Recenzja Snab OverTone HS-42M

Snab do tej pory nie był kojarzony ze sprzętem pełnowymiarowym strojonym inaczej, niż pod przemożny bas i ciemność. W zasadzie recenzowane słuchawki również takim nie są, ponieważ mimo faktu bycia wariantem wokółusznym, są gabarytowo pomniejszone. Jak na razie jednak jest to największy zdaje się model w ofercie tego producenta i wprowadzający powiew świeżości do oferty. Tym samym zapraszam na premierową recenzję zamkniętych budżetówek Snab HS-42M, które praktycznie na dniach powinny wchodzić na nasz rynek.

W zestawie mamy to co widoczne na zdjęciu: woreczek, dwa kabelki, no i oczywiście same słuchawki.

 

Dane techniczne

  • Przetworniki: 40Nm-IH02GP (40 mm, dynamiczne)
  • Format: pomniejszony wokółuszny, zamknięty
  • SPL: 95dB ± 3dB @ 1kHz
  • THD-N: <5% @ 1kHz
  • Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz
  • Moc znamionowa: 10 mW
  • Moc maksymalna: 20 mW
  • Czułość mikrofonu: 38 dB
  • Impedancja: 32 Ohm
  • Waga bez kabla: ok. 270 g

 

W zestawie otrzymujemy podstawowe akcesoria:

  • woreczek do przenoszenia
  • kabel 1,2 m z mikrofonem
  • kabel 2,5 m bez mikrofonu

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Słuchawki przychodzą do nas w estetycznym pudełku, zapakowane w blister z osobnym miejscem na akcesoria. W ten sposób są zabezpieczone przed telepaniem się w transporcie i tym samym nie powtarzają błędu pakowania np. Encore Rockmaster, na co niektórzy użytkownicy czasami wskazywali.

Konstrukcja słuchawek jest bardzo prosta i lekka, ale nie powinno stać się nic złego podczas nawet długiej eksploatacji.

HS-42M nie są nauszne, a wokółuszne, choć rozmiarem bliżej im do tych pierwszych. Przypominają w pierwszej chwili gabaryty Momentum M2, PM-3 czy też MSR7, ale od wszystkich wymienionych odróżniają się w bezpośrednim porównaniu jednak nieco mniejszymi muszlami oraz tym samym mniejszą objętością na uszy.

Wymienne okablowanie aplikuje się tylko z jednej strony. Sygnał przechodzi do drugiego przetwornika kabelkiem pod obiciem pałąka.

Wynika to z faktu, że słuchawki utrzymane są w formule półkompaktowej. Co prawda nie składają się, ale całościowo są na tyle uniwersalne, żeby można było je wykorzystać zarówno przy pracy z komputerem, jak i sprzętem przenośnym. O takim podejściu świadczy okablowanie, które dostarczone jest w dwóch postaciach: dłuższego kabla pozbawionym pilota i krótszego, już takowy posiadającego. W ten sposób słuchawek możemy użyć także i na większą odległość, np. podłączając pod kartę dźwiękową, wobec której swoją drogą nie stawiają one większych wymagań i nie potrzebują sprzętu bardziej stacjonarnego. Powiem o tym więcej jeszcze za moment.

Słuchawki mają umiarkowane gabaryty, ale nadają się raczej dla osób o nieprzerośniętych głowach i uszach.

Plastikowe muszle są lekkie i (wraz z drzemiącymi w środku przetwornikami) zawieszone na wielowymiarowych punktach mocujących w formie dużych (również plastikowych) „ćwieków”, dzięki czemu każda ma szansę z marszu dopasować się do kąta i kształtu naszej głowy. Każdy ćwiek nosi na zewnętrznej stronie wygrawerowane logo „S” i objęty jest metalowym prętem, wchodzącym bezpośrednio w dwa otwory plastikowego zakończenia pałąka. Sygnał jest doprowadzony tylko do lewej muszli, ale przechodzi bardzo cienkim kabelkiem w materiałowym oplocie pod obiciem do drugiej.

Obicie pałąka jest bardzo wygodne. Licują z tym nausznice, które mogłyby być trochę miększe.

Samo obicie jest grube, wygodne i wykonane z materiału skóropodobnego. Co ciekawe, nausznice nie są identyczne – tylko ich kołnierze są z takim samym materiałem. Właściwy, którym zostały wykończone, ma chropowatą fakturę, praktycznie taką samą jak Beyerdynamic stosuje na padach od DT100 o nazwie „trykot black”. Nie jest to welur, ale i zwykłe płótno także nie. Z jednej strony redukuje izolację od otoczenia do poziomu przeciętnego, z drugiej w zamian umożliwia oddychanie powierzchni kontaktowej skóry, co przy słuchawkach zamkniętych jest często wysoce pożądane, zwłaszcza w lecie.

Dużą wadą jest jak dla mnie masakryczny wręcz poziom podatności nausznic na zabrudzenia, ponieważ chropowaty charakter materiału przyciąga niczym magnes wszystkie pyłki, włoski i drobinki, a czyszczenie do najłatwiejszych również nie należy (najlepiej używać do tego pędzelka nie gubiącego włosia). Sposób montażu również obrano dosyć specyficzny i w pierwszej chwili sądziłem, że słuchawki nausznice mają w ogóle niewymienne. W rzeczywistości ich kołnierze są „zakleszczone” między korpusem muszli, a owalną objemką z czterema bolcami. Aby zdjąć nausznicę, należy posłużyć się płaskim, ale nieostrym narzędziem (np. nożem do masła, jako że jest na ogół mocno stępiony) i sukcesywnie podważać objemkę poprzez wsuwanie go w szczelinę między muszlą a kołnierzem i tworzenie dźwigni. Trzeba być przy tym bardzo ostrożnym, żeby tego ostatniego nie uszkodzić.

Mechanizm obrotu muszli i łączenia z widełkami. Prostota w najczystszym wydaniu.

Jak myślę dało się zauważyć, konstrukcja tych słuchawek jest ogólnie bardzo prosta i przez to potencjalnie mało awaryjna. Nie zauważyłem, aby któryś element otrzymywał ryzykowne na ilości naprężenia, aczkolwiek oczywiście okres testowy, w ramach którego mogę operować, jest zbyt krótki, aby wykazać realne zmęczenie materiału na osi czasu (np. roku). Niemniej naprawdę nie uważam, żeby coś złego miało się tu stać. Przy w pełni normalnym użytkowaniu pałąk nie pęknie, metalowe widełki trzymające muszle także (bo przecież są metalowe). Napawa więc to pewnym optymizmem.

Mechanizm regulacji jest bardzo prosty i jak na moją głowę wystarczał w pełnym wysunięciu, toteż również niespecjalnie bym nim manipulował podczas użytkowania, aczkolwiek nie działał do końca płynnie (rosnący opór w miarę wysuwania). Mimo to również nie powinno być z nim problemów natury żywotnościowej. Przytwierdzenie do ćwieków nośnych samych muszli też nie ma w sobie takich elementów, które zdradzić mogłyby się na tym etapie.

Regulacja nie działa płynnie, ale nie zdradza słabych punktów konstrukcyjnych - a to najważniejsze.

Fakt wymienności okablowania jest tu miłym akcentem, aczkolwiek o ile mamy w zestawie dwa kable i to już samo w sobie wydłuża nam żywotność słuchawek, o tyle ewentualna konfekcja musi się odbywać cały czas na tanich wtykach typu slim. Pasują na szczęście do nich gatunkiem, toteż ich użycie nie będzie żadnym afrontem wobec nich. Czy słuchawki zareagują na kabel konfekcjonowany? Jestem wysoce przekonany, że tak, aczkolwiek tu już przydałoby się wyliczyć, czy taki manewr ma sens z punktu widzenia opłacalności. Jeśli mamy wyłożyć drugie tyle na kabel, ile daliśmy na słuchawki, sens mieć będzie to raczej w sytuacjach, gdzie sprzęt faktycznie przypadł nam do gustu i chcemy przy nim pozostać na długi czas.

Choć jak pisałem słuchawki pasują mi na głowę dopiero przy maksymalnym wysunięciu całościowo ich gabaryty wcale nie muszą przekładać się na potencjalną niewygodę, ale też trzeba mieć na uwadze czas, jaki sprzęt będzie musiał nam spędzić na głowie. Ponieważ pałąk jest materiałem giętkim i nie będącym metalem, nie jest możliwe jego odkształcenie klasycznym ugniataniem, jakie można było zastosować czy to w Beyerdynamicach, czy niektórych AKG. Oznacza to, że docisk przez długi czas będzie cały czas stały. Mimo tego oraz faktu, że nausznice mogłyby być większe i miększe, ogólnie wygoda tych słuchawek dla zwykłego (czyli niewymagającego poziomu K500/HD800) użytkownika będzie myślę całkiem zadowalająca. Na twardość mogą reagować głównie osoby, które są wysoce wrażliwe na wszelkie formy nacisku wokółusznego. To też w sumie jeden z powodów, dla których nie korzystam z okularów, nawet przeciwsłonecznych, jeśli tylko mają ciasno wchodzące oprawki.

 

Przygotowanie do odsłuchów

Sprzęt jak zawsze poddaję profilaktycznemu 48-godzinnemu okresowi przygotowawczemu, aby mieć pewność co do clou uzyskiwanych rezultatów i formułowanych wniosków. W przypadku HS-42M sprzęt przyjechał jako egzemplarz testowy, toteż nie dane mi było ustalić czy i jak proces wygrzewania aplikuje się w ich przypadku na słyszalne rezultaty. Załóżmy jednak, że każdy powinien móc krytycznie podejść do nich po jednym dniu. Byłbym bardzo zdziwiony, gdyby było inaczej.

Słuchawki zostały przetestowane na urządzeniach takich jak:

 

Oczywiście wydawać się może w pierwszej chwili, że słuchawki za 150 zł puszczone ze sprzętu za 7400 zł to z mojej strony niesmaczna prowokacja, ale w ten sposób będziemy mogli zbadać skalę zmian między pozostałym tanim sprzętem, a czymś, wobec jakości i klasy czego nawet jednej uwagi nikt nie ośmieli się zwrócić. Jednym słowem przyłożenie taniego sprzętu źródłowego do umownej referencji. To też wykaże nam, czy w ogóle zabawa z droższym sprzętem (lub tańszym), będzie dla nich najbardziej optymalna.

Utworami testowymi była jak zawsze cała gama plików muzycznych z różnych gatunków (od elektroniki, przez klasykę, po rock alternatywny) i pod wieloma formatami (od MP3 320kbps po pliki FLAC 24/192, zgodnie z możliwościami odtwarzania danego urządzenia).

 

Jakość dźwięku

Słuchawki można określić mianem neutralnego fundamentu, na którym podkreślany jest bas oraz średni sopran z dodatkowym zastrzykiem scenicznym na szerokość.

 

Bas

Podkreślone niskie tony na pewno spodobają się większości ich odbiorców. Nie jest to bas przesadzony jak w EVO lub tak mocny jak w HP-580, ale wyraźnie wyczuwalny, zwłaszcza w niższych zakresach. Nie umniejszają mu nawet materiałowe nausznice, które jak wiadomo mają swoje specyficzne właściwości również w stosunku do basu. Zamiast tego nadają mu krągłości i obłości. Aby „wyciągnąć cały ich potencjał”, jak to wiele osób lubi opisywać, wystarczy już stosunkowo tani sprzęt. Zdecydowałem się chociażby na użycie Creative Omni Surround 5.1 (SB1560), z którym już na głośności 6-8% było wystarczająco głośno. W sumie to nawet taki sprzęt wskazywałbym jako docelowy, ponieważ z jednej strony odpowiada słuchawkom klasowo i nie blokuje w żaden sposób, a dwa, że nie wybija basu przesadnym wzmocnieniem, którego słuchawki i tak nie potrzebują.

Najbardziej wzbudzony bas odnotowałem w tym względzie na SC808 wyposażonym w fabryczne kości (JRC4580D). Nie dość, że słuchawki dostały bardzo mocny sygnał wyjściowy płynący z wbudowanego wzmacniacza i wzmocnione przez samą charakterystykę tychże kości, to jeszcze do głosu doszło zjawisko tłumienia w kontekście oporności wyjściowej, plasującej się przy tych słuchawkach jako stosunek 1:1, a więc skrajnie niekorzystny. To wydajne 32 Ohmy, także konstrukcja można powiedzieć standardowa, doskonale radząca sobie bez jakichkolwiek form wzmocnienia, a nawet wskazane byłoby przeze mnie, aby w takich okolicznościach używana. AIM jest na to świetnym przykładem, bowiem słuchawki zachowują się tu niemal jak z funkcją bass boost. Na znacznie mocniejszym, znacznie droższym, znacznie wyższej klasy urządzeniem, jakim jest Conductor, do tego ze znacznie mniejszą opornością wyjściową, słuchawki od razu wracają na kulturalną ścieżkę, nie wylewając (wciąż podkreślonego) basu z kieliszka.

To myślę dobra wiadomość dla użytkowników zintegrowanych układów w komputerach i telefonach, ale też wszystkich tych, którzy nie chcą wydawać ani na słuchawki zbyt wiele, ani na późniejsze do nich źródło, odpowiadające tak klasą, jak i możliwościami. Ale też jeśli ktoś będzie niepocieszony ilością basu uzyskiwaną w HS-42M, a więc swoje preferencje lokując mocniej w rejonie bassheadowym, kupno SC808 może być dla nich korzystne w oparciu o opisane wyżej zachowanie się basu w kontekście wysokiego stopnia tłumienia. A już na pewno mocno przyszłościowe.

 

Średnica

Najbardziej znormalizowany zakres całego pasma, znajdujący się w punkcie optymalnie położonym między dalszym brnięciem w neutralność, a stawiającym na bliskie nasycenie. Nie rzuca się przy tym w uszy niczym wyróżniającym go negatywnie na tle typowego standardu modeli budżetowych i daje pewne pole do manewru w zakresie dalszego kształtowania tonalnością układu źródłowego.

Mniej więcej tenże punkt optymalny można utrzymać oscylując wokół sprzętu neutralnego średnicowo, takiego jak wspomniana Omni 5.1, czy też Asus Xonar DX/D1. Byłyby to też moim zdaniem najbardziej optymalne źródła do tych słuchawek i nie widzę tym samym konieczności inwestowania w cokolwiek lepszego. Sprzęt spokojnie sobie na nich poradzi, a większe inwestycje – gdyby je już planować – widziałbym raczej w lepszej klasy słuchawkach idących w podobną stronę użytkową, jak K550 czy ATH-MSR7.

Oznaczenie kanałów jest od wewnątrz. Ale wystarczy zapamiętać, że kabel mamy po swojej lewej stronie.

HS-42M stanowią wtedy bardzo dobry punkt wyjściowy, od którego wykonywać będzie się dalszy progres w razie konieczności i oczekiwań. Osobom o bardziej średnicowych zapędach można jeszcze byłoby polecić SMSL M2, jako że układ ten przez swoją sygnaturę powinien ładnie się z HS’ami zgrać. Jednocześnie przez swoją nie do końca konkretną naturę średnicy, trudniej będzie zaakceptować je osobom szukającym słuchawek stricte do wokalu. Tu już należałoby zwrócić się w stronę np. HD660, ale też przy utracie pozostałych aspektów techniczno-ergonomicznych, jak chociażby łatwości w napędzeniu, o której pisałem na samym początku.

 

Góra

Neutralna w charakterze, bardziej doniosła niż średnica, ale też z tendencją do zaznaczania swojej nosowej barwy i – w sumie dosyć pobocznie jakby – dodatkowych porcji detali. Nie jest przy tym tak ostra jak w HD669 czy 681, także jeśli ktoś miał do tej pory problemy z tymi modelami, tu od nadmiaru sopranu może odpocząć. Nie będzie to jednocześnie zakres tak ciemny jak w HD660, choć też uważam, że w 660-tkach na niestandardowych nausznicach mimo wszystko czułbym się subiektywnie lepiej z punktu widzenia czystej jakości oraz radzenia sobie na sprzęcie jasnym z racji większej muzykalności.

Nie jest to zakres w 100% równy i jak w wielu słuchawkach z taką uwagą, potrafią zachowywać się różnie w zależności nie tylko tego z jakich słuchawek na nie przychodzimy, ale też gdzie dany utwór alokuje swoją energię. Między 1 a 2 kHz lubią lekko odpuścić, nie nacisnąć aż tak mocno na zakres 2,4- 4 kHz, po czym wystrzelić i upaść w progu 7 kHz. To dosyć unikalne zachowanie jak na słuchawki zamknięte z tej klasy cenowej. Jakby sprzęt próbował podchodzić jednocześnie agresywnie i ostrożnie, umuzykalniać przekaz i nie męczyć nim, a do tego dawać nieskrywaną porcję detali. Dźwięk jest jednocześnie i troszkę przytłumiony w jednej partii, i nosowo-rozjaśniony w drugiej. Nie każdy jednak utwór to wykazuje, jak również nie jest powiedziane, że taki układ rzeczy się użytkownikowi nie spodoba. De facto ogólna jakość sopranu oraz jego strojenie są moim zdaniem lepsze niż w HF2010 i myślę, że w takim kształcie w jakim są serwowane w HS-42M, sprawdzą się więcej niż bardzo dobrze. Uwzględniając jeszcze fakt, że ISKi były półotwarte, a Snaby są zamknięte, już kompletnie przemawia w tym miejscu na ich korzyść.

Z ciekawych obserwacji, jakie udało mi się odnotować, zarówno na tle K270, jak i ATH-MSR7 słuchawki prezentują sopran bardziej od nich nosowy w barwie, ale też mniej „otwarty”, mający w sobie niewidzialny kocyk. To typowa cecha słuchawek zamkniętych i dlatego przy tak w pierwszym przypadku nietuzinkowych, a w drugim drogich słuchawkach łatwo jest wielu tańszym modelom to wytknąć. Jednocześnie właśnie jak na tak tani model, a więc przy niskobudżetowej optyce, gdy zdamy sobie sprawę z tego jak niewiele takie słuchawki kosztują (MSR7 to koszt jak widziałem przynajmniej ok. 850 zł), sopran przestaje zwracać na siebie uwagę, ustępując wrażeniu, że z HS-42M za każdym razem po usłyszeniu muzyki, dają się odczuć jako sprzęt starający wycisnąć z siebie siódme poty, aby zaprezentować sopranowo jak najlepiej. To dlatego tak sympatycznie się prezentują mimo tego, że barwowo mogłyby być bardziej gardłowe.

 

Scena

Nie jest to co prawda priorytetowy element prezentacji spektrum dźwiękowego HS-42M, ale też nie jest zły, bardziej plasujący się na poziomie typowej sceny ze słyszalnymi przebłyskami (zwłaszcza na szerokość) i umiejętnością zaskoczenia słuchacza pozytywnie dłuższym prowadzeniem pogłosów w dobrze zrealizowanych nagraniach binauralnych. Zdarzało się sporo sytuacji, w których słuchawki zagrały dalej, z powietrzem, którego nie powstydziłaby się i półka troszkę wyższa. Nie jest to efekt głębi (pogłos) jak w Encore Rockmaster OE, a bardziej scena konwencjonalna i znormalizowana, w stylu HD669, także poczytywać by im to należało za sensowny plus.

W trochę słabiej zrealizowanych scenicznie utworach miałem wrażenie, że efekty sceniczne prezentowały się dosyć typowo dla tego przedziału cenowego i nie odrzucały, ale też jednocześnie nie powodowały, że zapominałem o fakcie zamkniętości serwowanego mi dźwięku.

Nie jest to więc typowa scena zamkniętych słuchawek, która najczęściej odznacza się sporym umiarkowaniem i dużą przewidywalnością, a bardziej coś, co próbuje iść na kształt np. „symulacji” wychodzenia poza swoje zamknięte ramy, tak jak np. w RP-HD10. To właśnie są owe przebłyski i jednocześnie rzecz jak pisałem mocno pozytywna.

Od razu dodam, że tak jak słuchawki mają wysoką tolerancję na sprzęt źródłowy, tak samo jest ona całkiem spora w zakresie plików muzycznych. Różnice są słyszalne co prawda, ale wyraźnie mniej niż przy słuchawkach o realnie większej wybredności. Najbardziej jednak Snaby wyczulone są na nagrania sceniczne i dlatego też taka uwaga znalazła się w tym akapicie. Im bardziej przestrzenna realizacja, tym lepsze efekty końcowe, które przy sprzęcie takim jak Omni spokojnie można tu usłyszeć.

 

Całokształt

Choć może nie widać tego od razu po lekturze, ale HS-42M to słuchawki godzące w sobie bardzo wiele intencji i próbujące łapać wiele srok za ogony. Z nawet dużym powodzeniem.

Ogólnie wydaje mi się, że słuchawki mają rywalizować bardziej z ISK HF2010 i podobnymi im konstrukcjami, aniżeli z dosyć mocno ugruntowanym Superluxem, ale jednocześnie czerpiąc dobre wzorce od obu. Fanów basu przyciągną wyczuwalnym zejściem i mocą, ale i bardziej umiarkowanych osób nie odrzucą jego ilością. Fanów rozsądnej średnicy zadowolą myślę również, prezentując ją jako optymalnie wyważony zakres między nasyceniem a obrazowością i neutralnością, choć lekko też właśnie w tą ostatnią stronę się przechylając. Amatorom sopranu zaoferują dużą dozę czytelności i detaliczności, bez przemożnego przyciemnienia, a bardziej próby kompensacji i wyciągnięcia sekcji sopranowej ponad poziom typowych słuchawek zamkniętych. Wreszcie scena, która również mimo konstrukcji zamkniętej stara się zaprezentować jak najlepiej.

Nausznice mieszczą moje dosyć odstające uszy, aczkolwiek są mniejsze od PM-3 czy MSR7.

Słuchawki sprawdzają się z bardzo wieloma gatunkami, a zawdzięczają to głównie swojej tendencji do często spokojnego grania na pograniczu muzykalności i neutralności. Przy sopranie co prawda nie są w stanie uciec od pewnej nosowości, ale taki jest już urok konstrukcji zamkniętych. Dzięki temu ma się jednak wrażenie, że sprzęt nie jest ani jednoznacznie jasny (mimo lekkiego zwrotu w tą stronę), ani realnie ciemny.

Miło jest też widzieć, że Snab, przy modelach wokółusznych – na ogół kojarzony z brzmieniem przesadnie basowym, ciemnym i pospolitym – nie starał się stworzyć kolejnej kępy trawy do dorzucenia do typowego budżetowego ogródka, a faktycznie posadzić coś własnego i stawiającego na podejście umiarkowane między obozami istniejącej już i mocno nasyconej sceny słuchawek budżetowych. Tym samym wierzę, że im większy ma się wybór, tym łatwiej będzie potem trafić w oczekiwane przez siebie brzmienie. Problemem będzie najwyżej już tylko sam wybór i określenie, gdzie tak naprawdę leżą nasze potrzeby, ale w tym żadna recenzja i porada nas nie wyręczą.

 

Zastosowanie

Coś, co przyznam czasami dziwnie mi się czyta, to ilość potencjalnych problemów, jakie rodzą się przy tak tanich słuchawkach. Dziwi mnie to dlatego, że przy sprzęcie o jedno zero więcej wielu kwestii się nie podnosi, przy tym jeszcze droższym analogicznie: jeszcze mniej. Dlatego też jak zawsze starać się będę przekazać jak najwięcej wskazówek odnośnie czy to rozwiązywania kwestii związanych z klientem docelowym, wyborem ponad innymi parami, jak i synergicznych.

Jedyne miejsce w którym znalazła się pełna nazwa producenta.

Zacznijmy może więc od elementarnego pytania – dla kogo HS-42M? Przede wszystkim dla osoby, która:

– chce sprzęt uniwersalny brzmieniem i gabarytami
– planuje zarówno odsłuch domowy, jak i na mieście
– nie chce kosztować się na żadne wzmacniacze i zamierza korzystać z prostych urządzeń audio bezpośrednio (telefony, proste karty dźwiękowe, tanie układy USB)
– nie lubi aż tak mocno pocących się uszu i docenia jakiekolwiek zabiegi w celu jej redukcji (materiałowe pady)
– preferuje odpinane okablowanie
– zamierza odbierać słuchawkami również rozmowy telefoniczne

Pod względem źródeł dźwięku sprawa jest bardzo prosta: brak preferencji. Słuchawki powinny odnaleźć się praktycznie na każdym źródle, o ile nie jest ono przesadzone na jaskrawości. Można z powodzeniem dobrać im cokolwiek z Polecanych DACów i kart dźwiękowych, o ile opis będzie korelował nam z oczekiwanym efektem końcowym, a także coś ze sprzętu, który wymieniłem w recenzji.

 

Porównania

Bardzo często padają pytania ze strony czy to czytelników, czy forumowiczów, czy po prostu przejezdnych kupujących z cyklu „jakie najlepsze słuchawki do 200 zł” o nie tyle polecenie czegoś konkretnego (tu kłaniają się chociażby Polecane słuchawki), ale porównania jednego produktu z drugim w ekstremalnie uproszczonej formie, ponieważ taka czynność przekracza kompetencje danej osoby w sytuacji konieczności przeprowadzenia wszystkiego samodzielnie, choć tak właśnie powinno być. Czasami jest to spowodowane pośpiechem w zakupach, który jest zawsze złym doradcą, czasami zwykłym lenistwem, ale najczęściej brakiem umiejętności wyłożenia sobie kluczowych czynników danej pary na talerzu, nawet jeśli posiada ona bardzo uproszczony opis. Z tego względu postaram się pomóc i podejdę do tematu tak, jakbym testował słuchawki droższe, przy których takie porównania są już jakkolwiek usprawiedliwione.

Moim zdaniem HS-42M rywalizować będą na rynku głównie z trzema konstrukcjami wokółusznymi zamkniętymi w cenie do 200 zł.

 

vs Superlux HD660

Superluxy to słuchawki od Snabów znacznie cichsze i mniej praktyczne. Ze względu na wysoki opór oraz kabel skręcany, ich odsłuch limitowany jest bardziej do sprzętu stacjonarnego. Na starcie najlepiej jest im też wymienić nausznice na większe, ponieważ standardowe są zbyt małe na otworze na ucho i przez to – przynajmniej dla mnie – niewygodne.

Brzmieniowo jest to już dylemat gustu. Preferencyjnie wskazywałbym na przyjemniejsze i bardziej muzykalne Superluxy, również w zakresie tego, że słuchawki przykrywają w ten sposób swoją nosowość wynikającą z konstrukcji zamkniętej (grają ciemniej od HS-42M) i sprawiają wrażenie sprzętu o lepszej rozdzielczości. Jednakże dzieje się to kosztem uniwersalności, liniowości i sceny. Ostatecznie więc Superlux jest droższą inwestycją wymagającą trochę kombinowania oraz świadomości co do preferencji właśnie takiego brzmienia. Snab – bezpieczniejszą, bardziej uniwersalną i praktyczną, od której jak pisałem łatwiej jest wyjść potem na inne, lepsze modele, gdy nabierzemy doświadczenia i wyczulenia na poszczególne aspekty dźwiękowe.

 

vs Superlux HD669

Snaby można interpretować jako ich znormalizowaną wersję. Robią wszystko to co one, tylko spokojniej, mniej agresywnie i przede wszystkim znacznie wygodniej. HD669 lepiej izolują, mają mocniejszy bas oraz wyraźniej zaznaczoną górę. W pierwszej chwili wydają się słuchawkami z wyższej klasy, grając bardziej techniczne i bez wrażenia częściowego „kocyka” na części sopranu Snabów. Wszystko to odbywa się jednak kosztem wygody w cyklu odsłuchów wielogodzinnych, w trakcie których sprzęt ten staje się obiektem narzekań niektórych użytkowników właśnie z tytułu ich łopatkowego systemu pałąka oraz mocnego docisku do głowy. HD669 swoją energicznością potrafią zmęczyć znacznie szybciej niż HS-42M.

Wymienne okablowanie także jest rozwiązane gorzej niż w Snabach, ponieważ wystający wtyk na kawałku kabla potrafi od bardzo mocnego stresu po czasie ulegać uszkodzeniu, jeśli użytkownik nie szanuje swojego sprzętu lub poddaje go zbyt mocnym naprężeniom w trakcie codziennego odsłuchu. HD669 są trudniejsze trochę do napędzenia od HS-42M, zatem wybór w przypadku produktu Snaba będzie bezpieczniejszy dla osoby, która jest kompletnym laikiem w sprawach audio i nie chce nabyć czegoś od startu mającego pewne wymagania co do środowiska użytkowania.

 

vs Encore Rockmaster OE

Snaby grają zupełnie inaczej od Rockmasterów. Bas w RMOE jest zaznaczony gęściej i cieplej, bardziej pulchny, podczas gdy w Snabach jest on czytelniejszy i szybszy oraz bardziej skupiony na zejściu. Średnica w Snabach również jest czytelniejsza i podana na bardziej płaskim planie, niż w pogłosowo grających Rockmasterach. Góra to także kontrast, w ramach którego Snaby prezentują jaśniejsze granie o większej ilości detali, podczas gdy RMOE są cieplejsze, bardziej delikatne. Na ich tle mogą wydawać się wręcz przykryte sopranowo. Scena także jest odwrotnością: HS-42M naciskają na szerokość sceny, podczas gdy RMOE na głębokość.

Obie prezentacje sprowadzają się tym samym ponownie do kwestii gustu i wyboru między maksymalną uniwersalnością a maksymalną muzykalnością, obrazowym charakterem oraz tym bardziej pogłosowym. Pod względem okablowania i izolacji jest remis. Jedynie wygoda może przemawiać na rzecz RMOE u osoby z większymi małżowinami, jednak różnica nie była dla mnie zbyt duża.

 

Z obserwacji pobocznych w kontekście innych modeli słuchawek, bez względu na konstrukcję i cenę, Snaby zagrały ciemniej od tych typowo jasnych, ale też i powinny od niektórych umiarkowanych, jak zamknięte Panasonic RP-HD10. Sypnęły również sopranem jaśniej od muzykalnych K240 Monitor, Master & Dynamic MH30 oraz minimalnie od stosunkowo naturalnie strojonych K260 PRO. Poza obydwoma modelami AKG, które można jeszcze próbować dostać w niskich przedziałach cenowych jako modele używane/zabytkowe, M&D oraz Panasoniki oczywiście wykraczają daleko poza ramy cenowe, w których Snaby się poruszają. Stąd też proszę traktować to bardziej jako moje własne notatki i rzeczy tak jak pisałem stricte poboczne.

 

Podsumowanie

Słuchawki można myślę zaliczyć do grona całkiem udanych przedstawicieli klasy budżetowej, znajdujących się dokładnie pomiędzy Superluxem HD669 a Encore Rockmaster OE, ale mających również zakusy do bardzo zażartej rywalizacji z np. HF2010. Prezentują bardziej tradycyjny sposób prezentacji dźwięku, normalny i poprawny, zwłaszcza jak na słuchawki zamknięte. Oferują sporą uniwersalność dźwiękową i elastyczność, połączone z dużą łatwością w napędzeniu i mnogością zastosowań. Pośród słuchawek budżetowych przyjmuje pozycję nawet sprawnego allroundera, którego czasami ciężko jest się pośród tego typu modeli doszukać, a za który dopiero uważa się np. droższe K550. To jednak jeśli przejść w poszukiwaniach na półkę wyższą. I choć w budżetówce cudów mimo wszystko nie powinno się oczekiwać, poszukać czegoś, co w największym stopniu przypomina wyższe modele, można zawsze.

Dłuższy kabel stacjonarny to miły gest wobec użytkowników sprzętu PC.

Z uwag, jakie mógłbym mimo wszystko przy tak niskiej cenie wystosować, wyliczam brak metalowego pałąka (rozwiązałoby to potencjalne problemy z clampingiem), a także trochę pojemność na (moje) większe uszy z racji pomniejszonego formatu, ale utrzymanego wciąż w konwencji wokółusznej (całe szczęście). Warto byłoby też mieć możliwość w razie czego dokupienia dodatkowych nausznic, najlepiej miększych niż aktualne (i z płynniejszym sposobem ich wymiany), ale poza tym przyznam, że uwag specjalnych do dźwięku czy też innych rzeczy, determinujących ostatecznie wysoką elastyczność recenzowanego modelu oraz dobrą bazę poznawczą pod kątem własnego gustu i wymagań.

Wszystkie pozytywne starania HS-42M, uzupełnione przez niską cenę, sumarycznie przekładają się na atrakcyjny współczynnik ceny do możliwości dla osób szukających słuchawek do normalnego słuchania muzyki, ale z dodatkowym basem i dużą wydajnością oraz uniwersalnością. Stanowią też bardzo fajny punkt do dalszych poszukiwań, ponieważ znacznie łatwiej jest wypytać użytkownika o to która z ich cech podoba mu się na tyle, że gotów byłby szukać czy to jej lepszego wydania, czy w innej ilości. Za to też otrzymują ode mnie znaczek rekomendacji.

 

 

Słuchawki Snab HS42-M mają być dostępne na dzień pisania recenzji w cenie 149 zł(sprawdź dostępność i najniższą cenę)

 

Zalety:

  • uniwersalnie pomniejszone gabaryty
  • wymienne okablowanie wraz z dodatkowym, dłuższym kablem stacjonarnym
  • prosta, mało skomplikowana konstrukcja dobrze rokująca na żywotność
  • pilot z mikrofonem na krótszym z kabli
  • rozsądnie serwowane brzmienie z podkreślonym odpowiednio basem i dodatkową porcją detaliczności
  • duża uniwersalność także gatunkowa
  • bardzo łatwe w napędzeniu i wysterowaniu, zwłaszcza przez karty dźwiękowe PC/USB
  • dobra na szerokość scena jak na słuchawki zamknięte
  • duża opłacalność ze względu na połączenie korzystnych dla użytkownika aspektów praktyczno-dźwiękowych

Wady:

  • zależnie od utworu potrafią się czasami rozjaśnić, a czasem przyciemnić na przekazie
  • barwa sopranu mogłaby być nieco mniej nosowa
  • tak samo nausznice mogłyby być miększe, pojemniejsze na ucho i łatwiejsze w zdejmowaniu
  • wysoka tendencja materiału nausznic do łapania pyłków oraz większa trudność w ich późniejszym czyszczeniu niż welur
  • małe gniazdo na kabel utrudnia konfekcję okablowania

 

Serdeczne podziękowania dla firmy Cooling.pl za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów

 

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

30 komentarzy

  1. Czy słuchawki byłyby odpowiednim wyborem do Xonara U3? Szczerze mówiąc zastanawiałem się nawet nad Beyerdynamic DT770 Pro ale przy tym źródle chyba nie ma to większego sensu. Słucham House/Trance muzyka filmowa i zastanawiam się czy ładować więcej w słuchawki

    • Jak wynika z recenzji – słuchawki radzą sobie spokojnie na tanich układach USB. Słuchawki wyższej klasy zawsze będą lepsze, ale decyzje zakupowe pozostają ostatecznie zawsze w rękach potencjalnych nabywców.

  2. Super recenzja. Przymierzam się do kupna słuchawek właśnie z tej klasy – do wyboru mam SuperLux HD669 lub te omawiane Snab OverTone HS-42M. Powiesz mi proszę trochę więcej o różnicach między nimi? Jak to jest z wygodą, różnicą materiału padów itp.

  3. Witam. Czy słuchawki przepuszczają dużo dźwięków na zewnątrz? Chciałbym ich używać w komunikacji miejskiej i zależy mi na tym, żeby nikt nie musiał słyszeć tego, co słucham. Zastanawiam się nad zakupem AKG K518 DJ pod tym względem, gdyż słyszałem, że tam izolacja jest bardzo dobra w dwie strony, jednak wydaje mi się, że ogólnie jakościowo SnaBy wypadają lepiej i preferowałbym ich zakup, chyba że nie dadzą rady w dyskrecji słuchania muzyki.

    • Przeczytałem jeszcze raz i nie znalazłem odpowiedzi. Rozumiem, że mają izolację przeciętną (na poziomie RMOE, nieco słabszą od HD669), ale zastanawia mnie, czy osoba stojąca obok będzie dobrze słyszeć to, co grają, a nie, czy ja będę słyszeć otoczenie, gdyż owe można zawsze zagłuszyć odpowiednią muzyką.

    • W przypadku konstrukcji zamkniętych przepuszczalność jest wyraźnie mniejsza lub wręcz znikoma, ale ostatecznie zależy ona od głośności z jaką słucha się muzyki. Im głośniej, tym większa.

  4. Witam.
    Zauważyłem mały błąd.
    Odkąd słuchawki pojawiły się w polecanych w sekcji ,,trudność wysterowania ” jest dziwnie napisane ,,niska / niska ”
    Nie powinno tu być coś w stylu ,, niska / średnia ” lub ,, bardzo niska / niska ” ? 😉

    • Witam,

      W żadnym miejscu recenzji nie ma wskazanej przez Pana sekcji. Jeśli mówi Pan natomiast o Polecanych, nie zauważyłem żadnego błędu. Natomiast z chęcią poczytałbym argumentację dlaczego uważa Pan wskazaną klasyfikację za „dziwną” przy akurat tym modelu słuchawek. 🙂

    • Najmocniej przepraszam tutaj to mój błąd.
      Otóż zinterpretowałem to jako ,, trudność w wysterowaniu i napędzeniu ” jako jedną kategorię. Dlatego zerkając na ,,niska / niska ” przeczytałem to jako ,, niska LUB niska ” i dlatego się dziwiłem ,dlaczego jest to powtórzone , dlaczego nie jest to napisane w stylu
      ,,niska LUB np. średnia ” Teraz dopiero zerknąłem ,że tutaj jest opisane kolejno trudność w wysterowaniu I ! napędzeniu. Czyli
      niska dla wysterowania i niska dla napędzenia. Najmocniej Pana przepraszam za ten idiotyczny błąd. ( To żem się popisał … )
      Raz jeszcze przepraszam i życzę miłego dnia 🙂

    • Nic nie szkodzi, nic się nie stało. To raczej mści się moja chęć zaoszczędzenia miejsca i połączenia dwóch bliskich sobie cech w jedną. Także nie ma za co przepraszać. To bardziej ja powinienem za nie do końca jasną formę zapisu. Przedstawiony powyżej sposób czytania jest już jak najbardziej prawidłowy. Przemyślę czy można to jakoś lepiej, czytelniej, może trochę sprytniej rozwiązać przy okazji nadchodzących w najbliższym czasie usprawnień (m.in. wymiany wszystkich zdjęć na większe odpowiedniki).

      Również życzę Panu miłego dnia.

  5. Witam,
    chciałbym się dowiedzieć czy te słuchawki nadadzą się do gier oraz cięższej muzyki rockowej. Wiem że pewnie jest to zawarte w recenzji, lecz nie jestem audifilem i terminy takie jak sopran czy impecancja nic mi nie mówią.
    Rozważałem także Superlux HD669 lub HD330, ale narazie te przedstawione w recenzji najbardziej mi się podobają.
    Pozdrawiam i dziękuję za uwagę.

    • Witam Panie Igorze,

      Znajomość tych terminów akurat nie ma nic wspólnego z byciem audiofilem. Pomocą mogą natomiast służyć inne moje artykuły:
      https://audiofanatyk.pl/jak-samodzielnie-wybrac-sluchawki/
      https://audiofanatyk.pl/slownik-popularnych-pojec-audio/
      Poświęcałem czas na ich napisanie właśnie w tym celu 🙂

      Co do samych słuchawek – to zależy mocno od indywidualnej interpretacji, ale też jak celnie Pan zauważył, wynikać to powinno bezpośrednio z samej treści recenzji. Wydaje mi się, że tak, nadadzą się.

      Pozdrawiam.

    • Jak dokładniej te słuchawki Snab OverTone HS-42M nadają się do gier? Jak jest np. w strzelaninach 3D (m.in. dla wielu graczy online), gdzie istotne jest słyszenie skąd przybywają czy strzelają inne postacie etc. jak np. w Counter-Strike’u.

      W recenzji słuchawek ISK HP-580 na tej stronie jest taki fragment:

      „(…) Najwięcej w ustroju basowym jest średniego podzakresu oraz w miejscu jego łączenia z niskim, co sumarycznie potrafi mocno wyciągać wybrzmienia i przedłużać trwanie wybuchów czy bębnów. Słuchawki znacznie lepiej radzą sobie przy tym w muzyce i filmach, aniżeli grach, gdzie np. przy wystąpieniu zróżnicowanych warunków pogodowych w postaci burzy z piorunami, słychać praktycznie jeden wielki huk (…)”.

      Jak jest w przypadku tych Snab OverTone HS-42M?

      ***

      Jak można odnieść się do tej opinii z 2017-12-10 użytkownika „Adam” ze sklepu Morele:

      Fragment:

      „(…) Wady:
      to słuchawki dla małych audiofilów, a nie gamingu 🙂 chyba że lubicie słyszeć w csgo jak strzelacie, i nie słyszeć wtedy skąd ktoś idzie :P”

      ***

      Czy skoro łatwo je napędzić, to znaczy, że być może będą się też nadawać do konsol (np. do podłączenia do wejścia słuchawkowego jack 3,5 mm w niektórych padach)? Czy ten mikrofon w na kablu nadaje się do rozmawiania przez Internet na PC i ewentualnie konsolach?

      ***

      Poza tym jak też sprawdzają się w takich bardziej „filmowych” czy artystycznych grach oraz też filmach, muzyce klasycznej i filmowej, audycjach radiowych, podcastach?

    • @Jakub Łopatko –

      Czyli opierając się trochę na tych cechach z tekstu o słuchawkach dla gracza, to jeżeli chodzi te Snab OverTone HS-42M, to skoro (cytaty z Twojej recenzji tutaj):
      – „(…)Nie jest to bas przesadzony jak w EVO lub tak mocny jak w HP-580, ale wyraźnie wyczuwalny, zwłaszcza w niższych zakresach(…);
      – „(…)Zdarzało się sporo sytuacji, w których słuchawki zagrały dalej, z powietrzem, którego nie powstydziłaby się i półka troszkę wyższa. Nie jest to efekt głębi (pogłos) jak w Encore Rockmaster OE, a bardziej scena konwencjonalna i znormalizowana, w stylu HD669, także poczytywać by im to należało za sensowny plus(…)” (a Superlux HD669 są na liście polecanych dla graczy na Audiofanatyku),

      to chyba będą się nadawać do gier przynajmniej pod względem pozycjonowania w 3D?

      Tylko jak też się odnieść w stosunku do gier, że z tą sceną jest chyba inaczej w dobrze zrealizowanych nagraniach binauralnych, a „(…)W trochę słabiej zrealizowanych scenicznie utworach miałem wrażenie, że efekty sceniczne prezentowały się dosyć typowo dla tego przedziału cenowego i nie odrzucały, ale też jednocześnie nie powodowały, że zapominałem o fakcie zamkniętości serwowanego mi dźwięku(…)”?

      Jednak w niektórych recenzjach słuchawek na Audiofanatyku (oraz w tym artykule o słuchawkach dla graczy) było napisane bardziej bezpośrednio jak się sprawdzają konkretne modele np. w grach czy może też filmach. 🙂

      No, i nie wiem jak dobrze działa ten mikrofon np. pod względem jakości nagrywania i czy tylko z telefonami czy też np. z komputerami, a tutaj chyba nie jest to opisane.

    • Wydaje mi się, że bardzo mocno stara się Pan nadinterpretować w konkretnym kierunku to co napisałem, łącząc ze sobą niektóre rzeczy w trochę dziwny ciąg relatywności 🙂 . Być może najlepszym wyjściem byłoby po prostu sprzęt zakupić i w razie czego zwrócić w terminie 14 dni.

      Nie jest to problem z brakiem konkretności opisu w recenzji. Zaś artykuły zbiorcze celowo pisane są skrótowo i dla laików, aby trafiały w ich bardzo specyficzne zdolności pojmowania. W swoich recenzjach staram się unikać wskazywania palcem co jest „najlepsze” i co należy bezwzględnie kupować, a jedynie sugeruję, że to i to „może” być dobrym rozwiązaniem, choć w praktyce nie musi. Wystarczy że dana osoba będzie miała po prostu inny gust lub oczekiwania, aby dana rekomendacja znalazła swoje alternatywy.

      Odpowiedź na Pana dylematy jest tylko jedna: Audio-Technica ATH-PDG1. Świetne pozycjonowanie, holografia i mikrofon jak na słuchawki o takim przeznaczeniu. Cena jest większa? Trudno. Niestety tyle trzeba zapłacić za swoje oczekiwania. Można taniej? Można, ale dzięki temu ma się takie dylematy jak powyżej i zawsze przy fakcie, że coś będzie nie do końca tak jak byśmy chcieli. Kompromisowość, to na czym opiera się sprzęt budżetowy.

  6. Witam Panie Jakubie
    Mam takie pytanie odnośnie słuchawek, bo nie wiem czy to jest normalne. Zakupiłem te Snaby HS-42m po Pańskiej recenzji. Wczoraj do mnie przyszły no i podłączyłem, wszystko działa ok. Mam zintegrowany układ na płycie głównej Realtek ALC1220. I słuchałem na głośności systemowej załóżmy 18/100. Wieczorem podłączyłem słuchawki do telefonu, wszystko gra. Dzisiaj podłączam do komputera słuchawki nagle muszę słuchać na głośności 2/100, a głośność jest taka jak wczoraj 18/100. Sprawdzałem wszystko i absolutnie nic nie zmieniałem, poustawiane jest tak samo. A jak dzisiaj zwiększę powyżej 14/100 to słuchawki się ściszają, zaczynają nierówno grać, pojawiają się trzaski. Co może być tego przyczyną?

    I jeszcze jedna sprawa – gdy podłączę słuchawki do telefonu, to jak ruszam kablem to się pojawiają trzaski w słuchawkach. Dodam, że z innymi słuchawkami nie miałem takich problemów.

    Byłbym bardzo wdzięczny za pomoc. Pozdrawiam

    • Witam,

      Objawy wskazują raczej na uszkodzenie kabla lub wtyku. Jeśli to możliwe, sprawdziłbym sprzęt na innym kabelku, jako że jest on wymienny.

      Pozdrawiam.

  7. Witam Panie Jakubie,
    Na początku chciałbym podziękować za pana pracę włożoną w tego bloga. Bardzo dobrze się czyta wszystkie artykuły między innymi dlatego, że (poza przyjemnym stylem opowiadania) są profesjonalne, rzetelne i nie pomijają szczegółów. Bardzo dobrze i szczegółowo opisane. I niekiedy, gdy nie ma możliwości odsłuchu trzeba zdać się na właśnie takie recenzje. Stąd moje pytanie jak one mają się pod kątem jakości dźwięku i ogólnego wrażenia do Encore Rockmaster Live. Byłem zdecydowany na wspomniane, ale te mają mikrofon, a mi by się trochę przydał na miasto. Teoretycznie mogę sobie poradzić w inny sposób – wziąć jakieś słuchawki od telefonu i tak rozmawiać, ale wtedy musiałbym nosić dwie pary. Więc zastanawiam się czy warto dopłacić do tych Snab-ów czy może lepiej wybrać ERML. Pan miał możliwość słuchania obu. Jak Pan subiektywnie/osobiście odczuwa tę kwestię?
    Pozdrawiam.

    • Witam Panie Michale,

      Miło słyszeć, bardzo dziękuję za ciepłe słowa. Snaby są całkiem fajną parą słuchawek i generalnie nie traci się z nimi jeśli ktoś zdecyduje się na ich zakup, ale osobiście z tych dwóch wybrałbym ERML za wyższej jakości brzmienie i nawet wobec faktu, że z rzadko którymi kompaktami jest mi po drodze w kontekście tak wielu godzin, jakie spędzam z reguły na odsłuchach muzyki.

      Pozdrawiam.

  8. Dzień dobry,
    podpisuję się oburącz pod wpisami Kolegów – bardzo miło się „Pana czyta” 🙂
    Mam więc jeszcze pytanko. Czy choć w pewnym stopniu Pana powyższą opinię można przenieść na SnaB Overtone HS-ANC41M? Szukam wg „audiofilskich standardów” 🙂 budżetowych słuchawek, które nie zmęczą mnie tak jak dokanałowe (próbuję i pianki i silikon na Mrice’ach, ale nadal czuję się jakbym miał stopery w uszach:) Poza tym zależy mi na słuchu, a brak dostępu powietrza przez kilka godzin praktycznie codziennie nie polepsza sprawy), a będą wygodne i dobrze izolujące od hałaśliwego otoczenia w biurze – open space…Czy może Pan mi coś poradzić?
    Czy uważa Pan, że NAC rzeczywiście chroni słuch? Przecież przeciwfaza to też dźwięk? (pewnie to dla Pana temat rzeka więc może odeśle mnie Pan do innego artykułu? – jeżeli przesadziłem z ilością zagadnień i ich „amatorszczyzną” 🙂 ).
    Z góry dziękuję!

    • Witam Panie Pawle,

      Zapytania „co kupić” najlepiej jest kierować na forum: https://forum.audiofanatyk.pl
      HS-ANC41M to zupełnie inna konstrukcja z tego co mi wiadomo i o innym brzmieniu, także niestety nie może być mowy o przełożeniu wniosków z mojej recenzji na ten model. ANC natomiast nie chroni słuchu jako tako, ale wpływać może korzystnie z tytułu potencjalnego obniżania głośności odsłuchu przez posiadacza, jako że nie będzie mu tak mocno w tym przeszkadzał hałas otoczenia.
      Pozdrawiam.

  9. Te słuchawki to nieporozumienie, po 4 miesiącach użytkowania nausznik odpadł. Oczywiście gwarancja nieuznana (Koomputronik odradzam ten sklep).
    Po rozkręceniu okazało się że nausznik trzyma się tylko na małym elemencie wykonanym ze słabej jakości plastiku, to nie miało prawa wytrzymać. Odradzam zakup zmarnowane pieniądze. Rozumiem cena jakość ale te słuchawki to bubel, czuję się oszukany.

  10. Moje odczucia w porównaniu do HD201: więcej basu, mocno ściskają głowę. Mam je od tygodnia z brudzeniem się nie ma tragedii, jednak faktycznie pyłki widać i czasem ciężko się ich pozbyć. Na plus odpinany kabel i nie skóropodobne pady. Póki co po godzinie słuchania muszę je zdjąć i dać uszom odpocząć.

    • Minęły kolejne dwa tygodnie dalej nie mogę w nich siedzieć dłużej niż godzinę. Nie wiem czy to moje uszy, czy głowa, czy słuchawki. Kombinowałem z różnymi ustawieniami pałąka, ale bez sukcesów.

  11. Zakupiłem te słuchawki, niestety są dalekie od usatysfakcjonowania mnie jakością dźwięku. Sopran jest zupełnym nieporozumieniem a w średnich tonach grają odlegle, zupełnie inaczej niż uważam że „powinno to brzmieć”. Mam porównanie do Kossów Porta, które mam świadomość że deklasują konkurencje. Lecz HS-42m niestety są też gorsze od Creative Sound Blaster Jam i to prawie w każdym aspekcie reprodukcji dźwięku. Nie polecam i dziwię się trochę że są w kat „Polecane słuchawki pełnowymiarowe”. Skusiły mnie właśnie tym poleceniem, mikrofonem, oraz rozpoznawalna marką której wszystkie wcześniejsze produkty miałem i były naprawdę dobre.

    Jednocześnie chciałem pogratulować Panie Jakubie tak świetnego bloga którego czytam od lat. Chciałem tylko zasugerować że powinna znaleźć się w recenzjach też notka a propos jakości mikrofonu. Pozdrawiam.

    • Zawsze Panie Jacku jest ryzyko, że dane słuchawki mogą się nie spodobać na tle lepszej dźwiękowo (lub po prostu pasującej bardziej pod ucho) konkurencji. Prawdopodobnie HS42 zostaną wyproszone z zestawienia na rzecz RX700, które w recenzji preferowałem bardziej.

      Dziękuję przy tym za ciepłe słowa. Testy mikrofonów są w recenzjach, także tych słuchawkowych coraz częściej, ale tu mówimy o recenzji z 2017 roku. Blog od tamtego czasu cały czas się rozwija pod wieloma względami, chociażby pomiarowo, także uwaga jak najbardziej uwzględniona. 🙂

      Również pozdrawiam.

    • Podzielam wrażenia, mam te słuchawki od lat kilku, i większość tego czasu przeleżały w szufladzie. Zupełnie nie trafiła do mnie ta ich „nosowość”, w której moim zdaniem tonie mnóstwo detali. Od niedawna użytkuję HD669, i dopiero to uświadomiło mnie, że izolacja w hs-42m nie jest szczególnie dobra. Być może odpowiedzialne są za to welurowe pady, owszem wygodne, ale coś za coś, jak widać (czy raczej słychać). W moim odczuciu HD669 wypadają lepiej, na tyle, że mogę je nosić godzinami, pomimo dobrze znanych problemów z komfortem.

      Po kilku miesiącach niezbyt intensywnego użytkowania HS-42m odpadły obie muszle, obecnie trzymają się na śrubkach i kleju dwuskładnikowym. Ponoć częsty z nimi problem. Nie bawiłem się nawet w reklamację – nawet gdybym dostał w zamian nowe, zapewnie spotkałby je dokładnie ten sam los.

      Być może komentarz niczego już nie wnosi, bo słuchawek nawet nie widzę w sklepach, ale mimo wszystko chciałem się podzielić swoimi odczuciami. Snaby tak czy inaczej dobrze wspominam… tyle, że zupełnie inny model, bo EP-101M, które przez długi czas były moimi ulubionymi dokanałówkami, a i obecnie czasem po nie sięgam (głównie do snu, gdzie wieloprzetwornikowe hybrydy są zbyt duże i niewygodne).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *