Po wintydżowych uniesieniach i obserwacjach czas na trochę wrócić do czasów współczesnych i skupić się na czymś bardziej dostępnym. Rynek słuchawkowy nie jest tym, czym był kiedyś, ale też nawet i w dobie wszędobylskiego gonienia za nowością, którą napędza kreowanie sztucznej potrzeby „lepszości” i poczucia „zużycia”, nie ma takiej samej dynamiki i cyklu wypuszczania produktów nowych, co np. rynek sprzętu komputerowego. Nie ma aż takiego parcia na technologię, bo i jest ona wyraźnie bardziej na tle poziomu skomplikowania maszyn liczących uproszczona. Oscylująca wokół właściwie wciąż tego samego zjawiska fizycznego, jakim jest fala dźwiękowa. Nie oznacza to jednak, że winniśmy się zamykać na nowinki rynkowe, które mam wrażenie zamiast skupiać się – przynajmniej w klasie budżetowej – na odkrywaniu koła na nowo, po prostu przesuwają raz w jedną, raz w drugą stronę granicę jakości w stosunku do ceny. Kolejnym takim przesunięciem są zamknięte słuchawki dynamiczne Encore Rockmaster OE.
Dane techniczne
– Przetworniki: 50mm, dynamiczne, zamknięte
– Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz
– Impedancja: 32 ohm
– Czułość: 107 dB
– Kabel: 1 m, odpinany, jack-jack 3,5 mm
W zestawie prócz słuchawek znajdziemy:
– zapasową parę nausznic materiałowych (standardowo zamontowane są skóropodobne)
– odpinany kabel 1 m
– pokrowiec do przenoszenia
Jakość wykonania i konstrukcja
Zapewne od razu w oczy rzuciła się zmiana sposobu robienia zdjęć, ale myślę, że wiele osób doceni znacznie bardziej „odkrywające” dany produkt ujęcia. Póki co w kolejnych recenzjach sprzętu przychodzącego na recenzje prawdopodobnie będę je stosował, aby zobaczyć jak różne urządzenia się w takiej sytuacji będą zachowywały. A i być może samej treści nada to schludności. Cóż, mniejsza z tym.
Rockmastery Over Ear, bo tak generalnie winno się dekodować skrót OE (są jeszcze IE – dokanałowe), wcale nie są specjalnie dużymi słuchawkami. To model wokółuszny, ale o kopułach wyraźnie mniejszych od AKG K272 HD, Superluxów HMD660 i HD669, czy Beyerdynamiców DT770. Nie znaczy to jednak, że słuchawki jakkolwiek stoją źle pod względem komfortu – wręcz przeciwnie.
Producent postanowił zrezygnować z typowego kształtu muszli na rzecz kwadratowych, zupełnie jak dawno temu miało to miejsce w przypadku modeli Beyerdynamica z przeznaczeniem realizatorskim: DT100 i DT150 wraz z wariantami. Dzięki temu udało się zachować zredukowany format słuchawek ułatwiający transport, ale nie poświęcać wygody i utrzymać jednocześnie wielkość zdatną na spokojne określenie ich mianem wokółusznymi. Dobrym antyprzykładem mogą być tu Noontec Hammo, które choć większe od dowolnego modelu Zoro i całkiem miłe dla oka, ostatecznie nawet u mnie pozostawiły wątpliwości jak winno się je zakładać. Pozostaną w mojej pamięci jako słuchawki ani do końca nauszne, ani wokółuszne, przy których ewidentnie nie odrobiono pracy domowej.
Rockmasterom więc od razu należy się plus za to, że ktokolwiek myślał tam jeszcze podczas ich projektowana. Mało tego, pomyślał na tyle intensywnie, że w zestawie znalazły się dodatkowe nausznice. Nie jest to welur, a zwykły materiał, który również znany jest mi doskonale z nausznic z modelu DT100 o nazwie „Trykot Black”. Materiał ten niesamowicie łapie wszelaki brud i kurz z jednej strony, ale oferuje też satysfakcjonujące przyleganie i utrzymywanie się na głowie nawet przy mocnych ruchach głową. To właśnie w nich spędziłem najwięcej czasu – również ze względu na właściwości akustyczne, którymi legitymują się ponad padami skóropodobnymi. Ponieważ więc słuchawki nie notują zbyt mocnego docisku i stawiają na większą wygodę, izolacja od otoczenia jest gdzieś pomiędzy przeciętną, a dobrą. Pod opaską znajduje się prawdopodobnie stalowy pałąk, więc ani o żywotność nie ma co się martwić, ani też o brak możliwości dogięcia go w razie potrzeby.
Kabel jest typową sznurówką z obustronnym zakończeniem wtykiem jack 3,5 mm stereo. Rozwiązanie jest o tyle świetne, że w przeciwieństwie do Superluxa nie ma tu możliwości uszkodzenia wystającego z muszli kikuta, ani też obijania się go o muszlę. Zastosowanie oplotu zamiast zwykłej syntetycznej otuliny również wpływa dodatnio na żywotność, ponieważ unikamy wtedy jej pęknięć w newralgicznych miejscach. Frustrujące jest tylko, że do sprzętu dołączony jest jeden kabel o długości tylko 1 m oraz brak jakiegokolwiek adaptera na duży jack – moim zdaniem powinny się znaleźć ze względu na potencjał zastosowań tych słuchawek. Przecież to są idealnie słuchawki do komputera, do gier, a wiadomo naturalnie gdzie w stacjonarnych jednostkach znajdują się karty dźwiękowe. One aż się proszą o sparowanie z np. SC808 lub STXem, dlatego brak takowego będzie zmuszał do kolejnych zakupów.
Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło, bowiem sama zmiana kabla na lepszy gatunkowo przewodnik wpływa pozytywnie na dźwięk. Przykładowo kabel AC1 ATH wręcz idealnie pasuje do ich gniazda, jednocześnie wprowadza dodatkowy powiew jakości i separacji scenicznej. To bardzo korzystne zmiany, z których RM skrzętnie tu korzystają i na pewno ucieszą się wszyscy fani muzyki tak co bardziej przestrzennej, jak i gracze. Wszystko, co służy scenie, służy też i im. A w zamkniętych modelach jest to mniejszy bądź większy temat tabu.
Wykorzystanie tego typu gniazda ułatwia w ogóle jakąkolwiek konfekcję dodatkowego okablowania i jest to także duży pozytyw na tle wszystkich konkurencyjnych modeli Superluxa, które zdominowały do tej pory rynek modeli budżetowych. W testach wykorzystałem kabel wcale nie najdroższy, a jeszcze z tych co bardziej rozsądnie wycenionych, których cena nie będzie przekraczała na ogół 100 zł. Można również dobrać sobie odpowiednią długość wedle uznania, ale bez przesady w zakresie „audiofilskości” wymiany kabla – w tej klasie cenowej nie ma sensu szarpać się na drogie kable podchodzące pod kwoty czterocyfrowe, ani też traktować ich jako substytut porządnego equalizera. Kabel jest tylko medium sygnałowym i ma za zadanie umożliwić słuchawkom jak najbardziej natywne parametry pracy, a więc czysty dźwięk bez koloryzacji. Mam wrażenie, że z testowanym kablem udało mi się taki pułap osiągnąć, a że wchodzi on bezpośrednio do słuchawek, dla upartych pozostanie już tylko wymiana łącznika międzykanałowego, który ukryty jest pod opaską i przekazuje sygnał z lewej muszli, do prawej.
Najważniejszym wnioskiem jest w powyższym akapicie nawet nie atrakcyjna cena końcowa takiej zabawy, a fakt, że RM jakkolwiek reagują słyszalnie na zmianę. Gdyby byłoby to im obojętne lub zmiany stawałyby się marginalne na tyle, że nie miałbym przynajmniej tej z grubsza pewności co do powtarzalności w innych odsłuchach, odradzałbym takie manewry. Rockmastery tymczasem reagują w dosyć podobnej skali na lepsze okablowanie, co droższe od nich SHP9500. To adresuje również pytania odnośnie opłacalności wymiany okablowania z cyklu: „czy usłyszę zmianę”, „czy warto”, „czy poczuję różnicę”. Co prawda również i tutaj nie mam możliwości odpowiedzi na to pytanie, nie jestem ani wróżką, ani znachorem, także mówić mogę najwyżej sam za siebie, że zmianę na plus słyszę.
W zasadzie moje jedyne większe zastrzeżenia budzi system regulacji wysunięcia nausznic – po czasie może mieć tendencje do zbytniego poluzowania się i choć nie ma ryzyka, że słuchawki w stanie założonym będą się rozsuwać (działa na nie wtedy siła odśrodkowa – to samo miało miejsce w DT990 Edition). Mimo to spodziewałbym się tu trochę innych rozwiązań niż suwadła cierne, jak np. system zapadkowy, schodki, cokolwiek mającego tak skalę, jak i znamiona trwałości na osi czasu. Teoretycznie powinienem zwrócić też uwagę na ciężko chodzące nausznice w ramach ustawienia kąta nachylenia względem głowy, ale pamiętając identyczną kwestię z K550 jestem skłonny jedynie wylistować taką konieczność w wadach i nie pomstować aż tak przesadnie na to, że słuchawki muszę z grubsza ustawić przez założeniem. Fakt faktem jednak przy szybkich testach A-B kwestia ta po czasie była dla mnie trochę irytująca.
Zaletą jest na szczęście maksymalna skala wysunięcia – słuchawki są przez to bardzo pojemne i w pozycji maksymalnie rozsuniętej moja głowa ma spory zapas przestrzeni między pałąkiem, a czaszką. Nie powinno więc być tu żadnych specjalnych dylematów natury niezmieszczenia się głowy – więcej problemów miałem już z serią K1xx AKG niż z Rockmasterami. Także i HD669 jak pamiętam były mniej od nich pojemne, zatem mogę uspokoić, że na moja głowa żadnych kwestii konfliktowych z RM nie uświadczyła.
Jakość dźwięku
Właściwie w tej recenzji miałem możliwość zapoznania się nie z jedną, a dwiema sygnaturami dźwiękowymi serwowanymi przez Rockmastery. Pierwsze były bowiem prototypem, który cechował dokładnie taki sam wygląd, jak wersję produkcyjną. Różnica sprowadzała się jedynie do wyposażenia i strojenia przetworników. Tym samym proszę mieć na względzie, że wszelakie uwagi z pierwszych recenzji trzecich opublikowanych w sieci do tego czasu mogą tyczyć się właśnie wersji przedprodukcyjnej. O wspomnianych różnicach powiem na pewno za moment przy okazji poszczególnych akapitów dźwiękowych. Fakt faktem jest, że dopiero teraz otrzymałem wersję finalną, toteż mimo dogłębnego zapoznania się ze słuchawkami już parę miesięcy temu, dopiero teraz zaistniała sposobność sfinalizowania całej recenzji.
Powiedzmy sobie więc może na starcie z czym mamy do czynienia. Rockmastery to zamknięte słuchawki przypominające mi bardzo mocno M220 PRO w standardowej, skórkowej konfiguracji i mające swoje wspólne cechy również z HD669. Od tych ostatnich grają jednak mniej monitorowo i mniej na twarz, również o troszkę mniejszej nosowości brzmienia. Ogólnie są to ciepłe i muzykalne nauszniki na planie V z bardzo dobrą jak na zamknięte słuchawki sceną, toteż może być to prawdziwa gratka dla fanów mieszania ze sobą cech HD669 i np. HD330. Modeli mających pierwiastki spotykane w RM jest co prawda więcej, ale może po kolei.
Bas w Rockmasterach jest słyszalnie ważnym punktem programu i prezentuje szybkość oraz precyzję trochę poniżej wartości umiarkowanej. Czuć, że jest nieco wolny, ale też nasycony i przyjemny. Nastawiony został na siłę uderzenia i wydźwięk, aniżeli maksymalne zejście lub kwestie stricte techniczne. Pod tym względem ustępuje naturalnie bardziej studyjnemu charakterowi M220 PRO, ale patrząc na różnicę w cenie i jednocześnie mocniej uderzający na wszystkim bas HD669, jestem skłonny bardziej właśnie w jego stronę się pochylić. Nawet mimo tego, że częściowo właśnie on odpowiada za wrażenie większej ciepłoty całości brzmienia.
Daje to jednak w muzyce na ogół wrażenie, że słuchawki mocniej akcentują samą przyjemność obecności basu odmierzaną w odpowiedniej ilości plus jeszcze szczypta do smaku, niż rytmikę i wyrzucanie na wierzch błędów oraz pomyłek. Rytmika poprawia się słyszalnie, gdy w odstawkę pójdą mocniejsze prądowo urządzenia, a pojawią się na stole układy bardziej klarowne i techniczne same w sobie. W tej roli chociażby Matrix Quattro II sprawdził się wyśmienicie, ale naturalnie jako sprzęt stricte testowy – nie docelowy. Bo i kto normalny kupuje słuchawki za 200 zł do sprzętu za prawie 4 tysiące i na odwrót? Musiałby to być mariaż naprawdę wyjątkowy i wykraczający poza kwestie przyporządkowania określonej ceny prawdziwej wartości nabywanego produktu. W przypadku Rockmasterów nie mówimy więc o np. okazyjnie nabytych słuchawkach vintage czy czymś w ten deseń, ale o zwykłym modelu użytkowym, konsumpcyjnym wręcz, który na obecnej arenie rozwiązań rynkowych będzie rządził się własnymi prawami i podejściem do klienta.
Schodząc więc na ziemię, choć słuchawki przez wydajność własnych przetworników niespecjalnie potrzebują czegokolwiek posiadającego wzmocnienie, ucieszą się niemożebnie z takich tuz jak SC8000 czy SC808, ale też i układów nieprzystosowanych do obsługi wymagających słuchawek (np. DX/D1) oraz słabszych prądowo, świetnie radzących sobie z tego typu towarzyszami (uDAC-2, smartfon). Tym ostatnim zresztą mam wrażenie, że były one po prostu dedykowane. Na nich bowiem bas Rockmasterów dostaje większej szybkości, a odejmowane jest mu od mocy, także balans zaczyna iść w bardzo pożądanym kierunku. Oczywiście jeśli jednak lubimy słuchawki z bardzo miłym i wyraźnym akcentem na styk niskiego i średniego basu, które podkreślają wydźwięk linii basowej bez przemożnego łupania nim na ślepo, będziemy bardzo zadowoleni z efektów już na tym etapie.
Mi osobiście przyznam brakuje trochę zróżnicowania i rytmiki w linii basowej, ale uwaga ta wynika głównie z produktów bardziej studyjnych, które celowane są właśnie w taką prezentację. W każdych innych warunkach nie miałbym w tej cenie do Rockmasterów specjalnych zarzutów. Na ich korzyść wpływa tu również fakt, że to model całkowicie zamknięty, a porównania uprzejmy jestem czynić z modelami półotwartymi o konkretnym rodowodzie. Mając więc nieco bardziej dopasowanego rywala, jakim niewątpliwie są HD669, bardziej szedłbym w stronę mniej ofensywnych basowo i stonowanych na parametrach Rockmasterów. HD669 miały za dużo oddolnych wrażeń jak dla mnie, zwłaszcza niższego basu, którego jest od RM więcej. Dłużej musiałem też przy nich tańczyć, aby dopasować odpowiednie w tym względzie źródło. RM wychodzą tym samym w wielu sytuacjach z tego pojedynku obronną ręką, jeśli tylko słuchacz nie zdecyduje inaczej – a praktyka pokazuje, że przecież musi być „bass”. W Rockmasterach na szczęście jest przez normalne, pojedyncze „s”.
Średnica ma wiele analogii do M220 PRO oraz HD669 jednocześnie. W obu przypadkach jej prezentacja jest odsunięta od słuchacza o pewien margines. Rockmastery łączą jednak dystans HD669 z pogłosowością M220 w bardzo unikatową mieszankę: bo przestronną. Dają słuchaczowi mniejszy akcent na wokal, zgadza się, ale w zamian wstrzykują mu sporo powietrza dookoła, powodując w efekcie, że kompletnie nie mamy wrażenia siedzenia w słuchawkach zamkniętych. Osiągnięcie takowego jest w tych konstrukcjach bardzo trudne i na ogół decyduje o przesiadaniu się na modele semi/full-open lub też trzymaniu kilku par na różne pory dnia i nocy w zależności od zastosowań. Z Rockmasterami mam za to wrażenie, że producent postanowił postawić na dużą uniwersalność i zamiast opowiedzieć się po typowo płaskiej prezentacji, zaczął tak manipulować strojeniem, aby owa lekka pogłosowość była zaznaczona celowo.
Takie słuchawki mają u mnie z jednej strony na starcie trudniej, ponieważ uwielbiam prezentację średnicową, zabawę wokalem, ten przepiękny punkt skupienia na środku przy jednoczesnym zachowaniu dużej dozy sceniczności. Rockmastery w tym względzie jednak w żaden sposób mnie nie odrzucają, tak samo jak nie odrzucały mnie fabryczne M220 PRO. Tam jednak są to słuchawki z rodowodem i jednocześnie model wyciskający ostatnie soki z chyba najsławniejszego przetwornika 32mm na rynku, a ponadto jeszcze prostujący się w oparciu o nausznice welurowe. Rockmastery po zmianie ich na te dołączone do zestawu czynią bardzo podobnie, choć skala jest wyraźnie mniejsza. Fakt faktem skórki bardzo szybko poszły w odstawkę.
RM lubią się tym samym ze wszystkim, co średnicę przybliży, nawet z lampą. Aczkolwiek zostawiłbym to tak jak jest i nie manipulował bliskością kosztem tego bardzo fajnego powietrza panującego na scenie. Bardziej widziałbym tu operowanie po prostu przestrzennymi i jasnymi układami, a więc takimi, jakie najczęściej można spotkać w przypadku nawet tych zintegrowanych z laptopami czy komputerami. Nie mam żadnych oporów by stwierdzić, że z ALC269 wbudowanym w mojego K52DE słuchawki zagrały zadziwiająco dobrze. Wręcz nieprzyzwoicie dobrze. I chyba właśnie o to chodziło, dlatego Rockmasterom należy się w tym względzie wielki plus za wysoką parowalność.
Góra jest o dziwo naprawdę dobrej jakości i tylko trochę przed nami skryta, potęgując wrażenie gęstości i ciepłoty. Bo i taki właśnie charakter celowo z RM emanuje, jakoby przygotowując je na fatalne środowiska, w jakich będą zmuszone pracować. Ważne jednak jest, że słuchawki nie mają uderzających nierówności i choć odebrałbym im nieco zakresu 13-14 kHz na rzecz po prostu zwykłych harmonicznych w najwyższych oktawach, to jestem bardzo zadowolony z faktu, że nie dostajemy tu ani żyletek, ani pochłaniającego wszystko bagna. Bardzo łatwo można ją wysterować, tak samo wystarczy dobrać jak pisałem coś jaśniejszego, a słuchawki naprawdę przestają grać jak zamknięte. To plus bardzo podobny na tle M220 PRO, ale też i HD669, które były od Rockmasterów bardziej agresywne i nosowe, choć dawały jednocześnie większą liczbę detali wprost na twarz słuchacza. RM szanują tym samym muzykę bardziej od obu par, a często właśnie na tym zależy wielu użytkownikom.
Wraz z całym tym asortymentem kroczy ku nam bardzo specyficzna scena, która przez wspomnianą pogłosowość w średnicy, daje przestronność i cechy, których prędzej doszukiwałbym się w modelach po prostu jakkolwiek otwartych. Przypominają mi tym samym HM5, bowiem i one zachowywały się w podobny sposób i gro osób używa ich do dziś jako swoich głównych par odsłuchowych. RM nie są na szczęście tak masywne jak one i przez to bardziej poręczne, wygodne, kompletnie odstające też ceną. Czy lepsze? Pytanie dla kogo. HM5 też mają swoje ogromne zalety, ale może nie mieszajmy już do naszych dywagacji jeszcze jednej słuchawkowej pary.
Scenę słuchawki kreują z wyczuwalnym naciskiem na oś przód-tył, ale też całościowo całkiem obszernie jak na zamknięty model. I w typowo dla siebie denerwujący sposób będę to podkreślał co rusz. Nie rozrzucają dźwięku tak szeroko w osi lewo-prawo jak HD669, ale są od nich bardziej kompletne, eliptyczne w drugą stronę: właśnie na głębię, a nie na wychylenie boczne. Pod tym względem są to jedne z najbardziej całościowo scenicznych modeli zamkniętych w tym przedziale cenowym, z jakimi się spotkałem i z automatu jestem w stanie spokojnie pogodzić się z tym, że trochę odsunięty ode mnie wokal wypada poza ramy mojego gustu. Byłbym zresztą nieprofesjonalny w swojej ocenie, gdybym go nie odrzucił na samym początku i rozpatrywał wszystko przez pryzmat tylko i wyłącznie K500 czy K501. Dlatego też jednocześnie tak mocno uderzam w dzwonek, że Rockmastery świetnie zachowują się pod słabszym sprzętem grającym.
Słychać od razu, że producent miał na nie pomysł. I choć prototyp odstawał od tego, co opisałem wyżej w sposób znaczny (ciemne, mocno pogłosowe, wręcz tubowe granie z mocniejszym basem), tak wersja finalna naprawdę robi dobre wrażenie. Słuchawki mają świetny potencjał i stoją u mnie dokładnie pomiędzy przytaczanymi tu parami. Wykluczając ostatecznie bardzo nieuczciwe wobec nich słuchawki AKG, pozostaje mi stwierdzić, że jest subiektywnie lepiej w pewnych rejonach od bardziej doświetlonych i podających czasami zbyt wiele rzeczy na twarz HD669 choć naturalnie nieco drożej. To jednak pieniądz, który spokojnie można myślę podjąć i zapłacić, nawet ponad bardzo popularnymi CALami, chociażby przez wygodę i trwałość. Bilans różnic wypada bowiem moim zdaniem na plus.
Abyśmy się dobrze zrozumieli – każda z par tu wymienionych jest na swój sposób bardzo dobrym zakupem, toteż niekończące się pytania o to co będzie „lepsze” są po prostu męczące. Wszystkich zdziwionych odsyłam do artykułu obszernie traktującego ten temat. Tu naprawdę nie da się wskazać tego, co jest lepsze. Możliwe, że z większego basu i ogólnie bardziej cisnącego się w uszy detalu wraz z izolacją kosztem komfortu ktoś będzie znacznie bardziej zadowolony, niż z bardziej potulnych, wygodniejszych i muzykalnych Rockmasterów. A możliwe też, że jednak średnicowo-ciepły charakter CAL wraz z ich najbardziej kompaktowymi wymiarami będzie tym, czego się szuka. Nie siedzę nikomu w głowie i uszach, toteż najzwyczajniej w świecie nie wiem co będzie „lepsze”. Lepsze może być najwyżej dla kogoś. Przy konkretnych potrzebach, konkretnych wymaganiach i konkretnym podejściu do muzyki oraz analizy własnego gustu. A ile będzie pytających, tyle będzie warunków koniecznych do spełnienia.
Rockmastery mają jednakże szereg zalet i cech unikatowych, które definiują ich obecność na rynku i wyjątkowość. Nie są to kolejne słuchawki nudne w swojej prezentacji aż do bólu i tak typowe, jak to tylko możliwe. To faktycznie powiew czegoś nowego i wprowadzenie rzeczy, za które do tej pory się musiało nieco więcej zapłacić. Najpierw R70X, potem M220 PRO, teraz zaś Rockmastery. Granica cały czas jest przesuwana, tak samo jak zmienia się forma wydania wspomnianej granicy. Tym razem zyskały konstrukcje dynamiczne zamknięte, których w dobrych wydaniach jest niestety jak na lekarstwo. HD669 w wielu miejscach się udawało przebić jakością i faktycznymi cechami praktycznymi, jednocześnie model ten mógł być dla części osób wygodniejszy i z mniejszymi wymaganiami oraz iskrzeniem na górze. Rockmastery adresują te oczekiwania. Nie grają identycznie jak 669, ale też niezgorzej klasowo, do tego adresując większość uwag, jakie padały pod adresem produktu Superluxa. Nadal warto je kupować, ale też od dziś warto też popatrzeć na produkt Encore, jako realną alternatywę, która nie musi być tylko i wyłącznie alternatywą, a stanowić faktyczną pozycję rynkową bez konieczności oglądania się przez ramię.
W 669 podobała mi się izolacja oraz ich ogólna agresywność. W Rockmasterach podoba mi się zaś ich przyjazność wobec użytkownika i muzyki, jakiej słucha. Wbrew pozorom są bowiem bardzo uniwersalnie brzmiące i przede wszystkim – bardzo synergiczne z większością segmentu budżetowego. Grzechem byłoby zatem tych zalet nie wykorzystać, jednocześnie pamiętając, że to wciąż budżetówka, toteż wymaganie od nich faktycznie audiofilskiego pułapu, tak samo jak od HD669, byłoby wysoce naiwne. Ale też nie można pozostać głuchym na własny gust. Jeśli oczekujemy tu słuchawek stricte jasnych, lekkich lub grających tak jak 669, a więc na planie ofensywnego V – z Rockmasterami będzie czekała nas spora próba sił lub w najlepszym wypadku małe główkowanie z torem. Tu muzykalność ma pierwsze skrzypce, nie iskrzenie, choć detalem potrafią sypnąć ładnie, gdy tego się od nich oczekuje.
I w tym miejscu właśnie objawia się powód, dla którego słuchawki oceniłem tak wysoko – podatność na equalizację. Nie dość, że sprzęt ten jest bardziej od HD669 synergiczny, to jeszcze lepiej moim zdaniem reaguje na wszelkie modyfikacje nawet prostymi equalizerami. Wystarczy odjąć im kapkę basu, a już wrażenie ciepłoty znika – pojawia się zamiast niego wyrównanie, liniowość. Naprawdę gra to przesympatycznie jak na model zamknięty. Ponieważ sprzęt ten jest stosunkowo równy tonalnie w zakresach lokalnych, nie rzuca się niczym negatywnym w uszy (przykład z UE-600vi, które odkryły się przede mną po zastosowaniu EQ w zasadzie w ręką w nocniku co do jakości przetwornika wysokotonowego). A że ma bogate wyposażenie, to i nawet muzykalnych HD330/660 warto je rozważać, chociażby przez brak potrzeby cud0owania z kablem czy nausznicami w celu polepszenia wygody.
Ostatecznie więc słuchawki zrobiły na mnie pozytywne wrażenie. Kilka rzeczy można byłoby jeszcze w nich poprawić, może jeszcze troszkę wyprostować strojenie w stronę jasności i bliższej średnicy, bo generalnie głównie wokół tychże aspektów moje subiektywne uwagi krążą (tak, załącza się powoli mój gust, który na potrzeby recenzji wyłączyłem), ale tak samo w HD669, czy każdej innej parze można byłoby jakieś zmiany uczynić. Słuchawek idealnych dla wszystkich bowiem nie ma, toteż pozostaje nam patrzeć na całość możliwości oraz potencjał płynący z danej konstrukcji. W Encore Rockmaster OE jest on bardzo duży i najprawdopodobniej znajdą zasłużone miejsce na rynku – po prostu nie kojarzę tak grającego modelu i o takiej scenie w tym przedziale cenowym. Wyżej moglibyśmy szukać, oczywiście, ale w niższych segmentach zdominowanych w zasadzie przez Superluxa myślę, że sporo osób ucieszy wieść, że wreszcie można odnaleźć coś innego, co jest w stanie im zagrozić i zaoferować to, czego być może wiele osób szukało: budżetowych, łatwych w napędzeniu, wygodnych, zamkniętych słuchawek o dużej muzykalności, dobrym wykonaniu i tak samo dobrej scenie.
Podsumowanie
Zalety:
+ całkiem dobra jakość wykonania
+ dodatkowe wyposażenie oraz zapasowe nausznice materiałowe
+ dobry komfort przy w miarę kompaktowych rozmiarach
+ wymienne okablowanie wychodzące z jednej strony
+ przyjemne, muzykalne i ciepłe brzmienie
+ rewelacyjna scena jak na model zamknięty i za takie pieniądze
+ DUŻY potencjał strojenia za pomocą EQ i reagowania na zmiany tonalne w torze
+ duża synergiczność z większością budżetowych urządzeń audio
+ łatwość w napędzeniu i wysterowaniu
+ całkiem atrakcyjna cena
Wady:
– subiektywnie trochę więcej precyzji na basie i większej bliskości by im nie zaszkodziło
– nie pogardziłbym skokowym systemem regulacji wysuwu nausznic lub jakkolwiek dającym solidniejszy opór, stąd ubytek oceny ergonomii
– kopuły należy odpowiednio nachylić przed nałożeniem, a więc kolejny minus w ergonomii
– nausznice materiałowe niemiłosiernie łapią wszelkie pyłki i kurz
– krótki kabel i brak adaptera mogą wymusić dodatkowe zakupy i wyższy sumaryczny koszt zakupu, co może trochę obniżać opłacalność
Cena (SRP):
– 199 zł (sprawdź aktualną cenę i dostępność)
Może niedowidzę i jest w tekście, ale jak jest u nich z wyciszaniem odgłosów z zewnątrz? Mam rozumieć, że standardowo jak na model zamknięty?
Cyt. z recenzji: „Ponieważ więc słuchawki nie notują zbyt mocnego docisku i stawiają na większą wygodę, izolacja od otoczenia jest gdzieś pomiędzy przeciętną, a dobrą”.
Ale w drugą stronę też nie jest lepiej. Słuchawki przepuszczają też dźwięk na zewnątrz, więc słuchanie ich głośno w otoczeniu odpada. Przetestowane :-/
Musiał więc Pan słuchać ich przeraźliwie głośno, ponieważ podczas testów absolutnie żadnych takich problemów nie stwierdziłem. Również przetestowane :).
Połowa mocy integry w macu, więc nie aż tak głośno, ale mam założone pady materiałowe, które bardziej przepuszczają dźwięk.
Pytanie ile faktycznej mocy daje taki układ. Proszę pamiętać, że głośność głośności nierówna, tak samo jak układ układowi zintegrowanemu. One również różnią się parametrami elektrycznymi.
Tak, jest to konfekcjonowany kabel sygnałowy. Wykonuję również samodzielnie okablowanie do tych słuchawek.
Jak słuchawki wypadają w odsłuchu muzyki klasycznej, róznego typu instrumentali?
Akurat w tych gatunkach Panie Bartoszu słuchawki radzą sobie „od biedy”. Da się spokojnie słuchać, ale nie jest to poziom bardziej nastawionych na takie gatunki słuchawek. Chodzi głównie o szczerość brzmienia i doświetlenie instrumentów smyczkowych. Chyba że zastosuje Pan korekcje tak jak ja to uczyniłem – wtedy słuchawki zaczynają przez swoją sumarycznie dużą scenę jak na zamknięte modele sprawować się znacznie lepiej.
Dlaczego materiałowe pady są lepsze? „…ze względu na właściwości akustyczne, którymi legitymują się ponad padami skóropodobnymi” Co dokładnie brzmi inaczej?
Brzmienie bardziej otwarte i jaśniejsze, mniej pogłosowe, bardziej napowietrzone, mniej basu.
Witam serdecznie,
od dłuższego czasu śledzę regularnie Pańskiego bloga i nie ukrywam, że pomógł podjąć mi kilka wyborów, z których jestem naprawdę zadowolony. Od pewnego czasu zastanawiam się nad zmianą słuchawek – obecnie posiadam Superlux HD681 EVO (MKII) i nie jestem zachwycony jakością wykonania oraz komfortem użytkowania – skóropodobne pady są strasznie twarde (porównuję do posiadanych przeze mnie CAL! oraz SS Siberia, z których jednak w ogóle nie korzystam), a docisk zbyt mocny, przez co już nawet po dość krótkim odsłuchu czuję dyskomfort.
Zainteresowały mnie recenzowane słuchawki Encore Rockmaster OE (cena/jakość), jednak pisze Pan w komentarzu, że niespecjalnie jest to idealny wybór do muzyki klasycznej. Tak się akurat składa, że ostatnio coraz częściej słucham tego rodzaju muzyki, więc zaniepokoiła mnie ta informacja. Generalnie wykorzystuję słuchawki i do gier (różne gatunki, od sieciowych FPSów, w których pozycjonowanie dźwięku jest istotne, do RPGów, w których ścieżka dźwiękowa nagrywana jest często przez orkiestry symfoniczne), i do muzyki (klasyczny i współczesny rock, muzyka klasyczna).
Jakie słuchawki by Pan w takim razie polecił (w cenie mniej więcej do 250 – 300 zł) do takich zastosowań? Nie pytam o najlepsze słuchawki w tej cenie, ale o subiektywne odczucia 😀 Chodzi mi o słuchawki wokółuszne.
Słuchawki mam podłączone do FiiO E07K Andes, który podłączony jest do komputera.
Pozdrawiam
Witam,
Odpowiedzi udzieliłem Panu na forum: http://forum.audiofanatyk.pl/index.php?/topic/208-s%C5%82uchawki-wok%C3%B3%C5%82uszne-do-gier-i-muzyki-do-250-300-z%C5%82/
Pozdrawiam serdecznie.
Witam, czy te słuchawki nadadzą się do słuchania muzyki z gatunku rapu oraz do miksu i masteringu?
Źródło to interfejs M-Track II
Witam,
Na pytanie odpowiedziałem już na forum: http://forum.audiofanatyk.pl/index.php?/topic/216-s%C5%82uchawki-do-realizacji-d%C5%BAwi%C4%99ku-i-do-muzyki-200-z%C5%82/
Pozdrawiam.
Witam, obecnie jestem szczęśliwym posiadaczem słuchawek HyperX Cloud (Takstar PRO80), które napędza AIM SC8000. Czy mógłby Pan porównać je z recenzowaną parą? Czy jest sens dokupienia Encore jako alternatywy brzmieniowej lub nawet zastępnika? Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam.
Witam,
Obie pary są wylistowane w Polecanych, także może Pan z łatwością porównać ich brzmienie między sobą.
Co do drugiego pytania – wie Pan… ciężko powiedzieć. Zależy czego Pan oczekuje po takowej alternatywie. Czy ma to grać podobnie do Cloudów, czy może być odskocznią brzmieniową i czymś po prostu „innym”. Jeśli tak to myślę spokojnie można Encory nabyć.
Z doświadczenia jednak powiem Panu, że czasami bardzo trudno jest pogodzić swój ośrodek słuchu między różne brzmienia. Non stop będzie Pan porównywał obie pary między sobą, stwierdzając, że żadna z nich nie jest idealna i każda ma swoje wady. Może to być potem problem decyzyjny natury którą parę sprzedać jako zbędną lub która się po prostu bardziej podoba.
Pozdrawiam.
Dobra robota, Panie Jakubie !
RockMastery OE zakupiłem za sprawą m.in. tej recenzji i jestem z nich bardzo zadowolony.
Same słuchawki są solidnie wykonane, wiadomo, nie jest to bambus + jagnięcia skórka, ale wszystko przemyślane, spasowane. Słuchawki nie są specjalnie wybredne odnośnie źródła, na razie nie widzę potrzeby dobierania do nich DAC-a, chociaż… może Pan albo ktoś tutaj się wypowie na temat tego, jaki ewentualnie warto by było rozważyć ?
Po kilku dniach odsłuchu – moim skromnym zdaniem – RockMaster OE to jest taka audiofilia „entry level” – dla początkujących, z pewnymi kompromisami, uproszczeniami, ale chyba już… audiofilia. Bo o ile na przykład spokojnie można odsłuchiwać sobie niektóre albumy np. z YouTube, to… już nie wszystkie – w dużej części uploadów bardzo wyraźnie słychać „ubóstwo” stratnego formatu, dźwięk jest „płaski”, „ścięty”, zupełnie „bez sceny”, nawet „bez kopa”. Np. albumy Metalliki na YT – odpuściłem sobie, wyraźnie było słychać, że to nie to, „wiedziałem”, czego wymagać, jak mogą zagrać RockMastery. Zacząłem szanować swój czas, słuch, i kiepskim, stratnym uploadom mówię zdecydowanie „nie”. Zaczynam być wybredny i wymagający 🙂 Szukam albumów na CD, zaczynam rozważać zakupy płyt itd.
Tak więc te słuchawki już zmieniły jedną rzecz: boleśnie uświadomiłem sobie ograniczenia popularnych formatów stratnych. Skok jakościowy z poziomu „słuchawek za 40 zł” do RockMasterów OE jest (prze)ogromny.
Jeszcze jedno, konsument jest traktowany przez Sonic Unity bardzo fair – kto da w słuchawkach za 200 zł odpinany kabel popularnego formatu male jack – male jack ? Woreczek do przenoszenia ? Dodatkowe nauszniki ?
Witam i dziękuję,
Zapytania o zakupy najlepiej formułować na forum audiofanatykowym, wszystko bowiem zależy od posiadanej kwoty. Mi np. Rockmastery bardzo dobrze zagrały zarówno z budżetową kartą SC8000, ale też i bardzo drogim w kontekście samych słuchawek Matrixem Quattro II. Myślę, że wszystko co jasne i przestrzenne będzie się do nich nadawało idealnie.
Jeszcze tytułem sprostowania, żeby nie wprowadzać potencjalnych nabywców w błąd i nie kreować oczekiwań odnośnie „sprzętu audiofilskiego”… za 200 zł…
Tak, podtrzymuję opinię, że słuchawki grają jak na mój gust fenomenalnie – jak na tę półkę cenową, jak na moje preferencje (najwidoczniej doceniam dużą scenę), jak na tor audio, którym dysponuję w tej chwili. Pan Jakub napisał „duża synergiczność z większością budżetowych urządzeń audio” – i to jest „trafione w punkt”.
Rozwijając powyższe stwierdzenie, w tym teście – który zresztą każdemu polecam – http://www.npr.org/sections/therecord/2015/06/02/411473508/how-well-can-you-hear-audio-quality (przeprowadzonym gwoli ścisłości na Apple MacBook Air 13) w większości przypadków w RM OE… nie byłem w stanie wskazać różnicy pomiędzy dźwiękiem skompresowanym i nieskompresowanym ! No, może raz 128kbps było nieco gorsze od 320kbps i WAV. Czyli – jednak – nie jestem „audiofilem” 🙂 ?
Teraz, odnosząc się do „kiepskich uploadów” na YouTube, o których wspomniałem powyżej, miałem na myśli po prostu 1) „nieumiejętnie” (?) opublikowane utwory / albumy 2) słabsze realizatorsko produkcje, którym nie pomoże już nawet konwersja do bezstratnego FLAC. Przypadki 1) i 2) w RM OE wyraźnie słychać.
RM OE są po prostu kawałem bardzo dobrej inżynierii i wpasowaniem się w „budżetowy” segment rynku. Robią swoją robotę. „Otwierają” w tej chwili dla mnie album za albumem. Wiele – podkreślam to wyraźnie – „stratnych” inkarnacji utworów brzmi w nich czysto, głęboko, soczyście – aż chce się wracać…
Ale też nie twierdzę / nie zakładam, że RM OE to jakiś „cud technologii”, albo „audiofilskie słuchawki analityczne”, w których można usłyszeć „inny wymiar dźwięku”. Powyższy test wyraźnie stwierdził, że… chyba jednak nie, choć oczywiście bardzo dużo zależy w nim też od czułości słuchu konkretnej osoby. Gwoli dygresji: zawodowy pianista podobno zgarnął we wspomnianym teście 100% poprawnych odpowiedzi, bo zwracał uwagę nie tyle na same dźwięki, ale na sposób, w jaki dźwięki między sobą przechodzą. Dla mnie to… magia…
Kończąc, tak na logikę – do czego podłączamy sprzęt za 200 zł ? No właśnie… Zapewniam, Spotify, YouTube w 100% się sprawdzają i… wystarczają… RM OE robią swoją robotę i nie próbują obrzydzać nam niedoskonałości „stratnej” technologii…
Jakieś inne pady- bardziej wygodne da rade do nich znaleźć?
Witam Panie Damianie,
Z tego co pamiętam pasują na nie nausznice od Brainwavz HM5 i bodajże jakiegoś modelu Takstara. Jednakże przestrzegę, że ich wymiana będzie rzutowała na finalną charakterystykę brzmieniową słuchawek. Większą wygodę najprawdopodobniej uzyska Pan poprzez zmniejszenie siły docisku. A tą zredukować można np. wyginaniem pałąka tak, aby słuchawki miały bardziej szerszy rozstaw. Może tym tropem warto pójść?
Pozdrawiam.
Witam, zachęcony wieloma pochlebnymi recenzjami słuchawek Rockmaster OE kupiłem je w zeszły piątek … a w niedzielę je oddałem. Technicznie bardzo fajne: lekkie, solidne, a materiały sprawiają dobre wrażenie, ale nie potrafiłem zaakceptować brzmienia wokalu, który wydał mi się mocno stłumiony (jakby z pogłosem). Ogólnie miałem wrażenie, że wszystko jest bardziej ‚przytłumione’ względem Numark PHX (polecił mi je kiedyś znajomy DJ, ja nawet nie znałem tej firmy) których używam od kilku lat (ale połamał mi się pałąk) przy czym nadal bas nie był lepszy niż w PHX. Testowałem z komputera, smartfona i Marantz M-CR610. Punktem odniesienia było też dla mnie brzmienie wokalu na tym M-CR610 z kolumnami Tannoy Mercury V1i: na Tannoy i PHX wokal brzmi naturalnie i moim zdaniem tak jak powinien, a na Rockmaster miałem wrażenie jakbym słuchał innej osoby. Do testów zaprosiłem też żonę nie uprzedzając o mojej opinii, i miała takie same odczucia, najpierw, że lekkie i wygodne, ale po odsłuchu i porównaniu „oddaj te słuchawki”.
Nie uważam się za audiofila ale lubię czysty dźwięk w pełnym zakresie, a mam problem ze znalezieniem słuchawek lepszych od kupionych 7 lat temu Numark PHX za 149zł.
Witam,
Niestety wokal to również i moim zdaniem jedna ze słabszych stron tych słuchawek. Dlatego też pomaga im wymiana nausznic na materiałowe. Warto także odjąć im nieco basu – akustycznie wokal się przybliży i uczytelni.
Czysty dźwięk w pełnym tego słowa znaczeniu udało mi się dawno temu odnaleźć w modyfikowanych Lamdach SR-202 japońskiego STAXa, z tym że to słuchawki już wyższego kalibru. Aczkolwiek przyznam Panu, że sam także mam w swojej kolekcji stare modele, znacznie starsze od PHXów, a grające tak, że bardzo trudno jest współczesnym konstrukcjom je dogonić. Zmieniły się czasy, zmieniły perspektywy producentów, także w żadnym wypadku nie jest to Pana wina, że akurat RMOE nie trafiły w gust.
Pozdrawiam.
Witaj,
świetna recenzja!
Mam 3 pytanka:
1 – jak bym chciał jednak dokupić dłuższy kabel, około 2m, to co polecasz? Nie chciałbym wydawać majątku, po prostu coś, co jest dobre i ma świetny stosunek cena/jakość.
2 – czy do tych słuchawek łatwo będzie dokupić inne, pasujące pady? W każdych materiałowe/welurowe bardzo mi się niszczą, więc chciałbym mieć ewentualnie jakąś możliwość zakupu w przyszłości.
3 – czy do szeroko pojętej EDM te słuchawki będą dobre? Ciężko mi się do tego odnieść po recenzji, a nie mam też porównania z innymi modelami nausznych słuchawek, jedyne jakie mam to dokanałowe Mee EDM, które dla mnie grają rewelacyjnie i szczerze mówiąc chciałbym coś nausznego, co zagra jak one. Czy jednak lepiej do takiej muzyki i sprzętu, z jakiego będę używał (tylko laptop i telefon) kupić coś innego? Cena tych słuchawek to max, jaki mogę wydać,
Dzięki za pomoc!
Pozdrawiam
Witam,
1 – normalne kable konfekcjonowane, chociażby przeze mnie.
2 – nie testowałem innych nausznic z tym modelem, a te, które posiadałem – nie pasowały.
3 – Niestety nie testowałem wspomnianego modelu słuchawek, także trudno jest mi powiedzieć jak grają w stosunku do RMOE.
Pozdrawiam.
Witam mam pytanie co lepsze:
RMOE – czy HyperX Cloud Core – przy czym jak wiemy konstrukcja Cloud’ów jest bardzo podobna do Beyera jak i Tackstara itp. itd. Zastanawiam się tylko czy opłaca się sprzedać nowe nie wyciągane z pudła Cloud po to aby kupić RMOE czy jednak lepiej pozostać przy tym co mam teraz.
Ponadto chciałbym korzystać z tych słuchawek jako zapasowych oraz mobilnych więc pojawia się tutaj pytanie czy telefon bądź odtwarzacz MP3 jest w stanie obsłużyć 60 ohm na odpowiednim poziomie przy Cloud. itp itd. – czy będzie potrzeba jakieś urządzonko podpinać dodatkowo?
Witam,
Musi Pan porównać oba produkty i zdecydować samemu, które cechy obu produktów są dla Pana lepsze.
Zależy to od realnej mocy takich urządzeń oraz wydajności samych przetworników, a nie tylko ich oporu. Obsłużyć obsłuży, ale urządzenie dodatkowe będzie wymagane, jeśli głośność na wyjściu będzie niedostateczna.
Pozdrawiam.
Po przeczytaniu recenzji nasuwa mi się kilka pytań.
1. Izolacja od otoczenia – przeciętna, a dobra. Nie chciałbym, żeby ktokolwiek w biurze słuchał tego co ja i się przez to irytował. Słuchawki muszą to w dużej skali zapewniać. Czy te podołają?
2. Kabel – dołączony tylko 1m, napisane jest, że dobór kabla wpływa na jakość. Nadal nie wiem jak to będzie z jego ewentualnymi uszkodzeniami. Jaki kabel wybrać i o ile zwiększy on cenę słuchawek?
1. Powinny.
2. Chociażby ten wskazany w recenzji, ale najlepiej byłoby wysłać zapytanie poprzez formularz kontaktowy. Na pewno jednak będzie on wytrzymalszy od oryginalnego z racji użytych materiałów i grubości.
Witam serdecznie.
Dysponuję budżetem ok 400 zł, a chciałbym się przesiąść w końcu z HD201 i zintegrowanej karty Realtek ALC1200 na coś znacznie lepszego. Czy myśli Pan, że te słuchawki, w duecie z kartą SC8000, którą również Pan testował, będą dobrym wyborem?
Czy ten komplet byłby optymalny w tej cenie, jeżeli słucham głównie muzyki rockowej/metalu? No i czy wymiana karty dźwiękowej miałaby tu jakikolwiek sens, przy tych słuchawkach?
Jeszcze chciałbym zapytać o ewentualne mdoyfikacje słuchawek- co by Pan polecił? Jaki konkretnie kabel mógłby polepszyć wrażenia?
Pozdrawiam i z góry dziękuję za odpowiedź.
Witam również gorąco,
W recenzji odnosiłem się już do karty SC8000 podług synergii z Encore, także odpowiedź znajdzie Pan właśnie tam :).
Do takiej muzyki możliwe, że HD669 również dobrze by się sprawdziły. Aczkolwiek dla mnie osobiście Encore są wygodniejsze i to już chociażby stawia je nieco wyżej.
Nie, moim zdaniem wymiana karty nie miałaby specjalnego sensu.
Kabel godny polecenia opisałem ponownie w treści recenzji. Jest również na zdjęciach. Można też zapytać poprzez formularz kontaktowy o moje własne okablowanie, takie jak będzie potrzebne.
Pozdrawiam.
Witam.
Przymierzam się do zakupu słuchawek i po przeczytaniu Pana recenzji, zastanawiałem się nad dwoma: SuperluxHD669 i Encore Rockmaster OE. Po odsłuchach obu zdecydowałem się na EROE. Jednak wczoraj natknąłem się na reklamę Superlux HD685 i przyznam się, że wyglądają o wiele lepiej niż wspomniane wyżej. W sklepach ich nie mają, nie mogę także nigdzie znaleźć recenzji na ich temat. W związku z tym mam pytanie, jak się one prezentują w odsłuchu w stosunku do HD669 i EROE?
Z góry dziękuję i pozdrawiam.
Witam,
Słuchawki te nie były przeze mnie testowane, ale też nie zdobyły jakoś porażającej popularności. Często wytykano im problemy z klarownością i responsywnością, a także scenę i sopran.
Pozdrawiam.
Witam
Poszukuję czegoś o barwie NE-700X w wydaniu nausznym. Odtwarzacze jakie posiadam to iPhone 4S, Sansa Clip Sport i Nano 2G. Czy EROE zapewnią podobne brzmienie? Posiadam Maxell Retro DJ, jednak dla mnie są za bardzo krzykliwe, wykonałem wszelkie możliwe mody, by odjąć trochę wysokich, słuchawki nie podeszły mi brzmieniowo, dodatkowo muszę je dociskać do głowy, by pojawiła się odpowiednia ilość basu, już KSC75 dają znacznie przyjemne brzmienie, jednak brakuje im wykopu, potrzebuję zamkniętych słuchawek o złagodzonej górze, dobrej stopie, uderzeniu i gładkim muzykalnym brzmieniu. Czy warto w moim przypadku zainteresować się słuchawkami Encore?
Pozdrawiam
Witam Panie Danielu,
Retro DJ są słuchawkami raczej ciepłymi i nie powinno być w nich krzykliwości, ale jeśli tak, to RMOE powinny się Panu całkiem sprawnie spisać. Jeśli jednak szuka Pan czegoś w stylu NE700X, to najprędzej przychodzą mi do głowy Momentum 2 oraz Meze 99 Classic, zwłaszcza te ostatnie.
Pozdrawiam.
Słuchając NE-700X na Clip Sport, muszę zejść na basie o 5 dB (niżej nie da rady) i wtedy jest przyjemnie, w Nano pada już bateria a tam mogę zejść jeszcze niżej ale jakoś na Clipie najlepiej mi się słucha. Nie mam tyle funduszy, aby zainwestować w Meze 99 Classic, obecnie mogę przeznaczyć 300 zł na słuchawki, a może teraz kupić DAC do PC (obecnie na integrze mam ALC-887) a później zbierać na jakieś lepsze słuchawki? Dałoby się jeszcze coś wyciągnąć z NE-700X przy jakimś np. FiiO E10k albo innym?
Dało, ale nie aż tyle ile dałaby ewentualna zmiana słuchawek. NE700X grają w taki sposób, że trudno jest wskazać ich faktyczny zamiennik w tak niskiej cenie. Generalnie może spróbować Pan jeszcze szczęścia z Superluxami HD330. Mają bardzo przyjemną górę.
HD330 napędzi Sansa Clip Sport/iPhone 4S? Nie będzie potrzebować wzmaczniacza? Może warto pomyśleć o tanim FiiO K1, w którym siedzi PCM5102, czyli to samo co w np. E10k? Głośno nie słucham, ale może być jakiś problem z wysterowaniem, NE700X ładnie grają już przy 20% głośności, czuć stopę, uderzenie. Jak już wspomniałem, posiadam KSC75 a w nich chyba jest ten sam przetwornik co w UR40 i właśnie góra w nich jest przyjemna, nie tak napowietrzona i sycząca jak w Retro DJ, jednak brakuje zejścia i mogłyby grać bliżej, bardziej bezpośrednio. Lubię czasem posłuchać power metalu, czegoś z szybkim uderzeniem. Przeważnie słucham rapu z lat 80-90, g-funku.
Z nimi będzie miał Pan raczej kontrolowany underamping, ale dla HD330 jest to akurat dobra rzecz, pomijając naturalnie mniejszą z tego tytułu głośność. To, że w K1 siedzi ten sam układ co w E10K nie gwarantuje, że oba urządzenia zagrają na podobnym poziomie.
Jeszcze w oko wpadły mi PX 100-II. Podoba mi się brzmienie KSC75 (Retro DJ przy nich grają bardziej żyletkowo z dużą ilością takiego syczącego powietrza, co mnie bardzo irytuje, chyba że dostałem jakąś wadliwą sztukę) jednak poszukuję czegoś bardziej dociążonego o punktowym basie, KSC75 grają wg mnie takim basem opierającym się na średnicy. Dodatkowo PXy są lekkie, nie przeszkadza mi to, że są otwarte (do tłumienia dźwięków z zewnątrz mam dokanałówki), EROE chyba sobie odpuszczę. To warto inwestować w PX 100-II czy lepiej zamówić HD330 jeśli zależy mi na dźwięku podobnym do KSC75 jednak z większym wykopem?
Raczej w KOSS Porta PRO.
Witam,
Przymierzam się do zakupu słuchawek, wygodnych do dość długiego odsłuchu w domu. Niestety ze względu a domowników powinny być to słuchawki zamknięte. Wybrałem kilka modeli, lecz najbardziej do gustu przypadły mi dwa ,a mianowicie właśnie EROE oraz ATH-T500. Encore są tańsze dlatego też pytanie czy jest sens „pchać się” w nieco droższy model AT. Czy odsłuchowo aż tak bardzo będą się różnić, a może wybrać HD669?
Witam,
Niestety nie słuchałem podanego modelu ATH. Recenzję 669 z kolei ma Pan również na blogu oraz w Polecanych, toteż łatwiej w takiej sytuacji o jakiekolwiek porównania. Zwłaszcza że w recenzji pod którą pisze Pan komentarz jest ich multum.
Witam gdzie mogę dostać taki kabel do tych słuchawek i jaka jest jego cena, dodatkowo czy mógłby pan polecić jakiś w miarę tani DAC który by ładnie współgrał z tymi słuchawkami ?
Witam,
W recenzji jest wyraźnie napisane skąd pochodzi użyty w teście kabel. Cenę powinien znać sklep, także również należałoby go o nią zapytać. Co do DACa, zależnie co rozumieć przez „w miarę tani” :), ale może Pan spróbować np. SMSL M2.
Witam.
Chciałbym kupić te słuchawki, ale zdaje się, że przestały być dostępne na terenie Polski. Czy ktokolwiek wie coś na ten temat? Czy to już koniec tych słuchawek, czy chwilowy niedobór?
Pozdrawiam serdecznie
Witam,
Z tego co słyszałem, miały być dostępne w marcu, teraz ponoć w kwietniu ze względu na bliżej nieokreślone problemy na produkcji.
Również pozdrawiam.
No proszę… a ja je kupiłem w lipcu dla żony, a ona w ogóle na nich nie słucha i teraz mi zalegają w szafie nówki nie śmigane (jak ze 3 godziny słuchała to wszystko).
Witam. Może jest Pan chętny na sprzedaż? 😉
Hmmm… nie wiem, może 😉 A może sam jeszcze ich popróbuję i zobaczę jak grają po wygrzaniu. Jak coś to proszę o PM na Fejsie (pod moim nickiem).
Witam,
Czy korzystając z materiałowych nausznic i neutralnego/jasnego źródła, będzie można się całkowicie pozbyć tego przyciemnienia? Dla odmiany szukam właśnie czegoś mniej agresywnego/studyjnego, ale wciąż w miarę jasnego. Słuchawki niby mocno synergiczne z jasnymi źródłami, choć nie wiem czy wystarczająco, dlatego chcę się upewnić.
Co miał Pan na myśli mówiąc: ,,choć odebrałbym im nieco zakresu 13-14 kHz na rzecz po prostu zwykłych harmonicznych w najwyższych oktawach”, bo jakoś średnio to rozumiem.
Witam,
Należałoby spróbować, ale moim zdaniem jest to efekt wynikający czysto z akustyki tych słuchawek. Jeśli szuka Pan czegoś mniej studyjnego, ale nadal zamkniętego i jasnego, raczej ISK HD9999 powinny być wartym obadania kierunkiem.
Spróbuję więc jaśniej: odjąłbym im z nacisku w punktach 13 i 14 kHz na wykresie pasma przenoszenia i przesunął tenże nacisk na zakres 15-20 kHz, a więc w rejon okupowany przez harmoniczne.
Jednak zaryzykuję z RM. Wiele osób (w tym Pan) mówiło, że góra jest dobrej jakości, więc nie powinno być źle. Znam bardzo dobrze brzmienie ISK’ów. Nadmierny bas można zmniejszyć welurowymi padami, ale nadal zbyt nosowe granie. Poza tym jestem ciekawy tej całkiem odwrotnej sceny. Mam nadzieję, że mimo faworyzowania osi przód-tył, nie oznacza to zbyt wąskich boków.
Jak na słuchawki budżetowe. Przede wszystkim jednak wiele osób lubi takie granie „na pogłos” i szuka alternatyw względem chociażby droższych AudioQuestów NightHawk. Moim zdaniem jeśli muszą to być słuchawki koniecznie zamknięte, być może coś pokroju K271 by się nadało. Możliwe też, że brzmienie pokroju Somic V2 będzie też tym, co wyważy się na tle ISKów w pożądanym kierunku. Sam osobiście używam bardzo często podczas recenzji zabytkowych K270 Playback, które są znacznie starszym, eksperymentalnym (bo w nietypowej konfiguracji przetworników 2+2) bratem 271.
kupiłem na podstawie recenzji i tak je zachwalaliście, że teraz czuje niedosyt. Wysokie tony zbyt płaskie. Reszta jest super czuje że pokocham te słuchawki z czasem
również nie zauważyłem w recenzji nazwy modelu opisywanego kabla, dla zwiększenia jakości…
Ponieważ nie posiada takowej. Użyty kabel jest produktem konfekcjonowanym i robionym na zamówienie. Równie dobrze może go Pan wykonać samodzielnie w domu.
co mógłbym zrobić żeby wzmocnić wyższe tony jeszcze tak żeby wykrystalizować wokale w newchoolowym rapie? kombinowałem z ustawieniami bassu w eq i jest trochę lepiej ale nadal te wyzsze tony mieszają się ze średnimi
Zmienić nausznice na materiałowe i próbować bawić się w modyfikacje związane z dampingiem i wkładkami akustycznymi. W ostateczności zmienić słuchawki na np. Somic V2, jeśli nie przeszkadzać będzie ich otwarta konstrukcja.
Nie wiem, czy zauważyliście, ale od wewnętrznej strony, litery: ,,R” i ,,L” występują w systemie Braille’a (alfabet dla niewidomych). Ot taka ciekawostka.
Jeśli łącznik międzykanałowy przekazuje sygnał z lewej muszli do prawej, to czy wymiana go na lepszy, zmieni brzmienie tylko w prawej słuchawce? Tak samo z głównym kablem poprowadzonym z lewej strony, no chyba że problem z balansem dotyczy jedynie głośności, a nie jakości dźwięku.
Problem z balansem dotyczy tylko głośności. Jakość dźwięku to zupełnie osobna sprawa i poza zakresem problematyki. Jeśli dobrze sobie przypominam konstrukcję ERMOE:
– zmiana kabla łącznikowego raczej wpłynie tylko na zachowanie się prawego przetwornika,
– zmiana kabla głównego wpłynie na oba przetworniki.
Pomiędzy gniazdem mini jack a lewym przetwornikiem chyba też powinien znajdować się jakiś kabel. Czyli wymiana go też zmieni zachowanie tylko lewego przetwornika?
Z doświadczenia z innymi słuchawkami: im dłuższy odcinek przewodu tym większy jego wpływ na dźwięk. W tym wypadku należałoby to sprawdzić na żywo.
Ok, dzięki za wyjaśnienie.
Jestem posiadaczem tych słuchawek od roku, między innymi ten artykuł skierował mnie do ich kupna. Jako były posiadacz CAL’i1 pierwszej rewizji i CAL’i1 drugiej rewizji to mogę dosyć szczegółowo się odnieść do różnicy pomiędzy tymi słuchawkami. Pierwszy odsłuch bardzo mnie zaskoczył, nie spodziewałem się, że słuchawki mogą tak różnie grać, a jednocześnie wcale nie gorzej / nie lepiej. Pewnie kluczowe ma znaczenie jakich utworów będziemy słuchać, bo w porównaniu do CAL’i (pierwszej rewizji) w jednych utworach lepiej sobie radzą w drugich utworach nie dorastają im do pięt. Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że pozycjonowanie dźwięku w grach tracą dużo względem CAL’i (obu rewizji), CAL’e potrafiły wyłapać przeciwnika z daleka jednocześnie wyśmienicie go wskazując, OE z bliska radzą sobie bardzo dobrze, ale przeciwnicy znajdujący się znacznie dalej są „niewidomi” dla tychże słuchawek. Słuchawki napędzam Creative Audigy 2 ZS, pewnie też ma to duże znaczenie (cale zgrywały się z tą dźwiękówką wyśmienicie). Początkowo nie mogłem się przyzwyczaić do OE gdyż mocno mnie uciskały, przyzwyczajony do skórzanych nauszników CAL’i (a później skóropodobnych nauszników CAL’i drugiej rewizji) byłem w szoku, że w przypadku OE materiałowe nauszniki dużej lepiej się sprawdziły. Niestety pod względem przyjemności korzystania po roku mogę stwierdzić, że CAL’e są wygodniejsze (skóra z pierwszej rewizji to majstersztyk, przebywanie w nich było przyjemniejsze niż bez słuchawek). Skóropodobny welur nie był już tak wygodny jak pierwsze CAL’e, ale nadal wygodniejsze niż Encore. CAL’e są znacznie lżejsze, nie ciążą tak na głowie, czasami człowiek może zapomnieć, że je ma na sobie). Rockmastery za to są mega solidnie wykonane, odpinany kabel rewelacyjna sprawa, słuchawki wydają się być pancerne czego akurat w CAL’ach bardzo brakowało, które były bardzo leciwe, podatne na złamanie. Jeśli miałbym dzisiaj do wyboru jeszcze raz słuchawki czy CAL’e drugiej rewizji czy Encore, wybrałbym CAL’e. Wybrałem Encore po przeczytaniu tej recenzji, bo chciałem spróbować czegoś nowego. Niemniej jednak bardzo dziękuję za Pańską recenzje, gdyż robi Pan rewelacyjną robotę, pewnie ta strona pomogła tysiącom zadowolonych klientów i dobrze, że są jeszcze tacy ludzie jak Pan 🙂 Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo dziękuję za wyjątkowo ciepłe słowa 🙂 . Cieszę się że sprzęt jako tako się sprawdza i również mam nadzieję, że w miarę możliwości mój blog okazuje się innym pomocny, nawet jeśli to cały czas spisane subiektywne odczucia jednej tylko osoby.
Wzajemnie pozdrawiam gorąco.
NIestety, równo po roku jedna słuchawka ułamała się podczas zakładania na głowę…
Producent nie uznał reklamacji, sprzedawca twierdzi, że jestem pierwszy. Ale jak patrzę na dwie cieniutkie plastikowe tulejki, w które wkręcone są dwie śrubki trzymające nausznicę, dziwię się, że dopiero po roku…
Przykro słyszeć Panie Macieju. Niestety w recenzji nie jestem w stanie przewidzieć do końca wszystkich potencjalnych problemów z danym modelem słuchawek, jak również czas trwania jest tu tak mocno ograniczony, że tylko regularny użytkownik może zdiagnozować tendencje do zmęczenia się materiału na tak dużej osi czasu. Niemniej trwałość pałąków i elementów konstrukcyjnych zależy często od np. sposobu zakładania na głowę, przynajmniej z doświadczenia.
Czy ktokolwiek jest w stanie mi pomóc? Od ostatnich kilku dni lewy przetwornik w tych właśnie słuchawkach zaczął przerywać. Okazało się po dłuższych oględzinach iż jest to wina gniazda jack zamontowanego w lewej muszli. Tutaj pojawia się moje pytanie jak te słuchawki rozebrać w celu dokonania naprawy? Jako że jest to uszkodzenie mechaniczne, co prawda wynika raczej z zużycia (bo nie traktowałem ich po spartańsku jednak nie liczę na wymianę ze sklepu) zatem muszę poradzić sobie samemu, a nigdzie w internecie nie znalazłem sposobu na zajrzenie do środka muszli.
Niestety nie jestem serwisantem sprzętu audio, a jedynie użytkownikiem, tudzież recenzentem. Nie miałem do tej pory okazji rozbierać tego modelu, jak również nie czyniłem tego w trakcie pisania recenzji (z zasady tego nie czynię, jako że odpowiadam za wypożyczony mi sprzęt). Przede wszystkim radziłbym skontaktować się z serwisem lub dystrybutorem, zwłaszcza jeśli słuchawki są jeszcze na gwarancji. Dopiero gdy będzie miał Pan potwierdzoną odmowę należy zabierać się za rozbiórkę i możliwe, że oni będą w stanie coś podpowiedzieć.
Witam.
Nie wspomniał Pan w niniejszej recenzji słuchawek Encore Rockmaster OE o tym czy nie jest w nich po dłuższych odsłuchach „za ciepło”, czy uszy się nie pocą. Jest to oczywiście kwestia indywidualnych odczuć ale pisał Pan o tym aspekcie w innych recenzjach. Czy pamięta Pan może wielkość otworu wewnętrznego padów?
Będę wdzięczny za odpowiedź.
Leszek Sikora
Witam,
Nie wspomniałem ponieważ są to rzeczy indywidualne. Zależą od tego jaką człowiek ma sam z siebie tendencję do potliwości, jaka jest temperatura w pomieszczeniu, o jakiej porze dnia/roku, jak wielkie są uszy użytkownika, co robi w danej chwili (stres, aktywność fizyczna itd.). Niestety nie mierzyłem również otworu wewnętrznego nausznic.
Słuchawki od 2 lat bardzo dobrze się sprawują. Dziękuje bardzo za rzetelną i dokładną recenzje!
Również dziękuję za ciepłe słowa Panie Radosławie 🙂
Dzień dobry,
czy mógłby Pan porównać je do CALi pod względem barwy dźwięku?
Pozdrawiam serdecznie
Cześć,
nie znam się kompletnie na takich sprzętach. Nie jestem audiofilem ale recenzja jest mega. Przyznam bez bicia, że przeczytałem początek i koniec… darowałem sobie kwestie techniczne.
Przed chwilą zakupiłem te słuchawki.
Nie jestem wymagającym użytkownikiem jeżeli chodzi o barwę. Słuchawek zamierzam Używać jedynie do CS’a.
Zakupu dokonałem głównie dlatego, że mają odpinany kabel. Pomimo, że raczej szanuje sprzęt i nie wożę go po całym świecie to trzy poprzednie sprzęty padały głównie przez awarię gniazd przy kablach bądź izolacja na kablu po prostu rozlatywała się w strzępy bądź to sam kabel pękał. Z każdym kolejnym modelem uważałem jeszcze bardziej ale to zdaje się nie mieć znaczenia.
Liczę, że same słuchawki posłużą mi dłużej – a kabel jak padnie to po prostu go wymienię :).
Świetna recenzja.
Fajnie by było (o ile tego już nie ma) gdybyś zrobił jakiś artykuł o słuchawkach tak zwanych „Gamingowych” i o tym co od strony technicznej powinny mieć aby dawały przewagę nad przeciwnikiem.
Pomimo, że kupiłem już opisywane tutaj słuchawki to chętnie bym zapoznał się, z tym jaki model polecasz do „strzelanek” kwestię pozycjonowania dzwięki, fakty i mity.
Gracze to dość duża społeczność co prawda nie zawsze idzie to za jakością ale mogłoby to zwiększyć zasięg bloga. Ja na pewno bym taki artykuł z chęcią przeczytał.
Pozdrawiam Serdecznie
http://audiofanatyk.pl/najlepsze-sluchawki-dla-gracza/
Do CS’a? Zabijasz dobre imię tych słuchawek.
Mam te słuchawki i mam pytanie. Używam ich na z kartą dźwiękową zintegrowaną z płytą główną ASUS X555LJ. Czy ta karta jest coś warta, czy blokuje możliwości tych słuchawek? Używam również głośników Edifier R1280t i to samo pytanie. Jeżeli moja karta dźwiękowa jest kiepska to, czy takie urządzenia jak np. DAC X-3, albo Creavite Soundblaster G1 znacznie poprawią jakość dźwięku na tych urządzeniach. Jestem trochę zielony w tym temacie, ale lubię w miarę ładne brzmienie, więc proszę o poradę. Z góry dziękuję 😉
Ewentualnie proszę o propozycję takiego urządzenia na USB, które fajnie obsłuży moje słuchawki i głośniki.
Panie Michale,
Nigdy nie testowałem tego sprzętu z taką płytą i najzwyczajniej w świecie nie wiem :).
Natomiast pytania co kupić proszę kierować na forum (zgodnie z komunikatem na czerwono podczas pisania komentarza) lub zajrzeć w Polecane na blogu.