Recenzja Audio-Technica ATH-MSR7

Audio-Technica przypomina mi trochę Beyerdynamica. Może nawet bardziej niż trochę. I nie chodzi tu jakkolwiek o kunszt czy koncepcję w tworzeniu słuchawek, a o ich odbiór po mojej stronie. Częściej bowiem zdarza mi się przejść obok nich bez przykucia mojej uwagi, ale też w obu przypadkach są chlubne wyjątki, a i sami producenci się przecież nieustannie rozwijają. Gdybym miał wyrokować Audio-Technikę tylko po modelu ATH-MSR7, kierunek jaki firma obrała byłby nawet więcej niż wzorowy.

Zestaw estetyczny i ze wszystkim co niezbędne. Cieszy długi kabel, ale szkoda że nie ma twardego etui.

 

Dane techniczne

  • Przetworniki: 45 mm, dynamiczne, zamknięte,
  • Format: półprzenośny, pomniejszony wokółuszny
  • Impedancja: 35 Ω
  • Pasmo przenoszenia:  5 Hz – 40 kHz
  • Maksymalna moc wejściowa: 2000 mW
  • Czułość: 100 dB/mW
  • Wtyk: mini jack 3,5 mm
  • Waga: 290 g

 

Wraz ze słuchawkami otrzymujemy:

  • przewód mobilny 1,2 m (pilot, jack kątowy TRRS)
  • przewód stacjonarny 3 m (jack prosty)
  • woreczek do przenoszenia

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Sprzęt przychodzi do nas w całkiem estetycznym pudełku, ale dobrze zapakowany pod kątem transportu. Składa się z dwóch części – blistra pokrytego materiałem trzymającego słuchawki oraz nasadzanego na wierzch płaskiego pudełka zawierającego kable oraz etui-woreczek. Ogromna szkoda, że nie znalazło się w zadanym budżecie miejsca na twarde etui, ponieważ sprzęt zdaje się jest bardzo mocno pozycjonowany na outdoor, no ale cóż, dobre i to.

Słuchawki są przedstawicielami popularnego teraz formatu kompaktowo-wokółusznego.

Co do samych MSR7, trzeba przyznać że słuchawki – mimo plastikowej w dużej mierze konstrukcji – robią naprawdę dobre wrażenie jakością i precyzją wykonania. Co prawda dopiero po bliższych oględzinach widać bardzo subtelne miejsca odlewu plastikowych części, ale w dotyku kompletnie tego nie czuć. Zresztą w pewnej części Audio-Technica użyła części metalowych. Metalizowane są kopuły, pałąk i – a może przede wszystkim – system regulacji wysunięcia widełek. W nich drzemie zaś dodatkowy system obrotowy z profilaktycznym wzmocnieniem śrubami, po jednej parze na przyłącze zawiasu.

Co nie znaczy, że nie potrafią objąć nawet i dużej głowy.

Każda z muszli obraca się w zakresie 95 stopni, a więc możliwe jest zarówno położenie słuchawek na płasko w etui, jak też i delikatne (owe 5 stopni naddatku) obrócenie ich do środka, aby nadać należyty kąt podczas użytkowania na głowie. Mimo to klasycznie dla ATH, przetworniki również umieszczono pod kątem ok. 5 stopni względem konstrukcji kopuły. Tylna część talerza go zawierającego (on również ma nadany spad) tworzy dzięki temu nieckę, zwiększającą objętość na ucho. Dodatkowo producent postanowił dokładnie na wzór testowanych niedawno OPPO PM-3 obrócić każdą z muszli tak, aby dolna część była wysunięta bardziej ku przodowi, zaś górna – ku tyłowi głowy.

Wymienne okablowanie aplikujemy tylko z jednej strony.

Wygoda słuchawek determinowana jest także przez nausznice i obicie pałąka, które postanowiono wykończyć brązową skórką proteinową. Jest to bardzo podobny rozmiar jak w PM-3. Za nieco lepsze przyleganie nausznic do głowy odpowiadają także delikatne wzgórki, mające za zadanie lepiej dostosowywać je do kształtu twarzy przy nasadzie żuchwy.

Nausznice są miękkie i wygodne. Jedynie docisk mógłby być mniejszy, nawet kosztem izolacji.

Patrząc po tym jak wiele drobnych rzeczy Audio-Technica wprowadziła w MSR7, nie mam do powiedzenia niczego poza szczerymi pochwałami. Widać jak na dłoni że ktoś u Japończyków pomyślał i zaprojektował model faktycznie w dużej mierze ergonomiczny. W tym wszystkim na pewno da się zauważyć, już przy pierwszym założeniu wyraźny docisk słuchawek do głowy. Daje to co prawda dosyć dobrą izolację od otoczenia, ale dla osób o wyjątkowo dużej głowie i jednocześnie wrażliwości na docisk skroniowy, ryzyko ewentualnego odczuwania dyskomfortu jest większe. Prawda to, że MSR7 dociskają mocniej niż Momentum M2 i PM-3, także po prostu warto mieć to na uwadze.

Karminowe akcenty wpadają w oko elegancją.

Kabel jest montowany w lewej muszli i bardzo łatwo jest po tym rozpoznać właściwą polaryzację. Ale jakby i to nie miało dla producenta znaczenia, bo zdaje się z nadmiernej profilaktyki umieścił także oznaczenia prawo-lewo na widełkach.

Bardzo solidny system regulacji wysunięcia zasługuje moim zdaniem na pochwałę.

Co prawda są to mocne subiektywizmy i nie powinniśmy się nad tym specjalnie rozczulać, ale oglądając MSR7 nie można przejść obojętnie obok ich bardzo eleganckiego wzornictwa. Sprzęt w recenzowanej wersji MSR7-GM (Gun Metal, jest jeszcze wariant BK – Black) ma bardzo atrakcyjną prezencję, przynajmniej na mój gust i uwzględniając karminowe akcenty na tle grafitowego srebra i brązowej skórki. To właśnie przy takich oględzinach można się dopatrzeć ciekawej cechy konstrukcyjnej, która powoduje, że izolacja nie jest w nich absolutna – delikatną otwartość dwoma otworami dyfuzyjnymi. Jeden znajduje się na górze metalizowanej puszki zewnętrznej, tuż pod widełkami pałąka, drugi zaś na widoku, wycięty w karminowej wkładce frezowanej.

Zwłaszcza że jest sowicie wzmocniony dookoła.

MSRy idą więc w ten sam aspekt, który będę zamierzał opisać przy okazji K340: „niedomkniętość”. Bardzo możliwe, że to właśnie pracuje na bardzo pozytywne walory akustyczne związane z barwą i sceną (o nich powiemy sobie na pewno za moment sporo więcej), ale zasmucę od razu użytkowników liczących na „zamknięte z wentylacją” – przy tak małych rozmiarach muszli i miejsca na ucho, choć te mieści się spokojnie, prawdziwym beneficjentem jest ostatecznie tylko sam przetwornik i nie ma to aż tak krytycznego przełożenia na to, czy ucho będzie się nam pociło wewnątrz słuchawek, czy też nie.

ATH mają w sobie zarówno elementy metalowe, jak i plastikowe.

Na koniec zostawiłem sobie napomknięcie o pewnej ciekawostce. Moje K270 Playback izolują mocniej niż MSR. Jeśli więc zależeć będzie nam na większej izolacji, zastanowić się można nad modelem NC, aby wspomóc się aktywną redukcją hałasu. Przy takich słuchawkach ma to duży sens.

 

Przygotowanie do odsłuchów

Słuchawki przyjechały jako egzemplarz testowy z nieustalonym przebiegiem, także nie dane mi było zweryfikować ani przebiegu wygrzewania, ani czasu, jaki byłby na taki proces potrzebny. Dla pewności zawsze zostawiam sobie 24-48h profilaktycznie na ten poczet. Ponownie z powodów wypisanych na początku, słuchawki nie wykazywały żadnych oznak trzeszczenia podczas użytkowania. Wspominam o tym dlatego, że pojawiały się dotychczas pytania w tym zakresie.

Sprzętem testowym jak zawsze był cały dostępny na wyposażeniu, wliczając w to jeszcze okazyjnie wykonane porównanie z PM-3 oraz testy z użyciem odtwarzaczy Colorfly C200 i Opus #1. Aby uzyskać absolutne maksimum możliwości dźwiękowych, wykorzystana została integra słuchawkowa Burson Conductor V2+. Z pamięci będę też przywoływał mocno w niej zaryte Momentum M2 AEG, ponieważ to właśnie one uważam będą tu największym dlań konkurentem.

 

Jakość dźwięku

MSR7 są stosunkowo proste w interpretacji i opisaniu. Słuchawki w całościowym zarysie grają konstruktem umiarkowanego V, faworyzując (zwłaszcza średni) bas i sopran w rejonie 6-12 kHz. Ogólnie świeże i energetyczne strojenie, okraszone bardzo fajną sceną.

 

Bas

Gdyby zacząć od porównań, chyba najbliżej byłoby mu do Momentum M2. Mimo że zakres ten jest podkreślony, nie zalewa przekazu swoją obecnością, choć też nie można odmówić mu słyszalnej mocy i wydźwięku. Nie zaczyna się od najniższych rejestrów, trzymając się na zejściu w dosyć umiarkowanym, w zupełności wystarczającym poziomie. Zyskuje wyraźnego wigoru dopiero w średnim podzakresie i leci w ten sposób już aż do średnicy.

 

 

Podkreśla w ten sposób dźwięczność podkładu basowego i jeśli utwór jest faktycznie mocny basowo, słuchawki potrafią dać spory popis. Przydaje się to również bardzo na mieście, jako że bez aktywnego systemu redukcji dźwięku z otoczenia (obecnego w droższym modelu MSR7NC), jest to jedyna (obok docisku) możliwość kompensacji niskich częstotliwości w trakcie użytkowania.

 

Średnica

Neutralna w charakterze, lekko wycofana, ale nie na tyle, aby nie emanować skutecznie wokalizą (i nie na tyle, aby przegrać w z M50X). Choć obecna, po prostu lubi grzecznie w półukłonie ustępować miejsca basowi i sopranowi. Nie rzuciła mi się w uszy niczym jednoznacznie złym, bardzo dobrze obrazuje dźwięk, nie dociąża wokalistów, ale też nie powiedziałbym, że w swoim odchudzeniu robi im bezwzględną krzywdę. Owszem, jeśli jesteśmy przyzwyczajeni do słuchawek muzykalnych i gęstych, od razu usłyszymy różnicę w masywności średnich tonów i sposobie ich połączenia.

Dobrym przykładem będą tu np. recenzowane niedawno OPPO PM-3, które w sekcji sopranowo-średnicowej są dla mnie praktycznie odwrotnością tego, co pokazują sobą MSR7. O ile o sopranie jeszcze sobie naturalnie porozmawiamy, o tyle średnica to walka wypełnienia i analogowego charakteru z klarownością i zwrotem w stronę transparentności. Zakres ten jest u Audio-Techniki dosyć szybki, dokładny, pokazujący bez kokieterii clou utworu.

Na całe szczęście brakuje mu też trochę do okrzyknięcia totalitarną musztrą paradną. Bez wątpienia średnica podana jest tak, aby mimo swojej obecności i czytelności nie negować udziału basu i sopranu. To dlatego słuchawki robią tak dobre wrażenie i mimo układania się na planie „V”, nie tracą na uniwersalności.

 

Góra

Sopran MSR7 chyba najtrafniej byłoby określić jako plasujący się w połowie drogi między słuchawkami kwalifikującymi się na zdefiniowanie jako „neutralne” i „jasne”. Zakres górny jest w nich bowiem podkreślony, nadający wrażenia dużej świeżości i przede wszystkim wysokiej detaliczności, a także mający przełożenie bezpośrednio na wrażenia sceniczne, ale też jeszcze obronną ręką wychodząc w ramach tendencji do sybilowania. Takowa będzie mogła zaistnieć na sprzęcie samym w sobie jasnym, gdzie granica bezpieczeństwa zachwieje się i potencjalnie przesunie w niegościnne rejony.

Najbardziej słyszalnym fragmentem sopranowym jest punkt 6-8 kHz. Nie jest jednakże osamotniony, bowiem również i poza wskazanym progiem słuchawki ciągną sopran wysoko, spokojnie niosąc go poza granicę 10 kHz. Przypomina to trochę Beyerdynamica, aczkolwiek (przynajmniej w serii wyższej DT) czułem nadmierną egzaltację tego obszaru. W Audio-Technikach tymczasem konstrukt sopranowy został genialnie ograniczony tak, aby śmiałość łączyła się z opanowaniem. Dzięki temu słuchawki emanują czystą energią sopranową i werwą w dźwięku, dając wrażenie elektryzowania i zwracając na siebie uwagę niemalże na równi z basem, zwłaszcza gdy ten milknie. Wyłamuje się to też ze stereotypowego kanonu słuchawek tego typu, gdzie albo jest ciemno jak w wygaszonym piecu hutniczym, albo starania producenta w strojeniu na jasność kończą się wyłożeniem wszystkich ubytków i wad jakościowych przetwornika.

 

Scena

Jak na słuchawki zamknięte w formule półkompaktowej MSR7 definitywnie mają wiele do pokazania. W życiu nie powiedzielibyśmy, że to słuchawki czy to takiego formatu, czy w formule zamkniętej. Robią w tym względzie bardzo dobre wrażenie, a czemu sprzyja tak lekkie odsunięcie średnicy, jak i wymieniany już dodatkowy docisk na sopran.

Fakt faktem słuchawki prezentują się scenicznie lepiej, niż niejeden model pełnowymiarowy, renderując scenę dźwiękową wyważoną i większą, niż one same. Już po kilku pierwszych odsłuchach są w stanie zaadresować jakiekolwiek formułowane wobec nich z naszej strony podejrzenia:

 

 

Tym samym stawia je to na piedestale słuchawek przenośnych w tym przedziale cenowym, które np. sam osobiście wybrałbym do elektroniki. Ale i nie tylko. Zawsze uważałem, że dobra scena nie jest zła i jej obecność nawet w gatunkach stricte operujących na muzykalności jest dla słuchacza korzystna. W przypadku zaś łączenia tak grających słuchawek, większa scena natywnie przez nie prezentowana staje się polem zapasu, z którego następować będzie kompensacja na rzecz źródła grającego bardziej muzykalnie, ale kosztem właśnie sceny. Na takiej zasadzie funkcjonują naprawdę różne słuchawki, chociażby HD800, które na sprzęcie lampowym są strawne dokładnie z faktu „ratowania się” dużą sceną własną z pułapki mocnej klaustrofobii spowodowanej lampizacją toru.

Przekładając tą obserwację na MSR7, ponieważ słuchawki należą do tych łatwiejszych napędowo, będą zapewne podłączane pod naprawdę różne urządzenia źródłowe. Dodatkowa werwa sceniczna pozwoli zamortyzować większą liczbę przypadków, w których niedomaganie sprzętu nie będzie nam aż tak mocno doskwierało. Wzmacnia się przez to poczucie uniwersalności i elastyczności słuchawek w kontekście różnorodnych sytuacji występujących powszechnie na szczeblu budżetowym.

 

Całokształt

Nawet nie R70X, ale właśnie MSR7 zrobiły na mnie największe jak dotąd wrażenie ze wszystkich modeli ATH praktycznie już od pierwszego założenia. Choć jestem zwolennikiem całościowego wyważenia wszystkich rejestrów i średnicowo-przestrzennej naturalności, nie sposób docenić bardzo przemyślanego i głęboko osadzonego charakteru „siódemek”.

Brzmienie jest tu efektowne i efektywne, emanując zarówno rozsądnie umieszczoną średnicą, śmiało podkreślanym basem o wciąż kulturalnej manierze, szczodrze serwowanym detalem, ale też nie do przesady i ciągle z głową. Do tego scena, wielkościowo nieco ponad standard, ale za to zwrócona we wszystkie kierunki w sposób nie ujmujący żadnej z sąsiadujących osi. Taki plan tonalny znamy chociażby z M50X, ale też i DT990 przecież, z tym że w MSR7 nie przyjmuje to kształtu „przeefektowania” brzmienia i stworzenia z niego nadmiarowo ubarwionego spektaklu.

Sprzęt okazał się nie tylko sensowny w zakresie uniwersalności, ale też błysnął bardzo wyraźnie i korzystnie w gatunkach elektronicznych. Oczywiście nie w nich jedynych, ponieważ także i w metalu lubiły podkreślić to i owo, ale całościowo mają jednak pazur właśnie na tym polu. Oferują słyszalne na mocy podwaliny basowe, na których budują clou neutralnie zachowującą się średnicą i dodatkowymi efektami sceniczno-detalicznymi. Wprowadzają uczucie świeżości, doświetlenia, elektryzują i przykuwają słuchacza na bardzo długo do siebie. Bardzo fajnie słuchało mi się na nich chociażby Maluns – Thank You:

 

 

Dlatego też określenie „magnetyczne” bardzo mi tu pasuje. Słuchawki potrafią zaciekawić i zwrócić na siebie uwagę po pierwszych odsłuchach tak, że sami po nie sięgamy. Dzieje się to jakoby z przeświadczenia, że nie będziemy się podczas odsłuchu z nimi nudzili. A wszystko to w ramach konstrukcji zamkniętej, która przecież ani nie sprzyja specjalnie dużym walorom scenicznym, ani poprawności. A jednak tutaj jakoś się udaje. Pracuje to harmonicznie i spójnie, bez wybijania się na karykaturalny obraz. Już nawet wspomniane DT990/600 bardziej byłbym gotów uznać za takowe.

Patrząc po wszystkich podzakresach tonalnych, ogólnej jakości dźwięku i walorach scenicznych w kontekście ceny, przyznam że trudno jest mi doszukać się jakichś poważniejszych uchybień. Całkiem fajny bas z podkreśleniem, które mocno też przyda się w roli kompensatora podczas outdoorowych wojaży, neutralna i czytelna średnica, tak samo góra z dodatkową posypką i dużą detalicznością oraz całkowicie satysfakcjonująca jak na tą półkę cenową scena.

Gdybyśmy się więc mieli do czegoś przyczepić w kategoriach może dalece bardziej oderwanych od aspektów konstrukcyjno-rynkowych, być może znalazłoby się mieszane uczucie w związku ze wspomnianą posypką na sopranie, która faktycznie potrafi czasami stać się aż nazbyt nadgorliwa. Nie w zakresie sybilacji, ponieważ nie zdarzyła mi się takowa podczas testów, ale ogólnego zmęczenia słuchacza ciągłą energicznością. Ma to miejsce jednakże tylko i wyłącznie w utworach bardzo mocno i gęsto alokujących swój własny nacisk w sekcji sopranowej, często też w tej wyraźnie w tym rejonie zagmatwanej i przekazującej ogromną ilość różnorodnych sampli.

Dla porównania OPPO PM-3 miały znacznie bardziej potulną manierę i przyjemność, ale one z kolei przesadzały nieco w drugą stronę i stwarzały pole do znudzenia słuchacza. Oczywiście takiego, który stara się kroczyć dokładnie środkiem pola i nie przesuwać zbytnio w którąkolwiek ze stron. Zrodził mi się w głowie nawet w pewnej chwili wniosek, że osobom którym nie pasują z jakiegoś powodu PM-3, spodobają się MSR7 i na odwrót. Ale jeśli wziąć pod uwagę tolerancję na przesunięcia tonalne w jedną czy w drugą stronę wykraczające poza nasz gust, jestem głęboko przekonany, że z jedną i drugą parą bylibyśmy w dużym stopniu zadowoleni.

 

Synergiczność

Fakt, że słuchawki należą do grupy z modeli grających na planie mniejszego lub większego „V”, nie oznacza, że do MSR7 trzeba podchodzić stricte ze sprzętu muzykalnego i ciemnego – zadziwiająco nie ma takiej potrzeby. Równie dobrze czują się na sprzęcie neutralnym, po prostu akcentują w kilku punktach sopran ponad średnią i na tym polega całe misterium. Osobiście przyznam, że taki sposób prezentacji bardziej mi się podoba niż gładkość PM-3. Możliwe też, że dzieje się tak przez wzgląd na scenę.

Spokojnie zatem możemy podpinać słuchawki do odtwarzaczy z całej gamy od muzykalnych, przez stricte średnicowe, po neutralne. Jak zawsze świetne efekty takie modele notują na np. Colorfly C10 czy starym i świetnie przeze mnie wspominanym C4 PRO. Nie urwie nam też głowy na ich C200. Fantastyczne efekty udało mi się przyznam uzyskać także na Opusie #1 – czytelnie, detalicznie i równo. Martwiłem się, że troszkę będzie mi uciekała średnica, ale zaskakująco wszystko trzymało się na swoim miejscu, wspomagane przez fajny, sprężysty bas i pełną kondycję sopranową.

Wraz z OPUSem #1 był to bardzo interesujący brzmieniowo duet. Łezka kręci się za to za C4 PRO.

Jedyną kwestią było, że o ile nie udało mi się zmusić tego duetu do sybilizacji, o tyle przy mocno sopranowych i samych z siebie energetycznych utworach elektronicznych po pewnym czasie faktycznie następował u mnie przesyt gustu w tej materii. Sprzęt wskazywałbym więc już jako górną granicę bezpieczeństwa wyboru w ciemno, poza którą sparing warto byłoby przeprowadzić już nie o moje rekomendacje i wskazówki, ale o własne uszy. Nawet mimo tego, że już na znacznie luźniejszych i spokojnych gatunkach „konwencjonalnych” (prezentowanych np. przez Fourplay – Moonjogger) jakoś specjalnych niedogodności w dłuższej odsłuchowej perspektywie nie stwierdziłem.

 

Podsumowanie

Małe słuchawki z dużym dźwiękiem. Audio-Technika swoim modelem MSR7 pozostawiła nie powiem bardzo dobre wrażenie. Słuchawki są dostępne w atrakcyjnej jak na swoje możliwości cenie, okazale wypadają na prezencji wizualnej i konstrukcyjnej, ale przede wszystkim mają ciekawe, energetyzujące i wciągające brzmienie nastawione na skraje oraz scenę.

To takie małe, przenośne i łatwe w napędzeniu wydanie DT990/600 Edition, bez ich notorycznej góry, znikających po czasie padów i w zamkniętym wydaniu. Praktycznie jedynymi wadami jest (dokuczliwy dla mnie) brak twardego etui, relatywnie wyczuwalny docisk słuchawek do głowy, jak również potencjalna tendencja do męczenia sopranem, jeśli nasz słuch preferuje modele cieplejsze. Oczywiście są to tylko potencjalne ryzyka, nie pewniki, bowiem determinować będzie je ostatecznie zarówno Państwa gust muzyczny, jak i uwarunkowania anatomiczne. Jednocześnie będzie to gratka dla tych, dla których M50X są mimo wszystko zbyt karykaturalne, a Momentum M2 zbyt ciepłe i za mało sceniczne.

W ramach prezentowanego gatunku słuchawek – tak od strony typu (budowy + przeznaczenia) jak i dźwięku – mogę zatem spokojnie zarekomendować MSR7 jako solidnego kompana wszystkim tym użytkownikom, którzy słuchają różnych gatunków muzycznych, nie tylko elektroniki. Przez wzgląd na wysoką opłacalność, praktyczność i właśnie wspomniane brzmienie, które jednak leży mi subiektywnie bardziej niż te w – równie przecież pozytywnie przeze mnie postrzeganych – PM-3, obie pary cenię w zasadzie w tym samym stopniu. PM-3 widziałbym bardziej jako słuchawki uniwersalne, domowe wręcz (fantastyczna wygoda), podczas gdy MSR7 tak jak M2 AEG, a więc w sytuacjach gdy słuchacz jest zawieszony w połowie między domem a plenerem lub w ogóle ku tej ostatniej opcji się skłaniający. W takich warunkach MSR7 mogą okazać się doprawdy nieocenione, a wraz z uwzględnieniem ceny – już w ogóle robi się ciekawie.

 

 

Słuchawki są do nabycia w Top HiFi oraz większości innych sklepów w cenie 899 zł. (sprawdź dostępność i najniższą cenę)

 

Zalety:

  • bardzo dobra jakość wykonania
  • praktyczna, półkompaktowa konstrukcja
  • wymienne okablowanie i etui do przenoszenia
  • bardzo solidny system regulacji wysunięcia muszli
  • subiektywnie atrakcyjne wizualnie wzornictwo
  • efektowne granie na planie małego, rozsądnego „V”
  • energetyczny charakter nie pozwala się nudzić
  • bardzo dobre sprawowanie się m.in. w gatunkach elektronicznych
  • naprawdę niezła scena jak na słuchawki zamknięte o takim formacie
  • przystępna cena w stosunku do oferowanej jakości dźwięku

Wady:

  • przy jasnym sprzęcie i mocno sopranowym repertuarze mogą być nieco uciążliwe w trakcie długich odsłuchów
  • również warto mieć podczas nich na uwadze wyczuwalny docisk muszli do głowy
  • małe gniazdo wejściowe wymuszające okablowanie z nasadkami przy wtyku
  • izolacja od otoczenia rozsądna, ale może być trochę za mała na środki transportu
  • szkoda że nie dostajemy twardego etui zamiast woreczka

 

Serdeczne podziękowania dla firmy Audio Klan za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów

 

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

50 komentarzy

  1. Witam Panie Jakubie. Świetna recenzja, bardzo obszerna a mimo to bez zbędnego wodolejstwa.
    Mam ath M50X oraz ath ad500. Pierwsze z nich to kapitalnie skonstruowany i świetnie (dla mnie) grający model (3 dedykowane kable), drugie to badziew nie posiadający możliwości regulacji obrotu muszli w osi prostopadłej do pałąka. Przez to nie kupiłem R70X.
    Kiedy oni się nauczą, że muszle w słuchawkach otwartych też mają wpływ na dźwięk, gdy mają możliwość dobrego dopasowania? Jakby Pan porównał brzmienie M50X z MRS7? Bo wnioskuję z recenzji, że z takowymi miał Pan do czynienia?

    • Witam Panie Radku i dziękuję za ciepłe słowa.

      Też się w sumie zastanawiam. Zwłaszcza w takich modelach jak W1000X czy W5000 bardzo mi brak tejże regulacji przeszkadzał. Z uporem maniaka nadal nie dodają takiej osi regulacyjnej do nowszych modeli, ale np. W1000Z mimo to nadrabiają zmienionym kształtem nausznic.

      W recenzji zawarłem szereg wskazówek co do wrażeń z odsłuchów obu modeli. Co prawda M50X miałem bardzo pobieżnie dawno temu, ale z pamięci mają więcej basu i mniej średnicy od MSR7. Jak na moją głowę również wyraźnie gorszą wygodę.

  2. Witam,

    Ja mam za to trochę niecodzienne pytanie:
    W utworze State Azure – Vanishing Points w 3:13 zaczyna się dźwięk podobny do tego wydawanego przez sprężone powietrze. Jako że posiada Pan precyzyjny sprzęt, chciałbym zapytać, czy lokalizacja tego dźwięku w przestrzeni znajduje się mniej/więcej nad prawym uchem? Jestem ciekaw, bo jeszcze w żadnym utworze nie napotkałem dźwięku wykorzystującego oś Y, a ten jest taki trochę… niepewny. ;D

    Z góry Dziękuję.

    • Witam,

      Tak jest, lokalizacja tegoż dźwięku jest dokładnie w tak opisanym miejscu, wszystko w porządku. Weryfikację przeprowadziłem przed chwilą na Conductorze V2+ z dwiema parami słuchawek: K500 EP i K1000, w obu przypadkach z tym samym rezultatem.

  3. Witam,

    Mam pytanie, posiadam te słuchawki i myślę nad kupnem HD600 albo akg712pro, które z tych dwóch byłby lepszym wyborem w których bym poczuł skok jakościowy, słuchawki podłączone są do aune x1s

    • Witam,

      Z tych dwóch bardziej kierowałbym się w stronę K712 PRO. HD600 to inna bajka jeśli chodzi o dźwięk i inny w efekcie sposób jego kreowania. Proszę spróbować jeszcze posłuchać Beyerdynamiców DT990/600 Edition. Jeśli pieniądze nie grają roli, progres w prostej linii uświadczy Pan w ich T5p v2.

    • Witam,

      Zdecydowałem jednak na Beyerdynamic DT 1990 pro i muszę
      powiedzieć, że nigdy nie odczułem tak mocnej zmiany jakości w czasie
      dogrzewania słuchawek, w porównaniu do msr7 dźwięk jest bardziej otwarty
      i na prawdę daje wielką frajdę przy słuchaniu, a przy tym są bardzo
      wygodne. Teraz tylko się zastanawiam czy Aune x1s są wystarczającym
      wzmacniaczem dla beyerdynamiców.

    • No wie Pan . Jak ktoś opływa kasą to stać go na kupowanie modelu za modelem i nawet nie mrugnie. A biedny patrzy aby kupić coś nie drogiego ,ale grającego porządnie.

    • O kwestiach finansowych nie powiedziałem Panie Rafale akurat ani jednego słowa. Ale miło jest czytać że mamy zbieżne w tym względzie poglądy.

      Niemniej K550 i MSR7 to dwa różne modele o różnym podejściu do kreowanego dźwięku i choć ATH są obiektywnie grające z lepszą jakością, tak jak pisałem nie jest powiedziane, że spełnią czyjeś potrzeby bezwzględnie lepiej od K550. Nie wiem jak prościej mógłbym to ująć w słowa.

  4. Witam Panie Jakubie ponownie. Zdecydowałem się jednak na zakup K 550 MK2 jednak czytając Pana recenzje zabrakło mi FiiO E12 i zapytam wprost co lepiej zagra z tymi słuchawkami
    FiiO E 12 czy NuForce Icon μDAC-2 lub ewentualnie Dragon Fly Black choć ze względu na połączenia usb istnieje opcja ruchliwości tego urządzenia w gnieździe a co za tym idzie – zwarć.

    • No ja już kupiłem FiiO E12 za skromne 4 stówki. Teraz muszę do niego dobrać słuchawki za 5-6 stówek i albo zdecyduję się na używane K550 ,albo Audio Technika M50X.
      I właśnie dogaduję się co do AT M50X za 5 setek. Czytałem recenzję,że wyśmienite i nie pożałują też więcej basu.

  5. Fajne słuchawki, ale jako posiadacz M50X nie widzę potrzeby zmiany na tą wersję. Wolę Listen. Pozdrawiam

    • Hej. A jak one wypadają do MSR7 lub AKG K550 MKII ? Lepiej kupić K 550 czy M50X ?

    • Ani jednych, ani drugich nie miałem, więc się nie wypowiem.

  6. Panie Jakubie, czytam pański blog w miarę regularnie (a w ostatnich miesiącach bez „w miarę”) i przyznam, że to głównie powyższa recenzja wpłynęła na moje zainteresowanie słuchawkami MSR7 i w efekcie ich późniejszy zakup. Jestem zadowolony ze sprzętu, aczkolwiek w chwili obecnej szukam DACa/AMPa, który mógłby dobrze z nimi współpracować, będąc jednocześnie urządzeniem o dosyć dużej funkcjonalności – zarówno do użycia stacjonarnego z laptopem, jak również w podróży. Chciałbym jednocześnie nieco ostudzić górę w ATH, tak aby brzmienie było bardziej matowe, przyciemnione względem ich stanu wyjściowego. Czy da się coś polecić? Nie ukrywam, że liczę na Pana pomoc. Za słuchawkami rozglądałem się bardzo długo, próbując różnych modeli w konfiguracji z moim telefonem Samsungiem S6 i już niemalże vintage’owym z dzisiejszego punktu widzenia Cowonem iAudio7. Nie ukrywam, że nie mam za bardzo czasu na ponowne zastanawianie się tygodniami nad dodatkowym sprzętem i testowaniem w kółko kolejnych modeli. Nie zawiodłem się dotąd na pańskich opiniach (nie tylko w kontekście MSR7), dlatego chętnie poznam Pana zdanie i tym razem. Wstępnie myślałem o czymś od FiiO…

    • Panie Pawle,

      Nie wiem o jakim budżecie mowa, ale jeśli ma to być sprzęt bardzo tani, niech Pan spróbuje szczęścia z FiiO A3 (E11K), ew. nawet z ich najtańszym E06. Ze swojej strony mogę polecić natomiast RHA L1, ale to już znaczny koszt.

    • Dziękuję za odpowiedź.

      Dopiero teraz zauważyłem, że nie podałem budżetu. Niestety RHA L1 to nie moje progi, ale do 500 zł jestem w stanie wyłożyć. Stąd moje pytanie, ponieważ swego czasu pojawiło się tutaj sporo recenzji różnego rodzaju sprzętu tego typu od FiiO i niemal wszystkie zgarnęły entuzjastyczne recenzje w kontekście prezentowanej jakości względem ceny i klasy sprzętu.

      W innym miejscu dostałem sugestię, żeby starego Cowona odłożyć do szafy i kupić coś nowego z funkcją DAC (np. FiiO X3 I generacji ze zaktualizowanym firmware pozwalającym pracować mu jako DAC).

    • Proszę.

      Zamiast FiiO X3 osobiście preferowałbym Shanlinga M1. Recenzja jest na blogu, a sprzęt zakupiłem także i dla siebie zaraz po jej wykonaniu.

    • Witam,

      Praktycznie zakupiłem te słuchawki na teście tzw „w ciemno” z budżetem do 2 000 zł. Przygotowywałem się wcześniej do zakupu słuchawek raczej do pracy w terenie z laptopem i telefonem, oraz zdecydowanie w podróży (komunikacja miejska, samolot). Jestem zaskoczony jak bardzo moja opinia pokrywa się z pana, co rzeczywiście odzwierciedla (chyba zaryzykuje stwierdzenia) obiektywnej oceny. Dodam jako posiadacz tych słuchawek iż rzeczywiście jeżeli ktoś podróżuje dużo samolotem, a z uwagi iż jestem wysokim człowiekiem prawie zawsze wybieram miejsce na skrzydle tuż przy silnikach, można by było rozważyć kwestię modelu z NC, ale nie mam zdania jaki to będzie miało wpływ na dźwięk. Wracając do meritum mojego pytania. Też jestem przed zakupem DACa do tego modelu. chciałbym poznać opinie na temat Chord Mojo – czy warto? czy preferowany – można powiedzieć dedykowany wręcz sprzęt (tak jak w przypadku OPPO PM3 firma oferuje DACa dedykowanego) będzie już wcześniej tu wymieniony?

    • Witam,

      Bo właśnie tak Panie Bartoszu powinny wyglądać niezależne recenzje, tj. mimo wciąż dużej subiektywności, być napisane tak, aby jak najobiektywniej prezentować dane słuchawki. Cieszę się więc że w ich przypadku słyszy Pan dokładnie to co ja.

      Co do DACa to już bardziej kwestia kierunku w który chce się Pan udać. Dedykowanego DACa od ATH nie kojarzę aby mieli takowy, ale jeśli nie jest Pan pewien jakkolwiek jaki efekt końcowych chce uzyskać, możliwe że sprzęt pokroju RHA DACAMP L1 będzie najbezpieczniejszą i jednocześnie najbardziej wszechstronną opcją. Ma bardzo dobry korektor ręczny, który umożliwia wyjątkowo elastyczne kształtowanie brzmienia słuchawek praktycznie bezkarnie i na każdą porę dnia i nocy.

  7. Słuchawki po 2 miesiącach intensywnego użytkowania nie podkreślają już tak sopranów i stały się ciut mocniej basowe. I bardzo mi się ta zmiana podoba. Ergonomicznie i użytkowo dla mnie bajka. Czasem nawet w nich zasypiam 🙂

  8. Witam Panie Jakubie, dziękuję za recenzję była bardzo pomocna. Po godzinie odsłuchu Momentum 2 i MSR 7 wybrałem zdecydowanie te drugie. Detale, kontrola basu i scena moim zdaniem bezkonkurencyjna. Dokupiłem do nich jak rozumiem dedykowany wzmacniacz AT-PHA100, szkoda tylko że u polskiego dystrybutora jest 3 (!) razy droższy niż zagranicą. Będzie recenzja tego wzmacniacza/DAC na Pana stronie? Ciekawe co Pan o nim sądzi.

    Nie miałem dostępu niestety do chwalonych przez Pana B&W p 7, a nie chciałem kupować w ciemno. Czy faktycznie są na tyle dużo lepsze od MSR 7, że opłaca się MSRT 7 wymienić na B&W p 7, jak już uda mi się gdzieś ich posłuchać? Trochę faktycznie w MSR bas mógłby być głębszy. Myślałem w dłuższej perspektywie nad ATH-SR9, ale na razie mało jest o nich informacji. Czy będzie o nich recenzja? Ciekawe na ile są rozwinięciem MSR 7.

    • Witam również Panie Bogdanie,

      Z tego co widzę raczej nie zanosi się, ale jeśli tylko dystrybutor zechce zgłosić się z tym urządzeniem na testy, na pewno taką recenzję przeprowadzę. Tak samo SR9, ale tu możliwe, że na testy trafią DSR9BT.

      P7W to trochę inny sposób grania. Mniej jest tam techniczności i surowości, a więc analogowości i wygładzenia. Jakościowo zaś po module BT jest wyżej od MSR7.

      Pozdrawiam.

  9. Witam

    Czy spodziewa sie Pan testu modelu wyższego, czyli SR 9? Ciekaw jestem jak by wypadł na tle MSR 7.

    Pozdrawiam

    • Witam,

      Możliwe że uda się takowy test zorganizować jeszcze w tym roku, także zobaczymy. Będę pamiętał o Panu w razie czego 🙂 .

      Pozdrawiam.

  10. Witam. Dzięki Pańskim recenzjom kupiłem już kilka par słuchawek i głośników, i za każdym razem byłem zadowolony. Ostatnim zakupem były właśnie MSR7, i również jestem z nich bardzo zadowolony, ale myślę o jakimś DACu, dzięki któremu wokal będzie naturalniejszy. Budżet to jakieś 400-500 zł. Może ma Pan jakąś propozycję? Pozdrawiam

    • Witam Panie Marcinie,

      Miło słyszeć że recenzje okazały się jak dotychczas szczęśliwymi trafami. Propozycje DACów znajdzie Pan w Polecanych na blogu, ale sugerowałbym zainteresować się przede wszystkim AudioQuestem DragonFly Black.

      Pozdrawiam.

  11. Dzień dobry

    czy może mi Pan doradzić, nie mogę sie zdecydować – chciałbym zakupić Audio Technica ATH-MSR7NC lub AKG n60nc wireless, Pana zdaniem co by Pan polecił?
    Dodam, że będą używane z Fiio E10 Olympus 2

    • Witam,

      Styczność miałem jedynie z MSR7 na tą chwilę, także to właśnie wokół tych słuchawek bym oscylował.

      Pozdrawiam.

    • dziękuje, kupione już 🙂 jestem bardzo zadowolony, wszystko zgodnie z Pana opisem. Audiofilem bym się nie nazwał a, że na co dzień używam do odsłuchu AKG 240 Studio, obawiałem się że ATH nie spełnią moich oczekiwań, jednak myliłem się

  12. Dla mnie Pańskie opisy nieomal szokują wiedzą i bogactwem informacji. Okazuje się, że ta wiedza o odsłuchu jest jak wiedza sommelierów na temat wina tyle, że o ile ta o winie jest jednak jak sądzę mało intersubiektywna to ta o sprzęcie elektroakustycznym jest jeszcze poparta niesamowitym wręcz mnóstwem szczegółów technicznych. Teraz pytanie:
    Jakie słuchawki doradziłby Pan do odsłuchu cyfrowego pianina (Yamaha CLP 685) i w ogólne muzyki „klasycznej” (symfonicznej, operowej). Zaznaczam, nie jestem audiofilem i nie jestem pewien czy potrafię wysłuchac tych niezliczonych niuansów dlatego co do budżetu, to nie chodzi mi o jakis „high-end”, powiedzmy maks 800 – 1000. Jeszcz jedno, co może być istotne, mam duży obwód głowy i nosze kulary.

  13. Dzień dobry Panie Jakubie,

    dziękuję za wyśmienitą recenzję, przyjemnie czyta się takie teksty. Od paru dni rozglądam się za nowymi słuchawkami, a ponieważ pisze Pan o sobie, że jest miłośnikiem AKG (choć starych), postanowiłem zagadnąć. Mam w tej chwili AKG K601 i o ile na początku (kilka lat temu) robiły na mnie duże wrażenie, o tyle w tej chwili chciałbym je zmienić, gdyż ich brzmienie przestało mi odpowiadać. To bardzo precyzyjne słuchawki, detaliczne, z dużą ilością powietrza, jednak niskie częstotliwości są w nich bardzo skąpe, co, jak kojarzę, jest typowe dla K601/K701. Zmodyfikowałem trochę sprzęt (słucham muzyki bezstratnej po USB z przetwornikiem Emotiva DC-1) i o ile ten przetwornik sprawił, iż zestaw stereo gra lepiej, niż z poprzednim, o tyle K601 brzmią tak sobie.
    Jeśli miał Pan/słuchał Pan K601/K701, uważa Pan, że to sensowna zmiana? Szukam słuchawek, które miałyby jednak więcej basu niż AKG, byłyby także cieplejsze w brzmieniu, gdyż AKG są bardzo „suche” czy „chłodne”.

    • Witam Panie Janie,
      Najprościej byłoby K601 zmodyfikować poprzez otwarcie portów Bass Reflex. Być może jest to właśnie to, czego Pan szuka – na blogu jest poradnik na przykładzie Q701. Zmiana na K701 będzie niestety jak przejście z deszczu pod rynnę. Prędzej szczęścia doświadczy Pan z K7XX lub K712 PRO. To jedyne realne opcje na upgrade w ramach rodziny K7. Ze starszych modeli są jeszcze K500 EP, ale ich dostanie i do tego jeszcze w dobrym stanie i cenie graniczy obecnie z cudem.

    • Dziękuję za odpowiedź!:)
      Tak, widziałem na Pana blogu artykuł o otwarciu portów, widziałem również filmy na YouTube, ale, szczerze mówiąc, obawiam się trochę „grzebania” w słuchawkach, ponadto modyfikacja wiąże się nie tylko ze zmianą charakterystyki w niskich częstotliwościach, ale i również innymi, może nie do końca chcianymi, modyfikacjami.
      Dłuższy czas nie używałem K601, gdyż prawie zawsze wolę dźwięk na zewnętrznych kolumnach. Dopiero ostatnio trochę wróciłem do użytkowania K601 i spostrzegłem, że te słuchawki w zasadzie mają całkiem fajny bas, ale tylko tam, gdzie został on też odpowiednio zaaplikowany, a samo nagranie zostało po prostu dobrze nagrane i jest wyższej jakości. Są jednak utwory, nawet w formacie lossless, które na tych słuchawkach brzmią po prostu okropnie, bardzo płasko, jak nieprzenikniona ściana dźwięku.

      Ale zakładam, że używał Pan K601 – czy sądzi Pan, że przesiadka na MSR7 ma w ogóle sens? Bo o ile ciut basu mogłoby przybyć, nie chciałbym za żadne skarby tracić sceny i „powietrza”, które te słuchawki bez wątpienia oferują, jak również detaliczności i świetnie brzmiących wokali. Przepraszam, że tyle marudzę, ale w zasadzie coraz bardziej przychylam się do tego, aby pozostać jednak przy K601, bo o ile inne może i dodają basu, o tyle zepsują wyśmienitą resztę.

    • Poziomem otwarcia portów można sterować, więc nie potrzeba wykonywać pełnej modyfikacji tego typu. Przesiadka na MSR7 może mieć sporo sensu, aczkolwiek nie jest to dokładnie ta sama sygnatura co AKG. Tak naprawdę tylko odsłuch może Panu odpowiedzieć na to pytanie, zwłaszcza w koniunkcji z posiadanym przez Pana sprzętem, który może ową średnicę dodatkowo korygować (albo i nie).

  14. Witam. Dziękuję za recenzję. Mam pytanie dotyczące porównania msr7 z msr7nc. Czy modele te mocno różnią się dźwiękiem? Chodzi mi o ewentualne różnice w trybie pasywnym jak i po włączeniu systemu NC. Jakiego rodzaju jest to różnica?
    Pozdrawiam i z góry dziękuję za wszelkie pomocne komentarze

    • Witam,
      Nie testowałem modelu NC i nie wykonywałem niestety takich porównań. Zakładać można, że różnice będą minimalne lub żadne, ale są to oczywiście tylko założenia.
      Pozdrawiam.

  15. Witam zastanawiam się nad zakupem tych słuchawek Audio-Technica ATH-MSR7GM wraz z moim pierwszym DAP myślę nad FIIO X5 3GEN
    na ogół słucham różnych gatunków muzyki i nie mam pojęcia co wybrać Prosiłbym o jakieś sugestie na temat wyboru zestawu
    Pozdrawiam !

  16. Witam Panie Jakubie,
    Zamierzam kupić w najbliższym czasie słuchawki do jazzu, elektroniki, sporadycznie rapu. Zastanawiam się nad tymi MSR7 oraz Monster Clarity HD On-Ear. Czy miał Pan styczność z tymi drugimi? Może poleca Pan coś innego do takiej muzyki do 1200/1400 zł? Zależy mi na mobilności, (dużo słucham w podróży) oraz na tym, żeby nie męczyły od noszenia na głowie.
    Pozdrawiam

  17. Jedno słowo, WOW moje pierwsze słuchawki z tej półki i miłe zaskoczenie aż mnie gęsia skórka przeszła po pierwszej piosence ta dynamika i pozycjonowanie dźwięku jest idealna, słyszę więcej myślałem że sprzęt HiRes to kit.

  18. Dzień dobry,
    w jednym z wątków wspomniał Pan o przetestowaniu Aune x1s ze słuchawkami DT990/600 Edition. Zastanawiam się nad zakupem omawianych ATH-MSR7, jednak po głowie chodzą mi również modele DT990 oraz ATH M50x. Z tego co wyczytałem na stronie, testował Pan wszystkie podane modele, zakładam że również podpinając je pod wspomnianą integrę. Czy jest Pan w stanie wskazać, który z modeli zagra „najlepiej” tzn gdzie zajdzie najlepsza synergia? Słuchawki służą do oglądania filmów, słuchania muzyki oraz gier, więc mówimy o typowo domowym zastosowaniu. Jeżeli DT990 to w jakiej wersji tj. 250, 600 ?
    Dziękuję za pomoc.

    • Witam,
      Było to lata temu Panie Jacku. Od długiego czasu nie posiadam X1S, nie wiem też co będzie dla zupełnie obcej osoby „najlepsze” w jej rozumieniu i odczuwaniu dźwięku. Zachęcam natomiast do zadania wszystkich tych pytań na forum.audiofanatyk.pl.
      Pozdrawiam.

  19. Witam wszystkich. Posiadam te słuchawki 24h. Pierwsze wrażenie, ładne i solidne, porządne. Poza tym, co można w podsumowaniu przeczytać, w kolumnie „Wady”, że kable są mini-jack obustronnie, to kabelki sprawiają wrażenie lichych. Przejściówki z małego na dużego jacka 6,3 w komplecie brak. Z rozczarowaną miną, by zacząć z nimi przygodę, poświęciłem sporo czasu by taką zdobyć. Niestety plastik podczas obracania muszli w osi pionowej, już po dobie zaczął piszczeć, typowe skrzypiąco-piszczące tarcie plastiku o plastik – denerwujące bardzo. Słucha się ich fajnie, o tym jest w znakomitej recenzji. Moja opinia jest w odniesieniu do M40x, których używam od kilku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *