Po premierowej recenzji Beyerdynamiców T1 przyszedł czas na smutne rozstanie i przetestowanie słuchawek znacznie tańszych, ale również ze sporą szansą na sukces – Beyerdynamic DT990 Edition 600 Ohm. Szansą z tego powodu, że słuchawki w swojej cenie i przedziale rynkowym są bardzo cenione i często wybierane tuż obok nieco tańszego modelu PRO. Szansą, a nie pewniakiem też dlatego, że szkoła Beyerdynamica nigdy nie była moją szkołą i znacznie bliżej mi na ogół było od zawsze już prędzej do AKG, ale to czasy jeszcze królowania na mojej osobistej liście modeli elektrostatycznych, a więc trochę już odległe. Warto zatem było podjąć się na nowo redefinicji odczuć i pojęć kołaczących się po głowie od tamtego czasu by sprawdzić – już w formie pełnoprawnej recenzji, a nie pokątnych odsłuchów u znajomych – czy aby nic się w tej kwestii nie zmieniło. Bo skoro T1 pokazały, że i owszem, to może i tutaj się szczęścia w znacznie tańszej materii popróbuje.
Recenzowane słuchawki miały również swoje 5 minut w artykule pt. Najlepsze słuchawki dla gracza.
Dane techniczne
– typ przetworników: dynamiczne, półotwarte
– pasmo przenoszenia: 5 Hz – 35 kHz
– impedancja: 600 Ohm
– SPL: 96 dB (dla 1 kHz, 1 V RMS)
– kabel: 3m, wtyk stereo jack 3,5 mm, gwintowany, pozłacany
– waga: 290 g
W zestawie prócz słuchawek otrzymujemy też:
– nakręconą już nasadkę 6,3 mm, pozłacaną
– skórzane etui z profilem gąbkowym i uchwytem
– instrukcję
Jakość wykonania i konstrukcja
Recenzowany wariant to najbardziej „oporny” z palety. Pozostałe modele dostępne są w opornościach 250 oraz 80 Ohm w zależności od tego, do czego chcemy nasz (potencjalnie) nowy nabytek podpinać.
Jakościowo DT990 mimo, że są kilka razy tańsze od flagowego modelu, mają za sobą naprawdę lata konstrukcyjne i czuć to od pierwszego kontaktu z tymi słuchawkami. Solidna budowa, nieustępujące flagowcowi rozwiązania, szkielet na zasadzie „gniotsa nie lamiotsa”, prosty w konstrukcji i tym samym niezawodny. Wszystko to razem jest naprawdę godne podziwu i ze względu chociażby na rocznikowość wskazuje, że DT były tu znacznie wcześniej niż Tesle i to te drugie są naśladowcami. Nie jest to oczywiście w absolutnie żadnym razie przywara pod adresem którejkolwiek z omawianych par. To bardzo dobrze, że Beyerdynamic opiera się na dobrych i sprawdzonych patentach i nie rzuca się z odmęty szaleństwa związane z modą na wzornictwo za cenę ergonomii i wytrzymałości. Jedynie drobne ubytki w wykończeniu zwracają na siebie uwagę i sugerują, że nie jest to model klasy TOP – wychodzący miejscami spod złotej (w rzeczywistości plastikowej) maskownicy klej oraz wyszczerbienia od odlewu pomiędzy jej żeberkami. Fakt, że maskownica jest plastikowa, ma swój plus w zasadzie tylko w tym, że słuchawki nie nabierają przez to niepotrzebnej masy własnej.
DT990 legitymują się tym samym wieloma elementami wykonanymi z solidnych i prostych w uzyskaniu materiałów o nieskomplikowanych kształtach i łatwości w ewentualnej wymianie. Mechanizm wysuwania nausznic działa trochę niezdarnie, ale skutecznie, z bardzo zabawnym w swej prostocie patentem na blokowanie wysuwania przy rozgięciu słuchawek na głowie (duże srebrne blaszki po obu zewnętrznych stronach pałąka). Kabel tym razem nie idzie symetrycznie, jak w Teslach, a wychodzi tylko z jednej muszli, wcześniej zaznaczając swoją obecność dwoma krótkimi odcinkami łącznikowymi wchodzącymi od góry do każdej z osobna.
Przetworniki opierają się na technologii, którą Beyerdynamic ciągnie ze sobą od lat, a dokładniej od 1965 roku. Nie stosuje przy tym żadnych śrubek, a jedynie plastikowy pierścień, który nie tylko trzyma cały talerz z przetwornikiem i otworami dyfuzyjnymi, ale też wkładkę akustyczną od strony ucha. Podważenie go i wyciągnięcie pozwala na wyciągnięcie tak wkładki, jak i całego przetwornika, a co warto mieć na uwadze podczas rozbierania słuchawek, aby ten nam po prostu nie wypadł i nie naderwał wątłych kabelków w środku muszli. Sam środek jest wypełniony takimi samymi pierścieniami z maty wytłumiającej, jak model PRO. O otwartości decydują jedynie ok. 2 cm otwór na samym środku słuchawek oraz drobne otwory od zatrzasków plastikowej żebrowanej maskownicy. Z zewnątrz wydaje się nam wizualnie, że to model w pełni otwarty, a wrażenie to potęgują welurowe nausznice, które nie kwapią się do izolacji akustycznej.
990-tki można uznać za wygodne (dla osób o odstających uszach) / bardzo wygodne (dla reszty) słuchawki, z przyjemnym obiciem pałąka z miękkiego materiału skóropodobnego, bardzo miłymi w dotyku klasycznymi srebrnymi welurami (EDT-990 V) oraz małą wagą, nie mającą wpływu na dyskomfort przy dłuższym odsłuchu. Gdyby nie wyraźnie mniejsza pojemność na uszy, byłyby bardzo podobne w zakresie wygody do T1, tymczasem niestety nausznice są dosyć płytkie i wymuszające na niektórych osobach dywagacje nt. ich wymiany, chociażby na skóropodobne z modelu Custom One PRO. W Teslach siedziało mi się o niebo wygodniej, prawda, ale tam miało to swoją cenę wyrażoną w wysokiej kwocie nabycia produktu. Ze względu na pojemność na uszy wybrałbym więc albo wymianę nausznic, albo po prostu model mogący moje własne pomieścić. Tragedii na szczęście nie ma i nie musiałem ściągać słuchawek z głowy po 5 minutach użytkowania, jak miało to miejsce z koszmarnie niewygodnymi HD562 z ostatnich odsłuchów, ale nie ukrywam, że też specjalnie długo w 990-tkach usiedzieć też nie mogłem. Uszy opierają się o miękki Foam net pad, identyczny jak w COP albo od biedy i produktach AKG z serii K2xx, także nawet z odstającymi i dużymi uszami cała małżowina będzie opierała się właśnie na tym elemencie i w ten sposób nieco redukowała nieprzyjemne uczucie.
Dla wytrwałych istnieje możliwość wymiany nausznic na inne, bowiem Beyerdynamic oferuje nie tylko całą gamę rozwiązań, które pasują na całą serię ich słuchawek tego typu, ale też są kompatybilne np. z nausznicami od wielu modeli Superlux (przemilczając ich jakość) oraz AKG z serii K2xx. Ważnym jednak jest, aby mieć świadomość ich wpływu na brzmienie. Nausznice mają od strony przetwornika perforację, która służy za wytłumiacz fali akustycznej. Zastosowanie nausznic bez tego patentu może skutkować np. podkreśleniem basu. DT990 Edition nie są moim zdaniem słuchawkami przystosowanymi do przyjęcia nausznic skóropodobnych wprost z pudełka, toteż zawsze będzie to rzutowało na brzmienie w stopniu większym, niż w produktach konkurencji.
Odnośnie kwestii konstrukcyjnych naprawdę nie ma w tych słuchawkach specjalnej filozofii, toteż po raz kolejny nie jest moją intencją skupiać się nad ich gruntownym opisem od tej strony. Najbardziej interesuje mnie zawsze w słuchawkach wygoda, niezawodność i jakość dźwięku, toteż w sytuacji popełnienia opisów dwóch pierwszych i stwierdzenia, że jest tam przynajmniej bardzo dobrze (o ile nie ma się większych uszu), a miejscami rewelacyjnie, zapraszam do skupienia się nad ostatnim elementem układanki – odpowiedzią na pytanie jak te draństwo gra i czy jest to „potaniona Tesla”.
Brzmienie
Sprzęt testowy wykorzystany w recenzji:
– słuchawki: AKG Q701, Audeze LCD-2F, Beyerdynamic T1,
– konwertery C/A: Audio In Motion SC808, Aune S16, Aune T1 MK II, Matrix Quattro DAC, NuForce DAC-80, NuForce Icon HDP,
– wzmacniacze słuchawkowe: wbudowane w w/w, Aune S2,
– okablowanie: QED Performance Graphite
Od razu odpowiadając na postawione w poprzednim akapicie pytanie: nie jest. To sprzęt z zupełnie innej beczki i o kompletnie innym rodowodzie brzmieniowym. Mało tego, DT990 są w ogóle słuchawkami specyficznymi i to niestety rzecz, której się nie da w ich wypadku ani wyprzeć, ani też nie wkalkulować w opis brzmienia. Słowo „specyficzne” będzie nam tu zresztą towarzyszyło przez cały czas i oznaczało słuchawki grające różnie w zależności od tego, jakim typem słuchacza jesteśmy, jaki mamy gust, jakie preferencje nami kierują i przede wszystkim – czego oczekujemy. I choć jest to rzecz mająca miejsce w zasadzie w przypadku każdej pary słuchawek w mniejszym bądź większym stopniu, w DT990 jest to czynnik bardziej rzucający się w uszy, a przynajmniej po głębszej analizie. Podczas gdy przy flagowym modelu T1 sprawę ostatecznego spodobania się dźwięku mógł rozstrzygnąć tor, przy DT990 rozstrzygające będzie to, co w ogóle chcemy osiągnąć.
Bas
Jest go w DT990 dużo i więcej, niż w T1. Z tego powodu jest tu identycznie do sytuacji, którą opisywałem w ich recenzji. DT990 potrafią grzmotnąć przyjemnym (przede wszystkim średnim) basem wtedy, gdy jest to konieczne, ale najczęściej przetłuszczają ten zakres w sposób stały i tylko źródło może o tym zdecydować inaczej. DT990 lubują się w czymkolwiek, co napędzi je odpowiednio i nada ogromnej dawki zarówno kontroli, jak i szybkości. Dzięki temu w naturalny sposób będą korygowane pewne negatywne cechy linii basowej, które rzuciły mi się w uszy, a które skwitowałbym jako najzwyczajniejszą w świecie ślamazarność. Jest to klasyczna relacja „coś za coś”. Bas jest tu dobry, wyczuwalny, mocny, z ładnym zejściem i tłustawym środkowym basem, bez grzebania przy okazji tego wyższego. I choć okazał się mocniejszy, niż na początku w ogóle zakładałem (spokojnie może rywalizować np. z tym znanym z K7XX/712), to odbywa się to niestety kosztem jego precyzji i szybkości – stąd uwaga o ślamazarności.
Zdziwiony byłem, gdy DT990 nie zgrały mi się z wcześniej równie zadziwiającym na „te jedynkach” Iconie HDP. Estymowałem tam potencjalnie bardzo dobrą synergię, ale niestety brzmienie robiło się na nim przez tą jedną cechę już trochę zbyt ślamazarne. To swoją naprawdę komiczne, że połączenie ze słuchawkami tego samego producenta za prawie bagatela 4 tysiące złotych grało mi pod względem synergii i przyjemności lepiej, niż z modelem kilkakrotnie tańszym, który teoretycznie tak ogromnych wymagań podle źródła nie stawia. Prędzej w ciemno bym założył, że T1 okrutnie HDPkiem wzgardzą, a DT990 przyjmą go z otwartymi nausznicami. Wyszło na odwrót, także naprawdę czasami niezbadane są wyroki audiofilskie. Dopiero zmodyfikowane DT990 Edition czują się na tych układach wyraźnie lepiej.
Tak czy inaczej, w DT990 nie można mówić o nadmiarze basu, ale o niedostatku również i to definitywnie. Słuchawki nastawione są od strony basu na efektowność i prawdopodobnie uzupełnienie tego, co oferowały swego czasu AKG z serii 700 przed wprowadzeniem modelu K702 65th i spółki. Wydaje mi się jednak patrząc na staż tych słuchawek, że to AKG musiało teraz gonić poziom tego, co reprezentują 990-tki. Poczytywać proszę to w tym miejscu za pozytyw. Bardzo przyjemną stronę basu DT990 można poczuć chociażby w utworach w wykonaniu Philtera – Panic Attack, jeśli chodzi o ogólne zejście, a także Neverland, pod względem ogólnej przyjemności. DT990 najczęściej tak jak mówiłem przyjemnie wytłuszczają tonalność basu i wstrzykują w muzykę oddolną efektowność.
Średnica
Ze średnicą mam już niestety trochę mieszane uczucia. Jest w DT990 nie tylko w pozycji odwrotu, bo to kwestia stricte de gustibus, ale też trochę zawoalowania w formie parnego, zakurzonego i trochę szorstkiego dywanu. Konkretnie więc i bez audiofilskich opisów – średnica jest jak najbardziej obecna, ale trochę wycofana i grająca potocznym „kocykiem” oraz nie aż tak przestronna, jak bym sobie subiektywnie życzył, a co przywracać trzeba droższym względem słuchawek sprzętem. To bardzo mocny mimo wszystko standard w pozytywnym tego słowa znaczeniu, nieodstający od chociażby Q701 czy K612 PRO, ale w obu przypadkach produkty z Vienny bym stawiał nieco wyżej pod względem tak przyjemności, jak i angażu ze strony średnicy dla szeregowego użytkownika. I nie chodzi tu o tonalność powtórzyć pragnę, a właśnie brak szczerości, tj. owy kocyk.
Dopiero drobne modyfikacje polegające chociażby na usunięciu wkładek akustycznych od strony ucha są w stanie go zniwelować i tu należy zwrócić po części honor DT990. Jeśli do tego spróbujemy ich w połączeniu z rozwiązaniami lampowymi, sumaryczny obraz dźwiękowy Edition zmienia się mocno na plus i warto mieć to ostatecznie na uwadze. Należy się im za to pochwała, że słuchawki wykazują wyraźny w tym względzie potencjał i jako żywo reagują na przybliżanie średnicy bez kocykowej otoczki w ten czy inny sposób, choć nie zmienia to faktu, że fabryczny sposób kreacji średnicy jest wg mnie dla ich odbioru krzywdzący.
Góra
Ją zaliczyć można do gatunku jasnych, detalicznych, ale nieprzesadzonych, a jedynie graniczących z takim określeniem, jakoby dając swojemu nabywcy moc decyzyjną, czy iść w ekstremum, czy też cofać się i przyciemniać za pomocą ewentualnego rekablingu lub strojenia torem. Zachowuje się zresztą dosyć typowo dla tej klasy słuchawek, a więc lekko nosowo, ale pochwalić mogę ją za to, że operuje w ramach całkiem dobrej jeszcze definicji, z o dziwo stosunkowo równym w ramach siebie samej przebiegiem lokalnym. Tutaj więc również jest to klasa brzmienia typowa dla tego segmentu słuchawkowego i nic nie odstaje od że tak powiem „dobrego standardu”. Śmiałbym zaryzykować nawet stwierdzenie, że góra z np. Q701 była o kapkę gorsza, gorzej strojona i bardziej chropowata, choć tutaj prosta wymiana kabla na chociażby OCC (AKG daje we wszystkich modelach z serii 700 taką możliwość za sprawą gniazda mXLR) potrafiła ten aspekt ładnie skorygować. Z kolei w A2000X była przede wszystkim jaśniejsza i wyraźnie bardziej agresywna, jak również lepszej od wszystkich wymienionych tu modeli jakości (za większą trzeba jednak podkreślić cenę).
W DT990 nie ma na całe szczęście potrzeby zabierania się za nią wprost z pudełka z plastrami, bandażami i zestawem do szycia ran w jednej ręce. Słuchawki nawet z jaśniejszego zestawu wciąż potrafią zagrać kulturalnie i bez nadmiernej agresji. Jasno, owszem, ale naprawdę kulturalnie i przyznam się miałem tu wyraźne obawy, czy będzie to dla nich jakkolwiek możliwe. Cieszy mnie zatem fakt, że byłem w błędzie.
Wiele osób zarzuca tym słuchawkom nadmierną kąśliwość w ramach górnych rejestrów i faktycznie może – podkreślam: może – mieć to miejsce w sytuacji chociażby nieprawidłowo dobranego do nich źródła lub napędu o dużym przejaskrawieniu, ale też niestety utworów nagranych trochę bardziej frywolnie od strony góry. Przykład prosto z marszu? Proszę bardzo: Max Melvin – Nan Hai i wyraźnie ostry zakres od 10 kHz w górę. A to naturalnie tylko jeden z wielu, gdzie ktoś przesadził z detalicznością od strony masteringu. Proszę pamiętać, że jeszcze się taki nie narodził, co wszystkim by dogodził i zawsze w takich sytuacjach należy najpierw zweryfikować np. na jakiejś wizualizacji spektrum utworu co też się w nim dzieje i który zakres być może w nim szaleje. Wina leży często w partactwie po stronie wykonawcy utworu, który w efekcie jest w stanie zabrzmieć dobrze na bardzo małej ilości sprzętu, który w normalnych warunkach zostałby uznany za ułomny.
Tragedii jednak na tym polu – na ogół – nie ma, a same słuchawki z powodu strojenia góry nie stają się modelem przesadnie wybrednym i przewrażliwionym. W ramach Beyerdynamica modele wyższe, włącznie z topową Teslą T1, mają ową górę jeszcze bardziej wyeksponowaną, a przez to wrażliwszą na to, co dostaną w ramach tonalności z dziurki (a z czym też można sobie dać w dużej mierze radę), ale należy pamiętać, że Beyer od zawsze okupował domenę profesjonalną, realizatorską, także również i ze strony DT-ków spodziewać się można pewnej tego typu naleciałości. Mogę domniemywać z całkiem sporym myślę prawdopodobieństwem, że wiele ma tu do powiedzenia materiał akustyczny znajdujący się w muszlach, ale z doświadczenia będę przestrzegał przed tego typu zabawami – góra może dostać niekontrolowanego wystrzału.
Scena
To przede wszystkim pewne uczucie parności, którego nawet na stosunkowo przestrzennych układach pozbyć się nie mogę. Dopiero gdy rolę źródła zaczyna pełnić mój DAC-80 albo Aune S16, sprzęt dostaje wyraźnego zastrzyku holografii. Przestrzenność w DT990 oczywiście istnieje i co do tego trudno mieć wątpliwości, aczkolwiek cały czas czuć było subtelny niedostatek oddechu, separacji. Możliwe, że standard naznaczany był tu głównie przez wymieniane już tu słuchawki AKG, ale nawet K612 PRO, które teoretycznie mają ze swojej rodzinki najmniejszą scenę, były bardziej w tym względzie popisowe. Jednym słowem więc standard z wyraźnymi aspiracjami.
Całościowo
Patrząc po rezultatach odsłuchów można wysnuć, że po DT990 wprost z pudełka spodziewałem się trochę jednak więcej. To prawda, brakuje mi tu trochę jeszcze fajerwerków, bliższej średnicy, szybkości, ale nie da się ukryć, że w ramach samych siebie stawianą przed nimi pracę wykonują naprawdę dobrze. To dźwięk bez zaskakiwania, w swojej klasie bardzo akuratny i mający za zadanie przede wszystkim zaoferować swojemu posiadaczowi jak najbardziej równy, zwyczajny, ale mimo to wciąż wydany w formie „V-ki” dźwięk. Równość uzyskują lokalnie, gdy dźwięk rozklejamy na części pierwsze i sprawdzamy każdą partię z osobna. To duży plus, ponieważ słuchawki nie wymagają w ten sposób od nas sprzętu tonalnie grającego dziwnie lub po prostu nieprawidłowo, aby tylko skorygować to, co słuchawki same z siebie psują. Na tle flagowego T1, ale też konkurentów z własnej półki cenowej, DT990 wyszły dosyć obronną ręką i kluczowym okazywać się będzie tu dobór odpowiedniego źródła w zależności od tego, co z DTkami chcemy wywalczyć.
Przede wszystkim grają jak pisałem „zwyczajnie” i w tym może tkwić ich niepozorność, którą po prostu musimy na własne uszy odkryć. W przeciwieństwie bowiem do konkurentów nie próbują nam w swoim brzmieniu pajacować, dwoić się i troić byle tylko czymś zainteresować i trafić w tą jedną grupę docelową. Próbują zamiast tego dogodzić wszystkim po równo i tak samo można uczynić z tego przywarę, jak i zaletę. Kwestią więc fundamentalną będzie nakreślenie siebie w tym dźwiękowym układzie na samym początku, a potem decyzja by iść w ten trochę solidniejszy ale mniej efektowny przekaz, czy też np. robić zwrot na pięcie i najpierw spróbować np. przestrzenności i efektowności AKG, która odbywać się będzie na ogół kosztem chociażby słabszego od DT990 basu i mniejszej konsystencji przekazu. AKG ma po prostu swoją receptę na dźwięk, zaś Beyerdynamic swoją. Fani tej drugiej utrzymują, że generalnie nie ma powodów, aby cokolwiek w nich zmieniać i na siłę poprawiać producenta, który chociażby przetwornik stosowany w serii DT miał opracowany już w 1965 roku i w takiej formie przetrwał w zasadzie do dziś. Nie oznacza to jednak, że nie da się lepiej.
Dobór źródła
Każdy ich posiadacz, zwłaszcza ten, który nie chce od nowości w nich „grzebać” za wspomnianymi wkładkami akustycznymi, powinien nastawić się moim zdaniem na mniejszą bądź większą walkę nie tylko z należytym ich napędzeniem (w końcu to 600 Ohm, o ile nie wybierzemy wariantu z mniejszym oporem), ale też w wyciąganie na światło dzienne średnicy i tym samym czynienie z nich modelu znacznie bardziej angażującego, niż zdaje się nim być wprost z pudełka. A że może to być loteria, pokazać powinny poniższe wybrane przykłady:
– DT990 + NuForce Icon HDP
Jak na ironię w stosunku do Tesli, które potrafiły zagrać naprawdę ciekawie z Icona HDP, tak tutaj brzmienie to się sumarycznie nie sprawdzało tak dobrze i czuć było, że mógłby być to nieco lepiej udany mariaż. Głównie miało to miejsce przez zbyt koloryzowany bas, który wszelakie słuchawki chude potrafi uratować, ale tutaj dobra dawał aż nadto. Dodatkowo notowałem zerową korekcję kocyka na średnicy oraz jej bliskości, a na czym generalnie mi zależało. Liczyłem z kolei na korekcję góry i prawda, częściowo dało się usłyszeć poprawę, lecz tylko w małym zakresie i bez specjalnej zmiany barwy na lepsze. Po prostu HDP, choć z niektórymi słuchawkami zdumiewający w sensie bardzo pozytywnym, pasuje zdaje się do nieco innych słuchawek niż fabryczne DT990, oczywiście jeśli nie chcemy potęgować cech DT-ków. Jeśli jednak wręcz przeciwnie i właśnie na tym nam zależy, HDP będzie dobrym rozwiązaniem. Wartym odnotowania jest fakt, że po modyfikacjach słuchawek z HDP sumarycznie brzmienie mocno zyskuje i ostatecznie jest w stanie „przeczołgać się” z bycia pod kreską na spory plus. Oczywiście o ile posiadaczowi słuchawek są na rękę modyfikacje korygujące skraje i usuwające „kocyk” ze średnicy.
– DT990 + Aune T1 MK II
Na tej skromnej lampówce słuchawkom zaczynał wracać czar i urok, którego oczekiwałem od samego początku, także żadnych niespodziewanych zmian w stosunku do tego, co działo się ostatnim razem. T1 znów zafundował sobą miłe zaskoczenie jakościowe, do tego w bardzo dobrej cenie. Na tle HDP pojawił się lepiej kontrolowany i bardziej stonowany (acz wciąż mocny i przyjemny) bas, średnica WRESZCIE uległa przybliżeniu i ogarnięciu się, przez co wrażenie koca zmalało, zaś góra nabrała bardziej gardłowej, przyjemnej barwy. Wyczuwalne stało się lekkie przyciemnianie na tle poprzednika z akapitu wyżej, a także ponownie mniejsza sceniczność i to w zasadzie największa wada.
T1 jest więc źródłem ogólnie świetnie dopasowanym do DT990 pod względem tonalnym i do tego w dobrej cenie, ale należy pamiętać, że niewiele poradzi na większą sceniczność oraz przyspieszenie. Ogólnie bardzo dobry duet, a jeśli DT990 zamierzać będziemy „otwierać” brzmieniowo w opisany przeze mnie wcześniej sposób – rewelacja niniejszych testów.
– DT990 + Matrix Quattro DAC
Choć jest to „tylko DAC” z możliwością napędzenia większości słuchawek, Matrix spisuje się zadziwiająco dobrze z DT990 i udaje się w stronę T1, oferując nieco lepszą sceniczność kosztem trochę gorszego napędzenia DT-ków. Będzie to zatem znacznie droższa opcja stojąca po stronie analogowości wstrzykiwanej w ustrój brzmieniowy, ale z tą opcją, że nabywca zyska przy tym świetny konwerter C/A. W tym kierunku lepiej zagrał tylko duet DAC-80 + S2, do tego z podobnym wnioskiem końcowym, jak przy S16 dwa akapity niżej.
– DT990 + AIM SC808 (2x LME49720 + LM4562)
Połączenie to gra dla mnie w zasadzie „wyjściowo”, czyli ani nie koryguje specjalnie tonalności DT-ków, ani ich nie maskuje w żaden sposób, co z jednej strony może się nie spodobać, ale z drugiej słuchawki o dziwo dostają naprawdę sporo prądu, bas łatwiej jest kontrolować, zaś całość okraszana jest przyzwoitą sceną i szybkością. Zmiany są zatem bardziej w stronę techniczną i choć nie skupia się to już tak mocno na korekcji tonalnej, tak nadal efekty są bardzo ciekawe. Ze względu na podkreśloną nieco górę w 990-tkach, sporadycznie mogą zdarzyć się sybilanty na co gorszych jakościowo utworach.
– DT990 + Aune S16
S16, który teoretycznie nie pasuje do takich słuchawek (i co również daje się usłyszeć sporadycznie w ramach góry), zagrał całościowo na moje uszy wyraźnie ciekawiej w ramach tego konkretnego kierunku, bo z najlepszą szybkością i holografią, robiąc dokładnie to samo co SC808, ale jeszcze o oczko-dwa wyżej. Być może po prostu brakowało mi w nich tej samej techniczności, którą słyszałem w Teslach, ale też wspomniana znakomita holograficzność S16 ciągnie te słuchawki do pewnego stopnia do góry. Po prostu czuć że sprzęt, pod który podpinamy DT-ki jest dla nich totalnie ostatecznym klockiem i wyżej się już klasowo po prostu nie da.
Tym samym więc w zakresie dopasowania tym słuchawkom odpowiedniego źródła w klasie budżetowej z obu perspektyw:
– dla osób chcących DT990 przyspieszyć i uskrzydlić – AIM SC808,
– dla tych chcących uzyskać najlepszą synergię tonalną – Aune T1 MK II.
Jeśli jednak cena przestaje mieć znaczenie:
– Aune S16 dla jak pisałem świetnej szybkości i holografii,
– Matrix Quattro DAC dla efektów zbliżonych zasadą do T1 MK II, ale realizowanych na wyższej półce cenowej.
Parowanie DT990 ze średnicowymi układami źródłowymi jednak nie musi uczynić z nich jednocześnie słuchawek szybszych, a więc takich, którymi również winny się stać, aby móc moim zdaniem konkurować chociażby z wymienionymi w tej recenzji konkurentami z Austrii. Na takim S16 sprzęt z Niemiec wyraźnie dostawał wigoru, sceny i szybkości, powoli zaczynał zrzucać z siebie brzemię zastosowania od strony ucha grubego materiału akustycznego. Z drugiej strony medalu czai się jednak przyjemna i wyrównana tonalność uzyskiwana z Aune T1 MK II, która w również rozsądnej cenie daje sensownie skalkulowany i całościowo świetnie wyważony zestaw, wręcz kwalifikujący się w podejściu tonalnym na określenie mianem „dedykowanego”.
DT990 mimo, że są słuchawkami klasy premium, udowadniają tak samo, jak seria 700 od AKG, że powyżej pewnego progu kwotowego manipulowanie torem, aby osiągnąć umowne „maksimum” drzemiące w tym modelu, jest coraz bardziej kosztowne, ale jednocześnie dające coraz mniej dźwiękowego profitu, także lepiej jest się zastanowić albo nad poważniejszymi ingerencjami w konstrukcję słuchawek (vide znów wspomniana przeze mnie modyfikacja), albo ich zmianę.
Zdarzało mi się dawniej czytać, że rzekomo K701 to potrafią, tymczasem w późniejszych latach i po wielu odsłuchach własnych wyszło mi, iż jest to nieprawda. Słuchawki dynamiczne z klasy premium bardzo łatwo jest „skończyć” w zakresie sprzętu źródłowego i kupowanie specjalnie dla nich tak drogich urządzeń, jak chociażby wymieniana tu S16-tka, niewiele w ich przypadku posunie dźwięk jakościowo do przodu. Takiemu wnioskowi mocno wtóruje SC808, ponieważ zbliżone efekty jestem w stanie uzyskać na niej względem Aune. Nie świadczy to źle o S16, wręcz przeciwnie, przesiadka na ten układ od razu nadaje im wigoru i lepszej holografii, ale nadal będą to DT990, nie zmienią się nam magicznie w super tanie odpowiedniki HD800, T1, czy LCD-2F. Czasami zaś mam wrażenie, że niektórzy naprawdę chcieliby w to wierzyć, ale cóż, wprost z pudełka będzie im bardzo ciężko i dopiero modyfikacjami można im nieba owego jakkolwiek przybliżyć.
Brzmienie – modyfikacje
Mam trochę wyrzutów sumienia, że nie zapytałem o możliwość ich modyfikacji jeszcze przed publikacją tekstu, ale ostatecznie udało się namówić sklep na otwarcie DT990 i wyjęcie z nich elementu, który podejrzewałem o pewne „brojenie” w kwestii dźwięku uzyskiwanego na wyjściu – wkładek gąbkowych.
Wkładki tego typu pełnią rolę nie tylko zabezpieczenia przetworników DT990 przed kurzem, ale też amortyzacji dla uszu w sytuacji, gdy nausznice są dla naszych zbyt płytkie. Niestety ponieważ jest to klasyczny foam net pad (tkanina podklejona gąbką z jednej strony), ma on swój wpływ na brzmienie i tym samym ocenę końcową modelu kompletnie fabrycznego. Ponieważ „standardowy” model wykazał w swojej grze trochę aspiracji słyszalnych tu i ówdzie, a same słuchawki po recenzji na trochę się jeszcze ze mną zostały, postanowiłem podążyć tym tropem i słuchawki nieco wyciągnąć. Celem było głównie pozbycie się uczucia parności i koca, które spowijało je w wielu utworach, jednocześnie osiągnąć większą szybkość i precyzję. Jednym słowem – wykorzystać surowy potencjał słuchawek nawet mimo spodziewanych komplikacji, takich jak podbicie góry, na której nadmiar DT990 absolutnie nie narzekały.
Modyfikacja tym samym była prosta i tak jak pisałem – najzwyczajniej w świecie polegająca na wyjęciu wkładek od strony ucha. Efekty przyniosło to następujące:
> poprawiła się scena, stając się bardziej percepcyjną
> mocno zredukował się wspomniany przeze mnie wcześniej kocyk
> tak samo stało się z parnością, słuchawki zaczęły grać bardziej bezpośrednio
> oczyściła się nieco góra, choć kosztem większej ostrości
> bas, jak i całe brzmienie, stało się szybsze i mniej ślamazarne
Ogólnie słuchawki stały się po prostu ciekawsze i znacznie łatwiej było mi je zaakceptować. Nadal nie są to Tesle T1, ale zaczęły się do nich zbliżać, również pod względem góry, która niestety nabrała jeszcze trochę wspomnianej ostrości i z tego tytułu większego ryzyka sybilowania na niedopasowanych pod DT990 źródłach. O nich na pewno porozmawiamy sobie jeszcze za moment.
Wracając do tematu samej modyfikacji, użycie wkładek flizelinowych będzie tutaj bardzo wskazane i z dużą analogią do tego, co działo się na Q701, aczkolwiek przyznać muszę, że brzmienie tak nakreślane przez DT990 o dziwo mi się podoba. Ostrzejsza góra jest do przeżycia, jeśli słuchawki poprawiają się dokładnie na tych obszarach, które wcześniej im punktowałem. Jest to zresztą o tyle lepsze, że przebieg sopranów jest nadal w miarę liniowy, bez przykrych wybić (tzw. „górek”) w paśmie. W przytoczonych Q701 trzeba było się tym mocno zajmować i korygować tego typu niedoskonałości, czasami nie mogąc sobie poradzić bez pomocy precyzyjnej equalizacji. DT990 tej skazy nie mają. Dalsze prace można wykonywać już w kierunku redukcji czy to ilości basu, czy też większej ogłady góry. Dobre efekty udało się uzyskać zmieniając nausznice na EDT990 VB, które różnią się od fabrycznych materiałem i głębokością (oraz otworem na ucho), a także aplikując podwójne malutkie płatki flizeliny zasłaniające tylko i wyłącznie otwór przetwornika od strony ucha i przykrywając całość perforowanym płótnem, które dociskane przez pierścień przetwornika będzie trzymało flizelinę na swoim miejscu. Efekty wizualnie widoczne są na zdjęciu obok, zaś brzmieniowo słuchawki nie mają moim zdaniem prawa się nie spodobać komuś, komu już pierwotne, fabryczne granie DT990 w dużej mierze odpowiadało.
Osobom, którym kierunek wspomnianej modyfikacji się mimo wszystko nie podoba i wolałyby przesunięcie w stronę ocieplenia za cenę szybkości i spotęgowania wspomnianego „kocyka” (co przy niektórych źródłach może mieć nawet pozytywne skutki), można polecić również wymianę nausznic na EDT990 VB, a także podwojenie wkładek od strony ucha. Słuchawki idą wtedy w kierunku Sennheiserów HD650: stają się wolniejsze, ale cieplejsze, przyjemniejsze, bez już tak ostrej góry i nosowości. Razem z wymianą kabla może to dać sumarycznie bardzo dobre efekty.
Tym samym recenzja jest ostatnią, gdy nie posłuchałem swojej intuicji i słysząc przebłyski skupiłem się na tym, co dostaję wprost z pudełka „tu i teraz”. To okazuję się być tylko jedną stroną medalu i słuchawki również po możliwościach, jakie niosą w sobie, winny być oceniane. Wyjęcie naprawdę banalnego elementu, jakim jest głupia wkładka z materiału i pianki odsłania te słuchawki, ubarwia, wyciąga na dobrą stronę jasnych, ale wciąż basowych i grających na planie V słuchawek, mających w sobie ogrom pozytywnych cech i jedynie usypiających – jak w tym przypadku – czujność swoją pozorną zwyczajnością. Aczkolwiek i ona może się komuś podobać, jednocześnie proponowane przeze mnie wyżej zmiany mogą okazać się nie tym, czego ktoś być może oczekiwał.
DT990 już po wspomnianej wyżej banalnej modyfikacji grają ostatecznie „lepiej” od fabrycznych, choć nie jest to koniec listy rzeczy, które możemy z nimi zdziałać. Mamy cały wachlarz rozwiązań, od drobnych zabiegów jak w/w, po tworzenie z nich modelu zamkniętego z bardzo mocnym basem i jeszcze większą wygodą. Chyba najbardziej jednak wyważone efekty uzyskać udało mi się poprzez zablokowanie 8 portów bass-reflex pierścieniem z grubej gąbki oraz aplikację wcześniej usuniętej wkładki do środka muszli jako dodatkowy materiał tłumiący. Pozwoliło to na jednoczesną redukcję tak ilości basu, jak i wygładzenie góry.
Tym samym zasłużyły na awans w ocenie końcowej, tak brzmieniowo, jak i pod względem rekomendacji, którą wydaję właśnie za owe możliwości, jakie niesie ze sobą ich docieranie materiałem akustycznym. W połączeniu z rozsądnie dobranym źródłem słuchawki mimo pierwotnej „zwyczajności” okazują się być jednymi z solidniejszych pozycji w klasie premium i pozostaje mi posypać głowę popiołem, że nie przyszło mi do głowy bawić się nimi od razu po zakończeniu testów „na fabryce” – mea culpa.
Edition vs PRO
Aby uniknąć nadmiaru komentarzy o tą sprawę, chciałbym również odnieść się do kwestii ewentualnego porównania obu wariantów modelu DT990 – Edition oraz PRO. Przede wszystkim oba modele są bardzo do siebie podobne, jeśli nie identyczne brzmieniowo, a największe różnice są w wyglądzie, zastosowanych materiałach oraz ich ewentualnym przełożeniu na uzyskiwany dźwięk.
DT990 PRO będą wykonane inaczej i ze znacznie bardziej archaicznym wyglądem. Pod tym względem Edition są ładniejsze i – moim subiektywnym zdaniem – lepiej wykonane. Znajduje to też swoje odbicie w cenie, gdzie wariant PRO ze słusznym przeznaczeniem do studia i celów nieco bardziej profesjonalnych, jest tańszy.
Kabel w wariancie Edition jest prosty, podczas gdy w PRO zastosowano spiralny i niestety mało praktyczny w domowych warunkach.
Ze względu na trochę inną konstrukcję, wariant PRO legitymuje się mocniejszym dociskiem do głowy, a co za tym idzie mniejszą wygodą. Przekłada się to jednak na mniejszą ostatecznie odległość przetworników od uszu, a tym samym chociażby nieco bliższą średnicę.
Tym samym więc jeśli komuś nie zależy aż tak mocno na ergonomii, wykonaniu czy wyglądzie, a przede wszystkim operuje na stosunku ceny do możliwości oraz tak czy inaczej uzyskiwanym ostatecznie brzmieniu, wariant PRO powinien go zainteresować z późniejszą opcją ewentualnego rekablingu, aby mieć normalnie zachowujący się kabel. W przeciwnym wypadku sugerowałbym zostać przy wariancie Edition. Gdybym miał subiektywnie i całkowicie osobiście się zadeklarować między jednym a drugim modelem, wybrałbym Edy. Wygoda i żywotność to dla mnie bowiem absolutne podstawy, a i miło też, gdy jest na czym zawiesić oko.
Podsumowanie
Zalety:
+ trwała konstrukcja i bardzo dobre materiały
+ duże możliwości żonglerki nausznicami
+ poręczne etui w zestawie
+ solidne i koherentne brzmienie na planie „V”
+ mocniejszy i bardziej efektowny bas niż można byłoby się spodziewać po tej klasie słuchawek
+ całkiem dobrej jakości góra
+ dobre wyrównanie lokalne
+ ich wady w pewnym stopniu można korygować źródłem
+ dobrze skalkulowana cena
Wady:
– nausznice mogą być dla niektórych osób zbyt płytkie
– przydałoby się trochę więcej szybkości i precyzji*
– średnica z wyczuwalnym kocykiem*
– pewne ubytki w przestronności i holografii*
– na jasnych źródłach góra ma tendencję do sybilowania
*pomagają modyfikacje
Subiektywnym zdaniem
Ciekawe słuchawki w dobrej cenie. Po usunięciu moim zdaniem szkodzących im wkładek akustycznych od strony ucha – nawet bardzo ciekawe. Na fabryce trochę brakuje mi w nich pazura i średnicy, która (gdyby bliższa i pozbawiona kocyka) przytrzymałaby mi je na głowie dłużej. DT990 alokują swój urok w takiej sytuacji w efektowności drzemiącej w skrajach i wyrównaniu lokalnym, a za czym naprawdę wiele osób przepada.
Może i to subiektywnie nie moje granie – inaczej nie posiadałbym odmiennie grających LCD-3. Cenię sobie bowiem jak pisałem przekaz przestrzenny, średnicowy, bezpośredni i emocjonalny, a więc całościowo element, do którego w fabrycznych DT990 miałbym subiektywnie najwięcej zastrzeżeń i jednocześnie coś, co teoretycznie oferuje w mniejszym bądź większym stopniu konkurencja. Nie mogę jednak z drugiej strony zaprzeczyć, że to naprawdę dobre i akuratnie wycenione słuchawki, oferujące w swojej cenie bardzo solidny i wyważony fundament brzmieniowy, zwyczajny, bez ekscesów, tym samym zacierając u niektórych zaletę konkurencji, którą wymieniłem wcześniej. Przede wszystkim jednak – i co przeoczyłem pierwotnie – mają w sobie nie mniejszy potencjał co do modyfikacji, niż wychwalane przeze mnie pod tym względem Q701. Może nawet większy, a przynajmniej sprawiający w ramach procesu mniej problemów i ostatecznie plasujący słuchawki wyżej mimo chociażby słyszalnie mniejszej sceny. Szkoda że producent na siłę stara się je przybliżyć i ubasowić, w efekcie zamulając, spowalniając i nakładając na brzmienie przysłowiowy „koc”, który zaczyna powoli stawać się domeną słuchawek tego typu. Na całe szczęście nie musi: po drobnych modyfikacjach sprzęt moim zdaniem staje się znacznie ciekawszy, a po ingerencji „pod maskę”, słuchawki potrafią zagrać klasowo nie gorzej niż porównywalne cenowo K7XX.
Potencjalnym posiadaczom powinno tym samym najbardziej zależeć jeśli nie na rozważeniu wspomnianych drobnych modyfikacji, to przynajmniej na zatroszczeniu się o szybkość i bardziej namacalną średnicę po stronie toru, ale jeśli miałbym wybierać między ową bardziej wyczuwalną średnicą, a ogólnym przyspieszaniem ich grania, miałbym sam niesamowity dylemat. Nie zmienia to faktu, że to model faktycznie ponadczasowy: dobrze dopracowany, wygodny, świetnie zbudowany i bardzo praktyczny, który ma szansę sprawdzić się w naprawdę wielu sytuacjach, również jako akuratny sprzęt testowy. Mimo teoretycznej konieczności modowania, przyspieszania torem i subiektywnego podkreślania im po tej stronie średnicy, są to jak do tej pory jedne z najsolidniej brzmiących słuchawek klasy premium w sensie całościowego wyważenia, realizmu i ewentualnego oparcia się później o generowany przez DT990 dźwięk. To bowiem w wielu miejscach model optymalny i ponownie podkreślę – „zwyczajny”, a z takim zwyczajnym i z pozoru nudnym graniem zawsze trzeba się prywatnie przegadać we własnym zakresie, aby nie okazało się, że te z pozoru „zwyczajnie” grające słuchawki tak naprawdę są dokładnie tym, do czego potem się będzie prędzej czy później człowiekowi wracało.
Jak te słuchawki mają się do DT990 pro? Czy ta recenzja może mi dać zarys wrażeń z wersji 250ohm czy jest to jednak inne brzmienie?
PRO – niższa cena, inne materiały, wygląd oraz kabel, nieco większe dociskanie nausznic do głowy. Brzmieniowo bardzo podobnie i z różnicami wynikającymi głównie z docisku. Charakterystyczne cechy brzmieniowe pozostały.
250 Ohm – tak, brzmienie jest w zasadzie identyczne. Jedyne różnice można będzie zaobserwować w basie i jego kontroli, który z racji niższego oporu inaczej będzie zachowywał się na różnych prądowo źródłach. Przede wszystkim jednak będą głośniejsze i łatwiejsze w napędzeniu.
DT 990PRO przekłamują bas, a raczej dostarczają zaledwie namiastkę tegoż, oferując jakieś bum bez szczegółów. O ile
to w muzyce rockowej nie przeszkadza, tak w jazzie jest kompletną dyskwalifikacją dla tych słuchawek
1. mimo podobieństw PRO grają trochę inaczej od Edition,
2. komentarz wskazuje na albo problemy z kontrolą najniższych rejestrów, albo po prostu niedopasowanie słuchawek pod oczekiwania. Tak jak pisałem w recenzji nie jest to także i moje granie, ale po odrzuceniu preferencji z tytułu gustu / gatunków, okazały się być całkiem przyzwoite.
Osobiście stricte do jazzu preferowałbym inne słuchawki, tak samo jak do lekkiej elektroniki, ale to już czysto subiektywne stwierdzenie z mojej strony.
Mam pytanie odbiegające nieco od tematu recenzji. Szukam słuchawek do toru dac 80+ha 200 z tym , ze górna granica cenowa to 1500 zł. Z racji tego, ze dt 990 edition są bardzo kompatybilne z posiadanym przeze mnie sprzętem, nie sposób było nie zwrócić na nie uwagi, wiec miedzy innymi dlatego mój wpis znalazł się na forum opisywanego przez pana powyżej modelu. Muzyka która będzie dominowała podczas odsłuchów już nie koniecznie jest z owym modelem zgrana: jazz, blues, klasyka, może trochę rocka. Mógłbym prosić o jakaś subiektywną dedykacje pod posiadany zestaw?.
Dla czystej formalności jesteśmy w komentarzach, nie na forum. Forum jest obok: http://forum.audiofanatyk.pl/index.php?/forum/8-pomoc-w-zakupach-s%C5%82uchawki/
🙂
Generalnie Panie Hubercie to powinno się szukać na odwrót: słuchawki winny decydować. Nie jestem jednak w stanie wskazać Panu konkretnych słuchawek, ponieważ niespecjalnie opisał Pan swoje oczekiwania podle nowych słuchawek. Być może więc ten artykuł będzie pomocny: http://audiofanatyk.pl/jak-samodzielnie-wybrac-sluchawki/
Mogę powiedzieć jedynie, że pod klasykę i jazz często polecane są klasyki pokroju DT880 czy K702, choć możliwe że w Pana przypadku bezpiecznym i uniwersalnym wyborem będą HD600. To jednak jak pisałem – tylko moje zgadywanie, ponieważ nie mam pełni danych.
,,Generalnie Panie Hubercie to powinno się szukać na odwrót: słuchawki winny decydować”
Sprzęt o którym była mowa w moim pytaniu to prezent (zgaduje, że czynnikiem decydującym była opłacalnośc – zestaw nie pochodzi z polskie dysytrybucji)Podejrzewam, że osoba dokonująca zakupu niekoniecznie musi się na sprzęcie znać, po prostu wydawało jej się, że to trafiony zakup i powinienem być z niego zadowolony.
Chciałbym podkreślić, ze sam również jestem „zielony” jeżeli chodzi o sprzęt audio, do tej pory muzyki słuchałem przy pomocy komputera i sluchawek(sen hd 202)
Mając na uwadze moją nikłą wiedzę w dziedzinie sprzętu hifi i parowaniu takowego, postanowiłem poprosić o rade kogos bardziej w temacie obeznanego – padło na Pana. Pozdrawiam, dziękuje za odpowiedź i polecone artykuły
P.S. K702 posiada kolega, więc będe miał okazje dokonac odsłuchów u siebie w domu
Strasznie negatywana opinia i krzywdząca tak wspaniałe słuchawki…990 600ohm to jedne z najlepszych słuchawek co miałem, a były to i HD800 ,LCD3, T1, D7000,TH900….więc sama śmietanka…
Na ich tle 900 600ohm wypadają rewelacyjnie w swojej cenie.
Najbardziej zdziwiło mnie że autor ocenił że 990 są parne w przekazie…kocyk na średnicy?
Wolne żarty…990 to jedne z najbardziej napowietrzonych i przestrzennych słuchawek co miałem….
Beż żadnego modu grają już rewelacyjnie…delikatnie, ze słodką górą , lekko cofniętą średnicą ale wyraźną , dobrym sprężystym basem.
Takie T90 wypadają już tu gorzej scenowo, nie mają takiej sceny i powietrza jak 990.
Jedynie HD800 przychodzą mi na myśl…990 to takie mniejsze HD800, ale słodziej grające i przyjemniej, bez sybilacji.
W cenie 900zł to rewelacja dla kogoś kto szuka relaksu z dużą ilością detalu, dobrym basem i sporą sceną.
Słucham na Rapture z dostosowaną lekko średnicą, bliżej słuchacza.
Proszę nie odebrać mojego komentarza personalnie, ale znów kłania się czytanie recenzji ze zrozumieniem, bowiem słuchawki nie zostały opisane negatywnie, a jedynie krytycznie. To znacząca różnica. Zarzut w kontekście przyznania im de facto Rekomendacji jest delikatnie mówiąc nadużyciem.
W swojej cenie Edition są solidną pozycją, ale unikałbym kreowania ich na absolut bez granic. Mogę tylko zgadywać, że krzywdząca będzie zapewne każda, która nie będzie wychwalała jakiegoś modelu pod niebiosa. Przykro mi z tego powodu.
Warto myślę wykazać się też elementarną tolerancją dla cudzych odsłuchów i faktu, że nie tylko każdy słyszy inaczej, ale kieruje się zupełnie innymi pryncypiami w ocenie przesłuchiwanych par słuchawek. Dla mojej skromnej osoby od zawsze były to cechy związane z precyzją, szybkością, czystością i rozdzielczością, a także sceną i doskonale liczę się z tym, że ktoś niekoniecznie musi zwracać na takie rzeczy aż tak dużą uwagę. Tak jak on jednak ma do tego prawo, tak mam i ja.
Tak się składa, że również miałem wyśmienite porównanie do wskazanych wysokogatunkowych par (poza TH900, T90 i D7k) z perspektywy podanego wzmacniacza i różnice jakościowe są w moim odczuciu wyśmienicie słyszalne, tak samo jak rzeczy, które opisałem w tekście.
Absolutnie nie powiedziałbym też, że DT990 mają „słodką” górę. Przywołana z HD800 jest od Edition łagodniejsza w przebiegu w zakresie chociażby przy progu 10 kHz (mniejszy peak) i dalej w zakresie 10-15 kHz, co zalecam sprawdzić sobie na spokojnie. Możliwe, że na taki odbiór wpływa konkretnie pod Edition skrojony tor, a jeśli tak, to pozostaje tylko pogratulować dobrej jak czytam synergii z tym modelem. Jeśli nie, najwyraźniej mój punkt widzenia na kwestie dźwięku jest po prostu inny.
Chciałbym by autor pamiętał o cenie jaką za 990 600ohm użytkownik musi zapłacić….
To nie są jakieś tysiące złotych ale raptem 900 zł, co i tak jest sporo, a przecież polskie społeczeństwo do bogatych nie należy.
O cenie trzeba pamiętać gdy się ocenia słuchawki, inne kryteria i wymagania…
DT990 600ohm w swojej cenie są pozycją obowiązkową dla kogoś kto szuka relaksu ale nie analizowania każdego dźwięku.
Od tej analizy są T90 , które autorowi gorąco polecam, myślę że spełnią wszystkie kryteria…jak dla mnie po modzie lepsze sporo od T1.
Nie trzeba na siłę modować 990 by poczuć satysfakcję z ich przekazu, jak rozumiem autor docenia że Beyerdynamic zatrudnia najlepszych fachowców którzy wiedzą co robią…Chyba że autor wie lepiej ?
Przeciętny zjadacz chleba będzie bardzo zadowolony z 990, nie musi cudować z ich budową.
Co do krytykowania….zauważyłem sporo negatywnych opinii w opisach autora….w testach innych słuchawek…co nie zawsze potwierdza się w praktyce…co jest krzywdzące i może zrazić innych klientów.
Jak już się prowadzi dość znaną stronę z testowaniem sprzętu audio warto zachować dalece idącą skromność i neutralność w swoich osądach, nie wyrokować jak wyrocznia.
To że autorowi się coś nie podoba , nie oznacza że innemu też…
Swoje preferencje i lubowanie się wyrazistą górą….Staxy i jasny przekaz…nie każdemu się podoba….większość lubi przekaz nasycony i przyjemny w odbiorze, bez ostrości góry.
Słuchawki zostały parokrotnie w tekście docenione ze względu na opłacalność. Cytuję:
„Nie mogę jednak z drugiej strony zaprzeczyć, że to naprawdę dobre i akuratnie wycenione słuchawki, oferujące w swojej cenie bardzo solidny i wyważony fundament brzmieniowy,(…)”
Otrzymały również 4 gwiazdki z tego tytułu, co jest oceną wysoką. Wystarczyło zapoznać się z treścią recenzji przed sformułowaniem kolejnego nieprawdziwego zarzutu.
Opłacalność pełni zawsze ważną rolę w recenzjach na Audiofanatyku, a co od lat odróżnia go od innych, bardziej rasowych audiofilsko. Nie sztuką jest wydać tysiące złotych, tylko nabyć coś, na co nas stać, nie przepłacić i jednocześnie spełnić nasze kryteria i wymagania.
Tak samo nie trzeba na siłę modować HD800 czy LCD-3, a niektórzy mimo wszystko to robią. To posiadacz danej pary wie lepiej jaki dźwięk mu się podoba i jak powinna zagrać, by to spełnić.
Recenzje nie są pisane pod klientów. Są subiektywnym spojrzeniem na dany model z którym zawsze ktoś nie będzie się zgadzał i ma do tego święte prawo, którego jednocześnie nikomu nie odbieram i co podkreśla w zasadzie każda recenzja na łamach bloga. Tak jak pisałem każdy odbiera dany model przez swój własny pryzmat. Tymczasem to Pan notorycznie w poprzednich komentarzach usiłuje wystąpić w roli wyroczni i negować moje święte prawo do swobody wyrażania opinii, żeby było śmieszniej na własnym blogu. Nikt Pana nie przymusza do jego lektury.
Rozczaruję, ale tak samo podoba mi się wyrazisty i eteryczny przekaz STAXów, jak i ciemny, kameralny Audeze, mimo znajdowania się całkowicie po przeciwnych brzegach rzeki i w teorii całkowicie wykluczając. Może będzie to dla Pana światopoglądowym zaskoczeniem, ale nie wszyscy są zaszufladkowani na punkcie jednego modelu lub jednego sposobu prezentacji dźwięku, posiadając tym samym w domu więcej, niż jedną parę i wzmacniacz. Za każdym razem liczy się ostatecznie muzyka i szukanie za sprawą takiej czy innej jej prezentacji ukrytych w niej emocji, a także takie odrzucenie swoich preferencji, by jak najlepiej testowane słuchawki zrozumieć.
No to mi się dostało….leżę i kwiczę, dogorywam…he,he.
To się cieszę że Autor docenia brzmienie LCD2 mimo swoich innych preferencji brzmieniowych, może jeszcze jest szansa dla autora, jakaś nadzieja…
Oczywiście że DT990 to nie jest jakiś 7 cud świata, ale grają całkiem nieźle, na tle konkurencji w tej cenie i nie tylko…
Pewnie że nie da się posiadać jednych słuchawek do wszystkiego, da się ale to kosztuje tyle co dobry samochód, więc wiadomo że warto mieć 2/3 pary słuchawek.
Dla mnie najbliżej ideału były TH900, praktycznie do każdej muzyki się nadające, ciut za mocny bas ale to zaleta, cofnięta lekko średnica.
Coś tam miałem ,coś tam słuchałem , więc trochę się wypowiadam ale do wyroczni mi daleko, nie ta głowa też.
Miałem większość topowych słuchawek na rynku, więc jakieś porównanie mam….
Ale już nie będę męczył autora, moja lekka prowokacja widzę się powiodła, autor się zdenerwował…
Witam. Na wstepie chcialem powiedziec ze jest to jeden z najlepszych blogow o tematyce sluchawek i osprzetu do nich 🙂 gratuluje! Wspaniale recenzje! A teraz do rzeczy. Jestem posiadaczem sluchawek DT880 pro 250 omowych. Na codziec pracuje jako realizator postprodukcji dzwieku i te sluchawki sluza mi do kontroli mixu. W tej chwili sa podpiete bezposrednio do przetwornika Avid Omni. Czy wg Pana lepiej polaczyc je z jakims zewnetrzym wzmacniaczem? Jezeli tak to jakie polaczenie byloby najlepsze dla tych sluchawek? Chodzi o mozliwosc wycisniecia z nich wszystkiego co najlepsze 😀 Czy moze lepiej zainwestowac w 990 pro?? Prosze o porade.
Witam,
250-tki nie są aż tak trudne w napędzeniu, jak mogłoby się to wydawać. Wzmacniacz słuchawkowy byłby też jeszcze jednym elementem toru z własną sygnaturą dźwiękową i właściwościami (nie wspominając o okablowaniu). Co prawda Avid Omni nie jest mi znany, ale koncepcja wydaje mi się średnio konieczną do wdrożenia. 990 PRO mają inne brzmienie od 880 i bardziej odchodzą od ogólnie pojętej neutralności. 880 są w tym względzie bardziej wierne.
Witam, czy warto zastosować recabling w DT 990 PRO i jaki jest „zysk brzmieniowy/cenę” w takiej operacji. Czy jest to w ogóle opłacalne w tych słuchawkach?
Witam,
Wszystko zależy od typu i jakości użytego okablowania oraz wtyków, sposobu lutowania, użytej cyny etc. Porządny recabling potrafi nieco kosztować. Nie wiem jak w modelu PRO, ale przy Edition 600 Ohm są osoby chwalące sobie te słuchawki po takiej operacji, jako że to całkiem czuły model w swojej klasie.
Pozdrawiam.
Witam, czy Aune T1 MK2 wystarczy do napędzenia 600 ohmowych DT990 edytion i czy to dobre zestawienie? Czy lepiej zakupić 250ohm model? A jeszcze jedno szybkie pytanie DT880 edytion czy DT990 edytion (wersje 600ohm lub 250 ohm ) ?
Witam Panie Tomaszu,
Zapewne chodzi o modele Edition, tak, w zupełności wystarczy do napędzenia modeli 600 Ohm. DT880 i 990 grają od siebie inaczej, tak samo jak wersje o określonej oporności. Na forum head-fi jest wątek porównawczy ze wszystkimi wariantami.
Witam Panie Jakubie 😉
To tak, posiadam już aim sc808 + wymienione opampy na zalecane do dt 990 no i słuchawki dt990 edition (udało mi się parę dni wyrwać nowe za 700zł). Jestem zadowolony z synergii jaka tworzą te komponenty. Mam pytanie skąd pozyskać arkusz tej fizeliny która zabezpieczy nasze przetworniki, a przy czym zniesie ten owy kocyk? 🙂 Bo jedynie fizelina to mi się kojarzy z budową, którą to fizelinę daje się na łączenia płyt g-k 😀
Pozdrawiam 🙂
Witam,
Odpowiedzi generalnie udzieliłem dosyć konkretnej w innym komentarzu: http://audiofanatyk.pl/recenzja-sluchawek-akg-m220-pro/#comment-2539847773
Pozdrawiam :).
Witam,
Dzięki za odpowiedź, a mógłby Pan rozwinąć myśl jak wykonać ten mod: „po tworzenie z nich modelu zamkniętego z bardzo mocnym basem i jeszcze
większą wygodą. Chyba najbardziej jednak wyważone efekty uzyskać udało
mi się poprzez zablokowanie 8 portów bass-reflex pierścieniem z grubej
gąbki”. Tą gąbkę dać od wewnętrznej strony przetwornika?
Pozdrawiam 🙂
Jeszcze dołączę jedno pytanko nie nacinać jednego płatka fizeliny w środku tak jak w modzie w akg? 🙂
Witam,
Tak, taką gąbkę daje się od wewnątrz przetwornika. Myśl ta tyczyła się zastosowania nausznic od HM5 oraz korków zamykających środkowy otwór słuchawek i w zasadzie robiąc z nich DT770 na niestandardowych padach.
Najlepiej sprawdzić jest wszystko we własnym zakresie. Można nacinać, aby nie blokować sopranu, ale można i nie. Osobiście korzystałem z tej drugiej opcji.
Ludzie bardzo różnie ją opisują, ale tak, również pod takimi nazwami się z nią spotykałem.
Pozdrawiam.
Witam,
Piszę aby się poradzić bo mam problem z tymi słuchawkami i AUNE X1S. Słychać sporo trzasków na płytach, czasami dźwięk wydaje się przesterowany. Oczywiście słuchawki lubią psssssyknąć, ale o tym wiedziałem wcześniej więc to mnie nie dziwi.
Właściwie jedyną płytą która dobrze brzmi jest Wodecki i Mitch & Mitch. Przywoicie brzmi też Prońko.
Adele 25 praktycznie nie da się sluchać, Waglewski Fisz Emade zdarzają sie trzaski. Daft Punk Random Access Memories też.
Czy takie nieprzyjemne artefakty są związane z kiepską jakością tych płyt CD, czy też może to być problem słuchawek (kupiłem używane)?
Będę wdzięczny za pomoc.
Dziękuję i pozdrawiam
Witam Panie Krzysztofie,
Trzasków nie powinno być słyszeć. Jeśli korzysta Pan z USB, sprawdziłbym sprzęt także na innych komputerach, zaś słuchawki – na innych urządzeniach. Wtedy krok po kroku wyeliminuje Pan kolejne podejrzenia co do winowajcy. Warto też przyłożyć X1S inny sygnał źródłowy niż USB, np. optykiem lub kablem koaksjalnym.
Pozdrawiam.
Panie Jakubie dziękuję za szybką odpowiedź.
Okazało się, że Aune tak gra gdy odtwarza się muzykę z komputera z Linuksem (sterownik wbudowany w system).
Podłączyłem go do stacjonarnego kompa z Windows 10, zainstalowałem sterowniki z pendrive i przez Foobar 2000 brzmi bardzo dobrze.
Testowałem też połączenie Toslinkiem z mojego odtwarzacza CD (zmodyfikowana Yamaha CD396) i brzmiało dobrze, ale Foobar grał lepiej.
Mam jeszcze jedno pytanie: samodzielna wymiana wkładki akustycznej na coś bardziej transparentnego równa się utracie gwarancji?
Pozdrawiam.
Proszę uprzejmie.
Jeśli pyta Pan o słuchawki, to jeśli tylko nie zostawi Pan śladów na plastiku – nie powinno być problemu z gwarancją. Proszę jedynie uważać, bowiem plastikowy pierścień przytrzymuje również talerz z przetwornikiem, toteż całość może się „wysypać” ze słuchawki. Wszelkie manipulacje i modyfikacje przy słuchawkach jak zawsze wykonuje się na własną odpowiedzialność.
Pozdrawiam.
Czy te słuchawki z Aune T1 SE będą dobrze sobie radzić z muzyką typu: heavy, doom metal? Bo właśnie szukam odpowiednich słuchawek do tego celu. Od razu mówię, że dopiero zaczynam swoją przygodę z takimi słuchawkami. Aktualnie siedzę na HyperX Cloud I + integra z płyty MSI Z170A i podczas słuchania czegoś mi brakuje. Czy ktoś zaproponowałby mi zestaw pod taką muzykę?
Zależy jakie są oczekiwania i jaka jakość realizacji po stronie posiadanych nagrań. Ogólnie pod DT990, Aune jest dosyć dobrze skrojonym układem, choć niektórym osobom nadal potrafi doskwierać np. nadmierny sopran, mimo przyciemnienia brzmienia tak uzyskiwanego.
Witam!
Mam pytanie dotyczące recablingu tych słuchawek, a dokładniej jaki kabel najlepiej zgrywał by się z nimi. Osobiście myślałem nad zakupem takiego: Prolink Futura kabel mini jack/2x RCA Cinch 3m. Proszę o pomoc.
Z góry dziękuje
Witam,
Odpowiadając na pytanie: najlepszy :). Nie wiem tylko co tak naprawdę chce Pan uczynić. Jeśli chce Pan zakupić wymieniony interkonekt i przerobić go na kabel sygnałowy to raz że szkoda kabla, dwa że ten przy DT990 jest takiej samej, jak nie lepszej jakości niż docelowy. Moim zdaniem próbuje Pan na siłę oszczędzić parę groszy, kombinując przy tym niemiłosiernie. Wystarczy zakupić zwykły Canare, czy to wraz z komponentami (wtyk, oplot itd.), czy już jako gotowy kabel do lutowania, czy oddając słuchawki na recablowanie w sprawne ręce. Pomijając już fakt, że model 600 Ohm raczej powinien być terminowany wtykiem na duży jack, z racji faktu że wymaga wzmacniacza słuchawkowego i takowe gniazdo najczęściej się w takich urządzeniach znajduje. A także drugi fakt, że są to słuchawki klasy premium, które są w stanie zareagować na kabel sygnałowy bardziej niż inne modele z niższych półek klasowych. Osobiście wybrałbym tu miedź OCC 7n, przynajmniej 4-żyłową + dobry oplot + solidny wtyk, np. Neutrika.
Dziękuje za odpowiedź. Osobiście posiadam słuchawki bayerdynamic dt 990 250 OHM, które zakupiłem już po recablingu. Niestety nie wiem jakie została zastosowana miedź itp. Nie znam się na tych sprawach. Głównie moim celem jest uzyskanie dłuższego kabla niż posiadam aktualny (1m) oraz zapobiegnięcie usterki takiej, iż słuchawki czasami przerywają dźwięk(obstawiam kabel) , tzn. słychać dźwięk tylko w jednej słuchawce, a podczas poruszania kablem słychać trzeszczenie w słuchawkach. Nie wiem czy jest to kwestia źle zrobionego recablingu czy tego kabla. Jakiś pomysł? W jaki sposób to naprawić?
Proszę uprzejmie.
Nawet znając się trudno będzie to ocenić, jeśli kabel sam z siebie nie posiada oznaczeń. Opis usterki wskazuje albo na uszkodzony przewód kabla, albo defekt lutów na którymś etapie. Pozostaje przegląd wszystkiego co je zawiera i da się rozebrać, a jeśli lutowie będzie w porządku, pozostaje wymiana całego kabla.
Zna Pan osobę, która by mogła się tym zająć i ocenić co jest tego powodem ?
Dziękuję za pomoc.
Różnice w dźwięku między 250 Ohm a 32 Ohm będą znaczne ?
Zależy to Panie Robercie od kilku czynników, ale na basie powinien Pan móc odczuć sporą różnicę.
Witam,
Może głupie pytanie. Ale jestem ciekaw, czy można sprawdzić w jakiś sposób czy słuchawki grają w taki sposób w jaki mają grać.? Otóż:
Przesiadłem się ze słuchawek gameingowych HyperX Cloud i czuje różnicę w brzmieniu, ale nie jestem pewien czy to jest to co powinienem usłyszeć (tj. można wyciągnąć więcej). Posiadam karte dzwiękową AIM SC808 (2x LME49720 + LM4562NA). Ponad to drugie pytanie. Sample Rate w konfiguracjach AIMSC808 ustawiać zawsze na najwyższe częstotliwości(192 Hz i 24bit) czy to zależy od jakości odtwarzanego utworu? Pozdrawiam
Witam,
W każdych słuchawkach część wrażeń dźwiękowych jest generowana przez ułożenie na głowie i anatomię samego słuchacza. Tak naprawdę każdy użytkownik sam szuka u siebie granicy, ponad którą nie usłyszy już specjalnie więcej na danych słuchawkach. A nawet jeśli sprzęt posadziłbym na fantomie pomiarowym i zaczął mierzyć, to i tak np. wykres częstotliwości, choć mógłby być identyczny czy niemal identyczny, niekoniecznie może mówić cokolwiek o sceniczności czy ogólnej czystości sygnału. Sample rate zawsze zależy od jakości utworu. Ustawienie trybu maksymalnego powoduje upsampling, ale nie stworzy nagle z mp3 128 kbps jakości a’la flac czy wav.
Pozdrawiam.
Sample Rate i bit depth ustawia się w ustawieniach dźwięku windows i panelu kontrolnym karty ZAWSZE na max. możliwości – 24 (lub 32) bit/192kHz + stosuje się Resampling (PPHS) dostępny jako plugin w Foobarze – ustawia się go w tryb ultra mode i oczywiście na 192kHz – moje badania „szkiełkiem i okiem” wykazują, że upsampling z 44.1kHz na 192kHz robiony jest naprawdę bardzo dobrze.
Tryb pracy karty „24bit/192kHz” jest o tyle cenny, iż dzięki temu cyfrowe filtry dolnoprzepustowe w przetworniku c/a działają wtedy daleko poza pasmem słyszalnym dla człowieka – dużo dalej niż przy fs=44.1kHz (co może mieć już wpływ na przesunięcia fazowe sygnału w paśmie poniżej 20kHz).
Oczywiście z pustego nawet Salomon nie naleje, toteż nie oczekiwałbym cudów.
Z kolei mocno niezalecane jest ustawienie „24/192” w ustawieniach dźwięku z jednoczesnym brakiem upsamplingu w Foobarze – z tego co kojarzę to konwersja przeprowadzana przez mechanizmy wbudowane w OS nie są tak dobre jak te wbudowane w resampler Foobara, ale to musiałbym jeszcze raz kiedyś sprawdzić bo głowy nie dam sobie uciąć za powyższe stwierdzenie.
Witam bardzo serdecznie już chyba po raz 4 , za każdym razem dzięki Panu kupiłem odpowiedni sprzęt i jestem z niego zadowolony w 100% do dziś 🙂 Przechodząc do sedna , chce kupić bratu słuchawki jako prezent , mają być to głównie słuchawki do grania na komputerze ( wiadomo muzyki tez się słucha ) ale priorytet to gry , pozycjonowanie skąd ktoś idzie itp. Z tego co wiem brat chciał by HyperX ALPHA cena ok.400 zł , jednak ja zauważyłem BEYERDYNAMIC DT990 PRO 250 , cena nieco wyższa bo granice 600 zł ale zastanawiam się czy nie będą lepsze , przede wszystkim wygodniejsze itp. Słuchawki będą napędzane kartą AIM Audio sc808 🙂 Nie lubie czytać jak ktoś pisze np. Słuchawki do gier bo w 99% to takie chwyty marketingowe , cena z kosmosu a jakość wykonania jak i sam dzwięk zupełnie nie idą w parze z ceną , dlatego pytam o te DT 990 PRO 250 :)Z góry bardzo dziękuję za odpowiedz , pozdrawiam.
Witam,
Miło słyszeć.
Niestety nie wiem czy brat uzna je za lepsze, wygodniejsze itd. Mogę tylko powiedzieć, że modele DT990 mają dosyć mocno zaznaczony sopran i niekoniecznie musi to przyjemnie zagrać z SC808. Pisałem o tym w recenzji dosyć wyraźnie zdaje się. Co do słuchawek do gier – są chlubne wyjątki, jak np. Audio-Technica ATH-PDG1.
Pozdrawiam.
Witam , proszę mi powiedzieć czy karta AIM Audio sc808 poradzi sobie dobrze z słuchawkami hyperx cloud alpha ? Karta stereo a słuchawki dzwięk 5.1 /7.1 ?
Witam.
Podane przez Pana słuchawki z tego co widzę są zwykłą konstrukcją stereofoniczną. Nie jest to układ wieloprzetwornikowy / wielokanałowy.
Witam serdecznie Panie Jakubie i kłaniam się nisko.
Panie Jakubie Jestem człowiekiem który lubi sceniczność słuchawek lubię jak dźwięki napływają do mnie z wszystkich stron :). Dlatego też zainteresowałem się tym modelem tylko mam mały problem. Widzę wersje 32 Ohm, 250 Ohm i 600 Ohm. Jeżeli taki Kowalski jak ja jako źródło dźwięku posiada dość leciwą kartę jak Asus Xonar DX i telefon HTC 10(kupiłem do dlatego bo ponoć ma jak na telefon dobry wzmacniacz słuchawkowy) lubi sobie czasem posłuchać muzyki w domu a czasem wyjść do lasu z słuchawkami na uszach, to jaki model dla mnie jest preferowany? Chodzi mi bardziej o możliwości moich sprzętów do tych słuchawek. Myślałem też nad wersjami DT 770 ale one też są w trzech wariantach 250 ohm, 80 ohm, 32 ohm no i dodatkowo konstrukcja zamknięta. Z jednej strony lepiej bo bardziej się nadają na wypady poza dom ale z drugiej strony dużo stracę jeżeli mowa o obszerności sceny? Jeżeli mmoże mi to Pan jakoś łopatologicznie wytłumaczyć będę wniebowzięty. Pozdrawiam jeszcze raz bardzo serdecznie 🙂
Przepraszam bardzo zapomniałem że jest jeszcze drugi komputer w nim siedzi Sound Blaster Zx z tego co wiem ma jakiś wzmacniacz słuchawkowy, rzadko używam bo ostatnio mam problem z sterownikami do tej karty.
Witam Panie Krzysztofie,
Przy słabszych źródłach preferowane powinny być modele niskooporowe, choć powinno się unikać sytuacji, gdy decyzje zakupowe co do słuchawek są ograniczane przez sprzęt. W słuchawkach zamkniętych z reguły scena jest po prostu mniejsza niż w wariantach otwartych, zwłaszcza głębia i holografia, aczkolwiek są czasami od tego wyjątki, jak np. ATH-W1000Z, bardzo swoją drogą łatwe w napędzeniu. Krótko mówiąc: 990/32 to raczej to, nad czym powinien się Pan skupić.
Pozdrawiam.
Witam
Ostatnio kupiłem DT990 600 OM wraz z aim sc 808. Wszystko pięknie, ładnie jedna w naprawdę podkręconych głośnościach + wysoki bas lewa słuchawka jakby pierdzi . Czy to normalne czy warto wysłać na gwarancję?
Witam Panie Mateuszu,
Prawdopodobnie słucha Pan muzyki na nienormalnych poziomach, przekraczających możliwości przetwornika notującego fizyczne uderzanie membraną o konstrukcję kosza, jednocześnie zagrażając swojemu zdrowiu i serwując sobie w krótkim czasie piski i szumy uszne, zwapnienia błony bębenkowej oraz podatność na bóle migrenowe.
Panie Jakubie nie słucham na takich poziomach wgl muzyki. Jedynie zaciekawił mnie fakt, że lewa słuchawka łapała takie wibracje a prawa normalnie, dlatego zaniepokoiłem się, że coś może być nie tak z samą słuchawką. W normalnych warunkach nie słucham tak głośno muzyki 🙂
Cieszę się, bowiem życie bez muzyki bardzo traci na barwach 🙂 . Niech Pan spróbuje wejść na podaną stronę:
http://www.audiocheck.net/testtones_sinesweep20-20k.php
i uruchomi test logarytmiczny. To sygnał testowy od 20 Hz do 20 kHz. W ten sposób uda się Panu zdiagnozować na jakich częstotliwościach (przy założeniu że widzi się spektrum sygnału) i w którym przetworniku słyszy Pan defekt. Test warto wykonać na różnych głośnościach. Jeśli w normalnej muzyce i materiałach wideo słyszy Pan niepokojące dźwięki, to znaczy że jeden z przetworników posiada tzw. „rattling”, często powstały z niedokładnego klejenia membrany do talerza kapsuły i nie jest on spowodowany nadmiernym wychyleniem. Można ewentualnie sprawdzić (bardzo ostrożnie, bowiem trzeba podważyć pierścień zatrzaskowy trzymający wszystko razem), czy do kosza z membraną od strony ucha nie dostał się jakiś paproch lub włosek (potrafi on wejść we wkładkę gąbkową na której opiera się ucho i w niej pozostawać, przez co w driverze nic nie widać, a po założeniu wkładki problem wróci). Jeśli nawet na cicho puszczonym sygnale testowym z podanej strony słyszy Pan defekt, a na oko od strony ucha nic nie widać, reklamowałbym.
Warto obserwować zachowanie i, jeśli będzie się powtarzać, wysłać na gwarancję zanim jej czas upłynie (ale z bardzo dokładnym opisem objawów). Beyerdynamicowi niestety zdarzają się wadliwe przetworniki, które zachowują się dokładnie w ten sposób – trzeszczą przy niskich tonach, czasem nawet już przy średniej głośności. Ja trafiłem na 2 takie egzemplarze (DT880 Edition i DT770 M – wszystkie mają zasadniczo taką samą konstrukcję i tego samego typu przetworniki). Drugim częstym powodem takiego zachowania może być włos, który dostał się pod wkładkę – tak jak wspomniał p. Jakub – albo też pod papierowy filtr i przykleił do membrany przetwornika . To również zdarza się dość często w modelach DTXXX, szczególnie należących do osób o dość krótkich włosach. Ale ponieważ słuchawki ma Pan krótko, włos jest trochę mniej prawdopodobnym sprawcą.
Witam Pana, czy do tytułowych słuchawek AMP Magni 3 będzie odpowiedni? Słuchawek używam jak na razie bez modyfikacji i góra potrafi czasami nieprzyjemnie ukłuć.
Z góry dziękuje za pomoc. Pozdrawiam
Witam Panie Mateuszu,
Niestety nie miałem nigdy Magni w rękach w żadnej wersji, toteż nie umiem Panu zagwarantować że będzie w porządku. Jeśli w opisach tego urządzenia często będzie się Panu przewijać, że jest to układ ciepły, to szansa na dobre zgranie w obszarze sopranowym będzie.
Pozdrawiam.
Witam.
Czy te słuchawki, ale w wersji 250 ohm zagrają z kartą dźwiękową asus xonar dx ?
Pozdrawiam.
Witam,
Nie testowałem niestety takiej wersji na Xonarze DX. Zagrać zagrają, nie wiadomo tylko jak głośno i jak głośno lubi słuchać muzyki właściciel słuchawek.
Pozdrawiam.
Dzień dobry Panie Jakubie. Posiadam słuchawki BD w wersji DT 990 PRO i jestem generalnie z nich zadowolony przy podpięciu do Aune T1 SE. Potrzebuję jednak drugi DAC i chciałbym wybrać coś innego, o trochę innym brzmieniu. Chodzi mi przede wszystkim o sceniczność i holografię i pozbycie się owej parności o której Pan pisze. Czy może Pan coś polecić w kwocie podobnej do T1 bo Matrix i Aune S16 są trochę poza moim budżetem.
Oczywiście wkładki wymieniłem już na flizelinę i teraz chciałbym dobrać jak najlepszy tor.
Pozdrawiam
Być może będę miał okazję kupić trochę taniej Matrix Quattro/Quattro II i chciałbym zapytać, które wg Pana lepiej będą zgrywać się z DT 990?
Z powyższych i jeśli mowa o Quattro DAC, to raczej z nim byłoby lepiej. A co powinno wynikać bezpośrednio z recenzji tych urządzeń na blogu.
Dziękuję za odpowiedź. Quattro DAC II był zdaje się recenzowany później, a nie wiem na ile aktualizuje Pan recenzje uwzględniając późniejsze testy, więc wolałem zapytać.
Prosiłbym jeszcze o propozycje trochę tańszych wersji bo z Matrixem to jest póki co tylko „być może” i w nieokreślonej przyszłości.
Z góry dziękuję.
Pytania zakupowe Panie Mariuszu należy zadawać na forum audiofanatyk.pl. W recenzji opisałem jakich tonalnie źródeł należy szukać do tych słuchawek.
właśnie przymierzam się do zakupu tych słuchawek , tylko jaka kartę dźwiękową czy wzmacniacz słuchawkowy ( do max 500zł )do nich trzeba posiadać żeby w pełni wykorzystać ich moc ? chciałbym z nich korzystać głownie do gier ( pozycjonowanie wroga ) , myślałem również o AKG K701 i 702 ( przeczytałem to z pana artykułu o słuchawkach dla graczy )
prosiłbym o pomoc w odpowiednim wyborze ( np. AKG K701 + karta / wzmacniacz )
na razie posiadam AKG K240 + Sound Blaster Z
Pytania tego typu, a więc z gatunku „co kupić” powinno się kierować na forum.audiofanatyk.pl. Ze swojej strony zawsze staram się pisać swoje artykuły i recenzje tak, aby każdy był sam w stanie znaleźć odpowiedź na różnego rodzaju zagwozdki związane z wyborem sprzętu pod swoje własne potrzeby.
Witam,
Mam pytanie z kategorii historii tych słuchawek.
W artykule jest informacja, że od bardzo dawna producent stosuje te samą technologię w przetwornikach.
Ja natomiast poszukując owych słuchawek również na rynku wtórnym spotkałem się ze sprzedażą kilku letnich dt 990 600ohm zakupionych w Niemczech w cenie wyższej niż nowe w polskich sklepach. Jako usprawiedliwienie tak wysokiej ceny sprzedawca napisał że dawniej stosowano w nich przetworniki znacznie lepszej jakości. Czy faktycznie przetworniki kilka lat temu i obecnie różnią się od siebie jakością? Jeśli tak to jak bardzo i czy warto dopłacać 200zł do nowych żeby kupić używane? 😛
Witam,
Nie słyszałem aby Beyerdynamic coś zmieniał w tych modelach. Raczej ktoś próbuje sobie dorobić wymyślając na szybko jakiś podkład.
Sprzedający kupował sprzęt w niemczech za ponad 1200zł – podobno pytając sprzedawcy po jakimś czasie kiedy słuchawki bardzo staniały usłyszał taką odpowiedź – gorsza jakość przetworników. Widocznie miał pecha i kupił o rok za wcześnie 😛 Kolejne pytanie. Poprzednio zakupiłem model 250ohm – używam go z asus xonar stx (2x lme 49990+ muses 8820) podłączone pod nuforce ha 200. W grach nie zdało to egzaminu. Tony wysokie i szczegółowość były tak bardzo wyraźne że scena brzmiała tak samo niezależnie od pozycji obiektu. Słyszałem obiekty z daleka ale nie moglem określić odległości. Wg artykułów na tym portalu takie połączenie powinno być idealne. I tutaj pytanie – czy wersja 600ohm wpłynie w jakiś sposób na poprawność sceny w porównaniu do wersji 250ohm?
Witam,
Czy dragonfly black według Ciebie będzie wystarczającym wzmacniaczem dla beyerdynamic dt 990 edition 600 ohm, czy lepiej wybrać wersję 250 ohm. W przyszłości może kupię aune t1, ale na obecną chwilę wybieram DragonFly black.
Dziękuję za odpowiedź, pozdrawiam.
Słuchawki kupiłem w 2015 r wtedy pomysł dosyć szalony aby przy mojej skromnej wypłacie wydawać 850 zł. Po kilku miesiącach odbiło mi jeszcze bardziej, do kompletu dołączył Aune T1 MK2. Ten zestaw praktycznie otworzył nowe perspektywy na inne gatunki muzyczne. Zamiast różnej sieczki której słuchałem do tej pory zacząłem dużo słuchać rocka, metalu czy punka. Chętniej sięgałem po kawałki w których ważniejszy był dobry wokal czy perkusja. Z drugiej strony elektroniczne brzmienia czy te klubowe też potrafią całkiem miło łupnąć basem. Jakość wykonania bardzo wysoka. Niedawno miałem okazję wyciągnąć jakieś stare słuchawki z szafy. W pokoju na biurku leżą 4 pary słuchawek DT990 oraz 3 inne „gamingowe” mojego brata które w sumie kosztowały tyle samo. Patrzę na nie i te 3 są powycierane, eko skóra się łuszczy, widać na nich wszędzie brud i nalot a jedne miały już raz nowy kabel przylutowany. Beyerdynamic wyglądają niemal jak nowe, aż ciężko uwierzyć, że po prawie 5 latach wyglądają niemal tak samo(używane prawie codziennie, często przez wiele godzin). Raz na jakiś czas tylko piorę welurowe nauszniki. Z perspektywy czasu bardzo udany zakup.