Marka ISK jest stosunkowo nowym narybkiem na rynku chińskich słuchawek niskobudżetowych. Praktycznie każdy postrzega ich jako kolejnego OEMowca, który dokleja sobie najwyżej własny znaczek na już gotowe i znane na rynku produkty. Okazuje się, że nie do końca. Przed Państwem recenzja ciekawej alternatywy dla modeli HD681 i 681 EVO – słuchawki ISK HP-580.

 

Skąd my znamy tą konstrukcję?

 

Dane techniczne

– Przetworniki: dynamiczne, półotwarte
– Pasmo przenoszenia: 10 Hz – 30 kHz
– Impedancja: 32 Ohm
– Max. SPL: 98 dB
– Waga: 235 g
– Przewód: 3 m wychodzący z jednej strony
– Wtyk: stereo mini-jack 3,5 mm + nakręcana przelotka na stereo jack 6,3 mm

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Na temat tej konstrukcji napisano już chyba tyle tekstu i spostrzeżeń, że pisanie n-ty raz o tym samym nie jest być może nawet w ogóle potrzebne. Wspomnieć należy za to o pierwowzorze, a więc AKG z serii K2. Część młodszych użytkowników z bardzo niskim stażem oraz orientacją w światku audio, którzy swoją przygodę ze słuchawkami zaczynali lub wciąż próbują zacząć właśnie od takich słuchawek, bezwiednie wręcz obraża innych twierdzeniami, że to AKG kopiuje Chińczyków. Tymczasem jest na odwrót, bowiem pierwszą konstrukcją opartą o dwa pręty stalowe w formie przewodników i jednocześnie pałąka trzymającego ze sobą muszle oraz mechanizm ściągający opaskę został prowadzony właśnie przez AKG w 1975 roku w modelu K240 Sextett i produkowane w różnych wariantach zmienianych co rusz zaledwie do roku 1979. Rama słuchawek oparta na dwóch drutach i koncepcja z kablem przeważnie jednostronnym zachowana została w niezmienionej formie do dziś.

 

Wbrew pozorom słuchawki nie klonują K240, a bardziej "otwierają" K271.

Czerwień jest tu w zasadzie identyczna, jak w najnowszych K7XX RED. Teraz moda na czerwony.

 

Sytuacja z klonowaniem jest rozwinięta do tego stopnia, że Chińczycy kopiują od samych siebie, bowiem na pierwszym chronologicznie miejscu pośród „klonów” były półotwarte Superlux HD681 i zamknięte HD662. Wspominam o tych ostatnich również nie bez przyczyny – tak naprawdę testowane ISK HP-580 to model łączący w sobie jakby na spółkę 681 i 662. Na wzór tych pierwszych jest to wariant półotwarty, ale na wzór drugich owa półotwartość jakby została zastosowana w pokrywach kopuł typu solid z większym cokołem podtrzymującym cały mechanizm zawieszenia. Wizualnie znacznie więcej – bo już i kolorystycznie – ma wspólnego z Focusrite HP60, a te z kolei czerpią trochę z konstrukcji Sennheisera w zakresie kształtu kopuł muszli. Suma summarum jest po prostu inaczej niż typowe chińskie „ksero ksera”, jak np. Samson SR850. Ale może starczy już tych dywagacji na temat kopizmu oraz licytacji kto komu co i kiedy podpatrzył.

 

System regulacji opaski w takim wydaniu jest wygodniejszy niż w HD668/669.

Nausznice skóropodobne spokojnie możemy dokupić u Superluxa. Będą pasowały.

 

Słuchawki przychodzą do nas w dosyć prostym opakowaniu i bardzo oszczędnym wyposażeniu, zawierającym praktycznie sam sprzęt. Choć zdjęcia mogą wskazywać na jaskrawą czerwień, ton nadany jest bardziej w stronę ceglastej czerwieni wymieszanej z domieszką różu. Inaczej mówiąc przygaszony delikatny karmin. To dla tych z Państwa, którzy rozróżniają więcej niż 16 kolorów, a nie chcą paradować po domu tak, że w ciemności jedyną rzeczą łatwą w zlokalizowaniu będą słuchawki.

Choć HP-580 posiadają wstawki srebrne, jest to cały czas konstrukcja w 100% plastikowa. Wykonanie jest ze wszech miar „superluksowe”, ale obserwacja ta służy tu zarówno za plus, jak i minus. Minus dlatego, że nie odkrywa nowej jakości wykonania ponad przyjętym  w HD681 standardem. Plus, gdyż go nie umniejsza. W każdym przypadku i tak jest to poziom poniżej tego, który narzuciło AKG i utrzymuje nawet po przeniesieniu produkcji do Chin.

Sprzęt poza tym nie wyróżnia się niczym negatywnym, zaś pod względem wygody – z racji sprawdzonej już w bojach konstrukcji – powinien być wygodną opcją ponad CAL!, Maxellami Retro DJ, HD668/669 oraz HD681 EVO. Zwłaszcza wymiana nausznic jest tu wyjątkowym atutem, ponieważ sprzęt jest w pełni kompatybilny zarówno z nausznicami Superluxa, jak i AKG czy Beyerdynamica. Zwłaszcza te ostatnie potrafią zmienić kształt brzmieniowy oraz wygodę słuchawek, choć koszt zakupu będzie paradoksalnie wynosił miejscami nawet więcej, niż koszt słuchawek. Pamiętać należy że mówimy tu o materiałach eksploatacyjnych od zupełnie innego producenta i zupełnie innych modeli słuchawek, których Beyerdynamic w cenie 80 zł nie oferuje.

Na koniec chciałbym zawczasu uspokoić, że sprzęt jest stosunkowo głośny i wydajny prądowo, także użycie wzmacniacza nie jest tu specjalnie wymagane. Słuchawki obejść mogą się i bez niego, a tonalnie radzi sobie też trochę lepiej (góra) niż HD681, ale o tym może powiem już w następnym akapicie.

 

Przygotowanie do odsłuchów

Słuchawki przyjechały jako nowe, toteż można było od razu prześledzić ich proces wygrzewania. Poprawiała się ogólna czystość brzmienia oraz miękkość basu.

Za sprzęt źródłowy i wzmacniający funkcjonowały tym razem dosyć oszczędnie (bo i słuchawki nie miały większych wymagań):
– Asus Xonar Essence STX (2x Burson SS V5 + Sonic Imagery Labs 994Enh)
– AIM SC808 (3x Burson SS V5i)
– Burson Soloist SL MKII
– Colorfly C200
– NuForce DAC-80
– NuForce HAP-100

Zakres utworów standardowo już stanowiły pliki o wysokiej kompresji, ale też i formaty bezstratne, głównie FLAC 24/44.1 z wielu gatunków, najczęściej muzyki poważnej, IDM i elektroakustyki.

 

Jakość dźwięku

ISK HP-580 okazuje się, że nie są w 100% bezpośrednim klonem HD681, nawet mimo użycia praktycznie tych samych przetworników. Wszystko przez zastosowanie jako bazy nie modelu półotwartego, a zamkniętego, który został „otwarty” otworami dyfuzyjnymi. Akustycznie może nie do końca poprawny to rezultat, ale ciekawy – trochę pogłosowe i nosowe granie na planie basowego „V”. Na całe szczęście odbywa się to na bazie całkiem dobrych parametrów jak na 79zł. Ale może wszystko krok po kroku.

Bas
Chyba nikt, kto lubuje się w oddolnym wigorze, nie będzie narzekał na jego poziom w HP-580. Basu jest tu naprawdę sporo i jeśli dla kogoś pułap ilościowy w ramach basu w HD669 był przesadą, w HP-580 będzie go jeszcze więcej, bliżej HD681 EVO. Łatwiej można dostosować sobie jego ilość i manierę do potrzeb nausznicami, ale też i zwykłym kątownikiem wkładanym pod pady (wraz z ewentualną wygodą, która w ten sposób wzrasta).

Najwięcej w ustroju basowym jest średniego podzakresu oraz w miejscu jego łączenia z niskim, co sumarycznie potrafi mocno wyciągać wybrzmienia i przedłużać trwanie wybuchów czy bębnów. Słuchawki znacznie lepiej radzą sobie przy tym w muzyce i filmach, aniżeli grach, gdzie np. przy wystąpieniu zróżnicowanych warunków pogodowych w postaci burzy z piorunami, słychać praktycznie jeden wielki huk.

Niemniej jednak i tak jest to lepszy jakościowo zakres niż w EVO, które cierpiały na spowolnienie i zlepienie się linii basowej w jedną monotonną papkę. ISKi starają się być bardziej w tym kontekście selektywne, tak samo zresztą jak „oryginalne” HD681. Słuchawki całkiem pozytywnie reagują przy tym na korekcje obejmujące większość pasm basowych aż do łącznika z wyższym basem i niższą średnicą.

Średnica
Jest przy pierwszym kontakcie jakoby wycofana, ale wrażenie to wynika raz, że z nadmiarowego basu, dwa, że czytelnej i trochę nosowej góry, a trzy – samych nausznic, które mogą wprowadzić spory czynnik losowy. Zwykłe dociśnięcie słuchawek do głowy potrafi sprowadzić odsłuch na właściwe tory, toteż przestrzegam od razu wszystkich przed zbyt pochopnym opiniowaniem. Może nawet nie tyle tego konkretnego modelu, co wszystkich opartych o tą konkretną konstrukcję AKG. Zbyt często taki schemat mi się powtarza, aby nie wspomnieć o nim również i przy tej okazji.

Średnica ma w sobie pewną dozę pogłosowości wynikającej z faktu zastosowania nausznic skóropodobnych, ale też i samego projektu muszli. Sęk tkwi w komorach akustycznych przetwornika, a dokładniej rozstawie otworów dyfuzyjnych i ich ogólnej średnicy. W przypadku klasycznych K240 oraz wszystkich konstrukcji bazujących na tym projekcie, otwory są mniejsze i rozmieszczone bliżej centrum, a więc i samego przetwornika. W przypadku HP-580 są większe, bardziej „otwarte” i rozmieszczone w oparciu o większy promień. Efektem stało się wprowadzenie do słuchawek mocniejszego niż w HD681 pogłosu oraz modulacja skrajów i wspomniany na początku nacisk basowy.

Jednocześnie pozytywnie wpłynęło to na przestronność średnicy. Nie jest to obrazowanie na płasko jak np. w DT880 czy SRH1440, a bardziej iluzoryczne przestrzennie prezentowanie wszelakich wydarzeń, ponieważ pogłos rozmywa nam krawędzie wokalistów i źródeł pozornych. Trudniej jest je jednoznacznie  wskazać palcem w przestrzeni, stąd odsunięcie punktu skupienia na wykresie scenicznym, do którego naturalnie dojdę za parę chwil.

Słuchawkom trzeba przyznać w dużym stopniu brakuje średnich tonów na granicy 1 kHz, dlatego użytkownik winien czy to na swoim sprzęcie, czy korektorze, szukać dokładnie tego zakresu jako pierwszego w kolejności. Wydobycie średnicy wraz z jednoczesnym obniżeniem basu powoduje, że słuchawki momentalnie się otwierają, rozjaśniają, dosłownie tryskając energią i radością. Każdy utwór staje się wtedy znacznie żywszy, konkretny, dosadny, a co wskazuje na potencjał tkwiący z znajdujących się w HP-580 przetwornikach.

Oryginalne HD681 również miały wspomnianą średnicę wycofaną, ale jednak mimo wszystko o kapkę mniej i bez aż takiego pogłosu. Teoretycznie zarzucić można im, że prezentacja była dzięki temu nudniejsza, ale też trochę łatwiejsze same słuchawki w okiełznaniu. Z pogłosowości HP-580 spory użytek zrobiły słuchane późną nocą utwory z gatunku Dark Ambient, gdzie mieszając się z pozostałymi cechami sonicznymi oraz opisywanym wcześniej basem, tworzyły bardzo specyficzny, interesujący i „ciężki” klimat. Niemniej na pierwszym miejscu swoją rolę odgrywały tu tak czy inaczej korekcje tonalne. Bez nich słuchawki w każdym utworze z jakimkolwiek basem dosyć szybko poddawały średnicę i skupiały swoją uwagę głównie na basie, potem sopranie, następnie scenie, na szarym końcu zaś na niej.

Góra
Można powiedzieć, że to typowy Superlux, ale bardziej na miejscu byłoby raczej odwołać się do tych konkretnych przetworników. Słuchawki grają podkreślonym sopranem, ale nie jest to sopran przesadzony i kłujący. Znów kłania się efekt uboczny zastosowania nausznic skórkowych oraz innych komór akustycznych. Nosowy w barwie, ale czytelny i nasycony detalem. Jednocześnie nieprzesadzony w żaden sposób i słabszy od tego, jaki jest spotykany w HD681. Jakby wszystkie modlitwy i życzenia posiadaczy HD681 zostały przez ISK wysłuchane.

Wiele osób przechodząc na takie granie z ciemniejszych i mniej selektywnych modeli doznaje autentycznego szoku informacyjnego, ale na 580-tkach proces ten będzie płynniejszy niż przy HD681. Sprzęt bowiem, choć sam w sobie ukrywający i tak trochę mikrodetali, potrafi już na sferze minidetali błysnąć mocnym wykładem wszystkiego na stół i mimo wszystko nie przeholować. Ponieważ góra HP-580 nie jest tak wyegzaltowana jak w 681, pozytywną obserwacją było radzenie sobie sprawnie nawet na źródłach, które grały neutralnie lub bezwzględnie neutralnie.

Z perspektywy tonalnej nawet przy ciężkich korekcjach w zakresie basu i średnicy, górę – zwłaszcza obejmującą najwyższe oktawy – możemy wręcz pominąć. ISK prezentują ją jako dosyć szybki i całkiem detaliczny zakres, ale zdarza się im pogubić trochę w co bardziej skomplikowanych utworach ze względu na ograniczoną rozdzielczość. Z kolei wprowadzane w nią korekcje tonalne dosyć szybko skutkują ubytkami w szybkości i świeżości. Dlatego też mimo, że barwa słuchawek była w tym konkretnym obszarze przesunięta zbyt mocno na wspomnianą nosowość, ostatecznie preferowałem pozostawienie układu tonalnego takim, jaki zastałem na początku. Znacznie więcej akustycznie możemy ugrać bawiąc się średnicą i dołem, jakoby godząc się rad nie rad na taki a nie inny charakter sopranu.

Scena
Jak na słuchawki za tak śmieszne pieniądze jest całkiem dobra. W ISK HP-580 oś zdarzeń wypada idealnie między naszymi uszami, więc takich sytuacji jak np. w KOSSach UR40 (gdzie scena jest układana w specyficzny sposób pod słuchaczem) w nich nie doświadczymy. Grają przy tym scenicznie najzupełniej normalnie, rozkładając dźwięki typowo dla wielu konstrukcji na planie elipsy, ale z wysunięciem do przodu. Pomaga w tym opisywana wcześniej dyfuzja konturów źródeł pozornych w średnicy oraz ogólne jej wycofanie.

ISK mają tendencję do odsuwania od siebie źródeł pozornych z centrum sceny, nadając przyjemnego pogłosu i napowietrzenia oraz układając środek skupienia mniej więcej w połowie odległości od nas ku krańcowi sceny. Jednocześnie lubią grać trochę od frontu i eterycznie, przysuwając nam wszelakie talerze, perkusje i inne dźwięki sopranowe, a resztę klasycznych efektów stereo trzymając po bokach. Uzupełniający je lekko rozlany bas tylko potęguje „falowanie” dźwięku po scenie i w ten sposób werdykt, że scenicznie model ten gra naprawdę nieźle całościowo. Zresztą chwaliłem bardzo często i po dziś dzień sam pierwowzór, a więc K240, za to samo. Były i są to wciąż jedne z najbardziej scenicznych słuchawek mid-fi, jakie jestem w stanie wskazać. Tak samo ISK wraz z całą gamą Superluxowych cudów z Chin w low-fi. I wielu ludziom tak okrutnie się scenicznie te modele podobają, że gotowi są gloryfikować je na pułapy wręcz czterocyfrowe, jeśli chodzi o wycenę czystego dźwięku. Nie jest to naturalnie wycena jakkolwiek zgodna z prawdą, ale pokazuje jednocześnie jak bardzo ludzie cenią sobie takie granie, jakie prezentuje w niniejszej recenzji ISK.

Całokształt
Za każdym razem staram się nie patrzeć na testowane słuchawki z perspektywy ceny, jakoby rzutowała ona bezwzględnie na ostateczny werdykt. Za każdym razem sprzęt musi pokazać się z na tyle dobrej strony, abym mógł uznać go za wart żądanej za niego w sklepach kwoty. Sam prywatnie nabywam raczej droższe konstrukcje, choć też jeszcze nie tak drogie, żeby powodowało to zbiorową konsternację. Można powiedzieć taki złoty środek między dwoma biegunami, uznający zarówno sprzęt droższy, jak i zdrowy rozsądek, żeby jeszcze w tej cenie jakkolwiek różnymi walorami zakup był usprawiedliwiony. A ponieważ recenzowany sprzęt należy do słuchawek wybitnie budżetowych, istnieje naturalna wątpliwość, czy recenzujący będzie w stanie wykonać adekwatne przyrównanie do konkurencyjnych konstrukcji i wznieść się ponad własne preferencje.

 

Srebrne wstawki nie są metalowe. To plastik.

 

Na całe szczęście chyba mi się udało, ponieważ słuchawki zaprezentowały się całkiem ciekawie. Mają swoje wady jak każde słuchawki, bo odchodzą od realizmu i wierności, nie są równe w żaden sposób tonalnie, pełno w nich agresji i basowego nacisku, ale też dla fanów owego głębokiego basu, czytelnego detalu, fajnej sceny i chęci nabycia za śmieszny pieniądz takiej pary, która nigdy się nie znudzi – jest to nabytek bardzo atrakcyjny. Jeśli powiedzieć, że w 580-tkach jedna złotówka gra przynajmniej jak za trzy, trudno byłoby się nie zgodzić.

Sprzęt nie jest aż takim bezpośrednim klonem HD681, jak można byłoby zakładać na początku, do tego nawet nieźle się prezentuje (subiektywnie). 580-tki traktowałbym więc jako alternatywę, ale ponieważ skłaniają się mocniej w stronę modelu EVO i są przy tym tańsze, polecałbym je przede wszystkim tym z Państwa, którzy chcą nabyć model EVO albo coś EVOpodobnego za mniej i z większą wygodą. EVO w bezpośrednim starciu nie mają zresztą w zasadzie żadnego atutu poza dużymi nausznicami, ale niska głębokość, sporo cech fizycznych, a wreszcie brzmienie tych słuchawek czuje na sobie mocny oddech recenzowanego modelu. Bas jest równie mocny, ale ciekawszy na ISKach, mniej rozlany i szybszy. Średnica też wycofana, ale nie tak zduszona. Góra wyraźnie rozświetlona i równiejsza, a scena lepsza praktycznie pod każdym względem. Do tego brak problemów z „dzyndzlem” od kabla przy słuchawce oraz pękającej opaski ściągającej.

Tym samym więc w ramach niecałych 80 złotych trudno jest nie uznać ich walorów z perspektywy osoby chcącej słuchawek w miarę scenicznych, ale z wyraźnie mocnym basem. Ja do takich nie należę, także dla mnie sprzęt ten nadaje się do słuchania głównie po poważnych korekcjach. Jako realną alternatywę dla HD681/EVO można sprzęt polecić. Ale osoby wyczulone na nadmiar basu lub szukające bliskiej i namacalnej średnicy raczej powinny poszukać innej propozycji.

 

Potencjalne modyfikacje

Brzmienie HP-580, choć naturalnie niepozbawione wad i cech, które mi osobiście nie odpowiadają (bas), znajdą naprawdę wielu amatorów właśnie takiego grania. Sprzęt potrafi w niektórych utworach raz za razem sypnąć przebłyskiem sporego potencjału, a co pozwala na jeszcze mocniejsze wyciągnięcie brzmienia nie tyle w górę, co w naszą własną stronę. Praktycznie wszystkie dostępne na sieci opisy modyfikacji są tu w pełni aplikowalne i mające wysoką szansę powodzenia z takim samym skutkiem dla brzmienia końcowego. Niestety w ramach powyższej recenzji ich wykonanie tym razem nie wchodziło w grę – sprzęt został użyczony na recenzję w takiej formie, w jakiej wyciągało się go z pudełka i w takiej samej winien ode mnie odjechać.

 

Brzmieniowo sprawnie plasują się między HD681 a 681 EVO.

 

Nie znaczy to że nie warto próbować we własnym zakresie. Słuchawki właśnie dlatego, że są bardzo tanie, pozostawiają spory margines nawet na ewentualne błędy ze strony modyfikującego, choć naturalnie wszelkie tego typu rzeczy zawsze wykonuje na własną odpowiedzialność i ryzyko, zarówno sukcesu, jak i porażki. Wymiana nausznic, mody skarpetkowe, zabawa materiałem akustycznym wewnątrz kopuł – to wszystko zostało już bardzo obszernie opisane przy okazji HD681, także choć nie było mi dane ich zrealizować osobiście, nawet na „fabryce” słuchawki dają do zrozumienia, że faktycznie nie są to zabiegi kosmetyczne lub pozbawione sensu, zwłaszcza gdy chcemy, aby wcześniej opisywana przeze mnie złotówka grająca jak za trzy, zaczęła grać jak za sześć.

 

Podsumowanie

Słuchawki te, choć tonalnie odstające od strojenia, do którego jestem przyzwyczajony, zagrały ciekawie, a jak na swoją atrakcyjną cenę – nawet bardzo ciekawie i nie gorzej niż pierwowzory pod postacią osławionych Superluxów HD681. W standardzie będzie to wyraźnie basowe prezentowanie dźwięku na planie „V” z czytelną górą i niezłą sceną. Po korekcjach stają się rozsądnie wyważone i co prawda wciąż trochę nosowe, ale nadal nasycone energią i wspomnianymi tu już przebłyskami. A to detalem zaskoczą, a to zrywnością, a to głębią i mocą basu. Tak właśnie przez lata budowały się w świadomości innych użytkowników Superluxy HD681, toteż nie dziwota, że inni także idą w ich ślady, próbując uszczknąć trochę tortu także i dla siebie, ale już pod inną marką, może też i z innym podejściem. Pod tym względem bardzo miło jest widzieć indywidualny wkład ISK w tą konstrukcję.

Gdyby słuchawki były kompletnie bezpośrednim klonem HD681, może nawet byśmy nie zwrócili na nie uwagi, ale ponieważ nie są i faktycznie wprowadzają niektóre cechy znane z innych modeli, również mocno poszukiwanych jako dźwięk docelowy, można myślę spokojnie wskazać ISKi jako ukierunkowaną na określony efekt końcowy wariację HD681. Być może więc wielu użytkowników mających dylemat między wersją zwykłą a EVO będzie zainteresowanych tym modelem, jako czymś występującym trochę bardziej po środku.

 

Zalety:
+ w tej cenie naprawdę akceptowalne wykonanie
+ sprawdzona ergonomia z racji bazowania na projekcie AKG
+ kompatybilność z całą paletą zamiennych padów innych firm
+ głębokie, basowe brzmienie na planie „V” o całkiem dobrej jakości ogólnej
+ przyznam nawet niezła scena
+ potrafią poradzić sobie na słabszych źródłach
+ brak problemu z sopranami względem HD681
+ wysoka opłacalność, zwłaszcza na tle HD681 EVO
+ potencjalnie duże możliwości modyfikacji

Wady:
– trochę tandetnie wyglądające srebrne elementy plastikowe
– basu definitywnie mogłoby być mniej jak na mój gust
– góra nieco zbyt nosowa w barwie
– tak samo średnica przydałaby się wzmocniona na tle basu, któremu lubi zbyt łatwo się poddawać

Cena:
– ok. 80 zł (sprawdź aktualną cenę i dostępność)

 

 

Serdeczne podziękowania dla firmy Sunnyline za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

42 komentarze

  1. Szperając w internecie znalazłem 2 droższe modele tej firmy:
    HF2010 jakieś takie Takstarowe i MDH9000. Ma Pan w planach ich recenzję?

    • Recenzja HF2010 ukaże się dokładnie w ten piątek. MDH9000 z tego co słyszałem są dosyć toporne i basowe, więc raczej nie będzie to interesujący materiał na recenzję.

  2. Witam

    w recenzji wspomnial Pan o modyfikacji
    Moglby mi Pan przyblizyc ktore dokladnie pady mozna zakupic aby pasowaly ? z ktorych dokladnie modeli sluchawek, dostepnych na rynku 🙂 jakies akg, beyerdynamic

    Pozdrawiam

    • Witam,

      Do ISKów pasują nausznice:
      – welurowe i skórkowe AKG z modeli K240 (wszystkie wersje) / K250 / K260 / K270 (obie wersje) / K271 (wszystkie wersje) / K280 / K290 / HSC-271 / HSD-271 / M220 PRO
      – Beyerdynamic z modeli z serii T
      – wszystkie wersje nausznic do Brainwavz HM5
      – wszystkie nausznice Superlux z modeli HD662, HD681
      – po siłowaniu się wejdą również nausznice Beyerdynamic z modeli DT770 / 880 / 990 / Custom One PRO
      – najprawdopodobniej wejdą też Superluxowe HD669, HD681 EVO

      Pozdrawiam.

    • @EvilKillaruna:disqus Witam. Mam duży dylemat ze słuchawkami. Zastanawiając się nad zakupem z Superluxów 681, EVO, 669 oraz CAL! wpadłem na te słuchawki, wydają się ciekawe i najbardziej ciekawi mnie jak mają się w porównaniu z 669 bo to one na ten moment są moim faworytem. Prawdopodobnie mam zamiar działać na integrze bez dodatków przez dłuższy czas bo fundusze (to też zrezygnowałem z CAL! na rzecz luxów). Jest Pan w stanie coś poradzić w którą stronę powinienem patrzeć? Niestety boli fakt, że nie da się każdych słuchawek założyć na uszy, posłuchać chwilę i nagle decyzja nasunęłaby się sama.. Muzyka wszechstronna + gry. Jednocześnie zastanawiam się czy lepiej wyjdę modując te HP-580 przez skarpetkowego moda czy kupując jakieś welurowe pady z wyżej wymienionych? Byłbym wdzięczny za wszelką pomoc, a przynajmniej za odpowiedź na ostatnie pytanie, pozdrawiam 😉

    • Witam,

      Ekonomicznie na pewno HP-580 stoją wysoko i jeśli brał Pan pod uwagę EVO, definitywnie lepszym rozwiązaniem są wg mnie ISKi. 669 są całkiem ciekawym modelem, choć one bardziej cisną (dosłownie) w stronę izolacji od otoczenia, są od ISKów jaśniejsze, równiejsze i czytelniejsze, z nie tak nadmuchanym basem. Aczkolwiek co do testów ma Pan wbrew pozorom możliwość ich wykonania – zakup przez Internet z opcją zwrotu 14-dniowego.

      Pozdrawiam.

    • Dziękuję bardzo za porady, na pewno się przydadzą w przyszłych zakupach i dylematy troszkę znikną.

  3. Panie Jakubie,

    Prosiłbym o wskazówkę, bo waham się pomiędzy ISK HP-580, a SL HD330. Ta para ma służyć jedynie do gier (niekoniecznie FPS) i rekreacji, YT, czasem serial. Do innych zastosowań posiadam już sprzęt. Oczekuję efektownego, kinowego dźwięku, przyjemnego basu i łagodniejszej góry niż w SL HD681, których używam obecnie.

    Pozdrawiam serdecznie.

  4. Witam.

    Korzystając z uprzejmości: Czy można ten recenzowany powyżej model słuchawek porównać w jakikolwiek sposób z Sennheiser HD 201?
    Te drugie posiadam i, mówiąc bez ogródek, trafiłem kulą w płot; praktycznie nie spełniły moich oczekiwań i od jakiegoś czasu przymierzam się do zakupu nowych, z przeznaczeniem wyłącznie do słuchania muzyki. Z góry dzięki za info.

    Pozdrawiam

    • Witam Panie Pawle,

      HD201 miałem przelotnie lata temu i nie jestem Panu w stanie wykonać bezpośredniego porównania. Opis samych słuchawek jest zawarty w recenzji i moim zdaniem powinien odzwierciedlać rezultat uzyskany po zakupie w kontekście posiadanych słuchawek.

      Pozdrawiam.

    • Też prawda… Rozumiem, dzięki.

      Swoją drogą, cieszę się, że odkryłem to miejsce… Blog jest konkretny, a same opisy wyczerpujące (oczywiście w pozytywnym sensie).

      Pozdrawiam.

    • Witam Panie Grzegorzu,

      Nie, ale na dniach powinny przyjechać, także myślę że szansa na recenzję jeszcze w tym miesiącu będzie bardzo duża.

  5. Panie Jakubie ogromnie dziękuje za pana blog i recenzje.
    Byłem o krok od popełnienia sporego błedu i kupienia 681 EVO II które na mój kwadratowy łeb i wielkie uszy byłby napewno za małe/za ciasne.
    Będzie to mój powrót do zamkniętych słuchawek po dobrych 15 latach, co zawsze było dla mnie najważniejsze to największa pojemność na małżowinę uszną i możliwość regulacji docisku.
    Wybrałem te ISK HP-580 i mikrofon zalmana MC-1, mam nadzieje, że będzie dobrze 😉

    • Jeszcze tylko dodam, że moje stare AKG poległy dawno w boju, nie pamiętam już nawet jaki to był model, kabel był splątany na wieczny supeł, były stare jak świat(dostałem je używane od kogoś) ale GENIALNE.

  6. Odebrałem moje ISK, powiedzieć, że jestem zachwycony to mało 🙂
    Zalman MC-1 okazał się troche niewypałem, bo jedyna działająca konfiguracja to max 2-3cm od ust, obecnie zamontowany na spnaczu, flextape i velcro …

    Czy jest w mikrofonach studyjnych jakiś odpowiednik ISK/Superluxa ?? Czekam na odpowiedź i dziękuje !

  7. Po zaklejeniu otworów na muszli zaślepkami samoprzylepnymi do mebli zmieniły się diametralnie na plus, teraz pasują do opisu hd9999. Bas stał się twardszy, średnica się przybliżyła, góry trochę doszło ale można ją uspokoić wkładając w muszle krążki z tkaniny lub jakiejś gąbki. Polecam się pobawić bo można z nich trochę wycisnąć.

  8. Zakupilem te sluchawki /ISK -HP580 / i jestem mile zaskoczony ich dżwiękiem. Zazwyczaj nie wierzę testom które przeprowadzają Panowie redaktorzy, wszelkiej maści pism Audio.Moim zdaniem mają albo”gumowe uszy”, albo może inkasują okrągłe sumki w zamian za pozytywne recenzje. Wiele razy sprawdziłem to osobiscie i doznałem frustracji.Ale tym razem jest inaczej. Słuchawki są naprawdę warte swojej ceny.

    • To zapewne dlatego Panie Józefie, że nie jestem redaktorem pisma audio wykonującym pozytywne recenzje w oparciu o gumowe uszy inkasując za to okrągłe sumki, tylko normalnym facetem, który tak jak Pan jest zwykłym użytkownikiem opisującym sprzęt tak jak go słyszy, a nie tak jak „wypadałoby słyszeć” 🙂 . Tym samym miło jest móc przeczytać, że na akurat moim opisie wrażeń odsłuchowych się Pan co do tych słuchawek nie zawiódł.

  9. Zakupilem te sluchawki /ISK -HP580 / i jestem mile zaskoczony ich dżwiękiem. Zazwyczaj nie wierzę testom które przeprowadzają Panowie redaktorzy, wszelkiej maści pism Audio.Moim zdaniem mają albo”gumowe uszy”, albo może inkasują okrągłe sumki w zamian za pozytywne recenzje. Wiele razy sprawdziłem to osobiscie i doznałem frustracji.Ale tym razem jest inaczej. Słuchawki są naprawdę warte swojej ceny.

    • O kulisach powiedzieć będą mogli zapewne sami zainteresowani, jako że redaktorem pisma audio nie jestem, a tylko blogerem, ale bardzo miło mi jest czytać, że na mojej recenzji się Pan nie zawiódł.

  10. Hej,
    Czy do tych słuchawek Xonad DGX nie będzie przestrzeleniem? Czy integra ALC887 będzie wystarczająca, aby je napędzić?

    Dzięki

    • Witam Panie Piotrze,

      I jedno i drugie samo w sobie jest kiepskim rozwiązaniem. Najpierw jednak niech kupi Pan słuchawki, posłucha, a dopiero potem zdecyduje co do dalszych zakupów.

  11. Witam Panie Jakubie.
    Dielnie walczę z wyborem słuchawek do odsłuchu w domu (póki co źródło dzwieku telefon iPhone).Na dworze używam słuchawek przenośnych nausznych jbl ale w domu chciał bym poczuć troszkę więcej sceny i detalu.bardzo podpasowaly mi słuchawki encore rockmaster oe ale są zdecydowanie zbyt duże .Borykam się z dylematem pomiędzy encore rockmaster live a Snab HS-42.Uszka dość duże ale główka mała ??.Nie mam ulubionego gatunku muzycznego a co najwyżej łatwiej napisać ze nie słucham muzyki z bardzo mocnym basem typu rap itp

    • Witam Panie Adrianie,
      Ja natomiast dzielnie walczę z komentarzami nie na temat. Rozumiem że ma Pan dylemat, ale nigdzie w Pana komentarzu nie pada jakiekolwiek odniesienie do recenzowanych słuchawek. Od zapytań co kupić jest forum dyskusyjne. Po to poświęcałem czas i siły, aby napisać tak dokładne recenzje wymienionych przez Pana modeli, niejednokrotnie siedząc do późna w nocy przy sprzęcie pomiarowym, bo jest wtedy najciszej, żeby każdy mógł wybrać samodzielnie to, co uważa, że spełni jego oczekiwania. Widocznie nie było w tym najmniejszego sensu.

    • Panie Jakubie skoro napisałem pytanie pod tym postem to chyba coś poczytałem na Pana stronie .Raczej przez przypadał ciężko tutaj trafić.Miedzy innymi miałem słuchawki ISK które są w temacie ale były dla mnie za duże.Szanuje Pana pasje i wkład włożony w prowadzenie bloga ale tez omijam szerokim łukiem opinie skupiska ludzi na dany temat .Liczy się dla mnie opinia ludzi którzy od poprostu przypadną mi do „gustu”w danym temacie…dlatego skierowałem to pytanie do Pana a nie do forum.

    • Nie widziałem nigdzie takiego odniesienia Panie Adrianie w Pana komentarzu, a niestety nie mam zdolności czytania w myślach 🙂 . Doceniam, że chce Pan usłyszeć moje zdanie, ale moim zdaniem jest właściwie wszystko to, co napisałem w recenzjach tu na blogu. Naprawdę nie wiem co mógłbym jeszcze powiedzieć poza tym, co znajduje się w recenzjach obu produktów. Najprościej będzie przy takich dylematach po prostu zakupić obie pary jednocześnie, przetestować, słabszą odesłać. Zwłaszcza że Live są mniejsze od HS42 i jest to inny format słuchawek, więc może na nich należałoby się skupić jako priorytet.

  12. Właśnie odebrałem słuchaweczki i … są zajeeeeeeeeeee…..!!!!!!!!!!!!!!!!!!:]]]]]]]]]]]. Dźwięk idealny do mojego głuchofilskiego słuchu w kształcie mocnego V bez vokalu, idealnie sprawdza się przy niskich i średnich basach, wycofanej średnicy oraz wysokich Treblach. Moje poprzednie Superluxy 681 evo MK zwei miały trochę słabszy bas, dużo słabsze treble i mniej wyraźną średnicę. W dodatku, co kilka miesięcy miały uszkadzany nadgłówek materiałowy, aż w końcu po wielu naprawach u jurokuzyna (tak, tego Jurasa) kompletnie się rozsypały. Tu to wygląda solidniej, mam nadzieję, że wytrzymają dłużej jak pół roku bez usterki. W tej cenie mają bezkonkurencyjny stosunek ceny do jakości, rozwalający obecny system marketingowy audio:}!

  13. O tym jak szeroko scenicznie grają słuchawki Isk 580 można się przekonać słuchając albumu Dick Schory – Music to break any mood (1960) dostępnego na you tube.

  14. Mam te słuchawki kupione za kilka złotych jako tymczasowe. Grają lepiej niż się spodziewałem. Szeroka scena i faktycznie sporo basu. Ale grają nieco nierealistycznie w mojej ocenie z karty w komputerze. Jednak ogólnie jestem na plus.

    • Na bardzo starym sprzęcie, w efekcie czego są kompletnie niewiarygodne. Musiałbym mieć je ponownie, aby móc wykonać komplet pomiarów od zera na nowym oprzyrządowaniu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *