Seria Air od Audio-Techniki zawsze mnie intrygowała. Ale jak model AD500X uchował się poza moim radarem, do dziś nie mam pojęcia. Jest on akurat najniższym jej przedstawicielem. Do tej pory mogłem pochwalić się jedynie stycznością z najwyższym modelem, co również było dla mnie niezwykłym doświadczeniem, więc tym bardziej byłem zadowolony, gdy pojawiła się okazja przerzutu uwagi na przeciwległą krawędź zbioru i rzucenie okiem na ATH-AD500X, kosztujące ok. 500 zł. I choć są to słuchawki trochę już obecnie zapomniane, uważam, że całkowicie niesłusznie.
Recenzja jest owocem płatnej współpracy z marką Audio-Technica za pośrednictwem sieci salonów Top HiFi, która podesłała niniejszy sprzęt do testów.
Dane techniczne
Informacje zaczerpnięte z karty produktowej jednego ze sklepów audio:
- Przetworniki: dynamiczne, otwarte
- Średnica przetwornika 53 mm, z magnesami neodymowymi, CCAW
- Pasmo przenoszenia 5 – 25 000 Hz
- Maksymalna moc wejściowa 500 mW
- SPL: 99 dB
- Impedancja 48 Om
- Waga 235 g bez kabla
- Przewód 3 m, wysoce przewodzący przewód Hi-OFC z elastyczną osłoną TPE zapobiegający plątaniu
- Połączenie pozłacany jack 3,5 mm stereo + przejściówka jack 6,3mm stereo
Cena: ok. 500 zł (sprawdź aktualną cenę i dostępność w sklepach)
Jakość wykonania i konstrukcja AD500X
Na początek zacznijmy od opakowania i wyposażenia, które są cięciem kosztów jak tylko się da. Mamy tu zwyczajne pudełko z wkładkami zabezpieczającymi słuchawki przed ruszaniem się na boki, które jest kompletnie wystarczające i adekwatne jak na taki budżet.
Również adekwatny na ten budżet jest wkład materiałowy i przyznać muszę, że o dziwo nie różni się on od wyższych modeli z tej serii. W skład linii Air wchodzą bowiem:
- AD500X
- AD700X
- AD900X
- AD1000X
- AD2000X – recenzja egzemplarza p. Piotra dostępna tutaj.
Wszystkie modele są niemal identyczne wizualnie (różnica w kolorach czy drobnych elementach wykończenia), ale przede wszystkim skonstruowane dokładnie tak samo. Wykonane z lekkiego plastiku i chronione z zewnątrz metalową maskownicą ażurową. Zdumiewająco, ale nie zauważyłem jakościowych różnic na tle wyżej wycenionego modelu AD2000X, który miałem przyjemność testować swego czasu.
Jedyne, co się zmienia, to przede wszystkim przetworniki. W AD500X są to dwie jednostki dynamiczne 53 mm umieszczone pod kątem. Jest on dodatkowo wzmacniany za pomocą samej obudowy, która jest w tylnej części głowy kątowa i tak też formowane są dzięki temu nauszniki materiałowo-ceratkowe mające niesamowity wręcz talent do zbierania wszelakiego brudu i kurzu.
Taka ciekawostka w tym miejscu, że seria Air jest jedyną linią dużych słuchawek Audio-Technica, które po serii X nie otrzymały ulepszenia do serii Z. Być może producent uznał, że nie ma potrzeby przeprojektowywania jej i robienia burzy w szklance wody. A może po prostu nie są one dla niego na tyle ciekawe, aby poświęcać większą uwagę, toteż w ofertach sklepów istnieją tylko dlatego, że wypada mieć coś otwartego w portfolio? Kto wie.
Wyposażenie AD500X
Wyposażenia dodatkowego brak i jedyne, co znajdziemy, to nasadzaną przejściówkę na duży jack.
Okablowanie AD500X
Słuchawki wyposażone są w przytwierdzony na stałe, jednostronny kabel o długości 3 m, zakończony wtykiem 3,5 mm. Okablowanie jest trochę sztywne, nieco tylko mikrofonujące, ale nie sprawiało mi żadnych problemów użytkowych. Słuchawki teoretycznie powinno dać się zmodyfikować do balansu poprzez wymianę okablowania, ale jest to kompletny bezsens z racji bardzo łatwego pędzenia AD500X. Serwis niemniej jest możliwy i do środka słuchawek łatwo powinniśmy móc się dostać (pod kołnierzami padów widać drobne śrubki skręcające obudowę).
Izolacja i wygoda w AD500X
Z racji otwartej konstrukcji, słuchawki kompletnie nie izolują od otoczenia. Natomiast wygoda jest jak na moje uszy bardzo wysoka i być może jest to fuks, ale nawet AR5000 nie były tak wygodne, jak ATH-AD500X.
Słuchawki nie generują mocnego docisku, a na głowie opierają się przy wsparciu mechanizmu „3D Wings”, które są automatycznymi łopatkami stawiającymi ograniczenie w opadaniu słuchawek. Całość jest naprawdę bardzo wygodna i ośmieliłbym się stawiać AD500X w jednym rzędzie z KOSSami ESP950 czy swoimi Sennheiserami HD800S, które przecież słyną właśnie z wysokiej wygody użytkowania.
Stawia to też z automatu AD500X w gronie słuchawek bardzo dobrze pasujących do wielogodzinnych odsłuchów, także w lecie. I to mimo, że konstrukcja teoretycznie obarczona jest błędem w postaci braku możliwości regulacji w osi poziomej.
Jakość dźwięku ATH-AD500X
Słuchawki Audio-Techniki posiadają bardzo podobną cechę, co trzykrotnie od nich droższe Aune AR5000: zależność sposobu grania od pozycji na głowie. Jest to jednak zjawisko wielokrotnie bardziej ograniczone w skali występowania, toteż łatwo jest je pominąć. Mimo to warto się nad nim pochylić.
Nie rozpisując się zbyt mocno, bowiem uczyniłem to już w recenzji Aune, rezultaty są identyczne, jak w przypadku AR5000: słuchawki bardziej do tyłu skutkują jaśniejszym dźwiękiem (przysunięcie przetworników ku uszom), a bardziej do przodu (ucho jak najdalej od przetwornika i jak najgłębiej w nausznik) będzie serwowało cieplejszy dźwięk, bardziej w kierunku R70X.
Zmiany nie są co prawda duże, ale zauważyłem, że najlepiej słuchawek użytkowało mi się w pozycji bardziej do tyłu, a więc na mniejszy dystans przetworników od małżowin. Słuchawki dostawały wówczas najlepszego moim zdaniem dźwięku, który pozostawał delikatnie zaokrąglony, ale z dodatkową nutą światła, która zmniejszała dystans do K240 DFMOD (o tym za moment w porównaniach).
Odsłuchy z racji tejże obserwacji, starałem się wykonywać najpierw więc na przysunięciu przetworników ku uszom, ale potem zauważyłem, że od użytkowania, słuchawki same przyjmują odpowiedni kształt i pozycję. Toteż pozycjonowanie moim zdaniem będzie ważne głównie w początkowej fazie korzystania ze słuchawek.
Pierwsze wrażenia i pomiary
AD500X wywołały je we mnie zdumiewająco pozytywne. Spodziewałem się bardzo przeciętnych słuchawek budżetowych z byle jakimi skrajami i dziwną barwą, a dostałem okrutnie naturalne brzmienie o dużej przyjemności i świetnej scenie, aż rwące się do słuchania głośno i godzinami z racji wspominanej wygody. Słuchawki paradoksalnie rozwiązują największy problem Aune AR5000, czyli ich cenę, która mimo iż sama w sobie była kusząca i dobra, tak gdyby szukać czegoś tańszego, mamy wówczas kłopot. Tzn. mieliśmy, aż do teraz.
Bas
Na pewno nie ma takiego zejścia jak w Aune AR5000, nie ma też takiej mocy jak bratnie ATH-R70X (porównamy sobie obie pary za moment). Doskonale przywodzi mi na myśl zaokrąglenie dolnych zakresów z K271 MKII (tak, z nimi też za moment). Ale mimo iż zejście jest nieco oszczędniejsze, bas jest bardzo przyjemny i świetnie dobrany ilościowo. W zasadzie w żadnym utworze mi go nie brakowało i niedosyt pojawił się dopiero po konfrontacji z wyśmienicie zaprojektowanymi Aune.
Linia basowa jest tak sprytnie skonstruowana, że grzmi wtedy, gdy musi, ale nie powoduje żadnego bólu głowy, nawet na większych natężeniach dźwięku, do których sprzęt sam się rwie. Można ich słuchać godzinami bez efektu zmęczenia, bez masowania mózgu (dla niektórych zapewne będzie to wada), jednocześnie nie negując słuszności decyzji o byciu konstrukcją otwartą. Powiem nawet więcej, że słuchawki pod tym względem wybrałbym ponad naprawdę znakomitą większością zamkniętych propozycji tej japońskiej firmy.
Jednym słowem, bas bardzo mi się podobał w AD500X i nie miałem w żadnym utworze niedosytu, jeśli nie sięgałem po słuchawki z mocniej zaznaczonym dołem i nie wywoływałem w ten sposób adaptacji ośrodka słuchu (Aune AR5000, Haylou S35).
Średnica
To jeden z dwóch głównych punktów programu. Podana przepysznie, pełnie, blisko i namacalnie, ale bez negowania głębi sceny. Nie jest ona aż tak mocno zaznaczona jak w znacznie droższych AD2000X, ale uważam to za dobry prognostyk. Głównym powodem „średnicowości” AD500X jest łagodna górka w 1,6-1,7 kHz. Słuchawki w ten sposób bardzo ładnie akcentują wokale i nadają im odpowiedniego smaku, masy oraz wektora w kierunku słuchacza.
Sopran
Jest chyba najbardziej ciekawie skonstruowanym elementem dźwięku AD500X pod kątem technicznym. To on definiuje unikatowy charakter tych słuchawek i powoduje, że plasują się one bardziej między innymi modelami słuchawek, niż jak któryś z nich. Nie jest to też sopran o dziwo tak mocno zwinięty jak w AD2000X, które mam wrażenie były zdaje się bardziej „zmanierowane” od AD500X.
Budowa sopranu jest taka, że słuchawki grają nieco zmiękczonym, ocieplonym dźwiękiem, ale tylko w określonych miejscach: tuż za progiem 3k oraz w 7k. Po ich przekroczeniu, sopran wraca do grania detalicznego i otwartego, głównie przez wybicie w 8,5k. W ten sposób AD500X grają przyjemnie, gładko, ale w żaden sposób nie zamulają, nie negują mikrodetali i wrażenia dokładności ponad subtelną warstwą muzykalności.
Najlepsze jest w tym wszystkim to, że nie jest to granie ofensywne w swojej modulacji częstotliwości, a jedynie charakterne. Słuchawki nie rzucają się na nas ze swoim stylem tak, jak robią to R70X czy HD580, tylko fantastycznie mieszają wszystkie składniki, tworząc unikatową i świetnie wyglądającą roladę.
Ostatnio ktoś raczył powoływać w komentarzach do jednego ze wzmacniaczy lampowych do silników samochodowych, więc wzorem audiofilsko-branżowych praktyk, ośmielam się wprowadzać analogie kulinarne.
Aczkolwiek ujmę ją może nieco inaczej. Niby jesteśmy w stanie jasno i czytelnie wszystko od siebie odróżnić: tu jest ciacho, tu jest dżemor. A jednak ciacho nie będzie tak dobrze smakowało bez dżemora i na odwrót. A całość, jeśli nie będzie ze sobą wymieszana niezbyt dobrze lub będzie za mocno, nie będzie tworzyła pysznej rolady. Tak samo odebrałem AD500X. Niby w strojeniu jest „błąd”, ale nadaje im on tak fajnego charakteru, że aż chce się tego błędu słuchać, bo całość ktoś mądrze posmarował dżemorem.
Wrażenia przestrzenne
Sceniczność modelu AD500X to z kolei drugi punkt programu, łączący się w naturalny sposób z pierwszym. Efekty są bardzo interesujące i choć nie jest to scena absolutna (vide HD800S), słuchawkom w tej cenie naprawdę nie mogę nic zarzucić. Do tego stopnia, że wybrałbym je ponad często chwalonymi za dużą sceniczność K702 (tak, tu też będzie nieco o nich za moment).
Balans i impedancja zmierzona
Sparowanie przetworników jest na spokojnie akceptowalnym poziomie, aczkolwiek muszę przestrzec, że trudniej jest zebrać w tym modelu dobry pomiar z racji ograniczeń konstrukcyjnych związanych ze stałym kątem nachylenia muszli do głowy.
Delikatnie może być słyszalne przesunięcie na basie, jako że przekracza poziom 0,5 dB i wynosi dokładnie 0,9 dB @ 100 Hz.Jest to wielokrotnie więcej, niż uzyskujemy mechanizmem 8K SOUND w ZE8000, a które to przy wartościach 0,1-0,3 dB było ponoć bardzo wyraźnie słyszalne. Takim osobom na pewno więc różnica zaobserwowana w AD500X będzie przeszkadzać, natomiast w praktyce mieści się ona spokojnie w granicach tolerancji produkcyjnej. Dużą rolę mogą tu zresztą odgrywać pady i ich stan, a co sam osobiście zaobserwowałem we własnych R70X.
Różnice w dalszych zakątkach pasma przenoszenia są o dziwo niesłyszalne, jako że nikną w ramach stereofonii utworów i mój słuch nie jest w stanie wychwycić, czy różnica wynika ze sposobu nagrania utworu, czy z charakterystyki samych przetworników.
Pewien wpływ na np. przebieg basowy może mieć też impedancja przetworników, która mimo deklarowanych 48 Ω wyniosła:
- Kanał lewy: 44,3 Ω
- Kanał prawy: 45,3 Ω
AD500X są więc łatwiejsze w napędzeniu niż deklarował to producent. Pomiar impedancji zdecydowałem się zawrzeć bezpośrednio w opisie dźwięku, ponieważ naturalnie łączy się z wyważeniem kanałów, a to z kolei w prostej linii z przełożeniem na dźwięk słyszany w słuchawkach. Różnica jednak jest bardzo mała i wynosi nieco powyżej 2%.
Zniekształcenia harmoniczne
W temacie czystości również nie jest źle, ale na pewno mogłoby być lepiej. Pomiar wykonałem przy dwóch natężeniach: nominalnym (93 dB SPL / -40 dBFS) oraz użytkowym (70 dB SPL). Audio-Technik AD500X słuchałem domyślnie w domenie 65-70 dB SPL, więc uważam ten zakres za bardzo dla nich reprezentatywny. Pomiar nominalny wykonywany był na obu przetwornikach.
Pomiar dla przetwornika lewego:
- 0,513% (-45,8 dB) THD+N @ 100 Hz
- 0,219% (-53,2 dB) THD+N @ 1 kHz
- 1,530% (-36,3 dB) THD+N @ 3,05 kHz
Pomiar dla przetwornika prawego:
- 0,450% (-47,0 dB) THD+N @ 100 Hz
- 0,200% (-54,0 dB) THD+N @ 1 kHz
- 1,530% (-36,3 dB) THD+N @ 3,05 kHz
Przetwornik prawy jest dokładnie tak samo czysty w punkcie sopranowym 3 kHz, ale mimo wszystko po całości czystszy w rejonach basowych i średnicy w domyślnym punkcie pomiarowym.
O ile słuchawki w średnicy możemy uznać za bardzo czyste przy takich natężeniach, a na co niewątpliwie wpływać będzie też obudowa, punkt 3 kHz na pewno będziemy w stanie usłyszeć. Dlatego spróbujmy urealnić nieco powyższe dane.
Dla 70 dB SPL, na przykładzie przetwornika lewego, uzyskać udało mi się następujące wyniki:
- 0,168% (-55,5 dB) THD+N @ 100 kHz
- 0,130% (-57,7 dB) THD+N @ 1,00 kHz
- 0,405% (-47,9 dB) THD+N @ 3,15 kHz
Nadal jesteśmy w stanie usłyszeć rejony sopranowe, a co koreluje z odsłuchami. To właśnie ten obszar nadaje AD500X w największym stopniu analogowy charakter tonalny.
Odpowiedź impulsowa
Responsywność słuchawek o dziwo nie jest jakaś szałowa i membrany uspokajają się mniej więcej po 1-1,2 ms:
Po drodze notują dziwne wychylenie się w przeciwną stronę, co może sugerować problem z opanowaniem membrany lub jej masę w stosunku do magnesów. Mogę tylko spekulować w tym zakresie. Z drugiej strony, to również może być czynnik powodujący taki a nie inny odbiór tego modelu.
Wnioski końcowe
Mam wrażenie, że te słuchawki są nieumiejętnie zaduszone, aby udawać produkt budżetowy, w rzeczywistości nim nie będąc. Tonalność słuchawek nie jest zła, tak samo kwestie techniczne. W ogóle całe słuchawki „nie są złe” i być może właśnie dlatego, że nie są też pozbawione pewnych wad, wyceniono je na tyle, ile kosztują.
Gdyby nie czystość AD500X i fakt, że to słuchawki pochodzące z oficjalnej dystrybucji, a nie np. od osoby prywatnej, podejrzewałbym podmianę przetworników z innym modelem ATH. I to nie tyle przez kwestie techniczne, ale z powodu tego, jak wielkim generatorem frajdy są AD500X. To miały być zwykłe, budżetowe, może wręcz nijakie słuchawki. Najgorsze z linii, najtańsze i w ogóle nie warte specjalnej uwagi. A wyszedł mi tu hicior za 500 złotych.
Oczywiście, słuchawki mają swoje ograniczenia i widać to wyraźnie, ale też oferują sporo w zamian i patrząc po całokształcie, naprawdę nie jest to zła konstrukcja. Tym bardziej żałuję, że nie byłem w stanie jeszcze posłuchać dwóch pozostałych modeli: 700 i 900, bowiem być może tam znalazłbym odpowiedź na pytanie, czy aby AD500X są najgorszymi z całej trójki, a może najlepszymi lub najbardziej opłacalnymi. Różnica cenowa nie jest bowiem duża.
Dla kogo AD500X będą dobre?
Propozycja ATH jest kierowana moim zdaniem do osób, które bardzo cenią sobie naturalność, średnicowość, relaks i wygodę odsłuchu przez wiele godzin, a także scenę. Osoby te nie potrzebują izolacji, balansu, elektrowni i słuchawek o wymaganiach jak kolumny. To, czego trzeba, to po prostu podłączenia pod sprzęt i słuchania z przyjemnością muzyki, dowolnego gatunku. Tak właśnie widziałem do samego końca AD500X.
Na pewno unikać ich powinny osoby szukające emocji na skrajach, ponieważ AD500X im tego najzwyczajniej w świecie nie dowiozą. Wówczas rekomendowałbym po prostu inne słuchawki, które być może za moment wyłonią się w porównaniach.
Porównania AD500X z innymi słuchawkami
Zastanawiałem się bowiem bardzo długo nad sensownością AD500X na tle innych rozwiązań. Dlatego porównywałem je intensywnie z kilkoma różnymi parami słuchawek o różnym rodowodzie, wieku i cenach. Starałem się też przywołać z pamięci i posiadanych danych jak tylko najwięcej się dało.
Porównanie AD500X vs AR5000
W ostatniej recenzji rozpływałem się nad wieloma cechami Aune AR5000, które w cenie 1500 zł czyniły je uważam bardzo atrakcyjną propozycją dla fanów słuchawek otwartych o dużej wygodzie. Pytanie więc co takiego mają AD500X, czego nie ma propozycja Aune? Wprost analogową przyjemność z odsłuchu i głębię sceny, której tam ciężko było mi się doszukać.
Jakość wykonania niewątpliwie stoi po stronie Aune AR5000 i nawet nie ma tu czego porównywać. Audio-Technica jest wierna swojej konstrukcji od lat, natomiast Aune jest debiutantem, który celuje w znacznie wyższą półkę cenową i innych rywali. Stąd użyte materiały jednoznacznie wskazują na produkt Aune jako faworyta. Płacimy więcej, ale i dostajemy więcej. Plastik ATH odwdzięcza się nam za to w kwestii wygody, bowiem o ile AR5000 są słuchawkami bardzo wygodnymi, tak AD500X podnoszą poprzeczkę jeszcze wyżej.
Dźwiękowo Aune są od ATH równiejsze, czystsze i przede wszystkim bardziej „profesjonalne” w charakterze. Niski bas schodzi znacznie lepiej w AR5000, a szerokość sceniczna jest nawet lepsza niż w AD500X. Z kolei ATH dają duży współczynnik przyjemności z odsłuchu, będąc połączeniem słyszalnych wad akustycznych z równie słyszalnymi, ale tym razem wybitnymi w tym względzie elementami. Mniej równy i trochę słabszy bas, ale komplementarny z przepyszną średnicą, wrażeniem zwiewności w scenie oraz „odwróconą górą z AKG”.
Słuchając obu par ma się wrażenie, że każda z nich była projektowana pod zupełnie inne zastosowania i pochodzi de facto z całkowicie innych światów, może nawet wprost sobie przeciwnych w pewnych miejscach. Jednocześnie, gdy żonglowałem między AD500X i AR5000, przysiągłbym, że AD500X można byłoby traktować jako ich bardziej zaokrągloną, stonowaną, budżetową wersję o mniejszej czystości, ale i większej muzykalności uzyskiwanej w kontrolowany sposób.
W ramach krytycznych odsłuchów bardziej skłaniałbym się więc ku Aune AR5000, które są po prostu słuchawkami z wyższej klasy, ale jeśli budżet nie jest z gumy i gdybym szukał czegoś do odsłuchu głównie dla przyjemności z lekkim efektem lampowym, na pewno skłaniałbym się ku ATH-AD500X (mając tylko 500 zł w portfelu, raczej i tak nie miałbym wyjścia).
Link do niedawnej recenzji Aune AR5000 można znaleźć tutaj.
Porównanie AD500X vs R70X
Kolejna pozycja za konkretne pieniądze, ale tym razem od samej Audio-Techniki. W tym bratobójczym pojedynku zaskakująco, ale jednak wybrałbym AD500X, mimo iż są znów znacznie tańsze od swojego kolegi.
Dźwiękowo R70X są zauważalnie ciemniejsze, mają więcej basu, ale też obniżoną barwę góry. Zupełnie tak, jakby AD500X były kierowane w stronę stylu HD600, a R70X na wzór starych HD580. 500X wydają się zauważalnie bardziej naturalne, otwarte, podczas gdy 70X to od razu mniej światła, więcej mułu w dźwięku, muzykalności opartej na spowolnieniu i zagęszczeniu.
Scenicznie również to AD500X wychodzą na prowadzenie. Obie sceny dźwiękowe są renderowane podobnie, ale w 500-tkach wszystko jest większe i bardziej napowietrzone. Nie bez powodu producent nazywa je serią „Air”.
Co więcej, za AD500X przemawia większa wygoda i łatwość w napędzeniu, która plasuje się na poziomie opisywanych wcześniej AR5000. R70X musimy natomiast niestety kręcić wyżej, a ich mniejsze wymiary i mocniejszy docisk szybciej dają się we znaki podczas długich odsłuchów.
Przykro mi to stwierdzić jako posiadaczowi R70X, ale na tle znacznie tańszej propozycji tego samego producenta, 70-tki mają niesamowicie trudne zadanie, aby wyprowadzić jakąś sensowną kontrę. Są owszem, potencjalnie ciekawsze dla osoby szukającej alternatywy np. dla Sennheiserów HD650, mają też mocniejszy bas i wydają się trochę czystsze od AD500X, ale sumarycznie przytłaczająca ilość atutów przemawia do mnie po stronie AD-ków.
Link do starej recenzji R70X jest dostępny tutaj.
Porównanie AD500X vs K240 DFMOD
Akapit ten zawrzeć pragnąłbym jako ciekawostkę, bowiem jestem zdumiony jak wiele udało mi się znaleźć między nimi analogii, a jednocześnie jak mnóstwo jest tu fundamentalnych różnic ukrytych pod bałamutną pokrywą pierwszych dźwięków. Już pomijając samą historię tego projektu, gdzie od załamania i przybicia sposobem grania DFów, a nawet przytłoczenia znakami zapytania co do ich autentyczności, nastąpiło przepoczwarzenie w euforię, zadowolenie i satysfakcję. Od tamtego momentu słuchawki towarzyszą mi w praktycznie każdej recenzji jako punkt odniesienia oraz poza nimi, jako słuchawki do codziennego użytku.
DFMODy nie dają się tak łatwo pokonać, choć przegrywają już na starcie w temacie trochę gorszej wygody (krócej można w nich wytrzymać podczas bardzo długich sesji) oraz napędu (nieporównywalnie trudniejsze w napędzeniu). Ale to też jest sekret ku temu, czemu AD500X tak bardzo mi się podobają.
Praktycznie wszystko jest tu do siebie podobne, poza sopranem, który w DFMODach jest równiejszy, mimo iż naznaczony bardziej zębem czasu. AD500X inaczej trochę konstruują sopran, odpuszczając wcześniej, by nadal podkreślać delikatnie wyższy detal, a do tego okrasić całość równie angażującą sceną co DFy i to z nieco większą objętością.
Z perspektywy stricte praktycznej, gdybym miał wybierać, więcej atutów znów leży po stronie ATH. Wygodniejsze, łatwiejsze w napędzeniu, wciąż wciągające i nie pozwalające o sobie zapomnieć mimo teoretycznie należenia do klasy mid-fi. No i bez konieczności wyczyniania akrobacji, aby je stworzyć. Po prostu idziemy do sklepu i kupujemy albo zamawiamy przez Internet. W przypadku odsłuchów bardziej krytycznych, więcej pewności nadal dają mi DFMODy, ponieważ mimo podobnego zmanierowania jak AD500X, serwują większą równość i przewidywalność sopranu, a to również bardzo ważna rzecz.
Gdybym miał więc zestawić obie pary ze sobą, powiedziałbym, że DFMODy to bardziej profesjonalne wydanie AD500X z trochę gorszą sceną, za cenę wygody robiące dobrą robotę tam, gdzie nierówność na sopranie może w AD500X przeszkadzać. Z kolei AD500X to takie mniej równe DFMODy nastawione na wygodę i scenę pod większy fun. I najgorsze jest to, że jedną i drugą parę można pokochać w takim samym stopniu.
Pojedynek robi się jeszcze bardziej ciekawy, gdy do AD500X podchodzimy od strony equalizacji, niwelując dalsze wybicia na sopranie powodujące wrażenie nierówności. Ale właśnie dlatego uwielbiam DFMODy, że kompletnie nie muszę tego robić. I to wszystko niby w ramach klasy raptem mid-fi.
Osoby zainteresowane projektem DFMOD mogą znaleźć więcej informacji na ten temat tutaj.
A skoro już o mid-fi mowa…
Porównanie AD500X vs K271 MKII + welury
Chyba dopiero tutaj można mówić o rywalu AD500X, ale w sumie też nie do końca, bo nagle pojawia się konstrukcja zamknięta w naszych rozważaniach. Nie bez powodu.
W odsłuchach bezpośrednich, gdy tylko usłyszałem nacisk ATH-AD500X na średnicę, a potem lekki roll-off, z automatu miałem skojarzenie właśnie z K271 MKII. Zatem wyjąłem je i posłuchałem. Okazuje się, że fundament teoretycznie jest w obu słuchawkach zgodny, ale co do reszty, są znaczące różnice.
AKG kreują jednoznaczny spadek na sopranie, opuszczając barwę góry i nie wybijając tak wyższych detali, jak robią to ATH. Mają oczywiście lepszą izolację, ale kosztem sceny. AKG wydają się jeszcze bardziej średnicowe, dosadne, konkretne w przekazie, podczas gdy ATH brzmią, jakby starały się być ich otwartą alternatywą i tym samym zabrać ten tytuł K240 MKII. I co trzeba przyznać, robią to nad wyraz skutecznie.
Oczywiście jest to pojedynek z gatunku jabłka kontra gruszki, ponieważ słuchawki zamknięte zazwyczaj wybiera się z konieczności i praktyczności, choć właściwości dźwiękowe mogą być potencjalnie lepsze niż w modelach otwartych. Tam jednak, gdzie nie ma problemu z hałasem otoczenia, AD500X będą po prostu wiodły prym.
Podsumowując, tak jak K271 MKII są dla mnie bardzo dobrymi słuchawkami zamkniętymi w tym przedziale cenowym, głównie dla fanów bezpiecznego, zaokrąglonego i średnicowego grania, tak AD500X postawiłbym jako ich alternatywę w wymiarze otwartym i wszędzie tam, gdzie w K271 będzie brakowało dodatkowego wykończenia na skrajach (głównie myślę tu o sopranie) oraz w scenie.
Recenzję K271 MKII na skórkach można przeczytać tutaj.
A właśnie, skoro już mowa o scenie…
Porównanie AD500X vs K702
Nie jest to dla mnie porównanie łatwe, ponieważ bazować mogę jedynie na swojej pamięci oraz posiadanych danych pomiarowych, ale na tyle, ile jestem w stanie sobie przywołać w głowie K702, uważam AD500X za całościowo lepsze słuchawki.
Choć K702 mają mnóstwo fanów, a ja sam uwielbiałem dawno temu swoje Q701, tak jednak niestety ten model AKG będzie prezentował się zbyt karykaturalnie na tle AD-ków. Już sam sposób konstruowania sceny, o ile u AKG definitywnie ma większy efekt „wow”, o tyle w AD500X jest bardziej wyważony, kompleksowy, przewidywalny i pozbawiony – jak to opisywałem swego czasu w recenzji Q701 – efektu podwójnej sceny.
Sfera w sferze to zjawisko, które moje uszy kreują wyłącznie w tej linii słuchawek. To tak, jakby na środku była bardzo mała przestrzeń, w której odbywa się mnóstwo rzeczy na scenie, zaś dookoła jest druga, znacznie większa, niczym wszechświat, w którym – przynajmniej na Q701 – rozpływałem się pod kątem basu. Choć ten nie jest falą kierunkową, wrażenie było iście trójwymiarowe. Audio-Technica AD500X nie mają tego efektu, ale też nie kreują podwójnej sceny. Jest tu obszernie, ale normalnie.
Co więcej, K702 potrafiły mnie niestety bardzo szybko zmęczyć sopranem. W AD500X jest to niemożliwe. Słuchawki są bardzo łagodne, a do tego nie zamulone jak pisałem na wzór R70X i z tego względu premiujące głośniejszy odsłuch. Nie abym takowy zalecał, ale AD500X umożliwiają nam po prostu większą w tym względzie bezkarność. Co najwyżej kosztem uczucia ogólnego zmęczenia hałasem przy dłuższych odsłuchach, ale jest to całkowicie normalne dla naszego organizmu.
Tak więc gdybym był absolutnym scenofanatykiem, zapewne mimo wszystko próbowałbym zabaw z K702 lub innym modelem z tej serii, najpewniej jakimś Made in Austria albo nawet K712 PRO, jako że tu powinno być znacznie więcej analogii do AD500X. Ale że jestem przede wszystkim audiofanatykiem, w kategoriach ogólnych nieporównywalnie bliżej mi do AD-ków. Bowiem dźwięk liczy się jako całokształt, a nie tylko i wyłącznie scena i nic więcej.
Recenzję K702 w wersji bassport-mod można przeczytać tutaj.
Porównanie AD500X vs DT990
Beyerdynamic DT990 są bardziej dla tych, którzy wolą mieć mocniejszy wygar na basie, ostrzejszy detal na sopranie, wciąż niezłą scenę i czułość na tor źródłowy, a przede wszystkim nie są fanami zbyt bliskiej średnicy, która ich „nerwuje”.
AD500X to w zasadzie kompletne przeciwieństwo DT990. Bas jest słabszy, nie tak dominujący, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Średnica wyraźnie pełniejsza i nasycona, kontra bardziej zdystansowana w DT-kach. Góra wygładzona i z plusem na detalu w AD-kach kontra wyraźnie naostrzona i jasna w DT-kach. Wreszcie scena, która z pamięci będzie podobna, ale bardziej na zasadzie analogii do R70X w DT990 i z przewagą AD500X.
Jak więc widać, są to kompletnie przeciwne do siebie słuchawki co do rzeczy, na które stawiają nacisk. Obie będą miały swoją zasadność, jeśli tylko potencjalny nabywca będzie w stanie ocenić prawidłowo szanse na wpisanie się ich w jego gust.
Starą recenzję moich DT990 można przeczytać tutaj.
Porównanie AD500X vs AD2000X
Podczas grzebania w pomiarach THD, przypomniałem sobie, że przecież testowałem już przedstawiciela tej serii i był to model AD2000X, bodajże najwyższy z całej serii. Niestety nie testowałem ani modelu AD700X, ani AD900X, ale patrząc po wykresach, zaczynam kojarzyć już w głowie najwyższego przedstawiciela serii.
W ogromnym skrócie, jest to jeszcze bardziej ocieplona, średnicowa wersja Audio-Technica AD500X, o co prawda większej czystości, ale też wspomnianej modulacji brzmienia w stronę R70X. Być może jest to świetna odpowiedź na dylematy osób, którym bliżej jest do dźwięku R70-tek, ale też formatu i wygody AD-ków.
Na pewno obie pary mają sporo sensu, jednak mi osobiście bliżej jest brzmieniowo do strojenia 500-tek. Naturalnie życzyłbym sobie nadal, aby mieć albo w 500-tkach taką jakość, jak w 2000X, a w 2000X takie strojenie, jak w 500-tkach, a najlepiej z korektami tonalności, ale coś mi się wydaje, że jeśli człowiek sam się nie weźmie do roboty i nie stworzy własnych słuchawek na swoją indywidualną modłę, to takiego życzeniowego wzdychania będzie jeszcze w niejednej mojej recenzji.
Póki co jednak, link do recenzji AD2000X zamieszczałem w na początku niniejszej, jeśli ktoś byłby zainteresowany lekturą. W razie czego, powtórzę: klik.
Jaki wzmacniacz do AD500X?
Ośmielę się powtórzyć tu rekomendację, jakiej udzieliłem w recenzji AR5000 i powiem: „żaden”. Słuchawki świetnie radzą sobie z większości urządzeń i przy deklarowanych 48 Ω impedancji oraz 100 dB SPL, decydowałbym się na jak najczystsze źródła o niskiej impedancji wyjściowej.
Przykłady? Chociażby Topping DX3 (link do recenzji tutaj). Tym bardziej, że pasujący wyjściem słuchawkowym. Natomiast Topping DX5 (link do recenzji tutaj) to już przysłowiowy „overkill”.
Ponieważ słuchawki posiadają okablowanie zamontowane na stałe i w standardzie single-ended, nie jest możliwe ich podłączenie pod balans. Nie uda się to bez trwałych i nieodwracalnych modyfikacji słuchawek w środku, a i tak okazałoby się wówczas, że dodatkowa moc płynąca z balansu nie będzie im do niczego potrzebna.
Podczas odsłuchów, aby osiągnąć satysfakcjonujące mnie 68-70 dB SPL, słuchawki potrzebowały jedynie 11,5 mW na kanał. A więc naprawdę dowolny sprzęt się tu kłania, wliczając w to nawet dongle do telefonów.
Próby podłączania Audio-Technica AD500X pod balans
Ponieważ co jakiś czas zdarza mi się czytać wiadomości z zapytaniem o możliwość przygotowania okablowania lub adapterów tego typu, pozwolę sobie skorzystać z okazji i odpowiedzieć, że takie połączenia nie są możliwe i grożą uszkodzeniem sprzętu.
W temacie adapterów również nie jest możliwe przygotowanie takowych i jako eksperyment, posłużyłem się w tym wypadku Aune X1s GT Bluetooth Edition (recenzja wkrótce), który posiada wyjście zbalansowane 4.4 mm. Przygotowałem specjalną przejściówkę, która „pożyczała” jeden z minusów i dystrybuowała go na oba kanały. Efekt: AD500X grały mocniej na jeden kanał, z wyraźnym przesunięciem na ten, którego minus był przypisany natywnie. Dźwięk owszem, był na obu, ale słuchawki nie nadawały się do użytku.
Ponieważ są to słuchawki kompletnie single-ended i z kablem jednostronnym, nie ma opcji na puszczenie ich po balansie bez zaawansowanej ingerencji w środek. Tak więc da się to zrobić, ale „po Bożemu”. Natomiast kombinowaniem i obchodzeniem zdrowego rozsądku, jedynie popalimy sobie sprzęt i to jeszcze w imię niepotrzebnej zabawy, która przerodzi się w niepotrzebny stres, świecenie oczami i robienie kłopotu sobie oraz serwisowi.
Swoją drogą sam Aune X1s GT również jak najbardziej nadaje się pod te słuchawki, a po wyjściu 6,3 mm ma mocy w bród i żaden balans nie jest tu potrzebny. Co więcej, posiada konfigurowalne filtry FIR, którymi możemy delikatnie przygładzić sobie jeszcze dźwięk, jeśli jakimś cudem AD500X będą dla nas za jasne. Aczkolwiek również i tu uważam, że jest to troszkę przesada i Audio-Techniki spokojnie odnajdą się też i na tańszym sprzęcie. Chyba że kupujemy sprzęt z zapasem na przyszłość i ewentualność zmiany słuchawek na lepsze/mocniejsze, to wtedy jak najbardziej tak.
Podsumowanie
Ostatnie recenzje obfitują w świetny sprzęt, który często nagradzam rekomendacją. Zdarza się też i taki, który na takową nie zasługuje, ba, nawet można byłoby uznać pochylanie się nad nim za stratę czasu. Definitywnie nie jest to kwestia w przypadku AD500X, choć spodziewałem się typowej, rutynowej wręcz recenzji kolejnych słuchawek budżetowych. Takich, w których więcej płaci się za markę, niż faktyczną wartość, a ich obecność na rynku wynika raczej z chęci zapełnienia sobie portfolio.
Z takim myśleniem byłem w naprawdę wielkim błędzie. Mam wrażenie, że okrutnie brakuje nam dobrych słuchawek za rozsądne pieniądze, albo po prostu człowiek nie ma pojęcia, że dobre słuchawki nadal były i są oferowane na rynku, nie będąc kolejną z rzędu nowością i technologicznym przełomem z następnym niesamowitym materiałem, jakim pokryto membranę przetworników.
AD500X są jednym z takich właśnie modeli, bowiem dostępne są na rynku od lat. Może to nawet trochę wstyd, że dopiero teraz mam możliwość zapoznania się z nimi, ale od czasu zakupu w ciemno Beyerdynamików T1 v2, a także pozyskania nieco większego rozeznania, staram się unikać wszelakich „strzałów w ciemno”.
W przeciwieństwie do HD600 czy HD650, które po ostatnich odświeżeniach podobno odstają od starszych egzemplarzy, AD500X wydają się być niezmienne. Jest to samo w sobie ogromnie pozytywne, bowiem recenzja napisana dziś, będzie aktualna także i jutro, pojutrze, za dwa lata itd. A sam producent nie goni ślepo za „najnowszością”. Bo jeśli coś jest dobre i miło się tego słucha, to po co w tym grzebać? No właśnie.
Co więc nam z tego w rękach pozostaje? Proste, ale kapitalnie wygodne słuchawki, które grają angażująco, przyjemnie, a jednocześnie nowocześnie i przestronnie, negując miejscami sens szukania wyższych modeli (przykład R70X).
Jakość wykonania jest dostatecznie dobra. Dominuje plastik, ale bez ścinania zakrętów i z pozytywnym wpływem na wagę. Wyposażenia dodatkowego kompletnie brak. Szkoda, że ATH nie zdecydowała się do dziś na odpinane okablowanie w tym modelu, ale w zakresie uwag krytycznych, poza lekkim skrzypieniem konstrukcji i klekotaniem skrzydełek pałąka, nie zauważyłem nic negatywnego. 8/10
Jakość dźwięku teoretycznie trzyma się cenowo klasy mid-fi, ale mam wrażenie, że producent miał ogromny problem, aby te słuchawki wypozycjonować niżej, niż w rzeczywistości grają. Dzięki temu, choć notują pewne niedostatki np. w najniższym basie czy czystości, słucha się ich niesamowicie dobrze. Wciągają, angażują, zwracają na siebie uwagę i przede wszystkim czarują tonalnością i sceną. 8/10
Ergonomia, wygoda i użyteczność są bardzo wysokie. Choć słuchawki nie posiadają regulacji kąta nachylenia i jest to uproszczenie konstrukcji uważam aż za daleko posunięte, AD500X pasują na mnie jak ulał i obok Sennheiserów HD800S czy KOSSów ESP950 nie pamiętam tak wygodnych słuchawek na głowie od bardzo długiego czasu. Do tego praktycznie „nieistniejący” pałąk, banalność w napędzeniu i wysterowaniu czy umiejętność do niemęczącego grania nawet na większej głośności… naprawdę w tej cenie jestem mega zaskoczony. 10/10
I tak dojeżdżając do końca oraz oceny końcowej, niepozorne Audio-Technica AD500X, niczym robotnicy socjalistyczni, wykuły młotami w radosnym śpiewie 8.5/10, co jest naprawdę fantastycznym wynikiem. W zasadzie tylko jednej rzeczy mi w nich brakowało przez cały czas użytkowania i była to chęć posiadania jeszcze większej czystości. Poza tym nic bym w nich nie zmieniał, nawet tonalność zostawił na takim a nie innym poziomie i nie robił z nich na siłę DFMODów.
Gdyby tak się stało, byłoby bardzo grubo. ATH jednak nigdy tego nie zrobi, bo inaczej zamordowałoby sobie resztę linii produktów z tej serii. Oni też przecież nie są głupi i potrafią liczyć.
Tak czy inaczej z recenzji wychodzę bardzo zadowolony, toteż na koniec nie pozostaje mi nic innego jak nagrodzić słuchawki Audio-Technica ATH-AD500X znaczkiem osobistej rekomendacji, jako w moim odczuciu jedne z najlepszych po całokształcie słuchawek otwartych w przedziale do 500 zł.
8.5/10
Słuchawki na dzień pisania recenzji są dostępne w salonach Top Hifi oraz innych sklepach w Polsce w cenie 449 zł. (sprawdź aktualne ceny i dostępność)
Zalety:
- bardzo wygodna i lekka konstrukcja
- wentylacja komór bardzo przydatna w porze letniej
- kompletny brak pałąka za sprawą skrzydełek 3D
- bardzo łatwe w napędzeniu
- naturalno-relaksacyjne strojenie w nowoczesnym wydaniu
- bardzo dobra średnica
- świetna scena z ekspansją we wszystkie strony
- stosunkowo łatwe w serwisie i modyfikowaniu
- wysoka opłacalność AD500X nawet na tle droższych modeli
Wady:
- subtelne uczucie miejscowego zabrudzenia dźwięku
- więcej równości czy zejścia by nie zaszkodziło, choć to właśnie to generuje w nich klimat
- dość ryzykowne pozbycie się regulacji nachylenia muszli w osi poziomej
- niewymienne okablowanie i brak jakiegokolwiek wyposażenia dodatkowego
- pady z tendencją do zbierania wszelkiej maści kurzu i włosków
- brak zabezpieczenia przeciwkurzowego od strony zewnętrznej
Jako wieloletni posiadacz takich słuchawek czytałem recenzję z przysłowiowym bananem na ustach 🙂 To moje podstawowe – codzienne słuchawki przy komputerze, właśnie ze względu na niesamowitą wygodę oraz fakt że można w nich siedzieć godzinami bez zmęczenia oraz bez uczucia gorąca. Po około 4-5 latach musiałem tylko wymienić pady, tak bardzo je „zajechałem”…
Zestaw ATH-AD500X + Beyerdynamic DT990 podpięte pod Audiotrak Prodigy Cube 2 – zapewnia mi to zupełnie różne wrażenia w zależności od tego czego potrzebuję i co włożę na głowę. W zupełności wystarcza do odsłuchu spotify/yt oraz grania. I nie kosztuje ręki i nogi 😉
Fanem Audiotechniki zostałem odkąd wiele lat temu kupiłem ATH-TAD400 i może nie jest to już firma po którą sięgam gdy szukam najlepszych słuchawek do muzyki (HiFiMAN HE400i na razie), ale dzięki niej właśnie wkręciłem się choć trochę w porządne audio…
Witam. Chciałbym skompletować sobie „budżetowy” tor do odsłuchu domowego. Opisywane słuchawki wydają się bardzo ciekawym rozwiązaniem. Przy założeniu, że źródłem muzyki byłby TIDAL, bądź z telefonu bądź z komputera jaki wzmacniacz byłby w stanie napędzić te słuchawki poza przywołanym w w recenzji? Szukałbym czegoś bardziej „mobilnego” z możliwością podłączenia do telefonu w kwocie +/- 500 zł.
Miałem wybór audiotechniki ad500x i r70x i musiałem zdecydować. Ostatecznie padło na r70x, bo miały większą czystość dźwięku i wydawały mi się bardziej równe i wyższej jakości. Zacząłem z czasem tęsknić za tą specyfiką modelu 500x, ich napowietrzoną sceną, energią i muzykalnością w oryginalnym wydaniu. Znudziła mi się już równość, wierne oddanie detali i chcę ponownie doświadczać świetnego strojenia i bawić się słuchanymi kawałkami. Natomiast polecam sprawdzić ATH-AD900x, bo podobno grają najlepiej z 3 serii ath oraz są bardziej charakterne niż 500x. Mają więcej góry, która jak słuchałem ich dawno temu trochę mnie przestraszyła i nie zdecydowałem się na nie. 700x to zaś analityczne brzmienie.
Z tymi słuchawkami pańskiej konstrukcji to tak na serio? Byłoby naprawdę ciekawie. A czy szansa na test i recenzję Bowersów PX7 S2e jest? Wiem, że już były ostatnimi czasy dwukrotnie u pana produkty tej marki, ale jednak może? Z tego, co widać po pomiarach PI7 S2 trochę za dużo basu tam było, z mojego ucha wynika, że w zwykłych PX7 S2 też. Ciekawi mnie natomiast, jakby to było w wersji e. Pewno niewielkie różnice, ale jednak. Bo na ogół bardzo podoba mi się to brzmienie, jak i sam sprzęt. Dużo lepszy bas według mnie niż na Bangu jakimkolwiek, którego testowałem, może poza EX, jak i na ogół większa naturalność muzyki i szacunek do niej, w porównaniu do Duńczyków, chociaż oczywiście Bang to też wysoka klasa. Co do Ath – świetne, ale póki co nie moja bajka bo na kablu i otwarte.
AKG K702 mają scenę w scenie, ok, ale K612 PRO już wypadają tutaj znacznie lepiej. Jest duża scena, ale naturalna. Swoją drogą nie wiem czemu K612 PRO są niżej pozycjonowane, skoro w porównaniu do K702 mają bardziej naturalną scenę, nie mają ostrej góry z charakterystycznym „nalotem cyfrowym” i nie są tak odchudzone całościowo jak K702… No ale nie one są tematem recenzji.
Jak możemy te ATH-AD500x porównać do K612 PRO w kwestii sceny i brzmienia?
Panie Jakubie, mam pytanie, a jakby je Pan porównał do Akg 240mkII?
Czy posiadając w/w AKG jest sens zakupu recenzowanych, kiedy chce się zapoznać ze szkołą ATH?
K240 na skórkach mogą wydać się bardziej misiowate, zaś na welurach będą miały gorszą ogólną jakość dźwięku i wygodę. Sens jest, jeśli chce się mieć słuchawki wygodniejsze i łatwiejsze w napędzeniu. Co do szkoły grania ATH, myślę że tak, ale głównie starszej linii ich produktów. Nowsze modele to już bardziej reprezentacja AP2000Ti, ADX5000 czy DSR9BT. Z tańszych modeli na pewno SR50BT lub M50X.
Panie Jakubie, bardzo dziękuję za odpowiedź,
Rozważam zmianę, uwielbiam czytać Pańskie recenzję i w sumie zastanawiam się tez nad ostatnio recenzowanymi HD560S + alternatywne pady.
Bardzo dziękuję, miło słyszeć 🙂
Obie pary będą bardzo ciekawe. HD560S + pady będą droższe, może mniej wygodne (docisk), ale bardzo fajnie zagrają i z niezłym niskim basem. AD500X będą wygodniejsze (o ile nie okażą się zbyt luźne), też zagrają fajnie i z większym naciskiem na scenę. Wszystko sprowadzi się do tego, czy 3D-Wingsy okażą się mechanizmem nieskutecznym co do stabilnego trzymania słuchawek na głowie. Jeśli o mnie chodzi, HD560S byłyby dla mnie czystsze od ADków, ale znacznie dłużej wysiedziałbym dziennie w 500-tkach.
W sumie napomnę że dzięki Panu kupiłem aim’a zmodyfikowałem op-ampy, kupiłem AKG 240MKII, i byłem zachwycony, mam wrażenie że mam do Pana podobny słuch i gust, heh. Dlatego tak lubię czytać Pańskie recenzje.
Być może się do Pana usmiechnę, o aktualizację testu Audinsta, mam wersję dx-1 blue24, plus podrzucę inne op-ampy, bo mnie od dawna kusi, i inna dodatkową modyfikacje na testy. Choć to chwilkę jeszcze potrwa
Pozdrawiam serdecznie
Dawid Murzynski
Ps. Op-ampy jakie planuje to burson v7, tylko muszę zobaczyć czy wejdą.
Bardzo dziękuję Panie Dawidzie, z chęcią przyjąłbym sprzęt na testy i pomiary, w sumie nawet już teraz odwdzięczając się z góry, bo sprawiając, że zaoszczędzi Pan pieniądze: http://audiofanatyk.pl/czy-kosci-opa-maja-wplyw-na-dzwiek-ostateczne-rozstrzygniecie/
Jak sam Pan widzi, modyfikacja byłaby więc niepotrzebną inwestycją i kombinatoryką. I tak, mi również zdarzało się w przeszłości błądzić, po czym po latach wróciłem do tematu od strony pomiarowej i czar prysł :). Lepiej jest już dołożyć do lepszych słuchawek albo jeszcze lepszego sprzętu.
Panie Jakubie,
Czytałem ten Pański artykuł wczesniej, i studzi on moje zapędy z op-ampami.
Jednakże na stronie producenta jest podane, ze v5i jest kompatybilny, i dopuszczany do zamiany z istniejącym.
https://www.audinst.com/en/index.php?mid=compatibility&category=5267
Jak będę już miał wszystko przygotowane, to odezwę się do Pana, choć kilka dni to potrwa.
pozdrawiam serdecznie.
Posiadałem parokrotnie V5i w obu wersjach i kości te w najnowszej wersji na tym samym urządzeniu wzbudzały się, choć były teoretycznie kompatybilne, a dokumentacja układu nie uległa zmianie. Jeśli testować DX1, to tylko i wyłącznie w formie fabrycznej, czyli takiej, jaką kupić można normalnie w sklepie. W ten sposób uzyskiwane wyniki będą najbardziej rzetelne i wartościowe dla osób postronnych. Jeśli nie ma takiej możliwości, temat najlepiej byłoby odpuścić.
Panie Jakubie, dostanie Pan ode mnie niemodyfikowany produkt, więc testy będą na oryginalnym dostarczonym z Korei produkcie.
Modyfikacja op-ampami odłożona w czasie, aczkolwiek, jestem w trakcie dyskusji z suportem producenta. Btw. Ta o której nie napisałem jest związana z modyfikacja zasilania,po testach wstępnych, wiem że efekt jest spektakularny (testowane na uszach) 😁 zareczam, że jest ciekawie 😁
Panie Jakubie,
Witam ponownie,
Proszę o kontakt w sprawie wysyłki na mail dmurzynski@gmail.com.
Będzie mi trudno wysłać, bo testuje w domu właśnie hd560s na zmienionych padach, i dziękuję, to naprawdę petarda, odkrywam dźwięk na nowo,
Trudno się przyzwyczaić po 7 latach używania AKG, choć ono ma też swój urok, dziękuję!
Pozdrawiam
Dawid Murzyński
Ps. Miał Pan rację, zmiana padów to szok. Bez zmiany by mnie nie zachwyciły. Jeszcze raz dziękuję.