Recenzję tych słuchawek udało się wykonać praktycznie tylko dzięki przypadkowi i przekonaniu przyjaciela do słuszności podjęcia się wykosztowania na ten konkretny model. Poszukiwał on słuchawek lekkich, solidnych, zamkniętych i w miarę wygodnych. Bardziej niż na uszy, był uczulony na nacisk czaszkowy, dlatego waga musiała być rozłożona bardziej na docisk skroniowy. Okazało się, że takie wymogi świetnie spełniły K271 MKII, które w zamian trafiły do mnie na kilka dni na szybką, ale mimo to jak zawsze dokładną (za moimi największymi staraniami) recenzję.
Dane techniczne
- Przetworniki: zamknięte, dynamiczne 32 mm
- SPL: 91 dB /mW
- Pasmo przenoszenia: 16 Hz – 28 kHz
- Maks. moc wejściowa: 200 mW
- Impedancja: 55 Ohm
- THD: <0,3%
- Okablowanie: 3-pin mXLR-jack 3,5 mm z adapterem gwintowanym na 6,3 mm
- Waga bez kabla: 240 g (8,5 uncji)
W zestawie otrzymujemy prócz słuchawek również:
- kabel prosty 3 m
- kabel sprężynowy 5 m
- zapasowe nausznice welurowe
- niezbędną dokumentację
Jakość wykonania i konstrukcja
Słuchawki przychodzą do nas w klasycznym pudełku AKG typowym dla ich produktów studyjnych. Tak samo jak model K240 MKII, o wartości tego konkretnego pakietu decyduje również dodatkowe wyposażenie: drugi kabel (sprężynowy) oraz zapasowa para nausznic welurowych.
Konstrukcyjnie jest to dokładnie ten sam model co K240 i z dokładnie taką samą paletą kolorystyczną (granat + niebieski + czerń oraz wstawki metalowe). Różnica sprowadza się jednakże do inaczej zaprojektowanej komory akustycznej, która jest zamknięta. Srebrny pierścień jest znacznie większy i obejmuje krawędź skrajną muszli, niestety wystawiając się w ten sposób na potencjalne uszkodzenia mechaniczne powstające na skutek np. nieuważnego odkładania lub nieszanowania sprzętu . Z kolei podstawa mechanizmu ruchomego czaszy znalazła swoje miejsce zamiast otworów dyfuzyjnych. W ten sposób słuchawki zachowują pełnię regulacji z modelu półotwartego, jednocześnie utrzymując dostateczny poziom izolacji od otoczenia, typowy dla słuchawek zamkniętych.
Mimo faktu zamkniętości, sprzęt poci uszy tylko trochę bardziej niż wariant półotwarty. Ciekawą funkcją jest przycisk przy systemie regulacji opaski. Gdy jest naciśnięty, przerywa obwód słuchawek i wycisza kompletnie dźwięk. Przy zakładaniu opaska podnosi się wraz z bloczkiem zawierającym wypustek do wciskania owego przycisku, na powrót przywracając dźwięk w obu kanałach. Patent ten pamięta czasy jeszcze modelu K270 Studio, a więc rok 1988. Słuchawki te jednak nie są ich bezpośrednimi spadkobiercami, a bardziej modelu K250.
Klasycznie dla linii studyjnej otrzymujemy możliwość wymiany okablowania na dowolne inne, byle zakończone wtykiem mini XLR 3-pin. AKG wprowadziło to złącze w swoje słuchawki wraz z przejściem na przetworniki 55 Ohm w okolicach 2002 roku, jeśli dobrze pamiętam. Daje nam to jako posiadaczom dodatkowe możliwości manipulowania jakością tego elementu i w ostateczności też charakterystyką końcową słuchawek. Odsyłać będę tu np. do kabla AC2 PRO do słuchawek AKG, który wprowadza m.in. dodatkowy plus do czystości i rozdzielczości. Tak skutkujące na rezultatach okablowanie uważam za bardzo dobry i pożądany w K271 kierunek, aczkolwiek nie należy traktować go jako remedium na ewentualne bolączki dźwiękowe słuchawek po zakupie. Słuchawki przede wszystkim musimy lubić takimi jakimi są, aby wszelkie zakupy tego typu były opłacalne.
Przygotowanie do odsłuchów
Przed przystąpieniem do krytycznego oceniania, sprzęt został przeze mnie poddany zwyczajowemu wygrzewaniu przez ok. 2 dni, głównie z powodu doświadczeń z tą linią słuchawek. W tym czasie sprzęt zdążył zmienić trochę swoją sygnaturę, głównie oscylującą wokół porzucenia siarczystości dźwięku oraz twardości basu.
Słuchawki były przeze mnie konfrontowane głównie z pozostałymi modelami AKG, a więc:
– M220 PRO
– K240 MKII
– K240 Monitor
– K280 Parabolic
– K301
– K550 MKI
Powyższa paleta słuchawek została przeze mnie dobrana z bardzo konkretnych powodów. M220 PRO jako przyrównanie do subiektywnie najlepszego moim zdaniem współcześnie produkowanego modelu AKG z przetwornikami z serii DKK32. K240 MKII jako bezpośrednią alternatywę półotwartą z tej samej linii. K240 Monitor w celu ustalenia różnic w priorytetach brzmieniowych względem starej linii 600-ohmowych przetworników z tej serii. K280 Parabolic dla przyrównania do kwadrofonicznego sposobu kreacji dźwięku (a więc i K270). K301 w celu ustalenia różnic jakościowych względem zapomnianej już serii 40 mm przetworników tego producenta. Wreszcie K550 MKI zaś jako bezpośrednią współczesną alternatywę dla opłacalnego zakupu na poczet zwykłego konsumenta.
Sprzętem źródłowym były praktycznie dwa urządzenia: Xonar Essence STX z kompletem dyskretnych wzmacniaczy operacyjnych od Bursona oraz Sonic Imagery Labs oraz NuForce DAC-80. Rolę wzmacniaczy pełniły przeważnie Burson Soloist SL MKII, Matrix HPA-3B oraz NuForce HAP-100.
Jakość dźwięku
Naprawdę nie mam żadnej możliwości aby powiedzieć, że AKG mnie zaskoczyło. Wpływa na to zarówno moja wiedza nt. poprzednio recenzowanego modelu, jakim były K272 HD, ale też szkoły grania tego producenta jako ogółu.
Słuchawki nie różnią się od K272 HD w zasadzie niczym poza innymi kolorami, dodatkowymi akcesoriami, odpinanym kablem, systemem automatycznego wyciszania słuchawek po zdjęciu z głowy oraz niemal identycznym brzmieniem. Niemal.
Różnica tkwi jedynie w sopranie, który na K271 jest nieco bardziej podkreślony i słychać to, gdy sprzęt potraktujemy innymi nausznicami niż skórkowe. I od razu zaznaczę, że właśnie one z K271 sprawdzają się moim zdaniem najlepiej. Nadają im głębszego wyrazu ponad fundamentem płaskiego, monitorowego grania, jednocześnie podkreślając bas i zwiększając izolację. Po prostu akustycznie wypada to świetnie i znacznie lepiej, niż kiedy AKG stosowało swoje pierwsze nausznice syntetyczne pozbawione obszycia zewnętrznego. Często widać takowe na sklepowych zdjęciach K240 MKII i tych radzę Państwu unikać na każdym modelu AKG.
Choć nie widać tego może na wykresie, bas jest w tych słuchawkach wyczuwalny i potrafiący ładnie zabrzmieć. Zakres ten jest podkreślany głównie przez nausznice i samą akustykę, która ewidentnie pracuje na naszą korzyść w sytuacji dobrego przylegania słuchawek do głowy, ale nadal czyni to kompetentnie, oszczędnie w mocy, dokładnie tyle ile trzeba, z należytym zejściem, wydźwiękiem, precyzją. Nie przesadza z analizą ani frywolnością, jeśli tylko nie będziemy im albo odejmować kontroli po stronie źródła lub dodawali kolejnych Ohmów impedancji wyjściowej. Dlatego też sprzęt ten zagrał bardzo dobrze nie tylko z Essence STX, ale też poradził sobie z np. niepozornym Creative E5, który dodatkowo lubi wzmacniać także i podzakres najniższy. Jednym słowem równy, dokładny bas z naddatkiem ilościowym i spokojnym, studyjnym charakterem.
Średnica nie jest tak dyfuzyjna jak w K240, a zamiast tego bardziej obrazowa, namacalna, bliższa. Z drugiej strony nie tak bliska na niższym podzakresie jak w K270 i K280. Nie ma wrażenia eteryczności i przyjemnego „poruszenia” planu dźwiękowego przed nami, ale dzięki temu słuchawki lepiej kontrolują nasze najbliższe otoczenie i trzymają w ryzach wszelakie źródła pozorne. Jeśli coś nam uciekało, wymykało z rąk m.in. w K240, tu będzie prezentowane na swoim miejscu, bardziej zwyczajnie, zgodnie z kanonem słuchawkowym i najlepszymi ku temu zasadami akustycznymi.
Nie będzie tu też tej nieznośnej czasami dla niektórych tunelowości i lekkiego przykrycia znanych z M220 PRO na nausznicach skórkowych. I choć tam słuchawki umożliwiały rozwinięcie skrzydeł poprzez wymianę nausznic na welury, tak pozbawione tego atutu K271 muszą radzić sobie na fabryce. I na całe szczęście radzą, przez co obok M220 mają moim zdaniem najwięcej sensu ze wszystkich pozostałych modeli z tej serii. Jedyną opcją pozostają się właściwie chyba tylko K240 Studio, ale głównie z racji niskiej ceny i krajowej dystrybucji, zaś z używanych – K242 HD.
Sopran jest w K271 jaśniejszy od M220 na skórkach, ale też przyjemnie wyrównany względem innych modeli K240. Można powiedzieć, że obok wspomnianych 220-stek, jest to najlepiej zbalansowany dźwięk tej serii i to jeszcze w wariancie zamkniętym, który gwarantuje dodatkowe plusy płynące z izolacji od otoczenia. Słuchawki artykułują detale w sposób precyzyjny i na tyle selektywny w ramach swoich (jedynie) 32 mm przetworników, żeby wywiązać się ze stawianych przeze mnie tym słuchawkom oczekiwań dla tej półki cenowej. Jednocześnie unikają przesadyzmu i wypychania detali zbyt mocno przed szereg. Bardzo rozsądne i rzetelne podejście do tematu znajduje tym samym u mnie spore uznanie. Uwielbiam bowiem słuchawki, które trzymają się względnie punktu złotego środka i w ramach ogólnego charakteru sensownie równoważą różne cechy, o których nadmiar w jedną czy drugą stronę nie chcielibyśmy się potknąć.
Scena nie ma w sobie co prawda ani aż takiej głębi jak K550, ani objętości jak M220/K240, ani nawet szerokości swoich protoplastów z serii K270, ale w ramach samej siebie jest to aspekt przynajmniej dostateczny-do-dobrego, a co jak na słuchawki zamknięte winne być potraktowane jako komplement z mojej strony.
W K272 HD z racji nausznic welurowych i nieco innego brzmienia, było najwyżej dostatecznie i to głównie w przebłyskach. Znów pomagają fabryczne nausznice dające wrażenie pogłębienia i lekkiej echowości, dzięki czemu pogłosy mają gdzie uciekać, nie są ze sobą powiązane monotonną, jednorodną siecią zależności. Punktowałem to przy K272, piętnowałem również i w innych słuchawkach (np. SRH1440), ale w K271 słychać wyraźnie, jak nausznice skórkowe dobrze temu modelowi służą. Czy służyłyby także i K272? Zapewne, ale różnica w sopranie nadal mogłaby pracować jak na ironię na niekorzyść tych ostatnich.
W zakresie charakteru proszę nie być zwiedzionymi – nadal otrzymują tu Państwo słuchawki neutralne, płaskie, ale też właśnie dzięki temu tak do bólu uniwersalne i elastyczne, z tendencją do jednoczesnego neutralizowania, analizowania i monitorowania. Z tej perspektywy wydaje się nawet, że to model wręcz kompletny, mający wszystko w dobrej ilości i na dobrym poziomie i tylko chęć nasza do zmaksymalizowania określonych cech dźwiękowych mogłaby odwieść od ich zakupu. W końcu to wciąż aż 550 zł i przecież tuż za rogiem czają się K550, DT100 czy też inne słuchawki zamknięte, które uznamy np. za neutralne lub koloryzujące, jak HP100, M50X czy używane D600. Rozwiązania będą takie, jakich poszukiwać raczy przyszły nabywca. Faktem jednak niezaprzeczalnym będzie, że K271 MKII to przykład produktu solidnego i w wielu sytuacjach tak bardzo uniwersalnego, że nawet K550 mogą poczuć na sobie ich oddech mimo posiadania lepszej jakości dźwięku oraz wyższej na ogół wygody.
K271 prezentują się z bardzo dobrej strony również jak pisałem w kontekście M220 PRO, które uważam za najlepszy wariant tej rodziny w ogóle. Przede wszystkim mają bardziej monitorowy i jednorodny charakter, większą izolację, czytelność, ale też gorszą holografię i mniejszą scenę. To konsekwencje komór zamkniętych, choć daleko im do uczucia klaustrofobii. Dla fanów rybek i akwarium jednocześnie, gorąco zalecam w tym miejscu spróbowanie w/w K550 – one leczą te bolączki, choć przyznam się, że K271, z samego sentymentu do tej serii i banalnie wymiennych / dostępnych nausznic, depczą tu po piętach w sposób faktycznie zauważalny.
Do K271 dostaniemy również znacznie więcej części zamiennych, wymienimy sobie kabel, wkładki, nausznice (również na te nieoryginalne, np. od Beyerdynamiców DT770/880/990/T1/COP etc.), także spokojnie naprawimy lub ulepszymy to i owo w razie potrzeby. K550 to produkt z kolei stricte konsumencki, nie mający takich cech. Kabel na sztywno, oryginalne nausznice bardzo trudno dostępne (pasują zamienniki od Superluxów HD669 i 681 EVO), a i części w razie czego nie wiadomo czy się dostanie. Typowa to można powiedzieć polityka na współczesne czasy. Poniekąd więc można przypisać K271 rolę przedmiotu bardzo użytkowego, takiego swego rodzaju wołu roboczego, który będąc solą tej ziemi ciągnie wszystko uparcie do przodu. Nie dobija nas przesadzonym basem (K271 są mniej basowe od np. w/w HD669), nie wymiotuje w nas średnicą, nie przecina mózgu na pół sopranem, ale też nie udaje zamkniętych HD800/K702 pod względem wielkości sceny. To po prostu dobre, solidne i przede wszystkim przewidywalne słuchawki. Skrywają w sobie szansę znudzenia po czasie swojego użytkownika, jeśli ten poszukuje „zabawiarek” co to zaskakują co album swoim sposobem grania, ale też mogą być równie dobrze stałą przystanią dźwiękową i bardzo rzetelnym punktem odniesienia w ramach współczesnych konstrukcji closed-back mid-fi.
Podsumowanie
Słuchawki zrobiły na mnie wrażenie przede wszystkim jako bardzo solidna i wiarygodna para uniwersalnych allrounderów, ale bardziej roboczych niż stricte konsumpcyjnych. Sprawdzą się jako słuchawki liniowe, monitorowe, studyjne, kontrolne, ale też ładnie oddające ogólny charakter toru, którym mogą być kształtowane w razie potrzeby na większą muzykalność. Rozsądna izolacja i dobra wygoda również skłaniają się na ich atrakcyjność, zaś łatwość w napędzeniu i wysterowaniu oraz umiarkowana cena także są sporymi atutami. To jedne z tych współczesnych modeli AKG, które często przemijają między różnymi oklepanymi propozycjami zakupowymi bez specjalnego echa, choć mogłyby stanowić naprawdę trafną odpowiedź na wiele dylematów z gatunku „co kupić”. Osoby chcące mieć jednak mimo wszystko jak najbezpieczniejszą opcję w ramach walorów napędowych i większej sceny, a więc cech typowo użytkowych, mogą spokojnie pozostać przy droższych K550.
Ceny tych słuchawek w sklepach po ostatnich obniżkach zaczynają się mniej więcej od ok. 400 zł (sprawdź aktualną cenę i dostępność)
Zalety:
- ponadczasowa konstrukcja o dużej wytrzymałości
- rozbudowane wyposażenie w dodatkowe akcesoria
- wymienne okablowanie i łatwość zdobycia części zamiennych
- dosyć łatwe do napędzenia
- bardzo łatwe w wysterowaniu
- monitorowe, równe granie z ładnym basem
- rzetelne podejście do prezentacji materiału dźwiękowego mimo bycia tylko pułapem mid-fi
- zupełnie satysfakcjonująca jak na zamknięte słuchawki scena
- podatne proste i szybkie modyfikacje o nieinwazyjnym charakterze
- świetne w budżetowych zastosowaniach kontrolno-dźwiękowych
Wady:
- podatne na uszkodzenia mechaniczne srebrne pierścienie
- twardniejące z wiekiem nausznice jak w każdych K2
- nausznice welurowe zdatne tylko dla małych uszu (mała średnica otworów wewn.)
Serdeczne podziękowania dla p. Marcina, za użyczenie swojego prywatnego sprzętu do testów.
A więc, do domu, pod kartę Audiotrak Prodigy HD2, subiektywnie według Ciebie EvilKillaruna – K271 MKII czy K550?
A więc proszę przeczytać recenzję i samemu podjąć decyzję. Ze słuchawek zamkniętych osobiście praktycznie nie korzystam, jeśli nie muszę.
Dziękuję, w takim razie zastanowię się nad K612. Jak zawsze otwierasz oczy ;).
K612 to kompletnie inaczej grające słuchawki od obu wymienionych i z inaczej kreowaną akustyką z racji typu. Wymieniając je tutaj sugeruje Pan, że chyba tak naprawdę wybór sprzętu w kontekście brzmienia jest Panu raczej obojętny, byle był on do ok. 600 zł. To tak niestety nie działa, dlatego nie chciałbym w żaden sposób zrobić Panu krzywdy i wskazać palcem czegoś, co mogłoby kompletnie przeczyć Pana oczekiwaniom. Zresztą bez ich znajomości i tak jakiekolwiek akuratne doradzenie jest niestety niemożliwe. Mogę powiedzieć w tej chwili z pewnością jedynie, że K612 pod HD2 to kiepski pomysł.
Zgadza się, wiem, że jest to kompletnie inne brzmienie, zwłaszcza, że jest to inna konstrukcja, ale pomysł ten powstał dzięki Twojemu pierwszemu komentarzowi, który uświadomił mi, że słuchawek zamkniętych tak naprawdę nie potrzebuję. Oczekiwań co do brzmienia także nie mam dużych, ponieważ słucham prawie wszystkiego. Wiem, że chcę coś droższego od obecnych, wysłużonych HD438, jednocześnie o zmianie źródła póki co nie myślę – uważam, że lepiej zainwestować w droższe słuchawki, mając HD2, niż kupić gorsze i zaraz dokupić lepsze źródło. Zastanawiam się także nad tańszą alternatywą – Philips SHP9500.
Zaciekawiło mnie natomiast stwierdzenie, że K612 pod HD2 to kiepski pomysł. Pisałeś, że ,,AIM SC808 nie ma problemu z napędzeniem tych słuchawek”. Czy najwyższy model przetwornika Wolfsona i solidna elektronika, a ściślej mówiąc – 100 złotych różnicy między tymi kartami to różnica kolosalna?
Proszę Pana, SC808 ma na pokładzie normalny wzmacniacz słuchawkowy, także tak, 100 zł jest tu dużą różnicą z perspektywy słuchawek i jednocześnie sporym atutem samej karty. HD2 ma z kolei trochę inne przeznaczenie i możliwości. Dlatego napędzenie w SC808 jest bezproblemowe i jedyne z czym musiałby Pan się zmagać, to ewentualnie wysterowanie.
Może czas na porównanie oryginałów z http://www.iskproaudio.com/products/hd-9999-headphones
Wystarczyło przeczytać recenzję HD9999, w której to takowe krótkie porównanie już zostało przeze mnie poczynione: http://audiofanatyk.pl/recenzja-sluchawek-isk-hd9999/comment-page-2/
K271 MKII czy K550 do celów studyjnych? Chodzi mi o miksowanie muzyki?
Całkowicie osobiście do takich zastosowań wolałbym te pierwsze, jeśli w jakikolwiek sposób ułatwi to Panu wybór.
Dzień dobry,
Zastanawiam się nad kupnem słuchawek K271 MKII vs K240 Studio + dodatkowe nausznice. Używać ich mam zamiar do komputera z kartą Asus Xonar Phoebus Solo do słuchania muzyki i gier z otwartym światem (dużo dźwięków otoczenia). Zakładam, że do modelu K271 nie dokupuje innych nausznic, ponieważ chciałbym się zmieścić w cenie do 500 zł. Czy miedzy tymi modelami występuje jakaś znacząca różnica?
Witam,
A nie wynika to czytelnie z recenzji Panie Marcinie? M.in. dlatego zawarłem w niej odniesienia do M220/K240. Plus wszystkie te słuchawki mają swoje recenzje na blogu, więc porównanie można wykonać samodzielnie i z racji faktu, że wykonywane były przez jedną i tą samą osobę.
Witam .Recenzja super ale mam pytanie.Jestem posiadaczem Akg k511 jak dla mnie rewelacyjne słuchawki co niektórzy piszą że zero basu kartonowy itd.Oczywiscie każdy ma inny słuch i mi one odpowiadają .W mojej kolekcji mam też stare dobre Technicsy rpf 290 są to słuchawki zupełnie inne aczkolwiek chciałbym zakupić akg k271 stąd moje pytanie czy zagraja lepiej od w/w modeli
Witam,
Nie testowałem wymienionych przez Pana modeli, zaś samą recenzję K271 popełniłem jak można zauważyć rok temu. Odpowiedź na Pana wątpliwości znajdzie się więc prawdopodobnie tylko po zakupie. Zawsze jeśli coś pójdzie nie tak, sprzęt będzie można zwrócić w terminie 14 dni bez podania przyczyny.
Cześć, szukam alternatywy dla HD 380 pro, które są według mnie świetne, lecz nie pasuje mi to, że nie zawsze odpowiednio przylegają do głowy, przez co cały bas ucieka… Szukam czegoś o bardzo podobnym dźwięku, nie kłującego w uszy z tym mocnym basem o świetnej teksturze.
Nie wiem Panie Zenonie co ta problematyka ma wspólnego z K271, ale podobny wątek widziałem na forum: http://forum.audiofanatyk.pl/index.php?/topic/1908-sennheiser-hd380pro-nauszniki-czy/
Witam, posiadam te słuchawki od 8 dni i coraz bardziej je lubię. Bardzo dobra izolacja od dźwięków otoczenia (tzn. trochę słyszę TV, który żona ogląda w tym samym pokoju, ale tylko w przerwach między utworami, muzyka niemal wszystko zagłusza, jat pod tym względem postęp wobec półotwartych AKG K530LTD). Wbrew moim własnym prognozom wolę pady skórzane, niż welurowe: wygodniejsze, ładniejsze, czystsze brzmienie (w welurowych brzmienie jest nieco jaśniejsze, a jednocześnie cieplejsze, ale mam wrażenie nieco sztucznych podbarwień oraz nieco rozmazanej średnicy, różnic w basie nie zauważyłem). Co ciekawe, K271 MkII swoim brzmieniem przypominają mi nieco… wzmacniacz Onkyo Integra A8670, który kiedyś miałem – przynajmniej tak grają w moim systemie: wzmacniacz słuchawkowy SMSL sAp-II plus mini-amplituner-CD z USB Marantz M-CR503 jako źródło. Generalnie uważam, że zakup tych słuchawek to był strzał w dziesiątkę. Moim zdaniem, ich brzmienie wcale nie jest nudne, bo różnicuję realizacje: każda płyta brzmi nieco inaczej (zapewne tak, jak chciał realizator). K271 zastąpiły moje stare, 13-letnie AKG K530LTD, które wciąż mam i lubię, ale już są nieco „zmęczone” – słucham teraz na nich w pracy. Przy okazji: widzę, że na blogu brakuje recenzji tego budżetowego, ale ciekawego modelu, jakim jest K530LTD. W razie czego mogę pożyczyć swój egzemplarz do recenzji.
Ze swojej strony chciałbym dodać, że słuchawki brzmią dobrze również na słabszym sprzęcie źródłowym. Na co dzień słuchawki podłączam pod zintegrowaną kartę w laptopie (HP Omen) i brzmią zupełnie poprawnie. Testowałem również na smartfonie (RedmiNote9) i tutaj czuć ogólny spadek jakości przede wszystkim w zakresie rozdzielczości i czystości, niemniej słuchawki nie tracą swojego charakteru i nadal można się wsłuchać z wielką przyjemnością w dźwięk o studyjnym/analitycznym charakterze. Głośność, w porównaniu do „zwykłych” słuchawek, podbiłem z ok. 30% na 60%.
Pozwalam sobie na ten komentarz, bo sam przez wiele miesięcy zastanawiałem się na zakupem słuchawek i przed rzeczonym modelem wzbraniałem się, a wręcz wstydziłem się „z czym do ludzi z takim źródłem”. Z kolei inwestycja już kwoty rzędu 1000 zł w słuchawki wraz z należytym źródłem wydawała mi się przytłaczająca. Jednocześnie wydanie sumarycznie 500 zł na budżetowe słuchawki i budżetowe źródło jawiło mi się, jako rozwiązanie tymczasowe, niesatysfakcjonujące i niosące ryzyko, że zaraz będę sprzedawał ze stratą. I w ten sposób przez dłuższą chwilę tkwiłem w impasie.
Zatem niezdecydowanym polecam zakupić słuchawki, mimo gorszego źródła. Jest to z resztą zgodne z rekomendacjami autora bloga, pod którymi pozostaje mi się skromnie podpisać. Od kilku już dni cieszę się niezwykle z odsłuchu muzyki na AKG K271 MKII, a gdy ochłonę i odłożę środki, to na spokojnie rozważę zakup źródła. Dodam tylko, że kluczowym wymogiem w moich decyzjach zakupowych była zamknięta konstrukcja słuchawek.
Z ciekawości zapytam: używa Pan padów skórzanych, czy welurowych? Wbrew temu, co Autor napisał w recenzji, wolę pady skórzane. W wielu miejscach spotkałem się z opiniami, że ludzie wolą pady welurowe do tych słuchawek. Ciekawe, czy tylko ja jestem taki dziwny 😉
Autor recenzji posiada ciepło grające K240 MKII, które preferuje bardziej na skórkach niż welurach, więc może sobie pozwolić na ten luksus trzymania K271 na welurach na wzór większej liniowości dźwięku 😉
Przy czym welury są o tyle niewdzięczne, że dopiero tak po paru miesiącach konsekwentnego ich dociskania i palowania kształtują się tak, że uzyskuje się dźwięk optymalny. Czasami słuchawki z tej serii, czy nawet w ogóle na DKK32, potrafią lepiej grać na starych zużytych welurach niż nowych. Kluczowa jest odległość od ucha. Warto po założeniu welurów np. przycisnąć słuchawki do głowy rękoma w trakcie ich pracy. Największe zmiany są w średnicy, barwie i pozycji wokalistów.
Do słuchania muzyki stosuje tylko padów skórkowych. Akurat zależy mi na izolacji i muzykalności, więc welurowych nawet nie zakładałem. W kontekście izolacji to słuchawki stosuję również do grania w gry komputerowe (a że gram na laptopie to jest głośno), więc zastosowałem ostatnio pady polskiej produkcji z memory foam (producent YIVO). Izolacja znacznie lepsza, ale kosztem większej potliwości i dużej zmiany dźwięku (przejaskrawiony bas i góra, gorsza rozdzielczość). Mimo wszystko do grania w Wiedźmina 3 super i znacznie lepiej niż np. ISK HD9999 (bo „świat” wokół brzmi naturalnie).
W kontekście muzykalności dokupiłem Dragonfly Black i jestem bardzo zadowolony. Synergia bardzo dobra, ale to akurat nie jest zaskoczeniem po przestudiowaniu recenzji obu produktów na blogu:) Swoją drogą trochę miałem wątpliwości odnośnie tego DACa, bo znalazłem wiele opinii, że jak mam dobrego gamingowego laptopa to nie ma ŻADNEJ różnicy. A moim zdaniem jest i to nawet GIGANTYCZNA:) Jakość dźwięku o klasę wyżej. Ogromne pozytywne zaskoczenie, bo nastawiony byłem na odsyłanie po testach.
I jeszcze chciałbym podziękować Panu Jakobowi za merytoryczne i profesjonalne recenzje, w szczególności sprzętu z klasy budżetowej. Ostatnie zakupy robię wg dwóch zasad: 1. Słuchać swojego ucha. 2. Opierać się na recenzjach Audiofanatyka. I jeszcze się nie zawiodłem. Dziękuję i pozdrawiam!
Dzień dobry. Jakim sposobem wygrzewał Pan K271 MKII? Zostawienie ich na biurku żeby sobie po prostu grały odpada bo mają one tą funkcję automatycznego wyciszenia gdy nie ma ich na głowie. Jest jakiś bezinwazyjny sposób aby mieć je ciągle grające nie mając ich na głowie żeby się wygrzały w 2 dni?
Na głowie Panie Piotrze. I nie chodzi o przetworniki, tylko o wygniatanie się padów oraz dopasowywanie ich do głowy użytkownika. Nie jest to proces na 2 dni, a na miesiąc/e.
Testował Pan je pod wzmacniaczem FiiO E10K Olympus 2? Jeśli tak to jak wypada synergia z tym DACiem?
Nie. Nigdy nie miałem przyjemności ich parować ze sobą.