O stare dobre Sennheisery HD650 z przyjemnością zabiegałem mimo faktu, że słuchawki te miałem przyjemność odsłuchiwać już sporo czasu temu, jako rewizję najstarszą tego modelu. Sennheiser zmieniał bowiem detale konstrukcyjne z biegiem lat, zarówno tego, jak i niższego modelu. Miało to swoje przełożenie na brzmienie końcowe rzecz jasna, ale z zachowaniem ogólnych pryncypiów przypisanych tylko i wyłącznie temu konkretnemu modelowi. Wtedy nie udało mi się sprzętu zrecenzować i dopiero teraz taka okazja się nadarzyła, jak również do przeplecenia tekstu wnioskami i obserwacjami dotyczącymi tamtejszej rewizji. Przed Wami zatem obecne od wielu lat na rynku wyższych słuchawek dynamicznych klasy premium Senneheisery HD650, a które użyczył Audiofanatykowi do testów użytkownik Manuelvetro.

 

Dane techniczne

– przetworniki: dynamiczne, otwarte
– impedancja: 300 Ohm
– skuteczność: 103dB
– zniekształcenia THD: <0.05%
– pasmo przenoszenia: 10 Hz – 39,5 kHz
– długość przewodu: 3m
– waga bez kabla: 260g
– gwarancja: 2 lata

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Słuchawki, zresztą jak to przystało na wyższe produkty Sennheisera, prezentują się całkiem okazale – przychodzą do nas w pofalowanym kartonie, mającym w sobie skrzynkę ze słuchawkami i okablowaniem. Co prawda wykonane są z plastiku, ale jest on dosyć wytrzymały, a także lekki, co przy ciągłym operowaniu na słuchawkach pokroju Audeze jest zawsze miłym akcentem.

 

Recenzja słuchawek otwartych Sennheiser HD650Recenzja słuchawek otwartych Sennheiser HD650Recenzja słuchawek otwartych Sennheiser HD650Recenzja słuchawek otwartych Sennheiser HD650Recenzja słuchawek otwartych Sennheiser HD650Recenzja słuchawek otwartych Sennheiser HD650Recenzja słuchawek otwartych Sennheiser HD650Recenzja słuchawek otwartych Sennheiser HD650

 

Konstrukcyjnie jest to dokładnie ten sam szkielet, co HD600, a także rama z innych słuchawek: 580, 565, 545, 535 etc. Mamy zatem po staremu konstrukcję w pełni otwartą z przetwornikami dynamicznymi umieszczonymi w specjalnym plastikowym koszu, a ten – w stelażu wyprofilowanym na owal. Ze względu na fakt pełnej otwartości, słuchawki kompletnie nie izolują od otoczenia, a także wycieka z nich obficie dźwięk na zewnątrz. Od HD600 (również z pierwszych serii, bo takowe były przeze mnie testowane), ale też wcześniejszej swojej własnej rewizji, różnią się srebrnym filtrem na środku przetwornika. Starsze serie tego nie miały.

 

Sennheiser HD600 - HD650 driver comparision

 

Kopuły to niestety bardzo podatne na uszkodzenia metalowe maskownice znane z wielu tanich urządzeń stojących audio, jak np. radiomagnetofony itd. Właśnie po tym elemencie można stwierdzić najłatwiej, czy dany egzemplarz tych słuchawek był przez poprzedniego właściciela szanowany, czy też nie. Regulacja odbywa się na identycznej zasadzie, co w HD600 – wysuwane stalowe ramiona z możliwością regulacji zarówno kąta nachylenia, jak i obrotu względem naszej głowy. Coś, czego Audio-Technica jakoś niespecjalnie jest się w stanie nauczyć.

W zasadzie jedyne uwagi jakie można mieć na polu konstrukcyjnym, czy też w ogóle ergonomicznym, to bardzo utrudniona orientacja w zakresie pinów okablowania, wyczuwalny clamping (docisk do głowy), przez co zawsze czuć, że się je na niej ma, a także znane już od lat zjawisko „znikających gąbek”, czyli prasowania się materiału wypełniającego w nausznicach i pałąku, przez co zmniejsza się ich pojemność i ostatecznie wygoda. Prawdopodobnie jest to celowy zabieg producenta, aby nakręcać sprzedaż wcale nie tanich nausznic zapasowych, zresztą i tak jest to materiał eksploatacyjny, więc producenci zawsze mogą powołać się na ten fakt i automatycznie uciąć wszelkie dywagacje.

Na koniec pozostaje mi już tylko wspomnieć, że na brzmienie HD650 niekoniecznie musimy się godzić w formie takiej, w jakiej jest ono nam wprost z pudełka serwowane. Pomaga w tym fakt wymienności okablowania, które ma na nie taki sam wpływ, jak w przypadku HD600.

 

Brzmienie

Choć brzmienie HD650 było mi dobrze znane z pierwszej rewizji tego modelu, której odsłuchy odbyły się niestety poza łamami Audiofanatyka, naprawdę miło było móc usiąść ponownie do brzmienia Sennheiserowej szkoły. Tym razem również na lepszym sprzęcie i w lepszym towarzystwie, a zatem pytanie co się zmieniło, jak się zmieniło.

Bas
Serwowany przez HD650 jest o dziwo twardszy, niż ma to miejsce w HD600 czy też pierwszej rewizji. Słuchawki ukazują go w pełni, próbując odcisnąć na słuchaczu zarówno odpowiednią rytmikę, dźwięczność, jak i fakturę, całościowo formując z tego zakresu muzykalną, ale z wierzchu utwardzoną stopę. Solidność linii basowej nadrabia tu jej pewną ospałość i ociężałość, a którą nawet na lepszych układach źródłowych trudno jest zmusić do wyraźnie większej szybkości i precyzji rodem z najlepszych słuchawek studyjnych lub konstrukcji wykonanych w innych technologiach. Przestaje to jednak dziwić, gdy spojrzy się na „staż” tych słuchawek, zresztą sprawa ma się bardzo podobnie także i w innych aspektach u konkurencji pod postacią Beyerdynamic’ów DT880 czy AKG K701.

Swój urok ma to w tym, że bas najczęściej jest dźwięczny i pulchny, tłustawy, ale z dobrego sprzętu nie przetłuszczony i wyraźnie elastyczny. To wydanie takiego rodzaju basu, który czasami nie powala od pierwszych chwil, ale też nie zawodzi w dłuższych odsłuchach i ostatecznie potrafi po zmianie materiału jednak rzucić na kolana. Zwłaszcza, gdy zapoda się im trochę większą niż zazwyczaj głośność. Jest twardy wtedy kiedy trzeba, rytmiczny na ogół w dostatecznej ilości, muzykalny, gdy utwór tego wymaga. Choć grający dosyć typowo jak na słuchawki dynamiczne, stara się jak może dotrzymać klasowego kroku i definitywnie należy ten aspekt HD650 pochwalić.

Największe wrażenie HD650 wywarły na mnie linią basową w muzyce filmowej, gdzie całościowo sprawiały wrażenie naprawdę dobre. Bas równoważył się tam w dokładnie taki sam sposób, jak opisałem wyżej i absolutnie pod żadnym względem nie mogłem na jego ilość narzekać. Było go dokładnie tyle, ile bym oczekiwał, o kapkę więcej niż na HD600. A gdy w eterze pojawił się Hans Zimmer, od razu na twarzy zagościł mi uśmiech dokładnie taki sam, jaki towarzyszył mi przy ATH-W1000X.

Średnica
Strojona jest na dosyć bezpośrednią i na wzór Audeze – kameralną, ocieploną. Nie jest to jednak stwierdzenie prawdziwe w takiej formie, w jakiej je wyraziłem, bo wynika z tego rzekome wzorowanie się przez Sennheisera na produktach planarnych tego amerykańskiego producenta. W rzeczywistości jest zupełnie na odwrót i to właśnie HD650 są słuchawkami konstrukcyjnie starszymi. Także to bardziej Audeze prędzej wzorowało się na Sennheiserze, a nie na odwrót.

Pomijając już kto i kiedy był pierwszy, drugi czy piętnasty, ze względu na słodkość i kleistość średnicy można faktycznie próbować doszukiwać się między jednym a drugim producentem analogii. Audeze mają jednak coś, czego w HD650 niestety trochę zbyt trudno się doszukać – klarowności przekazu z zachowaniem kolorytu. W średnicy czułem się bardziej przestronnie na teoretycznie gorszym – a w rzeczywistości po prostu innym – modelu, jakim były HD600. Również i HD650 z pierwszej edycji grały o kapkę „luźniej” w średnicy.

Można zatem powiedzieć, że średnie tony w tych słuchawkach podano smacznie i soczyście, z należytą masą i barwą, ale też przydymieniem, które odbiera im trochę bezpośredniego charakteru, a także kleistością, która choć pozytywnie wpływa na integralność tego zakresu, to jednak narzuca swoją wolę wszelakiej klarowności dźwięków znajdujących się w średnicy.

Góra
Bardzo ciekawie skonstruowana, bowiem mimo swojej względnie dobrej równości może być zaliczana do co bardziej skrytych. Detalicznych, owszem, ale wciąż skrytych, przykrytych swego rodzaju kocem i potęgując te wrażenie. „Potęgując”, a nie „stwarzając”, zostało przeze mnie użyte celowo, ponieważ swój zalążek ma już we wcześniej opisanej średnicy. Im dalej w las z wykresem częstotliwości, tym bardziej jest to zjawisko słyszalne, powodując efekt przygaszenia partii wyższych, ale jednocześnie niekrępowania tych niższych, niczym nie do końca postawiona na czymś kopuła.

Mimo sprawiania więc wrażenia faktycznie detalicznego zakresu, nie można powiedzieć o niej, że jest jasna, przejaskrawiona, sybilująca, albo też sypiąca od serca iskrami i świecidełkami, jak np. w A2000X, ale też produktach chociażby AKG, którego do tej pory uważam za największego konkurenta niemieckiej firmy. Nie jest też ultra-ciemna, odcięta na sztywno, mająca znaczące spadki i dołki. To najzwyczajniej w świecie ładna i wygładzona partia sopranowa o ciemniejszej karnacji i kleistości, które przeciążają ją na wadze neutralności w dół, na oko już od 5 kHz z liniowym przebiegiem.

Scena
Moim skromnym zdaniem jest najciekawszym elementem HD650 i to nie dlatego, że bije rekordy szerokości, głębokości i definicji, ale zachowania mimo tego, że jest trochę „zgnuśniała”. Mimo bowiem pewnego zaduchu, wspomnianego efektu kocowatości, jest zadziwiająco ładnie zdefiniowana, optymalnie można byłoby rzec.

Rzeczy dzieją się dookoła nas bliżej, aniżeli chociażby w Q701, z dobrze zdefiniowaną głębią i pozycjonowaniem. Rekordowa nie jest i zarówno na szerokość, jak i głębokość słuchawki mogłyby zagrać trochę dalej, ale nawet mimo swojej ciemności nie odbywa się to kosztem sceny. Wspominam o tym dlatego, że zadziwiająco podobnie scena brzmiała również w HD600, choć tam oczywiście należałoby dodać większe napowietrzenie, słowem – większą referencyjność. O ile słowo to jest bardzo często i w sposób wręcz bezczelny nadużywane, to jednak właśnie HD600 uważam do tej pory za jedne z najlepiej całościowo wyważonych słuchawek dynamicznych.

HD650 zaoferują tym samym scenę na tyle dużą, aby nie było w nich klaustrofobii, ale też nie na tyle daleko zdefiniowaną, żeby nie było lepiej. Słychać wyraźnie, że HD650 grają na tym samym scenicznym fundamencie, że to jedna linia wraz z pozostałymi modelami, takimi jak wspominane wielokrotnie 600-tki, ale też i 580-tki, a nie kolejna próba dzielenia włosa na czworo. Słuchawki te kupuje się świadomie, jakoby na starcie już wiedząc, że z dynamicznymi „scenicznymi potworkami” typu właśnie Q701 (i spółka) nie ma co się spierać i bawić w zbyteczne pościgi. Sennheiser nie tak widział granie tego modelu, swój język ma i gęsią nie jest, zresztą jako twórca topowych dynamicznych HD800 i „najwyższych z najwyższych” elektrostatycznych HE90 nawet by mu taka rola nie wypadała.

Całościowo
Generalnie słuchawki te są bardzo łatwe do zrozumienia. Grają po prostu solidnie i bardzo poprawnie, ciepło i kameralnie, z dobrą jakością oraz parametrami wszystkich prezentowanych przez siebie aspektów brzmieniowych. To model ogólnie dobry i przemyślany pod wieloma względami, dlatego nie dziwi ciągła ich produkcja i zupełny brak interpretacji jako modelu zastępowanego przez HD700 i HD800. Obie pary to już zupełnie inna tonalność i odejście od muzykalnego, słodkiego charakteru.

HD650 są dla mnie jednak kwintesencją Sennheiserowej szkoły grania opartej o relaks i muzykalność za wszelką cenę. I choć od lat preferowałem „tą drugą stronę”, z wiekiem zacząłem doceniać kontrasty i zamiast analizy, studyjności, perfekcji, zacząłem odchodzić od rzekomej prawdy dźwiękowej rzekomo mi ukazywanej przez zdawałoby się sprzęt referencyjny. To wszystko może na pewnym etapie okazać się bowiem pojęciem względnym. HD650 sprzętem referencyjnym nie są i nie będą (zbytni koloryt), myślę że nie tylko u mnie, ale nie przekreśla to ich w żadnym względzie, a nawet przeciwnie – uwiarygadnia je i umacnia na pozycji modelu do bólu wręcz muzykalnego. Nie każdy bowiem potrzebuje sprzętu testowego, studyjnego czy neutralnego, który często gra dla takich osób sucho i jałowo. U Sennheisera ma być sok, mięsko oraz przyjemność i każdy, kto szuka takich cech, powinien być z tymi słuchawkami zadowolony. Zwłaszcza po sparowaniu z jasnymi i przestrzennymi układami.

 

Konfrontacje

Akapit ten umieściłem w zasadzie głównie po to, aby móc w krótki i uporządkowany sposób podzielić się wrażeniami z wcześniejszych odsłuchów, które przeprowadziłem „bezrecenzyjnie”, a więc HD650 pierwszej, najstarszej generacji. Cóż, czasami po prostu nie ma ku temu możliwości z różnych powodów.

Otóż gdybym miał wybierać między trzema parami: HD600, HD650 I generacji i obecnie produkowanych HD650 (testowany model pochodzi z kwietnia 2014 roku), to na pierwszym miejscu definitywnie ustawiłbym 600-tki. Zresztą pisałem o tym mniej lub bardziej bezpośrednio w zasadzie w całym niniejszym tekście. Na drugim miejscu z kolei postawiłbym… HD650 I generacji, a dopiero na ostatniej pozycji znalazłby się recenzowany tu egzemplarz. Z kilku powodów i nie będących dla HD650 przywarą, a jedynie subiektywnym moim wyborem.

Przede wszystkim gdy pierwszy raz się z nimi zetknąłem, grały niesamowicie podobnie do HD600 i od razu zdobyły moją nieskrywaną sympatię. I choć wciąż bardzo subiektywnie w pojedynkach na materiał syntetyczny preferowałem Q701, to właśnie HD650 w pozostałych przypadkach potrafiły wysunąć się na niestandardowym okablowaniu na lekkie prowadzenie. Ogólnie między tymi dwiema parami klasowo można byłoby postawić znak równości.

W przypadku zestawienia ze sobą najstarszej i najnowszej generacji HD650, te pierwsze będą w połowie drogi do HD600 względem tej drugiej. Będzie lżej, mniej ciepławo, mniej kameralnie, ale równiej i z dodatkowym oddechem. Taki złoty można powiedzieć środek między być może zbyt neutralnymi HD600 i zbyt przykrytych kocykiem HD650. Jedyny problem to dostanie sensownej sztuki w sensownym stanie i sensownej cenie, dlatego do gry wchodzą moim zdaniem właśnie rzeczone 600-tki. A jeśli ktoś jest naprawdę uparty na brzmienie w takim jak 650 wydaniu, zawsze może zastanowić się nad podobnego sortu HiFiMANami HE-300, choć te również potrafią mieć tak po prawdzie swoje bolączki, najczęściej jakościowe.

 

Podsumowanie

Zalety:
+ w miarę wygodne i dobrze skonstruowane, z użyciem dobrej jakości materiałów
+ relaksacyjne i bardzo muzykalne brzmienie
+ odpinane kable w balansie, którymi można podnieść jakość dźwięku
+ szanują nagrania kosztem mniejszej detaliczności i kolorytu

Wady:
– „znikające” gąbki
– maskownice podatne na uszkodzenia
– wyczuwalny kocyk wokół brzmienia
– miejscami zbyt duszne, wolne i nadmiernie kameralne
– starsze wersje jednak grały moim zdaniem lepiej

Subiektywnym zdaniem
Słuchawki zaprezentowały się nieco gorzej, niż najstarsza wersja HD650 z którą miałem styczność, ale w żadnym wypadku nie jest to różnica wielka, a jedynie subiektywna decyzja płynąca z mojego gustu i sympatii, jaką darzę niższy model, tj. HD600. Definitywnie nie można im odmówić kameralnego charakteru i wysokiej poprawności brzmieniowej. Największym problemem jak dla mnie jest (poza istnieniem HD600 w niższej cenie) trochę aż nazbyt kameralnie kreowane brzmienie, które zaczyna na swój sposób zaduszać i zadymiać nam dźwięk (w tym też robić popularny „koc”), ale z drugiej strony gdybym miał wskazać lepsze słuchawki w tym, co robią HD650, miałbym naprawdę dużą zagwozdkę i prócz rzeczonych wyżej HiFiMANów HE-300 jakoś niespecjalnie przychodzą mi do głowy sensowne alternatywy.

Na tym chyba też polega cała magia tego modelu – że mimo upływu lat i pewnych być może dla słuchacza mankamentów, wcale nie muszą one się okazywać mankamentami, a słuchawki najpierw nie robiąc na słuchaczu większego wrażenia, zostawiają go z nimi na głowie przez długie godziny w fotelu. Tak też było w moim przypadku, gdzie HD650 zostały i wtopiły się tak mocno, że w ogóle zapomniałem o ich istnieniu. Może to przez zmęczenie, może roztargnienie, ale płynąca z nich muzyka nie zwracała mojej uwagi w sensie czy to zaskoczenia różnymi jej partiami, ale też czymkolwiek negatywnie burzącym ład i skład utworu. Na tym polega magia HD650, ale żeby doszukać się jej śladów, trzeba się ze słuchawkami, może trochę na siłę, „przegadać” i dysponować trochę lepszym jednak sprzętem.

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

29 komentarzy

  1. Witam Panie Jakubie!

    Posiadam K550 (razem z przerobkami ktore Pan opisywal) oraz SC808 z zestawem roznych opampow. Poszukuje sluchawek jakby przeciwnych do AKG, zeby miec od nich odskocznie i dlatego HD650 zwrocily moja uwage. Niestety przeraza mnie nieco ich cena, ktora jest prawie dwa razy wyzsza od obecnych sluchawek. Jedyna alternatywa jaka Pan opisuje to HE-300, ktore sa praktycznie niedostepne… Moze sa jeszcze jakies inne alternatywy? Zalezy mi na cieplym, misiowatym i muzykalnym dzwieku (naczytalem sie recenzji audeze lcd i zamarzylo mi sie cos podobnego lecz tanszego hehe). Przesluchiwalem custom one pro oraz DT 770 ale nie zrobily na mnie specialnego wrazenia.
    A jesli juz bym sie decydowal na HD650 to jak beda one wspolpracowac z ta karta?

    ps. wspaniale recenzje 😉

    • Witam Panie Marcinie,

      HD650 to jeszcze głębsze pójście w stronę K550, bardziej średnicowe, ciemniejsze i muzykalne. Może Pan jeszcze spróbować Audio-Technikę ATH-R70X oraz AKG K7XX, ale bardziej z naciskiem na tą pierwszą, jako że ATH to faktycznie często przeciwna szkoła grania dla AKG. Z AKG ciepłe i misiowate brzmienie można byłoby znaleźć najwyżej w starszych konstrukcjach, takich jak K290 Surround czy przede wszystkim K240 Monitor, ale będzie to ogólnie niższa klasa niż HD650/R70X/K7XX i jednocześnie większe ryzyko, jako że vintage. HD650 parowałem z SC808 i nie było żadnych problemów, ponieważ karta natywnie swoim brzmieniem mi je prostowała na większą precyzję i jasność.

    • Rozumiem. Z obecnego zestawu jestem bardzo zadowolony. Sluchajac muzyki akustycznej/symfonicznej jest po prostu super. Problem pojawia sie gdy dluzej slucham czegos bardziej dynamicznego i mocniejszego a w szczegolnosci metalu, wtedy po pewnym czasie zaczyna mi po prostu dzwonic w uszach od nadmiaru wysokich tonow (mam zamontowany zestaw 2x LME49720 + LM4562NA dla jak najwiekszej scenicznosci i chcial bym przy nim pozostac). Czy HD650 do tego drugiego typu muzyki bedzie mniej meczace?

    • Odpowiedź Panie Marcinie jest myślę dosyć czytelnie zawarta w samej recenzji. Jeśli słuchawki opisane zostały przeze mnie jako muzykalne i relaksacyjne, to istnieje ogromna szansa na to, że żadnego dzwonienia sopranem nie będzie.

    • Dlatego zainteresowalem sie tymi sluchawkami. Potrzebowalem sie tylko upewnic w tej jednej kwestii 😉

      Dodam ze Panskie recenzje sa najlepszymi z jakimi sie spotkalem. Gdy cos kupuje zawsze czytam artykuly ogladam filmiki i porownuje.
      Gratuluje swietnego bloga!

  2. Czytając tę recenzję, zdałem sobie sprawę, jak, mimo uwielbienia dla muzyki, daleko mi do prawdziwego „smakosza” audio. Nigdy nie posiadałem dobrego sprzętu audio, chcę zacząć od słuchawek; recenzja daje mi pewien zestaw narzędzi, jak w ogóle myśleć i jak nazwać to co słyszę. Bardzo dziękuję za tę pracę.

    • Proszę uprzejmie Panie Wojciechu i dziękuję za ciepłe słowa. Nie tylko recenzje mogą być pomocne, ale też jest troszkę poradników na temat samodzielnego wyboru słuchawek w dziale Artykuły. Możliwe że niektóre z zawartych tam informacji wspomniany zestaw narzędzi dodatkowo rozszerzą. Co do bycia smakoszem – w zasadzie wystarczy że będzie Pan wiedział czego szuka i recepta jak to uzyskać pojawi się prędzej czy później.

    • Dziękuje za informację.
      Czy przełom średnicy/wysokich będzie dużo ostrzejszy na ATHW1000Z ?
      Ogólnie które słuchawki są lepszymi allrounderami ? Które słuchawki są lepsze do słuchania muzyki ? 🙂 Nie jestem fanem ostrości, ale z tego co czytałem to żadna z w/w par nie należy do ostrych słuchawek tak ?
      Na pewno kupię jedne albo drugie.

    • Trudno powiedzieć, jako że odsłuchy obu modeli były przeze mnie wykonywane w dużym odstępie czasowym. Tylko Pan może zdecydować które z nich są lepsze, bowiem obie pary służą do słuchania muzyki. Obie też nie należą do ostrych. Prawdopodobnie więcej szczęścia będzie miał Pan z HD650, zwłaszcza że nie napisał Pan ani jednym słowem o posiadanym sprzęcie źródłowym i muszę zakładać w naszych dywagacjach własny punkt odniesienia dla obu modeli (klasa S16/S6). Być może to też Panu coś podpowie, że znacznie więcej osób posiada 650-tki niż ATH.

  3. Witam serdecznie, i gratuluje bloga. Czy będzie można się od Pana dowiedzieć jak do nich odnoszą się tańsze HD599? Posiadam SC808 z opkami 2x LME49720 + LM4562NA, i się zastanawiam jaki będzie wtedy dźwięk, z góry dziękuje za odpowiedz.

    • Witam i dziękuję Panie Dawidzie,
      Niestety nie testowałem modelu HD599. Sennheiser na tą chwilę kompletnie ze mną nie współpracuje, dlatego wszystkie modele tego producenta to sprzęt albo wypożyczony od osób trzecich, albo zakupiony z własnych środków. Dźwiękowo jednak na tyle ile mam wiedzy o tym modelu, nie powinno być źle.
      Pozdrawiam.

  4. Witam świetny tekst. Pytanie dla pana Jakuba, jak brzmienie tych słuchawek można porównać z brzmieniem Philispów Fidelio X2, Jak scena jest bogatsza i u jakich słuchawek jest głębszy bas ?

    • Witam,
      Niestety nie testowałem tego konkretnego modelu słuchawek Philipsa. Nie jestem w stanie zatem wykonać bezpośredniego porównania.

  5. Witam,jaki amp + dac poleca Pan dla 650( max 1000zl)?
    Obecnie korzystam z xonar d2. I czasami fiio andes.
    Ps: świetna recenzja.

    • Witam,
      Zapewne coś z tego, co zostało wymienione w Polecanych. Dodatkowo z samej recenzji powinno dosyć czytelnie wynikać jaki sprzęt źródłowy jest dla HD650 wskazanym kompanem.

  6. Kurcze trafilem tu przypadkiem i myslalem ze trafilem na fajne recenzje, ale jak ktos pisze o tym ze kable graja to jest juz dla mnie przekreslony. Ludzie jest XXI wiek, a tu wciaz takie bajki. Szkoda.

    • To, że czegoś Pan nie rozumie i wykracza to poza Pana zdolności pojmowania nie oznacza, że to nie istnieje a wszyscy inni to ciemnogród. Kable doprowadzają sygnał elektryczny i mają określone parametry fizyczne. Wszystko jest wymierne i mające określone zależności jak w każdym przewodniku elektrycznym. Też sądziłem, że w XXI wieku nie będzie z tym problemów. 🙂

    • Panie Jakubie, doskonale zdaje sobie sprawe, ze sa pewne rzeczy ktore wykraczaja poza moje zdolnosci pojmowania i nawet rozumowania. Na wiele rzeczy jestem zwyczajnie za glupi. Nie mam sluchu absolutnego – nie przywolam z pamieci jak brzmi C#. Nie rozwiaze tez calek. Nie potrafie tez wielu innych rzeczy. Ale przeciez sa naukowcy, przeprowadza sie SLEPE testy, no i niestety… Kable nie graja. Tak samo jak wiekszosc drogich win wcale nie jest lepsza od tanich. Tak samo ludzie wierza w homeopatie, ale okazuje sie ze w tych slepych badaniach tez to nic nie daje. I co? Nie przeszkadza im to dalej w to wierzyc i smiac sie z ludzi ktorzy twierdza inaczej. Nic na to nie poradze. https://www.youtube.com/watch?v=8Qwh8fXs-R4
      Kable sieciowe, bezpieczniki – przeciez to DZIALA i jesli Pan tego nie slyszy to najzwyczajniej przekracza to Pana zdolnosci pojmowania. Pozdrawiam.

    • Potrzebuje Pan naukowców do określenia pojemności i oporności kabla? To tylko zwykła fizyka, naprawdę nie potrzeba do tego słuchu absolutnego albo bycia omnibusem. Obu tych cech sam zresztą nie posiadam. Niemniej mimo faktu, że testuję sprzęt audio od prawie 10 lat i podchodzę do sprzętu na zasadzie „nie kupię póki nie przetestuję samodzielnie”, przychodzi Pan tu i próbuje mnie obrazić. Ewidentnie pomylił Pan serwisy i myśli, że trafił na kolejnego nawiedzonego audiofila. Tymczasem podałem Panu dwa parametry mierzalne przy okablowaniu, które mają wpływ na sygnał analogowy. Czysta fizyka i poziom przynajmniej szkoły średniej. Zmiany w sygnale akustycznym udokumentowałem również w kilku recenzjach na podstawie wykresów z systemu pomiarowego, a więc znów czyste fakty i dane wymierne pozbawione czynnika subiektywnego. W odpowiedzi nie usłyszałem nic prócz tyrady o homeopatach, linku do wykładu nt. audiofilii i kolejnych prób wycieczek. Skoro wcześniej wspomniał Pan, że jestem dla niego przekreślony, niech i tak będzie, przeżyję. Proponuję wtedy zamknąć tą kartę i iść w swoją stronę, wierząc po drodze w co tylko się chce.
      Pozdrawiam.

      PS. Również uważam że kable zasilające i bezpieczniki to akurat trefny temat, ale co ja tam wiem…

    • Nigdzie Pana nie probowalem nikogo obrazic, ale jesli wskaze mi Pan gdzie to jestem otwarty na krytyke. Mamy teraz taka paranoje, ze wszystkich wszystko obraza i uczucia sa wazniejsze niz obiektywna prawda. Oczywiscie, ze miedz miedzi nie rowna, ale przewod miedziany o czystosci 99,9% wystarczy, do tego dobre wtyki i sprawa zamknieta. Prosze tego nie odbierac jako atak tylko jako opinie i temat w dyskusji. Jesli rzeczywiscie uwaza Pan ze bylem agresywny i zaatakowalem Pana – prosze usunac moje posty – nie mam nic przeciwko temu – nie obraze sie ani nie pogniewam. Jesli moj glos w dyskusji nie ma zadnej wartosci – nawet prosze o usuniecie moich wypowiedzi. Pozdrawiam.

    • Napisałem Panu obiektywną prawdę: dwa parametry fizyczne (elektryczne) opisujące kabel oraz powołałem się na dowód w postaci pomiarów dwóch kabli na tym samym źródle i tych samych słuchawkach w tych samych warunkach w kilku recenzjach (czyli wymierny test powtarzalny na kilku próbkach). Do żadnego z tych argumentów się Pan ani razu nie odniósł (a przynajmniej ja tego nie widzę, jeśli przeoczyłem to przepraszam). Oczywiście będą w tym wszystkim miejsca na subiektywne odczucia, ale właśnie na tym polega audio. To zarówno urok, jak i przekleństwo tego hobby.

      Przed chwilą twierdził Pan, że „kable nie grają” i „stwierdzili to naukowcy” (dokładny cytat), tymczasem wprowadza Pan teraz argument czystości przewodnika i dobrych wtyków, a także stwierdza, że „miedź miedzi nierówna”. Czyli jednak kable grają, a czystość przewodnika i jakość wtyków ma znaczenie? Jeśli tak, to dostrzegam tu trochę autonegację. Nie jest to jednak złośliwość z mojej strony. W przypadku systemów kolumnowych ma Pan jeszcze długość i przekrój, które również wpływają na podane przeze mnie na początku parametry fizyczne. Ale znów – jeśli kable nie grają (bo w sumie nie grają, jedynie gorzej lub lepiej przewodzą prąd), to przecież nie powinno mieć to żadnego znaczenia. Tak samo jak czystość miedzi czy jakość wtyków. Kabel to kabel, miedź to miedź. Tymczasem „miedź miedzi nierówna”. Widzi Pan wspomnianą przeze mnie autonegację?

      Tak naprawdę co innego kabelek za 5 zł vs za 100 zł (przykład), a co innego słuchanie kolców, bezpieczników i kupowanie kabli po 10000 zł. To mieszanie chorych sytuacji z tymi kompletnie normalnymi i przekładającymi się również na żywotność. Stwierdził Pan praktycznie to samo, co ja w trakcie większości testów (jeśli mówimy o IC) – że dobry kabel to dobry kabel, tak po prostu. Nie musi być najtańszy, wystarczy że będzie w rozsądnej cenie, do tego solidny i umiejętnie skręcony/zapleciony. Problem w tym, że w dyskusjach z gatunku „kable nie grajo” operuje się na skrajnościach i najczęściej atakuje wszystkich na ślepo na bazie przerysowanych argumentów. Atakuje się zarówno tych, którzy faktycznie wierzą w cudowne kable i do systemu za 4000 zł dobierają kable za 6000 i wyżej, jak i tych, którzy trzymają się zdrowego środka i potrafią wydać kilka stówek na kabel z dobrych surowców. Przedstawicielem tej drugiej grupy jestem ja. Dlatego nigdy nie testowałem kabli za tysiące złotych. Wie Pan czemu? Bo w sytuacji gdy mogę wykonać pomiary również akustycznie, pełniłbym rolę demaskatorską, że takie kable to najczęściej wyrzucenie pieniędzy w błoto. Jednym słowem: strzela Pan do swoich.

      Gdybym uważał Pana głos za bezwartościowy i faktycznie mnie obrażający, zapewniam że już byłoby po wszystkim. A że tak mimo wszystko nie jest – odpowiedziałem Panu najobszerniej jak tylko mogłem. Choć fakt faktem byłem dla Pana „skreślony” już na samym początku. Czy udało mi się samodzielnie odkreślić – tu już ocenę pozostawię Panu.
      Pozdrawiam.

    • No w takim razie chyba Panie Jakubie nieslusznie wyszedlem z zalozenia, ze Pan takze nalezy do tych „nawiedzonych” i przepraszam za to. Rzeczywisce mozna odniesc wrazenie ze neguje sam siebie, ale sam sobie jestem winien – uzylem zbyt duzego skrotu myslowego. Chodzilo mi o to jesli wezmiemy przewod o bardzo dobrych parametrach (ale nie taki w cenie 300zl/m) i dolozymy do tego dobre wtyki to „wiecej juz nie przeskoczy” i lepiej nie zagra – dodatkowo nie mamy wplywu na to jaki rodzaj wtyku i przewodu – krotkiego bo krotkiego – zastosowal producent w samych sluchawkach/kolumnach. Pozdrawiam

    • Wszystko ma wplyw, kable zasilajace tez. Piszesz panie T ze jak kupisz dobre kable do 300 pln to jyz lepiej nie bedzie. Czemu do 300? To znaczy ze jednak kable graja? Bo inaczej to te za 2 pln tez bylyby ok. Pytanie ile warto zaplacic a nie czy ma wplyw bo ze ma wszyscy osluchani wiedza.

    • Kabel od glosnikow i sluchawek ma znaczenie! Przede wszystkim dlatego ze sygnal jest analogowy, wiec to nie jest tak ze sygnal jest albo go nie ma, on moze ulec degradacji przy zlej jakosci kablu i gdy jeszcze jest zbyt dlugi. Ogolna zlota zasada brzmi tak, ze nim drozsze glosniki i nim dluzszy ma byc kabel tym lepszej jakosci musi byc kabel.

    • Witam.
      Niestety jest Pan w błędzie i to że nie ma Pan predyspozycji aby usłyszeć różnice, nie oznacza że ich nie ma.
      Takie stwierdzenie zakrawa na egoizm płynący z własnego poczucia wartości … ?
      A więc niestety muszę tu Pana zmartwić, tak słychać różnice pomiędzy kablami. Jeśli człowiek posiada słuch absolutny, a bardzo wiele osób tak ma, słyszy różnice w okablowaniu. To czysta fizyka, na tej zasadzie buduje się wzmacniacze, napędy cd i oczywiście słuchawki etc. Jeśli jednak ktoś nie usłyszy różnicy w okablowaniu, powinien zostać przy tańszych rozwiązaniach audio. Szkoda kasy i czasu.
      Piszę ponieważ nie powinno się obrażać innych tylko dlatego, że przykładowo jestem daltonistą i kolory to dla mnie sprawa czysto subiektywna. Moja żona swego czasu, słyszała w gniazdku elektrycznym sprzężenie, coś w rodzaju buczenia w dużych stacjach transformatorowych. Niestety ja tego nie słyszałem. Spaliśmy w salonie, a do gniazdka za łóżkiem podłączone było całe audio hifi.
      Potrzebowałem około miesiąca, aby ten hałas usłyszeć. Każdy słyszy inaczej, lecz nie powinno się z tego powodu innych osób obrażać, to bardzo nie ładnie.
      Pozdrawiam.

  7. Dobry wieczór, jestem stałym gościem Audiofanatyka i bardzo cenie sobie Pana recenzje. Zawsze to były najważniejsze punkty podczas wyboru kolejnych nowych słuchawek, czy playerów. Tak było chociaż z akg k550. Niedawno musiałem dokonać wyboru między akg k702 i hd 650, ostatecznie wybierając te drugie po lekturze Pana obszernych recenzji. Muszę napisać to po raz kolejny, mimo, że kupiłem je bez odsłuchu po krótkiej sesji okazały się dokładnie takie jak Pan opisywał. Po prostu czytając recenzję już je słyszałem. Wybrałem hd 650 i naprawdę to był świetny wybór na mojej drodze audio. Być może po jakimś czasie zmienię je na jakieś inne słuchafony jak dzwony ale wiem, że odsłuch będzie zbędny jeśli tylko przeczytam recenzję na audiofanatyku. Bardzo dziękuję za Pana wysiłek i pracę jaka Pan wkłada w pracę na tym blogu. Jest Pan niezastąpiony 😀😀😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *