Z firmą Etymotic jest mi poniekąd tak samo po drodze, jak z firmą Beyerdynamic. Z jednej strony bardzo ciekawe produkty, wierność własnym ideom i koncepcjom, które są forsowane czasami aż z przesadną konsekwencją. Z drugiej uderzanie wspólnie w bęben przedetalizowanej prezentacji, która cały swój urok potrafi czerpać właśnie z tego konkretnego faktu. Dlatego bardzo w smak było mi przetestować okazyjnie najnowszą flagową odsłonę ich produktów: Etymotic ER4XR.

W zestawie - jak to u Etymotica - na bogato.

 

Dane techniczne

– Przetworniki: pojedyncza armatura zbalansowana
– Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 16 kHz
– Izolacja od otoczenia: 35 – 42 dB
– Impedancja (dla 1 kHz): 45 Ohm
– SPL (dla 1 kHz / 0.1 V): 98 dB
– Maks. moc wyjściowa (SPL): 122 dB
– Kabel: 1,5 m, wtyk 3,5 mm stereo pełnokątowy

W zestawie prócz słuchawek uświadczymy:
– tipsy ACCU•Fit™ w dwóch rozmiarach
– tipsy piankowe
– tipsy grzybkowe
– pokrowiec do przenoszenia
– klips do ubrania
– dodatkowe filtry zielone
– narzędzie do wymiany filtrów

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Etymotic ER4XR to klasyczna dla tego producenta konstrukcja zawierająca w sobie aż jeden przetwornik będący armaturą zbalansowaną. Nieprzerwanie, niezmiennie, jedynie z wyłączeniem najtańszych modeli z linii MK/MC opartych o układy dynamiczne, choć nadal strojone w rytm typowej szkoły Etymotica.

Znacznie poprawiono konstrukcję i wykonanie nowej odsłony "czwórek".

XR są jednak diametralnie różne od poprzedników w zakresie budowy. Dostajemy wreszcie fantastycznie wykonane jakościowo korpusy metalowe z odpinanymi kablami na złączach MMCX. Same kable również zrobione są z użyciem otuliny bardzo aksamitnej w dotyku i sprawiającej wrażenie tylko i wyłącznie pozytywne. Tu naprawdę nie ma co opisywać, wystarczy popatrzeć na zdjęcia.

Wymienne filtry, odpinane kable, multum możliwości.

Uwagę zwraca nie tylko wysoka jakość użytych materiałów, ale i precyzja wykonania tych słuchawek. Nawet przy ER4 nie miałem takiego wrażenia, że sprzęt został jakoby zrobiony specjalnie dla mnie, na zamówienie. Tu mam. I to nawet w takich detalach jak chociażby splitter.

Nawet splitter robi wrażenie.

Całość wraz z korpusami jest całkiem zwarta i nie sprawiała problemów z odpinaniem się kabli, luzami, cudami i nieprzyjemnościami. Jedynie trzeba się przyzwyczaić – jak w każdych Etymoticach – do specyficznej aplikacji z dużą okluzją w tle oraz jednak mimo wszystko wystawaniem słuchawek z uszu. Wszystko jest wyraźnym progresem na tle ER4, zatem jedyną kwestią pozostaje dowiedzieć się, czy i brzmieniowo sytuacja ma się identycznie.

 

Przygotowanie do odsłuchów

Słuchawki przybyły w formie egzemplarza używanego, dlatego nie podlegały procesowi wygrzewania.

Modelami użytymi w recenzji w zakresie porównań były:
– NuForce NE700M
Etymotic MK5
– Etymotic HF2
EarSonics S-EM6

Za sprzęt źródłowy funkcjonowały:
Asus Xonar Essence STX (2x Burson SS V5 / Sonic Imagery Labs 994Enh)
– Burson Conductor V2+
Colorfly C10
– Colorfly C200
– iRiver iFP-895
– NuForce HAP-100

Z pamięci również przywoływałem bardzo skutecznie modele ER-4PT/S. Bardzo podobny charakter prezentowały zresztą HF2.

 

Jakość dźwięku

Ogólny zarys to neutralno-analityczne granie, ale tym razem znacznie bardziej rozsądne i niepozbawione funu płynącego z podbudowanych dolnych rejestrów. Słuchawki prezentują się bardzo dobrze z różnych perspektyw i priorytetów, stawiając na rozsądek, uniwersalność i elastyczność. Podciągnięty bas, skupiający się na dużej równości i głównie zakresie od 50-60 Hz w górę, neutralna i optymalnie położona średnica, czytelna góra z tendencją do analizy i penetracji konstrukcji utworów, porządna i dobrze zbudowana scena.

 

Bas

Nareszcie, o taki bas walczyłem. Linia basowa w ER4XR została ładnie podkreślona, zrywając z basową anemią znaną z ER4. Już w standardzie dostajemy tu ładne zejście i lekką dominację średniego basu, w drugiej kolejności z wyższym. Nadaje to wszystkiemu tak rozpaczliwie potrzebnej masy i należytego wydźwięku.

Wciąż nie jest to bas przesadzony lub obecny tak, jak zazwyczaj jesteśmy łaskawi zanotować u większości modeli dynamicznych. Większości, bowiem MK5 nadal należą do rodziny anemików. Można oczywiście je dostosować do swoich potrzeb i bas wzmocnić fizycznymi modyfikacjami, ale bardziej zmiany oscylować będą wokół nadania im muzykalności oraz analogowości, aniżeli basowego animuszu. Tak strojone ER4XR naprawdę nie mają się czego wstydzić, dając bas precyzyjny, dokładny, wyczuwalny, ale jednocześnie szybki, zwinny, stawiający trochę mocniej na celne strzały niż większy kaliber.

 

Średnica

Dramatycznych zmian przyznam nie uświadczyłem. W dużej mierze została ona zachowana z ER4. Znajduje się w punkcie optymalnym, a więc ani za blisko jej do nas, ani za daleko. Przybiera różne kształty i kolory w zależności od tego jakiego sprzętu sobie zażyczymy użyć, dlatego preferencyjnie gdybym miał wskazać dobry pod nią odtwarzacz, zapewne byłby to Colorfly C10, którego tendencja do przybliżania i dociążania muzykalnie średnicy będzie przy XR’ach wysoce korzystna.

 

Góra

Wciąż jasna, mająca tendencję do analizy, ale wreszcie wydana w pełni akceptowalnym wymiarze ilościowym i nie wariująca ze swoim charakterem. Dzięki temu potrafi zwrócić ogromną ilość detali, ale nie przesadzić i nadal cieszyć kwintesencją muzyki. Przy okazji nie ma jednej, denerwującej mnie przyznam, cechy poprzedników: wrażenia chropowatości dźwięku. Całość jest czystsza, dokładniejsza, wydana z lepszą rozdzielczością. Wreszcie mogę powiedzieć, że Etymotic dorósł w ER4 do swojej ceny i słuchawki spokojnie kwalifikują się u mnie na potencjalny zakup.

Sopranowe zapędy troszkę tonować pomagają brązowe filtry marki Seltech, z jakimi słuchawki zostały mi dostarczone, aczkolwiek nie jest to standardowe akcesorium i konieczne jest nabycie go osobno. To moim zdaniem najlepszy kompromis między dwugłosem mogącym nawiązać się w tym rejonie: wygładzeniem w stronę analogowego, przyjemnego grania, a pozostaniem analitycznego sznytu, podrapania konstrukcji utworu i postukania niczym mechanik na stacji kontroli pojazdów. Na filtrach białych środek ciężkości przesuwa się już nieco zbyt na „starą szkołę” Etymotica, a więc większą jasność i analityczność, choć o dziwo wciąż w granicach akceptacji. Na filtrach zielonych – bezpieczniej sopranowo (największa oporność akustyczna), ale przy zachowaniu wszystkich opisywanych przeze mnie cech.

 

Scena

Tak samo dobra jak w ER4, aczkolwiek mam wrażenie, że Etymotic popracował trochę nad harmonicznymi, tworząc słuchawki jeszcze lepiej wyważone scenicznie we wszystkie strony w zakresie ogólnego balansu. To bardzo profesjonalnie wydana scena, mocno przemyślana i pewna w zakresie swojego zachowania. Każda oś stara się wspólnie tworzyć jedną całość w jedności i harmonii, bez nagłych zrywów na boki czy w głąb odróżniających się mocno w uszach słuchacza. I w żadnym wypadki nie świadczy to o jej nudności. Jest dokładnie przeciwnie.

Dodaje słuchawkom poczucia rzetelności i pewności, że opierając się na nich o odsłuch nie popełnimy błędu w ocenie realizacji, lub też nie będzie potem zaskoczenia, że na innej parze o podobnym charakterze ten konkretny utwór zabrzmi nagle diametralnie inaczej.

 

Całokształt

Recenzja tym razem jest stosunkowo krótka jak na sprzęt o takiej wartości, ale z drugiej strony wiele jest też między nim a poprzednikami analogii. Ponieważ sens istnienia i priorytety tych drugich zdążyłem obszernie nakreślić w ich własnej recenzji, brzmienie XR nie jest dla mnie nowością w sensie zderzenia z nieznanym dotąd sprzętem lub sposobem prezentacji, jaki stara się uskutecznić producent. Jednocześnie ER4XR są tak fajnie i wielokierunkowo grającą parą dokanałową, że bardzo trudno jest przy nich w tej samej chwili słuchać muzyki i tworzyć tekst recenzji. Człowiek stara się robić to drugie, ale w ostateczności i tak robi głównie to pierwsze.

Etymotic ER4XR zaprezentowały się z bardzo dobrej strony i jak do tej pory są to moim zdaniem najlepiej wyważone słuchawki w ich ofercie. Częściowo odpowiadają za to brązowe filtry, które bonusowo zostały dołączone przez właściciela. To właśnie one dają ten świetny balans między technicznym charakterem wypływającym z genezy ER4, a analogowym posmakiem, jakiego pełno jest w również przecież dosyć technicznych MK5. Na białych filtrach, które tym razem należały już do mnie, było jeszcze bardziej technicznie i analitycznie w newralgicznych punktach, jakie i tak prezentują swojemu posiadaczowi te słuchawki w standardzie. Bez filtrów – jeszcze jaśniej, ale też chudziej na basie. Z piankami – jednak trochę zbyt „analogowo”. Także brązowe filtry i silikony okazały się najbardziej skuteczną recepturą na świetny dźwięk płynący z XRów. O ile najtańsze dynamiczne słuchawki dynamiczne tego producenta uznaję za króla opłacalności, a co było też powodem dla którego niegdyś je kupiłem, tak niewątpliwie ER4XR dorastają do miana słuchawek szczytowych w jego ofercie i są w dużej mierze mocnym ich rozwinięciem, czy też połączeniem z ER4.

ER4XR to bardzo przemyślana para słuchawek, która moim zdaniem warta jest swojej ceny. Owszem, nadal jest to firmowe brzmienie Etymotica, nadal też w pewnych aspektach brakuje im nasycenia czy ciężkości, ale raz, że jest i tak znacznie, naprawdę znacznie lepiej niż w ER4, a dwa, że po tym co są w stanie zaprezentować, bardzo szybko zaczniemy im sporo rzeczy wybaczać.

 

Synergiczność

Słuchawki napędzić jest bardzo łatwo, toteż użytkownik powinien swoje działania skoncentrować na użyciu jak najlepiej dopasowanych do nich klasowo urządzeń i w stronę takiego brzmienia, które mu pasuje. ER4XR posiadają w tym względzie pewien margines adaptacyjny, ale na ogół najpłynniejsze efekty osiągać mogą na sprzęcie cieplejszym, bardziej średnicowym i basowym, ale nadal przestrzennym. Odtwarzacze pokroju Colorfly C10 czy C4 PRO to ich naturalni przyjaciele, jak również wzmacniacze przenośne typu Aune B1. Warto przeczytać o każdym z tych urządzeń i zauważyć, że mają w sobie zawsze pierwiastki realizmu i muzykalności, wobec których żadne Etymotici nie pozostają nigdy obojętne. Tak samo jest z XR.

 

Opłacalność w kontekście ER4S/PT i ER4SR

Całkowicie osobnym tematem jest powyższa kwestia, nad którą warto się pochylić. Nie miałem niestety możliwości odsłuchu wariantu SR, ale ze wszystkich informacji jakie posiadam, również drogą rozmów z osobami posiadającymi takowe porównania, wyłania mi się jedna zasadnicza różnica: bas.

Podczas odsłuchów XR, w uszy rzucił mi się bas wreszcie aspirujący do miana dostatecznego w ilości. Żadne inne słuchawki nie prezentują go ilościowo w takim stopniu i SR automatycznie wypadają w tym kontekście z kręgu mojego zainteresowania stricte konsumenckiego. Zachwiewa to wtedy bardzo delikatną proporcją, jaką starają się XR w ramach samych siebie ustalić, łącząc koniec z końcem ostatkiem sił, aby znów analiza Etymotica nie wzięła w nich góry. Dosłownie i w przenośni.

Z drugiej strony słuchałem obu starszych ER4 i we wszystkich niemal kierunkach XR mógłbym uznać za progres względem obu par. Nie ma możliwości, żeby klasyczne ER4 uzyskały taki bas i rozdzielczość co XR, tak samo nie ma szans w posiadanych przeze mnie MK5 i HF2 na taką czystość i przenikliwość, klarowność, precyzję jaką popisują się XRy. Nie ma, a co z ogromnym żalem muszę zaakceptować. Jedyne atuty jakie pozostają w rękach klasyków z czwórką na końcu, to całościowa analityczność, która absolutnie ma prawo się podobać, jak również niższa cena.

 

Podsumowanie

Moja dosyć pozytywna opinia o ER4 nie uległa zmianie po zapoznaniu się z najnowszym modelem, ale w kategoriach opłacalności jest dla mnie jasne jak słońce, że dopłacać do modelu Extended Response warto praktycznie zawsze. Etymotic wycisnął z tego przetwornika 110 % możliwości. W konsekwencji słuchawki są tak dobre, że stawiają mocny znak zapytania nad tańszym i bardzo utytułowanym przez lata bratem, biorąc z niego to, co najlepsze i wydając na nowo – śmielej w dobrym tego słowa znaczeniu, bo naturalniej i realniej, bardziej uniwersalnie, ale bez kompleksów i drażniących kompromisów.

Werdykt jest z mojej strony jednoznaczny: rekomendacja.

Słuchawkom tym o dziwo bardzo mało rzeczy mogę zarzucić wprost, niczego znaczącego im nie brakuje, zaś ergonomia to dla mnie czysta bajka. Gdyby tylko dać im coś bardzo synergicznego do pary, jak np. C10 lub nieprodukowanego C4 PRO, jeśli mówimy o odtwarzaczach, mamy szansę uzyskać naprawdę wybuchowe połączenie, choć też wysoka uniwersalność, jaką dzierżą, pozwoli na odnalezienie się ich na praktycznie każdym sprzęcie. Szczera i entuzjastyczna rekomendacja z mojej strony.

 

 

Etymotic Research ER4XR można zakupić na dzień pisania recenzji w cenie 1 790 zł. (sprawdź dostępność i najniższą cenę)

 

Zalety:

  • bardzo solidnie wykonane i z użyciem porządnych materiałów
  • dobre wyposażenie w dodatkowe akcesoria
  • odpinane kable w oplotach nieplątliwych, dające dodatkowe możliwości
  • całkiem sensownie oznaczona polaryzacja
  • bardzo wysoka izolacja od otoczenia
  • najlepiej zbalansowane brzmienie spośród wszystkich Etymoticów i serii ER4
  • neutralny dźwięk z zarówno nutką funu, jak i analizy
  • bardzo dobra scena
  • duża podatność na strojenie dodatkowymi filtrami oraz equalizację
  • czułe na tonalność i klasę zastosowanego toru

Wady:

  • typowe problemy z aplikacją u osób wrażliwych na okluzję
  • najlepsze filtry trzeba do nich dokupować osobno z zagranicy
  • subiektywnie jakby jeszcze ciut więcej wypełnienia i basu w nich się znalazło…

 

Serdeczne podziękowania dla pana Miłosza Fiołka za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów.

 

 

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

15 komentarzy

  1. Nie znalazłem tej informacji w recenzji – jak ocenia Pan połączenie tych słuchawek z Colorflyem C200? Mówi się, że Ety + Colorfly to pewna synergia, ale jednak C200 gra nieco inaczej od przywołanego w recenzji C10 czy C4.

    • C200 gra wyraźnie inaczej od C10 i C4. To połączenie bardzo neutralne i ER4XR są jednymi z nielicznych Etymoticów, które moim zdaniem mają jeszcze przy tym odtwarzaczu sens. XR sobie spokojnie poradzą, ale z tą „pewną synergią” każdych Etów z C200 uważałbym, bo to śmiała i trochę ryzykowna teza.

    • Posłużyłem się (niesłusznie) ogólnikiem. Chodziło mi o pewną synegrię Etów z odwarzaczami Colorfly’a – nie chodziło mi o żaden konkretny model.

      I, jak widać, ta pewność nie jest taka pewna. 🙂 Zresztą, to potwierdzają moje amatorskie obserwacje – C200 wyjątkowo źle gra w parze z MK5.

  2. …a zna Pan jakieś słuchawki o podobmnym brzmieniu tylko zakładane w sposób OTE? Pozdrawiam.

  3. Jak wypada ich głośność przy tym samym poziomie głośności odtwarzacza w porównaniu z takimi yamaha eph-100? Chciałbym je kupić, tylko mam wątpliwości czy mój odtwarzacz będzie miał wystarczająco mocy.

    • Niestety nie umiem Panu odpowiedzieć na to pytanie. Po pierwsze nie wiem kompletnie jaki posiada Pan odtwarzacz i jakie są jego parametry, po drugie taki test należałoby wykonać mając obie pary słuchawek fizycznie w rękach.

    • Niestety nie Panie Marku. Nigdy nie testowałem ER4XR z DFR, toteż jedyne na czym mogę operować to moja wiedza nt. tańszej wersji Black i estymie, jak mogłoby to zgrać się z tymi słuchawkami. Oba testy dzieliło bowiem trochę czasu.

  4. Jaki DAC do tych słuchawek przenośny się nada? Najlepiej taki współpracujący z telefonem via usb

  5. Panie Jakubie, czy mógłby się Pan wypowiedzieć jak brzmi połączenie tych słuchawek z The Bit Opus #1 (albo innym modelem tego producenta)?

  6. Nie udało mi się wyszukać brązowych filtrów opisanych w recenzji. Zachwycony słuchawkami, chętnie dla gorszych produkcji przytlumiłbym wysokie tony 😉 Będę wdzięczny za pomoc.

    • Filtry te są bardzo trudno dostępne. Sam osobiście wykorzystywałem natomiast później (i wykorzystuję do dziś) filtry własnej produkcji, które umieszcza się w formie gąbkowych koreczków w miejscu filtrów oryginalnych. Bardzo dobre tłumiki akustyczne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *