Soundcore AeroClip i Liberty 5 – podwójna recenzja TWSów Ankera

Dziś na warsztacie nietypowa recenzja Soundcore AeroClip oraz Soundcore Liberty 5. Jednocześnie. Celem było zaprezentowanie obu jeszcze w tym miesiącu. A to przy pojedynczych, osobnych recenzjach, byłoby niemożliwe. Zobaczmy więc co takiego ciekawego wysmażył Anker – właściciel marki Soundcore – tym razem w swoich maleństwach.

Recenzja jest owocem płatnej współpracy z marką Anker. Zostałem poproszony o ekspresową weryfikację dwóch nowych produktów z linii Soundcore, celem wykonania ich rzeczywistych testów użytkowych i pomiarów. Jest to tym samym ekspertyza niezależna.

Recenzja słuchawek TWS Soundcore by Anker: AeroClip i Liberty 5

 

Jakość wykonania i konstrukcja obu Soundcore

Na wykonanie naprawdę nie ma co narzekać. Zwłaszcza Soundcore AeroClip są świetnie wykonane. Etui? Bajka w obu przypadkach. W Clipach jest to klasycznie otwierane puzdereczko, natomiast w „Libkach” postawiono na patent Final Audio, a więc etui rozsuwane jednym palcem.

Recenzja słuchawek TWS Soundcore by Anker: AeroClip i Liberty 5

Z tych obu preferowałbym metodę Liberty, tym bardziej, że matowy plastik ułatwia wykonywanie tejże czynności. Łatwiej za to słuchawki wyjmuje się z etui Clipów z racji ich specyficznego kształtu.

Recenzja słuchawek TWS Soundcore by Anker: AeroClip i Liberty 5

Co do samych słuchawek, również jest bardzo dobrze, choć dziwić może połyskliwy plastik w modelu Liberty. Bardziej widziałby mi się matowy, tak jak w AeroClip.

Recenzja słuchawek TWS Soundcore by Anker: AeroClip i Liberty 5

W zestawie tu i tu znajdziemy kabelek ładowania, a jedyną różnicą – poza kształtem i etui – będzie obecność tipsów. W Liberty 5 są one oczywiście przeznaczone do samych słuchawek, podczas gdy w AeroClip są to antypoślizgowe nakładki na body z ogniwem bateryjnym.

 

Nowoczesne lub konserwatywne podejście producentów

Myślę, iż nie trzeba nikomu tłumaczyć, że w dzisiejszych czasach elastyczność jest jedną z cnót. Producenci świetnie o tym wiedzą, zwłaszcza w audio. Choć i tu można rozróżnić dwa podejścia do tematu: nowoczesne i konserwatywne.

Nowoczesne polega na tym, że producent swoimi produktami dostosowuje się do użytkownika, jego preferencji, trendów rynkowych itd. Użytkownicy będą preferowali np. złote elementy na słuchawkach, jakieś aplikacje, dodatkowe akcesoria konkretnego typu, to i takie rzeczy zostaną im dowiezione. Jednym słowem użytkownicy będą zadowoleni, bo dostali to, czego chcieli. Czyli tak, jak powinno być.

Recenzja słuchawek TWS Soundcore by Anker: AeroClip i Liberty 5

Konserwatywne zakłada z kolei, że to użytkownik ma się dostosować pod ograniczenia, cechy i właściwości sprzętu audio. To nie użytkownik decyduje i dyktuje, co sprzęt winien sobą reprezentować, ale producent. Klient jak nie kupi, to będzie nękany sam przez siebie mrocznymi myślami i wyrzutami sumienia. Mógł skorzystać, zamiast upierać się przy swoim. Była okazja. A jeśli skorzystał i coś mu się nie podoba, np. ergonomia, to „Panie, ale za to jak to gra!”.

Anker oczywiście należy ze swoją marką Soundcore do tej pierwszej grupy. To my – użytkownicy – dyktujemy warunki, na jakich rozgrywają się ichnie produkty i decyzje za nimi stojące.

 

Każdemu wg potrzeb

Soundcore stawia na elastyczność w różnorodności. Choć ani Soundcore Liberty 5, ani Soundcore AeroClip, nie są sobie równe brzmieniowo (o tym za moment), to mogą być nadal używane nawet przez tą samą osobę. I nie chodzi tu o możliwość korzystania z tej samej aplikacji.

AeroClip wykorzystują formułę kompletnie otwartą, a więc brak jakiejkolwiek izolacji od otoczenia za cenę nie posiadania niczego w uchu bezpośrednio. Jest to dokładnie taka sama zasada działania, jak Huawei FreeClip czy SoundPeats PearClip Pro. Zauważcie, że nawet nazwy są między tymi produktami zbieżne. Wszędzie „Clip” i to bez spacji.

Recenzja słuchawek TWS Soundcore by Anker: AeroClip i Liberty 5

Są to słuchawki przeznaczone dla tych, którzy tak, jak ja, preferują nie mieć czegoś w uchu i wolą – np. ze względów zdrowotnych – odsłuchy uskuteczniać w formie wolnej lub nausznej. Ma to ogromne zalety i jednocześnie wady w postaci braku izolacji od otoczenia.

Kompletnym tego przeciwieństwem są Soundcore Liberty 5. Tam na izolację od otoczenia postawiono absolutnie wszystko. Słuchawki mają nie tylko izolację pasywną, ale bardzo mocne, agresywne wręcz, ANC. Tak mocnego szczerze nie pamiętam jeszcze w żadnych słuchawkach, jakie testowałem. No, chyba że w „zatyczkach” Etymotica, ale to pasywnie. Duży plus za to.

Kodeki w AeroClip

Obie pary mają również kodeki standardowe AAC/SBC, ale kosztem multi-parowania, możemy aktywować alternatywny tryb pracy z LDAC. Dodatkowo Liberty mają tryb gamingowy. Tego jest naprawdę mnóstwo i do samego końca słuchawki odkrywały przede mną swoje sekrety, o których nie miałem wcześniej pojęcia.

 

Wady i zalety

Oczywiście, te są obecne zawsze. Anker również przed nimi nie umyka, ale raczej każdy spodziewa się, gdzie co będzie notowało plus, a co minus.

W przypadku AeroClip nie mamy absolutnie żadnej izolacji od otoczenia. Wszystko słyszymy, zawsze, wszędzie. Ruchliwe ulice? Hałas? Dzieciaki? Szczekające psy? Wszystko będzie nam przeszkadzać zarówno w rozmowach, jak i słuchaniu muzyki. Ale jednocześnie nie mamy nic w uchu, żadnych tipsów, problemów ze szczelnością, podrażnień kanałów. Ma to znaczenie zwłaszcza dla sportowców, bo nie wpływa na ciśnienie wewnątrz kanałów słuchowych. Co więcej, a co pisałem dawno temu przy okazji iSine 20, wystarczy spokojny ambient i w miarę ciche otoczenie, a wrażenie imersji dźwięku jest wprost oszałamiające.

Recenzja słuchawek TWS Soundcore by Anker: AeroClip i Liberty 5

Analogicznie, w przypadku Liberty 5 wszystko postawiono na kartę izolacji od otoczenia. Jeszcze przed momentem przeszkadzające nam otoczenie zostało wyeliminowane. Mało tego, algorytm na bieżąco analizuje dźwięk, zwłaszcza jednostajny, co powoduje „wycinanie” go w locie. Cały czas jest to coś, co aplikujemy bezpośrednio w kanały słuchowe, owszem, ale nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka. Gdyby tak było, Anker miałby jeden model słuchawek, a nie kilkanaście.

 

Różnice w użytych rozwiązaniach

Tajną bronią Liberty 5 jest tryb personalizacji Hear ID z aplikacji. Nadal basowo i potężnie, ale tonalnie bardziej nastawione pod nasze preferencje muzyczne. Jest też tryb Dolby Audio z trzema trybami, ale o ile daje ciekawe efekty, generuje też po drodze trochę artefaktów. W praktyce kompletnie go nie używałem.

AeroClip mają wielokrotnie prostszą konfigurację. Mamy tylko własny EQ i 6 predefiniowanych ustawień gotowych. Nie ma tu ani Dolby Audio, ani własnej personalizacji z kreatorem. Mamy za to AI Clear Calls, a więc algorytm polepszający jakość rozmów. To kolejny wskaźnik, że AeroClip są zaprojektowane jako słuchawki użytku codziennego. Dodatkowym plusem są nakładki gumowe na body z baterią.

Dla porównania, Space One Pro na firmware w wersji 3.x miały jedynie najprostszą implementację Dolby Audio i ponownie brak personalizacji kreatorem. Posiadały za to mnóstwo predefiniowanych ustawień, dzięki czemu można było mocno podnieść ich walory dźwiękowe bez tykania Custom EQ. Ale już w wersji 4.x doszedł wspomniany Hear ID, czyli mechanizm identyczny, jak w Liberty 5. Wszystko to z dodatkowym pomiarem hałasu otoczenia i tonowym profilowaniem jak w Noble Rex5. I to za darmo! Czapki z głów!

Liczę więc, że na pewnym etapie Soundcore AeroClip otrzymają aktualizację oprogramowania pokładowego, co pozwoli na pełne wykorzystanie ich możliwości. W tym bowiem momencie mamy od nich produkt tańszy (Liberty) i droższy (Space One Pro) mające więcej sumarycznie dodatków i funkcji.

 

Czas pracy długi, ale różny

W obu przypadkach jest naprawdę dobrze, ale lepiej stoją pod tym względem Liberty 5. Są w stanie wykręcić 12 godzin, a z doładowaniami z etui: 48 godzin. Mamy ich w zanadrzu trzy. AeroClip to 8 godzin pracy i łącznie 24 godzin z doładowaniami. Jest ich tylko dwa.

Może to dziwić, zwłaszcza przez system ANC obecny w Liberty 5, ale w praktyce łatwo to wyjaśnić. Sekretem jest moc wyjściowa. Aby uzyskać identyczną głośność z obu par słuchawek, wymagana jest inna ilość energii. Słuchawki umieszczone w uchu nie muszą grać tak, jak te umieszczone np. 5 mm przed wylotem kanału.

 

Zasięg także nieco odmienny

Każde słuchawki bezprzewodowe przechodzą u mnie tzw. „test kuchni”. Dawniej całe mieszkanie było na jednym poziomie, więc przejście do kuchni oznaczało odgrodzenie się jedną ścianą. Obecnie aby znaleźć się w kuchni, muszę wyjść z biura mieszczącego się na piętrze, zejść po schodach, przejść korytarzem i wejść do kuchni. Mamy więc cały dom.

Obronną ręką wyszły z tego zadania Liberty 5. Nie było problemu z zasięgiem. Ale już AeroClip nie zdały do końca tego egzaminu – zbyt mocna zasłona z mojej głowy. W normalnych warunkach jednak (czyli przy braku przeszkód) problemów najmniejszych nie było.

 

Wygoda zależna od anatomii

Tu w pierwszej chwili byłby nawet remis. Liberty 5 są bardzo wygodne, tak samo jak AeroClip, ale im dalej w las, tym przewaga AeroClipów rosła. To zrozumiałe i całkowicie logiczne: zwiększenie temperatury, wilgotność kanału, ciśnienie. Do tego otarcia i podrażnienia od ewentualnego poprawiania słuchawek, choć mi nie zdarzało się to zbyt często. Znacznie rzadziej poprawiałem słuchawki w uchu, niż Noble FoKus Rex5.

Recenzja słuchawek TWS Soundcore by Anker: AeroClip i Liberty 5

Ale to też nie do końca jest tak różowo. Dwie godziny spędzone w Soundcore AeroClip dają się już powoli we znaki moim małżowinom. Są one bardzo wrażliwe na dotyk, więc nic dziwnego, że nie byłem już po tym czasie w stanie wytrzymać w iSine. Test powtórzony z Liberty 5 również jednak pokazuje, że po takim czasie – bez przerw nota bene – po prostu uszy muszą już troszkę odpocząć.

Ewidentnie nie jestem obdarzony złotymi uszami, które wytrzymują wszystko i nigdy nie odczuwają zmęczenia. Lecz na tym polega ta część życia, że człowiek akceptuje swoje słabości i ułomności, dostosowując do realiów własnej biologii. Mądrość zaś – że człowiek w ogóle jest ich świadom.

 

Jakość dźwięku Soundcore AeroClip i Liberty 5

Dźwiękowo obie pary są postawione jakoby na tym samym fundamencie. I wcale nie mam na myśli tego, że wywodzą się od tego samego producenta, choć naturalnie ma to też wiele do powiedzenia w tym miejscu. Patrząc na obie pozycje w skali makro, można opisać je jako sobie przeciwstawne. Fundament może i jest bowiem zbieżny, ale to, co już na nim wybudowano, różni się diametralnie od siebie.

Przyrównać można to trochę do obiadu. Tak, Gordon Ramsay znów w natarciu. Na dwóch talerzach w nieco innych kształtach, ale mniej więcej tej samej pojemności, układa nam ziemniaki i mięso. Na jednym i drugim są teoretycznie te same składniki i w takiej samej ilości, ale inaczej przyrządzone. Pierwsze to frytki i filet smażony, a drugie to ziemniaki gotowane wraz z filetem. Te same mięso, te same ziemniaki, a smak diametralnie inny. Anker robi coś podobnego.

W sumie to nawet można byłoby powiedzieć, że dla typowego audiofila „w biegu”, obie pary będą dobre… kupione jednocześnie.

 

Czego spodziewać się po Soundcore Liberty 5?

Wprost z pudełka jak pisałem dostaniemy absolutnie genialny i bardzo mocny system ANC. Jest on porównywalny z tym, co serwuje Audio-Technica w swoich najbardziej wyspecjalizowanych modelach dokanałowych.

Jest w nich jednak jeszcze coś równie mocnego, bo bardzo donośny bas. Ogromna jego ilość z bardzo mocnym zejściem jest kompletnie przesadzona w domowym zaciszu. Znacznie lepiej sprawdzi się w bardzo głośnych środkach transportu, gdzie ma szansę się to skompensować.

Mówię o tym, gdyż audiofile każdą złotówkę, jak przystało na prawdziwych pasjonatów, wydają z reguły na audio. Zdarza się, że bycie pasjonatem to misja formatu wręcz życiowego, toteż nie w głowie im takie trywializmy, jak własne środki transportu. Co to, autobusów i połączeń kolejowych (jeszcze) nie ma? Wszystko jest, więc korzystać można. Znacznie taniej, a i jaka oszczędność. Generuje to zapotrzebowanie na takie słuchawki, jak opisywane.

Być może Anker również tak sobie pomyślał. Ale pomyślał też, że audiofil nie kupi bardzo drogich słuchawek po to, aby w autobusie nimi świecić innym ludziom po oczach. Tu trzeba czegoś praktycznego, małego, dyskretnego. No i przede wszystkim taniego, aby nie było żalu w przypadku zguby, napaści lub kradzieży. A dźwięk? Prócz piekielnie mocnego basu (nieco słabszego w trybie Normal zamiast ANC), głównie w jego zejściu, mamy też całkiem normalną średnicę i sopran o podniesionej, nosowej, barwie. Scenicznie jest też również w porządku.

Do czego to przyrównać? Do HE400se V1 z podniesionym do sześcianu basem, który schodzi tak głęboko, że można założyć na jego bazie własny związek górniczy. Można też próbować porównania do Skullcandy Crusher z mocniejszą górą lub JVC SR100X z identyczną uwagą.

 

A co pokazują Soundcore AeroClip?

Ich dźwięk z kolei zależeć będzie od anatomii. Chyba nawet bardziej, niż w typowych dokanałówkach. W moim przypadku zaprezentowały się wielokrotnie lepiej niż Huawei FreeClip, ale niekoniecznie lepiej niż SoundPeats PearlClip.

Bas jest wyraźnie słabszy i to nie tylko na tle Liberty 5 (co oczywiste), ale w kategoriach ogólnych. Środek bardziej wyeksponowany, co sprzyja wokalom. Sopran jest inaczej rozegrany, bo po prostu więcej się go tu serwuje. W zamian scenicznie jest – co również zrozumiałe – bardzo dobrze. Słuchawki mają świetne właściwości sceniczne, choć osobiście nie wiem, czy SoundPeats nie miały tu minimalnie lepszej sceny.

W każdym razie otwartość z jaką grają Soundcore AeroClip bardzo mi się tu podoba. Choć jest to odmienny styl grania od nie tyle Liberty 5, co moich osobistych preferencji (ilościowo góra), są mi bliższe. Na bas jako taki nie narzekam, mimo jego wyczuwalnej konturowości. Trzyma się to na szczęście jeszcze granicy preferencji. Wokaliści są delikatnie ociepleni, a sopran tak jak pisałem.

Pytanie, czy da się coś z tego jeszcze wydłubać. Zwłaszcza w sopranie? Ano oczywiście, że tak.

 

Modyfikacje brzmienia w aplikacji

W przypadku Soundcore AeroClip, z predefiniowanych ustawień tak naprawdę wykorzystać możemy jedynie wzmocnienie basu. Reszta wprowadza zbyt daleko idące ingerencje w dźwięk i nie w tym kierunku, w którym winno to było się udać.

Dlatego też przez ogromną ilość czasu słuchałem AeroClip z własnymi nastawami, które robiły tylko jedną rzecz: redukowały sopran. Choć nie trafiałem na początku idealnie z korekcją podług tego modelu, efekty po czasie i z odpowiednią dozą cierpliwości okazały się bardzo interesujące. Finalnie przeszedłem jednak na tryb Wzmocnienie basów.

Soundcore Liberty 5 również mocno zyskują z aplikacją. Tym razem jedynym predefiniowanym ustawieniem była oczywiście redukcja basu. Perełką użytą musowo okazał się natomiast nastaw spersonalizowany, dodatkowo dostosowywany ręcznie. Ale też korekcja sopranu, głównie w punkcie 6 kHz. Tu efekty były dwojakie, bo o ile nie udało mi się basu zbić do końca (nietykalny mocny subbas poniżej 100 Hz), o tyle sopran bardzo mocno się naprostował barwowo. Uczynił to lepiej niż miało to miejsce w modelu AeroClip.

Niestety obie pary nie mają dokładnie tego samego, czym szczyciły się Noble FoKus Rex5, a więc rzeczywiście pełnej adaptacyjność podług realnej kondycji słuchu. W przypadku AeroClip musimy radzić sobie w ogóle sami za pomocą ręcznego nastawu EQ lub paru ustawień predefiniowanych. W Liberty 5 jest lepiej, bo mamy coś takiego jak wspomniany Hear ID i Preference Test. Odbywa się on na bazie zarówno tonów, jak i muzyki, co jest wielokrotnie gorszą (trudniejszą) sytuacją niż czysty test tonowy. Ale efekty, mimo iż gorsze niż u Noble, są i tak zdumiewająco dobre.

Jest to tajna broń Soundcore Liberty 5, bo pozwala na jakiekolwiek (w połączeniu z trybem ANC-OFF) zbicie basu. Tylko że wtedy tryb ANC staje się zbędny tak naprawdę.

 

Zastosowania

Z racji, iż są to słuchawki TWS, odpada nam mozolne dobieranie toru, szukanie atrakcyjnych kabli i w ogóle cokolwiek, poza co najwyżej wyborem kodeka oraz dopieszczeniem EQ. Pytanie więc, do jakiej muzyki i w jakich okolicznościach sprawdzą się nam obie pary Ankerów?

Soundcore AeroClip są bardzo fajnymi słuchawkami do użytkowania na co dzień. Są świetne podczas spacerów w ogrodzie albo ćwiczeń, które nie generują dużego hałasu (np. gimnastyka). Bieżnia albo trenażer to już może być dla nich zbyt wiele z racji braku izolacji. Gatunki muzyczne? Świetnie sprawdzają się w lekkiej i przestrzennej elektronice, ale też dobrze wypada mowa i wokal. Tu szukałbym im najlepszych zastosowań.

Z Soundcore Liberty 5 jest nieco inaczej. Słuchawki sprawdzą się kapitalnie tam, gdzie wymagana jest mocna izolacja od otoczenia lub mocny bas. Środki transportu to ich żywioł, a potężna, basowa muzyka, którą chcemy poczuć wręcz fizycznie, zostanie dowieziona. Bardzo dobrze dają się skorygować na barwie sopranu, ale jeśli jesteśmy uczuleni na bas, Liberty 5 będą dla nas bezlitosne.

 

Czy któryś z tych modeli jest lepszy?

Dobre pytanie. W bratobójczej walce uważam, że wyszedł remis. Obie pary były tak samo wygodne.

Liberty dają kapitalną izolację, świetnie dają się wyrównać na sopranie trybem personalizacji, a obsługa i czas pracy są super. Jedynym elementem, który je u mnie morduje, jest zbyt mocny bas.

Aero mają mocne wrażenie otwartości, są bardziej „hifiman-owe” w dźwięku i dla wielu będzie to świetna para na co dzień. Świetnie mi się z nich korzystało, ale nie do końca są dopasowane pod moje małżowiny. Potrafią też po 2 godzinach powodować ich ból.

Jest to więc pojedynek słuchawek mocno specjalistycznych z mocno uelastycznionymi na tle codziennych zmagań i czynności.

Osobiście naprawdę trudno jest wskazać jednoznacznego zwycięzcę. Bardzo lubiłem Motobuds+ m.in. właśnie za ich izolację i praktyczność. Tak samo lubię Liberty 5. Ale wiem jednocześnie, że moje uszy bardziej preferują konstrukcje i dźwięk pokroju AeroClip.

Naprawdę miałbym ogromny dylemat między jedną a drugą parą. Na spacerze przy ruchliwej ulicy nie wyobrażam sobie Soundcore AeroClip. Równie dobrze mógłbym iść w KSC75X lub KPP, z tym samym skutkiem (słyszenie aut a nie muzyki).

Dlatego mam tu swoisty paradoks: więcej czasu w recenzji spędziłem z Liberty 5, ale gdybym miał sobie coś z tego zostawić, byłyby to prawdopodobnie AeroClipy. Czemu? Właśnie dlatego, że nie mam nic w kanałach słuchowych. A na krótkie użytkowanie (tj. powiedzmy do godziny) są dla mnie bardzo dobre. Gdyby jednak nie ilość basu, brałbym Liberty 5 za całokształt i personalizację.

 

Podsumowanie

Ostatecznie bardzo się cieszę z przybycia obu par na testy. Było to bardzo ciekawe doświadczenie i jeszcze bardziej poszerzające moje horyzonty w wymiarze konstrukcji open-ear. Każda z tych par oferuje unikatowe cechy użytkowe i brzmieniowe, przez co kompletnie się nie wyklucza, a wręcz uzupełnia. Na co dzień świetnie użytkuje się Soundcore AeroClip, zaś w podróży i hałasie Soundcore Liberty 5 są nieocenione.

Brzmieniowo? Dwie różne trochę grupy docelowe. Jeśli ponad wszystko kochacie otwartość i marzy się Wam dźwięk w stylu Hifimana wprost z pudełka, AeroClip dowiozą wszystko. Kochacie potężny bas i jesteście gotowi na wsadzenie sobie w uszy zejścia jak do samego piekła? Liberty 5 są od dziś Waszymi ulubionymi słuchawkami. Takiej potęgi basowej, ale realizowanej z dobrą jakością, dawno nie słyszałem. Nawet na M-Audio Forty Eighty nie miałbym takiego zejścia i tylko z osobnym subem. A tu? Bardzo proszę, od razu na gotowo.

Gdybym lubił tak mocny bas w Liberty 5, byłyby one naprawdę świetne. Gdybym miał nieco mniejsze uszy, AeroClip byłyby również naprawdę świetne. Ale obie są jako tako po prostu dobre. Cena? AeroClip mogłyby być tańsze, ale tyle możliwości, ile obie pary oferują, mnie satysfakcjonuje.

Z racji łączonej recenzji i ograniczonego czasu, oceniać będę obie pary wyłącznie całościowo. Sumarycznie wyszło mi z preferencji, że minimalnie lepsze będą AeroClip, ale patrząc bardziej obiektywnie, obie pary oceniałbym tak samo na 8,0/10, obu dając potencjalną rekomendację. Mnóstwo zalet, generalnie mało wad, a kluczowe z nich to albo preferencje, albo anatomia. Czyli rzeczy, co do których nie można zakładać werdyktu odgórnie.

 

2x 8.0/10

 

Na dzień pisania recenzji, sprzęt dostępny jest w cenie 399 zł za model Liberty 5 (sprawdź ceny i dostępność na Ceneo / Amazon.pl) i 599 zł za AeroClip (sprawdź ceny i dostępność na Ceneo / Amazon.pl)

 

Dane techniczne (AeroClip)

Informacje skopiowane z karty produktu jednego ze sklepów:

  • Łączność: Bezprzewodowa
  • Rodzaj łączności: Bluetooth 5.4
  • Typ słuchawek: Douszne z zaczepami usznymi
  • Membrana: 12 mm
  • Impedancja słuchawek: 16Ω
  • Pasmo przenoszenia słuchawek: 20 – 20000 Hz
  • Maksymalny czas pracy: do 8 h (słuchawki) / do 24 h (etui)
  • Czas ładowania: 10 min ładowania = 3h pracy
  • Złącze ładowania: USB-C (etui)
  • Redukcja hałasu: Pasywna
  • Wbudowany mikrofon: Tak
  • Akumulator (etui ładujące): 580 mAh
  • Kolor: Czarny
  • Dodatkowe informacje: Odporność IPX4

 

Dane techniczne (Liberty 5)

Informacje skopiowane z karty produktu jednego ze sklepów:

  • Przeznaczenie produktu: Uniwersalne
  • Łączność: True Wireless (Bezprzewodowe)
  • Rodzaj łączności: Bluetooth 5.4
  • Budowa słuchawek: Dokanałowe
  • System audio: Stereo 2.0
  • Redukcja hałasu: Aktywna – ANC
  • Średnica membrany: 9,2 mm
  • Pasmo przenoszenia słuchawek: 20 ~ 20000 Hz
  • Impedancja słuchawek: 32 Ω
  • Regulacja głośności: Tak
  • Wbudowany mikrofon: Posiada, przy słuchawce
  • Złącze: USB typu-C – 1 szt.
  • Zasięg: do 10 m
  • Zasilanie: Pojemność akumulatora etui ładującego: 580 mAh
  • Czas ładowania: 10 min ładowania = 5h pracy
  • Maksymalny czas pracy: do 12 h; do 48 h (przy użyciu etui ładującego)
  • Zastosowane technologie: Advanced Audio Coding (AAC); LDAC; HFP
  • Dodatkowe informacje: Redukcja szumów otoczenia w mikrofonie; Sterowanie muzyką; Pyłoszczelność i wodoszczelność (IP55); Dedykowana aplikacja; Sterowanie dotykowe; Funkcja Google Fast Pair; Połączenie wielopunktowe; Tryb adaptacyjny
  • Kolor: Niebieski
  • Waga: 4,6 g (jedna słuchawka)

 

Materiały dodatkowe

 

Platforma testowa

Poniżej sprzęt, który w największym stopniu został wykorzystany do napisania powyższej recenzji, jak również wykorzystywana muzyka i inne przydatne informacje.

  • DAC/ADC/AMP: Motu M4, Tempotec Sonata BHD Pro
  • Nadajniki Bluetooth: Asus BT400, Asus PCE-AX58BT, RealMe 9Pro+
  • Słuchawki testowe: Creative Aurvana SE, Motorola Motobuds+, KZ ZAX / ZSX + TRN BT20Pro
  • Monitory odsłuchowe: M-Audio Forty Sixty
  • Okablowanie testowe: własne okablowanie testowe i słuchawkowe z linii kabli Fanatum, ACX i ADX (jeśli miały zastosowanie)
  • Kondycjonowanie prądu: brak (instalacja dostosowana już specjalnie pod audio)
  • Muzyka wykorzystywana w trakcie testów: przeważnie gatunki elektroniczne, z obecnością również albumów klasycznych, neoklasycznych, jazzu, muzyki wokalnej i rocka. Format FLAC 24/48, OGG, WAV.

Serdeczne podziękowania dla marki Anker za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Logo Audiofanatyk M
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na mój blog i pomoc w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.