Mimo, że nie bawię się już od lat w poważniejszy outdoor, bardzo cenię sobie taki sprzęt przede wszystkim za ogromną poręczność. Wykorzystuję bowiem go jako asortyment półprzenośny, który mogę łatwo przewieźć z miejsca na miejsce wraz z laptopem, by potem używać już jako sprzęt stricte stacjonarny. Identycznie sprawa ma się u mnie zarówno z IEMami, które są dla mnie substytutem słuchawek zamkniętych z naciskiem na lepszą izolację od otoczenia, jak i wszelakich DACów i wzmacniaczy słuchawkowych. O ile z tym ostatnim w wydaniu przenośnym było do tej pory różnie i ciężko było mi wskazać coś naprawdę ciekawego w półce do 1000 zł, tak teraz chyba nareszcie nadarza się ku temu okazja. Przed Państwem łakomy kąsek dla miłośników lepszej klasy outdoorowego słuchania – przenośny wzmacniacz Aune B1.
Dane techniczne
Pasmo przenoszenia: 10 Hz – 20 kHz (+/- 0,15 dB)
Rekomendowana impedancja słuchawek: 16-300 Ohm
THD: < 0.0008% @ 1 kHz
SNR: > 124 dB
Przesłuch międzykanałowy: < 110 dB @ 1 kHz
Czas pracy: do 10 godzin
Rozmiar: 65 x 110 x 18 mm
Waga: 230 g
Moc wzmacniacza (dla trybu CLASS A):
– 100mW @ 300 Ohm
Wartość podbicia (gain):
+ 5 dB dla trybu standardowego
+ 15 dB dla trybu wysokiego
Wartość natężenia prądu:
– 20 mA dla trybu zwykłego
– 40 mA dla trybu CLASS A
Cena: 899 zł (na dzień pisania recenzji)
W zestawie otrzymujemy tylko najpotrzebniejsze rzeczy:
– sam wzmacniacz
– kabel sygnałowy jack – jack
– kabel ładowania microUSB
W pudełku znalazła się również dokumentacja z mnóstwem literówek i błędów tłumaczenia z chińskiego na angielski oraz niepraktyczna wizytówka Aune – bo tylko po chińsku.
Jakość wykonania i konstrukcja
Aune B1 przychodzi w standardowym już dla tego producenta czarnym pudełku, dosyć dobrze zapakowane przed ewentualnymi uszkodzeniami. Rozczarowany byłem w zasadzie tylko jednym elementem – brakiem etui. A czemu, o tym powiem za parę chwil.
Opisu środka niestety wykonać nie mogę, ponieważ Aune zdecydowało się na krok identyczny, jak NuForce, a więc zaciemnianie układów i zlecanie ich wykonywania specjalnie dla siebie. Daje to z jednej strony mniejsze możliwości identyfikacji co de facto naprawdę siedzi pod maską B1, ale z drugiej kreuje dodatkowe możliwości po stronie producenta, utrudnia dziedziczne z mlekiem matek kopiowanie wszystkiego i wszystkich przez kolegów z Chin, a także neguje ocenianie sprzętu po układach. Taka praktyka bywa czasami zgubna, bo bałamutna, toteż pozostaje nam się tylko domyślać, co Aune władowało na pokład. Już teraz mogę zdradzić, że coś z gatunku lepszych komponentów sądząc po tym jak gra, ale spokojnie i do tego sobie dojdziemy.
Samo urządzenie jest trzeba przyznać wykonane perfekcyjnie i sprawia wyborne wrażenie. Naprawdę jakiekolwiek FiiO czy inny sprzęt innego typowo chińskiego producenta nie wywołał u mnie tak wielkiego poczucia solidności, jak Aune B1. Wszystko jest wykonane bardzo dobrze, precyzyjnie spasowane i bez absolutnie żadnych mankamentów jakościowo-wytrzymałościowych. W ręku wzmacniacz troszkę waży, ale brać pod uwagę trzeba użyty do jego budowy materiał – grube aluminium. Nie jest to żaden plastik czy inna tandeta, a porządne alu. Można zrzucić go z ósmego piętra, a spowoduje więcej szkód, niż sam się pokiereszuje.
W tylnej ściance osadzono dwa paski matowego materiału skóropodobnego, pośród których znalazły się oznaczenia modelu oraz logo producenta. Serce jednak jest widoczne gołym okiem po przeciwnej stronie, bowiem na drugiej ściance Aune zastosowało podwójną szybkę z plastiku, przez którą widać całą elektronikę układu. Umieszczono tam również dwie diody, po jednej na kanał, świecące na jasnozielony kolor. W przypadku awarii jednego z kanałów dioda prawdopodobnie zgaśnie i w ten sposób zasygnalizuje mankament, aczkolwiek jest to tylko moje przypuszczenie, które w zasadzie raczej w 99% przypadków nie wystąpi – sprzęt sprawia wrażenie na to zbyt solidnego. Razi trochę bardzo rzucający się w oczy napis Made in China, ale uważam, że jeśli gra świetnie, to może być i nawet z sowieckiej Rosji, gdyż wszystko będzie do wybaczenia.
Rzeczy typowo funkcjonalne znalazły swoje miejsca wszędzie dookoła wzmacniacza. Potencjometr wraz z gniazdami wejściowym i wyjściowym usytuowane zostały na górnej krawędzi. Z lewej umieszczono przełączniki poziomu wzmocnienia oraz klasy pracy, jak również włącznik główny z diodą zasilania i dziurkę RESET. Na dolnej znalazło się gniazdo zasilające w standardzie microUSB, zaś z prawej – wskaźnik poziomu naładowania baterii w formie przycisku i diody sygnalizującej. Możliwe jest tym samym sprawdzenie poziomu akumulatora bez włączania urządzenia. Ten wystarcza na ok. 9-10 godzin pracy w normalnym trybie funkcjonowania (GAIN = LOW, CLASS A = OFF). Ilość błyśnięć oznacza stan naładowania:
1 – 10%
2 – 20%
3 – 60%
4 – 80%
5 – 100%
Podczas ładowania dioda zapala się i znika co rusz, zaś przestaje dopiero wówczas, gdy bateria osiągnie pełnię pojemności. Świetną sprawą jest fakt, że sprzętu można używać również podczas tego procesu, dzięki czemu nie przerywamy sobie w żaden sposób seansu muzycznego w sytuacji, gdy bateria woła o jedzonko.
Przyczepić więc w kwestii jakości wykonania się do Aune naprawdę nie sposób, choć przez brak pokrowca wzmacniacz jest podatny na wszelkie uszkodzenia i zarysowania lakieru obudowy oraz szybek. Generalnie jeśli o sprzęt dbamy, to nic nie powinno się nigdy stać, ale wiadomo jak to jest. Warto więc po zakupie rozważyć jakieś większe etui, o ile w ogóle nabycie takowego jest możliwy pośród akcesoriów GSM i foto.
Przeszkadzać może też wydzielanie temperatury przez układ pod obciążeniem. Obudowa działa tu jak wydajny radiator i ekran w jednym, ale np. w taką pogodę, jak teraz i przy trybie „klasa A” Aune rozgrzać się może już na zwykłych IEMach do ok. 38’C. Mi generalnie to nie przeszkadza i w pełni rozumiem takie zjawisko w świetle możliwości pracy w rzeczonej klasie A, ale dla niektórych osób może to być jak na sprzęt przenośny kwestia być może dyskusyjna i jednocześnie warta opisania.
Nie zmienia to jednak faktu, że o B1 mam w kwestiach jakościowych naprawdę bardzo pozytywne zdanie, toteż pewnym krokiem przejdźmy do opisu brzmieniowego.
Brzmienie
Sprzęt testowy wykorzystany w recenzji:
– słuchawki: AKG K240 MKII, AKG Q701, Beyerdynamic DT990/600 Edition, JVC HA-KX100, NuForce NE-700X, Westone 1,
– sprzęt źródłowy: Audio In Motion SC808, Aune S16, Aune T1 MK II, Huawei U8860, NuForce DAC-80, NuForce Icon HDP, NuForce uDAC-2.
Aby nie przyprawiać niektórych czytelników o palpitację serca z tytułu szykującego się ponownie ponad 26-stronnicowego traktatu dźwiękowego, postaram się tym razem utrzymać opis brzmieniowy w krótkiej i zwartej formie i nie wyjść poza łącznie ok. 10 stron czystego tekstu.
Bas
Przyznam naprawdę bardzo mi się podoba. Generalnie spodziewałem się otrzymać tutaj miniaturkę Aune T1, tj. bas muzykalny, ale misiowaty i zaokrąglony, wygładzony na krawędziach i częściowo rozmyty, dając bardzo ciekawe efekty. Tymczasem dostałem prosto w gębę zwartym, sprężystym i płynnym basem, który ani nie był misiowaty, ani oschły, ani też zaokrąglony. Prezentował bardzo dobry poziom i wyrównanie, którego prędzej spodziewałbym się po droższym sprzęcie stacjonarnym, a na czego fakt ochoczo zareagowały zarówno obie pary AKG, jak i Beyerdynamiki, choć tym drugim basu dano wprost z pudełka więcej.
Bardzo dobrze idzie mu wyznaczanie rytmiki, również w zastępstwie DACa, bo to do niego powinna należeć część starań w tym względzie. Dzieje się tak dlatego, że B1 lubi przejmować inicjatywę, wypełniać i prostować sygnał otrzymywany na wejściu w formie niedoskonałej np. ze względu na kwestie napędowe. B1 takich problemów nie ma, choć producent ma wyraźne problemy z przetłumaczeniem dokumentacji na normalny język i popełnia szkolne wręcz błędy w papierach. Ostatecznie więc chociażby moc dla różnych oporności jest dla mnie niespecjalnie wiarygodna i patrzę na nią przez palce. Sęk w tym jednak, że papiery nie grają. Gra urządzenie i robi to bardzo dobrze, toteż nawet i krzywo zrobioną dokumentację mogę spokojnie puścić płazem.
Mimo, że Aune pozycjonuje wzmacniacz jako rozwiązanie mobilne, jestem absolutnie pozytywnie zaskoczony jakością już na tym, jakże wczesnym, etapie odsłuchów. Tak jak pisałem uderza mnie płynność w ramach scalenia ze sobą wszystkich basowych podzakresów, nic się nie odkleja, nie żyje swoim własnym życiem. Bas nie był przesadnie misiowaty, choć nie brakowało mu nasycenia, nie był konturowy, choć nie brakowało także nacisku na skraje subpasm basowych, zaokrąglony z tego samego powodu także nie był. Po prostu bardzo dobrze wyrównany zakres, który trzyma gardę i prostuje to, co dostanie na wejściu do swojego własnego poziomu, nie należącego wcale do najniższych.
Średnica
W zakresie średniotonowym wyczuwalne jest delikatne przybliżenie, choć nadal sporo informacji Aune przekazuje wprost ze źródła i jeśli charakter DACa jest średnicowy oraz ustawiony na walkę kontaktową, tak na wyjściu również takowe tendencje będą dla nas słyszalne.
Reagują na to pozytywnie zarówno K240, DT990, jak i KX100, we wszystkich przypadkach nabierając z tego tytułu bardzo przyjemnego posmaku na wokalach oraz ogólnie wszystkich dźwiękach, które w średnicy się przewijają. W takiej sytuacji naturalnym jest wychwytywanie tendencji do sklejania się dźwięków ze sobą, ale nie odnotowałem takiej tendencji. Byłaby zresztą zaraz słyszalna i świadczyłaby o niespecjalnej jakości całego układu, aczkolwiek naturalnie wtedy słychać byłoby negatywne zmiany także i np. w górnych zakresach, a o takich mowy tu w żadnym wypadku nie ma.
Naprawdę nie wiem co Aune wsadziło do tego wzmacniacza, ale zaprojektował to ktoś z głową, kto dokładnie wiedział, co robi i dlaczego. Wzmacniacz nie ma najmniejszych problemów z wokalizą i zapodaniu jej nieco bardziej w pozycji frontowej, przez co zachowując się wciąż fair w stosunku do źródła, nanosi na całość swoją własną identyfikację oraz warstwę intymności, która we wszelakich słuchawkach niezmiernie czułych na wokale skutkować będzie z automatu pozytywem. W drugą stronę jednak też jest bardzo dobrze, ponieważ nie pogrubia głosu, nie przesadza, nie przelewa, a zachowuje jak pisałem bardzo wyraźny szacunek dla sprzętu źródłowego, powściągliwość w zdrowej formie. Jednym słowem doskonale dobrana na zachowaniu średnica z przyjaznym charakterem.
Góra
Naprawdę dobrej jakości i również o bardzo poprawnym zachowaniu. Jest częściowo przygładzona, ale nie na zasadzie redukcji czy kompresji, a ponownie tonalnego wyrównania i wspomnianego charakteru. Najważniejszym stwierdzeniem jest to, że B1 nie jest układem idącym ani w ciemnotę, ani przejaskrawienie i choć teoretycznie może to rzutować na wyrazistości brzmienia, to tylko z pozoru. W rzeczywistości cecha ta jest dla mnie po raz trzeci mocnym pozytywem, ponieważ soprany zachowują między różnymi układami źródłowymi swoisty status quo i tam, gdzie DAC ma problem z wykończeniem najdalszych zakamarków góry, czy też może w ogóle górą, B1 wyciąga ją i wyrównuje, z kolei tam, gdzie zaczyna być obecny jej nadmiar – sprowadza do parteru. Dzięki temu sprzęt zachowuje się pewnie i przewidywalnie, upraszczając w bardzo znaczącym stopniu problematykę parowania z nim słuchawek i związanych z tym obaw o ostateczną synergię wzmacniacza ze źródłem.
Scena
Rysowana jest w bardzo dobry konstrukcyjnie sposób, zarówno na osi głębokości, jak i szerokości. Sam wzmacniacz prezentuje ją w wielkości nieco tylko przebijającej tą, jaka obecna jest wprost z uDACa-2, ale to właśnie za nią tak mocno układ ten chwaliłem i nie widzę najmniejszego powodu, aby nie pochwalić B1. Przypomnę tylko, że uDAC oparty był w tej wersji na układzie ESS Sabre, które to słyną w światku właśnie ze względu na m.in. właściwości sceniczne. Stwierdzenie zatem, że B1 gra sceną lepszą od niego jest tutaj z mojej strony dużą pochwałą. Oznacza to tym samym grę „be jedynki” zarówno z dostatecznie dobrą jak na swoją klasę sceną, jak również wyciąganie jej ponad pewien (na ogół i tak wysoki) pułap w sposób ponownie dla układu źródłowego arbitralny. Ma to swoją niesłychaną zaletę przy każdym sprzęcie z niższej i średniej półki, aczkolwiek staje się pewnym limiterem dla tych grających już znacznie większą sceną i przy wyraźnie lepiej budowanej holografii. Nie sądzę jednak, żeby ktokolwiek próbował stosować B1 jako stacjonarnego przyjaciela dla takich tuz jak S16 czy DAC-80, które za scenę swego czasu bardzo chwaliłem – zwłaszcza ten ostatni.
Tryb „Klasa A”
Przełączanie w klasę A samo Aune radzi wykonywać na wyłączonym wzmacniaczu, aby uniknąć jego uszkodzenia.
Przypomnę z początku recenzji, że tryb ten różni się dwukrotnie większym natężeniem prądu i z 20 mA rośnie on do 40 mA. W testach A-B różnice między trybem normalnym a klasowym były dosyć subtelne, objawiające się w nieco lepszej głębi i definicji dźwięku w tym drugim, aczkolwiek za cenę znacznie większego zużycia baterii. Wtóruje tymże zmianom delikatnie większa ciepłota i przyjemne wypełnienie, dające poczucie lepszego skupienia się na dźwięku i jego ostatecznej masie.
Udało mi się osiągnąć w ten sposób bardzo ciekawe efekty ze słuchawkami testowymi, ale już np. nie mające żadnych problemów ze średnicą NE-700X raczej preferowałbym w trybie zwykłym, jako że z jakości B1 i tak czerpią dostatecznie dużo i wyżej łokcia nie podskoczą, a ze średnicą oraz nasyceniem akurat problemu te słuchawki nigdy nie miały. Tak samo tyczy się to Westone 1. Dylemat miałem dopiero przy Q701, aczkolwiek tutaj ze względu na ogólny pułap tych słuchawek włączona „klasa A” była de facto jedynym dla mnie słusznym wyjściem. Ale ponownie podkreślam: różnice mimo słyszalności są bardzo subtelne i do docenienia zazwyczaj w dłuższym odsłuchu.
Całościowo rzecz ujmując
Zaskoczony jestem pozytywnie muszę przyznać. I to w czasie, który dla każdego, dosłownie każdego urządzenia, jakie przeszłoby przez moje ręce, jest niesamowicie trudny (niekończący się odsłuch dopiero co nabytych SRS-3030). Ale mimo to B1 nie przeszedł przez moje uszy na zasadzie jednym wpadł, drugim wypadł.
Malutkie Aune odbieram jako sprzęt „zwarty, ambitny, uparty i przewidywalny”. Czemu dokładnie takimi słowami się posłużyłem? Już tłumaczę:
– zwarty, ponieważ serwuje brzmienie jednorodne w pozytywnym tego słowa znaczeniu – zróżnicowane, ale w rozsądny sposób trzymające się jednej formy i jednego charakteru. Ale tyczy się to także i konstrukcji.
– ambitny, gdyż klasą dźwięku nie powinien wstydzić się nawet przed kultywowaną w różnych miejscach i na różnych forach falą urządzeń DIY oferowanych w podobnych cenach i z deklaracjami, że sprzęt takiego a takiego konstruktora jest naj naj i w ogóle. Aune na ich tle jest znacznie bardziej uniwersalnym wyborem, toteż w tej cenie wzmacniacz jest dla mnie na tą chwilę naprawdę fantastycznym zakupem, który choć w wydaniu mobilnym, może spokojnie konkurować nawet z większymi klockami stacjonarnymi.
– uparty, bo choć prezentuje wysoki poziom, lubi uśredniać i podporządkowywać sobie brzmienie źródła, uważając swoją własną robotę za wykonywaną tak czy inaczej lepiej.
– przewidywalny zaś ze względu na swoją ogromną uniwersalność, która gwarantuje „zagranie” z każdymi słuchawkami, o ile preferujemy je dokładnie takimi, jakimi są. Sprzęt sprawia poza tym wrażenie przede wszystkim bardzo, ale to bardzo solidnego i gruntownie przemyślanego. To bardzo dobrze, gdyż po trochę niedopracowanym S1 czułem, jakoby coś tam się działo u nich niedobrego. Tymczasem proszę bardzo, jak strzał w gębę pojawia się przenośny wzmacniacz, którego nie bałbym się postawić na biurku i katować wysokohmowymi słuchawkami.
Takie oto jest to nasze małe Aune. Już sam fakt, że na słuch nawet ładnie napędził Q701 czy DT990 Edition o oporze (jakby nie patrzeć wykraczającym poza specyfikację) 600 Ohm jest tu dobrą monetą. Z tego co widziałem z powodzeniem próbowano za oceanem szczęścia przy podpinaniu do niego takich tuz, jak LCD-2F, także coś w tym musi być. Z kolei fakt, że to właśnie na DT990 czułem najwięcej różnic podczas testów, trochę moje zdanie o tych słuchawkach polepsza, bo i choć mają swoje wady, to jak na model z klasy premium po modyfikacjach są w stanie zagrać na całkiem dobrym poziomie i z sensowną – zwłaszcza w testach sprzętu audio – czułością.
I tu też pojawia się przy tej okazji największy w B1 „problem”, o ile w ogóle można go nazwać jakkolwiek „problemem”. Mianowicie ze względu na to, że to sprzęt uniwersalny i unikający przekoloryzowań, nie będzie pełnił roli korekcyjnej. Toteż jeśli nasze słuchawki będą wymagały np. przybliżenia średnicy i odjęcia góry, tak jak chociażby używane tu przeze mnie i wspomniane wyżej DT990 Edition, Aune nam tego nie zaoferuje. Jego rola sprowadza się do bardzo precyzyjnej definicji wzmacniacza słuchawkowego – ma wzmacniać dźwięk, a nie pajacować nam z tonalnością. Cechą wzmacniacza idealnego jest zachowanie jak największej transparentności w stosunku do brzmienia źródłowego. Jeśli nie jest ono doskonałe, dźwięk wypływający ze wzmacniacza również takim nie będzie. W budżecie, jakim trzeba dysponować, by B1 nabyć, realizacja założenia „drutu z potencjometrem” jest kompletnie nierealna. Aune wpadło zatem na naprawdę genialny – i chyba jedyny słuszny w takiej sytuacji – pomysł, żeby zamiast przekazywać 100% informacji ze źródła, umieścić w środku wzmacniacza na tyle dobre komponenty, żeby same sobą ustalały klasę dźwięku wyjściowego, jednocześnie choć przyjmując sygnał źródłowy, uśredniając go na swoje upodobanie. Uśrednienie to połączyli zatem ze strojeniem, które uznać można w dużej mierze za liniowe. Sprzęt bowiem nie należy ani do ciepłych, ani zimnych, tak samo ani pogłosowo-przestrzennych, ani też zamkniętych i nastawionych na „muzykalizację” naszej muzyki.
Czy takie podejście się sprawdza? Jeśli tylko nie jest nam potrzebna kolorowanka – oczywiście. Aune B1 zachowuje się jak profesjonalny grafik, który ma za zadanie przygotować projekt do druku bez wiedzy w jakiej de facto drukarni będzie on puszczany na produkcję. Zamiast rozkładać bezradnie ręce, przygotuje tak uniwersalny i elastyczny plik wyjściowy, że każda drukarnia sobie z nim poradzi. Dokładnie tak samo pracuje B1. Weźmy na to KX100, którym tonalność uDACa-2 bardzo odpowiada. Na B1 puszczanego dokładnie z tego samego DACa czuć z kolei, że wzmacniacz ciągnie układ klasowo do góry, zarówno jakościowo, jak i negując w sporej części jego tonalność. W efekcie KX100 grają jakościowo lepiej, ale tonalnie niknie trochę współczynnik korekcyjności (uDAC ma słabszy bas). JVC zaczynają po prostu grać tak, jak grają w rzeczywistości i dlatego też wspominałem o pierwotnym wykluczeniu z naszych potrzeb stopnia wyjściowego bawiącego się w kolorki. Jeśli nam na nich albo nie zależy, albo nie są nam potrzebne, B1 stoi w drzwiach witając się z rodziną. Jeśli jednak ma to być dokładnie sprecyzowany element toru ogólnie słuchawki prostującego, zaczyna się dylemat wyboru między uśredniającym do dobrego pułapu jakościowego wzmacniaczem, a rezygnacją z niego na rzecz sprzętu dedykowanego pod konkretny model słuchawek. Sęk w tym, że jeśli zapragniemy je zmienić, koloryzujący wzmacniacz może również podlegać wymianie z tytułu niezgrywania się już z nowym nabytkiem. B1 takich ograniczeń w dużej mierze nie przejawia.
Zastosowanie
Układ paradoksalnie widziałbym bardziej w zastosowaniach nie tyle mobilnych, co jako półprzenośny zamiennik sprzętu stacjonarnego. Nie miałbym żadnych oporów, by zabrać jakiegoś DACa USB oraz B1 wraz z laptopem i kończyć testy na wyjeździe, toteż to stwierdziwszy tak właśnie zrobiłem. I co się okazało? Że spokojnie mogłem wykonać wszystkie postawione sobie cele, przynajmniej w ramach słuchawek wymienionych w tej recenzji.
Synergicznie zaś tak jak pisałem w przy akapicie brzmieniowym, z Aune czują się dobrze w zasadzie wszystkie słuchawki, które nie wymagają wedle gustu i woli ich posiadaczy żadnych korekcji ich nominalnego dźwięku. Jeśli słuchawki nasze mają duży ubytek np. na średnicy, B1 nawet w trybie klasy A tego nie naprawi. Tak samo rzecz tyczy się basu czy góry, oczywiście mówiąc o porównaniu do sytuacji, w której słuchawki te grają dokładnie tak jak grają i problemy nie wynikają np. stricte ze źródła. Na nie Aune ma już swoją receptę i będzie ciągnąć w górę na pułap jakościowy własnego brzmienia, a który na poprzeczce balansuje dosyć wysokiej.
Tym samym po raz kolejny B1 udaje się w stronę płaszczyzny wysokiej uniwersalności i bez względu na to, w jakich zastosowaniach byśmy go nie chcieli użyć, szanse na spełnienie naszych oczekiwań będą bardzo wysokie.
Podsumowanie
Zalety:
+ kapitalne wykonanie i jakość użytych materiałów
+ obudowa z aluminium działa jak radiator i osłona EMI
+ przełącznik ustawienia stopnia wzmocnienia
+ tryb pracy w klasie A za cenę zużycia akumulatora
+ interaktywny wskaźnik poziomu naładowania baterii mimo braku wyświetlacza
+ możliwość pracy również podczas ładowania via microUSB
+ widok elektroniki ułatwia ocenę jej stanu lub diagnozowanie ewentualnych problemów bez rozbierania urządzenia
+ równe, płynne granie z bardzo dobrą definicją jakościową i dobrą sceną
+ potrafi mocno wyciągnąć w górę nawet słabsze źródła, toteż do wszelkich telefonów i odtwarzaczy jak znalazł
+ nadaje się zarówno pod wydajne IEMy jak i mocne słuchawki dynamiczne
+ ogromna uniwersalność zastosowań praktycznych i synergicznych
Wady:
– obudowa i szybki podatne na zarysowania w kieszeni np. razem z kluczami…
– …ponieważ ktoś zapomniał dorzucić do zestawu pokrowiec
– pod dużym obciążeniem zaczyna wydzielać umiarkowane ilości ciepła (jeśli komuś to przeszkadza)
– szkoda, że nie dano również kabla jack-RCA, aby zasugerować faktyczną pracę jako stacjonarna alternatywa
– duża waga łączna jak na sprzęt teoretycznie stricte przenośny
Subiektywnym zdaniem
Aune B1 bardzo miło mnie zaskoczyło. Wykonanie jest kapitalne, a brzmienie świetnie wyważone – wzmacniacz płynnie przechodzi między sekcjami, tworzy jedność i całość z bardzo dobrą rytmiką, dynamiką i obecną substancją. Naprawdę nie mam możliwości doszukania się tu specjalnych przywar przy zastosowanych słuchawkach testowych, aczkolwiek jeśli już, to mógłbym wskazać tylko brak etui w zestawie na dłuższą metę. Jeśli zależy nam na uniwersalności nie tylko praktycznej, ale też brzmieniowej, B1 jest w stanie wszystkie te życzenia spełnić. Gra bowiem bez przeciągania nam brzmienia w którąkolwiek ze stron, toteż jeśli mamy słuchawki grające tak, że wymagają korekcji ze strony toru, najpierw należałoby zobaczyć, czy jest coś mogącego zgrać się lepiej tonalnie (niekoniecznie jakościowo). Ale jeśli zależy nam na czystym wzmocnieniu i lepszej definicji dźwięku, możliwe że szukać już nie musimy. Sporo informacji B1 ze źródła podle jego charakteru przepuszcza, toteż im lepszy DAC, tym lepiej system gra. Ale nawet i z tańszego urządzenia Aune B1 jest w stanie zagrać druzgocąco dobrze jak na swoją cenę.
W dużym skrócie zatem: bardzo dobry wzmacniacz i to nie tylko w kategoriach przenośnych. Zadziwiająco równe, dobrze rozciągnięte i dynamiczne brzmienie o wysokiej uniwersalności i świetnie jak na tą półkę zdefiniowanej scenie.
Witam,
Chciałem pogratulować świetnego artykułu i oczywiście zadać kilka pytań:) Zastanawiam się nad zakupem właśnie Aune B1 i ciekaw jestem jak wypada w porównaniu z Cayin C5. Szukam wzmacniacza który fajnie zagra z AKG 240 DF i AKG K550 i szczerze mówiąc im więcej czytam tym mniej wiem…
Pozdrawiam
Witam,
Dziękuję za miłe słowa. Niestety nie miałem porównania do C5, aczkolwiek bardzo możliwe jest, że jeszcze w tym roku nadarzy się ku temu okazja. Teoretycznie zgranie w obu przypadkach powinno być bardzo dobre ze względu na bardzo uniwersalne strojenie B1. K240 DF mają jednak nieporównywalnie większe wymagania od K550, toteż B1 łatwiej będzie z tymi drugimi. DF pojawiły się na blogu niestety tuż po recenzji B1 i oba produkty się wyminęły między sobą w ramach bezpośredniego sparowania.
Pozdrawiam.
Dziękuję serdecznie za szybką odpowiedź. Dzięki tej recenzji pewnie zdecyduje się na B1 mimo, iż nie potrzebuję sprzętu stricte outdoorowego. Mam jeszcze natomiast pytanko. Czy mógłby Pan mi polecić DAC’a na USB do sparowania z B1?
Pozdrawiam
Proszę uprzejmie.
Z treści recenzji jasno wynika, że B1 ze względu na wyrównawczy charakter nie ma preferencji synergicznych wobec tak słuchawek, jak i źródła. Rekomendowany sprzęt tego typu znajdzie Pan tutaj: https://audiofanatyk.pl/polecane-daci-i-karty-dzwiekowe/
Pozdrawiam.
Rozumiem. Dziękuje za odpowiedź 🙂
Życzę kolejnych ciekawych recenzji!
Witam,
luźne pytanie:)… jak wygląda Pana zdaniem porównanie Aune-B1 z Aune-T1 MK2. Który z nich całościowo lepiej wypada, zdaję sobie sprawę, że to są totalnie różne sprzęty ale jeśli miałby Pan wybrać jeden z nich to który i dlaczego (słuchanie w domu, źródło Samsung Note2 lub laptop). Obecnie mam CAL! a planuję wymienić na Grado sr60E lub AKG K240 MKII lub też AKG K550. Dodam jeszcze, że najbardziej zależy mi na scenie, chciałbym aby przestrzeń była jak największa.
Pozdrawiam i gratuluję świetnych tekstów.
Witam Panie Andrzeju,
Każde z wymienionych urządzeń ma swoje zalety i tak naprawdę decydują priorytety nabywcy oraz słuchawki, które posiada lub planuje posiąść, dlatego w sytuacji generalizowania dylematów wyboru, postawić między nimi można znak równości. Większą moc i analogowy charakter uzyska się z T1, ogromną uniwersalność oraz możliwość pracy jako sprzęt przenośny lub półprzenośny z kolei z B1. Gdyby zależało mi na scenie i nie miałbym wybranych jeszcze żadnych słuchawek, raczej zdecydowałbym się na B1, jeśli źródło same z siebie jakie bym posiadał byłoby dostatecznie przestrzenne.
Dziękuję i również pozdrawiam.
Dzień dobry,
Chodzą mi głowie ostatnio słuchawki Beyerdynamic DT-150. Czy wzmacniacz ten podoła tym słuchawkom? Źródła to Cirrus Logic 4208-CRZ (MacBook Air) i Cowon Plenue D. Słyszałem, że słuchawki te są wymagające względem toru i nie chciałbym zrobić tu sobie (i słuchawkom) krzywdy. A że Pana wiedzę i rady cenię sobie najbardziej z tych, które można znaleźć w sieci, liczę na pomoc. 🙂 Pozdrawiam.
Witam,
Miło słyszeć, dziękuję. Wbrew pozorom da sobie radę. Swego czasu testowałem go również na 600 Ohmowych Beyerdynamicach DT990 Edition i to z całkiem dużym powodzeniem.
Pozdrawiam.
Witam i przechodzę do sedna z pytaniami do Pana jako eksperta. Polecono mi ten wzmacniacz do słuchawek otwartych Sennheiser HD 598SR. Zgodziłby się Pan z taka polecanką? Słuchawki tymczasowo będą podłączone do komputera jeszcze bez DAC ale to tylko kwestia czasu. Będą również wykorzystywane mobilnie. I kolejne pytanie: czy miał Pan styczność z modelem z roku 2017? Czy coś popsuli/naprawili/zmienili? Nie będzie to tani wydatej dla mnie dlatego wolę się upewnić niż wtopić. Pozdrawiam serdecznie.
Witam Panie Sławku,
Niestety nie znam posiadanych przez Pana słuchawek, ale B1 jako taki jest bardzo uniwersalnym i naturalnie grającym wzmacniaczem. Jeśli tylko nie chce Pan niczego w ich brzmieniu zmieniać, jest to dosyć rozsądna opcja, jeśli kupno od razu jakiejś integry nie wchodzi w grę.
Z modelem 2017 nie miałem styczności, ale z tego co wiem jest tam jedynie trochę inaczej ustawiony gain. Sprzęt gra poza tym tak samo.
Pozdrawiam również.
Witam i bardzo proszę o fachową poradę. Czy Aune B1 poprawi coś w napędzeniu HE-400i? Jako źródła używam DX 90 i niestety jest kiepsko. Dodam że nie lubię słuchać głośno.
Witam Panie Jacku,
Aune B1 to bardzo bezpieczny i uniwersalny wzmacniacz, który wiele osób lubi i poleca. Myślę że owszem, może wprowadzić do HE-400i wiele dobra, ale jak zawsze ostatecznym weryfikatorem będą dopiero Pana własne uszy.
A ja panie Jakubie szukam naprowadzenia i drogowskazu dla trochę laika.. Otóż zakupiłem właśnie słuchawki „Mr Speakers Ether” i słuchawki wydaje mi się oferują brzmieniowo najwięcej ze znanych mi na rynku modeli (dla mnie referencja naturalności w sensie brzmienia, sceny itp.) , z jednym ale..
Te planary potrzebują tyle prądu, że AK Kann nie jest w stanie ich nawet przyzwoicie wysterować, a przydałoby mi się takie użycie z tym DAP-em może na działce, by tam nie brać z sobą np. cma400i.
Czy jest jakiś przenośny wzmacniacz, który by się dobrze nadawał do połączenia z Kannem, by napędzić te Ethery, a jednocześnie najlepiej nieduży i w rozsądnej ceny oferujący dobrą jakość.
Szczerze nie wiem czy to nie karkołomne i drogie rozwiązanie, ale może jednak wygodniejsze niż branie cma400i, który może mega wielki nie jest, ale wożenie go w te i z powrotem nie wiem czy byłoby dobre dla niego (w sezonie wiosenno- letnim).
Proszę spróbować poczytać nt. Cayina C5. Może to coś nakieruje.
Witam. Mam uprzejme pytania czy ten wzmacniacz sprawdzi się ze słuchawkami Audio-Technica ATH-MSR7 czy może podał by mi Pan jakąś alternatywę. Z góry dziękuję
Witam Panie Robercie,
Bardzo dziękuję za uprzejme pytania 🙂 . Spieszę udzielić Panu równie uprzejmych odpowiedzi:
– moim zdaniem tak i to nawet z bardzo fajnym efektem końcowym
– B1 tak naprawdę ma mało alternatyw. Kojarzę jakiś przenośny wzmacniacz od Cayina co najwyżej, ale nie miałem okazji jeszcze go testować. Niemniej pierwsza odpowiedź powoduje, że raczej nie ma konieczności szukania alternatywy.
Proszę.
Dziękuję za informację
Witam,
Mam Beyerdynamic DT770 pro 80 i zastanawiam się czy ten wzmacniacz przypadnie mi do gustu jeśli lubię ciepłe granie bez iskrzącej góry, jednocześnie zależy mi na scenie. Słucham głównie muzyki elektronicznej połączonej z instrumentalną, klasyczną lub stricte dubstep, trap. Rozglądam się za różnymi wzmacniaczami przenośnymi. Myślałem o fiio E12 lub A5 które są klasowo niżej, ale nie mogę się zdecydować który wybrać.
Pozdrawiam
Witam,
Nie wiem Panie Marcinie czy recenzowany wzmacniacz przypadnie Panu do gustu. To już zależy od Pana i Pana gustu 🙂 .
Pozdrawiam.
Dzień dobry Panie Jakubie. Ostatnio rozglądam się za jakimś wzmacniaczem słuchawkowym do zastosowań mobilnych, czy też bardziej mobilno-stacjonarnych i cieszę się, że trafiłem na tę recenzję. Natomiast z tego co widzę pojawił się na rynku model Aune BU1, który ma oprócz wzmacniacza, także DAC. Domyślam się, że sprzęt jeszcze nierecenzowany przez Pana, natomiast chciałem zasięgnąć opinii, czy tak po specyfikacji jest sens dopłacać, bo wygląda niezmiernie interesująco. Pozdrawiam serdecznie
Witam,
Niestety z Aune nie mam już styczności, toteż nie mam pojęcia czy warto dopłacać, czy też nie, czy może sprzęt ma jakieś wady mniejsze lub większe itd. Co więcej, część cech może wyniknąć na osi czasu, dopiero przy dłuższym użytkowaniu, także nie sposób jest nic przewidzieć.
Również pozdrawiam.