Edifierowi ostatnio bardzo wychodzi powrót do serii „W” (Wireless) i widać w tym wszystkim utrzymujący się trend serwowania opłacalnych słuchawek strojonych na wyjście, a więc o ciepłej sygnaturze i zdolności kompensowania w ten sposób odgłosów z otoczenia. Często głośnych i wpływających na niskie częstotliwości. W830 to model średni z tej rodziny, będący uproszczonym bratem recenzowanych przeze mnie wcześniej W860NB.
Dane techniczne
- Format słuchawek: pomniejszone wokółuszne, składane
- Przetworniki: dynamiczne, zamknięte, 40 mm
- Wersja Bluetooth: 4.1 z NFC i aptX
- Zasięg działania Bluetooth: do 10 metrów (na wolnej przestrzeni)
- Obsługiwane profile: A2DP, AVRCP, HSP, HFP
- Impedancja: 24 Ohm
- Czułość: 96 dB
- Pasmo przenoszenia: 20Hz – 20 kHz
- Czas odtwarzania muzyki/rozmów: ok. 96 godz.
- Czas czuwania: ok. 1500 godz.
- Waga (realna): 263 g
Jakość wykonania i konstrukcja
Słuchawki konstrukcyjnie jak pisałem nie różnią się na pierwszy rzut oka od droższych W860NB, a jednak dzieli je spora różnica i widać to nie tylko w braku wbudowanego systemu ANC, ale chociażby w czasie pracy, który jest… prawie 4-krotnie dłuższy.
Jak to możliwe, że z 25 godzin model niższy jest w stanie wykręcić aż 96 godzin pracy na baterii? Co prawda jest to tylko moje przypuszczenie, ale zakładałbym, że brak systemu ANC pozwolił na zagospodarowanie zwolnionej w ten sposób przestrzeni albo w większe ogniwo, albo ogólnie ich zwielokrotnienie. Być może użyto też innych przetworników lub innej elektroniki towarzyszącej. W każdym razie fakty są takie, że słuchawki te wybitnie długo pracują na baterii i dosłownie nie chcą przestać działać. Wpływa to bardzo, ale to bardzo korzystnie na ich żywotność, ponieważ redukujemy w ten sposób ilość cykli ładowania, które dla każdego ogniwa są jakby nie patrzeć ograniczone.
Jeśli założymy, że akceptowalnym dla nas czasem pracy na baterii w trybie bezprzewodowym byłoby 8 godzin, wtedy na jednym ładowaniu Edifierów zrobilibyśmy u konkurencji takich ładowań 12. Średnia żywotność ogniw w słuchawkach bezprzewodowych z tego co pamiętam wynosi ok. 300 cykli. Jeśli więc przełożymy to na roboczogodziny (zupełnie jak sam się rozliczam, chociażby przy grafice), standardowe słuchawki zaoferowałyby nam łącznie ok. 2400 godzin żywotności, zanim ogniwo zacznie się nieodwracalnie degradować. Edifiery oferują w ramach tej samej ilości cykli zawrotne 28800 godzin. Przy założeniu, że słuchawek będziemy używać w warunkach idealnych (wilgotność powietrza, temperatura) i dbać o baterię (pełne cykle ładowania, brak doładowywania lub rozładowywania do zera), a muzyki słuchać będziemy codziennie przez ok. 8 godzin (bo chcemy i lubimy), Edifiery W830BT zaczną zdradzać oznaki zużycia ogniwa po… niecałych 10 latach.
Wracając jednak do samego przedmiotu recenzji od strony budowy, słuchawki robią dobre wrażenie, aczkolwiek nie są tak zwarte jak W820, ani też nie mają tego „dotyku premium” jak W860NB. Wynika to z faktu konieczności wprowadzenia luzów do konstrukcji, aby umożliwić pewien margines pracy materiału bez ryzyka jego złamania. Jak pisałem, słuchawki ogniwo mają zapowiadające się na długą żywotność, więc dobrze, że wykonanie również uwzględnia w pewnym stopniu taką perspektywę. Przynajmniej na logikę, bowiem słuchawki dzięki temu troszkę klekoczą, lubią też tu i ówdzie zaskrzypieć przy ciasno pracującym mechanizmie obrotu muszli – coś, czego W820 są na ten przykład pozbawione. Oczywiście w ramach tak krótkiego testu nie da się wykryć wszystkich rzeczy w ramach danej konstrukcji, ale przynajmniej w ramach egzemplarza testowego nie czułem się nigdy tak, jakby miał mi on za moment roztrzaskać się w pół sam z siebie.
Etui w W830 ma formę twardego, materiałowego pojemnika z zamkiem. Niestety materiał, mimo że przyjemny w dotyku, łapie wszelkie włoski jak szalony.
Na muszlach umieszczono tym razem klasyczne sterowanie za pomocą gumowych przycisków. Sprawiają znacznie lepsze wrażenie niż nieco luźny przycisk włącznika W860NB, ale muszą tu być, ponieważ słuchawki nie mają panelu dotykowego. Zachowały za to aptX i NFC. Słuchawki posiadają własny mikrofon, ale zbiera on bardzo podobnie co ten wbudowany w W820 – głos jest przytłumiony, troszkę mniej, ale wciąż. Rozmowę da się jednak prowadzić.
Wygoda i izolacja
W obu przypadkach słuchawki sprawdzają się lepiej niż W820, a w tym pierwszym przypadku nawet lepiej niż W860NB. Wynika to z faktu, że choć użyto gorszych materiałów niż w 860-tkach, pady są twardsze i zachowują większy dystans ucha od przetwornika przez dłuższy czas. Rozmiarowo są identyczne, ale po prostu z mniejszą siłą małżowina opiera się o powierzchnię talerza z przetwornikiem. Tradycyjnie nie jestem w stanie ich ściągnąć, a przynajmniej nie bez ryzyka uszkodzenia czegoś, ale nie zauważyłem, aby zdradzały one oznaki rozklejania się.
W ramach izolacji jest oczywiście gorzej całościowo od 860-tek wyposażonych w system ANC, ale pasywnie mam wrażenie, że przynajmniej na tym samym poziomie. Wypadają też o dziwo lepiej od W820 w kontekście odcięcia słuchacza od szumów, a więc częstotliwości wyższych. W820 przepuszczają je, ale głębiej położone ucho w W830 nie odczuwa ich już tak mocno.
Całościowo, w W830 mogłem siedzieć najdłużej chyba ze wszystkich modeli z tej serii i tym samym zasługują one na pochwałę z tytułu bycia najwygodniejszymi. Na forum pytano mnie o wygodę także w kontekście modeli Bluedio, dokładnie F2 – mogę powiedzieć, że jest faktycznie wygodniej i nie pamiętam specjalnie żadnego modelu mogącego u tego producenta rywalizować pod tym względem z Edifierami. Najbliżej będzie może UFO 2, ale to bardziej konstrukcja pod rywalizację z W820.
Balans, szumy, przebicia, lagi
Słuchawki nie wykazywały oznak lagowania lub problemów ze sprzętem, który użytkowałem. W zakresie balansu i przebić, tutaj niestety po kablu słychać lekkie przesilenie na kanał bezpośrednio podłączony z gniazdem (lewy). Podczas pracy słuchawki nie legitymowały się szumem, ale w trakcie ciszy słychać przez chwilę bardzo delikatny pisk w tle od przetwornika/nadajnika bezprzewodowego.
Nie przeszkadza to jednak w żadnym stopniu w odbiorze muzyki i denerwować mogłoby chyba tylko nietoperza, albo osobę naprawdę cicho słuchającą muzyki złożonej z pojedynczych dźwięków i długich pauz. Słuchawki spokojnie mieszczą się więc we wszelkich granicach mojej tolerancji na takie rzeczy, choć jestem z reguły bardzo wyczulony w tym zakresie. Jedynie więc przesunięcie się nieco balansu od kabla analogowego zwróciło finalnie moją uwagę.
Przygotowanie do odsłuchów
Tradycyjnie wszystkie moje preferencje dźwiękowe, muzyczne, posiadany w całości sprzęt oraz metodologia opisane są w ramach osobnej, specjalnie na ten cel wydzielonej i w pełni dostępnej od bardzo długiego czasu podstrony opisowej nt. metodologii.
Podkreślam to tak dobitnie, aby nie było wątpliwości co do mojej osoby w kontekście preferencji i gustu, rzekomo preferującego skrajnie jasne lub skrajnie ciepłe brzmienie, ostatnio ponoć najbardziej te ostatnie.
Uważam też, że poznanie preferencji osoby oceniającej jest bezwzględnie kluczowe w sytuacjach, w których nie mamy pewności co do pokrywania się wydanego przez nią osądu z tym, co uzyskamy po zakupie danego sprzętu, a co często niestety musimy realizować w ciemno (tak, mi również się zdarza).
Pomiary
Pomiar łączony dla kabla oraz trybu bezprzewodowego:
Wykres sceniczny:
Jakość dźwięku
Tak, jak W820 można było traktować jak pomniejszoną i uproszczoną wersję W830 o cieplejszym, bardziej jednorodnym graniu, tak samo W830BT to słuchawki, które można uznać za uproszczoną wersję W860NB. Uproszczoną z racji tego, że odjęto im trochę z wkładu materiałowego, ale zostawiając na niezmienionym poziomie generalne pryncypia, w których się poruszają. Jednocześnie zrezygnowano z systemu ANC oraz równości brzmienia droższego modelu, więc sumarycznie można powiedzieć, że jest to wersja przeznaczona dla użytkownika, któremu wodotryski W860 nie są potrzebne i szuka oszczędności wszędzie, gdzie się tylko da.
Słuchawki co do zasady grają podobnie i część różnic wychodzi na światło dzienne z tytułu zastosowania w 860-tkach innych padów oraz lepszej jakości układu przetwornika C/A. Prawdopodobnie znalazłoby się też coś na rzeczy z samymi przetwornikami. Choć więc podstawa tych słuchawek jest zbliżona, słuchawki nie grają identycznie. Najwięcej analogii jest w przypadku połączenia kablowego, choć widać też, że słuchawki plasują się pomiędzy strojeniem W860, a W820.
Mamy więc tu powrót tego samego w zasadzie basu, który notowaliśmy w W860, ale w troszkę innym wydaniu mimo wszystko. Później się wzbudza, ma więcej objętości w sekcji średniego basu, po czym przechodzi w wyraźną niską średnicę. Bardzo podobnie wygląda to w trybie bezprzewodowym, aczkolwiek na punkt 150 Hz zaobserwować można wyraźne „naciśnięcie” wykresu.
Wszystko to dąży do punktu zbiegu w ok. 350 Hz, ale od tego momentu jedynie bezprzewodowo słuchawki są w stanie się utrzymać na powierzchni. Średnica W830 prezentuje pewien dystans od słuchacza, zostawiając tu i ówdzie przestrzeń do działań dźwiękowych, aczkolwiek w trybie kablowym usłyszymy mocne wycofanie się tego zakresu. W860 miały w tym miejscu równiejszy przebieg całościowo między trybem kablowym i bezprzewodowym. Dysproporcje na W830 są więc większe i znów – połączenie kablowe uważam tu za „najgorsze”, bo najmniej równe. Słuchawki grają więc zduszoną średnicą po kablu, ale na szczęście zakres ten mocno się wyrównuje w trybie bezprzewodowym i tak też należałoby W830 używać.
Sopran jedynie do ok. 5 kHz różni się między połączeniem kablowym a bezprzewodowym i od tego momentu jest już praktycznie identyczny. Ale to przez fakt zupełnie innych proporcji basu i średnicy, jak też równości tej drugiej, w trybie Bluetooth wydaje się znacznie jaśniejsza, choć nadal będzie to strojenie muzykalne, ciepłe i przyciemnione na tyle, aby mieć możliwość skompensowania hałasu z otoczenia operującego na niskich częstotliwościach.
Pisałem jednak o tym, że jest to model pomiędzy W820 a W860. Właśnie w tym miejscu zaznacza się ich cecha szczególna, odróżniająca W830 od obu – wybicie w 7 kHz. Ta jedna górka jest może nieprzeszkadzająca, ale na tyle słyszalna, że powoduje wrażenie niemalże grania całościowo tych słuchawek na planie „ciemnego V”. W utworach na ogół skutkuje to pojawieniem się dodatkowej porcji detalu. Można więc to poczytywać za pewien korzystny dla dźwięku smaczek i jednocześnie coś, co wykorzystamy w muzyce elektronicznej, przede wszystkim w trybie Bluetooth. Po kablu nie jesteśmy w stanie wykorzystać tego atutu, jako że brzmienie robi się po prostu zbyt ciemne, powolne i ocieplone.
Scenicznie słuchawki nie urywają może specjalnie tej części ciała, która znajduje się tam, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę, ale trudno spodziewać się po tego typu konstrukcjach ogromnej sceny. Na szczęście jest dostatecznie dobrze, aby nie czuć się klaustrofobicznie. Mamy klasyczny układ na planie elipsy, szerzej niż głębiej, dosyć poprawnie, bez fajerwerków, ale też bez karygodnych niedociągnięć i negatywów.
Edifier moim zdaniem podszedł do tych dwóch egzemplarzy, tj. W830 i W860, w sposób kontrolowany i metodyczny, czyniąc je modelami na wspólnej podstawie pracującymi z bardzo konkretnym przeznaczeniem – wyjściowym. To dlatego słuchawki te są tak muzykalne. Producent poświęcił natomiast tym ruchem na ołtarzu praktyczności takie osoby, jak ja, a więc bardziej nastawione na odsłuchy domowe. W warunkach wyjściowych sprawdzają się za to rewelacyjnie i choć z izolacją jest tu gorzej niż przy wyposażonych we wsparcie systemu ANC W860, ewidentnie pozycjonowano i projektowano je pod takie właśnie warunki pracy. Jednocześnie krystalizując W860 jako model najbardziej – obok W855BT – predysponowany do działania w roli słuchawek domowych.
Nie rozumiem tylko dlaczego poświęcono także strojenie uzyskiwane po kablu. W efekcie jedyną konkretną i nie dającą się do końca przełknąć wadą W830 będzie to, co wykazuje kabel i związany z nim w drugiej kolejności odsłuch domowy, a więc brzmienie niepotrzebnie w takich zastosowaniach ciepłe. Wyjdźmy na miasto – problem ustaje. Nagle W830 robią się równe, kompensacyjne, świetnie przemyślane. Po Bluetooth. Po kablu jest niestety już nazbyt ciepło i tu trzeba wspomagać się konkretnie grającym sprzętem, aby stwierdzić, że jednak ten tryb jest tylko elementem ratunkowym, gdy wyczerpie się bateria. Albo dokładnie aplikowanym equalizerem.
Dlatego też jeśli mam na coś narzekać, to będzie tym czymś brzmienie po kablu. Jest to dla mnie zbyt ciepłe granie, które pasuje najwyżej do tego, co jest małe, przenośne, z małą mocą wyjściową, preferencyjnie jasnym graniem. iFP-895 czy M1 są tu oczywistymi pretendentami do tytułu dobrych pozycji synergicznych, ale trzeba brać pod uwagę, że pierwszy jest już zabytkowy, a drugi trudno dostępny. Bardzo możliwe, że dobrze dogadają się z produktami FiiO, ale ponad wszystkim należy mieć na uwadze najlepsze ich sprawdzanie się w trybie Bluetooth. Zwłaszcza biorąc pod uwagę ich potężną baterię, która działa praktycznie cały dzień i umrzeć nie chce. Nie przywiązywałbym się więc specjalnie do połączenia kablowego, a jeśli to właśnie ono ma być też często wykorzystywane, chyba jednak rozważałbym dopłatę do W860. Zyskamy jak pisałem przy tym także ANC, a to jednak spory atut jakby nie patrzeć.
Podsumowanie
Edifiery W830BT to słuchawki mające swoje wady, ale mające też sporo zalet. Wadami będzie tu przede wszystkim połączenie kablowe, które – choć ratuje nas w sytuacji wyczerpania się baterii lub zużycia ogniwa – jest tu bardziej jako dodatek i przysłowiowy kwiatek do kożucha. Jest zbyt ciepło, zbyt ciemno, zbyt wolno. Na szczęście po Bluetooth słuchawki nadrabiają nam mocno te niedogodności i prostują się w sposób wyraźny i znaczący. Nadal nie stając na poziomie i W860, ale w przeciwnym wypadku odebrałyby tym ostatnim sens istnienia, jeśli komuś na ANC by nie zależało.
W zakresie zalet – mamy potężny czas pracy na baterii, praktycznie uwalniający nas od kabla na dobre, aptX, dużą wygodę, nawet sensowną izolację od otoczenia, składaną konstrukcję, twarde etui, atrakcyjną cenę czy umiejętność dawania sobie rady nawet na starszym sprzęcie wyposażonym w interfejs Bluetooth 2.0. Choć nie mają ani tej równości i naturalności co W860, ani też koherencji jak W820, jest to od strony praktycznej naprawdę mocny pakiet, a w razie konieczności można ratować się również precyzyjnie aplikowanym equalizerem. Sumarycznie więc można się Edifierami zainteresować, jeśli poszukiwany jest przez nas muzykalny, wokółuszny outdoor w bardzo dobrej cenie.
Recenzowane słuchawki można nabyć za ok. 350 zł. (sprawdź dostępność i najniższą cenę)
Zalety:
- wyjątkowo poręczne etui w zestawie
- możliwość pracy w trybie kablowym i bezprzewodowym
- niesamowicie długi czas pracy w trybie bezprzewodowym
- elastyczność w doborze okablowania
- wsparcie dla aptX i zaimplementowany system NFC
- możliwość pracy nawet na starych nadajnikach Bluetooth
- gumowe przyciski sterujące
- dobra wygoda użytkowania z racji wygodnych nauszników i umiarkowanego docisku
- muzykalne strojenie nastawione na kompensację outdoorową, zwłaszcza po Bluetooth
- w miarę sensowna izolacja pasywna
Wady:
- definitywnie zbyt ciepłe i stłumione brzmienie po kablu
- w sumie troszkę więcej światła i równości po Bluetooth też by nie zaszkodziło
- kabel analogowy nie posiada na sobie mikrofonu awaryjnego
- lekkie klekotanie obudowy wynikające z celowo zostawionych luzów konstrukcyjnych
- materiałowe etui łapie niestety wszelkie włoski i zabrudzenia
Serdeczne podziękowania dla EDIFIER POLSKA za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów
A jak zasięg bluetooth? Jakieś problemy z nim?
Standardowy 10 m bez przeszkód. Żadnych problemów. Gdyby były, napisałbym o nich 🙂 .
A to ja z kolei problemy miałem – telefon w kieszeni lewej, słuchawki na uszach i gdy szedłem – owszem wszystko spoko, ale jak tylko odwróciłem głowę w prawo – już „zakrywałem” linię między prawą słuchawką, w której jest umieszczony moduł, a telefonem.
http://audiofanatyk.pl/jak-radze-sobie-z-przerywajacym-sygnalem-bluetooth/
Jako użytkownik Edifierów W830BT od niemal dwóch lat – generalnie zgadzam się z opinią 🙂 Choć osobiście podczas używania ich bezprzewodowo musiałem delikatnie podbijać górne zakresy – dla mnie słuchawki są aż zbyt „ciemne”.
Co jednak najważniejsze – niestety nie polecam słuchawek mimo ich świetnej relacji jakość – cena na pierwszy rzut oka… Staram się mocno dbać o każdy swój sprzęt. Jakieś pół roku temu nauszniki zaczęły się rozklejać (na widocznym łączeniu po wewnętrznej stronie), następnie plastik stał się na tyle kruchy, że szary pałąk (widelec) trzymający słuchawkę po prostu pękł – jeszcze da się ich tak użytkować, bo wszystko do sklejenia (nauszniki i pałąk, choć ten złamany w takim miejscu, że po jakimś czasie klej i tak puszcza). Najgorsze jednak, że teraz nauszniki kompletnie się rozkleiły i widać już piankę – a nie ma jak ich skleić, bo rozleciały się u podstawy – trzeba by rozbierać obydwie słuchawki.
Teraz się zastanawiam, czy ponownie ich jednak nie kupić… Są aż tak dobre, zarówno w kwestii audio, jak i wygody (i czasu pracy na baterii).
Dodam tylko, że poduchy już z Aliexpress zamówiłem za 30 zł, zobaczymy jak długo przetrwają jeszcze słuchawki z nowymi nausznikami 🙂
Witam.Wystarczylo wyslac sluchawki do serwisu w celu wymiany wkladek.I byloby po problemie ☺.
Niestety bywają problemy z aptx, ale o dziwo tylko w polaczeniu z macbookiem pro.
Co mie zraziło do tych słuchawek? Klekotanie, skrzypienie i inne bardzo irytujące dźwięki z mocowania muszli
Waham się między Edifierami W830 a Sennheiserami 4.40BT
Ktoś mnie spróbuje przekonać? Różnica w cenie jest ale niemal pomijalna (35zł)
Używałem 4.40 przez chwilę – trafiły do sklepu. Musisz je przymierzyć. Dla mnie były cholernie niewygodne. Po długich poszukiwaniach kupiłem ostatecznie 830. Zdecydowanie wygodniejsze i dźwiękowo bardzo przyzwoicie (wcześniej próbowałem Edifierow W800 W820 oraz Sony CH 700
Posiadam te słuchawki od 3 miesięcy, cały czas mam mieszane uczucia.
Gdybym był złośliwy powiedziałbym że są to idealne słuchawki dla głuchych ludzi.
Są przyzwoicie wykonane, bateria trzyma nieprawdopodobnie długo, fajnie że w komplecie jest pudełko, BT działa świetnie.
Naprawdę wszystko jest super dopóki nie chce się czegoś posłuchać…
Nie wiem czy dobrze to opiszę postaram się być dokładny.
Po wyjęcia z pudełka grały tak sobie ale stwierdziłem że je wygrzeję i dopiero będę oceniał. Wróciłem do nich dopiero po 62 godzinach ciągłego grania. I tak próbuję je oswoić od tamtego czasu.
Słuchawki są niemiłosiernie nierówne. Raz zachwycają raz załamują… Przeprowadzę z wami odsłuch, wyłączam wszelkie ulepszacze, EQ, etc. Czysty dźwięk z Tidal w najwyższej rozdzielczości. Puszczam z Samsung Note 10 plus.
Zaczynamy, pierwszy przykład rozczarowania You could be mine GnR, generalnie linia basu na tych słuchawkach nie istnieje. Słychać stopę i studnie, słychać wokal i gitary ale linia basu gdzieś znika, kawałek brzmi jak by wyciąć jedną ścieżkę.
Ok, kolejny kawałek, Pull me under Dream Theater, bas wraca, jest go nawet trochę za dużo, lekko się zlewa, ale początek brzmi dobrze. Fajnie rozdzielone pasma, linia melodyczne odsuwa się od perkusji. Spoko. Ale nagle co to!? W refrenie znikają niższe uderzenia w bębny, jak by ich tam w ogóle nie było! Kolejna zwrotka i WOW, ale dobry jest ich gitarzysta słyszę wszystkie detale, super!… I dochodzimy do przejścia i znów perkusja się zlewa, jest wycofana, brakuję punchu…
Jedziemy dalej, zobaczmy jak sobie poradzą z czymś innym, LORN – OXBOW B. Od pierwszego dźwięku szok! Super, dźwięk ma szeroką rozpiętość, bas jest soczysty, linia melodyczna wyraźna. Ekstra! ciśnienie jakie generują przetworniki jest imponujące! Do ostatniego dźwięku nie ma się do czego przyczepić.
Czyli już wiemy że z elektroniką sobie raczej radzą, wróćmy do większych „wyzwań”. Danca De Duas Maos – The Lewis Express. Zaczynają jasno, trochę świdrująco ale super selektywnie, troszkę jak by góry nie wybrzmiewały do końca. Ok aż za bardzo świedrująco, muszę je przyciszyć, więc z 80% głośności zjeżdżam na 60%. Góry się uspokoiły ale zaraz… Dół stracił werwę zupełnie. Jest ok, nie tak że zniknął ale trzeba to zbadać.
Glory Box – Portishead, ładnie, góry z przodu ale nie ma tragedii, dół dobrze słyszalny, poprawnie.
Under the bridge – Red Hotów. Nie jest źle Flea słyszalny ale trochę jak by obok.
Dobra, już chyba wiem w czym problem, zabijemy te słuchawki. Basket Case – Green Day. Zaczynamy, wokal czysty fajny, gitarrra spoko. Wchodzą talerze spoczko… Wejście perkusji i… śmieeeerć zero punchu, dynamiki, wszystko się zlało.. Kawałek brzmi jak puszczony na radiu Unitra w dużym fiacie.
Potwierdzimy diagnozę, Straight to hell Ozzy Osbourn. Tak, potwierdza się kiedy dźwięków jest dużo, tym bardziej w dołach, totalnie się zlewa. łączą się basy w breję którą trudno określić.
Więc wedle mojej oceny słuchawki są dziwne, potafią miło zaskoczyć i okronie się wyłożyć na prostych motywach. Mam wrażenie że gdzieś między średnicą a dołem brakuje pasma, tak w okolicach 125hz, a kiedy dźwięku robi się dużo zaczyna się zlewać. Słuchawkom brakuje dynamiki i rozpiętości tonalnej w dolnych rejestrach. Ratowanie EQ ustawionym w łagodną fale trochę poprawia odczucia ale znów mam wrażenie że traci rozdzielczość.
Generalnie mój egzemplarz nie schodzi do 20hz ani nie wychodzi po za 15 khz.
Osobiście nie kupiłbym jeszcze raz tych słuchawek, ani raczej nie zachęcam do zakupu.
Była to moja pierwsza przygoda z Edifierem, zachęcony tą recenzją spodziewałem się czegoś więcej.
Po prostu spodziewał się Pan czegoś innego. Albo kupił słuchawki oferujące za mało w stosunku do wymagań. W takiej sytuacji słuchawki się po prostu zwraca i tyle, a potem będąc bogatszym o nowe doświadczenia szuka czegoś innego.
Jasne, pewnie tak trzeba bylo zrobic… Jeszcze sie pastwiac przez chwilę, zadziwiajaco wysoko ustawily poprzeczke duzo tańsze Pionieery SE-MS5T (przewodowe), tam dźwięk jest zrównoważony niezależnie od głośności, po zmianie telefonu na taki bez gniazda słuchawkowego szukałem czegoś co by mi je zastąpiło. Chciałem spróbować nowego brzmienia, a będąc romantykiem 😉 postanowiłem zaufać mniejszemu producentowi licząc że stara się bardziej…
Ponieważ szanuje robotę jaką Pan tu wykonuje, oraz nie lubię suchego madrzenia się w necie czy rzucania pustych komentarzy po 2 dniach korzystania z produktu, czuje się w obowiązku kontynuować.
Minął rok z tymi słuchawkami.
Ich brzmienie cały czas oceniam jako „nierówne” mając na myśli że sprawdzają się w określonych utworach wyśmienicie, w innych nie bardzo. Bez ustawienia dźwięku korektorze nie da się ich słuchać.
Dźwięk wiec to naciągane 4/5
Słuchawek używam codziennie, po 2-3h, często w nich zasypiam, łącze je zarówno z telefonem jak i TV.
BT oceniam 3/5.
Przeważnie nie ma problemu z zasięgiem czy połączaniem. Przeważnie czasem (1-2 w tygodniu) coś swiruje i zaczyna przerywać, zacinać się, zdarza się randomowe rozłączanie.
Połączenie z wieloma urządzeniami jest ale nie działa do końca tak jak bym sobie wyobrażał. Mogę mieć dwa urządzenia podłączone naraz ale dźwięk leci tylko z tego drugiego dopóki go nie rozłączę.
Trwałość oceniam na 4.5/5. Umówmy się że po tak intensywnej eksploatacji trzymaja się rewelacyjnie. Zasypiam w nich, czasem spadają z łóżka, mój 3 latek potrafi je wrzucić do swoich zabawek etc… Malutki minusik musze przyznać za to że rozpadł się nausznik. Rozkleił się i wylazła gąbka.
Dodatkowe punkty muszę przyznać za akumulator. Ładowanie to rzadkość, wręcz irytujące bo zapominam że trzeba je jednak raz na jakiś czas naładować. Jedynie kalibracja wskazań poziomu naładowania mogła by działać lepiej bo przez 2 tygodnie pokazuje 80-70% po czym z 50% do zera spada w jeden wieczór.
Po roku od wystawienia komentarza pod Pana testem doszedłem do tego skąd wzięła się moja irytacja. Uważam że ogólna ocena 8.0 wymaga doprecyzowania. Moim zdaniem to raczej 8.5 albo nawet 9 ale w swojej kategorii – słuchawki budżetowe. Nie wiem czy nie doczytałem czy chciałem doczytać.
Teraz (to już się staje tradycja) na urodziny z prezentowałem sobie nowe słuchawki. Kierując się między innymi Pana testami wybór padł na Audio-Technica ATH-M50xBT. Spotkamy się więc niebawem w sekcji komentarzy pod ich testem 😉
Bardzo dziękuję. Kontynuację ewentualnie można będzie również pociągnąć na forum, ponieważ aktualnie komentarze pod innymi recenzjami są po raz kolejny mylone z forum i – w przeciwieństwie do Pana bardzo obszernych opisów na temat W830 – kompletnie nie dotyczą recenzowanych przeze mnie słuchawek i urządzeń. Dlatego też będę prawdopodobnie wyłączał możliwość ich pisania do odwołania. Z góry przepraszam jeśli jest to dla Pana utrudnienie. Ja natomiast zaoszczędzony czas na sprzątanie tamtych komentarzy będę mógł przeznaczyć na nowe recenzje albo produkty na sklep. Także wbrew pozorom jest o co walczyć. 🙂
Dzień dobry,
Jestem użytkownikiem w830 od ponad roku i też zaczynam czuć niedosyt brzmieniowy.
Słucham podobnej muzyki jak Pan M-SET, dlatego bardzo proszę napisać jak Pan ocenia M50x po przesiadce?
Szukam wskazówek – jakie słuchawki w jakim budżecie dałyby mi odczuwalną różnicę w jakości dźwięku.
Z góry dziękuję.
Witam Was
Właśnie od wczoraj (zakup) słucham różnej muzyki przez 830Bt
Pierwsze wrażenie to dość „ciasne” brzmienie LR (przód tył też w obrębie środka głowy)
Tak się zastanawiam czy wart byłoby trzymając się tej firmy i mw budżetu, spróbować zamiany na 860BT ?
Kto miał/porównywał, proszę o podpowiedź 🙂
Odsłuch głównie TIDAL iPhone
Pytanie dodatkowe czy istniej jakiś dobry kabel połączeniowy 3.5 – 6.3 ?
a tak na marginesie, czy słuchawki BT z potrzeby odcięcia od świata zewnętrznego wszystkie są tak ciasne fizycznie ? 😀
Pozdrawiam
Witam Panie Grzegorzu,
Recenzja modelu 860 jest na blogu również.
Oczywiście że istnieje jakiś dobry kabel połączeniowy tego typu: http://audiofanatyk.pl/sklep/produkt/kabel-sluchawkowy-ac1-mk2-jack-35-mm-slim-jack-63-mm/
Nie, są słuchawki BT także w formacie dużym i wygodnym, ale te czynniki są uzależnione przede wszystkim od anatomii użytkownika. Dla jednego będzie to wygodne, dla innego nie, bo uciska go w specyficznych miejscach na które jest wyczulony.
Również pozdrawiam.
ok dzięki 🙂
dopytam jeszcze o EQ softowy do TIDALA na Iphone, Ipad ? Chyba nie ma :/
https://forum.audiofanatyk.pl/topic/3123-eq-tidala-w-os-x/
A gdzie jest włącznik?
W instrukcji 🙂
Właśnie kupiłem te słuchawki i musze przyznać, że dźwięk jest całkiem ładny i przyjemnie się słucha muzyki elektronicznej, fajne wokale przy spokojniejszej muzyce ale przy rockowej muzyce wypadają słabo. Dźwięk jest zbyt „ciepły” i dźwięki się zlewają. Bas staje się stłumiony i przykrywa górę a raczej skupiają swoją uwagę na środku pasma. W utworach rockowych, gdzie bas powinien wychodzic do przodu trzeba się dobrze wsłuchać, żeby go usłyszeć. Jeśli chodzi o lagi to nie są one zauważalne przy ogladaniu filmów natomiast są zauważalne w grach. Jeśli ktoś gra w FPS to jednak trzeba się nastawić na granie po kablu ale wtedy lewa słuchawka gra głośniej.
Witam, mam pytanie czy można jakoś sobie poradzić z klekotaniem? bo to jest jedyna wada jak czasem mnie drażni jak słucham czegoś ciszej.
Cześć, mam pytanie słuchawki zaczeły ” odtwarzać muzykę z wyraźnym pogłosem dudnieniem” jak by muzyka płyneła ze studni wcześniej tego nie było tego. Coś przestawiłem ? Odtwarzam z BLUETOOTH z komputera sprawdziłem inne działają dobrze.
Witam. Nie jestem serwisantem, ale na oko coś musiało się uszkodzić wewnątrz słuchawek, dlatego nie działają prawidłowo. Jeśli na innym nadajniku BT lub urządzeniu problem występuje, należy skontaktować się ze sprzedawcą lub serwisem producenta. Egzemplarz który miałem na testach nie wykazywał takich objawów jak opisane.