Recenzja słuchawek Audio-Technica ATH-SR50BT

Audio-Technica ma swoje wzloty i upadki, ale choć nie testowałem wszystkich ich modeli, na szczęście dominują u mnie te pierwsze. Wiele modeli z ich oferty trafiło mi się ciekawych, zdarzają się też bardzo ciekawe, a czasami wręcz rewelacyjne. I mam wrażenie, że chyba znaleźliśmy właśnie taki model, choć oczywiście jest to cały czas poczucie subiektywne. Niemniej szukam sobie w głowie drugich ich słuchawek o takim napakowaniu funkcjami i świetnym, linearnym brzmieniu i nie znajduję. Szukam po innych producentach i też nie znajduję. Może za mało testowałem, może miałem pecha. Ale co do ATH, ich MSR7 miały swoją manierę mimo wszystko, M50xBT były dosyć blisko, DSR7BT i MSR7SE chyba zaś najbliżej. Ultra-przestrzennych DSR9BT nie wspominam. Oto więc chyba najbardziej uniwersalny model słuchawek z obecnej oferty Audio-Techniki, łączący w sobie wiele różnych modeli, profili, zastosowań w jedną, nowoczesną całość: SR50BT.

W zestawie mamy tylko pokrowiec i dwa kabelki, ale generalnie jest to wystarczające.

Dane techniczne

  • Przetworniki: 45 mm, dynamiczne, zamknięte,
  • Format: półprzenośny, pomniejszony wokółuszny
  • Bluetooth: 5.0 + aptX, SBC, AAC
  • Impedancja: 47 Ω
  • Pasmo przenoszenia:  5 Hz – 40 kHz
  • Czułość: 100 dB/mW
  • Wtyk: mini jack 3,5 mm, micro-USB
  • Waga (bez kabla): 261 g

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Konstrukcja słuchawek jest bardzo mocno oparta o tą z modelu ANC700BT. Praktycznie cały pałąk został od nich zapożyczony. Słuchawki trącają trochę przez to plastikiem, ale całość spokojnie jest do zaakceptowania, jeśli weźmiemy pod uwagę wzmocnienia, elementy metalowe oraz dążenie do tego, aby słuchawki mimo wszystko utrzymywały bardzo niską wagę.

Słuchawki prezentują się dyskretnie i stylowo.

Obsługa

Całość sterowania umieszczono na lewej muszli. Panel boczny jest jednocześnie bardzo dyskretnym krzyżakiem dotykowym z przyciskiem wielofunkcyjnym (logo) w centralnej części. Na boku znalazły się też:

  • włącznik suwakowy, aktywujący od razu tryb ANC (jest możliwość pracy wraz z połączeniem kablowym)
  • dwie diody sygnalizacyjne (BT oraz ANC/Hear-Through)
  • przełącznik funkcji Hear-Through
  • gniazdo jack 3,5 mm
  • gniazdo ładowania micro-USB (do 28 godzin pracy na baterii)

Dookoła obu muszli umieszczono 4 mikrofony, po dwa na muszlę. Nie zauważyłem natomiast mikrofonu dedykowanego do rozmów telefonicznych. Prawdopodobnie słuchawki korzystają z wymienionych. Ma to swoje odbicie w jakości rozmów telefonicznych, podczas których dźwięk jest typowo dla słuchawek budżetowych przytłumiony.

 

Okablowanie

Do dyspozycji otrzymujemy tylko jeden kabelek sygnałowy 1,2 m i kabel ładowania micro-USB. Kabel fabryczny niestety nie posiada na sobie osobnego mikrofonu. Jeśli więc wyczerpie się nam akumulator, nie mamy opcji prowadzenia rozmowy telefonicznej, o ile nie posiadamy dodatkowego kabla z mikrofonem jako własnego zapasu (lub nie skorzystamy po prostu z mikrofonu w telefonie).

Część konstrukcji oparta została o model ANC700BT.

Nie byłbym jednak sobą, gdybym się czegoś i tu nie przyczepił, toteż chciałbym wskazać na wyjątkową cienkość przewodu sygnałowego, która wynosi tylko 1,5 mm. Ma to swoje zalety i doskonale wiem, czemu Audio-Technica pokusiła się o takie rozwiązanie: mobilność. Kabelek ma być bardzo lekki, nie mikrofonować, nie przeszkadzać. Efekt jest jednak taki, że trzeba na niego uważać.

Pady zapożyczono z modelu MSR7, choć sposób ich montażu to klejenie.

Na szczęście jest to okablowanie wymienne, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby w razie „W” zastosować inny kabel, lub też uczynić to zawczasu i od razu pokusić się o coś lepszego, konfekcjonowanego specjalnie pod te słuchawki.

 

Wygoda i izolacja

Można z nich korzystać wygodnie nawet w taką pogodę, jak obecnie, gdzie choć jest to konstrukcja zamknięta i pojemnością na uszy odpowiadającą MSR7/DSR7, pozwala jednocześnie za sprawą systemu ANC na bezkarne przesiadywanie w bliskiej odległości od wszelkiej maści wentylatorów, a nawet pokojowych klimatyzatorów (tych prawdziwych, z rurą, nie mylić z klimatyzerami).

Izolacja od otoczenia jest w trybie pasywnym umiarkowana i na poziomie nieco większym tylko niż Audeze LCD-XC. Znacznie lepiej izolują od obu par Pioneer SE-Monitor 5 oraz AKG K270 Studio. Dopiero w trybie aktywnym słuchawki odzyskują animusz do walki i przebicie całej stawki. Jeszcze troszkę im co prawda brakuje do ANC700BT, ale tłumienie jest naprawdę świetne i co najważniejsze: nieokupione żadnymi konsekwencjami natury dźwiękowej czy ergonomicznej.

Pomieszczą spokojnie także i większe głowy.

Wygoda sama z siebie jest na dobrym poziomie i ma to miejsce za sprawą niskiej wagi słuchawek połączonej z umiarkowanym dociskiem oraz dużymi padami znanymi z modelu MSR7b. Aczkolwiek z tą różnicą, że są klejone posiadają kołnierze z materiału uszczelniającego, aby uzyskać maksymalną szczelność, kluczową dla systemu ANC. Można je zdjąć, ale wymagane jest odkręcenie padów na plastikowych zaczepach.

Choć słuchawki są z klasy pomniejszonych modeli wokółusznych, tak jak w każdych MSRkach ucho wchodzi do środka w całości i nie koliduje z żadnym ostrym elementem. W słuchawkach byłem w stanie spędzić przynajmniej kilka godzin bez uczucia dyskomfortu, choć należy pamiętać, że to model zamknięty, a więc potencjalny brak wentylacji.

 

BT, ANC i Hear-Through

Niesamowicie ciekawą opcją jest możliwość przełączenia mikrofonów zewnętrznych w tryb pracy jako nasze zewnętrzne „uszy”. Rejestrują one wtedy sygnał (tj. dźwięki) z otoczenia, aby przekazać go nam zamiast muzyki. Genialnie sprawdza się to zarówno jako „bezpiecznik” w sytuacjach, gdy jesteśmy na mieście i chcemy wiedzieć co się dookoła nas dzieje, ale też wtedy, gdy np. w pracy podchodzi do nas inna osoba i próbuje nawiązać rozmowę – wystarczy jedno naciśnięcie przycisku a zamiast muzyki mamy zwrócenie nam wszystkiego, co dzieje się na zewnątrz. Bez ściągania słuchawek, pauzowania czegokolwiek i konieczności odrywania się (oczywiście muzyka w tle leci cały czas).

Wyposażone są w naprawdę sporo ciekawych rozwiązań.

System ANC jest aktywowany jednocześnie z BT, ale sterowanie jego zachowaniem możemy regulować za pomocą aplikacji Audio-Technica CONNECT. Możemy system ANC wyłączyć, włączyć, a także sterować trzema poziomami natężenia dźwięku wspomnianych mikrofonów w trybie Hear-Through (domyślnie ustawione jest to na Medium). Aplikacja pozwala też na zmianę kodeka z poziomu telefonu. Do wyboru mamy AUTO, aptX, AAC, SBC. Dochodzi do tego mini-odtwarzacz oraz dokładne wskazanie baterii w skali procentowej.

Taka ciekawostka przy okazji, że na SBC słuchawki grają jaśniej i ostrzej niż na AAC.

Lewa kopuła to jednocześnie ich panel dotykowy.

Co prawda jest to „ficzer” aplikacji, że pozwala na geolokalizację naszego urządzenia, ale wymaga to stałego włączenia funkcji GPS, co dodatkowo może konsumować naszą baterię. Niestety nie byłem też w stanie przeprowadzić ze słuchawkami poprawnego multiparowania z PC (Asus BT400) i telefonem (Redmi Note 4 MTK) jednocześnie. Wspominam o tym na prośbę jednego z czytelników, który zwrócił uwagę o braku takowych testów.

Słuchawki nie zdradzają poza tym problemów z szumem tła lub przebiciami podczas pracy w trybie bezprzewodowym.

 

Przygotowanie do odsłuchów

Jak zawsze wszystkie procedury i opisy można znaleźć na tej stronie, wraz ze sprzętem, który jest przeze mnie wykorzystywany, a który przewija się również i w tej recenzji w jej treści.

Słuchawki dla pewności zawsze zostawiam sobie włączone na 24-48h z tytułu profilaktyki (wygrzewanie). Sprzęt sprawdzany był bezprzewodowo na komputerze PC z modułem Asus BT400 oraz w komunikacji ze smartfonem Redmi Note 4 MTK. W ramach pozostałego sprzętu testowego:

  • Konwertery C/A: Pathos Converto
  • Wzmacniacze: Pathos Aurium
  • Karty dźwiękowe: Asus Essence STX (2x MUSES8820 + TPA6120A2)
  • Okablowanie analogowe: AF Balancer4 FLEX XLR, AF Connector2 Signature RCA
  • Okablowanie cyfrowe: ViaBlue KR-2 Silver USB, ViaBlue H-FLEX
  • Słuchawki zamknięte do porównań bezpośrednich: AKG K172 HD, AKG K270 Studio, Audeze LCD-XC
  • Słuchawki zamknięte gościnnie występujące w tej recenzji: Pioneer SE-Monitor 5

 

Pomiary akustyczne

W tym wypadku klasycznie, ale Bluetooth i kabel ująłem na wykresie łącznym. Jeden rzut oka pozwala ocenić dlaczego.

Punktem wspólnym ustaliłem tym razem linię basową (Drum Reference Point). Scena percepcyjnie:

 

Jakość dźwięku

Audio-Technica wita nas na starcie bardzo kompletnym, równym dźwiękiem o należytej jakości i to zarówno po kablu, jak i Bluetooth. Słuchawki są bardzo, ale to bardzo wyrównane tonalnie, naciskające dokładnie tam gdzie trzeba, ujmujące tam gdzie powinny. Zawieszone w perfekcyjnym punkcie, który pozwala na lawirowanie tonalnością źródła w dowolną stronę i to ich ogromny atut, wbrew pozorom wręcz chyba nawet kluczowy.

Jeśli słuchawki podepniemy pod liniowe źródło, coś w stylu RME ADI 2 PRO, uzyskamy bardzo techniczne, kontrolne brzmienie z przechyłem na jasność, ale bez szlifowania po uszach. Jeśli rzucimy się pod koloryt, coś w stylu Pathosów, dostaniemy większy nacisk na paletę barw, dźwięczność, gdzie przy cechach własnych tych słuchawek na pewno nie będziemy się nudzić. Do tego dochodzi bardzo dobrze działający tryb BT z dużą wiernością względem kabla, a także z nierzutującym na przekaz systemem ANC.

Przechodząc bardziej do konkretów, bas mamy tu dokładny i równy, potrafiący pokazać się z każdej strony – zarówno pod kątem wybrzmiewania, jak i dokładności. Nawet niski bas jest tu całkiem w porządku, obecny, ale nie dominujący. Nie powoduje w żadnym razie efektu zalewania, oferuje bardzo dużą ilość informacji, potrafi konkretnie mruknąć i uderzyć, zachowując przy tym dobre proporcje i walory techniczne. Jest go więcej mam wrażenie niż w MSR7b, mocno przypomina M50xBT, ale też mniej niż w H880, które z kolei były konkretnie już basowe i powodowały ból głowy bardzo szybko.

Zaznaczyć należy, że nie jest to bas nastawiony na kompensację pasywną z otoczenia. Strojenie to bardzo mocno odbiega od ANC700BT po kablu i słuchawki wyraźnie wyrównują między sobą tonalność kablową z BT/ANC. Dlatego też nie odróżniam ich w opisie i lecę przez wszystko jednostajnym, spójnym opisem.

Średnica to teoretycznie szara eminencja tych słuchawek. Ale tylko teoretyczne, bowiem środek jest w bardzo dogodnym punkcie, między bliskością, a swego rodzaju optymalnym dystansem, który przy takim strojeniu uznalibyśmy już jednak za trochę odsunięty. Przez to wokaliści mają od nas pewien margines bezpieczeństwa, ale są portretowani w sposób czytelny i klarowny. Wszelkie głosy są słyszane jako świeże, czyste, bez efektu woalu lub nadmiernego pogrubienia. Zachodzi to wręcz trochę już strojeniem nieco bardziej „pro”, a na pewno przydaje się bardzo mocno w utworach lub ogólnie materiałach z dużą ilością sekwencji mówionych.

Sopran na bogato – z detalem, czystością i świeżością. W trybie BT jedynie na sygnałach syntetycznych można usłyszeć pewne uproszczenia od komunikacji, ale też fakt faktem, że praca z aptX powinna temu zaradzić. Słuchawki są neutralne z tendencją do jasności, ale ta jasność nie jest w żaden sposób forsowna. Mało tego, tak właśnie powinny grać chociażby DT1990 PRO, których góra była dla mnie gorzej strojona niż w SR50BT, a to przecież słuchawki dwukrotnie od Audio-Technik droższe.

Scena to już klasyczny układ eliptyczny. Pozycja średnicy ma tu swoje bezpośrednie przełożenie na zredukowanie głębi, choć jak pisałem zaowocowała również pozytywnym uczytelnieniem środka i przybliżeniem do słuchacza. Bardzo mocno za to SR50BT naciskają na szerokość sceniczną, przez co ma się wyraźny wgląd w położenie źródeł pozornych po lewej i prawej stronie. Scena sprawia przez to wrażenie dużej nawet mimo wcześniejszych teoretycznych ubytków w głębi. Jeśli doliczymy do tego przynajmniej satysfakcjonujące właściwości holograficzne, uzyskujemy całkiem wciągającą mieszankę sceniczną, która spokojnie wyczerpuje moje wymagania co do tegoż aspektu w słuchawkach za te pieniądze po BT i którą możemy w razie czego dodatkowo spróbować pocisnąć w stronę jeszcze lepszych efektów kablowo dobrej klasy sprzętem.

Mikrofony mogą zostać przekierowane na oddawanie nam dźwięku z zewnątrz.

Całościowo dźwięk jawi się więc jako czytelny, dokładny, optymalnie skrojony między różnymi profilami słuchaczy i przez to ogromnie uniwersalny. Wady dźwiękowe? Choć słuchawki mogłyby być minimalnie bardziej muzykalne wprost z pudełka, aby ich prezencja od strony naturalności była jeszcze ciut lepsza, to chyba po raz pierwszy nie mam się do czego przyczepić. I to w Audio-Technice, którą przecież tak mocno pokąsałem przy okazji W5000 dawno temu. Standardowo jest to jak pisałem równość z tendencją do jasności, coś w stylu K171 MKII, i tak naprawdę chyba tylko to może się stać przyczynkiem do wątpliwości natury de gustibus wpasowania się w konkretne wymagania. SR50BT są bowiem kompletnym przeciwieństwem przenośnych modeli Edifiera, które lepiej wpasowują się w szeroko pojęty outdoor, ale niekoniecznie w odsłuchach domowych. SR50BT w tym pierwszym radzą sobie systemem ANC, zaś w drugim elementarnym strojeniem.

W moje wpasowują się natomiast perfekcyjnie. Przebijają równością i wygodą M50xBT, które także są jakby nie patrzeć naprawdę bardzo ciekawym i przede wszystkim dobrze brzmiącym modelem. M50-tki brzmią od SR50BT natomiast „fajniej” w uszach osoby bardziej szukającej czegoś wyraźnie energetycznego: mocniejszy bas, nieco bardziej wycofana średnica, nastawienie na ogólny „fun”. SR50BT przebijają też moim zdaniem całościowo ANC700BT, bo choć słuchawki te mają rewelacyjny wręcz system ANC, to jednak wszystko było jemu podporządkowane. Tu tak nie jest i system ten płynnie koegzystuje ze standardową, że tak to ujmę, warstwą abstrakcji tych słuchawek. Pod względem „ficzersów” oczywiście przebite też zostają MSR7b, z tym że MSRki mają jednak większą scenę, kabel symetryczny, lepsze materiały i wzornictwo.

Zauważmy też, że żaden z wymienionych modeli nie ma wszystkiego jednocześnie, wszystkich atutów, cech, zalet i właściwości. SR50BT mają ich generalnie najwięcej. Miejscami troszkę kompromisowo, ale nigdy na siłę. Zdają się być więc w istocie słuchawkami na każdą okazję. All-rounder pełną gębą: BT, kabel, izolacja, wygoda, wygląd, ergonomia, współpraca z aplikacją mobilną… każdy element tych słuchawek, każdy pojedynczy aspekt, dosłownie krzyczy możliwościami i elastycznością, a co dochodziło do mnie za każdym razem, gdy starałem się wypisać je w formie listy zalet, które ja, jako użytkownik, jestem w stanie posiąść wraz z ich zakupem:

  • równy dźwięk to możliwość strojenia źródłem na nasze upodobanie i uniwersalność gatunkowa,
  • łatwość w napędzeniu to brak wymagań co do mocy urządzenia źródłowego, co też nie generuje nam żadnych potem kosztów dodatkowych po zakupie,
  • wymienny kabel to możliwość dokupienia im czegoś bardziej wytrzymałego i lepiej brzmiącego, chociażby mojego AC1, który robi z nich również bardziej przestrzenne i muzykalne słuchawki,
  • pady z MSR7 także są pewnym ułatwieniem i przedłużeniem żywotności,
  • BT nie rzutuje na dźwięk fabryczny, więc nie mamy wrażenia posiadania dwóch par słuchawek w jednym (teoretycznie jest to tak samo wada, jak i zaleta),
  • obecność ANC nie powoduje konieczności kompensacji dźwięku pod outdoor,
  • składana konstrukcja ułatwia transport,
  • dyskretny wygląd nie rzuca się w oczy,
  • panel dotykowy i aplikacja mobilna jeszcze bardziej ułatwiają korzystanie ze słuchawek,
  • cena nie zabija, więc nawet ewentualna odsprzedaż nie powinna generować dużej straty.

Obok tego nie można przejść do porządku dziennego bez pochwały. Kompletnie zmazano przy tym blamaż SR9, które choć były naprawdę bardzo dobrze wizualnie i materiałowo zaprojektowanymi słuchawkami, ich wystrzelona góra powodowała bardzo szybko uczucie zmęczenia. Natomiast SR50BT w ogóle mnie nie męczą. SR9 się udało bardzo szybko, K812 PRO też się udawało, ostatnio nawet DT1990 przy pierwszym kontakcie mnie trochę wymęczyły. Ale nie SR-ki, choć może jest to spowodowane tym, że w ich przypadku głośno słuchać muzyki wcale nie trzeba.

 

Wymienne okablowanie – dodatkowe możliwości

Tak jak w każdym modelu Audio-Techniki, ale w sumie i ogromnej większości innych słuchawek, fabryczne okablowanie jest jednym z tych elementów, do których przykłada się uwagę mniejszą, a którego to wymiana może przynieść dodatkowe punkty dla jakości dźwięku. Generalnie tego akapitu być nie miało, ponieważ nie miałem czasu na skręcenie dla siebie jakiejkolwiek wersji AC1 (prawdziwe jest te powiedzenie, że szewc w dziurawych butach chodzi), ale korzystając z okazji dyskusji na ten temat na forum i zwrócenia uwagi, że przydałby się wariant pod Audio-Technicę, takowy też został przeze mnie stworzony i przetestowany.

Na szczęście nie ma żadnych restrykcji co do okablowania.

Stało się to możliwe dlatego, że pod bokiem myślałem powoli o jackowej wersji swojego AC3B, aby był kompatybilny z Elexami i Pioneerami przybyłymi na testy od osób prywatnych (kłaniam się w podzięce jeszcze raz), a żeby było to możliwe, pościągałem sobie kilka różnych wtyków. Jeden z nich okazał się być zdaje się idealny właśnie do tego celu, choć w montażu jest delikatnie mówiąc dramatyczny.

Ale do rzeczy, okazało się, że AC1 ATH, bo tak się nazywa to cudo, gra tak samo jak do tej pory i wprowadza te same zmiany, jakich się spodziewałem:

  • troszkę więcej basu,
  • bardziej odsunięta średnica,
  • gładsza i lepiej rozciągnięta góra,
  • większa głębia sceny,
  • szerokość faktycznie troszkę jest węższa, ale minimalnie,
  • progres w temacie czystości dźwięku.

Czyli wychodzi na to, że kabel fabryczny jest pewnym ogranicznikiem i z SR50BT daje się wyciągnąć jeszcze trochę dobra. Oczywiście nie jest to tak, że nagle stają się zupełnie nowymi słuchawkami, co to flagowce biją i z audiofilów wydających dziesiątki tysięcy na takowe się śmieją. Kabel to zawsze temat wykończeniowy co do dźwięku i tak jak do wszystkiego, należy do niego podchodzić zdroworozsądkowo. Jeśli bowiem brzmienie słuchawek się nie podoba od startu, żadne cudowne kable tego nie zmienią i obawiam się, że moje AC też nie dadzą rady. Słuchawki muszą przejść elementarną akceptację po stronie użytkownika i dopiero gdy ten potwierdzi, że „nooo dobrze to gra”, będzie można przejść do etapu wykończeniówki i dopasowywania mocniej elementów toru.

Stworzenie AC1 ATH jest też i dla mnie samego z korzyścią, ponieważ – a co może zabrzmi dziwnie – do Achieverów do tej pory nie dorobiłem się lepszego kabla i zawsze brakowało mi na to czasu. Zawsze inne kable były priorytetowe, nigdy te dla siebie. Można się zaśmiać nawet, że oto szewc w dziurawych butach chodzi. Trochę się to zmieniło przy opracowywaniu ostatnich prototypów, także praktycznie większość kabli dostępnych na sklepie jest tymi, których sam osobiście używam w odsłuchach, testach, praktycznie przy wszystkim co zgłasza takowe zapotrzebowanie. Jest to też o tyle dobra rzecz, że zawsze mogę sprawdzić na kolejnych nowych modelach nie tylko jak to brzmi, ale i czy w ogóle pasuje. Do SR50BT pasuje idealnie i słuchawki nie stawiają żadnych wymogów pokroju M50xBT czy MSR7, że trzpień musi być podniesiony o określoną wysokość. A nawet gdyby był takowy, ten konkretny kabel ma za zadanie sobie z tym poradzić.

 

Synergiczność

Przesuwanie SR50BT w stronę muzykalności kablem jest jak najbardziej korzystne, nie wspominając o zwiększonej wytrzymałości i trwałości, bowiem AC1 ATH ma ponad 4 mm grubości, podczas gdy fabryka jedyne 1,5 mm. Niemniej największy wpływ na brzmienie będzie miał rozsądny dobór źródła.

Dobre wieści są takie, że słuchawki naprawdę nie potrzebują zbyt dużo mocy do pracy i dużej głośności. Do tego ich równe strojenie jest w stanie odnaleźć się nawet na trochę bardziej neutralnych źródłach.

Wadą jest natomiast duża podatność na szumy i przebicia idące od źródła (bardzo pomagają iFi EarBuddy lub IEMatch). Do SR50BT rekomendowałbym pracę nad tym, aby po analogu słuchawki miały zapewnione nie więcej niż neutralne źródło, a preferencyjnie ciepłe. Cieplej grające telefony, odtwarzacze, DragonFly Black, może coś od iFi Audio (zwłaszcza że wiele ich urządzeń ma wbudowany IEMatch już w siebie) to moim zdaniem najciekawsze z nimi kierunki. Ale i z X1S czy poczciwego STXa są w stanie zagrać przyzwoicie (z tym drugim głównie po wymianie OPA i ze wspomnianym EarBuddy). Na tym polega właśnie potęga ich uniwersalnego strojenia i tylko z ciągotami w stronę jasności trzeba się zmagać. Choć i to naturalnie zależy od tego kto z jakich słuchawek do nich podchodzi celem odsłuchu.

 

Podsumowanie

Jakby tak spojrzeć na SR50BT całościowo, to ośmielę się stwierdzić, że obok M50xBT są to w istocie najciekawsze, najbardziej dopakowane na możliwościach i funkcjonalnościach, najrówniejsze, a także jedne z wygodniejszych słuchawek tego producenta, z jakimi miałem styczność odkąd recenzuję ich produkty. Zaskakująco, ale ciężko jest im coś konkretnego zarzucić. Są bardzo dobrze wyposażone, uniwersalne, elastyczne, nie dające się zamknąć w typowym układzie zależności kompromisowych, gdzie coś jedno musi odbierać czemuś drugiemu. Takie zjawisko jest u nich minimalne, dlatego w pełni zasługują na miano betonowego wręcz all-roundera na wszystkie okazje, wszystkie zastosowania, czy się outdoorujemy, czy salonujemy, po kablu, po BT, z telefonem, odtwarzaczem, komputerem, DACiem, co tam tylko się nam przyśni i wpadnie do głowy.

Ostatecznie są to bardzo ciekawe, jeśli nie jedne z najciekawszych słuchawek ATH.

Moim zdaniem przebijają np. stare K550 o kilka długości pod względem uniwersalności zastosowań. Choć może są nieco mniej od nich wygodne (też nie do końca, bo niektórzy narzekali na skąpe obicie pałąka w K550), droższe, to jednak po prostu lepsze i lepiej wyposażone. Od M50xBT są wygodniejsze i lepiej wyposażone, grając liniowo zamiast funowo. Od ANC700BT mają wyraźnie lepszą jakość dźwięku. Od MSR7 mają nieskrzypiącą konstrukcję i ponownie równiejsze brzmienie. Od dowolnych przenośnych Edifierów jest to model ze wszech miar lepszy, może poza czasem pracy i ceną. Można tak wymieniać długo, także z wad, jakie posiada ten model, zaliczyć mogę przede wszystkim cieniutki kabelek sygnałowy bez mikrofonu, przeciętną jakość rozmów telefonicznych, może też na siłę troszkę plastikowe panele (wzorem ANC700BT), ale poza tym naprawdę nic więcej nie jestem w stanie się w nich na minus doszukać. Dlatego też z czystym sumieniem wlepiam im Rekomendację za całokształt możliwości, ANC, świetne neutralne strojenie i dużą uniwersalność.

 

 

Słuchawki Audio-Technica ATH-SR50BT można nabyć na dzień pisania recenzji w salonach Top HiFi za 999 zł.

 

Zalety:

  • kompaktowy, składany format
  • solidna konstrukcja nośna o niskiej wadze
  • duża wygoda użytkowania
  • rewelacyjna izolacja aktywna za sprawą systemu ANC
  • system odsłuchu otoczenia poprzez wbudowane mikrofony
  • współpraca z dedykowaną aplikacją ATH
  • wymienne okablowanie
  • praktycznie brak narzutu systemu ANC na dźwięk podczas jego pracy
  • czas pracy w trybie bezprzewodowym aż do 28 godzin
  • brzmienie nie różni się specjalnie między kablem a BT
  • genialnie wyrównane, uniwersalne strojenie
  • brak szumów, przebić czy lagów w trybie BT
  • wsparcie dla aptX
  • sprytnie ukryty panel dotykowy
  • wysoce uniwersalne co do zastosowań, miejsc i muzyki
  • bardzo łatwe w napędzeniu i czujące się świetnie na praktycznie każdym urządzeniu

Wady:

  • cienki kabelek sygnałowy pozbawiony mikrofonu
  • dosyć przeciętna jakość rozmów telefonicznych
  • nie udało mi się zmusić ich do multisparowania
  • niektóre funkcje w pełni konfigurowalne są tylko za pośrednictwem dedykowanej aplikacji
  • nie pogardziłbym twardym etui w zestawie

 

Serdeczne podziękowania dla sieci salonów Top Hi-Fi & Video Design za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów

 

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

30 komentarzy

  1. Witam,
    Mam pytanie, przeczytałem na twoim blogu recenzję tych słuchawek sr50bt oraz recenzje ath mx50bt i czy w obu przypadkach różnice w odtwarzaniu muzyki poprzez bluetooth są znaczne (oczywiście na niekorzyść) ? Szukam słuchawek w miarę uniwersalnych do 700 zł, chyba już nawet nie muszą być z bluetooth i akurat do firmy ATH mam sentyment 🙂 który model twoim zdaniem jest bardziej uniwersalny, łatwiejszy do napedzenia przez zwykły smartfon?Zastanawiam się jeszcze nad modelem msr7, które też bardzo dobrze oceniłeś. Słuchawek będę słuchał wyłącznie w domu, czasem z dala od kanapy (stąd pomysł z bluetooth ale nie jest to warunek konieczny ).Szukam słuchawek z ciut szerszą sceną, nie „przebaszonych”, na prawdę do różnego rodzaju muzyki. Niestety moja wiedza w tym zakresie jest na marnym poziomie, stąd takie pytania 🙂 pozdrawiam

    • Witam,
      Recenzje wszystkich trzech par były przeze mnie pisane tak, aby osoba na dowolnym poziomie wiedzy mogła się w nich zorientować i wyciągnąć wszystkie wymagane dla siebie wnioski. Niektórych informacji nie da się jednak wyczytać, bo pytania zahaczają o jasnowidzenie i okultyzm. Nie uprawiam obu, toteż nie umiem odpowiedzieć, czy może raczej zagwarantować, że dany model słuchawek będzie grał lepiej/gorzej niż po kablu lub da się napędzić przez dany smartfon, ponieważ wszystko zależy od tego jaki to jest smartfon czy inne źródło dźwięku. A jeśli już się je podepnie, to czy głośność oferowana przez ten smartfon oraz głośność preferowana w odsłuchach przez użytkownika będą ze sobą współgrały. Naprawdę nie umiem odpowiedzieć na takie pytania, także być może lepiej byłoby zadać je na forum.
      Pozdrawiam.

  2. Dzień dobry. Nie uzurpuję sobie prawa do bycia audiofilem ie nie potrafię w profesjonalny sposób podsumować sprzętu ale od 5 dni katuję te słuchawki. Słucham dość ciężkiego grania poprzez Dire Straits po elektronikę i szukam słuchawek, których z powodzeniem będę używać w domu, jak i w pracy. W moi subiektywnym odczuciu poprzez Bluetooth te słuchawki grają poprawnie ale niemal nudno, tak bez fantazji. Góra jest super, środek również ale brakuje im głębi. Instrumenty są pięknie odseparowane, góra nie szeleści. Taki Maanam czy inna delikatniejsza muzyka brzmi bardzo ładnie. Ale rock czy black metal to poprzez BT te słuchawki nie dają rady. Dodatkowo odczuwam ich wagę i nazbyt wyraźny ucisk w miejscu gdzie kończą się uszy. Wczoraj przetestowałem te słuchawki w jednym ze sklepów i w mojej ocenie dopiero pokazują pazur po podpięciu poprzez Cobalta choć już na Redzie zaczęły również „żyć”. W rezultacie słuchanie via BT znacząco odbiegają od tego, co możemy otrzymać po kablu. Jesli ktoś się decyduje na ich zakup w celu odsłuchu głównie mobilnego, to wydaje mi się, że to będzie średnio udany pomysł. Reasumując wolałbym kupić tańsze słuchawki, które będą tak grać ale nie będą jednocześnie posiadać BT i do tego zestawu doposażyć jakiś przedwzmacniacz. Pytanie do Pana czy z Audio Techniki może Pan coś zarekomendować? Pytam w kontekście odsłuchu z telefonu + np Cobalt.

    • Bardzo dziękuję za alternatywne modele. Przesiedziałem w salonie z 3 godziny i po odrzuceniu kilka 5 par słuchawek zdecydowałem się na M50xBT choć wspomniane 900tki wydaje mi się, że grały bardzo podobnie. Jedyna uwaga jaka się pojawia, czego w salonie nie uchwyciłem to gdy muzyka nie płynie ze słuchawek, to w prawej słuchawce słyszę delikatny szum. Wada mojego egzemplarza czy norma?

  3. Witam

    Czy te słuchawki wymagają wygrzania zanim nabiorą recenzowanego brzmienia? Chyba nic o tym nie wspomniano w recenzji. Słucham ich na przemian z msr7 i nie umiem wskazać zwycięzcy. Chętnie zmiksowałbym brzmienie obu i wówczas byłbym zadowolony 😉

    • Witam,
      Nie jestem czy jednak nie pisałem o tym w recenzji, ale nie przypominam sobie aby wygrzewały się jakoś szczególnie lub może inaczej – aby dźwięk diametralnie się zmienił. Może po prostu szuka Pan innych słuchawek niż obie pary ?.

  4. W nowych sztukach obecne jest dziwne cykanie prawej słuchawki podczas połączenia bluetooth – prawie nie słyszalne podczas odsłuchu na normalnej głośności. Dla mnie to całkowicie je przekreśla, a grają na prawdę świetnie :(.

    • To zjawisko przebić, losowe w zakresie występowania u wielu producentów i w wielu modelach. Można próbować wysłać je na reklamację i zobaczyć co w serwisie powiedzą. W najgorszym wypadku „nic nie słychać”, w najlepszym wyślą nowy model.

    • Niestety masz rację, kupiłem ostatnio przez internet ath-sr50bt (czarne, produkcja koniec 2019) lewy idealnie cichy brak jakichkolwiek przebić/szumów itp. a prawy kanał cały czas ma w tle szum i cykanie, nie jest to głośne i przy normalnej glośności słuchania przestajemy to słyszeć ale na cichszych odsłuchach w domu już tak i jak dla mnie wada nie do przyjęcia w słuchawkach za 700zł. Pomyślałem że może ze mną coś nie tak więc dałem dziewczynie czy słyszy szum w którejś słuchawce – słyszy w prawej. Na kablu nawet nie sprawdzałem tylko od razu je zwróciłem.

      Poszedłem jeszcze do innego sklepu lokalnie który oferuje te słuchawki aby je odsłuchać i okazało się że identyczny problem niestety nie wiem jaka data produkcji tych słuchawek na wystawie (model czarny). Poszedłem do drugiego sklepu, mieli akurat na wystawie wersję szarą (produkcja koniec 2018) i o dziwo tam problem nie występował.

      Data produkcji jest podana na pudełku (miesiąc i rok) jakby ktoś się zastanawiał.

    • Dodam tylko że gdyby nie ta wada to są to najlepsze słuchawki Bluetooth w tej cenie. Chyba że sterowanie dotykowe komuś nie odpowiada.

    • W ich miejsce wziąłem m50xbt i w mojej opinii są lepsze od sr50. Ale wiadomo – trzeba sprawdzić na własnych uszach.

  5. Witam,
    piszę ponieważ recenzja ta i zestawienie słuchawek bluetooth właśnie z tej strony skłoniło mnie do zwrócenia uwagi na te słuchawki, a finalnie ich kupno. Niestety mają jedną moim zdaniem ogromną wadę, która niestety je dyskwalifikuje jako 'all-rounder’. W słuchawki wpada wiatr, i strasznie mocno szumi w uszach podczas słuchania. Często zabieram ze sobą słuchawki na rower, hulajnogę, a w takim wypadku wiatr jest dosyć duży i odsłuch jest straszny. Wiatr wpada 'pomiędzy’ muszle nawet przy zwykłym spacerze w wietrzny dzień. Nie wiem czy testowane były w takich warunkach, ale moim zdaniem czyni to z nich raczej słuchawki do odsłuchu w domu, niż outdoorowe.
    Pozdrawiam:)

    • Witam Panie Tomaszu,
      Nie, słuchawek nie testowałem akurat w takich warunkach. Z tego co jednak się orientuję, większość słuchawek, zwłaszcza o takiej konstrukcji, będzie stawiało opór powietrzu podczas wspomnianej jazdy na rowerze.
      Również pozdrawiam.

    • Panie Jakubie, używam słuchawek nausznych różnej jakości od najtańszych po trochę droższych, i głównie w takich warunkach, i szczerze mówiąc to są jedyne słuchawki, w których wiatr tak nieprzyjemnie wpada pomiędzy słuchawki. Tu nie chodzi o opór, te słuchawki przepuszczają powietrze, wpada do muszli.

    • Jeśli tak, to jest to problem przylegania a nie szczelności muszli. Chyba że problem występuje np. z jednej tylko strony. Ale to poczułby Pan w formie gorszej izolacji pasywnej od dźwięków otoczenia na jeden kanał.

    • Z tym wiatrem to faktycznie bardzo mocno uciążliwe.
      Przesłuchałem ATH-SR50BT w konfrontacji z ATH-M50xBT (używam w domu), ATH-DSR7BT, ATH-ANC900BT, a także AKG N60NC, których używam obecnie mobilnie. Wypadły całkiem nieźle. Biorąc pod uwagę, że są stosunkowo lekkie i w miarę jakoś się składają (w odróżnieniu od ATH-DSR7BT) mimo, że nie są z nich najlepsze to jednak postanowiłem wymienić używane przeze mnie AKG na ten właśnie model. Po czym wyszedłem na dwór, aby je przetestować w warunkach w jakich będą najczęściej używane. Masakra, właściwie nie do użytku na zewnątrz, nic tak nie słychać jak właśnie wiatr.
      Dzięki Tomasz za zwrócenie na to uwagi, bo słuchawki mimo, że całkiem niezłe to jednak jako mobilne się nie nadają. Wszystko przez wiatr, który hula między pałąkiem a nausznikami. Nie wiem czy to obudowa zbiera czy mikrofony. Zdecydowanie gorzej przy wietrze z tyłu. Można łatwo sprawdzić posługując się wentylatorem skierowanym z przodu lub z tyłu głowy.

  6. Witam,
    Nie mogę się nadziwić stwierdzeniu, że te słuchawki charakteryzują się brzmieniem skierowanym na jasność. Posiadam M40x i miałem okazję naprzemiennie słuchać właśnie z tym modelem i raczej to 40tki są tymi skierowanymi w jasną stronę. Mam nawet wrażenie, że 40 grają jakby nieco bardziej rozdzielczo. Zaznaczam, że obydwie pary były testowane na tym samym źródle. Po dłuższym użytkowaniu 40tek, mam wrażenie, że SR50BT grają jakby spod koca, z nieco bardziej wycofaną średnicą i masywniejszą podstawą. Wysokie częstotliwości też mają inny charakter. Nie ukrywam, że nieco mnie zaintrygowały, bo pochodziłem do nich kilka razy i zawsze miałem mieszane uczucia. Miał Pan okazję słuchać M40x?

    • Witam,
      Nie może się Pan nadziwić dlatego Panie Rafale, gdyż ma Pan inny punkt odniesienia. Niestety na razie nie mam zbyt dużo czasy aby móc napisać artykuł o psychoakustyce i dlaczego ludzie słyszą to co słyszą lub słyszą inaczej. Jednym jednak z takich aspektów jest punkt odniesienia. Nie miałem okazji testować M40x, ale wg opisu słuchawki będą jeszcze jaśniejsze od SR50BT. Często jasność mylona jest z rozdzielczością. Albo inaczej – rozdzielczość jest źle interpretowana. Niemniej to całkowicie normalne i nie należy się tym przejmować. Ostatecznie najważniejszym jest, aby to Pan miał dobrane słuchawki idealnie pod swój gust.

    • Czytałem Pana recenzję M50x. Prawdopodobnie miałem jasne źródło (DACMAGIC 100 jeszcze wtedy przed modyfikacją) i szczerze, to nie mogłem znieść ich grania. Za jasne z wycofaną średnicą i mocnym basem. Nie wiem jakby dziś zagrały na dość mocno zmodyfikowanym DM100 (włącznie z wymianą Wolfsona na WM8741), ale wtedy wybrałem M40x. Zdecydowanie mniej natarczywe granie, a jak się okazuje 40tki również do ciemnych nie należą. Dziwi mnie tym bardziej porównanie SR50BT do M50xBT, bo to chyba całkiem inne granie. M50tki jasne z wiercącymi sopranami i nienaturalnie mocnym basem i wg mnie sporo ciemniejsze SR50BT. Nie twierdzę, że ich granie mi nie odpowiada, byłem po prostu zdziwiony opisem ich brzmienia w konfrontacji z moim ich odbiorem.

  7. Witam. Poszukuje nowych słuchawek (bluetooth) i mam 3 kandydatów: ATH-SR50BT , Sony wh-xb900n i Pioneer HDJ-X5BT.
    Moje wcześniejsze to Superlux HD681 oraz Xiaomi Mi in-Ear Pro HD
    Nie liczy się dla mnie wygląd, czy wygoda ale jakość dźwięku i brzmienie, coś co mnie mile zaskoczy dobrym basem oraz wokalem. Czy jest mi ktoś w stanie doradzić ?

  8. Witam,
    po recenzji zastanawiam się nad zakupem tych słuchawek (jestem fanem marki i będzie to już moja 3 para słuchawek od AT), zamierzam używać je głównie przy pracy z komputerem gdzie często muszę rozmawiać przez skype. Przeczytałem gdzieś opinię że mikrofon do rozmów zbiera wszystkie szumy z otoczenia i rozmówcy słyszą Cię jak przez ścianę i ogólnie tragedia i masakra. Pytanie czy naprawdę jest tak źle czy da się porozmawiać w nich przez telefon lub skype (warunki domowe lub średnio głośnego biura)??
    Pozdrawiam,

    • Witam. kupiłem te słuchawki po odsłuchu w salonie. Grają jak dla mnie ok chociaż nie mam porównania do słuchawek innych producentów. w tej cenie sprzedawca zaproponował mi właśnie ATH-SR50BT i ewentualnie M50xBT. słuchałem obu i wybrałem SR50BT. Dla mnie są wygodniejsze, maja lepsze sterowanie chociaż są trochę ciche i słabo izolują dźwięki z zewnątrz. Nie testowałem ich poza domem. Także w moim egzemplarzu występuje szum w prawej słuchawce gdy nic nie gra. Najgorsze niestety jest to że w opisie i różnych recenzjach wszyscy piszą że da się prowadzić w nich rozmowy. Jedyne co da się w nich prowadzić przez telefon to słuchanie rozmówcy gdyż mikrofony totalnie nie zbierają naszego głosu i rozmówca praktycznie nie słyszy co się do niego mówi. Rozumiem że „dosyć przeciętna jakość rozmów telefonicznych” jako minus to jest wtedy gdy jesteśmy się w stanie porozumieć z drugą osobą mimo występujących jakiś szumów czy zakłóceń. Niestety w przypadku tych słuchawek nie ma mowy o powadzeniu jakiejkolwiek rozmowy telefonicznej. Dzwoniłem w tych słuchawkach do kilku osób i żadna mnie nie słyszała. Aby mnie usłyszeli musiałem krzyczeć, jednak nie wyobrażam sobie tak prowadzić rozmowy jednocześnie przeszkadzając innym w pobliżu. Dla mnie dramat jeśli chodzi o rozmowy. Po wykryciu tego problemu obejrzałem jeszcze raz słuchawki, tym razem dokładniej i się okazało że mikrofony są z tyłu i u góry słuchawek- i tu się wszystko wyjaśniło, jak mikrofon znajdujący się z tyłu ma zbierać głos który wydostaje się z ust z przodu. Zrobiłem test i odwróciłem słuchawki (lewa na prawe ucha a prawa na lewe) i zadzwoniłem. Potwierdziły się moje przypuszczenia że będzie lepiej. Wprawdzie jakość nie była rewelacyjna ale mogłem normalnie porozmawiać. Niestety jedyny sposób prowadzenia rozmów telefonicznych to odwrotne założenie słuchawek a do słuchania muzyki normalne. Żałuje ze dopiero po kilku tygodniach odkryłem tą wadę a nie w sklepie. Jestem rozczarowany tymi słuchawkami i teraz bym ich nie kupił tym bardziej za taka cenę. Aby to były dobre słuchawki z funkcjami jakie oferują wystarczyłoby aby producent je wyposażył z przodu w mikrofony do rozmów . Tak mało a tak wiele.

    • Dzięki Michał za odpowiedź, sprawdza się to co napisałeś, w tych słuchawkach nie da się rozmawiać…. mikrofony wogóle nie zbierają i trzeba krzyczeć (a odwracanie słuchawek żeby porozmawiać nie jest akceptowalnym obejściem). Po przetestowaniu słuchawek w domu, odesłałem je i kupiłem inne.

    • Moi drodzy, aktualnie szukam słuchawek bezprzewodowych, w których da się prowadzić rozmowy biznesowe przez komunikatory internetowe. Czy takie słuchawki w ogóle istnieją? Co polecacie?

  9. Jakie poleca Pan słuchawki do ok 1000zł z ANC, najlepiej z APTx? Mam dylemat między tymi, a House of Marley Exodus ANC, Beyerdynamic Lagoon ANC, Bose QC 35 II, Sennheiser PXC 550 II. Czekam również na inne propozycje. WH-1000xm3 odrzuciłem z powodu wady konstrukcyjnej pałąka

  10. Witam,
    Szkoda, że jest słaba jakość rozmów telefonicznych i właśnie pytanie na jaki sprzęt bezprzewodowy warto zwrócić uwagę żeby zarówno dobrze grały jak i żeby była dobra jakość rozmów. Drugorzędnie żeby dało się w nich pracować ~4h codziennie, czyli w miarę wygodne oraz to żeby miały możliwość wyciszenia mikrofonów podczas rozmów. Pierwsze słuchawki na jakie zwróciłem uwagę do Bose QC 35 II, ale podobno nie da się wyciszać mikrofonów. Budżet jaki przewidywałem to 1000 zł, ale jak będzie warto to dopłacę. Z góry dziękuję i pozdrawiam.

  11. Mam dylemata czy wziąć Sr50 – tki, czy Beyerdynamici Lagoon ANC. Oby dwie są teraz w podobnej cenie, z tym, że Beyerdynamic to chyba jednak wyższa klasa, na ile się tam jako amator znam. Zastanawia mnie tylko, czy Beyerdynamic nie będzie miał tej samej wady dźwięku co Bowers & Wilkins PX7 według mnie, czyli zbyt ostrego dźwięku i wysokich tonów, co na dłuższą metę strasznie męczy (przy jednoczesnej o dziwo jedwabistości i czystości dźwięku). No i czy też nie będą zbyt naturalne i wyprane z emocji podczas brzmienia, jak właśnie trochę Bowersy i czy nie będą zbyt uciskać uszu. Niewiem też jak tam ANC w nich działa, tu akurat w „Brytyjczykach” było na bardzo przyzwoitym poziomie. W razie w dzięki za odpowiedź.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *