Bardzo rzadko robię recenzje zbiorcze. Tym razem jednak nadarzyła się taka okazja, bo i sprzęt pochodzi nie tylko od tego samego producenta. Na dzień pisania recenzji Zen DAC i Zen Blue pochodzą z jednej rodziny rozwiązań Zen, do których należy jeszcze Zen CAN (wzmacniacz) i Zen Phono (przedwzmacniacz gramofonowy). Łącznie więc mamy bardzo podobną sytuację, jak z serią iCAN/iDSD, gdzie iFi Audio oferowało je w formie modularnego „stacka” z miliardem opcji i modułów do skompletowania samodzielnie w ramach własnych potrzeb i budżetu. Tym razem podejście jest bardzo podobne, ale tonalność i półka budżetowa już znacznie przystępniejsze dla typowego użytkownika.
Dane techniczne – Zen DAC
- Gniazdo wejściowe: USB 3.0 typu B (kompatybilne z USB 2.0)
- Gniazda wyjściowe: RCA L/R, 2x 4.4 Pentaconn (BAL), 6,3 mm (SE)
- Układ DAC: Bit-Perfect DSD/DXD DAC wykonany przez Burr Brown
- Obsługiwane formaty: DSD256/128/64, Octa/Quad/Double/Single-Speed DSD, DXD (384/352.8kHz), PCM (192/176.4/96/88.2/48/44.1kHz), MQA, DoP256 (dla Mac/Linux)
- Moc wyjściowa wzmacniacza (@1% THD):
- 4 mm Pentaconn (BAL):
- 330mW@32 Ohm; 6.6V@600 Ω
- 16 – 600 Ω
- 3 mm S-BAL (SE):
- 230mW@32 Ohm; 3.3V@600 Ω
- 16 – 600 Ω
- Impedancja wyjściowa: < 1 Ω (BAL/SE)
- THD+N: < 0.005% (125mW @ 32R)
- SNR: > 113 dBA (6.2V BAL/3.3V SE)
- Pobór prądu: < 1.5W
- 4 mm Pentaconn (BAL):
Dane techniczne – Zen Blue
- Interfejs wejściowy: Bluetooth 5.0 z obsługą kodeków: AAC, aptX, aptX HD, aptX Adaptive, aptX LL (Low-Latency), LDAC, HWA/LHDC
- Gniazda wyjściowe: optyczne, koaksjalne, audio RCA L/R, 4.4 Pentaconn liniowe (BAL)
- Dynamika/SNR: 109 dBA
- Napięcie wyjściowe: 2.05V (+/-0.05V)
- THD+N: < 0.0015% (@ 10kR)
- Pobór prądu: < 2.5W
Jakość wykonania i konstrukcja
Oba urządzenia są przetwornikami cyfrowo-analogowymi, z tym że Zen DAC sprowadzony wyłącznie do tejże właśnie roli przez brak innej możliwości wprowadzenia sygnału cyfrowego oraz brak wyjść cyfrowych, zaś Zen Blue posiada wyłącznie moduł Bluetooth, choć wyposażono go w zarówno wyjścia analogowe, jak i cyfrowe. Może więc służyć np. za transport bezprzewodowy do innego DACa z wejściem cyfrowym albo głośników po złączach RCA.
Obudowy są wykonane w bardzo ciekawy sposób. Przedni i tylny panel są ze srebrnego, szczotkowanego aluminium. Przed panel pochylono, przez co etykiety, choć pisane jasnym fontem i przez to często niewidoczne pod niektórymi kątami, są lepiej widoczne przy widoku z góry. Tylny panel jest już zwyczajnie prosto. Całość wraz z płytką scaloną wsunięta jest w środek odpowiednio uformowanego, jednoczęściowego profilu. Sprawia wrażenie dobrej jakości wykonania. Oba układy oparto na kościach Burr Brown True Native oraz ESS Sabre ES9023. Zen Blue wykorzystuje ponadto specjalnie przygotowany układ Qualcomma.
Przednie panele
Zen DAC posiada dużą i całkiem wygodną gałkę centralną służącą do zmiany głośności. Jest ona analogowa, toteż sprzęt ma w sobie klasyczną przypadłość wielu urządzeń iFi Audio, a więc dysproporcję kanałową na początku skali. Nie jest ona duża na całe szczęście, nawet przy fakcie, że urządzenie jest sztuką testową i w niejednych rękach była. Pod gałką znajduje się podświetlenie w różnych kolorach, symbolizujące tryb pracy urządzenia. Do trybu 96 kHz włącznie, pali się na zielono. Od 176,2 kHz do 384 kHz – na żółto. Podczas odtwarzania plików MQA podświetlenie zmienia się zaś na fiolet. Sprzęt obsługuje także pliki DSD256.
Po lewej stronie od pokrętła mamy dwa przyciski sterujące: Truebass i Power Match. Pierwszy jest bardzo miłym dodatkiem, bo podbijającym bas. W chudych słuchawkach ta opcja to absolutne wybawienie i choć skupia się bardziej na basie środkowym i wyższym, działa podobnie jak sławny przełącznik Bass Boost w klasycznym FiiO E10K. Power Match zaś to nic innego jak podbicie stopnia wzmocnienia (dwa ustawienia: Low Gain i High Gain). Odbywa się ono trochę kosztem wyższych zniekształceń, ale zawsze miło jest mieć taką opcję.
Po prawej stronie umieszczono już tylko wyjścia słuchawkowe: single-ended na jack 3,5 mm oraz zbalansowane 4,4 mm (Pentaconn). Pierwsze jest bardzo wygodne, ale drugie oferuje trochę lepszą jakość dźwięku i większą głośność. Oba wyjścia działają jednocześnie. Nie było problemów ze słuchawkami ze złączem TRRS oraz na wydajnych słuchawkach dokanałowych (w obu przypadkach Etymotic HF2). Bardzo delikatny szum tła był owszem słyszalny, ale naprawdę bardzo delikatny (złącze SE). Podbicie wzmocnienia podbijało jednocześnie szum tła i dopiero tutaj stawało się to faktycznie zauważalne.
Zen Blue jest przy tym wszystkim znacznie prostszy. Przednia płytka jest de facto identyczna jak w Zen DACu, a różni się tym tylko, że posiada jedynie otwory po pokrętle głośności, gnieździe 6,3 mm oraz przycisku Truebass. Zastąpione zostały one przez przycisk parowania Bluetooth, duże logo umieszczone centralnie z podświetleniem oraz diodę kolorową, symbolizującą tryb (kHz) pracy i… to wszystko.
Tylne panele
Zen DAC jest tak zaprojektowany, aby działać tylko i wyłącznie po złączu USB, z którego czerpie przy okazji prąd. Choć nie musi. Na prawo od gniazda znajduje się malutkie gniazdko zasilacza sieciowego. Nie otrzymujemy go w zestawie, ale możemy zastosować, aby zasilanie via USB wyeliminować. Rozpiszę o tym mocniej w osobnym akapicie. Gniazdo USB jest kompatybilne z USB 2.0, a także jest w stanie pracować jako USB OTG, choć trzeba liczyć się z tym, że moc może być wtedy zredukowana lub działanie urządzenia w ogóle niestabilne. Z Redmi Note 4 nie miałem żadnego takiego problemu, ale jestem w stanie wyobrazić sobie różne sytuacje.
Zen DAC jest w stanie wyrzucić z siebie poza tym sygnał single-ended (1 para RCA) oraz zbalansowany (4.4 mm Pentaconn, ew. 2x XLR 3-pin lub XLR 4-pin jeśli zastosujemy specjalny adapter). Jest także przełącznik Fixed-Variable ustalający czy wyjścia analogowe mają pracować w formie wyjść liniowych (stała głośność), czy z przedwzmacniaczem (regulowana głośność via pokrętło z przodu).
Zen Blue zaprojektowano z kolei do pracy z wejściowym sygnałem Bluetooth, toteż aby go wykorzystać, trzeba mieć urządzenie nadające. W przypadku PC wystarczy najprostszy nadajnik na USB. Ponieważ DAC jest tu tylko bezprzewodowy, zasilanie osobne jest niezbędne i nie da się urządzenia inaczej uruchomić, jak za pomocą malutkiego zasilacza sieciowego dołączonego do zestawu. Jest w nim także antena, poprawiająca mocno zasięg względem czegokolwiek, co miałoby antenkę w środku. Bardzo dobre rozwiązanie.
Zen Blue może z siebie wydalić sygnał już nie tylko analogowy (ponownie 1x RCA i 1x Pentaconn 4.4 mm), ale i cyfrowy (1x COAX i 1x OPT). Nie zrobi tego jednocześnie, a sterowanie pakietami wyjść następuje ręcznie za pomocą przełącznika z tyłu urządzenia.
Zen Blue może przy tym pełnić tylko funkcję DAC/DDC Bluetooth. Jeśli chcemy dać mu pracę jako transport cyfrowy stricte S/PDIF-S/PDIF lub USB-S/PDIF, to nie ma takiej opcji, bo nie ma on takich gniazd. Nie można do niego wprowadzić sygnału cyfrowego – często mylone są wejścia z wyjściami. Dlatego producent opisał dokładnie wszystkie gniazda jako Outputs.
Oba urządzenia mogą poszczycić się przy tym brakiem wyłącznika sieciowego. Moim zdaniem to niedopatrzenie. Problem można próbować jakoś rozwiązać w Zen DACu, jeśli jest on zasilany via USB i ustawimy koncentratory tak, aby komputer odcinał im prąd po wyłączeniu. Wtedy sprzęt będzie działał tak jak typowa karta dźwiękowa PC. W Zen Blue nie mamy jednak możliwości wyłączenia urządzenia inaczej, niż fizycznie, chyba że zastosujemy jakąś dziwną przejściówkę na USB i będziemy zasilali Blue w taki sposób, ponownie konfigurując PC jak wyżej. Oczywiście o ile będzie on faktycznym źródłem.
Wyposażenie
Ad notam, na zdjęciach tylko Zen Blue posiada zaślepki tylnych wyjść, ale Zen DAC także takowe posiada. Po prostu sprzęt został dostarczony bez nich. Może jakiemuś innemu recenzentowi przede mną się spodobały? Tak samo przejściówka na małego jacka, której w Zen DACu uświadczymy, ale po prostu nie w recenzowanej sztuce.
Poza tym wyposażenie jest dosyć skromne, bo w każdym urządzeniu znajdziemy kabel RCA o długości tylko 0,5 m oraz kabel USB 3.0 (również tylko 0,5 m) dla Zen DACa i zasilacz sieciowy 5 V / 500 mA dla Zena Blue. Łatwo zauważyć, że kable są tu bardzo krótkie i dedykowane albo to pracy w formie pakietowej (stack – jedno urządzenie na drugim) albo z laptopem lub urządzeniem mobilnym (zasięg kabla USB).
Podczas użytkowania Zena Blue nie udało mi się zanotować problemu zrywania połączenia ani innych problemów komunikacyjnych. Brać trzeba jednak poprawkę na to, że sprzęt był testowany z telefonem i PC, które miały swoje własne standardy, jak również w pomieszczeniu wolnym od przeszkód i bez żadnych dużych źródeł zakłóceń EMI/RFI.
Metodologia testowa
Do realizacji recenzji został wykorzystany sprzęt w większości opisany w jej treści, przy zachowaniu wszelkich poprawności w podłączeniu, odsłuchach i pomiarach akustycznych, by zagwarantować jak najbardziej obiektywne okoliczności wyrażenie mojego subiektywnego zdania na temat testowanych urządzeń.
Dokumentację i opisy procedur testowych, używanego sprzętu, słownictwa, moich osobistych preferencji oraz sposobu wykonywania i odczytywania pomiarów akustycznych, można znaleźć w poniższych zasobach:
- Sprzęt, preferencje i procedury testowe
- Metodologia wykonywania pomiarów akustycznych
- Słownik popularnych pojęć audio
Jakość dźwięku
Zen DACa zapamiętałem z AVS jako naprawdę fajne i przyjemne urządzenie, ale obawiałem się jak wiele w tym obrazie będzie zawierało się z samego sprzętu źródłowego, a ile ze słuchawek. Na szczęście nie okazało się, że ktoś mnie „oszukał” i dał bardzo muzykalne słuchawki (jakaś modyfikacja Grado) do jasnego lub neutralnego układu. Zena Blue zaś niestety nie słuchałem, ale jak widać nic nie szkodzi, bo będę miał przynajmniej dzięki temu świeże doświadczenia.
Jakość dźwięku – Zen DAC
Zen DAC przypomina mi tonalnie natomiast Aune T1 i czuć to wyraźnie na tle chociażby droższego modelu S6, ale i X1S, z którym zdaje się, że Zen próbuje konkurować. I robi to moim zdaniem bardzo skutecznie. W zasadzie to z jednym i drugim, bo o ile S6 jest sprzętem trochę wyższej już klasy i pod poważniejsze słuchawki, Zen DAC prezentuje się bardziej nowocześnie, a przede wszystkim przyjemniej od X1S.
Jak łatwo się domyślić, nie jest to układ neutralny jak np. iDSD Nano BL. Tam neutralność była zachowana bardzo mocno. Zen DAC odpuszcza natomiast najwyższą oktawę, czyniąc ją przyjemniejszą dla ucha, podkreśla bas, nadaje całości analogowego sznytu ale jako ubarwienie, a nie zamulenie czy słyszalne zmatowienie.
Zależnie jak urządzenie jest skonstruowane, takie zachowanie, a więc ten „analogowy sznyt” może oznaczać, że układ ma w sobie trochę zniekształceń harmonicznych. I rzeczywiście jest ich więcej niż np. w Converto, ale całość wygląda wielokrotnie lepiej niż w Cobalcie, który cierpi strasznie z tytułu śmieci wyłapywanych po USB z tła. Sytuację troszkę uspokaja iSilencer, ale też nie wszędzie.
Paradoks polega jednak na tym, że takie urządzenia, o ile z perspektywy pomiarowej mogą delikatnie mówiąc nie robić specjalnego wrażenia, o tyle ostatecznie liczy się jak są przez nas odbierane. Oczywiście w sprzęcie cyfrowym zawsze chcielibyśmy otrzymać go na tyle dobrze zrobionego, żeby nie było wątpliwości ani co do jakości użytych komponentów, ani konstrukcji wewnętrznej. Ale nawet najlepiej mierzące się czy to słuchawki, czy urządzenia audio, muszą mimo wszystko dowieźć nam pod koniec dnia tą elementarną przyjemność i tonalność. W muzyce nie zawsze chodzi o to, aby na samym końcu była perfekcja i kryształ. Wystarczy porozmawiać z ludźmi zakochanymi w starych odtwarzaczach kasetowych, szpulowych czy winylach, a także lampach, na pewno powiedzą to i owo o poszukiwaniu w muzyce duszy, klimatu i wyrazu.
Jest to też dowód na to, że o ile wszelkie pomiary i dane wymierne są cennym dodatkiem, to wciąż tylko dodatkiem. Odsłuchujemy potem muzykę i jeśli tylko wartości te nie są wysokie lub jakkolwiek powyżej pewnych progów zdroworozsądkowych w kontekście ceny, dopiero odsłuch samodzielny powinien być tym, co aprobuje lub przekreśla daną pozycję. Choć znów, nie znaczy to że jakiś DAC za 2-3 tysiące może bezkarnie sypać nam zniekształceniami i śmieciami na wyjściach, a my powinniśmy na to przymykać oko.
W przypadku iFi Audio Zen DAC pod tym względem generalnie nie jest wcale źle, choć też nie mogę wyeliminować do końca ryzyka zbierania tego i owego po złączu USB i tym samym fałszowania jakichkolwiek wyników. Ponieważ zasilacz do tego urządzenia jest opcjonalny, a sam nie jestem użytkownikiem żadnego sprzętu iFi mogącego pracować z taką lub podobną jednostką zasilającą (Pathosy to o wiele wyższe napięcie), pozostanie to tylko w sferze domysłów. Niemniej daje się zauważyć pewien wzrost zniekształceń w trybie podbitego wzmocnienia. Jeśli jest on słyszalny, to trudno jest mi go odróżnić od innych aspektów trafiających wraz z nim do słuchawek, ale z samej większej mocy mam wrażenie, że dostajemy tu i tak więcej zalet, choć oczywiście nie zapominając o wadach.
Zen DAC gra też lepiej po złączu zbalansowanym. Robi to troszkę stereotypowo, bo nie tylko z większą sceną, ale i nieco jaśniej. Przypomina mi trochę Questyle’a CMA Twelve, który czynił bardzo podobnie. Po wyjściu XLR brzmienie było tam jaśniejsze, bardziej energiczne, żwawe. Tu również, łącząc się z większą głośnością.
Różnica w jakości między gniazdem single-ended i zbalansowanym nie jest może aż tak duża jak w jakichś większych, pełnowymiarowych urządzeniach, ale jest. Do tego może być wykorzystane na plus ze względu na wspomnianą jasność. Moje AKG K1000 niespecjalnie jej potrzebują, ale już z HD660S dawało to dobre rezultaty końcowe i wykorzystanie gniazda Pentaconn z tymi akurat słuchawkami uważam za jedynie słuszne rozwiązanie.
Niestety aby wykorzystać je w Zen DACu z innymi słuchawkami niż wspomniane HD660S (mają odpowiedni kabel w zestawie), musimy posiadać słuchawki z kablem symetrycznym w jednym z dwóch ewentualnych rodzajów:
- zakończone wtykiem Pentaconn 4.4 mm (jak 660S),
- zakończone innym wtykiem zbalansowanym (np. XLR) i wykorzystujące specjalny adapter na złącze 4.4 mm (tak podłączyłem swoje K1000).
Czy gra jest warta świeczki w dorabianie kabli lub modyfikacje, aby podłączyć się pod wyjście zbalansowane w iFi? Jeśli i tak planowaliśmy wymianę okablowania, a słuchawki są czulsze i lepszej jakości, to tak. Jeśli słuchawki są stosunkowo tanie, może nie być za tym specjalnie sensu i albo należy wtedy ograniczyć się do zakończenia ich na sztywno wtykiem Pentaconn, albo porzuceniem takich planów w ogóle i ulepszeniem systemu całościowo.
Wiele osób pytało o pojedynek iFi Zen DAC vs DragonFly Cobalt oraz udzielenie odpowiedzi na to, który z tych DACów jest lepszy. Oba urządzenia są do siebie niesamowicie podobne brzmieniowo. Naprawdę miałem spore problemy aby dosłyszeć się znaczących różnic i to na różnych słuchawkach. Z reguły jednak można było sprowadzić wszystko do tego, że na iFi miało się wrażenie lepszego fundamentu w dźwięku, o kapkę mocniejszego basu i rozmachu (przewaga mocowa też się tu kłania) oraz nieco cieplejszego sopranu. Scenicznie i klasowo wypadały bardzo podobnie i tutaj jeśli rysowała się jakaś przewaga, to była ona zależna od utworu i raz to przemawiała za Cobaltem, drugi raz za Zenem. W temacie czystości miałem wrażenie, prawdopodobnie przez nieco bardziej muzykalną górę, która w Cobalcie też przecież istnieje, że układ iFi był troszkę bardziej okraszony wspomnianym analogowym sznytem, który przypominał rozwiązania lampowe.
Trudno tym samym wskazać zwycięzcę pojedynku, ale o ile lubię swojego Cobalta, o tyle Zen DAC jest dla mnie swego rodzaju stacjonarnym i tańszym oraz lepiej wyposażonym od niego odpowiednikiem, którego słuchałem zauważalnie częściej i z mocniejszą nutą przyjemności niż z Cobaltem, gdy w grę wchodziły jakieś większe słuchawki poważnego formatu, jak LCD-XC czy HD800. Dopiero przy np. iSine 10 czy LCD-i3 tendencja ta zaczynała się odwracać i tam jednak lepiej słuchało mi się w takim towarzystwie. Częściowo przez tonalność, częściowo przez brak problemów natury napędowej, które wcześniej ewidentnie Cobalta stopowały mimo ogromnego zapasu dostępnej głośności.
Choć Zen DACa nie podłączymy na tej samej zasadzie co Cobalta i nie zabierzemy np. z telefonem do kieszeni przez wzgląd na gabaryty, to jednak dla osób mających trochę więcej urządzeń do podłączenia będzie to nie dość, że ekwiwalent, to jeszcze tańszy od Cobalta. Różnica w jakości dźwięku, trochę w stronę Cobalta przechylona, będzie tu zastępowana przez większe możliwości przyłączeniowe.
Jakość dźwięku – Zen Blue
Tak obszernie rozpisałem się o Zen DACu dlatego, że jego egzystencja miała więcej walorów u mnie niż Zen Blue. Choć oba urządzenia współdzielą tą samą obudowę, są one przeznaczone do trochę innych zadań. Zen DAC czerpie sygnał via złącze USB i przekazuje je zarówno na wyjścia słuchawkowe, jak i wyjścia analogowe z tyłu. Jest to pełna emanacja nazwy tego urządzenia: Digitial-to-Analog Converter. Nie da się wprowadzić do Zen DACa sygnału inaczej niż za pośrednictwem USB. Nie da się z niego również wyprowadzić sygnału innego niż analogowy (SE i BAL).
Zen Blue jest nieco inny. Nie posiada w sobie żadnego wzmacniacza. Wejście USB zostało zastąpione wyłącznie przez interfejs Bluetooth. Z tyłu zaś wyposażony został w wyjścia zarówno analogowe (znów SE i BAL), jak też interfejsy cyfrowe S/PDIF (COAX i OPT). Pracować może tylko z jednym z tych zestawów poprzez przełączenie się specjalnym przełącznikiem z tyłu urządzenia. Nie da się jednak w żaden sposób zmusić tego urządzenia do pracy z Zen DACiem i taką rolę pełni dopiero ich autorski Zen CAN.
Zena Blue przetestowałem analogowo za pomocą okazji, jaka się przydarzyła, tj. faktu wypożyczenia systemu elektrostatycznego KOSS ESP/950. Cyfrowo zaś służył jako źródło dla Converto MKII z podłączonymi do niego Sennheiserami HD800 za pomocą złącza COAX i z wykorzystaniem mojego kabla Connector CX. Tym samym miałem dwie konfiguracje wysoce sceniczne i wysoce czułe na źródło.
Zaczynając od połączenia cyfrowego, bo tu działo się najmniej, Zen Blue sprawił się bardzo dobrze. Sygnał był transmitowany bez żadnych problemów, a całościowo udało się też przy tej okazji przebić połączenie optyczne z Essence STX, które z technicznych uwarunkowań było nieco gorsze jakościowo.
W przypadku połączenia analogowego, o dziwo KOSSy zareagowały spokojniej od Converto MKII, gdy ten był podłączony do nich bezpośrednio za pomocą – również moich – kabli Signature One. Dźwięk sprawiał wrażenie imitującego ten, jaki uzyskujemy wprost z Zen DACa, a więc nieco cieplejszy, wygładzony. Scenicznie jest skromniej, ale nie jest to jakaś kolosalna różnica. Troszkę więcej dzieje się na szerokość, ale kosztem głębi i wrażenia trójwymiarowości. Zen Blue mocniej naciska miałem wrażenie na tonalność aniżeli technikalia, a więc dokładnie to samo odczucie, co przy Zen DACu.
Domyślam się, że producent próbował stworzyć bardzo zunifikowane, współdziałające ze sobą rozwiązania w ramach jednej rodziny i ta sztuka mu się udała. Choć nie była to jakość jak z DACa za ponad 7000 zł, jakie przychodzi zapłacić za Converto, było bardzo dobrze jak na tychże złotych 700. Definitywnie pewną limitacją był interfejs Bluetooth, który choć bardzo wygodny, nie zastąpi porządnego wejścia cyfrowego. Takowych obu Zenom brakuje, tj. w ogóle wejść cyfrowych innych niż nominalne, z którymi zostały wyprodukowane w zamyśle. Ale nawet mimo fizycznego ograniczenia się do 16 bit i 44.1 kHz, zdania na łaskę pakietów wysyłanych bezprzewodowo, Zen Blue zagrał pełnie i smacznie. Na tyle, żebym nie myślał o tym pod co akurat podpiąłem rzeczone ESP/950, nota bene reagujące bardzo jak się okazało żywo ze źródłem RCA. Co więc jest nam w stanie zaoferować Zen Blue w praktyce?
W praktyce oferuje nam bycie należytej klasy odbiornikiem Bluetooth przeznaczonym do rozsądnego cenowo sprzętu stacjonarnego, takiego jak właśnie energizery przy słuchawkach elektrostatycznych z budżetowej półki (czyli kilka tysięcy), sprzętu stereofonicznego kolumnowego, wzmacniaczy słuchawkowych nie urywających głowy ceną. Nie najtańszych rzecz jasna, ale nawet na konstrukcje za 2-3 tysiące możemy się tu porywać. Tak samo we wcześniej wymienionych głośnikowcach, o ile nie kusimy się na rozwiązania zintegrowane w stylu amplitunerów sieciowych. Zasadne będą tu pytania czy budżet należałoby rozbić na Zena Blue + sam wzmacniacz stereo i w ten sposób uzyskać lepszą jakość dźwięku. Choć nie testowałem takich urządzeń i nie mogę odpowiedzieć na to pytanie wprost, mogę jedynie wyobrażać sobie, że byłoby to bardzo ciekawe porównanie dwóch różnych koncepcji.
Zen DAC – zdolności napędowe
Przez ogromną część czasu, jaki spędziłem z tymi urządzeniami, głównymi słuchawkami testowymi były ESP/950 oraz HD800 (300 Ohm, 102 dB SPL). Naturalnie temat zasilania nie dotyczy ani KOSSów, ani Zen Blue, ale w przypadku Zen DACa – już tak. HD800 pracowały sobie przez ogromną większość czasu na pułapie 40-45% regulacji głośności, na standardowym wzmocnieniu i wyjściu single-ended. Nigdy nie czułem potrzeby aby wychodzić poza ten próg, ale jestem osobą, która słucha muzyki stosunkowo cicho. Nie jestem fanem niszczenia sobie zdrowia na własne życzenie.
Łatwo można się domyślić, że z innymi parami – prócz K1000 rzecz jasna – było mi jeszcze łatwiej z pokrętłem i zadowalałem się coraz to mniejszymi poziomami natężenia dźwięku (np. z LCD-XC). Piszę o tym dlatego, że przy dotychczasowych rozmowach na forum na temat Zen DACa, poruszany temat mocowy wskazywał raczej na niedostatki w tym względzie. Owszem, Zen DAC nie jest elektrownią, ale jestem za każdym razem zdziwiony tym jak głośno muszą inni ludzie słuchać muzyki, przynajmniej w porównaniu do mnie.
W kontekście recenzji niesie to ze sobą oczywiste konsekwencje w postaci niemożności stwierdzenia, czy Zen DAC na pewno będzie w stanie napędzić (nie mylić z wysterowaniem) słuchawki X lub Y. Na papierze Zen DAC nie wydaje się specjalnie mocny. Nie rozmywa tego wrażenia sam producent, który dla 32 Ohm podaje moc wyjściową, ale dla 600 Ohm już tylko napięcie. Większość osób jednak błędnie postrzega pojęcie mocy. Takie AKG K712 PRO, jeśli dobrze pamiętam, mają moc maksymalną podaną jako 200 mW. Tyle potrzebują, aby osiągnąć 100 dB SPL. Bardzo rzadko kto słucha muzyki przy takiej głośności. Zen DAC ma zaś podaną moc maksymalną przy całkowicie odkręconej gałce potencjometru (jak zakładam, bo w większości tak się podaje te parametry). Jeśli więc podłączymy K712 PRO, pułap 200 mW zostanie osiągnięty wcześniej, niż DAC osiągnie swoje maksymalne parametry mocowe.
Aby pokazać że funkcjonuje to w taki sposób, swoje K1000 także podłączyłem, zarówno po wyjściu SE, jak i BAL. O dziwo da się ich tu użyć. Muzyki słuchałem sobie na nich po wyjściu zbalansowanym, w trybie zwykłego wzmocnienia, mając regulator ustawiony na 55-65% głośności. Nie potrzebowałem więcej, naprawdę. Oczywiście nie było to tak pełne granie jak z Aurium, także nie ta jakość, ale Zen DAC próbował nadrabiać to cieplejszą tonalnością własną. Naturalnie testowałem z nimi tryb Truebass, ale zbyt mocno podbijał on wyższy bas w K1000 (odsyłam do recenzji aby sprawdzić jak wygląda przebieg tonalny ich linii basowej) i ostatecznie zadowalałem się brakiem tegoż cuda włączonego.
Niemniej pomijając te dawne egzotyki, moim zdaniem problemy u typowego użytkownika pojawią się dopiero wówczas, gdy będzie trzeba przejść do tematu napędzenia czegoś w stylu starych AKG z przetwornikami 600 Ohm, albo K270 S/P (to swego rodzaju trochę ewenement), albo po prostu preferuje bardzo dużą głośność. Inne opcje nie przychodzą mi do głowy.
Pomocne w potencjalnym dopasowaniu sobie głośności oraz mocy urządzenia mogą być konkretne wartości konfiguracja. Tryb Power Match daje +10 dB (mierzone) zwiększenia głośności dla każdego z wyjść słuchawkowych. Natomiast użycie wyjścia Pentaconn dalej kolejne +7 dB (mierzone). Sumarycznie więc przełączenie się z trybu single-ended na balans oraz włączenie przy tej okazji dodatkowego wzmocnienia doda nam wcale nie takie małe +17 dB (mierzone). Myślę, że zastosowanie adaptera z 4,4 mm na XLR 4-pin będzie tu w większości przypadków najlepszym i najbardziej elastycznym rozwiązaniem, jeśli liczy się jakość dźwięku, zaś zostanie przy single-ended oraz ew. wzmocnieniu Power Match jako opcja kosztująca po prostu 0 złotych.
Zen DAC – sens dodatkowego zasilania
Urządzenie pozwala na pracę z dodatkowym, zewnętrznym zasilaczem iPower. Niestety w zestawie nie posiadałem takowego, więc testy postanowiłem przeprowadzić z zasilaczem dedykowanym dla Zen Blue. Nie jest to jednostka docelowa, ale powinna pokazać nam zasadność (lub nie) zastosowania dodatkowego zasilania w przypadku DACa.
Przede wszystkim najważniejsze jest na początku stwierdzenie, czy zasilacz zewnętrzny w ogóle jest wykorzystywany. Podczas podłączania zasilacza lub jego wypinania nie słychać żadnych niepokojących dźwięków, co może być zarówno dobrą, jak i złą oznaką. Wystarczyłby np. pojedynczy trzask podczas wkładania wtyku, aby wiedzieć, że „coś” się dzieje. Niemniej zapala się zielona diodka zewnętrznego zasilania, a miernik poboru prądu wykazuje konsumpcję na poziomie stałych 1,2 W (w trakcie odtwarzania, podłączenie na zimno = 1,1 W). Wypięcie kabla USB powoduje, że urządzenie cały czas pracuje (na zasilaczu), a pobór spada do 1,1-1,0 W. Jeśli natomiast podłączymy Zen DACa pod ładowarkę do telefonu (w spoczynku = 0,0 W) i to ją umieścimy w mierniku, to okaże się, że urządzenie pobiera 0,9 W. W momencie włożenia wtyczki zasilacza, pobór spada do zera. Wygląda na to więc, że urządzenie faktycznie pobiera wtedy prąd wyłącznie z zasilacza, traktując USB tylko jako szynę danych. Nie jest pobierany prąd z obu źródeł albo naprzemiennie.
Zwyczajowo zacząłem od testów na słuch, bo to właśnie one będą miały miejsce u użytkownika. Podłączyłem wszystko, założyłem HD800 i… nie usłyszałem niczego, co wskazałoby jednoznacznie na poprawę jakości dźwięku w sposób namacalny. Testy wykonywałem na Sennheiserach HD800 właśnie dlatego, że jest to para najbardziej czuła do takich zadań. Jakość dźwięku pozostała bez zmian. Zarówno tonalnie, jak i pod względem czystości czy sceny. Różnice, jeśli już były, to tak mikroskopijne, że bardzo łatwe do zawarcia w granicach placebo, a nie czegoś realnie dającego się usłyszeć. Czyli można postawić twardy wniosek: różnic dźwiękowych brak.
Dopiero teraz można przejść na pole pomiarowe i zobaczyć charakter zmian lub ich braku. Pomiar częstotliwości nie wykazał absolutnie żadnych odchyłów, pokrywając się z wrażeniami organoleptycznymi. Dopiero pomiar THD wykazał tendencyjne zmiany:
- redukcję szumu tła średnio o ok. 40%
- wyrównanie się charakterystyki szumu tła (equalizacja dwukierunkowa)
Same wartości THD wahały się na tyle, że raz były na korzyść zasilacza, innym razem na jego niekorzyść. Pomiarów nie wykonywałem przy pomocy innych urządzeń lub filtrów, aby mieć jak najbardziej realne odczyty zbliżone do warunków domowych.
Rzut pierwszy, zasilanie z USB:
Rzut pierwszy, zasilanie z zasilacza:
Rzut drugi, zasilanie z USB:
Rzut drugi, zasilanie z zasilacza:
Rzut trzeci, zasilanie z USB:
Rzut trzeci, zasilanie z zasilacza:
Trzy przykładowe rzuty testowe dla USB i zasilacza sieciowego. Noise floor mamy na pułapie tysięcznych procenta, toteż o ile wspomniane przeze mnie 40% na pierwszy rzut oka robi wrażenie, w praktyce daje to kompletnie niesłyszalny dla nas profit. A przynajmniej na moje uszy. Różne już rzeczy udawało mi się usłyszeć, bardzo często wyłapać potem w pomiarach, ale tutaj wyłapać dało się tylko nimi, a nie uchem.
Największy uzysk na plus mamy w rzucie trzecim, ale widać wyraźnie jak bardzo się to zmienia i jak mocna jest fluktuacja odczytów. Wynikają one z prostego faktu – wszystko dzieje się w obrębie systemu komputerowego, dlatego pomiar zawsze będzie zawierał w sobie jakiś szum tła, śmieci i zniekształcenia. Świadomość lepszości może więc korzystnie wpłynąć jedynie na autosugestię i może troszkę lepsze samopoczucie, ale nie na realne profity dźwiękowe. Przynajmniej z tym zasilaczem, który dostarczony został wraz z Zenem Blue.
A zatem, czy zastosowanie osobnego zasilacza cokolwiek w Zen DACu daje? Tak. Czy osobny zasilacz wpływa korzystnie na słyszalną jakość dźwięku? Nie udało mi się tego stwierdzić na swoim przykładzie i użytym tu zasilaczu. Czy zakup osobnego zasilacza ma sens? Teoretycznie jest pewne prawdopodobieństwo, że zastosowanie osobnego zasilacza może wpłynąć pozytywnie w sytuacji, gdy mamy bardzo mocno siejące złącze USB. Wtedy zasilanie można próbować przerzucić na osobną nitkę, odciążając linię USB i redukując zniekształcenia. Czy rezultaty z pełnowymiarowym zasilaczem iPower mogą być lepsze? Teoretycznie tak. Niemniej przy 250 zł, jakie trzeba byłoby za niego zapłacić, mamy nieco ponad 1/3 budżetu na np. Zen CANa, który może dodatkowo rozszerzyć możliwości naszego Zen DACa (tam również jest osobny zasilacz) o dodatkową moc oraz efekty basowe i 3D.
Wracając do problemu nadrzędnego, moim zdaniem, bazując na wszystkich danych jakie udało mi się zebrać, zasilanie dodatkowe będzie miało moim zdaniem sens raczej jedynie w sytuacjach awaryjnych takich jak:
- silne przebicia po gnieździe USB,
- niedostateczne możliwości prądowe koncentratora USB,
- brak posiadania gniazda USB 3.0,
- wykorzystywanie Zen DACa z telefonem/tabletem.
Pytaniem otwartym pozostaje, czy zastosowanie innego zasilacza, np. iFi iPowerX, przyniosłoby lepsze i zauważalne/słyszalne rezultaty. Osobiście jestem co do tego sceptyczny, ale sama idea jest jednak dla mnie w porządku.
Podsumowanie
Odnośnie serii Zen, oba urządzenia pozostawiły po sobie jednoznacznie pozytywne wrażenie, ale z konkretnym wskazaniem na Zen DACa, jako sprzęt moim zdaniem bardziej przydatny dla większej liczby użytkowników. Zwłaszcza tych szukających atrakcyjnego cenowo urządzenia all-in-one pod słuchawki oraz głośniki z wejściami analogowymi.
Brzmieniowo sprzęt prezentuje się przyjemnie i muzykalnie. Nie przymula, nie przesadza, gra po prostu miło, po ludzku, z miękkością i tym bardziej, że wychodził wielokrotnie obronną ręką z konfrontacji z Cobaltem, który bardzo dobrze z kolei sprawdza się z przenośnymi Audeze, tudzież innymi słuchawkami dokanałowymi. Przede wszystkim wreszcie udało się sprostać temu zdawałoby się (już chyba powoli arcytrudnemu) zadaniu stworzenia sprzętu, do którego z grubsza nie będę miał uwag. I z grubsza w istocie nie mam, ze względu na bardzo atrakcyjny stosunek ceny do możliwości, a także sprawianie lepszego wrażenia niż nawet droższe modele tego samego producenta, jak np. iDSD Nano BL. Co oczywiście nie oznacza, że nie ma tu żadnych wad, a wszystko jest mlekiem i miodem płynącą utopią.
Rzecz podstawowa, to nie obraziłbym się za jakikolwiek wyłącznik w obu urządzeniach. To coś, co od czasu do czasu mi przyznam przeszkadzało. Nie pogardziłbym również dodaniem większej ilości gniazd cyfrowych wejściowych lub wyjściowych niż tylko USB w Zen DACu, bo pozwoliłoby to na pracę z interfejsem S/PDIF, albo działanie jako transport cyfrowy po USB. Zen DAC przy okazji mógłby nie zwiększać swoich zniekształceń w trybie High Gain, z kolei Zen Blue fajnie, gdyby oferował coś więcej (np. wyjście słuchawkowe) i miał w zestawie pilota, którym dałoby się obsługiwać odtwarzanie w zakresie sterowania utworami. Ale to już takie życzeniowe troszkę podejście. W praktyce brakowało mi tylko wyłączników sieciowych.
Ponad wszystkim, w recenzji oba Zeny jawiły się jako bardziej stacjonarne alternatywy innych znanych mi urządzeń, ze wspomnianym Cobaltem na czele, zwłaszcza że odbywa się to w ramach niższego przedziału cenowego. Choć Cobalt sprawdza się moim zdaniem lepiej ze słuchawkami dokanałowymi, ma nieco lepszą jakość dźwięku i jest znacznie bardziej przenośny, Zeny są tańsze, lepiej wyposażone i nastawione na pracę biurkową z większą ilością urządzeń. Większy sukces wróżę Zen DACowi, jako że ma więcej zastosowań i łączy w sobie DACa oraz wzmacniacz w jednym, ale i Zen Blue jest bardzo fajny, zwłaszcza jeśli zależy nam na bezprzewodowej komunikacji i ocieplonym brzmieniu. Ogólnie całą linię Zen można zaklasyfikować jako przyjemną i muzykalną, z bardzo dobrym współczynnikiem ceny do możliwości, a także współdzielącą tą samą platformę i mającą generalnie bardzo podobne cechy. Stąd rekomendacja dla obu produktów (za opłacalność, możliwości i brzmienie) oraz ocena w formie wyjątkowo jak na takie recenzje wspólnej.
iFi Audio Zen DAC na dzień pisania recenzji jest dostępny w cenie 699 zł. (sprawdź dostępność i najniższą cenę)
iFi Audio Zen Blue na dzień pisania recenzji również powinien być dostępny w tej samej w cenie 699 zł. (sprawdź dostępność i najniższą cenę)
Zen DAC
Zalety:
- bardzo dobra jakość wykonania i ciekawa stylizacja
- całkiem spore możliwości przyłączeniowe
- możliwość pracy wyjść w trybie LO/PRE
- wbudowany tryb podbicia basu Truebass
- przełącznik pracy trybu wzmocnienia Power Match (L/H)
- USB OTG
- możliwość pracy na dodatkowym zasilaczu zewnętrznym 5V
- brak wymogu stosowania osobnych sterowników
- obsługa MQA, DSD i DXD a także DoP pod Linuxem/Mac
- jednoczesna praca wyjść SE/BAL z przodu
- bardzo przyjemne, muzykalne i przyjazne brzmienie po SE
- głośniejsze, jaśniejsze, bardziej przestrzenne brzmienie po BAL
- wysoka uniwersalność i synergia z przeróżnymi słuchawkami
- atrakcyjna cena
Wady:
- brak wyłącznika sieciowego
- bardzo krótkie kable przyłączeniowe
- brak innych wejść cyfrowych niż USB
- nieco mniejszy poziom zniekształceń byłby mile widziany
- nie pogniewałbym się za tryb Truebass mocniej podbijający bas niższy zamiast wyższego
Zen Blue
Zalety:
- bardzo dobra jakość wykonania i ciekawa stylizacja
- całkiem spore możliwości przyłączeniowe
- możliwość pracy wyjść w trybie analog/SPDIF
- wsparcie dla szerokiej gamy kodeków bezstratnych i o niskiej latencji
- możliwość podłączenia mocniejszej anteny zewnętrznej
- utrzymane bardzo przyjemne, muzykalne i przyjazne brzmienie po RCA
- dobra jakość wyjść cyfrowych
- wysoka synergia z przeróżnym sprzętem towarzyszącym
- atrakcyjna cena
Wady:
- brak wyłącznika sieciowego
- bardzo krótkie kable przyłączeniowe
- brak innych wejść cyfrowych niż BT
- trochę krótki kabel zasilacza sieciowego
- szkoda ze nie ma pilota w zestawie
Serdeczne podziękowania dla sklepu Audiomagic za użyczenie sprzętu do testów.
Może próba porównania Zen DAC z FX-Audio DAC-X7 (jako dac z wyjściem słuchawkowym)?
Czy jest różnica na plus Zen DAC ? Czy tak wyraźna, że warto rozważyć przesiadkę na Zen DAC?
Pozdrawiam!
Nie wiem Panie Dawidzie i raczej nie będę w stanie zrobić testów porównawczych, ponieważ Zeny są już spakowane, a o spodziewanej recenzji X7 nic mi nie wiadomo.
Pozdrawiam.
Ehm panie Jakubie jakby to delikatnie powiedzieć… o tej recenzji nic Panu nie wiadomo?
http://audiofanatyk.pl/recenzja-daca-i-wzmacniacza-fx-audio-dac-x7/
Pytającemu zdaje się chodziło o ponowną recenzję w formie porównawczej i o takiej owszem, nic mi nie wiadomo.
Święta się zbliżają i recenzenci swoje typy zachwalają 😉
Zapewne jest to prawda. Na szczęście nie tutaj i nie na tym blogu. 😉
Jak zwykle kolejna świetna recenzja. Dzięki Panu kupiłem świetny niedrogi zestaw mikrofon plus słuchawki.
Mam pytanie do Pana czy ten dac będzie odpowiedni do zestawu Głośniki Edifier S360DB. Czy polecił by Pan coś innego ?
Nadmienię, że nie szukam wzmacniacza do słuchawek (więc ten aspekt nie jest dla mnie ważny) tylko zewnętrznej karty, DAC-a do głośników.
Z góry dziękuje za pomoc.
Pozdrawiam,
Aleksander
Witam,
podłączyłem ten dac zen do laptopa nastawiłem Tidala z funkcją MQA a światełko z zielonego nie chce sie zmienić na fiolet.
Jaka może być przyczyna. Dziękuję z góry za pomoc.
Witam Panie Piotrze,
Niestety nie wiem. Najlepiej napisać do dystrybutora lub producenta. Zapłacił Pan za to urządzenie, więc skorzystanie ze wsparcia jest czymś naturalnym.
Kwestia sterowników do USB. Na stronie ifi (zakładka SUPPORT / Windows USB 2.0 drivers) można pobrać najnowszą wersję. Wszystko zajmuje 3-4 minuty lącznie z restartem komputera. Pozdrawiam. Marcin
Mojego Zen Dac musiałem z ciężkim sercem odeslac bo byl ciut za slaby mocowo do moich DT 770 pro 250 Ohm.
Z jakosc i dzwieku bylem bardzo zadowolony (szczegolnie na firmware 5.2 bo 5.3c byl juz dla mnie za „ostry”).
I tu powstaje pytanie czy jest cos podobnego brzmieniowo do Zen Dac ale mocniejszego, tak zeby napedzic bezproblemowo sluchawki 250 Ohm nawet w ciszej nagranych utworach.
Bo mialem osobiscie wrazenie, ze po podkreceniu galki na 65-70% pojawialy sie niedostatki.
Np. Lucarto HPA200
Pan raczy żartować?
Pytałem o mocniejsza alternatywę do Zen Dac za 700zl, a Pan mi poleca sprzęt za 4000zl.
Czy Zen jest aż tak dobry czy zebrało się Panu na muzyczne żarty ? 😉
Niestety nie mam zdolności profetycznych, toteż bez podania budżetu mogłem tylko zgadywać. Poza tym od takich pytań Panie Pawle jest forum, zwłaszcza że nie kojarzę tak grającego urządzenia w tak niskim budżecie.
PS. Z HPA200 pisałem na serio. To ten sam kierunek brzmieniowy.
Moim zdaniem jest – zen dac + IFI ipower. Z całym szacunkiem do dogłębnych recenzji Pana Jakuba, najpierw zakupiłem zen daca i jakiś czas testowałem na kilku słuchawkach (dobrych, o różnej oporności). Czegoś mi brakowało, więc dokupiłem IFI ipower i zen dac pokazał na co go stać. Ta konfiguracja pięknie napędza w zasadzie każde słuchawki – poprawia wszystkie elementy dźwięku. Pan Jakub testował ze zwykłym zasilaczem od zen blue, który ma marny prąd (jak ładowarka do telefonu), bez filtracji szumów, więc praktycznie nie testował z dedykowanym zasilaczem i niestety wyciągnął błędne wnioski. Zdarza się najlepszym. Proponuję usunięcie z recenzji dygresji o zasilaczu lub ponowną recenzję z dedykowanym zasilaczem.
Dziękuję za sugestię, ale z całym szacunkiem nie wycofam się z ani jednego słowa które zawarłem w recenzji. Jeśli dystrybutor będzie miał możliwość podesłania iPower X (prosiłem o to w trakcie trwania recenzji i takowej możliwości nie było), pojawi się stosowne uzupełnienie. O ile w moim systemie, który jest już należycie kondycjonowany, zaobserwuję w ogóle różnicę.
W ramach dodatkowego fundamentu dla powodów mojej dygresji zawartej w artykule:
https://www.audiosciencereview.com/forum/index.php?threads/is-there-really-no-audible-difference-between-different-dacs.10092/page-5#post-275896
https://www.audiosciencereview.com/forum/index.php?threads/measurements-and-review-of-sotm-sms-200-network-player.1846/
Jak sam Zen DAC współpracowałbym z AKG 612 pro?
Dobra synergia?
Dzień dobry, z przyjemnością czytam zamieszczanie recenzje, sam kiedyś skorzystałem z wielu przydatnych informacji, czy to Somic V2, czy Fiio A3.
Zastanawiam się nad Zen Blue, a konkretnie na połączeniu go z wspomnianym A3. Czy mogę je połączyć używając kabla/przejściówki RCA – jack? Będzie to bezpieczne? Wolałbym nie dokupywać Zen Can aby podłaczyć np. słuchawki.
Naprawdę cenię sobie Pana pracę 🙂 pozdrawiam.
Mam tego DACa od ok. 3 miesięcy i podłączyłem do niego ATH-AD900X. Według mnie dźwięk jest trochę za ostry, więc dokupiłem zasilacz IFI AUDIO IPOWER (niestety nie iPower X) z myślą, że będzie słyszalna poprawa. Jednak tak się nie stało, i myślę o wymianie słuchawek na np. LCD-2 Closed. I pytanie: czy warto zainwestować?
iFi Zen DAC + Zen CAN. Czy ktoś korzystał z takiego zestawu i może podzielić się swoim doświadczeniem? Recenzja na hifiphilosophy.com bardzo pozytywna.
Mam i polecam. Podpisuję się obiema rękoma pod tym co jest opisane na hifiphilosophy. Zen DAC gra bardzo dobrze ale w combo z Can’em jest to rewelacyjne granie. W moim przypadku z Beyerynamic DT990 PRO 250.
Używam obecnie Toppinga D30 jako kartę dźwiękową dla komputera stacjonarnego. Czy przejście na Zen DAC w celu uzyskania dekodowania MQA z Tidala da odczuwalne efekty? Gra to wszystko z Cambridge Audio CXA60. Z góry dziękuję za odpowiedź.
Niestety nie znam posiadanych przez Pana urządzeń. Tak samo nie umiem stwierdzić, czy osoba X lub Y będzie w stanie poczuć różnicę :).
Według Pana dźwiękowo Zen Dac jest podobny brzmieniowo do Aune T1, z którym Beyerdynamic DT990 bardzo dobrze się zgrywa. Czy można zatem założyć, iż Zen Dac również będzie dobrym kompanem do Beyerów i da radę je napędzić? 🙂
Nie ukrywam obecne ceny Aune T1 delikatnie odstraszają 🙂
Tak. Jeśli jest to niska wersja Beyerów (80/250) to nie powinno być problemów z napędem nawet w trybie single-ended.
Hej, kupiłem tego DAC do isk hd9999 i nie wiem o co chodzi, ale różnica między ifi zen dac, a zwykłą integrą jest prawie niesłyszalna. Jestem przerażony. Testowałem różne playery w tym wmp, aimp i foobar, do tego różne kawałki od 320mp3 do flac 24 bit 94khz i nic. Podłączone do usb3.0 . Mógłby ktoś doradzić? Może słuchawki nie są najwyższej klasy, ale żeby różnicy prawie w ogóle nie słyszeć? Sam DAC wygląda świetnie, ciężki kawałek metalu, no ale coś jest nie tak.
Doradzić można jedynie zwrot. Słuchawki owszem, nie są najwyższej klasy, jak również nie potrzebują takiej klasy sprzętu w ogóle, ale decydują zawsze uszy słuchacza. Jeśli użytkownik z jakiegoś powodu nie słyszy żadnej różnicy względem wcześniej posiadanego sprzętu, niech i tak będzie. Sprzęt należy zwrócić do sklepu i spróbować czegoś innego.
Miałem niedawno Zen Dac V2. Nie porwał mnie. Kompletnie nie zgrał się z HD600. Zagrało to za ciepło. Brakowało mi pazura i blasku na górze. Może to przez ten filtr GTO. Niestety nie można tego podmienić, ponieważ nowy model nie ma starszych firmware bez GTO. W stereo tak samo, za ciepło, z dość krótkimi wybrzmieniami, wyraźne granie do przodu (słaba informacja o dalszych planach za linią kolumn). Basu też tyle o ile. Opcja TrueBass co prawda nie wlewa basu na średnicę, ale brzmienie na dole staje się nudne i przewidywalne. Do DACa zamówiłem zasilacz iFi Power X, który nie wniósł prawie żadnej różnicy w porównaniu z portem USB. Przyznam szczerze zaskoczyło mnie to. Wolf2, czy Arcam rDAC bardzo fajnie reagowały na zmianę zasilania. Do plusów z pewnością można zaliczyć fajne wykonanie i ogromną ilość obsługiwanych formatów.
Ostatni dorwałem stack DAC + CAN. Z CANem gra to kapkę mnie ciepło i przede wszystkim może dobrze zrobić HD600 z racji dużo wyższej mocy. Te Sennheisery ładnie skalują się ze sprzętem i mogę polecić spróbować dorwać CANa na próbę i sprawdzić, czy to poprawi sytuację. W moich DT990 Edition to CAN robi kapitalną robotę.
Sz. Panie Jakubie, bardzie dziękuję za Pana rzetelne i niezwykle pomocne testy. Miło spędza się z Panem czas 😉 Chciałbym się spytać czy Zen Dac sprawdzi się w parze z DT 880 edition 600 ohm. Planuje zakup tych słuchawek i bone się, że nie dam rady wyciągnąć z nich zbyt wiele bez takiego urządzenia. Pozdrawiam i z góry dziękuję za pomoc.
Witam,
Moim zdaniem powinno się to razem sprawdzić.
Panie Jakubie, czy ma sens do tego DACa kupowanie słuchawek AUDEZE. Czy jednak do np. LCD-2 celować w inny dac?
Witam obecnie używam fiiO olympus i mam podłączony do niego przez rca wzmacniacz denona z głośnikami przez wyjscie line out. Czy do iFi Audio Zen DAC jestem wstanie podłączyć w podobny sposób wzmacniacz ?
Myślę o zakupie iFi ZEN DAC Blue do AKG K702.
Obecnie używam AE-5 od Creative i jestem mega zadowolony. Czy taka wymiana miałaby sens?
Nie.
Panie Jakubie,
Posiadam ZEN DAC V2 i obecnie słucham muzy na AKG K271 MKII.
Zamierzam przejść na Senki HD650, tylko czytając/słuchając opinii dowiaduję się że bezpieczniej byłoby zakupić HD660s (150 vs 300 ohm) – przy nich jest ponoć większa szansa na pełne ich wysterowanie z tego DACa.
Czy to prawda ? W obu przypadkach chciałem używać kabla zbalansowanego (do HD650 musiałbym dokupić jakiś…).
Pozdrawiam i z góry dzięki za podpowiedź,
Rafał
Posiadam ZEN DAC v1 z HD580 (300 ohm) i absolutnie się nie zgadzam, bo próbowałem HD660s i w porównaniu z HD580 brzmiały beznadziejnie.
Mam pytanie czy mogę używać wejścia zbalansowanego 4,4 Pentaconn do słuchawek 3,5 AKG K702 z tym adapterem: https://ifi-audio.com/products/headphone-adapter-3-5mm-to-4-4mm/
Oraz pytanie drugie czy usłyszę poprawę jeśli chodzi o głośność? Nie chce słuchać na więcej niż 50% bo później dla mnie jakby dźwięk robi się nie wyraźny a mocniejsze wzmocnienie na starcie powinno dać odpowiedni efekt przy niższej nastawie głośności dobrze myślę?
I czy barwa dźwięku się za bardzo nie zmieni przy tym drugim wejściu z AKG K702 ten Zen Dac gra idealnie jak dla mnie.
Dziękuję Autorowi za to ze dzieli się Pan z nami swoja wiedzą i doświadczeniem oraz ta strona powstała oby było więcej takich ludzi co lubią pomagać innym Pozdrawiam 😉
Dziękuję za ciepłe słowa. Co do pytania, może Pan, ale nie ma to sensu w ramach przedstawionego opisu. Sygnał zbalansowany służy m.in. właśnie ku temu aby podnieść moc wyjściową i tym samym głośność, ale jeśli posiada Pan słuchawki single-ended, w zupełności wystarczy takowe wyjście w ZEN DACu. Proszę zauważyć że w większości recenzji opisuję różnicę na wyjściu zbalansowanym z perspektywy słuchawek mogących przyjąć taki sygnał (czyli na odseparowanej masie). W Pana przypadku ten adapter zadziała tak, że weźmie minus z jednego kanału i zwielokrotni go na oba, aby uniknąć stanu zwarciowego. Adapter ten można stosować raczej tylko w sytuacjach, w których nie posiada się żadnego innego wyjścia niż zbalansowane.
Również pozdrawiam.
Rozumiem ten adapter jedynie doda głośności ale nie pogłębi doznań dźwiękowych czyli dźwięk będzie taki sam jak na wyjściu niezbalansowanym tyle że głośniejszy. Sugerowałem się zdaniem podkreślonym „Zen DAC gra też lepiej po złączu zbalansowanym.” myśląc ze w ten sposób mogę wyciągnąć jeszcze więcej z moich ulubionych AKG K702. Czyli gra jest nie warta przysłowiowej świeczki. Pozdrawiam i dziękuję za tak szybką odpowiedz 😉
Witam, Panie Jakubie, mam pytanie. Jeśli posiadam Aune X1S, ale po kilku latach odczuwam potrzebę jakiejś zmiany w dźwięku, może dociążenia, większej muzykalności to czy Zen Dac to dobry trop? Słuchawki jakie mam to Akg k712 i k612 oraz ath ad500x, czy Zen napędzi wystarczająco te słuchawki ?