Serwis Massdrop od czasu ostatniej recenzji modelu M220 PRO zyskał spory rozgłos w światku audio za sprawą coraz to nowszych kolaboracji z kolejnymi producentami i oferowaniu różnych klasycznych słuchawek w dobrych cenach. Po AKG przyszedł czas również na innych producentów, takich jak Sennheiser czy właśnie HiFiMAN. I dzieckiem tego ostatniego będziemy się dziś zajmować, bo oto na warsztacie pochylamy się nad HE-4XX. Za ich wypożyczenie bardzo serdecznie dziękuję p. Mateuszowi Baranowi, jak również za obdarowanie mnie swoją cierpliwością, abym miał dostatecznie dużo czasu na ich przetestowanie.
Dane techniczne
- Konstrukcja: pełnowymiarowa, wokółuszna
- Przetworniki: magnetostatyczne, otwarte
- Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 35 kHz
- Impedancja: 35 Ω
- Czułość: 93 dB / mW
- Złącza: 2,5 mm stereo
- Waga: 405 g
Zawartość zestawu
- słuchawki HiFiMAN HE-4XX
- dokumentacja
- kabel symetryczny 1,5 m na mały jack 3,5 mm
- nasadka-adapter na duży jack 6,3 mm
Jakość wykonania i konstrukcja
HE-4XX przychodzą do nas w prostym Massdropowym opakowaniu, ale dobrze zabezpieczone w transporcie. Słuchawki te to praktycznie niemal ta sama konstrukcja, co HE-4/5/6/400/500.
Charakterystyczne owalne muszle, typowe grille, a także nieśmiertelna w ich ofercie technologia magnetostatyczna, którą to właśnie HiFiMAN jako pierwszy wskrzesił i przybliżył na masową skalę.
Różnice w wariancie Massdropowym wychodzą na jaw jednak już po pierwszym wzięciu słuchawek do rąk. Choć konstrukcja została zachowana, producent przyciął troszkę na materiałach. Zamiast metalowych kopuł, czy nawet plastiku znanego z HE-4, dostajemy zwykły matowy ABS o chropowatej fakturze. Identycznie z kapslami zawierającymi nazwę modelu oraz zaznaczoną polaryzację kanałów.
Jest to jednocześnie wadą i zaletą. Zaletą – bo ma to oczywiste korzystne przełożenie na niższą wagę słuchawek i czuć to całkiem skutecznie na tle HE-500. Wadą – niestety tak jak na np. HD6XX, Sonorous IV czy K7XX widać na nich wszelkie otarcia i uszkodzenia, bowiem faktura zmienia się w gładkie i świecące rysy. Plastik zbyt łatwo się przy codziennym użytkowaniu poddaje, toteż od razu zachęcam do odkładania ich w sposób nie narażający ich stanu na pogorszenie. Na zdjęciach daje się tu i ówdzie zobaczyć, że faktycznie są na nich różnego rodzaju otarcia. Pozwala to też ocenić jak słuchawki po czasie będą się prezentowały.
Kolejnym elementem oszczędnościowym jest opaska. Wykonana została z fakturowanego materiału skóropodobnego i w dotyku nie sprawia tak przyjemnego wrażenia jak ta z innych modeli HE. Jest też sztywniejsza.
Ogromnym plusem jest natomiast rezygnacja z typowych gniazd stosowanych przez HiFiMANa w tych seriach i zastąpienie ich wtykami micro-jack 2,5 mm. Sam kabel również jest znacznie praktyczniejszy, choć krótszy i zakończony zwykłym małym wtykiem stereo, do tego kątowym. Wprowadza to moim zdaniem użytkownika w błąd, bo sugeruje zastosowanie pod sprzętem mobilnym. Są to jednak na tyle prądożerne słuchawki, że bardziej widzą mi się w zastosowaniach stacjonarnych.
Dlatego też kabel ostatecznie jest trochę za krótki, z niepotrzebnie kątowym wtykiem oraz równie niepotrzebnie zakończonym małym jackiem zamiast dużego lub bardziej poręcznym gwintem, który nie powodowałby konieczności zwracania szczególnej uwagi na to za którą część wtyku łapiemy podczas wypinania słuchawek z urządzenia źródłowego.
Nausznice to standardowe pady typu Focus-A, będące hybrydowym odpowiednikiem welurów, ale mieszając w sobie cechy różnych słuchawek. Z zewnątrz jest to miękki materiał syntetyczny, w środku zwykły materiał, na styku z powierzchnią głowy zaś – miękki welur.
Są to te same nausznice, jakie HiFiMAN stosuje w swoich nowszych słuchawkach. Wcześniej mieliśmy klasyczne welurowe i skóropodobne nausznice. Mimo dodatkowych otworów na zaczepy, ich montaż nadal pozostaje delikatnie mówiąc mozolną, frustrującą i problematyczną czynnością.
Podczas użytkowania słuchawki nie sprawiały mi problemów. Na uszy mamy sporo miejsca, nie ma efektu ciążenia, parności, a masa ładnie rozkłada się za sprawą opaski.
Przygotowanie do odsłuchów
Jak zawsze wszystkie procedury i opisy można znaleźć na tej stronie, wraz ze sprzętem który jest przeze mnie wykorzystywany, a który przewija się również i w tej recenzji w jej treści. Bezpośrednie porównania wykonywałem ze słuchawkami Audeze LCD-2F, które są dla mnie standardowym punktem odniesienia przy takich konstrukcjach, a także innym modelem HiFiMANa – HE-500.
Z racji faktu, że słuchawki są egzemplarzem należącym do osoby prywatnej, nie było możliwe sprawdzenie jak bardzo proces wygrzewania zachodzi w ich przypadku, czy nawet w ogóle. Słuchawki na zdjęciach będą również nosiły widoczne ślady użytkowania, ale pokazujące od razu nadmieniany już przeze mnie plastik w zakresie jego zachowania podczas normalnego użytkowania.
Pomiary
Słuchawkom najbliżej powinno być według mojej wiedzy do modelu HE-400i, ale to wciąż klasyczna „potrójna górka” HiFiMANa, po prostu z inną alokacją na przestrzeni wykresu tonalnego.
Słuchawki pozostawiają mały margines dla odchyleń tonalnych w kontekście umiejscowienia na głowie. Pomiar bardzo łatwo można było wykonać i do tego z dużą koherencją uzyskiwanych wyników. To zaś wskazuje na dużą solidność reprodukcji dźwięku bez względu na uwarunkowania anatomiczne użytkownika.
Jakość dźwięku
Po raz kolejny HiFiMAN serwuje nam solidną podstawę basową, ale jednak z pewną różnicą. Otóż na tle HE-4 oraz HE-500 słuchawki te mają najbardziej „nierówny” bas i najsłabsze zejście. Oczywiście w bezpośrednim porównaniu rzecz jasna. Sam w sobie w kategoriach już bardziej ogólnych jest nadal stosunkowo równym zakresem i mającym również wspominane zejście. Po prostu jest go mniej i szybciej się kończy.
Muzyce kompletnie to jednak nie przeszkadza. Słuchawki z tak lekko zaokrąglonym w efekcie skrajem basu lubią mocniej sobie pomruczeć w zakresie basu średniego i wyższego, mniej jedynie wciągając użytkownika mającego pamięć do innych (lepszych) modeli magnetostatycznych. Tu natomiast przez to potrafi zrobić się nieco monotonnie, ale też chyba jeszcze nie tak jak w PM3. Tam było poprawnie aż do bólu i potrafiło mnie to zmorzyć całkiem prędko. HE-4XX dopiero po kilkunastu dłuższych utworach, zwłaszcza takich, które w ramach jednego albumu cały czas trzymają określoną wartość BPM.
Linia basowa po prostu nie daje takiej frajdy jakiej dają HE-500, czy nawet te tańsze i teoretycznie nie mające prawa się tu pojawić słuchawki, jak K270 Studio. Tak, te same które stawiałem w szranki z Fostexami TH610. Bo mogłem. Tutaj też mogę. I naprawdę lepiej to wypada w ich przypadku. HE-4XX robią się bowiem właśnie lekko monotonne i nie wynika to z równości, bowiem jeszcze równiejsze iSine 20, które teoretycznie HE-4XX powinny pożreć na śniadanie, wciągają mocniej i lepiej radzą sobie z najniższym basem. Jest więc dobrze, w porządku, ale jeśli ktoś liczy na bardziej pulchny i niżej schodzący bas, może jednak powinien poszukać czy to HE-4, czy najlepiej właśnie HE-500. A jeśli ma być z naprawdę fajnym „tąpnięciem”, TH610 albo T5p v2.
Średnica gra na neutralną nutę, bardziej po tej suchszej stronie dźwiękowej drogi. Ani nam tu ona wrogiem, ani też dozgonnym przyjacielem, ot pokazana ni to blisko, ni to daleko, jest sobie przed nami rzetelnie prezentując wydarzenia dźwiękowe. Poddaje się w ten sposób wpływom ze strony toru, gdzie na sprzęcie im tańszym i nudniejszym, tym bardziej takich cech będziemy się zapewne w nich doszukiwali. Dlatego też tą ich taką natywną powściągliwość najlepiej będzie skorygować w ten właśnie sposób (albo nausznicami, jeśli się nam chce przekonać że jednak większe zmiany wprowadzały na HE-500). To też był powód przez który najlepiej HiFiMANy zagrały z Conductora. On sam w sobie wprowadza trochę magii w średnicę, pomagając takim słuchawkom wyjść na ludzi.
Góra jest bardzo ciekawie zbudowana i zasługa tego tkwi w nausznicach hybrydowych. Sopran zachowuje w sobie sporo strojenia podobnego do tego, jakie znam z L300, a więc takiego swego rodzaju zawieszenia między neutralnością a nosowością. Może inaczej – neutralność z tendencją do nosowości, ale bardziej jako zabarwienia, aniżeli wady. Abyśmy się dobrze zrozumieli – L300 to inaczej trochę skonstruowany sopran, a STAX to oczywiście zupełnie inna dziedzina sztuki reprodukcji dźwięku. HE-4XX nie wykazują ku takiej jakości aspiracji. Wykazują natomiast celowanie w punkt, który określiłbym jako graniczny między neutralnością a jasnością jednoznaczną. Słuchawki grają na detaliczność i pokazywanie góry z bardziej świeższej, nieco surowej strony (naciski na 4 + 7 kHz), ale nie robią tego w formie forsownego odkształcania muzyki ponad wszelki rozsądek.
Pod względem czystości przywodzi mi na myśl HE-4, jest jednak moim zdaniem nieco lepiej strojona. Mija bowiem punkt 6 kHz, nie podkreśla też tak 12 kHz, które wciąż mogą być dla niektórych osób nieco drażniące, a w zamian jedynie w 7 kHz pojawia się im nacisk. Warto zauważyć, że zbocza i ogólnie układ „potrójnej górki”, o ile wciąż jest tu obecny i jakoby staje się wizytówką HiFiMAN’a, o tyle przebiega w łagodniejszy sposób. To dlatego przy wszelakich analogiach HE-4XX wydają się od HE-4 przyjemniejszym towarzyszem. Czy na tyle aby wymieniać je na nowszy model? Trudno powiedzieć.
Na pewno jednak słuchawki sprawdzają się przez to w bardzo wielu gatunkach i o dziwo trudno było mi je złapać na sytuacjach, w których energia utworu alokowałaby mi się słyszalnie w danym punkcie, poza może wspomnianym szerokim zakreśleniem się w okolicach 7 kHz.
Scena jest przy tym dosyć konwencjonalna, umiarkowana, szersza niż głębsza, prezentująca wydarzenia troszkę przed nami i na jednorodnym planie, coś w stylu Shure SRH1440, choć w bardziej może pozytywnym świetle. Tam było to akurat trochę dziwne w konstrukcji cudo, tutaj natomiast nie ma niczego, czego byśmy nie mogli zaakceptować. Nie jest to więc ani potężna holografia, ani też wielkość stadionu piłkarskiego, ale normalna, zwyczajna scena słuchawkowa z optymalnie dobranymi parametrami. Wciąż jednak – mogłoby być nieco lepiej na tym polu.
Co podoba mi się w HE-4XX najbardziej? Prawdopodobnie ich linearność i przewidywalność. Trudno jest im mnie zaskoczyć czymś negatywnym podczas odsłuchów, a przynajmniej w zakresie pokazywania nagle błędów lub elementów utworu, których kompletnie na bazie wcześniejszych odsłuchów bym się nie spodziewał. To proste i łatwe w podejściu słuchawki o dużej praktyczności. Trudno jest spowodować, że ich założenie lub zastosowanie będzie miało znamienny i negatywny wpływ na odbiór. Po prostu wchodzimy, nieważne czy przygotowani, czy w pośpiechu, zakładamy, odpalamy i jedziemy z tematem.
Jakie z kolei wady niosą w sobie 4XX? W kontekście ich bardzo atrakcyjnej ceny, jeśli już miałbym na coś wskazać, byłaby to przede wszystkim scena. Słuchawki mają problem z tym, aby przykuć mnie do siebie z perspektywy scenicznej. Łatwiej jest to uczynić HE-500 z racji lepszej holografii oraz wyższej klasy. Niemniej HE-4XX radzą sobie jak mogą, a mogą wciąż sporo. Czy coś jeszcze? Może ten najniższy bas bym wypunktował, jako że nawet K270 Studio robią na mnie tam lepsze wrażenie.
Ogólnie spodziewałem się, że te słuchawki będą faktycznie ciepłym modelem, odpowiednikiem HD650 lub PM3. Tymczasem okazuje się, że najbardziej akuratnym określeniem dla HE-4XX byłoby powiedzenie, że to „ucywilizowana” wersja HE-4, prawdopodobnie również HE-400i. Brzmienie dosyć równe, mniej wyszukane i wyrafinowane od HE-500, ale koherentne i próbujące zaprezentować się dobrze bez względu na gatunek muzyczny. W drugą stronę także można je opisać, jako np. mocniej zaznaczającą się na skrajach wersję HE-400S. Odbieram je miejscami jako takie „HiFiMANowe wydanie HD600”, a więc słuchawki, które mogą w pewnych sytuacjach pełnić rolę punktu odniesienia. Właśnie przez swoją równość i oferowanie bardzo często optymalnych parametrów pracy.
Zastosowania i synergiczność
Ciepło, scenicznie i z wygarem – tak można byłoby najprościej opisać źródło docelowe dla tego modelu. W dobrej cenie szukałbym definitywnie takich urządzeń jak Chord Mojo, Aune S2, cokolwiek ciepłego i mającego w sobie spory potencjał mocowy będzie tu moim zdaniem jak najbardziej wskazanym dla tych słuchawek kompanem. Definitywnie bowiem mają one swój apetyt.
Dla porównania satysfakcjonujący poziom głośności uzyskiwany przeze mnie na Conductorze dla HE-4XX wynosił 30-32%, czyli mniej więcej tyle ile każą sobie wykręcić na potencjometrze K270 Studio/Playback. Dla porównania na HE-500 było to 29-31%. 26% wynosiła głośność dla LCD-2F oraz 28% dla HD800. Idąc zaś w górę, na K340 ok. 40% i wreszcie K1000 – 44 do 46%. Jak więc widać między tymi modelami HE-4XX plasuje się w połowie.
W zakresie zastosowań, raczej nie ma przeciwwskazań przed ich stosowaniem w jakimkolwiek gatunku czy przeznaczeniu. Aczkolwiek w grach średnio bym widział ten konkretny model z racji typowej dla HiFiMANa małej sceny o umiarkowanej holografii. Wszystko jest tu „w porządku”, ale to bardziej model do solidnego słuchania różnorodnej muzyki, a nie „słyszenia kroków przeciwnika na mapie kilometr dalej przez ściany” itd.
Niestety słabo też widzę je w zastosowaniach mobilnych. Izolacji nie mamy żadnej, a apetyt na prąd wymaga albo odtwarzacza z dużą baterią i wbudowanym wzmacniaczem (Shanling M3s, TEAC HA-P90), albo dodatkowych urządzeń wzmacniających jakkolwiek sygnał (jak np. rzeczony Mojo). Inaczej będzie ciężka sprawa. Dlatego też widzą mi się tylko i wyłącznie jak typowe słuchawki domowe.
Porównanie z HE-500
Słuchawki grają nieco bliższą średnicą od 500-tek, mniej przestronną sceną w ramach głębokości oraz bardziej zaznaczoną wyższą górą, która przybiera w efekcie bardziej nosowy charakter i wraz z całą sygnaturą zmierza do liniowej prezentacji muzyki. HE-500 mocniej czarują dźwiękiem i przede wszystkim oferują większą czystość samego sygnału.
Co ciekawe, model 500 jest o ok. 2-2,3 dB głośniejszy od 4XX. Obie pary bardzo mocno się do siebie zbliżają strojeniem w sytuacji, gdy na HE-500 zamontowane zostaną pady typu Focus, dokładnie takie jak w 4XX. Owszem, na tle obu tych modeli moje Audeze są bez wątpienia wyżej stojącymi słuchawkami jeśli chodzi o klasę. Scena, głębia, eufonia, czystość, wszystko jest tu na swoim miejscu i prezentuje się bardziej wciągająco, ale 500-tki mimo wszystko je ścigają za mniej, zaś HE-4XX już w ogóle bez przeszkód wygrywają na opłacalności w pojęciu całościowym. Każda para ma więc tu swój namacalny atut.
Porównanie z HE-4
Ilość analogii między tymi modelami jest już trochę większa, głównie za sprawą nausznic welurowych, jakie są tam spotykane w standardzie. Klasa dźwięku między nimi jest zbliżona, ale Czwórki lepiej radzą sobie ze skrajami pasm.
Oferują lepiej wykończony najniższy bas (i w sumie w ogóle równiejszy bas jako taki), ale też bardziej zaznaczony sopran, przez co mogą wydawać się w pierwszym kontakcie bardziej od HE-4XX chropowate. Bardziej od HE-4XX premiują ciemniejsze tory z tego tytułu. Plusem z tego wynikającym jest lepsze prowadzenie pogłosów na scenie, głównie na szerokość. Są też wyraźnie trudniejsze w napędzeniu.
Podsumowanie
Tanie i praktyczne słuchawki od HiFiMANa, które dostaniemy jako owoc kolaboracji z Massdropem na tamtejszym serwisie od czasu do czasu. Przemawia za nimi prosta konstrukcja, banalna obsługa, nienajgorsza ergonomia, wysoka ekonomia oraz stosunkowo równe, przewidywalne brzmienie o dużej poprawności.
Cena odbiła się jednak trochę na materiałach, na których widać wszelkie rysy i uszkodzenia. Z wad tradycyjnie można wymienić również idiotyczny system montażu nausznic, krótki kabel na mały jack który wprowadza w błąd sugerując możliwość sparowania także ze sprzętem przenośnym wszelkiej maści (nasadka na duży jack nie jest gwintowana), czy wreszcie brzmieniowo: małą scenę oraz nie do końca tak nisko schodzący bas jak w innych modelach tego producenta. Osobiście odbierałem je również jako nieco monotonne od czasu do czasu, ale to wynika akurat z ich poprawności.
Niemniej słuchawki nadal można ocenić wysoko i traktować jako ciekawą alternatywę dla HD600, HE-4 czy też chyba najbliższego im modelu od tego samego producenta: HE-400i, choć te ostatnie same w sobie przy ostatnich bardzo mocnych promocjach i obniżkach cen są moim zdaniem bardzo kuszącą opcją. Wybór jak zawsze należy tu więc do użytkownika. Jeśli szuka czegoś uniwersalnego gatunkowo, w miarę też synergicznie i jako kandydata na domowe słuchawki codziennego użytku, prawdopodobnie to właśnie HE-4XX pokryją mu wszystkie te oczekiwania. Dla zwolenników krajowej gwarancji i lepszego pałąka pozostają się HE-400i. Dla fanów czegoś cieplejszego w rozważaniu powinny pojawić się HE-400S, zaś jeśli wciąż oscylować wokół sprzętu z Massdropa, można zwrócić się w stronę sprawdzonych HD-6XX.
Słuchawki na dzień pisania recenzji można dostać okresowo w serwisie Massdrop w cenie do ok. 1000 zł w przeliczeniu na złotówki i ze wszystkimi opłatami.
Najbliższy dźwiękowo model dostępny u nas w kraju, a więc HE-400i, to już koszt z dużego rozstrzału od ok. 1300 do nawet 2700 zł (sprawdź dostępność i najniższą cenę)
Zalety:
- wciąż niezgorzej wykonane
- konstrukcja lżejsza od swoich bardziej utytułowanych braci
- mimo sporej wagi na papierze całkiem wygodne nawet podczas dłuższych odsłuchów
- wymienne okablowanie i łatwa jego konfekcja
- metalowy pałąk podatny na ewentualne korekcje docisku
- równe, solidne brzmienie o dużej neutralności
- uniwersalność zastosowań
- podatność na modyfikacje
- potencjał przy parowaniu z cieplejszym torem
- duża opłacalność, zwłaszcza jeśli udałoby się uniknąć opłat celnych
Wady:
- tańsze materiały użyte przy ich konstrukcji
- najniższy bas słabszy niż w innych modelach tego producenta które testowałem
- scena mogłaby mieć więcej czaru z holografią
- czystość sygnału również mogłaby być trochę bardziej przystająca do konstrukcji magnetostatycznych
- typowo problematyczny w tych modelach montaż nausznic
- wymagające w napędzeniu, mimo kabla sugerującego zastosowania mobilne
Jeszcze raz serdeczne podziękowania dla Pana Mateusza za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów.
Bardzo dobra recenzja. Sam jestem posiadaczem tych słuchawek. Są to moje pierwsze słuchawki planarne, więc ich dźwięk kompletnie mnie rozbroił. Wcale nie uważam je za monotonne, ale to być może dlatego że nie miałem okazji posłuchać droższej konkurencji. Ocena za wykonanie i wyposażenie wydaje mi się lekko zaniżona bo nie jest ono jakoś mocno gorsze od konkurencji w podobnym przedziale cenowym ( mi się udało je nabyć w cenie 680zł, bez opłat celnych). Chyba że ocenę tego aspektu obniżyło wyposażenie, które rzeczywiście jest dość ubogie.
Noty zostały określone subiektywnie w ramach odczuć z tego modelu i jednocześnie w oparciu o worst case scenario, a więc pełną kwotę zakupu bez ślizgu na kontroli celnej. Nie można niestety oceniać ich względem sytuacji najbardziej dogodnej dla kupującego, bowiem jest to loteria i jeśli uda się ostatecznie zdobyć je w lepszej cenie – jest to tylko czysty zysk dla użytkownika i wtedy też oceny samoistnie idą w górę w kontekście atrakcyjniejszego progu cenowego.
Witam Panie Jakubie. Jako, że od recenzji AKG Q701 i AKG K550 którą tu przeczytałem me ucho podziela Pana spostrzeżenia, muszę zwrócić pewną uwagę dotyczącą HE-4XX. Nie ma pan wrażenia, że jest w nich coś, co powoduje, że środek i góra, zanim dotrze do ucha brzmi jakby najpierw musiała przebyć drogę przez pustkę. Jakby taki kocyk. To spostrzeżenie jest najbardziej zauważalne jak najpierw słucham Q701 a następnie przesiadam się na HE-4XX (zdaję sobie sprawę, że to totalnie inne słuchawki).
W najbliższych dniach sprawdzę jeszcze jak 4XX zagrają z AUNE S6, ale z moim, poniekąd wysłużonym Matrixem tak to brzmi. Chyba spodziewałem się czegoś więcej. A sam M-Stage 2 DAC/AMP z Q701 akurat gra całkiem nieźle (przynajmniej znalazł w nich dobry dół).
A co do samych HE-4XX – wcześniej nie miałem okazji słuchać innych słuchawek planarnych – w porównaniu z klasycznymi, dynamika (jeśli dobrze to określam) robi wrażenie.
Przy okazji zapytam. Audeze LCD-2F czy wersja X, Pana zdaniem oferuje ogólnie większą przyjemność z słuchania? Wiem, że LCD-2F jest wymieniony w polecanych, ale mimo to zastanawiam się jeszcze nad X.
Wszystkiego dobrego. Pozdrawiam
Witam,
Zapewne rzuca się Panu w uszy zakres 2-3 kHz, który zwłaszcza na tle słuchawek AKG potrafi mocno kontrastować. To stąd takie wrażenie. To taka właśnie szkoła grania w przypadku HiFiMANa.
Patrząc po tym co sam kupiłem, padło na LCD-2F, choć X bardzo podobają mi się wizualnie. Oba modele recenzowałem i tam też znajdują się moje konkluzje. Zdanie prywatne mam takie same jak w recenzji i na odwrót: recenzje przedstawiają moje zdanie prywatne. Jedyną opcją jest, że Audeze coś na przestrzeni ostatnich lat w nich zmieniło, ale na ten temat niestety nic mi nie wiadomo.
Pozdrawiam.
Szkoda, że nie ma możliwości edycji posta.
Massdrop reklamuje te słuchawki jako idealne do mobilnego słuchania muzyki. Raz, że to konstrukcja otwarta, więc wszyscy dookoła słuchają razem z nami. A dwa – na prawdę wymagają nieco mocy. Pomimo deklarowanych 35 Ω mam wrażenie, że mają około 65 Ω. Po podłączeniu do LG V30 ledwo grały. Z Samsungiem S8 jest nieco lepiej, ale nadal daleko do, chociażby przeciętnego AMPa.
Wielu producentów gra na niewiedzy klientów i promuje sprzęt jako idealnie nadający się do wszystkiego. Wg pomiarów Innerfidelity wyszło 49ohm, nie pierwszy raz w przypadku tego producenta te wartości są nieco inne niż podawane. Osobiście mam co raz większe wrażenie, że parametr efektywności i impedancji może dawać tylko co najwyżej w jakiś sposób przybliżone informacje, bo czy są łatwe czy trudne do wysterowania raczej zależy od jeszcze jakiś innych parametrów, czy samego przetwornika.
Szanowny Panie Jakubie,
Pozostaję pod dużym wrażeniem jak fenomenalną „histerezą wrażeń dźwiękowych” po znanych sobie słuchawkach Pan dysponuje (histereza – tutaj w znaczeniu „in plus”).
Przywoływanie tych wrażeń w tak wielu punktach recenzji daje bardzo precyzyjne spozycjonowanie tych słuchawek na tle innych produktów. Bardzo pomocna i bardzo dobra recenzja.
Pozdrawiam.
Uff jak dobrze, że ich nie kupiłem. Czyli to są słuchawki casualowe bez tego czegoś o czym się gada przez 25 lat. Zostaną szybko zapomniane. Ostrzegam wszystkich przed massdropowymi seriami xx to są zwykłe podróbki a nie pełnowartościowe produkty. Takie moje zdanie. Np massdrop pisze słuchawki HD6xx które grają jak hd600 a lemingi to powtarzają 1000 razy i wierzą. Pozdrawiam myślących.
Obawiam się, że chyba zaszło tu nieporozumienie. Massdrop nie sprzedaje podróbek, tylko specjalnie przygotowane dla nich serie bezpośrednio od producenta, ale ze zmienionymi nazwami i dostosowane zarówno pod kątem brzmienia (głównie na rynek amerykański) jak i materiałów, aby móc zejść w ten sposób z ceny. Są to pełnowartościowe produkty, limitowane jedynie do okresowych akcji sprzedażowych. HD6XX nie są odpowiednikiem HD600, a HD650 i tak też strojone, aby przypominać dokładnie ten konkretny model. Amerykanie faworyzują cieplejsze słuchawki, stąd niemal każdy znany mi model z serii XX od Fostexa, HiFiMANa, Sennheisera czy AKG jest cieplejszy od ich odpowiedników rynkowych. W ten sposób producent unika również kolizji z własną, regularną ofertą.
Moim zdaniem, zdecydowanie warto je mieć. Zwłaszcza jako pierwszy model planarny. Dopiero teraz, aż chce się więcej.
faktycznie Massdrop może boleć sklepikarzy i dystrybutorów, a nawet powiem więcej domagałbym się jego zamknięcia i rekompensaty od producenta, bo jest nie fair, stąd rozumiem ten dziwny i pozbawiony logiki komentarz, z drugiej strony massdropowa wersja fostexów/denonów uchodzi już za legendarną przewyższającą jakościowo i brzmieniowo AHD7000
Witam Panie Jakubie
Właśnie zakupiłem HE-400i. Na razie są w trakcie wygrzewania wiec jak grają jeszcze się nie wypowiem. Zauważyłem jednak ze potrzebują on znacznej mocy. Podłączenie bezpośrednio do PC lub iPada odpada – jest b. cicho. Mam obecnie pożyczony Aune T1 mk2 i takie combo już daje rade choć DAC jest odkręcony na jakieś 80%. Zastanawiam się nad zakupem Aune T1 mk3 (większa moc wzmacniacza) , X1S Anniversary Edition (tez większa moc od T1 mk2 czy zwyklej edycji) lub Aune S6. Ten ostatni mocowo wypada najsłabiej na wyj. niezbalansowanym (300 Ohm – 72 mW) natomiast na zbalansowanym to już 246 mW przy 300 Ohm.
I tu moje pyt. do Pana, z racji tego ze wcześniej nigdy nie korzystałem ze sprzętu z wyj. zbalansowanym wiec nie wiem jak rozumieć te różnice w mocy. Czy to będzie słyszalnie 3 x więcej niż na wyj SE ?
Pozdrawiam serdecznie
Widzę, że przez rok brak odpowiedzi, ale podbijam z pytaniem powyżej. T1 mk3 udźwignie te słuchawki i wyciągnie z nich coś, czy jednak za słaba liga? Niby cieplejsze, więc powinny podejść. I jak z Aune S6, nie będzie za jasno?
Może dlatego Panie Mariuszu, że od takich zapytań mamy forum dyskusyjne 🙂 . A w komentarze nie zawsze mam niestety czas zajrzeć. Choć nie wiem przyznam czemu T1 nie miałaby czegoś wyciągnąć ze słuchawek mających 35 Ohm i 93 dB SPL.
Panie Jakubie, dziękuję za szybką odpowiedź. Chodziło mi bardziej o to czy T1 pokażę możliwości tych słuchawek, bo to że napędzi, to oczywiste. I czy S6 zrobi tutaj zauważalną różnicę (jeśli faktycznie się do nich nadają jako że są jaśniejsze).
PS. Wiem, że od porad jest forum bo podkreśla Pan to w komentarzach 🙂 ale po przeczytaniu (po raz enty) recenzji nasunęło mi się pytanie dokładnie jak zadane wyżej, więc odruchowo pod nie się podpiąłem.
Pozdrawiam.
Moim zdaniem T1 nie będzie miała żadnego problemu. Z S6 może być już trochę za jasno, choć to źródło wyższej klasy niż T1. O zauważalności różnic przez osobę trzecią niestety nie mogę rozsądzić ze swojej strony monitora, a że jest to trudna i niewdzięczna sztuka, przekonałem się już wielokrotnie. Wskazówki jakiego sprzętu szukać są zawarte w praktycznie każdej recenzji, także i powyższej. Moim zdaniem z S6 będzie i lepiej klasowo, i gorzej tonalnie, ale nie musi to ostatnie akurat danej osobie przeszkadzać.
Pozdrawiam.
Mam HE-4XX i ja 🙂 Zgadzam się z recenzją. Bardzo fajne, ale mają swoje wady. Najtrudniej przeboleć system montowania padów oraz fakt, że fabryczne pady są przyklejone do ramki mocującej. Na szczęście udało mi się pozyskać ramki mocujące (wydruk 3d) i zamontować hybrydy od HM5. W sumie wszystkie wady dźwiękowe znikają: poprawia się zejście basu, scena przestaje być klaustrofobiczna i rozciągnięta na boki, holografia też jest ok. Wniosek: fabryczne, asymetryczne pady ograniczają te słuchawki, choć ogólnie i tak są niezłe.
Eeee no nie, muszę wsadzić swoje 3grosze porównanie do HE-4 trochę chybione, 4XX grają bardzo gładko z jakąś nachalnością około 400hz i z lekko natarczywą średnicą około 1500 tam gdzie jest Adele a trochę wyżej mały niedobór tam gdzie AKG potrafi być chamskie, a bass mam wrażenie jest przesunięty tak o kilkadziesiąt herców do góry, trochę dziwacznie brzmi jak gra Flea redhotów, ale do przeżycia, no i pianino potrafi być męczące, HE-4 to dźwięczne radośnie ciepłe słuchawki z lekkim ziarnem w średnicy i sybilantami powyżej 10kh, a znowuż HE-500 mają taki poziom detalu że 4XX wypadają przy nich jak zwykłe słuchawki dynamiczne za kilka stówek, HE-4 i HE-500 podłączałem bezpośrednio do końcówki mocy bananami przez warystor, 4XX to bym się bał, Ipod i Iphone z 4XX nie widzi problemu, gra, nie jakoś bardzo dynamicznie ale gra, podstawową zaletą 4XX podobnie jak HE-4 jest waga, przy czym 4XX są dużo wygodniejsze, jak dla mnie, i drugą kolosalną wręcz zaletą jest brzmienie, które pozwala na długie odsłuchy, z HE-4 nie dawało rady (za mocny atak) a HE-500 to półkilowa cegła na głowie, i boli, ostatni akapit recenzji w sedno, dobre uniwersalne słuchawki do domu, cena świetna, a do 400i (słuchałem w sklepie) i do 400s za różnicę w brzmieniu nawet stówki bym nie dopłacił, HIFIMAN zrobił krok w przód z jakością wykonania i dwa kroki w tył, bo nie ma już tego detalu i tej dynamiki…, chyba że Sundara coś zmieni
Absolutnie własne 3 grosze można mieć, choć jednocześnie podziwiam za odwagę polemizowania z wykresami akustycznymi, które jednak wykonywane były na tym samym sprzęcie i w tych samych warunkach 🙂 . Niemniej każdy z nas słyszy inaczej i to całkowicie normalne, że słuchawki mogą jawić się jako grające w inny sposób, niż pozwoliłem sobie w recenzji opisać.
PS. Sundar nie słyszałem, ale z pierwszych sygnałów jakie do mnie dochodziły, są np. gorsze od LCD-2C i nie robią na ich tle specjalnego wrażenia.
na wykresie przejechałem się zylion razy i jestem bardzo sceptyczny tym bardziej, że przetworniki potrafią mieć różnice między kanałami, które wychodzą w wykresie a są niesłyszalne, a czasami tak jak AKG potrafią się wygrzać co słychać a czego nie widać w wykresie, kiedyś posługiwałem się RightMark Audio Analyzer-em i wiem jak bardzo wiele rzeczy limituje jego dokładność, i całe szczęście bo nie czytałbym żadnych recenzji tylko oglądałbym same wykresy :), i tracił czas na analizę o co chodzi w Harman Target Response Curve, a tak to patrze co kto gra, na jakim instrumencie, i patrzę w jakim to jest przedziale i czy mnie trochę irytuje czy już boli…, w Pana wykresie HE-4/4XX w przedziale między 50 -200hz, jest około 1 decybela różnicy lub mniej, zakładając że poprawnie interpretuję :), jak założę i porównam niezależnie od wzmacniacza, to na moje ucho tam jest w cholerę więcej niż 1db na korzyść HE-4
Pozdrawiam
Całe szczęście więc że nie korzystam z RMAA 🙂 (program ten potrafi mieć losowe wyniki pomiarów mimo przeprowadzenia ich jeden po drugim w identyczny sposób). Różnice między kanałami uwzględniam także na wykresach, mierząc słuchawki na lewym i prawym kanale osobno, kilka-kilkanaście razy. Pomiary wykonuję po wygrzaniu, często na sam koniec pisania recenzji. Procedury testowe opisywałem zresztą w wielu recenzjach w formie osobnej strony, również w tej. Wykresy przypomnę są w formie surowej, tak jak widnieje na nich pod nazwą mierzonego produktu. HTRC zaś była opracowana dla głośników, nie słuchawek. Problem z odpowiednim dobraniem krzywej kompensacyjnej to kwestia w pomiarowym audio rozwojowa i trzeba też mieć na względzie naszą własną krzywą słuchu. Stąd też w recenzji forma surowa, którą można porównać chociażby z pomiarami z takich serwisów jak InnerFidelity. Oczywiście same wykresy nie grają, dlatego obok nich jest też treść recenzji – inaczej ja również byłbym tutaj bezrobotny i nie miał nic więcej do powiedzenia 🙂 . Przy różnicach rzędu 1 dB ma Pan rację – słuchawki potrafią grać nam tak, że wykres pokazuje różnicę której nie słyszymy. Dopiero przy większych różnicach zaczynają się słyszalne kontrasty i dysproporcje, powiedzmy umownie że tak 2-3 dB to już granica przy której różnica zaczyna być słyszalna lub przeszkadzająca.
Również pozdrawiam.
Mam jedno krótkie pytanie do Autora czy z IfI ZEN DAC będzie miał dobrą synergie z słuchawekami HiFiMAN HE-400se? Chce spróbować planarnych słuchawek a na te mnie tylko stać proszę o zrozumienie…. Oraz czy można gdzieś kupić przewód do wyjścia zbalansowanego w Zen(ku) 4,4 (Pentaconn) ?