Fostex miał już swoją premierę na blogu swego czasu w formie jak dobrze liczę dwóch modeli słuchawek – TH610 oraz TH900. Wszystkie pary pochodziły z rąk prywatnych i nie inaczej jest również przy pierwszym ortodynamicznym modelu jaki gości w mych progach, tj. T40RP, za którego wypożyczenie bardzo dziękuję p. Arturowi.
Dane techniczne
- Przetworniki: ortodynamiczne
- Konstrukcja: zamknięta
- Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 35 kHz
- SPL: 91 dB
- Maksymalna moc wejściowa: 3000 mW
- Impedancja: 50 Ω
- Kabel: 1,2 m + 3 m
- Waga bez kabla: ok. 315 g
- Cena: 600 zł (sprawdź najniższą cenę i dostępność)
Wykonanie i konstrukcja
W zasadzie nie trzeba jej przedstawiać. Słuchawki z tej linii są obecne na rynku od lat i każdy przyzwyczaił się już do ich prezencji, pałąka, specyficznie uformowanych muszli, a także – a może przede wszystkim – przetworników.
Są to konstrukcje planarne, znane i obecne już od bardzo długiego czasu. To właśnie one dały początek różnym słuchawkom, modzie na modding, kreację własną, a także w konsekwencji ku zrodzeniu się nawet całych marek.
Słuchawki przychodzą do nas w zwykłym kartonowym pudełku, wyposażone w dwa kable z blokowanym, kątowym wtykiem: pomarańczowy mobilny krótki kabelek oraz klasyczny czarny i przystosowany do pracy ze sprzętem stacjonarnym.
Jest jednak możliwe zastosowanie kabli alternatywnych i takim właśnie kabelkiem jest przykładowo mój ACX. Brak mechanizmu blokującego nie jest tu przeszkodą, gdyż z racji samej kątowości wszystko siedzi solidnie i nie ma ryzyka uszkodzenia.
Regulacja muszli jest frywolna – nie ma tu żadnego systemu ząbkowego, wskazującego na jakiej wysokości muszle się układają. Musimy robić to „na oko”. Nierównomierne wyciągnięcie muszli może skutkować wrażeniem przesunięcia dźwięku na którąś stronę i naprawdę sporo czasu spędziłem walcząc z tym zarówno na swojej głowie, jak i fantomie pomiarowym.
Słuchawki są utrzymane w kolorystyce czarnej z pomarańczowymi akcentami, nawiązując trochę do K712 PRO.
Generalnie jednak nie są aż tak ciężkie. Izolacja od otoczenia z racji padów jest standardowa. Wygoda? Niestety fabryczne pady są stosunkowo płytkie i całość opiera się mocno na uszach tak, jak robiły to AKG z serii K2. Trzeba mieć to więc na uwadze, ale też uważać z eksperymentowaniem z niestandardowymi padami, gdyż może to być drogie kręcenie się w kółko, a co pokazała para dostarczona wraz ze słuchawkami.
Pomiary
Sparowanie kanałów jest ogólnie dobre, choć widać dominację jednego kanału (lewego) nad drugim. Częsta przypadłość u słuchawek z kablem jednostronnym.
Impulsowo przetwornik bardzo szybko się wygasza, pozostawiając bardzo subtelne falowanie już po tak naprawdę 1 ms. Słuchawki stać więc na dużą responsywność.
Zniekształcenia są w porządku, jedynie na basie obserwujemy wzrost harmonicznych, ale to akurat częsta przypadłość wielu słuchawek, nawet niekoniecznie budżetowych.
Opis dźwięku
Słuchawki prezentują nieco „starą” szkołę grania planarnego, ale w wydaniu wciąż współczesnym i oferującym:
- naturalne i wyważone granie,
- solidną podstawę basową,
- czytelny ale niemęczący przekaz,
- całkiem sensowną scenę.
Bas jest dokładnie w takich proporcjach jakie powinny być. Nie zamula, nie ma efektu przebrzmienia, skupia się jednak bardziej na średnim basie. Przyjemne strojenie jednym słowem, nadające smaku i wyrazu utworom. Potrafi zejść gdy trzeba, ale gdyby szukać jego słabej strony, to właśnie techniczne wykończenie na samym dole byłoby tym, na co zwróciłbym uwagę.
Średnica bardzo bliska i intymna, z bardzo naturalną prezentacją wokali. Głosy są pełne i dźwięczne, czytelne, ale z odrobiną ocieplenia. Taka prezentacja zostawia jednak jeszcze troszkę miejsca na scenie i pozwala na penetrację źródeł pozornych na osi przód-tył.
Góra jest strojona również stosunkowo przyjemnie, z maskowanym wybiciem w 7,5 kHz poprzez całościowe tłumienie. Nadaje to sopranowi wrażenia „stępionego pazura”, gdzie słychać atak i energię w utworach, ale za kotarą bezpieczeństwa, pełniącą rolę bezpiecznika i nie pozwalając na rozsypanie się strukturalnie tegoż zakresu.
Scena w tych słuchawkach nie jest kreowana w sposób ogromny, ale za to kompleksowy. T40RP potrafią zagrać zarówno na szerokość, jak i na głębokość, trzymając się zdroworozsądkowej formuły sceny bardziej personalnej, niż rozpasanej. Dzięki temu całkiem sprawnie równoważą między sobą różne atuty i cechy. Scena nie jest przez to ani nadmiernie skomasowana, ani też pusta w środku, choć bliżej jej oczywiście do wspomnianej koherencji w ramach samej siebie. Zasługuje to na pochwałę również dlatego, że T40RP są modelem całkowicie zamkniętym.
Aby uzyskać taki a nie inny efekt końcowy, Fostex zdecydował się na zastosowanie dokładnie tego samego patentu, co AKG w K2xx, a więc pady o zmniejszonej objętości, aby trzymać przetwornik jak najbliżej ucha, jednocześnie używając gąbek i materiałów jako amortyzatorów dla małżowiny. Te zaś służą do uspokojenia góry, która w przeciwnym razie zaczęłaby się nadmiernie wybijać w 6-7 kHz. Widać to wyraźnie po zmianie padów na inne.
Pomiarowo i odsłuchowo słuchawki wypadają więc przyzwoicie, w pierwszym wrażeniu bardzo blisko krzywej docelowej, do której równam w ogromnej większości swoich recenzji, jeśli chodzi o brzmienie referencyjne. Referencją mimo wszystko jednak w sensie stricte nie są. T40RP narzucają na dźwięk od średnicy po sopran delikatny koc ocieplenia i przygaszenia, ale podkreślam, że jest to bardzo delikatne wrażenie i nie powodujące, że słuchawki stają się zamulone. Bardziej przeszkadza temu wrażeniu górka w 7,5 kHz, która moduluje ich barwę i do tej przysłowiowej beczki miodu dokłada łyżkę dziegciu.
Opis dźwięku – pady Shure
Słuchawki miałem okazję posłuchać z padami Shure (jak wskazuje paragon: zakupionymi w znanym nam już ze swoich praktyk Media-Centrum.pl za aż 249 zł), a które były zamontowane od początku. I niestety, ale o ile wygoda użytkowania podnosi się, słuchawki zaczynają grać taką typową V-ką z sopranem podkreślonym niczym w Aryach, z tendencją do sybilowania, agresywnego akcentowania głosek sykliwych.
Prezentacja przestrzenna jest tu spłaszczona, na planie ekstremalnie agresywnej elipsy, która wychodząc na boki nie wykazuje się głębią i ma tendencję do zrównywania źródeł pozornych ze sobą. Nie ma przez to znaczenia, czy w utworze mamy zróżnicowanie przód-tył, jakiekolwiek efekty stereofoniczne, słuchawki zawsze będą próbowały przekazać je w jednej osi i jednej płaszczyźnie. Dlatego też w odsłuchach o ile byłem w stanie spokojnie zauważyć solidne wychylenie na osi lewo-prawo, tak wszystko inne kończyło się dokładnie w tym miejscu i przestawało mieć znaczenie.
Biorąc pod uwagę wysoką cenę tych nauszników, zabijają one sens zakupu zarówno własnego, jak i słuchawek stricte pod podmianę od startu. Znacznie lepiej jest po prostu zmienić słuchawki, uzyskując również V-kę, ale lepiej zdefiniowaną, bardziej kompleksową scenicznie i bez wydawania ekstra, np. DT990, albo najlepiej DT150 (o tym za moment). Bardzo szybko więc wracałem na mniej wygodne, ale znacznie bardziej naturalne i przyjemniej brzmiące pady oryginalne.
Szybkie porównania
Z pamięci bardzo blisko stoją do słynnych ortodynamicznych Grundigów GDHS 224, jednak o ile te były od nich bardziej muzykalne, o tyle szybsze i co wynikało z braku dampingu takiego, jaki zastosowano w T40RP. Starych klasyków więc Fostex nadal nie przebił, ale jednak Grundigi to kompakty, więc nawet mimo płytkich padów, T40-stki są i tak od nich wygodniejsze.
Pod ręką w ramach słuchawek zamkniętych mógłbym je porównać do K271 MKII i zmodyfikowanych LCD-XC. A także gościnnie DT150.
W pierwszej chwili T40RP wydają się być… idealne. W zderzeniu z K271 MKII rzuca się w uszy np. podwinięcie basu i wyższej góry w AKG, zupełnie inna barwa i takie stereotypowo w ich względzie „płaskie” granie. Jednak jest to wyłącznie kwestia adaptacji akustycznej ośrodka słuchu. Po chwili jest to już tylko porównanie gruszek do pomarańczy. I dlatego nie robi się porównań w 5 minut i nie skacze w konkluzje od razu. Dajcie sobie proszę zawsze czas na spokojnie, aby wszystko porównać i zrobić należytą przerwę.
Założenie LCD-XC nie pozostawia natomiast złudzeń. T40RP przy wszystkich swoich zaletach od razu wykazują na ich tle nie do końca taką barwę, jakiej bym sobie życzył. Wynika to z kompletnie innego nacisku na sopran. Ale też pokazuje to coś więcej, a mianowicie poziom THD, który w T40RP jest zauważalny i trochę nieprzystający do planarów. Natomiast XC posiadają ogromne przetworniki wykonane w zupełnie innej koncepcji. A także przy zupełnie innej cenie. W efekcie Na tle XC czuć wyraźnie, że 40-stki są słuchawkami budżetowymi, ale jednocześnie na tyle jeszcze czystymi, żeby móc nawiązać spokojnie równorzędną walkę z dynamikami z tego właśnie przedziału cenowego.
Natomiast biorąc pod uwagę efekty końcowe na padach Shure, te same efekty, ale lepiej, można uzyskać na DT150. Założenie ich zaraz po fabrycznych T40RP daje większą zrywność dźwięku, żywiołowość, niżej i dynamiczniej schodzący bas oraz podkreśloną górę tak, jak robią to pady Shure, ale bez penalizacji w scenie, utrzymującej się na przynajmniej wyższym poziomie niż Fostex na padach oryginalnych. Toteż właśnie taki krok widziałbym zamiast inwestowania w pady w tym modelu, tj. zmianę słuchawek na coś bardziej skonkretyzowanego pod osobiste preferencje.
Podsumowanie
Generalnie są to bardzo fajne słuchawki, całkiem naturalnie grające, dobrze wyważone, choć na dłuższą metę mogące być niewygodnymi z racji płytkich padów. Tu też tkwi zarówno sekret ich dźwięku, jak i największa pułapka, bowiem zastosowanie głębszych padów, choć polepsza wygodę, ujmuje znacząco ich fabrycznej prezencji. Dokładnie to samo przerabiałem z AKG, gdzie zastosowanie wygodniejszych padów potrafiło spowodować oddalenie się ucha od przetwornika i tym samym wrażenie gorszego dźwięku.
Nie powiedziałbym może że T40RP to słuchawki-pułapka jeśli chodzi o pady, tak samo jak nie powiedziałbym tego o przytaczanych tu AKG z serii K2, ale trzeba mieć to na względzie jeśli zdecydujemy się na ten konkretny model. Po prostu może się okazać tak, że staniemy w rozkroku między naprawdę przyjemnym dźwiękiem stockowych T40RP kosztem wygody, a typową V-ką z zyskiem właśnie w tejże postaci, że słuchawki nie będą nam prasowały małżowin podczas użytkowania. Po prostu w tej konstrukcji przetwornik musi być blisko ucha i być może stąd wiele osób traktowało serię Tx0 bardziej jako podstawę do dalszych modyfikacji (Mad Dog chociażby). Dlatego też jeśli już kupować T40RP i inne modele z tej serii, trzeba przygotować się na potencjalne tańcowanie z doborem odpowiednich padów, aby utrafić w ten słodki punkt między akustyką a wygodą. Jest to jeden z tych modeli, które po prostu wymagają od posiadacza mnóstwa cierpliwości.
Słuchawki na dzień pisania recenzji można było dostać za ok. 600 zł. (sprawdź aktualną cenę i dostępność)
Zalety:
- technologia planarna ze wszystkimi tego zaletami
- solidna i sprawdzona na osi czasu konstrukcja
- wymienne okablowanie
- przyjemne, muzykalne strojenie z nutą starego ortodynamicznego stylu
- solidny bas i niezła scena
- sumarycznie niemęczący dźwięk nawet przy bardzo długim odsłuchu
Wady:
- wygoda na dłuższą metę pozostawia wiele do życzenia
- potencjalny problem z doborem odpowiednio wygodnych padów nie psujących dźwięku
- stosunkowo umiarkowana izolacja od otoczenia
- regulacja pałąka dosyć frywolna i konieczna do wykonywania na oko
- nie obraziłbym się za trochę niższą cenę tego modelu
Jeszcze raz serdeczne podziękowania dla p. Artura za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów
Dzień dobry.
Jedna uwaga. We wszystkich słuchawkach serii RP mk3 mamy taki sam przetwornik, natomiast poszczególne modele różnią się stopniem otwartości. RP 20 otwarte, RP 40 zamknięte, RP 50 półotwarte. I wszystkie trzy kosztują tyle samo. W droższych drewnianych RP 60 przetwornik też jest identyczny.
Pozdrawiam.
Witam,
Dziękuję za zwrócenie uwagi. Usunąłem potencjalnie mylny fragment.
Dzień dobry;
Pozostał jeszcze jeden artefakt do poprawy:
„Ale też trudno się dziwić, ponieważ przetworniki tych słuchawek są dosyć małe i mają pełnić rolę bardziej budżetowej alternatywy dla T50RP.”
Przy okazji podzielę się uwagą mając na celu przypomnienie odbiorcom że każdy test jest w swojej naturze subiektywny – osobiście mam niewielkiego rozmiaru małżowiny i przyznaję zupełnie szczerze, że w moim przypadku stockowe nausznice są jak najbardziej wygodne, chyba nawet odczuwam większy komfort użytkowania słuchawek niż przy zastosowaniu alkantary od shure. W pełni zgadzam się z autorem tekstu – odsunięcie ucha od przetwornika zmienia te słuchawki wręcz nie do poznania, osobiście wolę oblicze fabryczne.
Pozdrawiam.
Ideał niewygody to k 140 wersja 1 ideał dźwięku średnicy basu wysokich to k 140 wersja 1 porównywałem z fostexami i k140 to piękno jeśli sie jest masochistom uszowym .
Dzień Dobry posiadam wersję 50rp, półotwartą, z oryginalnymi padami słuchawki niestety męczą, wygodę zdecydowanie poprawiają pady od wersji drewnianej tp60rp czyli fostex EX-EP-RP60 . Dziwękowo również zachodzą zmiany, dla mnie na plus, góry jest nieco mniej ale nie traci ona rozdzielczości. Poprawia się przestrzeń.
Model Tp60rp ma tą zaletę że używając odpowiedniego kabla można podłączyć je przez zbalansowane wyjście. Niestety kable drogie i trudno dostępne.
Więc planuje zakup th610 plus kabel zbalansowany u gospodarza strony.
Pozdrowienia .
pady od t60RP rozwiązują problem
Istnieje pewien bajecznie tani sposób na poprawę wygody stołowych padów.
Potrzebne jest kilkadziesiąt centymetrów kabla elektrycznego o grubości około 68 mm.
Kabel – po przycięciu na odpowiednią długość zwijamy w owal, układając go we wnętrzu pada – po jego wewnętrznej obwiedni obwiedni. Powoduje to lekkie podniesienie powierzchni pada, dające efekt zmniejszonego kontaktu z uchem i znacznie większą wygodę. Jednak nie tworzy efektu „tunelu” i nie odsuwa ucha od przetwornika jak w większości niestockowych padów.
Sam używam tego patentu jako idealnego rozwiązania problemu zbyt płytkiego pada stockowego
Poza tym że ze względu na stały docisk pałąka do głowy, na pady działa większa siła, powodująca ich przedwczesne zużycie i powrót do punktu wyjścia. U AKG i wielu innych producentów ma miejsce ta sama sytuacja.
Póki co – od ponad roku – nic takiego nie ma miejsca, brak odkształceń. Pady dają sporo większą wygodę
P.S. Kabel oczywiście 6-8 mm?
Różnica w wysokości pada nie jest nawet zauważalna gołym okiem. Bardziej można ją wyczuć niż zobaczyć
Model słuchawek wręcz stworzony do modyfikacji. Osobiście posiadam T50RP czyli wersje półotwartą, bardzo ocieplilem ich granie przez uzycie skorzanych padow kątowych od Brainwavz ktore bardzo polecam do nich. Dodatkowo u mnie muszla zostala wyłożona od wewnątrz 1mm pianką akustyczna co zniwelowalo efekt rezonansu wewnątrz jej, przestrzeń wokół przetwornika wykleilem tez plasteliną w ktorej wybiłem dziurki co rowniez pomogło. Ostatecznie zakleilem też te takie 4 bass porty ktory znajduja sie pod nausznikami co dodalo rowniez dołu ale chyba je odkleje bo za duzo sie tego zrobilo i sluchawki sie przymuliły 😉
Niech pan trochę sie pobawi z tymi słuchawkami, tu jest jeszcze masa potencjału do odkrycia i masa frajdy przy zmienianiu dzwieku pod siebie 🙂 Pozdrawiam