Słuchawki te są drugim modelem marki Noble jaki wylądował w moich skromnych progach. Choć w trudnym dla mnie czasie, same słuchawki robiły i nadal robią pozytywne wrażenie, którym podzielić chciałbym się w niniejszej recenzji.
Recenzja jest owocem płatnej współpracy z marką Noble za pośrednictwem sklepu Audiomagic, który podesłał niniejszy sprzęt celem wykonania rzeczywistych testów użytkowych i pomiarów. Jest to tym samym ekspertyza niezależna.
Wykonanie i konstrukcja
Słuchawki przychodzą do nas wzorowo zapakowane, świetnie zabezpieczone i w pełni wyposażone w akcesoria: tipsy silikonowe, kabel ładowania, woreczek i naturalnie etui ładujące.
Na pokładzie znalazł się 10 mm tytanowy przetwornik dynamiczny + dobrej klasy armatura zbalansowana Knowles z serii RAN, klasyfikując Noble’a jako słuchawkę hybrydową TWS. Wodoszczelność oscyluje w granicy specyfikacji IPX5.
Korpusy wykonano z plastiku, są lekkie i dosyć dobrze spasowane. Na obu słuchawkach zaimplementowano panele dotykowe, a w środku układ Arioha 1562A. Słuchawki można również konfigurować przez aplikację Noble’a, zyskując m.in. 10-zakresowy EQ.
Fenomenalną sprawą jest konfigurowalny system ANC o bardzo dużej skuteczności (6 mikrofonów, tłumienie ok. 40 dB) i braku przełożenia na dźwięk w zależności czy jest on włączony, czy nie. O stanach informuje nas dojrzały żeński lektor angielski. Nie generuje też żadnego szumu podczas pracy. Słuchawki są w stanie wykręcić 12-13 godzin na jednym ładowaniu bez ANC, co jest wynikiem bardzo dobrym. Z ANC czas pracy redukuje się do 8,5 godziny.
Wygoda jest bardzo dobra jeśli chodzi o tipsy i siedzenie w uchu (brak wypadania), choć trzeba brać pod uwagę, że są to słuchawki duże i tu właśnie może być finalnie problem. U mnie był. Po ponad godzinie użytkowania, bolała mnie lewa małżowina (chrząstka). Mam tak notorycznie z wieloma słuchawkami, w tym OTE. Wynika to z gabarytów korpusów + krótkich szyjek + płytkich tipsów.
Tipsy mogę zmienić na większe i niestandardowe, ale niestety nie bez penalizacji co do sopranu, który staje się bardziej wyeksponowany. Pianki odpadają z racji specyfiki tulejek. Finalnie więc… niestety, jesteśmy skazani na fabrykę, która gra najlepiej i jednocześnie wygodę taką a nie inną jeśli mamy wrażliwe chrząstki. Co najwyżej mogę doradzić, aby próbować przekręcać słuchawki bardziej ku przodowi i robić częste przerwy, jeśli czujemy ból chrząstek.
Z wad na pewno wymienić mogę etui, które po wyjęciu słuchawek przewraca się (9 na 10 otwarć). Słuchawki mają też dosyć spore skoki głośności – ok. 5-6% co krok. Aby wykonać zmianę głośności, konieczne jest wielokrotnie dotykanie lewej słuchawki, 2-3 razy aby ściszyć lub zgłośnić. Duże i płynne zmiany głośności nie wchodzą więc w grę. Trafiła się też drobna literówka na spodzie etui, ale to akurat w żaden sposób nie przekłada się na wrażenia dźwiękowe czy użytkowe.
Wisienką na torcie są już tylko problemy z synchronizacją dźwięku np. na YT, a także prowadzenie rozmów, gdzie w dwóch przypadkach zdarzyło mi się iż osoba po drugiej stronie mnie nie rozumiała dokładnie, druga mówiła że słyszy echo pomieszczenia, albo zgłaszała systematyczne artefakty dźwiękowe podobne do momentalnego gubienia siły zasięgu BT i jego powrotu (cyfrowość głosu). Wydaje mi się więc, że system CvC z ATH-CK3TW były jak do tej pory jednym z najlepszych. Na pokładzie nie znaleziono miejsca dla nowoczesnych kodeków bezstratnych, co jest trochę zawodem, choć jakość dźwięku nadal pozostała całkiem wysoka.
Pomiary
Tonalnie wygląda to bardzo dobrze. Słuchawki są bardzo blisko Harmanowej krzywej docelowej, jedynie punktowym wybiciem w 8k rzucając się w oczy.
Impuls niestety nie dorównuje w pełni responsywnością słuchawkom przewodowym, ale i tak jak na słuchawki TWS jest więcej niż nieźle.
THD wygląda w porządku, choć dziwnie prezentują się 1,5k, 2,6k, 4k w formie wybić. Przykładowo ZAX nawet na analogu takich rzeczy nie mają. Może to być związane z elektroniką wewnętrzną słuchawek. A może jest to oznaka korekcji cyfrowej. I ku temu ostatniemu bym się skłaniał.
Opis dźwięku
Tonalnie słuchawki są niesamowicie dobrze wyważone i w pierwszym odczuciu niczego im nie brakuje, dopiero może pod wpływem odsłuchów, porównań, wreszcie zmęczenia, można dojść do wniosku, że jeśli już coś Noble faworyzuje, to najdalsze skraje. Niemniej nareszcie mamy normalne słuchawki dla normalnych ludzi słuchających normalnej muzyki na normalnych poziomach głośności… chciałoby się krzyknąć. Ale po kolei…
Mocny bas w FoKus H-ANC po wygrzaniu
Mocny, obecny, dobrze rozciągnięty. Nie ma on jakiejś dziwnej konstrukcji. Sprawdziłem go na najbardziej wymagających i złożonych basowo utworach oraz albumach w swojej kolekcji i praktycznie każdy utwór został odtworzony bezbłędnie. Na początku bas był zarówno sprężysty i dokładny, jak i mający swój wydźwięk tam gdzie trzeba. W żadnym wypadku nie zalewał sąsiadujących fragmentów pasm nawet tam, gdzie utwór niski bas lubił eksponować. Dopiero po czasie, gdy słuchawki popracowały i zawieszenie dynamika się rozruszało, potrafił częściej i śmielej pokazać pazur od spodu, bardziej przypominając ZAXy, choć jeszcze nie SoundPeatsy H1. Niemniej prawdopodobnie jest on i tak najbardziej kompetentną reprodukcją basu jaką słyszałem w 2022 roku w słuchawkach tego typu.
Ich własne Falcony nie mają tu podskoku, zaś sam bas jest bardziej opanowany niż w chwalonych (i tanich) KZ ZAX (finalnie podobna moc basu) czy Soundpeats H1 (jeszcze więcej basu). Tam gdzie w utworze jest wydźwięk i zejście, FoKusy pokazują wszystko to idealnie. Tam gdzie w utworze jest bas wibrujący, kinowy wręcz, FoKusy to pokażą bez problemu. A tam gdzie bas jest krótki i dokładny, również będziemy zszokowani tym, że w tych słuchawkach pojawią się wszystkie te cechy i to bez negacji wcześniejszymi doznaniami. Niemal tak, jakby Noble wziął Falcony i poprawił im wszystko to, co tylko mógłbym sobie zażyczyć w zakresie ich grania na basie. I wszystko to jest prawdopodobnie zasługą niczego innego jak tytanowego drivera dynamicznego w Noble’ach, a więc znów: sztywna membrana ze wszystkimi jej właściwościami, która na koniec wykonuje trochę krok w tył i jednak finalnie z basem potrafi nazbyt sobie poszaleć, tak jak robi to w ZAXach.
Różnica jest jednak finalnie w kontroli i proporcjach: ZAX mają gorszą kontrolę basu, więcej naciskają na średni bas i dopiero niski, podczas gdy FoKusy lepszą kontrolę i całość o podobnej mocy jest zestrojona równiej. Decyduje finalnie utwór. Jeśli ma mniej niskiego basu, bardziej basowe wydają się ZAXy. Jeśli niski bas też się liczy – mocniej potrafią zamruczeć FoKusy.
Bardzo dobre średnica i scena Noble’a
Jest w nich średnica i to naprawdę ładna, taka jak lubię, bez wycofania, ale też bez nadmiernego przysunięcia, idealnie w punkcie optymalnym ustawionym nieco bardziej na angaż słuchacza. Oczywiście ma to swoje wady i zalety, bo z jednej strony kłania się nam przyjemna prezencja i kontakt z wokalistami, którzy śpiewają dla nas, do nas, intymnie, ale nie będąc koncertem organizowanym dla wyłącznie jednej osoby.
Część osób uwielbia taką formę prezentacji, bo jest ona po prostu „normalna”, taka jaka powinna być. Inni wolą większy nacisk na salę i estradę, z dźwiękiem bardziej pogłosowym i średnicą bardziej oddaloną. A jeszcze inni mają ochotę na indywidualny odsłuch, bilet imienny na salę z wyłącznie jednym krzesłem, sam na sam z wykonawcami. Różne są to koncepcje, żadna z nich jest ani uniwersalnie słuszna, ani uniwersalnie błędna. Tak samo jak oliwki na pizzy. Czy czarne, czy zielone, czy ich brak, nie ma to znaczenia, bo nie łamie żadnego dekalogu, a wystarczy że będzie wpisywało się w preferencje słuchacza.
Noble robią więc tak, że starają się zadowolić zarówno tych od estrady, jak i tych od intymności, szukając rozwiązania mniej więcej po środku. W ten sposób i wilk syty i owca cała. Choć porcja przez to mniejsza, bo na talerzu wszystko się nie zmieści. I to jest właśnie ta druga strona, bowiem decydując się na taki ruch, słuchawki prezentują przez to nieco mniejsze wychylenie na osi przód-tył. Dlatego połączyłem opis średnicy i sceny w tych słuchawkach.
W pozostałych aspektach scenicznych, tj. na szerokość i holograficznie, jest bardzo dobrze. Szerokość jest dobrze uchwycona, słuchawki mają czym tu błysnąć. Holograficznie także jest nieźle, może nie jest to aż taka trójwymiarowość jak w LCD-i4, ale przebija się definitywnie jakość sceny, dobra lokalizacja źródeł, łatwość śledzenia. Choć więc nie określiłbym FoKusów jako słuchawek stricte „scenicznych” (do takiej grupy zaliczyłbym prędzej ZAXy), to jak na zamknięte słuchawki z ANC jest naprawdę dobrze i nie czułem podczas słuchania muzyki żadnego niedosytu. A przypomnę, że słucham gatunków mocno premiujących takie właściwości.
Świetnie wystrojona góra mimo peaku
Najmniej do powiedzenia z reguły słuchawki – w sumie nie tylko będące dokanałówkami z ANC – mają w sopranie. Przemycają nam tam doprawy przeróżne cuda, od kiczowatego strojenia przez podwijanie się pasma po kompresję i artefakty od układu cyfrowego, bo niedoróbki i niedomaganie driverów trzeba przecież jakoś rekompensować agresywną korekcją zaimplementowaną bezpośrednio.
Tak poniekąd było z Falconami PRO i z tego względu miałem ogromne obawy, czy aby i FoKusom nie udzieli się takowe traktowanie. I naprawdę cieszę się, że byłem w błędzie. Czyli jednak da się.
Przede wszystkim góra pozbawiona jest artefaktów, nie ma „cyfrowego” nalotu, jest czysta, szczera i autentyczna. Tonalnie świetnie wyważona, ani za jasna, ani za ciemna, z kapitalnie złapaną barwą. Do tego szybka i dokładna. Mimo peaku widocznego na wykresie, góra jest w tych słuchawkach świetna. Niczego jej nie brakuje, niczym nie emanuje ponad konieczność i rozsądek. Totalne zaskoczenie in plus.
Trochę to śmiesznie brzmi, ale wychodzi na to, że większość słuchawek dokanałowych gra po prostu „źle”, bo sopran jest albo sztucznie napompowany i pozbawiony realizmu lub jakości, albo jest ciemny i zamulony, tudzież przykrywany przez wysadzony pod sufit bas bo ludzie to lubio™. Sopran jest swoją drogą dosyć podobnie wystrojony jak w ZAXach, choć różnica sprowadzi się finalnie do tego gdzie położony jest peak. FoKusy więcej stawiają na uniwersalną górę. ZAX natomiast dają więcej detali dla lepszej sceny i efektów. H1 to z kolei krok w tył w stronę również uniwersalności, ale z obniżeniem barwy i nieco innymi efektami końcowymi. Gdybym miał wybierać między wszystkimi tymi trzema sopranami, preferowałbym bardziej FoKusy, ale różnica między nimi a ZAXami o dziwo nie jest wcale duża.
Szumy i artefakty – chleb powszedni słuchawek Wireless
Absolutne zero jakichkolwiek szumów własnych. System ANC również na to nie wpływa w żadnym stopniu, tak więc jest to naprawdę fantastyczna sprawa w Noblach. A przynajmniej w egzemplarzu jaki otrzymałem, nowym i zafoliowanym.
W temacie artefaktów, pierwotnie byłem niesamowicie rad, że nie usłyszałem żadnych takowych, ale potem przyszedł czas wnikliwszych odsłuchów i czar troszkę prysł. Ale też nie do końca.
Słuchawki w normalnych odsłuchach oraz testach syntetycznych jedynie na bardzo mocno basowych utworach, gdzie na początku jest praktycznie sam bas, wykazują się delikatnym dzwonieniem. Może to być kwestia samych przetworników, ale występuje symetrycznie oraz równomiernie, więc trudno zrzucić to na kwestię defektów technicznych. Raczej jest to więc nalot cyfrowy moim zdaniem. I nie do końca czar prysł, ponieważ w ogóle nie dosłyszałem się go w pierwszych odsłuchach. Dopiero później i to po dosyć mocnym wsłuchiwaniu się. Szybkie przełączenie na KZ ZAX po kablu, które barwowo są im w zasadzie najbliższe = brak problemów.
Co też w sumie sprowadza nas do ciekawej konkluzji. Noble FoKus H-ANC oraz SoundPeats H1 to jak na razie dwie pary TWS które kompletnie nie szumią. I co lepsze, obie hybrydowe. Przypadek? Być może. A może dobra wróżba na przyszłość. Niemniej wracając jeszcze do tematu artefaktów, już chciałem napisać że z obu wymienionych, zaszczytny tytuł słuchawek pozbawionych artefaktów kompletnie przypadałby wyłącznie SoundPeatsom H1, ale w testach syntetycznych dopiero udało się je wykryć na wysokim sopranie (tu FoKusy są nienaganne). Przewagą jednak H1, poza ceną, nad FoKusami jest to, że tego po prostu nie słychać w rytmie muzyki, nawet tej bardzo cichej i opartej na pojedynczych dźwiękach. W przypadku FoKusów tematem zainteresowałem się głównie dlatego, że usłyszałem problem w muzyce. W Falconach tak samo. Ale jest to zjawisko co do zasady normalne.
Nie chcę też w żaden sposób usprawiedliwiać FoKusów ani ich bronić, ale trzeba mieć świadomość, że jest to cecha słuchawek TWS i ogólnie bezprzewodowej transmisji audio. ZAXom dam kabelek Bluetooth i robi mi się praktycznie to samo w H1. Praca w domenie cyfrowej, z konwersją, kompensacją, equalizacją, będzie miała zawsze mniej lub bardziej słyszalne rzeczy: pewne uproszczenia, kompresje, artefakty. To też jest jeden z powodów dla których osobiście preferuję analog i kable, choć mające multum własnych problemów. Ale też. m.in. dlatego wymyślono np. LDAC albo apt-X HD itp. standardy. Jeśli jakość produktu i elektronika trzymają wysoki poziom, uzyskamy naprawdę kapitalne słuchawki do odsłuchów wysokiej jakości muzyki. Paradoks polega na tym, że takie produkty to rzadkość, bo sam charakter skończoności cykli ogniwa narzuca pewną optykę na słuchawki wireless/TWS, jako na produkty o określonej przydatności, po przekroczeniu której żywotność baterii będzie leciała na łeb lub nastąpi problem np. wyłączania się jednej słuchawki szybciej niż drugiej. I tak np. na lewej słuchawce uzyskamy 6 godzin, a na prawej 3 godziny. Warto mieć tego świadomość i myślę, że traktowanie produktu Noble’a tak, jak domyślnie traktujemy takie słuchawki (rozmowy telefoniczne, headset do samochodu, słuchawki podróżne, na rower/siłownię etc.), będzie to podejściem najsłuszniejszym. Wszystko to bowiem, co w FoKusach daje się usłyszeć, słyszę wyłącznie w warunkach spokojnego domowego odsłuchu, a więc tak jakbym miał na głowie słuchawki stacjonarne. Jeśli my sami również tak do wszystkiego podchodzimy, moim zdaniem TWSy w ogóle należałoby skreślić.
Czy FoKus H-ANC to najlepsze słuchawki ANC?
Na tym etapie Noble pozostawiają po sobie już definitywnie przeświadczenie, że są to poważne słuchawki dla poważnych ludzi, oferujące poważny, nowoczesny i zaawansowany technicznie (i technologicznie) dźwięk z wysokiej półki z minimalną ilością wad. Przy okazji przetestowałem również system ANC i jestem pod ogromnym wrażeniem implementacji tego systemu w tym konkretnym modelu. Tak jak bardzo podobały mi się pod tym względem ATH-ANC300, tak tutaj przebijane są o dwie długości, może trzy.
Noble przy cenie raptem 1000 zł moim zdaniem naprawdę przysiadło z tym modelem, zaprojektowało go bardzo uważnie i z dbałością o najmniejsze detale. Nawet taki banał jak wcięcie w korpusach, które wydaje się jedynie akcentem wizualnym, jest ogromnie pomocne przy wyjmowaniu słuchawek z uszu. Choć miałbym trochę uwag tu czy tam, a bas podobał mi się bardziej w formie pierwotnej (szkoda że nie zrobiłem pomiarów, bo nawet nie przypuszczałem że dźwięk zmieni się tak mocno), nadal uważam FoKusy H-ANC całościowo za najlepsze słuchawki ANC/TWS jakie na tą chwilę mogłem usłyszeć.
Porównania i opłacalność
Uwielbiam podchodzić do słuchawek, albo w ogóle do wszystkiego co trafia do mnie na testy, z perspektywy czystej kartki, czyniąc sobie w ten sposób wyborną zabawę w taki swego rodzaju pseudo „ślepy” test. Nie miałem ani pojęcia jakie przetworniki znalazły się w środku tych słuchawek, ani też jaka była ich cena. Doznałem niemałego szoku, gdy okazało się, że to tylko 1000 zł. Chociaż to też kwestia wysoce umowna, bo dla jednego będzie to „tylko”, dla innego „aż” i tu każdy sam musi sobie zajrzeć w portfel, najlepiej ten własny, a nie cudzy.
W temacie opłacalności więc, o ile moje rozeznanie nie obejmuje niestety wszystkich pozycji na rynku (tu tak naprawdę w większości osoby prywatne i ich gesty użyczenia sprzętu współtworzą obecnego Audiofanatyka), o tyle nie neguje ono podejścia zdroworozsądkowego. Ba, może nawet je wzmacnia. I jeśli chodzi o propozycję Noble’a, to jeśli cena 1000 zł nie jest żartem ani sprytnie uknutą „promocją bez promocji”, wchodzą na rynek z buciorami, razem z drzwiami, rozsiadają się na kanapie w pełnym rozkroku, zapalają pochodnią cygaro i z szyderczym uśmiechem mówią do wszystkich przerażonych konkurentów w tym samym pomieszczeniu się znajdujących gromkie… „yo”.
Audeze Euclid to – choć model pozbawiony ANC i nie będący TWSami – kolejna ofiara pożarta przez FoKusy H-ANC. Jakość wykonania gorsza (!) niż w produkcie Noble, strojenie i ogólnie jakość dźwięku wielokrotnie bardziej specyficzne, obiektywnie odstające od liniowości, a do tego wygoda znacznie pogorszona ze względu na masę (przetworniki planarne + magnezowe korpusy) oraz ostre krawędzie metalowe. W ich cenie można mieć kilka par FoKusów i choć nie są to słuchawki może wprost będące uniwersalnym złem i demonem, a bardziej kierowane do wiernych fanów marki, to jednak Noble pokazuje w bardzo brutalny i bolesny sposób, że można lepiej, taniej i niekoniecznie planarami.
Moim zdaniem jedyna para, która jest w stanie z Noble konkurować, to SoundPeats H1. Mocniejszy bas (choć niekoniecznie musi to być zaleta), trochę bardziej cofnięta (i przestronna) średnica, góra z nieco obniżoną barwą (de gustibus) i wrażenie bardziej pogłosowej sceny (in plus). Kapitalne słuchawki za śmieszne pieniądze. A jednak Noble są wierniejsze, równiejsze, mniej męczące basowo (mnie), dające się słuchać głośniej niż wskazuje moja domyślna izofona do której jestem przyzwyczajony. No i najważniejsze: H1 nie mają ANC. Mimo to chciałem się do nich przyrównać, bo jeszcze wciąż mam je pod ręką, co niesamowicie ułatwia przeprowadzenie testów A-B.
A coś bardziej z półki Noble’a, skoro już wiemy ile kosztują? Do głowy przychodzą mi jedynie ATH ANC300, ale nawet nie muszę przypominać sobie ich recenzji, aby móc powiedzieć, że dokładnie te same przywary mógłbym powtórzyć tutaj. Nie ta czystość, nie ta jakość, nie te ANC (choć wciąż bardzo skuteczne), ale przede wszystkim wrażenie bardziej podwiniętych skrajów pasma. Noble swoimi FoKusami je po prostu zdeklasował i jeśli tak ma wyglądać konkurencja oraz walka o klienta to strach dawać FoKusom jakiekolwiek rekomendacje, bo za moment wyjdzie znów jakiś killer. Niemniej uważam, że dobre słuchawki zawsze się obronią, a czy coś będzie lepszego/gorszego za miesiąc, za rok – nie ma to znaczenia. To nie są karty graficzne czy procesory, gdzie trzeba być wróżką, znachorem, szpiegiem i wytrawnym graczem giełdowym w jednym, aby kupić sobie sprzęt „futureproof” na więcej niż maks. kilka lat. U nas w audio dźwięk nadal jest ograniczony słuchem, nadal jest to ta sama fala dźwiękowa, te same zakresy, te same problemy. Jeśli kupujemy słuchawki na już, to kupując dobre słuchawki, kupujemy… dobre słuchawki. Po prostu. Flagowce, nie flagowce, nie ma to znaczenia. Jeśli gra nam to dobrze, spełnia nasze oczekiwania tu i teraz, to po co to zmieniać? Po co to psuć? Po co szukać na siłę nowości i lepszości? Zostawmy to innym.
Czy warto kupić Noble FoKus H-ANC?
Jeśli Noble chciałby zrobić słuchawki, które miałyby być specjalnie tylko po to, aby mi – konkretnie mi – coś udowodnić, to by mu się to udało tym modelem. Oczywiście moja skromna osoba nie ma aż takiej mocy sprawczej, nie też aby mi specjalnie na tym zależało, ale jesteśmy wszyscy klientami i odbiorcami takich produktów, toteż jeśli producent przed kimś za swoje dzieło odpowiada, to przed nami, przed każdym z nas, przede mną też. I odpowiedź jakiej mi tu udzielił niezmiernie mnie satysfakcjonuje. A że uwielbiam konstrukcje hybrydowe i technologię mieszaną, to tym bardziej. Nie mówiąc o niebieskim kolorze. Ale nie było to elementem stawiającym ostateczną kropkę nad i. Kiedyś można było mnie przekabacić co najwyżej jeszcze żelkami, ale teraz ze względu na zdrowie nawet i to nie wchodzi w grę. Pozostaje więc zrobić to „po Bożemu”, czyli po prostu samym produktem. I tu się Noblowi całkiem nawet udało.
Jedyne rzeczy do których mogę się przyczepić, to np. etui, które zdradza pewne oszczędności i przewraca się, jeśli jest otwarte i bez słuchawek. Zakresy głośności – są dużymi skokami i czasami może być problem z idealnym wstrzelenie się z głośnością. Oglądając materiały YT zauważyłem również drobne przesunięcia synchronizacji obrazu i dźwięku. Trafiła się też denerwująca literówka na spodzie etui. Już całkowicie subiektywnie dla mnie, wadą jest bateria, a więc ryzyko wyczerpania cykli po tych kilku latach ciągłego używania i brak możliwości stosowania kabla lub nawet egzystencji podobnego odpowiednika w ofercie tego producenta, tylko że na kabel, co kłóci się z moją koncepcją preferowania słuchawek długowiecznych i zdolnych do użycia z każdym urządzeniem. Finalnie zaś pewnym problemem okazała się wielkość korpusów. Bez przerw w odsłuchach się nie obeszło.
Pozostałe parametry to jednak już czysta poezja. Bas genialny, średnica super optymalna i uniwersalna, czystość taka jaka powinna być, 13 godzin na baterii (bez ANC), konfigurowalny ANC, świetna wygoda… za 1000 zł moim zdaniem te słuchawki są killerem w temacie słuchawek TWS, a jeśli Noble ma tonalnie i jakościowo coś podobnego (bądź lepszego) w wydaniu kablowym, to z automatu ląduje na mojej ultra-krótkiej liście zakupowej słuchawek IEM, które mogą pełnić rolę świetnego punktu odniesienia w recenzjach. Niestety patrząc po przekrojówce producenta, będzie to zadanie karkołomne do realizacji bez tym razem pokuszenia się o zapłatę iście audiofilskiej ceny, a kontrast jest tym bardziej bolesny właśnie przez fakt, że są to słuchawki tylko za niecały 1000 zł.
Słuchawki na dzień pisania recenzji można zakupić w sklepie audiomagic.
Zalety:
- bardzo dobra jakość wykonania samych słuchawek
- należyte wyposażenie dodatkowe w tej cenie
- wodoszczelna konstrukcja
- panele dotykowe
- w miarę sensowna wygoda, jeśli nie mamy małych uszu
- bardzo dobra pasywna izolacja od otoczenia, wyśmienita aktywna
- konfigurowalne ANC
- konkretnie długi czas pracy na baterii
- świetnie zrównoważone i żywe granie z mocniejszym basowym pazurem
- brak tendencji do sybilowania
- zero szumu własnego
- bardzo dobra scena na szerokość
- uniwersalny charakter strojenia co do wszelakich gatunków muzycznych
- sprawnie działający multipairing
- wysoka opłacalność
Wady:
- bas preferowałem ilościowo wprost z pudełka na nierozruszanej membranie, ale to uwaga bardziej de gustibus
- drobne artefakty na basie
- spore skoki głośności i wolna zmiana poziomu dźwięku (multitap)
- przewracające się etui po wyjęciu słuchawek z pudełka
- pewne zastrzeżenia co do jakości rozmów telefonicznych
- problemy z synchronizacją dźwięku w materiałach video YT/PC
Patrząc na to jak kiepski był model Fokus Pro (szczególnie w stosunku do swojej ceny), to jakoś nie chce mi się wierzyć, że w dużo tańszym modelu zrobili nagle taki progres. Zastanawiający jest więc entuzjazm autora.
Tak samo jak Falcon PRO (nie testowałem FoKus PRO). Z tego co mi wiadomo, mocno wzięli się za całą linię swoich TWSów i H-ANC ma być też jednym z tego efektów. Co do wiary – od tego są w recenzji pomiary (co najwyżej troszkę minus bas, bo tu jeszcze nad precyzją odczytów pracuję), aby nie trzeba było bawić się w audiofilskie bajdurzenie i tańce szamańskie przy ognisku. 🙂
Czy zdaniem Adama, wyróżnianie FoKusów Pro przez
Headfonics (headfonics.com) – BEST TWS of 2021
Headphone Guru (headphone.guru) – 2022 TWS of the Year
jest również zastanawiające? Dla mnie jest raczej zastanawiające, że Adam na słuchawki, które otrzymują entuzjastyczne tytuły TWS’ów roku, mówi że są kiepskie. W czym te słuchawki są takie kiepskie wg Ciebie i dlaczego są nazywane przez niektórych najlepszymi TWS’ami of them all?
Adamie, nadal czekamy
@francpe / @faudiofanatyk
Wydaje mi się, że Pan Adam nie udzieli odpowiedzi na te pytania. Nie taki był cel jego komentarza. I w sumie wielu jemu podobnych jakie ostatnio się pojawiają. Natomiast bardzo możliwe, że wraz z Nowym Rokiem, nawet jeśli będzie chciał, nie będzie mógł tego uczynić, gdyż noszę się coraz bardziej z zamiarem permanentnego wyłączenia komentarzy. Szkoda czasu na użeranie się z handlowcami udającymi użytkowników i ludźmi piszącymi notorycznie nie na temat. Wypacza to kompletnie sens istnienia komentarzy i zmienia je w jednoczesny helpdesk, offtopic oraz pole do nawalania się między sprzedawcami. A wszystko tylko dlatego że człowiek chciał po prostu podzielić się swoimi odczuciami i pomiarami.
Witam Panie Jakubie. Bardzo miło się czyta Pańską recenzje. Ciekawi mnie jak Fokusy H-ANC wypadają na tle konkurencji, mam na myśli dwa topowe modele: Sennheiser Momentum True Wireless 3 oraz Sony wf-1000xm4 gdzie pierwsza podobno świetnie grają a drugie mają topowe ANC na rynku. Czy miał pan okazję odsłuchać któryś z tych modeli? Proszę również napisać czy Noble są głośne?
Witam Panie Patryku,
Niestety z żadną z wymienionych par nie miałem przyjemności obcować. Mogę tylko podtrzymać wniosek z recenzji że FoKusy grają świetnie. 🙂
Dla mojej izofony, czyli max. 70 dB, są wystarczające i z zapasem głośności aby wkroczyć w natężenia już kwalifikujące się na szkodliwe dla słuchu.
Proponuję posłuchać Devialet Gemini, TWS-y prawie idealne – bas to poezja 🙂
Z wielką chęcią więc przyjmę na testy. Zapraszam do kontaktu w styczniu, gdy będę miał troszkę więcej wolnych terminów na recenzje.
Z jakimi TWS mial Pan porownanie?
@Kornel
Niestety chyba się nie dowiemy. Komentarz miał raczej służyć pozycjonowaniu produktu Devialet (nie doczekałem się kontaktu), a osoba pisząca jest pracownikiem sklepu/dystrybutora. Jest to jeden z powodów dla których myślę o zamknięciu funkcji komentowania na blogu.
Panie Jakubie a czy planuje Pan test Fokus Pro, porownanie do Fokus H-ANC byloby super.
Otrzymałem informację – nie wiem czy prawdziwą – że Fokus Pro są starszym modelem i że Fokus H-ANC je zastępują, rozwiązując przy okazji sporo problemów (tak samo niby ma być z Falconami). Jeśli tak jest, to raczej nie będzie się zanosiło na test (jako że to model EOL), chyba że jakiś użytkownik się pokusi o ich podesłanie. Z tym że niestety FoKusów już nie mam i porównanie łeb w łeb odpada. Teraz na warsztat wleciały mi ZE8000, ale to już trochę inna półka cenowa.
Starszy model ale ciagle w sprzedazy i nieco inny oraz drozszy wiec troche to dziwne. Slyszalem od osob, ktore maja oba modele ze H-ANC to dzwiekowo 85% Fokus Pro.