Aune najczęściej kojarzy się ze sprzętem źródłowym, a przede wszystkim integrami słuchawkowymi zawierającymi w sobie od razu układ DAC oraz wzmacniacz. Oszczędność miejsca i połączeń kosztem stałej integracji w ramach jednego pakietu. Tym samym bardzo ciekawiło mnie to, co może pokazać ich pierwsza, premierowa konstrukcja dokanałowa, jako że producent nie miał do tej pory żadnego w tym zakresie wcześniejszego doświadczenia i nawet nie próbował – wzorem innych chińskich marek – operować na jakiejś konstrukcji OEM na gotowo. Powitajmy zatem Aune E1 w ich długo oczekiwanej, choć tym razem dosyć zwartej w treści, recenzji.

W zestawie dostajemy tylko to co na zdjęciu. Żadnego etui ani nic z tych rzeczy, chyba że taką rolę miałoby pełnić same pudełko...

Dane techniczne

  • Przetworniki: dynamiczne, z membraną berylową i magnesami NdFeB
  • Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz
  • Impedancja: 32 Ohm
  • Czułość: 105 dB/mW
  • Długość kabla: 1,5 m

 

Zawartość zestawu

W zestawie prócz słuchawek znajdziemy też następujące wyposażenie dodatkowe:

  • 3 pary tipsów silikonowych pełnootworowych (S, M, L)
  • 2 pary tipsów silikonowych małootworowych (S, L, M są już zamontowane na słuchawkach)
  • 1 parę tipsów piankowych

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Słuchawki te przychodzą do nas w standardowym dla Aune pudełku. Nie mamy w zestawie co prawda żadnego etui ani podobnego wyposażenia i co najwyżej samo pudełko może taką rolę pełnić, jeśli przyzwyczaimy się do trochę problematycznego wyciągania słuchawek z wyprofilowanego pod nie wypełniacza. Jako nagrodę pocieszenia dostajemy za to komplet tipsów w trzech rodzajach: małootworowym, wielkootworowym oraz pianki. Od razu proponuję zamontować te z większym otworem, a przede wszystkim słuchawki konkretnie wygrzać, ale o tym jeszcze za moment powiem zupełnie osobno. Powodem tego jest fakt, że zastosowano tu nietypowe przetworniki dynamiczne – na karcie dołączonej do produktu jest wspomniane w bezpośrednim tłumaczeniu „materiał membrany – kompozyt berylowy”.

Aluminiowe korpusy sprawiają wrażenie bardzo solidnych. Oznaczenia kanałów na odgiętkach - kompletnie nieczytelne.

Konstrukcja słuchawek sprawia wrażenie całkiem solidnej. Aluminiowe korpusy z charakterystycznymi czerwonymi wstawkami rzucają się w oczy, ale aby utrzymać niską wagę słuchawek, zdecydowano się tulejki dać plastikowe wraz z częścią wewnętrzną. Ma to też swój plus praktyczny, bowiem przy dużych różnicach temperatur między naszym ciałem a otoczeniem, unikamy szoku termicznego w ramach otworów słuchowych poprzez aplikację zimnych słuchawek do gorącego kanału.

Tu też ujawnia się fakt, że producent nie naniósł na korpusy swojego logo, toteż gdyby nikt nam nie powiedział jakiej to marki słuchawki, nigdy byśmy sami na to nie wpadli, że może to być akurat Aune. Przy okazji producent skopał kompletnie sprawę oznaczenia kanałów. Rozpoznamy je tylko po malutkich literkach na odgiętkach. Nie ma szans aby w nocy poprawnie rozpoznać polaryzację, a i za dnia też jest z tym często problem.

Tulejka wraz z wewnętrzną częścią korpusu jest plastikowa. Ale ma to swoje plusy.

Do splitera kabel biegnie jako zwykła, typowa wiązka w normalnej otulinie. Brakuje tu niestety jakiegokolwiek ściągacza na kablu. Nie ma również wersji z mikrofonem z tego co mi wiadomo. Niemniej to ostatnie psułoby tylko dźwięk, jeśli sądzić po obserwacjach z RHA T20 i T20i. Sam kabel wykonany jest z miedzi i dodatkowo został wzmocniony kevlarem, także nawet mimo faktu pozornej zwyczajności na tym krótkim odcinku, nie powinien sprawiać problemów natury żywotności.

Na plus można natomiast zanotować oplot materiałowy na reszcie kabla oraz bardzo zgrabne, metalowe wtyk i spliter. Ten pierwszy jest na tyle wąski, że wejdzie chyba praktycznie w każde urządzenie.

Wtyk 3,5 mm typu ultra-slim powinien pasować praktycznie do każdego urządzenia.

Izolacja od otoczenia będzie ściśle powiązana z użytymi tipsami oraz naszą anatomią, ale powinno to plasować się na ogół w okolicach poziomu dobrego. Wygoda wraz z ergonomią są natomiast wysokie. Słuchawki aplikuje się szybko, prosto i bez żadnych problemów. Można ich używać długi czas bez uczucia zmęczenia dzięki odpowiednio wyprofilowanym wnętrzom korpusów. Słuchawki są odpowiednio skuteczne i jednocześnie korelując z impedancją zbliżają się do standardowych słuchawek pełnowymiarowych, toteż są głośne, ale nie wywlekają na siłę szumu tła urządzenia źródłowego. Tym samym możemy chyba przejść bezpośrednio do opisu brzmieniowego.

 

Przygotowanie do odsłuchów

Słuchawki były testowane z perspektywy paru ładnych miesięcy odsłuchów. Egzemplarz przeze mnie testowany jest modelem przedprodukcyjnym, ale nie różniącym się od finalnego sklepowego egzemplarza niczym poza brakiem wygrawerowanego logo Aune na obudowie wtyku.

Sprzętem źródłowym w przypadku tych słuchawek były:

W zakresie porównań bezpośrednich z innym sprzętem słuchawkowym, większość modeli wymieniłem już w treści recenzji. Dla najbardziej dociekliwych, muzyką jak zawsze były różnorodne pliki dźwiękowe, od MP3 i OGG VBR po FLAC 24/96 z bardzo różnych gatunków muzycznych, najczęściej elektronicznych, eksperymentalnych, ambientowych i elektroakustycznych, ale z uwzględnieniem również jazzu, klasyki, bluesa czy dynamicznej muzyki filmowej.

 

Jakość dźwięku

Aune E1 to słuchawki, które na samym początku niespecjalnie mnie od siebie przekonały. Brzmienie było ślamazarne, wolne, zabrudzone i pociemnione. Ależ byłem głupcem. Dałem się im nabrać jak małe dziecko. Zostawiając je na trochę same, aby mogły sobie dojść na spokojnie (ok. 48 godzin), faktycznie to uczyniły i przyznam, że doprawdy nie pamiętam kiedy ostatni raz spotkałem się z tak ewidentnie wygrzewającymi słuchawkami.

Brzmienie nagle otworzyło, oczyściło i wyklarowało się na tyle, aby nabrać organiczności i realizmu. Ostatecznie E1 zagrały naturalnym, ocieplonym dźwiękiem z bardzo dobrą sceną i detalami, a także nasyceniem. Dopiero wówczas mogłem w spokoju ocenić ich brzmienie. Niemniej recenzja pisana jest z perspektywy kilku miesięcy ciągłego ich użytkowania, toteż jeśli jakiekolwiek zmiany miały mieć miejsce, już dawno tak się stało. W zakresie więc rozwinięcia tego, co pisałem wyżej i wejścia tym samym w trochę bardziej detaliczny opis…

Bas jest w nich bardzo przyjemny i jednocześnie wyczuwalny, z dobrą podstawą i mocniejszym wybrzmiewaniem. Skupia się bardziej na średnim podzakresie i ilościowo jest go w sam raz, aby bas poczuć i się w nim rozsmakować, ale też aby nas nie przytłoczył i nie zmęczył. Definitywnie nie jest to zakres oszczędny i jego moc będziemy mogli sobie regulować zarówno tipsami, jak i własną anatomią, jakkolwiek by to nie brzmiało. Niemniej także i kształt naszych kanałów będzie ostatecznie determinował, czy basu będzie tyle co na wykresie, czy może więcej lub nawet inaczej.

Średnica prezentuje się jako bardzo kulturalna, nienachalna, a jednocześnie wyczuwalna i zawieszona w optymalnej dla słuchacza pozycji. Jeśli wykazuje jakąś tendencyjność, to do przybliżania się ku niemu, aniżeli dystansowania.

Góra jest więcej niż bardzo dobra. Wyjątkowo czysta jak na tą cenę, obfita w detal i rozciągnięcie, a jednocześnie niestrojona agresywnie i przyjmująca przyjemną, gładką naturę.

Scena miejscami w ogóle nie przypomina słuchawek dokanałowych, a bardziej pełnowymiarówki. Obszerna i zrównoważona we wszystkie strony, ale mocniej zaznaczająca mimo wszystko oś lewo-prawo oraz potrafiąca – zwłaszcza na odpowiednich tipsach – błysnąć holografią, co na dokanałówki z reguły jest istnym tematem tabu. W najlepszych więc warunkach przestrzennych scena E1 powinna osiągać mniej więcej kształt i rozmiar jak na wykresie poniżej.

Co też trzeba zaznaczyć, słuchawki są responsywne na moc i tonalność toru, w dużej mierze prezentując strojenie jeśli już do czegoś porównywalne, to do bardzo przeze mnie chwalonych Bowers & Wilkins P7 Wireless, ale też w całkiem sporym obszarze i do Master & Dynamic MW50, choć może nie są aż tak ciepłe jak te konkretne kompakty. I bardzo dobrze, bo sposób grania w stronę P7W bardziej do Aune pasuje.

To, co naprawdę mi się w nich podoba, to rozmach operujący na połączeniu dobrej dynamiki z wyczuwalnym basem i scenicznym czarem. Nie jest to co prawda tak wielka, holograficzna scena jak w fantastycznych pod tym względem iSine 20, ale w swojej cenie są moim zdaniem praktycznie nie do zdarcia.

Choć miałem od zawsze bardzo dobre zdanie o ThinkSoundach MS01 i żałowałem później przez wiele lat że ich nie kupiłem, przy Aune E1 mogę wreszcie ściągnąć żałobny kubrak. Od teraz mogę bowiem zabierać ze sobą wszędzie na każdy wyjazd dokładnie to brzmienie, które tak ujęło mnie w Bowersach i które w trochę innym wydaniu, ale na co dzień prezentują mi LCD-2 oraz K500 EP. Mogę na tą chwilę co prawda tylko podejrzewać, ale być może w podobny deseń grają też najnowsze HD660S. To jest właśnie taki typ grania – lekko ciepły, nastawiony na przyjemność związaną z nienachalną, ale detaliczną i kompleksową górą oraz nie pozwalającym się nudzić oddolnym wigorem.

Puszczałem na E1 naprawdę wiele gatunków i albumów i miałem wrażenie, że jeśli tylko one same trafią w gust swojego posiadacza, a o co chyba naprawdę łatwo, nadadzą się do wszystkiego, co byśmy im w eter nie wrzucili. Osobiście uwielbiałem na nich słuchać zarówno bardziej dynamicznej elektroniki…

 

 

… jak i tej lekkiej z dawnych lat, a operującej na wysokiej sceniczności i efektach niemalże 3D.

 

 

I przyznam bawiłem się przy tym zawsze pierwszorzędnie. Zwłaszcza że w ostatnim przypadku otwory z tego albumu towarzyszyły mi jeszcze w czasach studenckich, przy mojej pierwszej pracy, gdy pisałem swoje pierwsze recenzje i poznawałem tak naprawdę świat akustyki własnymi uszami i własnym portfelem, kupując za pierwsze skromne wypłaty coraz to kolejne kompakty AKG, takie jak K420, czy też inwestując w swój warsztat graficzny. Pamiętam że było wtedy na ogół – bo nie tyczy się to akurat K420 – ostrzej, mniej basu, ale porównywalnie scenicznie co na E1. Dziś więc z małymi dokanałowymi Aune jestem więcej niż kontent, że czasy te mogę sobie przypominać w nowym wydaniu jakościowym, pełniejszym i wciąż wciągającym, choć przecież utworów tych słuchałem tak długo, ze pamiętam każdy z nich do dziś. Być może to dlatego tak płynnie pisze mi się o tym w tej chwili, bo akurat E1 mam w uszach, leci cały linkowany wyżej album, choć sprzęt towarzyszący jest definitywnie za mocny dla Aune, bo pod postacią S7, również ich produkcji. To zresztą mój standardowy wzmacniacz testowy, także przy słuchawkach dokanałowych (niska impedancja wyjściowa).

Także choć ostatecznie testowałem słuchawki droższe od E1, a także w różnych formatach i konstrukcjach, mam przy nich przemożne uczucie, że brzmienie pokrywa się w 100 procentach z ceną, a nawet ją przebija. Oceniając stricte możliwości akustyczne i cechy uniwersalne, niezależne od gustu, te niepozorne berbecie są naprawdę bardzo dopracowaną konstrukcją pod tym względem, klasowo przebijając moim zdaniem wszystko poniżej ich ceny. U RHA o ile T20 są w stanie zaprezentować jako tako podobny poziom klasowy, ich strojenie mniej mi odpowiada niż to w E1 (za dużo basu), także mamy tu rywalizację kwot 600 i 1000 zł. O ile więc fani brzmienia typu V będą więcej niż zadowoleni z T20, dla pozostałych myślę będzie to przy Aune dobra moneta. Zresztą jest mi to dosyć łatwo stwierdzić, ponieważ posiadam akurat obie pary i rad nie rad porównują się one u mnie same.

 

Niestandardowe tipsy

Pasują na nie dowolne, standardowe tipsy, jeśli jakimś cudem te z pudełka się z nimi nie sprawdzą. Do moich ulubionych zaliczają się bezbarwne pochodzące z NuForce NE770X z faktu, że na nich E1 są jeszcze bardziej przestrzenne, a także bi-flange od Brainwavz M1 – nieco bardziej izolujące i bardziej basowe kosztem sceny.

Porównanie tipsów: po lewej standardowy z zestawu, po prawej bi-flange Brainwavz.

Na pewno warto je natomiast użytkować z czymkolwiek, co ma dużą średnicę otworu wylotowego – wtedy scena prezentuje swoje najlepsze parametry.

 

Zastosowania i dobór źródła

Tu akurat sprawa jest bardzo prosta. Przy E1 można sobie czynić co tylko w duszy gra i jakie tylko źródło chcielibyśmy obrać, to takie przyjmą. Przy grających bardziej w stylu „V”, jak np. Shanling M2s, wzmocni się detaliczność i bas. Przy mocnych prądowo źródłach, jedynie bas powinien być bardziej słyszalny. Przy natomiast lżejszych, słuchawki osiągają moim zdaniem świetne optimum i to jest też powód, dla którego po raz kolejny bardzo fajnie sparowały się z M1. Nie ma tutaj też specjalnego znaczenia klasa urządzenia źródłowego, ale im wyższa, tym słuchawki są w stanie zagrać słyszalnie lepiej.

M2s lubi podnosić i tak już dostateczny poziom basu w tych słuchawkach. Połączenie definitywnie dla fanów większej energii.

Co do gatunków – tu raczej bez preferencji. Tak jak pisałem wcześniej do elektroniki są świetne, w klasyce i muzyce filmowej rewelacyjne, nawet na j-metalu są w stanie się odnaleźć. Definitywnie jednak predysponowane są użytkownikom z zapędami audiofilskimi, melomanom, którzy doceniają muzykę za jej wielowymiarowość i styl, smak, emocje, a nie głuche, przyziemne łupanie na zasadzie „ma być głośno i bas”. Do takich zadań spokojnie wystarczą inne, znacznie tańsze modele słuchawek.

 

Podsumowanie

Historyjka o brzydkim kaczątku chyba najbardziej do tych słuchawek pasuje. Bezwzględnie należy dać im dojść do siebie, aby z matowych i wolnych dokanałówek przeistoczyły się w sprzęt o wysokiej eufonii i substancji, mający potencjał do zakasowania wielu innych słuchawek w okolicach swojej ceny, ale i nie tylko. Przyznam że nabyłem je znacznie szybciej niż zacząłem pisać powyższą recenzję, toteż emocje zdążyły już trochę opaść, niemniej jak daje się mam nadzieję odczuć, wcale nie zaważyło to na cały czas utrzymywanych pozytywnych wrażeniach oraz nie spowodowało, że słuchawki miały w ogóle okazję się znudzić. Nie znudziły i zapewne jeszcze przez wiele miesięcy, a może nawet lat nie znudzą.

Jedyna rzecz, która mnie niesamowicie drażni w tych słuchawkach, to praktycznie nieistniejące oznaczenie kanałów, które naprzykrza mi się często czy to po ciemku, czy w normalnym użytkowaniu. Można też zastanawiać się nad brakiem logo na korpusach oraz „zwyczajnymi” trochę kabelkami idącymi od rozgałęźnika i pozbawionymi ruchomego ściągacza, a także braku mikrofonu… tak, lista uwag może mieć w ich przypadku przynajmniej kilka pozycji, ale moim zdaniem brzmieniem i jego stosunkiem do ceny słuchawki spokojnie przeskakują ponad nimi zgrabnym susem. Na tą chwilę nie znam bardziej klasowych dokanałówek w tej cenie – leci więc zasłużona Rekomendacja.

 

 

Słuchawki Aune E1 można nabyć na dzień pisania recenzji w cenie 599 zł. (sprawdź aktualną cenę i dostępność)

 

Zalety:

  • lekka i wytrzymała konstrukcja korpusów
  • należycie wyposażone w dodatkowe tipsy
  • wysoka wygoda użytkowania z zachowaniem rozsądnej izolacji
  • prosta i łatwa aplikacja
  • dłuższy kabel niż w typowych dokanałówkach
  • fantastycznie organiczne i klasowe granie
  • duży realizm, a przy tym bardzo fajny bas i wgląd w detal
  • więcej niż porządna scena dźwiękowa
  • łatwe w napędzeniu i wysterowaniu
  • możliwość dodatkowego kształtowania dźwięku, izolacji i wygody za pomocą niestandardowych tipsów
  • bardzo atrakcyjny współczynnik ogólnej jakości dźwięku do ceny

Wady:

  • niektórym może przeszkadzać brak wersji z pilotem na kablu
  • brak czasami przydatnego ściągacza przy spliterze
  • kabel mógłby sprawiać na odcinkach do splitera nieco lepsze wrażenie
  • bardzo słabe oznaczenie polaryzacji kanałów
  • brak jakiegokolwiek etui w zestawie

 

Słuchawki zaraz po recenzji zostały przeze mnie zakupione jako flagowy model dokanałowy i służyły w tej roli do czasu zakupu iSine 20.

 

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

46 komentarzy

  1. Zaciekawiły mnie te doki, z recenzji wynika, że bardzo uniwersalne i kulturalne słuchawki. Cena przystępna, więc trzeba będzie koniecznie ich posłuchać. Recenzja jak zwykle na wysokim poziomie, pogratulować.

    • Bardzo dziękuję za ciepłe słowa. Planuję jeszcze podziałać z prostymi wykresami i wrzucić w przeciągu godziny uzupełnienie, ale tak, słuchawki są bardzo ciekawe i zdążyły sprawdzić się jako solidny punkt odniesienia już przy kilku innych recenzjach, także jeśli tylko będzie taka możliwość, gorąco zachęcam. Jedynie byle tylko były w pełni wygrzane.

  2. Bardzo dziękuję za tę recenzję. Doki mnie zaciekawiły już podczas czytania pierwszych wzmianek na łamach bloga, szczególnie w zestawieniu z Shanlingiem M1. Powyższy tekst potwierdził moje przypuszczenia i nadzieje, a tym samym zaostrzył chęć nabycia. 🙂
    Przyznam się szczerze, że słuchawki zaciekawiły mnie tak bardzo, że byłem już o krok od napisania wiadomości z zapytaniem odnośnie synergii z M1, a dziś ukazała się recenzja, która odpowiedziała na wszystkie moje pytania. 😀

  3. Bardzo dobre doki. Naturalne brzmienie, łatwe w przenoszeniu. Godnie walcza T20 i F9. No od F9 to lepsze są…

    • Nie wiem, czy komukolwiek to jeszcze się na coś przyda (odpowiedź po prawie 4 latach, a same słuchawki już praktycznie nieosiągalne), ale 390-ki były najlepszym produktem w ofercie RHA i – żeby było śmieszniej – najtańszym (no może poza parę zł tańszymi i o całą galaktykę gorszymi 350). Nie mam bladego pojęcia jakim cudem (chcący, czy niechcący) udało im się stworzyć pchełki generujące tak niewiarygodnie dynamiczny dźwięk. Dynamika (a w zasadzie mikrodynamika) bez porównania większa niż w posiadanych przeze mnie również E1, T20i, iSine 20 oraz Cometach. Wydaje się to wręcz absurdalne, ale z tych wszystkich to ma390u dają mi (niezależnie od gatunku, jak i źródła) największą frajdę ze słuchania muzyki, a pozostałe, skądinąd przecież genialne dokanałówki, leżą najczęściej w szufladzie. Czasem samemu jest mi ciężko w to uwierzyć.

  4. Ja za to serdecznie dziękuję za album „Granite”, który jest kapitalny. Zawsze zaglądam w każdą recenzję, czy nie ma przypadkiem dodatków w postaci muzyki, która w 90% przypadków od razu wpada w ucho.

    • Proszę uprzejmie Panie Adrianie. Ostatnio kupuję coraz więcej muzyki, więc możliwe że jeszcze wpadnie to i owo w ucho.

  5. Całkiem niedawno miałem spytać na forum kiedy będzie recenzja E1, a tu proszę 😉 Gratuluje recenzji, dawno nie byłem tak hype’nięty i szczęsliwy czytajac recenzję. Napewno się przy nich zakręce, jak tylko spadnie cena, lub będzie jakaś promocja

    • Miło słyszeć że wstrzeliłem się idealnie w czas. Na pewno nie było moją intencją wywoływać na nie hype’u, a jedynie jak zawsze należycie opisać je jako dobre i ciekawe słuchawki, które również sam użytkuję. Dobrą cenę najpewniej znajdzie Pan pośród modeli używanych, ale osobiście nie widziałem takowych zbyt często. Jeśli już to z ceną obniżoną o maksymalnie 100 zł.

  6. Witam, jak słuchawki sprawują się z telefonami? Szukam czegoś do telefonu, dokładnie htc u11. Pytanie jest takie, czy w ogóle jest sens kupować takie słuchawki do telefonu? Szukam czego uniwersalnego. Czy smartphone jest w stanie wyciągnąć coś z nich?

    PS. Świetna recenzja 🙂

    • Witam,
      Na blogu jest artykuł o samodzielnym wybieraniu słuchawek dokładnie wyjaśniający zagadnienie kupowania lepszych słuchawek do gorszych źródeł. Czy coś wyciągnie – to już zależy od smartfona, drzemiących w nim układów i ich implementacji. U11 niestety nie jest mi znany.

  7. Szkoda że nie było tej recenzji jak kupowałem swój zestaw przenośny 🙂 Akurat mam Shanlinga M1, natomiast słuchawki to MA750. Z brzmienia RHA jestem bardzo zadowolony, gorzej jest z wygodą, głównie przez konstrukcję OTE, nie chcę się już z nimi męczyć i szukam dla nich zastępstwa. Czy mógłby mi Pan pokrótce porównać je z E1? Słucham różnych gatunków rocka i obawiam się że E1 mogą grać za bardzo płasko, lubię w RHA ich lekką V-kę.

    • Ale był artykuł Panie Piotrze o najlepszych słuchawkach dla początkującego audiofila, w którym to E1 zostały przeze mnie dosyć konkretnie opisane 😉 . Recenzję MA750 i E1 ma Pan na blogu, toteż wszelkie porównania spokojnie może wykonać Pan samodzielnie właśnie z tego faktu, że za jedną i drugą parą stoi ten sam oceniający (czyli ja).

  8. Witam serdecznie. Zastanawiam się nad wyborem Aune i Sennheiser IE 80 S. Który model by Pan wskazał jako bardziej godny uwagi. Czy dwa razy wyższa cena senek idzie w parze z „dwa razy lepszą” jakością? Czy może lepiej różnicę zainwestować w Staxy 3100 w odsłuchy domowe a Auny potraktować jako słuchawki zabierane w podróż. Czy może jednak lepiej senki jako uniwersalne – podróż plus odsłuchy w domu z dac? Czytałem recenzje, że senki grają fantastycznie nawet bez pomocy dac’a. Proszę mi pomóc ????

    • Witam. IE 80 S nie znam, więc automatycznie idę zawsze w to, wobec czego mam pewność i weryfikację. SRS-3100 to nieporównywalne słuchawki względem wszystkich dokanałówek, więc wraz z E1 jest to praktycznie zestaw-marzenie.

  9. Dzięki, między innymi, Pana recenzji zakupiłem słuchawki. Zarówno z dragonfly-em jak i podloczone bezpośrednio do Galaxy s8 sprawują się doskonale, a być może przez kolejne dni wykrzesa się z nich jeszcze więcej. Bardzo dziękuję za recenzje 🙂

    • Jednak musze przyznać ze jakość kabelka od słuchawki do splittera ejst pożałowania godno…kewlar czy nie kewlar jest to smutne

  10. Panie Jakubie, dzięki za super recenzję…
    Dzięki niej już chyba wybrałem słuchawki dla siebie 😉
    Pytanie: czy zagrają one z FiiO X7 (wersja 1sza) wyposażonym w moduł AM1?
    Jestem bardzo zadowolony z tego źródła, bo ma wszystko czego potrzebuję i wolałbym uniknąć zmiany.
    Ewentualnie jeśli moduł będzie zbyt słaby, to mogę pokusić się o zmianę na AM2 lub AM3.
    Dziękuję.

    • Witam Panie Mariuszu,
      Proszę uprzejmie. Niestety nie wiem jak gra FiiO X7. Nie powinien mieć Pan jednak żadnego problemu z ich napędzeniem. Skoro spokojnie dają radę z dosyć słabym Shanlingiem M1…
      Pozdrawiam.

  11. Od wczoraj jestem właścicielką słuchawek, głównie dzięki Pana recenzji, a następnie przeszukiwaniu informacji na ich temat… Zacznę od tego, że nie jestem audiofilem. Nie udzielam się w sieci w komentarzach, recenzjach, itp, itd., ale tym razem MUSZĘ napisać, żeby potencjalni nabywcy wzięli sobie „głęboko do serca” Pana informację o niezbędności wygrzania TYCH słuchawek. Naczytałam się, że jest to bzdura wymyślona przez cyt. „nawiedzonych audiofili”. I co…?? Wczoraj, w pierwszych minutach, byłam prawie zawiedziona, nie słysząc różnicy pomiędzy nimi, a starymi mm30i i nowymi beatsx na iPodzie nano 7g (pisałam: nie jestem audiofilem). Zostawiłam je na noc „grające” i teraz ich nie poznaję! Rewelacja! Nie wiedziałam co można usłyszeć przez słuchawki. Nakrecam się teraz na jakieś grające, przenośne „pudełeczko”. Wracam więc do lektury Pana recenzji. Pozwolę sobie, w imieniu wszystkich czytających stronę, podziękować Panu za chęć dzielenia się rzetelną wiedzą.

  12. Dzień dobry, czy przetestuję kiedyś pan słuchawki sound magic e10 robią miazgę z muzyki , mają milion pozytywnych opinii myślę że są to idealne słuchawki do 150 zł , cena to 149 złotych dokładnie. Dążąc do meritum sądzę że pan powinien je zobaczyć i odsłuchać jako szanujący się prestiżowy audiofil.

    • Nie jestem pewien Panie Amadeuszu czy 1:00 w nocy kwalifikuje się na dzień dobry, ale szanujący się prestiżowy audiofil nie zawraca sobie głowy tak tanimi słuchawkami. Tak się składa że SoundMagic E10 dawno temu miałem okazję testować i przegrywały kompletnie z Brainwavz M1. Do tego stopnia że nie widziałem sensu nawet ich opisywać. Zwykłe, pospolite, trochę zamulone granie bez cech szczególnych i z małą sceną. Nie jestem pewien co mają wspólnego z testowanymi przeze mnie powyżej Aune E1, ale nie mają do nich kompletnie żadnego startu.

  13. Cześć. Kupiłem właśnie te słuchawki i przy okazji chciałbym zmienić też telefon, aby wycisnąć z nich maxa. Nie chciałbym dokupować żadnych wzmacniaczy, a muzyki słucham głównie ze Spotify. Wyczytałem, że hardwarowo muzycznie najlepszy jest LG V30, ale trochę przeszkadza mi jego wielki 6-calowy ekran. Byłbym wdzięczny za jakieś rekomendacje lub wskazówki. Pozdrawiam!

    • Witam Panie Michale,
      Rekomendacje co do telefonów to niestety nie na tym blogu 🙂 . LG V30 nie miałem w rękach i nie testowałem, ponieważ test musiałby się odbyć z zastrzeżeniem ingerencji w jego treść. Oczywistym jest, że nie mogłem się zgodzić na taki stan rzeczy, bowiem treść przestaje być wtedy recenzją przedstawiającą moje własne odczucia, a staje się zwykłą płatną reklamą pisaną pod dyktando.
      Pozdrawiam.

  14. Szkoda, bo chętnie przeczytałbym porównanie LGV30 z Shanlingiem czy Dragonfly`em, którego obecnie podłączam do Galaxy S8 (beznadziejnego pod względem jakości audio)

    • Niestety, również ubolewam. Pieniądze jednak to nie wszystko i znacznie cenniejsze jest dla mnie trzymanie się swoich zasad oraz czystego sumienia. Albo piszę po swojemu, albo wcale. Padło tym razem na to drugie. Może kiedyś będzie inna okazja. 🙂

  15. Witam serdecznie. Napisałem ten komentarz głównie jako słowa podziękowania dla Pana Jakuba. W słuchawkach Aune e1 odnalazłem to czego tak długo szukałem, czyli przyjemności z słuchania. To jest dokładnie taka sygnatura jaką chciałem a w większości przypadków nie było mnie na nią stać.slSerdecznie dziękuję Panie Jakubie jest Pan moim świętym Mikołajem!

    • Witam Panie Marcinie,
      Bardzo dziękuję za ciepłe słowa. Ale tak naprawdę Pan sam nim jest dla siebie – to bowiem Pan podjął decyzję o zakupie, także pozostaje pogratulować dobrego wyboru 🙂 .
      Pozdrawiam.

    • Witam,
      Mógł Pan Panie Piotrze napisać jeden komentarz, nie są potrzebne aż dwa, przy czym jeden tak trochę średnio merytoryczny. Nie wiem jakim cudem E1 mogą być suche w odbiorze, ale najwyraźniej wszystko jest możliwe i co uszy to opinia. Proszę więc sprzęt zwrócić i poszukać czegoś bardziej mokrego.
      Pozdrawiam.

    • E1 suche w odbiorze? To nowość, bo one właśnie nasyceniem i „muzyką w muzyce” zgarnęły wiele serc.
      Panie Piotrze, Mógłby Pan odnieść się do innych znanych Panu słuchawek i wykazać względem czego E1 brzmi sucho?

      Pozdrawiam
      Kuba

    • Nie warto, Pan Piotr to zwykły troll jakich wielu, merytorycznie nie napisze zupełnie nic bo zapewne nawet tych słuchawek nie słuchał, szkoda klawiatury na takie przypadki.

  16. Panie Jakubie przyznam szczerze że kupiłem te słuchawki w ciemno po przeczytaniu powyższej recenzji. Piszę w tym momencie komentarz mając je na uszach i słucham albumu Calendar project od Feverkina który znam do przysłowiowej nutki. Na Aune e1 muzyka sprawia przyjemność na nowo nawet jeśli słucham poszczególnych utworów po raz setny.Naturalność żywych instrumentów, organiczność oraz rozmiar sceny… dosłownie każdy poruszony powyżej aspekt ich sygnatury jest zgodny w 100 %. Świetna robota! Recenzenci powinni brać u Pana korepetycje i proszę mi wierzyć nie mam w zwyczaju słodzić na próżno.

  17. Chciałem kupić słuchawki do telefonu za góra 100 zł. A, obok mnie teraz leży M0 i E1 w uszach. Muszę przyznać, że nieziemskie doznanie! I to kilkupoziomowe! Po pierwsze ich wygląd (dzięki, że tak niepozornie wyglądają – żonie powiedziałem, że kosztowały dosłownie kilkadziesiąt zł, bo na tyle wyglądają), który woła o pomstę do nieba! Wyglądają wręcz żałośnie! Przewód wygląda, jak kawałek sznurka urwanego z jakiejś zabawki. Aluminium wygląda jak dobrej jakości plastik. Innymi słowy nie robią żadnego wrażenia! Ale jak tylko wskoczą do dziurek po bokach głowy…. Masakra!!! Dawno nie słyszałem (na studiach HD 600 kiedyś tam) tak wyrafinowanego i zbalansowanego dźwięku, który wydobywa tyle emocji z muzy! A najlepsze to jest to, że słucham na co dzień HH i elektroniki. A, tu nie mogę się oderwać od Bocceliego! Przepysznie słucha się ambientów, czy downtempo. Latam teraz po różnych gatunkach w poszukiwaniu „orgazmu” muzycznego, które te słuchawki po prostu powodują! Do tej pory użytkowałem HD 380 Pro z Maya 5U, ale od wczoraj mam nowego króla, który nie tylko pozwala mi dłużej siedzieć (HD 380 po kilkudziesięciu minutach łeb mnie bolał od scisku) i słuchać, delektując się każdą przerobioną przez nie nutką. Miałem wyrzuty sumienia wydając tyle na nie kasy, ale są tego warte! Dziękuję za tę recenzję!
    Mam jedno tylko pytanie: nie dzieję się z nimi nic jak przenosząc je słuchawki będą się siebie dotykać? Mają naprawdę silne magnesy i jak wrzucam je do woreczka to słuchawki momentalnie się odnajdują i łączą ze sobą. Nie zaszkodzi im to?
    Dziękuję za odpowiedź i gratuluję rzeczowego contentu!
    Oby tak dalej!

  18. Cieszę się ze trafiłem na tą stronę, słuchawki sztos, bardzo dziękuję za pomoc w wyborze.
    Serdecznie pozdrawiam

  19. Zgadzam się z Piotrem.
    Słuchawki są ogólnie dobre , ale nie za tą cenę.
    Bas jest bardzo dobry; wyższy i średni bas jest super ,ale najniższy subbas potrafi czasem zamulać i zadudnić .
    Średnica jest wielobarwna i bardzo szczegółowa .
    Wysokie tony owszem są bardzo rozdzielcze i szczegółowe , ale przez tą szczegółowość zachodzą na wokale gdzie podkreślają sublikaty na wokalu przez co na dłuższą metę drażnią i kaleczą uszy .
    W porównaniu do moich starych grado sr60 wypadają przeciętnie . Brakuje mi w nich tych emocji na wokalu i stonowanych sopranów oraz super basów , a to wszystko miałem na grado.

  20. Witam.
    Interesująca recenzja. Jak te słuchawki wypadają w porównaniu z
    1MORE QUAD DRIVER IN-EAR
    ?

  21. Już po raz kolejny korzystam z Pana recenzji i po raz kolejny strzał w dychę.
    Te słuchawki wolę nawet od Bowers & Wilkins P7 Wireless, które uważam za świetne.
    Bardzo przyjemny detaliczny dźwięk z lekko przyjemnie zaznaczonym basem. Słucham z telefonem LG G7. Rozróżnienie prawy lewy załatwiłem kolorową izolacją 🙂
    Pozdrawiam.

  22. Dzień dobry Panie Jakubie
    Rozważam zakup e1 ale mam pewne wątpliwości jeśli chodzi o wyciszenie i trzymanie się słuchawek w uchu ( czasem biegam) , rozważam więc również zakup MEE Audio MX2PRO ze względu na ich wyciszenie, mocowanie OTE i również dobre recenzje. Zastanawiam się jak by wypadły w porównaniu z e1. Słucham głównie rocka progresywnego czasem coś z metalu. Czy odsłuchiwał pan kiedyś MEE Audio MX2PRO ?

  23. Dziękuję za wskazanie E1, świetnie mi pasują z X1s – na lato przy kompie zamiast hełmofonów – pełny komfort 🙂

  24. A, musiałem zmienić gumeczki na miększe, te z zestawu jakieś za sztywne ma moje kanały dźwiękowodowe 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *