Recenzja KOSS Porta PRO Wireless

Te słuchawki nazywane są legendarnymi i przymiotnik ten bierze się naprawdę nie bez powodu. Porty PRO pojawiły się bowiem na rynku w 1984 roku i do dziś słuchawki te są cały czas produkowane, mając po drodze zaliczonych kilka okolicznościowych, limitowanych edycji. 34 lata produkcji. Tylko niektóre konstrukcje mogą poszczycić się tak wielkim uporem, ale i popytem, bowiem jest on niezmiennie wysoki po dziś dzień, mimo upływu lat, rosnącej konkurencji oraz wszędobylskiego zalewu chińskiej myśli ekonomiczno-technicznej. KOSS pozostaje wierny swojemu brandowi i wizji, jaką firma ta uskutecznia od dekad, dlatego dopiero w 1999 roku wprowadzono wersję sportową Sporta PRO, a w 2012 roku wariant KTC z mikrofonem. Minęło kolejne 6 lat, a ponieważ świat cały czas się zmienia, przyszła pora na odpowiedź w kontekście coraz większej mody na bezprzewodowe audio i usuwanie wtyku jack z urządzeń mobilnych. Odpowiedzą tą są KOSS Porta PRO Wireless.

W zestawie mamy głównie etui i kabel ładowania. Reszta? Na co komu reszta.

Dane techniczne

  • Format słuchawek: kompaktowe, składane
  • Przetworniki: dynamiczne, otwarte
  • Wersja Bluetooth: 4.1 z aptX
  • Pasmo przenoszenia: 15Hz – 25 kHz
  • Czas pracy bezprzewodowej: ok. 12 godz.
  • Waga słuchawek: 70 g

 

Zawartość zestawu:

  • słuchawki KOSS Porta PRO Wireless
  • twarde etui na słuchawki
  • kabel ładowania USB
  • instrukcja obsługi

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Opisując KOSSy Porta PRO, nawet mimo faktu, że to model Wireless, którego na rynku do tej pory nigdy nie było, mam wrażenie jakbym tłumaczył czemu woda jest mokra. Nie wiem co trzeba byłoby uczynić, aby nie mieć nigdy styczności z tym modelem nawet na zdjęciach w sieci. Tyle lat egzystencji na rynku powoduje, że jego rozpoznawalność jest naprawdę ogromna i tym samym stawia to trochę mój opis techniczny w bezcelowości.

Te słuchawki od zawsze były wzorem ultra-kompaktowości.

W przypadku modelu Wireless jest praktycznie tak samo, bowiem konstrukcja nie uległa żadnym zmianom względem modelu kablowego, poza tym, że słuchawki otrzymały krótki kabel z pilotem (pełne sterowanie odtwarzaniem i głośnością) i pakietem bateryjnym w formie dwóch osobnych modułów. A i tak wszystko udało się zmieścić w wadze dokładnie 70 g. Tyle dokładnie wskazywała waga, gdy złożone KPPW się na niej znalazły.

System składania jest tu rozwinięty aż do przesady.

Przetworniki znajdują się zamknięte w perforowanych czaszach wciśniętych w uchwyty tworzące wraz z wystającą z nich kulką system głowicowy, mogący dostosować się do dowolnego kąta i płaszczyzny. Przytwierdzone jest to do plastikowej obudowy zintegrowanej ze składanym mechanizmem i poduszkami skroniowymi.

Po odczepieniu haków trzymających pałąk, słuchawki nadal prezentują bardzo kompaktową formę.

Te, zwłaszcza bardziej doświadczonym użytkownikom, przypominać mogą trochę rozwiązania w stylu K1000, ale tutaj działają one na zupełnie innej zasadzie. Przełączniki Comfort Zone służą dodatkowemu regulowaniu stopnia nachylenia/przybliżenia tychże poduszek względem głowy, toteż KPPW są bardzo elastyczne pod względem adaptacji pod anatomię słuchacza.

Ale wystarczy je rozłożyć, aby zaczęły przypominać słuchawki.

Coś, co nie uległo w ogóle zmianie, to wrażenie delikatności konstrukcji, odlewy, plastiki, wszystko to powoduje, że ma się wrażenie niskiej wytrzymałości. To jednak głównie pozory, zaś w razie czego jesteśmy wspomagani roczną gwarancją producenta.

Bardzo nietuzinkowe słuchawki, trzeba powiedzieć.

Na dużą pochwałę należy wymienić czas pracy na baterii wynoszący do 12 godzin oraz wsparcie dla Bluetooth 4.1 z aptX. Producent postarał się o to, aby KPPW nie miały się czego wstydzić przy modelach dokanałowych i w praktyce przy sporadycznym, dorywczym korzystaniu mija bardzo dużo czasu, zanim uda się zmusić KOSSy do zapłakania o ładowanie. Co jednak należy podkreślić, słuchawki nie mają możliwości połączenia kablowego.

 

Wygoda i izolacja

Izolacja de facto nie istnieje w tych słuchawkach i jest to rzecz, z którą praktycznie każdy posiadacz KOSSów musi się liczyć. Nie tylko tu, ale od zawsze. Nawet autorskie modyfikacje polegające na dosztukowywaniu nauszników o większym rozmiarze, nie były zorientowane nigdy na izolację. Jedynie bardzo zaawansowane transplantacje przetworników do zamkniętych kopuł na wzór PRO4/AA czy QZ99 przychodzą mi do głowy. Tak, izolacji nigdy tu nie było i nie miało być, to klasyki, konstrukcja kompaktowa datowana na czasy Walkmanów.

Przełączniki Comfort Zone sterują punktami docisku.

Wiele słuchawek, w tym oczywiście i od samego Sony, było w takiej lub podobnej formie – otwartych przetworników z gąbkowymi poduszkami. Słuchawki starają się za to kompensować w pewien sposób tą niedogodność brzmieniem, które skierowane w stronę ciepłobasową łatwiej wtapia się z średnio lub najlepiej nisko nasycone hałasem otoczenia.

Pilot jest odseparowany od pakietu bateryjnego. Tak jest lepiej i przede wszystkim bardziej symetrycznie co do rozkładu masy.

Sama wygoda plasuje się na dobrym poziomie, choć nie jestem z definicji fanem konstrukcji kompaktowych. Porty są jednak taki modelem, z którym spokojnie mógłbym żyć i którego format w żaden sposób by mi nie przeszkadzał. Bo w praktyce tak właśnie było i nie narzekałem na wygodę KPPW, głównie za sprawą grubych, wygodnych gąbek.

 

Balans, szumy, przebicia, lagi

Słuchawki zachowują bardzo dobre właściwości balansu, bez przeciążeń na baterię, jednocześnie nie stwierdziłem przy nich żadnych problemów związanych z lagami czy przebiciami. Podczas użytkowania daje się usłyszeć cichy szum w tle, ale nie jest to problem zwłaszcza w otoczeniu otwartym nie będącym kompletną ciszą. Jeśli nawet, mieści się w granicach normy. Słyszałem wcześniej narzekania na ten aspekt z innych miejsc, ale najczęściej użytkowany z nimi nadajnik BT400 naprawdę nie powodował u mnie żadnych problemów, czy może inaczej: po prostu natężenie szumu nie zwracało na siebie mojej uwagi i mieściło się w mojej granicy tolerancji, która nie jest wcale taka duża. Poziom odpowiadał z pamięci np. Bluedio T5, natomiast plasował się poniżej modelu F2.

 

Przygotowanie do odsłuchów

Jak zawsze wszystkie procedury i opisy można znaleźć na tej stronie, wraz ze sprzętem, który jest przeze mnie wykorzystywany, a który przewija się również i w tej recenzji w jej treści.

Słuchawki przyjechały jako nowe, ale nie stwierdziłem, aby podlegały procesowi wygrzewania. Dla pewności zawsze zostawiam sobie 24-48h z tytułu profilaktyki.

Sprzęt sprawdzany był bezprzewodowo na komputerze PC oraz w komunikacji ze smartfonem i odtwarzaczem Shanling M1. W praktyce mocno porównywałem je z Aune E1 i Audeze iSine 20. Ponieważ na wokandzie miałem w tym okresie także modyfikacje do LCD-2, także i one służyły mi do okazjonalnego wyresetowania się czymś konkretnym i znacznie droższym od KPPW.

 

Pomiary

Bardzo równy przebieg, choć dopiero w sopranie dzieje się to i owo. Nie rzuciło mi się to jednak w uszy podczas odsłuchów, biorąc przynajmniej pod uwagę moje własne różnice anatomiczne między jednym a drugim uchem.

Spójność pomiarowa dla każdego kanału jest całkiem dobra, ale ułożenie słuchawek na głowie będzie miało bezpośredni wpływ na natężenie reprodukcji basu oraz średnicy:

Scenicznie słuchawki są rozbudowane do przodu i na boki.

 

Jakość dźwięku

Jest znacznie wyższa niż wskazywałyby na to gabaryty tych słuchawek. Bas KPPW jest dokładnie taki, jaki powinien być i jaki jest obecny przy modelach przewodowych: podkreślony, ale w przyjemny i „stary” sposób, na środkowy bas. Ładnie podkreślający linię basową, maskujący trochę słabszy niższy bas oraz oszczędniejsze zejście wynikające z użycia przetworników otwartych i to w formie tak kompaktowej. Wielu osobom się to od zawsze podobało i do tej pory KPP stanowią w tym względzie pewien wzorzec. Oczywiście oznacza to mniejszą uwagę przykładaną do dokładności, precyzji i rytmiki, ale są to rzeczy jakoby realizowane tu kompromisowo i użytkownik słucha muzyki z przeświadczeniem, że „tak musi być”.

Średnica nie jest jednoznacznie skonkretyzowana w naszą stronę, formułą trochę rozmyta, przestrzenna, ale i nieco przybliżona. W efekcie powstaje przed nami trochę dyfuzyjna kreacja, w której źródła pozorne prezentują się nie punktowo i wyraźnie, a troszkę nieuchwytnie, z przytartymi krawędziami, wzmacniając za to wrażenie przestrzenności. Jest to bardzo łatwe do usłyszenia, gdy korzystamy na co dzień ze słuchawek typowo średnicowych. Jeśli ktoś nigdy takowych nie miał i nie wie jak brzmią, KPPW będą dla niego wydawały się bardzo bliskie w tym względzie. Będzie to jednak ułuda wynikająca ze spolaryzowanego bagażu doświadczeń. Trudno mieć o to akurat do mnie pretensje. Poza tym pomiary nie kłamią. Z drugiej strony nie jest to też jakaś ujma, jeśli średnicę odbiera się samemu inaczej. Jeśli jednak godzące we mnie wypowiedzi mają na jakimś forum niemalże protekcję, wnioski nasuwają się jednoznaczne.

Nad sopranem KPPW spędziłem trochę czasu starając się przyrównać go do znanych mi słuchawek mogących pełnić rolę alternatyw ze wspólnym z KOSSami mianownikiem. To zadziwiające, ale nie udało mi się znaleźć niczego, co byłoby dla nich faktycznie bezpośrednią alternatywą. Tonalność KPPW była najbliższa dosłownie kilku modelom, ale w różnych naciskach i w różnych proporcjach. Ostatecznie to właśnie jej korelacja w ramach sopranu względem innych podzakresów jest też na swój sposób unikatową cechą charakteru tych słuchawek. Czemu? KPPW mają nietypowe wybicie w punkcie 5,5 kHz, a więc tuż przed progiem sybilantów i poprzedzone wzmożeniem w punkcie 2,5 kHz. Nadaje to specyficznej detaliczności, ale słuchawkom bardzo daleko do nosowości czy ostrości. Wszystko przez sąsiedztwo tegoż wybicia. Zakres 3 do 4,5 kHz to tendencja spadkowa z bardzo mocnym dołowaniem tuż przed rzeczoną górką. Natomiast po jej przekroczeniu słuchawki szybko wytracają impet. Jednym słowem połowa niższego sopranu się przyciemnia, jak również połowa wyższego. Unikatowe jest to zachowanie i tym samym unikatowe przełożenie na dźwięk.

Jeśli doliczymy do tego całkiem sporą scenę rysowaną na kształcie pogłębionej elipsy, wychodzą nam bardzo ciekawe słuchawki. Tak, takie właśnie były od zawsze KPP, dlatego dorobiły się statusu legendy. Zresztą nie tylko one. Te same przetworniki robiły już furorę w KSC75 czy UR40. KOSS eksploatował ich potencjał w miarę swoich możliwości i za każdym razem jednym z przymiotników opisujących sposób grania była scena. Zdolności sceniczne wynikają tu głównie z samej konstrukcji, która jest otwarta i w pełni perforowana już na etapie samej czaszy kapsuły przetwornika. Wykracza to sumarycznie poza standard, jaki obowiązuje z reguły w tym przedziale cenowym i konstrukcyjnym. Przykładowo Encore RockMaster Live są dla mnie modelem podobnie, acz nieco mniej scenicznym. Zaś Achievery jednoznacznie mniej sceniczne od obu modeli.

Wrażenia ogólne są więc bardzo dobre. Nawet powiedziałbym, że wyśmienite. Mieszanka z jednej strony muzykalnego animuszu i ciepłego usposobienia. Z drugiej strony spory zastrzyk sceniczności, otwartości i zwiewności wraz z detalem. Wszystko to sprawia, że słuchawki – mimo posiadania własnego charakteru – praktycznie nie mają dla mnie wad. Wchodzą w ucho od startu, noga praktycznie sama rwie się do wybijania rytmu, nawet jeśli nasz gust jest zupełnie inny. KOSSy zagrają po prostu zawsze i zawsze przykują słuch. Dlatego cały czas uważam je za jedne z najlepszych i najbardziej opłacalnych kompaktów na rynku, dla których – może trudno w to uwierzyć – ale ciężko jest znaleźć brzmieniową alternatywę, nawet jeśli dołożyć sporo do budżetu, w którym się szuka.

Najbardziej jednak przypominają mi K70 TV oraz może K240 Monitor, ale będąc od nich wersją bardziej basową i paradoksalnie – cieplejszą na najwyższej oktawie. Sporo analogii jest też przy rzeczonych ERML, które są chyba jedyną alternatywą podobnego formatu, aczkolwiek z mocniejszym basem i gorszym wykonaniem, zwłaszcza co do powtarzalności. Słuchawki mimo to wciąż utrzymują swoją unikatowość, brzmienie mające w sobie ładunek przeświadczenia u użytkownika, że takiego dźwięku nie da się znaleźć nigdzie indziej. I to samo w sobie buduje bardzo mocno pozytywne wrażenia wokół KPP, w dowolnej wersji w zasadzie.

 

Podsumowanie

Słuchawki te, jak również ich przetworniki, to klasyka i legenda przenośnego audio. Sprzęt bardzo kompaktowy, sprawdzający się w wielu sytuacjach, w których izolacja od otoczenia nie jest dla nas priorytetem. Potrafią przy tym dać multum radości z odsłuchów i to wcale nie mniejszej od iSine (testując je na wyjeździe miałem obie pary). Brzmieniowo mają swoją manierę, częściowo wynikającą z konstrukcji, ale całokształtem zawsze zostawiają po sobie pozytywne wrażenie.

Jedno muszę powiedzieć na koniec. Te słuchawki to legenda. Naprawdę.

Dlatego też tak w zasadzie nie mam do czego się w nich przyczepić, może do braku wyrównania, za którym często optuję. Z pozostałych rzeczy mieć będziemy już tylko kwestię równie sławnego pałąka stalowego oraz ogólnie wyższą cenę ponad wyraźnie tańszym modelem kablowym, w której zyskujemy duże możliwości bezprzewodowe i całościowo bardzo dobrze dobraną elektronikę. Ostatecznie słuchawki dźwiękowo bardzo mi się spodobały. I to na tyle, aby za całokształt nagrodzić je wyróżnieniem. To naprawdę ciekawy model i nie bez powodu mający status legendy.

 

 

Słuchawki KOSS Porta PRO Wireless można nabyć na dzień pisania recenzji w salonach Top HiFi za ok. 450 zł.

 

Zalety:

  • kompaktowy, ultra-składany format
  • czas pracy w trybie bezprzewodowym do 12 godzin
  • wsparcie dla aptX
  • legendarna konstrukcja dopasowująca się do dowolnego kąta uszu czy głowy
  • ciepłe i muzykalne granie z mocniejszym basem
  • bardzo fajna scena
  • świetnie dobrany akustycznie układ elektroniczny
  • akceptowalny poziom szumów w trybie BT, a także brak przebić czy lagów

Wady:

  • trochę toporny w obsłudze pałąk
  • wrażenie delikatności
  • brak izolacji z racji pełnej otwartości
  • notoryczne składanie się, przez co przy zakładaniu trzeba mieć wprawę i cierpliwość
  • brak możliwości połączenia kablowego

 

Serdeczne podziękowania dla sieci salonów Top Hi-Fi & Video Design za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów

 

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

29 komentarzy

  1. Mam pytanie : czy ten model – oprócz samej funkcjonalności wireless – brzmieniowo jakoś się różni od starszych wersji ? Jeśli tak to ewentualnie na + czy – ? Pozdrawiam. A.

    • Radzę przeczytać przynajmniej akapity traktujące o jakości dźwięku. Ja przez całe moje życie słuchałem i nadal słucham sporo ale na sprzęcie służącym do jej odtwarzania i odsłuchu znam się w stopniu podstawowym, bo nigdy mnie to zbytnio nie interesowało; sprzęt po prostu miał grać tak, aby muzyka się zeń wydobywająca grała mi w duszy. Niestety ostatnio nabyłem urządzenie, które w żadnym wypadku nie spełnia moich kryteriów, a zakup ten zawdzięczam zaufaniu do firmy, z której urządzeń dotychczas z przyjemnością korzystałem, ale przede wszystkim własnej małej wiedzy, którą postanowiłem pogłębić i tak właśnie tutaj trafiłem. Pierwsze wrażenie było takie, że to chyba miejsce nie dla mnie, bo zbyt dużym laikiem jestem w tym temacie i chyba trochę za starym, chociaż na naukę nie jest nigdy za późno. Wczytałem się jednak treść recenzji i bardzo szybko mnie one wciągnęły, bo chociaż dotyczą w większości sprzętu będącego poza moim zasięgiem finansowym i potrzebami słuchowymi, to są tak świetnie napisane, przyjemnie się je czyta nawet takiemu laikowi jak ja. dlatego dziwi mnie fakt, że ktoś zadaje pytanie o to, co ewidentnie znajduje się w artykule. Chciałbym przy okazji podziękować Panu Jakubowi za stworzenie tego bloga, bo dzięki wiedzy na nim zwartej, nigdy już chyba nie popełnię błędu, który popełniłem.

    • Również dołączam się do pytania (miałem kidyś Koss Porta Pro przewodową). Pan @Jacek jakby nie do końca chyba zrozumiał pytanie @Arturos1967.

  2. Ciekawa recenzja. Przypomniał mi się mój stary walkman z podobnymi słuchawkami. Czy przy okazji mógłbym poprosić o poradę? Szukam słuchawek (w połączeniu z jakimś (jakim?) zewnętrznym DAC, niezbyt drogim, podpiętym do laptopa lub telefonu), które uszlachetniłyby muzykę z youtube. Ukryły nieco jej niedostatki, uwypukliły to co dobre.

    • „Ukryły nieco jej niedostatki, uwypukliły to co dobre.” Tutaj niestety Cię rozczaruję. Generalnie z odsłuchami ze skompresowanego Youtuba sprawa wygląda na odwrót – im lepszy sprzęt, tym bardziej słychać zaniżoną jakość dźwięku. Obecnie zdecydowanie lepiej rozejrzeć się za streamingiem muzyki np. Spotify czy Tidal. Takie jest moje zdanie na podstawie tego, co sam zaobserwowałem. Pozdrawiam

    • Cześć
      W TopHi-Fi jest promocja na DragonFly Black 1.5 w cenie 220zł (przecena z ~450zł). Świetny sprzęt do laptopa i smartfona, którego recenzję znajdziesz na tym właśnie portalu.
      W kwestii słuchawek za dużo nie pomogę, ale w samej recenzji Pan Jakub opisywał kilka ciekawych zestawów.

  3. A jak wypadają te słuchawki w porównaniu z: Audio-Technica ATH-ANC700BT?
    W domu będę słuchał z Aune X1s, który zakupiłem dzięki Panu, Panie Jakubie.

    • Zupełnie inaczej Panie Robercie i można porównać obie recenzje między sobą, aby się o tym przekonać (pisane były przez jedną i tą samą osobę). Pomiary również są między tymi modelami porównywalne (tworzone na tej samej metodologii i sprzęcie). Plus może umknęło to w recenzji, ale KPPW nie mają złącza analogowego.

  4. może komuś przyda się taka informacja: wyraźnie słyszalne zakłócenia ze źródeł : smartfon Samsung S8, TV Samsung UE49KU6470S, zdecydowanie mniej ale jednak USB bluetooth LogiLink BT0015. Przez co słuchanie muzyki w otoczeniu wyciszonym przy ustawionym niskim poziomie głośności jest bardzo irytujące…

  5. Czy ten model sprawdzi się także podczas biegania (nie mam na myśli zróżnicowanych biegowych treningów) raczej spokojny jednostajny bieg? Czy konstrukcja pałąka pozwoli na dobre trzymanie się głowy?

    • Biegam w nich od roku, tyle że wersja z kablem i nie wyobrażam sobie powrotu do czegokolwiek innego ?

    • Dadzą radę. Przy spokojnym jednostajnym biegu trzymają się głowy bez najmniejszego problemu.
      Weź tylko pod uwagę, że jest to otwarta konstrukcja – słychać dźwięki otoczenia i nie każdy to lubi. Dla mnie akurat to duży plus, bo dźwięk jest wystarczająco donośny, bym wyraźnie słyszał muzykę, ale jednocześnie mogę kontrolować co dzieje się naokoło mnie.

    • zdecydowanie tak. mam te sluchawki na kablu, i są fantastyczne. Aktualnie czekam na model bezprzewodowy, trochę obawiam się, czy te sterowniki na kabla h nie będą wisieć, dyndając jak oszalałe

    • I jak z tym kablem? Przeszkadza podczas biegania? Ciekawe jak z żywotnością gąbek albo ich trwałością na pot 🙂

    • Gąbki są kiepskie, u mnie po roku zaczęły się mocno kruszyć.
      Można kupić Yaxi, ponoć są świetne… ale cena już nie zachęca, za to na Aliexpres są całkiem przyzwoite zamienniki (nieporównywalnie lepsze od oryginalnych) np Poyatu czy trochę lepsze, ale droższe EXPack4OE. Te pierwsze mam od pół roku i są naprawdę niezłe, te poprzednie miałem koło trzech lat, ale z głupoty własnej uszkodziłem jedną gąbkę.

      Co do kabla – można go ułożyć na opasce i wtedy dosłownie zero problemów. Ot przykleić na taśmie dwustronnej baterię/pilota do plastikowego boku pałąka, a kabel zaczepić u góry dwoma/trzema malutkimi uchwytami na kable (można kupić za grosze, też na Aliexpres).
      Całość po takim „tuningu” nie wygląda źle, a przynajmniej nie ma problemu z wiszącymi kablami.

  6. Jako że uważam AudioFanatyka za najlepsze źródło recenzji i informacji o audio w polskim internecie, tak postanowiłem, że poziele się swoją recenzją i dodam swoje marne 5 groszy do recenzji pana Jakuba.
    W ramach wstępu, prywatnie jako „stacjonarne” mam AKG K612 Pro, które trochę wypaczają test:P Przed zakupem testowałem kilka innych słuchawek bezprzewodowych: JBL Tune 500BT (od kolegi), Edifier W820BT i W855BT (obydwa kupiłem i odsprzedałem), także będą do nich porównania. Dodatkowo testowałem też wersję przewodową i wyszło że…
    1. Słuchawki grają praktycznie tak samo jak oryginały na kablu. Ogólna charakterystyka jak i jakość czy czystość dźwięku moim zdaniem na identycznym poziomie. Minimalna różnica jest natomiast w szumach…
    2. Szumy – po przetestowaniu kilku innych słuchawek bezprzewodowych bardzo się o nie bałem, JBL i Edifiery mocno mnie tutaj zawiodły – gdy nic nie grało, to było słychać wyraźny i dość głośny szum, podczas samego odsłuchu zanikał, ale też dało się go odczuć. Koss’y bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły.
    Owszem szumy dalej występują (jak to w tańszych słuchawkach BT) ale są naprawdę bardzo małe. Podczas braku dźwięku prawie nic nie słychać, a a nawet jeśli, to nie jest to irytujące (a jestem na to mocno wyczulony), podczas odtwarzania też jest bardzo dobrze – coś tam owszem czasem się przemyci, ale absolutnie to nie przeszkadza. Moim zdaniem w tej cenie nic bezprzewodowego nawet nie ma startu do tych Koss’ów pod tym względem.
    3. Specyfika dźwięku – słuchawki mają charakterystykę wyraźnie basową. Sam bas nie jest przesadnie silny, ale wyczuwalnie wlewa się na inne pasma. Reszta jest trochę wycofana, choć sam dźwięk jest czysty i w miarę wyraźny. Trochę średnio z separacją, ale tak jak pisałem wyżej – mam porównanie do K612 Pro (na niezłej karcie dźwiękowej) i jest to mimo wszystko zupełnie inna liga. Moim zdaniem, nawet mimo nie do końca „mojej” charakterystyki dźwięku i pewnych braków, grają sporo lepiej od JBL i Efifierów.
    4. Opóźnienia – Krótko i bez owijania – nie stwierdziłem żadnych. Można oglądać filmy i grać w gry bez najmniejszego problemu, co w Edifierach było niemożliwe.
    5. Bateria – wg specyfikacji producenta. Nie mierzyłem z zegarkiem, ale mniej więcej te 10-12 godzin będzie. Gorzej z ładowaniem bo to trwa dość długo (myślę, że ok 4 godziny przez gniazdko USB).
    6. Jakość wykonania – tutaj to jest grubo:P Coś jakby połączyć plastiki z recyclingu, wycięty pasek z puszki od piwa, najtańsze gąbki do pakowania paczek i owinąć w stylówę z lat 80-tych…
    Ogólnie wygląda jakby całość miała się rozpaść po pierwszym założeniu na głowę, ale o dziwo jest to całkiem trwałe i nawet wygodne w użytkowaniu… no może oprócz upierdliwego metalowego pałąka, który trzeba ustawiać przed każdorazowym użyciem (chyba, że włoży się pod plastiki kawałek papieru/gumy).

    Podsumowując – fajne słuchawki bezprzewodowe z niezłym w swojej cenie dźwiękiem bezprzewodowym, minimalnymi szumami i brakiem opóźnień (co jest dość istotne). Moim zdaniem pod żadnym względem nie urywają 4 liter, ale jak ktoś nie miał styczności z dużo lepszym sprzętem, to będzie bardzo zadowolony, a na pewno bardziej niż przy reszcie słuchawek BT w podobnym budżecie.

  7. Martwi mnie trochę ten bass. Miałem Koss ur 20 czy 40, nie pamiętam już bo się rozsypały gąbki. I też grały mocniej bassem ze świetną sceną. Ale górnych tonów jak na lekarstwo. Teraz mam JBL T500BT i tego się słuchać nie da, bo to gra tylko bassem, który nienaturalnie jest podbijany. Lubię bas, ale jak jest wyrównany z górnymi tonami. Lub choć ze średnicą. Tak aby można był posłuchać Coltrane`a a szczególnie McCoya, bo jego solówki są niezrównane na pianinie. Nieźle pod tym względem wypadają słuchawki od LG quadbeat 3. Ze wszystkich jakie miałem, te grały najbrdziej naturalnie, choć tego basu było po dostatkiem. Gorzej wypadają B&O z tel V30. To już nie gra w ogóle. Dlatego zastanawiam się po zakupie PortaPro nie będę żałował, że brakuje mi średnicy, lub wysokich tonów. prośba o poradę.

  8. Mam pytanie, do czego służą te przesuwne przyciski w mechanizmie składania, w zasadzie nie blokują w żaden sposób słuchawki. Jak się przesunie je do tyłu, słuchawka jest równo z obudową, ale przy małym ruchu wyskakują z tej pozycji.

    • To jest regulacja siły docisku (light – firm). Wyskakują z pozycji mniejszego (light) docisku w stronę większego (firm). W stronę mniejszego docisku trzeba te przyciski ręcznie przesunąć i jednocześnie rozchylić słuchawki.

  9. Czy te słuchawki zrywają połączenie BT (z laptopem czy telefonem) i się wyłączają przy dłuższym okresie bezczynności? Powiedzmy 30 min czy 1h?
    I 2. pytanie: czy mają możliwość parkowania z telefonem i laptopem jednocześnie?

    • 1. Po jakimś czasie bezczynności wyłączają się. 2. Nie da się sparować jednocześnie dwóch źródeł.

    • Bluetooth służy do połączeń point-to-point dlatego nie da się łączyć dwóch urządzeń jednocześnie. Jeśli któreś to robi to znaczy że albo są dwa moduły BT w środku albo korzysta z innego połączenia np. NFC (chyba głośniki Sony tak robiły że między sobą NFC a z telefonem BT).

  10. Witam, czy słuchawki posiadają moduł bluetooth do PC?
    Z tego co czytałem nie ma możliwości połączenia kablowego, a na żadnej stronie sklepowej nie znalazłem informacji o tym. Po prostu szukam słuchawek bezprzewodowych do komputera.

  11. Uwielbiam te słuchawki, ale przez brak izolacji nie mogę z nich korzystać w pracy. Szukam czegoś podobnego scenicznie i zbliżonego brzmieniowo do KPP, ale w wersji chociaż półotwartej. Mógłby Pan coś polecić?
    Może być nawet 10x droższe, jestem zdesperowany 😉

  12. Cześć, kupiłem te słuchawki na allegro i zastanawiam się czy nie zostałem oszukany. Zamówiłem je w kolorystyce czerwonej i wszystko wygląda dobrze poza etui. Etui nie jest twarde tak jak w opisie tylko jest woreczkiem do którego słuchawki się ledwie mieszczą. Opakowanie w jakim było dostarczone też było jakieś dziwne, na kartonie był wydrukowany napis JBL. Sprawdzałem na oficjalnej stronie koss kolorystyke tych słuchawek i nie ma do wyboru czerwonego. Ktoś też ma takie słuchawki? Czy to normalne, że etui to woreczek?

    • Zawsze warto sprawdzić w pierwszej kolejności, czy kupiło się produkt nowy bądź używany, czy sprzedający opisywał że słuchawki przyjdą w nieoryginalnym opakowaniu zastępczym itd. Często są to słuchawki po zwrotach konsumenckich, gdzie oryginalne pudełko zostało zniszczone lub zagubione. Takie słuchawki są oferowane w niższej cenie niż słuchawki nowe. Jeśli natomiast jest to zakup używany/poserwisowy/od osoby prywatnej, wówczas wszystko się może zdarzyć. KOSS nie ma nic wspólnego z marką JBL, to jest pewne. Co do etui – trudno powiedzieć. Być może nastąpiła zmiana po stronie producenta, a być może tak jak pisałem jest to repack/outlet. Temat najlepiej opisać na forum (forum.audiofanatyk.pl), komentarze pod recenzją nie są dobrym miejscem do poruszania takich przypadków.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *