Bluedio wprowadzając model Turbine Monitor zaskoczyło kompletnie, ale przede wszystkim bardzo luźnym podejściem do tematu jednorodności serii w ramach jednego nazewnictwa. Nauszne T3+ z wbudowanym odtwarzaczem, potem większe nauszne T4 o równym graniu i wyraźnie cieplejsze T4s, potem wokółuszne T5 grające bardzo podobnie co T4s, potem T6, które nie miały być traktowane jako właściwy przedstawiciel serii Turbine (więc skąd nazwa?), aż wreszcie Turbine Monitor, czy też może bardziej skrótowo: TM. Zobaczmy więc co tym razem się nam tu urodziło i czy jest wciąż na czym ucho zawiesić przy kwocie 120-150 zł.
Dane techniczne
- Format słuchawek: pomniejszone wokółuszne
- Przetworniki: 57 mm, dynamiczne, zamknięte
- Wersja Bluetooth: 5.0
- Zasięg działania Bluetooth: do 10 metrów (na wolnej przestrzeni)
- Obsługiwane profile: A2DP, AVRCP, HSP, HFP
- Maksymalna rozdzielczość dźwięku: 24bit / 48kHz
- Impedancja: 16 Ohm
- SPL: 118 dB
- Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz
- Czas czuwania: do 1000 godz.
- Czas odtwarzania muzyki/rozmów: ok. 30 godz.
- Czas pełnego ładowania: ok. 2 godz.
- Waga słuchawek: 219 g
Opakowanie i wyposażenie
Bluedio TM przychodzą do nas w prostym i typowym dla produktów tej firmy opakowaniu, składającym się z kartonu fasonowego z wytłoczką plastikową, w której umieszczono słuchawki właściwe.
Na środku jest dodatkowe wytłoczenie na akcesoria i dokumentację, w ramach których znajdziemy tylko:
- skróconą instrukcję obsługi w kilku językach,
- kabel USB do USB-C.
Nic więcej w zestawie nie otrzymujemy, ale pamiętać należy o progu cenowym, w jakim się tu poruszamy. Słuchawki dostępne są w trzech kolorach, ale w naszym przypadku jest to wersja czarna.
Jakość wykonania i konstrukcja
Słuchawki zaprojektowano bardzo prosto i ma to swoje zalety w tym, że mało jest w efekcie elementów mogących ulec uszkodzeniu. Hasło „tanie słuchawki” nie musi oznaczać więc od razu sprzętu rozsypującego się od samego patrzenia i Bluedio TM są dobrym tego przykładem.
Niemniej naturalnie nie należy oczekiwać tu materiałów, luksusu i wykończenia w stylu np. Bowersów P9 Signature. Obudowa słuchawek wykonana jest z czarnego plastiku z wyczuwalnie niewygładzonymi krawędziami nieznajdującymi się od zewnętrznej strony, ale nie ma tragedii.
Na podobne rzeczy zwracałem uwagę także i w droższych słuchawkach (np. AKG z serii K7). Słuchawki noszą na sobie podobne „rysy montażowe” co T5 i które także opisywałem dosyć szeroko w tamtejszej recenzji. Tu i ówdzie widać też niedoskonałości montażowe, ale wszystko to jeszcze mieści się w granicach wszelkich standardów i tolerancji w tak budżetowych słuchawkach. Dla porównania jakość wykonaina ISK HP2011 jest niższa, a słuchawki są przewodowe i kosztują praktycznie tyle samo.
Na lewej słuchawce umieszczono całe „centrum sterowania”, które sprowadza się do trzech (dosyć malutkich) przycisków: jednego włączającego (plus aktywującego wybieranie głosowe) i dwóch sterujących głośnością. Ich jednoczesne naciśnięcie przełączy nam z kolei tryb EQ. Słuchawki posiadają 3 tryby, z czego żaden nie jest anonsowany przez lektora i przez to jedyna dystynkcja odbywa się na słuch. Istnieje możliwość wyboru języka lektora (nie, nie ma tam lektora polskiego), natomiast resetowanie realizujemy poprzez podpięcie słuchawek na 3 do 10 sekund pod gniazdo ładowania. Zostawienie ich na dłużej będzie skutkowało po prostu zwykłym ładowaniem. Ładowarka nie powinna mieć parametrów wyższych niż 5V, 1A.
Pałąk jest jednolitym elementem stalowym, który możemy w razie konieczności kształtować, a który też i z czasem będzie się kształtował na naszej głowie samoczynnie. Mechanizm regulacji wysunięcia jest niesamowicie prosty: cierne elementy ukryte w każdej z muszli i element pałąka wysuwany wprost z nich.
Nie wydaje mi się, aby była tu jakaś specjalna szansa na uszkodzenia i to duży plus tego modelu. Widać, że producent próbował jak najbardziej pozostać w ryzach cenowych bez uszczerbku na odporności słuchawek. Oczywiście wciąż jest to tylko przedmiot i może się jak wszystko zepsuć, ale TM-ki nie sprawiały po prostu wrażenia czegoś, co nie przeżyłoby np. przypadkowego upadku z wysokości czy mocniejszego rozciągania na głowie.
Wygoda i izolacja
Izolacja od otoczenia jest całkiem dobra, ale wpływ na nią będzie miała chociażby siła docisku i dopasowanie do głowy, nierozerwalnie związane z przełożeniem się na wygodę.
Pod względem tej ostatniej słuchawki przypominają mi uproszczenia, jakie reprezentowały fatalne pod każdym względem Bluedio F800. 800-tki nie miały regulacji kąta nachylenia względem głowy słuchacza, a ich kompletnie nieergonomiczne, prostokątne nauszniki nie pasowały ani na moje uszy, ani na żadne inne, na których je próbowałem. Do tego fatalne brzmienie i duża waga słuchawek spowodowały, że niestety nie było sensu poświęcać na nie czasu i sprzęt po prostu odesłałem. Niemniej widziałem innych krajowych recenzentów, którzy nie mieli z tym problemu i opisywali je w całkowicie losowy sposób, aby tylko opisać, także jak widać – można, naszym kosztem jako kupujących co prawda, ale można.
W modelu TM sytuacja na szczęście jest znacznie lepsza niż w F800, choć w imię jak mniemam oszczędności producent zdecydował się ponownie na ten bardzo ryzykowny krok. Dzięki temu słuchawki mają muszle ustawione pod stałym kątem względem naszej głowy.
Choć nauszniki są nieporównywalnie bardziej dopasowane kształtem do naszych uszu i spokojnie traktować je możemy jako model wokółuszny, kąt ten jest tu jedyną tak naprawdę rzeczą, której nie sposób jest przewidzieć. Wielokrotnie padają pytania o to, czy dane słuchawki będą wygodne, czy ktoś będzie zadowolony itd. I z wyżej wymienionych powodów nie da się na te pytania odpowiedzieć. Co głowa to inne gabaryty, wymiary, rozstaw uszu.
Jednym słowem Bluedio ryzykuje i uśrednia swoje słuchawki w tym względzie. Zaznaczyć chciałbym też od razu, że nie byłem w stanie ściągnąć nauszników z Bluedio TM, ale możliwe, że po prostu nie wiem jak to uczynić.
Nie znaczy to, że słuchawki są pod względem ergonomii beznadziejne. Od punktu początkowego, im dalej w las, a raczej im dłużej z nich korzystałem, tym stawały się dla mnie wygodniejsze a docisk malał. Wystarczy więc dać im myślę trochę czasu, aby mogły się odpowiednio „rozejść” na naszej głowie. Do tego dochodzi bardzo niska waga tego modelu, bo wynosząca jedynie 219 g (waga realna, ważona przeze mnie).
Pozostaje też oczywiście modyfikacja co do samych padów, która może pomóc w ewentualnym ich uszczelnieniu, jeśli mimo wszystko jest „bardzo źle”. Dokładnie modyfikację opisywałem w wątku na forum AF. Nie byłem jednak zmuszony z tych patentów skorzystać ani razu i jak pisałem pod koniec okresu testowego sprzęt zrobił się dla mnie spokojnie akceptowalny, abym mógł w nim siedzieć kilka godzin bez przerwy bez uczucia zmęczenia małżowin.
Balans, szumy, przebicia, lagi
Żadnych problemów w zakresie tytułowych aspektów nie stwierdziłem, choć słuchawki bardzo subtelnie szumią w tle, gdy nie jest odtwarzana muzyka. To typowa cecha wielu słuchawek, nie tylko budżetowych, także nie powinno nas to dziwić, ale też nie jest to w tym modelu nic męczącego i nadzwyczajnie słyszalnego. Wręcz przeciwnie. Tym samym bardzo pewnie możemy odkreślić ten punkt programu jako nie mający w sobie żadnych konsekwencji wynikających z ekstremalnie niskiej ceny.
Przygotowanie do odsłuchów
Jak zawsze wszystkie procedury i opisy można znaleźć na tej stronie, wraz ze sprzętem który jest przeze mnie wykorzystywany, a który przewija się również i w tej recenzji w jej treści.
Słuchawki przyjechały jako nowe, ale nie stwierdziłem, aby podlegały procesowi wygrzewania. Dla pewności zawsze zostawiam sobie 24-48h z tytułu profilaktyki.
Sprzęt sprawdzany był bezprzewodowo na komputerze PC oraz w komunikacji ze smartfonem i odtwarzaczem Shanling M1. Nie mogłem z kolei sprawdzić go w trybie analogowym, ponieważ w zestawie nie znajdował się kabel USB-C do jack 3,5 mm. Nawet mimo faktu, że instrukcja wskazuje na możliwość takiego połączenia. Tym samym niestety, ale test odbędzie się wyłącznie w trybie bezprzewodowym.
Jakość dźwięku
Tym razem będzie trochę nietypowo z opisem, a wszystko to dzięki wbudowanemu w słuchawki equalizerowi. Daje nam on sumarycznie aż 3 różne sposoby grania i gdybym miał wskazać odpowiedniki w rodzinie Bluedio tychże, byłyby to T4, T3+ i A Doodle. Nazwy trybów od razu zastrzegam są w tej recenzji umowne i służące tylko orientacji.
Tryb domyślny (spadkowy)
W tym trybie słuchawki grają właściwie najbardziej naturalnie, a przynajmniej takie wrażenie po sobie zostawiają względem słuchawek jednoznacznie równiejszych, neutralnych czy też – a nawet najbardziej – analitycznych.
Najprościej można je opisać jako „mocno wyprostowaną” wersję… no właśnie, czego? Chyba najbardziej modelu Vinyl Plus (lub wspomnianego T4). Tym razem jednak nie jest to wymieszanie się idące w stronę cieplejszego brzmienia z T5 (tam pisałem jeśli dobrze pamiętam o kierunku T4s), a właśnie tego jaśniejszego. Dlatego też, choć na początku trudno było mi się nie uśmiechnąć na widok słuchawek monitorujących za 120 zł, uzyskiwane brzmienie jest tu jak do tej pory najrówniejsze i najbardziej naturalne, jakie Bluedio ma w swojej kolekcji. A ma tam brzmienie naprawdę różnej maści, do tego stopnia, że idzie wręcz zgłupieć. Co gorsza, co rusz wychodzi u nich nowy model, który czymś różni się od poprzednich i bardzo łatwo jedna rekomendacja zastępuje drugą.
Domyślne ustawienie EQ serwuje bardzo łatwe w interpretacji, płynne brzmienie. Bas w tym trybie jest mocny, ale nie do przesady, skupiony bardziej na środkowym basie, nie negując przy tym skrajów. Daje to dobrą rytmikę i akceptowalne zejście.
Średnica – nawet mimo „wgięcia” się wykresu w punkcie 400 Hz – wreszcie traktowana jest jako równorzędny partner i przy bliskim kontakcie z nami sprawia wrażenie konkretnej, namacalnej, niekreowanej w specjalnej odległości. W ten sposób wokaliści są dla nas zawsze słyszalni i rozpoznawalni, choć pod względem czytelności i świeżości mogliby jeszcze mimo wszystko być trochę lepiej zaznaczeni.
Wynika to z faktu, że sopran jest tu trochę przygładzony, na styl właśnie T4 bez dopisku S. Przez to naturalny, czasami jawiący się jakoby z lekką kotarką (zwłaszcza po odsłuchu jasnych słuchawek), ale nasz słuch bardzo szybko się do nich przyzwyczaja. Dlatego też pisałem, że to bardzo łatwe w podejściu słuchawki, nad którymi nie trzeba spędzić całych dni, aby je zrozumieć lub znaleźć dla nich dogodnego kompana. Jest tu więc gładko, spokojnie, niespecjalnie ciemno, a na pewno słyszalnie jaśniej niż w poprzednich modelach.
Scena z racji przysuniętego wokalu to klasyczna elipsa, która w tym trybie jest mniejsza niż w trybie „V”, ale spokojnie akceptowalna. Wysunięcie na szerokość (lewo-prawo) przewyższa głębię (przód-tył), także wszystko zgodnie z tym klasycznym i często spotykanym scenariuszem.
Ponad tonalnością chciałbym podkreślić, że sama jakość brzmienia słuchawek jest tu na naprawdę przyzwoitym poziomie i wyróżnia się na plus w zasadzie nawet nad modelami droższymi z tej serii. Nawet balans kanałów wygląda przyzwoicie:
Także jak widać naprawdę nie jest źle. Jak zaś odbierałem pozostałe tryby?
Tryb muzyczny (ciepłobasowy)
W Audeze Mobius w podobnej roli występował tryb Music, z tym że Bluedio implementuje jego ekstremalne wydanie, kompletnie niepodobne, ale na zbliżonej zasadzie ocieplające dźwięk. Sęk w tym, że czyni to do przesady. Naturalnie obie pary to kompletnie inne słuchawki na kompletnie innym pułapie jakościowym, żeby nie było co do tego wątpliwości. Chodzi mi tu jedynie o analogie co do kierunku. Zdarzało mi się już, że tego typu porównania czytano wprost i np. HMC631 miały rzekomo „grać jak” K550, podczas gdy spójny był między nimi tylko kierunek, w którym podążało ich brzmienie.
Tryb muzyczny powoduje ubasowienie i przyciemnienie sygnatury TM, spowalnia je, bardzo mocno wygładza, niweluje jakiekolwiek ostrości na sopranie do tego stopnia, że słuchawki robią się ociężałe i też w dużej mierze niewrażliwe czy to na jakość góry w utworach, czy sposób jej nagrania. Mają wtedy również najbardziej skomasowaną i małą scenę.
Widziałbym osobiście tryb ten tylko w guście osób preferujących jednoznacznie ciemne, ciepłe i wolne granie, mających awersję do sopranu lub notoryczne problemy zdrowotne w przypadku dłuższej ekspozycji na muzykę zawierającą informacje z tego przedziału częstotliwościowego. W normalnych warunkach byłby to też tryb użyteczny dla osób mających bardzo jasne i lekkie granie, a także bardzo niską moc wyjściową, ale ponieważ nie otrzymujemy w zestawie kabla analogowego, nie możemy sprawdzić tego tropu.
W praktyce z trybem muzycznym spędziłem najmniej czasu. Był dla mnie za ciemny, powodujący nienaturalne granie, jakby zza grubego koca (tak, to właśnie ten sławny „efekt kocyka”). Bardzo szybko przełączałem się więc na coś innego lub wręcz odechciewało mi się korzystać ze słuchawek. Wciąż – może się to podobać osobom szukającym jednoznacznie ciepłych i ciemnych słuchawek, dla których ani seria UFO, ani T4s/T5 nie są z jakiegoś powodu odpowiednie (mogę tylko zgadywać, że cenowego).
Tryb pod gry (skraje pasma)
Może się to wydać dziwne względem moich własnych preferencji za dźwiękiem wyważonym, ale w tym trybie uważam Bluedio TM również za najciekawiej grające. Korzystałem z tego ustawienia EQ bardzo często i chyba nawet częściej niż z trybu domyślnego. Kosztem średnicy bowiem co prawda, ale znika nam tu specyficzny lekki kocyk z najwyższej oktawy sopranowej. Robi się czytelniej, szybciej, ostrzej, ale bez przemożnego szlifowania góry i to jest przyznam dla mnie zaskoczenie. Na plus rzecz jasna. Używałem go z tego co zauważyłem zawsze wtedy, gdy wokół latały słuchawki jaśniejsze, XC, HD800, ADX5000 czy poczciwe K240 DF. Tak się złożyło bowiem, że Bluedio TM trafiły na warsztat w tym momencie, w którym odbywały się wstępne testy ADXów i musiałem odpowiednio rozdzielić okres, w którym wszystkie te pary były odsłuchiwane.
W trybie tym tak naprawdę tylko z wokalami jest – naturalnie zresztą – kwestia ich mniejszej donośności. Nie są przykryte lub przytłumione, a jedynie cichsze i dlatego nie koliduje on z naturalnością. Ta może być co najwyżej ujmowana nieco przez bardziej nosową barwę sopranu, ale znów wszystko ma tu swoje osadzenie w ramach standardu słuchawek grających na planie „V”.
Ogromnym plusem jest nie tylko wspominane zniknięcie wrażenia jakichkolwiek ograniczeń częstotliwościowych (nie mylić z natężeniem) wyższych zakresów, ale też wynikająca stąd bezpośrednio lepsza scena. W trybie „V” słuchawki prezentują ją najlepiej i w największym rozmiarze, przez co świetnie nadają się do gier, ale przede wszystkim do wszelakiej maści muzyki elektronicznej i bardziej rozrywkowej lub bazującej na efektach scenicznych. Może to być nawet ambient, a brzmieć będzie na TM-ach bardzo dobrze.
Zastosowania
Źródła do Bluedio TM dobierać nie będziemy, ponieważ producent nie dał nam kabla analogowego do zestawu. Sam takowego nie posiadam, ponieważ po pierwsze nie posiadam sprzętu o takim złączu, a po drugie – nigdy nie zdarzyła się taka sytuacja. Dlatego też nie mogłem sprawdzić czy słuchawki w ogóle są w stanie pracować w takim trybie, nawet mimo faktu, że instrukcja opisuje je z takiej właśnie perspektywy.
W zakresie źródeł bezprzewodowych, pozostaje nam natomiast dowolność i byle standard komunikacyjny był jakkolwiek zgodny. Pytania o to, czy jakiś odtwarzacz lub telefon będzie kompatybilny, pasował itd., sprowadzą się do sprawdzenia instrukcji i danych technicznych tegoż właśnie urządzenia, a potem porównania ze słuchawkami. Zasadniczym natomiast pytaniem jest, dla kogo słuchawki te będą odpowiednie?
Ze wszystkich obserwacji wyłania mi się odpowiedź taka, że dla osoby:
- szukającej słuchawek bezprzewodowych za jak najmniejsze pieniądze,
- nie do końca wiedzącej jaki dźwięk jej się spodoba,
- chcącej mieć mimo wszystko większą izolację i poręczność, nawet kosztem wygody,
- liczącej na jak największą jakość dźwięku i elastyczność w tej cenie.
Moim zdaniem można spokojnie wpisać sobie TM-y na listę do rozważenia zakupowego, jeśli ktoś z czytających spełnia najlepiej przynajmniej dwa z wymienionych punktów i notorycznie przynajmniej pierwszy będzie znajdował się w tejże puli.
Seria Turbine – jakie słuchawki kupić?
Jak wielokrotnie odpowiadałem wielu czytelnikom, staram się każdą z recenzji uczynić maksymalnie pomocną także z perspektywy potencjalnego zakupu. Słuchawki opisuję nie tylko po to, aby je należycie udokumentować, pomierzyć i porównać. Staram się też od razu podpowiedzieć rzeczy, które – choć będące tylko moimi przemyśleniami, często subiektywnymi i osobistymi – będą w stanie nakierować na konkretne decyzje, do których nie będzie potrzebna niczyja asysta, opieka i prowadzenie kroczek po kroczku.
Jeśli prześledzimy jednak paletę modeli słuchawek bezprzewodowych z serii Turbine, jakie testowałem, to co się okaże?
- T3+ były modelem nausznym. Bardzo ciepłym i basowym, mającym własny odtwarzacz muzyczny na karty pamięci, a także największą na tle pozostałych izolację oraz z racji nauszności – najmniejszą wygodę.
- T4 były równym modelem nausznym (w powiększonym względem T3 formacie) i jak do tej pory najrówniejszym z całej serii Turbine, mającym jednak troszkę bolączek z opóźnieniami u części użytkowników. Warto się nad nimi zastanowić, jeśli jakość muzyki jest ważna, a cena zakupu okaże się kusząca.
- T4s stały się następnym modelem, który prócz poprawienia kwestii opóźnień przyniósł na powrót ciepłe i basowe granie. Osobiście bardziej preferowałem T4, ale sporo osób uważało T4s za słuchawki całościowo lepsze. Oba modele wyglądały identycznie.
- T5 z kolei były bardzo podobne do T4s, ale delikatnie jaśniejsze i z dłuższym czasem pracy. Traktowałem je zawsze jak rozwojową wersję T4s, z poprawioną wygodą i wreszcie w formacie wokółusznym.
Dominują tu jak widać rozwiązania muzyczne i ciepłobasowe. Nie ma też w większości przypadków sytuacji, żeby jeden model eliminował drugi, może poza kanibalizacją T4s przez T5. W to wszystko wchodzą konfigurowalne TM-y, które brzmieniowo oferują najwięcej możliwości.
Pod względem ergonomii ustawiłbym je tuż przed T3+, a więc praktycznie na końcu stawki. Dopiero po modyfikacjach i/lub rozgięciu się na spokojnie pałąka na przestrzeni powiedzmy tygodnia zaczyna się robić w nich ciekawie na tym polu i zaczynają wędrować wyżej, na poziom T4/T4s, a nawet tuż za T5.
Pod względem jakości dźwięku i ogólnie możliwości płynących z tego tytułu postawiłbym je jednak… na pierwszym miejscu. Brzmieniowo 3 modele w jednym i – może prócz trybu ciepłobasowego – naprawdę fajne jakościowo granie to rzeczy, obok których nie można przejść ot tak sobie do porządku dziennego. Tym bardziej, że jeśli porzucimy pryzmat ceny, uzyskamy przynajmniej tą samą klasę dźwięku. Pozostanie się wtedy już tylko rozmyślanie, czy brak systemu ANC lub od biedy możliwości odtwarzania muzyki z karty SD będą dla nas rzeczami bardziej trudnymi do przełknięcia.
Podsumowanie
Turbine Monitor są najświeższą pozycją w rodzinie i mimo że model ten jest pozycjonowany niżej, kosztujący mniej, mający gorszą wygodę i trochę kompromisów, dokładnie w tej samej chwili jawi się jako grający lepiej. Paradoks goni paradoks.
Słuchawki te na początku nie zrobiły na mnie specjalnego wrażenia poza tym, że najwyraźniej za projektem Turbine Monitor stała inna osoba, niż za poprzednimi projektami. Ot tania, prosta konstrukcja, w której nawet nie pokuszono się o pochylenie muszli względem głowy, podchodząc do tematu ergonomii bardzo ryzykownie. Do tego mocno rzuciło mi się w oczy, że instrukcja opisuje możliwość zastosowania kabla USB-C – jack 3,5 mm, a jednak w zestawie nie uraczymy takowego. Ale im dalej w las, tym dochodziłem do wniosku, że nie przypominam sobie tak dobrze grających słuchawek przenośnych, które miałyby na pokładzie moduł bezprzewodowy, wbudowany EQ i kosztowały dosłownie marne grosze.
Zwłaszcza zabawa wbudowanym, predefiniowanym EQ pokazała, że mamy tu przynajmniej dwa dobrze zrealizowane podejścia do muzyki. Jedno przypominające wyprostowaną wersję T5, a drugie będące bardzo dobrym rozwinięciem modelu A2. Paradoks polega na tym, że obok modelu F2 czy Vinyl Plus jest to jeden z lepiej grających z repertuaru Bluedio, jednocześnie na tle ich wszystkich najtańszy. Tym bardziej boli podejście po macoszemu do ergonomii, ale i na to można próbować znaleźć sobie określone pomoce i triki.
Sumarycznie za 120 zł naprawdę nie mam do czego się w nich brzmieniowo przyczepić, może poza tym, że brakuje mi ustawienia EQ łączącego tryb domyślny z tym na planie „V”, ale jeśli skreślić kwestie de gustibus, pozostaje nam się w rękach model, do którego dźwięku w tej cenie nie ma jak się dostawić. Tylko do kwestii ergonomicznych co najwyżej.
Słuchawki Bluedio Turbine Monitor można nabyć bezpośrednio w sklepie MOZOS.pl, zaś ich cena na dzień pisania recenzji wynosi ok. 120-150 zł. (sprawdź aktualną cenę i dostępność)
Tradycyjnie zapraszam do dyskusji na temat recenzowanego urządzenia w ramach wydzielonego wątku na Forum Audiofanatyk.pl
Zalety:
- w miarę kompaktowy format
- prosta, ale sprawiająca wrażenie solidnej konstrukcja nośna i bez efektu klekotania
- potencjalna możliwość pracy w trybie kablowym, jeśli wierzyć instrukcji
- czas pracy w trybie bezprzewodowym do 30 godzin
- konfigurowalne brzmienie za pomocą wbudowanego EQ
- bardzo ciekawe tryby standardowy i do gier
- wysoka jakość dźwięku mimo niskiej ceny
- w miarę równa tonalność w trybie standardowym
- niezgorsza scena w trybie gier
- niski poziom szumów w trybie BT, a także brak przebić czy lagów
- bardzo atrakcyjna cena i wysoka opłacalność
Wady:
- skąpe wyposażenie
- instrukcja mówiąca o możliwości pracy analogowej przy jednoczesnym braku takiego kabla w zestawie
- pokrywy muszli mogą być podatne na zarysowania
- stosunkowo małe przyciski funkcyjne
- ubytki w wykończeniu tu i tam
- brak regulacji nachylenia
Serdeczne podziękowania dla dystrybutora marki Bluedio za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów
„warzona” -> „ważona”. Nie wiem czy jest miejsce na zgłaszanie błędów w recenzji, więc pozwoliłem sobie napisać tutaj. Dalej czytam recenzję 🙂
Dziękuję za czujność. Praktyczniej jest zgłaszać błędy zbiorczo na forum. Trochę wstyd za ortograf, ale na obronę mam bardzo późną porę pisania (dopiski o wadze czyniłem o 2:00 w nocy, aby wyrobić się na dzisiejszą publikację). 🙂
Witam serdecznie
Chciałbym się zapytać jak słuchawki grają na tle innego bezprzewodowego modelu w tej klasie cenowej, a mianowicie Creative JAM (też były tutaj recenzowane i również dostały wysokie noty za dźwięk i opłacalność).
Pozdrawiam 🙂
Dołączam się do pytania.
Ja również ?
A jak w porównaniu do poczciwych Sennheiser HD 4.40BT jak wypadają? Dodam że Senki można spokojnie w okolicach 330 zł
czyli 3 x drożej niż Bluedio TM 😉 bez sensu porównanie. Mimo wszystko uważam, że TM by wyszedł obronną ręką jeżeli porównać opłacalność zakupu.
Dodałem do kosza zakupowego Aliexpress model T6s, który w święto niepodległości stanieje do 135 zł z kuponikiem.
dodaj VAT 🙂 i brak gwarancji
Witam serdecznie!
Zwracam się z uprzejmą prośbą o poradę w wyborze słuchawek. Obecnie używam Bluedio F2, które łączę kablem ze wzmacniaczem Astel&Kern XB10, a następnie za pomocą bluetooth z telefonem Xiaomi Mi5. Zamierzam zmienić słuchawki na coś co jakościowo będzie lepiej grało w takiej samej konfiguracji. Słuchawek użytkuje głównie w pracy przy stanowisku komputerowym. Zastanawiam się nad słuchawkami Edifier W855BT, ale powyższa recenzja skłoniła mnie do rozważenia również Bluedio TM. Proszę o pomoc w wyborze słuchawek niekoniecznie wymienionych modeli,mogą być też bez bluetooth.
Pozdrawiam ☺️
Polski odział firmy po kontakcie przez Facebook, poinformował mnie że jest to bateria typu Ll-ion o wyżej nie znanej pojemności( ogromnym plusem jest zastosowanie standardu 5.0 który nie jest tak zasobożerny niż np 4.1). Dowiedziałem się także że kable pojawią sie za tydzień na stronie mozos.pl oraz w sieci dealerskiej dostępnej w zakładce „gdzie kupić” na stronie bluedio.pl w cenie 19.99zł
https://bluedio.audio/
Zrobiłem test – rozładowałem słuchawki do ich samoczynnego wyłączenia ( trwało to lekko ponad 25 godzin puszczenia na 100% głośności zapętlonej playlisty.
Wg prostego miernika słuchawki, do momentu zapalenia się diody ładowania na niebiesko, „wzięły” 578mAh. Ładowanie za pomocą ładowarki od telefonu o parametrach 1A 5V trwało 3 godziny i prąd ładowania maksymalnie sięgnął ~ 0,6A
Witam. Zakupiłem model TM i testuję od kilkunastu godzin. Nie spodziewałem się tak dobrze grających słuchawek! Nie są to, co prawda monitory AKG, BOSE, czy SENNHEISER, których dane mi było używać w studiach nagraniowych, ale za tę cenę nie ma co się dąsać. Osobiście preferuję domyślne ustawienie EQ. Jest to płaska charakterystyka. Kontrolę nad pasmami przejmuje w moim przypadku EQ telefonu LG G6, podbijając nieco środkowy bas (200 – 250 Hz), dalej środek – 1 kHz dla uwypuklenia wokali i gitar, a wyższe częstotliwości reguluję w zależności od jakości nagrania. Kompresja plików mp3 powoduje obcinanie wysokiego pasma, stąd brak czasem jasności instrumentów perkusyjnych, talerzy zwłaszcza. Łączę w ten sposób obydwie charakterystyki, o których wspominał Autor recenzji – domyślną i tę na planie V. Ta druga gra faktycznie przesadzonym dołem i zgrzytliwą górą. Naprawdę JEST DOBRZE.
Izolacja od otoczenia jest (w moim mniemaniu) znakomita. Słuchawki dobrze „leżą”, zakrywając uszy. Przyciski sterujące znajdują się na PRAWEJ słuchawce, a nie na LEWEJ, jak to sugeruje Autor. Nie zmienia to faktu, że mogłyby być nieco większe.
Instrukcja opisuje użycie kabla USB C – mini jack dla trybu analogowego. Otóż ta opcja nie działa. Nie działa również podpięcie drugich słuchawek (główne BT, drugie analogowo). PINy w gnieździe są przeznaczone jedynie do ładowania akumulatora. Najprawdopodobniej instrukcja została napisana dla kilku modeli o podobnej konstrukcji, co można zauważyć choćby po przycisku EQ, którego nie ma fizycznie, ale instrukcja opisuje go tak, jakby faktycznie był. Stąd pewnie brak dodatkowego okablowania w zestawie.
Baterii nie udało mi się jeszcze rozładować. Po kilku dobrych godzinach użytkowania, symbol naładowania słuchawek na wyświetlaczu telefonu ani drgnął, oznajmiając że poziom energii spada.
Podsumowując: Bluedio TM to bardzo dobrze grające słuchawki za naprawdę niewielkie pieniądze. Dla mnie ich zaletą jest również to, że NIE są składane. Po złych doświadczeniach z popękanymi pałąkami i tym samym bezużytecznym sprzętem, mam nadzieję że TM to solidniejsza konstrukcja.
Ogólnie jak ma działać użycie kabla usb c – jack, jak go chinole nie dają do zestawu :P, podobno żadne takie podobne kable innych firm nie działają do tych słuchawek(tm, t6), tylko trzeba kupować kable od samego bluedio. A akurat kabel usb c – jack można już kupić na aliexpress od bluedio za niecałe 7 dolców. Ciekawy jestem jak bardzo zmieni się charakterystyka grania tych słuchawek przy użyciu kabla.
Hej! Możecie mi podpowiedzieć jak użyć eq w tych sluchawkach? Mam chyba za duże palce lub brak zdolności manualnych 😛
Mam ten kabelek i słuchawki w trybie analogowym grają świetnie 🙂 Powiedziałbym że to ustawienie 3 equalizera ale jakieś takie pełniejsze. Wydaje mi się że te słuchawki wymagają kabla z wbudowanym DAC – tak jak jest przejściówkami do niektórych telefonów HTC, Sharp, Xiaomi
Przy przytrzymaniu vol + powinien sie zmienić utwór, niestety u mnie jednoczesnie utwór się faktycznie zmienia ale i głośność zwieksza jakbym normalnie krótko przycisnął przycik. Też tak macie? Jak ewentualnie temu zaradzić?
Tak. To przypadłość tych słuchawek.
W Androidzie 6/+ zobaczcie czy pomoże coś wyłączenie głośności absolutnej w ustawieniach deweloperskich.
Czy ktoś kto posiada te słuchawki ma problem z szumem, piszczeniem? Dość mocno przeszkadza w użytkowaniu.
Nic takiego w moim egzemplarzu nie występuje. Mam je na uszach przez 8 godzin dziennie i „łoją” bez żadnych zgrzytów i niepożądanych szumów. Przetestowałbym je na innym źródle sygnału.
@BIPTOA, tak dzisiaj kupiłem ten model, jest delikatny pisk w lewym kanale, trochę zaczyna przeszkadzać
Czy ktoś używał słuchawek bluedio TM do sportu typu bieganie, siłownia czy rower i może podzielić się opinią czy się do tego nadają?
Jak wypadają przy nich brzmieniowo F2? Które będą lepsze (nie patrząc na cenę)?
http://audiofanatyk.pl/recenzja-sluchawek-bezprzewodowych-bluedio-f2/
Genialne słuchawki. Trzecia opcja EQ powinna być ustawiana jako standardowa bo jest rewelacyjna. Słuchawki kupiłem za 119zł i jestem w szoku, że tak tanie słuchawki mogą grać tak dobrze, bateria trzymać tak dobrze i nie męczyć mi ani uszu ani głowy. Jak dla mnie bajer 🙂
Da się ściągnąć pady (mają zatrzaski). Mi się udało. Da się też z nich wyciągnąć gąbki ale lepiej tego nie robić bo pierścień mocujący ciężko potem pod nie wcisnąć.
Jarku a możesz napisać jak zdjąć pady ? Próbowałem ale nie idzie łatwo … Chciałem zmienić na welury jakieś, i tu drugi problem, jakie pady, od jakich słuchawek będą pasować ?
Kupiłem te słuchawki i powiem tak
zalety:
grają głośno , bass super nie za duży jak dla mnie super, czystość też super ale mają kilka poważnych wad !!! po pierwsze prawa słuchawka gdzie jest panel sterowania jakby bardziej ciągnie do dołu i przez to gra głośniej o jakieś 20 procent na początku było ah i eh ale teraz to słyszę i mnie to denerwuje jak docisnę lewą słuchawkę zaraz słychać środek centralnie nad głową a nie gdzieś w jej prawej części .ciągłe używanie balansu w odtwarzaczu jest denerwujące a w tv już podczas filmu nie ma takiej opcji ! dodatkowo pałąk słuchawek jest za duży nawet na najmniejszym położeniu przez co słuchawki leżą na uszach i po 1h uszy pieką i trzeba je odsunąć na chwilę lub zmienić położenie . pozostaje włożenie grubszej siatki do wnętrza prawej słuchawki żeby grała ciszej niż lewa . może pomoże …ściszyć ją …czas pracy na baterii rewelacja.
Zakupiłem niedawno te słuchawki m.in. dzięki tej recenzji. 😉 Grają faktycznie świetnie ale mam z nimi pewien problem. Otóż, jeśli przez krótką chwilę (kilkanaście-kilkadziesiąt sekund) nie otrzymują żadnego sygnału, to po wznowieniu odtwarzania słychać głośny, nieprzyjemny pojedynczy stuk i dopiero po nim słychać właściwy dźwięk. Ten stuk „przesłania” jakby pierwszą niecałą sekundę nagrania, więc np. osobę mówiącą słychać dopiero w połowie pierwszego słowa…
Przypuszczam, że może to być jakaś funkcja oszczędzania baterii, jednak bardzo irytująca na dłuższą metę. Zweryfikowałem, że problem występuje przy różnych typach źródeł dźwięku – subiektywnie najbardziej w przypadku laptopa, a najmniej w przypadku iPhone’a.
Moje pytanie – czy wiecie może czy to jest coś co można wyłączyć? A może trafiłem na wadliwy egzemplarz i powinienem je oddać do reklamacji?
Napisałem do dystrybutora, ale na razie czekam na odpowiedź. Ktoś z Was ma może podobny problem?
Miałem tak samo, problemem był słabej jakości odbiornik bluetooth w moim komputerze. Zmieniłem na wewnętrzny i szumy „postukiwania” zniknęły
Słuchawki działają i lepiej grają na kablu(sprawdzane na Yamaha R-30). Mimo wszystko ja jestem trochę zawiedziony, dźwięki się często zlewają, czasami nie wyciągają środkowych tonów. Z drugiej strony w tej cenie ciężko o coś lepszego.
Witam Wszystkich.
Nabyłem dziś Bluedio TM i zaczynam słuchać. Wygrzeją się to będzie pełny obraz ale na razie odpowiada mi najbardziej EQ wyrównany. Natomiast piszę w kwestii lateralizacji… Oglądając zdjęcia na stronie firmowej niewątpliwie zauważa się, że muszla ze sterowaniem to lewa (przyciski są z przodu); dłuższa oś symetrii muszli przebiega wtedy od góry z przodu głowy w dół do tyłu. Ale również bardzo wygodnie (dla mnie osobiście wygodniej) można założyć te słuchawki tak, że muszla z przyciskami sterowania jest na prawym uchu. Przyciski wtedy znajduja się z tyłu Wtedy dłuższa oś symetrii przebiega od tyłu głowy z góry, w dół do przodu. Podobnie jak dłuższa oś ucha.
Ciekawe jakie założenia w oryginale miał producent?
Muszla ze sterowaniem to strona prawa, wystarczy uruchomić dowolny test lewego i prawego kanału.
Kupiłem działały 2 lata. Po gwarancji zamilkły. Nie można ich włączyć pomimo że są naładowane. Poszły do recyklingu. Spróbujcie naprawić słuchawki bez gwarancji. Nigdy tej firmy nie kupię. A były takie ładne.
Witam jest możliwość podpiąć słuchawki z padem od Xboxa poprzez kabel USB mini jack 3.5?
Za cenę 80zł która dałem, słuchawki naprawdę super, jak dla mnie największym plusem jest czas pracy i solidność, 1,5 roku aktywnego użytkowania i dźwiękowo jak i knstrukcjynie wszytko gra, co do regulacji z czasem i z pomocą manualnego dogięcia stają się wygodne 😉
Manipulacja pałką na własną odpowiedzialność, należy podchodzić do niej z ostrożnością.