Chyba nie ma osoby, która nie wiedziałaby, czym są Creative Aurvana SE, a już na pewno ich poprzednik, model Aurvana Live!. Słuchawki te od wielu lat (prawdopodobnie wprowadzone na rynek w okolicach minimum 2007 roku) napędzają fantazję i wyobraźnię każdego, kto je posłucha. Ba, swego czasu były nawet traktowane jak odkrycie, przełom i „oszukanie systemu”. Dziś natomiast spotkanie ze mną zaliczają na łamach AF ich następcy, za których wypożyczenie (i ostatecznie przekazanie na blog jako punkt odniesienia) bardzo serdecznie dziękuję p. Mateuszowi.
Jakość wykonania i konstrukcja Creative Aurvana SE
O pierwszych Creative Aurvana Live! powiedziano już chyba wszystko i to po kilka razy. Ale dla formalności, przelećmy sobie na szybko przez kilka obserwacji i uwag związanych z modelem SE.
Konstrukcja Creative Aurvana SE jest banalna i niemal nie różniąca się od modelu Live. Niemal.
Wypadły przede wszystkim udające aluminium wstawki i malowane litery loga Creative. Całość pozostawiono dokładnie w takich samych gabarytach, opartych o plastikowe puszki i prosty, lekko klekoczący, pałąk.
Słuchawki są bardzo lekkie, bardzo wygodne, ale ich wygoda może być zredukowana przez pady na osi czasu. Te bowiem są w formacie pomniejszonym wokółusznym i ledwo obejmują całą małżowinę. Nie są też zbyt głębokie, dlatego po paru godzinach można odczuwać lekki dyskomfort. Anatomia użytkownika finalnie zdecyduje.
Ponieważ CASE nie cisną zbyt mocno w głowę, korzystnie wpływa to na wygodę, ale nie na izolację. Ta jest przeciętna. Słuchawki blokują w większości wysokie tony, ale wszystko i tak można w jakimś stopniu usłyszeć. Klawiatura, wentylator, klikanie myszką, wszystko jest jedynie przytłumione, ale nadal słyszalne.
Dla niektórych osób może to być jednak duża zaleta, tak samo jak kompaktowy format Creative Aurvana SE.
Kabel jest krótki, cienki, nie sprawiający dobrego wrażenia, ale jest i spełnia swoją rolę. Doskonale rozumiem osoby chcące rekablować ten model, bowiem rzeczywiście są ku temu podstawy. Sam również bardzo szybko bym to uczynił, aby mieć 100% pewność co do jakości sygnału i trwałości kabla. Nic bowiem nie denerwuje tak, jak awarie tylko dlatego, że producent ciął koszty na czym tylko się dało.
Jakość dźwięku Creative Aurvana SE
Creative Aurvana SE to bardzo dobrze dawkowane emocje, proporcjonalnie, rozsądnie i w przemyślany sposób. Jest on odmienny od większości testowanych przeze mnie niedawno słuchawek, a także tych często wykorzystywanych w recenzjach jako punkty odniesienia.
CASE najbliżej moim zdaniem do ATH-A990Z, a nadrzędną różnicą będzie brak efektu pomieszczenia. Wiele analogii znalazłoby się też względem K240 DF MOD, ale to zupełnie inna klasa rozwiązań i model unikatowy.
Sekretem Creative Aurvana SE, w zasadzie Live też, są przetworniki na licencji Fostera. Płynnie łączą w sobie zarówno dość nowożytne strojenie, elementy efektu WOW, jak i nutę starego, muzykalnego grania. Ma ono swoje wady, które są dokładnie tym, czego wiele osób do dziś szuka w słuchawkach. I nie znajduje. Potem stara się ratować to torem, domulać lampami, kablami itd. Nierzadko są to słuchawki wyższych lotów i za większe pieniądze.
Oczywiście można i tak podejść do tematu, ale osobiście zawsze wolę skupiać się na słuchawkach, bo to one winny grać pierwsze skrzypce. Dosłownie i w przenośni.
Bas
Pulchne i ładnie podkreślony. Mimo swojej pomniejszonej wokółusznej natury, lekkiego docisku, Creative Aurvana SE generują solidną linię basową. Ilość basu będzie jednak zależała od szczelności padów i ich przylegania do głowy. To największa wada tych słuchawek. W efekcie na niektórych uszach/głowach można będzie uzyskać mocniejszy bas, niż na innych.
Co do zasady jednak, pulchny i podkreślony bas w bardzo rozsądnych ilościach jest standardem, jaki oferują przetworniki CASE. To, co rzuca się mocno w uszy, to rozmach fundamentu basowego. Coś naprawdę niesamowitego.
Tony średnie
Bardzo ładnie zaakcentowane. Nie za daleko, nie za blisko. Można powiedzieć są optymalnie ujęte i nadają niebywałego smaku muzyce, zwłaszcza wokalnej. Za każdym razem, gdy podchodziłem do oceny tego zakresu tonalnego, do głowy przychodziło mi jedno słowo: „pyszne”. Średnica jest w tych słuchawkach po prostu pyszna. Nie wiem czemu, ale inne słowo mi tu nie pasuje.
Wokaliści brzmią bardzo realistycznie, pełnie, z odpowiednim dociążeniem, bez przeciążenia, zagęszczenia ponad miarę. Po raz kolejny otrzymujemy tu coś fantastycznego, kompletnie nieadekwatnie dobrego w stosunku do ceny produktu.
Tony wysokie
Ponownie świetnie ujęte, zarówno proporcjonalnie, jak i pod względem czytelności. Słuchawki brzmią przez to jednocześnie i delikatnie ciepło, i delikatnie jasno. Wszystko przez malutki dołek w tonalności na 3 kHz, który nadaje im specyficznego smaczku. W każdym razie, z kondycji sopranu jestem pozytywnie zaskoczony. Słuchawki wydają się przy tym nadzwyczajnie czyste i to nawet bez dopisku „jak na swoją cenę”.
Wrażenia sceniczne
Sposób grania CASE ma też przełożenie na wrażenia sceniczne. Słuchawki potrafią zagrać bardzo interesująco, szeroko, a do tego z efektem „trójwymiarowego basu”, niczym w czasach odblokowanych Q701 Made in Austria. W niektórych utworach byłem wręcz oczarowany umiejętnością subtelnego podkreślania efektów stereofonicznych i głębi scenicznej, choć z reguły nie są to elementy wysuwające się w CASE przed szereg.
Ale właśnie ta unikatowa dość umiejętność kreowania sceny, połączona z bardzo fajnymi możliwościami basowymi, który przypomina wprost głośniki 2.1, jest tym, co buduje z każdym kolejnym utworem efekt WOW. Nie są to słuchawki, które zakłada się na głowę i jest się wyrwanym z kapci od razu. Jest dobrze, ale prawdziwe przekonanie przychodzi wraz z poznaniem wszystkich ich możliwości.
Dla kogo CASE będą dobre?
Creative Aurvana SE są od początku do końca słuchawkami bezwzględnie użytkowymi. Są kierowane do ludzi zarówno nie chcących wydawać większych pieniędzy na słuchawki (z wyboru lub konieczności), jak i nie ganiających po nowościach rynkowych i preferujących sprawdzone rozwiązania.
Dawniej na forach dla pasjonatów pierwsze CALe okrzyknięte były „czarnym koniem” słuchawkowego audio zupełnie nie bez przyczyny. Sam nawet pamiętam ludzi, którzy dosłownie zatrzymali się na nich lub próbowali modyfikować do upadłego, traktując jako słuchawki ostateczne. Można powiedzieć: idealne. Wiele aspektów tych słuchawek jest tak świetnie wyważona jak na te 130-140 zł, że nie da się przejść obok tego do porządku dziennego. Na pewno dałoby się je wykonać lepiej, wygodniej, z lepszym kablem. Ale wtedy już nie w 130-140 zł. Choć kto wie, czy i wówczas nadal by się nie broniły.
Zastosowania Aurvana SE w praktyce
Słuchawki te od zawsze były nastawione na uniwersalność ze wskazaniem na outdoor w niespecjalnie głośnych miejscach. Strojenie CASE kompensuje ten fakt.
W domowym zaciszu będą sprawdzać się równie dobrze, choć wielkość muszli i ich pojemność na uszy może być już pewną przeszkodą. Siedzenie w Aurvanach przez cały dzień staje się trochę wyzwaniem i obawiam się, że lepiej sprawdzą się tu inne słuchawki. Opcjonalna wymiana padów na większe/głębsze może być ciekawym podejściem do problemu.
W zakresie muzyki – chyba nie będę miał tu specjalnych wskazań. Słuchawki zagrają dosłownie wszystko, choć gdyby się wysilić, szukałbym największego szczęścia w gatunkach spokojnych i kameralnych. Wykorzystanie klimatu Creative Aurvana SE byłoby dla mnie na pewno jednym z priorytetów.
Opłacalność Aurvana SE w kontekście awarii i kosztów napraw
Całkiem niedawno rozpisywałem się nad Moondropami Para. 1500 zł za takie planary to naprawdę kusząca opcja, mimo elementów, które nie wiem, czy wytrzymają codzienne katowanie.
I tu właśnie kłaniają się znów CASE, a raczej ich taniość. Nawet połamanie ich w drobny mak (do czego w żadnym wypadku nie zachęcam) nie spowoduje, że zostaniemy się z drogim tzw. „rozbitkiem”.
Wystarczy po prostu pójść do sklepu i kupić drugą parę, która zagra tak samo dobrze, jak ta pierwsza, a wyniesie nas taniej niż jakikolwiek serwis. Naszego poprzedniego „rozbitka” jestem przekonany, że za grosze odkupi jakiś majsterkowicz, byle tylko drivery były sprawne i grały równo. Tak więc nie będziemy w żaden sposób na tym interesie stratni.
Podsumowanie – czy warto kupić Creative Aurvana SE?
Powiedzieć, że w tej cenie Creative Aurvana SE są fenomenalne, to jak nic nie powiedzieć. Choć nie są tak spektakularnie czyste, jak JVC SR100X, pozornie tylko nie rzucają wprost tak oczywistego wyzwania wielkim i drogim słuchawkom tego świata. W większości przypadków próbują robić to na zupełnie innych płaszczyznach.
- Jakość wykonania – na pewno mogłaby być lepsza, jako że słuchawki są bardzo budżetowe i gdzieś oszczędności trzeba było jednak poczynić. W efekcie mamy lekką, plastikową konstrukcję, która niemiłosiernie klekocze, a także bardzo wątły, symetryczny kabelek. Niemniej widziałem gorsze materiały i wykonanie za wielokrotnie większe pieniądze, dlatego dałbym tu solidne 7/10.
- Jakość dźwięku – absolutny szok. Gdyby było tu jeszcze nieco lepsze THD od dołu i ciut więcej równości w 3 kHz, można byłoby zacząć się zastanawiać, czy aby nie nastąpiła jakaś pomyłka. Ale i tak definitywnie nie jest źle. Jeśli doliczyć do tego potencjał na modyfikacje, naprawdę nie wiem, czy można byłoby czegoś więcej oczekiwać. Stąd najwyższa możliwa nota: 10/10.
- Ergonomia – również jest dla mnie wysoka. Słuchawki mimo, że nie dają zbyt dużej pojemności na ucho, uzyskują w ten sposób akustykę pomiędzy modelem wokółusznym a nausznym. Nie jest to mocna izolacja od otoczenia, ale w zamian większa wygoda jest jedynym słusznym podejściem do tematu. Jedyną rzeczą, na jaką trzeba uważać, jest kabelek. Wszystko inne powinno wytrzymać bez problemu nawet frywolne odkładanie i stukanie o twarde podłoże. Dlatego ponownie dałbym tu wysokie 9/10.
Finalna ocena na poziomie 9.0/10 mówi sama za siebie. Te słuchawki są tak dobre, tak fajnie grające, że w tych pieniądzach naprawdę ciężko nie rozumieć ich fenomenu. Nie bez powodu były okrzyknięte swego czasu „czarnym koniem” i nie bez powodu gościły w niejednym domu jako pierwsze słuchawki aspirujące do miana audiofilii po kosztach. Przy tak ogromnej opłacalności, z ogromną przyjemnością mogę zarekomendować Creative Aurvana SE jako fantastyczne i uniwersalne słuchawki nie tylko dla początkujących audiofanatyków. Będzie to również gratka dla tych bardziej świadomych i doświadczonych, którzy wiedzą, że kupują tak naprawdę Fostera na licencji.
9.0/10
Słuchawki na dzień pisania recenzji są dostępne w cenie ok. 140 zł. (sprawdź aktualne ceny i dostępność)
Zalety:
- bardzo wygodna (jeśli nie mamy odstających uszu) i ultra-lekka konstrukcja
- bardzo łatwe w napędzeniu
- bardzo łatwe w wysterowaniu i doborze toru
- proste w naprawach i modyfikacjach
- przetworniki z celulozy na licencji Fostera
- obłędnie dobrze wystrojone na uniwersalny i naturalny styl który bardzo lubię
- świetna scena z tendencją do efektownego grania
- świetny bas i angaż użytkownika
- bardzo duża czystość w najważniejszych fragmentach pasma przenoszenia
- ekstremalnie wysoka opłacalność
Wady:
- klekocząca konstrukcja
- krótkie i cienkie okablowanie
- format pomniejszony-wokółuszny może być dla niektórych sporą ujmą użytkową
Dane techniczne
- Przetworniki: dynamiczne, zamknięte, magnesy neodymowe
- Wejścia / wyjścia: 3.5 mm mini-Jack
- Długość (m): 1,2
- Pasmo przenoszenia: 10-30000 Hz
- Skuteczność (dB): 115 dB
Materiały dodatkowe
- Zmierzone uśrednione pasmo przenoszenia (FR AVG)
- Zmierzony balans kanałów
- Zmierzone zniekształcenia harmoniczne lewego przetwornika
- Zmierzone zniekształcenia harmoniczne prawego przetwornika
- Wykres CSD dla lewego przetwornika
- Wykres CSD dla prawego przetwornika
Sprzęt testowy użyty do napisania tej recenzji
Poniżej sprzęt, który w największym stopniu został wykorzystany do napisania powyższej recenzji, jak również wykorzystywana muzyka i inne przydatne informacje.
- Konwertery C/A: Motu M4
- Wzmacniacze: Sabaj A20h (BAL)
- Słuchawki testowe: Audio-Technica ATH-A990Z, Audio-Technica ATH-R70X**, Austrian Audio Hi-X60**, Audeze LCD-XC**, Sennheiser HD800S
- Okablowanie testowe: własne okablowanie testowe i słuchawkowe z linii kabli AF ACX
- Kondycjonowanie prądu: brak (instalacja dostosowana już specjalnie pod audio)
- Muzyka wykorzystywana w trakcie testów: przeważnie gatunki elektroniczne, z obecnością również albumów klasycznych, neoklasycznych, jazzu, muzyki wokalnej i rocka. Format FLAC 24/48
**zoptymalizowane akustycznie
Słuchawki wyglądały na praktycznie nowe, dlatego dla pewności otrzymały ode mnie pełne 48 godzin użytkowania na głowie, zanim zacząłem się nad nimi pochylać krytycznie.
Jeszcze raz serdeczne podziękowania dla p. Mateusza za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów
Super recenzja jak zawsze. Pytanie:
wie pan może czy warto dopłacić do wersji w drewnie z Masdropa? Tamte są sprzedawane pod sub-marką Creativa E-MU w wersjach z różnego drewna zależnie od partii. Obecnie black walnut. Drewniane kopuły mogą wpłynąć na jakość dźwięku… czy to tylko dekoracja? Wliczając transport i opłaty celne wyjdzie cena x3 lub x4
Niestety nie wiem. Była propozycja testów E-MU z rąk prywatnych, ale zamiast do mnie na testy, egzemplarz trafił do sklepu na zwrot. Nie sądzę aby drewno miało tutaj bardzo duży wpływ na dźwięk, choć może dałoby się coś zaobserwować w temacie rezonansów komory. Prędzej zmiany poczynione w środku w obrębie przetworników, jeśli takowe zachodzą, będą tu wiążące w największym stopniu.
Kupiłem dzisiaj. Za 109 zł. Jestem w szoku!
Którego modelu dotyczy ta recenzja? Ceneo podaje dwa: 51EF0060AA001 i 70ZH001000000 a oficjalny serwis Creative nie podaje kodów na stronie produktu.
Tyczy się modelu 70ZH001000000 Panie Tomaszu.
Czy jest w ogóle jakaś różnica między tymi oznaczeniami? Na stronie Creative widnieje tylko jeden model, ZH0010
Tak. ZH0010 to opisywany model Aurvana SE. 51EF najpewniej dotyczy starszego (ale również bardzo dobrego) modelu Aurvana Live.
Ja też kupiłem za 109 i powiedzieć, że jestem w szoku to mało powiedziane. Szczęśliwi ci co słuchają portfelem, bo mi te wszystkie ponad 20 słuchawek, które posiadam wydają się teraz makabrycznie przeszacowane. Wszystko jedno tańsze czy droższe, planary czy dynamiki. Wszystkie. Szkoda, że wcześniej nie załapałem się na CALe, bo te słuchawki prostują umysł.