Marka ta miała już lata temu swoją premierę na łamach AF. Tak samo zdarzało mi się już popełniać recenzje zbiorcze. Jednak chyba nigdy nie było tak, że za jednym zamachem rzuciłem się tak mocno na temat słuchawek dokanałowych, budżetowych, pochodzących stricte od jednego producenta i będących też od razu jedną z kilku publikacji. Zbiorczo bowiem testowane, będą miały potem swoje kontynuacje w formie osobnych recenzji tych modeli, które moim zdaniem zaprezentowały się najciekawiej i są warte naszej – tj. użytkowników – uwagi. A tejże warte i godne są, bo naprawdę miejscami nie powstydziłyby się towarzystwa słuchawek wysokiej próby. Przed Państwem zbiorcza recenzja kilkunastu modeli słuchawek od KZ, znanej jako Knowledge Zenith. A także gościnnie ich dwa modele z linii CCA (podmarka zdaje się) oraz opcjonalny moduł bezprzewodowy AZ09.
Przedmiot testu zbiorczego
Na warsztacie – dzięki uprzejmości dystrybutora marki KZ na Polskę, sklepu Audiomagic z Warszawy – znalazły mi się następujące modele słuchawek:
Przewodowe:
- KZ AS16
- KZ ZAX
- KZ ZSX
- KZ ZSN PRO X
- CCA C10 PRO
Bezprzewodowe:
- KZ SA08
- KZ SKS
- KZ S2
- KZ Z1
- KZ Z1 PRO
- KZ AZ09 (moduł TWS do modeli przewodowych)
- CCA CX10
Jak testowałem
Słuchawki były testowane na różnych urządzeniach, w tym z telefonu, jednak clou odsłuchów zawiązywało się na Essence STX z 3x OPA2227P oraz Pathos Converto. Urządzenia te są ze mną od lat, znam je jak własną kieszeń, sprawdziły się nie raz i nie dwa, a nawet nie trzy, z czego STX z OPA2227P pełni do dziś rolę sprzętu referencyjnego pod kątem tonalności i zachowania się sprzętu. Z racji ich predyspozycji pod większe słuchawki i konieczności eliminacji szumów własnych, zastosowany był każdorazowo adapter FL63 z tłumieniem -22.5 dB oraz OI=1.6 Ohm.
Z racji kompatybilności, w ramach testów mogłem wykorzystać też dodatkowe akcesoria:
- pianki Comply
- tipsy NuForce (dokładnie te same co przy Aune E1 swego czasu)
- tipsy zielone „kulkowe” (niestety nieznanego pochodzenia, gdyż nie pamiętam od jakich są słuchawek)
- kabel Fanatum Eisodos (miedź 8-core)
- kabel Fanatum Exegis (miedź srebrzona 8-core)
Muzyka to klasyczny pakiet utworów stosowany przeze mnie od lat, wliczając w to głównie neoklasykę, ambient, elektronikę, stare syntezatory, nowoczesne wokale oraz wszystko to, co pozwala mi jakkolwiek określić parametry sceniczno-tonalne danych słuchawek. Zdarzało mi się do testów porównawczych sięgać także po Audeze LCD-i3, jako że jest to główna para z jakiej korzystam, a także Audio-Technica CK3TW.
Co ważne, ponieważ jestem osobą niespecjalnie interesującą się modelami dokanałowymi na co dzień i śledzącą rynek słuchawek z klasy ultra-budżetowej (a co ma swoje wady i zalety), w recenzji niniejszej nie miałem kompletnie żadnej wiedzy na temat tego czego można się po danym modelu spodziewać, ani też w jakiej cenie jest on oferowany. Tym samym moja ignorancja bardzo mocno przysłużyła się myślę obiektywności testów odsłuchowych i wrażeniom zawartym w tekście.
Ponieważ testy mają charakter zbiorczy, wykonanie wielokrotnej pełnej recenzji oznaczałoby niesamowitego tasiemca i wiele miesięcy pracy. Dlatego też treść starałem się trzymać:
- w możliwie prostej, krótkiej i świeżej formule
- z minimalną ilością zdjęć
- bez pomiarów akustycznych
- z najprostszymi danymi technicznymi i ceną
Ponieważ do wielu modeli słuchawek producent nie publikuje wielu danych technicznych, pochodzą one z różnych źródeł, toteż proszę brać to pod uwagę w kontekście możliwości natrafienia na błędy, mimo dołożenia przeze mnie starań w tym zakresie.
Co też warte podkreślenia, testy wykonywałem chronologicznie i sekwencyjnie, tj. testując po kolei po jednej parze i opisując wrażenia w dokładnie takiej kolejności w jakiej sięgałem ręką po pudełka. A zatem…
KZ AS16
- Typ połączenia: kablowe
- Złącze: CIEM 2-pin
- Przetworniki: 2×8 (BA)
- Impedancja: 15 Ohm
- Czułość: 105 dB
- Cena: 499 zł
Wykonanie i ergonomia
Bardzo wygodne i dobrze wykonane. Świetna izolacja od otoczenia. Bardzo wysoka czułość, która uwidocznia wszelkie szumy własne i wymaga trzymania słuchawek na ekstremalnie niskich poziomach głośności lub adapterach filtrujących. Jest to pierwszy model jaki wyciągnąłem z pudełka i chyba jak się okazuje „flagowy” z oferty KZ, a co było czystym przypadkiem. Przynajmniej jeśli poruszać się logiką cenową.
Brzmienie
Pierwsze wrażenia bardzo pozytywne. Słuchawki świetnie wyrównane i całkiem neutralne, ale nie negujące zarówno linii basowej, jak i zachowania w tym wszystkim jeszcze sensownego umiaru i zgodności proporcji. Bas umiarkowanie mocny, stojący bardziej po tej szybszej stronie z wyczuwalnym krótszym wybrzmiewaniem, ale nadal podkreślający walory linii basowej, bębnów i głębokiego basu. Średnica portretowa, renderowana blisko słuchacza, mimo wszystko jednak z pewnym odstępem, dzięki czemu ma się wrażenie wysoce eliptycznej sceny z dobrym wychyleniem na boki, ale niekoniecznie w osi przód-tył. Góra szybka i detaliczna, ale bez sybilantów. Bardzo dojrzała, dokładna, o naprawdę fajnie prezentującej się równości. Przez większą część czasu bez słyszalnych zawinięć tonalnych i jedynie sprawiając wrażenie, że ostateczny mikrodetal nie jest aż tak mocno podkreślony.
Werdykt
Bardzo ciekawe i wygodne słuchawki. Przy aż 8 przetwornikach na korpus, cały zespół armaturowy jest płynnie ze sobą zestrojony, prezentując równe i rzetelnie podane brzmienie o monitorowym sznycie. Nie są im straszne żadne aplikacje, zarówno te miejskie, jak i domowe, nie mówiąc o odsłuchach kontrolnych znanych sobie już albumów i tych nie. Słuchawki zauważalnie zyskują na tonalności z muzykalnymi kablami z czystej miedzi, co jeszcze mocniej zwiększa ich atrakcyjność.
Jedynymi wadami będą co najwyżej delikatne ustępstwa na skrajach pasm oraz zredukowana głębia sceny, choć z drugiej strony ma to swoje atuty w postaci bardziej wyeksponowanej średnicy oraz dużej przyjemności odsłuchu.
KZ ZSX
- Typ połączenia: kablowe
- Złącze: CIEM 2-pin
- Przetworniki: 2×6 (1x DD + 5x BA)
- Impedancja: 24 Ohm
- Czułość: 111 dB
- Cena: 269 zł (sprawdź najniższą cenę i dostępność)
Wykonanie i ergonomia
Ponownie bardzo dobrze w tej materii. Nieco gorzej z izolacją i wygodą ze względu na dodatkowe wypustki w odlewach wymagające pozycjonowania w uszach, choć same korpusy – mimo hybrydowej konstrukcji o mniejszej ilości przetworników – wizualnie robią kapitalne wrażenie. Tak samo nie ma szans aby przyczepić się do czegokolwiek od strony jakości wykonania. Mimo łącznie 12 przetworników, zachowują przy tym należyty balans gabarytowy i nie są ani za ciężkie, ani zbyt opasłe.
Brzmienie
Tym razem bardziej rozrywkowo na planie „V”, ale bez nerwowości i przesadyzmu. Bas mocniejszy, bardziej podkreślony, potrafiący zahuczeć mocą gdy trzeba, a jednocześnie pozostać wiernym dokładności i precyzji. Prezentuje się moim zdaniem lepiej od AS16. Średnica uległa pewnemu odsunięciu i choć nadal jest słyszalna, zyskała tą przyjemną przestrzeń i eteryczność wokół siebie, przez co scena nabrała zauważalnego zastrzyku trójwymiarowości. Jestem bardzo zadowolony z kierunku tychże zmian. Sopran dostał to, czego brakowało w AS16, a więc delikatnego wykończenia na najdalszym skraju sopranowym. Jest więc o kapkę jaśniej, ale jeszcze nie nieprzyjemnie, za to powiększyła się całościowo przez to scena i ma się wrażenie bardziej kompleksowego sopranu. Zmiany więc postrzegam pozytywnie także i w tym miejscu. Dźwięk, choć przywołuje mi na myśl DT990, absolutnie nie posiada cech ofensywnych, a jedynie na tle AS16 może się takowym wydawać. Natomiast w konstrukcji tej drzemie spory potencjał, który uwydatnił mi się na samym końcu testów po zastosowaniu dodatkowych, niestandardowych tipsów i kabla z 8-żyłowej miedzi srebrzonej. Dość powiedzieć, że słuchawki te cały czas odkrywam, mimo że teoretycznie ich możliwości wcześniej wydawały mi się znane.
Werdykt
Rewelacyjne słuchawki. Słyszalnie większy zastrzyk emocji i przyjemności z odsłuchu względem – przecież i tak robiących bardzo dobre wrażenie – AS16. Słuchawki te w całym gronie testowym są jednymi z niewielu, które mocno jeszcze po zakończeniu testów testowałem i odsłuchiwałem celem dodatkowych porównań i obserwacji. Względem AS16 robią według mnie podobną robotę, dostarczając dźwięk na neutralnym gruncie, ale potem dodając jakby to, czego w AS16 nie ma, a więc wykończenia i mocy na dole oraz górze. Największym plusem natomiast jest lepsza scena, która nie ma się tu czego powstydzić, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że to konstrukcja zamknięta o mniejszej ilości przetworników.
Jak na razie jest to więc druga para, na którą rzucam przychylnym okiem i zapisuję sobie jako efektowną, elektryzującą, a nie robiącą mi w żaden sposób krzywdy. Także i tutaj wyczuwalny jest pozytywny zastrzyk jakości po zastosowaniu Eisodosa. Robi się czyściej i bardziej kameralnie, z lepszą jeszcze głębią sceny, ale prawdziwy spektakl zrobił się na Exegisie. Do tego stopnia, że w zakresie wszystkich testowanych tu słuchawek, to właśnie ZSX są najbliżej referencji tonalnej w pojmowaniu takim, jakiemu hołduję od lat.
KZ Z1
- Typ połączenia: bezprzewodowe (TWS)
- Komunikacja: Bluetooth 5.0 + AAC
- Przetworniki: 2×1 (dynamiczne)
- Akumulatory: 30 mAh (słuchawki) / 400 mAh (etui)
- Czułość: 115 dB
- Cena: 169 zł
Wykonanie i ergonomia
Niby wszystko jest w porządku (wykonanie i materiały), ale jednak szyjki są zbyt krótkie, przez co na standardowych tipsach nie byłem w stanie złapać należytej izolacji. Udało mi się to zrobić dopiero na własnych tipsach silikonowych, których całe pudełeczko uzbierało mi się przez lata wykonywania testów na blogu. Później udawało mi się to już na standardowych tipsach pewnym sposobem (brak insercji do końca, aby tylko złapać seal). Na minus zaliczyć można słyszalny szum połączony z chropowatą fakturą, gdy muzyka jest zatrzymana. Co ciekawe szum jest mniejszy, jeśli pojawi się jakakolwiek, najcichsza nawet muzyka. Na koniec etui, którego wieko po otwarciu wesoło lata sobie bez żadnego zabezpieczenia, stwarzając notorycznie sytuację zamknięcia się z trzaskiem. Plus natomiast za panele dotykowe i wodoszczelność w granicach normy IPX6.
Brzmienie
Także i tutaj mam mieszane uczucia. Do dyspozycji dostajemy jeszcze mocniejszą „V”-kę niż w ZSX, ale o ile o tamtej można było powiedzieć właściwie same superlatywy, o tyle tutaj basu jest już kapkę za dużo, a sopran ma tendencję do wpadania w sybilację. Słuchawki lepiej przez to sprawdzają się z piankami, mniej rozbudowanymi sopranowo utworami oraz prostymi equalizerami, które sumarycznie mogą wyciągnąć z nich sporo potencjału. Zwłaszcza pianki są moim zdaniem dobrym tropem, a do tego rozwiązującym problem aplikacyjności. Plusem z tego jest w standardzie bardzo dobra scena na szerokość – tu nie można się do niczego przyczepić.
Werdykt
Niestety problemy ergonomiczne, szum własny oraz tendencja do sybilowania powodują, że korzystanie z Z1 jest stosunkowo męczącym doświadczeniem, jeśli do słuchawek podchodzimy wprost z pudełka. Niby można się do nich przyzwyczaić, ale powoduje to, że słuchawki po zakupie kwalifikują się na dodatkowe modyfikacje ich walorów oraz dopasowania pod kątem własnych preferencji. Kablem i torem tego uczynić naturalnie nie możemy.
KZ SA08
- Typ połączenia: bezprzewodowe (TWS)
- Komunikacja: Bluetooth 5.0 + AAC HD
- Przetworniki: 2×8 (BA)
- Cena: 299 zł
Wykonanie i ergonomia
Ergonomicznie są moim zdaniem znacznie lepsze od Z1 w całościowym rozrachunku, ale też i zauważalnie droższe. Etui jest mniejsze, poręczniejsze, nie ma luźnej klapki. Słuchawki wyprofilowane są również lepiej, bez żadnego problemu wchodzą w kanały już na podstawowych tipsach i oferują świetną izolację. Nadal ma miejsce szum własny, choć spokojnie da się żyć.
Brzmienie
Jest bardzo podobne do Z1, z tą jednak różnicą, że basu jest więcej, a góry nieco mniej. Niestety ta ostatnia jest gorszej jakości niż Z1 i zaczyna pojawiać się delikatny piasek na sopranie, ale może to być efekt zastosowania takich a nie innych przetworników. Osobiście uważam, że nawet w sytuacji gorszej czystości, jeśli tylko słuchawki są odpowiednio strojone, można im to wybaczyć. I najczystszy sopran nic nam nie da, jeśli słuchawki będą nas męczyć swoim graniem. Scena nie jest aż tak rozbudowana na szerokość, ale ma wyraźnie wyczuwalną głębokość, wyważając się w efekcie we wszystkie strony i co też można poczytać śmiało na plus. Do tego modelu również wracałem jeszcze parokrotnie i cały czas miałem przeczucie, że trochę zbyt surowo go potraktowałem. Zwłaszcza jeśli brać pod uwagę cenę oraz najbliższą konkurencję.
Werdykt
Słuchawki te są znacznie szybsze do zarekomendowania niż Z1, choć byłoby miło, gdyby się popracować nad czystością góry, chociażby jeśli słuchawki miałyby służyć za główny model odsłuchowy w cichych pomieszczeniach. Niemniej i tak jak na TWSy, np. w porównaniu z przecież wcale nie takimi złymi CK3TW, ich granie jest całkiem satysfakcjonujące. Nie można się przy nich nudzić, angażują dźwiękiem, dostarczają sporą dawkę emocji, bardzo fajny bas, niezłą scenę… jest tego owszem trochę i nie można przejść sobie ot tak do porządku dziennego nad tym modelem. Zwłaszcza, że w niektórych utworach zagrały mi czyściej niż rzeczone CK3TW. Dodatkowo część tego pochodzi od tipsów więc zabawa tymże elementem może wyłonić z nich dodatkowe pokłady jakościowe.
Jeśli więc ktoś z czytelników będzie szukał ciekawych, V-kowych słuchawek bez przemożnego gazowania czy to w bas, czy sopran, ale mając wciąż oba na uwadze, SA08 wydają się wartym odnotowania modelem na liście zakupowej. Ani Xiaomi, ani QCY nie mają tak dobrze odlanych korpusów i nie sprawiają tak dobrego wrażenia podczas fizycznego obcowania.
CCA CX10
- Typ połączenia: bezprzewodowe (TWS)
- Komunikacja: Bluetooth 5.0 + AAC
- Przetworniki: 2×5 (1x DD 7 mm + 4x BA)
- Czułość: 91 dB
- Cena: 299 zł
Wykonanie i ergonomia
Jakby połączenie Z1 z SA08. Ergonomia etui identyczna jak w Z1 z opadającą wesoło klapką, zaś kształt korpusów bardzo podobny do SA08, z tym że tu już szyjki są krótsze i bardziej przypominają Z1. Udało się mimo to uzyskać dobrą szczelność na standardowych tipsach. Szum własny nadal słyszalny i tak samo cichnie on gdy pojawia się nawet cichutka muzyka.
Brzmienie
Mam wrażenie, że bardzo zbliżone do Z1 tonalnie, ale z jakością (czystością) jeszcze nieco poniżej SA08. Mamy więc znów strojenie na planie basowego „V” z górą, która wydaje się lekko idąca w nosowość w zakresie barwy, ale przede wszystkim w jasność. Słuchawki potrafią przez to wyeksponować sybilanty i szybko zmęczyć słuchacza swoim graniem, co stoi wprost w kontrze do wielu różnych opisów na aukcjach internetowych. Scena także bardzo podobna do Z1.
Werdykt
Choć ergonomia względem Z1 jest tym razem na plus, sumarycznie słuchawki mogłyby grać po prostu czyściej i mniej nosowo. Na tym etapie są to subiektywnie najsłabsze słuchaweczki TWS z dotychczas testowanych.
CCA C10 PRO
- Typ połączenia: kablowe
- Złącze: CIEM 2-pin
- Przetworniki: 2×5 (1x DD + 4x BA)
- Impedancja: 24 Ohm
- Czułość: 109 dB
- Cena: 229 zł
Wykonanie i ergonomia
Bardzo przyzwoicie wykonane, zwłaszcza estetyczne płytki zewnętrzne, ale trzeba uważać na krawędzie metalu, który będzie na osi czasu lubił gubić malowanie, dokładnie tak samo jak w Campfire Audio. Producent w całym projekcie zapomniał o oznaczeniu kanałów lewy-prawy, toteż trzeba domyślać się go po kształcie korpusów. Niemniej ogólne wykonanie jest bardzo dobre i nie odbiega w żaden sposób od pozostałych modeli KZ.
Brzmienie
Mieszanka sceny i czystości ZSX ze strojeniem CX10. Mamy tu więc z jednej strony wyraźnie czystszy dźwięk i słyszalną głębię sceniczną z holografią, ale okupione to wszystko jest agresywnym strojeniem na planie „V” z mocnym basem i górą, która potrafi zakłuć, jeśli sprzęt trafi na niedopasowane środowisko. Brzmienie efektowne, szybkie i mocne jednocześnie, robi wrażenie zwłaszcza gdy na eter trafi odpowiednia muzyka.
Werdykt
Słuchawki mimo wszystko robią dobre wrażenie i tak naprawdę jedynie strojenie jest kwestią de gustibus. W tej cenie zwracają uwagę na siebie jakością wykonania i oferowanymi możliwościami, przez co będą na pewno ciekawe dla osób lubiących brzmienie na mocniejszy bas i wyraźniejszy sopran.
W przypadku większości innych użytkowników, którzy mogą preferować je bardziej liniowe, rekomendowałbym na pewno cieplejszy tor oraz wymianę kabla na pełną czystą miedź, która może pomóc stonować trochę ich zapędy, ale najlepiej aby nie negowała szybkości i dokładności tych słuchawek.
KZ S2
- Typ połączenia: bezprzewodowe (TWS)
- Komunikacja: Bluetooth 5.0 + AAC/SBC
- Przetworniki: 2×2 (1x DD + 1x BA)
- Akumulatory: 40 mAh (słuchawki) / 400 mAh (etui)
- Cena: 169 zł
Wykonanie i ergonomia
Słuchawki wykonane dobrze, z plastikowymi elementami korpusów będącymi panelami dotykowymi. Etui prezentuje się dosyć przeciętnie, z opadającą klapką i znajdującym się pod spodem gniazdem ładowania. Same słuchawki sprawiały mi problem z aplikacją tylko na prawym kanale, ale jest to uwarunkowane u mnie anatomicznie i wiele modeli słuchawek kreuje takie sytuacje (asymetryczność kanałów słuchowych). Największymi wadami okazały się tak naprawdę głównie słyszalne szumy podczas pauz oraz krótszy niż standardowo czas pracy, wynoszący ok. 3 godzin.
Brzmienie
W dużym skrócie jest to czystsze wydanie CX10 z krótszym basem w stylu AS16, a więc „V”-ka na jasność. Scena po raz kolejny podobna do Z1, ale tym razem szerokości jest więcej niż głębokości, nadal zaznaczanej. Słuchawki niestety mimo, że z łagodniejszym basem, są w stanie zmęczyć jego wyższymi partiami i sopranem, dlatego warto zainteresować się w ich przypadku piankami lub samodzielnie wykonywanymi nakładkami filtrującymi, jeśli ktoś ma smykałkę do DIY. Efekty końcowe mogą zaskoczyć niejednego starego wyjadacza dokanałowych akustyk.
Werdykt
Słuchawki na pewno robią lepsze wrażenie dźwiękowo niż CX10 pod względem czystości, ale jeśli już miałbym się decydować osobiście na takie strojenie, wolałbym SA8.
KZ SKS
- Typ połączenia: bezprzewodowe (TWS)
- Komunikacja: Bluetooth 5.2 + AAC/aptX
- Przetworniki: 2×2 (1x DD 10 mm + 1x BA)
- Czułość: 115 dB
- Cena: 289 zł
Wykonanie i ergonomia
Praktycznie identyczne kształtem jak Z1, ale o dziwo udało się złapać seal już przy pierwszej próbie. Do tego po raz pierwszy nie ma tak ewidentnego szumu w tle.
Brzmienie
Bardzo podobne do SA8 strojeniem, ale góry jest jeszcze mniej, dzięki czemu słuchawki są zauważalnie cieplejsze i bardziej przez to matowe. Zdają się być mocniej nastawione na wypady na miasto, kompensując mocniej otoczenie mocniejszym basem (jak na razie najmocniejszym ze stawki), a jednocześnie nie męcząc podkreślonym sopranem. Scena mocno eliptyczna, rozbudowana na boki bardziej niż w głąb.
Werdykt
Tak naprawdę najsłabszym elementem kondycyjnie jest moim zdaniem góra i może troszkę strojenie za tym idące, które mogłoby mieć lżejszy bas w zamian za tym razem większą ilość sopranu i mocniej podkreślony detal, tudzież brak efektu zwijania się go na najdalszym skraju. Wszystko inne bez problemu bym jednak tu zostawił. Jest to jednak dokładnie to, czego szukają np. fani Shure SE215 ale w wydaniu TWSowym, także absolutnie warto zwrócić na nie uwagę.
Na pewno jest to też ciekawa opcja dla ogólnie fanów cieplejszych słuchawek z dodatkowym basem, którzy są mocno wyczuleni na sopran i szukają czegoś po prostu przyjemnego w odbiorze.
KZ ZSN PRO X
- Typ połączenia: kablowe
- Złącze: CIEM 2-pin
- Przetworniki: 2×2 (1x DD 10 mm + 1x BA)
- Impedancja: 25 Ohm
- Czułość: 112 dB
- Cena: 119 zł (sprawdź najniższą cenę i dostępność)
Wykonanie i ergonomia
Korpusy identyczne jak C10 PRO, choć o innych płytkach zewnętrznych. Wygoda praktycznie taka sama jak w C10-tkach. Najmniej szumią z dotychczasowych modeli dokanałowych. Znów brak oznaczeń kanałów, których trzeba domyślać się po kształcie słuchawek, niemniej całość robi świetne wrażenie wizualne i szeroko pojęte organoleptyczne. Na pochwałę zasługuje bardzo dobra izolacja od otoczenia oraz okrutnie niska cena jak na to, co oferują i jak są zbudowane.
Brzmienie
Mam wrażenie, że słuchawki strojone są jak profesjonalne wydanie C10 PRO, tudzież coś między AS16 a ZSX, czyli „V”-ka po ludzku i z umiarem. Jest porządny bas, jest czytelny sopran, ale całość brzmi okrutnie równo, bez przemożnej dominacji basu lub jego niedomagania, a także bez dominacji sopranu, choć jego detal i szybkość, ale też i czystość, są bardzo dobre. Obok AS16, jest to druga próba KZ zaserwowania w tym teście słuchawek idących w stronę równości. De gustibus nadal basu mogłoby być ciut mniej, a sopran – o ile bezproblemowy w swojej jasności – także preferuję z troszkę bardziej ciepłych torów, ale z ZSN PRO X obcuje mi się po prostu świetnie. Całość dopełnia scena, która utrzymuje się na planie dostatecznie holograficznej elipsy, także i tutaj ZSN PRO X nie pozostawiają pola do specjalnego narzekania.
Werdykt
Ze wszystkich modeli kablowych, na tą chwilę trwania testów, to właśnie ZSN PRO X są tym wariantem, który najbardziej wpadł mi w ucho i posiada najbardziej zbliżoną tonalność do tego, czego oczekiwałbym w słuchawkach stricte dla siebie. To jeszcze nie jest dokładnie „ten” punkt perfekcji, ale… no nie powiem, jest blisko. Ciut mniejsza V-ka i jestem w zasadzie w domu. Tu także byłem w stanie trochę te słuchawki wygładzić kablem oraz sprowadzić na dobrą całościowo stronę. Byle więc dobrej jakości kabel o ciepłym nacechowaniu, a efekty mogą być zaskakująco dobre.
Biorąc zatem pod uwagę skandalicznie niską cenę, świetną jakość wykonania, izolację, wygodę, wciąż bardzo fajny dźwięk, naprawdę ciężko byłoby tych słuchawek nie zarekomendować, a co też z przyjemnością czynię. Jeśli ktoś szuka maksymalnie budżetowej pary, nie będzie przeszkadzał mu nieco wyraźniejszy sopran, a bardziej zależy mu na bezwzględnej opłacalności, w tym zestawieniu nie znajdzie lepszego modelu od ZSN.
KZ ZAX
- Typ połączenia: kablowe
- Złącze: CIEM 2-pin
- Przetworniki: 2×8 (1x DD 10 mm + 7x BA) w konfiguracji półotwartej
- Impedancja: 24 Ohm
- Czułość: 113 dB
- Cena: 369 zł (sprawdź najniższą cenę i dostępność)
Wykonanie i ergonomia
Wszystko jest dokładnie takie samo jak w ZSN PRO X, z tą różnicą, że słuchawki są pół-otwarte, dokładnie w tych miejscach, w których w ZSN były wyprofilowania na płytkach zewnętrznych. Słuchawki szumią co ciekawe mocniej od ZSN, a sama konstrukcja, choć podobna w środku, różni się kilkoma detalami i przetwornikami widocznymi pod akrylowymi korpusami. Oczywiście otwartość okupiona jest zredukowaną izolacją od otoczenia, choć o dziwo nie jest to tak duża przepuszczalność jak w LCD-i3 i słuchawki zachowują się jak wręcz typowe zamknięte słuchawki pełnowymiarowe, zapewniając „dostateczną” że tak powiem izolację od otoczenia. Jest to jednak moim zdaniem niewielka cena w zamian za brak wrażenia „zatkanego ucha”, ponieważ ciśnienie wewnątrz kanałów jest podczas aplikacji oraz użytkowania na bieżąco regulowane. Także w lecie jest to plus.
Brzmienie
Najprościej można je opisać jako eteryczny wariant ZSN PRO X. Bardzo zbliżone dźwiękiem, ale mające nieco mniej basu, mniej nosową barwę sopranu, lepszą holografię sceniczną. De facto są to najbardziej sceniczne z KZ-tów jakie na tą chwilę testowałem i jednocześnie model idący sumarycznie łeb w łeb pod względem atutów i mojego zadowolenia z odsłuchów co ZSN PRO X. Dźwięk nadal zachowuje właściwości „V”-ki, wciąż jest szybki i dokładny, a jednocześnie urzeka scenicznie na każdym niemal kroku. Słuchanie przestrzennego ambientu na tych słuchawkach to majstersztyk, a dodatkowe walory soniczne udało mi się tu uzyskać o dziwo nie tyle na kablu miedzianym, co na 8-żyłowej srebrzance, która uplasowała się pomiędzy fabrycznym kablem srebrzonym a miedzią w zakresie jasności, oferując słyszalny zastrzyk jakościowy na tle fabryki. Oznacza to jeszcze dodatkowy potencjał do potencjalnego wyciągnięcia, a także wpisuje się w moje obserwacje, że ten kabel robi to i owo z zakresami w przedziale od 7 do 10 kHz i stąd paradoksalnie efekt korekcyjny względem tego, co prezentują ZAXy (mają bowiem pomiarowo dół w 8 kHz), ale o pomiarach i dokładniejszych analizach będę rozwodził się w osobnych recenzjach poszczególnych modeli, jeśli na takowe się finalnie skuszę. Na tą chwilę jednak jest to najbardziej efektowny model z całego grona, najlepiej sprawdzający mi się w przestrzennej elektronice, muzyce kinowej, wszędzie słowem tam, gdzie sprawdzają mi się podobnie strojone słuchawki pełnowymiarowe jakie posiadam. I już z tego względu zyskują moją ogromną sympatię.
Werdykt
Słuchawki zrobiły na mnie świetne wrażenie, jeśli nie do tej pory najświetniejsze wraz z ZSN PRO X i ZSX. Plus sam fakt że konieczne staje się wyciągnięcie do testów porównawczych LCD-i3 z całym osprzętem i w pełnej konfiguracji (APO, Cipher BT, Cipher USB, Anker) dobrze o ZAXach świadczy. Do tego ogromne możliwości jakie za nimi stoją sprawiają, że jest to chyba pierwszy jakikolwiek substytut takich słuchawek. W zakresie tychże możliwości mamy np. zmianę tipsów na większą średnicę wylotową, tak jak robiłem to przy Aune E1, która daje dodatkową rozdzielczość do sopranu. Lepszy kabel pozwala na uzyskanie czy to całościowej ogłady, czy to dodatkowego kształtowania jakości dźwięku w zakresie wykończenia. Podatność na wyciąganie szumu – przynajmniej z mojego Essence STX – skutecznie wyzerowałem adapterem filtrującym FL63, który też jeszcze na koniec dodaje tą kapkę ciepła sam z siebie.
Na koniec – adapter Bluetooth KZ-AZ09, który choć neguje zastosowanie powyższych modyfikacji kablowo-filtrowych i umożliwia jedynie zastosowanie tipsów, rozszerza zakres pracy słuchawek dokładnie tak samo jak Cipher BT, choć na koniec i tak za cenę słyszalnego szumu. Prawdziwą więc ciszę uzyskać można finalnie tylko na kablu. Brzmieniowo nie różni się jednak od tego co standardowy kabel oferuje i powiedziałbym, że jest jedynie delikatnie, naprawdę delikatnie, jaśniej. O dziwo ZAXom to jeszcze nie przeszkadzało, a do tego świetnie zgrywało się z ZSX czy AS16, niemalże jakby pasowało do tych modeli niczym dedykowane akcesorium.
Z1 PRO
- Typ połączenia: bezprzewodowe (TWS)
- Komunikacja: Bluetooth 5.2 + AAC
- Przetworniki: 2×1 (dynamiczne)
- Akumulatory: 28 mAh (słuchawki) / 400 mAh (etui)
- Czułość: 111 dB
- Cena: 199 zł
Wykonanie i ergonomia
Na sam koniec pozostało się rzeczone cudo. Ogólnie jest to identyczny wariant co Z1. Te same korpusy, choć etui bez opadającej klapki (zaleta). Na plus można wymienić też większą moc i znacznie większy zakres głośności. Szum również jakby mniejszy.
Brzmienie
Podrasowany jakościowo model Z1. Jest czyściej i z mocniejszym basem, który przy planie grania na basową „V-kę” lubi dominować. Wszystko inne bez zmian względem Z1.
Werdykt
Dla osób mocno zainteresowanych basem i czytelnym sopranem mogą być wciąż bardzo ciekawą propozycją. Głównie czystość jest czynnikiem który do mnie przemawia, gdyż nawet i najlepiej strojone słuchawki nic nam nie dadzą, jeśli elektronika w środku sypie artefaktami lub kompresją. Niemniej męczą znacznie szybciej niż np. SKS, którym zarzucić można w zasadzie tylko nieco zbyt matowy sopran, dlatego – i jak w każdych słuchawkach na planie „V” – trzeba albo preferować taki dźwięk, albo po prostu słuchać ciszej.
Podsumowanie
Mam nadzieję, że taka skrótowa forma każdego produktu przypadła do gustu i nie spowodowała efektu odwrotnego do zamierzeń. Niekwestionowanymi zwycięzcami tego testu na pewno są modele przewodowe, oferujące często zaskakującą jakość dźwięku i poważne strojenie, a także bardzo dobre o dziwo właściwości sceniczne. Praktycznie wszystkie modele przewodowe można tu polecić i każdy znajdzie coś dla siebie, choć nie tylko w tymże gronie.
AS16 to wieloprzetwornikowe potworki dla fanów armatur, którzy szukają brzmienia średnicowego, czytelnego, podanego „tu i teraz”. Bardzo wygodne, świetnie wykonane, niemęczące. C10 PRO to granie na planie „V” z naciskiem na sopran, czyli coś dla fanów np. DT880. ZSN PRO X zaprezentowały się rewelacyjnie, zwłaszcza jak na tak śmiesznie niską cenę, jakość wykonania oraz minimalną ilość przetworników. Jedną z dwóch pereł w koronie są bardzo do nich podobne ZAX, które przy konstrukcji półotwartej oferują bardziej naturalny i wyrównany dźwięk oraz najlepszą scenę spośród nie tylko grona wszystkich tu znajdujących się słuchawek, ale też wielu innych konstrukcji dokanałowych, rywalizując wprost z droższymi słuchawkami uznanych producentów. Drugą perłą okazały się testowane na samym początku ZSX, które finalnie błysnęły bardzo podobnym do ZAXów dźwiękiem, ale w zamian za nieco mniejszą holografię zaoferowały największą naturalność i liniowość dźwięku, będąc ostatecznie bardzo blisko punktu referencyjnego, jeśli faktycznie trafiając w tenże punkt. O ile więc kocham scenę, o tyle równowaga tonalna jest tu jeszcze o ten punkcik lepsza od ZAXów i pozostałych modeli, stawiając je na całościowym piedestale przy tak śmiesznej cenie końcowej. Jestem przyznam w ciężkim szoku jak wielką drogę KZ musiał przebyć, aby dojść do takiego poziomu.
W gronie modeli bezprzewodowych KZ stawia ewidentnie na „V”-kę, z czego najciekawsze moim zdaniem są SA08 i – jako cieplejszy ewenement – SKS. Ich sopran oraz cieplejsze strojenie mogą spodobać się osobom szukającym słuchawek typowo wypadowych, grających np. w kierunku starych Brainwavz Pro Alpha. Wspomnieć można również całkiem czysto grające Z1 PRO, które są ze wszech miar rozwinięciem modelu Z1, a który to z kolei jest podobny bardzo brzmieniem do CX10. Osoby lubiące bardziej sopran mogą rzucić okiem na wariant S2.
Natomiast każdej parze przewodowej możemy dokupić za skromne 150 zł moduł AZ09, który jest pakietem konwertującym słuchawki na wariant TWS z dwiema niezależnymi zausznicami bateryjnymi. Słuchawki grają z tymi modułami delikatnie jaśniej niż na standardowych kablach srebrzonych, a także delikatnie szumią, ale co do zasady jest to bardzo przydatne akcesorium, które wyraźnie rozszerza możliwości słuchawek ponad to, co oferują wprost z pudełka.
Super test – brawo . Sam posiadam KZ ZSN PRO X które towarzyszą mi w drodze do pracy (szkoda do autobusu innych słuchawek za kilka stówek 🙂 – niech służą do domowych wieczornych odsłuchów).
Biorąc pod uwagę wyniki testów – pora coś zmienić w polecanych 🙂
Naturalnie takie są też plany. 😉
Mój wpis będzie out of topic, ale taki ma być. Serdecznie dziękuję za to podsumowanie i wiele innych. Wszystkie moje słuchafony jak dzwony kupowałem wyłącznie w oparciu o bloga Pana Jakuba i zawsze to była strzał w 10! Idealnie dopasowane, po przeczytaniu recenzji Audiofanatyka wiedziałem co kupuje nawet bez odsłuchu. Świetny blog prowadzony z pasji. Serdecznie pozdrawiam Panie Jakubie!!!
Bardzo dziękuję Panie Andrzeju za ciepłe słowa. Nawet nie wie Pan jak potrafią zmotywować. 🙂
Witam serdecznie a które z tych testowanych słuchawek poleciłby pan do gier bo z racji używania okularów nie znalazłem jeszcze zamkniętych pełnowymiarowych które pozwoliłyby mi siedzieć w nich dłużej niż godzinę bez przerwy nim zaczyna mnie od nich boleć głowa w okolicach skroni za to większość dokanałowych które do tej pory używałem nie kosztowały powyżej 40 zł więc ciężko żeby je opisać jako dobrze grające.
ZAX
podpowiesz które z pianek comply pasują do z1 pro?
Na oko T500.
Szanowny Panie Jakubie, mam takie pytanko odnośnie modelu KZ ZSN PRO X, w lewej słuchawce słyszę wyraźny szum, w prawej jest idealna cisza, jaka może być tego przyczyna ? Słuchawki podłączone do kompa z kartą dźwiękową Creative Sound Blaster Audigy 2.
Pozdrawiam serdecznie.
Witam Panie Macieju,
Jeśli słuchawki nie wykazują takich cech na innym urządzeniu, a do tego ich tonalność wszędzie – wliczając Creative’a – jest między kanałami lewym i prawym identyczna, to może to oznaczać problem z urządzeniem dźwiękowym. U mnie na większości urządzeń wszystkie słuchawki KZ w teście wykazywały jednostajny szum na obu kanałach. Szum natomiast zbijałem adapterami filtrującymi (na sklepie jest np. FL35 z którego samo korzystam). Nie chcę niepokoić, ale jest Pan pierwszą osobą raportującą taki konkretnie problem od czasu jak prowadzę blog. Mam pewne podejrzenie że może to być kwestia jednego ze wzmacniaczy operacyjnych, może się wzbudzać. Zwłaszcza patrząc na wiek karty. KZ są na tyle czułe że są w stanie to wychwycić. Takie podejrzenie.
Dzień dobry,
Bardzo dziękuję za odpowiedź, a więc tak – podłączyłem słuchawki do innego urządzenia – laptop. I teraz ciekawa sprawa – słyszę szum w obydwu słuchawkach, z tym że znowu w lewej słuchawce jest on głośniejszy, ale różnica nie jest jakoś specjalnie duża. He, podejrzewam, że może być tak, że lewe ucho mam bardziej czułe… Podobnie zresztą jest chyba z naszym wzrokiem, jedne oko jest zazwyczaj „mocniejsze” widać to przecież doskonale jak np. przykładamy lunetę zawsze do tego samego oka.
Pozdrawiam serdecznie.
Parafrazując kabaret RAK ,,masz pan ciasną koszulę w kraglu i stąd te szumy „
Największe i najbardziej rzeczowe porównanie słuchawek firmy KZ na jakie dotąd natrafiłem, do tego pisane rzetelnie i w przystępny sposób. Przeczytałem z ogromną przyjemnością. Dopełnieniem tego porównania byłby jeszcze jeden z tego co zauważyłem bardzo popularny aktualnie model – ZS10 PRO. Czy miał Pan może styczność z tymi słuchawkami? Przyznam, że ogromnie mnie ciekawi, jak uplasowałby Pan je w porównaniu do zbliżonych cenowo ZSX oraz tańszych ZSN PRO X.
Ja też jestem bardzo ciekaw porównania do ZS10 PRO bo na początku też rozważałem różne modele a ostatecznie wybrałem właśnie te. Używam je jako odsłuch douszny i tam faktycznie są świetne.
Witam serdecznie, często zaglądam na Pana recenzje sprzętu i chętnie się nimi posiłkuje. Dobrze widzieć że nie zamyka się Pan na egzotyczne pozycje. Może nie mam takiego doświadczenia ze sprzętem, ale po dziesiątkach recenzji wydaje mi się że mamy dosyć zbieżny gust. Sam co jakiś czas lubię również sprawdzić co słychać w państwie środka jeśli chodzi o dokanałówki i ze sprzętu który zaimponował mi do tej pory najbardziej mogę Panu polecić zapoznanie się z takim model jak TRN V20. Cena do jakości jest tu na świetnym poziomie i mówię to jako posiadacz wielu sztuk pełnowymiarowych słuchawek AKG.
Pozdrawiam i czekam na kolejne recenzje i testy.
Witam.
Mam pytanie dotyczące porównania dwóch słuchawek. Pierwsze to testowane tutaj KZ ZSN PRO X a drugie to Superlux HD387 (które też Pan testował). Czy jest jakaś zasadnicza różnica w jakości dźwięku, charakterystyce? Czy można je w ogóle oceniać równorzędnie czy jednak to inne półki? Miałem te Superluxy i ciekaw jestem, czy będzie duża różnica – i jaka – gdybym się przesiadł na KZ, no chyba że Pan zasugeruje inną opcję. Jedna rzecz: nie chodzi tutaj o budowę i jakość wykonania bo różnice są wyraźne. Jeśli już to ew. wygodę noszenia (mam „ciasne” uszy więc trudno mi dobrać coś wygodnego). Chodzi przede wszystkim o granie. Pozdrawiam serdecznie.
P.S. Bardzo fajny blog i cały serwis. Wiele skorzystałem szukając konkretnych, rzeczowych informacji na temat sprzętu ale nie tylko. Mało jest osób takich jak Pan, z takim podejściem, w odmętach internetu.
Panie Jakubie, posiadam od kilku lat Aune E1 i jestem z nich zadowolony, ale chciałbym znaleźć słuchawki dokanałowe które grają inaczej ale klasowo nie gorzej. Rozmyślam nad zakupem KZ ZAX. Czy obie pary grają w podobnej klasie? Jakby porównał Pan scenę E1 vs ZAX?
Mam starsze KZ ZSN PRO. Do nich można dokupić kabel bluetooth z kodekiem AptX HD i chipem Qualcomm QCC 3034. Taki zestaw gra przyzwoicie jako słuchawki bluetooth. Choć po kablu i z DAC-em grają oczywiście lepiej. Ale to dobry pomysł, by mając jedne słuchawki, móc ich używać jako i kablowych i bluetooth.
A ja tylko się pochwalę, że ostatnio w ramach czegoś „na miasto” kupiłem KZ ZSN PRO X i… choroba. Ciekawe są. Ale lepiej mi się parują z ciepłymi źródłami – z Cube Black (na wzmaku Muses02) są zdecydowanie za szczegółowe i wręcz męczą. Na FiiO E17 – podobnie, choć tu strasznie syntetyczne brzmienie. Z kolei świetnie spasowały mi się z FiiO K5 (tym w pierwszej wersji) – bardzo słuchalnie i muzykalnie. A najlepiej pasują mi do stareńkiego FiiO K11, i tu już nie mam żadnych uwag – gra mi to tak, jak powinno grać. Tak jak lubię. 🙂
Czy miał Pan możliwość testowania modelu nieco droższego https://avstore.pl/sluchawki-dokanalowe/kz-dq6-profesjonalne-sluchawki-dokanalowe-hi-fi.html ? Jeśli nie to czy na podstawie samego opisu producenta można wywnioskować że będą trochę lepsze od KZ ZSN PRO X ?
Nie, ale nie wiem czy chciałbym je testować: http://audiofanatyk.pl/o-skandalu-z-marka-kz-slow-kilka-kz-drama/
Jest tam również o DQ6.
Szanowny Panie Jakubie!
Jako iz od 6 czy 8 lat kupując słuchawki czy dla siebie czy polecając słuchawki znajomym posilkuje sie wyłącznie Pana blogiem to zwracam sie do Pana z pytaniem – ZAX + AZ10 czy ZSX + AZ10.
Od 5 lat użytkuje dt990 z olympusem 2 od Fiio, bardzo lubie ten dźwięk „stockowo”, a w wyjątkowych przypadkach gdy utwór jest głównie basowy i uważam ze 990 trochę za dużo tego basu „zabiera” to przelaczam na fiio podbicie dołu.
Tak więc chyba podobnego dźwięku szukam w słuchawkach tws. Kupuje je tylko po to by cieszyć sie ZNOŚNYM brzmieniem poza domem. Bede używał ich wyłącznie przez BT.
Bardzo lubie pół-otwartość 990 ale domyslam sie ze jeśli planuje używać KZ tylko poza domem to otwartość moze nie byc pomocna – jednakże z tego co zrozumiałem ZSX nie sa wcale tak wielce otwarte.
Na koniec chciałbym bardzo podziękować za to co Pan robi 🙂 Nie dość ze bardzo przyjemnie sie to wszystko czyta – nie jest Pan stereotypowym audiofilowym snobem, a normalnym człowiekiem z pasją. Dziękuje raz jeszcze i życzę miłego dnia i wieczoru.
tl;dr
Używam dt990 z fiio olympus 2, zastanawiam sie nad zakupem ZAX vs ZSX, a do jednego lub drugiego adapter AZ10. Bardzo lubie w jakis sposob rzetelne odwzorowanie dźwięku w dt990, szukam podobnego dźwięku. Co wybrać?
Ucieło mi druga połowę przedoststniej części:
Nie dość że super sie to czyta (…), to dodatkowo jest to bardzo przydatne i uważam ze rzetelne, a o to w dzisiejszym internecie wcale nie tak łatwo.
Dzięki za ten test! Szukałem czegoś bezprzewodowego na siłownię i chyba właśnie znalazłem (KZ SKS). Na razie zamówione i czekam na przesyłkę. A tak w ogóle to jestem wielkim fanem słuchawek KZ. Obecnie używam przewodowej wersji ZAX – na scenie, czyli na koncertach, jako odsłuch douszny – i świetnie się tutaj sprawdzają. Nie stać mnie na razie na odsłuch za ponad tysiąc złotych (na przykład odlewy), więc zdecydowałem się na KZ-y. I powiem szczerze, że absolutnie nie żałuję. Wcześniej używałem w tym celu KZ ZS7 i te też dobrze się sprawdzały, ale jednak były trochę zbyt ciężkie (są metalowe). W efekcie czasem wypadały podczas biegania po scenie. Stąd zmiana na ZAX-y.
Witam, jestem w trakcie odsłuchów, dopiero co wyciągniętych z pudełka ZSXów. Coś wspaniałego, to wypełnienie, brak nosowości, suchości, rozciągnięcie i fajna scena. Na szybko odsłuchuję na Hiby R2, ale już na komórce zagrały. Kilka lat temu pokupowałem wcześniejsze KZty, jednak wyprzedałem, brak równowagi, dźwięk wyjałowiony, te obecne to 2 klasy lepszy dźwięk. Dziękuję za recenzję, dziś dokupiłem ZSN PRO i ZAX od chińskiego brata z Ali, obie pary łącznie ok 200 PLN, nic tylko brać. Pozdrawiam