Drugi w kolejności model do testów z nowej kompletnie marki RuneTune jest tym razem tańszym bratem poprzednika. Teoretycznie powinienem zacząć na odwrót, a więc pisać recenzję najpierw tańszego produktu, potem droższego, aby badać progres. W praktyce jednak to właśnie tańszy produkt mocniej wpadł mi w ucho, choć ten droższy też wcale nie jest zły. Oto więc recenzja słuchawek zapowiadających się na budżetowy hicior za 150 zł – zamkniętych RuneTune RT-801X.
Recenzja jest owocem płatnej współpracy z właścicielem marki RuneTune, firmą Techbringer Piotr Gawrysiak, która podesłała niniejszy sprzęt do testów.
Wykonanie i konstrukcja
Model RT-801X jest delikatnie uproszczoną wersją modelu RT-830X. Różnica między obydwoma modelami sprowadza się tak naprawdę tylko do:
- plastikowych muszli pozbawionych nakładek metalowych (mniejsza waga),
- nieco innych i ciut płytszych padów (bez wpływu na wygodę – zaraz wyjaśnię),
- tylko kabla prostego, ze zwykłą nasadką zamiast gwintu (niższa cena),
- prostszego pudełka i sposobu pakowania (niższa cena).
Tyle zmian. Oczywiście w środku kryje się jeszcze jedna, zasadnicza, bo dotycząca innych przetworników na pokładzie, ale o tym naturalnie za moment.
Fizycznie słuchawki są odrobinę lżejsze od modelu 830, ale w gruncie rzeczy to cały czas ten sam szkielet, a co za tym idzie: ta sama ergonomia, tłumienie, wygoda i ogólna filozofia użytkowania. Brak pokryw metalowych jest tu zabiegiem czysto estetycznym. Zamiast tego, po prostu naniesiono logo marki na plastik, a że jest to czarne malowanie na czarnym plastiku, daje to słuchawkom bardzo dużej dyskrecji.
Na chwilę zrobię tu pauzę, aby poruszyć ciekawy aspekt z tym związany, którego na ogół w recenzjach audio się nie porusza. Zdarzało się, że ludzie na forum pytali o słuchawki nie rzucające się w oczy na mieście. Być może ze względu bezpieczeństwa, aby nie kusić potencjalnego bandyty-amatora elektroniki użytkowej, któremu słuchawki wpadną w oko z drobnym tylko szczegółem technicznym: że znajdują się obecnie na naszej głowie. Jemu to przeszkadzać nie będzie. Głowę rozbije, sprzęt zabierze, może skończy się tylko na szwach. Takie mamy czasy, toteż doskonale rozumiem osoby, które po prostu nie chcą świecić w autobusie czy na ulicy takim sprzętem po oczach. Tak samo telefonem czy innymi świecidełkami. RT-801X mają więc szansę wtopić się w ubiór i zostać pomylone (dzięki wspomnianemu oparciu się o konstrukcję OEM) z typowymi słuchawkami z marketu lub Ali za kilkanaście złotych, co przy popularności takowych modeli raczej nie powinno kusić złodzieja. Zresztą, mówimy tu o słuchawkach naprawdę tanich, bo za 150 zł, ale jako że to sprzęt kompletnie nowy na rynku, poza nami niespecjalnie ktoś inny może to wiedzieć.
Słuchawki posiadają konstrukcję identyczną jak 830, więc nie będę się mocno powtarzał. Są niemal w całości wykonane z plastiku, jedynie z pałąkiem zrobionym z metalu wraz z suwadłami regulacyjnymi. Na pokładzie znalazły się kątowo skierowane przetworniki 40 mm (zamiast 45 mm), o skuteczności 98 dB (zamiast 99) i tej samej impedancji, wynoszącej 32 Ohmy. Słuchawki są jeszcze łatwiejsze w napędzeniu niż model 830, jako że ich moc nominalna została ustalona na 250 mW, ale też maksymalna spadła do 450 mW. Podpinanie ich pod mocne źródła nie tylko nie ma więc specjalnego sensu, ale przy ostrym przesadzaniu z głośnością może wprost doprowadzić do ich uszkodzenia. I nie jest to przywara, a uwaga uniwersalna (AKG na ten przykład mają jeszcze niższe parametry nominalne i graniczne).
Kabel w obu modelach jest niemal identyczny: jednostronny, zakończony wtykami jack 3,5 mm, gdzie z jednej strony możemy zrobić sobie wygodnie przejście na 6,3 mm za pomocą adaptera nasadkowego zamiast jak pisałem adaptera gwintowanego jak w 830-tkach.
Praktycznie wszystkie ich walory są zachowane względem modelu 830, aczkolwiek zapewne część osób będzie miała pewne wątpliwości co do wygody przez wspomniane nieco płytsze pady. Producent pomyślał nad tym elementem i pady choć są minimalnie płytsze, są też adekwatnie twardsze. Zachowując rozsądną miękkość, nie poddają się aż tak mocno jak te w 830-stkach i w ten sposób uzyskujemy tu w zasadzie te same efekty końcowe. A przynajmniej moje uszy nie rozróżniły czasowo bytności jednej czy drugiej pary na głowie. W obu mogłem wytrzymać podobną ilość czasu bez konieczności robienia przerwy. Dużym plusem będzie jeszcze mniejsza waga (235 g).
Opis dźwięku
Brzmieniowo przyznam że jestem troszkę skołowany względem modelu 830, ponieważ to właśnie tańszy jego brat zagrał bliżej moich preferencji. Tak jak RT-830X były słuchawkami przyjemnymi, ciepłymi i basowymi, tak 801 to sprzęt bardziej uniwersalny, jaśniejszy, równiejszy, ale grający odmiennymi nieco pryncypiami, bo na planie bardzo sensownego i umiarkowanego „V”.
Bas wydaje się naprawdę fajnie wyrównany, zrównoważony proporcjami względem siebie, z wyczuwalnym subbasem, którego próżno szukać w K271 czy K240 MKII (te właśnie słuchawki były bowiem punktem odniesienia dla recenzji RT-830X). Cała linia basowa jest ładnie zaznaczona, jakościowo przebijając spokojnie pułap cenowy w jakim się tu poruszamy. Ten aspekt uderzał mnie w 830-tkach, ale w 801 został w zasadzie utrzymany. Sam bas wydaje się przy tym nieco mniej dominujący niż w 830, ale poczytuję to tu za plus, gdyż lubię bas kompleksowy, nieprzesadzony i dobrany proporcjonalnie do reszty pasma. W 830 realizowany był scenariusz na cieplejsze granie i tam wzmocnienie basu, delikatnie bo delikatnie, było spodziewane i naturalne. W 801 w takich warunkach mogłoby dojść natomiast do wzmocnienia efektu V, który były dla większości użytkowników pewnie w porządku, ale dla mnie nie wiem czy aby nie byłoby to już nieco męczące przy długich sesjach odsłuchowych. Tak więc jak jest, mi osobiście pasuje i to bardzo.
Średnica nadal nie pełni roli pierwszoplanowej, ale realizowana jest znacznie lepiej w wymiarze uniwersalnym niż w 830. Wokaliści są bliżej nas, z nieco mniejszym dystansem i klarowniejszym śpiewem, a co za tym idzie większym angażem. Co więcej, wokół nich wyczuwalna jest przestrzeń i przede wszystkim gradacja na osi przód-tył, której trochę mi brakowało w 830-stkach. Gdybym miał więc wybierać między jednym a drugim sposobem prezentacji, wybrałbym bez wahania sposób z 801-ek.
Góra jest zauważalnie jaśniejsza, zarówno od K240 jak i RT-830X. Nie są to jednak słuchawki jednoznacznie jasne. Mają tak jak 830-stki wybicie na sopranie, które powoduje wrażenie dodatkowej porcji detali, ale gra to świetnie i koherentnie w całości góry jako takiej. Daje natomiast delikatnie przesunięcie barwy na nosowość, choć nadal na szczęście zachowując w miarę jednolity charakter i sposób grania, który wykracza daleko poza oczekiwania w tym przedziale cenowym. Mamy więc powtórkę jak z basem: słuchawki są strojone znacznie lepiej niż sugerowałaby to cena. I to kolejny dowód na to, że nie zawsze jest to gwarant klasy brzmienia danego produktu.
Na koniec pozostała scena, która również jest moim zdaniem progresem w kontekście RT-830X. Słuchawki zachowały swoją ekspansywną szerokość lewo-prawo, ale nie negują tym razem jak pisałem aż tak bardzo osi przód-tył, kreując wciąż eliptyczną, ale bardziej kompleksową scenę dźwiękową. Naprawdę nie mam się do czego tu przyczepić za te pieniądze. Efekty stereofoniczne są dobrze zaznaczone, choć półosie będą nadal bliżej nas z racji eliptyczności. K240 mają owszem, lepszą holografię sceny, ale weźmy proszę pod uwagę, że to słuchawki półotwarte, a RuneTune są modelem zamkniętym.
Wiele osób na przestrzeni lat szukało takich słuchawek, tzn. żeby były zamknięte, ale grały nadal mniej więcej jak otwarte. No i najlepiej żeby nie kosztowały dużo. Mam wrażenie, że właśnie znaleźliśmy fantastycznego kandydata w tych wymaganiach. Na pewno na myśl przychodzą mi tu Somic V2. Naprawdę fajnie grający model za dobre pieniądze, mający trochę problemów z wygodą, później z dostępnością, ale finalnie jednak będący jednym z tych „jakby audiofilskich” modeli, które dają sporo dobra za bardzo małe pieniądze. Choć ciężko powiedzieć jak obecnie gra po restarcie produkcji. Jeśli jednak miałbym im wyszukać jeszcze lepszą alternatywę, to prawdopodobnie RuneTune są pierwszym ku temu kandydatem na mojej liście. Zwłaszcza dla tych użytkowników, dla których do tej pory ISK2011 były punktem odniesienia w temacie rozwiązań zamkniętych. Także i tutaj RuneTune nie mają się czego wstydzić i zaoferują mocniejszy bas, lepszą pojemność na głowę oraz lepsze wykonanie. Aczkolwiek sopran zapamiętałem w ISKach jako trochę równiejszy.
Pomiary
Wykres pasma przenoszenia pokazuje dokładnie to o czym mówiłem wcześniej w zakresie przesunięcia się barwy na nosowość.
Choć bardziej spodziewałbym się na słuch że szczyt wypadnie nieco bliżej w 6 kHz, a nie 7 kHz. I właśnie to jest problemem: na słuch. Stąd też niniejsze pomiary.
W wymiarze zniekształceń jest bardzo podobnie co w droższym modelu RT-830X. Widać że obie konstrukcje są do siebie zbliżone technicznie. Interesujący jest szczyt w 2,2 kHz, który nie ma odzwierciedlenia na wykresie tonalnym, a który występuje tylko w przetworniku prawym. Bardzo możliwe że wynika on z zastosowanych padów, ale nie zamieniałem już na powrót padów aby się o tym przekonać z racji po prostu czasu. Szczyt w 1,35 kHz jest już wspólny dla obu przetworników. Co do samego poziomu zniekształceń, ponownie stoję na stanowisku, że jest on więcej niż adekwatny jak na tak tanie słuchawki.
Impuls również stabilizuje się ogólnie na poziomie połówki milisekundy. Bardzo dobry wynik. Oba przetworniki wyglądają na tym polu identycznie. W tej cenie spodziewałem się znacznie mniej.
Znów przesunięcie balansu od padów
Tak jak w modelu 830, tak też i w 801 występowało delikatne przesunięcie balansu na prawo, co jest co do zasady dziwnym zjawiskiem biorąc pod uwagę fakt, że przeważnie dominacja kanału ma miejsce na stronę z kablem, a więc lewą. Tu także zastanawiałem się czy aby nie jest to kwestia doboru przetworników, a może sposobu połączenia, tak jak u innych producentów.
Na szczęście przesunięcie okazało się ponownie spowodowane nierównymi padami, co uwiarygadnia dwie tezy: albo słuchawki musiały długo leżeć na jednym i tym samym boku, albo partia padów jaka została tu zastosowana była już tak fabrycznie przygotowana i przypadek sprawił, że dwukrotnie był to nausznik prawy.
Niemniej słuchawki muszę opisać tak jak przyjechały i na dwie sztuki jakie trafiły w moje ręce, obie notowały ten sam problem, rozwiązany w ten sam sposób – zamianą nauszników między stronami. Oczywiście producent już otrzymał ode mnie informacje na ten temat, tak więc sytuacja jest myślę na etapie rozwojowym. Osobiście nie spodziewałem się że będzie to problem tak łatwy do rozwiązania i nie będący kwestią defektu konstrukcyjnego, jak niestety ma to najczęściej miejsce.
Zastosowania
Słuchawki są wszechstronne w pełnym tego słowa znaczeniu, zarówno fizycznie jak i akustycznie. Teoretycznie możemy je zabrać w podróż ze względu na ich dyskretny wygląd i kompaktowe gabaryty oraz odpinany kabel, ale tutaj lepiej sprawdzać będą się RT-830X ze względu na lepsze strojenie. Tak samo możemy bez żadnego problemu wykorzystywać stacjonarnie obie pary. W podróż będziemy musieli zabrać ze sobą jakiś inny, krótki kabelek, np. choćby i mojego AC1, którego przygotowywałem w nowej wersji właśnie pod takie zastosowania (maksymalna elastyczność, najniższa możliwa masa itd.). Natomiast do pracy przy komputerze spokojnie może zostać coś dłuższego, albo nawet i kabel fabryczny, który nie jest zły, póki nie korzystamy ze sprzętu na duży jack (przy wyciąganiu często nasadka zostaje w urządzeniu).
W temacie dźwięku słuchawki zagrały mi bez większych problemów wszystkie gatunki jakie im rzuciłem. Sprawdzają się całkiem dobrze w przypadku wokalu, świetnie w muzyce rozrywkowej, genialnie w elektronicznej. Wokalistom nie brakuje świeżości w głosie, efektom nie brakuje sceniczności, a mocniejszej muzyce konkretnego wygaru na dole. A to wszystko w każdym przypadku jest realizowane bez przesady i rysowania z dźwięku karykatury. Owszem, nie są to Audeze albo K1000, więc poruszamy się tu w granicach oceny nieoderwanej od ziemi i ich przedziału cenowego. Ale jeśli miałbym je przyporządkować do czegoś, spokojnie jest to klasa K240 MKII, czyli już takie sensowne mid-fi.
RT-801X czy RT-830X?
Dużym dylematem może być dla potencjalnego odbiorcy, zarówno który z tych dwóch modeli będzie lepszy, jak i czy warto dopłacać (albo oszczędzać) 100 zł względem drugiego.
Jak na moje ucho oba te modele są dobre i obojętnie z którym, mamy szansę być bardzo zadowoleni. Kierowane po prostu do trochę innego klienta. Wybór ułatwia praktycznie identyczna konstrukcja, zbliżone gabaryty, brak konieczności kombinowania.
Finalnym decydentem jak zawsze będą oczywiście nasze uszy i gust. Albo i punkt odniesienia, z którego dane słuchawki będziemy oceniali. Jest to zarówno rzecz fascynująca przy tematach związanych z opisywaniem i oceną dźwięku, jak i odpychająca na swój sposób, bo każdorazowo obarczona dużym błędem wynikającym z interpretacji, anatomii i faktycznych preferencji między użytkownikiem, a opisującym.
Jeśli chcemy używać słuchawek w domu, oba modele będą dobre.
- 801: bardziej wszechstronne z racji większej równości ogólnej, a do tego minimalnie lżejsze.
- 830: lepiej sprawdzające się w nocy i przy dużym zmęczeniu przez swój łagodniejszy i bardziej naturalny dźwięk.
Jeśli planujemy wypady na miasto, 830 będą lepsze z racji bardziej dopasowanego strojenia pod pasywną kompensację dźwięków z otoczenia.
W przypadku gdy używamy już słuchawek lub preferujemy modele:
- neutralne,
- neutralno-jasne,
- na planie „V”,
wówczas 801 mogą wyłonić się na prowadzenie. Z kolei jeśli preferujemy słuchawki cieplejsze, coś w stylu Creative Aurvana Live!, HD 650… czegoś z tego pokroju, wtedy 830 mogą lepiej przemówić nam do gustu z racji braku tego „nosowego sznytu” na sopranie i nieco mocniejszego basu.
W moim przypadku preferencje są w pewnym zakresie elastyczne i uzależnione od różnych czynników kondycyjnych, ale niezmiennym clou jest zawsze dążenie do dźwięku wyważonego, równego, uniwersalnego. Słowem: takiego, którego fajnie się będzie słuchać i to bez specjalnych komplikacji czy to z zakładaniem, czy koniecznością spędzenia w słuchawkach określonej ilości czasu, czy też dobieraniem im toru przez rok albo dwa metodą prób i błędów bo coś wiecznie jest nie tak i nam nie pasuje.
Piszę o tym również dlatego, że RT-801X oraz RT-830X są świetnym przykładem jak stopniowanie materiałów i ceny w kontekście jednej linii produktów niekoniecznie musi być zawsze skalowaniem tego samego dźwięku. Bardziej jest to przykład zaoferowania czegoś po prostu innego, mniej lub bardziej dopasowanego do odmiennych potrzeb i gustu.
Akurat tak się złożyło, że to 801 są mi bliższe, ponieważ spełniają podstawowe i wyrażone już wyżej założenie: równiejszy dźwięk. Z tym że szukam tego dlatego, że muszę szukać. Oceniając sprzęt w recenzji zawsze równam do wierności i dopiero potem doceniając koloryt, jaki słuchawki do ustroju wprowadzają. Gdybym preferował słuchawki jednoznacznie ciemne i ciepłe, pewnie nadal miałbym swoje stare LCD-3, a w HD 580 siedział dnie i noce. Gdybym preferował modele jednoznacznie jasne, zapewne HD 800 nie schodziłyby mi z głowy, nawet w wariancie S, a K240 DF LP czy K501 nigdy bym nie sprzedał. I wszystko to przekładałoby się w kolosalny sposób na odbiór. Jasny sprzęt byłby za jasny, ciemny sprzęt byłby za ciemny.
Natomiast jeśli już trzymać się ideałów, preferowałbym coś pomiędzy 801 a 830. Bo na koniec dnia jedyne, co bym w RT-801X zmienił, to popracował nieco nad barwą sopranu i opisywaną tu już tendencją do przesuwania się na nosowość, a w RT-830X dał więcej światła na środku. Do obu sygnatur z łatwością można się przyzwyczaić i lwią część wpływu na odbiór będą miały także pady, no ale jeśli patrzeć na czysty bilans cech dodatnich i ujemnych, każdy musi sam zadecydować. A jeśli nie potrafi, najlepiej będzie… zakupić obie pary. Przetestować je na spokojnie i albo zostawić, albo zostawić jedną z nich a drugą zwrócić do sklepu, albo odesłać obie, jeśli okaże się że wygoda jest nie taka albo gust inny.
Czy warto kupić RuneTune RT-801X?
Jak dla mnie słuchawki są hitem w tej cenie. Dyskretny wygląd, nie najgorsza ergonomia, dodatkowa izolacja od otoczenia z racji zamkniętości, odpinany kabel, a także brutalnie obniżona cena, w której otrzymujemy dźwięk tak jak w RT-830X w klasie bardziej mid-fi niż lo-fi. Świetny równy bas, spokojnie akceptowalna średnica z powietrzem, góra trochę nosowa ale bez przesady, ekspansywna scena na szerokość.
Jak dla mnie są to nowe Somic V2 bez bycia Somicami V2, w wydaniu zamkniętym (i tańszym od Somiców) oraz bardziej nowoczesnym. Jest to też kapitalna alternatywa dla Superluxa, który od lat był królem budżetowych słuchawek, do czasu aż nie zaczął się typowy dla takich marek festiwal odcinania kuponów i raportowania przez użytkowników, że dźwięk uległ zmianie i nie są to już te same słuchawki, co w tuzinach recenzji i opinii na forach. Fani ultra-tanich a dobrych słuchawek najprawdopodobniej będą więc bardzo zadowoleni, że do kolekcji dochodzi im znów kolejna pozycja mogąca się potencjalnie spodobać lub być świetną bazą do dalszych modyfikacji, zabawy padami, kablami czy wkładkami, jednocześnie z jakkolwiek udokumentowanym pasmem przenoszenia w formie pomiarowej.
Miło też widzieć, że na dwa pierwsze (i na tę chwilę jedyne w ofercie) modele RuneTune, w obu przypadkach udało się świetnie wstrzelić z akustyką bez specjalnych potknięć i problemów. Trochę dziwne jest, że model droższy strojono na ciepło, a tańszy na V-kę, ale być może wynika to po prostu z zastosowanych przetworników i jeśli tylko producent utrzyma ich dźwięk przez cały okres produkcji tak jak w modelach które otrzymałem do testów, jest duża szansa na wstrzelenie się gusta, oczekiwania i możliwości finansowe wielu osób, których (zwłaszcza teraz) może nie być stać na sensowne słuchawki zamknięte z klasy budżetowej i wydanie 150 a 300 zł na taki sprzęt staje się dla nich dużym dylematem.
Model RT-801X dostaje tym samym ode mnie rekomendację za całokształt, ale przede wszystkim bardzo wysoką opłacalność.
Zalety:
- lekka konstrukcja i obrotowe muszle ułatwiające czyszczenie
- miękkie obicie i zdejmowalne pady
- odpinany kabel
- metalowy pałąk
- wyważone brzmienie na planie bardzo rozsądnie dobranego V
- naprawdę niezły i równy bas
- świeży i otwarty wokal
- bardzo dobra scena na szerokość i niezgorsza głębokość
- duża uniwersalność zastosowań i gatunków muzycznych
- jeszcze łatwiejsze w napędzeniu niż RT-830X
- bardzo wysoki współczynnik ceny do możliwości
Wady:
- wyczuwalny docisk do głowy, choć da się to zniwelować rozginaniem pałąka lub daniem się słuchawkom wyrobić na osi czasu
- barwa delikatnie przesunięta na nosowość i jest to jedyne czego im brakuje do ideału
- nierówne wypełnienie padów, powodujące na początku efekt przesunięcia balansu na jedną stronę
Czy nadadzą się one do gier? Wiadomo że brak mikrofonu jest minusem.
Bardzo interesujący budżetowiec. Jestem ciekaw jak jeden i drugi model wypada na tle takich konstrukcji jak Samson SR850/SR880, Superlux HD669 czy też droższych Focal Listen, Shure SRH840A, AKG K361/K371. Jakieś spostrzeżenia w tej kwestii?