Model MA750i miał już swoje 5 minut sporo czasu temu na jednym z przysklepowych forów audio, jednakże co się odwlecze, to nie uciecze, a także nie przeszkodzi, aby miał kolejne. Dobry sprzęt bowiem zawsze obroni się sam i prędzej czy później zapuka ponownie do drzwi jako solidna opcja zakupowa, która nie da o sobie tak łatwo zapomnieć. Mam wrażenie, że 750-tki od RHA wyczerpują ten opis jak mało które słuchawki dokanałowe.

UWAGA! Model MA750i nie ma nic wspólnego dźwiękowo ze słuchawkami MA750 Wireless, które opisywałem negatywnierazem z MA650. Osoby powołujące się na moją recenzję w ogłoszeniach sprzedaży wersji Wireless celowo wprowadzają kupujących w błąd. Słuchawki w wariancie bezprzewodowym grają znacznie gorzej od modelu MA750i i nigdy nie były przeze mnie rekomendowane.

W zestawie na bogato. Od T20 różnią się praktycznie tylko brakiem filtrów.

 

Dane techniczne

  • Przetworniki: dynamiczne, model 560.1
  • Pasmo przenoszenia: 16 Hz -40 kHz
  • Impedancja: 16 Ohm
  • Czułość: 100 dB
  • Moc znamionowa: 1 mW
  • Moc maksymalna: 5 mW
  • Waga: 35 g
  • Kabel: 1,35 m, miedź OFC
  • Wtyk: pozłacany mini jack stereo 3,5 mm, prosty
  • Gwarancja: 3 lata

 

Zawartość zestawu

W zestawie znajdziemy prócz słuchawek bogate wyposażenie dodatkowe:

  • instrukcję obsługi
  • 5 par dodatkowych tipsów silikonowych
  • 2 pary tipsów typu bi-flange
  • 2 pary pianek Comply Wax Guard
  • blaszkę do przechowywania wszystkich tipsów razem
  • etui do przechowywania całego wyposażenia
  • klips do ubrania

 

Jakość wykonania i konstrukcja

W cenie lekko ponad 400 zł ośmielę się stwierdzić, że to jedne z najlepiej wykonanych, jeśli nie faktycznie najlepiej wykonane słuchawki na rynku.

Jedne z najlepiej wykonanych słuchawek OTE na rynku w tej cenie.

Są bardzo przemyślane pod względem konstrukcyjnym. W pełni metalowe korpusy z logiem RHA (pożyczone od droższych CL750, choć równie dobrze można powiedzieć, że było na odwrót) przymocowane są bardzo solidnie do lekko wygiętych względem ich osi odcinków pamięciowych z małymi odważnikami. Z nich kabel sygnałowy sprowadza się do porządnego splittera, a dalej już jako gruba wiązka idzie wprost do identycznego co w T20i wtyku.

Ważą mniej niż T20, są też nieco bardziej dyskretne podczas użytkowania.

Użycie kabla i pilota dokładnie takiego samego, jak w nich, pracuje tym razem na bardzo mocny plus dla tych słuchawek, bowiem producent równoważy między sobą swoją ofertę i tylko w najtańszych modelach rezygnuje w imię ograniczenia kosztów także i z tego elementu. Z perspektywy MA750i można więc się cieszyć, ale przy droższych modelach można zapytać: no dobrze, ale czemu mamy kabel od tańszych modeli? W tym względzie jedynie seria CL odróżnia się wyraźnie na własną stronę (warkoczyki).

Pilot na kablu to bardzo przydatny dodatek w dzisiejszych czasach. Jest też wersja i bez pilota.

Mimo to dziedziczone są też i potencjalne problemy, które wypisywałem przy okazji recenzji T20, głównie nisko położony splitter. Użycie ściągacza ma więc tu jak największą słuszność i rozwiązuje tą kwestię. MA750i nie są też tak masywne na korpusach jak T20, także również i w tym względzie pracują na lepszą wygodę.

Ta jest zresztą bardzo wysoka: w słuchawkach można przesiadywać naprawdę godzinami. Podczas długich sesji dźwiękowych nie miałem z MA750 absolutnie żadnych problemów na tym polu i wygodniejsze były dla mnie chyba tylko Aune E1 na własnych tipsach. Z racji bycia konstrukcją wybitnie zauszną (OTE – Over The Ear), mają także szansę sprawdzić się w zastosowaniach związanych z aktywnością fizyczną. Ryzyko wypadnięcia z kanałów jest bowiem zredukowane przez fakt puszczenia kabla za małżowiną. Działa wtedy jak wspornik/uchwyt, przyjmując na siebie także część naprężeń z kabla.

Bardzo sensowne wtyk i splitter. Odgiętka sprężynowa mimo wątpliwości spełnia swoją rolę.

Izolacja w MA750i jest całkiem porządna, choć w pewnej części zawsze zależna od naszych kanałów słuchowych, ich kształtu anatomicznego oraz innych predyspozycji i uwarunkowań, ze stanem i typem użytych tipsów włącznie. Sprawdzić się powinny dzięki temu w pomieszczeniach i sytuacjach z hałasem generowanym w skali przynajmniej umiarkowanej.

Filtracja niewymienna. Fani dostosowywania brzmienia będą musieli kosztować się na droższe modele RHA.

Na uwagę i pochwałę zasługuje maksymalne w tej cenie wyposażenie dodatkowe, różniące się od T20 w zasadzie tylko brakiem wymiennych filtrów (są zaimplementowane na stałe w słuchawki). Całość pakietu prezentuje się znakomicie, także pod względem trwałości – słuchawki nie zdradzają bowiem żadnych specjalnych słabości konstrukcyjnych. Cieszą również aż 3 lata gwarancji, a także ponownie irytuje pakowanie w taki sposób, aby na etui odkształcił się kabel. Problem ten nie istnieje chyba tylko w serii CL, ale też z racji faktu, że użyto tam innych pokrowców.

 

Przygotowanie do odsłuchów

Słuchawki przyjechały jako egzemplarz nowy, toteż jak zawsze zostawiam sobie profilaktycznie pewien czas na dojście słuchawek do siebie. Standardowo jest to okres 24-48 godzin. Ponieważ dostarczono mi tylko wersję z pilotem, niestety nie byłem w stanie sprawdzić prawidłowości odkrytych przy okazji testów T20/T20i.

Podczas testu posiłkowałem się w ocenie wszystkimi pozostałymi modelami RHA, jakie są dostępne na dzień dzisiejszy w ich ofercie:

Bezwzględną referencją w recenzji były natomiast słuchawki Aune E1, będące w dużym uproszczeniu dokanałowym odpowiednikiem wyśmienitych Bowers & Wilkins P7 Wireless.

W zakresie sprzętu stacjonarnego ograniczyłem się tylko do urządzeń:

Prócz powyższego pakietu, rolę źródeł pełniły też dwa odtwarzacze:

 

Utworami testowymi była jak zawsze cała gama plików muzycznych z różnych gatunków (od elektroniki, przez klasykę, po rock alternatywny) i formatów (od MP3 320kbps po pliki FLAC 24/192, zgodnie z możliwościami odtwarzania danego urządzenia).

 

Jakość dźwięku

Delikatna „V-ka” o bardzo dobrym wyważeniu. Bas ma swój nieprzesadzony wygar, wokale lekko odsunięte ale bez utraty wektora wobec użytkownika, góra zaznaczona tam gdzie powinna i ze sprawnie uchwyconą barwą, przypominającą mi granie a’la ATH-MSR7. Nieco jeszcze bardziej wyważona scena od MA600, choć bardzo do nich podobna rozmiarowo, eliptyczna na boki.

 

Bas

W przeciwieństwie do MA350, model 750 koncentruje się na większej równowadze linii basowej, a także precyzji i szybkości. Jest to przeciwny kierunek względem 350-tek praktycznie pod każdym względem, choć fundament między nimi jest paradoksalnie wspólny. Ilościowo jest go więcej niż wystarczająco, zwłaszcza w sytuacji dostarczenia słuchawkom znacznie większej mocy sygnału niż wskazywałyby na to realne wymagania.

W zasadzie jedyną rzeczą która zwróciła moją uwagę była kontrola. Choć jest znacznie lepiej uchwycona niż w MA350, częściej zdarzało mi się zostać zaskoczonym zachowaniem basu, prezentującym pewien dyskurs między zejściem w najniższe połacie, a wybrzmiewaniem. Czasami brakowało mi między tymi dwiema rzeczami korelacji, ale mimo to i tak nie było źle.

 

Średnica

Wokale nie są już tak nasycone i wręcz misiowate jak w MA350 czy T10, natomiast wróciły do macierzy szkoły dźwiękowej RHA, stając się bardziej klarownymi, czystszymi, czytelnymi. Definitywnie więcej mają w sobie teraz z T20, unikając jednocześnie, że tak to ujmę, „pretensjonalnej neutralności” z serii CL. To bardzo dobrze wyważony po wieloma względami podzakres, który godzi ze sobą bycie w bardzo blisko położonym drugim planie z należytą wektoryzacją w stronę słuchacza, unikając jakiegokolwiek wrażenia skrytości czy wycofania. Taka swego rodzaju „V-ka bez V-ki”.

 

Góra

W MA350 mogło być go sporadycznie za mało, w T10 na ogół, tymczasem w MA750 jest już idealnie. Sopran jest stosunkowo czytelny i świeży, nieofensywny sam z siebie i zachowujący się tak długo kulturalnie, jak nasz sprzęt źródłowy i puszczane w eter utwory na to pozwalają. Swoje bardzo poprawne zachowanie zawdzięcza bardzo mądrze poprowadzonemu przebiegowi, który uwzględnia siłę częstotliwości od 2,5 do 6,5 kHz oraz 12-14 kHz w wyższych oktawach.

Ponieważ utrzymuje w tym wszystkim obecne i czytelne harmoniczne, pogłosy prowadzone są znacznie śmielej od wymienionych tu modeli. Jest to też bezpośrednie nawiązanie do T20, które jak wiadomo bardzo mi się pod względem sopranu i jego rozciągnięcia podobają. W zasadzie chyba tylko jedną uwagę można zwrócić MA750 w ramach sopranu, a tyczyłaby się ona delikatnego przesunięcia barwy na nosowość oraz lekkiego ubytku w zakresie 7-10 kHz, który powoduje wrażenie swego rodzaju subtelnego sklejania się poszczególnych pogłosów ze sobą z racji niższej donośności.

Zaznaczyć jednak trzeba, że ewentualne korekcje byłyby trochę myśleniem życzeniowym. W tym pierwszym przypadku trzeba byłoby zacząć udawać, że słuchawki nie kosztują tylko 400 złotych z groszem, zaś w drugim – odbyłoby się to prawdopodobnie za cenę bezpieczeństwa. Zakres ten trzymany bowiem w unormowanej formule pełni rolę swoistego bezpiecznika, pozwalającego na podłączanie pod bardzo różny sprzęt. Nie można więc o tym zapominać.

 

Scena

O tak, od razu czuć że MA750i mają w sobie sporo scenicznego wigoru. W 350-tkach i T10 czułem się trochę parno, choć było bardzo gwarno. Tu zaś czuć ten powiew powietrza, o który wiele słuchawek dokanałowych walczy każdego dnia wraz z ich słuchaczami. Wciąż jest to scena bardziej eliptyczna z nieco oddalonym od nas punktem zbiegu, ale więcej tym razem niż akceptowalna dla tego przedziału cenowego.

Bardzo dobrze słuchawkom udaje się zaznaczyć wszelkiej maści efekty stereofoniczne, a także nie gubić się specjalnie w kwestiach związanych z poprawną gradacją planów. Jest to poziom w zupełności wystarczający do tego, aby określić scenę mianem bardzo poprawnej w ramach rozwiązań dokanałowych i nie odczuwać przy tym niedosytu.

 

Całościowa tonalność i charakter

Zaryzykowałbym stwierdzenie, że tych słuchawek naprawdę nie można nie lubić. MA750 są dokładnie wszystkim tym, czym MA350 być powinny. Może ujmę to inaczej: wszystkie „problemy”, jakie były potencjalnie do wylistowania w przypadku MA350, rozwiązuje zakup 750-tek. Cudzysłów oczywiście jest tu nieprzypadkowy, ponieważ 350-tki są dostępne za znacznie mniejsze pieniądze i trudno byłoby oczekiwać, że zagrają dokładnie tak jak opisywany model.

Ten zaś gra znakomicie. Nadal jest to typowa kuchnia RHA, a więc lubowanie się w skrajach, zachowano ogromną dozę zdrowego rozsądku. Efekty są dzięki temu takie, że ze wszystkich modeli RHA to właśnie 750-tkom przypada zaszczyt posiadania sygnatury najbardziej wyważonej i zbliżonej ogółem do liniowości. Nie jest to oczywiście 100% liniowość, ale słuchawki bardzo często przyjmują taką sugestywną pozę.

Dzięki temu sprawdzają się bardzo dobrze w bardzo wielu gatunkach, aczkolwiek mimo tak czy inaczej podkreślonych skrajów, nie są to ani specjalne basotłuki, ani też taka sybilacja, jaką szczycą się S500 czy seria CL. Gdybym miał je do czegoś przyrównać lub nazwać jakąś konkretną parą, to zapewne padłoby z mojej strony, że to „spokojniejsze MSR7” lub po prostu bardziej dopracowana i eufoniczna wersja modelu Delta od Brainwavz, ale najwygodniej jest mi mimo wszystko operować na określeniu ich mianem poprawionych na wszystkim MA350, które naprawdę niczego nie robią źle w takim wydaniu.

W tej cenie przyznam nie mam możliwości nadania ich wadom dźwiękowym roli poważnych i takich, które mogłyby zaciążyć na ostatecznej ocenie. Najwyżej mogę spróbować czepiać się na siłę tego, że w kategoriach bardziej obiektywnych odwrotnie względem Aune E1 (oraz wielu innych słuchawek które osobiście lubię) renderują sopran na równi bądź nieco przed wokalistami, pozycjonując średnicę nie w formie pierwszoplanowej. Jak również do minimalnie przesuniętej barwy na nosowość i lekkich ubytków rozciągnięcia w najwyższych oktawach. Nie znam jednak drugiej pary za 400 złotych grającej tak dobrze. Poza tym z przesunięciem prezencji taki jest właśnie styl grania na planie, jaki obrały sobie RHA i z zadania tego wywiązują się w sumie i tak nie gorzej niż T20, oczywiście uwzględniając wyraźne różnice w klasach między jednym a drugim modelem.

Także powtórzę się – bardzo ciężko jest mi się do czegokolwiek w nich przyczepić przy tak nisko skrojonej cenie. Jeśli słuchawki byłyby już w stanie sprawić swojemu posiadaczowi problemy, np. zbyt mocno wyeksponowanym sopranem, w pierwszej chwili poszukałbym winnych pośród nagrań i sprzętu źródłowego. MA750 nigdy nie sybilują bowiem same z siebie i trzeba byłoby im takie warunki stworzyć. Fantastycznie też reagują na equalizację, także po zakupie wciąż możliwe jest dostosowanie sobie ich grania do własnych potrzeb – i to z jakim efektem. Są bardzo w tym względzie elastyczne i jestem mocno przekonany, że doceni to każdy amator słuchawek dokanałowych ze średniej półki.

 

Synergiczność

MA750 grają najlepiej ze sprzętu muzykalnego i średnicowego, do tego preferencyjnie z małą mocą. Część z tych parametrów spełnia Shanling M1, także jest to dobry dla nich towarzysz, choć lepszym byłby naturalnie AK300, jeśli tylko pominiemy konieczność kilkukrotnego zwiększenia na jego rzecz budżetu. A nawet gdybyśmy to uczynili, to i tak wypadałoby zaopatrzyć się w słuchawki wyższej klasy niż MA750i (chociażby np. T20). Równie dobrym wyborem będzie najprawdopodobniej Pioneer XDP-100R.

Oczywiście nie jest to jakieś żelazne ograniczenie, jedynie wskazówka, że z takim sprzętem MA750 lubią się najbardziej. Inny sprzęt, taki jak Opus #1 chociażby, nie wyklucza w żadnym wypadku bardzo obiecujących efektów – jeszcze większej kontroli na basie, dodatkowej sceny i detaliczności w ramach wyższych oktaw, poczucia precyzji i dokładności. Tak naprawdę przy tak uniwersalnych synergicznie słuchawkach jak MA750, decydować będzie najczęściej po prostu nasz gust. To na nim oparte będą ostateczne decyzje zakupowe i stwierdzenie, czy sprzęt nam się wzajemnie odnajduje, czy też nie.

Po raz kolejny Shanling M1 wystąpił w roli sensownego odtwarzacza testowego o dobrej synergii.

Według mnie wspomniany na początku M1 jest odtwarzaczem spokojnie kwalifikującym się na zakup i sparowanie w bardzo dobrze zgraną ze sobą całość, a także z opcją na dalszą ekspansję ku wyżynom słuchawkowym (gorąco polecam dozbieranie po czasie do Bowers & Wilkins P7W). Z MA750i do tego czasu stworzylibyśmy zgrany i optymalny pod względem kosztów duet.

 

Porównanie z innymi modelami RHA

Pomyślałem, że takowe skrótowe porównanie będzie bardzo pomocne w orientacji w ramach oferty słuchawek tego producenta z perspektywy tak wyważonego modelu, jakim jest MA750.

Recenzowane przeze mnie wcześniej MA350 to bardziej muzykalne wydanie o mniejszej scenie i mocniejszym basie. Jest ciemniej, matowiej, po prostu taniej, także wszystko zgodnie z programem. Dyskutować można czy jedna para jest bardziej opłacalna od drugiej, ale przy takich a nie innych cenach odpowiedź jest moim zdaniem jedna: obie pary są tak samo warte zakupu. 350-tki są bardzo tanie jak na to co oferują, zaś 750 rozwijają je za stosowną dopłatą na wszystkim.

Modele S500 i MA600 to z kolei agresywne „V”, emanujące zarówno mocnym basem, jak i wyraźnie zaostrzoną górą oraz wycofaniem wokalu. Z obu tych par, S500 przypada też największa zdolność do sypania sybilantami. Zdarzało mi się czytać, że słuchawki te grają wysoką rozdzielczością – nie jest to jednak prawda. Słuchawki te względem MA600 jeszcze mocniej przeostrzają przekaz i sprawiają tylko takie wrażenie. Oba modele są również wyraźnie bardziej nosowe od 750, także również w zakresie barwy bilans rzeczy wypada na ich niekorzyść. O tym jednak, jak bardzo różnym ludziom gusta dyktują osądy, mogłem się przekonać czytając deklaracje, że S500 są „jednymi z nielicznych słuchalnych RHA” – tu również będę oponował, subiektywnie należą właśnie do tych, które polecić można tylko osobom zachwyconym agresywnym strojeniem na planie „V”.

T10 to już coś z kompletnie innej beczki. Są wyraźnie bardziej przyciemnione i basowe, ale przede wszystkim sopran ze swoim przygładzeniem, czy wręcz przyduszeniem, stuka nam w uszy najbardziej i to od pierwszego założenia. Powrót na 750 przywraca multum światła i ujmuje basu, choć wrażenie jest znacznie chudszego przekazu, może wręcz anemii, a przynajmniej przez pierwsze chwile, zanim ośrodek słuchu się nam do nowej sygnatury nie przyzwyczai. Zaznaczyć chciałbym też, że to najciemniejsze i jednocześnie najwolniejsze słuchawki z całej palety RHA, nawet na filtrach Treble.

T20 i T20i bliżej jest do 750-tek strojeniem. Obie pary stoją wyraźnie ponad ich pułapem w zakresie jakości, ale tam z kolei basu jest słyszalnie więcej i choć 750-tki są mniej czyste, bardziej matowe, mniej sceniczne, to jednak wciąż bronią się wyrównaniem tonalnym. Całość sprowadzi się nam generalnie do tolerancji na bas – im mniejsza, tym większa szansa na sukces 750-tek, nawet mimo gorszej ogólnej jakości dźwięku. Dlatego z obu par preferuję wbrew sobie T20, ponieważ jeśli tylko uporam się z ich basem w zakresie ilościowym (np. via EQ), pozostaje mi w rękach elementarna jakość, czystość, rozdzielczość i większa scena. Oczywiście za odpowiednio więcej pieniędzy.

Seria CL zaś to manifestacja hiperdetaliczności w sopranie i basu lżejszego niż ten, który w 750-tkach opisywałem, tym samym jest to zupełnie inna bajka. Słuchawki są w tym względzie podobne do MA600/S500, ale już w najtańszych CL750 rozdzielczość sopranu mimo wszystko stoi na wyższym poziomie. To zresztą też najchudsze basowo słuchawki z całej plejady RHA, z mniejszą ilością tonów niskich także od MA750. Lepiej wyważone są w tym względzie flagowe CL1, choć nadal mają usilnie serwowany „hipersopran”. Sytuację mocno ratuje z obiema parami RHA L1, ale to już będzie myślę historia na inne recenzje.

 

Podsumowanie

Ostatecznie MA750i zaprezentowały się bardzo, ale to bardzo przyzwoicie. Dopracowany projekt, wysoka ergonomia, solidne materiały, świetne wyposażenie i brzmienie, do którego w cenie 400 zł z groszem bardzo trudno jest się jakkolwiek przyczepić i dopiero na tle droższych modeli udałoby się znaleźć to i owo, także nawet za co ująć z ocen im nie mam.

Ostatecznie naprawdę trudno jest się do nich w czymkolwiek przyczepić.

Można je nosić godzinami, uprawiać w nich sport, equalizować wedle uznania i podpinać pod bardzo przeróżne urządzenia dowolnie i na ogół bezkarnie. Niewiele jest sytuacji w których natrafilibyśmy na potencjalne problemy i jeśli już mają miejsce, winowajcami będą zazwyczaj składowe trzecie. Do tego 3 lata gwarancji, kabel jak z droższych modeli, sensowny pilot na kablu, ogólne wrażenie dużej trwałości… naprawdę w tej cenie trudno o lepsze całościowo słuchawki niż 750-tki.

 

 

Słuchawki na dzień pisania recenzji są dostępne w cenach:

 

Zalety:

  • bardzo solidnie wykonane i z użyciem porządnych materiałów
  • metalowe korpusy odporne wizualnie na większość uszkodzeń mechanicznych
  • potężnie wyposażone w dodatkowe akcesoria i tipsy
  • bardzo solidny kabel i splittery
  • duża wygoda, dobra izolacja oraz wysoka dyskrecja użytkowania
  • zrównoważone granie na planie lekkiego „V” bez egzaltacji skrajów ponad umiar
  • wysoka jakość dźwięku, całkiem poprawna barwa i poprawność jak na tą półkę cenową
  • dobra scena, zwłaszcza na boki
  • sensowna skalowalność i czułość na tor oraz korekcje
  • uniwersalne synergicznie
  • bardzo łatwe w napędzeniu
  • wyjątkowo wysoka opłacalność

Wady:

  • nisko położony Y-splitter mimo wszystko może niektórym jednak przeszkadzać
  • niefortunne pakowanie powodujące, że kabel od nowości wygniata się na pokrowcu
  • mają pewną podatność na wartość impedancji wyjściowej sprzętu, ale przede wszystkim na jego szumy własne

 

Serdeczne podziękowania za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów

 

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

27 komentarzy

  1. I jeszcze jeden mały błąd. Mianowicie MA750 są wykonane ze stali, a nie z aluminium 😉

    • Widocznie więc producent ma sam problem z określeniem się, cyt.:

      „Unikatowa obudowa Aerophonic

      Obudowę RHA Aerophonic stworzono po to, aby wydobywający się z głośnika dźwięk mógł dotrzeć do ucha słuchacza bez przeszkód. Słuchawki RHA z serii MA posiadają unikalną, aluminiową obudowę Aerophonic, która zapewnia idealny komfort oraz tłumi hałas zewnętrzny.”

      Więcej źródeł wskazuje na stal, więc oczywiście zmienimy.

  2. Czy może to być upgrade po yamahach eph-100? Mam już czwartą parę yamaszek z kolei bo nie mogę znaleść nic ciekawszego pod względem dźwięku do tej kwoty, obawiam się także, że dołu moze być w nich za mało. Mam także pytanie czy bez problemu napędzi je smartfon ? ( 50% mocy na iPhone se i yamahy grają wystarczająco głośno )

    • EPH są z pamięci bardziej basowe i ciemniejsze od MA750, więc nie do końca będzie to upgrade, raczej skok w bok. Prędzej ultra-tanie KZ ZST na punkcie których wiele osób teraz zwariowało. O okolicznościach napędowych MA750 zaś pisałem nawet w podsumowaniu Panie Marcelu, w zaletach, jako plus.

  3. Które słuchawki według Pana lepiej się sprawdzą: te czy HiFiMan Re-400? Słucham głównie rocka, metalu i elektroniki (Nine Inch Nails, Depeche Mode itp.)
    Cena w sklepach obecnie porównywalna, stąd moja uwaga skierowana na te dwa modele 🙂

    • Oba modele mają szansę tak samo dobrze się sprawdzić. Nie ja bowiem Panie Karolu o tym ostatecznie decyduję, a uszy posiadacza. W elektronice prawdopodobnie preferowałbym RHA.

  4. Słuchał Pan Soundmagic E80? Jakieś krótkie porównanie do RHA? Zastanawiam się czy będzie tu „przeskok o pólkę wyżej dźwiękowo”, czy raczej tylko inna szkoła grania od SM?

  5. Osobiście podchodziłem do tego modelu dwukrotnie i dwukrotnie pożegnałem się z nimi z tego samego powodu. O ile nie mam nic do zarzucenia wykonaniu czy tonalności, to dłuższe odsłuchy były męczące. Nieważne jaki repertuar, słuchawki grały zbyt energicznie, nie dawały ani grama odpoczynku, czy intymności. W efekcie miałem wrażenie „czynnika adhd”, który budował niekończącą się ścianę dźwięku atakującą słuchacza. Niestety mimo najszczerszych chęci poddałem się.

  6. Pania Jakubie czy te słuchaweczki dobrze sparują z X1 w muzyce metalowej czy szukać modeli pokroju Cl750?

    • X1 sam z siebie średnio pasuje do muzyki metalowej. Natomiast recenzja modelu CL750 jest również na blogu. Nie sądzę natomiast aby było wiele osób, które byłyby w stanie na dłuższą metę wytrzymać ich sopran. Tu już zdecydują bardzo skrajne preferencje.

  7. Witam, podpowie mi ktoś czy te słuchawki zadziałają tylko na telefonach z jabłkiem czy z innym logo też, a jak z innymi to co takiego może nie działać… Pozdrawiam

    • Na androidzie nie działa tylko zmiana głośności, która działa na jabłkach. Poza tym słuchawki grają, mikrofon działa, przycisk na pilocie również. Różnice sprawdzone organoleptycznie na Huawei P9 Lite i iPhone jakimś 5 😉

  8. Witam
    Panie Jakubie fajna recenzja, cieszy mnie obiektywizm. PYTANKO
    czytałem to i owo na temat tych RHA czy pilot zadziała ze zwykłym Lumia 640 dual sim na systemie Windows 10?
    Czytając informacje o RHA 750 i zwróciłem uwagę że słuchawki są kierowane głownie pod sprzęt z logiem jabłuszka.
    SZUKAM DOKŁADNIE DOKANAŁÓWEK Z SPRAWNYM PILOTEM DO SYSTEMU WIN10.
    ZASTANAWIAM SIĘ NAD 750 i

    • Witam Panie Pawle,

      Nie mam przyznam pojęcia. Nie posiadam telefonu z systemem Windows 10 i nie testuję słuchawek na takich urządzeniach.

  9. A jak się sprawdzą te słuchawki do audiobooków czy słuchowisk? Słyszałem, że mają tendencję do sybilizacji, będzie to przeszkadzać podczas odsłuchu? Jak to wyglądało u Pana?

    • Wyglądało tak jak opisałem w recenzji, a co też jak mam nadzieję uczyniłem tam bardzo czytelnie :). Proszę szukać akapitu zatytułowanego „Góra”.

      Co do audiobooków – nie wiem, nie testowałem słuchawek na tego typu materiale. Na pewno sopran będzie dawał wrażenie świeżości i czytelności, ale czy będzie on przeszkadzał, to już zależy od wrażliwości danej osoby i głosu lektora. Niektórzy mówią strasznie świszcząco sami z siebie, a niektórzy gardłowo i głęboko (np. p. Tomasz Knapik).

    • Dziękuje za odpowiedź, na przyszłość będe bardziej uważnie czytać 🙂

    • Proszę uprzejmie. Wie Pan, u mnie w recenzjach akurat sprawa jest dosyć prosta, bo brzmienie najpierw opisuję kilkoma ogólnymi zdaniami, potem rozbijam na poszczególne zakresy tonalne (bas (bębny, wybuchy), średnica (wokale), góra (sopran, talerze itd.), scena), zaś na końcu wracam do opisu ogólnego, ale już w pełnym rozwinięciu i z perspektywy swoich subiektywnych odczuć. W ten sposób jeśli interesuje Pana ogólne zakreślenie dźwięku, czyta Pan tą ostatnią sekcję. Jeśli coś konkretnego – jedną z wcześniejszych. To jest jednak taka moja własna metodologia którą stosuję od lat i też niekoniecznie uważam ją za najsłuszniejszą, zwłaszcza że znakomita większość recenzentów opisuje raczej sprzęt jako spójną całość (czyli tylko ten ostatni akapit).

      O sybilacji prawdopodobnie słyszał Pan dlatego, że mógł to powodować sprzęt źródłowy. Zależy z czego będzie Pan używał RHA, ale jeśli będzie to jasny odtwarzacz lub tak grający telefon, to może istnieć pewne ryzyko. Ale tu z kolei nie mogę tego stwierdzić z pełnym przekonaniem, ponieważ Pana słuch może być zupełnie inny od mojego. U mnie np. jest tak, że nadmiar sopranu w zakresie 8-12 kHz powoduje efekt zmęczenia, po dłuższym czasie również i migrenę. Tak samo z basem, dlatego nie lubię słuchawek które aż trzęsą się od jego nadmiaru. Abym zdalnie mógł określić mniej więcej Pana predyspozycje w tym zakresie, musiałbym poznać Pana dokładne (naprawdę dokładne) odczucia na temat kilku kluczowych par słuchawek, które również testowałem i które mogłyby pełnić rolę punktów kontrolnych. Także jak sam Pan widzi to nie jest wcale taka prosta sprawa i nie zależy absolutnie od chęci, ale faktycznych możliwości 🙂

  10. Panie Jakubie,
    Idąc za pana radą z innego wątku, żeby do słuchawek dobierać źródło, kupiłem sobie te słuchawki (bez i). I stąd pytanie, jaki poleciłby Pan do nich odtwarzacz, powiedzmy do 1 tys. Mam Fiio X1, ale czas na jakiś krok naprzód. Oczywiście czytałem Pańską recenzję tych słuchawek oraz recenzje Shanlinga M1 i porównawczą sześciu odtwarzaczy przenośnych do 1 tys. Chwalił Pan połączenie tych MA750 z M1, ale może w tzw. międzyczasie słuchał Pan innych odtwarzaczy. Kusi mnie Shanling m2s.
    Krótko: M1 czy M2s? Jakie byłby zalety i wady obu połączeń? A może jeszcze coś innego?

  11. Witam od dzisiaj jestem szczęśliwym posiadaczem RHA MA750! trudno mi narazie cokolwiek ocenić jednak gra z minuty na minutę coraz lepsza! 🙂 jednak mam pewną uwagę na kablu od nowości jest pewnego rodzaju „zagniotek” z prawdopodobnie nieprawidlowego spakowania słuchawek, stąd moje pytanie czy właśnie o tym Pan wspominał w wadach tego sprzętu?? serdecznie pozdrawiam! 🙂

    • Witam,

      Nie, miałem co innego na myśli i opisywałem to dokładnie w treści recenzji. Jeśli słuchawki posiadają jakiekolwiek rzeczy które uznaje Pan za defekty, należy kontaktować się ze sprzedawcą.

  12. Witam,

    Pytanie trochę z innej beczki, dotyczące owych niewymienialnych filtrów w wyżej recenzowanym modelu. Czy jest jakaś alternatywna opcja dla nich? (posiadam RHA 750i, jeden z filtrów odpadł i poszukuję możliwości zastąpienia go czymś spełniającym ich funkcję)

  13. Zauważyłem, że aktualnie sprzedawane 750-ki mają nieco zmodyfikowaną konstrukcję (np. nie posiadają tych plastikowych elementów przy zakończeniu części przewodu ukształtowanej do ucha). Niektóre sklepy określają aktualnie produkowany model mianem „v2”. Panie Jakubie, czy wiadomo Panu coś na temat różnic w ich brzmieniu względem recenzowanej wersji?

    P.S. Dziękuję za tę recenzję. Doceniam Pana pracę i czerpię garściami wiedzę dostępna na łamach audiofanatyka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *