Spotkanie z Final Audio Design ZE8000 MK2, ba, nawet sam fakt ich egzystencji, były dla mnie dużym zaskoczeniem na koniec roku. Od testów ZE8000 MK1 minął dokładnie rok, z czego zapamiętałem je jako ciepłe i basowe, milusie w odsłuchach, z mnóstwem opcji zawartych w dedykowanej aplikacji producenta, ale z niezbyt fortunnym marketingiem i krótkim czasem pracy. Ponad wszystkim jednak były to najwygodniejsze słuchawki dokanałowe TWS jakie gościłem w uszach. Przez rok od ich premiery taki stan rzeczy się nie zmienił i można powiedzieć, że darzyłem je sentymentem z tego powodu. Dlatego z wielką przyjemnością zgodziłem się na sposobność testów następcy, którego premiera w Polsce ma nastąpić 11 grudnia w cenie identycznej, jak za czasów poprzednika.
Recenzja jest owocem płatnej współpracy bezpośrednio z marką Final Audio Design i dystrybutorem, firmą Fonnex, która podesłała niniejszy sprzęt do testów.
Dane techniczne
Informacje przetłumaczone automatycznie z oficjalnej strony producenta.
- Metoda komunikacji: Bluetooth® 5.2
- Kompatybilny kodek: SBC, AAC, Qualcomm® aptX™, aptX™ Adaptive
- Ciągły czas odtwarzania muzyki: Do 5 godzin / Etui w zestawie: Do 15 godzin
- Czas ładowania:
– Słuchawki: około 1,5 godziny
– Etui ładujące: około 2 godziny - *Szybkie ładowanie: 45 minut odtwarzania muzyki w 5 minut
- Pojemność baterii:
– Korpus słuchawek: 54 mAh
– Etui ładujące: 420 mAh - Wodoodporność: IPX4
*Podczas ładowania etui ładującego nie używaj żadnego kabla innego niż dołączony.
Akcesoria: Etui ładujące, słuchawka do ZE8000MK2 SS/S/M/L/LL, kabel ładujący USB typu C, przyrząd akustyczny, filtr przeciwkurzowy
Jakość wykonania i konstrukcja
Osobom, które nie pamiętają ZE8000 z poprzedniej recenzji, służę uprzejmie linkiem, jako że będziemy rozmawiali o bardzo podobnym do nich następcy. Rozpisałem się tam naprawdę obszernie nad różnymi aspektami związanymi zarówno z konstrukcją tych słuchawek, jak i obszarem oprogramowania czy marketingu.
Mimo wszystko pozwolę sobie w ramach wstępu na lekką retrospekcję.
Czym były (i nadal są) ZE8000?
ZE8000 to słuchawki dynamiczne typu TWS, które Final Audio Design wprowadził jako najwyższy model w swojej rodzinie (obok modeli ZE3000 i ZE2000). Są to słuchawki o ciekawej konstrukcji dwukomorowej, łączące w sobie cechy zarówno słuchawek dousznych (opieranie się na wnętrzu ucha i wypełnianie go) jak i dokanałowych (tips nadal wchodzi w kanał).
Producent oferował w nich kilka bardzo interesujących rozwiązań, gdzie całość możemy podzielić na trzy zbiory funkcji:
- Funkcje dostępne sprzętowo (zakodowane w słuchawkach, działające zawsze i niezależnie od czynników zewnętrznych).
- Funkcje programowe (dostępne wyłącznie podczas korzystania z dedykowanej aplikacji Final Connect).
- Funkcje programowalne do warstwy sprzętowej (modyfikacje wgrywane do słuchawek, zmieniające sposób ich zachowania lub działanie funkcji domyślnych).
I tak na przykład, słuchawki mają w sobie wbudowany system aktywnej redukcji szumów pozwalający na ustawienie kilku trybów do wyboru. Jest to funkcja dostępna sprzętowo. Dostępny jest też twardy reset w formie przycisku.
Funkcjami programowalnymi są zapamiętywanie ustawień prostego equalizera (PRO Equalizer), zmiana skoku regulacji głośności (Volume Step Optimizer) czy aktualizowane oprogramowanie pokładowe (Firmware Update, skrótowo oznaczane przeze mnie jako FW). Zmiany w ich obrębie można wgrywać do pamięci słuchawek.
Funkcjami dostępnymi wyłącznie za pośrednictwem aplikacji Final Connect są natomiast Multipoint Connection oraz tryb 8K SOUND. Aplikacja pokazuje też na bieżąco poziom naładowania każdej słuchawki osobno.
Co ważne podkreślenia, słuchawki nie wymagają aplikacji Final Connect do poprawnego działania, wliczając w to wspomniany tryb dźwięku „8K”. Miało to być włączenie trybu wysokiej rozdzielczości, który za cenę nieco większego zużycia energii miał oferować słyszalne polepszenie jakości dźwięku.
Kontrowersyjny marketing
Choć opisom technologii 8K SOUND poświęcano ogromne ilości miejsca we wszelakich publikacjach i materiałach prasowych (wliczając w to moją własną), był to jednocześnie trochę kontrowersyjny aspekt ZE8000.
W niektórych artykułach i na forach dyskusyjnych deklarowano, że faktycznie słychać różnicę po włączeniu trybu 8K. Jednocześnie zdarzały się takie recenzje i opinie, w których ich autorzy niespecjalnie rozpisywali się nad wrażeniami płynącymi z faktu włączenia tegoż trybu i jedynie wspominali, że takowa technologia została zaimplementowana. Zdarzało się też, że próby drążenia tematu powodowały szybkie jego urywanie w toku dyskusji, a nawet agresję.
Jednym z powodów być może jest to, że mimo ogromnej ilości treści opublikowanej przez producenta na temat 8K SOUND, trudno było doszukać się tam konkretów i sroga większość użytkowników musiała bazować wyłącznie na tym, co każdy z nas posiada: na swoich uszach. Do dziś zdaje się nie ma opisów faktycznej zasady działania mechanizmu 8K SOUND. Dopiero między wierszami udało się dociec, że jest to rozwiązanie programowe, oparte na filtrach FIR.
Wszystko to miało jak mniemam przełożenie na aspekt czysto komercyjny w ramach sukcesu rynkowego ZE8000. Potencjalni użytkownicy, a nawet entuzjaści audio do których to słuchawki te były i nadal są kierowane, przy cenie 1600 zł, mimo wszystko podchodzili do ZE8000 nieufnie. Do opisywanej w tak rozwlekły i niekonkretny sposób technologii 8K SOUND już w ogóle wręcz z szyderą. Wykorzystane analogie do techniki reprodukcji obrazów cyfrowych niespecjalnie były przekonujące i sam również należę do osób, które przekonane takim zobrazowaniem nie zostały. Dlatego przy poprzedniej recenzji poświęciłem sporo czasu na tłumaczenie dokumentów, analizę materiałów prasowych, a później testy odsłuchowe i opracowanie metod pomiarowych, aby spróbować odpowiedzieć w sposób poważny i rzetelny na pytanie o wpływ tejże funkcji na dźwięk.
W zadaniu tym niestety inne publikacje nie były przydatne, ponieważ każdorazowo przy deklaracjach o słyszalnych różnicach nie stały za tym żadne dowody w postaci obiektywnej i wymiernej, a jedynie subiektywne zdania na bazie odsłuchu. Analizowałem przy tym także scenariusze okolicznościowe, jak np. problemy techniczne z podesłanym egzemplarzem, ale wszystko było w porządku.
Recenzja zakończyła się wówczas konkluzją, że mimo niedociągnięć i najprawdopodobniej przejściowego niedopracowania, słuchawki te są niesamowicie ciekawe i słucha się ich bardzo przyjemnie. Bardzo spodobało mi się zapamiętywanie ustawień wgrywane do pamięci słuchawek, co umożliwiało dostosowanie sobie ich dźwięku pod siebie w aplikacji na telefonie i potem powielanie efektów naszej pracy z każdym urządzeniem: tabletem, PC itd. Skrupulatnie wypisałem też listę swoich uwag oraz zmian względem ZE8000, które sam osobiście widziałbym jako zasadne i korzystne.
ZE8000 MK2 są więc jakby odpowiedzią producenta na mój odzew, choć w żaden sposób nie kontaktowaliśmy się i nie koordynowaliśmy żadnych zagadnień i aspektów związanych z tymi słuchawkami. Nawet przyznam się nie wiedziałem że takie coś po ziemi chodzi i na światło dzienne wyłania się następca. Ale odzewu na temat ZE8000 musiało być znacznie więcej i mój głos był jedynie kroplą w morzu merytorycznych ocen dochodzących wprost z rynku.
Zmiany deklarowane względem MK1
Z zewnątrz w zasadzie nic a nic się nie zmieniło. Słuchawki wyglądają identycznie co poprzednia wersja ZE8000, a jedynym elementem odróżniającym je wizualnie od poprzednika (poza kolorem i kształtem tipsów) jest obecność nadrukowanego podwójnego paska, symbolizującego jak sądzę rewizję drugą.
Producent zdecydował się na odświeżenie produktu, a nie gruntowną wymianę np. obudowy. Części i odlewy nadal są więc takie same, jak te używane przy poprzedniku, co niewątpliwie wpłynęło na drastyczne zmniejszenie kosztów produkcji nowej wersji ZE8000, ale też powielenie dobrych i sprawdzonych wzorców ergonomicznych.
Na tle modelu MK1 zmiany wprowadzone przez Finala sprowadzają się, z tego co udało mi się wyczytać na przetłumaczonej stronie producenta (https://final-inc.com/products/ze8000mk2-jp), do trzech rzeczy:
- Lepiej zaprojektowanych tipsów silikonowych z dodatkowym listkiem „shield fin”, co można przetłumaczyć jako „płetwę osłonową”, poprawiając izolację akustyczną i wygodę noszenia w porównaniu z modelem pierwszym.
- Wyraźniejszego słyszenia dźwięku 8K, czyli jak zakładam jakieś zmiany w konfiguracji filtrów FIR w trybie 8K SOUND.
- Możliwości wyłączenia ANC. Tutaj oficjalna argumentacja mówi, że to dzięki temu, iż poprawiono izolację pasywną i ciągle aktywny tryb ANC nie jest już konieczny.
Dyskutować można, czy zakres zmian nie kwalifikowałby się na cichą rewizję tych słuchawek, zamiast na wypuszczenie całkowicie nowego produktu z nowymi oznaczeniami. Koronnym argumentem może być tu fakt, że (przynajmniej na oko) jedyną fizyczną zmianą jest obecność tipsów z płetwą osłonową, które można byłoby dokupić jako dodatkowe akcesorium przez posiadaczy wersji MK1, a zmiany w filtrze FIR czy zachowaniu ANC można byłoby spróbować zaoferować poprzez aktualizację oprogramowania.
Z drugiej strony pamiętam jak wszyscy narzekali na Audeze i ich wielokrotne ciche rewizje w ramach swoich słuchawek, gdzie w pewnym momencie nie wiadomo było w jakiej rewizji nabywa się u nich dany model. Final Audio w tym względzie jest o tyle bezpieczniejsze, że czytelnie stawia na nowych użytkowników. Inna nazwa produktu, zmienione wizualnie pudełko oraz oznaczenia na słuchawkach i etui nie pozostawiają wątpliwości który model spoczywa w naszych rękach.
SNR i 8K SOUND
Pozostając w temacie zmian, możemy na stronie producenta wyczytać, cytuję:
„W modelu ZE8000 MK2 udoskonaliliśmy funkcję „DŹWIĘK 8K*1”, zaproponowaną po raz pierwszy w pierwotnym modelu ZE8000, umożliwiając wyraźne odczucie DŹWIĘKU 8K nawet przy najcichszym dźwięku. Co więcej, poprzez ulepszenie zarówno sprzętu, jak i oprogramowania, poprawiono stosunek sygnału do szumu*2, umożliwiając maksymalne wydobycie szczegółów i niuansów muzycznych utworów.” (…)
„*1 „DŹWIĘK 8K”… Konstrukcja zapewniająca jakość dźwięku wykorzystująca cechy fizyczne do wyrażania muzyki w ultrawysokiej rozdzielczości.
*2 Współczynnik SN: Wskaźnik reprezentujący stosunek sygnału do szumu. Gdy wartość SN ulegnie poprawie, sygnał muzyczny będzie słyszalny wyraźniej, a szumy niezwiązane z odtwarzanym dźwiękiem zostaną zmniejszone.”
Niestety ani w danych technicznych tyczących się modelu MK1, ani w tych do MK2, nie podano ile realnie wynosi SNR. Nie wiemy też jak wielka jest zmiana na rzecz wersji drugiej. To prawdopodobnie wyjdzie nam pośrednio w testach THD.
Co do samego trybu 8K, oczywiście nie wpływa on na działanie produktu w sensie stricte i nie jest potrzebny do szczęśliwego korzystania ze słuchawek, ale jak pozwoliłem sobie zauważyć w recenzji modelu MK1, generuje to całkowicie losowe oczekiwania wobec ZE8000, które mogą być przekroczone w obie strony. Ostatecznie powoduje to, że w zakresie sposobu działania trybu 8K czy wnętrzności/parametrów technicznych samych słuchawek, stan naszej wiedzy po roku czasu pozostaje dokładnie taki sam jaki był na początku.
Funkcja ANC OFF
W poprzedniej recenzji wyraziłem ubolewanie, że przy czasie działania jedynie 5 godzin, słuchawki nie posiadają funkcji wyłączenia systemu ANC. Ideą było tu nie to, że system ANC mi jakkolwiek przeszkadzał, tylko abym w warunkach cichego otoczenia (dom, mieszkanie) mógł go dezaktywować celem oszczędzania energii. Nawet 1-2 godziny dodatkowej pracy byłyby tu sporym zyskiem i bardzo korzystną dla mnie sytuacją. Mniejsza ilość cykli ładowania ogniwa i brak konieczności robienia sobie tak częstych przerw to rzeczy, z których skorzystaliby wszyscy użytkownicy.
Dlatego bardzo ucieszyłem się widząc, że producent zaimplementował taką możliwość w MK2. Aczkolwiek zastanowiło mnie, dlaczego wszystkie dane techniczne pozostały niezmienione, wliczając w to także czas pracy na wbudowanych akumulatorach.
Jak się niestety okazało, przełożenia na czas pracy faktycznie to nie ma. Ten nadal oscyluje w okolicach 5 godzin (realnie, liczyłem), bez względu na to czy system ANC jest włączony, czy nie. Dlaczego i w czym może leżeć problem?
Otóż operacja wyłączenia funkcji ANC jest realizowana za pomocą aplikacji Final Connect i może być przeprowadzona wyłącznie tam. Wyłączenie ANC wg Final Audio Design polega na tym, że słuchawki dezaktywują komendy dotykowe odpowiedzialne za sterowanie systemem ANC, jednocześnie ustawiając ANC jako włączone cały czas. Tracimy zatem jeden zestaw komend, nie mamy dostępu do trybu Wind Noise Reduction, nie mamy już trybu Ambient Sound, a w zamian pozostaje nam „wyłączone” ANC, które tak naprawdę nie jest wyłączone, tylko cały czas działa i konsumuje baterię.
Co ciekawe, w ZE8000 MK2 zauważyłem, że słuchawki same z siebie są w stanie wyłączyć ANC, ale robią to tylko wtedy, gdy są w trybie parowania. Czyli dałoby się tą funkcję zaimplementować tu poprawnie i to bez żadnego problemu z wymyślaniem koła na nowo.
Wygoda i izolacja
Nie zmieniły się też cechy użytkowe słuchawek, a co skutkuje zachowaniem – przynajmniej w moich uszach – bardzo dobrych właściwości zarówno izolacyjnych, jak i w sferze komfortu.
Powiem więcej, ZE8000 są jak na razie jedynymi słuchawkami TWS, które są dla mnie tak bajecznie wygodne i tak świetnie leżące w uszach, że jedynym powodem, dla których je z nich wyciągałem, było wyczerpanie się baterii. Oznacza to, że bez żadnego poprawiania słuchawek w uszach, spędzałem w nich bite 5 godzin bez przerwy i tylko dlatego, że w końcu trzeba było je naładować.
Żadne inne słuchawki dokanałowe nie były mi w stanie tego zaoferować, zwłaszcza na silikonach. Większości z nich miałem naprawdę dość po średnio 2-3 godzinach i to przy pomyślnych wiatrach. ZE8000 są więc jedynymi słuchawkami, które kompletnie mi nie wypadają, nie uwierają, nie powodują podrażnień kanałów, pieczenia i swędzenia.
Oferują przy tym naprawdę świetną izolację, potrafiąc czasami zassać się tak, że odcinają kompletnie wszystko z otoczenia. Łącząc to z całkiem ciekawie działającą funkcją Wind Noise Reduction, która wycina jedynie szum powietrza dookoła słuchawek, są one kapitalne na rower, czy nawet wietrzny spacer.
Pod względem wygody konkurują więc u mnie z dużymi słuchawkami pełnowymiarowymi, a w wymiarze praktycznym przewyższają je w każdym scenariuszu wyjściowym. Wliczać można w to też wypady na dwór w zimną pogodę, ponieważ słuchawki nie posiadają korpusów wykonanych z metalu, a lekkiego plastiku, który nie przewodzi temperatur i nie działa jak radiator.
W warunkach domowych również można mówić o ogromnej wygodzie, gdzie ponownie rywalami są tu np. takie słuchawki jak Audeze Maxwell, jeśli wymieniać przedmioty ostatnio testowane. Tam, choć są to preferowane przeze mnie „wielkoformatówki”, masa słuchawek daje się we znaki po wspomnianych 2-3 godzinach, podczas gdy w ZE8000 bez problemu nadal mogłem słuchać sobie muzyki, nie pamiętając nawet że mam cokolwiek w uszach czy na głowie.
Jednocześnie niestety nie mam możliwości zaręczyć każdemu, że w jego uszach ZE8000 będą na 100% wygodne i pozostaną takowymi do końca, np. do wyczerpania się ogniw w jednym cyklu użytkowym. Żaden recenzent tego nie zagwarantuje i od zarania dziejów publikacji o audio nigdy nie gwarantował. Trzeba po prostu przymierzyć i samemu to zweryfikować, ale tak jak mam na ogół naprawdę wiele problemów ze słuchawkami dokanałowymi co do ich wypadania, trzymania się w małżowinie, szczelności itd., ZE8000 znajdują się niezmiennie w grupie tych wygodniejszych. I to w czołówce tego zbioru, a nie ogonie.
Bardzo możliwe, że u kogoś, kto z ZE8000 miał wcześniej problemy, nowe tipsy z płetwami będą czyniły różnicę jak między dniem a nocą na plus.
Na plus na pewno zaliczyć można będzie też bardzo czytelnego lektora, sterowanie dotykiem nie powodujące problemów z przypadkowym aktywowaniem funkcji oraz sensowną jakość mikrofonu do prowadzenia rozmów telefonicznych. To wszystko rzeczy niesamowicie praktyczne do tego, aby słuchawki pozostawały w uszach cały dzień. I tu największym problemem jest niestety wspomniany krótki czas pracy.
Aplikacja Final Connect
Bez zmian jest też w całej filozofii pracy z aplikacją Final Connect, a więc wszystkie opcje tak jak poprzednio w MK1 i możliwość aktualizacji oprogramowania.
Nie wprowadzono jednak z tego co widzę celowego dezaktualizowania poprzez wgrywanie starszej wersji FW, jeśli nowa nam się z jakiegoś powodu nie spodobała lub sprawiała problemy. Te niestety objawiły się gdzie indziej, bo w samej aplikacji głównej, która wykazywała tendencję do losowej odmowy uruchomienia się. Dodatkowo zauważyłem, że funkcja Custom EQ potrafiła aplikować się tylko na jedno ucho (słuchawkę), co doprowadzało do wrażenia destabilizacji balansu kanałów, oraz pomijała jeden z zakresów na przedostatnim przełączniku (aktywowały się tylko 3 z 4 nastawów).
Trudno jest mi powiedzieć dlaczego zachowuje się to w ten sposób, że część zmian zakresów jest prezentowana na jednej słuchawce, a na drugiej nie. Sprawdziłem natywny balans kanałów i wszystko było w porządku, dlatego jestem tak mocno przekonany o problemie w samej aplikacji/funkcji.
Na problem z aplikacją na początku pomagał restart telefonu, ale ostatecznie po aktualizacji wydanej na dniach (początek grudnia), aplikacja przestała się uruchamiać w ogóle i zawsze wtedy, gdy dochodziło do momentu próby połączenia się z ZE8000 MK2, wysypywała się twardo na pulpit telefonu.
Instalacja na innym telefonie nie jest niestety możliwa, ponieważ aplikacja wymaga nowszej wersji Androida (7.0+) niż będące tam zainstalowane (6.0), zatem ani mój leciwy Lenovo, ani Redmi Note 4, nie były w stanie przyjść z odsieczą. Na dłuższy czas odebrało mi to dostęp do kontroli nad systemem ANC, equalizera, sterowania stopniowaniem głośności, parowania multipoint oraz funkcji 8K SOUND, uniemożliwiając też przeprowadzenie dokładniejszych testów.
Rozwiązaniem problemu okazał się twardy reset słuchawek wykonywany ukrytym przyciskiem w etui (po prawej stronie podstawy systemu rozsuwającego). Dopiero wówczas aplikacja zaczęła się ze słuchawkami dogadywać. Nie rozwiązało to niestety problemu rozjazdu kanałów przy użytkowaniu PRO Equalizera (bo tak brzmi jego pełna nazwa), ale pozwoliło na wykonanie niezbędnych testów pomiarowych. Po paru godzinach, gdy słuchawki miałem sparowane już z innym urządzeniem niż telefon, aplikacja po raz kolejny postanowiła odmówić posłuszeństwa, choć działała jedynie w tle i bez jakiejkolwiek ingerencji z mojej strony.
Z żadną inną aplikacją od innego producenta (Noble, Bowers & Wilkins, Audio-Technica itd.) nigdy nie miałem takich problemów i to nawet na dokładnie tym samym telefonie (nie mówiąc o możliwym działaniu na starszych wersjach Androida, choć jest to bardziej miła okoliczność, a nie odgórne oczekiwanie). Przy poprzednich testach ZE8000 MK1 również nic takiego się nie działo.
Realna przydatność funkcji dodatkowych
Na całe szczęście jednak, tak jak miało to miejsce w ZE8000 MK1, aplikacja producenta jest jedynie dodatkiem i choć wiele rzeczy próbuje on do niej przesuwać z tych, które opisywane są na karcie produktu, naprawdę nie jest ona potrzebna do szczęśliwego użytkowania ZE8000. Raz iż słuchawki jak pisałem mają część funkcji możliwą do zaprogramowania w sobie, dwa, że jeśli pochylimy się nad każdą pozycją, to może poza aktualizacjami oprogramowania pokładowego, żadna z nich nie jest krytyczna dla dobrego działania ZE8000. Zobaczmy:
Kontrola systemu ANC – jak pisałem jej dezaktywacja nic nam nie daje, a jedynie odbiera możliwości płynące z implementacji tegoż systemu. Dlatego opcja dezaktywacji jest czymś, bez czego absolutnie damy sobie radę i wręcz powiem, że nie polecam dezaktywowania systemu ANC, póki nie będzie on realnie się dezaktywował i wydłużał nam w zamian czas pracy słuchawek. Jedyne co tracimy bez użytkowania aplikacji Final Connect, to tylko tryb Voice-Through, który przepuszcza mowę ludzką. W praktyce jednak szybciej przełączymy się słuchawką na tryb Ambient Sound albo fizycznie wyjmiemy ją z ucha, niż wyjmiemy telefon z kurtki, uruchomimy aplikację, przejdziemy w odpowiednie ustawienie i je zmienimy.
PRO Equalizer – choć jest to pomocne narzędzie, problem z balansem kanałów oraz skromny zakres regulacji powoduje, iż dosyć szybko możemy znaleźć mu alternatywę w postaci innej aplikacji na telefon albo APO Equalizera dla Windows. Dla Linuxa mamy przynajmniej kilka opcji (JamesDSP, EasyEffects czy najprościej Pulse Audio Equalizer), ale pytanie, czy strojenie ZE8000 wprost z pudełka nie okazałoby się dla nas na tyle ciekawe, że potrzeba equalizacji byłaby czymś, bez czego nie moglibyśmy żyć. Testowałem go dwa dni, po czym wróciłem do ustawień fabrycznych na potrzebę pomiarów i tak już się słuchawki zostały.
Volume Step Optimizer – jego przydatność stwierdziłem jedynie w sytuacji cichych odsłuchów, ale tak naprawdę nie jest on nam do niczego potrzebny. To bardziej zabezpieczenie przed nadmierną głośnością. Testowałem go chwilę, po czym wróciłem do ustawień fabrycznych.
Multipoint Connection – nie mylić z multiparowaniem, które słuchawki posiadają same w sobie sprzętowo. Funkcja ta pozwala na jednoczesne aktywne połączenie się z dodatkowym urządzeniem, a sama aplikacja działa wówczas jako hub. Osobiście uważam to za bardzo ciekawą funkcję, ale tylko wtedy, gdy słuchawki mamy na stałe połączone z telefonem i np. komputerem, słuchając muzyki na tym drugim, a na pierwszym prowadząc rozmowy. W praktyce jednak krótki czas pracy na baterii jest ograniczeniem w zastosowaniach ZE8000 w roli stale aktywnej słuchawki do telefonu i niepotrzebnie nabijać będzie nam cykle ładowania baterii. Tu więc wszystko zależy od sposobu pracy użytkownika.
Firmware Update – oczywiście jest to rzecz korzystna, że słuchawki możemy aktualizować, ale głównie wtedy, gdy kolejne aktualizacje faktycznie coś nam dają jako użytkownikom. Jeśli są to nowe funkcje, które nie były dostępne w momencie premiery/zakupu, to i owszem. Z tym że na wersji 1.2.4 słuchawki działały perfekcyjnie, a na 1.2.7 nic nowego się nie pojawiło, bez gwarancji, że w ogóle cokolwiek by się miało pojawić i tak.
8K SOUND – funkcja ta w ZE8000 MK1 nie działała. Zdradzę, że nie zmieniło się to w ZE8000 MK2. Niczego tu więc nie tracimy, gdyż nigdy niczego nie mieliśmy i niczego nie zyskaliśmy w pierwszej kolejności.
Dostępne jest też kilka innych rzeczy, które mogą zmienić sposób działania słuchawek na przyjemniejszy, jak np. regulacja głośności lektora i jego język albo zachowanie się LEDów, tudzież automatyczny tryb wyłączenia się słuchawek po zadanym okresie bezczynności:
Z wymienionych funkcji także nie korzystałem, a widoczne na zrzucie są ustawieniami fabrycznymi. Automatyczne wyłączenie nie oznacza też, że słuchawki zaprzestaną strumieniowania danych w trakcie trwania zadanego czasu. Po prostu się wyłączą. Nie oszczędzi nam to więc akumulatora w realnym użytkowaniu, a jedynie sprawi, że słuchawki nie rozładują się z naszego roztargnienia.
Kodeki i rzeczywista prędkość transmisji
Bez zmian niestety również w temacie kodeków transmisyjnych, z jakimi pracują ZE8000 MK2. Osobiście uważam, że w przypadku komunikacji bezprzewodowej nie-stacjonarnej (a więc i tak narażonej na hałasy z zewnątrz), nawet apt-X Adaptive, który posiadają ZE8000, jest wystarczający. Daje on transmisję maksymalnie do 420 kbps + zmniejszenie opóźnienia.
Chciałbym napisać, że tym samym apt-X Adaptive to największa przepustowość, jaką tu uzyskujemy, ale w praktyce na moim sprzęcie uzyskałem największy transfer na czymś zupełnie innym:
- SBC-XQ = 63 KB/s
- apt-X = 47 KB/s
- SBC = 45 KB/s
- AAC = 33 KB/s
Jak widać, SBC w wersji XQ jest najlepszym – przynajmniej u mnie – trybem pracy dla ZE8000 MK2. Pytanie ile tracimy gdyby ZE8000 miały na pokładzie np. LDACa? Trudno powiedzieć, ale Audeze Maxwell w niego wyposażonego były w stanie osiągnąć 123 KB/s, a więc transfer dwa razy większy, mając przy tym zauważalnie gorsze THD. Z kolei kabelek BT od KZ na apt-X osiągał 73 KB/s (SBC-XQ bez zmian), więc transfery danych są najwyraźniej zależne nie tylko od możliwości samego sprzętu, ale i implementacji.
Co do samego sparowania Bluetooth, nie odnotowałem żadnych problemów. ZE8000 MK2 były podłączane z powodzeniem m.in. pod nadajniki:
- Asus BT400
- Asus BT500
- Intel AX200 (Windows 10)
- Intel AX210 (Arch Linux, via Pipewire)
- trzy różne telefony i tablet
Wliczać należy tu też kombinacje (Multipoint Connection ON). Główne testy i odsłuchy były wykonywane na AX210, jako że jest na moim głównym komputerze, na którym mam obecnie zorganizowane całe środowisko pomiarowe.
Jakość dźwięku
Zanim zaczniemy, chciałbym na wstępie zaznaczyć, iż od czasu poprzedniej recenzji ZE8000 MK1 zaszło kilka ważnych (i korzystnych) zmian w sposobie generowania wykresów. Niestety skutkiem ubocznym jest to, że nie możemy porównać w prosty sposób danych pomiarowych między MK1 a MK2, przynajmniej w wymiarze FR. Możliwe będzie za to porównanie czystości (THD), a na tym akurat nam będzie zależało w kontekście deklaracji o lepszej jakości i SNR.
Na początku postanowiłem sobie sprawdzić na szybko:
- Odsłuch muzyczny względem tego jak z pamięci grały ZE8000 MK1.
- Odsłuch z ANC i bez, czy aby zachodzi tu jakaś zmiana.
- Odsłuch testowy na domyślnej wersji oprogramowania (1.2.4) oraz po aktualizacji (1.2.7), czy może zachodzi tu jakaś zmiana.
- Odsłuch testowy na różnych kodekach audio (aptX, SBC-XQ, SBC).
- Test na słyszenie 8K SOUND na cały czas tym samym utworze testowym.
Efekty powyższych są następujące:
- MK2 grają wyraźnie inaczej niż MK1 (sopran i scena).
- Dominowało subtelne wrażenie, że jest czyściej, ale zrzucałem to na kwestię ułomności pamięci jak grał poprzednik.
- Odsłuch z włączonym/wyłączonym ANC nie ma żadnego przełożenia na dźwięk w sensie wpływu na wykres częstotliwości (ponieważ tryb ANC pozostaje zawsze włączony i tak).
- Strojenie między wersjami oprogramowania nie różniło się.
- Dźwięk jakościowo między wymienionymi kodekami nie różnił się.
- Nadal nie byłem w stanie usłyszeć żadnej różnicy między włączonym a wyłączonym trybem 8K.
Punkty 2, 3 i 4 są w porządku. Bardzo dobrze że słuchawki nie zmieniają swojego charakteru w zależności od trybu pracy. Dlatego najbardziej z tego interesować będzie nas punkt pierwszy, tym bardziej, że jestem w stanie cały czas w formie fabrycznej wygenerować pomiary akustyczne. Oczywiście pochylimy się też i nad ostatnim.
Zaczynając od ogólnego strojenia, ZE8000 MK2 są oparte na tym samym fundamencie, co MK1, ale nie grają dokładnie tak samo. Można odnieść co prawda wrażenie analogii, póki nie pojawi się sopran i uzależniona trochę od niego scena.
Tym razem sopran jest słyszalnie wzmocniony, a więc Final odchodzi od ciepłych i milusich słuchawek w stylu D8000 w stronę strojenia w deseń D8000 PRO. Tak sądzę, gdyż z modelem PRO nie miałem okazji mieć styczności. Mając w pamięci sposób grania MK1, spodziewałbym się raczej zachowania poprzedniego strojenia i co najwyżej jego wyrównania oraz dopieszczenia. Zamiast tego, producent zdecydował się na bardzo wprost rozumiane podejście dodania więcej góry, aby jak zakładam zaoferować bardziej wyrównane brzmienie, choć element dopieszczenia jakościowego również ma tu miejsce. Aktualnie Finale grają całkiem interesującą „V-ką”. W uszy rzuca się mocny bas i podniesiony punktowo sopran, mający gdzieś po drodze słyszalny dołek. I rzeczywiście, pomiarowo wyszło mi dokładnie coś takiego:
To właśnie tenże dołek może powodować, że słuchawki wydają się w pierwszej chwili jaśniejsze, może nawet nieco za jasne, ale nie w sensie przekroczenia preferencji, bo do iskrzenia sopranem MK2 jeszcze sporo brakuje, a lekkiego przesadzenia w staraniach, jakie sam swego czasu podejmowałem przy próbie doświetlenia MK1 pod swój gust. Słuchawki grają na swój sposób specyficznie przez tak ukształtowany sopran, łącząc w sobie cechy jednocześnie obniżenia barwy części sopranu, jak i przybliżenia części źródeł pozornych ku nam. Daje to bardzo ciekawe efekty zwłaszcza w muzyce elektronicznej, której wtóruje podkreślony bas, dając wrażenie monumentalności i solidnego fundamentu. I choć co do zasady takie stronie nie jest „prawidłowe”, efektów końcowych słucha się z uwagą i przyjemnością.
W obu wersjach ZE8000 basu jest dokładnie tyle samo, czyli sporo, a co również – o ile zadowoli osoby szukające oddolnego łupnięcia – przy głośniejszym słuchaniu może powodować uczucie zmęczenia. Paradoksalnie, z odsieczą przychodzi tu system ANC i ogólnie wysoki poziom izolacji od otoczenia, zachęcając jakoby do cichszego (i zdrowszego) słuchania. Spróbowałem i rzeczywiście daje to świetne efekty, bowiem bardziej pasuje to jak się okazuje do mojej indywidualnej krzywej słuchu (audiogramu). Wówczas żadnych problemów ze zmęczeniem czy migreną nie stwierdziłem, a odbiór tonalności całkowitej był subiektywnie dla mnie najrówniejszy.
Jak widać konsekwencje zmiany fabrycznego strojenia są kolosalne. Kompletnie inaczej pozycjonują od tej pory ZE8000. Nie są to już słuchawki dla fanów cieplejszego, lampowego brzmienia i kanapowego odsłuchu muzyki, a bardziej kierowane do użytkowników w wieku podeszłym z racji podkreślonego sopranu oraz tych, którzy takie strojenie po prostu preferują lub słuchają na niższych poziomach głośności (efekt podobny jak w HD800).
Możemy przy okazji mówić tu jednak o strojeniu bardziej uniwersalnym w codziennym użytkowaniu i zdumiewająco, ale ZE8000 naprawdę świetnie radzą sobie od teraz w materiale opartym o sample syntetyczne, aniżeli muzyce opierającej się na klimacie i tworzeniu kameralnej atmosfery. W niej to bowiem np. instrumenty talerzowe notorycznie wysunięte są na pierwszy plan.
Przy okazji deklarowanego polepszenia SNR, faktycznie udało mi się zaobserwować pomiarowo większą czystość MK2 względem modelu MK1 na przykładzie THD, które zarejestrowałem przy okazji badania działania słuchawek z telefonem na apt-X. W pomiarach wyszło mi 0,138% vs 0,234%. W przeliczeniu daje to nam -57,2 dB THD+N dla MK2 kontra -52,6 dB THD+N dla poprzednika, mierzone w tych samych warunkach. Pomiar z komputera testowego za pośrednictwem kodeka SBC-XQ jeszcze troszkę wyśrubował ten wynik:
0,106% (-59,5 dB) to naprawdę rewelacyjny rezultat, ponieważ bardzo mocno zbliżyliśmy się do granicy możliwości ludzkiego ucha. Swoją drogą od samego początku wydawało mi się, że jest czyściej, ale nie chciałem opierać się wyłącznie na swojej pamięci, tylko jakkolwiek móc podeprzeć się liczbami.
Nie oznacza to jednak, że słuchawki są całkowicie pozbawione kompresji. Trochę zdradza to rejon 6kHz, w którym udało mi się usłyszeć delikatne artefakty kompresyjne podczas testów syntetycznych. O ile w muzyce ich nie słychać, sugeruje to equalizację sprzętową ZE8000 w rejonie sopranu. Kto wie, czy nie obracamy się cały czas w obrębie tych samych przetworników, co w pierwszych ZE8000, ale inaczej doprawionych i przez to mających inny smak, choć też nieco zdrowiej przyrządzonych z racji niższego THD, a więc lepszej czystości.
Strojenie ZE8000 MK2 – poza uniwersalnością i elastycznością w codziennych zastosowaniach – ma jeszcze jedną zaletę. Za bardziej donośnym sopranem poszła bardziej ekspansywna scena, która jest teraz większa na boki. To bardzo dobrze, ponieważ słuchawki są w intencji producenta kierowane do entuzjastów audio i nie jest to mój domysł, a bezpośredni cytat z frontu pudełka. Takie słuchawki muszą mieć w sobie cechy, które przez wspomnianą grupę są cenione: świetne strojenie, dużą scenę, wysoką czystość dźwięku, a najlepiej wszystkie wymienione. Scenicznie słuchawki już w wersji MK1 nie prezentowały się źle, więc miło jest odnotować dodatkowy progres w tej materii. To również rzecz, która korzystnie wpływa na odbiór muzyki elektronicznej, zwłaszcza przestrzennego ambientu, który ma w nich mocną podstawę od basu.
Choć jest to nieoczywiste, należy wspomnieć jeszcze o jednej zalecie: equalizację znacznie prościej jest teraz przeprowadzić przy takim strojeniu, niż gdybyśmy operowali na modelu MK1. Słuchawki powinno więc dać się ustawić tak, aby były jakkolwiek bardziej zbliżone do naturalniejszego i równiejszego dźwięku. Do tego celu jednak należałoby posłużyć się najlepiej czymś innym niż PRO Equalizerem dostępnym za sprawą aplikacji Final Connect. Przykładowe ustawienie dla ZE8000 MK2 jakie wykonałem u siebie na szybko z poziomu odtwarzacza muzycznego:
Raz iż z powodu ograniczeń, jakie posiada PRO Equalizer w ramach obsługiwanych przez siebie zakresów i skali, a dwa, że nawet jeśli skala byłaby wystarczająca (bo rzeczywiście do pewnego stopnia jest), to dziwne zachowanie tej funkcji w zakresie balansu kanałów czy przeskakiwania zakresów na selekcji moim zdaniem przekreśla zastosowanie PRO Equalizera na dłuższą metę, nawet mimo korzyści w postaci wgrywania ich do słuchawek na stałe. To, czego nie mogłem sobie ustawić tam, ustawiłem dosłownie w 15 sekund na oko w odtwarzaczu:
- 2K = 3,5 dB
- 4K = 2,5 dB
- 8K = -2,1 dB
- 14K = -7,0 dB
Trochę bardziej dopracowana wersja w wydaniu dla JamesDSP, aby móc zastosować korekcję globalnie na wszystkie aplikacje i przeglądarki:
Co w ten sposób uzyskałem? Góra nie jest już tak nierówna, zachowana została scena, zachowany został pazur w brzmieniu, a same słuchawki grają teraz na znacznie więcej niż sugerowałaby ich cena. To doprawdy niesamowite ile potencjału drzemie w tych słuchawkach i być może nawet sam producent nie ma pojęcia co udało mu się stworzyć. Nie wiem czemu tych słuchawek nie wystrojono w taki sposób wprost z pudełka. Przecież to by była totalna deklasacja w kategorii droższych słuchawek TWS. A może ktoś zostawia sobie w ten sposób pole do popisu przy MK3?
Oczywiście ideałem byłoby móc wprowadzić to wszystko bezpośrednio do słuchawek za pomocą PRO Equalizera. Niestety jednak obawiam się, że nie jest to możliwe i nie da się słuchawek za jego pomocą skorygować tak bardzo, jak pełnym equalizerem parametrycznym (np. APO). Jest on zbyt prosty i jeśli w teorii zachodzi konieczność wyregulowania dwóch pasm w ramach jednego suwaka (dajmy na to nie tylko 7,4 kHz ale jeszcze w 6 kHz, bo sprzęt ma szeroki szczyt wybicia pasma przenoszenia), to nie będziemy w stanie tego uczynić. Musimy wybrać jeden z tych zakresów i tylko on będzie możliwy do zmniejszenia lub zwiększenia, ale też jedynie do +/- 3 dB w każdą stronę. Z tego względu pozostaje on przestrzenią do – dosłownie – dopieszczenia dźwięku, ale bez wykonywania na nim poważnych prac korekcyjnych.
Niemniej nawet strojonych fabrycznie Finali ZE8000 MK2 słuchało mi się z każdym albumem coraz lepiej. Do tego stopnia, że trzymając się rozsądnych poziomów głośności, w muzyce elektronicznej nie zwracałem w ogóle uwagi na słuchawki, tylko skupiałem się na samej treści muzycznej. Czyli dokładnie tak, jak powinno to wyglądać zawsze.
Co bym zmienił w ZE8000 MK2? W temacie czystości omijałbym tworzenie się delikatnej kompresji w rejonie wysokiej góry, aby wrażenie dobrej jakości było jeszcze większe. Tonalnie zaś chciałbym po prostu równiejszy dźwięk w oparciu o ustawienia jakie pokazałem wcześniej i to już byłoby dla mnie super. Tak więc nie ma tutaj jakichś dramatycznych uwag jak widać, a przynajmniej z perspektywy „moich” gatunków muzycznych.
Pod koniec testów słuchawki lądowały pod czapką, wychodziłem w nich na dwór, dreptałem po domu, po kuchni, słuchając tak samo swojej ulubionej muzyki elektronicznej, jak i różnorodnych materiałów video, podcastów i transmisji. Ani razu nie musiałem ich poprawiać w uszach, nie było efektu wypadania, nie czułem podrażnienia. Bardzo praktyczny i wygodny model, który choć świetnie zaprojektowany w wymiarze technicznym, musi zmagać się z kontrowersjami wynikającymi z marketingu, obiecującego gruszki na wierzbie, a także niedopracowaniem funkcji programowych po stronie programistów. Czyli dokładnie tak samo, jak rok temu w przypadku ZE8000 MK1. Taka konkluzja kołatała mi w głowie na koniec dnia i myślę, że najtrafniej opisuje to co czuję jako osoba do której są one kierowane wg napisu na pudełku.
Gdyby ZE8000 i Maxwelle miały tak samo długi czas pracy na baterii, miałbym dylemat w których z nich pracować w domowym zaciszu. I mówię to jako osoba, która jak pisałem z reguły zawsze wybiera słuchawki pełnowymiarowe. Finalowi udało się więc wypuścić naprawdę dobre słuchawki, jeśli powoduje to takie zagwozdki jak powyżej, aczkolwiek przyznam się, że nastąpiło to dopiero po paru dniach bardzo intensywnych porównań i testów. Do ZE8000 w nowym wydaniu po prostu musiałem się przekonać i docenić je na tle czegoś z nieco innego sortu rozwiązań, choć teoretycznie służących do tego samego: odtwarzania muzyki w formie bezprzewodowej.
A Final Connect i problemy? Niestety do dnia publikacji pozostały i byłem zmuszony ją odinstalować, ponieważ co rusz komunikowała zaprzestanie pracy aplikacji. Było to dosyć irytujące, dlatego po kilku głębokich wdechach i kolejnych godzinach spędzonych już wyłącznie z tym co oferują słuchawki same z siebie, sparowane z PC via SBC-XQ, pozostało jednak przeważające pozytywne wrażenie co do tego jak się sprawują bez aplikacji, jak grają muzykę elektroniczną i przede wszystkim jak bardzo są wygodne. Zostało ono jeszcze bardziej spotęgowane, gdy zamiast pochylać się i głowić bez sensu nad jakimiś cudownymi wodotryskami do słyszenia faktur w dźwięku, postanowiłem spędzić ostatnie zimowe dnie i wieczory nad dopieszczaniem sobie dźwięku pod własne preferencje samodzielnie wykonywaną equalizacją na bazie uzyskanych danych pomiarowych. Takie podejście miało znacznie więcej sensu i tym razem rzeczywiste przełożenie na dźwięk, który stał się jeszcze lepszy, równiejszy i uniwersalny.
Tak sobie myślę, że raczej nie miałbym żadnego problemu, jeśli funkcje, które nie działają, zamiast poprawienia, zostałyby permanentnie wykreślone z dokumentacji i całkowicie usunięte wraz z towarzyszącym im zbędnym marketingiem, a co też myślę pozytywnie wpłynęłoby na reputację marki w oczach użytkowników oraz sprowadziło na ziemię oczekiwania wobec ZE8000. Z jednej strony nie powinniśmy jako użytkownicy przymykać oczu na niedowożenie obiecanych funkcji w satysfakcjonującym stopniu, ale też bądźmy w tym wszystkim zdroworozsądkowi, aby nie wylewać dziecka z kąpielą i nie skupiać się wyłącznie na tym co nie działa z funkcji drugorzędnych i pobocznych, tylko na samym sprzęcie, który na szczęście okazał się bardzo dobry i wart docenienia. To tak naprawdę za niego tu płacimy przecież.
Paradoksalnie, to właśnie problemy z nie do końca działającą otoczką programistyczną pozwoliły ostatecznie wydobyć myślę maksimum potencjału drzemiącego w tych przetwornikach. Szkoda że producent nie zdecydował się tak wystroić ZE8000 wprost z pudełka, ale nawet fabrycznie nie grają one źle i premiują wówczas nieco inne aspekty odsłuchowe oraz konkretne gatunki muzyczne.
Ponowne spotkanie z „dźwiękiem 8K”
Akapit ten będzie bardzo krótki, bo i nie ma specjalnie o czym pisać. Na słuch znów nie byłem w stanie odróżnić dźwięku „zwykłego” od „8K”, na obu wersjach oprogramowania jakie dostępne było w momencie pisania recenzji. Pomiarowo również nie jestem w stanie wyłuskać żadnych różnic, ani na polu THD, ani impulsowo, ani tonalnie. Z racji konieczności operowania na aplikacji Final Connect, musiałem przesiąść się ze słuchawkami na telefon, ale już sam wykres zmian tonalnych stawia tu dosyć grubą kropkę:
Jeśli ktoś planuje nabyć ZE8000 w dowolnej wersji specjalnie dla trybu 8K, traktując go jako czynnik wprost decydujący o zakupie, niestety srodze się rozczaruje. Obawiam się więc, że ten temat nadal będzie wzbudzał kontrowersje, nerwicę i zakłopotanie po stronie handlowców, którzy mogą zostać postawieni przed niewygodnymi pytaniami o faktyczną skuteczność i zasadę działania tego trybu.
Opłacalność
To z kolei bardzo ciekawe zagadnienie, zwłaszcza jeśli skupimy się tylko na samym urządzeniu, a nie jego otoczce. Tu bowiem nie wyciągnięto zdaje się żadnych wniosków i moim zdaniem robi to jedynie krzywdę tak reputacji samej marki, jak i recenzowanym słuchawkom jako produktowi całościowemu (niedziałające funkcje programowe powodują naturalnie problem pomniejszenia wartości produktu w kontekście użytkowym).
Dlatego na początku każdy musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jakość dźwięku, same strojenie, wygoda i izolacja są dla niego ważniejsze niż obietnice marketingowe, funkcje poboczne i oprogramowanie, czy też woli patrzeć na produkt całościowo i piętnować każdy przejaw uchybienia jakości przez producenta. Takie kwestie poruszałem we własnej głowie tak przy pierwszych ZE8000, jak i obecnie. I choć jest niesamowicie irytującym widok kompletnego za przeproszeniem położenia bagiety nawet na zdrową logikę stojącą za implementacją niektórych funkcji, nie znalazłem w pamięci drugich słuchawek dających mi tak wiele wygody w sytuacji odwiecznych z nią problemów i niechęci do stosowania konstrukcji dokanałowych ze względów zdrowotnych (a co na coraz starsze lata wychodzi moim uszom na dobre).
Dlatego optyka w mojej recenzji skupiona jest nie na audiofilskich westchnieniach, podnietach na bazie opisów marketingowych jak to usłyszę więcej pikseli i czarowaniu rzeczywistości, a na kwintesencji tego jak słuchawki – ogólnie jako konstrukcja – powinny się sprawować, by zostać uznane przez kogoś za dla niego dobre. Po prostu.
Na tle poprzednika otrzymujemy:
- Lepsze tipsy zwiększające wygodę, stabilność w uchu oraz izolację pasywną.
- Czystszy dźwięk w paśmie użytecznym.
- Bardziej żywiołowe strojenie wprost z pudełka.
- Lepszą scenę na szerokość.
- Znacznie większą podatność na korekcje via equalizacja.
Są to rzeczy namacalne i bezdyskusyjne, które w kategoriach nieco bardziej ogólnych łączą się ze wszystkimi zaletami które wymieniłem wcześniej. Pytanie jednak, czy wszystko to nadal jest warte wydania przez nas niemałych jak na dokanałówki pieniędzy.
Pierwotnie spodziewałem się, że słuchawki będą dostępne u nas w kraju za ok. 2000 zł, jednakże otrzymałem informację, że polska cena nie ulegnie zmianie i będzie wynosiła 1600 zł, a więc tyle, ile kosztował poprzednik, któremu z kolei nową cenę ustalono drogą promocji na niecałe 1200 zł. To bardzo dobra wiadomość, ponieważ MK2 mają lepsze tipsy, ale przede wszystkim strojenie oraz czystość od MK1, które to z kolei bardziej mogą się spodobać osobom preferującym cieplejszy dźwięk. I dostaną go teraz za mniej.
Same ZE8000 MK2 potrafią zrobić tak samo dobre wrażenie, jak np. przytaczane tu Audeze Maxwell, nota bene kosztujące w Polsce dokładnie tyle samo. Obie pary są co prawda zupełnie innych typów i z tego powodu trudno jest je między sobą porównywać, ale już sam fakt, że próbuję to robić z dokanałówkami względem dużych planarów wokółusznych dobrze świadczy o produkcie Finala. Mimo, że Audeze wygrywają u mnie wielokrotnie dłuższym czasem pracy na baterii, mają pomiarowo równiejszy dźwięk spełniający lepiej kryteria np. odsłuchów krytycznych, ZE8000 dają na ich tle większą wygodę (brak 490g na głowie to jednak spory atut), większy wygar i pazur w dźwięku, a także większy potencjał na izolację od otoczenia oraz uniwersalność całościową po wliczeniu użytkowania na zewnątrz. Oczywiście Maxwelle także możemy zabrać ze sobą, ale pomimo ich zalet, jakoś niespecjalnie jestem w stanie je sobie wyobrazić na rowerze. Tymczasem ZE8000 już mi w takich wojażach towarzyszyły i robiły to rewelacyjnie. Tak samo spacery czy w ogóle przebywanie na świeżym powietrzu.
Dlatego też odpowiadając na pytanie, czy kupiłbym ZE8000 MK2, odpowiedziałbym, że raczej tak, choć przy niedziałających funkcjach dodatkowych mimo wszystko powinny być trochę tańsze i preferencyjnie bliższe cenie japońskiej. Dla części osób interesujący może być bowiem fakt, że obie pary dostępne są na oficjalnej stronie producenta w j. japońskim w cenach zauważalnie niższych i do tego różniących się między sobą.
https://final-inc.com/collections/wireless-earphones
W przypadku MK2, za słuchawki musielibyśmy zapłacić w przeliczeniu niecałe 1000 zł, choć na pewno doliczyć trzeba będzie jakieś opłaty celne i naturalnie shipping. Warto też dowiedzieć się wtedy jak wygląda temat z ewentualną gwarancją (czy jest konieczność wysyłki do Japonii, czy może jednak możliwa naprawa w Polsce). Zakładam, że ze względu na wygodę i czas oczekiwania, większość ludzi wybierze i tak oferty krajowe.
Mam ZE8000 MK1, opłaca się wymiana na MK2?
Jeśli z ZE8000 MK1 jesteśmy kompletnie zadowoleni, wszystko nam działa, może nawet słyszymy 8K SOUND, nie ma problemu z izolacją, wypadaniem słuchawek itd., to nie wiem czy jest sens przesiadki. Zwłaszcza jeśli preferujemy cieplejsze brzmienie poprzednika.
Z kolei jeśli zależy nam na jak najlepszej jakości dźwięku wprost z pudełka, większej czystości, lepszym (wyraźniejszym) sopranie, lepszej izolacji od otoczenia i kompletnym braku wypadania z uszu (zakładając analogię do mojej własnej anatomii i doświadczeń w tym zakresie), a z aplikacji Final Connect nie korzystamy zbyt często, jeśli w ogóle, a tylko 5h na baterii nie było nigdy dla nas problemem, to sens wówczas się pojawia, o ile faktycznie taka konstrukcja jak w ZE8000 nam się sprawdziła w praktyce. Jeśli występują jakiekolwiek zaobserwowane przez użytkownika rzeczy negatywne odnośnie wygody, wypadania, izolacji czy innych aspektów które wymieniłem, mogą one postawić znak zapytania nad sensem przesiadki. Problemy z ZE8000 MK1 bowiem najprawdopodobniej nie znikną w MK2, choć istnieje wcale nie mała szansa, że magia nowych tipsów nas uratuje.
Osobiście gdybym miał wybrać między MK1 a MK2, bez problemu wybrałbym MK2. Aktualna wersja jest zauważalnie bardziej dopasowana pod to czego słucham, choć nadal odstaje to troszkę od moich preferencji (mniej V-ki i więcej równości). Jednocześnie naprawdę nie znam drugiej takiej pary, w której mogę usiedzieć te bite 5 godzin i nie odczuwać absolutnie żadnego dyskomfortu związanego z silikonowymi tipsami. Nic nie wypada, nic nie swędzi, nic nie piecze, po prostu porządne słuchawkowe doznania użytkowe. Autentycznie nie kojarzę drugiej takiej pary, klasycznej lub OTE.
Podsumowanie
Final ZE8000 MK2 okazują się kontynuować to, co zaczął model MK1. Możemy mówić tutaj bardziej o ewolucji niż rewolucji, ale w wymiarze sprzętowym jest to jednoznaczny moim zdaniem progres względem poprzednika. Jednocześnie w ramach funkcji dodatkowych, budowanych wokół aplikacji Final Connect, odnotowuję niestety regres i tylko więcej powodów, aby aplikację zainstalować, skonfigurować sobie nią słuchawki wg uznania, po czym odinstalować i zapomnieć o jej istnieniu (a przynajmniej póki nie pojawi się nowsza, stabilniejsza wersja).
Jakość wykonania w sensie technicznym i sprzętowym została zachowana, a więc nadal słuchawki dostajemy spasowane na wysokim poziomie, te same (bogate) wyposażenie co w MK1, dobry zasięg, bezproblemowe parowanie. Dochodzą do tego sensowne tipsy w poprawionej wersji wykazujące się lepszymi właściwościami niż u poprzedników. Generalnie nie mam się tu do czego przyczepić, poza może kolejny raz brakiem lepszych kodeków niż aptX-Adaptive (nie licząc SBC-XQ, który jak się okazało odnotowywał lepszą przepustowość) i upychaniem potencjalnie najciekawszych funkcji dodatkowych na siłę w aplikacji, zamiast skupienia się na ich normalnej implementacji sprzętowej. Wahałem się, czy elementy dostępne w aplikacji i ją samą nie wliczyć w ogólnie pojętą jakość wykonania, ale uznałem, że raczej są to rzeczy poboczne i opcjonalne, niezależne od samego sprzętu, stąd w tej kategorii bardzo wysokie 9/10 z odjętym jednym punktem za wspomniane kodeki.
Jakość dźwięku w sensie stricte uległa poprawie. Słuchawki grają czyściej od poprzednika, nie ma w nich też specjalnych problemów z pasmem przenoszenia czy artefaktami w trakcie pracy z materiałem muzycznym. Natomiast ich strojenie, choć nie będące idealnie równym, jest bardziej praktyczne i uniwersalne niż w MK1. Słuchawki mają tendencję do wysuwania sopranu przed szereg, co uwydatnia się przy większych głośnościach. Bardzo dobrze zdają egzamin w elektronice, w większości materiału muzycznego też sprawdzają się nieźle, ale w doskonale znanych albumach operujących na realistycznych instrumentach trochę fałszowało mi to barwę i strukturę źródeł pozornych utworów. W zamian słuchawki kładą lepsze podwaliny pod wykorzystanie EQ, które bardzo mocno podkreśla walory i wyłuskuje potencjał tych słuchawek. Jeśli wliczyć ich potencjał (jak te słuchawki rzeczywiście mogą zagrać), a pominąć fabryczny PRO Equalizer, który może bardziej namieszać niż pomóc w tym zadaniu, oraz reklamowany jako rewolucja, niedziałający tryb 8K SOUND, ocena końcowa za jakość dźwięku wyniosła wysokie 8/10.
Ergonomia i praktyczność użytkowania to tak naprawdę głównie to, co oferują słuchawki same z siebie, ponieważ opcje dodatkowe oferowane w ramach aplikacji Final Connect wywołują jedynie niepotrzebną frustrację swoim działaniem w wielu przypadkach. Przede wszystkim mamy tu wprost bajeczną wygodę, brak wypadania z uszu, brak pieczenia i swędzenia kanałów, połączone z bardzo dobrą izolacją pasywno-aktywną, intuicyjną obsługą oraz uniwersalnością zastosowań. Ciekawy algorytm redukcji szumu wiatru i dotykowe panele kapitalnie sprawdzają się podczas jazdy rowerowej i spacerów, zaś możliwość wgrania sobie do słuchawek niektórych ustawień, takich jak precyzyjniejsza skala głośności czy drobne modyfikacje tonalne, to super sprawa. W dół natomiast ciągną je wadliwie lub wprost niedziałające funkcje dodatkowe, ale najbardziej boli ponownie zbyt krótki czas pracy, który wynosi tylko 5 godzin i ogranicza cieszenie się z tych słuchawek, gdzie najśmieszniejsze jest to, że bez problemu można byłoby ten czas wydłużyć poprawnie działającą funkcją ANC OFF. Mimo to, finalne dać mogę w tej kategorii 7/10, bo to jednak wygoda i izolacja są w takich słuchawkach kluczowe, a nie programowa otoczka.
Mimo niesprzyjających okoliczności, słuchawki jako sprzęt wyciągnęły sumarycznie ocenę łączną 8,0/10. Składa się na to przede wszystkim jakość samego produktu, jego potencjał dźwiękowy ujawniony w toku zabaw zewnętrznymi equalizerami, ale też naprawdę kolosalna wygoda i praktyczność, która zrobiła na mnie jeszcze lepsze wrażenie za sprawą lepszych tipsów, niż rok temu. Jeśli sięgałem w czasie testów po inne słuchawki, to tylko dlatego, że… musiałem ZE8000 naładować, bo wyklepałem baterię podczas kolejnych 5 godzin ciągłej pracy. To prawdopodobnie najlepsza dla nich wizytówka i pochwała, choć jest ona wyrazem docenienia głównie sfery sprzętowej i użytkowej samych słuchawek, natomiast nie marketingu i programistów, którzy wprost przeciwnie robili wszystko, aby zniechęcić mnie do korzystania z jakichkolwiek dodatkowych funkcji wchodzących w skład tego pakietu i uprzykrzyć użytkowanie.
Dlatego też postanowiłem dać im mimo wszystko osobistą rekomendację, jako pochwałę tego, jak dobrze i wygodnie sprawdziły się w moich uszach i mojej muzyce, z uwzględnieniem ich możliwości dźwiękowych realizowanych na przekór niedoróbkom i niedociągnięciom ze strony programistów, ale też wprowadzaniu w błąd przez marketing. Jedynie o dłuższy czas pracy będę się cały czas dopominał, bo jest to największy element hamulcowy tych słuchawek i to nawet nie w kontekście Maxwelli pracujących 80 godzin, bo to jakby porównywać jabłka do pomarańczy, ale innych konstrukcji dokanałowych za wielokrotnie mniej, gdzie czas pracy na poziomie 6-8 godzin staje się już standardem.
Oczywiście można trzymać kciuki, że problemy i niedociągnięcia zostaną z czasem poprawione i sytuacja z oprogramowaniem zmieni się jak w kalejdoskopie na plus. To też jeden z powodów, dla których starałem się bardziej dokumentować to, co nie działa po stronie softu, aniżeli poświęcać na to całą recenzję i emocjonować się problemami. Swoją energię wolałem skupić tym razem na sprzęcie, z którym producentowi naprawdę wyszło całkiem dobrze. Jeśli coś się zmieni w temacie transparencji wokół trybu 8K SOUND albo działaniu w/w funkcji, które u mnie na ten moment nie działały, wówczas rozważę, czy nie wrócić do recenzji i z jakąś aktualizacją lub osobną publikacją, jeśli nadal będzie taka sposobność. A póki co, trzymam kciuki za dalszy rozwój tego projektu. Może producent weźmie sobie do serca część uwag, może nie, ale kto wie co nam jeszcze kiedyś przyniesie czas i może wszyscy będziemy zaskoczeni tak jak ja samym faktem wypuszczenia następcy tej, cały czas uważam interesującej, konstrukcji.
8.0/10
Zalety:
- bardzo dobra jakość wykonania słuchawek i etui
- należyte wyposażenie dodatkowe w tej cenie
- wodoszczelna konstrukcja
- panele dotykowe
- największa wygoda użytkowania z jaką spotkałem się w słuchawkach TWS/IEM stała się jeszcze lepsza
- konfigurowalne ANC i dodatkowe funkcje dostępne w aplikacji
- możliwość zapisu EQ wprost do słuchawek
- ciekawie działający system Wind Noise Reduction
- aktualizowany firmware
- całkiem dobra jakość rozmów telefonicznych
- brak problemów z lagami i synchronizacją dźwięku w materiałach video YT/PC
- praktycznie brak szumu własnego
- jeszcze lepsza czystość i ogólna jakość dźwięku
- bardziej uniwersalne strojenie, ale tym razem faworyzujące gatunki elektroniczne
- jeszcze lepsze wrażenia sceniczne
- łatwe w equalizacji, co jeszcze bardziej zwiększa ich potencjał
Wady:
- tendencja do przysuwania sopranu z racji strojenia na planie „V”
- funkcja 8K SOUND nie daje żadnych słyszalnych i wymiernych efektów
- niestabilna aplikacja Final Connect
- nie do końca prawidłowo działająca funkcja PRO Equalizer
- bezsensownie zaimplementowana funkcja ANC OFF
- brak możliwości powrotu do poprzednich wersji firmware w razie czego
- brak faktycznych kodeków hi-res typu LDAC
- bardzo drobne ślady kompresji na sopranie
- nadal krótki czas pracy na baterii
Brak LDAC to poważny błąd. Takich słuchawek nie kupują ludzie którym nie zależy na jakości. Są do słuchania ze smartfona. A jakie smartfony z jakimi kodekami mamy na rynku? Ajfony z kiepskimi kodekami ale większość ajfonowców kupuje ajfonowe airpodsy pro lub nie pro. Jakie jeszcze mamy smarftony? Samsungi, a te nie mają ApdX ale swój samsungowy kodek (do swoich samsungowych słuchawek) + LDAC właśnie. Smarfony Sony właśnie z LDAC. No i chińszczyzna…
Jak można zamówić z tej Japonii? Mimo zalogowania się i wpisania polskiego adresu, strona wymusza wysyłkę tylko na terenie kraju Kwitnącej Wiśni.
Pewnie przez jakiegoś carriera.