Recenzja słuchawek dla graczy Audeze LCD-GX

Wypuszczenie modelu LCD-GX było na pewno dla wielu osób zaskoczeniem, również i dla mnie. O ile nie chodzi mi o to, że firma zauważyła graczy jako grupę docelową, bo uczyniła to poniekąd już modelami iSine-VR i Mobius, ale samym faktem użycia obudowy magnezowej w tak atrakcyjnych cenowo słuchawkach. Przyglądać będę się dziś zatem temu modelowi – czy w wydaniu Audeze ma jakikolwiek sens, czy dobrze się sprawuje w grach, w muzyce, filmach, jak nagrywa głos itd. Ale już teraz mogę powiedzieć, że to fajne i przyjemne brzmieniowo słuchawki. Czy to wystarczy aby skraść serca zapalonych graczy?

W zestawie niemal wszystko to co widać. "Niemal", bo brakuje jedynie adaptera dla kabla z mikrofonem na 2x TRS.

 

Jakość wykonania i wyposażenie

Paradoksalnie coś, co powinienem przyjąć z otwartymi ramionami (i w zasadzie tak też jest), jednocześnie pokazuje mi, że Audeze jednak liczy sobie konkretnie premium w ramach kwot za wyższe modele i nie jest to rzecz mająca swoje odzwierciedlenie wyłącznie we wkładzie materiałowym, skoro można zrobić słuchawki poniżej czterech tysięcy na praktycznie tej samej obudowie z magnezu.

Słuchawki jako żywo wyglądają jak modele LCD-4z i MX4.

Naturalnie wykończenie jest tu gorsze, bo pałąk stalowy jak w tańszych modelach, przewód też podstawowy, a materiały skóropodobne, ale przy pierwszym kontakcie właśnie takie wrażenie dominowało. Pojawiały się wątpliwości, czy aby na pewno wyższe modele są warte swojej ceny i czy GX nie mogą być traktowane jako ich tańszy substytut. Jako pod względem konstrukcji – mogą. Jako pod względem dźwiękowym natomiast – nie do końca, ale o tym będzie jeszcze trochę później w zakresie opisu brzmieniowego.

De facto Audeze użyło obudowy magnezowej, która do tej pory należała do droższych modeli.

Wniosek z powyższych rozważań mam natomiast taki, że o ile owszem, płacimy dodatkowy podatek audiofilski od droższego sprzętu praktycznie zawsze i Audeze nie jest wcale pod tym względem wyjątkiem, o tyle nie można zanegować faktu wyraźnie lepszej jakości dźwięku MX4 czy 4z, przez co ich sens nie jest przekreślony, a co najwyżej skłania do częstszych pytań o jakieś dobre oferty cenowe i nadchodzące promocje. Z tym że to akurat czynione jest wtedy kosztem sklepu, który dany model słuchawek wystawia, a nie zarobku samego producenta, który arbitralnie ustala swoją politykę cenową.

Czerwony kolor został zachowany z racji podkreślenia "gamingowej" natury.

LCD-GX są jednakże wyjęte jakoby spod tego pręgierza i niczym sojusz robotniczo-chłopski kroczą dzielnie ze sztandarem proletariatu ku tym uboższym audiofilom, którzy chcieliby, a nie mogą. A przynajmniej podejrzewam, że taka była intencja samego producenta, abyśmy GXy tak właśnie odebrali. Z jednej strony widać uproszczenia materiałowe i niższą wyraźnie cenę od pobratymców z najwyższych pozycji w cenniku, ale to jednak wciąż lekko ponad 4000 zł, więc wcale nie tak biednie. Mało tego, jest to przedział cenowy, w którym sam osobiście czuję się najlepiej z wielu powodów.

Słuchawki są dosyć ładne, trzeba przyznać.

I tu dochodzimy do kolejnego mojego przemyślenia, czyli takiego swego rodzaju „sweet spotu” w droższych słuchawkach, nie tylko Audeze, ale ogólnie. W tej cenie lub okolicach tejże ceny (jeśli okolicami można nazwać +2000 zł) mamy na rynku chociażby HD800 od Sennheisera, Ethery od Pana Głośniczkowego, jakieś AKG też się znajdą – bo jak nie K812 to np. K1000, mamy ich własną serię X/XC oraz nieśmiertelne LCD-2, damy radę znaleźć też spokojnie coś od HiFiMANa – używane HE1000, Arye itd. Czy wspominałem o używanych Fostexach z serii TH i Denonach? Rozwiązań jest faktycznie sporo i wiele z tych modeli jest bardzo, ale to bardzo dobrze wyważonych między wszelkimi przymiotnikami cechującymi słuchawki droższe i bardziej audiofilskie, z pryncypiami nadrzędnymi, praktycznymi i ergonomicznymi, którymi błyszczą słuchawki tańsze. Poniekąd to samo jest w LCD-GX.

Mechanizm regulacyjny jest identyczny jak we wszystkich innych modelach LCD.

Dlaczego poniekąd? Ponieważ mimo, że słuchawki plasują się w takim opisie bardzo dobrze, nie jest to żadne „oszustwo” ani w jedną, ani drugą stronę (nie jest to bardzo drogie wydanie modelu budżetowego, ani bardzo tanie wydanie modelu droższego), w palecie zastosowań znalazło się nakierowanie także na gracza. Stąd obecność bardziej krzykliwego koloru na maskownicach, ale też i ramieniowego mikrofonu na kablu.

Grille widać, że były ewidentnie malowane.

Zastosowania do gier niosą ze sobą szereg implikacji w postaci obniżenia wymagań słuchawek, bezpieczniejszego strojenia, wspomnianego mikrofonu, ogólnie stworzenia modelu bardzo łatwego w podejściu. Proszę mnie źle nie zrozumieć, absolutnie nie mam na myśli, że typowy gracz to ignorant biegający za wszystkim co ma RGB i po prostu „bangla”, mówiąc kolokwialnie. Taki typowy gracz to dla mnie osobiście osoba, która:

  • nie inwestuje w sprzęt audio większych lub wręcz jakichkolwiek kwot,
  • oczekuje maksymalnych właściwości korzystnych podczas rozgrywek za jak najmniejsze pieniądze,
  • nie interesuje się tematyką audio tak mocno jak my, czyli entuzjaści dźwięku (są oni entuzjastami w swojej własnej dziedzinie – grach i sprzęcie komputerowym),
  • jakość mikrofonu i wygoda, a także wygląd, jest dla niej równie ważne co jakość dźwięku,
  • wymaga uniwersalności przyłączeniowej, ergonomicznej i ogólnej od takich słuchawek.

Wydaje mi się, że niemal wszystkie te cechy są przez GX zaspokajane, choć oczywiście będą od tego odstępstwa i uproszczenia, które mogą wykraczać poza granice tolerancji takich osób. Mi osobiście być może łatwiej jest to zaakceptować z tego względu, że:

  • nie jestem zawodowym graczem, ale lubię sobie zagrać gdy mam czas i nie mam aż tak słabej maszyny, aby nie móc tego uczynić i z najnowszymi tytułami,
  • zwracam uwagę na wiele elementów, nie tylko scenę w zakresie elementów składowych dźwięku,
  • mam nieco inaczej wyszkolony słuch w zakresie szukania smaczków i właściwości dźwiękowych niż typowa osoba z tej grupy docelowej,
  • GX wypadają w tym przedziale cenowym, w którym posiadam kilka modeli słuchawek i jak mówiłem czuję się osobiście najbardziej komfortowo.

Typowy gracz to, przynajmniej z tego co widzę po innych forach oraz osobach mi znanych, preferencja za „słyszeniem kroków”, „detalami” i „żeby był bass” (pisownia oryginalna). Tak brzmi większość słuchawek budżetowych, które idealnie wpisują się potem w preferencje takich osób i powodują przekonania, wyrażane tu i ówdzie, że droższe słuchawki są przereklamowane, nie warte swojej ceny, że takie ISKi czy inne śmiski grają jak słuchawki za 1000 lub 2000 zł, wprowadzając element niemalże licytacji która para finalnie jest większym „killerem”.

Brak Fazora oznacza, że dostajemy takie kwiatki, tj. szczeliny pod maskownicą.

Tymczasem taki sprzęt jak LCD-GX egzekwuje zupełnie inne podejście. Choć staram się jeszcze nie zdradzać dokładnie jak grają, można myślę domyślić się, że jeśli wypiszę ich zalety jako bezpieczeństwo i możliwość przyłączenia bezkarnie pod np. układ zintegrowany na płycie, w głowie będzie kołatała potulność brzmieniowa.

Brak Fazora to też więcej miejsca na ucho.

GX w istocie są słuchawkami, które nie są specjalnie trudne w napędzeniu oraz wysterowaniu i sprawa z nimi wygląda podobnie, jak z XC. Z tym że nie znaczy to, że słuchawki się nie skalują czy to z lepszym okablowaniem, czy ogólnie lepszym sprzętem. Nie umiem odpowiedzieć na pytanie, czy dużo się straci podłączając pod „Realteka”, bo to oczywiście zależy od tego jaki to Realtek i jaka jest percepcja oceniającego. Wbrew obiegowej opinii niestety nie posiadam zdolności jasnowidzenia i nie czytam w myślach, nie jestem osobą mogącą kategorycznie wypowiedzieć się w czyimś imieniu w zakresie tego co ma, co lubi, co może polubić i co będzie dla takiej osoby najlepsze, niemniej wypowiadając się we własnym – różnicę słyszę dosyć wyraźną między np. ALC892, Essence STX a Pathosem Converto MK2. Czy słuchawki potrzebują wzmacniacza? To też zależy od tego kto jak głośno ich słucha. U mnie nie było takiej potrzeby, ale nie znaczy to, że słuchawki na nim nie zyskają. Od razu ciekawostka, że pozwoliłem sobie sprawdzić je również na telefonie. Redmi Note 4 o dziwo zagrał z nimi naprawdę bardzo fajnie, a jednocześnie na tyle głośno, że zostawiając jeszcze troszkę marginesu.

Choć nazwa (i wygląd) nowych Audeze wskazuje, że bazą do ich powstania były LCD-MX4, wątpliwości pojawiają się przy cenie, która jest znacznie niższa niż wspomnianej pary. Zatem jeśli z nazwy GX wykreślić „G” od „gamingu”, pozostanie się LCD-X. Może zatem to było parą wzorcową? Też nie. I założenie X-ów na głowę od razu to wykaże.

Pilot nie ma regulacji głośności - tylko wyciszenie.

Sam poziom wygody nowych LCD jest dobry. Na początku wydaje się, zwłaszcza gdy jest dosyć chłodno w domu, że pady są nieco za twarde, ale to wynika z faktu, że są to najnowsze nauszniki pamięciowe (skóra ekologiczna) reagujące na ciepło naszego ciała. Na podobnej zasadzie działają pianki Comply.

Same słuchawki są przy tym bardzo lekkie, bo ważą tylko 489 g i tym samym są najlżejszymi LCD w całej serii. Na wygodę korzystnie wpływa też pałąk bezobiciowy, jaki standardowo jest już też stosowany w serii LCD (opaska również z ekoskóry), a także brak Fazora, co już powinno podsuwać myśl za tym jakiego przetwornika tam użyto. Brak falowodów powoduje jednak zwiększenie się objętości wewnątrz komory odsłuchowej na ucho użytkownika.

Dodatkowo zastosowano tu kołnierze przy padach, co z jednej strony zamordowało ich wymianę, a przynajmniej wymusza kupno takowych osobno przy chęci wymiany nauszników, ale z drugiej wprowadziło dodatkowy czynnik wentylacji komory i wpłynęło też moim zdaniem trochę na brzmienie.

Mikrofon jest akurat bardzo dobrej jakości.

Jeśli dodamy do tego w pełni odpinane okablowanie, które daje też dodatkowe możliwości osobom bardziej zorientowanym na jakość dźwięku, uzyskamy sumarycznie naprawdę nieźle skrojoną parę słuchawek. Założenie ich na głowę w moim przypadku jest paradoksalnie trochę mniej wygodne na początku, niż gdybym miał założyć swoje XC (skronie), ale to przez twardość zimnych padów. Wystarczy 15-20 minut aby moja głowa je rozgrzała i zmiękczyła. Zalety niskiej wagi i wentylacji wychodzą natomiast w dłuższych odsłuchach, gdzie waga XC będzie już powoli dawała się we znaki. W GX nigdy nie miałem problemu z kontaktem ucha z powierzchnią talerza przetwornika w środku muszli.

Warto wypunktować też na plus wyposażenie, bo kable de facto mamy dwa, a także – w przeciwieństwie do pakietów Music Creator Edition oraz tańszych LCD z serii Classic – dostajemy tu jeszcze solidny kufer podróżny. Ten sam, który musiałem do własnych XC MCE dokupić osobno.

Dodatkowy smaczek to gąbka filtrująca.

Słuchawki robią tym samym dobre wrażenie, choć ich lekkość może budzić wątpliwości, czy aby na pewno to są te same Audeze, które do tej pory przyzwyczajały nas swoją wagą do ciężkości i solidności. Wady? Prócz wymienionych przeze mnie do tej pory pomniejszych uwag, które nie muszą wcale być od razu też wadami, jest jedna rzecz, która mi się nie podoba wizualnie. Mianowicie przez brak Fazora, słuchawki mają płycej poprowadzone czerwone maskownice, które nie dotykają grilla korpusu i pozostawiają tam szpetnie wyglądającą szparę, widoczną głównie z boku pod kątem. Do tego same malowanie czerwonych maskownic wygląda słabo, jakby gotową już siatkę po prostu pomalowano z zewnątrz i tak zamontowano. Widać nadlewy przy miejscach łączenia się drucików. Te dwa elementy mocno zdradzają, że mamy tu styczność z produktem robionym bardziej budżetowo względem poprzednich, wysokich modeli. Z jednej strony trudno się temu dziwić, bo przecież to jest model budżetowy, ale z drugiej Audeze przyzwyczaiło mnie już chyba do sprawiania zawsze dobrego wrażenia nawet takimi detalami. Patrzę jeszcze na szybko na maskownice swoich iSine 20… nie, tu widać że druciki są malowane od razu, a nie po złożeniu jako całość. Niedobre Audeze, niedobre.

Trzeba przyznać, że słuchawki ładnie się prezentują.

Na koniec zostawiłem sobie kwestię mikrofonu. Znajduje się on na elastycznym ramieniu i ma na kablu pilot z przełącznikiem wyciszenia. Nie mamy tu żadnej regulacji głośności itd. Mikrofon nagrywa przynajmniej na poziomie czytelnego zrozumienia co kto mówi, tak typowo komunikacyjnie. Ale co bardzo ważne z pominięciem odgłosów od klawiatury i myszki, co zaliczyć można na duży plus. Z mikrofonów jakie posiadałem pod ręką wbudowanych w inne zestawy audio, lepszymi właściwościami zaprezentowały się tylko NuForce BE Sport3 i Etymotic HF2, które nagrywały wierniej i czyściej. Na ich tle słychać, że mikrofon GX jest typowym, jednokanałowym, ale wciąż w zupełności wystarczającym do rozgrywek, mikrofonem komunikacyjnym, ale właśnie to miejsce, w którym zaznaczał swoją dominację, było wykrajanie dźwięków klawiatury (Corsair K55 RGB) i myszki (Corsair Glaive PRO RGB). Jest to bardzo cenna informacja dla potencjalnego użytkownika, zwłaszcza że przy temacie mikrofonów pełnowymiarowych na USB przewijała się już kwestia tłumienia niepożądanych odgłosów. Mikrofon może być podłączany do gniazd Combo (3,5 mm TRRS), ale w zestawie powinna być też przejściówka na klasyczne 2x TRS. Niestety takowa nie znalazła się u mnie w pakiecie z racji tego, że jest to sztuka demo.

 

Przygotowanie do odsłuchów

Jak zawsze wszystkie procedury i opisy można znaleźć na tej stronie, wraz ze sprzętem, który jest przeze mnie wykorzystywany, a który przewija się również i w tej recenzji w jej treści.

Sprzęt dla pewności zawsze zostawiam sobie włączony na 24-48h z tytułu profilaktyki przed krytycznymi odsłuchami. W ramach sprzętu testowego lista jest w zasadzie niezmienna na przestrzeni ostatnich recenzji:

  • Konwertery C/A: Pathos Converto MK2, AudioQuest DragonFly Cobalt
  • Wzmacniacze: Pathos Aurium
  • Karty dźwiękowe: Asus Essence STX (2x MUSES8820 + TPA6120A2)
  • Okablowanie analogowe: AF Balancer4 FLEX XLR, AF Connector2 Signature RCA
  • Okablowanie cyfrowe: ViaBlue KR-2 Silver USB, ViaBlue H-FLEX
  • Okablowanie słuchawkowe: AF AC3B
  • Słuchawki użyte do porównań bezpośrednich: AKG K270 Studio, Audeze LCD-XC, Audeze iSine 20, Sennheiser HD800

 

Jakość dźwięku (muzyka)

Od razu po założeniu słuchawek trafia nas jak grom z jasnego nieba odpowiedź na wszystkie zagwozdki i pytania. W ogromnym skrócie, LCD-GX to obudowa z MX4 połączona z przetwornikami z LCD-2C lub przynajmniej bardzo podobnymi. Choć porównanie z tym modelem wykonuję w tym momencie z pamięci, to jednak mogę zaręczyć, że GX nie grają ani jak MX4, ani jak LCD-X, a właśnie bardzo podobnie do 2C. Aczkolwiek nie identycznie.

Różnica zasadnicza między jednym a drugim modelem to poziom ocieplenia, który w GX jest mniejszy od 2C (na plus). Przy Classicach zwracałem uwagę, że słuchawki są jednoznacznie ciepłe i dużo zyskują po balansie z lepszym sprzętem. GX posiadają natomiast brzmienie jaśniejsze, bardziej wyrównane, choć wciąż po tej bardziej wygładzonej stronie. Są niesamowicie bezpieczne i lepiej moim zdaniem od 2C wyważone, o podobnych właściwościach scenicznych.

Upada tym samym podejrzenie, że GX będzie agresywnie strojoną parą słuchawek, pasującą do współczesnego gamingu na wzór innych modeli, a więc grających na planie „V”. W tym względzie stanowią wyraźne odstępstwo od recenzowanych przeze mnie wcześniej Mobiusów, ale też i K240 MKII. Bliżej im już bardziej do M220 PRO, ale oczywiście wszystko co robią, czynią od nich lepiej, wierniej, naturalniej.

To ostatnie słowo jest tu bardzo dobrym przymiotnikiem. Słuchawki są bardzo naturalne, jakoby chcące nadrobić w ten sposób pewne ograniczenia sceniczne, głównie wielkościowe, bo jednak zachowują bardzo dobrą holografię jak na tą półkę cenową.

Bas jest jako żywo wyciągnięty z LCD-2C, nieprzesadzony technicznie, lekko obły na skrajach, uzupełniający się z muzykalnym charakterem słuchawek i przy tym dostatecznie mocny, aby sprawdzić się w rozwiązaniach szeroko pojętego „entertainmentu”.

Średnica wtóruje basowi, prezentowana jest podobnie jak w większości otwartych LCD, a więc z nasyceniem i dociążeniem, ale też poświatą holografii i wyczuwalnym marginesem przestrzeni dookoła niej. Nie jest wycofana i odchudzona jak w HD800, ale też nie tak namacalna i przybliżona jak w XC. Po prostu taki sam standard znany z LCD-2C, który możemy tu poczytać za coś pozytywnego.

Góra to pozytywne zaskoczenie – nie za jasna, nie za ciemna, choć na pewno po stronie cieplejszej prezentacji. Sprawia dobre wrażenie gładkością i płynnością przejścia, nie wyróżnia się negatywnie na tle pozostałych towarzyszy tonalnych ani jakością, ani własnym życiem. Wszystko jest tu harmonijnie połączone i w bardzo akceptowalny, naturalny sposób przechodzące z jednego elementu w drugi. Z tego względu GX można poczytywać za jedne z najbardziej przyjaznych słuchawek dla słuchacza, który powinien umieć docenić fakt, że nawet w świetle bycia odmiennymi od jego gustu, GX będą grały po prostu dobrze i ciężko będzie się do nich przyczepić.

Wiąże się z tym dodatkowy plus w postaci bardzo łatwej adaptacji słuchu, dużej akceptacji, uproszczonej synergii oraz łatwości w ogólnym doborze sprzętu do słuchawek.

Scenicznie jesteśmy na poziomie w zasadzie LCD-2C. Jest więc dobrze, ale nie tak dobrze jak w LCD-2, nie tak głęboko jak w LCD-X, nie tak szeroko jak w LCD-XC. Scena jest dosyć ładnie wyważona we wszystkie strony, należycie trójwymiarowa, spokojnie wyczerpująca moje oczekiwania, jednocześnie nie zaskakująca zdolnościami rodem z HD800, ADX5000, HE1000 czy K1000, albo niektórych modeli STAXa. Słuchawki skupiają się bardziej na kompleksowości i zapewnieniu dobrych właściwości bez względu na warunki, aniżeli maksymalizację jednej cechy kosztem innych. Wciąż jednak jest to typowa scena Audeze, która jest troszkę bardziej kameralna i przede wszystkim uczy, że nie samym rozmiarem sceny słuchawki żyją.

Ich zastosowania dźwiękowe nie są jednoznacznie nakreślone co do gatunku muzycznego. Można w nich zapuścić naprawdę wiele różnych gatunków i każdy powinien zagrać całkiem dobrze. Najbardziej sprawdzą się w takich realizacjach, które zazwyczaj stawiają na binauralność, ale też mają notorycznie problemy z sopranem. Słuchawki same z siebie zaprezentują go trochę gładziej, co powinno być przyjemne dla ucha. Ale co do wykwintności w jakimś jednym konkretnym gatunku – raczej GX nie posiadają takich właściwości i to też podkreśla ich uniwersalność oraz bezpieczeństwo.

 

Jakość dźwięku (gry i filmy)

Można się zastanawiać, czy ograniczenia sceniczne w takich zastosowaniach będą nam przeszkadzały, ale mi osobiście – choć bardzo cenię sobie scenę HD800 w takich zastosowaniach, a K1000 w filmach to coś naprawdę niesamowitego – mniejsza rozmiarowo scena nie przeszkadzała ani w jednym, ani w drugim. Głównie dlatego, że nadrabiała to holografią. Lepiej grało mi się z reguły w np. K240 MKII niż LCD-XC, które prezentują podobny sposób podejścia do sceny, mniej skupiony na środku, a bardziej na efektach. Tak samo, z tym że w wyższej skali, było w GX. Bardzo dobrze grało mi się zarówno w stare tytuły (Unreal Gold), jak i te troszkę nowsze (Supreme Commander, Unreal Tournament III) i już całkiem nowsze (Mass Effect: Andromeda, Rise of the Tomb Raider).

Można powiedzieć, że podkreśla to jeszcze mocniej argument uniwersalności i bezpieczeństwa tych słuchawek, bo choć wprowadza element kompromisowości (czyli dobre, ale jeszcze nie wybitne), mocno redukuje ryzyko rozczarowania po zakupie i nie generuje problemów z potencjalnym doborem źródła.

 

Synergiczność

Słuchawki te radzą sobie bardzo dobrze na wszystkim, co będzie jasne i sceniczne, albo przynajmniej neutralne. Z kolei na cieplejszym sprzęcie również powinny zadowolić fanów dokładnie takiego grania, przejmując i wzmacniając w sobie takie cechy.

Nie było żadnych problemów z pracą na poczciwym Essence STX, więc spokojnie można postawić „ptaszka” przy kratkach na pozycjach takich jak Audio-GD NFB-28, Moon 230HAD czy RME ADI 2. Tak samo przy wspomnianym Essence STX, SC808 czy nawet AE-5, jeśli tylko poprawiono w nim błędy które punktowałem w recenzji.

Od jakiego poziomu jakościowego zaczynać? Trudno powiedzieć, pomijając karty dźwiękowe, w przypadku DACów szukałbym rozwiązań z okolic minimum 1000 zł z wyłączeniem DragonFly Red, z którym mimo wszystko słuchawki mają szansę ładnie się dogadać, ew. DragonFly Cobalt, z którym wzmocnimy ich naturalne właściwości. Oczywiście podłączanie się pod sprzęt tańszy też wchodzi w grę, ale liczenie potem na audiofilskie efekty jakościowe i wyciągnięcie maksimum potencjału z takiego sprzętu to niestety naiwność i ułuda.

 

Wymiana okablowania

Jak każde Audeze (prócz starych LCD-4, które kabel fabryczny miały niezły), tak też i GX reagują bardzo żywo na wymianę okablowania na lepsze. Kłania się tu chociażby mój AC3B, ponieważ mocno rozszerza fabryczny stan rzeczy, nie spowalnia ich, dodaje lepszą scenę, czystość oraz umożliwia połączenie zbalansowane. Jeśli słuchawki chcemy jeszcze mocniej rozjaśnić, należałoby już szukać przewodników na srebrze.

Z drugiej strony jeśli chcemy korzystać z mikrofonu, będziemy przywiązani do okablowania fabrycznego tego typu, a przynajmniej przez jakiś czas. Jeśli interesuje nas maksymalna jakość dźwięku, w grę wchodzić będą rozwiązania takie jak ModMic czy mikrofon na USB, ale tak samo przecież możemy uczynić z dowolnymi innymi słuchawkami. Wydaje mi się, że Audeze wiedziało o tych ograniczeniach, dlatego nie piłowało na siłę ceny w górę, tylko skupiło się na czymś, co będzie dobrze działało wprost z pudełka.

 

Porównania

Zanim do tego przejdziemy, chciałbym wspomnieć o troszkę innej tym razem formie wykonywania porównań. Spróbuję bowiem podejść do tematu mniej opisowo, a bardziej w punktach, mając przy tym nadzieję, że całość będzie krótsza, ale bardziej konkretna i w ten sposób czytelniejsza. Mam również nadzieję, że liczba ewentualnych pytań, zwłaszcza tych kierowanych do mnie prywatnie, będzie w ten sposób znacznie mniejsza. Niestety natłok obowiązków powoduje, że nie mam czasu na indywidualne doradzanie i cały swój dostępny czas poświęcam na zawieranie jak największej ilości przydatnych wskazówek w treści recenzji.

Spodziewam się więc, że najwięcej pytań będzie oscylowało właśnie w obrębie niżej wymienionych modeli, a więc głównie konkurencyjnych spod tej samej marki. Do tematu podchodzę tutaj dwojako, tj. od strony osoby szukającej bardziej sprzętu do muzyki i w drugiej kolejności do gier, ale też takiej, dla której wygoda i sceniczność są na pierwszym miejscu.

 

LCD-GX vs LCD-2C

Tak jak mówiłem, jest to porównanie z pamięci, ale bardzo dobrze pamiętam to, co notowałem z 2C, jak też dysponuję cały czas pomiarami akustycznymi.

Co zyskujemy?

  • magnezową obudowę (w 2C był to matowy ABS),
  • kabel z mikrofonem (2C posiadają tylko standardowy przewód),
  • lepszą wentylację wewnątrz komór odsłuchowych i tym samym większą wygodę (kołnierze jak z LCD-4 umożliwiają cyrkulację powietrza, w 2C pady są klejone bezpośrednio do talerzy),
  • kufer do przenoszenia (2C go nie miały),
  • jaśniejsze i równiejsze brzmienie (2C są ciemniejsze),
  • łatwiejsze możliwości wysterowania (2C wymagają jeszcze jaśniejszego toru).

Co tracimy?

  • przewagę ekonomiczną, bo de facto musimy zapłacić więcej (a co jest dosyć oczywiste),
  • wymiana padów jest jeszcze trudniejsza (odklejenie oznacza zniszczenie kołnierzy),
  • nie mamy już możliwości zmiany materiału akustycznego pod grillami (wszystko jest ukryte pod siatką).

Co nie ulega zmianie?

  • materiały eksploatacyjne (pady i opaska wciąż są ze skóry ekologicznej),
  • pałąk (nadal metalowy),
  • klasa dźwięku (wciąż operujemy na ogólnej półce jakościowej 2C i 2CB, czyli na dosyć solidnym gruncie).

Cena między jednym a drugim modelem plasuje się na poziomie 2800 zł vs 4500 zł. Daje to 1700 zł różnicy za lepszą obudowę, kufer, równiejsze i lepiej strojone brzmienie, lepszą wygodę przy dłuższych sesjach gamingowo-odsłuchowych, kabel z mikrofonem. Nie jest to więc wcale tak mało. Dla lepszej matematyki można zawsze spróbować odjąć koszt kufra, który wyniósłby ok. 600 zł. Nagle okazałoby się więc, że różnica spada do ok. 1100 zł. Na pewno dla części osób liczyć będzie się wygląd, który oparty jest bardzo mocno o modele za 14 i 20 tysięcy, a co też działa – nie łudźmy się – na wyobraźnię. Każdy chciałby mieć coś, co nawiązuje jak najbardziej do sprzętu za dziesiątki tysięcy, a kosztuje grosze.

Podsumowując więc, LCD-2C pozostają dobrą opcją dla maksymalnie oszczędnych użytkowników, którzy nie potrzebują równiejszego brzmienia, ciekawszego wyglądu, mikrofonu i kufra, a chcą zbić jak najmocniej cenę w dół i pójść w największą ekonomię. LCD-GX można traktować z kolei jako maksymalnie ulepszone LCD-2C, przy których liczy się także wyposażenie, a ze słuchawkami chcemy pozostać na dłużej.

 

LCD-GX vs LCD-X

To może być z kolei nawet ciekawe porównanie, ponieważ LCD-X mamy możliwość nabycia za 4000 zł. Kusi więc zaoszczędzenie 500 zł względem GX, prawda? Zatem decydując się na LCD-X…

Co zyskujemy?

  • lepsze materiały (pady i opaska są z prawdziwej skóry),
  • wyższą klasę dźwięku (większa czystość i dynamika),
  • lepszą scenę (większa holografia),
  • mocniejszy bas,
  • potencjalnie łatwiejszą wymianę padów,
  • teoretycznie możliwość wymiany materiału akustycznego (choć trzeba będzie go wypruwać, bo jest przyklejony),
  • 300 zł w kieszeni.

Co tracimy?

  • kabel z mikrofonem,
  • kufer przenośny,
  • wygodę (LCD-X są trochę cięższe i nie mają kołnierzy pod padami, więc teoretycznie temperatura w środku może być większa),
  • jasność i wyważenie tonalne (LCD-X są ciemniejszymi słuchawkami od GX).

Co nie ulega zmianie?

  • kabel standardowy (wciąż ten sam)
  • pałąk (nadal metalowy).

Jak więc widać jest to pewna kompromisowość, ale jeśli komuś bardzo podobały się LCD-2C, a chciałby wydać identyczną kwotę jak na GX, to jeśli rozwiązania natury ergonomicznej i komunikacyjnej (mikrofon) nie są potrzebne, można rozważać przejście na LCD-X. Mimo wyraźnie cieplejszego dźwięku (nawet w wersji zmodyfikowanej o zredukowanym dampingu) i konieczności walki o światło za pomocą toru, klasa dźwięku będzie wyższa, a tym samym poziom wrażeń odsłuchowych.

W tym pojedynku LCD-GX należałoby wybrać wtedy, gdy liczy się dla nas (ponownie) mikrofon, kufer i wygoda, a także równiejsze i jaśniejsze brzmienie. Jeśli chcemy iść natomiast w wyższą jakość dźwięku, większą głębię sceny, a mocniejsza ciepłota nie będzie nam przeszkadzała, wtedy LCD-X w wersji MCE mogą być dobrym wyjściem z sytuacji.

 

LCD-GX vs LCD-2F (2018)

Także i tutaj mamy możliwość nabycia tych słuchawek za 4000 zł. Kusi więc ponownie zaoszczędzenie 500 zł względem GX. Decydując się na LCD-2F…

Co zyskujemy?

  • lepsze materiały (pady i opaska są z prawdziwej skóry),
  • wyższą klasę dźwięku (większa czystość i dynamika),
  • lepszą scenę (większa holografia i całościowo obszar rysowania sceny),
  • dodatkowy zastrzyk jasności (zwłaszcza w okolicach 6 kHz),
  • potencjalnie łatwiejszą wymianę padów,
  • możliwość wymiany materiału akustycznego,
  • 300 zł w kieszeni.

Co tracimy?

  • kabel z mikrofonem,
  • wygodę (LCD-2F są ponownie trochę cięższe i nie mają kołnierzy pod padami, więc teoretycznie temperatura w środku może być większa),
  • wyważenie tonalne (LCD-2F są w wersjach 2018 nieco inaczej strojone niż poprzednie modele, mając troszkę bardziej nierówne brzmienie z mocniej zaakcentowanym sopranem).

Co nie ulega zmianie?

  • kabel standardowy (wciąż ten sam)
  • pałąk (nadal metalowy).

Zaskakujące może być to, że decydując się na LCD-2F tracimy ten cenny dla wielu osób argument bezpieczeństwa i wyważenia tonalnego, ale winę za to ponoszą najnowsze pady pamięciowe, które z czasem właśnie takie mankamenty zaczęły odkrywać w ramach mojej własnej pary. Wychodziło to jednak tylko w porównaniach bezpośrednich z innymi modelami, raz na bardzo dużą korzyść 2F, innym razem zostawiając po sobie wrażenie, że jest to element nieco nie pasujący do układanki, ale wciąż nie zwracany nam „na twarz” jako jednoznaczny błąd.

Co do zasady jednak, choć GX grają na moje ucho nieco niżej klasowo od 2F, mają gładszy i płynniejszy przebieg, co może się bardzo przydać w przypadku słuchawek dla graczy. LCD-2F zostawiłbym więc tutaj jako taką bardziej „audiofilską” alternatywę o większym spersonalizowaniu pod tą właśnie grupę docelową.

 

LCD-GX vs Sennheiser HD800

Choć poczciwe Sennki nie są już produkowane, często występują u graczy jako słuchawki właśnie w takim celu stosowane. Oczywiście mowa o tych bardziej majętnych, bowiem nowa sztuka kosztowała 5000 zł, z opcją na modele używane w cenach oscylujących w granicach 3-4 tysięcy w zależności od stanu i wyposażenia. Na tle GX więc…

Co zyskujemy?

  • maksymalną wygodę (słuchawki są lżejsze i wygodniejsze w użyciu, nie robiąc problemów nawet po całym dniu słuchania w okresie letnim),
  • wyraźnie lepszą scenę (większa holografia i całościowo obszar rysowania sceny),
  • mocny zastrzyk jasności (zwłaszcza w okolicach 6 kHz),
  • wyraźny wzrost czułości i detaliczności,
  • łatwą wymianę padów i obicia pałąka, które są bezproblemowo dostępne na rynku,
  • możliwość wprowadzenia łatwych modyfikacji do środka komory odsłuchowej.

Co tracimy?

  • kabel z mikrofonem,
  • kufer do przenoszenia (słuchawki posiadają tylko pudło wyściełane aksamitem),
  • bezpieczeństwo strojenia (mocno podkreślony zakres 6 kHz może być w niektórych sytuacjach problemem),
  • bezproblemową synergiczność (wysoka kapryśność na tor),
  • linię basową i wypełnienie (HD800 mają lżejszy bas oraz mniejsze nasycenie dźwiękami),
  • wytrzymałość obudowy (HD800 są znacznie bardziej podatne na uszkodzenia srebrnego lakieru).

Co nie ulega zmianie?

  • modularny kabel (wciąż mamy gniazda)

Choć wygląda to na papierze jak sytuacja zero-jedynkowa, z perspektywy użytkownika świadomego, który nie poddaje się tak łatwo i nie boi się wyzwań, HD800 nadal mają sporą rację bytu jako sprzęt typowo odsłuchowy-muzyczny. W przypadku gracza również. Z mojego własnego doświadczenia, muszę powiedzieć, że mimo ich wad i faktycznie też strojenia nie do końca pokrywającego się z moimi marzeniami za idealnymi słuchawkami, HD800 używam zawsze w testach sprzętu stacjonarnego, ale o dziwo sięgam także po nie w grach, gdzie zakres 6 kHz mi niemal w ogóle nie przeszkadza w ogromnej ilości tytułów (w przeciwieństwie do np. Q701), zaś gdy miałem straszną migrenę, była to paradoksalnie jedyna para słuchawek pełnowymiarowych jaką mogłem używać przez wzgląd na ich fantastyczną wygodę. I wtedy szczyt 6 kHz też mi nie przeszkadzał o dziwo.

Nie ulega jednak wątpliwości, że GX są od nich tańsze w eksploatacji (mniejsza podatność na brudzenie i zużywanie się padów oraz obijanie lakieru), praktyczniejsze (nie trzeba odkładać je jak jajko + mamy mikrofon od razu na kablu), bezpieczniejsze (brzmieniowo odnajdą się wszędzie tam, gdzie HD800 nie zdołają) i choć nie tak sceniczne, to jednak radzące sobie w muzyce i grach całościowo lepiej na różnych głowach. HD800 są słuchawkami znacznie trudniejszymi w okiełznaniu, ambitniejszymi i mniej ekonomicznymi, bo wymagającymi konkretnych inwestycji w okablowanie i tor. Dlatego bardziej początkujący audiofanatycy powinni raczej poszukać albo innych słuchawek (np. K812 PRO, choć one też mają swoje bolączki), albo po prostu zdecydować się na GX jako rozwiązanie najbardziej kompromisowe i bezpieczne.

 

Opłacalność

Podsumowując powyższe analizy, LCD-GX uważam obecnie za słuchawki naprawdę opłacalne i jak pisałem najbardziej bezpieczne, ale i też najbardziej uniwersalne w portfolio Audeze. Razem z LCD-2C stanowią bardzo dobry duet w ramach oferty dla co bardziej oszczędnych użytkowników. Aby móc ocenić te rzeczy należycie, najlepiej przyjrzeć się konkretnym porównaniom wykonanym powyżej wraz z moimi obszernymi komentarzami. Choć skupiłem się tylko na wybranych modelach i mógłbym tutaj przytoczyć jeszcze kilka innych, jak np. rzeczone K812 PRO albo SRS-3100, to jednak wydaje mi się, że dobrze ująłem ich najmocniejsze strony, ale też i wady. Są one przekładalne i powtarzalne w przypadku innych modeli słuchawek, również tych niewymienionych. Czy więc coś zagra od nich lepiej/gorzej, albo może ogólnie sprawdzi się lepiej/gorzej w codziennym użytkowaniu – to już pozostaje w rękach ich przyszłego właściciela i jego własnych analiz, ważenia za i przeciw. Moja skromna osoba nie posiada zdolności jasnowidzenia, nie umiem i nie chcę decydować za kogoś, nawet w sytuacji posiadania większego doświadczenia. Wiele bowiem było do tej pory przykładów, że coś, co danej osobie może się spodobać albo wprost się podoba, u mnie notowało pewne ograniczenia, w świetle których zalety stawały się wręcz wadami. Przykładem tego może być jedna z recenzji wzmacniaczy słuchawkowych, która spowodowała pojawienie się wręcz oskarżeń o nierzetelność i personalnych wycieczek pod moim adresem, ciągnących się aż do dziś. Dlatego też preferuję zachęcanie użytkowników do zaufania własnym uszom (odsłuchy w salonie w miarę możliwości) i przeczuciu, że dany model faktycznie może być tym najlepszym. Jeśli ktoś nawet i przy bardzo bezpiecznych LCD-GX nie jest przekonany i nie potrafi podjąć decyzji, bo nie ma pewności – nikt jej mu przez ekran monitora nie przysporzy, a decyzji w takiej sytuacji się albo nie podejmuje wcale, albo korzysta z prawa zwrotu sprzętu w terminie 14 dni. To tak gwoli przypomnienia.

 

Podsumowanie

Recenzję kończę w formie dosyć konkretnej, ponieważ sam sprzęt skierowany jest do grupy konkretnych osób. Osobiście LCD-GX mi się podobają i uważam je za bardzo dobrze skrojone słuchawki pod swoją grupę docelową, a więc audio-gracza, gdzie trzeba pogodzić ze sobą jakoby dwa przeciwne sobie bieguny. Owszem, z jednej strony scena mogłaby być większa, aby gracze słyszeli kroki wroga kilometr dalej przez ściany, z drugiej dla niektórych miłośników muzyki ich bezpieczne brzmienie nie będzie do końca pasujące podług gustu prącego na żywioł i emocje, ale decyzja za ostrożnym, wyważonym strojeniem jest przeze mnie brana tu za dobrą monetę i mądry ruch.

Porównując moje XC z GX, moja para jest większa, cięższa, ale niekoniecznie gorsza.

LCD-GX nie powinno się moim zdaniem traktować jako możliwość „oszukania systemu” i uzyskania takich „tańszych” MX4 czy 4z. Choć oczywiście przez wzgląd na obudowę nie byłoby to nawet błędne. Nie sądzę też, aby na miejscu było traktowanie ich jako „słuchawki przewagi taktycznej” podczas gier. To natomiast, w czym GX ujawniają swój geniusz, to funkcja „all-roundera”: słuchawek idealnych dla audio-gracza jak pisałem, zastępując dwie pary jedną, nie powodując konieczności żonglowania na głowie słuchawkami tylko dlatego, że np. w trakcie pracy przy komputerze przy muzyce chcemy zrobić sobie przerwę i w coś zagrać, zachowując w każdym z tych scenariuszy dźwięk bardzo dobrej jakości dla wymagających.

Nie ma co prawda tego dylematu przy osobie słuchającej tylko muzyki, ale czy takie słuchawki są dla tylko i wyłącznie gracza opłacalne, to już kwestia indywidualna. Aczkolwiek jeśli ktoś wydaje lekką ręką 10 tysięcy na gamingowy komputer wraz z osprzętem takim jak podkładki RGB czy fotele gamingowe RGB, sam pozbawia się tak trochę moralnego prawa krytyki droższych urządzeń z innych gałęzi tematycznych, jak chociażby porządne audio. A nawet jeśli będzie się na to silił, to GX są akurat takim przykładem, gdzie producent – wbrew swoim wyższym modelom – zdecydował się wypuścić sprzęt dla wymagających i paradoksalnie wciąż opłacalny przez wzgląd na swoją wysoką wszechstronność i uniwersalność. Osobiście nie mam więc do LCD-GX żadnych uwag poza tymi drobnymi związanymi z konstrukcją, a brzmieniowo z co najwyżej większą sceną, ponieważ wiem, że na to ludzie bardziej będą zwracali uwagę niż na wrażenie trójwymiarowości, którym słuchawki te próbują wielkość sceny zrekompensować. Żeby móc to docenić, trzeba z nimi spędzić trochę czasu i zapewniam, że było mnóstwo sytuacji, w których GX w ogóle nie schodziły z mojej głowy. Czy zagościłyby na niej na stałe? Oj, gdybym miał potrzebę za headsetem (więcej czasu na gry) i ogólnie nie miał innych słuchawek które w grach sobie od czasu do czasu wykorzystuję, to bardzo możliwe. Za bardzo dużą uniwersalność, przyjemne granie, bezpieczeństwo i ogólnie fajne właściwości użytkowe nie widzę żadnych przeszkód, aby GXy wyróżnić.

 

 

Słuchawki w chwili pisania recenzji są do nabycia w salonach Top HiFi w cenie 4500 zł.

 

Zalety:

  • trwała konstrukcja dzięki zastosowaniu korpusu magnezowego
  • duży, pancerny kufer Royal Case Company Inc. w zestawie
  • wygodniejsze i lżejsze od dotychczasowych modeli opartych na drewnie
  • wymienny, pleciony kabel oraz dodatkowy kabel z mikrofonem w zestawie
  • fabrycznie zamontowane długie pręty regulacyjne (tzw. extended rods), które normalnie dostępne są tylko jako akcesorium
  • bardziej wyrównane brzmienie LCD-2C o lepszej jasności i napowietrzeniu
  • nastawione na intymność i muzykalność ale z zachowaniem dużej uniwersalności i bezpieczeństwa
  • wysoka spójność tonalna oraz przyjemność odbioru
  • scena dobrze wyważona we wszystkich kierunkach względem siebie
  • bardzo łatwe w napędzeniu i uzyskaniu dobrych właściwości synergicznych
  • spokojnie potrafią odnaleźć się na sprzęcie także i niższej klasy
  • praktyczniejsze w codziennym użytkowaniu od wariantu drewnianego

Wady:

  • scena może być mimo wszystko źle postrzegana przez wyłącznie-graczy ze względu na swój umiarkowany rozmiar
  • pewne uproszczenia w zakresie wykończenia, co jest akurat dosyć zrozumiałe
  • szkoda że nie zdecydowano się na prawdziwą skórę owczą zamiast eko-skóry

 

Serdeczne podziękowania dla sieci salonów Top Hi-Fi & Video Design za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów

 

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

5 komentarzy

  1. Witam
    Dziekuje za ta recenzje. Mam pytanie odnosnie kapitu z wymiana kabla. To jest cos no nalezalo by zrobic. Czy raczej z tych rzeczy ktore dodadza ostateczny szlif ale nie jest must have. A moze opcja posrednia?

    Z gory dziekuje za odpowiedz

  2. Witam,
    od 2 lat jestem bardzo szczęśliwym posiadaczem Audeze Mobius, które w moim odbiorze są jednymi z najlepszych allrounderów, nawet w wersji słuchawek mobilnych.
    Czy do codziennej pracy, podczas której odsłuchiwana jest muzyka oraz godzina lub dwie spotkań i rozmów internetowych, jest sens dodatkowej inwestycji w LCD-GX?

    • Witam,
      Trudno powiedzieć. Jeśli jest Pan zadowolony z Mobiusów, to nie wiem czy zachodzi faktyczny wymóg by przejść na wyższe, cieplejsze modele pełnowymiarowe. Jeśli jednak szuka Pan jakości dźwięku, to wtedy owszem. Można też kupić inny model LCD, np. używany, a potem zamówić sam kabel z USA. Choć należy wtedy podliczyć sobie wszystko pod kątem opłacalności.

  3. Witam, obecnie używam Beyerdynamic MMX 300 2nd gen, wraz z dragonfly cobalt + Tidal Hifi/MQA. Czy LCD-GX będą miały lepszy dzwięk? A jak z mikrofonem, czy w Audeze jest lepszy?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *