Aune to doskonale znana czytelnikom mojego bloga marka z Chin. Miałem przyjemność testować wiele jej urządzeń, z czego najwięcej było stacjonarnych układów słuchawkowych. Było też jednak trochę innych cudów i eksperymentów, jak np. odtwarzacze przenośne, ale i słuchawki. Z tych jedynym do tej pory modelem były Aune E1, które okazały się – choć nie od razu – wyśmienite jak na swoją swego czasu cenę i z tego powodu goszczące u mnie na stałe jako bardzo fajny punkt odniesienia. Tym bardziej ciekawiło mnie, co mogą zaproponować sobą Aune Jasper, które zdaje się są następcami E1 i to za zauważalnie większe pieniądze. Dzięki uprzejmości p. Ireneusza, mamy taką możliwość aby zapoznać się z nimi bliżej.
Dane techniczne
- przetwornik: dynamiczny MGD, 10 mm
- skuteczność: 102 dB
- impedancja: 32 Ω
- pasmo przenoszenia: 5 Hz – 40 kHz
- złącza: MMCX
- przewód: 1,2 m
- wtyk: 3,5 mm, kątowy
- cena: 1399 zł (sprawdź najniższą cenę i dostępność w sklepach)
Jakość wykonania i konstrukcja
Choć słuchawki przybyły jako jednostka używana od osoby prywatnej, są stosunkowo nowe i absolutnie na takowe wyglądają. Właściciel określił ich przebieg na jeśli dobrze pamiętam 4 miesiące, toteż można uznać je za całkowicie wygrzane i zdatne do oceny wprost z pudełka. Zanim jednak do tego dojdzie, tradycyjne rzucenie okiem na konstrukcję i wyposażenie.
Do pakowania nie mam żadnych uwag. Wszystko jest bardzo dobrze zabezpieczone do transportu, a na wyposażeniu doszukałem się czyścika, pakietu tipsów silikonowych, ściereczki, bardzo fajnego etui skórzanego oraz kabla jack 3,5 mm. Naturalnie są też i same słuchawki.
Korpusy wykonano w całości z metalu, wielkościowo będąc bardzo podobnymi do Westone 1 lub czegoś pomiędzy nimi, a Westone 3. Ergonomia stoi na wysokim poziomie. Małe rozmiary i rozsądny odlew odpłaciły się bardziej niż w przypadku np. Euclidów. Izolacja była umiarkowana-do-dobrej, w zupełności wystarczająca i do tego ze świetną aplikacją do ucha. Aczkolwiek trzeba było trochę pobawić się tipsami i nauczyć obchodzić z kablem.
Przy tym wszystkim – i aby też nie rozwodzić się zbytnio – przejdźmy może od razu do tego co było z nimi nie tak. Do największych wad zaliczyłbym tu przede wszystkim dwie rzeczy:
- kiepsko (względem moich uszu przynajmniej) ukształtowane odcinki pamięciowe,
- metalowe części wewnętrzne korpusów.
Przyczepić można byłoby się też do przeciętnie czytelnych oznaczeń kanałowych, czyli jakby powtarzając problem z E1. W Jasperach nie zaznaczono wtyków kolorami, ale bardzo dyskretnymi literkami L i R tylko z jednej strony. Wymaga to oglądania przewodów przed podpięciem, ale ponieważ robi się to generalnie tylko raz, jest to przywara trochę na siłę i pomijalna w dłuższym użytkowaniu, jeśli kabla nie odpinamy co rusz (przy okazji nie wyrabiamy wtedy gniazd MMCX).
Sam kabelek jest moim zdaniem bardzo przyzwoity, elastyczny i sensownie wykonany, z ładnymi wtykami. Bardzo szybko jednak ujawnił się dosyć denerwujący problem. Nawet na tak duże uszy jak moje okazało się, że ukształtowane zagięcia zausznic są za duże. Słuchawki notorycznie wypadały mi z uszu i dopiero przełączenie się na swój własny kabel rozwiązało problem. Gdyby nie fakt, że KZ ZAX mają takie a nie inne złącza, tam również byłoby bardzo dobrze. Wypadanie kabla zza małżowiny zauważyłem na obu uszach i stąd raczej są to słuchawki pod większe płaty uszne. Jest to pierwszy jak na razie przypadek tak oczywistego i raptownego wypadania kabla zza małżowin ze wszystkich słuchawek jakie testowałem. Jeszcze żaden kabel mi tak nie robił i jedyna sytuacja jaką pamiętam z dawnych lat, to kable w których odcinek pamięciowy bazował na drucikach, które należało sobie samodzielnie dogiąć przed użyciem pod własne uszy i preferencje. Tutaj odcinki są predefiniowane i już na stałe uformowane, dokładnie tak jak samo jak u mnie, toteż o ile kabel jest przez to minimalnie lżejszy i nie ma ryzyka że po czasie drucik przetrze otulinę przewodów, o tyle czasami producent gra tutaj ryzykownie na jedną kartę i jeśli konstrukcja nie dopuszcza żadnego dopasowania się w trakcie samoistnie, tak jak u mnie, to kabel staje się w praktyce dostosowany pod tylko określony zakres anatomiczny uszu. Zwracam na to uwagę właśnie dlatego, że sam przeanalizowałem i przetestowałem na własnych uszach różnorodne konstrukcje i stąd też poznałem zarówno ich wady, jak i zalety. Często człowiek zwraca na coś baczną uwagę i widzi rzeczy w zupełnie innej perspektywie właśnie dlatego, że zaczął się tym zajmować.
Druga rzecz to metalowe korpusy. Jako że jest chłodniej obecnie (delikatnie mówiąc), notorycznie zdarzało mi się pakować do rozgrzanych uszu dosłownie lodowate słuchawki. Jestem osobą mającą często chłodno w domu, zwłaszcza że lepiej się wtedy śpi. E1 miały plastik na korpusach od strony wewnętrznej, ZAXy – i ogólnie większość modeli KZ – są akrylowe w dużej swojej części, zaś LCD-i3 również mają tylko zewnętrzną stronę z magnezu, a wnętrze plastikowe, co redukuje wagę i pozwala na uniknięcie tegoż problemu. W efekcie musiałem przed użyciem słuchawek łapać je i rozgrzewać w dłoniach, aby uniknąć problemów z podrażnieniem kanałów lub wprost zapaleniem ucha.
Dużym problemem może to być w sytuacjach wyjściowych. W domu małe jest prawdopodobieństwo ochłodzenia się korpusów tak mocno, że zauważymy dużą różnicę temperatur. Na dworze to już co innego. Jakikolwiek powiew chłodnego powietrza lub po prostu niska temperatura połączona z brakiem czapki osłaniającej uszy stwarzać będzie cyrkulację termiczną i ochładzanie rozgrzanego kanału słuchowego. Po prostu słuchawki zaczną działać jak radiatory. Pamiętam że nie raz na to zwracałem już uwagę, więc nie jest to problem wyłącznie Jasperów, ale warto mieć tego świadomość gdzieś z tyłu głowy.
Poza tym jednak problemów nie stwierdziłem, toteż możemy przejść do opisu brzmieniowego.
Jakość dźwięku
Każde słuchawki winno się oceniać z perspektywy ich ceny. Każde bowiem mają swoją wartość, która niekoniecznie musi być odzwierciedleniem ceny (w obie strony). Aune wyceniło swoje słuchawki na 1400 zł, a więc drożej niż poprzednie, ale wyjątkowo moim zdaniem udane, Aune E1, które bardzo długo posiadałem i do dziś mam o nich bardzo dobrą opinię. Dlatego też będę starał się najwięcej odnosić właśnie do dziedzictwa E1 i jakości dźwięku, jaki był przez nie serwowany, jednocześnie biorąc poprawkę na inne strojenie. Celem właściwym jest, aby Jasper przeskoczyły to, co oferowały E1, a na co wskazuje tu właśnie ich cena. Celem minimalnym będzie zaprezentowanie się przynajmniej na nie gorszej półce jakościowej niż poprzednik.
Bas w Jasperach to bardzo dobry zakres z bardzo dobrym zejściem. Nie podbija na siłę średniego podzakresu, nie dominuje, ale występuje w każdym utworze w absolutnie wyczuwalnym zakresie. Choć słabszym niż E1 i co pokazują także pomiary. Proporcjonalnie dobrany jest idealnie pod mój gust i myślę, że tutaj wielu użytkowników dla których E1 były zbyt basowe, będzie zadowolonych.
Średnica tak samo utrzymuje się w punkcie niemal idealnym, optymalnie będąc zawieszoną między oddaleniem a przybliżeniem. Tu także nie mam się do czego przyczepić, choć (znowu) już tutaj wyczuwalne jest ocieplenie barwy głosu wokalistów idące nieco w ich przybrudzenie, narzucenie swego rodzaju gąbkowego filtru. Trochę tak, jakby na sali był tylko jeden widz, strasznie rozzłoszczony, z migreną, który każe zespołowi przestać grać, wdrapuje się na scenę i na każdy mikrofon nakłada gąbkę lub skarpetkę, bo go wyższe głoski drażnią. Zespół gra dalej, ale wyraźnie zniesmaczony i poirytowany całą sytuacją. Wiem że jest to dziwaczny opis, ale autentycznie tak się czułem z Jasperami. Brakowało mi tu odrobinę czystości i świeżości, pewnego „błysku” w wokalu i podmuchu zdrowego powietrza w stronę niższej góry. No ale powiedzmy że jest to jeszcze do przeżycia i o ile kwestia de gustibus, to tylko na tą obniżoną czystość można byłoby zwrócić finalnie uwagę.
Sopran to moim zdaniem najsłabszy element programu. Najwyższy skraj wydaje się podwinięty i jednocześnie gorszej jakości niż reszta, zlewając się już przy nawet średnio trudnych utworach, nie mówiąc o tych bardzo trudnych, gdzie z muzyki wyłania się w sopranie matowa ściana dźwięku. Jest to o tyle zaskakujące, że wskazywano tu i ówdzie na lepszą jakość i separację niż w E1, a jednak słuchawki zagrały mi tu na odwrót.
Dawniej nazywałem to wprost „brudnym” sopranem i chyba tak właśnie należałoby go nazwać. Potwierdziły to później zarówno pomiary tonalne, jak i THD+N. Słuchawki zachowują się (także impulsowo) jak konstrukcja multi-BA, w której w obu słuchawkach albo mocno zaoszczędzono na przetwornikach wysokotonowych, albo wprost zapomniano je zaimplementować i w efekcie wszystko to, co otrzymujemy na wyjściu, jest krańcem możliwości pozostałych przetworników. Oczywiście taka sytuacja nie ma w Jasperach miejsca, gdyż zastosowano tylko jeden przetwornik dynamiczny, ale takie właśnie miałem wrażenie. Jakby producent zapomniał wykończyć ten zakres tonalny. W E1 nie było takiej sytuacji.
Scena pada tu jakoby wprost ofiarą takiego a nie innego strojenia sopranowego, a raczej podwinięcia się go. Rozmiarowo jest jedynie dostateczna. Nie że jej nie ma, ale jest po prostu zwyczajna, domyślna że tak powiem, typowo dokanałowa, a do tego troszkę z tendencją do zbijania się dźwięków. Nie wyróżnia się zbyt mocno na plus, choć nie ma też w sobie mimo wszystko karygodnych minusów. Tylko że o ile zauważalnie szersza niż głębsza, jest rozmiarowo nadal poniżej tej z E1. Czyli producent po raz kolejny ma problem z przebiciem czegoś, co sam zaoferował sporo czasu temu i za wielokrotnie mniej.
Sopran to przecież od razu wiele innych rzeczy, pozornie indywidualnych, a w rzeczywistości także zazębiających się. Nie chodzi tylko o to, że góra Jasperów jest podwinięta, wytraca energię zbyt szybko i do tego szczyci się podwyższonym THD+N. Wpływa to bowiem też na scenę, która jest mniejsza niż nawet w E1 (na szerokość), a także na trójwymiarowość, szybkość, selektywność. tutaj także odczuwam niedostatki. Takiej sceny szczerze spodziewałbym się w słuchawkach za znacznie mniejsze pieniądze. Ale nie mam problemów z rozmiarem sceny, o ile jej konstrukcja i pozostałe cechy są poprawne. Preferowałbym scenę mniejszą, ale lepiej poukładaną, bo daje mi znacznie lepszą kontrolę i wrażenie naturalności, w ramach słuchawek rzecz jasna. Bo samym rozmiarem człowiek też nie żyje i widać to po tym jak wiele osób miało zarzuty w stosunku do np. HD 800, zwracając uwagę na scenę aż za dużą, stadionową, z pustką i brakiem wypełnienia w środku. Zarzuty częściowo usprawiedliwione niestety, ale też sporo z tego dawało się skorygować na piechotę torem lub drobnymi zależnościami, których zwykły konsument z reguły nie widzi i nie musi nawet być świadom ich istnienia (stan padów, odległość przetworników od uszu itd.).
W słuchawkach dokanałowych jesteśmy teoretycznie bardziej tolerancyjni na scenę, właśnie przez świadomość tego, że to słuchawki dokanałowe. Oczekujemy mniej od znacznie mniejszej konstrukcji. Dlatego jak pisałem rozmiar jest dla mnie drugorzędny. Na pierwszym miejscu stawiałbym jednak konstrukcję, tendencję do gubienia się dźwięku między osiami, zlepiania się przy bardziej skomplikowanych utworach itd. Gubimy wtedy te drobne informacje, które słuchawki winny jakkolwiek nam zwrócić. Jest to uniwersalna obserwacja, bo wiele słuchawek ma z tym problem, ale też nie we wszystkich gatunkach muzycznych jest to słyszalne. Plus dochodzi oczywiście stopień wytrenowania słuchu. Ale to już zagadnienia z zupełnie innej dziedziny.
Ogółem Aune Jasper to słuchawki idące w stronę spadkową ku sopranowi. W tym wypadku oznacza to ładnie podkreślony bas z dobrym zejściem, pełną średnicę z analogowym powabem, a także ocieploną górę. O ile wybór takiego strojenia jest w moim subiektywnym odczuciu bardzo dobry, bo świetny na nocne słuchanie i trafiający w moje dominujące o tej porze preferencje oscylujące wokół przyjemności, o tyle jestem wyczulony na to, gdy odbywa się to za cenę redukcji czystości i obniżonej selektywności dźwięku. Słuchawki nie sprawiają też wrażenia aż tak bardzo responsywnych i dynamicznych. Muzyka ma tendencję do zlepiania się w jedną ścianę dźwięku o matowym charakterze. Separacja poszczególnych dźwięków wypada gorzej niż na ZSX czy ZAX, a z pamięci i tu również wspominałbym E1 jako słuchawki sprawdzające się lepiej w tych samych utworach, których także i w tej recenzji słucham cały czas tych samych.
Spędziłem z Jasperami trochę czasu i choć bardzo chciałbym móc polubić te słuchawki, notorycznie rozbijałem się przy nich o trzy zasadnicze problemy:
- cenę,
- jakość i scenę,
- istnienie E1.
Te trzy rzeczy chodziły za mną przez praktycznie cały czas trwania testów odsłuchowych, nie odstępując na krok. Wszystkie zazębiają się i rotują we wzajemnej korelacji, nierozerwalnie, powodując często wyzerowanie wszelkich pozytywnych emocji, które nagromadziły się od niższych partii strojenia, ale też materiałów czy wykonania.
Mi osobiście Jaspery do gustu nie przypadły, ale nie tonalnością jako taką, tylko ogólną jakością, czystością, dynamiką i sceną w kontekście ich ceny i na tle wielokrotnie tańszego poprzednika, który jakby nie patrzeć jest przecież produktem spod tej samej marki. Na nic zdały się membrany MGD i specjalnie zaprojektowane komory czy magnesy. Może i są wygodne, może i fajnie wykonane, ale jeśli chodzi o dźwięk, to po wykluczeniu wszystkich ewentualnych problemów ze sprzętem, samymi słuchawkami (przypomnę, 4 miesiące użytkowania przez Właściciela) lub ich aplikacją wyszło mi, że po prostu ten model tak właśnie gra i nie ma sensu szukać w nim czegoś, czego nie ma, szukać jakości na siłę, przekonywać samego siebie o tym co się słyszy, że to nie tak, że to się podoba, to wcale nie gra tak źle. Owszem, nie gra tak źle, ale absolutnie nie na tyle dobrze, żeby stwierdzić nokaut na E1 i ze wszech miar adekwatność w stosunku do wyceny.
Nie chciałbym się przesadnie pastwić nad nimi, bo jednak w porach nocnych słuchało mi się ich jak pisałem bardzo przyjemnie, jak również absolutnie nie chciałbym kontestować czyichś opinii na ich temat. Niemniej nie mogłem wyzbyć się wrażenia, że Jaspery są projektem spóźnionym o kilka ładnych lat, a konkurencja już dawno poszła do przodu. Ceny także kształtują się dla nas – konsumentów – lepiej niż jeszcze lata temu, toteż jest w czym wybierać, jest z kim przegrać i jest o co się – z naszej perspektywy – dopominać.
Oczywiście to też nie znaczy, że już trzeba pędzić do sklepu i oddawać, albo wystawiać je w pośpiechu na serwisach aukcyjnych. Choć często wygląda to jak swoisty wyścig szczurów, audio jako hobby zawsze polega na przyjemności i zadowoleniu z muzyki. Nie na tym kto ma dłuższy wtyk od słuchawek. Dlatego też jeśli ktoś jest zadowolony z Jasperów, zwłaszcza ich Właściciel, któremu serdecznie jeszcze raz kłaniam się za możliwość ich przetestowania, absolutnie nie mam intencji w taki stan rzeczy ingerować. Po prostu gdyby postawiono mnie osobiście przed wyborem między E1 a Jasper, wybrałbym E1, ponieważ znajduję w nich więcej odpowiedzi w temacie własnych poszukiwań pasującego mi dźwięku, niż w Jasperach. I tak samo w ZAXach znalazłem tego więcej, niż w E1. Bo na tym właśnie powinno polegać nasze audio hobby, że każdy z nas szuka swoich własnych odpowiedzi. Nawet jeśli pomiary (idealnie zgodne z niektórymi uzyskiwanymi przez innych recenzujących w sieci: Crinnacle, Audio Discourse itd.) i wymierne wartości akustyczne wskazują inaczej.
Opłacalność i alternatywy
Przez cały czas trwania testów miałem nieodpartą ochotę sięgnięcia po KZ ZSX. Cały czas. Są kilkukrotnie tańsze, bardziej otwarte, z czystszą górą i bardziej referencyjnym strojeniem. Bas może być minimalnie słabszy i gorzej wykończony technicznie, ale wszystko inne jest robione w nich przynajmniej tak samo dobrze lub lepiej. Niecałe 300 zł kontra 1400 zł. Co najwyżej fani muzykalności mogliby jednak porozglądać się jeszcze za innymi produktami, bo ZSX nie należą do gatunku ciepłych i ciemnych.
Założenie z kolei zaraz po Jasperach ZAXów powoduje, że od razu podnosi się barwa góry razem z jej ilością, tak samo bas, a sopran delikatnie się oddala. Jednocześnie jednak pojawia się czystość, szybkość, dynamika, trójwymiarowa scena, a więc to wszystko, czego Jasperom brakuje. Ich świat dźwięków, choć nadal nie idealny z perspektywy ogólnego strojenia i nie będący do końca równym, wciąga i angażuje o wiele bardziej niż Jasperowy. Mało tego, wystarczy prosta equalizacja ZAXów, aby pozostała nam się w rękach jednocześnie referencja tonalna, jak i scena oraz jakość, których ani Jaspery (ani nawet do końca ZSX) nam magicznie nie spłodzą z powietrza. Jeśli w przetwornikach nie ma już zapasu potencjału, jedyne co usłyszymy to zniekształcenia albo ich samych, albo od equalizera. Im bardziej będziemy walczyć o dobry efekt końcowy, tym bardziej zaczniemy dochodzić do wniosku, że tkwimy w pułapce. Niemniej nawet nieequalizowane ZAXy pokonały Jaspery praktycznie pod każdym względem poza przyjemnością strojenia w utworach mocno naciskających na sopran.
Ale i nie tylko KZ, bo także nieprodukowane już FiiO FA1 wspominam jako słuchawki grające bardzo podobnie do Jasperów, o jaśniejszej nieco górze, ale generalnie w tym mniej więcej kierunku oraz – co będzie najbardziej zdumiewające – z podobną mam wrażenie jakością tejże góry. Oczywiście najlepiej byłoby przetestować wszystko jeszcze raz i to łeb w łeb dla maksymalnej pewności, ale obok ZSXów jest to druga para, która przychodzi mi na myśl. Być może też ciekawym tropem będą FiiO FH5 lub droższe od Jasperów FH7, ale tutaj konieczny jest już faktyczny odsłuch.
Teoretycznie mogłem się wstrzymać z publikacją jeszcze na okoliczność testów innych modeli KZ, takich jak AST, ZEX i ZEX Pro, ale uznałem, że nie ma to żadnego sensu i najwyżej w ewentualnej recenzji ZEX, jako spodziewając się najbliższych jako tako strojeniem względem Jasperów, odniosę się do nich jeszcze raz. Oczywiście zakładając, że wszystko się uda.
Opłacalność migracji na Jasper vs E1
Najciekawszym tematem wydaje się temat, czy posiadacz Aune E1 powinien zwracać uwagę na Jaspery i kosztować się na nie jako:
- ulepszenie jakościowe względem E1 (zastępstwo),
- alternatywne brzmienie względem E1 (do użytkowania równocześnie).
Odpowiedzi udzieliłbym odpowiednio negatywnej i raczej negatywnej.
Pomijając strojenie, E1 grają dla mnie w kategorii elementarnej jakości dźwięku lepiej. Po prostu. Jeśli podciągnąć scenę jako przymiotnik jakościowy, to E1 zagrają czyściej, szybciej i z lepszą sceną w każdą stronę i pod każdym względem. Wbrew temu co twierdziło nawet samo Aune.
Choć subiektywnie Jaspery są wygodnie i przyjemnie się ich słucha zwłaszcza w porach nocnych (wiem, że podkreślam to już chyba po raz trzeci, ale takie są fakty i nie sposób o tym nie wspomnieć), nie zrobiły na mnie takiego wrażenia jak E1, które technicznie stoją od nich wyżej i sprawiają lepsze wrażenie w ramach stosunku ceny do możliwości, mimo innego strojenia. Gdybym więc miał wybierać słuchawki z naciskiem na jakość, ponad Jasperami wybrałbym E1. To też z automatu podpowie co robić wszystkim posiadaczom poprzedniego modelu.
Także przy całej mojej sympatii do marki Aune, ich Jaspery dołączają do grona tych urządzeń, których od tego producenta polecić nie mogę, gdyż autentycznie można lepiej i/lub taniej, np. odtwarzacze Aune M1 i M2, które grały do bólu pospolicie, albo dostający co rusz czkawki, niedopracowany technicznie Aune S1. Było też troszkę narzekania w ostatnich latach na X1s w zakresie różnych dziwnych anomalii (sterowniki, konsumpcja zasobów koncentratora USB) i S6 (skaczący od zakłóceń obraz na ekranie), ale to już bardziej kwestie kontroli jakości. Same urządzenia nie były wcale złe, zresztą sam je długi czas posiadałem i bardzo lubiłem, póki nie nadeszła pora na zainwestowanie w poważniejszy sprzęt i jednocześnie uszczuplenie wciąż rosnących zasobów sprzętu, bez którego mógłbym się spokojnie obejść.
O ile w temacie odtwarzaczy przenośnych na dwa modele (teoretycznie więcej, bo M2 miały 3 warianty), żadne z tych urządzeń nie okazało się sprzętem zwracającym na siebie uwagę w dłuższej perspektywie, czy to dźwiękiem, czy obsługą, czy możliwościami, o tyle E1 akurat bardzo im się udały, mimo też pewnych niedociągnięć (głównie kabel i oznaczenia kanałów), więc nawet ich wydanie w obudowach od Jasperów i z zachowanym odpinanym kablem widziałbym jako coś pozytywnego i spełniającego wymieniony na początku cel minimum. Sprzęt co prawda nie oferuje lepszej jakości dźwięku, ale poprawiałby swoje wady ergonomiczne, a także potencjalną trwałość.
Tymczasem w ręce wpada nam produkt o ile ergonomicznie w istocie lepszy (minus korpusy metalowe od wewnętrznej strony i odcinki pamięciowe), to w praktyce gorszy, droższy i nie powodujący, że czy to użytkownik szykujący się na zakup z tego przedziału cenowego, czy aktualny posiadacz E1, patrzyłby na Jaspery z szybszym biciem serca. A użytkując jedne i drugie, nawet preferując Jaspery tonalnie, będziemy cały czas zmagali się z kontrastem jakościowym i płynącym z tego dylematem: czy używać lepszych i czystszych E1 o być może mniej dopasowanym pod nasz gust strojeniu, czy może przyjemniejszych ale bardziej brudnych i grających gorzej Jasperów. Także moim zdaniem ani to alternatywa, ani uzupełnienie. Na koniec obawiam się, że i tak będzie się to sprowadzało do dylematu zamrożonych środków i ciążącej z tego tytułu świadomości.
Co więc uczynić, aby Jaspery przypadły mi do gustu? O dziwo niewiele i nawet nie mam na myśli ceny, bo nikt nie powinien mieć problemów z tym, że dobry produkt musi dobrze kosztować. W przypadku Jasperów chciałbym fizycznie mieć lepszy kabel, ale nie tyle dla siebie, bo mogę sobie go zrobić sam, ale dla typowego użytkownika, któremu przynajmniej jeden kabel zbalansowany powinien być w tej cenie dostarczony w zestawie. Najwięcej uwagi chciałbym aby poświęcono jakości dźwięku i postawiono na czystość, czystość i jeszcze raz czystość. W drugiej kolejności większa scena, potem szybkość i wynikająca gdzieś po drodze dynamika. Słowem, cały sopran jest tu po poprawy. Dałbym więcej mikrodetaliczności, selektywności, uczynił je dokładnymi i precyzyjnymi, ale zachowując ich obecne strojenie na muzykalność, które jest jak pisałem dobrym kierunkiem. Jeśli E1, ZAX czy ZSX grają czyściej nie rozbijając banku, to znaczy że jakkolwiek da się to uczynić w rozsądnych pieniądzach. Nawet dla ciekawości przełożyłbym przetworniki z E1 tutaj i sprawdził jak to gra. I byłoby śmiesznie gdyby okazało się, że gra to jeszcze lepiej niż oryginalne E1. Ale to już moja fantazja i życzeniowe myślenie, choć lubię nie skupiać się wyłącznie na suchej i chłodnej ocenie słuchawek, a proponowaniu od razu rozwiązań, które uznałbym sam za pożądane. Tak samo jak w ZSX chciałbym lepiej technicznie wykończone skraje i większą scenę, a w ZAXach nieco cieplejszy sopran. W każdej parze naturalnie znajdą się jakieś uwagi i przywary, ale nie powinno być ich tak wiele, że w głowie przez cały czas odsłuchów kwestionuje się cenę słuchawek w stosunku do jakości, zamiast skupić na płynącej w nich muzyce.
Podsumowanie
Aune Jasper są drugimi słuchawkami tego producenta jakie miałem przyjemność testować. Pierwsze wspominam do dziś bardzo pozytywnie i polecam swoim czytelnikom jako proste w użytkowaniu słuchawki grające wysokiej jakości dźwiękiem na planie „V” z dobrą sceną, mogące konkurować nawet z droższymi od siebie modelami, takimi jak np. Lime Ears Model X. Jakość ta wykraczała zarówno w czasie testów poza ich cenę, wynoszącą 600 zł, jak i teraz, gdy po dodaniu etui słuchawki magicznie kosztują już tylko 400 zł. Jasper na tym tle kosztują ponad 3x więcej, toteż miały przed sobą zadanie zaprezentowania się lepiej od starszego brata. No, może nie 3x lepiej, ale po prostu lepiej. A w najgorszym wypadku tak samo dobrze. Niestety ta sztuka im się nie udała w którymkolwiek przypadku.
Pomijając kwestię lepszej ergonomii (zgrabniejsze korpusy, brak wypadania, odpinane kable, OTE, choć i metalowe w pełni korpusy wymagające rozgrzania przed założeniem na chłodzie), nie jestem w stanie wskazać ani jednej rzeczy, którą obiektywnie słuchawki realizowałyby lepiej od E1, może poza nieco większą obecnością średnicy i ogólnym kierunkiem w stronę słuchawek bardziej zrównoważonych, a co skutkuje przyjemniejszym odbiorem czy to w podróży, czy o późnych porach nocnych. Jest to też troszkę powód dla możliwości sformułowania tezy, że skądinąd rewelacyjne E1 były swego czasu raczej dziełem przypadku, aniżeli jakimś genialnym zamysłem konstruktorskim.
Przy cenie ponad 2x wyższej niż pierwotna cena E1, a obecnie ponad 3x wyższej, słuchawki te są moim zdaniem albo wycenione zbyt wysoko jak na oferowany poziom jakości dźwięku, albo ich poziom jakościowy jest niedostateczny względem wyceny. Mówiąc wprost, Jaspery powinny albo kosztować znacznie mniej niż kosztują, albo grać znacznie lepiej niż grają, gdyż największym problemem z nimi był sopran, jego czystość, selektywność, równość, a także idące za nimi scena oraz dynamika. Dlatego też Jasperów zarekomendować nie mogę za takie pieniądze, zwłaszcza że konkurencja już dawno osiągnęła wyższy poziom jakościowy.
Słuchawki na dzień pisania recenzji można zakupić za cenę 1399 zł. (sprawdź najniższą cenę i dostępność w sklepach)
Zalety:
- dobra jakość użytych materiałów
- bardziej ergonomiczna konstrukcja korpusów od E1
- dodatkowe akcesoria i tipsy w zestawie, w tym bardzo fajne twarde etui
- wymienne okablowanie na wtykach MMCX
- metalowe korpusy
- niemęczące brzmienie pasujące pod pory nocne
- łatwe w napędzeniu
Wady:
- przybrudzona góra
- uproszczenia w dźwięku
- ograniczenia na szybkości i dynamice
- skromnych rozmiarów scena dźwiękowa
- słabe oznaczenie kanałów na kablu
- spadające z małżowin odcinki pamięciowe
- tylko jeden kabel w zestawie
- w pełni metalowe korpusy mogą być kłopotliwe w okresie zimowym
- wysoka cena, zwłaszcza w kontekście tańszych i lepiej grających E1
Jeszcze raz serdeczne podziękowania dla p. Ireneusza za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów
Sprzęt użyty podczas realizacji recenzji:
- Źródło analogowo-cyfrowe: Pathos Converto MKII + Pathos Aurium z lampami 6N1P-EW OC
- Transport cyfrowy: Xonar Essence ST via COAX (Native ASIO)
- Słuchawki: Audeze LCD-i3, KZ ZAX, KZ ZST, Sennheiser HD 580, Sennheiser HD 800
Panie Jakubie, jako posiadacz również Aune E1, mniej więcej takiej właśnie recenzji się spodziewałem.
Jakie przewody by Pan polecił aby „podrasować”, poprawić brzmienie Jasper’ów
Irek Ramus
Trudny temat Panie Ireneuszu. Teoretycznie można z tymi słuchawkami udać się w dwa różne kierunki. Albo wyciąga Pan górę i jednocześnie wszystkie niedoskonałości przetworników (wówczas kłaniają się kable srebrzone i ze srebra), albo na jeszcze większe ocieplenie i „zamaskowanie” sopranu tak, aby przy większej muzykalności nie wydawał się tak matowy (wtedy czysta miedź powinna się sprawdzić).
Jeśli opcja nr 1: https://audiofanatyk.pl/sklep/produkt/kabel-sluchawkowy-fanatum-eisodos-le-do-iem-ciem-2-pin-mmcx-miedz-4-zylowa/
Jeśli opcja nr 2: https://audiofanatyk.pl/sklep/produkt/kabel-sluchawkowy-fanatum-exegis-le-do-iem-ciem-2-pin-mmcx-hybryda-4-zylowa/
Aczkolwiek nie będą to różnice odwracające sytuację o 180 stopni. Bardziej jest to inwestycja w czystszy sygnał, ale raczej też przyszłościowo pod potencjalnie inną parę słuchawek.
Faktycznie z testu wynika że coś producent przesadził, w tej cenie można mieć mieć fiio fh5s pro, to konstrukcja półotwarta więc komfort i brak uczucia zatkanego ucha, zapomina się o istnieniu słuchawek. Tłumienie otoczenia nadal jest całkiem dobre, modularny kabel pozwala na podłączenie zbalansowane co w takich słuchawkach poprawia wszystko. Dużo tańsza alternatywą są fiio fd3 pro gładsze brzmienie ale również bardzo dobre, także w półotwartej konstrukcji. Posiadam obie te pary jak i starsze FH5 i szczerze polecam konstrukcje półotwarte, znacznie poprawia to komfort. Pozdrowienia
Posiadam Aune E1 i posiadałem Jaspery. Zgadzam się z tym co zostało tu napisane. E1 to jedyne dokanałówki których się nie pozbywam a miałem po nich już wiele modeli mniej więcej do 1500 złotych i o ile zdarzały się takie które grały większą sceną czy miały lepszą separacje (zazwyczaj za sprawą hybrydowych konstrukcji) to całościowo E1 są wciąż numerem 1 mimo znacznie niższej ceny. Nie raz się zastanawiam po co człowiek wciąż szuka i wydaje pieniądze, ale wiadomo, że chce się czegoś lepszego. Dla mnie ich największą zaletą jest wspomniana góra. Bardzo wyraźnie obecna, pełna detali, bez roll-off’a a do tego mega przyjemna tonalnie. To jest mój problem szukając dla nich zastępstwa bo nie mogę trafić na lepszy jakościowo sopran. Zawsze pojawia się jakiś dziwny tembr czy ostrości, wiele detali także ucieka przez braki w tym paśmie. Biorąc pod uwagę cenę E1’ek w tym momencie to dźwiękowo jest to moim zdaniem anomalia opłacalności. Do autora mam pytanie czy w świecie słuchawek dokanałowych natrafił na podobne tonalnie do E1 słuchawki, będące ich rozwinięciem z co najmniej tak dobrą górą? Byłbym wdzięczny za sugestie zmęczony szukaniem 🙂 Pozdrawiam
Bardzo ciekawe spostrzeżenie, mam podobne obserwacje że czasem ta pogoń za lepszym dziwiekiem zapędza w róg, bo niby jest lepiej, scena itd ale tonalnie i barwowo coś nie gra, dziwek męczy. Można prosić o informację jakie to słuchawki hybrydowe ma Pan na myśli?
Ze swojej strony mogę zasugerować niedrogie a bardzo miłe fiio FH3, lub FH5s pro tego typu słuchawki zdecydowanie warto łączyć z urządzeniami które dysponują wysjciem zbalansowanym. To zdecydowane rozwinięcie dziwięku Aune E1
Pozdrowienia
Dzień Dobry
Posiadam Aune Jaspery i Aune E1. Według mnie lepiej grają Jaspery do np.muzyki rockowej, a E1 lepiej do techno. Mam też wzmacniacze Audioquesta Dragonfly Cobalt i Red. Według mnie lepiej radzą sobie Jaspery z wzmacniaczem ale o gustach się nie rozmawia.
Dziękuję za recenzję. Czy się zgadzam z wątkiem przewodnim to osobna sprawa, ale jeżeli chodzi o inne punkty to moim zdaniem do 350 zł w swojej kategorii strojenioa E1 dalej są bardzo dobrym wyborem z niewielką konkurencją (do takiego poziomu spadła ich cena przez ostatnie dwa lata).
Pzdrawiam i życzę udanej końcówki urlopu!