Recenzja Audictus Explorer (1.0)

Audictus już w dwóch swoich recenzjach przyzwyczaił do podejścia wobec niego na zasadzie „płacę – żądam” i otrzymywania dokładnie tego, za co zapłaciliśmy, a nawet więcej. Zastanawiałem się więc, czy uda im się utrzymać dobrą passę ze swoich droższych produktów także i w przypadku tych niżej położonych w cenniku. I chyba się udało, choć zadowolony będzie z tego najbardziej użytkownik masowy o „popularnym” guście i równie „popularnym” sprzęcie.

Oto cały zestaw. Prócz słuchawek i tipsów w innych rozmiarach nie dostajemy nic więcej.

Dane techniczne

  • Typ przetworników: dynamiczne, 9 mm
  • Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz
  • Dynamika: 102 dB +/- 3 dB
  • Impedancja: 16 Ω
  • Waga: 14 g
  • Dostępne kolory: gunmetal, białe

 

Zawartość zestawu

  • słuchawki Audictus Explorer
  • tipsy silikonowe (S i L, M już zamontowane)

 

Jakość wykonania i konstrukcja

W tej cenie spodziewałem się przyznam mniej niż otrzymałem. W rękach bowiem znalazły się słuchawki z w pełni metalowymi korpusami, puszczonymi bokiem kabelkami w materiałowym oplocie, pilotem z mikrofonem i bardzo dyskretnym wtykiem kątowym TRRS. Nawet splitter wygląda tu porządnie ze swoją częściowo metalową obudową. W zestawie otrzymujemy tylko zapasowe tipsy, także żadne inne akcesoria typu etui nie znajdują się ostatecznie na wyposażeniu. Musimy zadbać sobie o nie sami, aczkolwiek Alphy przy cenie bardzo zbliżonej, a potem wyższej od Audictusów, również nie rozpieszczały nas tego typu rzeczami.

Korpusy metalowe w tej cenie i ogólnie tak dobre wykonanie to rzadkość, przynajmniej na polskim rynku.

Kolor na zdjęciach jest nieco złudny. Słuchawki w świetle dziennym wydają się całkowicie srebrne, a raczej ciemnosrebrne. Im bardziej jednak są naświetlane, tym mocniej wpadają w kolor metaliczny, czy wręcz „aqua”, a co widać na praktycznie wszystkich zdjęciach.

Standardowe tulejki, nic mistycznego. Filtry wykonano z materiału podobnego do papieru czerpanego.

Oplot z materiału ma tu zarówno wymiar pozytywny, jak i negatywny. Z jednej strony unikamy bardzo częstego scenariusza z uszkodzoną otuliną, zwłaszcza gdy słuchawki są mocno używane na wolnym powietrzu i w różnych temperaturach. Z drugiej, wzmacnia się wtedy efekt mikrofonowy, a więc przenoszenie po kablu otarć i uderzeń na słuchawki i tym samym do naszego ucha.

Grzbiety nie są magnetyczne. Audictus nie stosuje tego udogodnienia w swoich słuchawkach.

Wygoda stoi na bardzo przyzwoitym poziomie. Słuchawki są drobne, a przez to dyskretne, nie wypadały mi z uszu podczas użytkowania, szybko i komfortowo można było je zaaplikować, zaś kabelki wystające z korpusów nie przeszkadzały w żaden sposób. Explorerów można bez problemu używać również w konfiguracji OTE, gdzie to potrafią być jeszcze wygodniejsze. Wszystko za sprawą wypustków z wyprowadzeniami kabli sygnałowych, które sztywnością przypominają mi K370 i K390NC, a więc przeciętnie. Można spokojnie umieścić słuchawki w kanale tak, aby mieścił się on w naturalnych wyżłobieniach naszej małżowiny.

Izolacja również nie jest najgorsza, a w OTE wręcz rewelacyjna, ale słuchawki definitywnie nastawione są na kompensację basu w sposób akustyczny, jako uzupełnienie pasywnej izolacji od otoczenia. Przy okazji podpowiem, aby nie wzorować się na zdjęciu kobiety z białymi Explorerami dostępnym na stronie producenta – jest to aplikacja niepełna, a słuchawki nie zostały prawidłowo umieszczone w uszach. I jak zawsze uczulam na prawidłowe użytkowanie słuchawek tego typu.

Praktycznie jedyną „wadą”, jakiej się doszukałem, jest brak magnetycznych korpusów, które ułatwiłyby korzystanie ze słuchawek przy częstym wyciąganiu z kanałów. Rzeczą znacznie bardziej poboczną jest też nieprawidłowe opisanie słuchawek na przyklejonej do kabla etykiecie. Nie jest to bowiem model bezprzewodowy Bluetooth. W świetle całości jest to jednak kompletnie pomijalne głupstwo, którego przyznam nie wiedziałem nawet czy jest sens umieszczać w recenzji. Mam jednak doświadczenia z użytkownikami, którzy im mniej płacą za słuchawki tym większe wymagania mają co do perfekcji wykonania w każdym możliwym aspekcie, dochodząc czasami do granic absurdów. A gdy już coś znajdą i np. niech będzie to nawet owe niedokładne opisanie produktu, podnoszą dramatyczny alarm gdzie tylko się da. Zresztą możliwe że to tylko moja sztuka posiada taką etykietę, a którą przecież można sobie odkleić w każdej chwili.

Ogólnie słuchawki robią bardzo dobre wrażenie na tym etapie, więc pewnym krokiem możemy myślę przejść dalej i zobaczyć jak prezentują się brzmieniowo.

 

Przygotowanie do odsłuchów

Jak zawsze wszystkie procedury i opisy można znaleźć na tej stronie, wraz ze sprzętem który jest przeze mnie wykorzystywany, a który przewija się również i w tej recenzji w jej treści.

Ponieważ słuchawki przyjechały jako sprzęt nowy, zostały poddane profilaktycznemu dotarciu się przez kilka dni. Doszły do siebie bardzo szybko, bo w przeciągu kilkunastu minut i ustabilizowały w pierwszej godzinie.

 

Pomiary

Choć na wykresie tego nie będzie widać w sposób jednoznaczny, są to słuchawki o ciemniejszej karnacji, mocnym basie i opadającym natężeniu w ramach wyższego sopranu. Stąd przełożenie w prostej linii na mniejszą scenę.

Przypominam, że wszystkie wykresy akustyczne są materiałami o charakterze pomocniczym i nie są w stanie przekazać całości zdolności do reprodukowania muzyki przez daną parę słuchawek, zwłaszcza dokanałowych. Jak w każdych słuchawkach tego typu, różnice względem recenzji będą spowodowane nie tylko gustem posiadacza, ale też wynikające z jego anatomii, sposobu aplikacji słuchawek, przylegania oraz doboru tipsów.

Ponieważ przy SHE3700 było o tym trochę i ignorowano to o czym pisałem w recenzji, przypominam również następującą prawidłowość: jeśli dana osoba nie ma możliwości poprawnego zaaplikowania słuchawek ze względu na swoją własną, unikalną anatomię lub nie potrafi tego zrobić tak jak trzeba, niech nie używa konstrukcji dokanałowych w ogóle.

 

Jakość dźwięku

Audictus Explorer to słuchawki mające w swojej cenie sporo do powiedzenia jako całość. Podoba mi się przy tym również ogólny kierunek, jaki firma sobie obrała, a więc przekonanie nas – użytkowników – opłacalnością.

Basem Explorery w istocie nie pogardzają i emanują nim obficie. Jest go dużo i głęboko, przez co słuchawki w domyśle konstruktorów zapewne miały sobie radzić lepiej z miejskim zgiełku. Ale też cieszyć uszy osób preferujących bas, zwłaszcza te poszukujące tego średniego podzakresu. Ilościowo można byłoby porównywać je do T20i i jeśli stroić głośność pod najbardziej rzucający się w uszy fragment pasma, byłby to właśnie bas. Jeśli za cel obierzemy średnicę i sopran, które pozostają w jego cieniu, będzie dla nas podkreślony. Czy jest to dla typowych basolubów? Może też jeszcze nie do końca, ale na pewno nie będą zawiedzeni.

Średnica wraz z sopranem zajmują drugie miejsce w szeregu, choć można byłoby doszukiwać się także i lekkiego wysuwania się tego pierwszego elementu ponad sopranowego towarzysza. Wrażenie to zaczyna troszeczkę zanikać na jaśniejszym sprzęcie, ale z reguły jest tak, że Explorery odbiera się jako jednoznacznie ciemne słuchawki. Wokaliza jest tu przyjemnie wygładzona, bardziej komponująca się z basowym charakterem tych słuchawek. Ale nie ma też efektu, że wokal zostaje nam podsunięty na talerzu pod nos. Średnica jest po prostu nieco zagęszczonym zakresem o optymalnej pozycji względem słuchacza – nie za daleko, nie za blisko.

Nawet po odjęciu basu daje się odczuć w nich przy zaokrąglenie na sopranie, jakby delikatne wycofanie połączone z chęcią uniknięcia wszelkich sybilantów. Jednocześnie instrumenty smyczkowe i detale nadal są w swoim clou słyszalne. Nie mają przez to aż takiej szybkości i ataku, a bardziej skupiają się na wydźwięku i masie, przyjemności. Czysto de gustibus mogłyby być dla mnie jaśniejsze oraz spokojnie mniej basowe, a więc dokładnie tak, jak mają dwa razy od nich droższe Beyerdynamic Byron, traktowane przeze mnie jako kilkukrotnie tańszy i niższy klasowo odpowiednik Aune E1. Domyślam się, że będzie to duży problem zwłaszcza dla osób używających jaśniejszych słuchawek. Idąc w Explorery np. z perspektywy Etymoticów HF2 dostaniemy po uszach praktycznie o 180’ odmiennym brzmieniem, melasą i basem, przez co nasz słuch będzie musiał się po chwili do nich przystosować. W procesie adaptacyjnym, ale też podczas zwykłego użytkowania, pomaga im lżejszy i jaśniejszy sprzęt źródłowy, który jest wysoce przeze mnie rekomendowany.

Scena w tym wszystkim nie jest przesadnie duża i to zasługa, a może raczej wina, przygładzonego sopranu. Ale też nie jest najmniejsza i – co prawda mocno z pamięci – ale wydaje mi się, że w Alphach była mniejsza. Explorery mocniej rozbudowują ją na szerokość i to jest ich punkt zaczepienia. Zwłaszcza w dobrze zrealizowanych scenicznie nagraniach Explorery potrafią zaskoczyć in plus.

Czytelne oznaczenie kanałów, które ułatwia aplikację - przy zakładaniu musimy je "widzieć" i wtedy orientacja jest poprawna.

Sumarycznie, brzmieniowo słuchawki takie jak Explorer odbieram z reguły na dwóch płaszczyznach: stawiając się tradycyjnie w roli ich użytkownika docelowego i to jeszcze korzystającego z nich dokładnie w tych miejscach, pod jakie były projektowane, a także z perspektywy własnej, czysto subiektywnej i osobistej.

W tym pierwszym przypadku sprzęt sprawdza się wyśmienicie i zdaje się, że dobrze wpisuje w ogólny gust czy może trend pośród swojej docelowej klienteli: słuchawki trochę ciemniejsze i bardziej basowe, które mają „bass” i nadają się z racji marginesu na jego kompensację chociażby do użycia w środkach transportu masowego. Pojedynek między silnikiem starego Jelcza a Explorerami może więc wyjść bardzo zwycięsko na rzecz tych drugich. Jednocześnie wspomniany „bass” też jest zaoferowany, a przy głębokiej aplikacji i poprawnej izolacji nawet przez większą ilość „s” niż tylko dwa. Jest porządny wygar, a średnica i góra zachowują się w jego kontekście należycie. Trochę przypominają mi się w tym względzie PL11, może troszkę też NE700M, a więc słuchawki również obfite w dolne zakresy.

W drugim do gry wchodzą już moje czysto personalne odczucia, a więc i gust, jaki determinuje u mnie słuchawki mające potencjał do ostania się na stałe, a tym samym użytkowanie ich w sposób ciągły, albo przynajmniej „od kaprysu”. Wiele takich słuchawek znajduje się obecnie u mnie i sięgam po nie czasami i po półrocznych przerwach. A gdy już sięgnę, siedzę i słucham kilka dni pod rząd.

W zasadzie jedynym elementem na który podczas testów osobiście narzekać i z którym pozostało mi od czasu do czasu powalczyć, był bas. Słuchawki mają cieplejszą naturę, która w żaden sposób mi nie przeszkadza, a do której też nawet w trakcie stacjonarnego słuchania jestem w stanie się przyzwyczaić. Bas jednak za każdym razem lubiłem sobie nieco odjąć, a gdy to uczyniłem, to – identycznie niczym w T20 – mogłem słuchać muzyki za pomocą Explorerów godzinami.

Co prawda zależy on od tego jak dobrze słuchawka wejdzie nam w kanał, jego nieskromna ilość będzie potęgowała się wraz z większą izolacją (tj. głębszą aplikacją). To właśnie ta nieskromność jest jedynym elementem, na który trzeba uważać, przynajmniej w moim przypadku. Nadmiar basu powoduje bowiem u mnie problemy natury migrenowej, tak samo jak nadmiar sopranu i sam mógłbym się zastanawiać który bardziej daje mi się we znaki. Także choć lubię bas, zwłaszcza wydany dobrze lub nieprzyzwoicie dobrze (TH610, LCD-3), umiar również jest wskazany. Co ciekawe, po odsłuchach tych pierwszych jest mi łatwiej Explorery zaakceptować, także po raz kolejny nie bez znaczenia jest punkt odniesienia, względem którego będziemy czynili ich ewaluację.

Niemniej słuchawki odbieram pozytywnie, szczególnie jako pakiet. Jest to dla mnie bardziej basowe wydanie modelu Brainwavz Alpha w niższej cenie i z lepszym wykonaniem oraz ergonomią. Słuchawki nie tylko dla oszczędnego basoluba mogą być świetnym wyborem, ale i osoba mająca nieco bardziej umiarkowane preferencje też nie powinna z nich rezygnować, jeśli odczuwa duży nacisk na budżet. Takim osobom rekomendowałbym zabawę z ich zakładanie, ponieważ mogą wtedy układać się bardziej korzystnie co do basu, kosztem nieco izolacji. Można również próbować szczęścia z piankami, ale moje Comply S400 prócz odjęcia nieco basu matowiły i jeszcze bardziej odcinały sopran. Niemniej wszelkie eksperymenty pozostają w gestii samego posiadacza.

 

Dla kogo Explorery?

W swoim żywiole podejrzewam znajdą się, gdy trafią na użytkownika:

  • lubiącego głęboki bas i stroniącego od jednoznacznie ostrej góry
  • bardzo często wychodzącego ze słuchawkami na miasto
  • słuchającego muzyki w bardzo głośnych pomieszczeniach (kompensacja basu)
  • wymagającego dobrego wykonania mimo niskiej ceny

 

Słuchawki raczej nie spodobają się natomiast osobom:

  • preferującym słuchawki jasne i lekkie
  • również tym lubiącym bardziej wyważone brzmienie
  • wrażliwym na nadmiar basu
  • używającym słuchawek głównie w domu, gdzie nie ma potrzeby kompensacji basu z otoczenia

 

Na tym zdjęciu widać jak wielkie są na ich tle Adrenaline. Albo jak małe są Explorery.

Oczywiście mogą być również wątpliwości natury czy warto je brać ponad słuchawkami bezprzewodowymi. Niestety nie są mi znane na tyle dobre słuchawki bezprzewodowe w cenie poniżej 100 zł, które mógłbym polecić i jak na razie kilka prób testów takich urządzeń zakończyła się niepowodzeniem. Jedynym więc produktem dokanałowym najbliższym w tym względzie będą również Audictusowe Adrenaline oraz może Brainwavz BLU-100, w tym ostatnich zwłaszcza, jeśli ktoś preferuje podobne do Explorerów strojenie.

 

Dobór źródła

Explorery powinny unikać mocnych prądowo torów. Lekkie i jasne odtwarzacze są im pisane, chociażby w przypadku tych pierwszych Shanling M1 (na zdjęciu mój prywatny egzemplarz), a w drugich – strasznie „szeptany” również i u mnie w komentarzach xDuoo X3.

Shanling M1 to specjalista od takich słuchawek, bo paradoksalnie jego słabszy bas nie podkreśla tego w słuchawkach.

Bardzo nie lubię marketingu szeptanego i delikatnie mówiąc nie pochwalam parania się tego typu metodami promowania produktów ponad rzetelnymi i opartymi na faktach ocenami, a co sugeruje, że sprzęt ten najwyraźniej ma chyba jakieś problemy by samodzielnie się obronić w różnych testach i u samych użytkowników. Trzeba jednak oddać sprawiedliwość, że w tym konkretnym przypadku odtwarzacz ten jest pod Explorery jak znalazł przez swoją jasną naturę. A idąc tym tropem, przy tak tanich słuchawkach nawet telefon będzie wystarczającym kompanem. Uwzględniając bas podejrzewam, że być może producent własnie tutaj upatrywał się nawet docelowo.

 

Podsumowanie

Explorery to słuchawki niby typowe dla tańszych przedziałów cenowych, bo stawiające na popularne strojenie bas + cieplejsza reszta, ale nietypowo wydane w sposób porządny i z zachowaniem wszystkich zasad dobrych dokanałówek, przecząc tym samym swojej bardzo niskiej cenie. Kabel w oplocie, metalowe korpusy, bardzo fajna ergonomia, pilot na kablu do odbierania rozmów… może tylko etui brak, choć nie wiem czy na miejscu jest w ogóle go wymagać przy takiej cenie.

Ogólnie bardzo fajny zestaw, choć wolałbym granie w stylu Byronów lub E1, tj. na mniej basu a więcej góry. De gustibus.

Sprzęt można polecić nie tylko fanom basowego, cieplejszego grania, ale też tym mimo wszystko chcącym nabyć takie słuchawki dla samej jakości wykonania i niskiej ceny. Dla mnie osobiście ich basu mogłoby być spokojnie mniej, zaś na górze także zapaliłbym troszkę więcej światełka, ale to akurat moje preferencje i wiem, że w takim kształcie paradoksalnie częściej akceptowalny przez innych użytkowników jest układ strojenia właśnie taki, jaki prezentują Explorery. I dla nich też należałoby wystawić im Rekomendację.

 

 

Słuchawki Audictus Explorer na dzień pisania recenzji są dostępne do nabycia w cenie od ok. 70 zł. (sprawdź dostępność i najniższą cenę)

 

Zalety:

  • bardzo solidna konstrukcja rokująca dobrą wytrzymałość jak na tą cenę
  • dodatkowe tipsy w zestawie
  • kabel w materiałowym oplocie i pilot z mikrofonem
  • duża wygoda i łatwość w aplikacji
  • dyskretne korpusy o niskiej wadze i małych gabarytach
  • bardzo dobra izolacja pasywna w konfiguracji OTE
  • ciepłobasowe brzmienie w stylu Brainwavz Alpha o całkiem dobrej jakości
  • świetne dla fanów basu i zastosowań miejskich (kompensacja dołu)
  • bardzo wysoka opłacalność

Wady:

  • brak korpusów magnetycznych
  • subiektywnie basu mogłoby być spokojnie mniej, a w sopranie trochę więcej światła
  • jednak jakimkolwiek etui (nawet woreczkiem) bym nie pogardził

 

Serdeczne podziękowania dla firmy Audictus, za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów.

 

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

17 komentarzy

  1. Szanowny Panie,
    Jako stały czytelnik pańskich tekstów, dziękuję za ucztę słowa pisanego i recenzję.
    Wiele z produktów, o których Pan pisze, wzbudza we mnie większą lub mniejszą ciekawość. Niestety zdecydowanie nie podzielam zainteresowania słuchawkami o konstrukcji dokanałowej. Stoją tutaj na przeszkodzie względy estetyczne – nie odpowiada mi sposób ich aplikacji i związany z tym dyskomfort higieniczny. Nie chodzi tutaj oczywiście o brak higieny, ale o „wewnętrzny przymus” ciągłego czyszczenia tipsów po aplikacji.
    Mam też małą poradę techniczną – jeśli nie chce Pan „nabiegać” się za symbolem „stopnia” to polecam kombinację: „Alt (przytrzymany lewy klawisz) + 0176 (np.: z klawiatury numerycznej)”.
    Pozdrawiam.

    • Witam Panie Krzysztofie,

      Dziękuję za podzielenie się opinią i podpowiedzią. Przyznam Panu że również nie jestem specjalnym fanem słuchawek dokanałowych z różnych powodów, w tym zdrowotnych (ciśnienie wewnątrz ucha, temperatura itd.), dlatego preferuję modele pełnowymiarowe i takie też dominują w moich zasobach. Niemniej słuchawki o dokanałowej konstrukcji często są jedynym sposobem na odsłuch muzyki w głośnym otoczeniu, a czego szuka również sporo osób tutaj na blogu. Stąd też wszechstronność podejmowanych tematów i rozbudowanie ich również o obszary dokanałowe (oraz różne przedziały cenowe, bo i tu występuje mnogość potrzeb).

      Pozdrawiam.

  2. Panie Jakubie, czy może Pan nakierować mnie na modele wokół uszne w przedziale cenowym 200-350zł (zamknięte/pół zamknięte z welurem), które dobrze synergizowały by się z DF Black 1.5

    PS. Doceniam, że nie boi się Pan recenzować niskiej półki cenowe, dzięki Panu wiem gdzie odsyłać znajomych przed zakupem 🙂

    • Doceniam ciepłe słowa, dlatego proszę wybaczyć Panie Krzysztofie, ale nie widzę żadnego związku między tym komentarzem a recenzowanymi przeze mnie słuchawkami. Takie pytanie zgodnie z zaznaczonymi na czerwono sugestiami mógł Pan spokojnie zadać na forum. Słuchawki które polecam są u mnie od lat listowane w Polecanych na blogu. Zaś w recenzji DFB zawarłem jak dobrze pamiętam multum wskazówek co do tego jakie słuchawki będą się z nim komponowały. Zachęcam tym samym do lektury.

  3. Panie Jakubie,

    Podobnie jak p. Krzysztof również nie jestem fanem słuchawek dokanałowych, stąd pytanie: czy zamierza Pan w najbliższej przyszłości opisać alternatywy dla dousznych AKG Y16? Korzystam z nich na co dzień z Samsungiem Galaxy S7, ale powoli zaczynają mi się „kończyć” 🙂 Chętnie poczytałbym pańskie opinie o alternatywach dla tego modelu (szczególnie słuchawki z kontrolerem i mikrofonem).
    Pozdrawiam

    • W najbliższym czasie nie spodziewam się takowego sprzętu na testach. Będzie za to sporo modeli pełnowymiarowych wyższych lotów w tym miesiącu. Jedyna szansa że Top Hifi czymś mnie zaskoczy.
      Pozdrawiam.

  4. Mam pytanko o tę konfigurację OTE.
    To jest jakiś dodatek czy zupełnie inne słuchawki?
    Ze zdjęcia wynika, że inne, ale nie widzę w opisie producenta wzmianki o tym.

    • OTE (Over The Ear) – sposób założenia słuchawek dokanałowych polegający na poprowadzeniu kabla nie klasycznie w dół, a za małżowiną. Pozwala to niekiedy zredukować efekt mikrofonowy kabla i zwiększyć wygodę. Niektóre słuchawki, np. Westone, są przeznaczone tylko do zakładania w taki sposób i kształt ich korpusów jest odpowiednio przez to wyprofilowany.

      Dopisałem to pojęcie wraz z powyższą definicją do słownika, aby służyło na przyszłość: http://audiofanatyk.pl/slownik-popularnych-pojec-audio/

  5. Dziękuję za kolejną rzeczową recenzję, dzięki której dokonałem nowego zakupu.

    Szukałem tanich słuchawek, zapewniających dobrą izolację, do użytku outdoor. Muszę przyznać, że nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, zajęło mi trochę czasu znalezienie odpowiedniej metody aplikacji, w czym nie pomagały dołączone silikonowe tipsy. Optymalne okazało się OTE i użycie pianek comply od Brainwavz M1. W takiej konfiguracji nie odczuwam potrzeby redukcji niskich tonów przy pomocy EQ. Delikatne podbicie tonów wysokich natomiast istotnie otworzyło słuchawki. Nie zapewniają wyżyn rozdzielczości, niemniej jest całkiem przyzwoicie jak na słuchawki typowo budżetowe.

    W tej cenie, bardzo rozsądna propozycja do codziennego użytku.

  6. Ja osobiście bardzo się zawiodłem na tych słuchawkach.
    Mają poważną wadę, której nigdzie wcześniej w internecie nie wyczytałem. Mianowicie „osłonki” przetworników wykonane są z papieru, które przy dłuższym użytkowaniu nasiąkają potem i słuchawki grają ciszej i są przytłumione. Jak używamy słuchawek zaraz po kąpieli to jest tragedia.
    No i najgorsze jest to że plastikowy przycisk umieszczony na przewodzie dosłownie rozleciał mi się w palcach gdy zmieniałem piosenkę. Na szczęście udało się jakoś pozbierać z ziemi plastikowe części i poskładać to. Może to tylko mój felerny egzemplarz, ale zraziłem się do tej firmy i już nic od nich nie kupię. Oddałem słuchawki na reklamacje i praktycznie natychmiast oddali kasę. Teraz będę szukał innych, a słuchawek polskiej firmy już nigdy nie kupie (na overmax 3.1 też się zawiodłem).

    • Panie Przemku, nie używa się słuchawek zaraz po kąpieli. Żadnych. Explorerów używałem bardzo długo i nie miałem problemów ani z pilotem (którym nota bene NIE zmienia się utworów), ani z maskownicami przetworników. Te z kolei często ludzie wymieniają sami na własną rękę, manipulując w ten sposób tonalnością, zwłaszcza po tym jak odkryto, że HiFiMANy RE400 i RE600 różnią się praktycznie tylko tym materiałem, a producent za te drugie inkasuje więcej PLN.

    • Dlaczego pilotem nie zmienia się utworów? Połączenie mogę odebrać a piosenki zmienić już nie mogę? Nie rozumiem.
      Jeszcze dodam tylko, że jeśli chodzi o dźwięk to słuchawki były naprawdę ok jak za tą cenę. Słucham różnych gatunków house i pobicie basu mi akurat pasowało. I jeszcze jedna drobna wada – przy końcówce jack materiałowy oplot dość szybko zaczął się niszczyć.

    • Przycisk pierwotnie służy do odbierania połączeń, ale w większości odtwarzaczach w smartfonach można ustawić podwójne kliknięcie – przełączenie do przodu, potrójne – do tyłu.

  7. Zakupiłem słuchawki po opiniach w internecie nie znając marki. Początkowo bylem bardzo zadowolony. Znakomita jakość dźwięku i wygląd. Jedyne co mi się nie podobało to „chrupanie” podasz jakiegokolwiek poruszania. Zdecydowanie nie polecam do ćwiczeń / dłuższego poruszania, to uczucie jest okropne. Już po miesiącu czasu zauważyłem że na końcu kabla (wejście Jack) nitki materiału którym opleciono druciki zaczynają wychodzic. Jednakże wszystko działało. Niestety po około 3 mies użytkownika zaczynały przerywać, zatrzymać muzeke oraz wpłaczac asystenta Google. Zareklamowalem je w media. Po tyg dostałem nowe. Niestety 4 mies po dostaniu nowych lewa słuchawka siadla. Zaczęła przerywać aż w końcu przestała działać.
    Osobiście nie polecam tegoż modelu ze względu na wykonanie i awaryjność.

    • Również posiadam Explorery, jako tanie słuchawki obwodowe i ok. roku nie stwierdziłem takiego zachowania. Jakiekolwiek chrupanie u mnie nie występowało.

    • Niestety mogę potwierdzić problem z jakością wykonania. Po pół roku użytkowania (praktycznie 95% czasu indoor) lewa słuchawka zaczyna przerywać więc pewnie długo nie pożyje. I też mam wrażenie, że grają ciszej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *