Z chińskimi markami jest ostatnio obrodzenie. Widać to wyraźnie w słuchawkach dokanałowych, gdzie fale coraz to nowych zatyczek dosłownie zalewają rynek, czasami tylko po to, aby zaraz zniknąć w odmętach niepamięci, ale też i czasami skutkując wyśrubowaniem jakości dźwięku w coraz to niższych przedziałach cenowych. Bardzo podobna tendencja ma też miejsce w głośnikach komputerowych, czego przykładem są recenzowane Fenda R30BT. Na szczęście od strony tej drugiej grupy.

Dostajemy w zestawie to co widać. Komplet kabli i pilot, wszystko gotowe do podłączenia wprost z pudełka.

 

Dane techniczne

  • Moc wyjściowa (RMS): 2 x 25W
  • Pasmo przenoszenia: 30 Hz ~ 20 KHz
  • Typ wejścia: 3,5 mm AUX, RCA, Bluetooth 4.0
  • Głośnik niskotonowy: 4″
  • Głośnik wysokotonowy: 1″
  • Wymiary: 160 × 280 × 205 mm (szer. x wys. x głęb.)
  • Waga: ok. 6,3 kg
  • Gwarancja: 24 miesiące

 

W zestawie prócz głośników znajdziemy również:

  • (bardzo) prostą instrukcję obsługi
  • kabel sygnałowy do spięcia obu satelitek
  • kabel jack – jack
  • kabel jack – 2x RCA
  • pilot zdalnego sterowania

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Nazwa Fenda została przeze mnie zastosowana w recenzji głównie dlatego, że tak brzmi nazwa domeny tej marki. W pisowni jest to „F&D”, co można wymówić jako „efenddi” lub „fid”. Jak by jednak nie leżały nam kwestie słowotwórcze, umówmy się po prostu, że pójdziemy śladem pola „adres” w przeglądarce i jeśli jest tam Fenda Audio, to niech będzie również i tutaj. A że kolumienek jest jedna para, niech będą tez i Fendy.

Radzę nie gubić pilota. Dzięki niemu mamy mamy chociażby sterowanie odtwarzaniem.

Ale dość o tym. Przedmiot recenzji. R30BT to małe komputerowe kolumienki stereo w koncepcji aktywnej i – co najważniejsze – bezprzewodowej. Wykonane są z płyt MDF w okleinie mającej imitować fakturę skóry w wyglądzie i dotyku. Generalnie utarło się, że sprzęt wireless z racji konieczności zmieszczenia w sobie jeszcze dodatkowo komponentów odpowiedzialnych za komunikację oraz przetwarzanie sygnału cyfrowego (takową rolę pełni wewnętrzny DAC). Podnosi to koszta lub każe w ramach konkretnej ceny oszczędzać na wszystkim innym. Przy raptem tylko 300 złotych mało jest więc pola do manewru i opcji skąd by tu podebrać w ramach budżetu produktowego trochę grosza.

Maskownice są bardzo łatwe do ściągnięcia.

Gdzie więc poczyniono oszczędności? Najprawdopodobniej w ramach precyzji wykonania, bowiem na głośnikach widać tu i ówdzie drobne niedoskonałości, przesunięcia itd. Nic jednak co sprzęt by nam przekreślało użytkowo bądź stwarzało ryzyko przedwczesnego zużycia.

Pod nimi ukazują nam się realne przetworniki. Prawa kolumienka ma całą elektronikę sterującą i zasilanie.

Przesunięcie funduszy wykonano tym samym na cechy eksploatacji codziennej, a więc możliwości regulacyjne i przyłączeniowe. Koronną jest opcja kompletnie bezprzewodowej komunikacji z komputerem, tabletem czy telefonem za pośrednictwem standardu Bluetooth. O tym jakie niesie to pozytywy jeszcze zapewne rozwinę się, ale wystarczy na tym etapie wspomnieć, że zaoszczędzimy dzięki temu na dodatkowych kartach i układach zewnętrznych. Wystarczy dokupić np. zwykły nadajnik BT na USB, aby mieć zagwarantowaną maksymalną jakość komunikacji, a przynajmniej w zakresie medium transmisyjnego. Jeśli i na to nas nie stać, nie ma problemu – w zestawie są dokładnie wszystkie możliwe kable. A ponieważ są to kolumienki aktywne, nie są do nich potrzebne również żadne inne urządzenia wzmacniające.

Przetwornik średnio-niskotonowy ma średnicę 4". Przez szybkę widać zaś płytkę nadajnika podczerwieni.

Trochę nietypowo, ale całą elektronikę umieszczono w prawym głośniku, zamiast w lewym. Lewy kanał jest zwykłą satelitką, którą przyłącza się do prawego za pomocą zwykłego głośnikowego przewodu sygnałowego. Tak połączoną ze sobą parę głośników możemy podłączyć do innego urządzenia za pomocą albo konwencjonalnego kabla analogowego, albo sparować bezprzewodowo na dwa sposoby: ręcznie lub przez NFC (odpowiedni punkt jest zaznaczony ikonką na górnej ściance prawej kolumienki).

Kopułka 1" tweetera dzielnie daje sobie tutaj radę i nie krzyczy na nas jak oszalała.

Również w niej znajduje się „szkiełko” z diodami stanu pracy i czujnikiem pilota, a także boczny panel sterujący. Składa się z trzech pokręteł i włącznika sieciowego oraz wyjścia słuchawkowego. Pokrętło głośności jest cyfrowe, dzięki czemu unikamy problemów z niezbalansowaniem kanałów typowym dla bardzo tanich potencjometrów. Po wciśnięciu pokrętła Fendy przełączają się w tryb analogowy, a dioda zmienia kolor z niebieskiej na zieloną. Podczas pracy dioda z przodu głośników jest wyraźna i intensywna, ale umieszczona pod maskownicą wyraźnie się w tym względzie tonuje. To ważne zwłaszcza dla osób pracujących po nocach.

Dwa pozostałe pokrętła to już normalne zakresówki od-do, sterujące basem i sopranem. Można się z nimi nieźle dać nabrać na początku, ponieważ wprost po wyjęciu z pudełka są ustawione w pozycji -100%. Aby uzyskać dźwięk „domyślny”, a więc taki jaki powinien być od samego początku bez żadnych korekcji, musimy ustawić oba pokrętła w pozycji wyśrodkowanej. Niestety w pozycji zerowej nie wyczujemy żadnego fizycznego oporu, jak to często bywa w innych głośnikach, a wskazanie na pokrętłach również nam tego nie ułatwi – jest trudno widoczne.

Panel regulacyjny umieszczono na ściance bocznej prawej kolumienki.

Producent wiele rzeczy zawarł na pilocie zdalnego sterowania i bez możliwości znalezienia ich na samych głośnikach. Sam pilot sprawia wyraźnie lepsze wrażenie niż np. ten dołączany do poprzednio recenzowanych SPS-707, zasilany jest pojedynczą baterią CR2025.

Trochę nieintuicyjnie rozwiązano włączanie i wyłączanie. Po włączeniu należy bowiem przekręcić w dowolną stronę pokrętło głośności, aby głośniki faktycznie się aktywowały. Oczywiście cały czas mówimy o sytuacji, w której nie mamy dostępu do pilota, lub po prostu sprawdzamy na szybko głośniki już po zakupie. Za wrażenia dźwiękowe odpowiadają tu dwa przetworniki: 1″ wysokotonowy oraz 4″ średnio-niskotonowy, wspierany dodatkowo przez tylny komin Bass-Reflex.

Tym razem niestety nie ma odpinanego okablowania. Drugie wejście AUX jest na zwykły wtyk jack, co ułatwia podłączenie z np. telefonem.

Fenda chwali się na naklejce mocą 5000 W, ale oczywiście jest to tylko wartość PMPO, przypominająca często spotykane oznaczenia tego typu w radiomagnetofonach starszej daty oraz niskiej ceny. Każda kolumienka dysponuje mocą 25 W na kanał, co jest wartością więcej niż wystarczającą. Tylne ścianki nie skrywają praktycznie niczego mistycznego ponad tym, czego nie byłbym Państwu w stanie zaprezentować zdjęciami. Jedynie w oczy (i palce) rzuciła mi się niekonsekwencja tylnych gniazd sprężynkowych. Realnie takowe posiada tylko lewa kolumienka. Główna ma typowe gniazda zatrzaskowe. Oba jednak trzymają kabel sygnałowy bardzo mocno i potrzeba wyjątkowo dużej siły, aby kabelek „wyrwać” z jednej z nich.

Maskownice można ściągnąć bardzo łatwo, nawet jedną ręką, ponieważ trzpienie są stosunkowo krótkie i nie penetrują otworów montażowych aż tak głęboko. Jak dla mnie trochę szkoda że producent nie zdecydował się na wymienne kable IEC, które jeszcze dodatkowo powiększyłyby możliwości rozstawu R30BT, ale rozwiązania rzadko są spotykane w klasie budżetowej. Wspominam o tym ze względu na nieco krótki kabel zasilający.

Ostatecznie głośniki pozostawiają po sobie w zakresie konstrukcji dosyć dobre wrażenie, jeśli jesteśmy pomni ceny.

 

Jakość dźwięku

W całościowym zarysie R30BT to ciepło-muzykalne głośniki o szeroko rozumianej poprawności akustyczno-scenicznej. Uniwersalne i praktyczne brzmienie, w którym większość osób się myślę odnajdzie. Ze względu na sporą adaptacyjność, do wrażenia kocyka, które towarzyszy tym głośnikom, można się całkiem szybko przyzwyczaić.

 

Bas

Linia basowa jest tworzona trochę na zasadzie progresywnej, a więc im dalej w las, tym więcej daje się w nim usłyszeć. Nie jest to oczywiście zejście do samego piekła, bo i strojenie tak przetworników, jak i portów BR przy tak małych obudowach na to fizycznie nie pozwala. Dlatego też ważnym jest, żeby umieć przejść ponad pewnymi problemami z linią basową. Często użytkownicy nie potrafiący tego uczynić wybierają modele 2.1 z dodatkowym głośnikiem niskotonowym. Tu jednak zakładamy, że sprzęt ma trafić do osoby o małej przestrzeni biurkowej i niechęci do zalewania pokoju rezonującym basem.

W tym też zakresie nie da się powiedzieć więcej, jak to, że Fendy spokojnie spełniają założenia, jakie stawiałbym głośnikom o tak niskiej cenie.

 

Średnica

Jest to obok basu najbardziej rzucająca się w uszy część spektrum brzmieniowego R30BT, jeśli pokrętłami nie zdecydujemy inaczej. Głośniki nie dystansują wokalizy na całym spektrum, a jedynie najwyżej na styku średnicy z górą, utrzymując wszystko co poniżej jako zakres bliski i namacalny. W ten sposób pracują na bardzo konkretny przekaz muzyczny i jednocześnie brak przeostrzeń wynikających z brutalnej czasami syntezy średnicy z sopranem.

Bardzo często w słuchawkach, zwłaszcza tych bardziej muzykalnych, można uzyskać wokalizę lepszą i bardziej słyszalną niż na głośnikach, jeśli w obu przypadkach mówimy o modelach budżetowych. Fendy zaczynają troszkę przeczyć tej regule, choć jako delikatny wyjątek i tak ją potwierdzając. Gdybym jednak miał wskazać słuchawki bardzo podobne w zachowaniu oraz ogólnej tonalnej manierze do R30BT, prawdopodobnie wskazałbym Superluxy HD660/HMD660. Grają dokładnie w taki sam sposób, a więc ciepło i muzykalnie, z wokalizą przybliżoną, sceną dosyć wyważoną (choć stosunkowo małą i tu Fendy w ramach swojej własnej konstrukcji będą zyskiwały drobną przewagę na tle innych zespołów głośnikowych), ale też i również wyczuwalnym kocykiem.

 

Góra

W przeciwieństwie do np. ostatnio recenzowanych SVENów, jest to zakres przygładzony, cywilizowany i naturalny, pozbawiony agresji, ale też nie schowany jakoś przesadnie. Korzystnie wpływający na wrażenie muzykalności, choć z drugiej strony generujący też pewne wrażenie zamkniętości i wspomnianego kocyka na sopranie. Tu znów należy skontrować ten zarzut wysoką dozą adaptacyjności, jaką serwują R30BT, pozwalając w ten sposób użytkownikowi na stosunkowo szybkie przyzwyczajenie się do takiego grania.

Rewelacyjne okazuje się w tym kontekście pokrętło regulacji sopranu. W wielu budżetowych głośnikach okazywało się bardzo sztucznym w działaniu i uzyskiwanych efektach, tu jednak przez spory czas notujemy realistyczny wzrost tonalności. Nie ma artefaktów i sztuczności, a zamiast tego czysta bezkarność w aplikowaniu dodatkowej warstwy sopranowej. Ta zaś wzmacnia detaliczność i pozwala na nieco lepsze wykańczanie pogłosów, powiększając scenę.

 

Scena

Tą z kolei trzeba pochwalić. Zazwyczaj jest tak, że głośniki grają nam głównie na boki, traktując głębię mniej lub bardziej po macoszemu. Tak było przy SPS-707. Miło było więc usłyszeć w R30BT, że ich scena jest całkiem zgrabnie zbalansowana między jedną a drugą osią, z reguły trochę głębsza niż szersza, a także – znów w opozycji do SVENów – bardziej do tyłu niż do przodu, co daje ciekawy efekt końcowy. Oznacza to również, że przy dobrym rozstawie nie odczujemy typowych braków w wysunięciu, choć oczywiście na szerokość można próbować pracować np. rozstawem bazowym lub akustyką związaną z przestrzenią dookoła kolumn.

 

Całokształt

Jednym z powodów, dla których niespecjalnie lubię rozmawiać na tematy dot. budżetówki, jest fakt, że to właśnie tam rodzi się najwięcej pytań ze strony potencjalnych kupujących. Doprawdy jest to niesłychane, że wątki na forach i pod recenzjami ciągną się w nieskończoność, a niektóre problemy lub wątpliwości opisywane są z taką finezją i obszernością, jakoby sprzętu za dwa zera więcej dotyczyły. Paradoksalnie dyskusje na temat sprzętu już typowo audiofilskiego, jeśli już przybierają takie rozmiary, to najczęściej jako wątki zbiorcze. Łączyć je też potrafi dokładnie taki sam opis wymagań ze strony docelowego użytkownika, któremu trzeba wyjaśniać przy okazji sprzętu budżetowego, że to co sobie obrał za cel da się zrealizować na ogół właśnie po dołożeniu tychże dwóch zer.

Recenzowane R30BT mają z tym tyle wspólnego, że jako głośniki za skromne 300 zł będą musiały zmagać się z takim właśnie podejściem. “Nie jestem audiofilem”, ale moje dwa głośniczki do komputerka mają grać jak KEFy Blade lub Martin Logany Summit X. Naprawdę za każdym razem dziwi mnie więc niemożebnie, gdy widzę oczekiwania tak dramatycznie wyśrubowane wobec sprzętu taniego, toteż często nawiązuję do tego – błędnego w moim odczuciu – podejścia czy to w artykułach, czy recenzjach i staram się może nie tyle je naprostować, co nakłonić do refleksji, aby móc samemu z własnego przekonania to uczynić. Inaczej zatracamy bardzo ważny czynnik: możliwość oceny brzmienia adekwatnie do ceny, jaką przychodzi nam za nie zapłacić.

Tym bardziej miło jest słyszeć pewien naddatkowy potencjał płynący z R30BT, który może łacniej wpaść w ucho takim właśnie użytkownikom – oczekujących niestworzonych rzeczy najlepiej za darmo. Fendy są kierowane tymczasem do ludzi doskonale wiedzących czego chcą i na jakim poziomie. Tu pojawia się na ogół pierwsze zaskoczenie: sprzęt nie gra jak na półkę 300 zł. Gra wyżej, choć też bez hurraoptymizmu a’la użytkownicy Superluxów, którzy przypisywali im mistyczne nokauty jakościowe sprzętu pokroju HD600/650. To dźwięk przede wszystkim muzykalny z definicji, poprawny, ale i ładnie konfigurowalny. A przede wszystkim – wygodny w obsłudze.

Poprzednio recenzowane głośniki marki SVEN były kierunkiem trochę wobec R30BT przeciwnym, ale mającym w sobie więcej energii – brzmienie bardziej na planie „V” z mnogością detalu i dużym posmakiem techniczności. Fenda zaś to głównie angaż płynący ze średnicy i zmiękczenia dźwięku na łączeniach, ale nie kosztem czy to basu, czy detali. Oczywiście biorąc poprawkę cały czas, że mówimy o mocnej budżetówce. Wyczuwalny jest w głośnikach kocyk typowy dla tego typu konstrukcji, ale też ze względu na dużą adaptacyjność słuchacz jest w stanie przyzwyczaić się bardzo szybko do ich stylu. Ciepławe, zmiękczone granie bez ofensywności i agresji, ale za to po ludzku i do tego jeszcze z zupełnie akceptowalną sceną to rzeczy, na które zwracam zawsze wielką uwagę.

Głośniki, ze względu na brak ofensywnego sopranu i emanowania nosowością, są wyjątkowo podatne na własne strojenie za pomocą wbudowanych pokręteł regulacyjnych. Podkręcenie sopranu o połowę od punktu zerowego nie wprowadza pogorszenia się jego walorów. Ba, działa nawet bardzo korzystnie dla samego dźwięku, kompensując ich ciepłotę w uszach osób nie mających gustu ukierunkowanego dokładnie w tą stronę.

Patrząc więc nie tylko przez pryzmat samego dźwięku, ale także w kontekście całego pakietu, w jakim się on zawiera, Fendy robią bardzo pozytywne wrażenie. Ubytki jakie posiadają w swoim dźwięku są spokojnie do wybaczenia w tej cenie, a uproszczenia działają paradoksalnie na naszą korzyść. Nie dostajemy tu pudełkowego ani rezonującego basu. Nie ma jałowej średnicy, nie ma stłamszonej lub wystrzelonej góry. Wszystko sprawia wrażenie dobrze przemyślanego i zestrojonego ze sobą ustroju, jakby producent sam z siebie doszedł do wniosku, że nie wystarczy dać pięciuset przetworników do kotła żeby zupa wyszła. Prędzej się zważy i wykipi. Zamiast tego wygląda to tak, jakby przy pełnej świadomości jakości i kosztów użytych materiałów chciano wykręcić 101% normy. A co oczywiście się chwali.

Wrażenie to prowadzi mnie do pewnej śmiałej konkluzji, że być może w tym produkcie maczały palce osoby trzecie (inni niezależni słuchacze) i współpracowały aktywnie z fabryką/producentem w celu takiego dobrania proporcji tonalnych, aby zespół głośnikowy grał może nie jak najlepiej, co po prostu jak najprzyjemniej i nie odrzucał od pierwszych chwil, a zaciekawiał. Czy się udało? W sumie tak, nawet tak, bo choć głośniki mają swoje niedociągnięcia, nadal powodują dosyć pozytywne myśli, gdy wspomni się o ich cenie.

 

Opłacalność głośnikowego Bluetooth

W głośnikach budżetowych na ogół było do tej pory tak, że trzeba liczyć nie tylko koszt zakupu zestawu kolumienek, ale też i odpowiedniego źródła. Nierzadko system taki, wraz z dodatkowym okablowaniem, przekracza sumarycznie 1000 zł. W tej cenie można byłoby pomyśleć przecież już o innych głośnikach, czyż nie? Dlatego tak dużą opłacalnością Fendy są w stanie się popisać. Powiedzmy że do tak grających kolumienek, najbardziej rozsądnym źródłem byłby Xonar DX. Wszystko w porządku poza faktem, że sumarycznie zaczynamy wchodzić spokojnie w budżet wynoszący 600 zł, a przecież w myśl tego co mówiłem wyżej, w tej kwocie można nabyć nawet np. Solo 7C i dopiero za jakiś czas pomyśleć o sensowniejszym źródle. I właśnie Fendy w tym względzie są bardzo tanią receptą na wykpienie się z tematu. Przy koszcie 300 zł za głośniki, praktycznie jedynym dodatkowym będzie już dla nas tylko nabycie nadajnika Bluetooth 4.0. Kwota finalna wzrośnie więc nam nie o wartość karty dźwiękowej, a jedynie skromne 20-40 zł za prosty nadajnik na USB, gdyż taki jest najwygodniejszy. Umożliwi nam to również podłączenie głośników do np. laptopa. Widać więc różnicę?

Użytkownicy bardzo często zapominają o tym, że kupując słuchawki, głośniki czy cokolwiek innego, należy spojrzeć jeszcze na ewentualny sprzęt źródłowy. Rodzi to czasami dylematy zakupowe związane z alokacją budżetu na określony cel. Wszystko włożyć w urządzenie odsłuchowe? A może dzielić budżet na dwoje? No właśnie, nowe zmartwienia przy malutkim budżecie, jakim jest te skromne 300 zł. Relatywizując oczywiście, bowiem dla niektórych osób jest to aż 300 zł, a mi, jako osobie testującej naprawdę różny sprzęt w czasami idiotycznych wręcz cenach, łatwiej jest operować kwotami. Paradoksalnie łatwiej tymi większymi niż mniejszymi, bowiem tam jest faktycznie o czym dyskutować.

Fendy tym czasem pokazują, że o ile w słuchawkach można dywagować nad jakością modułów BT, ich brzmieniem w stosunku do połączenia kablowego (wahająca się kwestia zasilania i napędu), tak przy kolumienkach aktywnych pokroju R30BT różnice w sposobie komunikacji ekskludują ten krytyczny czynnik, zostawiając tylko samą jakość dźwięku. I okazuje się, że o ile są w stanie zyskać z droższego sprzętu, tak przy źródłach budżetowych, niewychodzących na ogół poza kwotę samych głośników, komunikacja bezprzewodowa okazuje się tą najlepszą i najtańszą. Również z tego względu, że oszczędzamy na kablach (i zyskujemy na wygodzie), R30BT postanowiłem nagrodzić znaczkiem Rekomendacji.

 

Podsumowanie

Ostatecznie pod koniec dnia nie miałem wcale wobec R30BT negatywnych odczuć jak na tą cenę. Zwłaszcza że głośniki prezentują więcej, niż można byłoby oczekiwać: miłe dla ucha brzmienie o ciepłym charakterze i dużą ergonomię wynikającą z faktu bezprzewodowej komunikacji ze źródłem. A to z kolei przekłada się na spory plus do opłacalności ponad konwencjonalnymi modelami analogowymi.

Ostatecznie są to sympatyczne, bezprzewodowe i muzykalne głośniki 2.0 w rozsądnej cenie.

Fenda R30BT jest więc bardzo kuszącą opcją dla wszystkich tych z Państwa, których okrutnie za portfel ścisnęło, a mimo to nie zmalały ambicje na zakup jak najbardziej optymalnych głośników w tej cenie i to bez konieczności żadnych dodatkowych inwestycji w okablowanie lub sprzęt źródłowy. Za tą jakże sprytną „ucieczkę” i wyjątkowo korzystną dla przyszłego nabywcy sposobność, postanowiłem małe Fendy docenić i polecić w swoim segmencie cenowym. Moim zdaniem jest to bardzo fajna alternatywa dla czasami nieco zbyt analitycznych głośników konkurencyjnych. A przede wszystkim dla tych użytkowników, którzy chcą nabyć coś podobnego klasą, ale grającego trochę bardziej „po ludzku”.

 

 

Głośniki można nabyć w cenie 299 zł. (sprawdź dostępność i najniższą cenę)

 

Zalety:

  • małe gabaryty
  • kompletne okablowanie dodatkowe
  • absolutnie wystarczające wyposażenie w złącza i funkcjonalności
  • zdalny pilot z opcjami sterującymi odtwarzaniem utworów
  • możliwość komunikacji bezprzewodowej Bluetooth 4,0 z NFC
  • muzykalne i poprawne brzmienie o dużej przyjemności i adaptacyjności po stronie słuchacza
  • pozytywnie zaskakująca na głębi scena
  • średnica lubiąca podkreślić i nasycić wokalizę
  • dobra odpowiedź na wbudowaną korekcję przez większość przebiegu
  • duża opłacalność i szansa na dodatkowe oszczędności względem źródła właśnie dzięki komunikacji bezprzewodowej

Wady:

  • pewien ciągle obecny kocyk na sopranie
  • drobne zastrzeżenia co do precyzji wykonania
  • regulacja basu i sopranu fabrycznie ustawiona na -100%
  • brak możliwości odtworzenia na głośnikach wszystkich funkcjonalności pilota w przypadku jego zagubienia
  • trochę krótki kabel zasilający przymocowany na stałe

 

Serdeczne podziękowania dla firmy MOZOS za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów

 

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

65 komentarzy

  1. Panie Jakubie,

    Jak Pana zdaniem wypadają te głośniki na tle droższych R1280T czy R1600TIII? Przyznam się, że miałem okazję porównać te zestawy i moim zdaniem (oczywiście jest to całkowicie subiektywna opinia, nie jestem również znawcą) R30BT grają ciekawiej, są bardziej muzykalne i właśnie bliżej im chociażby do wspomnianych R1600TIII. Chciałbym poznać Pana zdanie na ten temat. Z góry dziękuję.

    • Witam Panie Kamilu,

      Moje zdanie jest bardzo podobne do Pańskiego. Również uważam R30BT na ich tle za bardziej muzykalne, choć sam osobiście zwłaszcza wobec R1600TIII nie mam nic przeciwko. One również mają sporo sensu i podobają się wielu użytkownikom za swój styl grania (oraz wzornictwo).

    • R1600TIII sam poleciłem koledze do bliskiego grania (ma je od ponad roku). Jakieś 2 tygodnie temu miałem możliwość pobawienia się R30BT i zaskoczyły mnie bardzo przyjemnie. Wyczuwam, że mogą one się okazać niebawem hitem sprzedaży – na chwilę obecną jeszcze za mało osób ma jednak świadomość o ich istnieniu.

      Pozdrawiam serdecznie!

  2. Chciałbym zapytać jak ten zestaw wypada w porównaniu do polecanych również przez Ciebie Microlab B77? B77 dość brzęczą same z siebie kiedy są włączone, ale fakt mają całkiem detaliczny i rozdzielczy dźwięk ze sporą ilością przyzwoitego basu – jak te rzeczy wyglądają w Fenda R30BT? 🙂

    • Osobiście traktowałbym Panie Staszku Fendy jako ich rozwinięcie. Przynajmniej z pamięci. Ale to ten sam kierunek dźwiękowy.

  3. Witam, co w przypadku tego modelu będzie oferowało lepszą jakość dźwięku: kabel jack-rca do Realtek Alc272 czy transnmisja bluetooth?

    • Wolałem się upewnić ☺️ a czy w przypadku modelu Edifier R1700BT komunikacja bluetooth też jest na tyle zadowalająca?
      Zastanawiam się nad dopłatą względem Fendy ze względu na bass reflex przedni (małe pomieszczenie).

  4. I git. Dzięki tej recenzji kupiłem r30bt i jest elegancko. Dobrze wyglądają i dają radę za tę cenę. Do Spotify są bardzo ok a i filmy lepiej się ogląda.
    Dzięki.

  5. Witam Panie Jakubie,
    Jako laik odważę się zapytać: recenzowane głośniki zagrają zauważalnie lepiej od takich z miniwieży Pioneer X-HM26 („■Class D Amplifier (Digital Amplifier) Power Output: 15 W + 15 W (1 kHz, 10 % THD, 8 ohms)”) czy raczej będą porównywalne. Wieża jest łączona z laptopem przez BT. Zdaję sobie sprawę, że pewnie nie ma Pan bezpośredniego porównania, z reguły takie zestawy typu miniwieża są słabo oceniane (łagodnie mówiąc),ale czy różnica jest na tyle duża, że dostrzeże ją każdy?

    • Witam Pana,

      Mało że nie mam bezpośredniego porównania, ale też nigdy nie miałem przyjemności odsłuchiwać wspomnianej miniwieży, jako że znajduje się ona mocno poza tematyką mojego hobby (słuchawki i wszystko co z nimi związane). Widać to również po tym jak rzadko sprzęt głośnikowy jest przeze mnie podejmowany jako

    • Gdy na forach audio pojawia się pytanie o miniwieżę za ~1000zł, to w odpowiedzi zwykle słyszymy, że nie warto i lepiej zainwestować w kolumny w tej cenie (tylko mało kto wspomina, że same kolumny nie grają). Błędnie założyłem, że nawet głośniki za 300zł zagrają na pewno lepiej. Być może tak będzie, ale to, tak jak Pan pisze, należałoby sprawdzić „nausznie”. Tak czy inaczej, podziękowania się należą za treści na stronie, m.in. podjąłem decyzję o zakupie moich pierwszych „świadomych” słuchawek. Dziękuję i pozdrawiam 🙂

    • Powiem tylko tyle, że głośniki się mega podobają 🙂 Co prawda jeszcze nie grają w ich miejscu a w pracy ale robią wrażenie.
      Sprzęt za 300 zł a gra naprawdę super 🙂

  6. Świetna recenzja która pomogła mi w wyborze za co dziękuję.
    Od siebie dodam jedno, bo w sumie prawie wszystko zostało tu opisane (no może poza zużyciem energii). A mianowicie że do wyboru są dwie wersje kolorystyczne – opisane tu czarne oraz białe. Wybrałem białe bo mam białe meble i żona takie łatwiej zaakceptowała. Poza tym przypomnijcie sobie jak często widzicie białe głośniki 😉 A te nie dość że świetnie grają to jeszcze wyglądają ponadprzeciętnie. Co ciekawe to pilot niestety jest czarny. A szkoda, bo bardziej pasowałby biały do kompletu. Tak samo kabel zasilający, ale kabel i tak za meblami to go nie widać.

    Mam do znawców tematu pytanie. Szukam na nie odpowiedzi w różnych miejscach i już sam nie wiem co wybrać po lekturze paru tematów na forach. Kupiłem te głośniki w celu podłączenia do TV. Podłączyłem je poprzez dołączony do zestawu kabel 2xRCA – minijack (poprzednie Logitech Z-640 też tak miałem podłączone). W TV (Samsung UE39F5500) mam wyjścia audio w postaci minijack (słuchawkowe) i optyczne. Jest również złącze SCART (czyli tzw. euro) i z tego co wyczytałem to również ono potrafi prawdopodobnie przesłać sygnał audio poprzez odpowiednią przejściówkę. W związku z tym czy ktoś mógłby mi pomóc w wyborze (albo mnie od niego odwlec jak nie ma sensu) czy zostawić połączenie tych głośników w taki sposób jaki jest czy może lepszym rozwiązaniem byłoby inne. A mianowicie czy lepszy dźwięk dałoby podłączenie przez kabel optyczny przetwornika DAC? Czytałem że FiiO D03 jest dobry, choć szczerze nie wiem czy chcę inwestować kolejne około 150 zł w takie coś, zwłaszcza że nie wiem czy to poprawi jakość dźwięku, a nawet jeśli tak to o ile. Może są jakieś tańsze godne uwagi? No i wyczytałem również sposób z podłączeniem przez złącze SCART poprzez przejściówkę SCART do 2xRCA (w necie można dostać od 10zł z przesyłką, u chińczyka na ali 4zł i oczywiście przesyłka z drugiego końca świata gratis). Tylko czy któryś sposób tego podłączenia da mi lepszy dźwięk niż przez minijacka?

    No i pytanko do autora: co to znaczy „kocyk na sopranie”? Kilka razy przeczytałem tu o kocyku, ale za nic w świecie nie wiem co autor miał na myśli. Myślałem że to może jakieś audiofilskie określenie, ale Google nie pomogło.

    • „Kocyk” na sopranie to pojęcie żargonowe, umowne. Jest to wrażenie jego częściowego przykrycia i stłumienia niektórych fragmentów pasma przenoszenia. Aby sobie to wyobrazić można spróbować niecałkowicie zakryć uszy dłońmi, w ten sposób „blokując” część dźwięku jaki do nich wpada. Na takiej właśnie zasadzie działa określenie „kocyka”.

  7. Witam.
    Bardzo przyjemna recenzja, zresztą jak zawsze 🙂
    Mam pytanie. Czy warto dopłacać do Edifier R1600Tlll? Zastosowanie to przede wszystkim odsłuch muzyki z laptopa przy w pomieszczeniu gdzie nie jest cicho ( szumy ). Łączność bezprzewodowa nie spełnia tu jakiejś kluczowej roli. Pomieszczenie ok 20m2. Odległość od głośników ok 1.5m. Na chwilę obecną rolę 'nagłośnienia’ pełnią brzęczki creativa za ok 60zł bo takie też tam zastałem – dramat ^^
    Nie jestem audiofilem i zależy mi na konkretnej odpowiedzi.
    Pozdrawiam!

    • Witam Panie Filipie,

      Konkretnie nie napisał Pan zbyt wiele o poszukiwanym przez siebie sprzęcie poza dużymi ogólnikami. Mimo to oczekuje Pan konkretnych odpowiedzi. Dlatego nie mogę powiedzieć nic więcej poza zachęceniem do lektury: http://audiofanatyk.pl/polecane-glosniki-komputerowe-2-0-2-1-5-1/ i samodzielnego zdecydowania które z głośników mogą się Panu lepiej sprawdzić. Obie pozycje są na swoją cenę dobrym wyborem w pojęciu ogólnym.

      PS. aby mówić o audiofilii przy takich głośnikach, musiałby Pan dopisać przynajmniej jedno zero.

      Pozdrawiam.

  8. Witam,
    Czy może testował Pan te głośniki z Prodigy Cube? Zastanawiam, które głośniki bardziej by pasowały do właśnie tego źródła. Czy Fenda R30BT czy jednak SVEN SPS-707?
    Głównie korzystam ze słuchawek, ale wiadomo, że czasami znajomi wpadną to głośniki też się przydadzą. Zastosowanie to oczywiście muzyka i filmy.

    • Witam,
      Niestety nie parowałem ich ze sobą. Do R30BT sprzęt taki jak Cube zresztą z racji komunikacji również bezprzewodowej i tak nie jest potrzebny.

    • I tak mam Cube, więc pozostaje mi samemu zrobić test po zakupie R30BT.

  9. Sprawdzą się jako następca Modecomów SHF56? Umarł mi w nich jeden głośnik i te Fendy wydają się całkiem fajne funkcjonalnie/rozmiarami/ceną. Pytanie czy jakość dźwięku nie będzie gorsza niż w SHF56?

    • Jakbyś mógł też polecić coś z podobnego z BT, ale bas reflexem z przodu, to byłbym zobowiązany 😉
      R1700BT są fajne, ale jednak 2x droższe…

    • Też byłbym ciekaw. Mam SHF-56U (SHF-56 poszły na gwarancję i po co najmniej miesiącu dostałem SHF-56U z możliwością dokupienia Bluetooth). Na początku brzmienie wydawało się dziwne (w porównaniu do SHF-56), ale potem albo moje uszy się osłuchały, albo kolumny się wygrzały. Teraz grają bardzo dobrze. Co prawda basu mogłaby być minimalnie więcej, ale mimo wszystko wyważenie jest świetne. Nie mam zbyt dużego porównania, ale porównywałem z JBL Charge 3 i różnica na korzyść SHF-56U jest spora. To co prawda inne wymiary, inne przeznaczenie, ale pokazuje, że przez tyle lat wciąż są nie najgorsze, a przynajmniej w porównaniu do droższych, markowych głośników Bluetooth.

    • Mają pewne problemy – na przykład jedna z kolumn gra trochę głośniej, słychać całkiem mocno wzmacniacz, moduł Bluetooth jest wrażliwy na przestery (trzeba ściszać głos na urządzeniu). Mimo to w tej cenie co za nie zapłaciłem wtedy, zakup opłacalny.

  10. Właśnie mam na biurku R30BT razem z MC-HF50.2 ; kupiłem oba dla porównania. Mają być podłączone do maca, dla celów rozrywkowych (film) czasem muzyka.
    Jestem realizatorem studyjnym od lat 90’tych i muzykiem, więc ucho mam w miarę sprawne. Zacząć trzeba od tego, że należy odpowiednio okroić oczekiwania, bo od „głośniczków” za 250-300 zł, nie można oczekiwać brzmienia Geneleców 1030A, które mam w studio. No ale – dobrze by było, żeby nie kaleczyły ucha.

    Od końca napiszę – efekt porównania jest taki, że R30BT wraca do sklepu. Mimo naprawdę porządnego wykonania, mimo wygodnej „gałkologii” i wbudowanego BT.
    I mimo, że pozornie nawet dobrze grają. Pozornie – bo daleko im do jakiegoś sensownie wyrównanego brzmienia. Fakt – bas jest zaskakująco przyjemny (jak na rozmiar głośników). Niestety – pod warunkiem – że go w nagraniu nie ma za dużo i za nisko. Niestety – cudów nie ma i membrana tej wielkości fizycznie „nie daje rady”. Słuchając filmu – tu może być problem (efekty). Orkiestra symfoniczna wypada OK. Problemy zaczynają się w przedziale średnica i niska średnica. O ile w multimediach jeszcze da się tego słuchać ( choć wokale są dziwne ) – to muzyka niestety powoduje wrażenie jakiegoś dziwnego zatkania uszu 🙂 I to właśnie w tej średnicy. Wydawałoby się – zdjąć bas i górę – będzie OK. No właśnie nie – nie będzie.
    Średnica w w R30BT jest jakoś dziwnie przytłumiona i żadne cudawianki regulacyjne nie pomagają. Problem może być w doborze głośników – może filtrów. Nie wiem.
    Niestety jednak na dłuższą metę słuchanie tego jest męczące. Kiedy ustawić je możliwie optymalnie – czyli z możliwe mała ilością dodanej góry i dołu na regulatorach, to w dolnych partiach przy głośniejszym (nawet nie bardzo głośnym) dźwięku przestają się „wyrabiać” i zaczyna się charczenie… A zaznaczam, że nie jestem miłośnikiem „napierxxielania z głośników”…
    Ubolewam naprawdę – bo chetnie bym je sobie zostawił z uwagi na bardzo wygodne boczne regulatory i ogólny wygląd. I wykonanie sprawia bardzo dobre wrażenie.
    Bluetooth jest i działa – co pewnie może być przydatne. Zatem cenowo była by to bardzo fajna pozycja. Niestety ten stłumiony środek pasma dyskwalifikuje je dla mnie.
    A zaznaczam – właściwie, przed wysłuchaniem zdecydowałem, że zostawię oba , bo mam kilka komputerów : głośniki się przydadzą.
    Ale R30BT po prostu dla mnie nie nadają się do niczego poza ew. graniem w gry (nie gram, ale wyobrażam sobie, że tam to dziwne brzmienie nie będzie przeszkadzać).

    I teraz :
    Umieszczenie regulatorów w HF50.2 z tyłu kłopotliwe, a zastosowanie do podłączenia głośnika pasywnego kabla koncentrycznego RCA o chińskim przekroju to jakiś żart.
    Nie są wykonane źle – ale jednak ciut mniej „elegancko” niż R30BT. W ogóle sprawiają wrażenie mniej „nowoczesnych”.
    A jednak te głośnik brzmią znacznie bardziej naturalnie. W całym paśmie. Przy tym z oczywistego powodu (większa membrana) są bardziej odporne na głośne brzemienia w najniżej części pasma.

    Czyli – oddaję R30BT, zamiast nich wezmę drugi zestaw HF50.2, do drugiego komputera. R30BT powinien kupić ktoś, kto będzie korzystał z BT, i dla kogo nienaturalne brzmienie nie jest kłopotliwe 🙂

    • Tak jak zawsze staram się to czynić :). Dziękuję również Panie Arturze.

  11. Witam Panie Jakubie

    Czy mógłby Pan zaspokoić moją ciekawość: jak takie lub podobne zestawy mają się brzmieniowo do markowych miniwież (Yamaha Pianocraft lub jakiś Denon). Gabaryty kolumn są podobne. Chodzi mi tylko o dźwięk.

    Pozdrawiam Marek

    • Witam Panie Marku,

      Niestety nie wiem. Specjalizuję się głównie w słuchawkach, zwykłe głośniki testuję sporadycznie, natomiast takich urządzeń jakie Pan wymienił nie testuję na tą chwilę w ogóle.

      Również pozdrawiam.

    • Jeśli nei jest za późno – PIANO CRAFT z unktu widzenia hi-fi to moim zdaniem jest półka wyżej. Inny projekt, biorący pod uwagę odsłuch CD za priorytet a nie MP3. Należy jednak sprawdzić ile taki zestaw potrzebuje powietrza przed sobą bo odsłuch przy biurku ma tez swoją specyfikę.

  12. Ja również wsparłem się powyższą recenzją przy zakupie głośników i po raz drugi (słuchawki RA MA350) zrewanżuję się swoimi, ciut przydługimi, spostrzeżeniami 🙂
    Założenia – cena hahaha 200-400 może 500+ i komunikacja BT. Użytek – nastolatek muzyka i gry.

    Przyznam, że chińskie audio napawało mnie przerażeniem…. 😉

    Zamówiłem 4 zestawy. Wiadomo, że na pierwszy ogień poszedł EDIFIER i jego R1280BT oraz R1700BT oraz FENDY R25 i R30 BT.

    O ile w słuchawkach dokanałowych moje doświadczenie było minimalne o tyle w głośnikach mogę już się utopić w wielogodzinnej dyskusji 😉 Postaram się skupić 😉

    R25 odpadają na wstępie. Kusiła zaleta odchylonej ścianki przedniej ale są to najsłabsze kolumienki w zestawie. I najtańsze. Myślę, że warte swojej ceny ale ponieważ R30 to jak dla mnie tylko 50 zł drożej więc odpadły.

    R1280 to urocze kolumienki ale … chyba dla doświadczonych użytkowników. Pierwsze wrażenie – słabizna. Te kolumienki są nieprawdopodobnie wrażliwe na ustawienie. Na naszym biurku musiały być odsunięte od monitora po ok. 15 cm i dogięte do środka dośc mocno a ponieważ używamy dwóch monitorów a i cena wyższa od R30 to temat do zamknięcia – odpadły.

    No i teraz starcie Dawida z Goliatem R30 za 300 czy R1700 za 600 (w przybliżeniu). Tu należy zaznaczyć, że pod uwagę zostało wzięte ustawienie na biurku obok 24 calowego monitora i odsłuch był prowadzony na fotelu przy biurku. W tym układzie zysk z podwójnej wydanej kwoty wydawał się znikomy. W innym ustawieniu sytuacja mogłaby wyglądać inaczej. Ustawiłem EDIFIERY na podstawkach w sypialni i podłączyłem do cd i wygladało to bardzo fajnie a dźwięk też był niczego sobie i tu FENDY mogłyby wypaść gorzej. R1700 grają nieco jaśniej. Kładą nacisk na pierwsze wrażenie – WOW. Od razu dają kawę na ławę. Fendy są spokojniejsze, nastawione na długotrwałą współpracę. Przekonują do siebie wraz ze wspólnie spędzonym czasem. Do FEND domontowałem z przodu nóżki Monacor o wys. 8 mm co minimalnie odchyliło przednią ściankę nie powodując dyskomfortu estetycznego. Ogólnie powiedziałbym, że te głośniki stawiają na muzykalnośc i przyjemny przekaz. Bas nie jest wielki ale zaskakująco dobry jak na nagłośnienie w tej cenie. Bardzo przyjemne średnie tony. Wysokie tony nie są krzykliwe, bez dużej skłonności do eksponowania sybilantów. O ile w kategoriach HI-FI mógłbym zażyczyć sobie odrobinę więcej metaliczności o tyle przy odsłuchu z odległości 1m w sesjach kilkugodzinnych uznaję tego typu strojenie jako duży plus. Wspomniany kocyk jest trafnym określeniem. Może lepiej nawet byłoby powiedzieć przyjazny, miękki pledzik 😉
    Dodam, że w grach głośniki wypadają hmmm zaskakująco dobrze. Jak syn włączył strzelanki to aż usta otworzyłem. Przerzucił się ze słuchawek (AKG K514) i generalnie używa głośników. Długo zastanawiałem się nad zestawem 2+1 ale opóźniałem zakup bo jak przypuszczałem 16 lat to co raz większy procent muzyki. I bardzo dobrze – obydwaj jesteśmy zadowoleni 🙂
    Jeszcze jedno – bardzo fajnie działająca regulacja barwy dżwięku. Testy przeprowadzałem w pozycjach neutralnych. Tutaj można sobie dopracować brzmienie jeśli ktoś potrzebuje. Nie wiem jak to działa ale inaczej niż typowy potensjometr barwy dźwięku w starym analogowym wzmacniaczu… a może podobnie? 😉

    Nie powiem, że FENDA R30BT jest lepsza od EDIFIRE R1700BT. Te zestawy mają nieco inny charakter. (Subiektywnie dodam, że okleina w R1600 wygląda duuuużo ładniej 😉 ) Natomiast wydając dwa razy większą kwotę oczekiwałbym różnicy dostrzegalnej gołym okiem wzakresie w jakim będe używał sprzętu a nie tylko w wyglądzie. Tą różnicą jest poziom głosności w przypadku organizowania prywatki ale na ten cel udostępnie młodemu moje stare, duże graty 😉

    Ode mnie dla R30BT pełna rekomendacja z oburęcznym podpisem. Nie przypuszczałem, że za 300zł można dostać taki dźwięk.

    Dziękuję za recenzje i pozdrawiam 🙂

    • Twoja recenzja skusiła mnie do kupna, właśnie czekam na kuriera 😉

    • Po co piszesz swoją subiektywną opinie w komentarzach polecanych głośników? 🙂
      Też miałem fendę r30bt/r50 i niestety poległa z r1280t (półeczka wyżej) i r1600tIII (jeszcze półeczka wyżej od 1280t)
      To podobny poziom do microlab b77 czyli bardziej budżetowych konstrukcji za ok 200zł.

    • @Kubek
      Ponieważ jako użytkownik/czytelnik ma do tego prawo i poniekąd po to też służą komentarze. U mnie z kolei R30 wygrały z R1280DB, a z obiema parami wygrały R1700BT. Można się licytować na doświadczenia w taki sposób, ale niemniej każdy ma prawo do swoich własnych subiektywnych opinii.

    • @Kubek RT1280 to jest półeczka drożej a nie wyżej. Te głośniki promieniują wąsko. Trzeba dopracować ustawienie i ich nie ruszać a na biurku komputerowym różnie bywa. Powinny kosztowac tyle samo co FENDY i wtedy można się zastanawiać. RT1700 czy R1600 to już inna kwestia i różnice podałem.

  13. Na początku byłem nimi zawiedziony. Głosy w piosenkach były za ciche. Po wielu próbach pogłośniłem w EQ odpowiednie częstotliwości. Myślę, że głośniki musiały trochę się wygrzać, a może i moje ucho przyzwyczaić do MDF po tańszych plastikach.
    Po BT jakość ok. ale Bas niema takiego kopnięcia jak z tel. po kablu. Z PC odtwarzam przy pomocy Creative Sound Blaster Audigy SE + Bass Boost + X-Fi Crystalizer + FXSound (rewelacyjna apka!) jakość jak dla mnie wtedy „studyjna” 🙂
    Jakby co w małym pokoju nawet przy małej głośności słychać bas. Polecam! Tylko trzeba je usatwaić w EQ.

  14. Hej,
    Chciałbym zapytać czy jakość dźwięku tych głośników po Bluetooth przewyższy wysłużony zestaw Ligitech X-530 (stara wersja) + Creative Sound Blaster X-Fi Surround 5.1 Pro (USB)?
    Z góry dziękuję za odpowiedź.

    • Witam Panie Pawle,
      Z X-530 miałem styczność ostatni raz 8 lat temu. Zakładam że tak, o ile brać pod uwagę te kategorie dźwiękowe i preferencje, którymi posługuję się w ocenach dźwięku.

    • Dziękuję za odpowiedź. Mam jeszcze jedno pytanie. W przypadku na przykład Edifier R1280DB dźwięk po bluetooth przetwarzany jest przez DAC umieszczony w głośnikach. Jak jest w przypadku tych głośników, skoro nie mają wbudowanego DACa?

    • Proszę.
      Ależ mają. DAC to nic innego jak skrót Digital-to-Analog Converter. Po prostu jest on oddelegowany w całości do pracy z sygnałem Bluetooth.

    • Ponownie dziękuję i obiecuję, że już ostatnia rzecz, o którą pytam. Czy dokupienie do tych głośników FX-Audio DAC-X3 ma sens?

    • W tej cenie Panie Pawle chyba tylko wówczas, gdyby stwierdził Pan mocne ułomności X-Fi. Najlepiej jeśli przetestuje Pan głośniki po Bluetooth. Jeśli między BT a X-Fi nie usłyszy Pan specjalnej różnicy – szkoda pieniędzy.

  15. Pewnie to totalnie glupie pytanie, ale czy mozna uzywac tych glośników „na odwrót” – to znaczy chce miec PRAWY po lewej stronie i vice versa?
    Moze tak zrobic podłączając źródło na odwrot?

    • Oczywiście że można. Nie ma żadnych problemów z tak pracującymi głośnikami. Tak jak słusznie Pan zgadł, wystarczy podłączyć wtedy źródło na odwrót, a więc czarny wtyk RCA do czerwonego gniazda i analogicznie czerwony wtyk do białego gniazda.

  16. Dawno nikt nie komentował ale mam pytanie. Gdzie można posłuchać takich głośników, żeby sprawdzić przez zakupem? Wiem, że idąc np. do Media Marktu jestem w zupełnie innym pomieszczeniu niż mój dom i moje biurko, ale czy mimo wszystko można je gdzieś wypróbować??
    Pzdr

  17. Hej,
    Chciałbym podpiąć te głośniki do telewizora (Samsung mu7002) przez kabel optyczny. Tu moje pytanie czy będzie różnica w dźwięku miedzy kablem optycznym a bluetoothem. Zostawiłbym sparowane na bluetooth, ale po każdorazowym wyłączeniu prądu trzeba parować na nowo.
    Pozdrawiam

  18. Witam,
    mam problem z pilotem do tych głośników, czy wie ktoś jak rozwiązać problem – gdzie można i czy w ogóle można dokupić pilot (osobno). Głośniki mam podpięte do komputera 😉 ogólnie jestem bardzo zadowolony, ale pilot to jakaś masakra.

  19. Dzień dobry, posiadam gramofon Dual dt210 i zastanawiam sie czy te głośniki będą grały z tym gramofonem bezpośrednio ze sobą podłączone? Obecnie mój budżet nie pozwala na zakup wzmacniacza i kolumn, chodzi mi o rozwiązanie tymczasowe. Pozdrawiam

    • Jeśli pyta Pan o możliwości percepcyjne ludzkiego słuchu, teoretycznie zaczynają się one od 20 Hz. Często daje się usłyszeć nawet jeszcze niższe częstotliwości. Specyfikacja natomiast jest zawsze tylko specyfikacją i producent może sobie wpisać tam rzeczy uzyskiwane w warunkach ściśle ustalonych i nie zachodzących w praktycznych scenariuszach.

  20. Dzień dobry,
    czy po podłączeniu słuchawek można regulować głośność z poziomu głośnika – pokrętłem lub pilotem?

    • Witam,

      Niestety nie wiem, ale opis na eMagu mówi, że tak:
      „Głośniki R30BT działają zarówno przewodowo oraz bezprzewodowo dzięki modułowi Bluetooth 4.0 (A2DP).”

  21. „Trochę nieintuicyjnie rozwiązano włączanie i wyłączanie. Po włączeniu należy bowiem przekręcić w dowolną stronę pokrętło głośności, aby głośniki faktycznie się aktywowały”

    Przecież to całkowicie przekreśla te głośniki, co to w ogóle za pomysł. Po tygodniu szlag by mnie trafił. Dziękuję za tę informację bo prawie je kupiłem.

    • Proszę uprzejmie. Po to staram się listować wszystkie cechy jakie uda mi się odkryć w danym sprzęcie, aby każdy mógł samodzielnie ocenić, czy któraś z nich będzie mu po zakupie przeszkadzała.

    • Bo wszędzie szukam informacji myślałem że się czegoś dowiem 😉

    • Najlepiej jest zapytać u źródła, czyli producenta, dystrybutora, albo pytać po sklepach. Nie jestem Panie Krzysztofie przecież dystrybutorem tej marki i nie mam z nią nic wspólnego, poza popełnieniem powyższej recenzji. 😉

      Z doświadczenia, brak dostępności może oznaczać po prostu zakończenie produkcji albo dystrybucji w danym kraju. Ew. jest to spowodowane problemami z dostawami via Covid19, ale tutaj łatwo jest to sprawdzić po określonych sygnałach i dostępnościach w innych sklepach/krajach. Jak jest faktycznie – nie wiem. Produkt recenzowałem w 2016 roku. Od tamtego czasu mogło się wiele z nim wydarzyć.

  22. Dzień dobry,
    na rynku pojawił się model Fenda R40BT, a R30BT niestety nie można już nigdzie dostać. Dlatego chciałbym zapytać czy miał Pan może styczność z Fedna R40BT jeśli tak to czy mógłby Pan wyrazić swoje zdanie w porównaniu do poprzedniego modelu którym jest R30BT ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *