Recenzja ta będzie krótka, nawet bardzo. Jest to jednak jak najbardziej zamierzone, gdyż rozpoczyna nowy cykl mini-recenzji, dzięki którym będzie można szybko i konkretnie zapoznać się z ciekawym sprzętem audio. Również i dla mnie będzie to duże ułatwienie, gdyż – co prawda kosztem objętości – takie recenzje kreuje się po prostu znacznie szybciej. Wiele modeli jest mi podsyłanych zresztą od osób prywatnych i z bardzo krótkim czasem możliwym na testy, toteż nie jestem w stanie wykonać z nimi wszystkich standardowych czynności, a jednocześnie szkoda byłoby nie powiedzieć o nich kompletnie nic. Mam więc nadzieję, że ten nowy cykl przypadnie czytającym do gustu, a otwierać będzie go recenzja słuchawek dla graczy Edifier Hecate G4 TE USB. Za ich wypożyczenie serdecznie dziękuję czytelnikowi, p. Marcinowi.
Dane techniczne Edifier G4 TE
- 50 mm neodymowe magnesy
- 5.1 Virtual Surround
- Podświetlenie RGB
- Mikrofon (omni-directional) z funkcją wypinania z zestawu
- Pilot sterujący na kablu (RGB ON/OFF, Mic mute, regulacja głośności)
- Połączenie USB
- SNR: 101 dB
- Pasmo przenoszenia częstotliwości: 20Hz-20kHz
- Impedancja: 32 Ohm
- Rodzaj połączenia: USB
- Gwarancja: 24 miesiące door-to-door
Dobrej jakości słuchawki dla graczy
Wykonanie jest generalnie dobre i tego się tu możemy spokojnie trzymać. Rzucą się w palcach już jakieś ostrzejsze krawędzie albo kawałki kleju wystające w formie nitek ze szczelin, ale dokładnie taka sama sytuacja ma miejsce także i z ich głośnikami i jest to rzecz mogąca szpecić jedynie estetycznie. Osobiście uważam takie znaki jak na ironię za swego rodzaju pozytyw i biorę za dobrą monetę, ponieważ producent najwyraźniej nie szczędził kleju i małe jest przez to ryzyko, że coś się nam rozklei samo z siebie. Estetyka tegoż? Jeszcze nie ten przedział cenowy żeby się tym martwić.
Ogromne pady jako żywo przywodzą na myśl ISK HD9999 czy inne słuchawki tego właśnie sortu. Ich średnica zdaje się też że koresponduje z nimi w sposób ewidentny, sugerując wręcz, że w środku siedzą… te same przetworniki, albo podobne. Ciekawe czy pod maską znalazłbym przetworniki znane właśnie z ISKów, Superluxów i innych – skądinąd cenionych jednak w sferach budżetowych – klonów. Są to jednak słuchawki kompletnie nowe i szkoda je rozkręcać.
Jak zawsze rodzi się przy tym pytanie, a raczej kwestia, czy to w porządku że producenci bawią się w taki rebranding. Obecnie jest to całkowicie normalne i tak samo będzie z np. sensorami do myszek, optyką kamerek samochodowych, panelami w monitorach komputerowych itd. Wszystko sprowadzać się będzie jednak do tego jaki to rebranding i czy coś ze sobą wnosi takiego, że warto za taką realizację zapłacić więcej. O ile oczywiście ma on miejsce, a nie jest efektem np. naszych domysłów.
Pałąk jest bardzo wytrzymały, ale ma pewną przypadłość. Nie chodzi tu o żadne problemy natury jakościowej czy wygody, ale o to samo co w niesławnych MH750, czyli metalowa, rezonująca mocno konstrukcja, powodująca że stuknięcia w obudowę słychać w typowy dla rezonującego metalu sposób.
Najwięcej zastrzeżeń jednak mam do obudowy – błyszczące i miękkie plastiki, które łapią wszelaki syf, włoski, drobinki oraz rysy. Przynajmniej są za to lekkie. Zwróciłem też uwagę na system blokowania mikrofonu. W błędzie jest ten, kto myśli że wystarczy go odkręcić do oporu aby wyjąć. Otwory na cyple znajdują się gdzieś tak w 60% obrotu. Demontaż mikrofonu musi być więc czynnością robioną na spokojnie i ze sprawdzaniem gdzie jest „to” miejsce.
Wygodne słuchanie filmów i muzyki
Pod względem wygody moim zdaniem Edifiery stoją wysoko i wyżej, niż wiele chińskich klonów, a do tego dostajemy RGB, co będzie miało znaczenie praktycznie wyłącznie dla graczy, i od razu pilocik na kablu, bo słuchawki są w całości napędzane i obsługiwane via USB. Odpada nam więc dobór sprzętu specjalnie pod ten model.
Siedziałem w G4 TE bardzo długo i nie doskwierała mi ani ich waga, ani pojemność na uszy, ani docisk, ani temperatura, a przynajmniej na tyle, ile człowiek jest w stanie usiedzieć w obecnie panującym ukropie. W większości projekty takich słuchawek stawiają na piedestale design ponad praktycznością i dźwiękiem, a Edifier stara się zaoferować wszystko jednocześnie. I za to naprawdę mocna należy się mu pochwała. Tak samo za mikrofon – jestem pod wrażeniem jak dobrze i czysto nagrywa.
Efektowne granie w stylu ISKów
Dźwiękowo o Edifierach G4 można powiedzieć na pewno to, że grają efektownie. Mam niesamowite wrażenie że gdzieś już słyszałem takie strojenie i taki sposób grania. Znów więc kłaniają się skojarzenia z Superluxami, ISKami i całą gamą słuchawek grających na bas i sopran. Sięgam sobie pamięcią do tego co słyszałem w HD9999 i jako żywo analogie momentalnie pojawiają się przed oczami.
G4 uraczą nas więc konkretnymi i następującymi cechami:
- Mocnym basem o głębokim wydźwięku
- Trochę wycofaną średnicą
- Podkreśloną górą o nosowej barwie, ale na szczęście bez sybilowania
- Obszerną na szerokość sceną.
Strojenie jest tu więc ewidentnie pod rozrywkę:
- Gry komputerowe
- Filmy, gdzie chce się mieć iście kinowe doznania
- Gatunki premiujące bas i sopran, np. elektronika
Bas jest jak pisałem podkreślony, mocny, ale da się z nim spokojnie pracować. Osoby które chcą doświadczyć po prostu mocnego basu, a niekoniecznie mieć na głowie subwoofery, powinny być bardzo zadowolone.
Zadowolone nie będą za to osoby szukające słuchawek jednoznacznie wokalnych lub grających bardziej neutralnie. O ile G4 TE nie tłamszą i degradują średnicy, nie jest ona tutaj elementem najbardziej istotnym. To słuchawki nastawione na efekciarstwo i skraje, a nie wyciąganie pełni dźwięku w naszym naturalnym zakresie.
Góra jest podkreślona, jakby standardowo i obowiązkowo jak na słuchawki dla graczy, będąc przez to bardziej nosową, ale też nie przejaskrawioną. Słuchawki grają lepiej na osi czasu, gdyż uszy zapadają się nam mocniej w obszerne i miękkie pady, zachowując wciąż dobrą wygodę, ale przybliżając przetworniki ku nam. W efekcie barwa zmienia się na bardziej naturalną, ale utrzymującą zadany pierwotnie układ dźwiękowy typu „V”.
Scena jest dobrze rozbudowana na szerokość. To często spotykana rzecz przy słuchawkach dla graczy i ogólnie tych, które mają wybite rejony w okolicy 6 kHz. Słuchawki dostatecznie powinny radzić sobie z lokalizacją, całkiem dobrze wypadają na polu separacji, gubiąc się tylko przy mocno skomplikowanym repertuarze dźwięków dziejących się jednocześnie. Można powiedzieć że to taki dobry standard. Choć oczywiście do takich HD 800 czy K1000 będzie im sporo brakowało.
Mogę osobiście jedynie żałować, że nie pokuszono się o przetworniki z H880, ale cóż.
Podsumowując, ciekawe i tanie słuchawki dla graczy
Edifier G4 TE okazały się najprostszymi słuchawkami w opisie, jakie od dłuższego czasu miałem przyjemność obsłuchać. Całkiem dobrze wykonane, całkiem wygodne, zbudowane najprawdopodobniej (sprzęt praktycznie nowy i podesłany pod warunkiem, że nie będzie rozbierany) w oparciu o gotowe, sprawdzone elementy/przetworniki, toteż ich dźwięk może nie jest zaskoczeniem, ale też producent, w kontraście do Cooler Masterów MH750, nie próbuje wyważać otwartych drzwi.
W efekcie dostajemy tu tak jakby rebrandowane HD9999 w wydaniu wygodniejszym, ciekawszym wizualnie i ergonomicznie, z wbudowanym USB i RGB, naprawdę świetnej jakości mikrofonem. Brzmieniowo w ramach solidnego standardu: podkreślony bas i sopran, średnica w sumie też jest, scena na szerokość, spokojnie nadające się całościowo do gier, filmów oraz muzyki wyskokowej. Za tak małe pieniądze jest to moim zdaniem w tej chwili jeden z lepszych wyborów słuchawek do takich zastosowań.
Słuchawki na dzień pisania recenzji można bez problemu zakupić w większości sklepów w Polsce.