Meze Empyrean 2 – recenzja słuchawek audiofilskich

Produkty marki Meze wspominam z reguły pozytywnie. Choć staram się zachować chłodny obiektywizm, często jestem zachwycony jakością wykonania ich produktów oraz wygodą pierwszej klasy, zwłaszcza jak na ten typ przetworników. Meze Empyrean 2 są w tej rodzinie nowym narybkiem, który ma być z tego co się orientuję szczytową formą pierwszych Empyreanów, podnoszącą jakość dźwięku na zupełnie nowe wyżyny. Sprawdźmy zatem co w „Empach” tym razem piszczy, dosłownie i w przenośni.

Na wstępie jednak zapowiem, że nie będzie to tylko recenzja, albo może inaczej: zwykła recenzja. Meze są bowiem świetnym przykładem sprzętu z tak wysokiej półki, że trudno przejść obok nich do porządku dziennego bez próby zrozumienia ich istoty. Poruszymy więc kwestie w ogóle sensu powstawania takich słuchawek i decyzji stojących za takimi projektami, jak Meze Empyrean 2, ze szczególnym uwzględnieniem grona, do którego są one (jak sądzę) kierowane.

Recenzja jest owocem płatnej współpracy z marką Meze za pośrednictwem sklepu Audiomagic.pl, który podesłał niniejszy sprzęt celem wykonania rzeczywistych testów użytkowych i pomiarów. Jest to tym samym ekspertyza niezależna.

Meze Empyrean 2 - recenzja słuchawek audiofilskich

 

Dane techniczne

Informacje zaczerpnięte z karty katalogowej tego modelu.

  • Typ przetwornika: hybrydowy izodynamiczny Rinaro
  • Konstrukcja: otwarta
  • Pasmo przenoszenia: 8 – 110 000 Hz
  • Impedancja: 32 Ohm
  • Czułość: 105 dB SPL przy 1 kHz, 1 V
  • Maks. SPL: >130dB
  • THD: <0,05% przy 1 kHz, 1 V
  • Waga: 385 g (bez nauszników)

 

Przetwornik MZ3

  • FIZYCZNE
    – Kształt geometryczny: owalny
    – Wymiary: 102 mm x 73 mm
    – Waga: 82 gr
    – Obudowa: ABS wzmocniony włóknem szklanym
  • MEMBRANA
    – Typ: Rinaro Isoplanar MZ3
    – Obszar aktywny: 4650 mm2
    – Waga: 0,16 g
    – Masa akustyczna: 10,7 kg/m 4
    – Pasmo przenoszenia: 8 Hz – 110 kHz
  • MAGNES
    – Typ ułożenia: Izodynamiczny
    – Wymiary: 75 mm x 49 mm
    – Strumień magnetyczny: 0,35 T

 

Jakość wykonania i konstrukcja Meze Empyrean 2

Słuchawki na pierwszy rzut oka nie różnią się specjalnie od Empyreanów pierwszej generacji czy Elite. Wręcz można powiedzieć, że to połączenie obu modeli w jeden, niby stary, ale nowy wariant.

Dostajemy tu z nowości jedynie nowe przetworniki (czy bardziej „aż”, bo jest to przecież serce każdych słuchawek), nowe maskownice, kilka akcentów z Elite, resztę z Empyreanów. Najbardziej wyróżniające są wspomniane maskownice, którym zmieniono schemat wycięcia otworów, srebrne czołówki widełek, porzucenie miedziano-czarnej kolorystyki na rzecz „przyciemnienia” całości, a także rzymska dwójka na zaczepach opaski.

Meze Empyrean 2 - recenzja słuchawek audiofilskich

Wykonanie samo w sobie jest absolutnie genialne, a jedynym „problemem” na jaki natrafiłem, były nierówne szczeliny na padach między nimi a muszlą słuchawek. Ich montaż jest magnetyczny, toteż nie jest to na tyle mocna siła, aby wszelkie nierówności wygładzić i uszczelnić. Ot taki mały zgrzyt.

Meze Empyrean 2 - recenzja słuchawek audiofilskich

 

Wyposażenie

W zestawie znajdziemy gustowne etui, zapasową parę w całości welurowych padów (na słuchawkach domyślnie zamontowano hybrydy) i kabel, jaki sobie tylko wybierzemy. Producent nie oferuje nam kompletu adapterów albo okablowania, jakby zakładając, że wiemy co kupujemy i pod co.

Meze Empyrean 2 - recenzja słuchawek audiofilskich

 

Okablowanie do Empyrean 2

Wszystkie inne opcje kablowe są, cóż, opcjonalne, więc skompletowanie pełnego zestawu okablowania ze wszystkich możliwości, jakie są oferowane, pociągnie za sobą konkretne koszty.

Ponieważ jako klienci nie posiadamy jak zakładam zdolności profetycznych i nie jesteśmy w stanie przewidzieć jaki sprzęt będziemy posiadali, trudno jest dokonać tu w 100% świadomej decyzji. Może się okazać, że Meze wymuszą na nas ową zmianę, albo że podczas migracji na coś lepszego standard wtyku ulegnie zmianie. Jest to trochę niepotrzebne wymuszanie na nas decyzji.

Meze Empyrean 2 - recenzja słuchawek audiofilskich

Do testów słuchawki przyjechały z kablem zbalansowanym miedzianym, ale na potrzeby testów single-ended, prócz specjalnych przelotek, wykorzystywałem również kabel Fanatum Agios na srebrze. Przewodnik ze srebra jest bowiem opcją w ofercie Meze i prócz wtyku głównego, możemy wybrać sobie także i ten aspekt naszego kabelka do zestawu.

Oczywiście jest mi o tym wygodnie mówić, bowiem jeśli potrzebny będzie mi kabel X o parametrach Y, to takowy się wyczaruje, a egzemplarzy „na wszelki wypadek” z przeznaczeniem testowym trochę posiadam. W każdym innym wypadku trzeba będzie zgłaszać się albo z zamówieniem, albo bezpośrednio do Meze, jeśli użytkownikowi zależy na zachowaniu oryginalności zestawu.

 

Napędzenie Meze Empyrean 2

Sam balans uważam nie jest tu specjalnie potrzebny do szczęścia. Słuchawki są na tyle skuteczne i sprawne, że dobre gniazdo słuchawkowe single-ended o dużej czystości będzie tym, co w zupełności wystarczy Empyreanom do pokazania wszystkiego, co mają do zaoferowania. Z perspektywy napędowej, umieściłbym je dokładnie pomiędzy Audio-Technikami AD500X (bardzo łatwe w napędzeniu) a Tungstenami (piekielnie trudne).

Meze Empyrean 2 - recenzja słuchawek audiofilskich

 

Izolacja od otoczenia

Z racji otwartej konstrukcji, Meze Empyrean II (jeśli stosować notację rzymską) oczywiście nie izolują wcale od otoczenia. Producent najpewniej zakłada, że świadomy użytkownik będzie korzystał z nich, no właśnie, świadomie. Otoczenie będzie pozbawione niepotrzebnych hałasów (jakby hałas był nam w ogóle potrzebny), zaś same słuchawki będą wykorzystywane przez długie godziny.

Meze Empyrean 2 - recenzja słuchawek audiofilskich

 

Wygoda użytkowania

Wygoda bowiem także nie uległa zmianie i tak jak wszystkie słuchawki Meze oparte o tą konstrukcję, jest ona bardzo wygodna. Nie jest to jeszcze poziom HD800, a same słuchawki na głowie po paru godzinach się czuje, ale Meze Empyrean 2 zaliczyłbym spokojnie do grona tych modeli, w których aż chce się siedzieć i słuchać kolejnych albumów ze względu na wygodę użytkowania.

Meze Empyrean 2 - recenzja słuchawek audiofilskich

 

Jakość dźwięku Meze Empyrean 2

Producent chwali się, że przetworniki Rinaro użyte w tym modelu mają pasmo przenoszenia od 8 Hz do 110 kHz. Za każdym razem zabawnie się to czyta. Jeśli uda nam się usłyszeć 40 Hz do 15 kHz, to będzie to już spory sukces i świetny słuch. Parametrów podawanych przez producenta nie mamy najmniejszych szans usłyszeć.

Niemniej, nie owijając w bawełnę, mamy tu słuchawki bardzo czyste, przestrzenne i równe, ale z mocno podkreśloną górą. W zasadzie ten ostatni element będzie przez cały czas definiował ich zastosowania i odbiór. Sopran stanie się czynnikiem wprost decydującym o tym, czy słuchawki się z nami zostaną, czy też nie.

Pomiary słuchawek Meze Empyrean 2

 

Tony niskie

Linia basowa w Meze jest o dziwo naprawdę dobra. Wcześniejsze modele pamiętałem raczej z nieco bardziej oszczędnego najniższego dołu, ale z reguły nie było to dla mnie problemem i bas we wszystkich Meze można uznać za absolutnie satysfakcjonujący.

Być może jako posiadacz K1000 i ogólnie użytkownik starszej generacji słuchawek AKG, zdążyłem się do tego przyzwyczaić, a być może po prostu łapię się na klasyczną pułapkę z równaniem głośnością do najbardziej słyszalnego fragmentu pasma.

Basu jest jednak więcej niż w Tungstenach i jest to dla mnie jednoznacznie pozytywna sytuacja. Co więcej, ilościowo jest go super. Ani za mało, ani za dużo, dokładnie tyle, ile być powinno. Do tego proporcjonalnie w miarę równo i solidnie. Linia basowa dostarcza dużo przyjemności i nie pozostawia marginesu na narzekanie.

 

Tony średnie

Średnica jest prezentowana dość optymalnie, mieszając w sobie zarówno elementy związane z prezentacją portretową (bliskość, namacalność, odpowiednia waga głosu wokalistów), jak i przestrzenną (napowietrzenie, odpowiedni dystans między źródłami pozornymi dźwięku). Gdybym jednak miał ją przyporządkować do jakiegoś konkretnego wektora, byłoby to delikatne wycofanie się.

Wokale nigdy nie sprawiały mi problemów, nie złapałem Empyreanów 2 na czymś krytycznym, albo niemożności odtworzenia jakiegoś konkretnego materiału. Co im dałem, to zagrały.

 

Tony wysokie

Góra to moim zdaniem najsłabszy i najbardziej kontrowersyjny element Meze Empyrean 2, ale nie w znaczeniu technicznym, a tonalnym. Paradoksalnie, dla części osób będzie to ich największy atut, definitywnie wart wydanych pieniędzy. Jest to swego rodzaju dysonans poznawczy, ale w dalszej części recenzji dokładnie sobie to jeszcze przeanalizujemy.

Meze Empyrean 2 są jednoznacznie jasnymi słuchawkami z bardzo szeroko podkreślonym sopranem. Wyraźnie nosowe w barwie, sprawdzają się raczej w gatunkach elektronicznych, albo takich, którym warto wyciągnąć trochę góry. Bardzo przypominają mi w tym względzie Tungsteny, nie mając jednak ich wad w postaci konieczności posiadania elektrowni do napędzenia oraz nie tak oszczędnego basu, o ile nie założymy welurów (o tym za moment).

Największym punktem wybicia jest zakres 5,8 kHz, który szybuje w górę będąc dokładnie tym: górą. Wielką, potężną, patrzącą na wszystko w sposób dominujący i narzucający swoje warunki. Słuchawki nie sybilują, ale tylko dlatego, że nie podkręcałem ich głośności. Nadają się do umiarkowanie cichego słuchania, konkretnych gatunków muzycznych i przede wszystkim dla konkretnych osób (o tym też za moment).

Wielu recenzentów rozsmakowuje się w opisach bazujących na konkretnych utworach, w których słyszą poszczególne instrumenty tak, albo inaczej. Ja natomiast skupiam się wyłącznie na całości potencjału akustycznego i strojeniu. Inaczej byłoby to trochę tak, jakby opisywać w samych superlatywach HD800 w grach, mimo że słuchawki technicznie posiadają wyraźny „defekt” w 6 kHz.

Pod tym względem zresztą Meze Empyrean 2 nie różnią się aż tak mocno od HD800 i HD800S. Sęk w tym, że o ile Sennheisery wybijają się na sopranie punktowo i na określonej ilości dB, Meze robią to wyżej i szerzej. Gdyby robiły to tylko szerzej, byłyby dla mnie bardziej słuchalne. Gdyby tylko wyżej, byłyby niesłuchalne w ogóle.

 

Wrażenia sceniczne

To tym razem jeden z głównych atutów nowych Empyreanów. Nie jest to może jeszcze poziom HD800, ale trzeba powiedzieć, że daleko również nie jest. Klimat, pogłosy i holografia to prawdziwa uczta dla uszu w Empyrean 2. I to niekoniecznie uszu audiofilskich, a każdych.

Naturalnie słuchawki nie zastąpią w tym obszarze głośników, ale faktem jest, że w Meze uwielbiałem każdy album z utworami zaaranżowanymi scenicznie. Nie było to oczywiste na początku, ponieważ nie od razu przechodzę do tej części audioteki, ale gdy już to zrobiłem, Meze Empyrean 2 nie chciały mi zejść z głowy. Dodawałem w pośpiechu kolejne albumy zapamiętane jako sceniczne do playlisty, aby móc dosłownie godzinami rozkoszować się fantastycznymi doznaniami scenicznymi tych słuchawek.

Nie przypominam sobie takich efektów przy pierwszych Empyreanach (AVS 2019), ale przede wszystkim przy Meze Elite, które również dane mi było testować. Jest to wyraźny progres ze strony producenta i krok w bardzo dobrym kierunku, który od teraz jest jak pisałem jedną z najmocniejszych stron tych słuchawek.

 

Sparowanie kanałów Meze Empyrean 2

Producent deklaruje impedancję na poziomie 32 Ohm. W rzeczywistości jest nieco wydajniej:

  • 30,8 Ohm dla kanału lewego,
  • 31,2 Ohm dla kanału prawego.

Widać delikatną różnicę między jednym a drugim przetwornikiem, a która jest też na swój sposób widoczna na wykresach:

Pomiary słuchawek Meze Empyrean 2

Słuchawki są względnie równe, ale delikatnie słabszą górę odnotowuje przetwornik prawy. Choć od razu nasuwa się korelacja z impedancją, moim zdaniem winne mogą być tu pady, a dokładniej ich spasowanie lub powtarzalność odlewów muszli lewej i prawej. Kolejny test powinien to wykluczyć.

 

Pady welurowe i ich wpływ na dźwięk

Producent dodaje nam do zestawu dodatkowy zestaw padów welurowych.

Meze Empyrean 2 - recenzja słuchawek audiofilskich

Takie dodatki są zawsze mile widziane i tak jest też tym razem, aczkolwiek dodanie padów tego typu do tak zachowujących się słuchawek nie ma dużego sensu:

Pomiary słuchawek Meze Empyrean 2

Jak widać, słuchawki dostają jeszcze większego zastrzyku sopranu, ale odbywa się to za cenę obniżenia natężenia basu, co uważam w obu przypadkach za negatyw.

Skala tegoż zjawiska jest widoczna, gdy porównamy sobie odczyty AVG na obu parach padów:

Pomiary słuchawek Meze Empyrean 2

Na progu 100 Hz Meze mają dokładnie 2,0 dB słabszy bas. Niemal o tyle samo (1,8 dB) powiększa się nam peak w 5,8 kHz.

W temacie źródła dysproporcji w sparowaniu przetworników, chyba wykluczyć możemy pady:

Pomiary słuchawek Meze Empyrean 2

Jak widać, różnica jest nadal widoczna i nawet zmiana padów, wiążąca się ze ściągnięciem fizycznie słuchawek z fantomu pomiarowego, nie powoduje różnicy względem tego, co obserwowaliśmy na padach hybrydowych.

Jeśli mógłbym coś tu zarekomendować ze swojej strony, to rozejrzałbym się za padami w pełni skórzanymi do tego modelu. Istnieje szansa, że będzie to jakkolwiek sensownie grało, ale póki co, zarówno hybrydy jak i welury nie ukrywają sopranowych tendencji Meze Empyrean 2. Zamiast pary welurowej, bardziej widziałoby mi się dodanie do zestawu drugiego kompletu hybryd.

 

Czystość (zniekształcenia harmoniczne)

W obu tych obszarach słuchawki mają się czym pochwalić. Zaczynając od zniekształceń harmonicznych:

Pomiary słuchawek Meze Empyrean 2

Na lewym kanale notujemy:

  • 0,280% dla 100 Hz (-51,0 dB)
  • 0,157% dla 1 kHz (-56,1 dB)

Pomiary słuchawek Meze Empyrean 2

W zakresie prawego kanału, mamy:

  • 0,283% dla 100 Hz (-51,0 dB)
  • 0,172% dla 1 kHz (-55,3 dB)

Fantastyczna czystość w obu przypadkach. Lewy kanał w punkcie pomiarowym był w stanie zaoferować nawet pełne 7 bitów.

Trochę inaczej sytuacja ma się w momencie przejścia na pady welurowe.

Pomiary słuchawek Meze Empyrean 2

Dla kanału lewego:

  • 0,257% dla 100 Hz (-51,8 dB)
  • 0,185% dla 1 kHz (-54,7 dB)

Pomiary słuchawek Meze Empyrean 2

Dla prawego:

  • 0,260% dla 100 Hz (-51,7 dB)
  • 0,226% dla 1 kHz (-53,0 dB)

Zyskujemy minimalnie na basie, ale tracimy zauważalnie na sopranie. Stąd moje stwierdzenie, że pady welurowe nie mają w Meze Empyrean 2 specjalnego sensu, bo pogarszają pod każdym względem parametry i właściwości tych słuchawek. Tak bowiem, jak byliśmy poniżej progu 1% THD dla okolic 6 kHz, tak teraz już ową magiczną granicę przekraczamy. Słuchawki w tym rejonie stają się więc niestety słyszalne jakościowo, kontrastując z tym, co dostajemy w pozostałych obszarach pasma przenoszenia.

 

Responsywność przetworników Rinaro

Sytuacja będzie tu pod każdym względem identyczna, jak miało to miejsce z THD. Impuls dla przetwornika lewego:

Pomiary słuchawek Meze Empyrean 2

Zaś tutaj dla prawego:

Pomiary słuchawek Meze Empyrean 2

Jak widać, słuchawki są piekielnie szybkie. Na pewno ma w tym swój udział niska impedancja. Założenie padów welurowych nieco pogarsza odpowiedź impulsową.

 

Autentyczne słuchawki audiofilskie

Meze to kawał naprawdę solidnej roboty, konstrukcja ergonomiczna, sprawdzona i prawie wzorowo wykonana. Co najwyżej można sobie pomarudzić nad sopranem. I na tym recenzja mogłaby się teoretycznie zakończyć. No fajne, no super, tylko góry za dużo, kto jest ciekawy niech posłucha i następna para do testów.

Meze Empyrean 2 - recenzja słuchawek audiofilskich

W rzeczywistości jest to jednak znacznie głębszy temat, nad którego analizą warto się pochylić bardziej kompleksowo. Meze Empyrean 2 są bowiem swego rodzaju kwintesencją problematyki wielu słuchawek klasy hi-end. Jednocześnie, mogą być odpowiedzią na często stawiane przez użytkowników pytanie: dlaczego słuchawki notorycznie stroi się w taki sposób?

Nie było to dla mnie aż tak oczywiste przy Mod House Audio Tungsten, a już na pewno nie przy Sennheiserach HD800, ale Meze Empyrean 2 odebrałem jako słuchawki kierowane do bardzo konkretnej grupy osób. Z punktu widzenia całości zdolności technicznych, strojenia i ogólnie jako produktu ze wszech miar skończonego, Meze niewiele brakuje do bycia słuchawkami wprost rewelacyjnymi. To jednak, czego im brakuje, nie wynika z umiejętności projektantów i samego producenta, a mam wrażenie, że celowego działania i świadomych decyzji.

Mówiąc wprost: to miał być projekt od samego początku kierowany do audiofilów. To oni są rzeczywistymi odbiorcami tego modelu. I nie chodzi o wyjątkowość lub przywilej.

 

Definicja audiofilskiego ideału

Z punktu widzenia audiofila, Meze są słuchawkami idealnymi z wielu powodów, a najbardziej czterech konkretnych:

  1. ceny,
  2. jakości wykonania,
  3. ergonomii i wzornictwa,
  4. strojenia.

Pierwszym jest oczywiście cena produktu. Słuchawki kosztują 13 tysięcy złotych, co jest kwotą wystarczającą, aby znaleźć się w ekskluzywnym gronie osób, które na nie po prostu stać. Nie jest to samo w sobie ani złe, ani dobre. Tej klasy słuchawki są traktowane jako dobro luksusowe i jeśli kogoś nie będzie na nie stać, to po prostu ich nie kupi.

O względności kryterium cenowego oraz umowności słuchawek klasy TOP można byłoby spokojnie napisać cały artykuł, ale dość powiedzieć, że jeszcze trochę lat temu, rolę flagowców pełniły AKG K701, Sennheisery HD650 albo Beyerdynamic DT990. A więc dzisiejsza klasa old-premium.

Potem nastał czas Sennheiserów HD800 i HD800S, które dziś potrafi się nazywać „przeciętnym modelem słuchawek” tylko dlatego, że nie kosztują pięciu cyfr i zostały użyte w nie do końca jednoznacznie pozytywnej recenzji wzmacniacza lampowego. Oczywistym bowiem jest, że stosowanie słuchawek za 20-30 tysięcy jest wręcz obowiązkiem, ponieważ tylko takie modele (Susvary, AB1266 itd.) są dostatecznie audiofilskie, aby wykonać robotę jak należy.

Drugim jest jakość wykonania, która jest w zasadzie niemal perfekcyjna. Dobrej jakości materiały, porządne spasowanie, nie widać aby coś miało się od startu rozpaść. Do tego wyposażenie oraz zaplatany kabelek 8-żyłowy na wzór Fanatum Skevoria.

Trzecim są względy ergonomiczne i wzornictwo, które wcale się z tym pierwszym nie kłóci. Empyrean 2 wyglądają bardzo estetycznie i gustownie, a na głowie leżą w pierwszej chwili idealnie. Dopiero potem pojawić się może uczucie, że jednak „coś” na głowie mamy. Doliczmy też wymienne pady i okablowanie, bo to również spore plusy.

Wreszcie czwartym powodem jest strojenie, które przy mocnym uczuciu czystości, kieruje się wyraźnie w stronę tonów wysokich i ich jak największej ekspozycji, czy wręcz rozdzielczości. Słuchawki są specjalnie technicznie przesadzone na sopranie, ponieważ ich rolą nie jest bycie słuchawkami brzmiącymi obiektywnie równo, a subiektywnie równo. Zaś owa subiektywność jest ściśle uzależniona od uwarunkowań anatomicznych i zdrowotnych użytkownika.

 

Powtarzalny schemat na przykładzie Meze

W tym ostatnim zdaniu tkwi cały sekret Empyreanów 2. Nie są to słuchawki predysponowane dla normalnych użytkowników, gdzie przez słowo „normalność” należy rozumieć standardowy słuch pozbawiony zauważalnych ubytków i defektów (zdrowie), brak gustu mogącego byś uznanym jakkolwiek za specyficzny oraz umiarkowane, uśrednione poziomy głośności odsłuchu. Zamiast tego, słuchawki są celowo kierowane tam, gdzie z różnych powodów (wiek, problemy zdrowotne, głośne środowisko pracy, częste bywanie na koncertach) nastąpiła już nieodwracalna degradacja czułości słuchu w zakresie tonów wysokich.

Meze Empyrean 2 - recenzja słuchawek audiofilskich

W żadnym wypadku nie piszę tego złośliwie, ani prześmiewczo, ponieważ nie ma się tu z czego śmiać. Od procesu starzenia nikt z nas nie ucieknie, czy się to nam podoba, czy nie. Zawsze zastanawiałem się, dlaczego słuchawki z wyższej półki mają najczęściej podbity sopran. Być może jest to działanie intencjonalne, a być może wypadkowe, ale jeśli miałbym strzelać, stawiałbym na to pierwsze. Obserwujemy to cyklicznie w różnych produktach z różnych półek cenowych.

  • Flagowce dynamiczne Sennheisera, czyli HD800 i potem HD800S = jasne.
  • Wszystkie iteracje flagowych Beyerdynamików T1 = jasne.
  • AKG K812 PRO, będące próbą rywalizacji z wyżej wymienionymi = jasne.
  • HIFIMANy HE1000, czyli jeszcze niedawno także flagowiec tej firmy = jasne.
  • Audio-Techniki ADX5000 = jasne.
  • Wymieniane już Tungsteny = jasne.

Kilka modeli z pamięci i za każdym razem są to słuchawki mniej lub bardziej rozjaśnione, mniej lub bardziej punktowo i mniej lub bardziej znośnie. Zwłaszcza przykład Beyerdynamica pokazuje, że prawdziwe jest powiedzenie: jeden raz to przypadek, drugi raz to zbieg okoliczności, trzeci raz to już schemat.

Do powyższego grona spokojnie zaliczyć możemy bohaterów niniejszej recenzji. Empyrean 2 próbują przywrócić ludziom to, czego być może od długich lat nie słyszą już tak dobrze. Dwójki są znacznie lepiej predysponowane do tej roli, niż pierwsze Empyreany oraz Elite. Przy okazji lepszej czystości, mamy tu dwie pieczenie na jednym ogniu. Uważam to za bardzo dobrą decyzję, nawet mimo odchodzenia na papierze od uniwersalnego wzorca i referencji tonalnej jako takiej.

 

Moja opinia o Meze Empyrean 2

I tak dochodzimy do zagadnienia kolejnego: odstępstwa od tegoż wzorca. Wydanie opinii na temat Empyreanów 2 może być bowiem dwojakie. Albo podbity sopran się nam podoba (preferencje) i wypełnia on idealnie te zakresy naszego słuchu, które uległy osłabieniu (potwierdzić to można audiogramem), albo się on nam nie podoba (za dużo ilościowo) i wszystko to okaże się w naszym przypadku niepotrzebne (brak ubytków potwierdzonych rzeczonym audiogramem).

Ponieważ moja skromna osoba zalicza się do tej drugiej grupy, w wymiarze brzmieniowym słuchawki byłyby dla mnie osobiście w całości bardzo dobre, gdyby nie ten nieszczęsny sopran. Z niczym nie mam tu problemu, nawet z ceną, a jedynie z faktem, że po prostu sopranowo Empyreany 2 nie są dopasowane do mojego słuchu. Meze znajdują się u mnie w (nie aż tak małej) grupie słuchawek, na które marudzę, ponieważ mam na tyle zdrowe jeszcze uszy, że nie mogę jeszcze korzystać z takich modeli. I z jednej strony bardzo się cieszę, że nie tylko nie mogę, ale i nie muszę.

 

Equalizacja i modyfikacje

Zrodzi się zapewne pytanie, czy skoro wspominam często w recenzjach o modyfikacjach i EQ, to również i Meze nie można byłoby tak potraktować? Oczywiście da się. Ale przy tak szeroko wybitym sopranie, zadanie takie będzie trudniejsze. Pisałem o tym w jednej z niedawnych recenzji, że jeśli słuchawki takie jak HD800 mają tylko jeden peak do ogarnięcia i świetnie reagują na korekcje w tym zakresie, a do tego są bajecznie wygodne i mierzą się niemal jak planary nie mając często ich wad (żywotność), to temat jest w zasadzie zakończony.

Jest to najbardziej logiczne podejście do audio jako ogółu. Czysty bilans zysków i strat. Plus jeszcze kontekst ceny. Być może zequalizowane HD800S będą dla nas lepsze i prostsze niż Meze. A być może to z „Meziakami” trafimy w dziesiątkę.

Jednocześnie doskonale rozumiem skąd się to bierze i dlaczego Meze są kolejną z rzędu parą kierowaną na rynek premium za konkretne pieniądze, które grają w taki a nie inny sposób. Są to słuchawki idealnie dopasowane do swojej grupy docelowej, do której się aktualnie nie zaliczam. Nie byłoby mądrym kupować takie słuchawki specjalnie po to, aby je equalizować i modować niemal od startu. Po prostu brzmienie nie jest dopasowane do końca pod użytkownika i tyle.

Equalizer i zabawa w Boba Budowniczego nigdy nie są wygodną, uniwersalną odpowiedzią na wszelakie bolączki. Często jest to proces oparty na zasadzie prób i błędów, który może, ale nie musi, zakończyć się powodzeniem. LCD-i3 equalizowałem w oparciu o LCD-i4 praktycznie bite 2 tygodnie, osiągając wiele i z niesamowitym skutkiem, ale wystarczy, że producent zmieni coś w tej serii słuchawek, zmieni się dźwięk i już wszystko zaczyna się sypać. Dlatego trzeba mieć do tego narzędzia, głowę i przede wszystkim ogromną ilość samozaparcia połączoną z czasem. A przy tak drogich słuchawkach, być może to producent powinien o tym myśleć za nas. I znów: Meze pomyślało, dlatego słuchawki skierowało w zupełnie inną grupę odbiorców niż pierwsze Empyreany.

 

Wyjście poza grupę docelową Meze Empyrean 2 – porównania

Przed pociągnięciem za przysłowiowy spust, najlepiej jest Empyreany 2 w spokoju przesłuchać i to w cichym pomieszczeniu, gdzie hałas z otoczenia nie będzie nam podbijał albo obniżał natężenia tego, co usłyszymy w słuchawkach. Można zapomnieć o Audio Video Show i innych mityngach, które operują na ogromnej ilości osób w jednej chwili i w jednym miejscu. Tym bardziej, że Empyrean 2 nie są stworzone do głośnego słuchania i ze względu na sopran, lepiej sprawdzają się przy odsłuchach cichszych.

Meze Empyrean 2 - recenzja słuchawek audiofilskich

Ze swojej strony zaoferować mogę dwa szybkie porównania z dwoma modelami, które się w niniejszej recenzji przewijały.

 

Meze Empyrean 2 vs Sennheiser HD800S

W wielu albumach sam bardzo lubiłem Meze Empyrean 2. Ich czystość oraz wyborne właściwości techniczne, ale też często strojenie w swojej większej części, powodowały, że miało się wrażenie dźwięku bardzo kompletnego, dokładnego, detalicznego i trójwymiarowego. Były też jednak albumy, w których ich sopran dawał mi się mocno we znaki, przesuwając barwę poza spektrum, do jakiego jestem przyzwyczajony nawet z jednoznacznie jasnymi modelami, jak HD800S.

Wrzucenie 800-tek na pomiar porównawczy odpowiedziało mi, dlaczego:

Pomiary słuchawek Meze Empyrean 2

Względem pomiaru na padach hybrydowych, o ile basu w Empyrean 2 jest więcej, o tyle niestety tak samo więcej jest góry. Sytuacja pogarsza się jeszcze bardziej, gdy przejdziemy na pady welurowe. Góra w HD800S jest również kwalifikująca się na ostrożność z głośnością i wyraźnie podniesioną barwę, ale nie tak szeroko. To właśnie to powoduje, że łatwiej jest nam skorygować produkt pochodzenia niemieckiego.

Dlatego jeśli już parować Empyrean 2 z jakimś sprzętem, definitywnie musi to być coś ciepłego, albo – jak pisałem – z szeroko odjętym sopranem, który łatwo zrobimy w darmowych EasyEffects albo APO Equalizerze.

 

Meze Empyrean 2 vs Meze Elite

W akapicie o sopranie wspominałem o tym, że gdyby Empyrean 2 miały sopran o mniejszym wybiciu, ale zachowanym „rozlaniu”, byłyby dla mnie bardziej przyjemne. Byłyby bowiem wtedy ulepszonym ze wszech miar i w prostej linii modelem Elite:

Pomiary słuchawek Meze Empyrean 2

Oba modele są do siebie akustycznie łudząco podobne. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że Empyrean 2 są tak naprawdę podkręconymi na sopranie Elite. Lepszy subbas i daleko wykręcone pogłosy wraz z barwą. Jednocześnie, bardziej pasowałoby to w zakresie nazwy do testowanego modelu, bowiem Empyrean 1 były jak pamiętam bardziej ocieplone niż Elite.

Tak sobie myślę, że być może ideał znajduje się gdzieś pomiędzy. Dlatego wspominałem o equalizacji Empyrean 2 i szansach na powodzenie takiego eksperymentu. I znów: czy taki a nie inny sopran jest wypadkowym przestrzałem ze strony Meze, czy też celowym działaniem pod konkretnych odbiorców, niech każdy sam rozsądzi w swojej głowie.

 

Podsumowanie

Najnowsze słuchawki od Meze są okrutnie ciekawe i to nie tylko w wymiarze projektu jako takiego, ale decyzji, które za nim stanęły. Przyznam, że nigdy nie czułem się tak komfortowo w ocenie danych słuchawek pod tym względem, mając przekonanie graniczące z pewnością opierające się na elementarnej fizyce. W zasadzie trochę też i medycynie.

Aby móc Meze Empyrean 2 należycie ocenić, trzeba wrócić do opisywanego wcześniej dysonansu poznawczego i dokonać ich analizy z dwóch perspektyw. Pierwszą będzie oczywiście własna, ponieważ słuchawki muszą być opisane w sposób realny i rzeczywisty tak, jak je odebrałem. Druga zaś w oparciu o wirtualne założenia swojej grupy docelowej, do której mam naprawdę mocne przeświadczenie, że są kierowane.

Jakość wykonania i wyposażenie – naprawdę trudno się tu do czegoś przyczepić i jedynym elementem który zwrócił moją uwagę, były nie do końca wpasowujące się pady w muszle. Dlatego finalnie postanowiłem odjąć jeden punkt do poziomu 9/10.

Jakość dźwięku – słuchawki robią fantastyczne wrażenie w zasadzie na wszystkim, poza sopranem. Empyrean 2 strojone są ewidentnie pod starszych użytkowników i audiofilów, stąd nastawione są na mocną ekspozycję wysokich pasm. Wszystko inne jest świetne, wliczając w to scenę, ale niestety sopran na dłuższą metę jest pewnym ograniczeniem dla osoby, która nie mieści się jeszcze w gronie odbiorców docelowych. Słuchawki, zwłaszcza w dłuższych odsłuchach, potrafią zmęczyć. Stąd wciąż wysokie, ale jednak zredukowane, 7/10.

Ergonomia i praktyczność – również jest bardzo wysoka. Słuchawki są dosyć wygodne i choć nie jest to waga piórkowa jak HD800, materiały użyte do budowy w pełni to rekompensują. Do tego wymienne pady oraz okablowanie, które także trzeba zapunktować, mimo że te pierwsze są jednak elementem dedykowanym. W tej kategorii dałbym niemniej ekstremalnie wysokie 9/10.

Z jednej strony Meze Empyrean 2 zbudowały wokół siebie całkiem dobre wrażenia i wykręciły całościowo wysoką notę 8.0/10. Dla audiofila są to naprawdę świetne słuchawki, które może zakupić i cieszyć się tym, co oferują. Z drugiej strony, w szerszym spektrum są zbyt mało uniwersalne i kierowane do zbyt wąskiego grona osób, aby móc je polecić szerszemu odbiorcy o typowych, że tak to ujmę, predyspozycjach. Decyzja o „być albo nie być” będzie zawsze sprowadzała się do sopranu i tego, czy jego ilość oraz barwa nam przypasują.

Dlatego też, mimo iż przed jakością dźwięku Meze można chylić czoło, trzeba podejść do tematu bardzo ostrożnie ze wszelakimi rekomendacjami. Rekomendując słuchawki, poleca się je bowiem wszystkim, natomiast tutaj, obiektywnie docenić można Empyreany 2 na pewno za ogólną jakość dźwięku. Naprawdę szkoda, bo słuchawki przez nadmiar sopranu dosłownie otarły się o zarekomendowanie. I jeśli przedstawione pomiary nie przemawiają, przynajmniej odsłuch samodzielny na własnych utworach będzie czymś obowiązkowym, aby móc sobie to zweryfikować.

Nie znaczy to też, że są to słuchawki z automatu złe. Polecić ich wszystkim nie można, ale można za to polecić je wspomnianej grupie docelowej. Wszystkie dane wskazują na to, że są to słuchawki kierowane do audiofilów. Jestem też głęboko przekonany, że zostaną docenione i uznane za bardzo dobre nauszniki, w wielu miejscach wprost wybitne. Będzie to miało miejsce zwłaszcza w innych recenzjach, w szczególności pisanych przez wieloletnich branżowych wyjadaczy. Dla nich będzie to wspaniała uczta dźwiękowa i zostawienie producentowi sowitego napiwku z tytułu przywrócenia im tego, czego inne słuchawki już nie są w stanie.

Stąd moją recenzję można poczytywać w taki sposób, że jeśli jesteśmy z grupy docelowej tych słuchawek, możemy spokojnie dopisać sobie znaczek rekomendacji i jeśli nie kupić, to przynajmniej pójść pewnym krokiem do salonu na odsłuchy. Natomiast wszyscy inni, jeśli nie używają aktualnie słuchawek o podbitym sopranie i nie mają tak ukształtowanych preferencji, muszą zaliczyć bezwzględnie odsłuch przedzakupowy.

8.0/10

 

Słuchawki na dzień pisania recenzji kosztują ok. 13 000 zł i są dostępne zarówno w sklepie Audiomagic, jak i innych sklepach w kraju (sprawdź dostępność i ceny w sklepach).

 

Zalety:

  • niemal wzorowa jakość wykonania
  • bardzo porządne materiały użyte do ich budowy
  • przemyślane gabaryty i konstrukcja
  • bardzo dużo miejsca na uszy
  • bajeczna wygoda
  • bardzo proste w zdejmowaniu magnetyczne pady
  • obrotowe muszle ułatwiające serwis i czyszczenie
  • wymienne okablowanie kompatybilne z Audeze/ZMF
  • bardzo dobra ogólna jakość dźwięku
  • bardzo dobra scena dźwiękowa
  • idealne dla audiofilów i prawdopodobnie właśnie do nich najbardziej kierowane

Wady:

  • drobne defekty spasowania krawędzi padów do muszli
  • tylko jeden kabel w danej konfiguracji do wyboru w zestawie
  • przesadzony sopran o zbyt wysoko podniesionej barwie
  • pady welurowe jeszcze bardziej podkreślają sopran i obniżają bas
Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

3 komentarze

    • Zazwyczaj prekursorzy, najwyższy model z oferty tzw. TOTL wypada lepiej od jego bezpośredniego następcy. Powtórzyć sukces cieżko, a co dopiero przebić i rzadko to się udaje co widać na załączonym obrazku.

  1. Może jestem zbyt wyczulony na sopran (treble sensitive) ale w moim odczuciu ekspozycja sopranu to cecha większości droższych słuchawek. Przy tym mam na myśli kwoty powyżej 1000 zł, a nie kilkunastu tysięcy. Te wszystkie droższe Grado, AKG tną sopranem aż (nie)miło. Nawet Beyery DT990 były dla mnie nieznośne pod tym względem. Obecnie używam ATH-A 990z i jestem szczęśliwy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *