Focal Azurys swoją nazwę prawdopodobnie zawdzięczają kolorystyce. To zamknięte słuchawki dynamiczne nastawione na uniwersalne zastosowania domowo-wyjściowe. Focal próbuje w ten sposób skusić prawdopodobnie te osoby, które szukają słuchawek trochę jak u Tolkiena: jednych, by wszystkie zastosowania razem złączyć.
Zobaczmy więc, dzięki niewyczerpanej uprzejmości p. Przemysława, który zakupił swoje Azurysy i podesłał je specjalnie na potrzeby niniejszej recenzji, czy rzeczywiście można tak je opisywać. Jest to sztuka praktycznie nowa, wciąż w ramach okienka 14-dniowego, już wygrzana wg zaleceń producenta, więc właściwie od razu można było przejść do testów.
Jakość wykonania Focal Azurys
Pierwsze wrażenie w jakości wykonania Azurysy robią dobre. Ale im dłużej przyglądamy się im, tym więcej pojawia się spostrzeżeń…
Użyte materiały – na dobry z minusem
Z metalowych elementów mamy w zasadzie tylko opaskę stalową mechanizmu rozsuwu (możliwe że sam pałąk również) oraz widełki. Ewentualnie jeszcze pierścienie ozdobne na środku muszli. Reszta to plastik, który znalazł się tu celem redukcji nie tylko kosztów, ale i wagi.
Na uwagę na plus zasługuje etui, które jest pieczołowicie wykonane. Focal ma dobrego podwykonawcę zdaje się. Na tą na minus – na krawędzi jednego z elementów plastikowych pałąka widać pozostawione ranty odlewów. Na drugiej stronie tego nie ma. Niedopatrzenie jakościowe.
W zestawie dostaniemy tylko jeden kabel z mikrofonem. Mało.
Walory wizualne – bardzo dobre
Focal Azurys bardzo mi się podobają jako projekt wizualny. Połączenie gun metal + baby blue optycznie bardzo do mnie przemawia.
Walory praktyczne – absolutna tragedia
Taka jest już nasza natura, jako gatunku ssaków, że musimy na bieżąco regulować temperaturę ciała. Służy temu chociażby pot. A jak wiadomo, jak każda substancja – obok np. łoju – przyciąga wszelaki brud i kurz z otoczenia. Focal chyba o tym zapomniał projektując Azurysy, bo postawił na najbardziej niewdzięczny materiał padów i obicia, jaki tylko się dało.
W efekcie kompletnie zrujnował projekt Azurysów, umożliwiając widoczne ubrudzenie padów już dosłownie po pierwszym dniu. Po tygodniu będzie widać tłuste przesiąki od łoju i potu na padach, a ich założenie będzie skutkowało wrażeniem, że są „mokre” i zimne. Po miesiącu położone na kartce papieru, po paru godzinach pozostawią tłuste odciski w kształcie padów i pałąka.
Żeby się tego pozbyć, trzeba będzie wszystko wyprać. A żeby móc to uczynić, trzeba będzie elementy te zdjąć. Oznacza to doszczętną rozbiórkę słuchawek „do kości”. Jest to za przeproszeniem taki idiotyzm, że wtyk od słuchawek opada.
Być może chodziło o to, aby maksymalnie zniechęcić ludzi do kupowania tego modelu z drugiej ręki. Każde dłużej użytkowane Azurysy będą tak wyglądać. W efekcie każdy będzie preferował kupno nowej sztuki. To tylko taka teoria, ale kto wie…
Okablowanie – potencjalnie awaryjne
Okablowanie jest natomiast delikatnie mówiąc potraktowane po macoszemu. Niczym nie wyróżniający się kabelek jednostronny z otuliny PVC. Tak tani, jak tylko się da. Ale przynajmniej jest pilot z mikrofonem. Tylko co z tego, skoro np. przy odgiętce wtyku wchodzącego do słuchawek będzie się uszkadzał na potęgę? Niestety więc posiadacze Focal Azurys muszą niemalże od startu myśleć o lepszym zamienniku.
Wygoda i izolacja – całkiem dobre
Słuchawki o dziwo nie są zbyt duże. Nawet rozsunięte na maksimum pozostawiały niedosyt i musiałem je przekrzywiać na głowie, aby móc je nosić w pozycji nominalnej na uszach.
Miejsca na uszy jest dość. W zasadzie chyba tyle samo, co w Elearach. Generalnie uznałbym je za bardzo wygodne (gdyby nie pojemność na głowę). Zawdzięczają to trochę oszczędnościom materiałowym i stosowaniu głównie plastiku, ale nie różni się to ponownie nic a nic od Elearów. Może poza mniejszym pałąkiem i innym sposobem regulacji.
Izolacja nie jest jakaś przemożna, ale dobra jak na projekt pasywny z materiałowymi padami. Wystarczy do odizolowania nas od szumów domowego zacisza. Na więcej jednak nie mamy co liczyć. Jest to model stricte domowy i wypadowy, ale bardziej na wieś, niż miasto.
Jakość dźwięku Focal Azurys
Focal Azurys w pierwszej chwili robią naprawdę dobre wrażenie, ale im dalej w las tym człowiek odkrywa ich ograniczenia. To bardzo ciekawe doświadczenie, które rzadko się pojawia w odsłuchach. Natura bowiem i neurobiologia stanowią, że przyzwyczajamy się do dźwięku na osi czasu. To stoi na przykład za panicznymi okrzykami, że słuchawki trzeba wygrzewać po 150 czy 200 godzin, bo inaczej nie zagrają lub nie zagrają tak jak trzeba.
Tymczasem prawda jest taka, że już kwadrans wystarczy osobie z dużym doświadczeniem ocenić, czy Focal Azurys grają dobrze, źle i w czym odpowiednio.
Bas
Bardzo dobrze wyważony. Świetnie wyrównany subbas do basu właściwego. Ten ostatni z kolei z lekkim odpustem na wyższym podzakresie, co wzmaga wybrzmiewanie i ogólną przyjemność. Nie jest to bas super mocny, ale bezproblemowo wyczuwalny tak strukturalnie, jak i ilościowo. Nigdy nie zmęczy, nigdy nie spowoduje wrażenia anemii. Po prostu bardzo solidny punkt programu.
Tony średnie
Średnica jest prezentowana tu blisko, obrazowo i z lekką plastycznością. Nie lubię tego słowa, bo audiofile mają tendencję do stosowania go bezrefleksyjnie i tylko po to, aby brzmiało to jakby poetycko. Ale tak odbieram środek pasma w Focal Azurys.
Wokaliści i ich głosy są kreowane czysto, frontowo, z bardzo mocnym wektorem kierunku w naszą stronę. Ma się wrażenie, że śpiew jest prosto do nas, ale… gdzieś tam jednak jakby trzymało się to o ten krok-dwa w dystansie. Trochę tak, jakby głos był odtwarzany przez dedykowany głośnik, wirtualnie odklejony od otoczenia.
Jest to zupełnie inne podejście do tematu niż np. w ATH-A990Z, które renderują głos bezpośrednio w pomieszczeniu, uwzględniając echo i otoczenie na pierwszym miejscu. Ale w przeciwieństwie do np. DT1770 PRO MKII, nie odbywa się to kosztem barwy lub wrażenia, że dźwięk pochodzi z pudełka. Focale również nie mają takiego wrażenia i to naprawdę duży dla nich plus. Grają przez to jednak jak słuchawki bardziej do monitoringu niż produkt konsumencki.
Tony wysokie
Rzadko kiedy zdarza się, że pomiar rozmija mi się troszkę z odsłuchami rzeczywistymi, ale tak jest w przypadku Focal Azurys. Słuchawki zdumiały mnie swoim wybiciem w okolicach 6 kHz. W odsłuchach owszem, jestem w stanie go usłyszeć, ale nie tak wyraźnie jak widzę to na pomiarze.
Słuchawki zostawiają w ten sposób po sobie wrażenie gładszej góry z porcją punktowego ataku. Prawdopodobnie punkt ten wzbudza się na fantomie pomiarowym mocniej, niż gdy są to uszy moje. Zgadzałoby się to też z obserwacją, że odsunięcie delikatnie muszli od uszu rozjaśnia całościowy przekaz i… jest lepsze akustycznie.
Najpewniej jest to wina silikonu, który na odlewach nie poddaje się tak, jak żywa tkanka. Stąd różnica w pomiarze względem odsłuchów rzeczywistych. Co nie zmienia faktu, że Azurysy pozostawiły po sobie wrażenie trącające trochę AR5000 (subtelny rolloff na wyższej górze). I choć Azurysy są lepsze, to jednak z wyraźnym wskazaniem na preferencję zastosowania w nich pojemniejszych padów, gdybym miał Focali używać na co dzień.
Wrażenia sceniczne
Są w porządku, choć w tej cenie spodziewałem się trochę więcej. Zakładane zaraz po A990Z brzmią, jakby scenicznie wszystko się wypłaszczyło. Efekty są podobne do Hi-X60 po modyfikacjach. Ale o ile tam był to kontrolowany zabieg, tak tutaj mówimy o słuchawkach stricte konsumenckich.
O ile scena jest całkiem ciekawie zarysowana na szerokość, ma w sobie pierwiastki holografii i głębi, renderowana jest blisko słuchacza. Powoduje to u mnie uczucie obcowania z dźwiękiem bliskim, może nawet nazbyt, ale trochę pozbawionym uczuć. Jeśli ktoś z Was spotkał się z określeniem „mechaniczny seks”, to to jest trochę coś w ten deseń. Brak mi tu pasji, autentyczności, a jedynie mam odtwórczość i z góry zaprogramowane zachowania, które pasują do kontroli nad utworem, aniżeli bawieniem się nim w naszej głowie i uszach.
Naprawdę nie chcę szukać w Focal Azurys dziury w całym. Ale gdy myślałem, że znalazłem już utwór, w którym są w stanie pokazać swój sceniczny potencjał i grało to już nieźle, zakładałem A990Z. I następował szok jak dźwięki nagle zaczęły się rozchodzić w przestrzeni. Pojawiała się magia, urok, czar i powab. Zakładam DT1990 PRO – to samo. Właśnie tego mi w Azurysach brakowało.
Czystość
Chciałoby się powiedzieć, że słuchawki są bardzo czyste. Problemem jednak są bardzo dziwne rezonanse w praktycznie całym paśmie. Może to wskazywać na słabe (żadne?) wytłumienie puszek albo nie radzenie sobie po prostu tych przetworników z dużym SPL. Jaskrawo kontrastuje to z zaleceniami producenta co do wygrzewania ich przez 24 godziny na dużej głośności.
Pod ręką akurat miałem ATH-A990Z (w sumie jeszcze i A550Z) do porównań bezpośrednich. Poza rezonowaniem w 4 kHz, A990Z nie mają żadnych problemów z harmonicznymi, jakie można zaobserwować w Focal Azurys. I nie trzeba było ich wygrzewać 24, 48 czy 200 godzin.
Co ciekawe, mimo że są to poziomy bardzo niskie, moje uszy szczątkowo potrafiły to wychwycić. Odsłuchy robiłem specjalnie przed pomiarami, aby się nimi nie sugerować. Nie jestem pewien tylko, czy wyczuwalne są dla mnie harmoniczne całościowe, czy wzrost zniekształceń w 6 kHz.
Wracając do obu wymienionych par, tj. A990Z i DT1990, powiem wprost: niestety obie są czystsze od Azurysów. Tak, nawet A990Z, które kosztują 1/3 ich ceny, są słuchawkami, które grają mi czyściej. Azurysy są lepsze i tak na tym polu od np. Elearów, ale wciąż nie ma się uczucia brzmienia jednoznacznie krystalicznego.
Całokształt
Focal Azurys z jednej strony grają bardzo przyjemnie, bezpiecznie i zachowawczo. Nie aż tak jak Aune AR5000 i zauważalnie od nich lepiej, ale jednak brakuje mi w tym trochę emocji. Są to słuchawki „bezpieczne z pazurkiem”, choć i tak mogły sobie poczynać śmielej i nie miałbym im tego za złe.
Bezpieczeństwo to równe i uniwersalne brzmienie bez niespodzianek. Pazurek to wybicie na przyjemnym i wygładzonym sopranie, które powoduje, że słuchawki grają ciekawą barwą i detalem wybijającym się ponad gładką manierę.
Z drugiej strony o ile wszystko inne jest dobre, poprawne, to jednak nie jest to poziom emocji czy to znacznie tańszych A990Z, czy (nadal tańszych) DT1990 PRO AMOD (tak, wiem że to semi-open). Azurysy bardziej widziały mi się jako słuchawki kontrolne aniżeli odsłuchowe. I choć pierwsze wrażenie zaliczyły dobre, tak im dłużej na nich słuchałem muzyki, tym więcej słyszałem kompromisów oraz dobrze znanej mi maniery.
Aby było jasne, absolutnie nie są to złe słuchawki. Robią wszystko dobrze, a miejscami bardzo dobrze. I jedynie większej ilości tego ostatniego mi tu brakuje.
Ukryty potencjał?
Wydaje mi się, że to, co Azurysom bardzo by pomogło, to głębsze pady i zabawy w obrębie akustyki komory słuchowej. Trochę coś na wzór ATH-R70X, które z ciepłych plastycznych słuchawek o konsystencji karmelu po wymianie padów dostały zauważalnego „kopa”. Choć nadal w domenie ciepłych rozwiązań, zauważalnie zyskały na czystości i ogólnej prezentacji, w tym scenicznej.
Jestem toteż głęboko przekonany, że w Azurysach udałoby się osiągnąć bardzo podobne rezultaty. Aczkolwiek ceną za to – poza tą rzeczywistą związaną z zakupem padów – będzie kompletne zepsucie ich wizualnie. Pokutuje tu ich „dizajnerskość” i kolorystyka dopasowana stricte do tego modelu. Niestety więc musimy wybierać: czy walory wizualne, czy eksperymenty z padami, które nie będą w kolorze „baby blue”.
Podsumowanie
Teoretycznie Focal Azurys mają wszystko to, co powinny mieć słuchawki idealne. Dobrą wygodę, dobre wykonanie, dobre brzmienie i dobrą uniwersalność. W praktyce na każdym polu można doszukać się jakiegoś „ale”.
Jakość wykonania
Bardzo fajne materiały, ale dominuje plastik i drażnią sporadycznie widziane odlewy oraz nieobrobione krawędzie. Bardzo ładne kolory, ale te jaśniejsze powędrowały na pady i pałąk. Wyposażenia praktycznie nie ma, choć jest etui. Jest ono bardzo dobrej jakości, ale kabel sygnałowy to tanizna podatna na uszkodzenia. W tej cenie spodziewałem się więcej. 7/10.
Jakość dźwięku
Dźwięk teoretycznie jest dobry, równy, zachowawczy i bezpieczny, ale z wybiciem na detal w sopranie. Powoduje to, że dźwięk – jakkolwiek w całym paśmie plastyczny – ma w sobie pazurek. Brakuje mi tu jednak czarowania dźwiękiem, powabu scenicznego, a także zaobserwowałem niepokojące rezonanse w całym paśmie na obu kanałach. Dźwięk ma w efekcie bardzo delikatne zmatowienie, trochę typowe dla tego projektu Focala. Finalnie dałbym tu solidne 8/10.
Ergonomia i praktyczność
Słuchawki są na mnie troszkę za małe, ale o ile są bardzo uniwersalne w zastosowaniach i odtwarzanych gatunkach, wszystko rujnują błękitne pady i obicie pałąka, które w mig będą zbierały pot, brud i łój. Pady są dedykowane, a obicia nie da się wymienić bez rozbierania słuchawek. Tak jak mówiłem w recenzji, uważam to za idiotyzm albo działanie z premedytacją, aby słuchawki wyglądały jak najgorzej przy zakupach z drugiej ręki. 5/10
Sumarycznie
Focal Azurys wyłapały całościowo nawet nie najgorszą notę 7.0/10. To dźwiękowo dobry projekt, w wielu wymiarach praktyczny i potencjalnie wart zakupu, ale odstraszający rzeczami, których czasami nawet w tanich słuchawkach próżno szukać.
Nieprzemyślany praktycznie projekt padów i obicia, które będą łapały brud i pot dosłownie na wyścigi. Wadliwy projekt kabla, który będzie uszkadzał się przy słuchawkach w zasadzie samoczynnie. Niepożądane rezonanse. Finalnie brak odrobiny więcej emocji w dźwięku… powiedzmy, że za 2400 zł spodziewałem się więcej. Są to niektóre z powodów, które skutkowały tym, że wolałem siedzieć w innych parach podczas pisania recenzji (głównie A990Z), na Azurysy jedynie spoglądając zanurzony w zadumie. Gdyby były tańsze, zapewne mniej bym kręcił nosem. Ale wciąż bał się o pady i obicie na osi czasu.
Tak więc jeśli ktoś szuka uniwersalnych słuchawek zamkniętych, na pewno warto Focale przesłuchać. Ale mogą mieć one naprawdę ciężko, aby przez pryzmat tego co pisałem o praktyczności niektórych do siebie przekonać. Pana Przemysława zdaje się również nie przekonały, wnioskując po naszych wspólnych rozmowach. Niemniej i tak bardzo serdecznie mu dziękuję, że zgodził się je podesłać do mnie na szybką weryfikację w ramach 14-dniowego okienka. Mam tylko nadzieję, że sklep nie będzie mu robił z tego powodu nieprzyjemności i nie będzie się za recenzję mścił.
7.0/10
Na dzień pisania recenzji, Focal Azurys są dostępne najtaniej w cenie ok. 2382 zł na polskim Amazonie. Można je również znaleźć za odrobinę więcej w sklepach krajowych. (sprawdź aktualną cenę i dostępność)
Dane techniczne
- Przetworniki: dynamiczne 40 mm, zamknięte
- Pasmo przenoszenia: 15 Hz – 22 kHz
- Skuteczność: 100 dB / 1mW
- THD: < 0,3% dla 1 kHz / 100 dB
- Impedancja: 26 Ohm
- Waga: 306 g
- W zestawie: kabel 1,25 m z pilotem, etui.
Materiały dodatkowe
- Pomiar pasma przenoszenia (uśredniony)
- Czystość dźwięku zmierzona (THD+N)
- Balans kanałów (zmierzony)
- Karta produktu na stronie producenta
Platforma testowa
Poniżej sprzęt, który w największym stopniu został wykorzystany do napisania powyższej recenzji, jak również wykorzystywana muzyka i inne przydatne informacje.
- DAC/ADC: Motu M4
- Wzmacniacz słuchawkowy: Sabaj A20h
- Słuchawki testowe: Creative Aurvana SE, Audio-Technica ATH-AD500X / ATH-A990Z, AKG K240 DF, Beyerdynamic DT1990 PRO (Amiron MOD), Fostex TH616, Audeze LCD-XC
- Okablowanie testowe: własne okablowanie testowe i słuchawkowe z linii kabli ACX oraz AC2
- Kondycjonowanie prądu: brak (instalacja dostosowana już specjalnie pod audio)
- Muzyka wykorzystywana w trakcie testów: przeważnie gatunki elektroniczne, z obecnością również albumów klasycznych, neoklasycznych, jazzu, muzyki wokalnej i rocka. Format FLAC 24/48, OGG, WAV.