Final Audio ZE3000 – recenzja ciekawych TWSów w cieniu kontrowersji

Wiele osób polecało mi Final Audio Design ZE3000 jako lepszą dźwiękowo alternatywę dla ZE8000. Co więcej, pozbawioną dziwnej i może też trochę śmiesznej z perspektywy czasu funkcji 8K SOUND. Miała ona dawać niesamowitą, spektakularną rozdzielczość dźwięku. W rzeczywistości nie udało mi się ani usłyszeć, ani zmierzyć jakichkolwiek zmian. Sytuacja – nawet z perspektywy wypuszczenia modelu ZE8000 MKII – nie uległa zmianie do dziś. Pozostało więc dla ciekawości skorzystać z oferty p. Pawła, który użyczył mi swojego egzemplarza do testów. Aczkolwiek recenzja wypadła na wykończeniu chyba w niezbyt fortunnej dla producenta chwili, która nadaje jej wspomnianego kontrowersyjnego wydźwięku. I choć tyczy się to teoretycznie innego produktu niż recenzowany, pozostaje wciąż sporo wątpliwości.

Recenzja powstała dzięki użyczeniu prywatnego sprzętu przez jednego z czytelników. Jest to doraźne wsparcie jego działalności i publikowania niezależnych recenzji oraz pomiarów sprzętu audio. Jeśli również chciałbyś użyczyć swój sprzęt na weryfikację, zapraszam serdecznie do kontaktu.

Jeśli chcesz bezpośrednio wesprzeć moją pracę, możesz to również uczynić poprzez platformę ko-fi.

Recenzja Final Audio ZE3000

 

Jakość wykonania i konstrukcja Final Audio Design ZE3000

Przede wszystkim słuchawki mają zupełnie konwencjonalną budowę i konstrukcję, a przynajmniej na tle ZE8000 MKI i MKII.

Recenzja Final Audio ZE3000

Aplikacja w uchu jednak nie jest najlepsza. Miałem z reguły duże problemy z umieszczeniem słuchawek w uszach i problemem był nie tyle kształt, co długość szyjek.

Recenzja Final Audio ZE3000

Moim zdaniem Final Audio Design popełnił ogromny błąd z zastosowaniem filtrów takich a nie innych. Zbyt łatwo je zabrudzić, a ich wyczyszczenie jest awykonalne. Moim zdaniem rozwiązań problemu jest kilka, a przede wszystkim dwa:

  • Dłuższe szyjki tipsów, aby woskowina nie miała bezpośredniego z nimi kontaktu.
  • Zastosowanie siateczek metalowych z lepszym klejeniem, pod dopiero którymi mogłyby się znaleźć rzeczone filtry.

Do wyboru, do koloru.

Recenzja Final Audio ZE3000

Niemniej chciałbym szybko przejść do opisu dźwiękowego, a docelowo też i do tego wszystkiego, co jest po nim. Bo to tak naprawdę rzutuje na mojej chęci realizacji tej recenzji w formie, na jaką się zdecydowałem.

 

Jakość dźwięku Final Audio ZE3000

ZE3000 okazały się słuchawkami grającymi równo i naturalnie. Co trzeba dodać, zaskakująco równo i nad wyraz naturalnie. Z drugiej strony, z racji wątpliwości co do stanu filtrów, nie mam możliwości stwierdzenia ze 100% pewnością, że tak właśnie grać będzie egzemplarz całkowicie nowy. Ponieważ możliwość testowania takowego do dnia dzisiejszego się nie pojawiła, stąd recenzja egzemplarza używanego.

Tak więc po kolei…

 

Bas

Nie są to słuchawki basowe. W sumie przyznam, że spodziewałem się otrzymać wręcz anemiczną ilość basu. Tak się jednak nie stało. Gdyby ustalić całkowicie umowną i subiektywną skalę basowości od -5 do +5, ZE3000 wskazałbym jako idealne 0. Czasami w jednym utworze jest go nieco więcej (+1), a czasami mniej (-1). Nigdy nie ma jednak „wariactwa” basowego, tudzież wyssanej do kości anemii.

 

Tony średnie

Pełne, pyszne, bliskie. Wokaliści trzymani są pod lekkim woalem ciepła, który powoduje, że każdy z nich staje się odrobinę spokojniejszy, delikatniejszy. To takie przyjemne ocieplenie, które nie powoduje (jeszcze) wrażenia zamulenia, ale też definitywnie nie jest umiejscowione po szybszej stronie prezentacji.

 

Tony wysokie

Tak, jak słuchawki mają w pewnym miejscu zastrzyk detalu, również i tu dominuje charakter zaobserwowany w średnicy, a więc gładkość, może nawet wręcz aksamitność. Ponad wszystkim na pewno sporo jest tu bezpieczeństwa. Słuchawek można używać przez to godzinami, a przynajmniej w ilości na jaką zezwalają baterie.

Jednocześnie bardzo możliwe, że takie a nie inne efekty generują filtry, których fabryczny damping został dodatkowo „zwiększony”. Sam osobiście preferowałbym, gdyby sopran był rzeczywiście bardziej rozciągnięty. Nie jaśniejszy, nie ostrzejszy, ale serwujący samego siebie dalej, po horyzont.

 

Wrażenia sceniczne

Z tego względu łatwo przewidzieć, że te – znów całkowicie subiektywnie – będą zredukowane. I są. Słuchawki mają bardzo mocno zaznaczoną szerokość sceniczną. Tu czapki z głów. Wszystko inne jednak jest bardzo przeciętne. Głębia sceniczna jest wyraźnie ograniczona i źródła pozorne można bardzo łatwo pomylić między charakterem a odległością. Zupełnie jakby słuchawkom brakowało informacji.

Znów więc mogą kłaniać się filtry, które od użytkowania mogły się po prostu częściowo zatkać. Być może rozwiązaniem byłoby ich wyklejenie i zastąpienie np. wciskami z gąbki. Problem w tym, że bez egzemplarza nowego nie mam najmniejszych szans na ich przestrojenie. Mogę to robić jedynie „w ciemno”, a co w ogóle wypaczyłoby akuratność niniejszej recenzji.

 

Czystość i balans

Balans kanałów wynika bezpośrednio i w całości z filtrów. Jeden z nich ewidentnie stoi na przeszkodzie w osiągnięciu docelowego SPL, obniżając je o 1 dB w punkcie pomiarowym.

Natomiast w temacie czystości, słuchawki utrzymują pułap poniżej granicy 1% THD. Zaznaczyć należy, że system jaki stosuję do pomiarów IEMów nie jest tak wyczulony, jak ten od słuchawek pełnowymiarowych. To właśnie w nich się specjalizuję i tam alokuję całą swoją uwagę.

Nie jest wykluczone, że kiedyś system obecny ulegnie rozbudowie. Na razie jednak w zupełności wystarcza do skutecznego podpierania się w recenzji jakimikolwiek wymiernymi danymi. Zresztą i tak wielokrotnie przekracza on możliwości typowych klonów IEC711 z popularnej chińskiej platformy sprzedażowej. Nagminnie stosuje się je m.in. na Squiglinku, a czasami nawet i u naszych rodzimych amatorów pomiarów akustycznych.

 

Całokształt

Final Audio Design ZE3000 pozostawiają po sobie pozytywne wrażenie, ale z pewnym niedosytem dźwiękowym i znakiem zapytania, czy aby na pewno jest on realny. Wszystko przez filtry, które mogą działać jak damping akustyczny.

Może zrodzić się wątpliwość, czy w takim razie recenzja miała sens. Dla typowego recenzenta możliwe, że nie, ale osobiście czas spędzony z ZE3000 nie uważam za zmarnowany. Każde słuchawki zasługują na opisanie. Nawet, jeśli opisywany egzemplarz nie jest w 100% reprezentacyjny. Niemniej, dla ZE3000 sprawa jest trochę bardziej skomplikowana z perspektywy jego następcy: modelu ZE3000 SV. On to bowiem powoduje, że do tematu filtrów dochodzi jeszcze niepewność co do pochodzenia samej konstrukcji. Mam tu na myśli aferę z ich udziałem i twierdzenia, że nie jest to jednak projekt w pełni autorski.

Sprawa wyszła pod koniec marca, a do dnia publikacji recenzji nie widziałem oficjalnego stanowiska firmy/dystrybutora w tej sprawie. Stąd więc mnóstwo spekulacji, niepewności i domysłów. A w największym stopniu może też niedowierzania.

 

Co wspólnego mają Final Audio ZE3000 z ZE3000 SV?

Moją uwagę zwróciła przede wszystkim kontynuacja nazewnictwa przetworników. Wraz z faktem wystąpienia rzeczonych kontrowersji z modelem SV, jest to główny fundament mojej niepewności, jako recenzenta. I już tłumaczę o co mi chodzi.

W testowanym modelu producent napisał, że zastosował przetworniki „f-CORE for Wireless 6 mm”. W modelu ZE3000 SV zastosował również przetworniki f-CORE, ale już 10 mm. Miało to być opracowanie autorskie firmy, w sumie tak jak tutaj. Zakładamy, że przez „firmę”, producent ma na myśli siebie. Wg użytkowników rzekomo okazały się one jednak istnieć już prawie pół roku przed ich faktyczną premierą. W zupełnie innych słuchawkach (Rose Ceramics X) i w starszej wersji (1.2 vs 2.0).

Recenzja Final Audio ZE3000

Doniesienia użytkowników mocno kontrastują z opisami produktowymi ZE3000 SV, powodując konsternację i dezorientację. Producent ma napisane co innego niż wynika z elementarnej logiki a nawet chronologii. Jest to bardzo dziwna sytuacja, która łączy się trochę też z przytaczanymi tu ZE8000. Tam również było sporo niejasności i dziwnych stwierdzeń związanych z opisem technicznym oraz działaniem 8K SOUND. Badałem swego czasu nawet tłumaczenia, aby wykluczyć problem nieprecyzyjnej translacji z angielskiego na polski.

Mamy więc sporo znaków zapytania przy ZE8000, kompletnie nierozwianych w ZE8000 MKII, a także aferę wokół ZE3000 SV, która również nie została wyjaśniona/zdementowana. W ZE3000 nie mamy żadnych na szczęście dowodów na to, że ten model również nie jest tym, czym być powinien i jedyną zagwozdką są filtry w podesłanym egzemplarzu. Ale nawet, gdyby była to sztuka nowa, nadal miałbym duże wątpliwości, czy aby na pewno mogę te słuchawki polecić, albo nawet ocenić, jako coś autentycznego i autorskiego.

 

Odpowiedzialność zbiorowa a elementarne zaufanie

Na pewno unikałbym posuwania się zbyt daleko na tym etapie w konkluzjach. A już na pewno nie stosowałbym odpowiedzialności zbiorowej, poprzez patrzenie z automatu na całe portfolio Finala krzywym okiem. Chociażby takie modele jak D8000, które miałem przyjemność testować, jestem przekonany, że są absolutnie unikatowe i zaprojektowane od podstaw przez producenta.

Natomiast to, co utracono – przynajmniej w moim przypadku – to elementarne zaufanie i poczucie pewności co do testowanego przedmiotu. W sumie już przy ZE8000 i 8K SOUND miałem sporo wątpliwości, czy aby na pewno w słuchawkach znajduje się taka a nie inna technologia i działa jak należy. Testy wykazały, że ZE8000 ani nie mają nieziemskiej jakości same z siebie, ani nie pojawia się ona z 8K SOUND. Tryb ten był co najwyżej ciekawym testem na efekt placebo.

Recenzja Final Audio ZE3000

W ZE3000 nie mamy styczności z systemem 8K SOUND, więc tutaj dział marketingu producenta nie miał możliwości popisania się. Bazując zaś na doświadczeniu, nie spotkałem się jeszcze z innymi słuchawkami TWS, które przypominałyby mi ZE3000 tak kształtem, parametrami, jak i dźwiękiem. Aczkolwiek w tym konkretnym egzemplarzu filtry nie pozwalają na 100% ocenę strojenia. Myślę, że ZE3000 są już na tyle długo na rynku, że ktoś do tej pory zauważyłby coś niepokojącego. Niemniej jeszcze tydzień temu nie miałbym żadnych wątpliwości co do ZE3000 SV. A dziś? Cóż.

 

Podsumowanie

Final Audio Design ZE3000 w postaci, w jakiej je otrzymałem, są rzeczywiście bardzo ciekawym modelem słuchawek TWS. Jeszcze do niedawna powiedziałbym, że prawdopodobnie wartym zakupu przy kilku założeniach odgórnych.

Z obiektywnego punktu widzenia, słuchawki mają kilka wad. Najbardziej istotne dla mnie są dwie: bardzo niepraktyczne etui oraz zbyt płytko osadzone filtry, które są bezpośrednim źródłem powstania problemu wątpliwości natury strojenia. Jest to co prawda dobry pretekst do zabawy i modyfikacji, ale nie po to ZE3000 do mnie przyjechały. W zasadzie na serwis też nie. Ale tak akurat wyszło i najważniejsze, że temat udało się ogarnąć.

Pozostają natomiast kontrowersje związane z ich następcą, które rad nie rad – nawet przez zbliżone nazewnictwo przetworników – rzucają się tu cieniem i potęgują uczucie niepewności. Z tego powodu jestem zmuszony powstrzymać się od wystawienia jednoznacznej oceny dla ZE3000.

Być może jest to niepotrzebna profilaktyka, ale w tej chwili nie czuję się na siłach, aby móc to uczynić i nie czułbym się z tym komfortowo. Swój blog prowadzę po to, aby dla siebie i dla Was wybierać dobre, sprawdzone produkty. Jako pasjonat, klient i użytkownik chcę (i muszę) mieć pewność i zaufanie do produktu i producenta. Gdy ich nie mam, recenzja będzie kończyć się tak jak tutaj: brakiem oceny oraz wyrażeniem swoich wątpliwości. Ocenić można co najwyżej, czy uzasadnionych.

 

Słuchawki na dzień pisania recenzji można zakupić w cenie ok. 640 zł. (sprawdź najniższą cenę i dostępność w sklepach)

 

Dane techniczne

  • Przetwornik: dynamiczny f-CORE 6 mm
  • Wersja Bluetooth: 5.2
  • Obsługiwane kodeki: SBC, AAC, Qualcomm aptX, aptX Adaptive
  • Czas ciągłego odtwarzania: maks. 7 godzin / maks. 35 godzin z etui
  • Czas ładowania: słuchawki: 1,5 godziny / etui: 2 godziny
  • Pojemność baterii: słuchawki: 35 mAh / etui: 300 mAh
  • Standard wodoodporności: IPX4

 

Materiały dodatkowe

 

Platforma testowa

Poniżej sprzęt, który w największym stopniu został wykorzystany do napisania powyższej recenzji, jak również wykorzystywana muzyka i inne przydatne informacje.

  • DAC/ADC: Motu M4, Tempotec Sonata BHD Pro
  • Wzmacniacz słuchawkowy: Sabaj A20h
  • Nadajniki Bluetooth: Asus BT400, Asus PCE-AX58BT, Intel AX210, RealMe 9Pro+
  • Słuchawki testowe: Creative Aurvana SE, Audio-Technica ATH-S300BT, Soundcore Space One Pro, Motorola MotoBuds+, Final Audio Design ZE8000 MK2, KZ ZSX + TRN BT20Pro, Sony MH1
  • Okablowanie testowe: własne okablowanie testowe i słuchawkowe z linii kabli ACX (jeśli miało ono zastosowanie)
  • Kondycjonowanie prądu: brak (instalacja dostosowana już specjalnie pod audio)
  • Muzyka wykorzystywana w trakcie testów: przeważnie gatunki elektroniczne, z obecnością również albumów klasycznych, neoklasycznych, jazzu, muzyki wokalnej i rocka. Format FLAC 24/48, OGG, WAV.
Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *