Obecnie na rynku królują słuchawki dokanałowe które mają wielu zagorzałych zwolenników. Nie tylko dostarczają na ogół dobrej jakości dźwięk, ale też potrafią doskonale izolować od otoczenia, najczęściej głośnego miejskiego. Powstaje naturalnie pytanie czy dla zwykłych dousznych słuchawek jest jeszcze miejsce? Szczególnie jeśli nie chce się wydać fortuny i jednocześnie być zadowolonym z zakupu.

Przedstawiam więc jedną z ciekawszych pozycji w klasie budżetowej – douszne AKG K315 kosztujące ok. 70-80zł. Nie jest to zbyt wygórowana cena a nieco rozwiązań w tej klasie też można spotkać od znanych producentów tego typu sprzętu. W porównaniu do nich AKG nie jest zbyt popularne, choć powodem tego nie jest specjalna problematyczność ich wyrobów, a raczej nieznajomość marki przez użytkowników. Zatem warto zobaczyć co te słuchawki sobą reprezentują.

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Słuchawki otrzymuje się zapakowane w zgrabne, małe i stylizowane jak przystało na AKG, pudełko. Aby dostać się do nich trzeba po obu stronach przerwać zabezpieczające paski – przypomina to rozwiązanie z Intelowskich pudełek od procesorów. Następnie można otworzyć część pudełka która trzyma się na podkładkach magnesowych i drugą, tym razem z foliowymi „okienkami”.

W skład zestawu wchodzą:
– słuchawki (to zrozumiałe),
– zestaw gąbek (tylko jedna para),
– usztywniony pokrowiec na zamek z wytłoczonym logiem AKG i naszywką z sygnaturą modelu.

Do wyboru są dwa kolory: wiśniowy i czarny. Wybrałem te drugie jako że pasowały mi do E100 jak również i bym miał szybszą wysyłkę – w praktyce dostałem je na drugi dzień od momentu złożenia zamówienia w Komputroniku.
Są one wykonane po części ze zmatowionego plastiku – podobnego do tego z K518, po wewnętrznej stronie każdej słuchawki można znaleźć oznaczenia polaryzacji oraz nazwę modelu, zaś lewa słuchawka ma na końcu mały wypustek który pomaga w identyfikacji po ciemku – tego mi brakowało w EP-kach. Całość przypomina z boku zagięty gwóźdź. Sitko każdego głośniczka jest metalowe z bardzo dużą ilością małych dziurek przez które widać rozmiary samej membrany. Do tego po stronie zewnętrznej jest małe wgłębienie z drugim sitkiem – okazuje się że słuchawki są „półotwarte”, zakrycie tego otworu powoduje że cały dźwięk siada jak przy jakimś wysokim bypassie. Część słuchawki bezpośrednio stykającej się z małżowiną ma na sobie powłokę z twardej gumy która powodując tarcie zapobiega wypadaniu słuchawek bez gąbek. W kwestii jakości wykonania tych wszystkich elementów jest naprawdę nieźle jak na 80zł, można się ewentualnie przyczepić do jakości wykończenia krawędzi styku plastiku z „matówką” po obu stronach słuchawki ale jest to tak naprawdę detal.

Kabel jest wykonany z niestety gorszej gatunkowo gumy niż np. EP-630. Ma również tylko 1m długości, podczas gdy standardem jest 1,2m. Nie przeszkadza to jednakże w żadnym razie jeśli tylko trzyma się gdzieś wysoko playera, przy moim wzroście (ponad 1,90m) na E100 noszonym przy pasie nie było żadnych problemów i żadna słuchawka nie była ściągana przez kabel, który to też posiada w zasadzie rzadko spotykany dodatek: potencjometr suwakowy. Pozwala on na regulację głośności z marszu bez sięgania do kieszeni i męczenia się z regulacją w playerze a w praktyce sprawdza się genialnie. Ciekawostką jest to że im głośniej chce się ustawić, tym suwak stawia większy opór, co umożliwia lepszą kontrolę przy wyższej głośności. Słuchawki mają równą odległość kabla od miejsca rozplotu.

 

Pozłacana wtyczka jest otulona klasyczną termoskurczką z wytłoczonym logiem AKG. Trzyma się za to kabla nad wyraz dobrze co minimalizuje ryzyko wyrwania kabla z jack’a jeśli się za niego ciągnie, tym bardziej że jest dosyć długa i smukła.

Słuchawki bez gąbek cały czas sprawiają delikatne wrażenie jakby miały za moment wypaść, przy czym jedna z nich siedziała zbyt luźno – jest to jednak moja wada, te same problemy miałem przy MX’ach 400 a za każdym razem potęgowały się przy słuchaniu w gąbkach, tak samo zachowywały się też stocki od E100. Przy K315 jest lepiej choć zjawisko nadal występuje.. cóż, pech chciał że jestem niesymetryczny na prawym uchu. Tu jednak wcześniej wspomniana guma dookoła sitka daje o sobie znać i skutecznie trzyma słuchawki na miejscu co sprawia wrażenie naprawdę delikatnie noszonego sprzętu.
Muszę przyznać że K315 są jednymi z bardziej wygodnych pchełek jakie miałem zaszczyt trzymać w uszach. Nawet z gąbkami jest dobrze, a na pewno o niebo lepiej niż np. na stockach. Także chyba zasłużenie mogę przyznać im 10/10 w tej kategorii.

 

Brzmienie

Do testów użyłem dwóch iRiverów znanych z poprzedniej recenzji: iFP-895 512MB (UMS 1.85 US) i E100 8GB (UMS 1.06) zaś słuchawki były pozbawione gąbek. O nich opowiem później.

Ogólnie uważa się że pchełki od AKG są wysoko uśrednione, tzn. grają głównie średnicą. Nie inaczej jest też w przypadku K315, średnica jest bardzo wyraźna co jest dla pchełek tego producenta w zasadzie znakiem rozpoznawczym, góra już mniej co zaczyna wpływać na czystość dźwięku, zaś bas niestety z nim są największe problemy ponieważ jest bardzo słaby w najniższych swoich zakresach. Na utworach typowo clubbingowych słuchawki umierają z powodu braku rytmu. O wiele lepiej sprawa wygląda przy ambiencie choć nadal nie jest zbyt różowo bo basu jednak brakuje. Tu jednak z wielką pomocą przychodzi EQ i już lekkie ruszenie poziomów pokazuje że słuchawki genialnie reagują na wszelkie zmiany dokonywane w źródle o ile samo w sobie jest przyzwoite.

Na iFP-ku doprowadziłem dźwięk do robiącego świetne wrażenie poziomu praktycznie bez wysiłku i mogę polecić je do tego playera jako że wyjątkowo dobrze się z nim zgrywają, choć mam wrażenie że przy tej klasy odtwarzaczu właściciel nie będzie zatrzymywał się na pułapie tylko 80zł w kwestii doboru słuchawek. Zabawa w zasadzie tylko pierwszym suwakiem w zupełności wystarcza, bas przy ustawieniu +15/0/0/0/0 pojawia się zauważalnie i z wyraźną barwą, niemal można go dotknąć a mimo wszystko nie zaczyna się robić pusty i zbyt mocny, po prostu coś pięknego.

Na E100 sprawa wyglądała gorzej, a to dlatego że na EQ skończyła mi się skala a dźwięk nadal wymagał poprawek, nie wspominając o tym co stwierdziłem przy okazji recenzji tego playera – EQ reaguje gorzej niż ten z iFP i dotarcie dźwięku na nim jest czasami nie lada wyzwaniem. Po wielu próbach jedyne co mi się udało osiągnąć to oczywiste nawet z punktu widzenia logiki 10/0/0/0/0, co skutkowało pojawieniem się basu ale jakby sflaczałego – z wrażeniem braku barwy. Raz że dzięki wyżej wspomnianej skali, dwa że mimo wszystko iFP to iFP. O wiele lepiej nadawały się pod niego K518 które generują same w sobie mocny bas i nie mają takich problemów. Jest to też ostateczny dowód na to że E100 trzeba parować z odpowiednimi słuchawkami.

To co trzeba przyznać K315 na duży plus to przestrzeń – jeśli tylko się je dobrze dostroi to tej im nie brakuje a zawdzięczają ją przede wszystkim takiej a nie innej konstrukcji i wyróżnionemu środkowi.

 

Modyfikacje

Z pomocą osobom, które, w przeciwieństwie do mnie, pragną mieć bardzo dużo niskich tonów, przychodzi samo AKG – gąbki. Po ich założeniu … musiałem ściągać czym prędzej bas na E100. Dorzucenie gąbek powoduje że nagle słuchawki zaczynają grać mocniej, niżej, choć nie ma róży bez kolców – bowiem jednocześnie zaczynają być przyduszane na górze i w kwestii przestrzeni na co niekoniecznie ktoś chciałby się zgodzić (np. ja). Sam najchętniej bym ich słuchał bez gąbek ale słabszy bas zaczyna mi przeszkadzać. Cóż więc robić? Modować!

Mod jest banalnie prosty, jedyne czego trzeba to nożyczki i dodatkowa para gąbek. No i oczywiście pewne ręce.
Wyrobione gąbki zyskują na kształcie, to też jeśli są to nówki, proponuję pozakładać i pozdejmować je kilka razy aby się nieco wyrobiły. Następnie należy je spłaszczyć w palcach na bokach robią z nich łódki, po czym nożyczkami odciąć jednym cięciem ich środki tak, aby w efekcie uzyskać coś jakby oponę samochodową bez felgi. Następnie nakładamy je na słuchawki delikatnie aby nie przerwać osłabionego materiały zaczynając od odciętej strony. Dzięki temu na samym sitku znajdzie się ładny i równy otwór fabryczny.
Zasadę działania zapożyczyłem od K142 – gąbki stają się pomostem między kanałem słuchowym a słuchawką, zauważcie że gdy dociśniemy słuchawkę do ucha to słychać naprawdę mocny bas. W przypadku gdy słuchawka po prostu jest oparta o małżowinę, pojawia się przestrzeń która skutecznie daje ujść niskim tonom. Gąbka działa więc jak swego rodzaju tuba w tym momencie, pomagając w transporcie fali dźwiękowej.

Efekt? Rewelacyjny. Bas jest wyraźniejszy choć słabszy niż przy całych gąbkach ale za to przestrzeń i góra nie zostały ograniczone aż tak mocno, co na pewno spodoba się wielu osobom które nie chcą wybierać między rybką a akwarium. Przekłada się to na mniejsze ingerencje w EQ, w przypadku E100 ustawienia na których się zatrzymałem to 10/0/3/3/7 oraz ostatecznie bardziej stonowane 6/0/3/3/3, w przypadku iFP: +6/0/0/0/+3, choć tu wg mnie ładniej się sprawują na „czysto” i z poprzednimi korekcjami w tylko jednym zakresie.
Tak czy inaczej zdaje się że jest to złoty środek dla osób które chcą mieć mimo wszystko lepszy bas mniej uzależniony od EQ i nie skreślać sobie innych fragmentów pasma.

Dopiero teraz więc można dokonać oceny jakości dźwięku. O ile stoi na bardzo dobrym poziomie a po korekcjach i modowaniu jest po prostu fantastycznie, tak niestety standardowe braki w zakresie tonów niskich oraz trudność ich kalibracji skutkują oceną 8/10. Nie każdy bowiem user jest w stanie je skutecznie ustawić pod kątem własnych preferencji jak również nie posiada lepszego playera który by temu zadaniu sprostał w całości. Bardziej doświadczeni będą za to w pełni zadowoleni.

 

Zastosowanie

Powiem jedno: jeśli planujecie przechadzać się głównymi ulicami to można sobie wycieczkę darować. Sytuacja wygląda nieco lepiej w przypadku gąbek lub moda, ale i tak każde IEM’y zostawią je w tyle co jest nawet logiczne. Wybierając swoją drogę do pracy, szkoły czy gdziekolwiek indziej ale z dala od ryku silników da się oczywiście spokojnie słuchać ale w podróży czy też przy głównej ulicy można po prostu zapomnieć że się coś usłyszy – a branie na całą parę nie jest żadnym rozwiązaniem. Tak więc o ile słuchawki mają przewagę higieniczną jak i w postaci braku odbijania się kroków w uchu, o tyle brak izolacji czasami jest ok, a czasami jest ich przekleństwem. Za tłumienie mogę więc dać 2/10 ale to było do przewidzenia.

 

Konfrontacje

vs Creative EP-630
Po części porównałem je przed chwilą mówiąc o IEM’ach. EP-ki to przede wszystkim 16 Ohm i słyszalny szum którego w K315 nie ma. Lepszy kabel i perfekcyjna izolacja dzięki dobrej jakości silikonom, do tego stopnia że wiele osób kupuje je tylko po to, aby je przełożyć do własnych obecnie używanych słuchawek. Wydaje się że EP-ki mają nad 315-stkami przewagę? Tak.. do tego momentu, bo wchodzimy w jakość dźwięku. I faktycznie jedyne co w nich słychać w miarę to bas, reszta pasma po prostu leży i miesza się ze sobą. Dźwięk jest najzwyczajniej w świecie przeciętny (szczególnie gdy słyszało się lepsze słuchawki), nie powala na kolana choć dla osób o małych wymaganiach a szukających głównie basu i izolacji za drobne pieniądze będzie na pewno wystarczający. Gdybym miał teraz gdzieś ich używać to chyba tylko w podróży – tam sprawdzają się nad wyraz dobrze ze względu na ową izolację od otoczenia, jak również i okazjonalnie w połączeniu z Peltorami Optime III gdybym chciał się odciąć kompletnie od wszystkiego. Recenzję EP-630 możecie przeczytać TUTAJ.

vs Sennheiser MX550
AKG o dziwo wychodzą na prowadzenie pod wieloma względami przed kosztującymi więcej MX550. Więcej na ten temat dowiecie się z recenzji tegoż modelu TUTAJ.

 

Podsumowanie

Po długich i wyczerpujących zabawach z ponownym dostrajaniem posiadanych playerów pod te słuchaweczki, muszę powiedzieć że jestem w końcu zadowolony. Na pewno są warte pieniędzy które trzeba na nie wydać – szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę ich jakość wykonania oraz możliwości i wyjątkową podatność na wszelakie korekcje. Dzięki temu można je podciągnąć w każdym kierunku w kontekście własnych preferencji o ile tylko ma się dobrego playera który pozwoli im rozwinąć membrany.

 

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

Jeden komentarz

  1. Jako zapalony fan AKG, były to przez długi czas jedne z moich absolutnie ulubionych słuchawek. Niesamowicie szeroka scena, duża „wrażliwość” i komfort noszenia, to ich główne zalety. Nie można też pominąć 2 letniej gwarancji. Przy dobrych ustawieniach EQ i modach, basu też nie brakuje. Uwielbiałem słuchać nimi jazzu na moim starym, acz niepopularnym Samsungu yp-k3.

    Do wad dodałbym kabel i suwak bardzo narażony na uszkodzenia. Wystarczy trochę wilgoci aby sygnał z głośnika przestał być odbierany i… mamy bezużyteczne słuchawki, które same w sobie nie są zepsute.
    Brak izolacji mi nigdy nie przeszkadzał, bo np, jakoś jadąc na rowerze, wolę jednak słyszeć zbliżające się pojazdy.

    Suma sumarum zgadzam się z recenzją i bardzo polecam. Na tym pułapie cenowym, moim zdaniem nie miały konkurencji. AKG wypuściło model Y-15, czyli K315 po lekkim liftingu. Brzmią prawie tak samo ,a są jeszcze tańsze (to zasługa braku dodatków w postaci gąbek, etui etc.). Nic tylko brać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *