Test porównawczy 11 głośników Bluetooth od 99 do 249 zł

Głośniki przenośne Bluetooth to temat wysoce popularny m.in. właśnie teraz, a więc w okresie letnich wakacji, urlopów i wyjazdów. Często jest to też potrzeba nieplanowej chwili i nie było czasu na poświęcenie stosownej lekturze wątków lub artykułów związanych z tymi właśnie urządzeniami. Ponieważ więc od czasu do czasu pojawiały się również i u mnie zapytania o tego typu urządzenia, mimo jednoznacznej chęci poświęcenia się słuchawkom, postanowiłem podjąć wyzwanie i skorzystać z tej samej formuły, jaką użyłem przy niedawnym teście sześciu odtwarzaczy przenośnych. Z tą jednak różnicą, że urządzeń będzie tym razem aż jedenaście i nie będą to odtwarzacze, a rzeczone już głośniki bezprzewodowe Bluetooth, które bez problemu sparujemy z telefonem, tabletem czy też komputerem/laptopem/odtwarzaczem, jeśli którykolwiek z nich posiada taką możliwość (lub ma dokupiony osobny nadajnik w przypadku PC).

Do testu stanęło 11 konstrukcji jedno i wieloprzetwornikowych w cenach od 99 do 249 zł. Jak widać sporo tego było.

 

Głośniki przenośne do 249 zł

Są to najbardziej budżetowe konstrukcje na rynku, ale też z racji tego właśnie faktu – najbardziej popularne. Wyobraźmy sobie taki oto scenariusz: pada hasło „jaka piękna pogoda, więc jedziemy nad morze”, a wizja rozkoszowania się smażonym łososiem po kąpieli i opalaniu się na plaży w Mikoszewie tylko podnosi dynamikę pakowania się. No tak, ale przydałoby się jakieś sensowne nagłośnienie, które będzie sprawdzało się lepiej od głośników wbudowanych w telefon czy tablet. A że jest to wszystko czynione bardzo spontanicznie, jak pisałem nie było zapewne specjalnie czasu na zapoznanie się ze specyfikacją. Ma w założeniu „dobrze grać”, długo, być odpornym za zachlapanie wodą po wyjściu z morskiej kąpieli, a ponad tym wszystkim najlepiej, aby nie kosztowało zbyt wiele.

Po wyjęciu z pudełek prezentowały się bardzo różnie, niczym w balecie pełnym kształtu i koloru.

Dlatego też w niniejszej recenzji właśnie takiego sprzętu postaram się poszukać. Czynić to będę spośród jedenastu pretendentów do tytułu najbardziej opłacalnej konstrukcji tego typu występujących w następujących nazwach i cenach:

  1. Mrice Campers 1.0 – 99 zł
  2. JBL GO – 109 zł
  3. Nillkin PlayVox S1 – 119 zł
  4. Snab JB-11 – 129 zł
  5. Divoom Voombox Travel – 149 zł
  6. Nillkin X-Man X1 – 179 zł
  7. Bluedio BS-3 – 179 zł
  8. Vulkkano Bullet – 199 zł
  9. JBL Clip 2 – 219 zł
  10. Bluedio CS-4 – 229 zł
  11. Divoom TimeBox – 249 zł

Jak widać konstrukcje są tu bardzo różne i od bardzo różnych producentów, tych bardziej znanych, jak i mniej. Nie ma tu mowy o audiofilskich doznaniach czy innych cudach, przy których portfel wyciskany jest niczym sok z cytryny. Jest bardzo nisko i z uśmiechem dla tzw. „typowego Kowalskiego”, który nie chciałby, aby nawet na taki zakup pieniądze poszły na marne. Zresztą wielu z Państwa zapewne doskonale wie jak bardzo po kieszeni potrafią się odbić wakacje nad morzem czy w innym miejscu.

Przy okazji składam również serdeczne podziękowania dla sklepu Mozos.pl za udostępnienie wszystkich wymienionych głośników na testy.

 

Na co zwracałem uwagę?

Tak jak przy odtwarzaczach przenośnych, także i tu ma miejsce połączenie kilku ważnych cech użytkowych z brzmieniem. Najbardziej zwracałem uwagę na poręczność, czas pracy na baterii, odporność na wspomniane zachlapanie oraz jakość generowanego dźwięku. Można powiedzieć, że wszystkie te cechy tym razem były dla mnie równoważne. Każdy głośnik sprawdzałem w bardzo różnych ustawieniach i położeniach, aby mieć pewność co do jego przeznaczenia i dania sobie rady czy to podczas leżenia na ręczniku plażowym, czy na półce w samochodzie podczas przygrywania dzieciom w drodze powrotnej.

Dodatkowo sprawdziłem jakoby przy okazji szumy i zniekształcenia generowane w spoczynku przez głośnik. Premiowane były również i dodatkowe funkcjonalności. Mimo pewnych różnic, całość udało się opisowo zmieścić w poprzednio stosowanej formule, a więc zbiorczo w ramach każdego aspektu – jakości wykonania, brzmienia, użyteczności i opłacalności. Dodatkowo dla większej czytelności w zakresie klasyfikacji „lepszości”, kolejność w której opisuję sprzęt również nie jest przypadkowa. Głośnik który np. występuje jako pierwszy w akapicie Jakość dźwięku został przeze mnie uznany za subiektywnie najlepiej grający. Ten opisywany jako ostatni – jako najgorzej. Tak samo w akapicie Opłacalność, pierwsza pozycja jest moim zdaniem najbardziej opłacalna, podczas gdy znajdująca się na szarym końcu – najmniej.

Znów też jedynym wyjątkiem są Wnioski końcowe, w których wymieniłem sprzęt po prostu w kolejności swoich cen, ujmując wszystkie dotychczas poczynione obserwacje, ale robiąc to od najtańszego sprzętu, po najdroższy.

 

Przygotowania do odsłuchów

Odsłuchy były każdorazowo wykonywane z perspektywy sparowania z trzema różnymi urządzeniami:

  • nadajnikiem Asus BT400 (PC)
  • telefonem LG G4c
  • odtwarzaczem Shanling M1

W przypadku głośnika Vulkkano Bullet wykonywany był dodatkowy test odtwarzania muzyki na karcie pamięci, ponieważ jako jedyny dysponuje on taką funkcjonalnością. Tak samo Divoom TimeBox testowany był z racji posiadania radia także i w roli radioodbiornika.

Podczas testów odtwarzana była bardzo różna muzyka, od klubowych mixów i gatunków pokroju progressive house, przez popularną muzykę lecącą obecnie w radiu, po syntezatory Jarre’a. Wszystko po to aby jak najpełniej sprawdzić możliwości akustyczne tych urządzeń.

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Krótki opis wrażeń związanych z wykonaniem oraz ogólnie pomysłem na projekt tak uniwersalnego w zastosowaniach przedmiotu, jakim może być głośnik przenośny. Uszeregowane zostały według solidności – od najsolidniejszej obudowy i konstrukcji, po tą w moim odczuciu najmniej trwałą.

 

Voombox Travel

Voombox to przykład naprawdę solidnie wykonanego głośnika bezprzewodowego.

Ten malutki głośniczek jest w moim odczuciu najlepiej wykonanym ze wszystkich produktów występujących w tym teście. Gumowy środek odporny na zachlapanie okalany jest przez dwie metalowe pokrywy z otworami na głośniki wykonanymi z czarnej siatki metalowej. Jeden z przetworników jest aktywny, drugi zaś to znajdująca się na spodzie membrana bierna. Ucho na uchwyt do mocowania w pozycji wiszącej jest bardzo solidnie przytwierdzone do konstrukcji. Wrażenia organoleptyczne są więc tu jak najbardziej na plus.

 

Clip 2

JBL Clip 2 to natomiast wzór poręczności. Przynajmniej dla mnie.

Produkt JBLa zachwyca zwartością stylizacyjną oraz użytymi materiałami. Choć nie sprawia wrażenia tak niezawodnego urządzenia jak Voombox, odczucia są tu bardzo pozytywne. Bardzo sprytnie rozwiązano kwestię kabelka AUX IN, który został zintegrowany z obudową i stanowi jej część. Znaki zapytania pozostawiają u mnie jedynie gumowe ucho na zawieszkę które mimo wszystko może się jednak zerwać w skrajnych przypadkach, a także materiałowa maskownica głośnika, którą prawdopodobnie dałoby się zaciągnąć przy kontakcie z ostrymi krawędziami innych przedmiotów. Metalowe maskownice oraz ucho przytwierdzone do obudowy w Voomboksie to jednak pewniejsze moim zdaniem rozwiązania, choć to właśnie w Clipie 2 producent chwali się wodoszczelnością spełniającą normę IPX7.

 

X1

Najbardziej niepozorny głośnik, który okazał się być zadziwiająco dobry jak na 179 zł.

Głośnik dwustronny (dwa przetworniki frontowe + tylna membrana bierna), metalowo-plastikowy, bardzo dobrze wykonany i zabezpieczony przed zachlapaniem. Za wadę teoretycznie możemy uznać powiększone gabaryty, ale X1 nadal jest konstrukcją przenośną i zachowuje dzięki nim też sporo atutów dźwiękowych, o których powiem za moment. To jednak, co zwróciło moją uwagę, to bardzo duże maskownice metalowe chroniące zespoły głośnikowe po obu stronach. Zbyt łatwo obawiam się będzie można je uszkodzić i spowodować wgniecenia. Świetnie zabezpieczono boczne gniazda, zwłaszcza AUX IN, w które wchodzi gumowy „cypel” znajdujący się na zaślepce.

 

Bullet

Jedyny w stawce mający wbudowany odtwarzacz na karty pamięci. Czyta nawet pliki FLAC 24 bit.

Jakość wykonania praktycznie nie ustępuje tu X1. Zwarta konstrukcja prezentuje się miejscami nawet ciekawiej, aczkolwiek znów martwię się o metalowe maskownice, które nie tylko można wgnieść, ale też i uszkodzić czarny lakier. Srebrne malowanie X1 daje więc większą szansę na zachowanie atrakcyjnego wyglądu nawet po dłuższym użytkowaniu. Bardzo cieszy spełnianie normy wodoszczelności IPX6. Ogólnie sprzęt jest bardzo poręczny i sprawia wrażenie mimo wszystko bardzo dobrze spasowanego, wyważonego oraz zaprojektowanego.

 

S1

Gdyby nie jego większy brat, byłby to moim zdaniem król opłacalności.

Głośnik o zwartej konstrukcji, ale widać, że przykładano do niej trochę mniejszą wagę niż Divoom do swojego Voomboksa. Tak samo jak on posiada w sobie przetwornik aktywny oraz membranę bierną na spodzie urządzenia, aczkolwiek zamiast pełnoprawnej maskownicy zastosowano trzy rzędy otworów, przez które wydobywa się dźwięk i odbija od podłoża. Obudowa jest odporna na zachlapanie, również złożona z trzech części (dwie płaszczyzny skręcone trzema śrubami do właściwego środka), w dotyku posiadająca wyczuwalne krawędzie. Metalowa maskownica głośnika jest wypukła, a nie wklęsła, przez co kwalifikuje się na tą samą uwagę co X1. Również uchwyt na klamrę nosi w sobie tą samą „potencjalną wadę”, co Clip 2.

 

TimeBox

Bardzo dziwna, młodzieżowa wręcz konstrukcja, ale napakowana funkcjonalnościami.

Wykonanie tego urządzenia jest całkiem wysokie, jednak znaki zapytania rodzą się wokół jego konstrukcji jako całości. Duże rozmiary przy kanciastej obudowie mogą powodować zużycie się materiału na krawędziach. Przedni panel LED natomiast to zwykły plastik, także istnieje bardzo duża szansa na jego porysowanie w trakcie użytkowania. Co prawda od nowości pokryty jest folią zabezpieczającą, ale ma ona charakter jedynie powleczki używanej w transporcie do nabywcy i powinna być ściągnięta w przypadku rozpakowania urządzenia i rozpoczęcia użytkowania. Jeśli ją zostawimy, dostanie się pod nią brud i nie będzie to już wyglądało tak estetycznie (każda dioda to osobna „cegiełka” wyświetlacza). Największy znak zapytania to jednak dla mnie orientacja. Głośnik znajduje się z tyłu, więc teraz pytanie: czy korzystać z „czasopudełka” frontem ku nam (wyświetlacz) czy tyłem (głośnik)? No właśnie. A w obu przypadkach sposób grania jest różny. Tak naprawdę najmądrzejszym wyjściem byłoby wbudowanie LEDów w formie mniejszej w maskownicę głośnika, łącząc obie strony w jedną całość.

 

Campers 1.0

Wykonanie i pomysł ciekawe. Brzmienie - już niespecjalnie.

Jakość wykonania tego konkretnego głośniczka to akurat jego mocna strona. Choć jest najtańszy w tym teście, wydaje się solidny i przygotowany na niezłą katorgę. Przypomina koło od traktora-zabawki i takie też są pierwsze wrażenia wynikające z obcowania z produktem Mrice. Klamra zaczepiona na stałe w konstrukcję głośnika jest obrotowa, także można się nim naprawdę bawić w pełnym tego słowa znaczeniu. Na pochwałę zasługuje gumowana, odporna na zachlapanie obudowa i dobre zabezpieczenie przycisków, a także metalowa siatka głośnika w formie wklęsłej i tym samym odpornej na uszkodzenia zewnętrzne.

 

BS-3 / CS-4

Dzięki efektom 3D, ten głośnik może się spodobać fanom koncepcji "stereo zawsze i wszędzie".

To bliźniacze wobec siebie konstrukcje, przy czym jedna ma przewagę nad drugą i na odwrót. Każdy z tych głośników opiera się o dwa przetworniki frontowe oraz dwie membrany bierne tylne. Pierwsze odpowiadają za większość pasma przenoszenia, drugie za niskie tony. Nie mają jednak takiej wydajności jak identyczne rozwiązania w S1/Voombox. CS-4 jest konstrukcją wizualnie lepiej przygotowaną, choć np. górne logo pokryte powleczką foliową może być wzięte na początku za wyświetlacz. Niestety CS-4 takowego nie posiada.

Gdyby nie tandetne przyciski i wystrzelony sopran, ten głośnik mógłby być naprawdę bardzo uniwersalny.

 

Dlaczego obie konstrukcje ująłem na jednym, wspólnym poziomie? Ponieważ nie wykluczają się wzajemnie. Z jednej strony BS-3 oparty jest o obudowę zwykłą, plastikową, ale szeroką gumową stopkę nadającą mu bardziej zadarty kąt nachylenia i gumowe przyciski umożliwiające obsługę nie do końca suchymi rękami. Z drugiej CS-4 ma lepszą obudowę wykonaną z metalu, ale stopki są skromne, zaś przyciski wyglądają tandetnie, pracując również w podobnym stylu – gdy jeden z nich zostanie przez nas dotknięty, wszystkie zaczynają się ruszać. Do tego jest pod nimi wyczuwalny luz. CS-4 ma lepsze wyposażenie (chociażby materiałowe obszyte etui z klamrą), zaś BS-3 ma za to lepszą cenę. Sumarycznie więc jest to między nimi wymiana wad i zalet metodą cios za cios. Niemniej trzeba pamiętać, że mówimy tu ogólnie o bardzo tanich urządzeniach i tak do końca też nie można wymagać od nich perfekcji w każdym calu. Choć oczywiście nikt by się za takową na pewno nie obraził.

 

JB-11

Małe, proste, metalowe puzdereczko. Głośniki są dwa obok siebie i zajmują tylko połowę obszaru perforowanego.

To jedyna pełnopłaszczowa konstrukcja metalowa tego typu w teście i przez to sprawia wrażenie bardzo solidnej. Nie zmienia to faktu, że nadal można uszkodzić jej wyblakło-turkusowe malowanie. Duża gumowa stopa też robi pozytywne wrażenie, aczkolwiek całość nie daje o sobie zapomnieć, że to jednak konstrukcja budżetowa. Zwłaszcza plastikowy przycisk wielofunkcyjny, który podczas testów zdążył się raz zablokować na chwilę (nie odskoczył po wciśnięciu).

 

GO

Obok Campersa najmniejsza i najtańsza pozycja tego testu. Niepozorna i skromna, ale dla wielu osób - wystarczająca.

Moim zdaniem najbardziej zwyczajny i pospolity z wyglądu oraz konstrukcji głośnik zestawienia. Choć wygląda przez to ciekawie w niektórych oczach, kwadratowa budowa z plastiku wydaje się być elementem świadczącym dobitnie o jego budżetowości. Metalowa przednia maskownica z logiem JBL jest największym jego wyróżnikiem wizualnym. W tej cenie jest jednak spokojnie akceptowalny, mimo ostatniego miejsca w rankingu jakości wykonania.

 

Jakość dźwięku

Typowe dla mnie opisanie poziomu jakościowego i charakterystyki brzmieniowej każdego z głośników. Dla większej czytelności nie dzieliłem opisu specjalnie na bas, średnicę, sopran i scenę, ale starałem się je wyszczególnić w ramach jednej, spójnej formy. Oceniana była przede wszystkim tonalność, ale też kierunkowość i wrażliwość na położenie zarówno samego głośnika, jak i słuchacza względem niego. Pozycje uszeregowałem malejąco, od subiektywnie najwyżej ocenianej, po tą prezentującą najniższy według mnie poziom. Umownie można też podzielić testowany sprzęt na kilka grup w zależności od klasy odtwarzanego dźwięku:

  • Grupa C
    – Mrice Campers 1.0
    – JBL GO
    – Snab JB-11 (choć dosyć blisko mu do grupy B)
  • Grupa B
    – JBL Clip 2
    – Vulkkano Bullet
    – Divoom Voombox Travel
    – Nillkin PlayVox S1
  • Grupa A
    – Bluedio CS-4
    – Divoom TimeBox
    – Bluedio BS-3
    – Nillkin X-Man X1

 

X1

Większemu Nillkinowi brzmieniowo przypada zaszczytne pierwsze miejsce. Choć oczywiście ma pewne braki, jak zresztą każdy obecny tutaj sprzęt, na tle całego tego grona prezentuje się moim zdaniem najlepiej w ogólnym pojęciu i postrzeganiu brzmienia. Głośnik ten odebrałem po prostu jako najprzyjemniejszy z całej stawki – ma najbardziej poprawną barwę i najbardziej ludzki wyraz. Najmniej zaliczyłem na nim też sytuacji, w których dziwił mnie sposób odtwarzania przez niego muzyki. Wszystko przez to, że prezentuje on cieplejszy styl grania nastawiony na średnicę i bas, a dopiero potem na sopran, ale utrzymując wszystko w należytym porządku i odpowiedniej jakości. Brzmienie nie jest przez to nachalne, agresywne, a bardziej zrelaksowane, lekko zdystansowane, zmiękczone. To właśnie całokształtem wygrywa ostatecznie wojnę, bo choć po drodze przegrywa niektóre pojedynki, dotyczą one tylko poszczególnych, pojedynczych aspektów. Jednocześnie żaden z oponentów nie ma nad nim jednoznacznej przewagi w pozostałych rzeczach. Co bowiem z tego, że Timebox ma mocniejszy i głębszy bas, skoro średnica jest bardziej cofnięta, a góra zaznaczona i przesunięta na nosowość? Co z tego że BS-3 ma większą szybkość i stereofonię, skoro musi wspierać się efektami 3D i jakoby w konsekwencji pracować w znacznie węższym tzw. „sweet spot’cie” niż X1, który takich ograniczeń i obostrzeń nie ma? Jeśli więc spojrzeć na sprawę z tej perspektywy, to okaże się, że X1 sprawdza się przynajmniej bardzo dobrze we wszystkim po kolei i w konsekwencji wybitnie w ramach całokształtu. Gdy muzyka nie jest odtwarzana, do naszych uszu dobiega delikatnie słyszalny szum tła, w żaden sposób nie przeszkadzający w odsłuchu i nie wpływający na wrażenia soniczne. Nie ma żadnych artefaktów czy brzęczenia, nie było też problemów by przejść testy syntetyczne na sygnałach kontrolnych.

 

BS-3

Plasujący się na drugim miejscu Bluedio pokazuje, że tańsza wersja nie musi być wcale specjalnie gorsza od droższej (CS-4). Brzmienie BS-3 ma dwa oblicza. Jedno generowane w trybie zwykłego stereo jest dosyć rozczarowujące, operujące głównie na sopranie i ogólnie spłaszczonym dźwięku. Drugie ujawnia się po aktywacji trybu 3D, który paradoksalnie jest jedynym właściwym sposobem odsłuchu w jego przypadku. Pojawia się głębia, bas i przede wszystkim słyszalny efekt stereofoniczny, uzyskiwany za sprawą agresywnie odsuniętych od siebie głośników. Choć nadal BS-3 stoi po lżejszej stronie brzmieniowej i sprawiać może trochę problemów z poprawnym umiejscowieniem ze względu na swój stacjonarny charakter, jest to najbardziej „przestrzenna” obok CS-4 konstrukcja w tym teście. Słychać jedynie lekki szum w tle na poziomie „spółki”, a więc głośników S1, GO i Voombox. To w sumie taki standard jeśli chodzi o jego poziom, ale całkowicie akceptowalny.

 

TimeBox

Brzmieniowo nie wypada wcale najgorzej, choć przyznam że naprawdę trudno jest mi rozgryźć jego użytkowanie: czy frontem ku mnie, czy głośnikiem. Jest to konstrukcja podobna brzmieniem do tańszego Voomboxa, ale realizująca je z lepszą jakością, mocniejszym basem i większą definicją. Choć nadal brakuje mu tego ostatniego oddechu realizmu przez wzgląd na nieco nosową barwę sopranu, jego odbiór z reguły jest przyjemniejszy niż bardziej stereofonicznego, ale też chudszego i ostrzejszego CS-4. W tle egzystuje lekki szum w stylu wspomnianej „spółki” i bardzo delikatne artefakty, ale tak jak przy Clip 2 trzeba przyłożyć ucho do głośnika, aby je usłyszeć.

 

CS-4

Głośnik ten jest lepiej wykończonym i bardziej sopranowym wariantem BS-3. To właśnie jego sopranowość powoduje, że umieściłbym go na czwartym miejscu, bo konsekwencją takiego strojenia jest tendencja do sybilowania. Bluedio jest przez to nader agresywny, najjaśniejszy ze wszystkich testowanych modeli i w efekcie najbardziej wybredny co do odtwarzanego materiału dźwiękowego. Nie w sensie jakościowym, ale po prostu na mocno rozbudowanych na sekcji sopranowej utworach będzie potrafił zasyczeć, jeśli nie znajdziemy z nim odpowiedniego ustawienia. To też jest moim największym wobec niego zarzutem i powodem, dla którego bardziej potulnego BS-3 uważam za sprzęt trochę lepiej wyważony. Tu również słychać jedynie lekki szum w tle na poziomie „spółki”.

 

S1

Kolejne miejsce przyznałbym właśnie temu głośnikowi. Choć ustępuje on klasowo śmietance i należy bardziej do grupy średniej, stara się przy kompaktowych rozmiarach biec blisko większego i bardziej rozbudowanego brata, jakim jest X1. Efekt jest taki, że z całej wspomnianej grupy (S1, Voombox, Bullet, Clip 2) wybrałbym za najlepiej grającą opcję właśnie S1. Z racji dwuelementowej konstrukcji dźwiękowej (przetwornik aktywny + membrana bierna) tak samo jak on próbuje trzymać się dobrze wyważonego brzmienia o wyczuwalnym basie i nienatarczywej, ale też pod żadnym pozorem skrytej, górze. Ma mniej realizmu od X1 oraz mniejszą rozdzielczość, tak samo znacznie mniejszą stereofonię. Nadrabia to jednak wciąż utrzymywaną spójnością dźwięku, a co też jest przecież ważnym aspektem. Nillkin zdaje się właśnie z tego elementu uczynił sobie znak rozpoznawczy swojej szkoły grania i w ramach sprzętu przenośnego dostarczonego na testy, na dwa przypadki dwukrotnie zetknąłem się z naciskiem właśnie na tenże element ponad wszystkim innym. Za każdym razem jest u i bas, i średnica, i sopran w strawnej formie, nawet jak na „tylko” malutkie głośniki bezprzewodowe. Identycznie jak w np. JBL GO, tu również w spoczynku słychać tylko delikatny szum. Brak natomiast brzęczenia i zniekształceń statycznych, co jest bardzo miłym zaskoczeniem przy tak niskiej cenie.

 

Voombox Travel

Idący praktycznie łeb w łeb z PlayVox S1. Znalazł się o oczko niżej z tego względu, że to również firmowy sposób grania Divoom, ale bardziej „młodzieżowy” niż idący w żelazne pryncypia poprawności. Trzymając się dokładnie tej samej półki jakościowej co S1, odwraca proporcjonalnie średnicę z górą, stawiając tą drugą przed tą pierwszą. Uzupełnia to basem generowanym przez dedykowany przetwornik na spodzie urządzenia – schodzi niżej od PlayVoxa, ale z mniejszym naciskiem na środkowy bas. Brzmieniowo trafia więc w tą samą modłę co TimeBox, czyniąc to po prostu za mniej i w gorszej jakości. Czuć natomiast że tak samo jak Nillkin, Divoom stawia właśnie na taki sposób kreowania dźwięku w swoich produktach. Delikatny szum w tle, identycznie jak przy S1 i GO, a także Bullet.

 

Bullet

Brzmienie tego z kolei głośnika można opisać jako S1 z odwróconymi proporcjami basu i sopranu. Niskich tonów jest tu mniej niż wysokich, przez co gra od niego jaśniej i lżej. Dźwięk nie ma tak mocnego przytwierdzenia w fundamentach, nawiązuje też trochę do charakteru Bluedio w tym względzie, ale jakościowo jest to definitywnie grupa środkowa testowanych produktów. Zarówno Voombox jak i PlayVox są dla mnie od niego ciekawszymi jednak opcjami i to za mniejsze pieniądze. Szum w tle utrzymuje się na tym samym poziomie co S1, GO i Voombox.

 

Clip 2

Moim zdaniem wielki przegrany tego testu. Dźwięk prezentowany przez głośnik JBLa zupełnie nie koreluje z jego wyglądem i jakością wykonania. Choć na plus jestem w stanie mu zaliczyć bardzo liniowe granie w przedziale średnio-wysokotonowym, ogólna płaskość dźwięku, a przede wszystkim basu powoduje, że daje się wyprzedzić konstrukcjom tańszym takim jak wymienione na wyższych miejscach propozycje od Divooma i Nillkina. Obie te konstrukcje mają od niego więcej głębi, więcej basu i więcej wyrazu. Podoba mi się wspomniana liniowość, ale przy jednym przetworniku to trochę za mało, aby zaskarbić sobie uwagę moich uszu i obawiam się, że identycznie będzie z innymi. W tle słychać tylko lekki szum w stylu „spółki” i bardzo delikatne artefakty, ale trzeba dosłownie wsadzić ucho w głośnik, aby je usłyszeć.

 

JB-11

Głośnik ten z kolei wydaje się bardzo „normalny” i „zwyczajny”, ale w tych bardziej pozytywnych znaczeniach. Brzmienie jest na granicy grupy średniej i budżetowej, mające w sobie wiele z tańszego JBL GO. Wyrównane, z lekkim basem i nienatarczywą górą, za to wyraźnie zaznaczoną średnicą. Lepiej radzi sobie dzięki temu z wokalizą niż tańsze od niego głośniki. Na pewno jednak zwróci się w nim uwagę na bas o słabym wybrzmiewaniu, sprawiający wrażenie płytkiego. Po zatrzymaniu muzyki słychać szum tła, trochę mocniejszy do GO czy PlayVoxa S1, ale bez żadnego brzęczenia.

 

GO

Niemal najtańsza pozycja w teście i przedostatnie miejsce, które dosyć dobrze koreluje z jego ceną. Przede wszystkim wciąż nie ma tu jeszcze problemów z przebiciami i słychać podczas pracy zwyczajny, dosyć cichy szum. Jego brzmienie, choć niskiej jakości i w klasyfikacji w ramach grupy budżetowej, stara się trzymać ram ogólnej poprawności dźwiękowej, z mniejszym bądź większym szczęściem. Bas jest tu trochę pudełkowy, średnica nieco mniej wysunięta od JB-11, zaś sopran trochę skompresowany. Mimo to lepszej jakości i o większej czytelności niż tylko o 10 zł od niego tańszy Campers. W spoczynku słychać tylko delikatny szum i brak tu tym samym ekscesów z Mrice, takich jak brzęczenie i zniekształcenia statyczne.

 

Campers 1.0

Najtańszy głośnik w zestawieniu i jednocześnie o najgorszej jakości dźwięku. Bas jest pusty, średnica pudełkowa, zaś sopran o wyraźnej kompresji. Choć JBL GO także jest bardzo przeciętny, to przy raptem 10 złotych różnicy słychać wyraźnie, że większość swojego budżetu ma przesunięte w stronę brzmienia a nie jakości wykonania obudowy. Campers natomiast – na odwrót. Niestety sytuacji nie ułatwiają wyraźnie słyszalne przebicia, przypominające brzęczenie. Podczas odtwarzania generowane jest mnóstwo zniekształceń stałych, zaś w trakcie odtwarzania sygnałów testowych słyszalna jest wyraźna modulacja większości pasm. Nie wydaje mi się aby była to wada techniczna.

 

Obsługa, ergonomia i możliwości użytkowe

Oceniane były przeze mnie przede wszystkim poręczność, jak sprzęt leży w dłoni, jak wygodnie i intuicyjnie się go obsługuje, jak długo pracuje na baterii i czy trzeba na niego uważać w co bardziej niekorzystnym środowisku. Dodatkowe plusy można było zarobić za funkcjonalności wykraczające poza standardowy obraz tego typu urządzenia, a więc zwykłego głośnika z czasem pracy 5 godzin, bowiem to własnie zostało przeze mnie uznane za wartość domyślną. Pozycje uszeregowałem malejąco, od subiektywnie najwyżej ocenianej, po najmniej.

 

Clip 2

Zadziwiające, ale najbardziej ergonomicznym ze wszystkich głośników jest moim zdaniem Clip 2. Bardzo sympatyczne przyciski są w pełni skrywane przez obudowę, ale nie powodują problemów z naciśnięciem jak w Bullecie. Wagowo jest lżejszy niż Voombox i przyjemniej leży w dłoni niż S1, choć w przeciwieństwie do obu nie ma specjalnie możliwości jego postawienia w pionie. Bardzo poręczny okazał się też zintegrowany z obudową kabelek AUX IN, którego nie musimy szukać i który zawsze jest dzięki temu w gotowości, a także wyróżniające się pozytywnie ponad tłumem 8 godzin pracy na baterii. Tak, pod tym względem naprawdę bardzo mi się Clip 2 spodobał. No i najpełniej zdaje się spełnia normy wodoszczelności (IPX7) ze wszystkich testowanych głośników.

 

X1

Tak naprawdę docenić warstwę użytkową Nillkina można dopiero wtedy, gdy się z nim chwilę popracuje i przetestuje różne ustawienia, odległości, utwory. Choć jego gabaryty nie są najmniejsze, można go używać w wielu dziwnych sytuacjach i to zarówno jako głośnik stojący, leżący, wiszący, trzymany itd. Bardzo praktyczny jest w nim wskaźnik naładowania baterii, pozwalający na podjęcie decyzji, czy warto głośnik ładować przed podróżą, czy też nie ma jeszcze takiej potrzeby z racji 8 godzin potencjalnej pracy, a więc tyle samo, co Clip 2. Choć posiada tylko trzy diody, sekwencje w jakich mrugają pokazują więcej stanów naładowania, także wystarczy zapamiętać zachowanie się diod wyszczególnione w instrukcji. Dobrze zabezpieczone gniazda i całkiem intuicyjna obsługa to również dla mnie plusy, które sumarycznie pracują na drugie miejsce w stawce pod względem walorów użytkowych. Wspomnieć również należy o obecności pełnowymiarowego gniazda USB z racji możliwości pracy jako bank energii.

 

Bullet

W tym głośniku wiele robi slot na kartę pamięci (odtwarza nawet pliki FLAC 24bit) i naprawdę długa praca na baterii (10 godzin), co przy mniejszych rozmiarach od X1 pracuje mocno na jego wysoką pozycję. Dlaczego więc oceniam go niżej od niego? Z prostego powodu: bardzo ciężko wciskane przyciski. Trzeba naprawdę mocno „wbić” palec w gumową osłonkę, aby dosięgnąć jego przycisków i tak naprawdę to właśnie ta jedna rzecz odrzuca mnie w nim najmocniej, czyniąc z tego miejscami wręcz katorgę. Przy założeniu że nie będziemy jednak zbyt często z panelu sterowania tego głośnika korzystać, można z tym żyć i dać się tej wadzie zakrzyczeć pozostałymi zaletami. A te są jednak niepodważalne i skutecznie windujące „Pocisk” na wysokie miejsce w stawce.

 

TimeBox

Teoretycznie najlepiej wyposażony i najbardziej użyteczny w codziennym życiu głośnik w zestawieniu. Programowalne LEDy za pomocą aplikacji mobilnej, funkcja zegarka, budzika, również aż 10 godzin pracy na baterii, wbudowane radio FM, termometr – lista funkcjonalności jest przy nim ogromna. Gdyby jednak producent przede wszystkim pozwolił na pełne wykorzystanie każdej z nich w taki sposób, jakby reszta nie istniała (np. jako tylko budzik, tylko zegar itd.), byłoby moim zdaniem lepiej. Przede wszystkim jednak nie przekonują mnie umieszczenie wyświetlacza od frontu, a głośnika z tyłu (nie wiem czy mam podziwiać wizualizacje czy skierować dźwięk ku sobie), a także konieczność lektury instrukcji przed rozpoczęciem korzystania z urządzenia. Tyle bowiem jest w nim opcji i cudów, że idzie się pogubić. Ponad wszystkim jednak ma się przemożne wrażenie, że to konstrukcja kierowana głównie do młodszego odbiorcy.

 

Voombox / S1

Oba głośniki moim zdaniem są tak samo użyteczne, mimo pewnych różnic w trwałości i wykonaniu. Filozofia bowiem i gabaryty są tu praktycznie takie same, przyciski tak samo dobrze zabezpieczone, działanie zbliżone. Nawet czas pracy jest taki sam, bo wynoszący ok. 5 godzin, a więc bez szału. W dłoni co prawda Voombox leży przyjemniej, ale S1 można łatwiej (próbować) postawić, choć żaden z nich nie jest w pełni stworzony do pracy pionowej, a bardziej do pełnienia funkcji przypinki do paska lub konstrukcji po prostu leżącej.

 

BS-3 / CS-4

Także i tu można przyznać remis, ponieważ są to praktycznie te same konstrukcje, różniące się jedynie brzmieniem oraz wykończeniem. Obie oferują te same funkcje (dźwięk 3D, przyciski wielofunkcyjne, intuicyjność), ten sam czas pracy (tylko 5 godzin, czyli zawód że cały czas brodzimy po kolana w standardzie) i pracują w identycznym rozmieszczeniu względem słuchacza, przez co współdzielą bardzo podobną (niską) uniwersalność w różnych sytuacjach wyjściowych. Dziwiło mnie też każdorazowe przechodzenie w tryb parowania po włączeniu, bez względu na to czy sprzęt wcześniej parowałem, czy też nie.

 

GO

Małe rozmiary, możliwość zawieszenia, położenia lub postawienia, komplet przycisków funkcyjnych – faktycznie obsługa nie jest taka zła. Odrzucają natomiast trochę „ordynarne” sygnały komend wydawane przez głośnik a także pozbawiony poręczności kształt. Jednym słowem tani głośniczek do którego trzeba się przyzwyczaić, ale też bez jakiejś specjalnej jeszcze tragedii. Znów mamy też tylko 5 godzin pracy na baterii, także GO nie wyróżnia się w tym względzie niczym ponad punktem wyjściowym dla pozostałych głośników. Umożliwia za to standardową obsługę rozmów oraz podpięcie się kablem pod gniazdo AUX.

 

JB-11

Produktu Snaba trzeba się po prostu nauczyć, inaczej będziemy mieli trochę problemów z jego obsługą opierającą się na zawrotnej liczbie przycisków wynoszącej aż jeden. Teoretycznie można go postawić na jednej ściance, ale bez wątpienia projektowany był jako konstrukcja leżąca. Nie sprawia wrażenia wodoszczelnego, nie można też go nigdzie przypiąć. Nie posiada też żadnych dodatkowych funkcji poza standardową możliwością odbierania rozmów, a także złącz poza microUSB, stając się praktycznie jedynym głośnikiem w stawce, który nie posiada wejścia liniowego. 5 godzin pracy na baterii nie wyróżnia się z tłumu.

 

Campers 1.0

Kompletnie nieintuicyjny w zakresie obsługi. Oznaczenie przycisków jest niezrozumiałe, a brak jakiejkolwiek instrukcji w normalnym języku (innym niż chiński tradycyjny) zmusza do poznawania jego działania metodą prób i błędów. Tu wcisnę i głośnik zrobi to, tu przytrzymam to zrobi to, tu zaś… ups, wyłączyłem, dobra, jeszcze raz. Niestety tak to wyglądało u mnie w praktyce, także choć obudowa jest fajna i poręczna ze względu na sensowne gabaryty, bateria trzyma dodatkową godzinę ponad standardem, a klamra przymocowana na stałe pozwala na skuteczne zapięcie głośnika do paska, ostatecznie obsługa nie należy do szczytu marzeń osoby chcącej podejść do niego jako do niemal wręcz „plug and play”.

 

Opłacalność

Oceniałem jak bardzo zaprezentowane możliwości i poziom jakościowy odzwierciedlają ceny, w których głośniki są nam oferowane. Pozycje uszeregowałem malejąco, od najbardziej opłacalnej, po najmniej.

 

X1

Uważam droższego z Nillkinów za najbardziej opłacalny głośnik z całej stawki. Z kilku powodów. Dobrze równoważy między sobą gabaryty, cechy użytkowe oraz brzmienie. Jest subiektywnie najprzyjemniejszym i najbardziej naturalnym dźwiękowo głośnikiem z całej stawki. Może służyć zarówno jako głośnik stacjonarny, jak i stricte przenośny (również z racji wodoszczelnej obudowy). Wbudowany wskaźnik poziomu baterii i ogólnie długa praca. Aż wreszcie – bardzo rozsądna cena, która winduje go po uwzględnieniu tego wszystkiego co wymieniłem na pierwsze miejsce.

 

S1

Natomiast miniaturowy brat powyższego to zaszczytne drugie miejsce. Zyskał je głównie z faktu ponownie rewelacyjnie niskiej ceny w kontekście oferowanej jakości dźwięku i możliwości płynących z małej, również wodoszczelnej obudowy. Choć jego droższy brat brzmi lepiej i pracuje na baterii dłużej, a bezpośredni konkurent (Voombox) jest lepiej wykonany, uważam go całościowo za wybitnie opłacalną po całokształcie pozycję w ramach tego zestawienia. Jeśli naprawdę mocno ścisnęło nam portfel, ta właśnie konstrukcja powinna być moim zdaniem na pierwszym miejscu na liście do przetestowania.

 

TimeBox

Bardzo obfite wyposażenie w funkcjonalności oraz dobrej jakości brzmienie z dobrym basem wpływają na bardzo wysoką pozycję w rankingu opłacalności względem innych produktów. Głośnik ma szereg różnych zastosowań i kupując go nabywamy tak jakby kilka innych przydatnych gadżetów, które mogą we współczesnym (gadżeciarskim) świecie spokojnie znaleźć zastosowanie. Pamiętać należy jednak że tak czy inaczej to wciąż przede wszystkim głośnik przenośny, sprawdzający się w tej jednej roli najbardziej i który nie jest do końca ani zegarkiem, ani radiem itd., choć za to wszystko musimy przecież tu zapłacić.

 

Voombox

Estetycznie zaprojektowany, najlepiej wykonany w całym zestawieniu, mający znośne 6 godzin na baterii, a z racji zastosowania przetwornika aktywnego i membrany biernej – także i wyczuwalny bas. Są to najważniejsze jego wyróżniki, które jednocześnie celnie do mnie przemawiają. Wszystko tu wygląda na przemyślaną i solidną konstrukcję, zaś brzmienie też jest klasowo niezgorsze. Jedyną wadą jest to, że ponad S1 musimy do tego wszystkiego troszkę dopłacić i zrezygnować z integralności dźwiękowej, jaką cechuje się produkt Nillkina.

 

Bullet

Teoretycznie pozycja ta nie jest zła i pod względem użytkowym spokojnie mieści się w swojej cenie. Drugą stroną medalu jest natomiast wycena w stosunku do realnej klasy dźwiękowej w której głośnik ten pracuje. Jest to bowiem brzmienie ze średniego szczebla, lepsze od JB-11 i tańszych modeli, niemalże na równi pułapem z Voomboxem/S1, ale wciąż jednak minimalnie tańszy Nillkin X1 robi za bardzo dobrą alternatywę. Mimo to na jego opłacalność pracuje aż 10 godzinny czas pracy na baterii, będący jednym z dwóch najlepszych wyników w stawce, a także posiadanie jako jedyny slotu na kartę pamięci i możliwość odtwarzania muzyki kompletnie bez pomocy urządzenia źródłowego. To cenne atuty i producent zdaje się o tym wie, wyceniając swój „Pocisk” tak a nie inaczej.

 

BS-3

Głośnik ma swoje ograniczenia, ale jego siła płynie przede wszystkim z niższej od CS-4 ceny przy w zasadzie tych samych możliwościach, ale braku tendencji do sybilowania. Wolniejszy i nie z tak rozciągniętym sopranem, paradoksalnie sprawdza się lepiej w większej ilości gatunków muzycznych. Wadę tylko 5 godzin pracy na baterii oraz braku wodoszczelnej, czy może po prostu jakkolwiek „wyjściowej” obudowy nadrabia stereofonią płynącą z włączonej funkcji 3D. Pod tym względem jest to w swojej kategorii zastosowań ciekawe moim zdaniem rozwiązanie za jeszcze rozsądne pieniądze. Mógłby jednak mimo wszystko mieć jeszcze jakiegoś asa w rękawie.

 

CS-4

Swoją taką a nie inną pozycję w kategorii opłacalności zawdzięcza na pewno stosunkowi jakości dźwięku do ceny. Najbardziej sybilujący głośnik będący do tego jednym z dwóch najdroższych modeli. Nie jest to zbyt obiecujący stan rzeczy. Z racji bycia bardziej opcją stacjonarną, jego zastosowanie również jest trochę ograniczone, a tylko 5 godzin pracy na baterii wpisuje się w punkt wyjściowy dla wszystkich głośników w tym teście. Kosztujący mniej BS-3 jest nieco gorzej wykonany, ale ma paradoksalnie przyjemniejsze brzmienie i lepsze przyciski funkcyjne.

 

Clip 2

Choć jest fantastycznie wykonany, poręczny, wodoszczelny, pracujący długo na baterii i z obsługą nie sprawiającą żadnych kłopotów, trudno jest mi dojrzeć sens w nabywaniu tego głośnika, jeśli nie jesteśmy gotowi na zmierzenie się z jego wadami dźwiękowymi. To tak naprawdę tylko one są tu jakąkolwiek przeszkodą na drodze ku pozytywnej ocenie opłacalności. Ponownie, jeśli za trochę mniej mam lepiej grającego X1 z długim czasem pracy i przede wszystkim znacznie lepszym od niego basem, trudno jest mówić o dobrze wydanych pieniądzach. Gdyby tylko grał lepiej, w kategorii opłacalności powędrowałby sporo w górę, a tak… cóż.

 

JB-11

Na plus na pewno pracuje tu wykonanie tego urządzenia i użyte materiały, nawet mimo faktu, że JBL GO ma wejście liniowe oraz bardziej rozbudowane sterowanie. Ogólnie jest to całkiem racjonalnie wyceniony głośnik, ale jeśli za 10 złotych mniej mamy moim zdaniem świetnego tle sporej części opisywanych tu modeli S1, ostateczna decyzja zakupowa może być bardzo surowa dla produktu Snaba.

 

GO

Przedostatnie miejsce mały GO zawdzięcza mieszance trochę topornej, standardowej obudowy z budżetowym brzmieniem. Choć adekwatnie w tym wszystkim wycenionej, jest to jednak dla mnie trochę za mało, aczkolwiek sam głośnik jakby nie patrzeć nie jest aż tak zły jak Campers 1.0. No właśnie, a skoro o wilku mowa…

 

Campers 1.0

Całkiem dobrze nawet wykonany, to fakt, ale nie jest konstrukcją specjalnie opłacalną. Przy różnicy tylko 10 złotych względem GO nie widzę – może poza w/w obudową – żadnego atutu ponad budżetową propozycją JBLa.

 

Wnioski końcowe

Przy tak dużej ilości głośników trudno, aby ich nie było. Postaram się jednakże podsumować krótko wszystkie swoje wrażenia, tym razem zaczynając po prostu od najtańszego urządzenia w zestawieniu i kończąc na najdroższych pozycjach.

 

Mrice Campers 1.0 (99 zł)

Niestety Campersa przekreśliło nie tylko brzmienie, ale i spore zakłócenia generowane podczas pracy.

No cóż, definitywnie mogło być lepiej. Jak na najtańszy głośnik w całym peletonie okazał się całkiem fajnie wykonany, do tego pomysłowo. Obsługa jest jednak nieintuicyjna, instrukcja w ogóle nie przetłumaczona, a jakość dźwięku delikatnie mówiąc mierna. Podczas odtwarzania generowane jest mnóstwo zniekształceń stałych, zaś samo brzmienie brzmi sztucznie i pudełkowo, m.in. przez sopran z bardzo mocno zaznaczoną kompresją.

Jeśli ktokolwiek z Państwa byłby mimo wszystko chętny do nabycia tego konkretnego głośnika, oto lista sklepów oferujących go w najniższej cenie.

 

JBL GO (109 zł)

Tak naprawdę całe zestawienie powinno zaczynać się właśnie od tego głośnika. Mimo budżetowości nie popełnia błędów Campersa.

Minimalnie droższa pozycja od Mrice, prezentuje się może bardziej konwencjonalnie i z gorszą jakością obudowy od Campersa, ale jakość dźwięku również jest na szczęście lepsza. Wciąż trochę pudełkowy bas, ale lepszej jakości góra o większej czytelności to największe jego atuty ponad tańszym o tylko 10 zł konkurentem. Jest to jeden z najmniejszych głośniczków i przez to zdaje się, że będzie wybierany przez najbardziej oszczędnych użytkowników, dla których gabaryty będą liczyły się najbardziej.

Głośnik ten jest dostępny w sklepie Mozos oraz w innych sklepach na terenie naszego kraju.

 

Nillkin PlayVox S1 (119 zł)

S1 jest zapewne rozwinięciem od "Spryciarz jeden". Bardzo ciekawy i opłacalny głośnik o świetnym stosunku brzmienia do ceny.

Wyraźnie lepszy bas od JBL GO z racji posiadania w sobie wspomagania niskich częstotliwości w formie membrany biernej. Sopran o minimalnie lepszej jakości, ale mocniej zaznaczony. Średnica z kolei nieco mniej. Całościowo jednak jest to głośnik wyraźnie lepszy od dwóch wcześniejszych pozycji i robiący świetne wrażenie w zakresie opłacalności. Szkoda że nie jest tak dobrze wykonany jak swój największy moim zdaniem rywal, jakim jest Voombox, ale sądząc po rozwiązaniach konstrukcyjnych, być może jedna firma podpatrywała od drugiej, a efektem jest wybór między lepszym wykonaniem i mocniejszymi skrajami (Divoom) a naturalniejszym brzmieniem i niższą ceną (Nillkin).

Głośnik ten nabyć można na dzień pisania recenzji w sklepie Mozos.

 

Snab Jukebox JB-11 (129 zł)

Na tym zdjęciu widać wyraźnie jak bardzo pudełko Snaba kłamie. Głośnik miał być niebieski, a dostajemy metaliczno-turkusowy.

Pierwsza metalowa obudowa w zestawieniu, ale też i pierwszy brak wejścia liniowego czy oczka na zaczep. Brzmienie bardziej w stylu JBL GO, ale z lepiej zaznaczoną średnicą. Sprawniej radzi sobie dzięki temu z wokalizą niż GO, choć bas jest tu analogicznie o słabym wybrzmiewaniu, a więc trochę płytki i płaski. Sopran nie jest nastawiony na ofensywność, ale dobrze słyszalny. Dziwi małe zagospodarowanie przestrzeni pod ażurem, które skrywa dwa małe głośniczki zamiast jednego większego, jak również nie zgadza się kolor rzeczywisty głośnika z tym na pudełku, ale jako urządzenie prezentuje sobą mocny (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) standard.

Głośnik ten jest dostępny w sklepie Mozos oraz w innych sklepach na terenie naszego kraju.

 

Divoom Voombox Travel (149 zł)

Jeśli ktoś ceni sobie małe gabaryty i jednocześnie pancerne wykonanie, powinien rozważyć ten właśnie model od Divooma.

Również oparta o przetwornik aktywny i membranę bierną konstrukcja, świetnie wykonana, przeznaczona do użytkowania leżącego na równym podłożu. Bardzo podobna do PlayVoxa, ale niżej akcentująca bas, a także sopran, uzyskując w efekcie granie bardziej na planie „V” i czasami z większym efektem tzw. „pudełka” (nie mylić z pudełkiem produktu, które jest całkiem ładne). PlayVox S1 zdawał się trochę lepiej wyważonym mimo wszystko głośnikiem pod tym względem i z nieco lepszą barwą, a także mocniej zaznaczonym średnim basem. Pod względem potencjalnej trwałości Divoom zrobił natomiast świetne wrażenie.

Głośnik ten jest dostępny w sklepie Mozos oraz w innych sklepach na terenie naszego kraju.

 

Nillkin X-Man X1 (179 zł)

Nillkin pokazał że wcale nie tak trudno jest zrobić dobry głośnik w niskiej cenie.

Duży głośnik w układzie wieloprzetwornikowym okazał się faworytem tej recenzji. Wreszcie bowiem było to coś, co wyróżniło się znacznie od tańszych konstrukcji nie tylko gabarytami, ale i jakością dźwięku. Ciepłobasowa charakterystyka z naciskiem na średni bas o bardzo fajnej rozdzielczości, która spokojnie koreluje i zastępuje tą z modelu S1. Nader poprawna barwa i przyjemna plastyczność w dźwięku to przeważający za jego wygraną dźwiękowy plus. Ale też jest to również i zasługa lekko stonowanej góry, która nadaje mu lekko relaksującego wyrazu, nieofensywnego i przyswajalnego, ale niepozbawionego wglądu w detal. Ponad np. świetnie wykonanym Voomboxem jest to tylko 30 zł dopłaty, ale te pieniądze robią naprawdę dużą różnicę. Ze wszystkich testowanych głośników uznałem brzmienie X1 za najbardziej naturalne i wartościowe.

Głośnik ten nabyć można na dzień pisania recenzji w sklepie Mozos.

 

Bluedio BS-3 (179 zł)

Trochę ironia, ale tańszego BS-3 preferowałem ponad droższym CS-4.

Głośnik bardziej stacjonarny niż przenośny w sensie stricte. Nie jest to konstrukcja wodoszczelna tak jak wszystkie tańsze modele (może poza JBL GO i JB-11), a bardziej coś, co można umieścić np. pod monitorem czy telewizorem. W trybie zwykłego stereo jest to nic ciekawego – głównie sopranowe granie z efektem spłaszczenia i pobawienia basu. Dopiero w trybie 3D zaczyna grać w sposób normalny. Jest wtedy bardziej otwarty brzmieniowo niż X1, o lżejszej basowo (trzeba się przybliżyć aby złapać sweet spot) i bardziej wyrównanej mimo wszystko konstrukcji dźwiękowej, którą jedne co potrafi trapić, to lekki przydźwięk efektu 3D i dużego rozstawu głośników składowych na przednim panelu, wymuszając trochę w ten sposób efekt stereofoniczny. Przełączając się między nim a X1 czuć, że ten drugi za ocieplenie i przyjemność płaci trochę cenę w postaci napowietrzenia i swobody, ale jest to też po części spowodowane wyraźnym przysunięciem głośników w jego konstrukcji na tle BS-3.

Listę sklepów oferujących powyższy głośnik można sprawdzić tutaj.

 

Vulkkano Bullet (199 zł)

Nieco więcej basu i łatwiejsze we wciskaniu przyciski, a ten głośnik mógłby awansować do grupy wyższej.

Głośnik całkiem ciekawie wykonany i zaprojektowany, ale jakość dźwięku bardziej skłania się w kierunku S1 niż grupy wyższej, do której należy najwyżej cenowo. Mocniej zaakcentowana góra niż X1 i mocno przypominająca właśnie wspomnianego S1, ale bez tak mocnego basu i z większą otwartością w nagrodę. Choć brzmieniowo bardziej preferowałbym tańszego X1, nie można odmówić mu możliwości wynikających z zadziwiająco przydatnego odtwarzacza na karty microSD, który wbudowany jest w ten głośnik. A już kompletnym zaskoczeniem był fakt, że bez problemu odtwarzał mi pliki FLAC w formacie 24 bit. Jedna z najlepiej wyposażonych pozycji w tym teście.

 

JBL Clip 2 (219 zł)

Naprawdę szkoda że jakość wykonania JBLa a brzmienie nie idą w tym przypadku ze sobą w parze.

Bardzo dobrze wykonany głośnik z pomysłowym miejscem na przechowywanie krótkiego kabla AUX IN. Wzornictwo też niczego sobie. Niestety brzmieniowo nie porywa – gra bardzo liniowo i o ile w zakresie średnio-wysokotonowym jest to do przeżycia, to płaskość basu odbiera mu życia i głębi. W przypadku tego głośnika nie miałem uczucia, że jakość dźwięku ma swoje odzwierciedlenie w cenie i wolałbym ponownie od niego X1 lub BS-3. Wydaje bardzo fajne dźwięki operacji modułu BT, de facto najładniejsze ze wszystkich urządzeń w tym teście.

Jeśli sprzęt mimo wszystko zwrócił Państwa uwagę, listę sklepów oferujących go w najniższej cenie można sprawdzić tutaj.

 

Bluedio CS-4 (229 zł)

 

CS-4 okazał się być głośnikiem bardziej dla "trebleheadów" niż jakakolwiek inna z testowanych pozycji.

Identyczna konstrukcja co BS-3, różniąca się lepszą metalową obudową i nieco innymi głośniczkami frontowymi. Ponownie jest to głośnik bardziej stacjonarny niż przenośny w dosłownym tego słowa znaczeniu i ponownie nie jest to sprzęt okraszony wodoszczelnością. W trybie zwykłego stereo (też ponownie) nic ciekawego i jeszcze bardziej sopranowe granie z efektem spłaszczenia oraz pobawienia basu. W trybie 3D brzmienie bardziej ostre i sopranowe niż BS-3, mniejszy przydźwięk ale też większa nosowość. Definitywnie sopranowy styl grania powoduje, że to najostrzejszy głośnik w stawce. Najszybszy i najświeższy przy tej okazji, ale też i na pierwszym miejscu w ramach tendencjach do sybilowania. Bardzo tanio wyglądające i pracujące przyciski jedynie przypieczętowały moje odczucia wobec niego, że jednak preferowałbym jego tańszy, bezpieczniejszy wariant.

Głośnik ten jest dostępny w różnych sklepach na terenie naszego kraju.

 

Divoom TimeBox (249 zł)

Głośnik bezprzewodowy z wbudowanym radiobudzikiem i termometrem? A czemu nie.

Najdroższy, ale też jedyny głośnik wyposażony w „wyświetlacz”, wizualizacje, zegarek, radio, pełen wskaźnik poziomu baterii, wyjście liniowe oraz budzik. Wygląd jest tutaj dosyć kontrowersyjny i skierowany do młodszego odbiorcy. Gra bardzo podobnie do Voomboxa, choć w klasie zbliżonej do X1 i podobnie co on próbuje być bardziej wygładzonym sopranowo mimo ponownego strojenia na planie „V”. Bas jest mocniejszy, ale naturalności odbiera trochę nosowa barwa góry i delikatna pudełkowatość średnicy. Trudno jest też zgadnąć, czy ma pracować głośnikiem do nas, czy do tyłu.

Głośnik ten nabyć można na dzień pisania recenzji w sklepie Mozos.

 

Podsumowanie

Przy tak dużym teście było naprawdę sporo pracy i porównań, a przede wszystkim pisania. Bo i choć każdy głośnik opisałem dosyć zwięźle, cały tekst zajął kilkanaście stron. W trakcie recenzowania też nie narzekałem na brak zwrotów akcji – np. okazało się, że tani sprzęt gra faktycznie tanio i nawet 10 złotych potrafi przy nim zrobić słyszalną różnicę, zaś ten najdroższy wcale nie musi być od razu „killerem” wszystkiego poniżej. Tym samym jak zawsze mam nadzieję, że choć zapewne udało mi się ugryźć tylko kawałek rynku głośników bezprzewodowych, informacje zawarte w tym teście okażą się przydatnymi wskazówkami podczas dokonywania wyborów zakupowych. Na który z nich padnie i czy w ogóle na jakikolwiek z opisanych w tym teście – to już zostawiam w Państwa rękach.

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

44 komentarze

  1. Dzięki za wysiłek i kolejny ciekawy test!

    Ja również stałem przed takim „wakacyjnym dylematem”, ale wybór padł ostatecznie na JBL Flip 3. Żałuję zatem tylko, że założony budżet testu był tak niski. Dokładając 150-200 zł mielibyśmy w puli kilka lepiej grających modeli. Może jeszcze jeden test dla ciut zamożniejszego Kowalskiego? 😉

    Serdecznie pozdrawiam

    • Dziękuję za ciepłe słowa. Przy tym teście pracy było naprawdę sporo i aby miał on sens, wszystkie odsłuchy musiały być wykonywane jednocześnie, tj. model po modelu i w konfrontacjach weryfikacyjnych między poszczególnymi modelami (np. BS-3 vs CS-4 czy Voombox vs S1). Co prawda preferencyjnie dominują u mnie tematy słuchawkowe, ale nie ma żadnych przeciwwskazań przed wykonaniem w przyszłości takiego testu i w ramach wyższego przedziału cenowego.

      Również pozdrawiam.

  2. Dzięki Jakub, bardzo chętnie zobaczyłbym test głośników od 250-600/700 zł czy nawet tysiąca.

    • Jeśli tylko nadarzy się taka okazja i będą ku temu widoki Panie Rafale. W końcu prowadzę blog słuchawkowy jakby nie patrzeć i tak naprawdę to właśnie w takim sprzęcie się specjalizuję. Głośniki natomiast to tylko dodatek i urozmaicenie, choć rozumiem, że temat ten jest niemniej popularny, co słuchawki.

  3. Witam, bardzo dobre porównanie, tak jak koledzy wcześniej liczę na kolejne porównanie w wyższej kategorii cenowej oraz na recenzje Aune E1 :)) Pozdrawiam

  4. Mam pytanie czy test był sponsorowany? Sami wybieraliście głośniki do testów czy jak? Dziwi mnie co zostało dobrane, sporo głośników których nie ma w topce sprzedających się głośników. Na Morelach czy ceneo ostatnimi czasy sporo widać Lamaxa i chętnie bym się dowiedział czemu ludzie to tak kupują, zwłaszcza ten model co jest odporny na wodę… A może jeszcze uzupełnicie test?

    • Może na innych serwisach tak, ale na tym blogu Panie Adrianie nie ma takich publikacji. W swoich recenzjach od zawsze wyceniam jedynie czas, jaki poświęcam na ich przygotowanie, nie werdykt. Ten jest ustalany tylko i wyłącznie przez sprzęt, który jeśli prezentuje niski poziom, tak też będzie opisany, czy to się komuś potem spodoba, czy też nie (na ogół nie). Napisałem jednak wyraźnie w podsumowaniu artykułu, że głośniki te są tylko częścią rynku takich urządzeń. Jest więc oczywistym, że jakichś marek może zabraknąć, a raczej na pewno zabraknie. Ale i te 11 urządzeń to jak na jedną osobę wciąż sporo sprzętu który trzeba przygotować, porównać, opisać, sfotografować i prawdopodobnie gdyby nie skończyło się na tej liczbie w tym momencie, artykuł powstawałby naprawdę bardzo długo. Były jednak starania, aby uwzględnić w nim również i popularne produkty, jak np. JBL GO, a więc nie tylko te, które zostały uznane za ogólnie ciekawe, jak Nillkin. Czy będzie uzupełniony – możliwe że tak, ale proszę mieć świadomość, ze mam też inne recenzje w kolejce, którymi muszę się zająć. I od razu zapewniam, że one także będą napisane rzetelnie i bez z góry ustalonego werdyktu.

    • Adrian, to właśnie twój wpis wygląda na sponsorowany 🙂 Marka o której nikt nie słyszał. Sprzedają ze 2 sklepy w Polsce a ty mówisz o tej marce jako „topka”. To JBL CLIP czy GO są w topie sprzedaży a ten test pokazuje że nie do końca zasłużenie. Nie od dziś wiadomo, że sprzedaje się bardzo często sam znaczek. Ten test moim zdaniem pokazuje, że można dostać inne produkty mniej popularne ale o wiele lepsze w niższej cenie. Ile takich marek jest na rynku? Myślisz, że realne jest przetestowanie ich wszystkich w 1 teście, przez 1 człowieka? bądź poważny. Zaraz przyjdzie Kasia, Robert, Karolina i 1000 innych osób i zapyta dlaczego nie ma marki XYZ. Zejdźmy na ziemię i niech działy marketingu tychże firm ruszą tyłek.

    • @Marek Lamax to dość popularna firma, we Wrocławiu w wielu sklepach są ich produkty… więc kolega może mieć racje z ich produktami

  5. Swoje opisy takich pudełeczek powinien Pan raczej kierować pisząc językiem dla potencjalnego nabywcy oraz stawiając się na miejscu własnie takiego klienta.

    Sam miałem kontakt z kilkoma z nich, pomimo, że na co dzień korzystam z trochę innych rzeczy. Ale dla młodych ludzi czy na prezent to sa świetne zabawki. Szkoda, że nie bierze Pan pod uwagę innych aspektów .

    Dla mnie słabizna. Lepiej chyba wychodzi Panu opisywanie droższych rzeczy. A jeśli chodzi ogłośniki BT to chyba jedyne, z którymi miał Pan kontakt.

    • Nie wydaje mi się abym używał w powyższym artykule specjalnie trudnego języka. Mam swój określony styl którego staram się trzymać, natomiast jeśli w którymś miejscu coś jest dla kogoś niezrozumiałe, zawsze można po prostu po ludzku podpytać.

      W zakresie treści merytorycznej zawsze stawiam się w roli potencjalnego odbiorcy i dostosowuję oczekiwania do ceny rynkowej danego urządzenia lub urządzeń. W ten sposób od lat oceniam sprzęt z bardzo różnych przedziałów cenowych i bez względu na posiadany przez siebie oraz powiązane z nim własne preferencje. Aczkolwiek pierwiastek subiektywnego odbioru i tak zawsze będzie mniej lub bardziej widoczny.

      Aspekty według których sprzęt oceniałem również wydaje mi się, że dosyć celnie wytypowałem na potrzeby takich właśnie urządzeń.
      Bardzo mi przykro, że artykuł nie spełnia Pana wymagań jakościowo-merytorycznych, ale w sytuacji gdy za krytyką nie idą żadne konkrety które mógłbym jakkolwiek przeanalizować, pozostaje mi tylko na tym etapie grzecznie podziękować za komentarz i zachęcić do odwiedzenia innych, bardziej profesjonalnych serwisów, które również podejmując taką tematykę być może wywiązują się z tego zadania w Pana odczuciu pełniej.

    • Jeśli tylko dystrybutor będzie dysponował wolną sztuką testową i chciał abym go przetestował na łamach swojego bloga 🙂 .

  6. „Topologia dwuprzetwornikowa” – z tego co rozumiem, w S1 i w Voombox jeden z przetworników przetwarza sygnał elektryczny (napędzając membranę) na akustyczny. Co przetwarza drugi przetwornik?

    • „dodatkowe rozwinięcie pojęcia membrany biernej” chyba nie jest mi potrzebne. Nazywanie membrany biernej „przetwornikiem” jest w odniesieniu do takich urządzeń sporym nadużyciem, bo domyślnie przetworniki w takim czymś są elektroakustyczne (no jeszcze bateria, taki przetwornik energii chemicznej na elektryczną). Więc przy „topologii dwuprzetwornikowej” spodziewałbym się dwóch głośników, w „topologii stereo” ew. mono z rozdzieleniem torów wzgl. częstotliwości. Żeby nie było że mam dziwne postrzeganie rzeczywistości zacytuję Wikipedię: „A transducer is a device that converts energy from one form to another. Usually a transducer converts a signal in one form of energy to a signal in another”. Bez precyzji przekazu taki artykuł rzeczywiście budzi podejrzenie rozbudowanego marketingu.

    • Membrana bierna nie jest przetwornikiem w rozumieniu stricte, ale nie da się jej również wyeliminować z obiegu jako elementu wydatnie wspomagającego tworzenie fali dźwiękowej i wpływu na ostateczny kształt brzmienia. Czasami rolę membrany biernej może pełnić nawet kompletny głośnik. Uznałem natomiast, że mniej doświadczonemu czytelnikowi łatwiej będzie wyjaśnić jej rolę jako po prostu „drugi przetwornik” (cudzysłów celowy) niż wnikać w pełne definicje. Zwłaszcza że chwilę po zacytowanym fragmencie pada w tekście z mojej strony wyjaśnienie, że jest on membraną bierną, a nie drugim, pełnoprawnym przetwornikiem aktywnym. Trochę podobnie jest w przypadku okablowania, a dokładniej między pojęciami kabla i przewodu, gdzie obu stosuje się zamiennie w ramach domyślnego dla innej osoby określenia tego samego elementu, choć w definicji stricte jedno i drugie oznacza coś troszkę innego. Jeśli więc mówić o nadużyciach, to niestety jedynie w przypadku prób formułowania z tak błahego moim zdaniem powodu takich ciężkich zarzutów.

      Oczywiście jak tylko skończę pracę nad zdjęciami do kolejnej recenzji, specjalnie dla Pana wprowadzę korekty do artykułu, aby nie było żadnych wątpliwości. Postaram się również na przyszłość bardziej pilnować określeń co do takich elementów konstrukcyjnych.

    • Eee nie warto, ja jedynie na szybko szukałem info o S1 (bo Morele dają „za półdarmo”), i ta „topologia dwuprzetwornikowa” (bez cudzysłowu w tekście) wprowadziła u mnie dodatkowe wątpliwości, mimo zdania o membranie biernej – którego zresztą akurat przy S1 brakuje. A że tylko lubię słuchać muzyki i nie jestem audiofilem (w rozumieniu polskiej Wikipedii), więc raczej nie będę już miał okazji Pana gnębić. Dzięki za poświęcony czas i pozdrawiam

  7. konstrukcja Voombox „przeznaczona do użytkowania leżącego na równym podłożu” . czy to znaczy że ten głośnik słabo gra np. przyczepiony do namiotu? Żeby dobrze grał musi być postawiony na czymś równym i twardym? Które głośniki z listy nie wymagają tego?

    • Zależy co zdefiniujemy przez „słabo” i „dobrze”. Konstrukcja Voomboxa i S1 jest do siebie zbliżona i zakłada, że użytkownik będzie kładł go płasko na jakimś podłożu. Może być on również zamontowany w pionie, byle tylko miał za sobą jakąś powierzchnię. W efekcie bowiem powstaje rezonans w ramach membrany biernej dodatkowo wzmacniający bas. Wszystkie inne tego nie wymagają, jedynie Voombox i S1 są w tym względzie wybredniejsze.

  8. A mnie najbardziej interesuje jaka jest różnica pomiędzy JBL Flip a zwycięzcą testu Nillkin X-Man X1? Pytam bo praktycznie już byłem zdecydowany na zakup JBL ale być może przepłaciłbym za podobną jakość dźwięku…

  9. Zachęcony recenzją i jednocześnie korzystna ceną, skusiłem się na Nillkina. Jak na razie wrażenia określam jako przeciętne. Po ilu godzinach głośnik uzyskuję właściwą barwę dzwięku? Zauważyłem też, że ze względu na konstrukcję, dzwięk jest różny w zależności od ustawienia głośnika. Jak dotąd, najlepiej zagrał, po ustawieniu głośników na boki. Jak u Pana to wyglądalo? Jak był postawiony Nillkin?

    • O ile dobrze pamiętam również grał całkiem dobrze na boku. Każdy głośnik jednak sprawdzałem w różnych pozycjach wyjściowych.

    • W moim przypadku Nillkin to już historia, niestety nie spełnił oczekiwań. W porównywalnym budżecie kupiłem Blitzwolf i muszę przyznać że zjadł Nillkina, faktem jest że daleko mu do ideału jak np juz niedostępny Sony SRS-X33, ale w miedzy czasie odsłuchałem też kilka Denon’ów od 400zł w górę, różne Sony, JBL’e i jednak BW ma idealny stosunek cena/jakość. Jedynie Bose dają rade, ale to już inna półka.
      Gwoli wyjasnienia, nie jestem dystrybutorem ww głośnika.

  10. Świetny test porównawczy, z resztą jak zawsze w Pana wykonaniu. Osobiście poczytał bym o innej półce cenowej, przedział 400-800 i 800-1k+ . W tym teście mój faworyt poległ. Kładłem nacisk na wodoszczelność i brzmienie, zakładam ze nawet sparowanie dwóch JBL clip2 nie poprawi tej sytuacji a membrana pasywna w tym modelu nie zdała egzaminu maleńki głośniczek widocznie nie jest w stanie jej dobrze poruszyć lub jej konstrukcja jest nienajlepsza. Obiega ona głośnik w formie dwóch pół pierścieni.

  11. Aktualnie mega oplacalny jest Tribit SoundMax Plus, 180-240zl na amazon (przesylka 2dni). Z lepszych testowalem sounder, flip 4, sony xb31. Stanowczo Tribit wygral. Dzwiekowo porownywalna konstrukcja do Denona Envaya mini w cenie 500zl. Za to ma sporo plusow, wodoszczelnosc ipx7, 20h batterii(ok 15h wg moich testow). Minus brak wejscia na SDHC.

    • Ale Tribit MaxSound Plus chyba nie może pracować jako zestaw głośnomówiący.

    • Hej, jak najbardziej moze,ma mikrofon i normalnie mozna prowadzic rozmowe. Choc faktycznie chyba nie bylo tego w specyfikacje na amazonie

  12. Test fajny, sporo modeli i można mieć dobre odniesienie. Będzie taki z nowszymi głośnikami? Ostatnio Lamax wystrzelił dużo modeli i fajnie by było coś wiedzieć o nich? Apeluję, proszę 😉

    • Niestety na razie nie ma widoków za taką publikacją. Doświadczenia z powyższą natomiast pokazały wielokrotnie, że więcej z tego później pretensji i głupich oskarżeń niż faktycznego pożytku. Bo jakiś głośnik się w teście nie znalazł, bo jakiś został oceniony nie tak jak ktoś sobie tego życzył, bo czyjaś oferta sklepowa się nie pojawiła itd. No i oczywiście później jeszcze do tego marketing szeptany w komentarzach. Dlatego sam osobiście jestem sceptycznie nastawiony do takiej inicjatywy, również z racji ogromnych pokładów czasowych jakie trzeba w nią zainwestować.

  13. Dziękuję za recenzję. Opierając się o pańską opinię, kupiłem już słuchawki, mikrofon, teraz głośnik. Uczciwie powiem, nie znam się, nie mam też słuchu, dlatego potrzebni są tacy pasjonaci, jak pan.

  14. Czy Sounder2 Play wygląda ok z punktu technicznego? Myślę nad nim, ale mało o nim w sieci.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *