Recenzja Creative Sound Blaster X7 + E-MU XM7

Zestaw Creative Sound Blaster X7 wraz z kolumienkami E-MU XM7 trafił na testy głównie jako ciekawostka, ponieważ o sprzęcie jakby nie patrzeć wiadomo było (i jest) wciąż niewiele. Dostępny osobno, ale i w zestawie z kolumienkami, wydawał się być ciekawą alternatywą dla zestawów 2.0, czy nawet mikrowież stereo i ostatecznie na tyle interesującym, żeby przychylić ucha na sposób grania tak samego sprzętu, jak i dołączonych do niego kolumienek. Zwłaszcza, że po latach dorobiłem się również i słuchawek, którymi mogę bezkarnie ewaluować również i dowolną końcówkę głośnikową, a co choć idiotyczne na pozór, potrafi pokazać trochę rzeczy, jak też utwierdzić we wcześniej odnotowanych obserwacjach. Taka swego rodzaju suma ciekawostek.

 

Małe gabaryty to akurat duża zaleta recenzowanego sprzętu.

 

Dane techniczne

Sound Blaster X7:

  • Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 90 kHz
  • Docelowa impedancja głośników: 4/8 Ohm
  • Docelowa impedancja słuchawek: 16-600 Ohm
  • SNR (DAC): 127 dB
  • SNR (ADC): 123 dB
  • THD: 0,05 %
  • Parametry nagrywania: 44.1, 48, 96, 192 kHz / 24-bit
  • Parametry odtwarzania: 44.1, 48, 88.2, 96, 176.4, 192 kHz / 24-bit
  • Odtwarzanie Stereo Direct: 44.1, 48, 88.2, 96, 176.4, 192 kHz / 24-bit
  • Odtwarzanie Surround: 44.1, 48, 88.2, 96 kHz / 24-bit
  • Dekodowanie Dolby Digital

Maksymalna moc wyjściowa:

  • 50W + 50W (4 Ohm, 1kHz, 10% THD)¹
  • 38W + 38W (4 Ohm, 1kHz, 10% THD)
  • 27W + 27W (8 Ohm, 1kHz, 10% THD)¹
  • 27W + 27W (8 Ohm, 1kHz, 10% THD)²

Rzeczywista moc wyjściowa:

  • 37W + 37W (4 Ohm, 1kHz, 1% THD)¹
  • 35W + 35W (4 Ohm, 1kHz, 1% THD)
  • 22W + 22W (8 Ohm, 1kHz, 1% THD)¹
  • 20W + 20W (8 Ohm, 1kHz, 1% THD)²

¹) Tylko dla opcjonalnego zasilacza dużej mocy (24V 6A)
²) Przy standardowym zasilaczu dołączanym do zestawu (24V 2,91A)

 

E-MU XM7:

  • Topologia: pasywna, 2-drożna
  • Impedancja: 6 Ohm
  • Moc maksymalna: 60W
  • Przetworniki: 25mm wysokotonowy + 132mm niskotonowy
  • Przewody sygnałowe: bare wire, 2,5 m

 

Cena X7:
– ok. 1000-1400 zł (sprawdź aktualną cenę i dostępność)

Cena XM7:
– ok. 500-1000 zł (sprawdź aktualną cenę i dostępność)

 

Zawartość zestawu:
W zestawie otrzymujemy prócz karty i dwóch kolumienek bardzo dużo wyposażenia na bogato:
– komplet kabli sygnałowych typu bare-wire
– komplet kabli zasilających do każdego gniazdka na tej planecie
– również komplet kabli USB, RCA-RCA i RCA-jack stereo
– instrukcje obsługi
– adapter RCA-jack gniazdo
– standardowy zasilacz sieciowy

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Sprzęt prezentuję się jako bardzo specyficzny w konstrukcji, mając na myśli tu głównie bryłę geometryczną. Zresztą, zdjęcia mówią więcej niż jakikolwiek opis:

 

Specyficzna konstrukcja to wyróżnik X7

Widoczne z tyłu śruby głośnikowe z zaślepkami dla wtyków bananowych.

Otwory wentylacyjne z przodu skrywają również podwójny mikrofon.

 

Doprawdy specyficzne prawda? Urządzenie jest właściwie modelem G5/E5 wyciągniętym do formuły pełnowymiarowej integry słuchawkowo-głośnikowej pracującej w klasie D z opcjami bezprzewodowymi. Urządzenie jest praktycznie tak samo funkcjonalne i w tym samym zakresie co E5 w zakresie sterowników, co najwyżej różniąc się kolorem panelu sterowników:

 

 

Materiały promocyjne wprowadzają w błąd
Niestety w zakresie podejścia do polskich konsumentów wciąż jest sporo niedomówień. Trochę też czuć powrót do hurramarketingu, a więc jest to na swój sposób starych praktyk i zwyczajów, których brak chwaliłem przy okazji recenzji G5/E5. Być może powodem tego jest fakt, że mamy tu więcej niż jedną firmę zajmującą się sferą informacyjną i prasową. Główne zastrzeżenia alokować mogę w zakresie podawanej w materiale prasowym mocy, w którym nie znalazła się nawet jedna wzmianka, że to wartość maksymalna i osiągana przy opcjonalnym, mocniejszym zasilaczu. W recenzji zatem postaram się wszystko dokładnie opisać i wyklarować.

Teoretycznie jest to głupstwo i rzecz, której na dobrą sprawę nie należy się przesadnie opisywać w zakresie recenzji, bowiem ta winna czynić to wobec sprzętu i jego możliwości, a nie tego co się dzieje dookoła. Jednakże mimo wszystko istnieje tu pewne ryzyko wprowadzenia (być może przyszłego) użytkownika w błąd, jeśli np. dany serwis zdecydowałby się opublikować tak sformułowany komunikat prasowy, a on właśnie nim w pierwszej kolejności chciałby się kierować. Nie ma on pojęcia, że moc podana w materiale prasowym, a więc w każdej aktualności od dnia publikacji owego materiału, która nie podlegała przeredagowaniu i kontroli ze strony redaktora newsowego, jest mocą maksymalną i osiąganą tylko w specyficznych warunkach. I nie mówimy tu również o różnicy małej, bowiem przy deklarowanej w materiale, a tej realnie osiąganej, odnotować można aż 60% różnicę wartości. I to tych podanych oficjalnie na stronie producenta, także nie jest to żadna wiedza tajemna, a łatwo dostępna informacja, praktycznie na pierwszej pozycji w Google.

Wniosek końcowy jest prosty: czytajmy za każdym razem specyfikacje oficjalne przed zakupem, jako ostateczny weryfikator wszystkiego innego. Dla zapewne większości z Państwa będzie to oczywista oczywistość i może trochę wręcz irytująca z mojej strony protekcjonalność, ale mimo wszystko wolę napisać o jedną taką oczywistość za dużo, niż za mało.

Realne możliwości techniczne X7
Porzucając tematykę różnic między rzeczywistością, a materiałami promocyjnymi, kierowałem się przede wszystkim parametrami listowanymi przez producenta na swojej oficjalnej stronie. Z reklamowanych 50W mocy na kanał, rzeczywiście zrobiło się 20W, a więc o 60% mniej niż deklarowane w materiale prasowym. Ale mając owe 20W na kanał sprzęt ten mimo wszystko nie ma problemu z napędzeniem nawet większych kolumienek przy rozsądnych głośnościach i w cyklu zwykłego, regularnego odsłuchu.

Sam producent co rusz na swojej stronie stawia przy mocy gwiazdkę, że 50W przy 4 Ohmach jest osiągane tylko po zastosowaniu wysokiej mocy zasilacza AC-DC 24V 6A, który z tego co się orientuję wchodzi w skład pakietu X7 Special Edition (biała kolorystyka). Standardowy zasilacz to 24V 2,91A, limitujący moc do 38W na kanał przy tej samej oporności. Jedynie dla 8 Ohmów wartości mocowe są spójne dla obu zasilaczy i wynoszą 27W na kanał.

 

Sprzęt podłączamy do zasilacza zewnętrznego, ale więcej mocy otrzymamy z mocniejszego modelu 6A.

 

Należy jeszcze rozgraniczyć jasno i czytelnie moc maksymalną od znamionowej. Deklarowane błędnie w materiałach prasowych 50W to moc maksymalna, do tego osiągana przy 10% THD. Tymczasem moc znamionowa wynosi w szczycie 37/35W na kanał przy 4 Ohmach dla obu zasilaczy i tak samo 22/20W przy ośmiu. Tu zniekształcenia trzymane są już w bardziej akceptowalnej granicy 1%.

Na wyjściu pracuje układ TPA3116D2, w torze słuchawkowym siedzi z kolei po staremu ulubieniec producentów komputerowych kart dźwiękowych, a więc TPA6120A2. Sekcja wzmacniaczy operacyjnych zbudowana jest zaś bardzo podobnie, jeśli nie identycznie, jak w Titanium HD. Na miejscu prawdopodobnie układów I/V pracują pojedyncze LME49710NA (będące odmianą podwójnego modelu 720 i plastikową wersją DIL8 modelu 49710HA w standardzie TO99), zaś na stopniu stricte wzmacniającym padło na tanie JRC2114D.

W roli DACa występuje tu Burr-Brown PCM1794 (127 dB S/N ratio, tryb pracy do 24/192), zaś w przypadku konwersji przeciwnej układ PCM4220 z tej samej stajni (123 dB S/N ratio, tryb pracy do 24/96 w trybie DSP). Ponieważ wszystkie funkcje są praktycznie przełożone z modelu E5 i jedynie wzbogacone o Dolby Digital 5.1, nie jestem pewien, czy nie będzie najprościej odesłać Państwa właśnie tam.

Urządzenie prezentuje się ogólnie całkiem fajnie od strony wyposażenia: wzmacniacz słuchawkowy klasy Essence STX, dodatkowe wyjście słuchawkowe dla słuchawek wysokowydajnych, wejście mikrofonowe, wbudowany panel mikrofonowy z przodu obudowy, port USB HOST znany z E5, końcówka głośnikowa, wejście i wyjście optyczne, praca jako konwerter A/C lub A/A, Dolby Digital oraz efekty SBX, obsługa profili, komunikacja po Bluetooth 4.1 z NFC i AptX. Można więc powiedzieć, że w zakresie uniwersalności zastosowania i praktyczności, SB X7 spełnia praktycznie każde wymagania co bardziej zaawansowanych użytkowników i to nie tylko komputerowych. Sprzęt zapamiętuje również ustawienia, jakie wprowadzimy na PC, dzięki czemu możliwe jest korzystanie np. z tych samych konfiguracji, gdy używamy sprzętu z innym komputerem, telefonem, tabletem czy konsolą (możliwa jest praca z XBOX One oraz Playstation 4).

 

 

Z drugiej strony zawsze znajdzie się też i ta przysłowia łyżka dziegciu. Po raz kolejny nie udało się uniknąć problemów lub decyzji po prostu nie do końca przemyślanych. Przykładowo potencjometr cyfrowy. Praktycznie bez żadnego skoku, bez żadnych wskazań poziomu natężenia dźwięku, jedynie sygnalizujący minimum i maksimum, a i tak w sposób nieintuicyjny. Działający przy tym analogowo, ale regulujący dźwięk mimo wszystko w sposób cyfrowy i skokowo przyrostowy, co okazało się utrudnieniem przy próbach z podłączonymi z tyłu urządzenia AKG K1000.

Drugim problemem, jaki można byłoby wypunktować, jest dostęp do wzmacniaczy operacyjnych, które znajdują się w „skrytce” pod urządzeniem. Porównywać będę X7 do MM3 od Cayina w dalszej części recenzji, ale już teraz powiem, że to trochę wstyd dla Cayina, iż firma znana z rasowego lampowego audio w drogim wydaniu kolumnowym, pozwala sobie na przegonkę producentowi komputerowych kart dźwiękowych i słuchawek dla graczy z serii „plastisch is fantastisch”. Tak jednak jak Cayin popełnił głupotę np. z lampą pod plastikową osłoną z pleksy, tak Creative odstawił przysłowiowy numer z wymiennymi OPA. Singapur więc jakoby powtórzył błąd z Chin.

Trzecim, już całkowicie na przyczepnego i zależnym od posiadanego sprzętu, jest niedostatecznie w niektórych przypadkach wysoki stojak na słuchawki. Przynajmniej moje Kx00 miały z tym problem, ale już z innymi parami było lepiej. Słuchawki mogą bowiem opierać się krawędziami kopuł o obudowę (przykład z K400):

 

Moja kolekcja słuchawek gabarytowo definitywnie nie pasuje do stojaka X7.

 

Poza tym jednak nie doszukałem się specjalnych przywar technicznych w X7. O czym myślę warto jeszcze wspomnieć, urządzenie trochę się nagrzewa, ale absolutnie w granicach tolerancji, także nie ma problemu z kwestiami termalnymi (zwłaszcza że mamy dosyć gorącą w tej chwili porę roku).

Sterowniki po raz drugi
Niestety chronologicznie po raz drugi miałem problemy z instalacją sterowników, tym razem na obu komputerach. Na pierwszym znów nie było możliwe nawet wypakowanie paczki do katalogu tymczasowego. Na drugim zaś wyskakiwał „błąd bazy danych”. Solucja? Okazało się, że wystarczy zainstalować sterowniki po angielsku. Uważam, że przy tak dużej kwocie za samo urządzenie jest to delikatnie mówiąc niepoważne, ale też wpisujące się poniekąd w standardy, do jakich firma przyzwyczaiła mnie przez lata.

X7 ratuje tu co prawda naturalnie możliwość pracy jako DAC USB, ale widać wyraźnie, że nowszy produkt = bardziej dopracowane sterowniki, przynajmniej patrząc przez pryzmat E5/G5. Ostatnie są z sierpnia 2015 dla X7.

 

Przygotowanie do odsłuchów

Ponieważ na testy przyjechał sprzęt już używany i wygrzany, jakikolwiek proces polegający na dojściu do siebie można było spokojnie pominąć.

Testy karty były wykonywane:
– po podłączeniu do PC za pomocą kabla USB bez instalacji sterowników
– po podłączeniu do karty SC808 za pomocą kabla optycznego QED Performance Graphite
– po podłączeniu  do DACa NuForce DAC-80
– przy pełnej instalacji sterowników (od razu z najnowszą wersją firmware)

Rolę sprzętu porównawczego pełniły na dzień pisania recenzji zarówno zewnętrzne DACi USB, jak i karty dźwiękowe oraz stopnie wyjściowe stereo / quadro:

– Asus Xonar Essence STX (swego czasu 720 zł) z układami 2x MUSES 8820 + LME49860 oraz zestawem pomocniczym 2x LME49860 + LM4562
– AIM SC808 (550 zł) z układami 2x LME49720 + LM4562
– Creative Sound Blaster E5 (ok. 800 zł)
– Yamaha M-35
– Yamaha A-S201

Słuchawkami po staremu była cała pula posiadana przeze mnie i listowana przy poprzednich recenzjach sprzętu tego producenta. W roli zestawu kolumnowego do porównań użyłem:
– KEF Q80
– Cayin MM3

 

Jakość dźwięku

Sound Blaster X7 prezentuje poziom ogólny dźwięku gdzieś pomiędzy E5 a SC808 (+ LME), bliżej jednak tego drugiego, co jest bardzo pozytywną obserwacją, jako że traktuję w wielu sytuacjach brzmienie tej karty za punkt odniesienia. Wysoce opłacalny i jednocześnie świetnie brzmiący. X7 gra bardzo neutralnie i w zasadzie wszystkie aspekty dźwiękowe można określić jako optymalne i wyważone. Nic z jednej strony nie wybija się negatywnie, ale też i nic nie wychodzi przed szereg. Bez względu na to, czy użytkowane są słuchawki jasne, czy ciemne, X7 nie faworyzuje żadnego z biegunów. Podobnie z klarownością i dynamiką. Słychać też wyraźnie wpływ wszystkich układów wzmacniających na brzmienie.

 

Wyjście słuchawkowe

Na początku tradycyjnie zacznijmy od szczegółowej analizy strukturalnej brzmienia po wyjściu słuchawkowym. Najbardziej mnie ono przyznam w X7 interesowało i pokładałem też w nim po cichu największe nadzieje.

Bas
Na tle SC808 jest o kapkę słabszy, a co wynika po części również z różnicy oporności wyjściowej, która w AIMie jest niestety bardzo wysoka. Dzięki temu jest jednak równy i „standardowy”, jeśli można byłoby się tak wyrazić, równomiernie akcentując wszystkie aspekty soniczne, od rytmiki po wybrzmiewanie, choć jeśli spojrzeć na niego z góry bardziej obiektywnie, więcej i częściej można w nim spotkać cech szybkościowych, krótszych uderzeń, większej zwiewności, aniżeli czystej mocy, zejścia i wydźwięku. Ułatwia to parowanie ze słuchawkami o gęstszym basie, ale naturalnie tym z już dosyć słabą kontrolą niskich zakresów do końca X7 nie pomoże wstać na nogi, jeśli same ku temu nie będą wykazywały chęci.

Średnica
Również neutralna, znajdująca się w pozycji wyjściowej przed każdym możliwym kierunkiem. Nie ma w sobie aż tak przeraźliwej suchoty STX’a, ale definitywnie nie jest to zakres, który docenią fani głębokiego, nasyconego brzmienia. Techniczność, to słowo lubiane przez X7 i hołduje mu testowane urządzenie w sposób właściwie całkowity, a co wtóruje w dużej mierze poprzednim moim obserwacjom w ramach basu.

Ze względu na punkt zerowy średnicy, słuchawki grające np. bliskim wokalem, zagrają dokładnie w taki sposób i sprzęt nie będzie im w tym ani pomagał, ani przeszkadzał. Jest to zostawienie wszystkiego w rękach samych słuchawek, na zasadzie „co będzie to będzie”. Z jednej strony jest to mądra decyzja, bowiem uniwersalizuje sprzęt i uniezależnia od siebie, ale też z drugiej nie będzie miała żadnych konsekwencji korekcyjnych. Należy mieć tego świadomość na takiej samej zasadzie, jak na temat osuszającego wpływu TPA6120A2 w STX’ie.

Góra
Poza typową dla takich urządzeń tendencyjnością do stwarzania wrażenia jasności, nie dzieje się z nią nic złego i ponownie jest to zakres neutralny, klarowny, z należytym nasyceniem detalem i selektywnością, ale też nie świdrujących wysoko pod sufity czy błyszczący urokliwym iskrzeniem.

Scena
Bezpiecznie skrojona we wszystkich kierunkach, choć nie aż tak wielka jak w SC808. Definitywnie jest to poziom przynajmniej G5 i jakoby czuć wręcz, że X7 jest na swój sposób „stacjonarnym” wydaniem G5/E5. E5 prezentuje jedynie o dosłownie mały włos delikatnie lepszą głębię, choć tylko w niektórych utworach, ale też wymiana wzmacniaczy operacyjnych jest w stanie pchnąć urządzenie scenicznie do przodu, czego o E5 powiedzieć niestety nie można ze względu na stopień integracji.

Niestandardowe OPAMPy
Urządzenie pozwala jak już pisałem na wymianę wzmacniaczy operacyjnych, jednakże mam ogromne wrażenie, że topologia zawarta w X7 jest żywcem skopiowana z Titanium HD. Idąc tym domysłem, skupiłem się na wymianie układów tylko z sekcji wzmacniającej, pozostawiając nietknięte wzmacniacze operacyjne umieszczone w (prawdopodobnie) miejscach przeznaczonych dla układów I/V. Tym samym JRC2114D znane zarówno z THD, jak i starego dobrego STX’a, wyskoczyły na rzecz Bursonów Supreme Sound V5. Efekty były całkiem słyszalne (K501), aczkolwiek reakcja urządzenia nadal była dosyć umiarkowana w ogólnym rozrachunku. Poszerzyła się scena, weszła większa holografia, zniknęła część agresji sopranowej i charakteru. Dodatkowa inwestycja w stronę Bursonów będzie kosztować jednak prawie 700 zł, więc warto rozważyć, czy w tej cenie nie będzie sensowniejsze poszukanie sobie być może jakichś używanych kolumn, aby móc wykorzystać po stronie X7 również i tą funkcjonalność.

Podobnie przez warstwę abstrakcji przebijać musi się STX, ale tylko na wyjściu wzmacniacza słuchawkowego i w pełni nadrabiając to torem RCA. SC808 z kolei wyraźnie lepiej reaguje ogólnie na wymiany wszelakich układów wzmacniających, także to bardziej do tego ostatniego urządzenia byłby sens zakupu tak drogich modeli. Dla X7 najwyżej warto rozważyć klasyczne propozycje w pakietach plastikowych i nie wykraczać poza MUSESy 8820 lub 8920 ze względu na całościową opłacalność przedsięwzięcia i konieczność zmieszczenia się w ramach przestrzeni dostępnej pod urządzeniem.

Aby nie było, że marudzę – bardzo dobrze, że Creative umożliwił wymianę wzmacniaczy operacyjnych w tym modelu. Daje to dużo możliwości kombinowania i dostrajania brzmienia pod nasze wymagania. Jednakże nie jest to „wunderwaffe” jak w przypadku SC808. A tak ogólnie chyba za dużo używam niemieckich słów jak na jeden tekst recenzji.

 

Wyjścia głośnikowe

Ponieważ mamy już za sobą opis dźwięku po wyjściu słuchawkowym, czas zająć się wyjściem głośnikowym. Do tego też czasu pozwolę sobie wstrzymać się z konkluzją. Ewaluację przeprowadzać będę zarówno za pomocą dołączonych do zestawu monitorków pasywnych XM7, jak i na koniec upewnię się, że sprzęt gra jak gra dzięki jedynym słusznym w takich sytuacjach (prócz ew. HE-6 z HE-Adapterem) słuchawkom.

E-MU XM7
Ogólnie monitorki prezentują całkiem ciekawy poziom, choć niepozbawiony wad typowych dla tańszych konstrukcji.

Bas zaskakuje bardzo pozytywnie i słychać, że producent postawił sobie za cel odpowiednie zestrojenie portów Bass Reflex, a co jest sztuką wysoce niełatwą przy tak małych kabinetach. Średnica oraz długość kanałów są spore, a zaglądając do środka dojrzeć można stożek kapsuły przetwornika wysokotonowego.

 

Kolumienki E-MU w pełnej krasie.

A także z boku. Konstrukcja jest całkiem głęboka.

 

Generowany bas jest z gatunku puszystych i miękkich, zaokrąglonych tak, aby sprytnie ukryć niemożliwe do przeskoczenia w tym budżecie ograniczenia rozciągnięcia oraz zejścia. Ale nawet ze świadomością tychże zabiegów oraz przy pełnym zrozumieniu powodów, XM7 były w stanie zrobić na mnie miłe wrażenie podczas testów. Swój udział ma w tym również strojenie końcówki mocy XM7, ale o tym powiem szerzej przy nieco innym sprzęcie odsłuchowym.

 

Praktycznie najciekawszy element XM7. Przynajmniej akustycznie.

Szkoda że wysokotonowiec lubi się wyróżniać na tle dźwiękowym własnymi pomysłami.

 

Wraz z basem do uszu słuchacza dobija się również całkiem fajna średnica. Głośniki w miarę płynnie przechodzą do jej renderowania z sekcji basowej, bez odklejenia czy rozwarstwienia się przekazu. Cieszy to również dlatego, że po słuchawkowcu jednak oczekiwałem właśnie takiego scenariusza, albo jakkolwiek podobnej ku temu realizacji. Jako że wyszło bardziej neutralnie, obawiałem się czy to wycofania zakresu, czy też nadmiernego jego osuszenia. Owszem, czuć delikatne wycofanie się, ale głównie względem realnie średnicowych głośników, jak np. Cayin MM3. Do tego momentu również nie ma miejsca na narzekanie na realizm.

Góra w XM7 jest niestety ich najsłabszym elementem. Monitorki prezentują odchyły w stronę nosowości i sztuczności, który nie wszędzie i nie zawsze jest w stanie błysnąć. Zwłaszcza na klasycznych, poważnych realizacjach czuć czasami dosyć wyraźne „odklejenie się” wysokotonowca od reszty zespołu głośnikowego. Przez chwilę moje podejrzenie padło w tym zakresie na samą integrę, która być może coś „psuła” w ustroju, ale ani K1000 nie wykazały tak wyraźnego przesunięcia się na nosowość, ani też inne głośniki. Jest to więc czysto cecha samych XM7. Przez sekcję sopranową można odnieść miejscami wrażenie, że kolumienki grają lekką V-ką, typową dla sprzętu w niskich przedziałach cenowych.

 

Standardowe, praktyczne terminale głośnikowe. Żadnych udziwnień.

 

Scenicznie można powiedzieć, że głośniki grają „standardowo”, a więc robią co mogą, zwijając się z potu i łez, aby ostatecznie móc zaoferować przestrzeń w dużej mierze uzależnioną od konfiguracji i ustawienia, ale z reguły bez wyróżniania się czy to negatywnie, czy pozytywnie. W efekcie jest to poziom trochę wyższy od konstrukcji aktywnych z tego przedziału cenowego, ale też w dużej mierze uzależniony od zdolności naszego stopnia wyjściowego.

AKG K1000
Słuchawki w porównaniu do wyjścia słuchawkowego od razu dostają gigantycznego kopa prądowego, słyszalnego głównie w basie, który dosłownie rozkwita. Nadal jest to prezentacja budowana na planie optymalno-neutralnym i wszystkie inne obserwacje notowane chociażby na słuchawkach konwencjonalnych można uznać za tożsame. Jedynie bas realnie rozciągając, jakoby Creative faktycznie przygotowywał się na to, że użytkownicy będą podpinać pod X7 kolumienki i monitorki o słabszych możliwościach basowych.

Przyznam, że poziom basu w zakresie natężenia zaskakująco zaczynał się zrównywać z M-35, ale jednak jakość ogólna, definicja tegoż basu, w ogóle całego brzmienia wraz z separacją, spokojnie zostały przez Yamahę utrzymane. I właśnie za to ją lubię, że niby niepozorna, stara, a potrafi się obronić niemal w każdej sytuacji i niemal przed każdym sprzętem, jaki teoretycznie mógłbym nabyć zamiast niej. Nie zmienia to jednak faktu, że X7 swoją koloryzacją basu akurat bardzo pozytywnie mnie zaskoczył i ostatecznie przypunktował w ocenie końcowej. Gdybym skupił się tylko na wyjściu słuchawkowym, byłoby słabiej. Ale i z drugiej strony, kto normalny podpina słuchawki za tyle tysięcy do sprzętu takiej klasy? Dlatego też proszę traktować ustęp o zachowaniu K1000 bardziej jako ciekawostkę i weryfikator potwierdzający zachowanie się końcówki mocy na XM7 w taki a nie inny sposób.

 

Całościowo o dźwięku z obu wyjść

Można powiedzieć, że X7 to swego rodzaju mieszanka dobrego standardu i uniwersalności z pewną dozą elementów wybijających się ponad ów standard.

Ze strony pracy jako sprzęt słuchawkowy, fabrycznie bardzo pasuje do słuchawek klasy Premium z gatunku muzykalnych (np. HD650), które będą nadawały urządzeniu właśnie takiego muzykalnego, nasyconego powabu, jednocześnie czerpiąc garściami z korzystnego dla nich strojenia układu słuchawkowego. Kupując go nie będziemy „gorsi” od posiadaczy lepszej klasy kart dźwiękowych oraz mniejszych przenośnych urządzeń tego producenta, jedynie posiadacze SC808 będą mogli się z nami z powodzeniem ścigać, nawet mimo wyraźnie wyższego współczynnika tłumienia wynikającego z oporności wyjściowej, która może w pewnych sytuacjach im przeszkadzać.

Jako z kolei zestaw z dedykowanymi kolumienkami, zaprezentował się wyraźnie lepiej niż znacznie droższe Cayin MM3, których lekkobasowy i z ekspresyjną średnicą sposób grania nie przypadł mi do gustu w swojej cenie. I to mimo faktu, że należę do osób lubiących średnicowe granie. Wtórujące im uwagi z mojej strony odnośnie jakości i logiki wykonania również nie spowodowały, żeby odbiór MM3 był finalnie jakkolwiek zakończony sukcesem. XM7 + X7 mimo pewnych wad (naturalność sopranu) są od MM3 ogólnie tańszym i lepiej dopracowanym duetem o większych możliwościach, zaś same monitorki są jakkolwiek większe, także rozmiar w tym konkretnym wypadku ma faktyczne znaczenie. Myślę, że akurat w tej konkretnej konfrontacji miło jest mieć tego świadomość.

 

Powtórzone logo. Gdybyśmy chcieli używać kolumienek również i bez maskownic.

 

Oczywiście nie jesteśmy ograniczeni tylko do XM7 i możemy spokojnie dobrać sobie tu każde inne kolumny, jakie tylko sobie zamarzymy. Dobrym wyborem byłoby myślę poszukiwanie dobrych głośników używanych za rozsądne pieniądze, dzięki czemu na bazie X7 będziemy mogli złożyć sensownie grający pakiet all-in-one, który zajmuje śmiesznie mało miejsca, ale łączy w sobie właściwie trzy osobne segmenty (DAC + AMP + POWER AMP). Już nawet takie Tannoye M2 (lub M3, jeśli ma to być coś większego) byłyby tu jak najbardziej w porządku, także w takiej sytuacji wybrać należałoby wariant X7 bez dołączonych do niego XM7 za mniejsze pieniądze i różnicę przeznaczyć w tym właśnie kierunku. Oczywiście głośniki są tu tylko przykładem i nic nie stoi na przeszkodzie, aby na stole stanęły inne, np. KEF lub MISSON. Tak czy inaczej, i zapewne przez własne preferencje, widziałbym przy X7 raczej tą taką starą, angielską szkołę grania. Bardzo fajnie wypada tu właśnie przez średnicę i „pomoc” ze strony X7 co do basu.

 

Podsumowanie

Sprzęt robi wrażenie głównie zakresem możliwości przyłączeniowych i basem po wyjściu głośnikowym. W połączeniu z dołączonymi monitorkami na pochwałę zasługuje również bardzo fajna średnica i całościowo sekcja low-mid. Producent najprawdopodobniej bardziej pozycjonuje X7 nie jako sprzęt słuchawkowy przed kolumnowym, ale na odwrót, czyniąc kolumnom ukłon mimo teoretycznie skromnym rozmiarom i próbując atakować pełnowymiarowy sprzęt klasy D. Jako że jest to integra ze sporym pakietem funkcjonalności, jest nawet ku temu pewna szansa. W X7 mamy bowiem do dyspozycji stacjonarne „wszystko w jednym” i sprzęt, który może faktycznie pełnić rolę bardziej rozbudowanego E5, choć tym razem bez możliwości zabrania do kieszeni i zamiast na słuchawki, nastawionego tym razem na dźwięk głośnikowy. Negatywnie wypadają tu pewne niedopracowania w detalach, a raczej trochę nieprzemyślane decyzje X7. W przypadku kolumienek, przyczepić można się do trochę odbijającego od reszty brzmienia sopranu, a w przypadku X7 – klasycznie do sterowników. Reszta rzeczy to solidny standard komputerowy.

Ostatecznie więc może być to ciekawa pozycja dla osób potrzebujących dokładnie takiego sprzętu, choć raczej nie będzie ich zbyt wiele. Przez ostateczną cenę podejrzewam częściej wybór będzie padał na komponenty osobne i bardziej dopasowane pod konkretne, precyzyjnie ustalone wymagania, jeśli tylko będzie miejsce na nie i ich realizację.

 

Zalety:

  • bardzo małe gabaryty
  • bogate i kompletne wyposażenie dodatkowe
  • całkiem dobre wyposażenie w złącza i funkcjonalności
  • wymienne OPAMPy
  • możliwość komunikacji bezprzewodowej i praca jako przetwornik A/A
  • wreszcie obsługa dźwięku wielokanałowego po cyfrze i analogu
  • uniwersalne, równe brzmienie po wyjściu słuchawkowym
  • bardzo fajny bas po końcówce głośnikowej, ogólnie wyróżniającej się tu jakością na plus
  • stosunkowo dobra sekcja low-mid w XM7

Wady:

  • trochę nielogicznie sparowanie 6 Ohmowych kolumienek ze sprzętem z przełącznikiem 4 lub 8 Ohmów
  • sprzęt nie będzie korygował wad słuchawek przez swoją neutralną sygnaturę
  • odróżniająca się na tle pozostałych zakresów góra w XM7
  • delikatne luzy na potencjometrze cyfrowym
  • do samego potencjometru trzeba się niestety przyzwyczaić przez brak widocznej skali głośności
  • szkoda, że nie znalazło się miejsce na klasyczne gniazdo koaksjalne
  • szkoda też że nie ma obudowy w pełni aluminiowej
  • ograniczenia w żonglowaniu OPAMPami o większych gabarytach
  • stojak na słuchawki mógłby być wyższy
  • sterowniki instalują mi się poprawnie tylko po wybraniu języka angielskiego

 

Serdeczne podziękowania dla firmy PowerSales International za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów

 

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

9 komentarzy

  1. Czy sprzęt ten Sound Blaster X7 + E-MU XM7 „nada się” jako podłączony do TV, aby zastąpić głośniki telewizyjne? Czyli był by czymś w rodzaju „soundbar” Drugie zastosowanie to słuchanie muzyki ze smartfona po przez Bluetooth? Niestety nie jestem audiofilem, ale szukam fajnego zestawu stereo który można podłączyć do tv i bezprzewodowo do smartfona. Creative podoba mi się za jego gabaryty.

  2. Mam windows 7 64bit gdy podłączam nowe urządzenie to instalują się automatycznie do niego sterowniki i to właśnie one nie chcą się zainstalować i przez to w ogóle mi nie wykrywa urządzenia. Sterowniki od producenta zainstalowałem polskie bez problemu. Ale to nic nie dało co innego mogę zrobić

    • Istnieje możliwość pisania komentarza pod komentarzem. Mogę powiedzieć że u mnie nie było aż takich problemów, ale jako że nie posiadam na co dzień sprzętu tego producenta, nie jestem w stanie pomóc poza tym co udało mi się wyłapać i opisać w ramach recenzji. Tu już raczej serwis producenta i jego dział wsparcia się kłania. Jeśli problem jest nie do przejścia i uniemożliwia korzystanie z urządzenia, najlepiej rozważyć jego zwrot, jeśli to możliwe.

  3. Zastanawiam się nad zakupem X7 do edifierów S350DB. Da radę wersja z podstawowym zasilaczem?

  4. Witam

    Czy przeprowadza pan recenzje mini- systemów audio 2+1 lub podobnych ?
    Jestem zwolennikiem słuchawek i chciałbym wiedzieć czy istnieje dobry zestaw mini który napędzałby wydajnie lepsze słuchawki oraz oferował przyzwoitą jakość dźwięku

  5. X7 White edition spięty z magnat 673. Nie ma żadnych szumów tła, które mnie doprowadzały do białej gorączki od Kger@matz A50 spiętych w dokładnie ten sam system. Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *