Recenzja zestawów mikrofonowych Maono MKIT-XLR + M48P i MKIT-USB

Marki Maono nigdy nie testowałem – jest marką nową na rynku i w sumie kolejną z linii wielu podobnych sobie marek i produktów mikrofonowych. Powiem nawet więcej, że największą nowością w tym wszystkim był dla mnie przedwzmacniacz mikrofonowy dołączony do zestawu, bo z samymi jednostkami nagrywającymi miałem swoiste deja vu. Nie znaczy to jednak, że można sobie ot tak przejść obok nich jakby nie istniały, bowiem okazuje się, iż producent oferuje nam nie tylko potężnie wyposażony pakiet do nagrywania w niezwykle kuszącej cenie, ale też wybór między interfejsem – XLR i USB. Stąd też obecność wspomnianego wzmacniacza sygnału oraz ciężki dylemat: czy Phantomem go, czy USBkiem. Oto jest pytanie.

W zestawie jest naprawdę na bogato, zwłaszcza gdy kupimy dodatkowy przedwzmacniacz.

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Na początek może drobne wyjaśnienie, dlaczego już od razu wskoczyłem w opis jakościowy i pominąłem np. dane techniczne. Otóż notuję ostatnio bardzo, ale to bardzo dużo przypadków nieuprawnionego wykorzystania czy to zdjęć, czy to – i w sumie najczęściej – opisów zawartości oraz danych technicznych, które w ogromnej większości sam opracowuję, zwłaszcza przy sprzęcie zabytkowym i od dawna już nieprodukowanym. Tym samym coraz częściej będę konkretne wartości zawierał w treści, albo wprost odsyłał do stron producentów po te bardziej szczegółowe. Intencją moją było zawsze to, aby były one ułatwieniem dla czytających, ale jak zwykle zrobiono sobie z tego regularne chodzenie na skróty i uzupełnianie sobie własnych kart produktów i ogłoszeń o wiele informacji, których sam długo i wnikliwie poszukiwałem w dokumentacjach producentów lub które wynikały z własnych inspekcji sprzętu po rozebraniu i zmierzeniu. Niestety więc, taka sytuacja.

Pakiet dla mikrofonu XLR przedstawia się następująco.

Wracając do trochę bardziej przyjemnych rzeczy, a dokładniej do przedmiotu opisu – mikrofon, w dowolnej wersji w sumie, konstrukcyjnie nie różni się niczym od np. Snaba HF50, mając dokładnie te same cechy fizyczne i pasując nawet pod te same kosze antywibracyjne 43-47 mm.

A tak wypada nam tani mikrofon USB, również od Maono.

Jest to klasyczna, skręcana konstrukcja metalowa (316 g) z kapsułą 16 mm pracującą na planie standardowej kardioidy. Nie posiada na sobie żadnych włączników czy przycisków, nawet diody sygnalizującej pracę nie uświadczymy. Całość miała być bardzo prosta i przystaje w istocie do niskiej ceny produktu, aczkolwiek w tym bardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu, gdy celem jest to, aby grała tu przysłowiowo każda złotówka.

Ponieważ mikrofony są względem siebie identyczne, postanowiłem potraktować je jako jedną wielką recenzję.

Obie wersje mikrofonu Maono są identyczne i różnią się od siebie tylko tym, że jeden jest na XLR, a drugi na USB (widziany w systemie jest jako „Realtek USB Audio”, mając w środku dodatkowy układ cyfrowy). Do każdego dołączono wspólne i nie różniące się od siebie wyposażenie: wspominany wcześniej koszyk antywibracyjny, nasadkę gwintowaną, popfiltr, czapę gąbkową oraz ramię typu radiowego z uchwytem. W wersji XLR otrzymujemy kabel XLR-jack 2,5 m oraz przejściówkę typu Y z dwóch jacków stereo na jeden wtyk combo. W wariancie USB zamiast nich dostaniemy zwykły kabel drukarkowy, jaki spotkamy w każdym innym mikrofonie tego typu.

Bo i zobaczcie, że jedyna różnica to wyjście - XLR vs USB.

I tu już pojawia się moje lekkie zdziwienie, ponieważ o ile model XLR podepniemy takim kablem pod zwykłą integrę i jej wejście mikrofonowe na płycie, musiałoby ono być bardzo konkretnie wzmocnione, gdyż mikrofon jest jednostką pracującą na zasilaniu Phantom 48V. Zachodzi więc konieczność zakupu dodatkowego wzmacniacza mikrofonowego, którego rolę pełni dołączony do zestawu testowego układ M48P sygnowany marką firmy Mozos. Nie jest to pierwsza sytuacja, że na warsztat trafia sprzęt tak brandowany, a sama hurtownia coraz mocniej specjalizuje się w urządzeniach bardzo przydatnych, a przy tym niesamowicie opłacalnych. Przypomnieć wystarczy poprzednio testowany przeze mnie nadajnik MBL-HD, który zaskakiwał wszechstronnością i którego chwaliłem za przekształcenie mojej (nieposiadanej już) Yamahy A-S201 w sprzęt cyfrowo-bezprzewodowy za grosze.

Ten tani przedwzmacniacz mikrofonowy okazał się naprawdę ciekawym dodatkiem.

W tym konkretnym przypadku rolę uzupełniającą przejmuje więc prosty i lekki (mimo metalowej obudowy) przedwzmacniacz mikrofonowy, którego obsługa jest równie prosta co budowa: ot podpinamy do niego dołączonym kablem XLR-XLR naszego Maono, zaś kablem jaki do Maono był dołączony, czyli XLR-jack, wpinamy przedwzmacniacz do wejścia mikrofonowego w komputerze…

Aczkolwiek połączony wraz z mikrofonem wymaga dodatkowego miejsca na siebie i kable.

Tu też okazuje się, że aby użyć przedwzmacniacza, muszę posiadać okablowanie naprzemiennie od obu zestawów. Gdybym posiadał inny mikrofon, np. bez okablowania, okazałoby się, że podłączenie go pod przedwzmacniacz byłoby możliwe, ale już samego przedwzmacniacza do innego urządzenia bym podłączyć nie mógł. Musiałbym dorobić sobie samodzielnie okablowanie, choć o ile u mnie nie jest to specjalny problem, bo wystarczy że będę wiedział jak połączyć piny ze sobą, o tyle zwykłego użytkownika zmuszałoby to do dodatkowych zakupów. Wiem że mówimy tu o dramatycznie niskich kwotach i każdy z takich kabli to wielki plus tak czy inaczej, ale moim zdaniem nie stałaby się krzywda, gdyby w razie czego przedwzmacniacz i/lub mikrofon zawierały w sobie komplet kabli na różne okazje. Mimo że to nadmiarowe wyposażenie, nadałoby zestawowi większej elastyczności, jeśli kupowane byłoby to wszystko oddzielnie.

O ile o braku diodek wskazujących stan pracy (głównie w modelu USB) już wspominałem, to nadrabia to z nawiązką układ przedwzmacniacza. Jego dioda nie dość, że jest i świeci, to jeszcze robi to tak mocno, że bardzo łatwo razi. Jest to zrobione prawdopodobnie po to, aby przy dyskretnym ukryciu urządzenia gdzieś pod stołem było widać, czy pracuje czy nie. Poza tym jednak żadnych innych uwag nie mam, zwłaszcza w tak niskiej cenie.

Nic nie stoi na przeszkodzie aby używać dwóch mikrofonów jednocześnie.

Wspomnieć mogę jeszcze o kwestiach temperatury. Choć pudełeczko preampa wygląda jakby miało się bardzo mocno grzać i wymagać mocnego chłodzenia, uspokajam – sprzęt kompletnie się nie nagrzewał w trakcie pracy. Kompletnie. Także spokojna głowa. Zresztą, co miałoby się tu grzać, skoro układ zasilany jest via USB 5V? Prąd wejściowy tej niepozornej kostki to 200 mA, zaś prąd roboczy deklaruje się poniżej 100 mA. Naprawdę nie są to specjalnie wysokie wartości, ale mimo wszystko nadal plus za ciekawie zrobioną obudowę – lubię takie konstrukcje i ogólnie jestem dużym fanem solidnych radiatorów oraz chłodzenia pasywnego.

 

Jakość dźwięku

Przedwzmacniacz zasilany jest zasilaniem 5V z USB, co też jest pewną sugestią, że jego wzmocnienie nie jest nie wiadomo jak wielkie. Ale jest i okazuje się, że dla Maono XLR jest to niczym powietrze do oddychania. W teście mikrofon przebił na głośności spokojnie wszystkie układy USB jakie posiadałem, jednocześnie nagrywając z bardzo cichym tłem, zaś charakter nagrywanego dźwięku jest bardzo podobny do UM900, HF50 i K669B, nie odkrywając przy tym Ameryki, ale też nie odróżniając się negatywnie na ich tle. To bardzo dobra wiadomość, ponieważ, zwłaszcza HF50 i K669B, chwaliłem za współczynnik ceny do jakości nagrywanego dźwięku w swoich odpowiednich cenach i trend ten przez Maono został w pełni podtrzymany.

Ponieważ z całego trio posiadam tylko Alctrona, nałożyłem na niego czapę gąbkową i tak też wraz z „oczapowanymi” Maono testowałem. A ponieważ mikrofony Maono są dostarczane wraz z wyposażeniem w kosze antywibracyjne i statywy radiowe, dokładnie takie, jakie sam oferuję na sklepie i używam prywatnie, mogłem całości nawet nie rozpakowywać, a wykorzystać to co miałem sam. I tak też ostatecznie poprzestałem na bardzo krótkich próbkach nagrywanych na stojąco, mówionych od frontu do mikrofonu zawieszonego między dwoma monitorami (oszczędność miejsca).

Próbka porównawcza UM900:

Próbka nagrana via wersję XLR (mikrofon nagrywa dwukanałowo):

Próbka nagrana po XLR ze wzmocnieniem mikrofonu w karcie dźwiękowej:

Powinno dać się spokojnie usłyszeć, że jest w Maono MKIT-XLR głośniej i z mniejszym szumem tła (choć słychać mimo wszystko komputer, mimo ekstremalnego jego wyciszenia).

Jednostka USB nagrywała dokładnie w taki sam sposób co wariant XLR, ale zauważalnie ciszej i to nawet bardziej, niż UM900.

Porównywalnie z pamięci do AT100 bym rzekł, co tym bardziej jest tu kluczowe, że mikrofon nie ma żadnego marginesu regulacji (głośność domyślnie była cyfrowo na 100%).

Na szczęście – i w sumie dosyć zaskakująco – żaden z mikrofonów nie generował mi słyszalnych szumów czy przebić. Aspekt ten więc można spokojnie pominąć, z tym że zaznaczyć muszę, iż Maono XLR podłączony był pod porządną kartę dźwiękową (Essence STX) którą trzymam właśnie ze względu na rewelacyjne jakościowo wejście mikrofonowe.

 

Podsumowanie

Choć recenzja jest stosunkowo krótka jak na aż trzy urządzenia jednocześnie, starałem się uczynić ją bardzo konkretną i treściwą przede wszystkim z tego względu, że już to wszystko widzieliśmy i słyszeliśmy pod postacią np. HF50. To są te same gabaryty, ta sama konstrukcja, a i jakość dźwięku bardzo podobna, jeśli nie identyczna. I co trzeba powiedzieć, ponieważ HF50 prezentował się naprawdę bardzo fajnie, to i nie inaczej stało się z propozycjami Maono. Śmiem stwierdzić nawet, że coraz bardziej zaczyna decydować tu cena i wyposażenie, a nie sam mikrofon w sensie stricte, choć HF50 był od Maono USB głośniejszy, jako że faktycznie to wszystko może wychodzić z jednej fabryki lub bazować na tych samych komponentach, które mimo faktu budżetowości wcale nie prezentują złego poziomu i jedynymi jak na razie odstępstwami były dwa: aż nadto cichy AT100 oraz Radium600, przy którym trzeba było trochę pogłówkować z tematem przebić.

Ostatecznie mikrofony wypadły całkiem fajnie, ze wskazaniem na model XLR.

Mimo że wariant USB jest z reguły zawsze najbardziej opłacalny i uniwersalny w takich urządzeniach, to jednak sam osobiście bardziej skłaniałbym się ku temu, aby mimo wszystko zaryzykować pakiet XLR z preampem. Czemu? Bo to właśnie on daje teoretycznie największe możliwości, mimo wyższej ceny i dodatkowych kabli oraz komponentów. Owszem – będzie częściowo uzależniony finalnie od jakości układu nagrywającego, ale to właśnie z nim czułem się tu najpewniej, a sama jednostka nagrywa najgłośniej przy zachowaniu atutów dźwiękowych modelu USB. Wariant USB ma rację bytu natomiast tam, gdzie – tak jak przy AT100 – mówimy bardzo blisko do mikrofonu i robimy to w sposób stosunkowo głośny, np. śpiewając. Może też się okazać się ciekawszy w sytuacji, gdy mamy duży problem z wyłapywaniem kliknięć myszką i stukaniem w klawiaturę. Do wszystkiego innego, np. cichszego nagrywania po zmroku, wydaje mi się, iż wariant XLR nas w pełni zadowoli. I uwzględniając bardzo bogate wyposażenie, to właśnie taki pakiet mogę tu zarekomendować:

 

 

Mikrofony można zakupić bezpośrednio ze sklepu Mozos w cenie ok. 170 zł za model XLR i 180 zł za model USB. Przedwzmacniacz mikrofonowy można dokupić zaś za dodatkowe 60 zł.

 

Zalety:

  • naprawdę nieźle wykonany
  • solidna metalowa obudowa
  • prosta konstrukcja bez zbędnych elementów
  • od razu gotowość do pracy w wersji USB
  • bardzo dobre wyposażenie jak na tą cenę
  • świetna jakość nagrywanego dźwięku
  • wyjątkowo niski poziom zaszumienia własnego
  • duża niewrażliwość na przebicia
  • bardzo atrakcyjna cena
  • duże możliwości po stronie wariantu XLR

Wady:

  • brak diody sygnalizującej stan pracy
  • lubiąca dosyć szybko schodzić farba
  • brak regulacji cyfrowej przy wersji USB (na starcie jest 100%)
  • wersja na USB nagrywa stosunkowo cicho
  • wersja na XLR wymaga dodatkowych inwestycji w preamp (aczkolwiek to coś oczywistego i trochę na siłę listuję to jako wadę)

 

Serdeczne podziękowania dla firmy MOZOS za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów

 

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

4 komentarze

  1. Może trochę odkopuje stary temat, ale zastanawiam się nad kupnem tego mikrofonu w wersji xlr. I czy jest sens brać ten mikrofon gdy będzie on podłączony bezpośrednio pod płytę główną? Miałem brać fifine, ale tutaj w podobnej cenie dostaje popfiltr i ramię.

    • Nie odkopuje Pan „tematu”, ponieważ mój blog to nie forum. 🙂
      Forum znajduje się pod adresem forum.audiofanatyk.pl

  2. Czy mógłby Pan udzielić informacji na temat konkretnych elementów, w jakie należy się wyposażyć (poza mikrofonem i preampem) aby sprzęt działał poprawnie? Chodzi mi głównie o okablowanie, bo nie do końca wyłapuję z tekstu recenzji czego potrzeba :/

    • Wszystkie kable powinny być w zestawie. A przynajmniej były one w trakcie pisania recenzji jeśli dobrze pamiętam i widzę po zdjęciach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *