Jak powszechnie zwykło się mawiać, lepsze jest wrogiem dobrego. Ale czasami na złość temu powiedzeniu wszystko wychodzi zgodnie z intencją projektanta i urządzenie, które było wcześniej bardzo dobre, ulega lekkiemu odświeżeniu i poprawie tego, co generalnie nie wymagało żadnej poprawy, ale z pozytywnym ostatecznie efektem. Tak też wyszło z Aune T1 MK2, który doczekał się wraz z nową rewizją kosmetycznych zmian i kilku dodatków konstrukcyjnych, które dzięki niezmienionej cenie w stosunku do starszego projektu przyjąć nam pozostaje z otwartymi ramionami w klasie tanich i skutecznych rozwiązań hybrydowych.
Dane techniczne
– pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz
– S/N ratio: >= 120 dB
– wyjście liniowe: 2 V rms
– odpowiednia impedancja słuchawek: 30 – 600 Ohm
– impedancja wejściowa: 100 Ohm
– impedancja wzmacniacza: 10 Ohm
– obsługa USB: do 24 bit / 96 kHz
– dostępne kolory: srebrny, czarny
Ręcznie konfigurowalny gain:
– +0 dB
– +10 dB
– +16 dB
Moc wzmacniacza słuchawkowego:
– 32 Ohm = 1 W
– 120 Ohm = 400 mW
– 300 Ohm = 150 mW
Zestaw, prócz samego urządzenia, zawiera:
– kompletną instrukcję,
– pozłacany kabel USB,
– zasilacz sieciowy 15 V / 1 A,
– pozłacany adapter na 3,5 mm,
– zabezpieczoną osobno lampę 6922EH,
– dwie pary zafoliowanych widełek zabezpieczających lampę po montażu na urządzeniu.
Jakość wykonania i konstrukcja
Względem poprzedniej rewizji generalnie nic szczególnego się nie zmieniło, także tym razem również mogę pisać o jakości wykonania T1 w ciepłych słowach. Pokrótce zmiany sprowadzić można do ulepszonego zasilania, natywnego trybu asynchronicznego, zmienionego włącznika oraz zmiany układu USB z Tenora TE7022 na SaviAudio SA9027. Samo urządzenie jako takie pozostało kompletnie bez zmian.
T1 to masywny wzmacniacz hybrydowy z rosyjską lampą Electro-Harmonix’a o oznaczniu 6922EH na stopniu wejściowym i z wbudowanym DACiem Burr Browna PCM1793. Masywność wynika z konstrukcji, która oparta jest o aluminiową puszkę (grubość ścianki 3,8 mm) pełniącą rolę nie tylko obudowy, ale też ekranu oraz radiatora. To ostatnie jest szczególnie ważne, ponieważ całość ze względu na obecność lampy potrafi mocno się nagrzewać. Lampy elektronowe mają to do siebie, że wymagają sporo napięcia i mnóstwo energii wytracają w postaci właśnie ciepła. Dlatego też lampę w Aune T1 stosuje się jako element montowany zewnętrznie.
Rolę zasilacza ponownie pełni liniowa jednostka Wuhan Aune Technology z wtykiem DIL, choć tym razem poprawiono zarówno jej konstrukcję wewnętrzną, jak i wydajność cieplną (oznaczenie T1-1504). Nic się nie telepie w środku, ani też zbytnio nie nagrzewa, aczkolwiek zasilacz pozostaje ciepły nawet w spoczynku, gdy urządzenie jest wyłączone. Ponieważ zasilanie jest odizolowane od samego urządzenia, odpadają nam przede wszystkim zakłócenia płynące z tego tytułu, ale też możliwe stało się zmniejszenie rozmiarów głównej jednostki.
Charakterystyka użytkowa Aune T1 pozostała niezmieniona, także tym razem również mamy 30-sekundowy okres bezpiecznego startu, podczas którego urządzenie rozgrzewa żarnik lampy zanim zapodane zostanie napięcie anodowe. Zabezpiecza to zarówno lampę przed zbyt szybkim zużyciem, ale też i sprzęt, który zamierzamy pod wzmacniacz podpiąć, ewentualnie już podpięliśmy. Żywotność lampy pracującej na stopniu wejściowym w typowych warunkach i przy typowych długościach dokonywania odsłuchów wynosić powinna ok. 4 do 6 tysięcy godzin. To jednak sporo czasu, zanim degradacja w ogóle może (bo i nie musi) zostać usłyszana, toteż w praktyce przy naprawdę długim i częstym słuchaniu lampę można będzie powoli wymieniać najszybciej za 2 lata.
Lista kompatybilnych z Aune T1 lamp również nie uległa zmianie, toteż możliwe jest zastosowanie tu m.in.:
– 6922 (testowany model, opcja „upgrade” dla MK1)
– 6DJ8 (podstawowy model dla MK1)
– 6ES8
– 6GM8
– 6N11 (podstawowy model dla MK1)
– 6N1P
– 6N23P
– 6N27P
– 7308
– 7DJ8
– 7ES8
– Cca
– CV10320
– CV2492
– CV5231
– CV5354
– CV5358
– E188CC
– E88CC
– ECC189
– ECC86
– ECC88
– M3624
– PCC189
– PCC88
itd.
Z przodu urządzenia nic się nie zmieniło, poza dodaniem oznaczenia, że testowana sztuka to MK2. Tak samo z tyłu jedyny pakiet zmian to naniesione widoczne oznaczenia oraz inny włącznik, choć osobiście wolałem znacznie bardziej ten z modelu poprzedniego jako po prostu pewniejszy w obsłudze i przełączaniu. Na spodzie znalazły się przełączniki typu DIP sterujące poziomem wzmocnienia.
Aune T1 może pracować zarówno jako DAC USB, ale też jako sprzęt stricte wzmacniający za sprawą gniazda RCA oznaczonych jako AUDIO IN oraz OUT. Za właściwy kierunek sygnału odpowiada tu przełącznik USB-LINE znajdujący się na górze urządzenia. Tylko przy pracy w trybie USB działają oba wyjścia, tj. słuchawkowe + RCA. W trybie liniowym Aune zmienia się w układ tylko i wyłącznie wzmacniający. Warte podkreślenia jest też, że pracując po RCA Aune nadal przekazuje w większości cechy, jakimi legitymuje się w swoim nominalnym trybie pracy, a więc słuchawkowym i po USB.
Swoją drogą na recenzję przybyły obie wersje kolorystyczne, aczkolwiek moim subiektywnym zdaniem znacznie lepiej prezentuje się wariant czarny. Srebrny ma tylko tą zaletę, że nie widać na nim uszkodzeń oraz śladów palców. Tu – kurtuazyjnie z Beyerdynamicami T1:
Podczas pracy nie było najmniejszych problemów lub ekscesów z działaniem urządzenia, jak również – co ważne przynajmniej dla mnie osobiście – do pracy w trybie asynchronicznym po USB nie są wymagane żadne dodatkowe sterowniki.
Brzmienie
Sprzęt testowy wykorzystany w recenzji:
– słuchawki: AKG Q701, Audeze LCD-2F, Beyerdynamic DT990 Edition 600 Ohm, Beyerdynamic T1,
– konwertery C/A: Audio In Motion SC808, Aune S16, NuForce DAC-80, NuForce Icon HDP,
– wzmacniacze słuchawkowe: wbudowane w w/w, Aune S2,
– okablowanie: QED Performance Graphite.
Na wstępie do opisu brzmienia chcę od razu wyłożyć kawę na ławę i stwierdzić, że MK2 w starciu z MK1 nie jest rewolucją, a raptem kosmetyką, choć raz, że pozytywną, dwa że całkiem udanego trzeba przyznać projektu. Tym samym jeśli ktoś z szanownego Państwa liczył po cichu (tak samo zresztą jak ja), że ilość zmian będzie spora, rozczaruje się. To jednak wciąż stare dobre Aune ze swoimi unikatowymi cechami, których w gruncie rzeczy przypomnieniem będzie poniższa recenzja.
Bas
Tradycyjnie na pierwszy ogień leci bas. Od lat już stosuję bowiem metodologię fragmentaryczną, gdzie spektrum tonalne jest podzielone na odpowiednie fragmenty, na koniec okraszone sceną, pobocznymi obserwacjami i wreszcie oceną całości. Tym samym bas w T1 jest niezwykle przyjemny, miękki, elastyczny, ładnie dostosowujący się do charakteru utworu, ale wciąż narzucający mu pewne zmiękczenie materii i przez to zgubienie agresywnych naleciałości oraz słyszalnych tu i ówdzie utwardzeń. Nie czyni tego z przesadą na całe szczęście, także nigdy nie będzie można powiedzieć, że bas jest tu jakkolwiek rozlazły i ślamazarny, ale trzeba powiedzieć, że mistrzem precyzji i szybkości również nie jest. Tutaj słuchawki będą obawiam się mocno decydowały, czy sumarycznie bas będzie się nam podobał, czy też nie. Przy T1 jednak skłonny byłbym przechylać notorycznie szalę w tym pierwszym kierunku, obok tak serwowanego przyjemnie basu bowiem przejść obojętnie po prostu nie można.
Przykładowo testowane niedawno Beyerdynamic T1, które miałem przyjemność również i pod niepozorne Aune podpinać, bardziej czerpały z mocniej zarysowanego basu Icona HDP, niż z wygładzonego i słabiej eksponowanego w najniższych partiach w Aune. Identyczna sytuacja będzie miała miejsce także z chociażby K612 PRO, aczkolwiek słuchawki uznać można za niesamowicie ciekawe całościowo, jeśli podpięte pod lampowego Aune.
Z drugiej strony wyraźnie tańsze słuchawki pokroju K550 czy DT990, które ów bas mają odpowiednio raz twardszy, a raz mocniejszy, przyjemniej odbierać można właśnie z MK2. Tak właśnie działa zaokrąglenie tegoż zakresu. Pod tym względem muszę przyznać, że choć K550 są bardzo łatwe w napędzeniu i kompletnie nie potrzebują tak dużej mocy, jaka tkwi w Aune T1, z obecności 6922EH robią naprawdę kapitalny użytek. DT990 również, bez względu na wariant, czy to Edition, czy też PRO.
Średnica
Jest jak zawsze bardzo dobra i temu zakresowi należałoby poświęcić tu ponownie (bo tak samo jak u poprzednika) największą uwagę. Uwagę zresztą tak samo wielką, jak czyni to wobec średnicy samo urządzenie. Znów powołując się na wspomniane wyżej słuchawkowe przykłady, bo i na nich wyjaśnić istotę rzeczy byłoby najwygodniej, jeśli kiedykolwiek w K550 komuś przyszłoby do głowy powiedzieć, że słuchawki grają „nudno”, to w duecie z T1 MK2 po wypowiedzeniu takiego zarzutu można byłoby posądzać człowieka o zamierzoną złośliwość i niechęć do przyznania wszem i wobec, że najzwyczajniej w świecie był w błędzie. Jeszcze lepszym przykładem będą ponownie DT990, które już przy poprzedniej recenzji wskazywałem jako niezwykle udany z T1 mariaż i nie bez powodu zresztą skupiam się na nich tak mocno i tutaj – dają najlepsze rezultaty i pokazują najlepiej to, co Aune jest w stanie uczynić z odsłuchem. Otóż tym słuchawkom małe Aune przywraca średnicowy czar i urok, którego do tej pory im brakowało. Nie naprawia to ich moim zdaniem do końca, ale w dużej mierze i jest to tu naprawdę wystarczające, aby słuchawkom zacząć wcześniejszą średnicową absencję wybaczać. Jest to też świetna okazja, aby usłyszeć pełnię magii, jaką Aune tutaj wyczynia, bo i naprawdę w tej cenie średnica jest dosłownie magiczna.
Proszę sobie wyobrazić w tych słuchawkach, że średnica zaczyna być bardziej pierwszoplanowa, bliższa, lepiej wykończona, pełniejsza, ale nie kleista i smolista. Fakt, ciaśniejsza ze względu na małą przestronność w tym rejonie, ale niesamowicie dzięki temu koherentna i niezakłócająca wyczuwalnej wciąż selektywności. Słuchawki grają pełniej, bliżej, barwniej, a co naprawdę jest bardzo przyjemnym spektaklem, który jestem przekonany znajdzie naprawdę wielu wielbicieli, nawet takich, którzy do tej pory stali po przeciwnej stronie barykady, że się tak wyrażę.
Takie właśnie magiczne rzeczy dają się odczuć za każdym razem przy dowolnej innej parze i bez względu na cenę. Nie jest ważnym, czy są to planary grające już od startu bliską średnicą, czy też słuchawki dynamiczne bardzo różnego sortu. Nie ma znaczenia czy są to K272 HD za niecałe 500 zł, czy szczytowe Beyerdynamiki T1 za blisko 4 tysiące – słuchawki na małym Aune zaczynają zachowywać się zupełnie inaczej niż byśmy się tego po nich spodziewali i mam tu na myśli głównie pozytywy. Jedynym problemem, jaki bym przy Aune ewentualnie estymował, to najwyżej kwestia połączenia z takimi słuchawkami, które grają dokładnie tak samo jak ono. Wtedy zamiast wyrównania otrzymamy kumulację i o ile nie jest to naszą intencją, efekty mogą okazać się gorsze, niż w połączeniu z czymś, co np. przyspiesza i utwardza bas, dystansuje średnicę, uprzestrzennia i rozjaśnia przekaz. Z tego też względu unikałbym osobiście połączeń z takimi słuchawkami, jak np. Sennheisery HD650 czy HiFiMANy HE-300, ale już prędzej widział małą „te jedynkę” wraz z HD600. No, chyba że komuś z Państwa skala cech 650-tek jest wciąż niewystarczającą, wtedy jak najbardziej można z Aune szczęścia popróbować.
Góra
Przechodząc do góry – ponownie mamy tu do czynienia z czytelnym przekazem o wygładzonych i przytulnych walorach. Jest spokojnie, płynnie, bez nerwowości, z odpowiednią ilością detali i kompletnym wyłączeniem jakiegokolwiek przesadyzmu z całego tego równania. Tu również wspominane wcześniej DT990 zyskały sporo ogłady i choć nadal czuć było w nich jasność, wreszcie człowiek nie bał się, że na którymś z kolei utworze sopran wystrzeli mu w mózg szybciej, niż zdąży krzyknąć „idzie igła”. Tym samym w zakresie górnych rejestrów znajdziemy pokłady bardzo dobrej jakości i wysokiej kultury grania.
Scena
Ze sceną trochę się przyznam zawiodłem, bowiem zakres zmian tego obszaru ostatecznie nie objął, choć z drugiej strony zawód mój podyktowany był czystą w tym względzie naiwnością. Wzięła się ona stąd, że słysząc w sumie brak zmian tonalnych w basie i średnicy oraz górze wciąż łudziłem się, że w scenie coś lepszego się pojawi na tle starszej rewizji. Niestety, nadal jest ona renderowana eliptycznie i z mniejszą percepcją głębi, niż chociażby ta, która wybrzmiewała ze znacznie tańszej karty dźwiękowej SC808. Z tym że Aune T1 rozbija ją pod względem klimatu właśnie na takich słuchawkach, jak DT990, którym go po prostu wprost z pudełka brakuje i którym urządzenia bardziej techniczne, takie jak właśnie Audio In Motion, nie są w stanie przywrócić muzykalności i analogowości, które są tak urokliwe. Można oczywiście w SC808 próbować korygować te aspekty wymianą wzmacniaczy operacyjnych, ale domeną tego typu kart zawsze było granie bardziej liniowe i techniczne, niż koloryzowanie, które może przynieść ostatecznie wymóg pójścia na kompromis.
Ale nie wszystko stracone. Zastosowanie wysoce przestrzennych układów DAC z dobrym okablowaniem połączone z przełączeniem T1 w tryb liniowy trochę ten aspekt poprawia. T1 generuje ze swojej strony spory narzut własny na brzmienie i w ten sposób nawet jeśli zastosujemy drogi sprzęt źródłowy wyższej klasy, to większość uzyskanego brzmienia, choć będąc mieszanką obu, zawierać będzie w sobie znacznie więcej barwnika płynącego z Aune. Przyznać jednak muszę, że dźwięk będący efektem sparowania ze sobą MK2 oraz NuForce DAC-80 po kablu Gold Reference dał sumarycznie najlepsze efekty i całościowo zrobił z Aune sprzęt grający jeszcze lepiej, nadal analogowo, nadal klimatycznie, ale trochę głębiej i selektywniej. Gdyby T1 grała tak wprost z pudełka, Aune spokojnie mogłoby na moje podnieść cenę tego urządzenia (i zapewne bez wahania by to uczyniło). Z DACiem-80 użytkowałem je już później do samego końca i z nieukrywaną przyjemnością. Naprawdę chciałbym zobaczyć miny niektórych audiofilów słuchających bardziej cen, niż muzyki, gdyby posłuchali tegoż połączenia w ciemno a potem dowiedzieli się czego słuchali oraz za ile.
Z tej perspektywy nadal więc jest to pewien „trade-off” – wymiana coś za coś. Nabywając Aune T1 i nie chcąc wymieniać standardowej lampy Electro-Harmonix’a podpisujemy zrzeczenie się ogromnej sceny na rzecz akceptowalnej i opisanej przeze mnie wyżej, ale w nagrodę otrzymując w zasadzie wszystko inne: przepięknie wygładzony bas, przepyszną średnicę, gładziutką górę. Tym samym Aune stawia się w roli „tonalnościowca” szanującego nasze uszy i chęć najzwyklejszego zrelaksowania się przy muzyce, aniżeli „techniczniaka”, który będzie nam za wszelką cenę udowodnić, że dźwięk może rozchodzić się po całym pokoju mimo, że mamy na głowie zwykłe słuchawki, a przy okazji wepchnąć nam prosto w usta każdy, nawet najmniejszy defekt odtwarzanego utworu.
W niesamowitym błędzie jednak będzie ten, kto zacznie posądzać T1 o brak sceny. Jest tam ona jak najbardziej i choć wciąż o eliptycznym kształcie oraz mniejszym poziomie percepcyjności, to nadal spokojnie wyczuwalna i akceptowalna, zwłaszcza gdy słuchawki same z siebie są bardzo w tym względzie rozwinięte. Dobrym przykładem byłyby np. AKG K712 PRO. Poziom efektów stereofonicznych na T1 w niektórych utworach był nawet na takim poziomie, że ściągałem słuchawki tylko po to, aby sprawdzić ewentualną grę kolumn jednocześnie ze słuchawkami. Nagminnie zdarzało mi się to chociażby na albumie Four Tet – There Is Love In You. Także mimo mojego (nota bene identycznego, jak w przypadku poprzedniej rewizji) marudzenia na ten element uspokoić pragnę od razu, że i tak nie jest źle.
Mniejsza frywolność sceniczna odbiła się jak na ironię pozytywnie na ogólnej koherentności, tak scenicznej, jak i ostatecznie takiej, która bije do nas w sposób stały i całościowy z ogólnego charakteru Aune. Dźwięk nie jest ze sobą bezwzględnie sklejony, ale czuć, że stanowi jedną całość i nic się od niego na siłę nie odrywa. Jeśli ma coś zagrać z oddali to zagra, ale zawsze będzie trzymane, że się tak wyrażę, w zasięgu ręki, niczym w dobrze zorganizowanym i czystym stanowisku pracy. Także jak widać ma to też i swoje dobre strony.
Całościowo
Jak więc widać, T1 MK2 to brzmieniowo w gruncie rzeczy niemal to samo, co poprzednia rewizja. Niemal, bowiem w dźwięku mimo wszystko wyczuwalna jest pewna zmiana na plus. Chodzi o sposób „wydania” serwowanej przez T1 tonalności. Minimalny plus na moje uszy daje się usłyszeć na polu dynamiki oraz jittera, którego redukcję zawdzięczać można natywnie działającemu modułowi asynchronicznemu. Dźwięk w ten sposób się klaruje i lepiej „wchodzi”, ale dopiero z czułymi w tym względzie słuchawkami da się to jakkolwiek usłyszeć. W reszcie przypadków przypuszczam będzie to bardziej placebo, albo po prostu znak równości i tyle. Niemniej jednak są to cechy pozytywne i naprawdę miło, że Aune postanowiło w taki sposób odświeżyć ten i tak już dosyć mocno moim zdaniem udany produkt, jednocześnie nie tykać w żaden sposób ceny i nie żądać od nas dodatkowych pieniędzy za sławne już „audiofilskie powietrze”.
Podsumowanie
Zalety:
+ bardzo dobre wykonanie
+ aluminiowa obudowa z precyzyjnym spasowaniem działająca jak ekran oraz radiator
+ kilka poprawek użytkowych i technicznych względem poprzedniej rewizji (m.in. tryb asynchroniczny)
+ bardzo przyjemne, muzykalne i analogowe brzmienie
+ świetny klimat pozwalający na „smakowanie” dźwięku i relaks podczas odsłuchów
+ duży odstęp sygnału od szumu
+ spory zapas mocy bez problemu służący ogromnej większości słuchawek docelowych
+ wymienne lampy z możliwością dostrojenia sobie brzmienia pod własny gust
+ dobrze skalkulowana cena
Wady:
– mimo wszystko lampa ze wszystkimi jej cechami użytkowymi
– przydałby się lepszej jakości włącznik
– mniejsza głębia sceny, a więc bez zmian w stosunku do poprzedniej wersji (dla 6922EH)
– holografia również bez zmian w stosunku do poprzedniej wersji (dla 6922EH)
– duży narzut własny na brzmienie przyjmowane po RCA
– zasilacz nagrzewa się również w czasie spoczynku
Subiektywnym zdaniem
Aune T1 w nowej rewizji to generalnie stare dobre Aune MK1 z kilkoma solidniej dokręconymi śrubkami bez przerzutów na wyższą cenę. Przyjemne, analogowe brzmienie z wyjątkowym klimatem i średnicowym urodzajem, wzbogacone tym razem o szczyptę lepszej dynamiki oraz mniejszy jitter wynikający z zastosowania lepszego zasilania oraz natywnego trybu asynchronicznego. Z niektórymi słuchawkami, takimi jak DT990, jest w stanie zagrać nieziemsko, z innymi zaś zgodnie z takimi właśnie preferencjami nabywcy, jakie pokrywają się z tonalnością tego układu. Szkoda tylko, że nic nie zrobiono z głębią sceny już na etapie wyjmowania sprzętu z pudełka, ale ten element dostroić można już sobie we własnym zakresie wymianą lamp lub od biedy ambitniejszym w tym względzie sprzętem towarzyszącym, przy którym T1 będzie pełniło rolę mocnego hybrydowego stopnia wyjściowego. Tym samym leci zasłużona rekomendacja.
Podczas przypadkowego przeglądania internetu, natrafiłem na ten blog. Jestem zakochany. Oprawa graficzna, jakość tekstów. Wszystko dopracowane na ostatni guzik. Cudo. Dodał bym jedną rzecz, pod wpisami umieszczał bym tapetę z produktem który był recenzowany. Oczywiście z odpowiednim logotypem bloga. Dlaczego, piszę pod właśnie tym wpisem? Zdjęcie pięknych Beyerdynamic wraz z Aune T1 jest idealnym materiałem do umieszczenia na pulpicie, by podczas pracy zerkać i widzieć motywację.
Witam,
Dziękuję za ciepłe słowa. Temat już jakiś czas temu chodził mi po głowie, także na wolną chwilę na pewno będzie do głębszego przemyślenia.
Witam, co Pan by polecił do ultrasone pro 900 – czy ten wzmacniacz fajnie by pasowal ? – uwielbiam duzo bassu, brzmienie typu V
Witam,
Aby wiedzieć jak będzie się takie połączenie komponowało, warto zapoznać się dokładnie z treścią recenzji. Opisana została tam tonalność wzmacniacza, toteż łatwo można przewidzieć jak zagra z (nieznanymi mi) PRO 900. Nie wiem jak w przypadku rzeczonego „bassu”, ale jeśli chodzi o zwykły bas, to już teraz można stwierdzić, że w tym aspekcie Aune będzie brzmienie zerowało do poziomu całościowego balansu, a nie wzmacniało.
Mam dylemat. Zamierzam w tym roku wydać pare groszy na jakiś lepszy zestaw słuchawkowy + wzmacniacz. Będąc w miejscowym sklepie audiofilskim natrafiłem na ciekawe, i chyba dość proste połączenie wzmacniacza HiFiMan EF-2A i słuchawek HE-400. Całość na wbudowanym przetworniku zagrała bardzo przyjemnie i szczegółowo, scena była fantastyczna choć wokale brzmiały nieco matowo. Później zagłębiając się w papierkologie wzmacniacza wydedukowałem żę przetwornik jest 16 bitowy a lampy chińskie co też poniekąd skreśliło wzmacniacz z listy. Szybko natrafiłem na Aune. Wszystko jest niby fajnie – 24 bity, przyzwoita rosyjska lampa ale zastanawia mnie sama scena która jest tutaj mniejsza (nie wiem tylko o ile w porównaniu do hifiman). Szukając dalej natrafiłem również na wzmacniacz typu OTL feliksa za 1050 zł. Jedynie co trzeba dokupić do niego to przyzwoitego daca. I tu też moje pytanie. Warto porywać się na OTL czy hybryda pokroju Aune będzie jak najbardziej zadowalająca? Do wydania mam +- 2500 zł.
Witam,
Jak zagrałby Aune w duecie z AKG Q701 (po modzie bass reflexu)?
Czy wystarczy mu mocy żeby odpowiednio napędzić te słuchawki?
Wydaję mi się, że ogólne zmiękczenie, które cechuje Aune,
powinno wyjść brzmieniu Q701 na zdrowie, ale może się mylę? 😉
Witam,
Na moje uszy grało to bardzo ciekawie i Aune nie miało najmniejszych problemów z napędzeniem tych słuchawek. BP mod ułatwia tenże proces ponieważ słuchawki po odblokowaniu są wydajniejsze akustycznie.
Pozdrawiam.
Po przeczytaniu Pana recenzji zdecydowałem się właśnie na rekomendowane przez Pana połączenie DT 990 + Aune T1 i muszę przyznać, że jestem zadowolony.
Na początku jednak po zakupieniu obu sprzętów przeżyłem mały (a może nawet spory) zawód… razem grało tak, że nie potrafiłem tego słuchać. Wynikało to prawdopodobnie z faktu, że przesiadłem się z słuchawek bardzo ciemnych (Superlux HD681 EVO MKII), które nie grzeszą bardzo wyraźną górą oraz, że cały sprzęt był nowy, tzn. „nie rozgrzany”.
Nie wiedziałem, że „nowość” może tu aż tyle zmienić. DT 990 po podpięciu do Aune wręcz kłuły mnie w uszy. Dopiero po paru dniach wszystko razem zaczęło grać lepiej, bas zaczął być bardziej widoczny, góra wygładzona, tak jak Pan to opisał.
Dopiero po fakcie zauważyłem, że DT 990 poleca Pan również do innego sprzętu, w który byłem już od jakiegoś czasu zaopatrzony, czyli FiiO E18 i muszę powiedzieć… że znowu miał Pan rację, wszystko bardzo ładnie się zgrywa.
Postanowiłem również, nieco w ciemno, dokupić do wspomnianego wyżej Aune głośniki o podobnej barwie dźwięku co DT 990, czyli Edifier R1700BT (nawiasem mówiąc, może dobrze byłoby czasem polecić jakieś głośniki do danego sprzętu, albo przeprowadzić jakąś taką albo inną recenzję) i pełen podziwu muszę powiedzieć…. że znowu miał Pan rację. Grają brzmieniowo z Aune dokładnie tak jak moje słuchawki (choć oczywiście mniej szczegółowo, bo to jednak nie jest aż tak wysokiej klasy sprzęt). Słuchając słuchawek, mam teraz to samo co w głośnikach, i na odwrót – wreszcie koniec schizofrenii :D.
Jestem laikiem i dopiero zaczynam moją przygodę ze sprzętem muzycznym, ale muszę powiedzieć, że jestem pełen podziwu, jak dobrze scharakteryzował Pan ten sprzęt muzyczny. Sprzęt zgrywa się ze sobą dokładnie tak, jak Pan to opisał (nie wspominając już, że wszystko pasuje także pod względem kolorystycznym (DT 990 PRO są czarne w przeciwieństwie do DT 990 Edition, co pasuje zarówno do czarnych głośników jak i czarnego Aune))
I właśnie ten podziw i wdzięczność chciałem niniejszym tym swoim długim postem wyrazić.
Dziękuję i pozdrawiam
Witam,
Bardzo serdecznie dziękuje Panie Piotrze i naprawdę cieszy mnie, że znalazł Pan swoje brzmienie lustrzane i tak wiele recenzji mojego autorstwa okazało się trafnych. W tematyce audio, która jest bardzo subiektywną dziedziną, naprawdę często – mimo dobrze przeprowadzonej procedury testowej i rzetelnego opisania danego produktu – to ostatecznie uszy użytkownika decydują, czy rzeczy odnotowane przez osobę opisującą dany sprzęt będą się powtarzały także i po jego stronie. Zawsze więc jest miło czytać o sukcesem zakończonych zakupach i spełnieniem pokładanych w sprzęcie oczekiwań.
Co do konfrontacji z EVO – dokładnie tak. Przy mocno kontrastujących ze sobą słuchawkach często przeżywa się dźwiękowy szok i ośrodek słuchu musi mieć czas na adaptację. Częściowo związane jest to także z wygrzewaniem, choć często zdarzają się pomyłki między jednym i drugim.
Tym samym również i ja dziękuję za ciepłe słowa i podzielenie się swoimi pozytywnymi wrażeniami.
Pozdrawiam.
Bardzo dziękuję za recenzję!
Już pisałem gdzieś, kiedyś w sprawie Aune T1, którego zakupu jestem coraz bliżej. Docelowo T1 będzie służyło do napędzania K550, jednak chciałem zapytać czy możliwe było by podpięcie pod nie głośników? To wzmacniacz słuchawkowy, ale Pan Piotr (poniżej) pisał o używaniu go z głośnikami Edifier. Zainteresowały mnie ostatnio monitory Q Acoustics CA 3020 i zastanawiam się czy możliwe było by ich napędzenie przez T1?
Jeśli to możliwe to bardzo prosiłbym o odpowiedź.
Proszę uprzejmie.
Jeśli są to głośniki aktywne – tak, poprzez gniazda RCA. Jeśli są to modele pasywne – nie, wymagany jest dodatkowy wzmacniacz głośnikowy. Z tego co widzę 3020 są monitorami pasywnymi, toteż będzie potrzebny normalny wzmacniacz stereo do ich napędzenia. T1 pełnić będzie rolę przetwornika źródłowego.
Nie trzeba jednak wydawać na taki sprzęt fortuny. Jest sporo urządzeń używanych, które będą się nadawały do akompaniamentu ze wspomnianymi monitorami. Przykładowym sprzętem, który byłby Panu potrzebny, byłaby chociażby moja Yamaha M-35, którą również pozyskałem pierwotnie tą drogą.
Bardzo dziękuję za pomoc.
Przez przeanalizowanie podesłanego wzmacniacza oraz tylnego panelu głośnika nasunęło mi się jednak kolejne pytanie. Czym to się właściwie podłącza? Najwyraźniej żyłem w błędzie myśląc, że całość łączy się kablem RCA. Z tego co widzę, to ani wzmacniacz nie ma takiej możliwości (złącza ściskowe) ani głośnik (coś podobnego ale kręci się w lewo i prawo).
Pozdrawiam
Proszę uprzejmie.
Głośniki do wzmacniacza podłącza się kablem głośnikowym i dopiero wtedy wzmacniacz podpina się kablem RCA do urządzenia źródłowego (np. wspomnianego wyżej Aune T1).
Kabel głośnikowy może być nawet bez zarobionych wtyków. Wkłada się jego końcówki w otwory złącz zapadkowych wzmacniacza, które po odpuszczeniu same będą trzymały kabel w gnieździe. Dzięki temu unika się np. degradacji dźwięku za sprawą zastosowania niskiej jakości wtyków lub szpilek (najczęściej metalowych z malowaniem na imitację złota). W przypadku głośników różnica polega jedynie na tym, że zamiast sprężynowej zapadki gniazdo zakręca się na kablu ręcznie pokrętłem. Także nic prostszego.
Tor będzie wyglądał wtedy następująco:
[CA 3020] — kabel głośnikowy — [Wzmacniacz stereo] — kabel RCA — [Aune T1] — kabel USB — [komputer].
Wzmacniacz ze złączami zapadkowymi przyjmie kabel:
– o opisywanych wyżej niezarobionych końcówkach (tzw. bare wire)
– zakończony szpilkami
Głośniki przyjmą z kolei:
– niezarobione końcówki
– szpilki
– widełki
– wtyki bananowe (gdy zależy Panu na częstej wymianie okablowania)
Przykładowym kablem głośnikowym, którego sam również używam, jest QED Anniversary-XT Silver. Oczywiście można znaleźć tańsze, można znaleźć droższe, ale ten akurat jest całkiem dobrze brzmiący i sensownie wyceniony. Alternatywą mogą być cieplejsze Ultralinki Challenger II. Do starych Yamach z serii M i AX polecałbym jednak Silvery, są po prostu najlepsze.
Pozdrawiam.
Niezmiernie dziękuję za odpowiedź i rozwianie wszystkich wątpliwości! Tymczasem czekam na kolejną recenzję 🙂
Witam, od jakiegoś czasu jestem dość szczęśliwym posiadaczem akg k612 PRO, jednak ze stwierdziłem ze zasługują one na coś lepszego niż karta dziwiekowa za 100 zł 😉 T1 mi się podoba i ogólnie mam zaufanie do Pana recenzji jednak ze pierwsza wersje Aune T1 mogę dostać za mniej więcej 600 zł a na MK2 musiałbym dołożyć przyjnajmnjej 200 i tutaj się zastanawiam: czy warto? Oczywiście bierzemy pod uwagę nie tylko dźwięk.
I jeszcze tak na koniec – są jakieś ważne informacje dotyczące np użytkowania wzmacniaczy lampowych?
Witam,
Bardzo dziękuję za zaufanie. Moim zdaniem spokojnie może Pan zostać przy starszej wersji. Różnic w stosunku do MK2 naprawdę nie ma wiele, zaś brzmieniowo oba produkty są de facto identyczne.
Poza informacjami nt. wysokiej temperatury pracy czy ewentualnym zużywaniu się tegoż elementu generalnie nie ma specjalnych obostrzeń przy korzystaniu z tak prostych wzmacniaczy jak Aune T1 przy pojedynczej lampie. Wystarczy myślę tu zwykła lektura dołączonej do produktu ulotki, także bez obaw.
Tak z Ciekawości podepnę się pod pytanie.
Czy mając urządzenie takiego typu potrzebna jest jakaś dobra karta dźwiękowa, czy urządzenie samo w sobie jest zewnętrzną kartą dźwiękową?
DAC to określenie zewnętrznej karty dźwiękowej. AMP to określenie wzmacniacza.
Nie wiem czy o to dokładnie Ci chodzi ale mam nadzieje ze pomogłem
Aune T1 jest układem zintegrowanym – posiada w sobie zarówno przetwornik cyfrowo-analogowy, jak i wzmacniacz. Może Pan interpretować ją jako kartę dźwiękową USB oraz wzmacniacz słuchawkowy w jednym pudełku. Żadnych dodatkowych zakupów nie trzeba robić.
dzień dobry, posiadam zestaw Creek Evo CD+AMP, kolumny Dynaudio 2/7. Chcę do zestawu dołożyć serwer plików bazujący na minikomputerku rasperry pi2. Zastanawiam się czy dodanie do zestawu Aune ma sens w kwestii brzmienia i możliwości odtwarzania gęstych plików audio czy nie lepiej dołączyć takiego zestawu: https://www.audiophonics.fr/en/diy-dac/audiophonics-raspdac-kit-diy-network-player-raspberry-pi-20-dac-sabre-p-10384.html.
Pytam, bo nie mam doświadczenia z Dacami, a ten który mnie powalił (TEAC UD-501) obecnie jest poza zasięgiem finansowym.
Czy mógłby Pan coś zarekomendować?
Pozdrawiam.
Staszek
Witam Panie Stanisławie,
Raczej dołączyć wskazany w linku, zwłaszcza że ma lepsze osiągi od DACa wbudowanego w T1.
Pozdrawiam.
Dzień dobry, chciałem się dowiedzieć czy Pana zdaniem T1 będzie lepszy od Fiio E18 , przy muzyce puszczanej z laptopa i słuchawkach Shure SRH 1440?
Pozdrawiam
Witam Panie Oskarze,
Moim zdaniem będzie subiektywnie lepszy, ale trzeba mieć na uwadze, że to dwa różne w swoim przeznaczeniu urządzenia wykonane w trochę innych technologiach. E18 jest układem przenośnym. T1 zaś hybrydą tranzystorowo-lampową, która nie do końca jest tak mobilna, jak E18. Ma od niego za to znacznie więcej mocy i jest na poczet wielu słuchawek bardziej przyszłościowa.
Pozdrawiam.
Dziękuję za szybką odpowiedź. Ze słuchawek korzystam raczej tylko w domu, więc lepszym wyborem będzie w takim razie T1. Chciałem również pogratulować, świetnie prowadzonego bloga 🙂
Dzień dobry,
Czy możemy się spodziewać w najbliższej, bądź dalszej przyszłości recenzji nowej wersji Aune T1SE?
Pozdrawiam.
Witam Panie Mateuszu,
Tak, taka recenzja będzie miała miejsce i nie przewiduję, żeby coś po drodze (jak to niestety dosyć często bywa) wyskoczyło. Aktualnie oczekuję tylko na dystrybutora, który zaoferował również jeden egzemplarz T1 MKII do wykonania porównania w kwestii skali zmian.
Pozdrawiam.
Fantastycznie! W takim razie czekam z niecierpliwością. Wizualnie niezwykle cieszy mnie zastosowanie bursztynowego podświetlenia lampy, względem zimnej białej z poprzedniego modelu. Natomiast w kwestii wrażeń słuchowych zdam się początkowo na Pana ucho 🙂
Witam,
Na wstępie przyznaję, że po lekturze Pańskich recenzji zakupiłem FiiO X5 II gen oraz AKG K550 i nie zawiodłem się. Pech chciał, że przeczytałem powyższą recenzję i T1 już do mnie jedzie. Chciałbym dodać trochę miodu do saksofonów i trąbek i odjąć trochę sztywności układowi (ma Pan rację, wzmocnienie daje tłustszy dźwięk z K550), który będzie i tak dla mnie jedynym „wyjściowym”. Ostatnio pomyślałem nad domowym słuchaniem i stąd też kilka pytań. Czy dla K550 i T1 warto się pchać w używany NuForce DAC80, a moze X5 jako dac wystarczy (o ile jest jakiś limit wystarczalności)? To znów wina Pańskich recenzji. Myślałem o zakupie AKG 615pro, 701, 702 (cena) albo nawet 712 jeśli nie będzie wyjścia. Jazz i klasyczna będą tu nadawały rytm. Na pierwszych K550 usiadłem, a że ubezpieczone od zniszczenia, druga cieplejsza wersja ściga się z T1.
Pozdrawiam
Witam Panie Zygmuncie,
O używanego DACa-80 będzie troszkę trudno, najwyżej odkupionego ode mnie i sparowanego nie z T1, a z np. NuForce HAP-100, którego również mam w zestawie. Moim zdaniem jeśli nie planuje Pan zakupu wyższej klasy słuchawek, pod K550 zostałbym przy Aune T1. DAC-80 z HAP-100 to towarzystwo dla słuchawek nieco jaśniejszych z klasy premium, właśnie takich jak K702 czy K712 PRO, ale też i HD800, których również można spokojnie poszukać używanych.
Pozdrawiam.
Dziękuję za szybką odpowiedź, pozostaje mi poczekać na T1 i na początek skonsumować jego związek z K550, a potem być może piąć się wyżej.
Witam Panie Jakubie.Wlasnie min dzieki audiofanatykowi wsiakam w swiat sprzetu audio.Moja przygoda ze sluchawkami nabiera rozpedu,postanowilem malymi kroczkami dojsc do czegos powazniejszego.Moimi ostatnimi sluchawkami byly Audio Technica m50x i bylem z nimi szczesliwy.Szczesliwy dopoki u kolegi nie zetknalem sie z Sony MDR-Z7 ….tak,to byl wsztrzas,nie moge przestac myslec o tych sluchawkach .Wiem ze bede w koncu musial je kupic.Moja droga to mialy byc male kroczki,planowalem przesiadke na Focal Spirit Professional ,lub senki hd650….ale to juz nie ma znaczenia 🙂 Jako ze sluchawek uzywam przy komputerze,chcialbym jakis przyzwoity DAC,wybor padl na ten model.Czy sadzi Pan,ze mdr z7 oraz aune t1 to dobry pomysl?Taki zakup to dla mnie bylby nie maly kroczek,ale olbrzymi sus -prosilbym o opinie-ten swiat to dla mnie cos nowego,coraz bardziej fascynujacego…dopelnieniem tego zestawu bylyby male glosniki,male tzn nieduze monitorki ktore chcialbym powiesic na scianie po obu strochach monitora.wiem ze pod aune moge podpiac aktywne glosniki-czy znajde cos rozsadnego,nieduzego i niedrogiego -ale zarazem czegos,co nie bedzie paszkwilem wobec tych dwoch rzeczy.Tak czy inaczej,glosniki sa mniej wazne.Bardziej zalezy mi na opini wzgledem aune&mdr z7.pozdrawiam serdecznie.
Witam Panie Rafale,
MDR-Z7 niestety nie słuchałem, ale dzień temu przyszła do mnie T1 SE i jak na razie jest bardzo dobrze. Definitywnie wpisuje się w Pana oczekiwania, zwłaszcza że w nowszej wersji Aune poprawiło dynamikę i techniczne wykończenie skrajów – coś co miało swój urok w poprzednich wersjach, ale niekoniecznie podobało się wszystkim użytkownikom. Na pewno wydłubie dodatkowe plusy z wokali – w SE są podawane bardzo blisko, intymnie, z emocjami. Powinno się to ładnie przełożyć także i na odbiór Z7.
Również pozdrawiam.
Niestety,na nowa edycje SE nie starczylo pieniedzy.Zakup mdr-Z7 nieco mnie zniszczyl finansowo 😉 Zakupilem uzywane T1 mk2 z dodatkowa nowa lampa Genalex E88CC. za pol ceny T1 SE,mysle ze to dobry deal.Co moge powiedziec?jestem zachwycony tym zestawem.najchetniej sluchawek nie sciagalbym z uszu.Pernamentny banan na twarzy 😉 Mam nadzieje ze mdr-Z7 trafia do Pana na testy,bo ciekaw jestem Pana opini.Pozdrawiam serdecznie,a AUDIofanatyk na stale dolaczyl do mojej lektury.
Dziękuję za miłe słowa. T1 MK2 to mimo wszystko dobra decyzja Panie Rafale, również co do lampy. Z MDR-7Z nie jestem w stanie obiecać, jako że na razie nie miałem przyjemności rozmawiać z polskim dystrybutorem. Jeśli nadarzy się taka sposobność, oczywiście skorzystam.
Również pozdrawiam.
Spotkal mnie maly zawod.Aune z Sony MDR-Z7 sparowal sie znakomicie.Jednak ja caly czas dazylem do skompletowania mojego komputerowego zestawu audio.Do kompletu brakowalo glosnikow-wczesniej kupilem okazyjnie zestaw 2.1 Bose Companion 5,ale z racji tego,ze ten zestaw mozna bylo podlaczyc tylko poprzez usb szybko zostal sprzedany.Mialem dosyc ograniczony budzet,szukalem wiec nieduzych monitorow aktywnych.Moj wyborl padl na Denon DN-304s.Jestem z tych monitorkow bardzo zadowolony-natomiast ma pewien niesmak jezeli chodzi o podlaczenie zestawu pod Aune….otoz kiedy kolumny sa podpiete i wpinam sluchawki-glosniki nie wylaczaja sie-jednoczesnie graja glosniki i sluchawki….dla mnie to bardzo duzy minus. Tego sie nie spodziewalem,szkoda-musialem przeoczyc informacje o tym fakcie.
https://uploads.disquscdn.com/images/83e2c352d9baa3235e941132284d5a3aaca973552cf2daf7f5b891fd335b0560.jpg
Przykro słyszeć. Funkcja automatycznego odcięcia sygnału czasami jest dla użytkownika wadą, czasami zaletą. U mnie akurat byłaby to zaleta, jako że znacznie bardziej pasują mi źródła typu „multisourcing”, aczkolwiek jestem osobą testującą sprzęt i wielokrotny sygnał równoległy pozwala mi na sprawniejsze wykonywanie odsłuchów różnego sprzętu jednocześnie.
Świetne recenzje, zawsze lubię poczytać. Jednak przy okazji takich urządzeń bardzo brakuje mi pomiaru pobieranej mocy z sieci. Na pewną problemowość wskazuje temperatura zasilacza w stanie off urządzenia. Ciekawym by też było info o poborze podczas typowego odsłuchu.
Urządzenia słuchawkowe z reguły pobierają bardzo małe ilości prądu i nigdy jeszcze przyznam nie było to kwestią przy tego typu sprzęcie. Co innego sprzęt kolumnowy, który potrafi zebrać czasami i kilkaset W wprost z gniazdka. Na ogół ograniczam się do danych podawanych przez producenta, o ile są one przez niego w tym względzie publikowane. Mimo to dziękuję za zwrócenie uwagi na wspomniane aspekty.