Marki Superlux nie było już od dosyć sporego czasu na łamach AF i testowane w tym momencie HD387 są doskonałą okazją aby nie tylko powrócić do tego budżetowego producenta słuchawek, ale też poznać jego ofertę od strony tych małych, dokanałowych oraz wszelakich możliwości się za nimi kryjących.

W zestawie najdziwniejsze jest pudełko, ale tylko dlatego, że posiada starodawny sposób zapinania.

Dane techniczne

  • Przetworniki: 8 mm, dynamiczne
  • Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz
  • Impedancja: 16 Ohm
  • Czułość: 106 dB
  • Długość kabla: 1,2 m
  • Waga: 18 g

 

Zawartość zestawu

W zestawie prócz słuchawek znajdziemy też wyposażenie dodatkowe:

  • 2 pary tipsów silikonowych (M, L)
  • 2 pary skrzydełek dousznych (M, L)
  • ekologiczny woreczek do przenoszenia

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Słuchawki przychodzą do nas w opakowaniu stosunkowo zwyczajnym, ale mającym nietypowe, bo starodawne, zamknięcie na rzemyk obwiązywany dookoła dwóch nitów. Po jego rozwiązaniu wyłania się prosty kartonowy środek wraz z pakietem akcesoriów.

Słuchawki mają ciekawe wzornictwo, choć definitywnie można byłoby pokusić się o lepszy kabel.

Konstrukcja HD387 jest bardzo prosta, bo składająca się z plastikowego korpusu, na który nakłada się silikonowe skrzydełko pełniące rolę usztywniacza i amortyzatora, a także miękkiej i elastycznej odgiętki zabezpieczającej kabel. Sitka wykonano z siateczek poliestrowych, więc nie ma mowy o nieprzyjemnych efektach odginania metalu podczas aplikacji, choć zwraca uwagę ich trochę „siermiężne” klejenie. Cóż, przynajmniej się nie odkleją. Natomiast wspomnianych skrzydełek nie zamontujemy w inny sposób niż przewidziany przez producenta – za sprawą wystającego cypelka pozycjonującego je w jednej tylko pozycji.

Silikonowe skrzydełka zamontujemy tylko w jeden sposób ze względu na pozycjonujący je cypel.

Ogólnie całość prezentuje się w tak niskiej cenie całkiem przekonująco, zwłaszcza że projekt dosyć dobrze przemyślano z perspektywy praktycznej. Kanalik tulejki ma swój odpowietrznik dyskretnie pod kątem, przez co łatwo o wyrównanie ciśnienia podczas umieszczania słuchawek w uchu. Zabezpiecza to również sam przetwornik przed uszkodzeniem lub odkształceniem podczas nagłego wzrostu ciśnienia wewnątrz kanału słuchowego. Po umieszczeniu w nim, słuchawki dobrze się trzymają dzięki skrzydełkom, a które w razie czego możemy dobrać sobie o rozmiarze mniejszym bądź większym i dopasować je niezależnie od wybranych tipsów, nawet wbrew faktowi że zestawy są względem siebie koloryzowane i w ten sposób łatwo odróżnialne.

Klejenie sitek nie jest zbyt estetyczne, ale przynajmniej ich przez to nie zgubimy.

Tył korpusu okraszono maskownicą z otworami, ale trudno jednoznacznie określić, czy są one na pokaz, czy też może pełnią faktyczną aktywną rolę w trakcie pracy przetwornika. I tylko jego, bowiem jeśli już, to nie reagują z właściwą komorą odsłuchową i poziomem izolacji.

Tylna maskownica nadaje im niecodziennego wyglądu.

Ten będzie zależał natomiast od naszej anatomii, razem z wygodą oczywiście, ale o ile tulejki mogłyby być w HD387 nieco dłuższe na moje preferencje, malutkie Superluxy sprawują się przynajmniej „dostatecznie” ze spokojną opcją na „dobrze”. Definitywnie pochwalić muszę je za wygodę: użytkowanie ich było naprawdę bardzo wygodne. Niska waga i przemyślane skrzydełka przełożyły się na poczucie dobrej stabilności, co pozytywnie rokuje na użytkowanie podczas ruchu, a także pracę przez wiele godzin. Mimo skrzydełek aplikacja jest całkiem szybka i sprawna. Jeśli ktoś szuka słuchawek dokanałowych np. do biura, które pozwolą na odcięcie się od otoczenia na wzór modeli zamkniętych, a jednak z większą dyskrecją i bez kompromisów w wygodzie lub strachu o zniszczenie/kradzież (bo i takie historie też już słyszałem w niektórych „korpo”), HD387 mogą być bardzo kuszącą opcją.

W zasadzie do jednej rzeczy można się w nich przyczepić – do kabla. Wydaje się tani i taki też jest w rzeczywistości, przypominając sobą wiele tanich modeli słuchawek „masowych”. Będzie to też generalnie jedyny element w całych słuchawkach, na który warto zwracać uwagę i nie szarpać za niego podczas użytkowania. Widziałem już sytuacje, gdzie wyjmowanie dokanałówek z kanałów odbywało się poprzez złapanie kabelków i pociągnięcie ich w dół. Jest to ewidentne proszenie się o awarię, bez względu na słuchawki i kwotę, za jaką je nabyliśmy.

 

Przygotowanie do odsłuchów

Ponieważ słuchawki przyjechały jako sprzęt nowy, zostały poddane profilaktycznemu dotarciu się przez kilka dni. Nie dosłyszałem się jednak żadnych kluczowych zmian brzmieniowych i moim zdaniem znacznie więcej wpływu na to będzie miało ich odpowiednie dopasowanie oraz sama anatomia posiadacza. Egzemplarz przeze mnie testowany jest modelem sklepowym, dostępnym w powszechnej sprzedaży w sklepach na dzień pisania recenzji. Wspominam o tym dlatego, że Superlux potrafił zmieniać już swoje produkty pod kątem brzmienia na osi czasu, a czego przykładem były np. HD 681 EVO.

Sprzętem źródłowym w przypadku tych słuchawek były:

W zakresie porównań bezpośrednich z innym sprzętem słuchawkowym, wspierałem się kilkoma modelami słuchawek uznanymi przeze mnie za jakkolwiek podobne lub mogące służyć precyzyjnemu określeniu tonalności recenzowanego egzemplarza:

 

Jakość dźwięku

Ogólny dźwięk tych słuchawek można opisać jako spokojniejszą wersję HD669 o podobnym strojeniu, ale nie tak prominentnym basie i mniejszym pazurem na sopranie. To najprostszy i najkrótszy opis ich grania, jaki można myślę wystosować.

Bas Superluxów jest dobrze dobrany ilościowo. Nie za mocny, nie za słaby, akcentujący rytmikę oraz zejście mocniej niż wybrzmiewanie. Nie jest przez to w żaden sposób nudny czy monotonny, a interesujący i wyciągający z muzyki cechy stosunkowo nietypowe dla słuchawek dokanałowych, bo nie operujący na przemożnym basie środkowym.

Średnica jest bardzo w porządku i poniekąd zachowująca się jak bas: nie za blisko, nie za daleko, a jeśli już, to najczęściej o ten jeden krok w naszą stronę. I świeżości – wokal brzmi w nich z naciskiem na czytelność. Bardzo zadowalającą cechą w HD387 jest też szybkość: słuchawki są ponadprzeciętnie responsywne dla tego przedziału cenowego.

Góra jest nieco przesunięta na nosowość, ale nie na tyle, aby brzmieć faktycznie nosowo. Zachowuje w tym rozsądny umiar w barwie i brzmi przez to detalicznie, ale naturalniej niż w przypadku najbliższych ich konkurentów: EP-101M. W bezpośrednim porównaniu wersji III można odnieść wręcz wrażenie, że Snaby są w stanie znacznie szybciej zmęczyć słuchacza sopranem niż HD387 i przyznam że podczas słabszego dnia, gdy za oknem padał deszcz, a ciśnienie też niespecjalnie było obiecujące, takie porównanie dosyć szybko wyłoniło Superluxy na pozycji zwycięskiej. Mogłem w nich słuchać dłużej i troszkę głośniej niż w Snabach.

Scena również wypada bardzo dobrze i zasługa tego leży najprawdopodobniej w częściowo otwartej konstrukcji korpusów. Uściślając – otwartej dla przetwornika, nie użytkownika. Niemniej jest to klasyczna scena eliptyczna, cechująca się szerszym niż głębszym graniem. W tej cenie absolutnie nie można narzekać i pod względem rozmiaru postawić winno się tu czytelny plusik.

Słuchałem na nich chociażby nowo zakupionych przez siebie albumów: Granite Martina Nonstatica, a także Eyes to the Height Jamesa Murraya, obu w wersjach 24 bit. Oczywiście ich nabycie było dedykowane zupełnie innym słuchawkom, a sam przyjazd HD387 był w tym kontekście kompletnie niespodziewany, ale właśnie tego typu muzyka świetnie akurat się wkomponowała w ich sygnaturę: podkreślającą delikatnie bas i detale, ale bez przesadyzmu i nerwowości. Ogólnie słuchawki na początku mogą wydawać się niepozorne, ale przy 99 złotych na pewno mają co pokazać.

Wystarczy je założyć, aby już na etapie aplikacji zaczęły przekonywać do siebie. Efektowne granie nie jest tu przekombinowane i wyegzaltowane, przez co ani nie tłuką basem, ani nie tną uszu górą. Jednocześnie oferują dobre zejście tego pierwszego i należytą czytelność oraz detaliczność tego drugiego, kwalifikując się cały czas na ramy definicji słuchawek grających na planie „V”. Rozsądnego, trzeba dodać, „V”, wobec którego nie mam absolutnie nic przeciwko. To też więc nie jest tak jak dawniej niektóre osoby podejrzewały, że ciągnie mnie do modeli jasnych tylko i wyłącznie. Gdyby tak było, nie miałbym słuchawek pokroju swoich Audeze. W życiu, bo przecież nie tylko w audio, najważniejszy jest moim zdaniem umiar, także jeśli tylko egzaltacja skrajów nie jest przesadna, bas nie za mocno wyeksponowany, sopran nie za jasny, nie za ciemny, a średnica, nawet jeśli oddalona, to jeszcze nie na tyle aby przed nami uciekać w krzaki, to taki obraz doskonale wpasowuje się w ogromną rzeszę gustów i preferencji za wspomnianym „rozsądnym V”.

Wiele słuchawek tak gra i nie inaczej jest też z samym Superluxem, np. pod postacią HD669. HD387 grają w podobny co one deseń, ale ani nie mają tak mocno podkreślonego basu, ani też prominentnej góry. Z tego względu mogą pełnić rolę bardzo ciekawego i markowego uzupełnienia dla użytkownika ich słuchawek pełnowymiarowych, jednocześnie nie przejawiając ich najczęściej punktowanych wad.

 

Dobór źródła

Słuchawki najlepiej sprawdziły się z Shanlingiem M1 oraz iRiverem iFP-895. Oba odtwarzacze, jeden nowoczesny, drugi w zasadzie już zabytkowy, odnalazły się z nimi bardzo ładnie. Niezgorzej było z Shanlingiem M2s oraz Cayinem N3, ale w obu przypadkach rzucająca się uszy była większa ilość basu oferowana przez oba odtwarzacze. Dla osób lubujących się w niskich tonach sytuacja będzie więc kompletnie odwrotna i oba urządzenia definitywnie przejmą inicjatywę, dla mnie natomiast ilość basu Superluxów oraz przede wszystkim skala jego pomruków jest idealnie w granicach moich preferencji. Ostatecznie między tymi trzema (nie liczę iFP) odtwarzaczami wybór będzie myślę bardzo prosty:

– granie na wyrównanie i balans tonalny: M1

– granie na mocniejszy bas: M2s lub N3

Wybór między tymi podejściami będzie leżał w rękach użytkownika i tego, na jaką modłę będzie mu bliżej z odbiorem swojej ulubionej muzyki. Osobiście jestem zazwyczaj za tym pierwszym podejściem, ale każdemu wedle gustu.

Razem z odtwarzaczami pokroju M2s czy N3 uzyskać można dodatkowy plus do basu.

Jest to też pewien przykład, na bazie którego można troszkę łatwiej rozpatrywać ich potencjalną synergię. Tak jak pisałem bardzo wyraźnie w poradniku odnośnie samodzielnego wyboru słuchawek, idealną sytuacją jest dążenie do samowyważenia się systemu i tym samym komponowanie słuchawek grających w taki a nie inny sposób z torem, który jest co do ogółu im przeciwnym (ostatni z takich przykładów to HD800 + Copland DAC 215, oczywiście pomijając cenę). Identycznie dzieje się w przypadku HD387. Dlaczego lubię je z M1? Z bardzo prostego powodu: średnicy. Shanling przybliża wokalizę i przez to słuchawki są w stanie zagrać w moim odczuciu pełniej i bliżej. Tak samo korygował mi i inne słuchawki, chociażby rewelacyjne iSine 20, choć tylko w pewnym zakresie to czynił. Przy HD387 przyznam bałem się trochę o ilość basu (teoretycznie niedostateczną) oraz sopranu (potencjalnie nadmiarową), ale niepotrzebnie. Co do tego ostatniego, podejrzewam, że faktyczne kłopoty byłyby prędzej z czymś pokroju xDuoo X3. Tam z kolei lepiej sprawdziłyby się Brainwavz M1, a zatem znów mamy ten sam schemat synergiczny polegający na sprawnym łączeniu przeciwieństw.

 

Porównania

Pod względem ogólnej klasy dźwięku – barwy, czystości, definicji i realizmu – słuchawki plasują się powyżej pułapu Snabów EP-101M, ale też trochę poniżej Brainwavz M1. Te ostatnie funkcjonują dla mnie w wielu recenzjach budżetowych jako solidny punkt odniesienia i mimo podwyżki cen oraz zgłaszanych od czasu do czasu problemów z klejeniem korpusów nadal uważam je za ciekawą pozycję na rynku. Czy Superluxy im zagrażają? Przez wzgląd na cenę – nie. Ale też i strojenie jest tu nieco inne, cieplejsze w wydaniu Brainwavza, przyjemniejsze.

Dopiero przy wymienianych EP-101M można się zastanawiać i tu już wybierać będzie się między mikrofonem i lepszym wykonaniem oraz materiałami (Snaby) oraz lepszą jakością ogólną dźwięku oraz mniejszą wagą (SL). Zwłaszcza dla posiadaczy pierwszej rewizji EP-101M, nowe HD387 mogą stanowić pewną alternatywę/kontynuację.

Osobny temat to cały pakiet opcji z Chin, a więc Mee, KZ czy Zero Audio. Wszystkie te słuchawki mają rzesze wielbicieli i na pęczki argumentów wyrażanych przez nich w różnych miejscach. Z racji jednak że w większości nie miałem okazji ich testować i zweryfikować faktycznej wartości dźwiękowej, wstrzymam się od jednoznacznego wyrokowania. Rejony te pozostawiam do odkrycia samodzielnie, a przynajmniej do czasu aż nie znajdę u siebie na tyle czasu i chęci oraz środków, aby podjąć się zakupu tylko i wyłącznie w celach testowych, tak jak to było przy SHE3700, lub nie pojawi się oferta podesłania ich do mnie na pełnoprawne testy.

 

Podsumowanie

Słuchawki sprawiają dobre wrażenie już od pierwszych chwil po założeniu, zwłaszcza w kontekście swojej niskiej ceny. Są całkiem dobrze wyposażone, odpowiednio skrojone na ergonomii (na moje uszy), lekkie, nie wypadające, mające newralgiczne punkty styku ze skórą i chrząstkami małżowiny elastyczne i ogumowane. Grają ponadto w sposób rozrywkowy, ale niepozbawiony odpowiedniej dozy zdrowego realizmu związanego z w miarę poprawną barwą i rozciągnięciem, a co jest dla mnie szczególnie cenne przy każdych słuchawkach budżetowych, bez względu na konstrukcję.

Ogólnie słuchawki robią bardzo dobre wrażenie. Minus kabel, na który po prostu trzeba uważać.

Superluxom bardzo trudno więc odmówić atutów z racji całościowo dobrego wyważenia między ergonomią, jakością wykonania, jakością brzmienia i ceną. Zwłaszcza to ostatnie będzie myślę najważniejszym kryterium przemawiającym za tym konkretnym modelem u co bardziej oszczędnych amatorów dokanałowego grania. Poza kablem nie widzę żadnych powodów aby słuchawek nie zarekomendować przynajmniej na odsłuch testowy.

 

 

Słuchawki Superlux HD387 można nabyć bezpośrednio w sklepie MOZOS.pl, zaś ich cena na dzień pisania recenzji wynosi 99 zł. (sprawdź aktualną cenę i dostępność)

 

Zalety:

  • bardzo lekka konstrukcja korpusów
  • należycie wyposażone w dodatkowe akcesoria i tipsy
  • wysoka wygoda użytkowania z zachowaniem odpowiedniej izolacji
  • prosta i łatwa aplikacja
  • dobre trzymanie się ucha dzięki wymiennym skrzydełkom silikonowym
  • fajne brzmienie strojone na „rozsądne V”
  • całkiem dobra scena dźwiękowa
  • łatwe w napędzeniu i wysterowaniu
  • bardzo adekwatna ogólna jakość dźwięku jak na tą cenę

Wady:

  • szkoda że nie ma wersji z pilotem na kablu
  • sam kabel również mógłby być lepszej jakości
  • pewne, ale jednak troszkę niechlujne klejenie sitek
  • cieszyłbym się z twardego etui zamiast woreczka

 

Serdeczne podziękowania dla firmy MOZOS za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów

 

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

15 komentarzy

  1. Panie Jakubie a jak Pan je porównuje do Brainwavz Delta ? Delty osobiście kupiłem jakiś czas temu jako słuchaweczki ,,do autobusu ” i szczerze mówiąc wbrew opinii iż są to słuchawki płasko grające, dosyć mocno wydają mi się jak na moje gusta zbyt basowe.

    • Przyznam troszkę mnie Pan zaskoczył. Delty były dla mnie neutralnym modelem i jeśli tylko Brainwavz nic w ich nie zmienił, powinno być tu umiarkowanie basowo. Tak jak je zapamiętałem, HD387 powinny być od nich trochę bardziej basowe, ale nie klasycznie poprzez zwiększony midbas, a zejście.

  2. Tak a propos słuchawek dokanałowych, czy będziemy mogli w niedługim czasie poczytać o droższych modelach Shure i Westone (mam na myśli nowsze rewizje)?

    • Westone kiedyś bardzo lubiłem i testowałem trochę ich modeli dzięki współpracy ze sklepem Audiomagic, dziś jednak nie jestem w stanie powiedzieć jak wygląda z nimi sprawa w tym względzie. Shure natomiast próbowałem bezskutecznie pozyskać w ramach ich flagowego, elektrostatycznego modelu KSE1500.

  3. Witam Panie Jakubie
    Cieszę się, że przetestował Pan stosunkowo nisko budżetowo słuchawki dokanałowe. Pytam o wrażenia przy odsłuchu
    1. Czy jest słyszalny swoisty „efekt mikrofonowy” przy ruszaniu przewodami podczas odsłuchu?
    2. Czy wyczuł pan swoisty zapach tzw „potu chińskich rączek” chodzi mi o swoisty zapach produktów importowanych z Chin? Posiadam ISK 999 produkcji Chińskiej i niestety opakowanie futerał wręcz śmierdział, ale słuchawki już nie 😀 i to mnie ucieszyło, bo futerał niestety jest w pawlaczu daleko zakryty.
    Pozdrawiam i gratuluję jak zawsze super recenzji.

    • Witam również Panie Pawle i dziękuję,

      Tak, od czasu do czasu trafia się także i budżetówka. Nie jest to więc tylko i wyłącznie sprzęt klasy premium, choć oczywiście chciałoby się w większości tylko taki testować. 😉
      1. Nie rzucił mi się w uszy przyznam. Brak oplotu oraz niska sztywność kabla powinny być pod tym kątem brane za dobrą monetę,
      2. Nie ma tu elementów syntetycznych mogących powodować takie odczucia. Karton z którego składa się opakowanie również ma w sobie pewne właściwości pochłaniające.

      Również pozdrawiam gorąco.

  4. Co do Superluxów HD387, przyznam, że są bardziej wyrównane i grają mniej męcząco, jeśli chodzi o górę, niż EP-100M (chociaż mają swój urok, używam ich do niektórych albumów), dla mnie, grają nawet nieco lepiej niż Brainwavz M1. Ja niestety miałem pecha co do klejenia tych sitek, w prawej słuchawce siatka jest zaklejona w 70% i przez to wyraźnie można zauważyć różnicę w poziomie basów i ogólnej głośności pomiędzy kanałami. Spróbuję zrobić zwrot i dokonać ponownego zakupu licząc na bardziej udany egzemplarz.

    • Czułem że te klejenie będzie mogło mieć czasem takie niefortunne skutki. Teoretycznie dałoby się to poprawić samemu, ale jeśli mowa o całkowicie nowym produkcie, absolutnie proszę robić zwrot i oczekiwać na w pełni sprawny egzemplarz.

  5. Zacząłem się poważnie zastanawiać – SL’e, czy III generacja Snabów Overtone 101?. Byłem posiadaczem jedynek, niestety po 2,5 roku padły. Wcześniej używałem Brainwavz Alpha, lecz zakochałem się w 1 generacji Snabów.

    • Kontynuacją modelu Alpha są obecnie pi razy drzwi Audictus Explorer. Osobiście preferuję na dzień dzisiejszy SLe. Bardzo ciekawe są również Beyerdynamic Byron, choć to już wyższy budżet.

  6. Kiedyś polecał Pan do SL 669 DAC SMSL M2, czy z racji że, „Ogólny dźwięk HD387 można opisać jako spokojniejszą wersję HD669 o podobnym strojeniu”. To będzie dobrana para?
    Pozdrawiam.

    • Tak, powinno się to razem sprawdzić. Choć warto też zastanowić się nad FX-Audio DAC-X3, jako że jest zdaje się mniej zaszumiany od M2 i na dokanałówkach o dużej czułości może sprawdzić się nieco lepiej.

      Pozdrawiam.

  7. Witam Pana, zainteresowały mnie te słuchawki, bo jestem pozytywnie zaskoczony większą wersją, tj. HD681 Evo MKII. Do słuchania muzyki w terenie wykorzystując smartfon lub odtwarzacz mp3, zakupiłem Sennheiser’y Momentum ON Ear, zatem w wersji mobilnej. I jestem totalnie rozczarowany. Słuchawki dość drogie, ale słabo wypadają przy HD681 Evo MKII. Jestem załamany wyrzuceniem pieniędzy na Momentum. 681 za duże do noszenia na ulicy. Stąd zainteresowałem się HD387 z pańskiej recenzji. Jak je porównać do HD681Evo? 681Evo z komputerem w domu sprawdza się wyśmienicie, ale chcę coś kupić do chodzenia po ulicy, choć przyznam szczerze, że wolałbym słuchawki większe, nie dokanałowe czy douszne bo męczę się trochę z takimi modelami mając zaparowane uszy itp. No i wg lekarzy szkodliwość takich słuchawek jest udowodniona. Szukam słuchawek grających minimum tak dobrze jak HD681Evo MKII, ciepły miękki bas, podkreślony bo na zewnątrz to się przyda z powodu hałasu otoczenia, z szerszą sceną, wyraźnym wokalem, dobrą górą, szczegółową. Co Pan poleca?
    Powiem szczerze, że Momentum zrobiły na mnie fatalne wrażenie, wszystko się zlewa, szczególnie środek i wokal, fatalna separacja, słuchając tego samego utworu na HD681 Evo MKII i Momentum On Ear, słychać tak dużą różnicę, że aż trudno uwierzyć. Superluxy zapewniają dobre wrażenia słuchowe, Sennheiser męczy. Jedyny plus, jeśli ktoś lubi katować uszy, to są głośniejsze. Dla kogoś kto nie przywiązuje wagi do detali dźwięku może ok, ale ja nie widzę różnicy w stosunku do słuchawek dodawanych do smartfonów.
    To warto popróbować HD387, czy inne modele Pan zaproponuje?

    • Witam,

      Na temat HD387 wypowiedziałem się w recenzji. Decyzję zakupową należy już podjąć we własnym zakresie. Aczkolwiek EVO MKII były dla mnie pod względem basu niesłuchalne, przesadzone i z zerową separacją, a więc te same wrażenia, które opisał Pan przy Momentum.

    • Może trafiłem dobry egzemplarz 🙂
      A które słuchawki na ulicę Pan poleca, nie drogie, dobrze grające na wszelkich pasmach, tak żeby niczego nie brakowało.
      Bas ma być przesadzony, chociaż ten w Evo MKII uważam za zaznaczony, miękki i soczysty, może dość intensywny, dla mnie na pograniczu przesadności ale w górnej granicy normy. Oj, miałem już Sony z prawdziwie przesadzonym basem.
      A na ulicę czy do samolotu, intensywny bas jak znalazł.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *