Pozyskanie tych słuchawek na testy było dla mnie bardzo niespodziewane i jednocześnie zaspokajające ogromną chęć wykonania kompleksowych pomiarów, a także pragnienie uzupełnienia kolekcji recenzji współcześnie produkowanych modeli AKG o to jedno, ostanie, brakujące ogniwo. Do dnia dzisiejszego słuchawki te są bardzo kontrowersyjnym modelem, którego zagadkę próbuje się z mniejszym bądź większym powodzeniem rozwiązać. Choć być może rozwiązaniem jest po prostu konkluzja, że nie ma szansy na uzyskania żadnego rozwiązania. Przekonać się o tym będziemy mogli dzięki pomocy p. Michała Malinowskiego, bez którego gestu recenzja ta nie mogłaby dojść do skutku (moje maile do dystrybutora do dziś pozostały bez odpowiedzi, więc radzimy sobie jak widać sami).
Dane techniczne
- Przetworniki: 53 mm, dynamiczne, cewka dwuwarstwowa w technologii 1.4 Tesla
- Format: wokółuszny, otwarty
- SPL: 110 dB
- Moc maksymalna: 300 mW
- Pasmo przenoszenia: 5 – 54,000 Hz
- Impedancja: 36 Ω
- Waga: 390 g (bez kabla)
- Kabel: 3 m z jednej strony, LEMO + gwintowany wtyk jack 3,5 mm z nasadką 6,3 mm
Zawartość zestawu
- słuchawki K812 PRO
- stojak drewniany typu Omega
- kabel prosty o dł. 3 m
- nasadka gwintowana na 6,3 mm
- komplet instrukcji oraz naklejka AKG
Jakość wykonania i konstrukcja AKG K812 PRO
AKG nie serwuje nam tych słuchawek w formie zapakowanych w twarde etui jak w przypadku K872, a zamiast tego otrzymujemy je usadowione na drewnianym stojaku typu Omega. Tu również zabezpieczenie w transporcie jest bardzo dobre, jeśli nie lepsze, bowiem twarda sklejka zapobiega sytuacjom nawet bardzo mocnego docisku na środek pudełka.
Słuchawki z serii K8 w postaci wspomnianych K872 były już przeze mnie wcześniej opisywane, toteż na tle zamkniętego brata nie uświadczymy właściwie żadnych różnic konstrukcyjnych poza tymi, które wynikają stricte ze zmiany formuły z zamkniętej na otwartą. Winny jestem jednak wyjaśnienie, że opisuję stan rzeczy nieprawidłowo.
Zmiana miała miejsce w drugą stronę, bowiem to K812 PRO były pierwszym modelem z perspektywy chronologii, zaś K872 – drugim. Paradoks polega na tym, że jednak więcej możliwości przypisałbym K812 w sensie akustycznym, mimo kolejności i np. poprawienia średnicy głowni muszli, ale o tym mocno rozwinę się w późniejszej części tekstu.
Słuchawki nadal są tym czym były, a więc dużymi i bardzo wygodnymi nausznikami projektowanymi pod rozległe rozłożenie masy na głowie za pomocą szerokiej opaski na bazie sztywnego systemu regulacyjnego. Nausznice są identyczne i nie pozwalają naszym uszom na kontakt z wewnętrzną siatką maskującą przetwornik. W tym modelu AKG nie stosowało wtedy dampingu za pomocą filtrów nylonowych umieszczanych w środku nausznicy, także dostajemy tu praktycznie bezpośredni dźwięk generowany przez przetwornik.
Z racji otwartej konstrukcji, nie występuje tu efekt „przytkanego ucha” powstałego na skutek ciśnienia wewnątrz muszli. Pozostały natomiast „bąble” w nausznicach w miejscach, w których materiał ten się poddaje. Z racji bycia w środku i nierównomiernego odkształcania się, może, choć ponownie nie musi to wpływać na charakterystykę zachowawczą przetworników, które same z siebie mają pewien rozstrój tonalny tak czy inaczej (będzie to widać na pomiarach).
Poza tym wszystkie inne aspekty tych słuchawek pozostały bez zmian, toteż może bez dalszej kombinatoryki przejdźmy do opisów brzmieniowych.
Przygotowanie do odsłuchów
Jak zawsze wszystkie procedury i opisy można znaleźć na tej stronie, wraz ze sprzętem który jest przeze mnie wykorzystywany, a który przewija się również i w tej recenzji w jej treści.
Słuchawki z racji bycia sprzętem używanym nie podlegały procedurze wygrzewania. Ważną informacją natomiast jest, że nie posiadały fabrycznego okablowania, a zamiast tego inne, konfekcjonowane na bazie miedzi. Najwięcej uwagi będę poświęcał w całej recenzji porównaniom do ich największego konkurenta – Sennheiserów HD800.
Pomiary AKG K812 PRO
Rzeczą, którą udało mi się zaobserwować głównie w przestrzeni pomiarowej i prawie w ogóle w odsłuchach, była pewna niedokładność w parowaniu przetworników:
Jako że HD800 są tu głównym przeciwnikiem, parowanie przetworników w mojej sztuce (SN: ~49800) prezentuje się znacznie lepiej, żeby nie powiedzieć niemal perfekcyjnie, a przynajmniej adekwatnie do ceny, jaką przychodzi za nie zapłacić:
Zapewne dało się zwrócić uwagę, że słuchawki prezentują na pierwszy rzut oka sygnaturę zbliżoną do Sennheiserów HD800, ale nie jest to dokładnie to samo. Różnice mogą wydawać się małe, ale dla ostatecznej oceny są niestety znaczące:
Konsystencja pomiarów utrzymuje się na względnie dobrym poziomie, choć wykazują one widoczną kierunkowość w zależności od tego jak nausznice układają się na głowie (a o czym będę jeszcze sporo pisał w samej treści recenzji):
Odczuwalna scena przez użytkownika powinna natomiast wyglądać w ten sposób:
Jak więc widać skala wzorowania się akustycznego na konkurencie z Niemiec jest w AKG K812 PRO całkiem zauważalna. Nie są to jednak identycznie brzmiące słuchawki, a o czym opowie obszernie następny akapit.
Jakość dźwięku AKG K812 PRO
Bas zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Co prawda delikatnie i od czasu do czasu słychać, że jego definicja w najniższych zakresach troszkę odstaje od poziomu Sennheiserów, ale nie można słuchawkom definitywnie odmówić wygaru. Wzorem TH610 założone po nich HD800 brzmią, jakby im czegoś brakowało (K1000 też). Jedynie jako tako LCD-2 nawiązują walkę z racji bardzo ładnego, niskiego basu oraz strojenia, które pozwala dodatkowo jeszcze podkręcić gałkę regulatora głośności.
Średnica K812 PRO lubi sobie uciec do przodu i to też względem nawet HD800 jest coś bardzo ciekawego. Przypomina mi to kilka innych par słuchawek również cieszących się odpowiednią głębokością, jak chociażby LCD-3 i być może faktycznie jest tu coś na rzeczy. Odpowiedzialna jest za to akustyka, która powoduje, ze bas i część sopranu słyszymy głośniej i natrafiamy na nie szybciej, niż na wokale i clou całego utworu. Podkreśla to bardzo fajny, „halowy” charakter słuchawek, stawiając je w nawet całkiem interesującej walce względem produktu Sennheisera, a także nadając im ton efektowy, również na ich wzór.
Sopran otwartych flagowców AKG współdzieli te same cechy co K872, a więc nosowość i cieniznę barwową, które jakoby próbują naśladować w tym względzie HD800 i do pewnego stopnia im się to udaje. Sęk w tym że HD800 mają mniej punktowe wybicia w sopranie, a także mniej naciskają na zakres 9-11 kHz, z którym sam osobiście mam tu problem. Choć więc paradoksalnie 800-tki potrafią być przyjemniejsze w części utworów, nigdy gorsze od K812, tak Audeze LCD-2F dają na tle obu pokaz jak powinien być wystrojony dobrze sopran tak, aby było możliwe pracowanie z nim przez naprawdę wiele godzin bez uczucia zmęczenia. K812 próbują w tym względzie zrobić coś pośredniego między jedną a drugą parą. W efekcie powstały słuchawki z porządnym basem i głębią sceny, która daje wrażenie faktycznej przestronności, ale za cenę mniej płynnego i wybitego sopranu oraz warstwy ergonomicznej, która niekoniecznie była krojona na typową, ludzką głowę.
Może to być trochę zaskoczenie, ale K812 PRO mają wysoką wrażliwość kierunkową. Słuchawki co prawda nie posiadają takiej konstrukcji jak T1, a więc deflektora akustycznego, ale nie przeszkadza im to w uprzykrzaniu trochę życia posiadaczowi co do umiejscowienia na głowie. Nie ma to jednak aż takiej skali przełożenia na ostateczne efekty akustyczne, jak odległość przetwornika od ucha. To jest powodem dla którego słuchawki te są odbierane tak różnie i jednocześnie jest to sekretna broń tego modelu. W zasadzie to każdy z nich takową posiada. K1000 dodajemy polaryzatory basowe i nagle zwiększa się ilość niższych tonów o słyszalny margines. LCD-2F wymieniamy wkładki akustyczne od strony zewnętrznej i dostajemy dodatkowe powietrze. HD800 aplikujemy wtyczkę Reveal skonfigurowaną na MX4, aby zmodulować – sztucznie bo sztucznie – ich barwę w dół i na korzystniejszy dla nas ton. K812 zaś opierają się tylko i wyłącznie na odległości ucha od przetwornika i dociśnięcie ich od razu naprawia brzmienie całościowo. Choć słuchawki nie mają wtedy już takiej głębi scenicznej, w zamian za bliższą średnicę o większej namacalności.
Wniosek? AKG przeszarżowało z tym projektem tak, że słuchawki są po prostu za duże. Moja głowa do najmniejszych nie należy. W HD800 jestem na połowie regulacji, w LCD-2/3/4 na przedostatnim zębie prętów. W AKG też nie jest kolorowo, bo również jestem na przedostatnim. Problemem jest objętość na szerokość czaszki.
Rozwiązanie problemu? Docisk, docisk, docisk, docisk. To w tych słuchawkach klucz i aby go osiągnąć należałoby popracować bezwzględnie nad pałąkiem. To zaś może wiązać się z jego rozebraniem i ręcznym doginaniem prętów, aczkolwiek to tylko myśl z mojej strony. Nie wiem bowiem czy faktycznie będzie to bezpieczne dla słuchawek i tutaj przestroga od razu, że tego typu modyfikacje jak zawsze wykonuje się tylko i wyłącznie na własną odpowiedzialność.
Co ciekawe HD800 można dogiąć sobie bardzo delikatnie i subtelnie bez zdejmowania lub rozbierania czegokolwiek. Także i tutaj obserwować możemy pozytywny wpływ odległości przetwornika od ucha, jako że przekraczamy punkt skupienia się fal odbitych (opierał się o tą koncepcję legendarny już anax mod). W K812 jest bardzo podobnie i to właśnie to jest przyczyną tak wielkiego rozstrzału w opiniach na temat tego modelu.
Co się dzieje po dociśnięciu? Nagle średnica się przybliża, barwa się moduluje, znikają wybicia, choć też i scena się trochę zmienia. Słuchawki prezentują mniej głębi, faworyzując od teraz tonalność ponad efektownością.
Najbardziej interesującym wnioskiem jaki nasunął mi się podczas odsłuchów i zaraz po ich zakończeniu, było stwierdzenie o większym potencjale i możliwościach niż droższy zamknięty wariant tych słuchawek. Moim zdaniem słuchawkom tym, a raczej ich przetwornikom, zamknięcie niespecjalnie służy i nawet wytłumienie połączone z jednoczesnym ociepleniem nie jest w stanie sobie poradzić z ich zapędami. Jak również udowodnił to wspomniany docisk, który w K872 nie dawał aż tak ciekawych efektów jak tutaj.
Większość konkluzji udało się utrzymać jako tożsamych w kontekście K872, toteż nie odkryję tutaj niczego nowego. Słuchawki cierpią od przerośniętego ergonomicznie i koncepcyjnie projektu, który zakładał podpatrzenie konkurencji i zaoferowanie „to co oni +1”. Do wszystkiego tak jak Beyerdynamiki pisały, Sennheisery stawiały tam kropki nad i, tak AKG zachowuje się, jakby na siłę chciało postawić dwie obok siebie. Miało być ciekawie, więcej i lepiej od konkurencji, a wyszedł w efekcie umlaut – kropka nad ï (by Harman). Ktoś w wydziale odpowiedzialnym za badania i rozwój prawdopodobnie stwierdził, że HD800 ludziom się tak mocno podobają, że należy zrobić coś na ich kształt. Basu jest dosyć w Sennheiserach? A to jeszcze dorzućmy trochę do pieca (akurat dobrze). Średnica przestronna jest? No to jeszcze dorzućmy jej do pieca (też dobrze). Górka w 6 kHz jest? No to jedziemy z tematem (już niedobrze). Nietuzinkowa konstrukcja jest? A jakże, to i my musimy zrobić podobną (efekt znany). Dużo miejsca na uszy i lekki docisk są? To dawać jeszcze trochę, co sobie będziemy żałować (czyli już w ogóle).
K812, aby zagrały porządnie barwowo, potrzebują do szczęścia de facto niewiele, ale z racji konstrukcji – stawia to przed nami całkiem spore wyzwanie. Jednym słowem, płacimy w ich przypadku nawet nie za loterię co do pasowania do naszych unikatowych cech anatomicznych, ale konieczność samodzielnej zabawy w inżynierów-modderów. Gdyby K812 miały mocniejszy docisk i nausznice o mniejszym profilu, bylibyśmy w domu, a przynajmniej one byłyby w moim. Tak jednak się raczej nie stanie. HD800 uzyskują nawet jeśli podobne efekty i prezentują zbliżone wady, to jednak czynią to co dobre ze znacznie mniejszym trudem i bez tak wielu zastrzeżeń co do ich prawidłowego założenia, użytkowania czy anatomii. Pozostawiają przez to mniejszy margines na błąd i są pewniejszym kompanem podczas odsłuchów, nie tylko tych testowych. O takich rzeczach jak kabel symetryczny i mniej problematyczny opór nie wspomnę. I to tylko kwestie techniczne przecież, a gdzie jeszcze dopasowanie źródła, synergia itd.? No właśnie.
Sam osobiście mógłbym z nimi żyć, ale pod warunkiem, że znalazłbym jakiś magiczny sposób na zwiększenie ich docisku wraz z poszanowaniem kondycji technicznej i ogólnie samego projektu. Dociśnięte do głowy grają lepiej, zdecydowanie lepiej, a przynajmniej tonalnie. Ponad wszystkim jednak jest to zamaskowanie problemu nadrzędnego: akustyki, która wymusza na nas takie a nie inne zachowania, a moją recenzję sprowadza do formy nieustannego marudzenia. Bardzo podoba mi się bas plasujący się między mocą i jakością TH610, a równością i precyzją HD800. Nie mam też nic przeciwko średnicy, mającej swój wymiar i dającej przestrzeń ponad bliskością. W ogóle scena jako taka także jest bardzo przedniego sortu. To wszystko pozostaje więc może nie aż zrujnowane, co bardziej ściągane w dół przez nierówny sopran (legendarny „tizzing”) wdający się z nami w pyskówkę tylko dlatego, że przetworniki pracują w takiej a nie innej (nieprawidłowej) odległości od uszu.
O tym jednak, że to w przypadku K812 ich wina, a nie tylko i wyłącznie akustyki, niech świadczy fakt, że udało mi się dosztukować do nich w trakcie testów jedną ze swoich par nausznic nadmiarowych, chyba z modelu HD681 EVO. Udało się je zamontować tylko dlatego, że posiadają bardzo duże kołnierze, toteż zamiast nakręcać je na słuchawki, zostały na nie nałożone, po prostu. Na wielu starszych modelach z serii od K3 do K5 włącznie pady te sprawują się bardzo interesująco i praktycznie zawsze podnosząc bas oraz przyciemniając brzmienie. Nie tutaj. Tu wciąż słychać sopranowe górki. Dystans ucha również jest niemały i większy niż przy fabrycznych. Ale przecież (niemal) wszystkie z wymienionych były projektowane pod pracę z nausznicami materiałowymi, więc to logiczne że nie będziemy mieli tu podobnych efektów przy słuchawkach już docelowo strojonych pod skórkowe. Przyłożyłem więc nausznice skórkowe od K2 – podobny efekt mimo bliskości ucha, częściowo wynikający z braku jakiegokolwiek montażu i tym samym szczelności. Szybkie założenie rzeczonych materiałowych nausznic od K501 – jeszcze gorzej, brak basu i soczyście rozjaśniona góra, choć równiej rozłożona. Jeśli więc najlepsze efekty udaje się uzyskać na nausznicach stricte fabrycznych i tylko po dociśnięciu, tym samym konkluzja powtarza się po raz n-ty: tu trzeba szukać rozwiązania w pierwszej kolejności.
Z odsłuchów wychodzę bogatszy o nowe doświadczenia, ale też z kompletną już wiedzą nt. flagowych modeli AKG oferowanych współcześnie. Jak również pewną ulgą, że myśląc dawniej na poważnie o K812 PRO, jednak żałowałbym ich zakupu na tle HD800, które lepiej sprawdzają się jednak jako narzędzie testowe. Do odsłuchów prywatnych, że tak się wyrażę, mam K1000 i LCD-2F, które oferują zarówno spokojnie współmierne wrażenia w tym pierwszym, jak i lepsze jakościowo w tym drugim przypadku.
Dlatego pisałem o tym, że K812 jakoby próbują robić to samo co LCD i 800-tki, ponieważ po tych pierwszych chcą odziedziczyć mocniejszy i równy bas oraz przestronność w średnicy, a po tych drugich jakąkolwiek wielkość sceny oraz charakter sopranu. W efekcie nie są ani jednym, ani drugim. Ani sprzętem mogącym sprawić do końca maksymalną przyjemność na długie godziny (męczący sopran), ani przyprawić o pewność uzyskiwanych rezultatów (opór, kapryśność względem anatomii i ułożenia, jakość niektórych zakresów). K872 miały część z chociażby takich właśnie uwag zaadresować i poprawić, ale choć nie można odmówić AKG inwencji przy tychże próbach, cały czas poruszają się tam w ramach „nieprawidłowej” warstwy abstrakcji, którą tworzy projekt z fundamentalnymi wadami, na którym nie da się zbudować nowego domu bez wad.
Przewagą K812 PRO ponad K872 jest natomiast ekonomia. Słuchawki wymagają z naszej strony mniej mistyki, aby doprowadzić się do porządku, a każdą czynność korekcyjną wykonywaną na zamkniętym wariancie możemy wykonać na otwartym modelu sprawniej i z bardziej namacalnym efektem. Dostępne są również za mniej jako nowa sztuka, choć cena katalogowa wynosiła w momencie premiery bagatela 6500 zł.
Czy sztuka ta jest w stanie udać się również względem HD800? I tak i nie. Z jednej strony ekonomia znów stoi po naszej stronie: jeśli dobrze poszukać, słuchawki znajdziemy w stanie nowym już za 3600 zł, podczas gdy zakup HD800 to wydatek rzędu 4700-5000 zł. Również na rynku wtórnym jest ciekawie, z cenami w okolicach 2000 zł za AKG i 2500-3000 zł za Sennheisera. Jest to bardzo niska cena jak na słuchawki takiej klasy, ale przynajmniej w tym pierwszym przypadku wystarczy jeszcze raz przeczytać sobie moją recenzję, aby odgadnąć z czego może to wynikać. To właśnie ta druga strona medalu, gdzie produkt z Niemiec prezentuje się po prostu lepiej akustycznie i daje nam więcej atutów jeśli nie na gotowo, to w zakresie ewentualnej dalszej zabawy i obróbki. Niemniej w takich cenach obie pozycje kuszą, mocno kuszą.
Podsumowanie
Słuchawki te były ostatnim ogniwem w zakresie recenzji sprzętu tego producenta. Flagowiec o kontrowersyjnej tonalności i rozwiązaniach tak samo innowacyjnych, co i zastanawiających. Z jednej strony bardzo wygodne, pojemne na uszy, ze świetnie poprowadzonym ilościowo i tonalnie basem, bardzo fajną głębią sceny, nowoczesnym wyglądem i od razu stojakiem typu Omega w zestawie. Z drugiej bardzo kapryśne na pozycjonowanie względem ucha, zmieniające swoje właściwości w kontekście odległości przetwornika od niego, z nosowym i nieprzyjemnym sopranem o gorszych właściwościach equalizacyjnych i rzutowaniu na realizm bardziej niż nawet w HD800, trudniejszym prowadzeniem przez wzgląd na impedancję, czy też średniej jakości kablem sygnałowym. Słuchawki grają zupełnie inaczej (znacznie lepiej) dociśnięte do głowy, ujawniając swój akustyczny potencjał i jednocześnie impotencję w tym zakresie.
Czy K812 mogą się podobać? O tak, nawet bardzo, ale głównie osobom obdarzonym bardziej fortunną wobec nich anatomią lub po prostu znacznie dalej posuniętą granicą tolerancji na tonalną barwę, jakość i ilość w stosunku do ceny. Jako trochę tańsza alternatywa dla HD800 mogą się sprawdzić, choć mają też daleko idące w ramach tego konsekwencje, które aby zostać przez nas własnoręcznie poprawione, będą wymagały rozłożenia słuchawek na części pierwsze i utratę gwarancji za spore pieniądze, które sami na nie wydaliśmy. Dlatego też warto podejść do nich z pewną rezerwą i dać im szansę, ale w odsłuchach bardziej przedzakupowych, aniżeli już post factum.
AKG K812 PRO na dzień pisania recenzji są do nabycia w cenie średnio ok. 4000 zł. (sprawdź dostępność i najniższą cenę)
Zalety:
- śmiała i nowoczesna konstrukcja o dużej wytrzymałości
- wysoka jakość użytych materiałów
- wymienne okablowanie i dołączone do zestawu twarde etui podróżne
- co do reguły dosyć duża wygoda użytkowania
- brzmienie na planie ciepłego, przestrzennego „V”
- wyraźnie rozbudowana wgłąb scena starająca się skutecznie rywalizować z HD800
- bardzo łatwe do napędzenia i wysterowania
- potrafią zagrać na optimum swoich możliwości już z tańszego sprzętu źródłowego
Wady:
- pewne braki w najniższym basie i rozdzielczości
- sopran z punktowym wybiciem i o przesadnej nosowości
- przekaz akustyczny uzależniony od odległości ucha od przetwornika (po dociśnięciu grają znacznie lepiej i bliżej)
- stosunkowo luźne trzymanie się głowy
- trochę zabawy z początkową regulacją opaski
- srebrne pierścienie wrażliwe na uszkodzenia mechaniczne
- kiepska jakość okablowania wewnętrznego i sygnałowego
- ograniczona czułość na klasę źródła
Jeszcze raz serdeczne podziękowania dla p. Michała Malinowskiego za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów.
Panie Jakubie,
Bardzo cenię Pańską stronę i pisze Pan często naprawdę fantastycznej recenzje. Wyczekiwałem recenzji K812 dość długo, nawet przez myśl mi przeszło żeby napisać do Pana i udostępnić swój egzemplarz. Tu i ówdzie przeczytałem jednak raczej chłodne komentarze Pana autorstwa dotyczące tych słuchawek, więc stwierdziłem że się one Panu nie podobają i nie chce ich Pan recenzować. Dzisiaj patrzę i oczom nie wierzę – recenzja K812 :). Przepraszam, ale jak zazwyczaj pisze Pan świetne recenzje, tak ta świetna nie była i, jak sam Pan stwierdził w tekście, sprowadziła się do narzekania, a szkoda.
Chciałem zapytać, jak wg Pana słuchawki te sprawują się z Bursonem CV2+ (po przeczytaniu Pańskiej recenzji stwierdziłem że muszę go mieć i za kilkanaście dni myśl w czyn wprowadzam)? Czy jest synergii, mówiąc kolokwialnie?
Pozdrawiam serdecznie i życzę dalszych sukcesów w rozwijaniu strony.
Marcin
Witam Panie Marcinie,
Dziękuję za wszechstronną ocenę moich treści. Oczywiście pierwszeństwo mają u mnie urządzenia z potencjałem i faktyczną wartością brzmieniową, ale przy K812 PRO problemem był kompletny brak odzewu ze strony dystrybutora, który nie odpowiedział na żaden z moich maili dot. ich wypożyczenia. Jeśli więc można mówić o niechęci, w tym wypadku nie była ona po mojej stronie. Potwierdza to również sam fakt, że recenzja się jakkolwiek ukazała staraniami pozyskania ich innymi kanałami.
Co do narzekania – taka moja rola. Świetności recenzji nie definiuje to, że dany sprzęt jest tylko i wyłącznie chwalony. Rzetelność polega na tym, aby za dobre chwalić, ale i za złe ganić i nie udawać, że wszystko kręci się wokół tylko jednej strony medalu. Pisanie tylko negatywnie lub tylko pozytywnie (częściej to drugie) nie ma nic wspólnego z rzetelnością opisu danego produktu. K812 PRO są akurat z tych par, które mieszają w sobie sporo dobrego i złego jednocześnie, a kosztują niemało. Może Pan zapoznać się z recenzją K872, w których pierwszy raz spotkałem się pełnowymiarowo z możliwością opisania tego co słyszę w ramach serii K8 i tam sytuacja była jeszcze trochę gorsza od tej zastanej w K812, a co potwierdzają uzyskane podczas testów pomiary akustyczne. To producent jest winny tego, że jego produkt nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań, dodatkowo regulowanych przez konkurencję jako materiał stricte z nimi porównawczy. Ta również nota bene dostała ode mnie trochę po głowie swego czasu (T1 v2), a i HD800 również tu i ówdzie czynię po dziś dzień przytyki, gdy na to zasługują. Nie jest to więc kwestia dot. tylko jednego konkretnego producenta. Staram się też, aby zawsze wszystko to było podparte konkretnymi wynikami pomiarowymi. Dzięki temu mniej jest w tym wszystkim miejsca na nadinterpretacje.
Moim zdaniem słuchawki te potrzebują konkretnie strojonego pod nie toru. Conductor na pewno jest bardzo dobrym układem i w dużej mierze dogada się z nimi, ale nie skoryguje ich sopranu na tyle mocno, aby można było stwierdzić że problem nie istnieje.
Również pozdrawiam i dziękuję.
Panie Jakubie,
Może ujmę to inaczej i napiszę, że recenzja jest bardzo ciekawa pod względem opisu spraw technicznych – tu wyczerpał Pan temat. Trochę jednak brakuje mi opisu samej muzyki, którą generują słuchawki (np jak spisują się z rockiem, a jak z orkiestrą synfoniczną, jak wygląda przekazywanie detali, na ile są muzykalne itp.). Możliwe jednak, że takie sprawy szerzej omówił Pan przy K872 i nie chciał się tu powtarzać – tamtą recenzję tylko przeglądałem, nie wczytywałem się za bardzo.
Oczywiście, słuchawki zasługują na krytykę i zgadzam się z zarzutami w ich kierunku. Ja może patrzę na nie nie nieco bardziej łaskawie – udało mi się je zdobyć nowe za 520 funtów. Nie wiem jak bym na nie patrzył, gdybym zapłacił za nie 6500 zł, ale z pewnością mniej optymistycznie :).
Nie mniej jednak, chciałem się Pana doradzić, czy wspomniane problemy z sopranem da się jakoś złagodzić lub całkowicie wyeliminować nowym kablem (i przy okazji – jaki by Pan polecił do K812?)? Jeszcze jedno – czy ryzykował by Pan z przerabianiem słuchawek na doprowadzenie przewodu do obu muszli jednocześnie?
Korzystając z okazji, zapytam jeszcze czy wg Pana K812 sprawdzi się w roli słuchawek do grania na konsoli (oczywiście nie bezpośrednio z pada)?
Pozdrawiam serdecznie,
Marcin
Witam.
Jest kilka „wersji” K812: dwie made in Austria (Europa, Ameryka), made in Slovakia. Każda z „wersji” gra nieco inaczej (opinia kilku osób).
Mi przypadła do gustu „wersja” made in Austria na rynek amerykański (SN: 0049xx – żadnego „tizzingu” nie ma) i taką nabyłem w listopadzie 2015, chociaż początkowo skłaniałem się ku „wersji” made in Austria na Europę (wtedy miałem Aune S16 – bardziej basowy od Cayinów i RaptureAmp – mniej). Obie pary słuchałem przez miesiąc.
Moim zdaniem K812 na USA na kablach fabrycznych (od każdej z „wersji”) grają poprawnie, a nawet na kablu clairehybrid Forzy nie są jazgotliwe. Fakt, pady delikatnie różnią się od tych z: 872, reszty 812. Górkę na 6kHz lubię (wiele modeli ją ma) – nie mam już słuchu nastolatka .
Faktem jest też, że wśród HD800 też jest kilka „wersji”.
Mogę wysłać Panu K812 na długi odsłuch. Również K1000 na kablu z miedzi Fatso (prywatnie ciekawi mnie Pana opinia odnośnie zastosowanych wkładek dampingujących o PPI=60).
@Marcin
Ponoć symetryzacja 812 niewiele wnosi (opinia kilku uszatych audio-kolegów), ja sobie odpuściłem.
Są do kupienia wtyki i gniazda LEMO 4 PIN do K812
Pozdrawiam serdecznie.
Propozycja nieaktualna.
Witam Panie Miłoszu,
Dziękuję za wcześniej wyrażoną chęć podesłania mi swojego sprzętu na testy i przepraszam za brak natychmiastowej odpowiedzi. Mimo nieaktualności, postaram się ustosunkować.
Osobiście nie sądzę, aby wyniki odbiegały od tego, co zanotował sprzęt pomiarowy w testowanej w tej recenzji sztuce. Jednocześnie sugeruje to, że producent słuchawek oszukuje swoich klientów, wypuszczając w ramach pierwszej partii produkt, który potencjalnie gra lepiej i zbiera lepszą prasę od tego, który potem my, nabywcy, możemy kupić w sklepie, gdy już uda nam się uzbierać określoną kwotę.
Z HD800 z tego co mi wiadomo różnica sprowadzała się prawdopodobnie do siły docisku nausznic i przesunięcia punktu soczewkowania na ucho. Nie było tam akurat specjalnej mistyki, a przynajmniej w ramach tych modeli, które dane mi było odsłuchiwać na osi czasu.
Co do K1000, niestety nie testuję słuchawek modyfikowanych. Jedyne co mogę powiedzieć to to, że w moim prywatnym egzemplarzu K1000 filtry akustyczne uległy wykruszeniu ze starości. Testowałem kilka materiałów o różnej przepuszczalności, ale ostatecznie stanęło na wkładkach jak najbardziej zbliżonych do oryginałów. Z tego co pamiętam zbyt gęsty materiał odbierał poczucie sceniczności, zbyt rzadki ilość basu.
Pozdrawiam.
Witam Panie Jakubie czy ma Pan swój typ słuchawek w cenie do 6000tys zł które by Pan polecił słuchałem wiele z nich i zawsze przewija ai senhoiser hd 800 ale teraz jest wersja hd 800s jaka jest Pana opinia hd 800 cz inne?
Witam,
Owszem, mam ich kilka i tychże kilku używam w różnych scenariuszach:
https://audiofanatyk.pl/sprzet-i-procedury-testowe/
HD800S uważam za model nieco gorszy pod względem czystości od HD800. Aczkolwiek to co bym polecił niespecjalnie ma znaczenie z perspektywy Pana potrzeb i Pana gustu.