Po tym co ostatnio pokazują swoją ceną i brzmieniem produkty FiiO można powiedzieć, że poprzeczka w zakresie budżetowych oraz nieco bardziej mainstreamowych rozwiązań audio została podniesiona bardzo wysoko i bardzo trudno będzie się utrzymać innym urządzeniom tej klasy na rynku w świetle natarcia Chińczyków. Na szczęście dla użytkownika końcowego konkurencja nie daje sobie w kaszę dmuchać i wychodzi na przekór oczekiwaniom, by godnie reprezentować swoje marki również i w tak agresywnych warunkach rywalizacji. Efektem tego jest stale podnosząca się jakość brzmienia przy utrzymywaniu przynajmniej tych samych cen, zaś konkretnym przykładem takiej korelacji jest bohater dzisiejszej recenzji – NuForce Icon μDAC2.
Dane techniczne
Zobaczmy jak prezentuje się specyfikacja tego maleństwa:
Format dźwięku:
– Rozdzielczość: 16-24 bit
– Częstotliwość próbkowania: 32-96 kHz
Wyjście liniowe:
– analogowe gniazda RCA = 2Vrms
– dynamika: 110 dB
– THD+N: -95 dB
– S/N ratio: 98 dB
Wyjście cyfrowe:
– Coaxial RCA 75-ohmowe
Wzmacniacz słuchawkowy:
– moc wyjściowa: 80mW x2 @ 16 Ohm
– zakres oporów słuchawek: 16 – 300 Ohm
– THD+N: 0.05%
– SNR: >98dB
Jakość wykonania i konstrukcja
Już pierwszy kontakt fizyczny z tym DACiem wywołuje wrażenie, że otrzymujemy do dyspozycji produkt trwały i solidny oraz dosyć … ciężki, jak na swoje gabaryty. Czarne aluminiowe body malowane farbą proszkową skutecznie niweluje tak refleksy świetlne jak i ślady palców, a także, tak samo jak u FiiO, zabezpiecza urządzenie i ekranuje je przed zakłóceniami. μDAC2 to sprzęt ni to kieszonkowy, ni to stacjonarny i na pierwszy rzut oka nie można o nim powiedzieć nic w tym względzie ze stuprocentową pewnością. Rozmiar każe sądzić, że sprzęt można spokojnie zabrać ze sobą w podróż i trzymać przy laptopie, ale przeczy temu zastosowaniem dużego gniazda USB typu B, znanego chociażby ze skanerów i drukarek. Z drugiej strony dzięki temu zwiększa się trwałość i solidność gniazda, które trudniej jest przypadkowo uszkodzić.
Trzeba przyznać że nie wygląda to źle. Uwagę zwracają wysoki bitrate i ogólnie całkiem przyzwoite parametry. Czym jeszcze może pochwalić się μDAC2? Przede wszystkim tym, że … nie wiadomo gdzie jest góra a gdzie dół urządzenia i dopiero orientacja etykiet gniazd z tyłu pozwala stwierdzić cokolwiek w tym względzie. Niestety producent nie dorzucił do zestawu absolutnie żadnych dodatków, poza kablem i instrukcją, także o samoprzylepnych podkładkach, futerałach, przelotkach czy innych cudach można od razu zapomnieć. Skłania to do podejrzeń, że NuForce starał się osiągnąć to samo, co robi KOSS, mianowicie maksymalizację brzmienia kosztem wszystkiego innego, choć w porównaniu do swoich rodaków z KOSSa nie odbywa się to na szczęście za cenę jakości i trwałości.
Z przodu dostajemy iście minimalistyczne wykończenie, ale czy w ogóle ma chodzić tu o ekstrawagancję? Nie, tu liczy się cena i praktyczność, zatem mamy dosyć precyzyjny potencjometr z włącznikiem, nie rażącą w jakikolwiek sposób białą diodę zasilania oraz czarne wyjście słuchawkowe 3,5mm. Dopiero z tyłu robi się ciekawiej, ponieważ, oprócz gniazda USB typu B, otrzymujemy wyjście liniowe na dwóch pozłacanych gniazdach RCA i wyjście Coaxial / SPDIF. O ile w przypadku FiiO E10 sygnał podawany przez line-out miał głośność na poziomie stałym, o tyle w NuForce natężenie sygnału jest regulowane pod obydwoma wyjściami (RCA / jack) w pełni za pomocą potencjometru, także rozwiązanie to jest o wiele bardziej przystępne i poręczniejsze. Esteci również znajdą tu coś dla siebie, ponieważ NuForce oferuje swojego DACa w trzech wersjach kolorystycznych – czerwonej, srebrnej i czarnej. W każdym wypadku tylko frontowa i tylna płytka pozostają niezmiennie czarnym aluminium i dopiero w asynchronicznej wersji SE zmieniają się na stal nierdzewną.
Co tyczy się jeszcze samego gniazda USB i kabla sygnałowego – jak najbardziej możliwa jest jego wymiana na dłuższy, np. od skanera czy drukarki, także nie jesteśmy na stałe „przykuci” do przewodów o długości identycznej, jak ten zawarty w zestawie. Poza tym … nie ma nic. Naprawdę. To wszystko, co dostajemy w zakresie akcesoriów i możliwości od NuForce, ale jednocześnie jest to wystarczające minimum, aby spełnić większość pokładanych w tym sprzęcie oczekiwań funkcjonalnych. Miał być prosty i takim w istocie jest, sprawdźmy zatem czy aby ta prostota nie wyszła mu przypadkiem bokiem.
Brzmienie
Gdybym miał w tym momencie określić na szybko zarys brzmieniowy μDACa, to w świetle ostatnich dwóch recenzji DACów od FiiO stwierdziłbym, że plasuje się pomiędzy jednym i drugim, tak cenowo jak i pod względem oferowanego dźwięku. μDAC2 swojemu posiadaczowi sprawi bardzo miłą niespodziankę dosyć wyważonym brzmieniem, które ma wiele cech wzorowej neutralności z tendencyjnym przesunięciem w stronę jaśniejszej i bardziej odchudzonej strony dźwiękowej mocy. To zadziwiające, że z takiego małego pudełeczka potrafi wydobywać się jak na tą cenę czysty i ładnie zbalansowany dźwięk, ale wystarczy zajrzeć do środka, aby poznać przyczynę takiego stanu rzeczy, a która zwie się ESS Sabre. „Szabery” przypomnę są wykorzystywane np. w sprzęcie klasy high-end, także jest to swego rodzaju gratka dla maniaków posiadania dobrych układów i prawdopodobnie jedna z najtańszych opcji na zdobycie takowego do swojego systemu, jeśli nie chcemy bawić się w produkty typowo „Made in China”.
Bas w μDACu sprawia wrażenie, że został potraktowany trochę po macoszemu, ale ma to swoje dobre strony. Przede wszystkim jest krótszy i płytszy, nie kroczy nam po uszach niczym ciężkozbrojna piechota, gdzie cała ziemia drży pod rytmem zbliżających się żołnierzy. Bardziej nacisk postawiono na precyzję i szybkość, przez co interpretację linii basowej w kategorii zalet lub wad niespecjalnie możemy przebrnąć suchą nogą. O ile jest to zakres uniwersalnie „taki sobie”, to w ramach swojej specjalizacji bardzo mocno przypadł mi do gustu z jednego prostego powodu – każde słuchawki basowe z problemem rozlazłości są przez niego sprowadzane do parteru. Nagle cudownym sposobem da się ich słuchać, pojawia się namiastka kontroli w rozpasanym do tej pory zakresie. Często jest to po prostu kontrolowany underamping i z tego tytułu sprzęt się najzwyczajniej w świecie uspokaja.
Wiele słuchawek ze zdawałoby się przesadzonym basem na μDACu potrafiło ukazać piękno pozostałych zakresów, przez co chociażby takim NE-700M potrafiłem dzięki temu dać bez mrugnięcia okiem rekomendację. To właśnie μDAC dał sygnał, że w nich może siedzieć sporo dobra. Zresztą nie tylko w nich, bo o dziwo świetnie potrafił zgrywać się też z takimi zdawałoby się niedopasowanymi do niego słuchawkami, jak Westone 1. A tymczasem wprost uwielbiałem je ze sobą łączyć, dawało to kapitalne efekty, wyrównanie, klasę, wyciągnięcie schowanej w W1 góry. I to mimo basu.
μDAC2 od pierwszych chwil sprawia wrażenie urządzenia, którego głównym atutem nie będzie zdolność napędzenia potężnych słuchawek – bo na to nie pozwala specjalnie moc uzyskiwana na wyjściu, a bardziej możliwość zaprezentowania wysokiej jakości odtwarzanego dźwięku o jak najbardziej liniowej sygnaturze upakowanej w bardzo malutkim i łatwym do podpięcia pakiecie, co w tej klasie cenowej poczytuję za dążenie zjawiskowe i bardzo pożądane.
Średnica prezentuje neutralny kolor i posmak, a czego można było się po tak zachowującym się basie spodziewać. Zakres jest na tyle elastyczny, że mimo swojej pewnej suchości ładnie poddaje się charakterowi słuchawek. Na tym też wiele modeli skorzystało, nawet tak zdawałoby się idiotycznie z nim łączonych, że graniczących z obłędem = np. Audeze LCD-2. W teorii te słuchawki nigdy nie powinny być podpięte pod takie chucherko, nie ma to prawa zagrać. A tymczasem gra i to ponownie w zadziwiająco dobrym stylu, w którym palce macza właśnie średnica. Audeze, pomijając cały ich wachlarz wymagań napędowych, nie są słuchawkami, które i ze słabego prądowo źródła sobie nie poradzą. Owszem czuć na nich deklasację, że całe dobro i czar słyszane w średnicy na znacznie droższych torach biorą w łeb. Ale w zamian wyrównuje się tonalność. O i tu dochodzimy do kolejnego dowodu, że sprzęt grający z nieco ciemnawym charakterem niesamowicie dobrze zgrywa się z μDACiem.
Ogólnie uważam, że bardzo dobrze jest mieć mimo wszystko taką alternatywę w klasie budżetowej. Podczas gdy E10 był nastawiony na muzykalność, efektowność i optymalne zgrywanie się z jak największą ilością gustów i guścików, nie mówiąc już o sprzęcie, tak uDAC2 obiera zupełnie inne cele, idąc wyraźnie w stronę E17, mając z nim pod względem charakteru znacznie więcej wspólnego. Z drugiej strony wspomniany E17 jest droższy, choć bardziej uniwersalny, wszechstronny, z możliwością sprzętowej kontroli brzmienia i własnym zasilaniem bateryjnym – i wszystkich tych cech w μDACu próżno będzie szukać. Kontrola brzmienia – nie istnieje, uniwersalność – tylko stacjonarne wykorzystanie, bateria – brak, a jedyną przewagą nad wymienioną konkurencją zdaje się być „twarde” wyjście RCA. Teoretycznie z góry skazuje to ten sprzęt na porażkę, ale na szczęście bardzo daleko mu od kapitulacji. Powiem szczerze: żadne urządzenie tego typu nie zrobiło na mnie tak pozytywnego wrażenia dźwiękowego „out of the box”. Po prostu wyciągam, podpinam, używam i podziwiam uzyskany po paru minutach dźwięk, bez ustawiania, bez cudowania, bez zastanawiania się nad uzyskiwanym dźwiękiem. Być może NuForce doszedł do wniosku, że w tej cenie jakakolwiek kontrola tonalna się użytkownikowi nie należy, albo stwierdził, że nie będzie potrzeby takowej tu umieszczać. Stąd może właśnie to dziwne uczucie, że w środku drzemie bardzo dopracowany dźwięk i choć nie ma się nad nim sprzętowo żadnej kontroli, to mimo wszystko jest ona na ogół zbędna.
W przypadku μDACa góra, mimo swojego podkreślenia i pewnej może też ostrości, nie atakuje słuchacza sybilantami, nie stwarza też wrażenia pustki ani ciemnoty. Zamiast tego jest podsunięta bliżej, dzięki czemu można ją podziwiać na wszystkie możliwe sposoby, a przede wszystkim jej klarowność i przejrzystość. Wystarczy, że podepniecie pod niego dobre słuchawki zamknięte, a usłyszycie dokładnie to, co opisałem – w tym zakresie takie konstrukcje będą tu jak najbardziej naturalnym beneficjentem, ponieważ ze względu na jasny charakter będzie to idealny kompan dla wszystkich słuchawek cierpiących na pewną klaustrofobiczność, przede wszystkim jednak o ciemnym zabarwieniu. Jeśli miałbym wskazać analogiczne zachowanie w klasie komputerowych kart dźwiękowych, to podobnie reagować może np. Xonar D1. Bardzo ładnie zachowuje się dolny zakres tonalny, któremu nie można odmówić dynamiki. Tu już naprawdę przywołuje to na myśl reakcję E10 na sparowanie z E09K, a co nie wszystkim się podobało, głównie z powodu niższej muzykalności średnicy, na którą wpływ ten wzmacniacz również miał. NuForce sprzedaje w zasadzie takie samo brzmienie, ale w sposób jakby bardziej niewymuszony, przez co łatwiej jest to słuchaczowi zaakceptować (i trudniej zmienić).
Pod względem sceny i ogólnego rysowania przestrzeni jest naprawdę bardzo dobrze, sporo lepiej, niż na wymienianym tu wielokrotnie przeze mnie E10, w zasadzie zaryzykować mogę stwierdzenie, że bez porównania. Na wrażeniu przestrzenności wiele tańszych urządzeń bądź zamkniętych słuchawek po prostu kapituluje, zatem uDAC2 może być dla tych drugich po raz kolejny bardzo pożądanym towarzyszem. Dobrana jest w sposób bardzo uniwersalny, wręcz optymalny dla zachowania odpowiedniego balansu między stereofonią, a spójnością obrazu dźwiękowego (często przeze mnie wspominany „punkt skupienia środka”). Ogromny plus dla tego DACa w tym miejscu z mojej strony.
Podsumujmy sobie zatem co tu mamy. Wbrew różnym rzeczom wypisywanym na sieci i późniejszym ich piewcom, nie podchodziłem do testów μDACa z jakimkolwiek uprzedzeniem i nie musiałem niczego ani studiować, ani brać na wiarę. Po prostu podpiąłem i zacząłem słuchać. Mam w nosie teorie spiskowe, nie interesują mnie zabawy w szukanie wyimaginowanych oszustów itd. W sytuacji bowiem, gdy sprzęt miałem w rękach (ba, i to kilkukrotnie), mogłem posłuchać go na naprawdę wielu słuchawkach, wykonać na nim dziesiątki testów i ostatecznie móc ocenić go w pełni samodzielnie w oparciu o to, co słyszę, niespecjalnie potrzebne mi są sugestie innymi publikacjami, mniej lub bardziej pozytywnymi.
μDAC2 okazał się sprzętem jasnym i dedykowanym pod sprzęt ciemniejszy, zamulony, basowy. Nie jest ani mocny, ani bijący na głowę wszystko inne w promieniu kilku tysięcy złotych, jak twierdzą niektórzy fanatycy osoby, która stoi za największą krytyką μDACa, ale w tej cenie jest jak dla mnie fantastyczny. Potrafi ze słuchawek do tej pory przebasowionych lub mulących wyciągnąć wiele wartości dotąd skrywanych i być może też zagłuszanych przez nadmierną ekspozycję linii basowej. Nie oznacza to oczywiście, że basu w nim nie ma. Jest, po prostu serwowany znacznie bardziej roztropnie i oszczędnie.
Warto też wspomnieć o jednej rzeczy związanej z gniazdami RCA. Na wyjściu liniowym NuForce gra dokładnie tak samo w sensie charakteru, jak na słuchawkowym. I choć naturalnie zmiany są słyszalne, to jednak maniera pozostaje w gruncie rzeczy niezmieniona, a co może być informacją kluczową dla posiadaczy różnorodnego sprzętu, który docelowo miałby być pod niego podpięty. Ponieważ μDAC jest wyposażony w jack-sensing, po podpięciu słuchawek bezpośrednio pod przednie gniazdo jack sygnał podawany przez RCA ulega automatycznemu wyciszeniu.
Zastosowanie
Tak jak pisałem, ze względu na jasny i otwarty charakter μDACa, przyjmie on z radością w swe podwoje wszystko, co dokładnie takiej sygnatury dźwiękowej od źródła oczekuje. Spokojnie można tu podpinać nawet i droższe słuchawki klasy hi-fi, ale cały czas trzeba mieć baczenie na opór – z bardzo prądożernymi słuchawkami mogą być kłopoty i bez dodatkowej porcji mW może być trudno się obejść. Pod tym względem byłbym skłonny stwierdzić, że na oko nie powinno być większych problemów ze sprzętem o co najmniej dwukrotności ceny μDACa. Tak, dokładnie taki potencjał widzę w tym produkcie.
Nie wszystko jednak złoto co się świeci. μDAC nie jest układem zgrywającym się absolutnie ze wszystkim, co się pod niego podepnie i trzeba mieć tego świadomość, że synergiczność zależeć będzie tu przede wszystkim od sprzętu podpinanego oraz pożądanego efektu końcowego. Perfekcyjnie zgrywa się on ze wszystkim, co jest ciemne i basowe, ponieważ otrzymuje zastrzyk niezwykle potrzebnej moim zdaniem takiemu sprzętowi jasności. Podpięcie jednak jasnych, lekkich lub neutralnych słuchawek może jednak skutkować wypraniem ich z jakichkolwiek cech muzykalnych oraz najeżenia sporadycznymi przeostrzeniami.
Weźmy na warsztat np. popularne słuchawki dokanałowe z różnych przedziałów cenowych: Etymotic HF3, Westone 3 czy nawet najtańsze Brainwavz Delta kosztujące raptem 70zł wypadają na tym układzie słabiej, niż można byłoby się spodziewać, ponieważ odzywa się tu nie do końca pasująca do siebie synergiczność wynikowa. Ale już M1, bardzo basowe modele NE tego samego producenta, czy nawet i bardzo drogie EarSonics S-EM6 o wiele lepiej spisują się na tym układzie i wszystko wypada tu w ramach maksimum tego układu.
Opłacalność względem E10, czyli kiedy jedno a kiedy drugie
Chciałbym opisać to zagadnienie osobno, ponieważ μDACa dosyć często porównuje się do tańszego produktu FiiO od strony tak czystego wyboru od zera, jak i ulepszenia dźwięku Olympusa w przypadku jego już posiadania. Wielokrotnie wspominam o różnorodności gustów i staram się patrzeć na recenzowany sprzęt dwojako – od strony użytkownika A i B, gdzie pierwszy jest przedstawicielem najpopularniejszej grupy docelowej nastawionej na „fun”, zaś B reprezentuje nurt teoretycznie poprawny, idący w stronę jak największej wierności. Nie inaczej przedstawić należy μDACa i zaraz dowiecie się czemu już na starcie porównałem go do E10. Otóż produkt FiiO reprezentuje specyficzne podejście do gustu klienta, wychodząc z założenia, że poszukuje on sprzętu grającego ładnie, wyskokowo, obficie. To właśnie dlatego jest on tak bardzo popularny, ponieważ zgrywa się z większością gustów i sprzętów swoich posiadaczy. NuForce z kolei prezentuje zupełnie odmienną filozofię, próbując zaprezentować jak najbardziej neutralnie brzmienie, które nie faworyzuje zbyt mocno żadnego zakresu stawiając tym samym na wierność i detaliczność. To co brzmi ładnie i obficie na ogół prawdopodobnie nie będzie neutralnym, wiernym odtworzeniem dźwięku i na odwrót, dlatego spotkać można w sieci opinie nieprzychylne μDACowi właśnie na polu braku żywotności, wyskokowości. Trochę nie rozumiem takich opinii, ale z drugiej strony nikt nie jest do końca obiektywny, obojętnie czy ja czy ktoś inny, zawsze będzie ta łyżka dziegciu w postaci osobistych preferencji, ale nie ferowałbym wyroku nad μDACiem, że jest suchy i pozbawiony życia tylko dlatego, że ktoś jest przyzwyczajony do zamulających, gęstych słuchawek i źródeł. To tak, jakbyście nagle chcieli przejechać się po mieście motocyklem wyścigowym, mimo posiadania wolnego i ciężkiego choppera. Zresztą to i tak zależy od człowieka, czy pragnie mieć dźwięk, który nie jest „nudny”, czy może taki, który jest chirurgicznym wejściem w odtwarzany utwór, także nie mogę w tym miejscu czepić się ani jednego, ani drugiego podejścia, ponieważ każdy ma do niego absolutne prawo. Fakt faktem jednak to ta druga grupa będzie tym sprzętem dosłownie zachwycona, ponieważ jak na to, co sobą reprezentuje, nie kosztuje zbyt wiele. Jeśli szukalibyście w tym momencie najtańszej opcji na neutralnie i przestrzennie grające źródło pod jedną parę słuchawek do 300 Ohmów, oparte o dobry układ od ESS i z obsługą transmisji 24bit/96kHz, to z tego punktu widzenia dopłata ok. 100 zł względem E10 do podstawowego wariantu HP (pozbawionego wyjść RCA / Coaxial) jest jak najbardziej warta rozważenia. Jeśli jednak wyjścia RCA lub Coaxial są tym, bez czego nie da rady się obejść przyszłemu posiadaczowi, dopłata kolejnych 100zł do pełnej wersji μDACa może być nieunikniona, ale absolutnie nie bezzasadna.
Podsumowanie
O μDACu można powiedzieć przede wszystkim to, że NuForce przymierzył się nim do wojowania z konkurencją wysoką jakością brzmienia i spójnością przekazu wszystkich rejestrów z naciskiem na wysoką neutralność efektu końcowego z tendencją w lekkość i przestrzenność. Te aspekty brzmieniowe zebrane razem tworzą bardzo przejrzysty i czysty obraz dźwiękowy, który byłbym gotów przypisać przynajmniej dwa razy droższemu urządzeniu. O ile nie jest to soczyste i aż do bólu muzykalne brzmienie E10, o tyle definitywnie zadowolony będzie z niego każdy, kto szuka bardzo dobrze wykonanego, szeroko i w miarę neutralnie grającego DACa USB w jak najbardziej akceptowalnej cenie. Nie wiem jak NuForce to robi, ale robi to genialnie – sprzęt wg mnie definitywnie wart zakupu i zasłużona rekomendacja.
Witam, pisał Pan że jest to alternatywa dla Audiotrak Prodigy Cube, można opisać czym się różnią w brzmieniu? Skoro napisał Pan „podobne brzmienie” a więc minimalnie czymś się różnią.
Witam,
uDAC-2 niestety od dawna już nie jest produkowany i w posiadaniu miałem go zbyt dawno temu, aby móc przy podobnej do Cube’a sygnaturze akuratnie przeprowadzić na dzień dzisiejszy takie porównanie.