Recenzowane głośniki to klasa stricte budżetowa, ale również i ona ma swoich amatorów, którzy tak jak zawsze mają swoje ambicje i polują na jak największą jakość dźwięku za jak najmniejsze pieniądze. Notorycznie co prawda owe ambicje przewyższają jakiekolwiek zastane realia, ale myślę, że nie powinniśmy wchodzić między drugiego człowieka i jego marzenia. Ani też odmawiać mu szansy na złapanie być może dokładnie tego, czego szuka, a zamiast tego być może pomóc w tychże poszukiwaniach. Właśnie z takiej intencji zrodziła się niniejsza recenzja: bardzo budżetowych, ale nadal ciekawych uwagi głośników SVEN SPS-707.
Dane techniczne
- Moc wyjściowa RMS: 50 W (2 x 25 W)
- Zakres częstotliwości: 45 Hz – 25 kHz
- Średnica głośnika wysokotonowego: 25 mm
- Średnica głośnika niskotonowego: 115 mm
- Zasilanie: 220 V, 50 Hz
- Materiał wykonania: MDF
- Wymiary: 160 x 255 x 200 mm
- Waga: 5,2 kg
Jakość wykonania i konstrukcja
Głośniki przychodzą do nas zapakowane skutecznie i bezpiecznie, prezentując dobry standard jak na sprzęt przeznaczony do komputera. W zestawie otrzymujemy prócz głośników kabel zasilający typu „ósemka”, dwa interkonekty (RCA-RCA oraz RCA-jack), a także kabelek sygnałowy łączący jedną satelitkę z drugą. Ponieważ jest to zestaw aktywny i napędzany z jednej z nich, nie widzę specjalnego sensu wymiany go na coś lepszego. Definitywnie jednak radziłbym solidniejsze kable IC, zwłaszcza jeśli mamy na ogół dużo problemów z różnymi zakłóceniami i szumem elektronicznym.
A tak, zapomniałbym. W zestawie mamy także pilot zdalnego sterowania. Raczy nas mnogością opcji, ale jego wykonanie jest niestety kontrastujące z jakością samych głośników – prosta płytka stykowa z odchodzącą na krawędziach naklejką z etykietami przycisków. No nic, najważniejsze że działa, a do działania wymaga dwóch guzikowych baterii AG10 umieszczanych naprzemiennie na wysuwanej tacce.
Co tyczy się owych głośników i ich wykonania – tu już jest zadziwiająco dobrze jeśli chodzi o użyte materiały. Kuleje natomiast precyzja spasowania po dokładniejszych oględzinach. A tu szparka, a tu nierówno, a tu okleina z bąblami na zagięciach. To jednak, co rzuciło mi się w oczy, to ogólna podatność głośników na zakurzenie. Widać na nich każdy palec i pyłek, zwłaszcza na przednich panelach. A skoro o nich już zacząłem, SPS-707 to konstrukcja dwuprzetwornikowa, aktywna, wyposażona w tylne porty Bass Reflex. Obudowy są wykonane z płyt MDF pokrytych czarną okleiną. Fronty wykończono plastikiem typu gloss i zaprojektowaną wszystko tak, aby nie było konieczne użycie maskownic. I nie jest – bo takowych tak czy inaczej w zestawie nie uświadczymy.
Jako więc zabezpieczenie przeciwkurzowe, oba przetworniki zostały umieszczone w nieckach tworzonych przez przedni panel plastikowy. Głośnik nisko-średniotonowy ma średnicę 115 mm, zaś wysokotonowy tylko 25 mm. Wyprofilowano jednak wokół tego ostatniego znacznie większą optycznie nieckę, pełniącą rolę podobną do falowodu. Każdy głośnik stoi na czterech gumowych stopkach.
Głośniki łączy się między sobą za pomocą cienkiego kabelka plus-minus, wtykanego w gniazdka sprężynkowe. Dzięki temu możemy spokojnie dobrać sobie jego długość w zależności od potrzeb. Sekcja zasilania znajduje się w jednej z kolumienek i to do niej podłączamy wszystkie inne kable. Sprzęt jest w stanie przyjąć podwójny sygnał analogowy poprzez dwie pary gniazd RCA, ale też przyjąć w siebie słabszy sygnał AUX poprzez gniazdko liniowe mini-jack, np. z odtwarzacza przenośnego.
Na górze tej samej kolumienki znajduje się cyfrowy panel sterowania. Nie ma tu pokręteł – wszystko sterowane jest elektronicznie za pomocą przycisków lub pilota.
Podczas pracy nie miałem z głośnikami żadnych nieprzyjemnych ekscesów. Włączenie jest cichuteńkie i niepoprzedzone żadnymi stuknięciami. Jedynie przy wyłączeniu jest takowe słyszalne, ale bardzo delikatnie. Tak samo podczas pracy z głośników wysokotonowych wydobywa się cichy szum, w żadnym wypadku jednak nie przeszkadzający w odsłuchu. Ogólnie więc na tym etapie głośniki pozostawiają po sobie całkiem pozytywne wrażenia, a na pewno nie można im odmówić dużych aspiracji.
Jakość dźwięku
Mogę już na tym etapie uspokoić, że brzmienie tych głośników jest „adekwatne plus” do ceny, jaką przychodzi nam za nie zapłacić. Do tego bardzo proste w interpretacji, toteż nie powinno przysparzać przyszłemu nabywcy żadnych większych trudności w zakresie konfiguracji, ustawienia czy ogólnie znalezienia z nimi jakkolwiek sensownej akustyki.
W ogólnym rozrachunku SVENy plasują się po neutralno-jasnej stronie głośnikowej prezentacji. Nie jest to model muzykalny, a bardziej na planie wznoszącym, w którym z jednej strony w uszy rzuca się całkiem zwarty, szybki bas, zaś z drugiej detaliczny i nosowy sopran. Na duży plus wychodzi też sensowna scena, którą przyznam spisywałem tu troszkę na straty w oparciu o posiadane już doświadczenie z wieloma innymi zestawami.
Bas
Praktycznie nie ma głośników, które na takie czy inne bolączki związane z basem by nie cierpiały. Bardzo często ten właśnie zakres jest najtrudniejszy do należytego ustawienia, a użytkownik jest zmuszony wybierać między rybkami, a akwarium, czyli przystosowaniem pokoju do odsłuchów, albo życia. Sytuacja komplikuje się znacznie, jeśli mówimy o zestawie stereo, który prócz należytej reprodukcji pozostałych tonów, musi wykrzesać z siebie jeszcze dostateczny bas.
SVENy basowymi potworami jak nie trudno było się domyślić nie są, ale też nie jest to zakres traktowany w nich kompletnie po macoszemu, mimo trochę skromnych rozmiarów kolumienek. Ich bas jest bardziej konturowy i ułożony w taki sposób, aby skupiać się mocniej na twardości i rytmice, aniżeli wybrzmiewaniu. Stąd też pojawiało mi się co jakiś czas życzenie, aby dźwięki przynajmniej na średnim podzakresie basowym mogłyby być bardziej słyszalne.
Definitywnie jednak mogą wprawić swojego posiadacza w pewne zdumienie, jak wiele basu są w stanie z siebie wykrzesać przy odpowiednim ustawieniu i to w ramach wcale nie największego pomieszczenia. Bowiem gdy zaczniemy sobie w takim właśnie małym pomieszczeniu pomagać także umiejętnie dostosowanymi falami odbitymi, może się okazać, że jest go więcej nawet niż potrzebujemy. Co prawda oszukując się w taki sposób, ale mimo wszystko patrząc po końcowych efektach, tylko to się tak naprawdę liczy.
W ostateczności pozostaje nam wsparcie się sprzętową korekcją basu. Ale i tu miała miejsce pozytywna obserwacja – przez większość przebiegu korekcyjnego, SVENom udawało się uniknąć rezonansów obudowy, dramatycznych szumów turbulencyjnych z malutkich portów BR, a także ogólnej sztuczności wprowadzanych zmian. Faktycznie więc można powiedzieć, że korekcja jest w tym wypadku korekcją, a nie szybkim i łatwym sposobem na nabrojenie w ustroju dźwiękowym. Pochwała to tym większa, że większe i droższe głośniki SVENa potrafiły mieć z tym zdumiewająco znacznie większe problemy. Zupełnie jakby nad każdą parą pracowała inna osoba i miała swój własny pomysł na dźwięk.
Średnica
Szara eminencja tych głośników. Tony średnie prezentują się przede wszystkim neutralnie i w pewnej części responsywnie względem tonalności sprzętu źródłowego. Na ogół spodziewam się więc, przynajmniej znając specyfikę wielu kart dźwiękowych i układów zintegrowanych, że będzie z takoch urządzeń troszkę jałowo. Fani wypełnienia średnicowego mogą poczuć tu pewien zawód, ale jeszcze nie ma tragedii.
Głośniki unikają efektu pogłosowości średnicy, jak też „zakocykowania” lub spowolnienia. Całość ponownie w rytm basu znajduje się znów po szybszej i jaśniejszej stronie. Dlatego też ewentualne dociążenie średnicy uzyskać powinno się poprzez zastosowanie źródła cieplejszego, albo chociaż pozycjonującego średnicę bliżej słuchacza. Dobrym przykładem takiego sprzętu są starsze E10 Olympus, ale też współcześnie oferowane SMSL M2 6th Anniversary czy nieprodukowany AIM SC8000. Pewne efekty w tą stronę uzyskamy także z Prodigy Cube z wymienionym wzmacniaczem operacyjnym na coś pokroju np. OPA2604 lub droższego SS V5i, ale w tym ostatnim przypadku, przy całej mojej sympatii do tych kości, inwestycja tylko podle SPS-707 będzie mało rozsądna i beneficjentami musiałyby być jeszcze słuchawki. Wtedy dwie pieczenie na jednym ogniu miałyby znacznie większe uzasadnienie.
Góra
Sopran to definitywnie punkt tego programu. Serwowany jest z wyraźnym naciskiem na detal i czytelność. Pokazuje bardzo dużą ilość informacji i przy bardziej odsłuchu na osi uszu potrafi miejscami wręcz przesadzić. Głośniki prezentują ponadto dosyć nosowy jej charakter, ale uspokaja się on wraz z poprzednią obserwacją w sytuacji, gdy oś odsłuchu znajduje się poniżej poziomu naszych uszu. Wskazywać na taki sposób użytkowania mogłoby chociażby umieszczenie panelu sterowania na górnej ściance.
Gdy głośniki ustawimy tym samym pod siebie, np. bezpośrednio na stole, na którym pracujemy, całość ulega normalizacji i wyrównaniu. Nadal słychać natywne ułożenie planów w kierunku ekspozycji sopranu, ale i nosowości ubywa, i wektor nie jest już tak agresywnie skierowany. Oznacza to, że przetworniki wysokotonowe zostały osadzone tu z dużą zależnością kierunkową i położeniem względem osi uszu możemy dodatkowo modulować charakterem góry. W pewnym stopniu oczywiście.
Scena
Spośród paru modeli tej marki, jakie miałem okazję testować, SPS-707 okazały się być najbardziej scenicznym modelem. Scena jest tu kreowana zadziwiająco poprawnie, bardziej na boki, w obrębie typowej elipsy, mniej do przodu, a najmniej do tyłu. Ale i to wystarcza, aby słuchacz uniknął przemożnego wrażenia, że każdy z głośników próbuje w niego zwymiotować dźwiękiem bez żadnego ładu i składu oraz rozmieszczenia w przestrzeni. Nawet w droższych modelach miałem często wrażenie, że przetworniki zachowują się niczym soniczna katapulta.
707 trzymają cały obraz jeszcze jako tako w ryzach i ponownie powiedzieć muszę, że jak na tak niską półkę cenową sprzęt faktycznie stara się rzetelnie wywiązać z postawionego mu zadania. Scena ma w sobie trochę przebłysków, co może dodatkowo pozytywnie zaskoczyć z tak malutkich głośników. Na 1-metrowej bazie w układzie złotego trójkąta efekty myślę powinny być dla Państwa spokojnie satysfakcjonujące.
Całokształt
Patrząc na SPS-707 z perspektywy ogólnej, definitywnie nie jest to wcale taki zły sprzęt, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego cenę i fakt, że to zestaw aktywny. Brzmieniowo głośniki są zorientowane na neutralnie i równe brzmienie, ale odchodzą od faktycznej neutralności chociażby bardzo czytelnym sopranem i szybszym basem. To nad nim potencjalny nabywca będzie musiał w razie potrzeby troszkę popracować. Mają w sobie jednak sporo cech głośników droższych, jak również aspektów ogólnie akustycznych, jakie mogą osiągać większe i bardziej dopracowane jakościowo konstrukcje. Oczywiście nie mają one żadnego przyłożenia do drogich i pełnowymiarowych kolumn, ani też rasowych monitorów studyjnych, ale kto poważny przykładałby do nich taki punkt odniesienia? To tak jakby słuchawki za 100 zł z marketu porównywać np. do HD700, a więc totalny absurd. Wspominam o tym dlatego, że ostatnio mnożą się co rusz pytania, w których pytający ma jakoby cichą nadzieję usłyszeć, że to sprzęt-morderca audiofilskich urządzeń za grube tysiące. Nie inaczej niestety jest w głośnikach.
Dlatego też uczulić chciałbym co bardziej nadgorliwych w zapędach czytelników, że należy cały czas mieć w głowie przedział cenowy, na jakim pracujemy, aczkolwiek niech nie będzie to też dla SVENów usprawiedliwieniem. W sumie i tak nie musi, ponieważ sprzęt zaprezentował się naprawdę nie najgorzej. Nie czułem tego przy niektórych ich konstrukcjach, ale akurat w tym modelu grała mi każda jego złotówka tak, jak mogła.
Głośniki w trakcie odsłuchów pokazały, że prócz standardowej, równej prezentacji, zyskują całkiem wyraźnie z bardziej muzykalnego oraz średnicowego sprzętu, takiego jak SMSL M2 czy AIM SC8000. Mają jednak swoje ograniczenia w zakresie skalowania w górę, a co pokazać zdążył mój obecnie standardowy zestaw testowy złożony z potężnie doinwestowanej karty Essence STX oraz NuForce HAP-100, który występował tu w roli przedwzmacniacza cyfrowego. Owszem, czuć było pewne przebłyski w sposobie grania SPS-707, ale w żadnym wypadku nie na tyle wyraźne, aby zgadnąć, że różnica między obydwoma przytoczonymi układami, a torem wzorcowym, wynosiła aż trzy i pół tysiąca złotych.
Z jednej strony może być to uznane za pewien negatyw, ponieważ ze sprzętu nie wyciągniemy nic konkretnego ponad pewnym pułapem, ale z drugiej jest to też i swego rodzaju pozytyw, że głośniki dosyć szybko osiągają swoje optimum i nie skalują się przeraźliwie w dół wraz z degradacją jego klasy. Przy kwocie niecałych 300 zł jest to zresztą dosyć spodziewany rezultat i naprawdę ciężko mieć im to za złe. SPS-707 są więc bardziej sprzętem wydaje mi się typu klasycznego „plug and play”, celującego w użytkownika o dosyć dużym stopniu wygodnictwa, preferującego łatwy i prosty sprzęt, przy którym nie trzeba specjalnie główkować w zakresie uzyskiwania specjalnego efektu na skali klasowości. Jeśli tak w istocie jest, to SVENy pod postacią tego dokładnie modelu można spokojnie wskazać jako warty odsłuchania.
Dopłacać, oszczędzać, iść w coś innego?
Mam świadomość, że mimo wszystko nie uda się uniknąć pytań „co lepsze”. Nigdy, ani w tej recenzji, ani w następnych, bez względu czy mówimy tu o głośnikach, czy słuchawkach. Mnogość tychże pytań już w zakresie słuchawek jest dla mnie przyznam coraz bardziej trudna i czasochłonna, zwłaszcza gdy osoba pytająca liczy na to, że zdecyduję za nią lub zadeklaruję się w sposób bezwzględny. Ogromnie dziękuję za Państwa zaufanie co do moich kompetencji, ale niestety na większość takich pytań nie mam szans udzielić bezpośredniej i jasnej odpowiedzi, chyba że pojedynek coś kontra coś jest faktycznie zero-jedynkowy i nie pozostawiający wątpliwości.
Niemożność bierze się z bardzo prostego faktu subiektywności opinii i kompletnie różniącego się podejścia każdego użytkownika do chociażby kwestii ilości basu, czy jakiegokolwiek innego aspektu sonicznego. Pytania więc w stylu „czy będę z nich zadowolony” naprawdę będę zmuszony po prostu zostawić bez odpowiedzi. A przynajmniej do czasu aż posiądę zdolności jasnowidzenia i kontrolowania umysłu na odległość, aby móc się wczuć w cudze uszy i cudzy gust. Jedyne więc co mogę zrobić, to spróbować przewidzieć część dylematów i zaadresować Państwa wątpliwości już na etapie recenzji – stąd chociażby wskazówki co do źródła docelowego.
Pytanie czy dopłacać do czegoś droższego, albo może oszczędzić i kupić coś tańszego, wiąże się bezwzględnie z Państwa rozrachunkiem i podjętą na jego bazie decyzją. Przede wszystkim należy rozejrzeć się za najsensowniejszą konkurencją SPS-707, jaką mamy w tej cenie. Opcje są więc takie:
– oszczędzamy i kupujemy np. tańsze Microlaby B73 lub 77,
– dopłacamy do Edifierów 1280,
– rezygnujemy z zakupu na rzecz słuchawek,
– próbujemy szczęścia z zestawami pasywnymi po dopłacie.
Ostatnia opcja znalazła się tu nie bez powodu, ale wynika ona po prostu z faktu, że w tak niskich cenach zakup słuchawek na ogół jest w stanie zaoferować wyższy poziom dostań dźwiękowych. SPS-707 co prawda również mają się czym obronić, jak też i nadrzędnym faktem, że nie jest to sprzęt zakładany na głowę, a coś, co wygodnie stoi przed nami na stole.
Dopłata do modelu 1280 będzie realna dla osób, które będą w stanie wydać na głośniki więcej. Edifier prezentuje tu bardzo podobny kierunek do 707, również stojący po stronie większej analizy, po prostu trochę lepiej zrealizowanej. Dlatego też jeśli nie stać nas na 1280, ale chcemy podążać tym kierunkiem konsekwentnie, SPS-707 będą świetną tańszą alternatywą.
Microlaby B73 i 77 mają z kolei swoje mocne strony w niższej cenie, ale też i trochę innym brzmieniu, bardziej muzykalnym i – tak jak w przypadku modelu 77 – również i basowym. Tu już gust będzie decydował, choć mimo wszystko dawałbym nadal SPS-om pewną przewagę w postaci trochę lepszej jakości ogólnej dźwięku oraz możliwości, które się za ich strojeniem kryją. Ale tak jak mówiłem, proszę pamiętać, że to kwestia strasznie indywidualna.
Ostatnia opcja jest najdroższa i tu już szczęście może się od nas najczęściej odwrócić, jeśli będziemy próbowali go z modelami używanymi za grosze. W zakresie nowych rozwiązań pasywnych, pozostają nam opcje wyraźnej dopłaty do kolumienek pokroju recenzowanych ostatnio E-MU XM7 czy nawet i Yamah NS-333, o których od dawna zresztą nie pisałem. E-MU są tu fajnym przykładem, ponieważ w cenie ok. 500 zł są najbliżej, aczkolwiek musimy doliczyć tu jeszcze koszt samego wzmacniacza kolumnowego. Sumarycznie owszem mogą dać nam więc większe możliwości od SPS-707, ale za znacznie większe pieniądze, także alternatywa to, choć znacznie bardziej neutralna od SVENów i grająca równiej przy wyższej jakości dźwięku, nie jest w praktyce żadną alternatywą, a jedynie zwykłym dołożeniem do wyższej półki. Znów więc punkt dla SVENa i towarzystwa, jeśli w portfelu gości nam pustka.
Podsumowanie
Tym razem recenzja była szybka, zwarta i konkretna, ale powodem ku temu było po prostu bardzo szybkie dojście z testowanymi głośnikami do ładu, jak również pewne specyficzne podejście użytkowników takich głośników do tematu ich wyboru. Stąd moja intencja utrzymania bardzo skonkretyzowanej formy, bez specjalnych ucieczek od tematu przewodniego, a co mam nadzieję okazało się dla Państwa pomocne w szybkim rozeznaniu z czym tak naprawdę mamy tu do czynienia.
Brzmienie SPS-707 jest równe, bardzo poprawne, łatwe w zrozumieniu z powodu stosunkowo dużej przewidywalności, choć na całe szczęście znajduje się ono po tej drugiej stronie medalu – nie zamulonej i zapiaszczonej, a bardziej czytelnej i pozbawionej pokątnego skrycia, aby tylko nie ukazać swojemu posiadaczowi ogromu słabości, jakie w nich drzemią. Choć sam z wielu względów unikam tak niskich przedziałów cenowych, nie mogę jednocześnie odmówić SVENom przebłysków i szansy na duże spełnienie oczekiwań, jakie potencjalny nabywca mógłby przed nimi stawiać. Oczywiście o ile realnie podchodzi do takich konstrukcji i nie spodziewa się jakości zbliżonej do profesjonalnych monitorów studyjnych ani basu mogącego służyć za substytut materiału wybuchowego używanego do wyburzania budynków. Wciąż są to zwykłe głośniki komputerowe i tak też należy je postrzegać.
Jednocześnie SVENy sprawiają z tego względu pozytywne wrażenie konstrukcji, w której producent starał się nie potraktować żadnej rzeczy po macoszemu (może za wyjątkiem pilota). Szybki i w miarę dokładny bas, który nie boi się wbudowanej korekcji, neutralna i reagentna z torem średnica, czytelna góra o nosowym wydźwięku, spokojnie satysfakcjonująca scena, a to wszystko w bardzo przystępnej jak na taki pakiet cenie. W zakresie budżetowych głośników może być to więc interesująca alternatywa dla B73, B77 czy też na swój sposób ucieczka od droższych konstrukcji Edifiera, również mających łatkę głośników analitycznych.
Głośniki na dzień pisania recenzji można nabyć w cenie ok. 290 zł. (sprawdź dostępność i najniższą cenę)
Zalety:
- bardzo małe gabaryty
- kompletne okablowanie dodatkowe
- absolutnie wystarczające wyposażenie w złącza i funkcjonalności
- pilot zdalnego sterowania
- możliwość podłączenia aż trzech źródeł dźwięku
- czytelne i szybkie brzmienie na planie wznoszącym o zadziwiająco poprawnych parametrach akustycznych
- pozytywnie zaskakująca scena
- średnica stosunkowo reagentna ze źródłem
- dobra odpowiedź na wbudowaną korekcję przez większość przebiegu
- całkiem rozsądnie skalkulowana cena
Wady:
- bas najczęściej wymagać będzie podkręcenia
- trochę nosowy sopran sporadycznie lubi zrobić się „gorący”, zwłaszcza gdy siedzimy bezpośrednio na wprost głośników
- pewne zastrzeżenia co do jakości spasowania elementów ze sobą
- trochę słabej jakości pilot
- przednie panele bardzo podatne na zakurzenie i zarysowania
Serdeczne podziękowania dla firmy MOZOS za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów
Witam serdecznie, jak ma się zestaw EMU XM7 do tannoy m1? Pozdrawiam 🙂
Witam Panie Tomaszu,
Recenzja tyczy się zupełnie innych głośników, zaś XM7 były tu tylko modelem konfrontowanym porównawczo, mającym swoją własną recenzję wraz z „kartą” Creative X7. Jeśli wszystko będzie rozstawione tak jak być powinno, to Tannoye będą bardziej muzykalne od XM7 i z mniej zaznaczoną górą.
Pozdrawiam.
Nie wiedziałem, że Finlandia leży za wschodnią granicą, chyba że przebywa Pan w i pisze z okolic koła podbiegunowego w Szwecji. Rosyjskie opakowanie i dokumentacja papierowa wynikają z faktu, że Federacja Rosyjska jest największym odbiorcą, ale nie producentem tego sprzętu. A recenzja przyzwoita, nawet bardzo.
Gdy recenzja powstawała, nie było to aż tak oczywiste. Dopiero teraz producent dorobił się własnej strony z czytelną informacją na ten temat. Dziękuję za subtelne zwrócenie uwagi.
Witam, czy jest jakaś różnica w jakości dźwięku pomiędzy głośnikami z recenzji czyli SVEN SPS-707 a modelem SPS-721 gdyż zastanawiam się nad kupnem jednego z nich. będę wdzięczny za jakiekolwiek informacje.
Pozdrawiam
Witam Panie Tomaszu,
Nie testowałem drugiego z wymienionych modeli nawet przelotnie, toteż nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Zakładałbym jednak w ciemno że różnica będzie miała miejsce. Kwestia tylko w którą stronę.
Pozdrawiam.
Witam serdecznie jak Pana zdaniem wypadają te głośniki na tle Fendy R30BT czy jest jaka znacząca różnica?
Pozdrawiam
Witam Panie Darku,
Recenzja Fend jest akurat na blogu i powinna całkiem sprawnie dać odpowiedź na to pytanie. Zwłaszcza że jak pamiętam czyniłem tam trochę porównań między nimi w tamtym tekście. Na pewno Fendy będą przyjemniejsze, jeśli pyta Pan o tonalność.
Pozdrawiam.