Recenzja głośników Edifier S2000MKIII

Recenzja modelu S2000MKIII jest ostatnią z pakietu trzech, jakie w jednym ciągu miałem okazję popełnić. Za każdym razem poznawane były tylko jedne głośniki, tj. nie było sytuacji, że zapoznałem się ze wszystkimi głośnikami jednocześnie i wyważałem ich recenzje między sobą. Wszystko było tu robione na surowo, na żywioł. Z reguły i tak bowiem, jako potencjalni nabywcy, nie mamy możliwości odsłuchu głośników jednocześnie lub bezpośrednio w sklepie przed zakupem i najczęstszy scenariusz to po prostu zamawianie kolejnych konstrukcji po kolei w ramach jednego, określonego budżetu. W przypadku Edifiera poszedłem więc scenariuszem klasycznego skalowania pozycji względem cennika i testowania głośników wedle ceny, od najtańszych, do najdroższych, emulując jakoby w ten sposób użytkownika zdecydowanego na określone konstrukcje, ale nie wiedzącego ile należy wydać, by osiągnąć należyty poziom jakościowy. Jednym z takich zestawów, nota bene najdroższych w tymże eksperymencie, są właśnie wspomniane S2000MKIII.

W zestawie dostajemy wszystko to co w R1850DB, ale z lepszym pilotem i bardzo grubym kablem łączącym.

 

Dane techniczne

  • Typ głośników: 2.0
  • Moc (RMS): 130 W (2x 15 W dla przetworników wysokotonowych i 2x 50 W dla niskotonowych)
  • Wejścia: 2x RCA, 1x COAX, 1x OPT
  • Łączność bezprzewodowa: Bluetooth (wsparcie aptX HD)
  • Pasmo przenoszenia: 45 Hz – 40 kHz
  • Odstęp sygnał/szum: =< 90 dB (A)
  • Waga: ok. 20 kg

 

Jakość wykonania i konstrukcja

Już pierwszy kontakt z tymi głośnikami pokazuje, że mamy tu styczność z czymś, co kwalifikuje się na miano prawdziwych, rasowych monitorów aktywnych. Do pełnej rasowości zapewne niektórym będzie brakowało znaczka jakiejś renomowanej manufaktury audio, ale niestety Edifier nie dostarcza żadnych naklejek ani zaślepek, więc pozostaje nam albo załatwić je sobie we własnym zakresie, albo żyć z faktem, że dostajemy „tylko” Edifiera.

Co chcę przez to powiedzieć – że głośniki te, tak całkowicie subiektywnie – wykonano tak ładnie i tak się prezentują, że gdyby miały na sobie logo innej firmy, niejeden by uwierzył, że to jej faktyczna robota. Kto wie, może znajdą się amatorzy rebrandingu, którzy po zakupie będą bawić się w takie przeróbki?

Głośniki S2000MKIII wykonano bardzo estetycznie.

Głośniki wykonano jak już pisałem fantastycznie. Absolutnie nie mam żadnych uwag co do jakości wykonania, ale też i wspomnianej ładnej dla oka stylizacji. Praktycznie wszystko co mamy w S2000MKIII jest obecne w S880DB czy R1850DB, aczkolwiek nie są to głośniki wprost identyczne. Po S880 odziedziczyły ogólną jakość wykonania, usytuowanie paneli bocznych (aczkolwiek przy bliższych oględzinach widać wyraźnie punktowość wydruku na fornirze i że nie jest to prawdziwe drewno), wyprowadzenie portów BR z tyłu. Po R1850DB odziedziczyły bardzo delikatne pochylenie całej konstrukcji, obecność maskownic (względem S880) oraz zapożyczony niemal kompletnie panel tylny wraz z identycznymi pokrętłami i pakietem wejść audio. Niemal, bowiem zmiłowano się nade mną i wreszcie pomyślano, aby dać regulację głośności jako pierwszą gałkę od góry. Mówiłem, że nie jest to takie trudne.

W S2000MKIII wreszcie pojawiły się na powrót maskownice, choć nie chronią specjalnie przed kurzem.

Większość opcji jednak będziemy i tak realizowali za pomocą dołączonego do zestawu pilota, tym razem w formie standardowego, smukłego, zasilanego dwiema bateriami AAA. Są one od razu w zestawie, tak jak praktycznie wszystkie kable i akcesoria niezbędne do uruchomienia głośników. Oczywiście tradycyjnie bez kabla koaksjalnego. Ich jakość jednak nie zmieniła się i w zasadzie we wszystkich trzech konstrukcjach głośnikowych mamy te same kable, poza łącznikiem między kolumnami. W S2000MKIII jest on najgrubszy i najsolidniejszy, co się chwali. Reszta jest traktowana jak mniemam jako uniwersalny i dołączany wszędzie pakiet na odczepnego. To też wskazuje na to, że głośniki są za każdym razem faworyzowane na rzecz użytkowania via Bluetooth (z aptX HD) albo S/PDIF (maksymalnie 24/192).

Przetworniki wysokotonowe mają siatkę zabezpieczającą z widoczną cewką oraz dyfuzor.

Bardzo miłym dodatkiem jest pełny wyświetlacz cyfrowy z funkcją automatycznego przyciemniania się. Szkoda że nie można sterować owym przyciemnieniem jak w niektórych urządzeniach, ale wreszcie możemy zobaczyć jakie mamy aktywne wejście audio, jaką ustawiamy głośność, jaki tryb DSP jest aktywny.

Panel tylny jest identyczny jak w R1850DB.

Oczywiście nie znaczy to, że głośniki są bezbłędne i perfekcyjne. Wad nie będzie wiele, ale kilka zwróciło moją szczególną uwagę:

Kabel zasilający znów jest przymocowany na stałe. Życzyłbym sobie odpinane okablowanie na IEC 320 albo nawet na zwykłej „ósemce”. Po prostu dla własnej wygody lub możliwości dobrania dłuższego kabla.

Pauza między przełączaniem się na źródłach jest zbyt duża. Trwa ok 4-5 sekund, nie wiem z jakiego powodu. Utrudniało to trochę testy A-B między źródłami, ale w standardowym użytkowaniu nieco irytowało, jeśli korzystało się bardzo często z dwóch różnych źródeł sygnału.

Maskownica prawej kolumny lubi blokować wizualnie wyświetlacz, jeśli na głośniki patrzymy pod ostrym kątem z góry.

Głośniki mają bardzo duże porty BR z tyłu.

Głośniki posiadają coś, co w pierwszej chwili wydawało się domyślnym trybem bez DSP, który aktywowany jest wyłącznie po uruchomieniu głośników. Zmiana trybu DSP może odbywać się pilotem i nie jest później możliwy powrót do trybu domyślnego inaczej, jak poprzez cykl wyłączenia i włączenia ponownie. Będę na ten temat się jeszcze dodatkowo rozwodził przy okazji opisu dźwiękowego. Bardzo pomocne okazały się przy tym pomiary, ponieważ w przeciwnym wypadku wypisałbym w recenzji nieprawdę i to tylko z faktu, że nie wykonałem czynności w odpowiedniej kolejności tuż po kolejnym z rzędu uruchomieniu głośników.

Boczne forniry mają estetyczne wcięcia.

Sam pilot jest o dziwo średniej jakości. Wykonany z taniego plastiku i z przeciętnie widocznymi etykietami. Nie jest to dramat w żaden sposób, bo sprawuje się jak każdy pilot i jest i tak o niebo lepszy od zwykłych prostych „naklejkowców”, ale odróżnia się mimo wszystko od samych głośników. Otwieranie pojemnika na baterie musi odbywać się kciukiem i w odwróconej pozycji. Same głośniki sygnał z pilota zbierają bardziej od frontu, toteż kąty nie są aż tak duże.

Pilot ma te same funkcje co w S880DB, z tym że jest w formie tym razem klasycznej.

Poza tym nie stwierdziłem żadnego innego problemu – ani z szumem, ani ze strzelaniem, ani z terkotaniem, ani temperaturą, niczym. Tym samym bez zbędnej zwłoki możemy ruszyć dalej.

 

Analiza pomiarowa

Na wykresie poniżej przedstawiłem pomiar wszystkich trybów DSP wykonany identyczną metodą co w przypadku S880DB, a więc skalibrowanym, kierunkowym mikrofonem pomiarowym w wolnym polu akustycznym, ale w warunkach typowo użytkowych, choć oczywiście z ekranami antyrefleksyjnymi. Widzę, że ta metodologia sprawdza się, toteż będę starał się ją stosować także w przyszłych recenzjach głośników regularnie.

Ciekawostką, która od razu rzuca się w oczy, jest punkt ok. 215 Hz. To właśnie tam zbiegają się wszystkie tryby DSP, tworząc wspólny punkt zborny. Widać wyraźnie, że to od niego następują modyfikacje tonalności aplikowane przez DSP głośników i są one generowane dosyć jednolicie, choć też nie zawsze. Nie ma tak, że zawsze podnosi się lub maleje natężenie basu całościowo lub reszty średnicy+góry całościowo i przykładem tego jest tryb Vocal, który posiada aż kilka obszarów wspólnych, identycznych z domyślnym trybem Classic. Do pomiarów będę jeszcze nawiązywał podczas dokładniejszej analizy dźwiękowej.

 

Jakość dźwięku

Pierwszy kontakt, a raczej pierwsze wrażenie styczności z tymi głośnikami, nie było mylące. One nie tylko wyglądają na rasowe monitory aktywne, ale tak też się zachowują. Kontakt więc był pozytywny, miejscami bardzo pozytywny, bo będący mieszanką najlepszych cech R1850DB i S880DB. Jakość wykonania i wyposażenie zaczerpnięte z S880, ale brzmienie budowane na planie R1850DB, a nie R1280DB, co mi osobiście bardziej się podoba. Co śmieszniejsze, recenzję S880 pisałem bez rozpakowania S2000 i życzyłem sobie w niej, aby 880-tki miały ten sam fundament co 1850. I udało się niczym ślepej kurze ziarno trafić w dokładnie taką sytuację, choć przez brak odpinanego kabla czy USB – też niekoniecznie.

Dźwięk niemniej jest jak pisałem mieszanką – co do zasady przynajmniej – obu wymienionych modeli, gdzie mamy zachowane mniej więcej granie R1850DB i to na nim budowane są strojenia DSP, a także podniesione to wszystko jest do jakości przewyższającej je oraz S880. Zaryzykuję stwierdzenie nawet, że to brzmienie sumarycznie o jakości jak oba modele razem wzięte, przypominające bardzo dojrzałe kolumny salonowe.

Wykres powyżej pokazuje porównanie S880DB do S2000MKIII. Dla osób mających problemy z odczytaniem wykresu w takiej formie, zastosowałem bardzo duże wygładzanie, które pozwala na dokładniejsze zwrócenie uwagi na różnice i atuty jednego modelu nad drugim.

Ciemniejsza kreska to S2000. Jasna szara to S880DB. Różnice to mocniejszy, mniej twardy bas w S2000 (wyraźnie szybsze wzbudzanie się basu, obecność z większym natężeniem w obszarze aż do 80 Hz względem 880, słabszy nacisk na wyższy bas i niższą średnicę 90-200 Hz), troszkę większą obecność w średnicy (nieco mocniejszy przebieg w 1-3 kHz) i cieplejszą górę (dwa dołki w 4,5 kHz oraz 8 kHz, tu układające się w mocno uśredniony przebieg).

Wykres całkowicie pokrywa się z moimi wrażeniami odsłuchowymi, co dobrze wróży w ewentualnych porównaniach wykresów głośników w przyszłości, pozwalając na przewidywanie tonalności sprzętu nie mając go pod ręką do porównań bezpośrednich A-B.

 

Szybki przegląd trybów DSP

Tryb Monitor odwrócono z trybem Vocal i tym razem moim ulubionym trybem DSP był definitywnie ten ostatni. W przeciwieństwie do S880, każdy inny tryb miał w sobie coś, co mi nie do końca pasowało. Tam jakoś lepiej to wszystko współgrało, podczas gdy tutaj albo przeszkadzała mi nieco góra w trybie Dynamic, która stawała się nieco za sucha, choć czytelna i na pewno z szansą na dobre efekty u użytkownika docelowego lubiącego takie granie, albo tryb Monitor był zbyt ciepły i lekko przymglony. Super na wieczorne słuchanie, ale wraz z Dynamic nie mający startu do trybu wokalnego, który to wydawał mi się po prostu najrówniejszy i najbardziej otwarty, a wspomniane bardziej V-kowe i nastawione na ekspozycję sopranu (Classic ponownie bardziej stonowany od Dynamic).

Być może jest to pomyłka ze strony Edifiera i coś tu nie działa tak jak trzeba, bo raczej nie jest możliwe, że te dwa tryby cechują się odwrotnością w S880. Tam wokal był trybem faktycznie eksponującym wokal, a co sprawdzałem specjalnie na takich utworach. W S2000 nie ma szans też na to, aby coś było zamienione na pilocie, skoro dysponując wyświetlaczem głośniki pokazują poprawnie wybrany tryb. Najprawdopodobniej jest więc tak jak podejrzewam.

Jak pisałem, moim ulubionym trybem DSP był Vocal. Ale jest (był) poza tym pewien sekret (jak sądziłem) i być może jednocześnie na swój sposób defekt modelu S2000, który ujawnił się krótko po rozpoczęciu testów. W zasadzie był to jednocześnie sekret i defekt – piąty tryb pracy. Po prostu włączamy głośniki i nie tykamy ustawień DSP. S2000 nie zapamiętują bowiem ustawienia z jakim pracowały w przeciwieństwie do S880 i resetują się do jakiegoś własnego trybu bez DSP, nazwijmy go może „czystym”.

Dopiero później okazało się, że nie jest to ani żaden sekret, ani żaden defekt (może poza samym faktem resetowania się), tylko tryb Classic, a co pokazały pomiary akustyczne:

Tryb ten jest bardzo podobny do trybu Vocal, niemal wręcz identyczny, ale bez efektu lekkiego pogłosu na średnicy.

I tak, jak Vocal podoba mi się z gamy trybów DSP najbardziej, tak ogólnie najbardziej widzi mi się właśnie tryb Classic, będący jednocześnie jak się okazuje trybem standardowo aktywowanym w S2000MKIII.

 

Tryb Classic (domyślny)

Głośniki są w tym trybie moim zdaniem najrówniejsze i najbardziej wyważone. Podczas przełączania się między trybami, słychać pośrednie przejście głośników na tryb pośredni, który wydaje się, że jest Classic’iem, a dopiero potem aktywację trybu docelowego. Problemem w tym wszystkim jest jednak to, że głośników nie da się ustawić w tryb DSP inny niż Classic tak, aby głośniki zapamiętały go na stałe. Wyłączając i włączając je ponownie zresetujemy wszystko do ustawienia Classic, bez znaczenia czy zrobimy to na sztywno przyciskiem, czy pilotem.

Można tylko zgadywać czemu głośniki nie zapamiętują ustawień i resetują się zawsze do Classic’a. Cokolwiek by nie było powodem, jest to problem dla osób nie chcących pracować na tym konkretnym trybie, tylko w czymkolwiek innym co oferuje DSP. Tutaj pomocne mogą być konwencjonalne pokrętła regulacji tonalności z tyłu głośników, które są zapamiętywane i aplikowane przy tym cyfrowo.

Osobiście jednak nie musiałem nic a nic w S2000MK3 zmieniać, bowiem jak pisałem brzmienie od startu mi się spodobało dokładnie takim, jakim było, bez żadnych zmian. Dlatego też opis brzmieniowy będzie tym razem skupiał się nie na każdym trybie osobno, bo co do zasady różnice pokrywają się z DSP zastosowanym w S880, ale na trybie kompletnie natywnym, a więc Classic właśnie.

I tak też idąc po kolei…

 

Bas

Serwowany jest obficie i jednocześnie z charakterem zapożyczonym z S880. Łączy w sobie przez to zarówno przyjemne zaokrąglenie, zejście i wypełnienie R1850, jak i rytmikę oraz dokładność S880. To jest dokładnie to, co punktowałem przy S880 – niedostateczny litraż. S2000 nie mają tego problemu. Obudowy są prawie dwukrotnie większe, porty BR są większe i szersze, toteż różnica jest od razu słyszalna względem obu poprzednich modeli testowanych wcześniej.

Można się bardzo miło zaskoczyć jak duże dociążenie drzemie basie w S2000MKIII. Sięgając pamięcią, stawiałbym linię basową S2k ilościowo jedynie poniżej poziomu Solo29, które z racji swojej budowy miały lepsze zejście i potencjał basowy. Oczywiście wymagane jest odpowiednie rozmieszczenie i miejsce z tyłu głośników, aby dać szansę skutecznie pracować kubaturze i konstrukcji obu tych głośników, ale tak samo jak Solo26, Edifiery zachowują odpowiedni balans między mocą a kontrolą.

Będzie to może zaskoczeniem, ale mają sumarycznie więcej basu niż moje podłogowe Q80. Z drugiej strony nie można zapominać, że fizyki od pewnego momentu nie da się oszukać i kubatura tak czy inaczej w każdych monitorach lub ogólnie małych głośnikach będzie aktywowała się na ich niekorzyść. Toteż przy całym ich świetnym wypełnieniu, masywności dźwięków, nasyceniu, kropka nad i nie zostanie postawiona jedynie w całościowym formacie i rozmachu, głównie w zakresie wzbudzania się membran od dołu.

Czy mi to przeszkadza? Nie, bowiem z tym samym problemem borykać się będą w zasadzie każde kolumny i głośniki stereo nie mające subwoofera, a dążenie do posiadania tego „kawałka mięsa ekstra na dole” niekoniecznie jest w muzyce wymagane. W zastosowaniach kinowych może i owszem, ale w muzyce, nawet z konkretnym niskim zejściem (Council of Nine), nie czułem jakiegoś specjalnego niedosytu. Wspominam o tym zaś dlatego, że domaga się tego wyższa półka cenowa. W przypadku niższych modeli głośników, z reguły traktuję to bardziej łaskawszym okiem i nie inaczej było z Microlabami, które wyróżniały się dobrze zrobionym dołem. S2000MKIII bardzo dobrze radzą sobie z tym zadaniem mimo wyższych wymagań z mojej strony i dlatego też myślę, że niskie tony będą tu nawet nie tyle zadowalające, co więcej, bo wprost zaskakujące na plus.

 

Średnica

Tym razem środek pasma, choć wciąż jeszcze nie do końca prezentowany z bliska, jest bardziej dociążony, nasycony, przejmujący charakter po linii basowej i kreujący swoją obecność. Wokal sprawia przez to wrażenie konkretnego, troszkę gardłowego, nadającego smaku całemu utworowi nawet wówczas, gdy wykonawca nie miał takiej intencji i chciał swój głos przed światem ukryć. Jednocześnie tak jak pisałem, nie jest to wpychanie go nam w gardło albo prezentacja stricte nawiązująca do monitorowej średnicy w bliskim polu. Jest tu jak najbardziej normalnie, nie za daleko, nie za blisko.

Osoby chcące sobie troszkę ten zakres wysuszyć mogą to uczynić za pomocą DSP. Uważam jednak, że są to działania inwazyjne i sprzeczne trochę z charakterem nadrzędnym tych głośników, a który zaznacza się na tym etapie w obu przestrzeniach brzmieniowych – basie i średnicy. Po prostu wokal odbieram w S2000 pozytywnie, takim jakim jest. W R1850 był on bardzo podobny, ale nie identyczny i tutaj wydaje mi się, że najwięcej analogii byłoby z Solo26. Czyli muzykalnie, ze smakiem, ale ten krok od nas w dystansie, bez przelewania się, zamulania, wygładzania ponad miarę. Słychać sporo informacji o głosie wokalisty, niektóre problemy także, jeśli istnieją w utworze, ale wszystko to podane jest bardzo po ludzku i w nieinwazyjny, koherentny sposób.

 

Góra

Co najwyżej ona myślałem, że zacznie wyłuskiwać się z wizji spójnego obrazu S2000MKIII, ale i to okazało się niepotrzebnymi obawami. Sopran S2k jest podany również takim ciężkawym trochę charakterem, ale nie ociężale. Także i tutaj czuć, że barwa głośników jest obniżona w stylu troszkę R1850DB, ale znacznie bardziej wspomnianych Solo. Jakby Edifier wzorował się na tych głośnikach wręcz. Wyczuwalne jest jednak przy tym wszystkim staranie do uformowania sopranu z lekkim „efektem pomieszczenia”, który nadaje przekazowi delikatnego pogłosu, ale wzmacnia trójwymiarowość i wprowadza bardzo ciekawy klimat do utworu. Głośniki nie grają przez to płasko, choć nie są też transparentne i pewna maniera – tak jak na basie i średnicy – jest nadal słyszalna.

Gra to więc ostatecznie bardziej bezpiecznie dla utworów, ale z nieukrywanym detalem i charakterem. Głośniki odbiera się przez to sumarycznie jako przechylone na lekką ciepłotę, albo może wręcz jakby standardowy, V-kowy charakter Edifiera został okryty dodatkową warstwą muzykalnego filtru, który całość nasyca, poprawia i wygładza. Zrealizowano to jednak na tyle rozważnie i kompetentnie, że działa to w kompletnie inną stronę efektami i nie dość, że nie brzmi w żaden sposób inwazyjnie, to jeszcze powoduje, że jakiekolwiek dotknięcie DSP narusza ten konstrukt.

Przełączenie się na tryby DSP powoduje w większości przypadków, gdzie sopran jest podkreślany, wrażenie jego sztuczności. Tryb Dynamic, o ile może się podobać, o tyle zawsze miałem wrażenie, że mija się z punktem, w który miał trafić. Nie było to minięcie się znaczne, ale za każdym razem pojawiało się uczucie sztuczności, lekkiej szklistości. Dlatego wszystko co tu opisuję, pochodzi wprost z konkretnego jednego trybu, a nie w formule S880, tj. trybów pojedynczych. Bez pozostałych trzech S2000 słuchało mi się najprzyjemniej i jednocześnie najrzetelniej. No, może z wyjątkiem trybu Vocal, gdzie ingerencje w dźwięk są śladowe. Niemniej wciąż są. Edifier ma tu utkany misternie plan dźwiękowy i to w dosyć delikatnej formie balansu między rejestrami, który warto utrzymać.

 

Scena

Przy wszystkich pozytywnych aspektach tych głośników, scenicznie byłem pod wrażeniem ich możliwości w stopniu największym z całego trio, ale też w kategoriach ogólnych, bowiem żaden zestaw głośnikowy testowany przeze mnie na przestrzeni tego roku nie miał takiej sceny jak S2000MKIII. Ograniczam się do roku, ponieważ to właśnie teraz testy zespołów głośnikowych aktywnych nabrały troszkę tempa i są bardzo fajną odskocznią od słuchawek. Raz na jakiś czas przecież można zgrzeszyć, prawda?

Ale mówiąc całkowicie poważnie, S2000MKIII są jak na razie najbardziej scenicznymi głośnikami takich gabarytów z jakimi miałem styczność. Nie grają aż tak mocno na szerokość jak Q80, ale nadal bardzo szeroko jak na monitory i do tego z bardzo ładną głębią, której z kolei Q80 brakuje przez fakt większej plastyczności średnicy i zastępowania jej inną, bardzo pożądaną przeze mnie cechą. Jak jednak pisałem, S2000 nie są głośnikami bezwzględnie średnicowymi, toteż jest to zdawałoby się naturalna tego konsekwencja.

Tymczasem to tylko pozory.

Aby głośniki zagrały w tak przestrzenny sposób, trzeba się producentowi postarać. Edifier stara się, a jego głośniki renderują scenicznie dźwięk bardzo dobrze w zasadzie w każdym kierunku, wliczając w to przejścia międzyosiowe. Choć np. Solo29 także grały w tym względzie bardzo dobrze i scenę miały również konkretną, to Edifiery kreują ją lepiej oraz na jeszcze większym planie.

 

O dźwięku całościowo

Jeśli więc miałbym wskazać najmocniejsze punkty S2000MKIII, definitywnie będą to:

  • bas,
  • muzykalny charakter ogólny,
  • scena.

Te trzy elementy definiują według mnie istotę grania tego modelu. Wielokrotne ulepszenie R1850DB i rozwinięcie ponad Solo26, zmieszane razem z elementami S880DB i wydane w bardzo estetycznej formule. Choć dawniej podchodziłem nieufnie do tych głośników na zasadzie ogólnego sceptycyzmu wobec droższych konstrukcji tego typu i tylko z faktu komputerowego rodowodu, tak widocznie jestem tym biblijnym Niewiernym Tomaszem, którego trzeba przekonać usadziwszy przed sprzętem. Dlatego też – wbrew powszechnie panującej modzie – staram się unikać dywagowania na temat rzeczy, których nie słyszałem, nawet jeśli jestem o to proszony, lub wręcz wprost atakowany za niespełnienie takiej prośby. S2000MKIII są tu świetnym przykładem na to, jak można być – użyję zapożyczenia z angielskiego – zbiasowanym przed nawet jakimikolwiek odsłuchami i patrząc tylko na ogólną konwencję oraz cenę. Stara zasada więc, że jak człowiek sam nie posłucha, to się nie dowie. Oczywiście tyczy się ona także i niniejszej recenzji, dlatego jak zawsze zachęcam do odsłuchów samodzielnych, gdy tylko są możliwe. Mój blog ma za zadanie wskazać ciekawe moim zdaniem produkty dostępne u nas na rynku, ale – no właśnie – moim zdaniem i jedynie wskazać na zasadzie sugestii na bazie tego, co na moje skromne uszy gra miło i przyjemnie. Czy dokładnie tak samo będzie po zakupie? Nie wiem. I zakładać można spokojnie, że będą różnice. Inne pomieszczenia, inny sprzęt towarzyszący, inne oczekiwania. Osobiście szukam w dźwięku konkretnych rzeczy. Wiele z nich już znalazłem, toteż moje poszukiwania nie są już tak intensywne, nie są kreowane na zabój, mogę pozwolić sobie na ten luksus spojrzenia na sprzęt z perspektywy spokojnej i przede wszystkim opartej na doświadczeniu. Spokój i doświadczenie są tym, czego natomiast bardzo brakuje w tym hobby. Pierwsze wynika z drugiego, a drugiego nigdy za wiele.

Wracając do sedna, Edifiery są „bardzo fajne” i to określenie mi do nich w sumie chyba najbardziej tu pasuje. Bardzo fajnie się z nimi pracuje, rozstawia, użytkuje. Choć forsują za każdym uruchomieniem konkretne ustawienie DSP i uniemożliwiają potem powrót do ręcznie zdefiniowanego stanu rzeczy gdy zostanie wykonany cykl uruchomieniowy, ich natura jest na tyle specyficzna, że każdy inny tryb DSP wprowadza z reguły więcej sztuczności niż przyjemności, moim subiektywnym zdaniem i głównie w tamach tego konkretnego modelu głośników. Przypomnę, że z S880 nie miałem takiego wrażenia, może przez ogólnie V-kową jego naturę, a także ustawienie w standardzie trybu Monitor. Zakładając, że nikt nie zmieniał tegoż ustawienia przed dostarczeniem głośników i faktycznie było ono tym właściwym domyślnym. Czemu w S2000MKIII domyślny tryb to Classic? Trudno powiedzieć. Znów nie pozostaje mi nic innego jak bawić się w zgadywanie, ale też nie chcę tłumaczyć producenta z jego poczynań, bo nie taka jest moja rola. Występuję tu wyłącznie w roli konsumenta, który krytycznie ocenia to, co otrzymuje w pudełku.

Nie wyklucza to jednak tego, że domyślać się niektórych rzeczy mogę. Albo sobie wprost pospekulować na bazie tego co słyszę. I tak też w S2000 producent zdaje się, że postanowił wszystkie elementy dźwiękowe zestroić w jedność tylko w określonej konfiguracji i postawić wszystko na konkretne ustawienie DSP. Wszystkie inne tryby, o ile w S880 traktowałem jako bardzo fajny dodatek skutecznie zwiększający uniwersalność i elastyczność tamtych głośników, o tyle tutaj nie mogłem pozbyć się wrażenia, że potraktowano go jako rzecz bardziej eksperymentalną i opcjonalną. R1850DB nie posiadały DSP, a zwykłą equalizację (S2k również ją mają) i dawały sobie świetnie radę. Także choć płacimy w S2000 za ten dodatek, może niepotrzebnie, to egzystuje on w nich i czy nam się to podoba czy nie, mamy go jako opcję pod ręką w każdej chwili.

Zachęcam jednak do korzystania z S2000 w trybie nominalnym, tj. Classic. Cały dźwięk jest wtedy delikatnie przechylony na ciepłotę wynikającą z natywnego charakteru przetworników i końcówki mocy, z dociążonym i bardziej gardłowym charakterem, sprawiającym przyjemność, ale i generującym dużą uniwersalność. Czuć zacięcie do typowej Edifierowej V-ki, ale nie jest ono przemożne i wszystko sumarycznie płynnie ze sobą koreluje. Dwa charaktery w jednych paczkach jednocześnie.

Sprawdzałem z Edifierami dużo utworów, tych nagranych lepiej i gorzej, a także strumieniowe audio z YT, które notorycznie błyszczy kompresją i artefaktami. „Eski” ze wszystkim sobie poradziły. Nie było tu wybrzydzania, kapryszenia. Nawet na rozstaw zdają się znacznie mniej wrażliwe, niż S880 czy R1280DB. Obie te pary głośników wymagają dużej świadomości od użytkownika co do rozstawu i akustyki, a to kompletna pomyłka jeśli chodzi o koncepcję.

Przy całym szacunku do użytkowników, wielu z nich nie wie nawet jak je podłączyć, mimo dołączenia do zestawu instrukcji w języku polskim. Naturalnie nikt nie rodzi się omnibusem i nie jest problemem, że czegoś się nie wie, nawet w zakresie rzeczy elementarnych, ale producent musi w swoich projektach to uwzględniać i nie może wydawać na rynek głośników, które swoimi wymaganiami co do rozstawu potrafią przebić nawet średniej klasy zestaw pełnowymiarowy z prawdziwego zdarzenia. A przecież przy rozstawieniu pełnowymiarowych systemów kolumnowych i poważniejszych monitorów jest tyle wątków i dyskusji na sieci. Był to moim zdaniem ogromny błąd przy wspomnianych R1280DB, które powodowały tak wiele problemów, że notorycznie generowały frustrację i równie emanujące nią komentarze osób niezadowolonych. Co ciekawe, niektóre osoby publikowały zdjęcia głośników zamontowanych i rozstawionych tak, że niewiele modeli byłoby w stanie sobie w takich warunkach poradzić. Wciśnięcie gdzieś między książki, na regałach, poza bazą, na różnych wysokościach, zwrócone w różne strony, na parapecie okna…

S880 są bardziej wybaczające, ale nadal wysoce wrażliwe na rozstaw, który wynika z oszczędnej kubatury i ryzykownego, acz ciekawego podejścia do tematu. S2000 natomiast są takim paradoksem, bo o ile obracają się nadal w pryncypiach poprawnego rozstawu i podstaw akustyki pomieszczenia, o tyle nie robią tego na zasadzie konieczności dopasowywania wszystkiego niczym do linijki. Jak odległość od ściany będzie wynosiła 0,5 m, a przy drugim kanale 0,6 m, to nic się nie stanie. Jeśli głośniki będą miały dookoła mniej miejsca, to również nic aż tak strasznego nie powinno się stać, nie licząc zachowania się portów BR. Z naciskiem na „nie powinno”. Da się bowiem te głośniki zadławić i rozstawić źle. Ale tu już zostawię całą przyjemność użytkownikowi docelowemu, bowiem moim zdaniem wystarczy, że będą zastosowane podstawowe jak pisałem prawidła akustyki, a będzie dobrze.

Nawiązując do tegoż słowa, S2000MKIII sprawiły sobą wrażenie głośników po prostu grających i po prostu – no właśnie – dobrze. Nie silą się na udawanie czegoś, czym nie są. Nie próżnują też i ochoczo pokazują swój potencjał. Nie generują mam wrażenie specjalnego stresu i problemów z rozstawem i podłączeniem, a użytkować je można o każdej porze dnia i nocy ze względu na przyjemne i kompetentne strojenie oraz wysoką jakość ogólną. Nawet DACa specjalnie nie trzeba, ponieważ głośniki mają go wbudowanego i to bardzo dobrej jakości. Jeszcze do tego wygodny pilot i wyświetlacz… Jeśli tak to wszystko zebrać i podsumować, mamy głośniki niemal idealne, a do tego dopasowane do bardzo szerokiego grona odbiorców.

 

Opłacalność

To właśnie dzięki temu dopasowaniu i uniwersalności trybu Classic trudno jest mi wskazać, komu te głośniki się mogą nie spodobać. Głośniki grają w moim odczuciu bardzo dobrze jak na swoją półkę cenową, uwzględniając przy tym fakt aktywności (brak konieczności stosowania osobnych wzmacniaczy i okablowania) oraz całościowe możliwości wbudowanego DACa (brak wprost konieczności stosowania dodatkowego tego typu urządzenia).

Jednym słowem S2000MKIII, tak samo jak inne głośniki tego producenta, nie stawiają wymogu posiadania osobnych urządzeń tego typu i doskonale radzą sobie zarówno po RCA, jak i wejściach S/PDIF jako kompleksowe rozwiązanie. Różnica między wyjściami jest zauważalna, ale wciąż jednak na tyle mała, że ma potrzeby generowania w tym względzie kosztów. To również ciekawostka na tle S880DB, które zdawały się być wyraźnie czulsze na jakość i klasę sygnału podawanego via RCA. I to tym bardziej paradoksalne, że tam mieliśmy jeszcze do dyspozycji DACa USB. Tu nie mamy. Czemu? Nie wiem. Czy mi to przeszkadza? Nie – mam wyjście combo S/PDIF i mogę puszczać sygnał via DirectSound z jednego źródła na dwa wyjścia: analogowe (słuchawki) i od razu na S/PDIF, co eliminuje konieczność przełączania się programowego lub fizycznego. Dlatego też obecność DACa USB nie była wymagana.

Nie da się ukryć, że pod niektórymi kątami te głośniki wyglądają przepięknie.

Kalkulację w tym zakresie można przeprowadzić sobie samodzielnie na następującej zasadzie: koszt głośników minus wartość DACa jaki musielibyśmy zakupić (wraz z okablowaniem), aby uzyskać efekt końcowy podobny do tego, jaki mamy tu wprost z pudełka. Załóżmy że kupujemy tu coś w stylu DragonFly Red, pomijając że nie do końca jest to urządzenie przystosowane do takich głośników z racji wyjścia jack i braku normalnego RCA, ale dobry kabel typu Y załatwia ten temat. Wciąż jednak będzie to jakieś 500 zł + koszt kabla, powiedzmy że jakiegoś bardzo taniego i najprostszego, za 50 zł. 2000 zł minus 550 zł równa się 1450 zł za:

  • Parę głośników.
  • Wbudowany wzmacniacz stereo.
  • Wbudowany przedwzmacniacz.
  • Okablowanie głośnikowe w zestawie.

Funkcjonalność DSP pomijam, bo załóżmy, że udałoby się nam zasymulować to za pomocą APO Equalizera. Mając więc 1450 zł, jeśli rozbilibyśmy to na poszczególne urządzenia i komponenty, które wylistowałem wyżej, to okaże się, że aby zmieścić się z nimi jakkolwiek w tym budżecie, mocno kłania się rynek wtórny ze wszelkimi tego następstwami i ryzykiem. Tu zaś mamy wszystko w jednym, do tego nowe i na gwarancji.

Powyższą analizę wykonuję zawsze i wykonywałem ją również przy poprzednich głośnikach, nie tylko Edifiera. Zawsze rozbijam to sobie na elementy składowe, części pierwsze. Wtedy też szukam alternatyw, zadając fundamentalne pytanie: czy jestem w stanie coś, co da mi lepszą jakość dźwięku lub więcej możliwości za podobne pieniądze.

Przy S2000MKIII jedyną więc alternatywą jest poszukiwanie:

  • naprawdę okazyjnych urządzeń i to raczej głównie samych głośników pod system pasywny, który wyniesie sumarycznie więcej,
  • innego systemu aktywnego w podobnej cenie,
  • systemu aktywnego opartego o monitory studyjne bliskiego pola, jeśli takie wymagania nam przyświecają,
  • tańszego zestawu aktywnego.

Zwłaszcza ta ostatnia opcja jest tu myślę dla większości osób atrakcyjna, albo może po prostu jakkolwiek logiczna. Wszystko zależy od tego jakim budżetem dysponujemy. Tańsze alternatywy to przewijające się tu R1850DB oraz Solo26 i Solo29. Wszystkie te zestawy mają cechy i styl grania podobny do S2000MKIII, mają wbudowane przetworniki C/A, Bluetooth, pilota zdalnego sterowania. Nie są identyczne, nie mają też DSP ani tak dobrej jakości wykonania, a dźwięk również nie będzie o tej samej dojrzałości co S2k, ale będzie podobnie i – jako zaleta – znacznie taniej. Co chcę przez to powiedzieć to to, że jeśli kogoś nie stać na jakieś rozwiązanie, to po prostu go nie stać. Nie jest to koniec świata i jeśli faktycznie sprzętu potrzebuje na już, tu i teraz, kupno tańszego zestawu może okazać się równie zasadne i z całościowo pozytywnym rezultatem.

Od razu zapowiadam też, że nie da się odpowiedzieć na pytanie „co będzie lepsze” albo „czy poczuję różnicę”. Po prostu jest to niewykonalne, a moja skromna osoba, wbrew obiegowej opinii, nie posiada zdolności profetycznych i nie umie przewidywać przyszłości lub czytać w myślach. A to właśnie byłoby potrzebne, aby móc na takie pytania w większości przypadków odpowiedzieć. Natomiast bawienie się w zgadywanie i plebiscyty byłoby zarówno kompletnym wypaczeniem idei, jaka przyświeca mojemu blogowi, jak i najzwyczajniej w świecie zrobieniem komuś niepotrzebnych kłopotów z ewentualnym zwracaniem czegoś, co podoba się mi i wydaje mi się, że może spodobać się również tejże osobie. Tym bardziej, że każdy z zestawów które wymieniłem ma dużą zasadność zakupu i jest opłacalny w ramach siebie samego i swojej półki cenowej. Każda opcja będzie generowała więc (jak sądzę) zadowolenie i z każdej można będzie się tak samo cieszyć. Nie wydaje mi się jednak, aby którakolwiek z nich stała względem siebie w opozycji. Tańszy sprzęt będzie oczywiście grał gorzej, ale – niespodzianka – będzie tańszy. Albo rybki, albo akwarium.

 

Podsumowanie

Edifier S2000 to głośniki, których użytkownicy jak mniemam boją się kupować przez wzgląd na wysoką cenę i snujący się za nimi komputerowy rodowód. Okazuje się, że niepotrzebnie. Świetna jakość wykonania, świetny wygląd, wbudowany DAC S/PDIF, DSP, EQ, pilot, czy wreszcie duża niewrażliwość na rozstaw i świetny dźwięk serwowany w formie muzykalnego fundamentu z bardzo dobrze wyrównanym basem o niskim zejściu i kapitalną wręcz sceną.

Finalnie nie widzę żadnych przeciwwskazań, aby ich nie polecić szerszemu gronu.

Te głośniki w ramach mojego gustu i kierunku, jaki sam prywatnie obrałem z własnymi kolumnami i własnym torem, są praktycznie idealne i bardzo trudno jest mi się tu do czegokolwiek przyczepić. A jeśli już bym do czegoś miał, to do braku DACa USB względem tańszych S880DB, braku też takiej aplikacyjności DSP jak w 880-tkach oraz kabla zamontowanego na stałe zamiast jakkolwiek wymiennego np. na IEC. Skutecznie ogranicza nas to przed okrzyknięciem ich mianem pełnej perfekcji. Może to moje pomieszczenie, w którym głośniki odnalazły się bardzo dobrze, ale jestem pod wielkim wrażeniem zarówno tego, jak się w nie wpasowały, jak i dźwięku, którym wpasowały się w moje wymagania. To naprawdę tak, jakby wziąć R1850DB, zmieszać z Solo26, doprawić jakością i możliwościami S880, jeszcze spotęgować jakość dźwięku oraz jego format i wydać na świat jako porządne, rasowe monitory aktywne dla osób, dla których w sercu na pierwszym miejscu jest muzyka. I to ta wydana w sposób przyjemny, muzykalny, naturalny i wyważony w każdą stronę tak, jakby głośniki były stworzone dla nas, a przynajmniej dla mnie. R1850DB były bardzo w porządku. S880 też nie były złe. Ale S2000 dobitnie się na ich tle skalują i grają adekwatnie do ceny, zarówno stety, jak i niestety.

I choć to niby „tylko Edifier”, to jakby zamienić znaczek producenta na np. KEFa, Magico, Adam Voxa, zapewne każdy poczułby się wtedy lepiej. Gorzej poczułby się natomiast jego portfel. Więc może lepiej, że głośniki te wydaje „tylko Edifier”, bo choć wciąż 2000 zł to dla niektórych osób może być całkiem niemało, tak w tych pieniądzach dostajemy kawał porządnego dźwięku, od którego nogi same chodzą. Jedynie dobry nadajnik cyfrowy lub DAC analogowy, porządne kable RCA/OPT, należyta ilość miejsca aby zostawić im przestrzeń do pracy i można rozkoszować się wcale nawet nie gorzej niż droższymi monitorami bardziej utytułowanych marek. Choć z drugiej strony, to przecież nikt inny jak Edifier jest obecnie właścicielem legendarnego STAXa…

 

 

Głośniki Edifier S2000MKIII można nabyć na dzień pisania recenzji w cenie 1999 zł. (sprawdź dostępność i najniższą cenę)

 

Zalety:

  • solidna konstrukcja i dobra jakość wykonania
  • bardzo miła dla oka stylizacja
  • wbudowana korekcja tonów niskich i wysokich
  • bardziej ergonomiczna aranżacja pokrętła głośności
  • wbudowany DAC S/PDIF o bardzo dobrej jakości
  • wbudowany nadajnik Bluetooth
  • wsparcie dla aptX HD
  • ekran LED z przodu pokazujący wszystkie parametry pracy
  • poręczny pilot zdalnego sterowania
  • komplet kabli od razu w zestawie (poza koaksjalnym)
  • bardzo długi i gruby kabel łącznikowy między kolumienkami (5 m)
  • wbudowany mechanizm DSP, dający 4 różne sygnatury w jednym
  • brzmienie generalnie budowane na planie muzykalnym i z bardzo dobrym basem
  • bardzo dobra scena w różnych kierunkach
  • wysoka ogólna jakość dźwięku
  • brak zauważalnego nagrzewania się i trzasków podczas włączania, wyłączania i użytkowania
  • brak aż tak dużego rygoru poprawnego rozstawienia

Wady:

  • niezapamiętywanie ustawień DSP po ponownym uruchomieniu
  • długie pauzy podczas przełączania się między źródłami
  • brak DACa USB na pokładzie
  • znów kabel zasilający zamontowany na stałe
  • pilot mógłby mieć nieco lepszy plastik

 

Serdeczne podziękowania dla EDIFIER POLSKA za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów

 

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

35 komentarzy

  1. Witam. Nie jestem obeznanym użytkownikiem i jestem ciekaw jednej kwestii. Otóż czy przy dostarczaniu sygnału do tych monitorów via BT (np. z telefonu komórkowego obsługującego aptxHD) sygnał jest obsługiwany przez wspomniany w recenzji DAC wbudowany w głośniki, czy przez DAC w telefonie? Chodzi mi o to czy okazyjnie przy przesyle dźwięku z telefonu przez Tidal HIFI nie tracę dużo względem połaczenia komputera za pomoca kabla toslink. Pozdrawiam.

    • Przez oba. DAC w trybie konwersji D/D przekazuje sygnał cyfrowy na nadajnik BT. Ten pakietowo na nadajnik BT w głośnikach, który tam w trybie D/A jest przekazywany na końcówkę mocy głośników. Generalnie można Pan to sobie uprościć w taki sposób, że działa jakby tylko DAC w głośnikach. Jeśli przesyła Pan dźwięk w standardzie aptX HD, to inny telefon obsługujący ten sam kodek nie powinien nic zmienić w dźwięku jaki uzyska Pan z głośników. Osobiście uważam połączenie Toslink za lepsze, jeśli stosuje się czyste media transmisyjne (liczy się czystość światłowodu, tak jak standard kodeka w BT), ale to tylko moje zdanie wynikające z doświadczenia.
      Pozdrawiam.

    • Dlaczego przed nadajnikiem bluetooth miałby być jakiś DAC? Wyczytałeś to w audiofilskiej księdze vodoo?

  2. Szukałem dziś głośników pod tv,ps4 i gramofon. Nie znam się kompletnie i chciałem, kupić soumdbar. Zadzwoniłem do znajomego i polecił Pana blog….no i właśnie zamówiłem powyższe głośniki 🙂

    PS. Po jakim kablu najlepiej podłączyć gramofon (pewnie głupie pytanie, ale kompletnym laikiem jestem).

  3. Byłbym bardzo zainteresowany testem ciut niższego modelu Edifier, mianowicie S1000 MKII, jak wypada on na tle testowanego powyżej modelu ?

    • TAK RZECZOWEJ OPINII DAWNO NIE CZYTAŁEM. REWELACJA. ZASTANAWIAM SIĘ NAD ZAKUPEM TYCH GŁOŚNIKÓW I PO PRZECZYTANIU TEGO TESTU JESTEM BARDZO PRZEKONANY DO ICH ZAKUPU. ?

  4. Dziękuję za znakomitą recenzję, jak zawsze zresztą.

    Czy miał Pan może styczność z modelem S3000 Pro? Są o 1000PLN droższe, niemniej jednak również zbierają bardzo dobre opinie. Rozważam kupno tych droższych, rodzi się jednak pytanie o opłacalność dołożenia wspomnianej kwoty. Relatywnie jest to dużo, istotniejsze jest jednak co zyskujemy, poza zwiększoną mocą rzecz jasna.

    A może przy progu 3k PLN warto skierować zwrok na zupełnie inny model (pozostając w kategorii kolumn aktywnych)?

  5. Szanowny Panie Jakubie
    Bardzo cenię sobie Pana recenzje. Po przeczytaniu po kolei wszystkich dotyczących Edifiera 1850, S880 oraz S2000
    chciał bym zaproponować w związku z tym również test i recenzję modelu Edifier S3000 Pro.
    Każdy z wyżej recenzowanych już modeli ma swoje zalety oraz wady – i tak zapewne było by w przypadku S3000 Pro jednakże, kto wie, czy w dążeniu pewnego ideału w swojej klasie i linii produktowej proponowany do testu model okaże się sumą zalet przy minimalizacji wad wcześniej testowanych monitorów?

    Na tą chwilę mój typ: S880 lub S2000. Jeśli S3000 Pro nie gubił by trybów DSP i zawierał wszystkie zalety S880 oraz S2000 to kto wie.. czy planując zakup już za dość niemałą kwotę otrzymujemy jak by nie było – nie patrząc na markę i jej renomę w branży, zestaw grający porównywalnie a może i lepiej niż niektóre modele monitorów ( tu może przesadzę) Bowers&Wilkins?

    łączę wyrazy szacunku dla pracy i czasu poświęconego na rzecz pasji muzyki
    pozdrawiam serdecznie

    • I czy możemy liczyć na kolejne recenzje produktów Edifier w najbliższym czasie? 🙂

  6. Witam, prosiłbym o inf. czy w przypadku S2000mkIII istotne jest jakim kablem OPT/RCA połączę je z kartą muzyczną komputera ( tak jak to było w przypadku głośników R1850DB).
    Chodzi mi o to aby dźwięk nie był przetwarzany przez DAC głośników. Karta muzyczna to ASUS STX II, czym najlepiej ją połączyć z głośnikami aby uzyskać najlepszy efekt?

    pozdrawiam

  7. Cóż za profesjonalne i fachowe podejście do tematu. Panie Jakubie czy planuje Pan test monitorów Edifier R2750DB?

    • Bardzo dziękuję.
      Nie, na tą chwilę żadnych testów tego typu nie ma na widoku. Chyba że sam bym je zakupił za własne środki, ale w kontekście budowania już nawet swoich własnych kolumn na boku, byłoby to czynnością w moim przypadku niezbyt usprawiedliwioną mam wrażenie. 🙂

  8. Dziękuję za bogatą recenzję. Przymierzałem się do S880 ale gdy się dowiedziałem, że są bardzo „czułe” co do rozstawienia to zwątpiłem. Jak czytam, że tutaj już jest lepiej w tym temacie to zaczynam być zainteresowany.
    Mam trzy pytania:
    – jakiego standardu jest BT w tych głośnikach?
    – jak szeroko od siebie powinny być rozstawione gdy będę siedział około 4m przed nimi?
    – jak daleko od ściany powinny być odsunięte by dobrze działał bass reflex?
    Pozdrawiam.

  9. Witam,po przeczytaniu Pańskiej recenzji jestem niemalże przekonany do zakupu S2000.
    Nurtuje mnie tylko jedna kwestia, jak mniemam w czasie testów używał Panwielokrotnie wspominanych w Xonara lub Aim’a i stąd moje pytanie: jak głośniki sprawowały sięw połączeniu Line in a jak pracując na wbudowanym DAC via coaxial lub toslink (jeśli były tak podłączane)? Obecnie używam „uciążliwych” R1700BT przez DragonFly Black (nie mam innej możliwości) co jest niezmiernie kłopotliwe – często przed wyjściem zapominam że DFB podłączony jest do komputera i zaczyna się bieganina, ale po zmianie głośników chciałbym je połączyć przez zewnętrznego DAC z wyjściem cyfrowym ( iFi Audio iDAC2 lub Aune X1S przez coaxial – preferowany lub Line out ) a DFB już tylko
    mobilnie.
    Pozdrawiam
    RobertS

  10. Dzień dobry,
    Czy podczas testów sprawdzał Pan, czy wejścia SPDIF w rzeczywistości obsługują sygnał z deklarowaną częstotliwością próbkowania do 24bit/192kHz? U mnie okazało się, że są w stanie „zagrać” maksymalnie 24bit/44kHz. Nie wiem, czy to wada mojego egzemplarza, czy producent podaje błędną informację.
    Z poważaniem
    Rafał K.

    • Chyba sam odpowiem sobie na powyższe pytanie. To nie wada jednego egzemplarza. Oddałem poprzednie i kupiłem nowe. Efekt jest ten sam. Głośniki na wejściach SPDIF nie są w stanie zagrać wiecej niż 24bit/44kHz. Próba odtworzenia pliku o wyższej częstotliwości próbkowania kończy się ciszą w głośnikch. Oczywiście na wejściach analogowych, korzystając z zewnętrznego DAC wszystko działa. Wewnętrzny przetwornik natomiast nie działa jak powinien. Z przykrością muszę stwierdzić, że informacje podawane przez producenta (w specyfikacji) wprowadzają klienta w bład, żeby nie użyć słów – są oszustwem. Ciekawe jak się ma nadany certyfikat Hi-Res do wymagań jaki sprzęt musi spełniać i co na to Urząd Ochrony Praw Konsumenta. Podsumowując, nie polecam tych głośników, chyba że ktoś nastawia się tylko na sygnał analogowy lub satysfakcjonuje go 24/44.

    • Po przeczytaniu Pańskiego postu biegiem sprawdziłem swoje S2000, 24/192 lub 24/96 przez Aune X1s
      potraktowany jako konwerter USB/SPDIF normalnie pracują więc może jednak problem leży po stronie źródła.

  11. Czy DSP nie sprawia, że dźwięk staje się troch taki na „audiosterydach”, jakby cały czas była włączona zapomniana już funkcja „loudness”? Czy z kolei DRC nie powoduje spłaszczenia dynamiki? Czy da się całkowicie DSP wyłączyć?Zastanawiam się, czy nie lepiej wybrać wersji bez DSP z DRC, np. R1380.

  12. Używam tych głośników po Bluetooth. W końcu warczenie zaczęło mnie wkurzać na tyle, że zaczynam myśleć o połączenie po kablu. Czy wystarczy wewnętrzna karta dźwiękowa z wyjściem Toplink, żeby połączyć te głośniki do PC, czy musze mieć jeszcze DACa?

    Pozdrawiam

    • Te kolumny nie mają takiego wejścia i nie sądzę by to było w tym modelu potrzebne są bowiem nastawione w głównej mierze do odsłuchu muzyki. System 2.0 jest tu najbardziej optymalny. Natomiast jeśli szukasz czegos z możliwością podpięcia głośnika niskotonowego to modele Edifier R1700BTs i Edifier R2850DB mają taką możliwość.

  13. Nie ma o tym mowy w teście, ale natrafiłem na opinie, że przy większym natężeniu dźwięku i niskich tonów bas trochę trzeszczy/charczy (w S2000, a nawet więcej takich komentarzy co do S3000). Oczywiście znaczna część opinii jest bardzo pozytywna i o tym nie wspomina. Czy ktoś, kto używa tych głosników, może to potwierdzić albo zdementować?

    • Jeśli bas charczy, możliwe że ma miejsce już clipping/przesterowanie od zbyt dużego wspomnianego natężenia. Być może właśnie to jest powodem sytuacji. Kolumny w teście sprawdzam zawsze na swojej preferowanej izofonie + trochę głośniej aby sprawdzić headroom. Żadnych problemów nie stwierdziłem z tym modelem. Gdyby było inaczej, z przyjemnością bym się nad nimi popastwił. 🙂

  14. Cześć,
    Planuję kupić te głośniki do salonu ok. 30m2, rozstawione będą na 150cm bazie, przeciwległa ściana w odległości ok 4,5m. Odsłuch z około 3,5 m po środku. Czy to ma szanse dobrze brzmieć i nagłośnić pomieszczenie? Nie przewiduję imprez, muzyka: jazz, rock, elektronika, pop bez techno i hiphop na średniej głośności. Sygnał w 99% przez BT aptxHD.

    • Odpowiem sam sobie,
      Po ponad pół roku używania, polecam te głośniki, recenzja bardzo rzeczowo pomogła dokonać dobrego wyboru. Cena/jakość znakomite!

  15. Dodatkowym minusem którego pan nie opisał jest brak pamięci ustawienia głośności, nie da się włączyć dyskretnie sprzętu żeby nie obudzić np. domownikowów, nawet jak zakończysz pracę głośników np. na vol 3 to zawsze po ponownym uruchomieniu startuje od vol 9 jest to trochę irytujące i denerwujące. A tak poza tym to zgadzam się z pańska rzeczową i wyczerpującą recenzja. Pozdrawiam

  16. Głośniki przekonały mnie przede wszystkim swoją kompaktowością oraz stosunkiem jakości dźwięku do ceny. Fajny wokal, bardzo ładne, kojące ucho wysokie tony, bas nieco dudniący ale da się skorygować bo głośniki mają możliwość niewielkiej regulacji tonów niskich ale tez wysokich. Podobnie brzmiący zestaw wzmacniacz + satelity to kilkukrotnie wyższy wydatek. Jakość wykonania również wysoka chociaż nie jest perfekcyjnie jak to różni piszą w recenzjach. Po 2 tyg. grania lewy głośnik zaczął charczeć, przyczyną był luźny kanał basreflexowy. Przykleiłem samodzielnie i jest ok😅

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *