NuForce uDAC-5 jest ostatnim urządzeniem tej marki z jakim miałem styczność, a które na testy otrzymałem dopiero dzięki uprzejmości p. Leszka, jednego z czytelników. NuForce niegdyś był przeze mnie bardzo lubianą marką, a sam osobiście byłem zadowolonym użytkownikiem ich urządzeń. Wszystko zaczęło zmieniać się na gorsze w chwili, gdy firma wewnętrznie się podzieliła (wówczas narodził się NuPrime), przejęta została przez Optomę, a na wierzch zaczęły wychodzić „chińskie” korzenie marki oraz takie same można powiedzieć podejście od strony inżynierskiej, rzutujące na może nie tyle jakość wykonania, co trwałość i bezawaryjność elektroniki na osi czasu.
Dane techniczne
Specyfikacja archiwalna, cytowana wprost ze strony producenta:
- Type: PCM, DXD and DSD digital-to-analogue converter
- Digital Input: USB 2.0
- Analogue Outputs: RCA stereo, 3.5mm minijack
- DAC Resolution: PCM up to 24-bit/384kHz, DSD up to DSD256, DXD
- Output Voltage: 2Vrms
- Dimensions (HxWxD): 21 x 68 x 45mm
- Weight: 100g
Dodatkowe informacje jakie urządzenie posiadało w materiałach prasowych w momencie wprowadzania na rynek w 2016 roku, rozwijające te wcześniej podane:
- Przetwornik C/A: 24bit / 384kHz, PCM 192, 352.8, 384KHz, DSD 2.8, 5.6, 11.2MHz
- Stosunek sygnał-szum: 112dB
- Złącza wejściowe cyfrowe: USB-B
- Złącza wyjściowe: Stereo RCA, Cyfrowe koncentryczne
- Pasmo przenoszenia: 20 – 25kHz
- Zużycie energii: 2W
- Cena sugerowana: 1375 zł
Z kolei na jednej z kart produktów znalazłem również poniższe informacje:
- Przetwornik DAC: ESS SABRE Hyperstream
- Zniekształcenia THD: 0.05%
- Impedancja wyjściowa:
– 75 Ohm
– 4.7 Ohm (wyjście słuchawkowe)
Wykonanie i konstrukcja NuForce uDAC-5
Z wyglądu zewnętrznego i złącz w zasadzie nie będziemy opisywali całkowicie nowego urządzenia. Powiem więcej, że jest to w zasadzie uDAC2 wydany w nieco innych kolorach i z naklejką Hi-Res. Oczywiście na tyle dużą, aby każdy mógł zobaczyć, bo przecież taka naklejka to nie byle co, prawda?
Z przodu tradycyjnie potencjometro-włącznik, dioda zasilania oraz gniazdo słuchawkowe 3,5 mm.
Z tyłu tak jak w uDAC2 wyjścia RCA, wyjście COAX oraz gniazdo na duże „drukarkowe” USB, będące powrotem do rozwiązań sprzed micro-USB obecnego w uDAC3. W zestawie dostaniemy tylko kabel USB i to tak naprawdę wszystko.
I tyle. Na tym można zakończyć opis budowy i konstrukcji, może jedynie wspominając, że doszła nam tu względem poprzedników jeszcze obsługa DSD. Czy zatem jakość dźwięku będzie bardziej wciągająca? Zobaczmy.
Jakość dźwięku NuForce uDAC-5
Brzmienie ogólnie można opisać jako energetyczno-entuzjastyczne, a sam NuForce uDAC-5 to moim zdaniem odpowiedź przede wszystkim na urządzenia pokroju DragonFly Red.
Teoretycznie powinna być to odpowiedź skuteczna, bowiem dostajemy tu nie tylko wyjście słuchawkowe, ale również klasyczne wyjścia RCA oraz COAX. Pakiet wyjść jest więc bardziej rozbudowany niż w DFR, zaś urządzenie tak samo jak on pracuje w trybie USB-OTG. Brzmienie także jest bardzo dobre – detaliczne i z ładnym zejściem, próbujące uplasować się na podobnym planie bardzo lekkiego „V” z bardziej podkreślonym basem i odchodząc od sposobu grania modeli uDAC-2 i 3. W zasadzie można byłoby opisać je symbolem odbitego w drugą stronę pierwiastka, a więc kolejność bardzo podobna, co np. Converto, ale w większych proporcjach na skraje: bas -> góra -> średnica.
Scenicznie wypada to nawet bardzo dobrze, bo eliptyczną sceną o solidnym rozciągnięciu przestrzennym. Lubię sceniczne układy i to właśnie swego czasu nic innego jak DAC-80 od tego samego producenta pokazał mi co to znaczy dobry przetwornik z dobrą sceną.
Na czym polega problem z uDAC-5?
Na tym nie kończą się oczywiście cechy dźwiękowe uDACa, ale niestety te pozytywne zostały już ujęte we wcześniejszym akapicie. Teraz zaczyna się zaś sedno problemu z tym urządzeniem.
Niemal natychmiast po rozpoczęciu testów odsłuchowych, do uszu dochodzą wyraźne artefakty podczas odtwarzania, słyszalne w postaci zniekształceń (piski i skwierczenie) w tle na określonych pozycjach gałki potencjometru oraz towarzyszące temu przestery. Moim zdaniem dyskwalifikuje to urządzenie przy takiej cenie, jaka świeci nad nim w krajowej dystrybucji i nie dziwię się że tak szybko (i po cichu) zniknęło ono z rynku przy niemalże braku recenzji na jego temat.
Nie jest przy tym ważne, czy używamy słuchawek dokanałowych czy czegoś większego. Na obu wymienionych będzie dokładnie ten sam problem, choć oczywiście w różnej skali. Inna jest bowiem czułość takich KZ, a inna np. AKG K240. Dla pewności, testowałem tu wszystko co mogłem, bo naprawdę nigdy nie jest moją intencją negatywnie wypowiadać się o jakimś urządzeniu, jeśli nie mam pewności co do swojej opinii i nie zweryfikuję błędu po swojej stronie. Zweryfikowałem. Błędu nie było.
Przyczyna takiego stanu rzeczy może być więc różna: od wadliwych układów w tej konkretnej sztuce po generalnie skopaną konstrukcję już na etapie fundamentu, a więc topologii. Być może DAC na określonych stopniach głośności (tj. stanach napięciowych) się wzbudza, nie wiem. Sam osobiście byłem fanem układów z serii uDAC, mimo że czasami dostawały czkawki podczas użytkowania z tytułu wrażliwości na prąd po USB, ale przy uDACu-5 pokusiłem się nawet o zastosowanie całego wachlarza różnych zabiegów i fikołków, od których stosowania w sprzęcie za 1400 zł czułem się wręcz głupio. Ok, ponoć audiofil musi cierpieć, jak mawia przysłowie, może nawet lubi, ale moim fetyszem to nie jest.
Skwierczenie i zniekształcenia punktowe na potencjometrze są już właściwością uniwersalną i niezależną od moich działań, a będącą stricte powiązaną z tym urządzeniem tylko i wyłącznie. W tym kontekście duża naklejka Hi-Res Audio naklejona na obudowę i krzywo (!) zamontowana gałka potencjometru brzmią trochę jak niesmaczny żart.
W cenie dokładnie 1375 zł układ ten nie ma prawa się tak zachowywać i niestety, ale nawet kupując go za 100 $ z serwisu drop.com, bo był on u swego schyłku dostępny już tylko tam, ciężko byłoby przełknąć takie bolączki i nie traktować ich jako powodu do RMA. Problem w tym, że nie jestem jedyną osobą mającą takie perypetie z tym urządzeniem i nawet na naszym forum były opisane przypadki tego typu.
Tym samym pytanie zasadnicze: czy zakup uDACa-5 ma jakikolwiek sens? W sumie jakby się zastanowić to może dla jakiegoś majsterkowicza, który ma możliwość zakupienia go w BARDZO atrakcyjnej cenie, nie narażającej się na straty (czyli de facto za bezcen) w momencie gdyby nie udało mu się dociec co to za usterka powoduje takie problemy i jak ją poprawić (o ile w ogóle się da).
Tylko że znów, jeśli brać pod uwagę cenę w jakiej ten sprzęt miał być oferowany, to jest to absolutny bezsens. Jest to klasyczne poprawianie producentów i produkt będący bardziej wyzwaniem dla ambitnych majsterkowiczów z nutką ryzykanctwa, niż przeciętnego użytkownika chcącego sobie to tylko wyjąć, podłączyć i słuchać. Z perspektywy zwykłego użytkownika taki sprzęt to skandal i nawet jeśli założyć, zdaje się trochę naiwnie patrząc po innych sygnałach od użytkowników tego sprzętu, że jest to tylko wadliwa sztuka, lub nawet w najgorszym wypadku tylko wybrana partia, to przepraszam bardzo… w tej cenie nadal jest to skandal. A skoro były przypadki, że wymieniano sprzęt na inny egzemplarz, mający dokładnie tą samą wadę, no to dalszy komentarz jest już zbędny.
Czy warto kupić NuForce uDAC-5?
uDAC-5 jest już niedostępnym, niedopracowanym technicznie urządzeniem, które z jednej strony miało grać ciekawie i robi to, ale przy akompaniamencie skandalicznych niedoróbek elektroniki i tak samo skandalicznej ceny katalogowej oraz (braku) kontroli jakości. Tym bardziej jestem bardzo wdzięczny p. Leszkowi za wypożyczenie uDAC-a, bo dzięki temu wszystkiemu mogłem sam się wewnętrznie pogodzić z myślą, iż NuForce po prostu już nie istnieje i model 5 był swego rodzaju ostatnim tchnieniem tej marki.
Ładna obudowa i materiały, ogólnie fajny dźwięk, ale przesterowania i skwierczenia przy wybranych położeniach potencjometru są tu niestety dyskwalifikacją. Naprawdę szkoda, bowiem sprzęt gra bardzo ładnie i brzmieniowo oraz klasowo jest to progres w linii uDACów. Niestety wszystko to jest niweczone przez opisane problemy techniczne i jakościowe, które stawiają ogromny znak zapytania nad tym urządzeniem w oczach nawet nie przeciętnego konsumenta, bo ten po prostu będzie unikał go jak ognia. Również dla „majsterkowiczów” chcących sobie taki sprzęt samodzielnie naprawić i „oszukać system” będzie to ryzykowna gra, żeby nie dać się wpuścić w maliny. Tak więc przykro mi, ale nie, moim zdaniem nie warto kupować tak zachowującego się urządzenia i nie mogę zarekomendować NuForce uDAC-5 w żadnej formie i żadnej cenie.
3.5/10
Tak oto ceniona niegdyś przeze mnie marka odchodzi w niebyt w takim a nie innym stylu i tak jak szukam obecnie czy to obecnej oferty duetu Optoma NuForce, czy jakichś recenzji, tak nie jestem w stanie nic konkretnego się doszukać poza rokiem 2020-stym. Czas więc chyba najwyższy by pozwolić tej marce odejść, tym razem na dobre. Bo tak jak wszystko ma swój początek, tak też niestety w końcu kiedyś musi nastać kres.
Pojawiła się recenzja DAC-a NuForce. To może jest szansa teraz na recenzję pierwszego przenośnego zbalansowanego wzmacniacza class-A Astell&Kern PA10 ? Czy jest aż tak dobry że właściciele obecnie wyższych modeli DAP’s go kupują ,a właściciele wyższych „starszych” modeli mają szansę na podniesienie w nich jakości dźwięku poprzez zbalansowane wyjście LineOutput? Pozdrawiam i czytam
Jeśli tylko Panie Piotrze ktoś z owych właścicieli będzie chciał sprzęt podesłać na testy i pomiary, z największą przyjemnością pochyliłbym się nad taką sposobnością. 🙂
Witam.
Panie Jakubie ma Pan moze u siebie na dysku sterowniki do tego urządzenia ?
W aktualizacjach windows update nie widzi tego brakującego sterownika a w menagerze urządzeń on widnieje pod nazwa „NuForce DFU” także system wykrywa urządzenie ale nie zawsze chce grać. Trzeba odpinać i przypinać do portu USB. Nie ma różnicy czy to USB 2.0 czy 3.0 +
Przeszukałem chyba wszystkie strony polskie i zagraniczne…
Pozdrawiam.
Dobry wieczór,
Jeśli dobrze pamiętam urządzenie działało bez sterowników instalowanych z zewnątrz.
Z tego co widzę na drop.com od zeszłego roku widnieją podobne posty i zapytania o sterowniki do Windows, bez odpowiedzi. Natomiast test był przeprowadzany chyba w 2020 czy 2021 roku, a w 2023 jedynie opublikowany. Jeśli wszystko działało, to znaczy że wtedy Windows musiał instalować jeszcze jako tako ten sterownik.
Niestety komputer, a dokładniej system operacyjny, na którym testowałem to urządzenie i z którego mogłem wyciągnąć w razie czego sterownik, został sformatowany dosłownie 2 miesiące temu (przesiadka na całkowicie nową maszynę testową i systemy na bazie Arch Linuxa). Tym samym nie mam już żadnej możliwości wyciągnięcia z niego sterownika, jeśli Windows aktualnie go nie instaluje automatycznie lub posiada wersję wadliwą.
Kupiłem to cudo za 200 zł. Wspominane artefakty, mi przypominające radiowe szumy stabilizują się po około 20 minutach działania urządzenia. Do tego momentu powoli wyłaniają się na określonych pozycjach potencjometru, w niektórych miejscach dryfują i mienią się różnymi dźwiękami. Po nauczeniu się, w których miejscach szumi można z niego spokojnie korzystać.