Audio-Technica ATH-AD500 – odrestaurowanie, recenzja i pomiary

Bardzo rzadko podejmuję się takich tematów, ale Audio-Technica ATH-AD500 (nie-X) to przypadek wyjątkowy. Słuchawki przyjechały do mnie jako po przejściach, ale działające i niepołamane. To było najważniejsze. Taki stan umożliwiał jakkolwiek komfortową pracę, bowiem nie tyle jest to recenzja. To kolejny – nieśmiały troszkę – powrót do tematyki retro-regeneracji. Słuchawek nie da się bowiem kupić już od lat inaczej, jak z rynku wtórnego.

Tak więc wszystko, co można z nimi zrobić, trzeba dokonać we własnym zakresie. Tyle, ile uda się zregenerować, tyle zaoszczędzone. Pytanie tylko więc, czy starania w ogóle są tu warte świeczki? Przekonamy się w ostatniej, bardziej prywatnej, recenzji na idealnie koniec tegorocznych wakacji i nadal pozostając w tematyce ATH.

Recenzja powstała po raz kolejny dzięki pomocy p. Radosława, któremu bardzo serdecznie dziękuję. Jeśli podoba się Wam moja praca i chcecie wesprzeć ją bezpośrednio, można to uczynić kupując kable sygnowane logo Audiofanatyka, albo via ko-fi tudzież suppi by Patronite.

Audio-Technica ATH-AD500 w stanie w jakim do mnie przyszły

 

Rys historyczny, czyli czym były Audio-Technica ATH-AD500?

Audio-Technica wprowadziła je na rynek w 2004 roku, jako część premierowej serii słuchawek otwartych Air Dynamic (AD). Dotychczas były to słuchawki z reguły zamknięte, ale producent postanowił pobawić się w duże modele otwarte. Były to słuchawki bardzo charakterystyczne wizualnie, z dużymi otwartymi muszlami i systemem „skrzydełek” zamiast klasycznego pałąka.

Można powiedzieć, że AD500 są przedstawicielem pierwszej generacji tej serii. W jej skład wchodziły modele:

  • ATH-AD300
  • ATH-AD400
  • ATH-AD500
  • ATH-AD700
  • ATH-AD900

Widać, że 500-tki były idealnie wypośrodkowanym wariantem. Później seria została uzupełniona o wyższe modele:

  • ATH-AD1000
  • ATH-AD2000

Różnią się one od powyższych konstrukcyjnie, dając jednocześnie podwaliny pod modyfikacje i inspirację dla następców. Niestety, żadnego z tych modeli nie testowałem, czyniąc Audio-Technica ATH-AD500 pierwszym tego typu spotkaniem z tą serią.

Dopiero później, w roku 2012, ukazały się ich następcy z dopiskiem X, oferowane do dziś. Była to druga generacja tej serii, w której zredukowano liczbę modeli z 7 do tylko 5-ciu:

Tu już mogę pochwalić się niemal pełnym kompletem danych i recenzji. Samemu zresztą posiadam dwa modele z tej linii, co bardzo ułatwia mi pracę z porównaniami. Po modyfikacjach, są to jedne z najwygodniejszych i jednocześnie ciekawie brzmiących słuchawek, z jakich korzystam do dziś.

Nieformalnie, ale za trzecią generację uznaje się serię ADX, czyli modele:

Premiera miała tu miejsce w 2017 roku i tak, jak generacja druga, są to modele produkowane do dziś. O ile generacja pierwsza została zastąpiona drugą, o tyle druga i trzecia koegzystują ze sobą bezproblemowo. Wszystko przez to, że producent wypozycjonował trzecią generację jako słuchawki hi-endowe, kierowane do bardziej wymagającego użytkownika.

 

Stan „przed” i rozpoczęcie prac

Jak pisałem, słuchawki przyjechały do mnie po przejściach, ale na szczęście bez przejścia ze stanu stałego w sypki. Aczkolwiek widać, że było grubo:

  • brak padów,
  • brak oryginalnego kabla,
  • poduszki skrzydełek pałąka bardzo zużyte,
  • pogięte grille,
  • brakujące lub wyrobione kompletnie śruby, nie dające się odkręcić,
  • brak materiału tłumiącego/zabezpieczającego przed kurzem,
  • wychodzące otuliny drutów pałąka z plastików,
  • brak emblematów z logiem producenta.

Wydawać by się mogło więc, że sprawa jest prosta, ale niekoniecznie. I zaraz powiem dlaczego.

Widok na wnętrze muszli od strony maskownicy

Pytanie jednak zasadnicze – po co „marnować” czas na takie zabawy? Po co pisać o słuchawkach, które od lat nie są już produkowane? Padło nawet chyba kiedyś takie pytanie. Odpowiedź jest bardzo prosta: bo tym zajmują się prawdziwi pasjonaci, w przeciwieństwie do „tylko” recenzentów. Recenzje są pracą opartą jedynie na wydaniu krytycznego osądu. Przy odnawianiu słuchawek z kolei wychodzi wiedza i zdolności manualne. Przede wszystkim też troska o to, aby tego sprzętu na rynku wciąż było jak najwięcej. Kosztem jest natomiast poświęcony czas, a wynagrodzenia za to nie ma żadnego.

Przetwornik Audio-Technica ATH-AD500

Dlatego typowi recenzenci audio nie zajmują się takimi rzeczami, bo im się to po prostu nie opłaca. Tymczasem będzie to kolejna para Audio-Technica ATH-AD500 ocalona przed pójściem do śmietnika albo na części.

Pognieciona maskownica Audio-Technica ATH-AD500

Na dzień pisania recenzji nie znalazłem np. na ebayu ani jednej pary AD500 do nabycia. Jedynym miejscem, gdzie można je było w tym roku kupić, było Yahoo Auctions Japan. Egzemplarze idą tam na ogół w parę dni od wystawienia. Tak mocno, że nawet wykupiono nawet zdjęcia (są pokasowane).

Kabel słuchawkowy zastosowany jako rekabling od Wire Essence

Jest to więc model trochę nawet bym powiedział nieuchwytny. Tym bardziej warto – zwłaszcza dla prawdziwego audiofanatyka – się nad nimi pochylić i coś z nimi podziałać. Nawet jeśli tylko dla własnej wiedzy i satysfakcji.

 

Pady oraz poduszki

Zasadniczym problemem były pady. Audio-Technica ATH-AD500 zawitały niemal gołe, co najwyżej mając przywdziane „skarpetki” z czego jedna z nich notorycznie spadała. Jako więc rzecze pismo, nagich trzeba przyodziać. Prędko na pokładzie znalazły się oryginalne pady z modelu AD900X oraz nowy komplet poduszek na pałąk. 900-tki o dziwo bardzo fajnie sprawdzały się na padach zastępczych, więc stratne na tym eksperymencie nie były.

Mocowanie mechanizmu obrotowego

Aby była jasność, pady zastosowane z AD500/700/900X również nie są idealnie tymi, które powinny być tu zamontowane. Bardziej winny się tu znaleźć myślę te z W5000, czyli „nauszno-wokółuszne”. Pady te mają otwór stosunkowo mały, toteż małżowina mimo wszystko opiera się na samym padzie. W nowszych wariantach wchodzi do środka nausznika (profil nie jest tak stożkowy, jak w starszych).

System skrzydełek pałąka w ATH-AD500

Choć wydaje się to trochę nielogiczne, aby zabiegać w 100% oryginalne pady, mając wygodniejsze współczesne, mam w tym cel. Chcę bowiem uzyskać dokładnie ten pomiar, jakim cechowały się dawniej Audio-Technica ATH-AD500. Toteż aby pozyskać parę dokładnie oryginalnych padów, wysłałem oficjalne zapytanie, ale niestety – brak części.

Oznaczenia modelu na plastikach

Stąd decyzja o sprawdzeniu kilku alternatyw, z których najlepsze póki co dźwiękowo okazały się właśnie nowożytne oryginały. Z tego co widzę, można je nawet sprowadzić bezpośrednio z ATH, ok. 13€ za nausznik, sprzedawane tylko w parach. Ale póki co, pożyczyłem je sobie z jednej z obecnych swoich par.

 

Emblematy niestety tylko DIY

Ale to nie wszystko z braków. Jak widać, słuchawki nie posiadały emblematów z logo producenta. W ich sprawie również wysłałem zapytanie i znów tak samo – brak części.

No cóż, zrezygnowany i przybity zacząłem przyzwyczajać się do myśli, że cokolwiek podobnego będę musiał wykonać samodzielnie. Tak też się stało. Nie jest to 100% oryginał, gdyż te stosowane na Audio-Technica ATH-AD500 (i np. AD1000X) mieniły się tęczowo i były wypukłe. Moje emblematy mają z kolei napisy czarne i są płaskie. Lepszy jednak rydz niż nic i o dziwo nawet nie wyglądają źle.

Zbliżenie na emblematy DIY dla AD500

Ponieważ nie udało mi się ich finalnie dostać – trudno. Zostaną się prawdopodobnie tak, jak na zdjęciach „po”. Bo jak mawia starożytna mądrość ludowa: jeśli coś jest głupie, ale działa (czyli jakkolwiek wygląda), to to nie jest takie głupie. Aż przypomina mi się praca w mojej dawnej agencji interaktywnej, w której mieliśmy biura „tymczasowe”. Tak tymczasowe, że kilka ładnych lat tam przepracowaliśmy. Próżno szukać jednak w głowie dokładnej wartości liczbowej, ale może tego być nawet z 10 lat. Podobnie pewnie będzie i tutaj.

A co i też ma swój urok.

 

Rekabling rekablingu i na wzór ATH-AD700

Co do kabla, tu sprawa była już prostsza. Oryginalny kabel z tego co widziałem był podobny do AD500/700/900X. A więc z tych sztywniejszych i z przejściówką nasadzaną na duży jack 6,35 mm. Nie podoba mi się to trochę. Osobiście preferuję rozwiązanie z moich A990Z, które mają jacka gwintowanego. Dlatego też postanowiłem zastosować swój kabel ACX „na wzór” AD700 (ten sam kabel co w A990Z) i jednocześnie „pod styl” wizualny Audio-Technica ATH-AD500. Z tą różnicą, że zamiast wariantu pod ATH, po prostu zamontowałem go na sztywno.

Wymieniony kabel w słuchawkach na model ACX

Swoją drogą nie wiem po co w ogóle słuchawki te rekablowano. Modyfikację wykonywała (z tego co wiem nieistniejąca już) marka Wire Essence, która zastosowała Canare StarQuad z usuniętą otuliną i ekranem. Nasunięto na to ciasno czarny oplot materiałowy, który kabel dodatkowo usztywnił. Aby go zabezpieczyć, klejono jakieś termokurczki przy wlocie do słuchawek. A wszystko to po to, aby zrobić tą modyfikację tylko z jednej strony. Do prawego drivera leci bowiem kabelek pod drutami pałąka.

Jest więc w tym sens? Być może kabel został wcześniej uszkodzony i po prostu oddano je na odratowanie w taki oto sposób. Tylko wówczas miałoby to tenże sens.

Tak więc wszystko zostało przeze mnie odkręcone i słuchawki dostały normalny kabel z normalnym wtykiem gwintowanym jak w AD700. Jest elastycznie i wygodnie, bez efektu mikrofonowego.

 

„Klepanie” maskownic muszli

Oryginalne muszle okazało się, że są powyginane i powgniatane. A że mają nietypowy kształt i są wytłaczane w oryginale, niestety zadanie ich wyprostowania nie było łatwe. Winę za to ponosi trochę sama Audio-Technika, ponieważ stosuje dokładnie ten sam patent, co Sennheiser w swoich seriach HD 580/600/650/660S itd. Po prostu metal bardzo łatwo wgnieść do środka. Dlatego też konieczny był demontaż oraz skrupulatne „odkształcanie” obszarów, nawet kosztem pierwotnego ich kształtu.

AD500 leżące na boku

Efektem końcowym były jednak bardzo ładnie naprostowane kopuły. Ale to nie wszystko. Okazało się – a przynajmniej tak mogę wywnioskować ze zdjęć w sieci – że ten model posiadał gąbkę akustyczną wewnątrz muszli. Prawdopodobnie funkcjonowało to jako maskowanie wizualne + przeciwkurzowe + akustyczne właśnie. W późniejszych modelach Audio-Technika integrowała to bezpośrednio z kapsułą przetwornika, eksponując ją estetycznie. Prawdopodobnie ktoś chciał w ten sposób „otworzyć” ich brzmienie, albo po prostu gąbka z czasem się zdezintegrowała sama.

Niestety ATH stosowała specyficzną formę do wyciskania muszli, toteż jedyne, co mogłem zrobić we własnym zakresie, to prostować je do płaszczyzny. W efekcie słuchawki mają nieco bardziej płaski profil maskownic muszli, niż oryginały. Ale i tak jest to rezultat 100x lepszy niż gdyby zostawić je powgniatane.

Oczywiście najprościej byłoby je również zakupić, ale są one niedostępne. Trochę się zastanawiałem też nad malowaniem ich na czarno, ale uznałem, że nie ma to sensu. Niech wyglądają jak najbliżej oryginałów.

 

Odkrycie bajecznej wygody

Gdy już wszystkie prace zostały wykonane, a słuchawki jakkolwiek złożone w całość okazało się, że są niesamowicie wygodne. Porównywalne są one dla mnie z KOSS ESP950, które już same w sobie były ekstraklasą wygody. Niestety nie posiadam już HD800S, aby wykonać porównanie bezpośrednie, ale śmiałbym i je stawiać w jednym rzędzie z tym egzemplarzem.

Wyprostowane powyginane maskownice AD500

Minimalnie tylko gorsze są AD500/700/900X, ale zapewne dlatego, że słuchawki nie są wyrobione. Tu zaś mamy sprzęt ostro katowany, mający swoje lata i swój przebieg. Moje AD500X i AD900X są prawie nowe, kupione pod wpływem własnych recenzji i pomiarów, z czego jedna i druga wyciągane są przeze mnie właśnie na takie okazje. Ale gdy biorę każdą z tych par do ręki, od razu czuję: to wyrobienie się Audio-Technica ATH-AD500 jest całym sekretem.

 

Jakość dźwięku Audio-Technica ATH-AD500 – subiektywne odsłuchy

Z racji tego co pisałem wcześniej, należy brać poprawkę na potencjalny brak reprezentacyjności mojego egzemplarza w kontekście dźwiękowym. Bez oryginalnych padów nie będziemy bowiem w stanie ocenić ich rzeczywistego grania, jak za dawnych lat. Pozostaje nam jedynie „adaptacja współczesna”. A z tej cóż się wyłania?

Zaskoczenie, ale mamy tu coś w stylu Hifiman HE400SE V2. I to nie klon 1:1, a z lepszym basem i bez hajfimenowej trwałości driverów (korozja, pękanie ścieżek itd.). Utkwiło mi w pamięci dawno temu, gdy interesowałem się produktami ATH jeszcze za czasów „czerwonego bloga”, że cała ta seria miała w sobie „analogowy sznyt”. Czyt. serwowała dźwięk ze słyszalnym „grainem”, piaskiem jakoby, w zakresie przynajmniej sopranu.

I rzeczywiście daje się usłyszeć, że w tym modelu takowe subtelne wrażenia występują. Mieszają się jakby z pozostałymi zakresami, które są z kolei bardzo czyste. Specyficzna to trochę mieszanka, ale dająca właśnie ten „analogowy sznyt” w dźwięku – swoistą kontrolowaną niedoskonałość.

Tak więc na padach zastosowanych od AD500/700/900X, udało się uzyskać słuchawki z całkiem fajnym zejściem i basem ogólnie, solidnym środkiem, jasnym sopranem. Bez anemii lub wybuchowości na basie. Bez cofniętego wokalu. Ale też bez przesadzonej jaskrawości na całe szczęście. O dziwo mimo upływu czasu, słuchawki prezentują strojenie nowoczesne i bardzo adekwatne jak na współczesne czasy. Trudno powiedzieć mi, jak wyglądałyby AD700 lub inne warianty z tej serii.

Pozytywnie prezentuje się też scena i jest to jeden z mocniejszych punktów programu AD500. Prawdopodobnie dzieje się tak dzięki padom, a dokładniej czytelnemu sopranowi. Audio-Technica ATH-AD500 bardzo swobodnie kreują scenę muzyczną. Robią to z marszu, jak to się mówi „z palca”. Niektórzy potrafili porównywać je pod tym względem nawet do starych STAXów i dawno temu wydawało mi się to mocnym przerysowaniem. Ale może coś w tym jest?

 

Jakość dźwięku Audio-Technica ATH-AD500 – obiektywne pomiary

Wspomniany przeze mnie „audiofilski sznyt” rzeczywiście w tych słuchawkach występuje. Objawia się on nie tylko na basie, a co jest normalne w sumie dla tej serii słuchawek i tego rodzaju padów. Jest też skumulowany z zakresie 3-4 kHz, osiągając ok. 1,8% THD+N. Audio-Technica ATH-AD500 mają w tym rejonie wybicie, natomiast tuż przed jest delikatny dołek. Niech Was jednak tenże nie zwiedzie, gdyż w normalnej sytuacji będziemy słyszeli tam wybicie (rezonans kanału). Mój fantom go nie symuluje, choć nie byłoby to problemem i nie jest dla każdego, kto wie jak i co odczytywać z wykresu.

Ogromnie zadowolony jestem z czystości wokalu. W punkcie pomiarowym jeden kanał jest zauważalnie czystszy od drugiego, ale słuchawki ogólnie można uznać pod tym względem za fenomen. Do tej pory rekordzistami były R70X, które wykręciły jeśli dobrze pamiętam -71 lub nawet -73 dB. Tu mamy zaś uśredniając -68 dB.

Drugi potężny pozytyw to wyważenie kanałów. Balans jest niemalże perfekcyjny, co na tak mocno styrane słuchawki jest czymś absolutnie niespotykanym. Oczekiwałem tu dramatu, mocnego przesunięcia na lewą stronę, powikłań po wielokrotnym w nich grzebaniu. A tymczasem nic takiego się tu nie objawiło i słuchawki zachowały wszystkie swoje przymiotniki jakościowe. Całe szczęście.

 

Próby z innymi padami

Na skórkach – niestety dramat. Sprawdziłem chińskie zamienniki oraz oryginały z A990Z. Najlepiej wypadły oryginały, ale to wciąż nie jest „to”. Pojawia się w pewnym miejscu dołek i pogłos, którego w tym modelu nie potrzebuję. I chyba oryginalnie go tu nawet nie było.

Na „chińczykach” welurowych – jeszcze gorzej. Tu problemem okazał się profil. „Czajnik” nie rozumie, że pady mają kluczowe znaczenie dla kształtowania dźwięku. Interesuje go chyba tylko uzyskanie maksymalnej wygody. Nie ma znaczenia też wytrzymałość konstrukcyjna samych słuchawek, która obrywa od rozgięcia tak potem na głowie. Przerobiłem to niestety na R70X.

W praktyce więc po prostu musi być tu materiał i do tego o niskim profilu. Inaczej to nie zadziała. Tak więc wszystko skłaniało się tylko i wyłącznie w stronę współczesnych oryginałów. Być może na prawdziwych oryginałach ich brzmienie byłoby bliższe temu, co mamy w AD500X, ale obecnie powiedziałbym, że to wręcz ich przeciwieństwo. Zamiast ciepłego i średnicowego dźwięku, dostajemy jaśniejszy i bardziej analityczny. Ot ciekawa mieszanka.

Oczywiście spróbowałem też paru modeli padów z naszego rodzimego Allegro, ale efekty były dalekie od jakiejkolwiek pożądanej jakości, w tym wykonania. O tym zapewne powiem przy innej okazji. Może nawet uda się zrobić nieco pomiarów (jeśli pady wytrzymają ponowne założenie).

 

Podsumowanie

Mimo wszystko naprawdę jestem pod dużym i pozytywnym wrażeniem. Zupełnie tak, jakby ten konkretny egzemplarz Audio-Technica ATH-AD500 dosłownie chciał być uratowany i odnowiony. Słuchawki same się rwą do tego, by wiernie służyć dalej nowemu właścicielowi, którym w biegu zostałem akurat ja.

Audio-Technica ATH-AD500 już po wykonaniu potrzebnych prac

Fajnie byłoby mieć na skrajach więcej czystości, ale w paśmie średnim mamy poziom iście hi-endowy. Do tego wygoda, lekkość i wiele przymiotników akustycznych powodują, że dawna popularność AD500 staje się zrozumiała i uzasadniona.

Szkoda, że nie udało się uzyskać najbardziej brakujących mi tu części i konieczne było dorabianie ich samodzielnie. Nie do końca te pady, definitywnie nie te (i nie takie) emblematy… no ale cóż, mogło być gorzej. Trochę odbiera to uczucie pełnego sukcesu ich odrestaurowania, ale i tak myślę, że wyszło w porządku. No i na koniec dnia mam z nimi to, czego życzę sobie przy każdych słuchawkach: ciekawy dźwięk o dobrej jakości oraz wygodę użytkowania.

Niemniej mimo wszystko, ze względu na wątpliwości co do powtarzalności efektów (dźwięk – pady) oraz kompletny brak części, ich kupno obarczone jest ryzykiem. Musielibyście mieć pady oryginalne lub jak najbardziej do nich zbliżone oraz egzemplarz jakkolwiek sensownie zachowany. A o to bardzo o dziwo trudno. Z mojej strony trafia im się mimo wszystko należny pingwinek.

 

Dane techniczne

Zaczerpnięte z wciąż zachowanej karty produktu u producenta:

  • Przetworniki: dynamiczne 53 mm, otwarte
  • Impedancja (Ω): 66
  • Pasmo przenoszenia (Hz): 10 – 30 000
  • Moc maksymalna: 500 mW
  • Czułość: 99 dB SPL/mW @ 1 kHz
  • Waga: 260 g (bez kabla)

 

Dane pomiarowe

 

Platforma testowa

Poniżej sprzęt, który w największym stopniu został wykorzystany do napisania powyższej recenzji, jak również wykorzystywana muzyka i inne przydatne informacje.

  • DAC/ADC: Motu M4, Tempotec Sonata BHD Pro, AF DA500
  • Wzmacniacz słuchawkowy: AF HA500
  • Nadajniki Bluetooth: Asus BT400, Asus PCE-AX58BT, Intel AX210, RealMe 9Pro+
  • Słuchawki testowe: Audio-Technica ATH-A990Z / ATH-ADX3000 / ATH-AD500X / zmodyfikowane ATH-AD900X
  • Okablowanie testowe: własne okablowanie testowe i słuchawkowe z linii Audionum
  • Kondycjonowanie prądu: brak (instalacja dostosowana już specjalnie pod audio)
  • Muzyka wykorzystywana w trakcie testów: przeważnie gatunki elektroniczne, z obecnością również albumów klasycznych, neoklasycznych, jazzu, muzyki wokalnej i rocka. Format FLAC 24/48, OGG, WAV.
Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Logo Audiofanatyk M
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na mój blog i pomoc w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.