Snab to marka dosyć nowa na rynku, ale kojarząca się – przynajmniej mi osobiście – z produktami można byłoby rzec „typowymi”, a więc zamulonymi, gęstymi jak melasa i przebasowionymi do samej ziemi, pretendując tym samym do tytułu nie słabiej, niż najnowsze wcielenia Superluxów z serii EVO. Markę próbowano do tej pory promować z tego co widziałem na różne sposoby, m.in. na portalach komputerowych, korzystając z lichego doświadczenia tamtejszych recenzentów i naturalnie ich bardzo ochoczo manifestowanej życzliwości do napisania wszystkiego, za co tylko ktoś będzie w stanie zapłacić. Widocznie jednak ktoś w końcu poszedł po rozum do głowy i stwierdził u Snaba, że ani taki model promocji nie będzie specjalnie dobry (zapewne czytając potem komentarze pod publikacjami), ani też produkty w swoim clou dźwiękowym nie są w stanie przebić chociażby bardzo mocnej pozycji Brainwavza w ramach modeli budżetowych. Do tego tortu trzeba bowiem mieć bardzo ostry nóż, żeby cokolwiek dla siebie ukroić. Na całe szczęście Overtone EP-101M są zdaje się takim właśnie nożem, którym Snabowi wreszcie może się udać mocno namieszać w segmencie budżetowym. I co ciekawe nie jest to tylko moje zdanie.
UWAGA! Recenzja dotyczy pierwszej wersji słuchawek w stanie z daty jej publikacji. Subiektywne wrażenia dźwiękowe niekoniecznie muszą przekładać się te z wersji drugiej, wprowadzonej w okolicach maja 2016 roku. Wersje różnią się z tego co wiem wizualnie wtykiem i mikrofonem. Analogiczna sytuacja miała kiedyś miejsce również z Philipsami SHE3590.
Dane techniczne
Przetwornik: Neodymium HD Dynamic
Średnica przetwornika: 10 mm
Pasmo przenoszenia: 20 – 22 000 Hz
Nominalna moc wejściowa: 1 mW
Maksymalna moc wejściowa: 10 mW
Czułość: 93 dB S.P.L @ 1 KHz
Impedancja: 18 Ohm ±15% Ohm
Wtyczka: 3,5 mm 110° jack TRRS
Długość kabla: 1,2 m., Y-Cord
Mikrofon zgodny ze standardem CTIA/AHJ
W zestawie znajdziemy prócz słuchawek:
– klips do ubrania (zamontowany już na kablu)
– etui
– dodatkowe tipsy silikonowe w rozmiarach S / M (już zamontowane)/ L
– 1x tipsy bi-flange
– 1x pianki
Jakość wykonania i konstrukcja
Słuchawki przychodzą do nas w klasycznym popularnym blistrze, częściowo już zwinięte w bardzo przyjemne w dotyku etui oraz z wyeksponowanymi korpusami z preaplikowanymi silikonami w rozmiarze M. Jak zwykle podczas wydłubywania słuchawek należy zachować cierpliwość i np. nie szarpać za kabel, tylko delikatnie podważać go z rynienek oraz wypychać słuchawki z odlanych na ich potrzebę dołków.
EP-101M od pierwszych chwil robą bardzo dobre wrażenie wykonaniem. Producent zastosował tu przede wszystkim metalowe korpusy o gładkim szlifie. Nie ma tu wrażenia jak z Fidue A63, że słuchawka ocierając się o małżowinę potnie nam ją na kawałki. Zbliżenie obu słuchawek do siebie odkrywa przed nami dodatkową cechę Snabów – magnetyczność. Tylne ścianki zostały ścięte nie tylko by znalazło się na nich bez przeszkód logo producenta, ale też aby słuchawki nie plącząc się mogły być transportowane razem. Muszę przyznać, że to naprawdę świetne rozwiązanie i sprawdzające się w praktyce przez cały okres korzystania z EP-101M na potrzeby recenzji.
Dokładniejsze oględziny korpusów odkrywają przed nami kolejne rzeczy: widoczny przez stosunkowo rzadką siateczkę driver, podwójne otwory wyrównawcze dla ciśnienia akustycznego, niestety słabe oznaczenia polaryzacji oraz tulejki w rozmiarze mniejszym, niż powszechny standard. Ogranicza to trochę użycie innych tipsów, a także sprzyja wykorzystywaniu pianek producenta, jak chociażby FT-3 (ciemnoszare, grubsze od fabrycznych i bardziej przyciemniające dźwięk). Z drugiej strony to właśnie one będą tu najważniejsze i jednocześnie bardzo tanie w wymianie, ale o tym dlaczego wokół nich ma się kręcić nasza uwaga opowiem przy okazji brzmienia.
Pilot to standardowy mikrofonik z przyciskiem do odbierania rozmów. W ich trakcie wykazuje się tylko lekkim przesterowaniem, ale nie ma na tym polu tragedii. Idąc po kablu dalej, natrafiamy na łącznik wykonany z metalu z logiem producenta, ale jednocześnie z wypełnieniem z miękkiego plastiku. Kabel przybiera formę skręconego solidnie przewodu z elastyczną, śliską otuliną, która sprawia całościowo dobre wrażenie jakościowe. Całość zwieńczona jest kątowym (110°) wtykiem jack 3,5mm TRRS, ale ze względu na dużą grubość obudowy wtyku mogą być w niektórych przypadkach problemy z ich aplikacją, jeśli np. gniazdo słuchawkowe zostało przez producenta ciasno obudowane i usytuowane we wgłębieniu.
Izolacja kształtuje się na poziomie dobrym w przypadku silikonów, ale też całkiem dostatecznym dla pianek, które siedzą od nich na tulejkach luźniej, powodując u mnie niebezpieczne zostawanie się w prawym uchu przy wyjmowaniu słuchawek z kanałów. Teoretycznie da się to „zrobić” poświęcając jedną z nasadek konwencjonalnych tipsów i robiąc z niej gumowy o-ringowy stoper w zagłębieniu tulejki.
Niestety nie mogę się pozytywnie wypowiedzieć o aplikacji tipsów silikonowych, ponieważ dosyć często nie mogłem złapać odpowiedniego wypełnienia kanału. W przypadku użycia bi-flange było jeszcze gorzej, toteż po jednej – w końcu udanej – próbie odpuściłem sobie ich stosowanie. Wygoda na piankach z kolei wraz z aplikacją były po prostu bajeczne. Są znacznie przyjemniejsze od Comply z serii S i porównywać mogę je nawet z TrueFitami od Westone. Tym samym brawa dla Snaba za nietraktowanie tego elementu po macoszemu. Jedynie szkoda, że nie dołączono do zestawu pianek czarnych, a zdecydowano się na białe – widać na nich jak na dłoni wszelkie zabrudzenia, zwłaszcza woskowinę, ale wystarczy odrobina ciepłej wody i wszelkie ślady znikają od razu.
Co kształtuje mi się w zakresie wniosku z analizy budowy Overtone EP-101M to fakt, że naprawdę nie widziałem jeszcze tak świetnie wykonanych słuchawek w tej cenie. Żadne Delty, Alphy czy inne słuchawki nie zrobiły na mnie takiego wrażenia użytymi materiałami, ani też sposobem spasowania. Ma się wrażenie, że tu naprawdę każda złotówka została wykorzystana do ostatniego grosza i w tych 99 złociszach otrzymujemy produkt wykręcający 101% normy materiałowej. A może po prostu to inni producenci wysoko cenią sobie swoje wyroby i odzwyczaili nas od realnego postrzegania sprzętu poprzez koszty surowców. Obojętnie co by nie było prawdą, faktem namacalnym jest, że widziałem od Snabów słuchawki wielokrotnie droższe i wykonane znacznie gorzej.
Dla formalności nadmienić pozostaje mi, że podczas użytkowania słuchawki na szczęście nie zaliczyły żadnej wpadki oraz nie sprawiały problemów z działaniem. Model ten przyjechał jako nowy, toteż można było od razu usłyszeć proces wygrzewania. Overtone dochodzą jednakże do siebie dosyć szybko i już po w zasadzie jednym dniu użytkowania można przystąpić do krytycznej oceny brzmienia.
Brzmienie
Sprzęt testowy wykorzystany w recenzji:
– słuchawki: AKG K240 DF, JVC HA-KX100, NuForce NE-700X, NuForce NE-700M, Westone 1,
– sprzęt źródłowy: Audio In Motion SC808, Aune S16, Aune X1S, iRiver iFP-895, NuForce DAC-80,
– okablowanie: NuForce IEC Power Cord, Prolink GOLD USB, QED Performance Graphite,
– oprogramowanie: Foobar2000 1.3.1 w trybach DS, DSD128 (DSDIFF decoder) i WASAPI.
Wstęp
W przypadku EP-101M opis brzmieniowy musiał ulec zmianie ze względu na przebieg procesu testowego. O ile bowiem w przypadku większości słuchawek dokanałowych sposób grania na pozostałych typach tipsów niż standardowe, a także tych pochodzących od zupełnie innych modeli, albo zawiera się w opisie całościowym, albo jest po prostu wyszczególniany w osobnych akapitach jako uzupełnienie. W przypadku EP-101M jest inaczej: zmiany wprowadzane przez dołączone do zestawu pianki są wyraźne. Ponieważ więc z tego tytułu nie było możliwe pełne uwzględnienie charakteru zmian, opis brzmieniowy podzielony został przeze mnie na dwie części. Pierwsza traktuje o brzmieniu wprost z pudełka, a więc na założonych już na nie tipsach silikonowych. Druga jednak opisuje charakter i zmiany po zastosowaniu fabrycznych pianek Snaba.
Słuchawki poddane zostały również zwyczajowemu wygrzewaniu (chociażby dla świętego spokoju od co bardziej zatroskanych w tym względzie czytelników) opisanemu na końcu poprzedniego akapitu. Prócz modeli dokanałowych wymienionych w ramach sprzętu testowego zestawem pełniącym tonalny punkt odniesienia były – również zwyczajowo – AKG K240 DF.
Brzmienie – silikony
Bas
Zaczynając tradycyjnie od zakresu basowego, niestety muszę powiedzieć, że to właśnie on był tu dla mnie największą „przeszkadzajką”. Przede wszystkim jest go dużo. Wręcz bardzo dużo, bo żeby ograniczyć jego zapędy konieczne okazało się zredukowanie go liniowo aż o -8 dB, głównie w okolicach 55-220 Hz. Aspiruje ilościowo spokojnie do tego, co usłyszeć mogłem z NuForce NE-700X oraz M, ale co śmieszniejsze ich bas wymagał na ogół mniejszej redukcji, bo liniowo o -6 dB.
Prócz ilości kroczy wraz z nim bardzo wyraźne uderzenie, czyniąc bas bardziej punktowym i bezlitosnym. Mniejszy nacisk producent zdecydował się położyć na wybrzmiewanie basu i przez to sumarycznie jest on zorientowany nie na potęgę wyrazu i głębię, a uderzenie i siłę pojedynczego ciosu. Tym samym w słuchawkach trochę brakuje mi wypełnienia i zarówno niskiego, jak i częściowo środkowego basu. Energia akumuluje się w basie wyższym i nie odpuszcza nawet po redukcji, dlatego też z jednej strony w siódmym niebie będą słuchacze preferujący bas „kopiący” i z częściowym efektem tubowym, aniżeli średniobasową monotonię.
Średnica
Zakładałem mylnie, że Snaby zaoferują mi typowe zagęszczenie i spowolnienie w średnicy, ale miło się zaskoczyłem słysząc całkiem normalny zakres, który sprawia pozytywne wrażenie swoim charakterem. Wokale są bowiem zwrócone w naszym kierunku i słychać, że słuchawki nie uciekają od nas ze swoją prezentacją. Starają się nawiązać stały kontakt ze słuchaczem i nawet przy tak śmiesznie małej cenie za wszelką cenę stawiają na jego angaż. Jest to miłe urozmaicenie na tle rzucającego się w uszy od pierwszych chwil basu, choć zaprawione jest szczyptą soli – mimo wszystko angaż owy jest trochę utrudniony.
Góra
I tu chyba największe zdziwienie miało miejsce z mojej strony, bowiem wraz z mocnym basem i średnicą doszło do mnie ostatecznie, że EP-101M próbują wgryźć się w tonalność identyczną, jak w niedawno recenzowanych Superluxach HD669. Ma to jednak oczywiście miejsce w znacznie mniejszej skali i tylko ogólnie.
Co jednak ma dzięki temu przełożenie na sopran – słuchawki kompletnie się z nim nie kryją, a nawet starają się go zaakcentować, nadając sekcji nosowego charakteru, pewnej ostrości i neutralizując przy tym dużą dozę elementu zaskoczenia słuchacza. Dynamika ma tu już pewne kłopoty, tak samo jak czystość, ale jak na tak tanie słuchawki jest całkiem dobrze. Można rzec taki „dobry standard”. Szkoda trochę, że bas bez korekcji lubi wkradać się częściowo na sopran.
Scena
O ile panuje tu pewne zgrupowanie i lepkość, będące też pokłosiem problemów z holografią, to mimo wszystko Snaby na odległość zaprezentowały się z bardzo dobrej strony i naprawdę nie gorzej, niż dwakroć tyle droższe NuForce. Zazwyczaj jest tak, że obie te cechy pozostają w ścisłej korelacji i jeśli słuchawki lubią sklejać ze sobą niektóre dźwięki oraz detale, nie renderują również finalnie zbyt dużej sceny. EP-101M tak nie robią i odchodzą tym samym od tego scenariusza.
Duży udział w tym ma podkreślony sopran w rejonie 10-15 kHz, przez co ubytki jakościowe w obszarze selektywności rekompensuje donośność pogłosów i dalekie ich prowadzenie w bardzo prostej linii od takiego a nie innego przebiegu tonalnego. Sumarycznie więc tak, jak brakuje mi w EP-101M odrobiny oddechu dookoła mnie, tak już w zakresie odległości Snaby czynią przyjemną niespodziankę i w swojej cenie ładnie wychodzą na prostą w tym konkretnym aspekcie.
Brzmienie – pianki
Bas
Wypełnienia przywracają Snabom dołączone do zestawu pianki, które odejmują uderzenia, a dodają lepszego wydźwięku, sumarycznie trzymając się wciąż mocnego wyskoku na pułapie +6 dB. Działają też kojąco na nie tylko bas, ale i całe brzmienie. Nadal jednak jest to bas mocny i lubiący sobie folgować.
Mimo to zmiana jest definitywnie na plus. Bas już nie tłucze mi uszu gołymi pięściami, a zaczyna boksować w rękawicach, a więc nareszcie przepisowo. Wypełnienie pojawiające się w basie wraz z większą jego ogładą przekłada się automatycznie na wyraźnie lepszą kontrolę w zakresie korekcji. Słuchawki są wyraźnie pełniejsze w odbiorze i nie ma już wrażenia, że bas posiada swój ubytek ponad np. wyższym podzakresem. Jakikolwiek więc liniowy korektor świetnie będzie się ostatecznie nadawał w takiej konfiguracji do okiełznania niskich zakresów skuteczniej, niż na silikonach.
Średnica
Dokładnie tego mi brakowało. Z fantastycznie wpływającymi na nią piankami średnica nabiera przyjemnego, analogowego nalotu, zachowując przy tym pierwotnie notowane pozytywne cechy akustyczne. W takiej konfiguracji łatwiej jest im wciągnąć słuchacza w wir muzyki, bo i muzykalność zaczyna bardziej dochodzić do naszych uszu. Gubi też trochę ziarnistości na rzecz wspomnianej analogowości w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Zmianę tipsów chyba najdokładniej i najdobitniej opisać można jako pojawienie się w średnicy substancji i płynności między dźwiękami, ale nie na zasadzie opisywanej przy silikonach lepkości, gdzie pojedyncze dźwięki lubiły przylgnąć do siebie i pracować na zarzut mniejszej selektywności, a po prostu zwiększenia się jędrności każdego dźwięku. To bardzo specyficzne wrażenie, które nie jestem pewien, czy słowami można w jakiś namacalny sposób ująć, ale dla wydarzeń dźwiękowych odbywających się w średnicy jest niesłychanie pozytywnym. Dlaczego? Bo w połączeniu z wcześniej opisywanym wektorem zwróconym w stronę słuchacza pracuje sumarycznie na wyraźną intymność, jakiej Snaby się w ten sposób nabawiają. A to – zwłaszcza w przypadku wokali – cecha, która moim uszom umknąć nie ma szans.
Góra
Znów pozytywnie dają o sobie znać pianki. Odbierają górze słyszalną suchość i szorstkość na rzecz – tak jest – bardziej analogowego, wygładzonego grania, a co ciekawe nie odbywa się to kosztem szybkości. Ta pozostaje w dużej mierze niezmieniona. Dochodzę do wniosku na tym etapie, że EP-101M były projektowane nie pod silikony, a właśnie pod wszelkiego rodzaju piankowe tipsy. Zachowanie ich jest w ramach sopranu również całkowicie odwrotne do NE-700M, którym góra na piankach się matowiła i przez to całość cierpiała także scenicznie.
To chyba najbardziej pozytywny aspekt zastosowania pianek, bo ryzykowną dotychczas górę czyni bardziej bezpieczną i wyraźnie lepiej strawną. Całościowo EP-101M grają dzięki temu bez egzaltacji, milej, bardziej uniwersalnie. Nie rzucają się już tak ze swoją nosowością, bowiem także i barwa ulega przesunięciu w stronę większego realizmu. Jest to naprawdę pierwszy dla mnie przypadek, aby przy tak niskich cenowo słuchawkach uzyskać można było po zmianie tipsów na piankowe tak wiele dobra.
Scena
O ile jej kształt został w dużej mierze zachowany, tak zanikać zaczyna rzecz, która trochę mnie pod sam koniec silikonowych odsłuchów drażniła – wykładanie wszystkich informacji na twarz po stronie sopranu i tym samym brak wspomnianego efektu zaskoczenia. Dźwięk nabrał miejscami większego mroku, tło zaczyna być bardziej czarne niż szare, jak miało to miejsce do tej pory, pogłosy zaczynają być tym samym prowadzone po prostu schludniej, a scena zaczyna urzekać bardziej, niż do tej pory.
Jak więc grają SNAB Overtone EP-101M?
Na pewno interesująco jak na swoją cenę i to w zależności od tego, jakie zastosujemy im tipsy. Ale może po kolei.
Na silikonach jest „młodzieżowo” – z mocnym basem o dużej sile uderzenia i mniejszym nacisku na wydźwięk, bezpośredniej średnicy z wektorem w stronę słuchacza, a także zaakcentowanej nosowo górze, która w ogóle się przed nami nie kryje. Niespodzianką okazała się też całkiem sprawnie budowana wielkościowo scena. I choć naturalnie ustępują słuchawkom za dwakroć tyle, nadal próbują się bronić – łapać oddech, którego czasami brakuje i budować tonalność, której mocno przeszkadza nadmiernie wyeksponowany bas. Jeśli jednak nasze preferencje uderzają w taki właśnie dzwon – nie ma problemu. A jeśli źródło jest w stanie skorygować nadmiar basu – jest jeszcze lepiej.
Na piankach słuchawki grają na pierwszy rzut ucha podobnie, ale jednak inaczej i im dalej w las, tym jest lepiej, znacznie lepiej. Stają się bardziej płynne i wykraczają poza opisany wyżej obraz w stronę brzmienia bardziej ludzkiego, z lepszym wypełnieniem i wygładzeniem, mniej słyszalną chropowatością brzmienia oraz ogólnie po prostu lepszym całościowo dźwiękiem. Słuchawki z miejsca dają więcej przyjemności, za cenę raptem jedynie mniejszej izolacji. Po ściągnięciu nadal zbyt mocnego basu w tej cenie naprawdę zaczynają aspirować do modeli droższych i bezwzględnie należą się im za to ogromne pochwały. Gdyby nie pianki, nie doceniłbym ich tak jak to zrobiłem po ich zastosowaniu.
Naprawdę nie wiem po co producent dodaje do nich silikony – standardowe szpecą dźwięk i niepotrzebnie egzaltują, bi-flange zaś notują u mnie spore problemy z aplikacją. Pianki za to – rewelacja i ponowne odkrycie tych słuchawek. Jakakolwiek próba podejścia do nich z perspektywy innych tipsów to moim zdaniem strata czasu. Pianki to jedyna słuszna droga, która pokazała ostatecznie Snaby jako wreszcie pozycję w ofercie tego producenta, której nie można będzie zarzucić zamulenia na potęgę. I choć bas przeszkadza tu swoim nadmiarem tak, jak czynił to w NE-700M swego czasu, EP-101M mają w sobie naprawdę w cenie niecałych 100 zł coś, czego nie jestem w stanie doszukać się w innych konstrukcjach: połączenia świetnej jakości wykonania z bogatym wyposażeniem i brzmieniem, które wystarczy sobie „odkryć” odjęciem basu i zmianą tipsów na pianki, aby otrzymać rewelacyjne efekty całościowe.
Zastosowanie i opłacalność
Tym razem połączę oba te aspekty ze sobą. Z jednej strony sprzęt ten jest wysoce opłacalny chociażby przez swoje wykonanie, bowiem w tej cenie naprawdę trudno jest mi sobie przywołać równie dobrze zrobione doki i uwaga ta tyczy się również kabla. Z drugiej strony ponieważ słuchawki zachowują się jak już pisałem w deseń NE-700X/M, wymagają sprzętu najlepiej z wbudowaną korekcją niskich tonów.
Nadają się głównie pod mocne gatunki, ale ze względu na właściwości soniczne najlepiej widziałbym je w elektronice. Połączenie basu + sopranu + sceny daje tu generalnie najlepsze moim zdaniem efekty. Najłatwiej ocenić będą mogli je użytkownicy wymienianego tu już modelu HD669. We wszystkim w czym te słuchawki dobrze się spisują, powinny również pozytywnie wypaść Snaby. Zawsze też można wspierać się recenzją tego modelu, która niedawno miała miejsce na łamach bloga.
Podsumowanie
Snaby to słuchawki bardzo tanie, choć nadal droższe od chociażby EP-630, PL11, Delt i Alph, także choć nie należy spodziewać się audiofilskich uniesień a’la Westone W60 czy EarSonics S-EM6 (zresztą tak samo jak przy wymienionych na początku tego akapitu modelach), to ciężkim grzechem byłoby ich nie docenić. Przyznam, że jestem nimi pozytywnie zaskoczony, zwłaszcza po odkryciu jak wiele dają tu tipsy piankowe. Zabawne jest też dla mnie i jednocześnie nakłaniające do zadumy, że po latach człowiek może dać się zaskoczyć słuchawkom nie za grube tysiące, a za przysłowiową „stówkę” pod względem zmiany jednego dosłownie elementu, który do tej pory na innych słuchawkach najczęściej zawodził i przegrywał z poczciwymi silikonami. Przy Snabach role się odwróciły o dokładnie 180 stopni, czyniąc odsłuchy ostatecznie bardzo ciekawym doświadczeniem.
Pierwotnie spodziewałem się otrzymać tu basowe mułki o przesadzonym i pospolitym brzmieniu bez wyrazu oraz małej scenie i przeciętnym wykonaniu. Tymczasem otrzymałem miniaturkę HD669 o fantastycznych możliwościach i świetnej jakości wykonania. Słuchawki próbują złapać parę srok za ogon przy mocno ograniczonym budżecie i najważniejszym jest w tym wszystkim, że wcale nie zaliczają (w przeciwieństwie do innych producentów) mocnych wpadek, nie licząc faktu dołączenia do zestawu silikonów jako tipsów domyślnych. To pianki winny nimi być i dlatego też po zakupie ogromnie zachęcam do wydania opinii dopiero po ich zastosowaniu. Ciekawe, czy będziecie Państwo równie zaskoczeni, jak ja. Do 100zł jest to więc kolejna bardzo ciekawa pozycja, którą warto sprawdzić podczas poszukiwań niedrogich słuchawek dokanałowych.
Zalety:
+ jakość wykonania znacznie wykraczająca poza swoją cenę
+ bardzo dobra dystrybucja ciśnienia przy aplikacji słuchawek do kanału (podwójne otwory wyrównawcze)
+ magnetyczne korpusy z metalu o dobrej ergonomii użytkowej
+ całkiem sensowny kabel i izolacja od otoczenia
+ bogate wyposażenie dodatkowe oraz mnogość tipsów
+ mikrofon na kablu dla rozmów telefonicznych
+ możliwość bezstresowego używania jako OTE
+ ogromna wygoda (na piankach)
+ bardzo dobre brzmienie (ponownie na piankach i po redukcji basu)
+ scena mocno wykraczająca poza klasę w której pracują
+ wysoce atrakcyjna cena
Wady:
– brzmienie na silikonach odstające jakościowo (negatywnie) od pianek
– na obu typach tipsów wyraźnie przesadzony bas wymagający korekcji (chyba że komuś akurat pasuje)
– zbyt luźne osadzenie pianek na tulejce i tylko jedna ich para w zestawie
– beznadziejne w aplikacji tipsy bi-flange
– również trochę problematyczne w tym względzie silikony
– duża obudowa wtyku może utrudniać zastosowanie z niektórymi urządzeniami
– bardzo słabe oznaczenie polaryzacji kanałów, łatwo dzięki temu o pomyłki
Cena:
– 99 zł (sprawdź dostępność i najniższą cenę)
Niestety, po tym jak sparzyłem na modelu EP-81, do marki Snab podchodzę trochę jak do jeża. Co z tego, że ich wcześniejszy flagowy model douszny (EP-81) jest dobrze zbudowany, skoro jakość generowanego przezeń dźwięku (z płytkim, niekontrolowanym i przykrywającym całe pasmo basem) nie przystaje nawet do słuchawek za 20-30 zł.
Niech przykładem będą słuchawki Philips SHE-3590 (cena ok. 30 zł), które w każdym zakresie, grają od EP-81 lepiej. I pisze to, o modelu SHE-3590 zarówno pierwszej jak i drugiej rewizji.
Nie miałem w rękach EP-81, ale recenzja na szczęście tyczy się innego produktu, który może nie mieć kompletnie żadnego przełożenia na inne z oferty tego producenta.
Muszę napisać, że po tym jak do rąk wpadł mi Samsung Galaxy S3 I9300, musiałem się z moimi EP-81 nieco przeprosić. Jak wiadomo I9300, który ma przetwornik Wolfsona (WM1811), gra dość chłodno i muszę przyznać, że razem EP-81 daje to ciekawy (ale trochę przebasowany) efekt 🙂 .
Morał tego wywodu jest taki, że Snab Overtone EP-81 nie nadają się do wszystkich odtwarzaczy, ale z odpowiednim potrafią całkiem nieźle zagrać (jeśli lubi się dużo basu). Ja poprzednio nie miałem po prostu odpowiedniego grajka :).
Witam, posiadam Brainwavz M1. Jak zmieniłby się dźwięk po przesiadce na EP-101m? Co uległoby zmianie/które słuchawki bardziej byś polecił?
Pozdrawiam
Panie Piotrze,
Recenzje obu produktów są na blogu, także odpowiedzi na zadane przez Pana pytania są bardzo łatwe do odszukania. Osobiście nie mam między nimi preferencji, ponieważ każda para ma swoje wady i zalety, także to nabywca o wszystkim decyduje. Gdybym szukał dyskretnych słuchawek bez mikrofonu zapewne padłoby na M1. Jeśli wolałbym z mikrofonem i pod sprzęt wyposażony w EQ, którym mógłbym zbić nadmiar basu, zakupiłbym EP-101m. A ponad wszystkim dołożyłbym wielokrotnie do znacznie droższych słuchawek i to już tym razem stricte moja osobista preferencja :).
Pozdrawiam.
Jestem zainteresowany ich kupnem, ale jak zawsze szukam jakiś alternatyw. Recenzja jest bardzo przychylna i na pewno przybliżyła mnie do zakupu, jednak chciałem zapytać o jakieś zamienniki.
Pozdrawiam
Inne modele słuchawek zostały wymienione zarówno w recenzji, jak i w Polecanych:
https://audiofanatyk.pl/polecane-sluchawki-przenosne/
Pozdrawiam.
W opisie sceny na silikonach, w drugim akapicie wkradł się mały błąd – pewien fragment tekstu niezamierzenie się powtarza. Zgłaszam do poprawki.
Witam,
Dziękuję za zwrócenie uwagi, już poprawione.
Pozdrawiam.
Witam dzisiaj zakupiłem swój model Snabów, ale niestety jak dla mnie panki są trochę za duże i stąd moje pytanie, czy da się dopasować do tego modelu słuchawek jakieś inne pianki? Z góry dziękuje za odpowiedź
Witam,
Jeśli już, to należałoby szukać zamienników od Comply. Najprawdopodobniej będą pasować modele T300 i S300 w rozmiarach S. 400-tki będą nieco za duże pod względem tulejki.
Pozdrawiam.
Witam
Tak patrzę po internecie i widzę, że te modele będzie ciężko dostać.
Niestety. Można jeszcze spróbować zapytać dystrybutora tej marki o tipsy w mniejszym rozmiarze, ale część osób decyduje się na robienie samoróbek własnoręcznie. Np. na bazie tipsów Westone TrueFit lub zatyczek wyciszających. Bardzo często rozwiązuje to wszelkie problemy, a koszta wcale nie są duże.
Witam. Wiem, że niechętnie odpowiada Pan na tego typu pytania, ale zależy mi na szybkim podjęciu decyzji. Otóż potrzebuję wytrzymałych słuchawek dokanałowych o ciężkim, basowym brzmieniu do 120zł. Do tej pory polecano mi BW alpha,BW proalpha i Snab ep101m. Chciałbym się dowiedzieć, jak Pan odnosi się do tych słuchawek? Czy różnica jest na tyle zauważalna, aby dopłacać do proalpha, czy spokojnie mogę wybrać któryś z dwóch innych modeli?
Pozdrawiam
Witam Panie Przemku,
Naturalnie odnoszę się do nich tak, jak opisałem w recenzjach każdego z tych modeli :). ProAlpha są ewolucją jakościową modelu Alpha w tym samym kierunku, po prostu lepiej brzmiącą i wykonaną. Snaby zaś to gra na planie V z podkreślonymi skrajami. Który przepis na dźwięk będzie Panu odpowiadał jest już sprawą indywidualną, na którą wpływu ani wglądu nie mam – stąd właśnie moja niechęć, aby po prostu nie decydować za kogoś i być może nie robić tego źle tylko dlatego, że dana osoba ma gust znacznie odbiegający od mojego i inaczej postrzega tonalność różnych słuchawek względem siebie.
Pozdrawiam.
Dlaczego nie mogę znaleźć opini na temat jakości wykonania słuchawek? A jedyne wiarygodne źródło odnsi się praktycznie wyłącznie do aspektów brzmieniowych. ;p
Przepraszam za to pytanie ale nie lubię forów. (Tak po prawdzie to mój pierwszy komentarz)
Ze względu na jakość wykonania (tak by nie padły od noszenia telefonu z wtyczką w kieszeni spodni) warto w nie zaiwestować? Dźwięk jest dla mnie sprawą drugorzędną.
Dziękuje za pomoc.
Dlatego, że nie przeczytał Pan recenzji Panie Piotrze. Każda ma w sobie wyszczególniony zarówno opis w tekście tyczący się jakości wykonania, jak i w podsumowaniu parę na ten temat słów.
Jeśli ktoś nie szanuje słuchawek, to każde mu „padną”, bez względu na jakość wykonania. Snaby nie sprawiały w tym względzie złego wrażenia.
Pozdrawiam.
Dzisiaj dostałem przesyłkę z recenzowanymi powyżej słuchawkami. Póki co jestem zadowolony. W sumie moja decyzja co do zakupu `dokanałówek` oparła się głównie na recenzji Pana Jakuba. Chciałbym również przeczytać recenzję pisaną przez Pana pod słuchawki MRice GranVela – E300 i możliwe porównanie do modelu Snab`a. Dziękuję i pozdrawiam
Witam,
Miło czytać, że zakup przypadł do gustu. Jak zawsze jeśli nadarzy się okazja na testy wspomnianych słuchawek, możliwe że takowa recenzja się pojawi. Czy porównawcza – nie wiem, gdyż słuchawek Snaba już nie posiadam: wróciły z powrotem do hurtowni. Na co dzień zaś korzystam z nieco droższych i lepiej od nich brzmiących słuchawek, toteż punkt odniesienia stałby dla E300 wyżej.
Pozdrawiam.
Czy przy źródle jakim jest smartfon xperia m5 jest sens kupowania lepszych słuchawek niż snab? Czy lepsze słuchawki będą za bardzo ograniczane przez źródło?
Każde słabsze źródło ogranicza w pewnym stopniu każde słuchawki. Zmienia się tylko skala owego ograniczenia. Jeśli ma Pan wątpliwości, bezpieczniej będzie jednak pozostać przy SnaBach i nie żałować, że dołożyło się do czegoś w znaczącym stopniu ograniczanego.
Witam 🙂
Kusza mnie te Snaby, dotychczas byłem użytkownikiem Soundmagicow E10 ktore uwielbiam. Teraz awaryjnie nosze Applowskie słuchawki do iPhone, te nowsze. Dźwięk w nich jest straszny,myślałem że lubię dużo basu ale w nich nim rzygam już.
Zastanawiam się nad tymi właśnie Snabami , Takstarami hi1200 oraz Vsonic vsd1/vsd1s.
Slucham rapu, elektroniki(psytrance, progressive) , thrash punka czasem jakiś jazz.
Zależy mi na słuchawkach mających dobry bas ale i szeroką scenę i możliwie charakterystykę dzwieku U , jak moje Soundmagici. Przeboleje V, byleby z rozsądkiem.
Jakieś rady czy propozycję ? Czy warto doplacac do Takstarow, Vsonic czy brać Snaby ?
Z góry dzięki !
PS: Playerem głównie telefon OnePlus One , czasem SansaClip z Rockboxem.
Witam,
Zapytania zakupowe myślę bardziej pasują do publikacji na łamach naszego forum: https://forum.audiofanatyk.pl/
SnaBów warto spróbować, ale też jak zawsze ratować się w razie czego możliwością zwrotu w ciągu 14 dni. Zawsze więc jest to szansa na ctrl + z przy jednak nietrafionej decyzji.
Pozdrawiam.
A jak te snaby mają się do Xiaomi Piston V3? Wiem że cenowo jest już większa różnica (jak mnie pamięć nie myli to około 40-50zł) ale z drugiej strony nie jest to znowu taka kolosalna różnica w cenie.
Panie Tomaszu,
Niestety nie testowałem Pistonów V3, toteż nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie.
Pozdrawiam.
Czy iPod Classic 5g będzie do nich wystarczającym źrodłem?
Panie Wojciechu,
To słuchawki za 100 zł. Naprawdę :).
Panie Jakubie, czy te słuchawki do „pełni szczęścia” potrzebują dobrego wygrzania? Pytam, ponieważ zakupiłem je skuszony powyższą recenzją jednak z pewną dozą ostrożności, ze względu na nieco przesadzony bas. Muzyka jaka się „kręci” w moim odtwarzaczu, to głównie rock i metal. Pomyślałem sobie – OK, skoryguję bas w razie potrzeby. Natomiast po odpaleniu okazało się, że słuchawki są w zasadzie kompletnie pozbawione basu – praktycznie go nie ma. Podłączałem je do różnych źródeł, zakładałem silikony i pianki i wszędzie jest to samo, odpaliłem nawet jakiś dubstepowy numer na YT w celu sprawdzenia i nadal – brak basu. Dźwięk jest bardzo dobry, wszystkie instrumenty słychać dokładnie, ale właśnie basu brak… i teraz nie wiem, czy coś jest nie tak z moim egzemplarzem, czy może wymaga wygrzania (a może jednak coś nie tak z moimi uszami ;))
Witam Panie Michale,
O wygrzewaniu wspominałem w treści recenzji, ale w Pana przypadku bas powinien być spokojnie słyszalny. Albo jest coś nie tak z samymi słuchawkami, albo ma Pan problem z kompatybilnością z wtykiem TRRS (próbował Pan przytrzymać wciśnięty przycisk mikrofonu?), albo niedokładnie aplikuje Pan słuchawki w kanały. Podstawą egzystencji basu w słuchawkach dokanałowych jest pełna aplikacja i uzyskanie wypełnienia szczelnie kanału słuchowego (tzw. seal).
Pozdrawiam.
Dziękuję za odpowiedź. Przycisk mikrofonu działa prawidłowo, ale dzięki za sugestię odnośnie sealingu. Poczytałem trochę i okazuje się że faktycznie to może być przyczyna. Dziwne bo moje wcześniejsze tanie dokanałowe panasoniki po prostu wkładałem i grały 🙂 Pokombinuję z aplikacją i sprawdzę czy coś się poprawi. BTW snab zmienił nieco te słuchawki w nowej odsłonie : wtyk jest prostopadły i inny jest pilot z mikrofonem, dużo ładniej wykonany. Ale to tak poza tematem. Pozdrawiam.
Panie Jakubie, czy takie słuchawki nie będą zbyt budżetowym rozwiązaniem do FiiO X1? Pana recenzja mnie do nich zachęca, zwłaszcza, że fajnie by było zaoszczędzić 2-3 „stówki”. Czy lepiej zainwestować w Brainwavz M3 albo Może nawet w Yamaszki EPH-100? Słucham wszystkiego, począwszy od metalu po elektronikę.
Witam Panie Adamie,
Zapewne temat jest tym samym, który został założony na forum: https://forum.audiofanatyk.pl/index.php?/topic/605-s%C5%82uchawki-do-fiio-x1-i-ci%C4%99%C5%BCszej-muzyki-do-300z%C5%82/ także wygodniej będzie tam nam kontynuować :).
Pozdrawiam.
Panie Jakubie, potrzebuje pomocy. Kupilem wyzej fecenzowane sluchawki. Ogromnie ucieszony po oczekiwaniu na przesylke odbieram otwieram i zal i smutek. Niemieszcza mi sie w kanalach. Zmiany nakladek nic nie daja. Nawet bez nakladek sie nie mieszcza. Brzmia swietnie. Potrzebuje wiec sluchawek w podobnej cenie rownie dobrych tylko mniejszych. Ta czesc na ktora naklada sie sylikony musi byc wezsza;//
Witam,
W takiej sytuacji używa się np. tipsów tri-flange lub pianek, ale w zakresie alternatyw, przyznam że do głowy przychodzą mi najwyżej nieprodukowane Audeo PFE. Jeśli przeżyje Pan skromniejszy bas i wyższą cenę, to także i coś od Etymotica.
Panie Jakubie mam pytanie odnośnie dobrej dystrybucji ciśnienia przy aplikacji słuchawek do kanału. Co ona daje ?
Witam Panie Michale,
Musiałbym prosić Pana o doprecyzowanie pytania, ponieważ zaczepia ono o kilka aspektów (fizyczny wobec słuchawek i przetwornika, zdrowotny, akustyczny) i nie wiem który jest tym właściwym.
Panie Jakubie, zakupiłem sobie te słuchaweczki i są trochę inne od tych… Mikrofon jest z alumium szarego a ta guma która wychodzi z obudowy słuchawki nie jest taka stożkowata tylko prosta :/ … Jakieś podróby czy co? POMOCY!
Witam Panie Dawidzie,
Nie jestem w żaden sposób powiązany z dystrybutorem tych słuchawek lub sklepami, które go oferują, toteż nie jestem pewien jak mógłbym Panu pomóc, poza radami co robić w takich sytuacjach. Przede wszystkim proszę napisać w którym sklepie nabył Pan swoje słuchawki. Następnie uderzyłbym do oficjalnego dystrybutora z zapytaniem, czy taka wersja jest u nich w sprzedaży.
Lepiej te Snaby czy może SoudMagic E10? Zależy mi głównie na scenie i detaliczności. A może coś innego w okolicach 150zł?
https://audiofanatyk.pl/polecane-sluchawki-przenosne/
Nie wiem jak Wy macie, ale ja mam wieeelki problem, ponieważ moje słuchawki zawsze się psują , a najczęściej problemem jest przerwanie przewodu gdzieś na zgięciu jacka. Miałem już sporo różnych słuchawek w różnych cenach, ale tak jak mówię, zawsze się psuły. Owszem… Słuchawki eksploatuję dość intensywnie, co nie zmienia faktu, że o nie dbam. Z moich doświadczeń doszedłem do wniosku, że na słuchawki nie warto wydawać więcej niż 100zł, ponieważ do tej kwoty idzie znaleźć niezłe brzęczki, a wydawaniefortuny mija się z celem, bo i tak się zepsują 🙂
Kupiłem te słuchawki jednak po podpięciu do telefonu (S6 edge) nie działa ani pilot, ani mikrofon, po podpięciu do jednego laptopa mikrofon również nie działał, ale gdy podpiąłem go do innego lapropa to wszystko działało, ktoś wie o co może chodzić?
Być może chodzi Panie Sławku o kompatybilność z wtykami TRRS. Niemniej dziwne to zachowanie.
Użytkuję od dłuższego czasu te słuchawki, ale w nowej wersji (prostopadły wtyk, odnowiony mikrofon) i mogę potwierdzić to co kiedyś przeczytałem na innym forum. To jest po prostu DRAMAT. Z telefonem słuchawki grają gorzej niż średnio, multum czasu spędzonego w korektorze nie pozwoliły uzyskać dźwięku na dobrym poziomie, bez sybilizacji, góra kłuję w ucho gorzej niż szpilka, a o przyjemnym, mięsistym basie i wysunięciu średnicy już nawet nie wspomnę. Jeszcze gorzej jest po podpięciu ich do laptopa – uszy bolą po kilku minutach słuchania. Stare Awei ES10, nie licząc izolacji (którą trudno porównywać między dokami i pchełkami), niszczą je we wszystkich możliwych aspektach.
Panie Jakubie,
Każda recenzja ma swoją datę publikacji. Testowany egzemplarz otrzymałem praktycznie rok temu. To więc, że tyczy się danego modelu z dnia publikacji, rozumie się chyba samo przez się. Jednocześnie jako osoba kompletnie niezależna, nie mam niestety wpływu na poczynania innych producentów, zwłaszcza jeśli z nieznanych przyczyn zdecydują się na wprowadzenie zmian do aktualnie oferowanych modeli. Profilaktycznie taką informację mogę mimo wszystko zawrzeć.
Jasnę, wiadomo że to co Pan piszę jest prawdziwie, jednak warto zaznaczyć to w recenzji że Snab po cichu wprowadził „ulepszenia” tego modelu (co łatwo poznać po wykonaniu mikrofonu czy wtyku) co drastycznie wpłynęło na pogorszenie dźwięku. Sam kupiłem ten model właśnie z powodu tak pozytywnych recenzji i niestety bardzo się zawiodłem.
Właściwie to jedynym wyznacznikiem prawdy Panie Jakubie są Pana własne uszy – tego żadna recenzja nie zmieni :). Jeśli zakupu dokonał Pan przez Internet i nie minęło 14 dni, może Pan dokonać zwrotu słuchawek i byłoby to w sumie najwłaściwsze posunięcie. Właśnie dopisałem adnotacje przy Polecanych. W recenzji również znajduje się już takowa informacja.
Chciałem dokonać zwrotu zaraz po przesłuchaniu słuchawek, niestety Sprzedawca odmówił zwrotu, tutaj cytuję „w przypadku słuchawek (…) ze względu higienicznych)”. Zrezygnowany nie miałem ochoty dochodzić roszczeń u Rzecznika Praw Konsumenta, więc Snaby z przymusu zostały u mnie na dłużej.
Sklep nie ma prawa czegoś takiego zrobić arbitralnie. Mogę zapytać z ciekawości jaki to sklep?
Bodajże AllNet.
Dziękuję. Nie miałem jeszcze z nimi przyjemności. Ale zapamiętam nazwę sklepu, aby mieć się na baczności w razie czego na przyszłość.
Po raz wtóry wracam do tej recenzji i o mój Panie, jak to pięknie widzieć po czasie, że jednak uszy nie robiły mnie w konia i z podobnymi problemami z drugą wersją tych słuchawek miała większość użytkowników. 🙂
Jak wizualnie różni się starsza wersja od nowszej? Chce mieć pewność kupna dobrego modelu
Bardzo łatwo pozna Pan je po pilocie. W recenzji jest pilot ze starszej wersji, nowszy pilot wygląda zaś tak:
https://snab.audio/wp-content/uploads/2016/06/overtone-ep-101m_image4.jpg
możesz z tej swojej hurtowni albo od producenta wziąć nową wersję tych snabów i porównać?
Panie Albercie,
Nie mogę. Nie mam ani tak dużego spoufalenia z którymkolwiek z wymienionych podmiotów, ani nie leży to w mojej gestii aby dbać za producenta o jednorodność produkcji danego produktu i jego jakość. Plus proszę przeczytać swój komentarz kilka razy i zastanowić się, czy aby przypadkiem jego forma nie jest troszeczkę zbyt bezpośrednia, żeby nie powiedzieć niegrzeczna.
Pozdrawiam.
Przepraszam za spoufalanie.
Chodziło mi raczej o uaktualnienie recenzji o obecny poziom produktu, który jest nadal przecież w ciągłej sprzedaży.
Recenzja przedstawia stan na rok poprzedni (konkretna data publikacji) i tym samym poprzednią wersję produktu sprzed wprowadzanych zmian. To właśnie pod nią się podpisuję i za odradzanie/polecanie danego produktu w takim właśnie stanie biorę odpowiedzialność, jako autor publikacji. Niestety później o wprowadzonych zmianach praktycznie nikt mnie nie informuje (bo i jako wobec osoby niezależnej nie ma w zasadzie takiego obowiązku).
Według tego, co do tej pory udało mi się ustalić, zmiany w obecnej wersji EP-101m powinny obejmować tylko cechy fizyczne i skutkować mniejszą awaryjnością, ale nie zmianą strojenia. Przetworniki powinny być dokładnie te same. Niemniej zasygnalizowałem, że moi czytelnicy zwracają uwagę na różnice brzmieniowe względem obu wersji. Pozostaje myślę czekać, aż ktoś przeprowadzi wewnętrzną wstępną weryfikację i czy wykryje jakieś różnice między jednym a drugim modelem. Jeśli coś konkretnego z tego wyniknie, zapewne pojawi się jakaś informacja, czy to w recenzji, czy w formie newsa/artykułu.
Mam nową wersję i słucham na piankach dołączonych do zestawu i o ile na początku włożyłem je do uszu dość luźno grały faktycznie słabo ale jeśli dobrze i mocno się je dopasuje słuchawki grają bardzo dobrze polecam
Świetne recenzje Pan pisze, chciałbym się doradzić, jakie słuchawki dokanałowe do 100zl poleciłby Pan dzisiaj, jako neutralne z dobrą sceną i aby były wygodne, moje przedostatnie Nu Force 600, to największa porażka. Miałem także Panasonic hje120 i były niezłe, bardzo wygodne, lecz w międzyczasie przestawiłem się na zupełnie inną muzykę np. Jazz, Soul i miałem okazję posłuchać słuchawek z HTC 10 na swoim LG G2, zupełnie inny dźwięk, przestrzenny jakbym więcej słyszał, szukam czegoś podobnego.
Dziękuję, ale widocznie Panie Pawle nie na tyle świetne, aby odpowiedziały na Pana dylemat. Być może odpowiedź znajdzie Pan w Polecanych słuchawkach na blogu. Na pewno jednak mogę Panu powiedzieć, że EP101 nie są słuchawkami neutralnymi (zakładam że to właśnie przeświadczenie skłoniło do napisania komentarza właśnie tutaj).
Czy faktycznie jest aż taka różnica między pierwszą a drugą generacją?
Tak Panie Michale. Producent jednak wypuścił trzecią generację słuchawek, która ponoć gra już znacznie bliżej stylu pierwszej. Niestety nie wiem czy pokuszono się o jakiekolwiek oznaczenia w stosunku do drugiej, bowiem o ile w stosunku do pierwszej różnią się fizycznie kablem, tak druga z trzecią już niczym.
Mam trzecią generację i po dwóch dniach od zakupu jednak zdecydowałem się je oddać.
Nie jestem audiofilem ale różnica jest aż nadto slyszalna.
Dźwięk jest płaski, metaliczny, pozbawiony głębi.
Do pierwszej generacji ma się tak, jak za przeproszeniem chińska zupka instant do domowego rosołu… Pozdrawiam.
Zdecydowałem się i jednak je zakupiłem (wersja 3) i jak na początkującego audiofila byłem z nich zadowolony. Niestety byłem bo po 2 miesiącach nagle lewa słuchawka znacznie ucichła względem prawej i niestety reklamacja. Z tego co czytałem wielu ludziom przydarzyło się to samo. Więc obawiam się że po reklamacji i wymianie na nowe przytrafi mi się to za chwilę znów.
Mam pytanie odnośnie generacji, jak je odróżnić?
Witam wszystkich serdecznie.
Zakupilem pierwszą generację tego modelu sugerując się Pana recenzją.
Od pierwszej chwili zakochałem sie w tych słuchawkach.
Oferowały dokładnie taki dźwięk o jakim zawsze marzyłem.
Kiedy po prawie dwóch latach odmówiły posłuszeństwa było dla mnie naturalne, że kupię ponownie ten sam model.
Kurier dostarczył je przedwczoraj i ze zgrozą odkryłem, że to niestety trzecia generacja. Pomyślałem sobie, dam im szansę, by się same obroniły.
Płonne nadzieje, przykro to mówić ale trzecie generacja ma się nijak do pierwszej.
Po co zmieniać coś, co tak fantastycznie się udało?
Pikanterii dodaje fakt, że na zdjęciach widnieją Snaby pierwszej generacji…
Dlatego zasiegnąłem języka u producenta i niestety pierwsza generacja nie jest już produkowana. Stąd mój wpis i jednocześnie ogromna prośbą.
Jeśli ktoś mógłby podzielić się tajemną wiedzą jakie słuchawki dokanałowe grają tak jak te (jeśli lepiej, rzecz jasna nie obrażę się) będę naprawdę wdzięczny.
Z góry dziękuję i mam nadzieję, że ktoś mi pomoże.
@Monika
1 generacja jest banalnie prosta do odróżnienia, bo determinuje ją zupełnie inny kabel, wtyk i pilot, dokładnie ten pokazany na zdjęciach z recenzji. 2 generacja została wprowadzona później i miała już inny kabel z wymienionymi elementami, tak jak pokazuje producent na swojej stronie. 3 generacja niestety nie różni się niczym od drugiej i można jedynie domniemywać, że będą to modele produkowane mniej więcej od połowy tego roku.
@Dariusz
Raczej ma Pan drugą generację, bowiem różnica między 1 a 2 jest znacząca i dopiero 1 do 3 brzmi bardzo podobnie. W zakresie tego jakie słuchawki grałyby tak jak EP101m do głowy przychodzą mi chociażby Brainwavz M4.
mam ver .3 wrażenie słuchowe rewelacja ,trzeba jednak pamiętać o wysokim bitrate mp3 320 kbps przynajmniej
Przepraszam, że tutaj piszę ale jak się mają sennheisery model cx300 albo cx400? Nie widzę ich w zestawieniu(w polecanych) a gdzie nie wejdę to ludzie je chwalą. Planujecie jakąś recenzję tych modeli? A może je testowaliście? Bo z tego co mi wiadomo mają duża scenę, czyli w teorii powinny się nadać do csa – ale jak jest w praktyce? Ogólnie szukam czegoś mobilnego i uniwersalnego, jeśli dokanałówki/pchełki nadadzą się do csa to zamierzam któreś wziąć.
Witam Panie Dariuszu,
Nie były testowane i nie zanosi się na to, aby były. Wszystkie modele Sennheisera jakie są przetestowane na blogu pochodziły albo z moich własnych prywatnych zakupów, albo od osób trzecich w charakterze użyczenia grzecznościowego. Ostatnio pytałem o HD700 jeden ze współpracujących ze mną sklepów, ale niestety nie udało się ich pozyskać. W ten sposób obecnie skupiłem się na sprzęcie który mam już zebrany na recenzje i nie pytałem dalej o jakiekolwiek produkty tej marki.
Będąc posiadaczem drugiej wersji(zakup wrzesień 2016) słuchawek czuję się trochę oszukany. Wyboru dokonałem na podstawie licznych recenzji i opinii dotyczących wersji I, w tym czasie trudno było jeszcze znaleźć jakieś informacje o różnicy między poszczególnymi seriami. Wielkim zaskoczeniem było dla mnie, gdy te doki po raz pierwszy wsadziłem do uszu i okazało się, że SHE3590, których do tego pory używałem, biły ep101m v.2 na głowę. V.2 brzmią, jakby zastosowano w nich jakieś losowe przetworniki, jak ze słuchawek no-name za 10zł z marketu. Fajnie, że wg tego, co czytam, wypuszczono poprawioną wersję 3, jednak niesmak po tej dziwnej zagrywce pozostał, i po nowe snaby już raczej nie sięgnę. Szczególnie, że wersji 3 podobno nie da się wizualnie odróżnić od 2.
Najbardziej żałuję chyba tego, że słuchawek nie oddałem w 14-dniowym terminie po zakupie – nie wiedząc jeszcze, że v.2 to de facto bubel, sądziłem że być może muszą się „wygrzać” czy cokolwiek. Obecnie więc służą mi jako zapas gdy któreś z kolei już SHE3590 wyzionęły ducha – tam za dobry dźwięk płacimy bardzo delikatnymi przewodami…
Czy ktoś się orientuje, czy obluzowany magnes w jednej ze słuchawek (przez co nie stykają się już one prawidłowo „plecami”) podpadałby pod gwarancję? Może przysłaliby mi w zamian wersję 3. 😉
Niech Pan spróbuje zatem Superluxów HD387 – moim zdaniem bardzo bliski zamiennik w tej samej cenie i z bardziej naturalną barwą, przynajmniej porównując do wersji III. Co do samej usterki, nie wiem, musiałby Pan zapytać samego producenta/serwis i od razu zapytać o wymianę na nowszą wersję.
Nadszedł czas na ciąg dalszy mojego komentarza.
Ze względu na opisaną wadę z magnesem słuchawki zostały, w ramach gwarancji, wymienione na EP-101m w wersji najnowszej, V3.
Nigdy nie miałem w uszach V1, więc takiego porównania zrobić nie mogę, jednak w stosunku do V2 wypadają rewelacyjnie – miażdżą je 🙂 W końcu odczuwam przyjemność z odsłuchu muzyki, jakiej oczekiwałem kupując te doki rok temu.
Mam kilka uwag odnośnie odróżnienia V2 i V3, przynajmniej w moim przypadku.
Po pierwsze, na spodzie pudełka jest naklejka, na której jak byk stoi „V3” (zakładam, że chodzi o wersję słuchawek) oraz kod daty/serii (tak sądzę).
Po drugie, korpusy moich V2 były srebrne, natomiast w V3 metal jest zauważalnie ciemniejszy. Chociaż porównuję to z pamięci i na podstawie foto w sieci, jako że oczywiście V2 już nie posiadam.
I po trzecie, tulejka w której główny przewód dzieli się na dwa, wydaje mi się, że jest ona trochę dłuższa. Od strony dwóch przewodów plastik jest płaski, na równi z metalem, podczas gdy w V2 plastik z wnętrza tulejki wychodził odrobinę poza metal.
Zauważyłem także, że w niektórych sklepach (np komputronik) V3 jest zaznaczone w nazwie produktu.
Może to drobiazgi, ale zawsze coś 🙂
Pozdrawiam!
Witam, natrafiłem na te słuchawki i po przejrzeniu chyba wszytskich recenzji słuchawek zdecydowałem się właśnie na te. 🙂
Można wiedzieć gdzie Pan zakupił wersję pierwszą? Przeczesałem pół internetu i wątpie bym znalazł potrwierdzenie że właśnie takową sprzedają. Pozdrawiam i życzę dalszych świetnych recenzji 🙂
Witam,
Bardzo dziękuję za życzenia.
Nad każdą recenzją znajduje się data publikacji, zaś w jej treści staram się dokładnie zaznaczać, gdy sprzęt pochodził z moich prywatnych zasobów. W tym przypadku czyta Pan treść z 2015 roku, a więc sprzed dwóch lat, zaś na końcu recenzji znajdują się podziękowania dla sklepu MOZOS za ich użyczenie.
Również pozdrawiam.
Bardzo dziękuję za szybką odpowiedź!
Tak, niestety wiem że prezentowany model jest starszy lecz miałem nadzieje że może ma Pan jakiś sklep który jeszcze je sprzedaje 😀
A jak sprawa wygląda z wersją 3 tych słuchawek? Spokojnie można w nie inwestować?
Pozdrawiam!
Niestety nie mam aż takiej zażyłości z jakimkolwiek sklepem, aby informował mnie na bieżąco o stanach magazynowych i rewizjach swoich produktów 😉 . Raczej MKI są już nie do dostania. Od MKIII zaś osobiście wolę niedawno testowane Superlux HD387. Nie to wykonanie co prawda, ale brzmienie właśnie w przypominające styl MKI. MKIII są od MKI nieco cieplejsze i z bliższą średnicą.
Również pozdrawiam.
Dziękuję za odpowiedź!
Bardzo miło słyszeć że MK III są akceptowalne i pomimo wszystko na nie się zdecyduje, z Superluxami wygrały jakością wykonania i akcesorium.
Jeszcze raz bardzo dziękuję za profesjonalizm i pozdrawiam! 🙂
Czy miał ktoś może styczność z V3 – z wersją trzecią; jeśli tak to jakie wrażenia?
Pozdrawiam 🙂
Nieco cieplej, łagodniejsza góra, bliższa średnica. Zmiany nie są znaczące, ale są.
Pozdrawiam.