Bowers & Wilkins Pi8 – recenzja zdumiewająco dobrych słuchawek TWS

Bowers & Wilkins Pi8 to najnowsze i najlepsze słuchawki dokanałowe TWS tego producenta, których ambasadorem jest zdaje się sam David Beckham. To już mówi samo za siebie i rekomendacja powinna należeć się jak przysłowiowa psu kość, prawda?

Oczywiście żartuję. Marketing rządzi się swoimi prawami i nie jest to pierwszy raz przecież, gdy osoba rozpoznawalna jakoby ręczy za dany produkt. Były już przecież np. AKG Q701 zrobione we współpracy ze św.p. Quicy Jones’em, pamiętne WESC Chambers by RZA czy Audeze MM-500 by Manny Marroquin.

Tylko że wszystkie te modele były sygnowane, a sylwetkę pana Davida znajdziemy tylko w materiałach reklamowych. Może to coś znaczy, a może nie znaczy nic. Dlatego też z wielką przyjemnością, choć dość skromną ilością czasu, przystąpiłem do weryfikacji czym są i co sobą reprezentują wspomniane słuchaweczki.

Recenzja jest owocem współpracy z marką Audio-Technica za pośrednictwem sieci salonów Top HiFi, która podesłała niniejszy sprzęt celem wykonania rzeczywistych, nieodpłatnych testów użytkowych i pomiarów.

W pełni rozpakowane słuchawki Bowers & Wilkins Pi8

 

Jakość wykonania i wyposażenie Bowers & Wilkins Pi8

Słuchawki trafiły do mnie w formie sztuki demonstracyjnej na szybką recenzję, jak również weryfikację. Na zdjęciach jednak widać, że nie miały łatwego życia i lewa słuchawka musiała komuś spaść na ziemię, prawdopodobnie na beton. Zdjęcia wykonywałem od razu po wyjęciu z pudełka, tak jak słuchawki przyjechały.

Uszkodzenia nie są co prawda znaczące, ale wolę dać o tym znać w kontekście oglądania zdjęć. To normalne, że sprzęt jeździ po ludziach, jest testowany, czasami intensywnie. Ale w tym wypadku chyba nazbyt intensywnie.

Etui ładujące do słuchawek Bowers & Wilkins Pi8

Z drugiej strony uświadamia nam to, że żaden sprzęt nie jest w 100% odporny na uszkodzenia mechaniczne i minimum uwagi podczas obsługi zawsze jest wskazane. Dobrze jest też widzieć co może się stać z takimi słuchawkami po upadku.

 

Panele dotykowe – brak uwag

Działają naprawdę fajnie. Słuchawki nie strzelają losowo sygnałami, ani też nie mam przemożnego problemu ze sterowaniem, jak to czasami zdarzało się np. u Edifiera. Podczas korzystania, słuchawki wydają z siebie dźwiękowo klik, ale tylko w słuchawkach, nie fizycznie. Dzięki temu wiemy, że gest został zarejestrowany.

Etui Bowers & Wilkins Pi8 po otwarciu i ukazaniu się słuchawek w środku.

 

Brak sygnalizacji LED – duży błąd

Bowers & Wilkins Pi8 były dla mnie pod tym względem dezorientujące. Tym bardziej, że po pewnym czasie bezczynności potrafiły się wyłączyć, a jedyną tego oznaką było przełączenie się urządzenia systemowego na inne.

Uważam, że powinny być tu jakiekolwiek wskazania diodowe. W ten sposób byłoby łatwiej. Prawdopodobnie producent nie zaimplementował ich ze względu na oszczędność energii.

Wyjęte Bowers & Wilkins Pi8 z etui na białym tle i ze zdjętym tipsem.

Tym samym diodę LED znajdziemy tylko na etui.

 

Jakość etui – w dotyku szału nie ma, ale ujdzie

Dobrze zaprojektowane, w całości plastikowe, nie sprawia wrażenia obcowania z produktem premium. Ładowane jest od spodu poprzez kabel USB-C albo indukcyjnie. Etui pozwala na rozszerzenie czasu pracy do 20 godzin (same słuchawki są w stanie pracować przez ok. 6,5 godziny). Posiada też możliwość pracy jako HUB, tak jak w poprzednich iteracjach. W zestawie znajduje się kabelek USB-C do jack, który pozwala obejść temat np. braku Bluetoothm w urządzeniu docelowym.

Uszkodzenia słuchawek Bowers & Wilkins Pi8 po upadku na twarde podłoże.

Od spodu znajdziemy też malutką dziurkę z przyciskiem resetu parowania. Jego użycie było niezbędne do poprawnej pracy i re-parowania ich z moimi urządzeniami.

 

Wygoda i izolacja – bardzo dobre

Na wygodę nie narzekałem, tak samo jak na izolację (ANC). Słuchawki dobrze siedziały w uszach, nie sprawiały mi problemów nawet przy długich odsłuchach. Owszem, nie jest to poziom wygody ZE8000 MK2, które są u mnie w zasadzie na samym szczycie wszystkich TWSów w tym względzie, ale też są znacznie bardziej od nich dyskretne.

 

Dodatkowe możliwości płynące z aplikacji

Tradycyjnie już w sumie u Bowersa, mamy do dyspozycji też dedykowaną aplikację. Opisywałem ją już parokrotnie, więc nie ma chyba sensu sztucznie wydłużać recenzji powtarzając się.

 

Jeszcze większe możliwości płynące z filtrów w tipsach

No właśnie. Słuchawki posiadają je zintegrowane w tipsach, ale można je wyjąć. A to oznacza, że nie tylko wyczyścić, ale również zmienić na inne. Otwiera to całkiem ciekawe możliwości tłumienia akustycznego i regulowania ilości np. góry. Gąbki nie wpadną nam do ucha, ponieważ tipsy posiadają „belkę” silikonową na środku, która utrzymuje filtry na swoim miejscu.

 

Działanie pod Linuxem – jeśli nie headset, to bezproblemowe

Pomny tego, co notowaliśmy ja i parę innych osób pod systemami Linux z KOSSami Porta Pro Wireless, może warto też zawrzeć i tu taką informację.

Nie miałem żadnego problemu z żadnym kodekiem na Bowers & Wilkins Pi8, jak również nie zauważyłem żadnych przesunięć. Jednakże problem, jaki miałem z nimi, zachodził w Discordzie. Słuchawki dostawały w nim absolutnego „zawału” i zaczynały w bardzo dziwny sposób buczeć. Ewidentny błąd kodeka, ewentualnie samego API.

Można to traktować jako ciekawostkę i informację. Sprawdziłem od razu Haylou S35 oraz rzeczone ZE8000 MK2 – żadnych problemów nie stwierdziłem.

 

Jakość dźwięku Bowers & Wilkins Pi8

Słuchawki są reklamowane pod bardzo śmiałym hasłem „usłysz prawdę”. W audio nie ma czegoś takiego, chociażby przez indywidualną izofonę każdego z nas. W efekcie jedyne, na czym może się skupić producent słuchawek, to strojenie pod określoną izofonę lub zastosowania. Dlatego słuchawki uznawane za audiofilskie są strojone na bardziej zaznaczony sopran, ponieważ są kierowane do osób w bardziej podeszłym wieku, niekoniecznie słyszących dobrze już na tych zakresach.

Z tego samego powodu słuchawki ogólnie mobilne często mają mocniejszy bas – bo kompensacja pasywna pod środki lokomocji oraz preferencje osób w młodym wieku.

Mamy jeszcze szkołę grania danego producenta.

W tym wszystkim Bowers & Wilkins Pi8 kierowane są więc na trzy rejony, z których o dziwo wcale nie wynikł misz-masz, a coś zdumiewająco ciekawego tonalnie, które przykuło mnie do muzyki na naprawdę długie godziny.

 

Bas

Po troszkę tylko mocniejszej stronie, ale to zależy od tego z jakich słuchawek do Pi8 podchodzimy. Przede wszystkim jednak jest skalowalny – potrafi łupnąć gdy jest to potrzebne, prezentując świetne zejście, aby w następnym utworze nie dominować. Bardzo mi się taki stan rzeczy podoba.

 

Tony średnie

Neutralna i optymalna. Idealnie uchwycona między bliskością a odległością. Również trudno się do czegoś konkretnego przyczepić, o ile nie wejdziemy w preferencje subiektywne. Delikatnie wolałbym nieco więcej średnicy w niektórych utworach, ale ja to ja. Wszyscy inni powinni być bardzo zadowoleni. W sumie w większości utworów również byłem. Przy głośniejszym słuchaniu robią piorunujące wrażenie.

 

Tony wysokie

Choć są one trochę podkreślone, zgodnie z resztą ze szkołą grania producenta, jest to zrobione tak kompetentnie i z rozwagą, że robi to na mnie bardzo pozytywne wrażenie. W efekcie słuchawki są jasne, czytelne, ale bardzo wyważone i wpadające w ucho pod wieloma względami. Definitywnie nie ma tam mowy o sybilantach, ale też słuchawki zawsze pokażą to, co jest w utworze.

Prawdopodobnie to właśnie w tym miejscu najbardziej Bowers & Wilkins był przekonany o tym, że ich slogan reklamowy ma zastosowanie i rzeczywiście, jest to strojenie lepsze niż w Px8 czy Pi7 S2. Bliskie też temu, co sam osobiście uważałbym za referencję. Dosłownie kapkę cieplej po całości, może też troszkę czyściej i bylibyśmy wówczas już w punkcie bez absolutnie żadnych uwag z mojej strony. A i tak są one w tym momencie oparte głównie na preferencjach.

 

Wrażenia sceniczne

O dziwo też są niezłe. Słuchawki grają eliptycznie na szerokość i ten element najbardziej się w nich wyróżnia. Głębia i holografia są mniej zaznaczone, ale na spokojnie akceptowalnym poziomie w tej cenie. Bez ingerencji w tonalność nie wiem, czy udałoby się osiągnąć tu coś więcej. Oczywiście trzeba brać też pod uwagę, że są to IEMy, więc wrażenia sceniczne są tu i tak kwestią umowną.

 

Całokształt

Bowers & Wilkins Pi8 zaskoczyły mnie przyznam pozytywnie. Spodziewałem się jednego z dwóch scenariuszy: albo będzie to „podpicowane” wydanie Pi7 S2, albo dostaniemy rzeczywiście dźwięk Px8.

W rzeczywistości bliżej jest im do… KZ ZSX. A przynajmniej strojeniem. Z automatu więc zyskują moją sympatię, jako że uważam ZSXy z obecnych wypustów (cudowne KZ i ich ciche rewizje) za fantastycznie wyważoną parę za śmieszne pieniądze. W sumie nie tylko ja (zakupiłem je ponownie na sprawdzenie po recenzji ASR).

Bowers Pi8 to oczywiście dołożenie wielokrotnie więcej ponad cenę ZSX, ale też inna jakość wykonania i poziom komfortu oraz ergonomii. Mówimy bowiem przecież o pełnoprawnych TWSach, a nie tanich słuchawkach kablowych klasy chi-fi, którym ew. może towarzyszyć dobór modułów wireless OTE na własną rękę.

Sumarycznie, dźwiękowo Pi8 bardzo mi się spodobały, jako skupione na wyważonym dźwięku który sobie cenię, a jednocześnie mieszające w tym wszystkim typową szkołą Bowers & Wilkins, która tak wielu osobom również się podoba.

 

Podsumowanie

Choć wyraźnie było widać, że sztuka demo nie miała łatwo, Bowers & Wilkins Pi8 okazały się słuchawkami broniącymi się samodzielnie dźwiękiem. Pan David, o którym pisałem na początku, myślę iż mógł spokojnie objąć głębszym patronatem ten projekt, choć byłoby bardzo ciekawe, gdyby – tak jak np. McLaren – dołożył do niego swoją cegiełkę.

W każdym razie…

 

Jakość wykonania

Jest bardzo dobra dla słuchawek, dostateczna dla etui. W niczym mi Pi8 nie uchybiły, nie złapałem ich na niczym krytycznym. Generalnie są to solidnie wydane słuchawki o dużym stopniu przemyślenia, może nawet większym od poprzednich, niższych, iteracji. Może tylko większej wytrzymałości mechanicznej bym sobie życzył patrząc po stanie demówki. W tej cenie dałbym solidne 8/10.

 

Jakość dźwięku

Pozytywne zaskoczenie. Dźwięk bardzo fajnie skrojony na subtelne „V”, mocno nawiązujące rzeczywiście do Px8. Spory ładunek jakości i naturalności pracuje na ich korzyść nie gorzej niż w TWX9. Świetne możliwości płyną jak zawsze z aplikacji producenta, ale przede wszystkim tipsów, które można „tuningować” akustycznie. Tylko w kilku miejscach brakuje im kropki nad i. Po uwzględnieniu całości możliwości płynących ze strojenia tipsami, dałbym tu nawet 9/10.

 

Ergonomia i praktyczność

Również trudno jest się tu przyczepić, choć bardzo brakuje mi wskaźników LED. Czas pracy jest bardzo w porządku, choć oczywiście zawsze mógłby być dłuższy. Najpoważniejsze na czym złapałem Pi8 to praca jako headset pod Linuxem, z którego to zadania nie były w stanie się wywiązać w ogóle. Wszystko inne działało w nich bezproblemowo. Domyślnie nie mają możliwości sterowania głośnością, ale wszystko można sobie ustawić w aplikacji. Wygoda jest dobra, choć AZ80 i ZE8000 są od nich wygodniejsze. Tak więc na moje dałbym im w swoich warunkach 7/10.

 

Sumarycznie

Słuchawki wykręciły bardzo solidne 8.3/10, co przy cenie ponad 1700 zł (w promocji niemal 1700 zł, chyba że wersje złote lub srebrne) i to jeszcze za TWSy kwalifikuje je na polecenie (przekroczenie granicy 8.0/10). Naprawdę grają dobrze, są całkiem wygodne, robią mam wrażenie to samo co dawniej Noble Fokus H ANC, ale lepiej. Są też bardzo ciekawym progresem na tle tańszych Pi5/Pi7 S2 i to w stronę, którą uważam za preferencyjnie najlepszą i najbardziej wyważoną tonalnie. Stąd myślę, że słuchawki można wyróżnić i polecić szerszemu gronu.

 

8.3/10

 

Na dzień pisania recenzji, słuchawki są dostępne w cenie promocyjnej dokładnie 1696 złsalonach Top-Hifi, za tyle sam są też w wersji czarnej na polskim Amazonie. W naszych krajowych sklepach bywa różnie, bo nawet i za 1999 zł (sprawdź aktualne ceny i dostępność).

 

Dane techniczne

  • Wersja Bluetooth: 5.4
  • Kodek Bluetooth: SBC, AAC, aptX, aptX Adaptive, aptX Lossless
  • Profil Bluetooth: A2DP (Advanced Audio Distribution Profile), AVRCP (Audio Video Remote Control Profile), HSP (Hands Profile) , HFP (Hands Free Profile)
  • Czas pracy do: 6,5 h
  • Dodatkowe zasilanie z etui do: 13,5 h
  • Zasięg do: 25 m

 

Materiały dodatkowe

 

Platforma testowa

Poniżej sprzęt, który w największym stopniu został wykorzystany do napisania powyższej recenzji, jak również wykorzystywana muzyka i inne przydatne informacje.

  • Słuchawki testowe: KZ ZSX + AE01, Final Audio ZE8000 MK2, Technics AZ80, Motorola Motobuds+
  • Muzyka wykorzystywana w trakcie testów: przeważnie gatunki elektroniczne, z obecnością również albumów klasycznych, neoklasycznych, jazzu, muzyki wokalnej i rocka. Format FLAC 24/48, OGG, WAV.

Serdeczne podziękowania dla sieci salonów Top Hi-Fi & Video Design za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

2 komentarze

  1. Witam
    Miałem nadzieje że przy okazji tej recenzji chociaż Pan pochyli nad Bluetooth: 5.4 i Kodekiem Bluetooth aptX Lossless. Czy ten kodek ma wpływ na dźwięk jeśli tak to jaki w porównaniu do aptX

    • Jeszcze ich nie odesłałem, więc mogę się pobawić i spróbować coś ustalić pomiarowo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *