Test przykładowych OPAMPów (Xonar STX) [Archiwalne]

Jakiś czas temu opisywałem obieg sygnału w kartach Essence ST/STX i sposób na polepszenie jakości brzmienia oraz zmianę sygnatury dźwiękowej karty. Po publikacji pojawiło się jednakże trochę pytań co do testów poszczególnych kostek i ich doboru pod konkretne systemy / brzmienie. Dlatego tym razem zajmę się testami różnych konfiguracji OPA, zarówno po wbudowanym wzmacniaczu jak i przez RCA. Ze względu na to że posiadam słuchawki elektrostatyczne, które można podpinać pod oba wyjścia oraz które są jednocześnie bardzo wrażliwe na źródło, będzie to moja linia bazowa do porównań i opisów.

Co to oznacza w praktyce? Przede wszystkim to, że, jako że są to słuchawki bardzo wysokiej klasy, pod dynamikami może być inaczej, ale głównie na przestrzeni wrażeń estetycznych dot. uzyskanego brzmienia. Kostka zagra zawsze tak samo, a co w trakcie testów mogłem udowodnić podpinając AKG K142 HD, które swoje jakieś tam wymagania również mają, ale jednocześnie pozwalają na kontrolę brzmienia pod dynamikami ze średniej półki pod kątem tego, czy to przypadkiem nie reakcja elektrostatów wpływa na taki a nie inny odbiór dźwięku. Okazywało się że nie, także obserwacje można w dużej mierze na słuchawki klasyczne przełożyć.

Uwaga! Recenzja zawiera subiektywne wrażenia czysto odsłuchowe wzmacniaczy operacyjnych i pochodzi z czasów, w których dopiero nabywałem doświadczenie z tego typu komponentami audio. Nie były przy tej okazji wykonywane żadne pomiary i weryfikacje, które mogłyby na dzień dzisiejszy i przy obecnym stanie mojej wiedzy zwrócić być może kompletnie inne wyniki. Dlatego też przestrzegam, aby nie sugerować się poniższą recenzją archiwalną w perspektywie zakupowej. Niestety nie nadarzyła się dotychczas okazja aby recenzję uzupełnić o dane pomiarowe.

 

Wstęp

Na samym początku chcę jednak zaznaczyć najważniejszą rzecz jaka będzie się przewijała przez cały artykuł – subiektywizm. Mimo że starałem się opisywać dźwięk kostek beznamiętnie i z dystansem, są to nadal moje obserwacje i mogą się one różnić, nawet znacząco, od obserwacji innych osób. Wystarczy że posłużę się przypadkiem hipotetycznego „zderzenia” z osobą, która np. lubuje się w słuchawkach ubasowionych i przebasowionych, jak np. odpowiednio K518 DJ i Sony MDR-XB300, aby udowodnić że moje wnioski i akceptacja kolejnych połączeń kostek ze sobą będzie dramatycznie odbiegała od tego, co subiektywnie uzyska ta druga osoba. Podczas gdy mnie od wyżej wymienionych K518 bolała po krótkim czasie głowa, a nieco tańszych XB300 nie byłem w stanie w ogóle słuchać, większości się bardzo takie słuchawki podobają, ba, są nawet ludzie twierdzący że nadal mają za mało basu. Właśnie z tego też względu pojawiają się potem opinie, jakoby np. K701 miały mało basu, wszystkie elektrostaty nie miały go w ogóle itp. Jest to totalna bzdura. Problem w tym jednak, że jeśli mówimy tu w kategoriach gustów i guścików, to nic się z tym nie da zrobić – tak jak ze mnie nie da się zrobić basshead’a, tak i innej osobie przecież nie można narzucić zmiany preferencji.
Dlatego też postanowiłem wnioski z przesłuchiwania danego połączenia zawrzeć maksymalnie na końcu, aby ustąpić pola suchemu opisowi na konkretnych przykładach utworów czy też gatunków.

Kolejną rzeczą którą chciałbym nadmienić jest przekładalność wniosków z niniejszej recenzji na inne karty – głównie mam tu na myśli Prodigy HD2 oraz Xonara DS. „Oczywistą oczywistością” jest stwierdzenie, że to są zupełnie inne karty i jednocześnie klasy dźwięku, ale jeśli np. ktoś poszukuje kostki dającej mu większą „masę” na dole i środku, wnioskując po recenzji powinien sięgnąć po OPA2604, a co się okaże strzałem w dziesiątkę, potwierdzonym w praktyce (właśnie na DS) oraz w obserwacjach zachowania się tych kostek podczas testów. Dlatego jeśli chodzi o dobór kostki, można się myślę mocno posiłkować obserwacjami jakie wynikły w trakcie przeprowadzonych przeze mnie prób.

 

Co i na czym będzie testowane
Kostki które będą tu opisywane stanowią jednakże niestety niewielką część tego co można kupić, np. na Allegro, są też ułamkiem tego co oferują producenci / sklepy, także zagraniczne. Jednocześnie są to kostki w zasadzie najpopularniejsze i w cenie 5-12zł, więc z ich dostaniem nie powinno być większego problemu. W moim przypadku były to:

– LM4562
– LM6172IN
– LME49720
– LME49860
– MUSES8820
– JRC2114D
– NE5532D (JRC)
– OPA2604 (Burr Brown)

.

.

.

Kartą testową naturalnie był wymieniony już na samym początku w tytule Asus Xonar Essence STX. Słuchawkami zaś, opisywane na początku tego roku, elektrostatyczne STAX SR-202 Lambda Basic, poddane modyfikacjom w postaci wymienionej taśmy sygnałowej na szarą, pochodzącą z droższego modelu SR-303. Energizerem z kolei był oryginalny STAX SRM-310. Zestaw ten można uznać za stosunkowo czuły, wysokiej klasy sprzęt odsłuchowy i mniej więcej średniej klasy model elektrostatyczny, zatem w przypadku dokładnych, precyzyjnych testów kostek powinien dać obraz kostek OPA najbardziej zbliżony do rzeczywistości.

Przypomnę też, że na kartach Essence ST/STX wzmacniaczem słuchawkowym jest układ Texas Instruments TPA6120A2. Nie miałem jednak czasu aby porównać wszystkich możliwych kombinacji kostek ze sobą, do tego niektóre miałem tylko w ilości sztuk 1, co redukowało ich rolę do kostek buforujących. Tego typu testy zabierają po prostu bardzo dużo czasu i wymagają ciągłej żonglerki kostkami. Niektóre opisy kombinacji mogą być bardzo krótkie, wynika to z faktu że jeśli widziałem ogólną słabość danego połączenia – po prostu nie ciągnąłem go a zmieniałem na inną konfigurację.

 

 

Podstawą, na której przez większy czas słuchałem muzyki na tej karcie, był standardowy zestaw LM4562 + 2x JRC2114D. Nie grał najgorzej, a przynajmniej nie z punktu widzenia słuchawek które posiadałem. Po opis dźwięku odsyłać więc będę do recenzji samej karty, zaś co do innych niż standardowe OPA – do dalszego ciągu recenzji.

 

Kombinacje brzmieniowe

2x OPA2604 + ?
W zasadzie wiele o tych kostkach i ich połączeniach nie napiszę, głównie dlatego że mimo zachwalania, była to największa porażka i rozczarowanie w trakcie testów. Kostki okazały się muzykalne ale bardzo mocno zniekształcały dźwięk, ujmując mu na czystości. Kwalifikują się więc na sprzęt niższej klasy i to o wiele, sugerowałbym je osobom, które szukają czegoś taniego ale podnoszącego walory muzykalne i bas, a także redukującego zbyt wystrzeloną górę. Może to być remedium w przypadku np. Xonara DS którego dźwięk nie spodobał się właścicielowi, przy odpowiednio dobranym do siebie sprzęcie BB może się pokazać na tej karcie z bardzo dobrej strony.

 

2x OPA2604 + LME49720
Dobra przestrzeń i naturalny dźwięk z mocnym basem, ale cały czas o niskiej czystości. Góra dostaje piaskiem w paru zakresach i jak dla mnie niestety na tym mogę spokojnie poprzestać z odsłuchem. Cokolwiek bym nie zrobił, te kostki są po prostu niedopasowane totalnie poziomem do SRS-3010 czy dowolnych innych słuchawek na tej samej półce cenowej / klasie sprzętu.

 

LM6172IN + 2x NE5532 /+ Texas
Pierwsze wrażenie jest takie że LM przyciemnia nieco dźwięk, owaluje go na swój sposób, słychać to na utworach Rafała Blechowicza, koncertach Chopinowskich aby być precyzyjnym, ale z drugiej strony dodaje ciekawej głębi i kolorytu. Głębia środka, mocna głębia i kolor. Góra jest wyraźna ale zredukowana nieco przez co nie sybilizuje, zaokrąglona, gładka, w miarę przyjemna. Mocna przewaga nad BB, może być też tak postrzegana ponad LME jeśli słuchawki jej nie mają, mi jednak wydaje się miejscami minimalnie za ciemna, choć definitywnie jest do polubienia.

Przy dalszym odsłuchu okazuje się że pozycjonowanie jest ogólnie o dziwo dobre, stereofonia jest dobra już z samych NE ale LM to dodatkowo rozszerza, jest tu ulepszeniem i nie ma tego pudełkowania znanego z LM + LME, ale jednak mimo wszystko jest węziej i bardziej z przodu. Z tym że przesunięcie środka skali nie następuje już tak drastycznie a bardzo gładko, przez co nie ma się poczucia że dźwięk jest rozerwany na dwa kawałki. To jest właśnie dylemat – albo stereofonia ponad ukierunkowaniem dźwięku, albo jego centralizacja kosztem przestrzeni. Tu jednak elektronika brzmi nadal bardzo ciekawie, szeroko, nie przejmuje się tym jakby. Reszta gatunków z kolei nie dostaje po oczach z tegoż tytułu. Wniosek jest prosty – te połączenie nadaje dźwiękowi ogromnej uniwersalności i wszechstronności, nie wymusza przyzwyczajania się do brzmienia, co jest niewątpliwym plusem ale i powoduje pewną konsternację – czy jest to krok do przodu czy do tyłu. Moim zdaniem do przodu jeśli patrzy się generalnie na dźwięk i słuchawki nie do końca profilowane pod tylko jeden jedyny gatunek i koniec.

Skrzypce Jean-Marie Leclair, zalatujące ostro barokiem, brzmią bardzo konkretnie. Do tej pory to był nieco pudełkowy dźwięk, teraz dokładnie wiem gdzie ona przede mną stoi, wiem z której strony ma akompaniament, czuję jak trzy osoby grają jednocześnie przede mną, nie z jakiegoś pudełka, nawet nie hali, bo taki efekt nadawały tu LME odsuwające wirtualnie źródła ode mnie. Tak, to dobre słowo – wirtualizm. Tutaj czuję jakby trio stało tuż przede mną i po bokach, otaczają mnie, grają tylko dla mnie, choć Marie jest odwrócona do mnie nieco plecami, czuję to po tym jak gra, jestem w stanie. Co ciekawe w następnym utworze jest już bardziej frontem, czujesz specyfikę nagrania, a czego zasługą jest LM w roli bufora. To jest też powód usunięcia wszelkich sybilantów z nagrania, które częściowo odbierają jej skrzypcom tej ostrości jaką powinny się cechować i to jest tu największym bólem – właśnie te przyciemnienie dźwięku. Skrzypce to swoją drogą naprawdę ciekawy i szlachetny instrument, potrafią pokazać wspaniale systematykę górnych rejestrów w których operują, tak samo jak w środku pasma. Na Texasie są bardziej otwarte, na LM przygaśnięte, delikatnie ale to się daje poczuć, ale z drugiej strony znów nie we wszystkich nagraniach, co każe sugerować że nie dzieje się to bez powodu. LM chyba nadaje całemu ustrojowi jeszcze tej nutki wybredności, na samych NE to wszystko gra bardziej tolerancyjnie, ale i jakby nieco mniej szlachetnie.

Oszczędne efekty stereofoniczne i mniejsza przestrzenność, występująca tylko tam gdzie faktycznie została nagrana, nie jest sztucznie narzucana i wymuszana na każdym nagraniu. I to na obu wyjściach, tak na RCA jak i HP OUT.

Bardzo dosadny, przyciemniony ale masywny, muzykalny i konkretny środek, blisko słuchacza, piękny. Wokale znów są przy słuchaczu a nie w oddali jak na LM + LME. To chyba najmocniejsza strona LM + NE.

Bas nieco opadł przy LM, na gołych NE nieco mniej. Brakuje mi wykopu na midbasie ale z kolei impakt jest dobry, wydaje się więc że jest to bardziej realne pod kablem specyficznie podbijającym mi owy midbas (SR-303) niż gdy był on faktycznie miejscami zbyt mocno wybity. Krok do większej liniowości dolnych rejestrów. Tak, czuć odjęcie midbasu, jego wyrównanie, wygładzenie względem siebie. To naprawdę jest balans, do tego z całkiem dobrą kontrolą, choć minimalnie lepsze są chyba gołe kostki NE, z tego względu że bas jest nieco bardziej przewidywalny, mniej zaskakuje.

NE z Texasem wydają się dosadniejsze i bardziej otwarte ale przez to że dźwięk nie bije tak w środek – neutralniejsze i nieco suchsze w pewnych miejscach. To chyba dobre połączenie do co bardziej zamulonych słuchawek ale też tych które nie znoszą ciemnego dźwięku źródła i kochają się w otwartości – a właśnie takie są zdaje się mojej SRSy. Już zresztą same NE są sporym ulepszeniem ponad BB i oryginalnymi JRC, nie ma dziur takich jakimi cechuje się JRC2114D ani też zwinięcia góry z BB. LM dodaje im jakości i powabu oraz częściowo oczyszcza dźwięk ale jednocześnie zaciemnia co pomaga co prawda na sybilanty w niektórych utworach, ale jednocześnie odbiera im blasku, nadając za to masy. Zapewne wiele osób z owej masy by się ucieszyło, dla mnie jest to jednak ciągnięcie w dół, efekt podobny do tego bym miał na SR-005 czy też zachowaniu w słuchawkach typowo zamkniętych, takie przynajmniej mam wrażenie. Dźwięk jest cudowny, ale mi nie pasuje – mam świetnie grające Lambdy które mają sporą wrażliwość na górne rejestry i one punktują to jako minus. Potwierdzają to nagrania klasyków oraz spora część elektroniki które część efektów nadających im uroku ma ulokowaną właśnie w górze. W klasykach zaś tak jak widać – skrzypce, one pokazują wszystko, to zwierciadło otwartości dla wielu słuchawek i źródeł, bezlitośnie punktujące wszelkie zmiany i ingerencje. Z LM dźwięk jest czasami lepiej poukładany między sobą, bardziej szlachetny, to fakt, ale czasami cena tego jest zauważalna – chociażby przy Eurasia – Die Existence, gdzie fortepian z LM brzmi jakby minimalnie zza kotary lub spod koca, z kolei na Texasie jest to ostrzejsze, bez czegokolwiek po drodze, bez żadnych przeszkód, dźwięk niczym nie skrępowany, ten efekt jednak nie jest aż tak wyczuwalny jak przy skrzypcach, ale jest.

Co ciekawe przestrzenność samych NE jest bardzo dobra i nie ma cienia sztuczności. Miejscami może być nawet lepiej jak z LM, ale to jednak na RCA jest ona szersza i tego nie da się zanegować, w sumie może użyłem złego słowa – nie szersza a pojemniejsza. Ale jednocześnie nadaje jeszcze tego cienia pudełkowości jaka towarzyszyła mocno połączeniu LM + LME. Co z tego płynie? Że LM i LME to podobne pod kątem „stereofonizacji” dźwięku kostki. Z tym że jedna z nich działa w zakresie wektora X, druga wektora Y. Połączone mogą wytworzyć spektakularne efekty wirtualne, osobno mniej ale nadal idące w tym kierunku. Problem pojawia się gdy trafi kosa na kamień – w przypadku słuchawek dynamicznych poniżej totalnego high-endu każdego producenta, takie malwersacje z przestrzennością i alokacją dźwięków będą najczęściej cieszyły się uzyskaniem pożądanego i pozytywnego efektu. Problem pojawia się ze słuchawkami które bezwzględnie pozycjonują dźwięki w zakresie sferycznym a nie stożkowym, jednym słowem – planarami. Dlatego że STAXy wykrywają takie rzeczy, nie brzmi to najlepiej na ogół, pojawia się efekt pudełkowania sceny, tak jakby ktoś na kodeku Realteka włączył „EAX” w tryb „Concert Hall” albo „Cave”, co jest dla mnie totalnym bezsensem jeśli chodzi o prawdziwość kreacji efektów stereofonicznych. Raz że to sie wszystko rozjeżdża w cholerę i dwa że wtedy mocno szufladkuje utwory na „przestrzenne” i „sztuczne”. Klasyki i co bardziej realnych dźwięków występujących w naturze nie da się słuchać, da się tylko elektronikę. Z kolei zastosowanie tylko LM jako bufora poprawia stan rzeczy, nie na tyle jednak aby w niektórych utworach jeszcze pudełkowatości nie spotkać.

Ogólnie więc wydaje się że STAXy lubują się w kostkach neutralnych, nie wypychających sztucznie planów dźwiękowych zbytnio w żadną stronę poza standardowym wrażeniem stereofonii. NE właśnie takie są, uniwersalne i muzykalne połączenie, teraz tylko kwestia czy ktoś preferuje je z ciemniejszym zabarwieniem (+ buffer LM6172) czy też jaśniejszym.

 

2xNE5532 + LME49720
Zacząłem tam gdzie skończyłem, a więc od Marie i jej skrzypiec, dokładnie tego samego utworu. Dźwięk uległ dużemu otwarciu, nie jest już taki ciemny, czuję jakby przestała stać do mnie plecami a z boku, z profilu.

Brak przyciemnienia wykazują także koncerty Rachmaninowa, jego fortepian brzmi tak czysto i jasno że aż widzę błysk bieli klawiszy przed pianistą, cała orkiestra wydaje się jakby przestała być skrępowana jakąś niewidzialną szarfą, dostała powietrza. Czuć to samo na Renie Jones.

Bas dostał tym razem minimalny spadek na impakcie ale bez kosztowania się ku temu na midbasie. Wydaje mi się że jest to przyjemne dla mnie, przyjemniejsze niż liniowość LM6172, ale to bardziej już moje preferencje co do tych rejonów pasma.

Środek jest jakby lżejszy, jednak wychodzi na jaw transparencja kostek LME w tym zakresie. To niekoniecznie musi się podobać i jest to na pewno przeciwność masywnych BB lub soczystych LM, ale akceptowalne. Mi się wydaje ok, ale bledszy niż przy NE + LM.

Przestrzeń o dziwo jest mniejsza niż w NE + LM. Nie czuję tych efektów stereo, a jeśli czuję to z przeczuciem że trudniej jest mi się tego doszukać niż normalnie, sprawia mi to nieco wysiłku. Czuć za to charakterystyczne odsunięcie i wirtualizację o jakiej mówiłem wyżej, zwłaszcza na wokalach w Love Theme Petera Benisha. Jest tam niby jakaś przestrzenność ale mnie wcale nie przekonuje, niknie w odmętach zbyt szybko. NE + LM są tu górą i to miejscami mocno.

Podsumowując – to połączenie na pewno daje większy nacisk na midbas i górę niż na równowagę tonalną i środek. Jest to jakby przeciwieństwo LM + NE, wiele osób właśnie takie brzmienie sobie ceni i LME + NE im to daje: ostre, miejscami transparentne, odchudzone ale precyzyjne, analityczne, z midbasem nadającym muzyce „mocy”.

 

OPA2604 + 2x NE5532D
W tej konfiguracjo to chyba najlepsze zgranie dla BB, być może dlatego że mają umiarkowany wpływ na brzmienie. Nie czuć już tak zniekształceń, muzyka ma przyjemną masę w środku, góra jest nieco zaciemniona, zwinięta, brzmi pospolicie.

Skrzypcom Marie brakuje detalu, brzmią poprawnie ale bez czegokolwiek innego, góra jest tu zredukowana i to czuć.

Novel 23, łagodzą sybilanty ale znów zbyt dużym kosztem, środek bardzo ładny ale nic poza tym, nie ma spadków basu, nieco mniejsza przestrzeń od samych NE5532D.

Środek jest ładny i tak ale wolę gołe NE. Także bardzo szybko udaję się w innym kierunku.

 

JRC2114D + 2x NE5532D
Trochę trudno w to uwierzyć ale to połączenie daje świetne efekty na RCA pod SRSami, przynajmniej na moje uszy, do tego lepsze niż 2xNE na Texasie. Przede wszystkim spada jeszcze troszkę gęstości ze środka, dzięki czemu przestaje on sporadycznie wpadać w rezystancję, przestrzeń również minimalnie się redukuje względem gołych NE5532, ale ma to swoją zaletę w postaci lepszej muzykalności. Dźwięk zyskuje składności i kompleksowości, może przechodzi minimalnie do przodu słuchacza. Ważne jest natomiast że góra jest redukowana i nie sybilizuje już absolutnie w żaden sposób ale bez ponoszenia strat w pozycjonowaniu. Marie brzmi tak samo dobrze na NE jak i JRC + NE. Jest dobrze, nawet bardzo dobrze, choć mam minimalne wrażenie że góra potrafi stracić detal, mimo tego nadrabia mocno to przyjemnością słuchania … o ile słuchawki nie będą tego odkrywać. SR-202 odkrywają i niestety ten aspekt im nie umknie, obojętnie jakbym się nie starał.

Spada nieco midbas ale może to być związane z lżejszym środkiem tych kostek. Dzięki temu balansuje się kabel od SRS’ów + bas wydaje się na swojej podstawie realniejszy, bliższy ogólnej koncepcji ES’ów, a także pozwala na głośniejsze słuchanie co jest dla nich bardzo dużą zaletą.

Nadaje tu dodatkowej neutralności, dlatego wiele osób takie połączenie uzna za … nudne. Ja jednak uważam że po prostu jest najbardziej uniwersalna, to taki swego rodzaju balans między różnymi gatunkami, muzykalnością, wiernością i przyjemnością słuchania muzyki na elektrostatach. W którąkolwiek stronę by się nie poszło, po pewnym czasie wraz z podniesieniem się ogólnie pojętej jakości dźwięku, kostki zaczynają obniżać przyjemność płynącą z faktu ich wymiany za sprawą dużego narzutu sygnatur dźwiękowych jakimi dysponują. Powyżej pewnego pułapu np. BB 2604 nie da się słuchać, chwalone przez ludzi LM6172 + 2xLME49720 tak samo, nadają dźwiękowi tak nierealnej pudełkowości i sztucznego rozbicia planów, że słuchanie muzyki sprowadza się do zadawania sobie pytań „dlaczego wszystko jest przesunięte do przodu” i skupiania się na ubytkach otoczenia akustycznego w pojęciu kierunkowości i aury aniżeli muzyce samej w sobie. Może na dynamikach którym to się podoba, a w konsekwencji i ich posiadaczowi, takie kostki wydadzą się najlepsze ze wszystkich, ale wystarczy podejść z modelem niemożebnie na to wrażliwym i czar pryska, okazuje się tak jak w życiu: kolorowe wystrzałowe pudełko a zawartość.. no właśnie, niekoniecznie tak samo kolorowa.

Największą wadą jaką mogę tu zanotować jest sprowadzenie wszystkich dźwięków do jednej linii. To niestety jest efekt nie rozbijania zbytnio dźwięku na poszczególne plany, jak ma to miejsce przy zastosowaniu dowolnych kostek z połączenia wyżej wymienionego (LM + LME), nadaje ogromnej uniwersalności, ale przekreśla jednocześnie to, czym cechują się słuchawki elektrostatyczne, czy też część modeli dynamicznych. Dlatego też w moim przypadku jest „prawie, prawie” ale jakoś nie do końca „to”.

 

LM4562 + 2xNE5532D
W zasadzie to połączenie to to samo co gołe NE5532, ale z suchszym dźwiękiem i minimalnie podwiniętym dołem. Nie wnosi nic wielkiego i przegrywa z gołymi NE, dlatego bardzo szybko wypada z gry.

 

2xLME49720 + OPA2604
BB wracają ale tylko w pojedynkę i w postaci buforu. Czysty dźwięk.. może aż nazbyt czysty bo czuć sybilanty tu i ówdzie. LME wpływają na przesunięcie dźwięku ale oferują jednocześnie dobre efekty stereo. BB koryguje je i trzyma w ryzach, ale niska jakość tej kostki ma cały czas swoje przełożenie na całe brzmienie, toteż nie mogę zbyt długo usiedzieć w słuchawkach przy tym połączeniu.

 

2xLME49720 + JRC2114D
Pierwszy wniosek jest relatywnie prosty: mam na głowie lepszy dźwięk od poprzedniego. Nie wiem co się dzieje z tymi BB ale się po prostu nie sprawdzają w moim przypadku. Tutaj z kolei jest gorzej ze środkiem, przez co cały dźwięk wydaje się suchszy. Wokal oddalony do przodu jak przystało na LME ale jeszcze trzyma się w granicach. JRC ograniczyła midbas, ale podniosła się detaliczność. Też wyczuwalne dobre stereo, ale – co ciekawe – same LME49720, mimo że potrafią mieć zbyt mocno podkreśloną górę i wysunięcie o którym już mówiłem, na ogół sprawują się lepiej. Wniosek jest więc prosty: dobre połączenie ale nie na tyle aby sprawdzić się po raz kolejny przy takiej klasie słuchawek. Co do samych LME – nie mam do ich jakości dźwięku zastrzeżeń, jedynie do brzmienia w kilku punktach, a co już każdy chyba zdążył przeczytać.

 

2xLME49720 + NE5532D
Dzięki zastosowaniu w roli bufora NE5532D redukują się zarówno wady LME jak i poprzednio zastosowanej kostki JRC2114D, notuję nagle mocniejszy midbas po stronie tych drugich i redukcję przesadnej ostrości góry tych pierwszych. Powoduje to minimalne przyduszenie dźwięku ale jednocześnie redukuje sybilanty i niedociągnięcia w tamtych rejonach. Wokale brzmią na tym połączeniu sporo lepiej od samych LME, nie wspominając o kombinacjach tych układów z LM6172. Stereo nadal jest bardzo dobre choć efekty w stosunku do pierwotnych zapędów przestrzennych są bardziej zredukowane – na Last October autorstwa Hungry Lucy połączenie to redukuje mi górę, ale daje dzięki temu właśnie owe zero sybilizacji i można zaliczyć jako ogólny plus aniżeli minus. Przestrzeń jest optymalna i mimo rozbicia na dwa plany oraz podwyższonej wrażliwości na sposób nagrania wokalu w samym utworze, jest naprawdę przyzwoicie, nadal w całości, bez przedziału bezwzględnego.

Wokale się nie gubią ani nie plączą, tak jak miało to miejsce przy NE + JRC, są w środku sceny ale bez przesady, muzyka zaś jest rozdzielona na dwa plany tak jak pisałem wcześniej, najczęściej rozróżniane przeze mnie jako podkład + wokal, który alokuje się miejscami na środku. Co prawda daje to świetne efekty w każdej elektronice, sprawdza się na ogół w muzyce poważnej, ale w wokalach – zależy. Od czego? Od specyfiki nagrania głosu w samym nagraniu. Są utwory w których słyszałem niedociągnięcia studia nagraniowego, gdyż słuchawki okazały się na tyle czułe aby to wyłapać. Powoduje to problem natury posiadanych utworów. Na 3-4 albumy Hungry Lucy (gdzie w zasadzie występuje głównie wokal, przepiękny wokal tak między nami) mogłem za każdym razem usłyszeć różnice w nagraniu. W przypadku The Teatime Sessions słychać wyraźnie że wokalistka znajduje się w jakimś większym pomieszczeniu, wyczuwalne są odległość i pogłos charakterystyczne dla tego typu lokacji nagraniowej, po prostu czuć jej odległość od słuchacza. Z kolei Pulse Of The Earth to przykład świetnie nagranego albumu tej samej wykonawczyni, a gdzie głos znajduje się dokładnie tam gdzie powinien. Nie odchodzi, nie ucieka, słychać że został nagrany porządnie i poprawnie. Biorąc pod uwagę fakt, że są to albumy dostępne również za darmo, takie rozbieżności mogą nie dziwić – i nie dziwią, jednakże obrazują pewną myśl: że to nie problem słuchawek jest tym faktycznym problemem, to problem źródła i utworów nim jest w tym przypadku, źródła, które jest po prostu „zbyt wysokiej klasy” i utworów, reprezentujących klasę „zbyt niską”. Nawet jednakże posiadanie FLAC’ów nic tu nie da jeśli produkcja jest wszystkiemu winna. Nie nagramy przecież za kogoś jeszcze raz płyty.

Powstaje więc przy tym połączeniu pewien dylemat – problem wyboru kombinacji najbardziej pasującej do:
– profilu słuchacza
– posiadanych utworów
– posiadanych słuchawek

Z jednej strony LME + NE, ukazujące wysoką jakość, pozycjonowanie i punktujące nagrania pod wieloma względami, z drugiej – bardziej zbliżone do słuchacza 2x NE + JRC, dające bardzo uniwersalny dźwięk, akceptujące ogrom nagrań przy zachowaniu całkiem dobrej jakości, ale o mniejszych walorach akustycznych po stronie szerokości, rozdzielczości, przestrzenności. Wybierając LME49720 oraz NE5532D akceptuje się więc to, czym charakteryzuje się cały high-end dźwiękowy: że część audioteki przestaje się nadawać do słuchania, a przynajmniej na takim sprzęcie jak mój. Defekty nagrań zaczynają się po prostu zbyt mocno wdawać we znaki i nie mówię tutaj o jakości samego nagrania jako bitrate’cie, ale masteringu. Taki wniosek powstaje właśnie przy słuchaniu tegoż połączenia, ale po tym co słyszałem przy 2xLME49720 + LM6172, naprawdę nie jest pod tym względem źle. Mogę zaryzykować nawet stwierdzenie, że tego typu połączenie jest optymalne pod wszystkimi względami, wychodzi poza granice NE + JRC nadal dając przyjemność z dźwięku, rozszerzając go i czyniąc naprawdę przestrzennym, bez przesadyzmu jaki cechował 2x LME49720 + LM6172 sprawiając, że słuchanie muzyki stawało się nierealistyczne, ale też nadmiernego sprowadzania wszystkiego do jednej osi tak jak w przypadku 2x NE + JRC. Kwestia więc co na co komu pozwala i co bardziej pasuje. Niepodważalnym jednak faktem jest to, że LME49720 cechują się naprawdę wysoką jakością dźwięku i stawiałbym je na najwyższym poziomie ze wszystkich testowanych przeze mnie tutaj kostek.

Co ciekawe, moje wrażenia pokrywają się ze specyfikacją tych OPA – to ultra szybkie (100MHz) układy klasyfikowane na kostki dużego formatu, a co pokazują dobitnie podczas odsłuchów. Gdy po kilku dniach wróciłem do tej kombinacji już z perspektywy skonfigurowanego urządzenia, podczas słuchania Jarre’a i jego koncertu w Chinach uderzyła mnie ogólna detaliczność, pozycjonowanie i optymalna rozdzielczość sceny. Mimo wszelkich niedoskonałości nagrań jakie ujawniły się wcześniej przy okazji przesłuchiwania różnorodnych utworów, nagranych lepiej lub gorzej, miałem wrażenie że wszystko jest tu takie jakie być powinno. Po prostu dźwięk stał się porażająco prawidłowy, przypominając mi przebłyskami to co uzyskiwałem na K240 MKII, z tym że w o wiele szlachetniejszym, naturalniejszym, realniejszym i poważniejszym wydaniu. Podczas gdy przy AKG pojawiało się wrażenie przesterowania, miejscami wymuszonego wręcz oddalenia wszystkiego od słuchacza, a co można poczytać za pewną określoną charakterystykę grania, pewien styl reprodukcji dźwięku, przy LME49720 i NE5532D pojawia się za to głębokie przekonanie o niebywałej precyzji stosowania takich „efektów”, a których czasami bardzo mi brakowało w neutralnym i bezpiecznym na potęgę połączeniu NE + JRC. I jestem na 99% pewien że to właśnie NE + JRC lepiej by pasowały do AKG niż LME + NE, a więc sytuacja byłaby totalnie odwrotna do obecnej.

Gdybym więc osobiście miał wybierać między tymi dwoma najlepiej zgrywającymi się z SRS-3010 połączeniami, wybór byłby niezmiernie trudny, ale i tak padłby na LME + NE. Zdaje się że po prostu jest to swego rodzaju „złoty środek” dla tych, grających w bardzo holograficzny sposób i bardzo blisko słuchacza (czasami aż za blisko), elektrostatów. Jednocześnie jest to myślę najbardziej dopasowany pod mój gust dźwięk jaki mogę na tym etapie uzyskać. Na częściowe odsunięcie planów od centrum sceny może zaś pomóc … wpięcie stopnia korygującego, np. analogowego korektora graficznego. Rozwiązanie karkołomne, ale w rzeczywistości dające konkretne rezultaty.

 

2xLME49860 + NE5532D
Połączenie bardzo podobne do opisywanego wyżej 49720, ale z tą jednak subtelną różnicą, że średnica nie jest aż tak wycofana i neutralna, zaczyna mieć w sobie większy posmak naturalizmu i z tej perspektywy, zwłaszcza dla słuchawek grających neutralną średnicą, takie połączenie będzie odrobinę bardziej dopasowane. Jest to też przeze mnie szeroko rekomendowane połączenie OPA dla tej karty, dające bardzo dobre efekty idące po ścieżce neutralności i przestrzenności, a więc mogące pełnić skutecznie rolę punktu odniesienia w zakresie porównywania ze sobą różnego rodzaju sprzętu, a także poszukiwania własnego gustu i linii synergiczności z posiadanymi słuchawkami lub wzmacniaczami.

 

3xMUSES8820
Rzeczone kostki udało mi się zdobyć bez konieczności ich zakupu, a który wyniósłby naprawdę nie mało. Brzmienie ich jest wysoce specyficzne i oparte na planie „V”, jednocześnie nie czyniąc średnicy zakresem wycofanym, a również eksponowanym, co jest na swój sposób naprawdę zjawiskowe i w pierwszej chwili brzmi jak autonegacja. Dzieje się to przez fakt, że to ofensywnie i agresywnie grające na wszystkim układy, ekspansywne, wyraźnie mniej neutralne całościowo od LME. Konsystentna scena o mniejszej od nich rozpiętości i holografii, która jest moim zdaniem ich największą wadą, choć sama w sobie jest i tak dosyć spora. Wspomniana ofensywnie serwowana tonalność, to przede wszystkim wyraźnie jasna góra i tak samo wyciągnięty na wierzch bas. Brzmienie to jest jednak w niektórych aplikacjach widowiskowe i wyrywa z letargu niczym porażenie prądem – jest świetnie dopasowane do słuchawek grających średnicowo, np. HiFiMAN HE-5LE czy HE-6, a także Audeze LCD-2, jeśli miałbym mówić o słuchawkach wysokiego sortu. Co ciekawe mimo mniejszej sceniczności o dziwo wyborne wręcz efekty uzyskałem z testową parą elektrostatów, ale dopiero po modyfikacjach, które czynią je słuchawkami bardziej przyciemnionymi i ocieplonymi, wciąż jednak trzymając je po jasnej stronie mocy.

MUSES są jednak kostkami wrażliwymi na otoczenie i trzeba pamiętać, że efekty mogą być zupełnie nieprzekładalne w innych ich aplikacjach. Słyszałem je we wzmacniaczach grających zupełnie niepodobnie do tego, co uzyskałem na Essence i gra na planie „V” to ostatnia rzecz, jaką tam notowałem. Pewna jednak ciepłota, bas i scena były bardzo zbliżone.

 

2xLME49860 + MUSES8820
Pierwsze wrażenie: „o twoju mać!”. Po latach spędzonych na LME+NE muszę ze zdumieniem przyznać, że to połączenie jest dla mnie prawdopodobnie dokładnie tym, czego mój sprzęt oczekiwał na wejściu otrzymać. Efekty są tu dokładnie bowiem wymieszaniem się ze sobą cech brzmieniowych i walorów jednej i drugiej kostki. LME dostarczają czystsze od MUSES brzmienie na każdy kanał, z lepszą holografią i przestronnością, której MUSESom nieco mi przyznam się brakowało, przy czym sam MUSESowy bufor narzuca na nie w tej chwili własne cechy tonalne, a więc podkreślony bas i wyraźną, klarowną górę. Żadnego śniegu, pyłku i przesadnej do bólu neutralności, tak samo nie jest to już układ tak wyraźnie grający brzmieniem „V”, a na powrót stający się połączeniem w dużej mierze uniwersalnym i przede wszystkim znów z wyczuwalną przestronnością, choć nadal mniejszą nieco od LME+NE w sensie możliwości stricte technicznych. No cóż, albo rybki, albo akwarium, tu zaś mniejsze nieco wraz z rybką jednocześnie,

Do tej pory buforujący NE5532D na tle MUSESa był układem znacznie bardziej wypranym z kolorów i dającym mniej przyjemności, choć jednocześnie bardziej przewidywalnym i neutralnym, również za cenę czystości. Tutaj zaś wydaje się, że udało się osiągnąć złoty środek. Jednym słowem więc: pod względem synergiczności i gonienia ze wszystkich sił poziomu Icona HDP to połączenie OPA wreszcie uczyniło to czymś realnym i jedynie scena pozostała w HDP naprawdę nie do osiągnięcia. O ile więc LME49860+NE5532D są połączeniem przeze mnie sprawdzonym i rekomendowanym dla fanów bardzo neutralnego i przestrzennego efektu końcowego, tak LME49860+MUSES8820 stają aktualnie moim jak najbardziej subiektywnie ulubionym połączeniem pod zmodyfikowane SRSy i jak do tej pory najoptymalniej pod nimi brzmiącym połączeniem całościowym.

 

Podsumowanie

Jak widać dobór OPA to nie jest wcale taka łatwa sprawa, a efekty uzyskiwane na wyjściu mogą być diametralnie od siebie różne. Trzeba brać pod lupę nie tylko swój gust, ale także nagrania jakie się posiada i profil słuchawek, aby dobrać im takie układy, które w naturalny i niewymuszony sposób będą podkreślać ich zalety oraz przycierać ewentualne wady. Po wielu testach jednakże można będzie wreszcie wybrać „swoje” połączenia, dopasowane do wszystkich czynników jakie składają się na preferowany obraz muzyczny. To prawda że zajmuje to sporo czasu, jednakże na końcu zawsze są jakieś wnioski i najczęściej – nagroda za poniesiony trud ciągłego wyciągania i wkładania karty, kostek etc. Zachęcam zatem do eksperymentowania – opisane przeze mnie układy są bardzo tanie, więc ew. zabawy nie podniosą zbyt mocno kosztów, mogą za to podnieść przyjemność słuchania muzyki nawet kilkakrotnie, a do osiągnięcia czego mam nadzieję moje spostrzeżenia odnośnie wymienionych kostek się przydadzą.

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

37 komentarzy

  1. Jaki OPAMP polecałby Pan do karty dźwiękowej Audiotrak Prodigy Cube Black Edition (jeśli miał Pan doczynienia) ?

    • Witam Panie Wojciechu,

      No jaki? Najlepszy ;). Przede wszystkim taki, na jaki Pana stać lub taki, który oferuje dźwięk idący w Pana preferencje. Te mogą być bardzo różne i niekoniecznie moja rekomendacja musi się Panu spodobać.

    • Dziękuję za odpowiedź. Jako, że zakupiłem ww. kartę dźwiękową, mogę sprecyzować moje pytanie. Brzmienie wychodzące z karty ma jak na mój gust zbyt rozmyty bas (gitara basowa buczy zamiast czysto wybrzmiewać) i zdecydowanie stłumioną, wręcz wyciszoną, górę (wg. Pana słownika podchodziło by to pod ciemne brzmienie, tak mi się wydaje). Dźwięk jest taki i na słuchawkach (Sennheiser HD215) i na głośnikach (Genius 1800a). W Prodigy Cube Black Edition zamontowany jest opamp LME 49860, czy mógłby mi Pan poradzić/polecić jaki opamp powiedzmy do 50zł, który mógłby zniwelować opisane wyżej „przywary” brzmienia i ewentualnie (jeśli nie proszę o zbyt wiele) poprawić separację?

      P.S. Mam nadzieję, że to co napisałem jest zrozumiałe, dopiero raczkuję w kwestiach audio.

    • Proszę uprzejmie Panie Wojciechu,

      Od 49860 preferuję 49720, można też spróbować dwóch LME49710HA na stoliku, ale tu już raczej nie zmieści się Pan z kosztami. Podejrzewam, że bardziej od wzmacniacza operacyjnego potrzebuje Pan zmiany słuchawek na takie, które swoją tonalnością będą Panu bardziej odpowiadały, chociażby Superluxy HD681. Zmiany wynikające bowiem z zastosowania innych wzmacniaczy to wciąż kosmetyka, zaś u Pana zachodzi jak czytam potrzeba zmian radykalnych.

  2. Witam Panie Jakubie,

    Aktualnie w Xonarze ST mam 2x OPA2604 + JRC2114D, ale to połączenie
    wydaje mi się mało klarowne, czyste – podobnie, jak napisał pan w
    recenzji.
    Artykuł był pisany dosyć dawno, ale jeśli pan jeszcze pamięta brzmienie
    tych zestawów chciałbym zapytać, czy ta ostatnia kombinacja (2xLME49860
    + MUSES 8820) „nada” się do Creative Aurvana Live!

    • Witam Panie Wiktorze,

      Tak, nada się, choć w trybie wzmacniacza, nie wykorzysta Pan MUSESa – dźwięk będzie przechodził jedynie przez 2xLME i następnie trafiał do wbudowanego TPA6120A2. Choć i tu tonalnie nie powinno być źle z CALami. Otworzą się i nabiorą powietrza.

      Pozdrawiam.

    • Dziękuje za odpowiedź.
      A jak wyglądałaby sytuacja, gdybym podłączył je poprzez RCA ?

    • Proszę uprzejmie.
      Lepiej, choć zamiast drogiego 8820 osobiście do CAL wybrałbym coś pokroju LM4562, aby grały jak największą sceną i powietrzem.

  3. Warto było sprawdzić również LME49990. Miałem je w Xonarze ST i wyprzdziły swoją otwartościa i przestrzenią wszystkie inne opampy, których przerobiłem dość sporo. Mozna spokojnie zaryzykować połączenie 2x 49990 + bufor 49860 lub ew. z Muses 8820, a najlepiej w buforze dać dyskretny OPA301, który gra wyjątkowo klarownie.

  4. Powiem szczerze, jestem pod wrażeniem Pana wiedzy i znajomości tematu. Będąc na początku drogi wiodącej ku poszukiwaniu najlepszego dźwięku jak najniższym kosztem moim marzeniem jest by ta droga się wreszcie skończyła :). W większości zakupów opierałem się na pańskich recenzjach i w żaden sposób się nie zawiodłem.
    Z racji niezbyt dużego mieszkania i podobnie niezbyt dużej pensji dorobiłem się takiego oto zestawu (już widzę ten uśmiech politowania na wielu twarzach): karta Audiotrak Prodigy Cube Black Edition z OPA 8820 połączona kablem optycznym do głośników EDIFIER C2XD, słuchawki Superluxy HD681 oraz Brainwavz M1, źródło dźwięku w formacie FLAC. I teraz pytanie: na ile poprawię swe odsłuchowe doznania wymieniając OPA8820 na MUSES01 lub MUSES02. Oparłem się niejako o ścianę na mojej drodze poszukiwań i nie bardzo nie wiem, co mogę zmienić by było lepiej.

    • Dziękuję za ciepłe słowa Panie Robercie.

      Na blogu (i forum) panuje akurat w tym względzie dosyć liberalna atmosfera co do sprzętu jakim się dysponuje. Każdy kupuje to na co go stać albo to co preferuje. Co prawda sam osobiście preferuję znacznie droższy sprzęt, ale nie kosztem budżetówki (choć prawda że chętniej zabieram głos przy tych pierwszych).
      Na ile uda się poprawić doznania? Nie wiem. Wzmacniacze operacyjne to kosmetyka. Ulepszeniem w prostej linii do 8820 jest 02, ale z pustego i Salomon nie naleje, dlatego być może bardziej należałoby się pochylić nad samym sprzętem i jego zmianą.

  5. Witam
    Posiadam Xonara STX oraz Sennheiser hd380pro (z tego zestawu korzystam regularnie), dodatkowo mam Genius SW-G2.1 3000 – ale nie korzystam z nich zbyt często. Kupiłem na allegro (i tu chyba był błąd) 2x lme49860 (15zł / szt) oraz Muses 8820 (32zł). Nie wiem czy te lme49860 to jakaś podróbka, aczkolwiek po ich lokacji w słuchawkach pojawił się szum. Scena zyskała na przestrzeni i detalu dźwięku, średnica też uległa poprawie, natomiast bas jakby się wycofał – czy właśnie tak powinny brzmieć te opampy w słuchawkach – sucho i niezbyt soczyście? No i skąd mogły się wziąć te szumy? Czekam teraz na płytki DIP8 pod LME49990MA do lutowania obustronnego i zobaczę jak się będą sprawować, jednak zanim je zlutuje mam drugie pytanie…które kostki warto mieć w swojej kolekcji pod sam wzmacniacz słuchawkowy, takie które mogły by się lepiej zgrać z moimi słuchawkami?

    Z góry dziękuję za pomoc.

    • Witam,

      Niestety LME i MUSES to układy notorycznie podrabiane. Jeśli ponad standardowymi kośćmi słyszy Pan pogorszenie się jakości dźwięku, definitywnie nie powinno tak być. W Essence STX nie ma Pan jednak możliwości wymiany układu słuchawkowego, którym jest wlutowany na stałe TPA6120A2. Wymienić może Pan jedynie bufor dla wyjść RCA oraz dwie kości na sekcji I/V, ale ich wpływ będzie ostatecznie w pewnej części neutralizowany przez wspomnianego TPA i w stronę bardziej neutralnego, zwyczajnego brzmienia ogólnie. Może Pan natomiast spróbować Bursonów V5i – to obecnie moje ulubione kości typu uniwersalnego i nie spotkałem się jeszcze ani razu z najmniejszą próbą ich podrabiania.

    • Dziękuję. LME 49860 faktycznie grają tragicznie-100% podróbka, słychać w słuchawkach przepływ prądu (skwierczenie kostek) – masakra. Nie ma też zbytnio przestrzeni nawet w porównaniu do 3xmuses 8820. W sumie to nic nie ma 😛 Wlutowałem sobie natomiast LME 49990 x4 na 2 stoliki DIP8. Mizaga!!
      Sprawdzałem z Muses 8820 oraz OPA 2134 – efekty były spoko, ale uwaga!! Najlepszy na moich nowo kupionych słuchawkach Sennheiser HD 559 zagrała kostka w formie filtra za 1zł który dostałem omyłkowo z lme 49860. Ta kostka to KA 4558 – Poprostu mistrzostwo….polecam przetestować. 2xLME 49990 + KA 4558. Wyciąga wręcz zbyt wiele z dźwięku…słychać niedoskonałości czasami. Przestrzeń ogromna, bas szybki i precyzyjny, detali od groma. Słucham muzyki na nowo, z niespotykaną dotąd przyjemnością.

  6. Witam mam obecnie muses 8820 ×3 i zastanawiam się nad kupnem muses 01 na bufor ktoś ma takie połączenie muses 01 2× meses 8820 Mój zestaw to aplituner denon 3806 kolumny dali ikon 5

    • Wg. mnie muses 8820 ma słabe pozycjonowanie, świetnie brzmi – potężnie, ale namierzyć punkt to wielki problem. Nie wiem jak muses 01 – jeśli są lepsze to też się dołączam do pytania….uwielbiam scenę V

  7. Czy ktoś znalazł może bardziej przestrzenny bufor z dość dobrą ilością tonów niskich do lme49990ma ? Muses 8820 jest spoko, ale sporo ucina ze sceny. Użyłem ka 4558 ale jednak są za jasne, przestrzeń mega….cos pomiędzy please 😀

    • Być może zmiana źródła byłaby dobrym rozwiązaniem w takiej sytuacji. Z dosyć przestrzennych układów bez podkreślonej góry znam natomiast Bursony SupremeSound V5. Od razu zaznaczam, że tanio nie będzie.

  8. Witam Panie Wojciechu,
    planuję mały upgrade Essence ST, chciałbym zastosować w tym układzie MUSES01 lub MUSES02 ponieważ czytałem bardzo dużo pozytywnych opinii na ich temat, myślałem o 2xMUSES01 (sugerowałem się trochę budową Essence One Muses Edition) + jakiś bufor, a może jakieś inne propozycje? Głośniki Edifier r2600, grają płasko, seria głośników 'studio’, przydałoby im się więcej ciepła. Bardzo proszę o pomoc..

    • Witam Panie Dawidzie,

      Na pewno kieruje Pan to pytanie do mnie? Bowiem jak widać w stopce artykułu nie mam na imię Wojciech. A jeśli pytanie jest mimo wszystko do mnie, to jest to już któryś z rzędu przypadek, gdy komentujący zwraca się do mnie właśnie tym konkretnym imieniem. Nie ukrywam że intryguje mnie to o wiele bardziej niż przedstawiony w komentarzu problem, przynajmniej na tą chwilę 🙂 .

    • Jejku, nie mam pojęcia dlaczego tak napisałem.. 😮 Chyba gdzieś w mojej podświadomości kojarzę Pana właśnie z tym imieniem, naprawdę nie mam pojęcia dlaczego. Przyznam się, że kierując do Pana to pytanie zastanawiałem się bardziej nad tym jak ująć problem, a sam zwrot grzecznościowy pojawił się bez wcześniejszego zastanowienia.. Też jestem w szoku 🙂
      Oczywiście pytanie kierowane było do Pana, z niecierpliwością czekam na jakieś porady, pozdrawiam Panie JAKUBIE! 🙂

    • Jeden z innych polskich recenzentów nosi takie imię, natomiast ja to ja 🙂 . Przyznam że jest to też z mojej strony pewna asekuracja, jako że w przeszłości miały miejsce próby przypisywania sobie koneksji z moim blogiem przez osoby trzecie i jak pisałem nie jest to pierwszy przypadek w którym użyte zostało to konkretne imię. Proszę więc wybaczyć mi tym samym drążenie tematu, ale z doświadczenia im szybciej się przy takich sprawach reaguje, tym lepiej. W żadnym wypadku nie odebrałem tego jako jakąś ujmę, także proszę się nie przejmować.

      Co do poruszanego przez Pana problemu – jeden z czytelników skomentował bardzo niedawno połączenie innych swoich Edifierów z AudioQuestem DragonFly Black w samych superlatywach. Jeśli zaś chodzi o Musesy, raczej powinien Pan trzymać się wersji 02, ale z racji dużej ilości podróbek na rynku oraz wysokiej ceny tych układów, być może moje Bursony SS V5i okazałyby się dobrym wyborem. Z ewidentnie ciepłych kości znam natomiast BurrBrowny OPA2604. Nie jestem osobiście ich fanem co prawda, ale nie kosztują aż tak dużo i może z nimi udałoby się stworzyć coś ciekawego.

      Pozdrawiam.

    • Jeśli chodzi o cenę chciałbym przeznaczyć ok. 300zł 🙂 Jeśli miałbym iść w Bursony wolałbym żeby były to już pełne V5 lub nawet V6, jednak ich ceny są spoooro wyższe :/ Czytając ten artykuł zwróciłem szczególną uwagę na połączenie 2xLME49860 + MUSES8820, czy Pana zdaniem połączenie 2xMUSES01 + MUSES8820 mogłoby przynieść podobny efekt?

    • Tylko że na V5i cały czas zamontuje Pan osłonkę EMI, a same kości mają metalowe czapy dodatkowo chroniące je przed zakłóceniami. Niestety nie testowałem wskazanego połączenia kości z perspektyw ST/STX, toteż trudno jest mi wyrokować za efektami końcowymi. Miałoby to jednak myślę sporo wspólnego.

    • Miałem już zamawiać V5i zgodnie z sugestiami, ale nieoczekiwanie w moje ręce wpadły 3 sztuki w wersji V6 Vivid.. po przeczytaniu Pana recenzji wersji V5 po prostu nie mogłem odmówić. 😀 wydatek co prawda odrobinę większy niż planowany, jednak mam nadzieję, że gra jest warta świeczki 🙂 chętnie podzielę się wrażeniami jeśli ktoś będzie zainteresowany 🙂 pozdrawiam!

    • Bardzo proszę Panie Dawidzie. Zwłaszcza że dystrybutor tej marki w Polsce od sierpnia nie odpowiada na maile i telefony, toteż żeby je przetestować, musiałbym albo skontaktować się bezpośrednio z producentem w Australii, albo złożyć tam zamówienie na własny koszt. Tym samym będzie Pan pierwszą osobą relacjonującą ich sposób grania tu na blogu 😉 .

      Również pozdrawiam.

    • Witam ponownie 🙂 Obiecałem, że podzielę się wrażeniami po wymianie wzmacniaczy na Bursony w wersji V6 Vivid, pracują u mnie dobrych kilkanaście godzin więc troszkę się już z nimi osłuchałem.. Głośniki Edifier R2600, więc raczej żadnen high-end, kable Melodika z serii Purple Rain (szczerze polecam!), karta dźwiękowa Asus Xonar Essence ST, źródło to przeważnie pliki flac w wysokiej rozdzielczości, odtwarzac Foobar w trybie ASIO.
      Pierwsza myśl po wymianie i włączeniu ulubionej myzuki? 'Chyba są uszkodzone’. Naprawdę! Przeraziłem się, ponieważ w utworach, które znałem dobrze – a przynajmniej tak mi się wydawało – słyszałem dźwięki, których nie było wcześniej słychać. Różnica w detaliczności jest tak duża, że przerosła moje oczekiwania, byłem po prostu w szoku. Druga rzecz na którą zwróciłem uwagę to scena, długo zbierałem gębę z podłogi, nie mam zielonego pojęcia jak te maleństwa to robią, ale robią. Świetne umiejscowienie instrumentów oraz samego wokalisty (oczywiście jak na głośniki tej klasy). Pod tymi względami między standardowymi wzmacniaczami a Bursonami jest po prostu przepaść.
      Jeśli chodzi o brzmienie – przede wszystkim bardzo czyste, momentami może aż nazbyt czyste, neutralne, chociaż przy większej głośności wysokie tony są trochę hm.. uciążliwe? Jestem ciekawy jak w tym miejscu sprawdziłyby się V6 Classic, mają ponoć trochę więcej koloru kosztem detaliczności; myślę, że mogłyby być nawet lepsze w połączeniu z tego typu głośnikami.
      Mimo wszystko jestem bardzo zadowolony w wymiany, nawet nie ma co porównywać ze standardowymi opa, słowo 'przepaść’ najlepiej oddaje tę różnicę. Jestem pewny, że dla kogoś kto posiada głośniki wyższej klasy niż różnica byłaby jeszcze bardziej znacząca. 🙂 Pozdrawiam Panie Jakubie i wszystkich czytelników bloga Audiofanatyk!

    • Bardzo dziękuję za ciekawy opis Panie Dawidzie i cieszę się że ryzyko zakupu odpłaciło pozytywnym rezultatem. Potwierdza się zatem że Vividy idą w detaliczność.

      Również pozdrawiam.

  9. Panie Jakubie, padł mi JRC2114D w torze Subwoofera w Essence STX II 7.1 (w karcie córce). W tym momencie obszedłem problem przez zamianę na układ z nieużywanego kanału głośników bocznych. Znalazłem jakiś sklep w PL który sprzedaje zamiennik NJM2114D ale może zna Pan jakiś model który by się tam lepiej sprawował?

    Dawid

    • No to ma Pan niesamowite szczęście Panie Dawidzie, ponieważ posiadam oryginalnego JRC2114D z mojego STX MK1, który został mi się po tym jak jedną kość przypadkowo spaliłem lata temu. Jest mi zbędny i kompletnie nieużywany. Proszę napisać na maila blogowego, wyślę go Panu jedynie po koszcie wysyłki paczkomatem.

  10. Witam Panie Jakubie. Czytając Pańską stronę mam wrażenie jakbym obcował conajmniej z Duszą pochodzącą z przeciwległej strony galaktyki która jednak podobnie jak ja aktualnie mieszka na Ziemi, słowem: taka wrażliwość słuchowa to dla mnie nowość, magia której jeszcze nie ogarniam.
    Jeśli znajdzie Pan chwilę, zapytam: jakie opamp dla Xonara Essence STX sparowanego z AKG K702 dla osoby szukającej przedewszystkim PRZESTRZENI zarówno w muzyce jak i wirtualnych środowiskach 3D (pozycjonowanie). Co Panu przychodzi na myśl w pierwszej kolejności? Pozdrawiam serdecznie.

    • OK, cofam pytanie. Właśnie doczytałem coś co umknęło mi wcześniej, tj. 2x LME49720 + LM6172.
      Mam nadzieję że kostki dogadają się z AKG K702 bo tego już nie jestem w stanie wydedukować.
      Pozdrawiam.

    • Witam Panie Rafale,

      Wystarczy mieć stosunkowo czuły sprzęt i to tak naprawdę wystarczy. Zachęcam do lektury recenzji STX: https://audiofanatyk.pl/recenzja-karty-dzwiekowej-asus-xonar-essence-stx/
      Opisałem w niej ostatnie swoje konfiguracje wzmacniaczy operacyjnych. Dokupienie LM6172 nie ma sensu, ponieważ to bufor RCA, a nie kość wzmacniacza. K702 więcej zyskują z SC808, która to ma swoją osobną recenzję na blogu. Najlepsze kości jakie testowałem na STX to Bursony SS V5.

      Pozdrawiam również.

  11. Witam ponownie.
    Cały czas modyfikuje swojego STX. Od dłuższego czasu odnotowuje zakłócenia na słuchawkach podpiętych do nuforce ha200 a te po RCA do STX na 3x muses 02. Zakłócenia nasilają się podczas przesuwania myszki i w mniejszym stopniu są słyszalne bez aktywności owych akcesoriów USB. Zakłócenia nie mają miejsca w przypadku wykorzystania wzmacniacza STX. Wymiana wzmacniaczy nie eliminuje problemu, a sam NuForce po podpięciu do chociażby byle TV nie wykazuje zakłóceń. Gdzie szukać przyczyny? :/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *