Shanling EH3 – recenzja streamera zintegrowanego

Testując stacjonarny model Shanling EH3 mimowolnie wracam do dawnych lat, bowiem mając kiedyś na testach produkty marki Shanling, byłem z reguły bardzo zadowolony. Ba, byłem nawet przez długi czas użytkownikiem malutkiego M1, którego bardzo sobie chwaliłem. Ostatecznie jednak życie zweryfikowało moje preferencje i okazało się, że znacznie bardziej odpowiadają mi sprzęty większego kalibru i gabarytu. I choć do dziś mam sporo sprzętu mobilnego, a nawet bawiłem się w konwersję starego tabletu w a’la DAPa, prędzej kupiłbym klocek stacjonarny aniżeli przenośnego kieszonkowca. Nigdy jednak Shanling nie kojarzył mi się z tymi pierwszymi. Aż do teraz.

Recenzja jest owocem płatnej współpracy z marką Shanling za pośrednictwem jej wyłącznego dystrybutora na Polskę, sklepu Audeos, który podesłał niniejszy sprzęt celem wykonania rzeczywistych testów użytkowych i pomiarów. Jest to tym samym ekspertyza niezależna.

Shanling EH3 wraz z akcesoriami leżący na stole.

 

Jakość wykonania, konstrukcja i wyposażenie

Opakowanie Shanlinga EH3 jest proste, bez fajerwerków, a znajdziemy w nim tak naprawdę tylko same urządzenie, kabel zasilający, pilota oraz instrukcje. Pakiet więc bardzo minimalny.

To trochę dziwne, zważywszy na to, że sprzęt jest kierowany raczej do zamożniejszego klienta. Dawniej w sprzęcie takiej klasy udawało się znaleźć dodatkowe kable i akcesoria, ale być może producent dochodzi do wniosku, że każdy klient i tak będzie starał się zaopatrzyć w jakieś lepsze kable od razu po zakupie. W efekcie nie mamy nawet kabla USB. Jak na ironię wcale nie są potrzebne nam żadne dodatkowe akcesoria do skutecznego zapoznania się z produktem. Bo czym jest tak na dobrą sprawę EH3? Jest to sprytne połączenie ze sobą kilku różnych urządzeń, a co za tym idzie warstw użytkowych: odtwarzacza strumieniowego i integry słuchawkowej. Choć na początku dziwiła mnie cena urządzenia, po wydaniu 4600 zł otrzymujemy w zasadzie kilka modułów funkcjonalnych w jednym.

Zbliżenie na pilot zdalnego sterowania w EH3.

Mamy tu tradycyjny DAC USB i S/PDIF, DAC zbalansowany, wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz słuchawkowy zbalansowany, komunikację bezprzewodową po BT i WiFi, a także możliwość podłączenia dodatkowych magazynów danych i pracę jako autonomiczny odtwarzacz. Normalnie musielibyśmy kupić tu kilka urządzeń podłączonych do siebie jednocześnie, ale u Shanlinga wszystko dostajemy w jednym pakiecie.

Coś podobnego realizowałem sam w swoim własnym projekcie integry strumieniowej, aczkolwiek bez Bluetooth, bez S/PDIF, bez wejść i wyjść analogowych oraz balansu – czysta integra słuchawkowa single-ended. Co prawda jest tam jeszcze ekran dotykowy czy możliwość wypuszczenia sygnału video na zewnętrzny monitor, ale wszystko to z racji faktu, że sprzęt jest jeszcze bardziej autonomiczny.

Zbliżenie na przyciski sterujące odtwarzaniem muzyki w EH3.

Skoro jesteśmy przy ekranie, Shanling zdecydował się dać cały front urządzenia z pleksy. Oznacza to okrutne rysowanie się materiału od użytkowania. Sam ekran z kolei upchnięto w formie okrągłej, co jest również dziwnym zabiegiem, mocno trącającym Chordem Dave, który jest bardzo drogim i wprost mówiąc źle zaprojektowanym urządzeniem. Producent niepotrzebnie ogranicza w ten sposób powierzchnię, jaką może wykorzystać na wyświetlanie komunikatów i menusów. Przykład? Po przełączeniu się na tryb USB (hostujący), bez podłączonego dysku zewnętrznego otrzymujemy komunikat „Nie znaleziono dysku U” od maksymalnej krawędzi do krawędzi ekranu.

Zrobienie tego w jednym wierszu uważam byłoby możliwe, gdyby ekran był większy. Pleksę zaś dałbym tylko i wyłącznie tam, gdzie fizycznie by się on znajdował. Owszem, będzie to rozwiązanie klasyczne, mniej rzucające się w oczy, a metalowy panel przecież też można zarysować itd. Tak więc na koniec dnia wszystko zależy od tego, jak dbamy o swój sprzęt. Jak mówi stare porzekadło: jak dbasz tak masz.

Zbliżenie na schemat blokowy transmisji sygnału w Shanlingu EH3.

Komunikaty i ogólnie menu jest także po polsku, co jest sporym plusem, choć nie zawsze jest fortunnie przetłumaczone lub pomyślane. Przykładowo natrafiłem na pozycję z etykietą „O”. Serio, „O”. Dopiero patrząc na ikonkę domyśliłem się, że jest to informacja o urządzeniu. Zapewne po angielsku było to „About” i tak też w prostej linii to przetłumaczono. Błędu nie popełniono w samym tłumaczeniu, ale w logice UIX.

Wracając do poprzedniego „Nie znaleziono dysku U”, celowo przełączyłem się na język angielski. Co zobaczyłem? „U disk not found”. Czemu nie USB? Nie wiem. Niemniej, są to detale i szczegóły, które absolutnie nie mają wpływu na warstwę użytkową.

Zdjęcie frontu Shanling EH3.

Fizycznie całość wykonano dobrze jakościowo i jedynym miejscem, w którym zaczyna z zewnątrz trącać oszczędnością na tym etapie, są nóżki. To zwykłe gumowe naklejki w formie trapezów, ale znów: jest to element z punktu widzenia urządzenia i jego funkcji marginalny. Nie znaczy to oczywiście, że tego nie ma i biegamy wokół Shanlinga w różowych okularach klaszcząc uszami, ale bądźmy uczciwi w ocenie rzeczy względem meritum.

A właśnie, skoro o meritum mowa, producent chwali się trochę w typowy dla produktów klasy „a” sposób różnymi aspektami technicznymi, autorskością czy unikatowością, które na papierze wyglądają „WOW”, ale my podejdziemy sobie do tego na spokojnie. Sercem urządzenia jest chiński procesor uniwersalnego przeznaczenia Ingenic X2000, układ FPGA SS1712 stosowany również w innych urządzeniach Shanlinga, a także dwukanałowy mostek Eichhornia 2 CT7302CL, według opisu „konwertujący wszystko na DSD”.

Recenzja Shanling EH3

Wszystkiemu temu towarzyszy kość ESS ES9039PRO w roli DACa. Zastosowano tu również OPA1612 w dużych ilościach oraz stopnie buforujące LTA8092. Regulacja głośności jest w całości cyfrowa i oparta na układzie NJW1195, a sygnał USB obsługuje XMOS XU316.

Na froncie umieszczono wspomniany przeze mnie wcześniej ekran, który jest – sądząc po kątach widzenia – ekranem konwencjonalnym, bez technologii OLED itd. Do tego pokrętło wielofunkcyjne i dwie pary wyjść zbalansowanych (4,4 mm + XLR) oraz niezbalansowanych (3,5 mm + 6,3 mm). Gniazda są zbindowane parami, więc można na upartego podłączyć np. dwie pary niezbalansowane i słuchać muzyki z kolegą lub koleżanką, oczywiście o ile głośność będzie odpowiednia dla obu par.

Zbliżenie na wyjścia słuchawkowe w Shanling EH3.

W każdym razie, to by było tyle z frontu. Góra to diagram pokazujący drogę sygnału w środku urządzenia, ale nas najbardziej interesują przyciski.

Mamy tu 5 guzików. Dwa służą wybieraniu źródła, trzy pozostałe sterują odtwarzaniem w trybie pracy autonomicznej. Z jednym wyjątkiem. Czwarty (tj. drugi od prawej) jest przyciskiem powrotu z menu. Choć wiele rzeczy, jeśli nie wszystkie, możemy zrobić pokrętłem, powrót jest możliwy jedynie za pomocą przycisku na górze. Łamie to trochę warstwę użytkową w zakresie obsługi urządzenia. Być może m.in. dlatego producent dołączył do zestawu praktyczniejszego z tej perspektywy pilota.

Z tyłu za to dzieje się najwięcej. Jedna para RCA wejściowych (AD-DA), jedna para RCA wyjściowych (DAC), para XLRów zbalansowanych (DAC), zaślepka anteny (Bluetooth, niestety tylko w wersji 5.0), wejście COAX i Toslink (S/PDIF), złącze IIS-LVDS na bazie HDMI, dwa gniazda USB. Formalności dopełnia gniazdo zasilające IEC oraz malutki włącznik (urządzenie posiada mimo to jeszcze soft power on).

Dopiero tutaj widać pewne „oszczędności” w jakości wykonania, bowiem naklejka jest krzywo pod gniazdem IEC, a gniazda USB wydają się być delikatnie przekrzywione. Nie wpływało to jednak na korzystanie z urządzenia, toteż znów są to bzdety i jedynie my możemy zdecydować, czy eskalujemy to do rangi dużego problemu, czy też nie. Kiedyś może bym faktycznie trochę się z tego naśmiewał, ale dziś równie dobrze bym wyjął całą płytę główną i Hot Airem gniazdo poprawił (tj. docisnął do płytki). Ewentualnie podłożył podkładkę pod kołek, jeśli jest to problem deformacji od przykręcenia płytki zbyt solidnie do obudowy. Czy zmieniłoby to sposób pracy urządzenia? Nie. Czy wpłynęłoby korzystnie na jakość dźwięku? Nie. Czy czułbym się lepiej po takim zabiegu? Możliwe, o ile zignorowałbym czas, jaki musiałbym poświęcić na rozkręcenie całego urządzenia.

Zbliżenie na tylny panel z wyjściami i wejściami w Shanling EH3.

Nie usprawiedliwiam producenta, bo za 4600 zł takie rzeczy mimo wszystko są jakimś tam ziarenkiem piasku w oku, ale pod koniec dnia od tego nie oślepnę, a mój czas, wydany jedynie w imię zasad, jest znacznie cenniejszy niż wspomniane 4600 zł. Urządzenie odwrócę przodkiem ku sobie i nagle cud, nie widzę żadnych krzywych USB. Warto, aby producent na przyszłość zwracał uwagę na takie rzeczy, jeśli chce operować na kwotach premium za swoje produkty. Nóżki można byłoby odpuścić, zapewne sam bym się na nie zdecydował, aby nie dziurawić już mocniej obudowy (często na montaż nawet nie ma specjalnie miejsca, bo kolidują z tym płytki PCB). Tak samo krzywo naklejone oznaczenie prądu wejściowego pod IEC, które jest informacją dla użytkownika w zasadzie jednorazową i po odwróceniu również zapominamy o jej istnieniu. Dlatego nie warto robić sobie takimi rzeczami dziury w głowie.

Shanlinga EH3 włączamy za pomocą przytrzymania naciśniętego pokrętła. Nie słychać tu żadnych trzasków, szumów, ani podczas włączania, jak i wyłączania. Wszystko zachowuje się bardzo kulturalnie i bez konieczności odprawiania szamańskich rytuałów z wyjmowaniem i wkładaniem wtyku do urządzenia przed/po włączeniem/wyłączeniem, jak czynił to pewien forumowicz na pewnym forum audio. Robiąc to przy sprzęcie za 10 tysięcy nie widział w tym najmniejszego problemu, natomiast tu za mniej niż połowę tej kwoty robić tego sam nie muszę. Być może tak właśnie wygląda postęp w audio.

Tylny panel wejść i wyjść w Shanling EH3.

Warto wspomnieć, że producent podkreśla przeznaczenie modelu EH3 w kontekście parowania go z ET3, czyli „cedeczkiem”, za pomocą szyny I2S i ichniego kabelka cyfrowego o nazwie L8. Do tego istnieje możliwość sterowania dźwiękiem za pomocą aplikacji mobilnej, co także jest dużym plusem i korzystnie wpłynie na końcową ocenę za ergonomię. W tej cenie mamy prawo być leniwi i cenić sobie wygodę.

Ostatecznie, mimo drobnych detali, sprzęt zrobił na mnie na tym etapie dobre wrażenie. Jest kilka rzeczy, które rzucają się w oczy, ale to naprawdę detale i nic, co powodowałoby u mnie irytację lub wprost przeszkadzało w przeprowadzeniu testów.

Zdjęcie Shanling EH3 od przodu.

Najpoważniejszym elementem było dla mnie chyba tylko to, że przy potrząsaniu urządzeniem coś w środku telepało. Sądząc po masywności, jest to toroid, który zamontowano w (bardzo) luźnym zawieszeniu. Trudno powiedzieć jak bardzo wpływa to na awaryjność, ale na pewno pozytywnie wpływa na buczenie (duży współczynnik tłumienia drgań od trafoka). Sam osobiście zdecydowałbym się jednak na solidniejszy montaż, na wszelki wypadek.

A tak, na sam koniec jeszcze jedna rzecz. Urządzenie posiada po bokach otwory wentylacyjne i radziłbym trzymać je odsłonięte. Sprzęt bowiem w trakcie pracy lubi się zagrzać i po godzinie-dwóch jest wyraźnie ciepły. W żadnym wypadku nas nie poparzy, to nie lampa, ale jednak musi mieć zapewnioną wentylację, jeśli chcemy z niego korzystać nie tylko na dłuższą metę w ciągu dnia, ale ogólnie bezawaryjnie na lata.

 

Jakość dźwięku Shanling EH3

Nie będzie to długi akapit, ale nie dlatego, że coś jest nie tak. Wręcz przeciwnie, wszystko jest bardzo dobrze, żeby nie powiedzieć: wzorowo. Jak udało się zauważyć na pomiarach, Shanling EH3 zaprezentował się bardzo czysto i taki jest też w odsłuchach. Pozostawia po sobie odczucie transparencji i klarowności. Wpływa trochę na to trzecia harmoniczna, typowa dla sprzętów opartych na kościach ESS pochodzących z Chin, ale nie tylko. Zarówno Hi-X60 jak i AD900X zagrały z niego tak jak powinny. Czyste i równe granie, bez dodawania od siebie różnych różności, mniej lub bardziej pożądanych. Aczkolwiek jeśli już miałbym na siłę (tj. na słuch) wskazywać jakąś różnicę między sprzętem wzorcowym a testowanym, szukałbym zmian we wrażeniach scenicznych.

Notorycznie zdarzało mi się odsłuchiwać muzykę z przeświadczeniem, że Shanling grał nieco szerzej. Najbardziej wyczulone na to były AD900X i HD800S, ale udało mi się to też zaobserwować na K1000, które służyły tu za ostateczny weryfikator w trybie zbalansowanym. Odpowiedzi prawdopodobnie należałoby szukać w delikatnej różnicy głośności między nastawami jednego i drugiego systemu. To bowiem ona potrafi powodować takie percepcyjne różnice, znów pokazując jak bardzo opieranie się wyłącznie na słuchu, może wprowadzić w błąd.

W każdym razie wszystko było tu dokładnie takie, jakie być powinno, choć dla niektórych osób może to być paradoksalnie wada. Często bowiem szuka się w sprzęcie tego typu swoistego przedłużenia equalizera. W ekstremalnych przypadkach też i pewnych części ciała. Sprzęt ma w tym zamyśle korygować słuchawki, które nie do końca nam się podobają. Ta koncepcja teoretycznie ma sens, ale finalnie jednak można dojść do wniosku, że akustyka to wszystko i to tam należałoby się bawić, a sprzęt zostawić w spokoju.

Dlatego zamiast modulować jego brzmienie i rozmyślać, czy najlepsza będzie lampa, czy tranzystor, a może R2R i jak to wszystko wyważyć pod kątem ceny, czystości i sprawności, najlepszym podejściem jest zapewnienie sobie po prostu jak najczystszego i najbardziej transparentnego sygnału. Wówczas decydowanie o wszystkim pozostaje w rękach słuchawek, czyli tego elementu toru, który faktycznie generuje dźwięk. Być może Shanling tak właśnie postanowił podejść do tematu, jednocześnie kontynuując w ten sposób filozofię Toppinga? Kto wie.

W praktyce EH3 słuchało mi się tak samo dobrze i czysto, jak systemu wzorcowego, na którym wykonuję od dłuższego czasu pomiary, wzbogaconego o wzmacniacz z bardzo podobnym pakietem wejść i wyjść, co Shanling. Oba urządzenia są jednak na swój sposób przesadą, ponieważ jak widać na wykresie co prawda zmodyfikowanych, ale jednak nadal otwartych i dostępnych bez problemu w sklepach AD900X, jestem z nich w stanie wyciągnąć prawie -73 dB THD+N w punkcie pomiarowym. Jest to wartość, przy której oba systemy wystarczają z potężnym zapasem.

 

Możliwości wzmacniacza słuchawkowego w Shanling EH3

Shanling EH3 jest sprzętem trochę przewymiarowanym mocowo. Gwarantuje w ten sposób zarówno zapas jakości jak i prądu pod dowolne słuchawki.

Większości swoich egzemplarzy słuchałem na poziomie 15-17% głośności (średni gain) albo 20% (niski gain). Nie licząc K1000, jedyną parą, której musiałem rzeczywiście „dać w gwizdek”, były K240 DF. Odrestaurowane, rekablowane na stałe przewodem na bazie ACX, naprawiane, klejone, malowane, traktowane nagrzewnicą (odkształcona opaska), aż wreszcie modowane akustycznie i transplantowane ze znacznie lepszymi przetwornikami. Tu na średnim wzmocnieniu było już 55-60%. Była to największa wartość jaką zanotowałem ze swoimi słuchawkami.

Przypomnę w tym miejscu, że jeszcze nie tak dawno testowałem dzięki ogromnej uprzejmości p. Krzysztofa jego Tungsteny, które są istnymi potworami i wcale nie zginającymi karku przed DFami. Sabaj pędził obie pary w bardzo podobny sposób, choć fakt, że Tungsteny pracowały po balansie i na tej samej głośności, co DFy na single-ended. Tak więc Shanlinga EH3 spokojnie możemy dopisać do listy urządzeń, które pod Tungsteny będą pasowały idealnie swoimi możliwościami.

Czy wykorzystamy moc EH3 w praktyce w przypadku innych urządzeń? Poza egzotykami na wzór Tungstenów, szczerze wątpię. Przyznam się, że specjalnie skupiłem się tu w dużej mierze na AD900X i Hi-X60. To są słuchawki łatwe w napędzeniu, czułe, nie stawiające prądowo dużych wymagań. Tak jak przynajmniej 90% wszystkich słuchawek dostępnych obecnie na rynku. Shanling zdaje się, jakby celował też w te 10%, ale prawda jest taka, że te 90% wykorzysta moc EH3 dokładnie tak, jak pokazałem wyżej: w 20% na najniższym podbiciu.

Dlatego najlepsze zastosowanie dla EH3 widziałbym w sytuacjach, w których albo posiadamy już aktualnie na stanie słuchawki, które ewidentnie potrzebują dołożenia do pieca, albo planujemy takowe w przyszłości nabyć. EH3 zastępuje nam zarówno czystego DACa, jak i czysty wzmacniacz słuchawkowy w jednym. Odpadają więc ewentualne zakupy w przyszłości.

 

Podsumowanie

Użytkowałem EH3 przez łącznie kilka miesięcy, robiąc co jakiś czas przerwy, ale też nawet wykorzystując go w testach na blogu. Sprzęt sprawdził się praktycznie w każdych warunkach bardzo dobrze i obojętnym było, czy słuchawki podłączałem pod sprzęt wzorcowy, czy Shanlinga. Pytanie, czy jest to adekwatny poziom do ceny? Tu trzeba byłoby brać pod uwagę całość możliwości jakie niesie ze sobą EH3, a które są wcale nie takie małe. Na swoim sprzęcie bez komputera w roli transportu ani rusz, natomiast u Shanlinga jest to system w zasadzie autonomiczny. Wsadzamy pendrive z muzyką i jedziemy z koksem. I do tego wszystko mamy na gotowo od ręki w jednym module, który dodatkowo możemy sobie skonfigurować tak, jak chcemy. Prawda jest taka, że za wygodę użytkowania też się płaci, ale często fakt ten jest pomijany.

Shanling próbuje w ciekawy sposób połączyć ze sobą dwa różne światy: streamingu i bezprzewodowej komunikacji z tradycyjnymi integrami słuchawkowymi, którymi sam swego czasu byłem mocno zauroczony. W zasadzie do dziś mam ogromny respekt przed takimi urządzeniami, doceniając ich formułę „all-in-one”, a co znalazło swoje odzwierciedlenie w samodzielnie zbudowanym sprzęcie. Ten sentyment nigdy nie wygasł, a jedynie zmienił przez lata swoją formę.

W zasadzie jedynymi rzeczami, do których można się przyczepić w Shanlingu, są drobne głupstwa i detale natury wygody obsługi oraz cena. Ta ostatnia mogłaby być nieco niższa ze względu na osiągi techniczne, ale w praktyce Shanling EH3 i tak wykracza poza zarówno możliwości naszego słuchu, jak i możliwości samych słuchawek. Identycznie w temacie mocy wyjściowej.

  • Jakość wykonania oceniam wysoko. Największy problem miałem jedynie z delikatnie przekrzywionymi gniazdami USB w testowanym egzemplarzu oraz zbyt luźnym zawieszeniem toroida. Martwię się też o trwałość przedniego panelu, który wykonano z pleksy, a więc materiału bardzo podatnego na rysy i uszkodzenia. Stąd dałbym tu 8/10.
  • Jakość dźwięku jest bardzo wysoka. Urządzenie jest transparentne, czyste i równe. Nie przejawiało żadnych odchyłów względem systemu wzorcowego, jednocześnie dobrze radząc sobie z napędzeniem i wysterowaniem podłączanych pod niego słuchawek. Jedynie parametry techniczne mogłyby być lepsze w kontekście ceny i na tle bardzo prężnie działającej konkurencji, dlatego ocena w tym aspekcie wynosi 8/10.
  • Ergonomia użytkowania również jest przedniego sortu, choć już z drobnymi zastrzeżeniami. Niektóre elementy menu nie zostały do końca spolszczone lub przemyślane, a cofanie się z menu musi odbywać się przyciskiem na górze, co zaburza trochę UIX. Do tego na pokładzie mamy tylko Bluetooth 5.0, a więc bez LC3+. Wszystko inne, w tym mnogość złącz, uniwersalność zastosowań, wygodny pilot oraz funkcje odtwarzania i strumieniowe przemawiają tylko na poczet EH3. Również dedykowana aplikacja jest bardzo miłym i wygodnym dodatkiem. Warto jednak trzymać go na wolnym powietrzu niż w szafce, ponieważ sprzęt lubi się nagrzewać. Całościowo dałbym tu 9/10.

Łącznie sprzęt wykręcił notę 8,2/10, czyli bardzo wysoką. Jedynym, co mogłoby być w Shanlingu lepsze, jest cena w kontekście parametrów technicznych. Z drugiej strony trzeba byłoby być sporym nietoperzem, aby usłyszeć zmiany na tak wysokim poziomie jakościowym, jaki już teraz prezentuje sobą EH3. Co więcej, widzę tu wiele rzeczy, które mogły pójść bardzo nie tak, a jednak dowieziono je w formule którą lubię najbardziej: czystej, transparentnej i szanującej wszystkie pozostałe elementy toru. Można byłoby się spierać, czy zbudowanie podobnego urządzenia na bazie pojedynczych komponentów wraz z dużą porcją DIY (serwer na RPi via Volumio) nie byłoby korzystniejsze finansowo i nie gorsze jakościowo, ale jeśli mamy tu wszystko na gotowo, od razu przygotowane i gotowe do pracy, a do tego na gwarancji i bez bólu głowy, że coś nie działa, że coś się wzbudza itd., to czemu nie?

Dlatego też moim zdaniem Shanling EH3 zasługuje na wyróżnienie za całościowe możliwości, jakie oferuje swojemu nabywcy. Dostajemy tu sporo dobra, solidną jakość dźwięku, solidny napęd, mnogość zastosowań i wygodę użytkowania. Takie rzeczy warto doceniać.

 

8.2/10

 

Słuchawki na dzień pisania recenzji są dostępne bezpośrednio w sklepie Audeos oraz w innych sklepach w cenie ok. 4600 zł (sprawdź aktualne ceny i dostępność w sklepach).

 

Zalety:

  • solidna obudowa
  • mnogość wejść i wyjść
  • bardzo duża moc wyjściowa i tym samym możliwość napędzenia dowolnych słuchawek na rynku
  • łączenie w sobie kilku różnych urządzeń w jedno
  • pilot zdalnego sterowania
  • współpraca z dedykowaną aplikacją mobilną
  • praca jako autonomiczny odtwarzacz
  • możliwość pracy bezprzewodowej
  • nowoczesne kodeki na pokładzie
  • menu w języku polskim
  • brzmieniowo neutralny i transparentny
  • brak zmian tonalnych w zakresie pracy słuchawek
  • dobra czystość ogólna sygnału, poza zakresem słyszalnym

Wady:

  • technicznie czystość sygnału w stosunku do ceny mogłaby być jednak nadal nieco lepsza
  • wyczuwalne telepanie się transformatora w środku od prawdopodobnie zbyt miękkiego zawieszenia
  • delikatne skrzywienie niektórych gniazd tylnych w testowanej sztuce
  • przedni panel w całości z pleksy jest potencjalnie podatny na uszkodzenia i zarysowania
  • sztuczne ograniczenie powierzchni ekranu i tym samym wyświetlanych na nim informacji
  • cofanie się przyciskiem, podczas gdy resztę menu obsługujemy pokrętłem
  • drobne rzeczy związane z tłumaczeniami

 

Dane techniczne

Treść cytowana bezpośrednio z karty produktu na stronie dystrybutora.

Specyfikacja techniczna Shanling EH3:

  • wymiary: 23,8 x 18,8 x 5,9 cm
  • ciężar: 2,8 kg
  • ekran: 1,6 cala, IPS LCD
  • układ DAC: ESS ES9039PRO
  • kontroler USB: XMOS XU316
  • obsługa PCM: do 32-bit/768 kHz
  • obsługa DSD: do DSD512
  • Bluetooth: 5.0, odbiornik
  • kodeki: LDAC, aptX HD, aptX, AAC, SBC
  • wyjścia słuchawkowe: 3,5 mm, 6,35 mm, 4,4 mm, 4-pin XLR
  • wyjścia analogowe: RCA (single ended), XLR (balanced)
  • wyjście cyfrowe: USB Audio
  • wejścia cyfrowe: USB DAC, USB Drive, I2S, koaksjalne, optyczne
  • wejście analogowe: RCA

Charakterystyka wyjść słuchawkowych single ended (3,5 mm i 6,35 mm)

  • moc wyjściowa (low gain; 32 Ω): 126 mW (2,0 V; THD+N  <0,0034%)
  • moc wyjściowa (medium gain; 32 Ω): 537 mW (4,1 V; THD+N  <0,0009%)
  • moc wyjściowa (high gain; 32 Ω): 1900 mW @ 32 Ω (7,8 V; THD+N  <0,002%)
  • moc wyjściowa (high gain; 300 Ω): 205 mW @ 32 Ω (7,8 V; THD+N  <0,002%)
  • pasmo przenoszenia: 20 Hz – 40 kHz (+/- 0,5 dB)
  • THD+N: 0,0005% @ 32 Ω (A-Weight @ 2 V, high gain)
  • zakres dynamiczny: 123 dB @ 32 Ω (A-Weight @ 2 V, high gain)
  • separacja kanałów: 73 dB
  • SNR: 123 dB @ 32 Ω (A-Weight, high gain)
  • poziom szumu: 113 dB @ 32 Ω (A-Weight, low gain)
  • impedancja wyjściowa: 1 Ω

Charakterystyka wyjść słuchawkowych balanced (4,4 mm i XLR)

  • moc wyjściowa (low gain; 32 Ω): 500 mW (4,0 V; THD+N  <0,0023%)
  • moc wyjściowa (medium gain; 32 Ω): 2100 mW (8,2 V; THD+N  <0,0009%)
  • moc wyjściowa (high gain; 32 Ω): 5300 mW @ 32 Ω (13 V; THD+N  <0,02%)
  • moc wyjściowa (high gain; 300 Ω): 750 mW @ 32 Ω (14,5 V; THD+N  <0,003%)
  • pasmo przenoszenia: 20 Hz – 40 kHz (+/- 0,5 dB)
  • THD+N: 0,0006% @ 32 Ω (A-Weight @ 4 V, high gain)
  • zakres dynamiczny: 125 dB @ 32 Ω (A-Weight @ 4 V, high gain)
  • separacja kanałów: 110 dB
  • SNR: 124 dB @ 32 Ω (A-Weight, high gain)
  • poziom szumu: 110 dB @ 32 Ω (A-Weight, low gain)
  • impedancja wyjściowa: 2 Ω

Charakterystyka wyjścia analogowego RCA (single ended)

  • poziom wyjściowy: 2,15 Vrms
  • pasmo przenoszenia: 20 Hz – 40 kHz (+/- 0,5 dB)
  • THD+N: 0,0005% (A-Weight @ 0,5 V)
  • SNR: 118 dB (A-Weight)
  • poziom szumu: 111 dB

Charakterystyka wyjścia analogowego XLR (balanced)

  • poziom wyjściowy: 4,3 Vrms
  • pasmo przenoszenia: 20 Hz – 40 kHz (+/- 0,5 dB)
  • THD+N: 0,0004% (A-Weight @ 1 V)
  • SNR: 120 dB (A-Weight)
  • poziom szumu: 108 dB

 

Materiały dodatkowe

 

Sprzęt testowy użyty do napisania tej recenzji

Poniżej sprzęt, który w największym stopniu został wykorzystany do napisania powyższej recenzji, jak również wykorzystywana muzyka i inne przydatne informacje.

  • Konwertery C/A: Motu M4
  • Wzmacniacze: Sabaj A20h (BAL)
  • Słuchawki testowe: AKG K1000, AKG K240 DF*, Audio-Technica ATH-AD900X, Austrian Audio Hi-X60**,  Audeze LCD-XC**, Sennheiser HD800S
  • Okablowanie testowe: własne okablowanie testowe i słuchawkowe z linii kabli AF ACX
  • Kondycjonowanie prądu: brak (instalacja dostosowana już specjalnie pod audio)
  • Muzyka wykorzystywana w trakcie testów: przeważnie gatunki elektroniczne, z obecnością również albumów klasycznych, neoklasycznych, jazzu, muzyki wokalnej i rocka. Format FLAC 24/48

*zmodyfikowane
**zoptymalizowane akustycznie


Serdeczne podziękowania dla sklepu Audeos za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów

Jakub Łopatko
Jakub Łopatko

Właściciel bloga Audiofanatyk i autor publikacji ukazujących się na jego łamach. Pasjonat tematyki audio, słuchawek i sprzętu komputerowego, a także miłośnik zdrowego jedzenia, roweru oraz długich spacerów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *