M01G jest jak na tą chwilę najmniejszym wzmacniaczem stereo jaki kiedykolwiek miałem okazję testować. Do tego najtańszym, bo kosztującym nawet nie 150 zł. Automatycznie rodzi to pytanie, czy w tej cenie da się cokolwiek zrobić sensownego? Okazuje się że tak i jestem zdumiony co do tej konkluzji.
Jakość wykonania i konstrukcja
O dziwo fajnie to wygląda. Duża i poręczna gałka potencjometru daje pewność kontroli nad głośnością, a co może się przydać w tym kontekście, że sprzęt może wydalić z siebie 50 W RMS na kanał przy tolerancji na impedancję 4-8 Ohm. Producent nie podaje ile dokładnie dla jakiej impedancji, więc założyć można, że 50 W jest wartością dla kolumn 4-ohmowych. Tak też „na oko” widzę po zachowaniu się pokrętła głośności.
Konstrukcja wewnętrzna
Na pokładzie znalazł się układ Texas Instruments TPA3116, jednak brakuje informacji o układach USB i BT. Urządzenie zdaje się jest identyczne jak Nobsound NS-01G PRO zaprojektowany przez Douk Audio, z tą jednak różnicą, że posiada nowszy moduł Bluetooth wg danych technicznych. Wszystkie inne parametry oraz funkcjonalności są takie same. Największą przewagą będzie jednak jakakolwiek gwarancja, do tego przy nieco niższej cenie (140 vs ok. 150 zł). Trafiłem jednak na ogłoszenia, w których sprzęt jest reklamowany także jako BT 5.0, więc trudno powiedzieć, czy jest to jakaś inna, nowsza rewizja, czy może Chińczycy sami nie mogą się zdecydować co tam u nich w środku piszczy.
Sprzęt wydaje się nierozbieralny, ale aby dostać się do środka, należy odkleić tylną naklejkę z oznaczeniami i odkręcić 4 śrubki. Co ciekawe, płytka PCB ma tam wycięcie na gniazdo micro-USB, więc może być stosowana z innymi modelami. Tym samym w zakresie zdjęć środka sam sobie poradzę.
Co tu widać? Niewiele niestety. Z tego co rzuciłem okiem, mamy tu podstawowy potencjometr ALPSa osadzony w górnej ściance i poprowadzony kablami do płytki drukowanej. Na niej widać prawdopodobnie układ USB o nieznanymi mi (i Internetom) oznaczeniu GE95079 19340-93F (możliwe że skrywa w sobie od razu moduł BT – widać wyprowadzenie ścieżki do anteny), a także regulator napięcia 78M05. Układ TPA3116 (prawdopodobnie wersja D2) ma na sobie przyklejony klejem termoprzewodzącym mini-radiatorek odprowadzający ciepło.
Wyposażenie
W przeciwieństwie do M08E, tym razem dostajemy tu praktycznie kompletne wyposażenie dodatkowe w zakresie okablowania:
- kabel AUX jack-jack
- kabel AUX jack-RCA
- kabel micro-USB
Mamy więc wszystko – prócz oczywiście kolumn i kabelków głośnikowych – aby móc uruchomić urządzenie od razu po rozpakowaniu. Osobom ekstremalnie oszczędnym pozwoli to też na zaoszczędzenie dodatkowych paru groszy i wrzuceniu ich w kolumny. O strategiach opłacalności opowiem jeszcze w dodatkowym akapicie.
Zaciski głośnikowe
Bardzo solidnie trzymają kable w gniazdach, przyjmując przy tym zarówno same przewody, jak i wtyki bananowe. Nakrętki można odkręcić w całości i stwarza to z jednej strony ryzyko ich zgubienia, ale z drugiej ułatwia serwis i kontrolę stanu złącz, zaś w razie czego możemy posiłkować się jeszcze oznaczeniami na samym urządzeniu, które pokazuje dokładnie gdzie jest plus, a gdzie minus dla każdego z kanałów.
Złącza
Urządzenie posiada poupychane gdzie się da złącza z racji małych rozmiarów obudowy. Z przodu mamy wejście na wtyk micro-USB na którym sprzęt pracuje bez żadnego problemu, a także złącze AUX, jeśli chcemy wykorzystać je po analogu.
Przy tym ostatnim należy pamiętać aby siła sygnału (napięcie) nie była zbyt duża. Zdarzyło mi się, że z Converto MK2 miałem bardzo mocny clipping. Przełączenie źródła w tryb PRE albo ściszenie muzyki cyfrowo w PC rozwiązywało problem. M35 oraz IA100PP nie miały takich problemów. A-S201 owszem miała, ale akurat nie z Converto, także tolerancja była tam zdaje się większa.
Z tyłu mamy prócz zacisków wepchnięte złącze zasilacza sieciowego. Wchodzi zgrabnie między złącza głośnikowe.
Urządzenie nie posiada innej formy wyprowadzenia sygnału niż na głośniki. Możemy zastosować co najwyżej adapter z 4x bare wire na XLR 4-pin aby podłączyć jakieś konkretne słuchawki zbalansowane mogące pracować na złączach głośnikowych (HE-6, K1000 itd.) albo wykorzystać pudełka rezystorowe pokroju HE-Adaptera w celu uzyskania bardziej uniwersalnego i bezpiecznego podłączenia innych słuchawek ze złączem BAL. Jest to karkołomne rozwiązanie jednak i rekomendowałbym zainwestowanie w normalny wzmacniacz słuchawkowy lub integrę.
Włącznik i wybieranie źródeł
Ten pierwszy jest delikatnie mówiąc fatalny. Bardzo malutki, chodzący bardzo ciężko, konieczny do przełączania paznokciem i to najlepiej po wzięciu urządzenia w dłoń. Można było go rozwiązać znacznie lepiej. Przy włączaniu i wyłączaniu słychać lekki trzask w głośnikach.
Urządzenie po USB pracuje zawsze i jest ciągle widziane w systemie (włącznik aktywuje wtedy zdaje się tylko końcówkę mocy na głośniki), natomiast wybór źródła następuje automatycznie. Jeśli jest obecny wtyk USB, DAC ma pierwszeństwo pracy (zielona dioda). W drugiej kolejności wykrywany jest jack w gnieździe AUX. Jeśli i tam nic się nie znajdzie, zapala się niebieska dioda pracy modułu BT. Po USB sprzęt widziany jest jako „Device” lub „USB 2.0 Device”.
Bluetooth
Nie stwierdziłem żadnych problemów podczas pracy po BT. Komunikaty są wydawane po głośnikach w języku angielskim. Sprzęt widziany jest poprawnie jako „M01G”.
Zasilanie i temperatury
Urządzenie ku mojemu zdumieniu kompletnie się nie nagrzewa podczas pracy. Zarówno zasilacz sieciowy jak i obudowa M01G utrzymywały się na poziomie temperatury otoczenia, przynajmniej przy poziomach głośności które wykorzystuję do odsłuchów. W takich też sytuacjach nie spodziewałbym się specjalnych problemów.
Zasilacz nie nagrzewał się także podczas spoczynku. Jest to jednostka Nobsounda, model NS-02G-6012 z wyjściem na 12V / 5A. Nie podano mocy zasilacza. Sam sprzęt może natomiast pracować na napięciu od 9 do 24V, co jest o tyle ciekawe, że teoretycznie pozostawia jeszcze pewien margines na usprawnienia, ale osobiście nie kombinowałbym w żadnym wypadku w tym zakresie.
Użyteczność w praktyce
Gabaryty urządzenia są bardzo małe i niestety aż za małe, ponieważ przy cięższych kablach i braku jakichkolwiek nóżek lubi sobie jeździć po stole i rysować lakier na brzuchu. Do tego wspomniany włącznik który trzeba obsługiwać paznokciem oraz bardzo krótki kabel zasilacza sieciowego powodują, że tak jak przy M08E jest trochę obostrzeń i zastrzeżeń do M01G. Niemniej, przy tej cenie, naprawdę mogło być gorzej.
Przygotowanie do odsłuchów
Jak zawsze wszystkie procedury i opisy można znaleźć na tej stronie, wraz ze szczegółowym opisem sprzętu posiadanego, a który to przewija się również i w tej recenzji w jej treści.
Urządzenie testowe zawsze zostawiam sobie włączone dla pewności na 24-48h z tytułu profilaktyki (wygrzewanie, adaptacja itd.) przed krytycznymi odsłuchami.
Sprzęt jaki w dużej mierze został użyty do napisania tej recenzji:
- Konwertery C/A: Pathos Converto MK2, Asus Essence STX
- Wzmacniacze stereo: Lucarto Audio IA100PP, Yamaha A-S201
- Okablowanie analogowe: AF Signature One RCA
- Okablowanie cyfrowe: ViaBlue KR-2 Silver USB, ViaBlue H-FLEX
- Punkty odniesienia: KEF Q80, AKG K1000
Jakość dźwięku
Ze sprzętem tym miałem styczność dwukrotnie i daje mi to o tyle ciekawą perspektywę, że w dwóch różnych środowiskach testowych.
Pierwszym środowiskiem była Yamaha A-S201 oraz standardowo moje KEF Q80 na kablach posrebrzanych od QEDa. Drugim jednak był już znacznie poważniejszy pakiet, bo choć Q80 pozostały się na swoim miejscu, otrzymały zaawansowane modyfikacje elektroniki, wielokrotnie droższy i wyższej klasy wzmacniacz lampowy oraz kable z grubej miedzi.
W obu sytuacjach M01G zachował swój klimat i styl grania, który można określić jako typowy tranzystor: dosyć równy, dosyć neutralny, choć przypominający ze wszech miar Yamahę, tj. nacisk na brzmienie w stylu „V”.
Mamy tu więc dobrze wyważony, lekko techniczny bas, nieco odsuniętą średnicę i wyraźnie zaznaczony sopran, łączący się z eliptyczną sceną. Całość co do jakości jest naprawdę niezła i urządzenie potrafi pod tym względem zaskoczyć na plus, jeśli ma się jakieś cieplejsze kolumny.
Brzmienie konkurowało bardzo ochoczo z A-S201, choć dźwięk kreowany był w mniejszej formie. Bas nie był aż tak sprężysty, a scena na szerokość także była nieco mniejsza od Yamahy, choć wciąż, jeśli mówimy o urządzeniu wielkości paczki papierosów, to trudno nie być tu pod wrażeniem. Co ciekawe, nie wykryłem żadnych problemów z przebiciami, brzęczeniem, artefaktami, a jedynie delikatny szum po przyłożeniu ucha do głośników, który był… nawet nieco mniejszy niż w A-S201.
Pierwsze wrażenie było o tyle pozytywne, że nie dość, iż mały M01G zagrał znacznie większym dźwiękiem niż on sam by to sugerował, ale wymieniając dzielnie ciosy z podstawowym wzmacniaczem pełnowymiarowym uznanego producenta. Oczywiście parę rzeczy wychodzi temu małemu pudełeczku gorzej, ale zaskakująco nie jest to przepaść, a ogólna jakość moim zdaniem jest przynajmniej na tym samym poziomie, kreując dźwiękowo realną alternatywę za ułamek ceny. IA100PP była w tym czasie bezrobotna, jako że to kompletnie inny klimat i technologia. A czego tłumaczyć chyba myślę nie trzeba nikomu. Pozytywne odczucia w każdym razie utrzymywały się do samego końca testów i choć zupełnie świadomie migrowałem na bardziej nasycony sprzęt, takie urządzenia jak M01G przy dobrych kolumnach naprawdę mogą dostarczyć dużo radości, zwłaszcza przy tak ekstremalnie niskiej cenie. Podkreślam to tak często m.in. dlatego, że traktuję je jak normalny segment audio z klasy D, tj. duży wzmacniacz stereo. Wymagania są więc z mojej strony spore i niespecjalnie obecna jest tu taryfa ulgowa.
Ok, to gdzie jest haczyk?
No właśnie, dobre pytanie. Sprzęt testowałem po USB, po BT, przez wejście AUX, słowem kompleksowo (w końcu to recenzja tego sprzętu) i nie doszukałem się niczego, co w sposób bezwzględny by go skreśliło. Wygląda więc na to, że jako takiego haczyka nie ma. W M08E było ich sporo, bo jednak tam wzmacniacz miał mnóstwo różnych gwiazdek i obostrzeń przy niemal każdym swoim aspekcie. Tutaj zaś mam wrażenie, że projekt jest bardziej dopracowany i przemyślany. Albo po prostu udało się trafić na bardzo dobrą jakościowo sztukę. Przy tak tanich urządzeniach trzeba bowiem liczyć się z tym, że mogą trafić się różne historie.
W temacie porównania z A-S201, naturalnie nie mamy tu wyjścia słuchawkowego, nie mamy takiej ilości złącz, nie mamy możliwości podłączenia dwóch par głośników, ani pilota. Urządzenie łatwo jeździ po stole z racji malutkich gabarytów, a włącznik jest tragiczny. To wszystko nie leży jednak w zakresie dźwięku. W nim tylko na bas o trochę mniejszym rozmachu oraz mniejszą scenę mogłem zwrócić uwagę. Ale tylko jeśli zignorowałbym cenę, na którą wpływa wspomniany brak innych złączy czy funkcjonalności. Jak również markę. I chyba to ostatnie jest takim faktycznym rozwikłaniem tej zagadki. Nie płacimy za markę, nie płacimy za rozbudowaną elektronikę, w zamian dostajemy urządzenie proste do bólu i też do bólu przez to tanie. Ale nie prostackie i na tym polega myślę sedno tego czemu M01G tak mocno wpada mi w ucho. Być może też przez świadomość, że duże kolumny grają mi głośno i dobrze z czegoś wielkości paczki papierosów, nie napalając mi w mieszkaniu w przeciwieństwie do IA100PP ośmioma lampami i pożerając przy tym 100W prądu. No cóż, chciało się audiofilii, to się ma.
Synergiczność
Pozostaje się nam co najwyżej sopran po powyższych dywagacjach. I jest to jedyny element, na który jakkolwiek możemy zwracać uwagę, ale tylko wówczas, gdy posiadamy już kolumny o bardzo jasnym sopranie i chcemy go jakkolwiek czy to trzymać w ryzach, czy korygować. Nie będzie on przez M01G jakkolwiek temperowany, toteż preferencyjnie warto mieć na celowniku po prostu cieplejsze kolumny. Nie musi to być zaraz ciemność albo ekstremalna zabawa w odłączanie tweeterów, bowiem M01G nie jest układem przejaskrawionym, ale jego typowość w tym zakresie nie różni się mocno od tego, co reprezentuje sobą A-S201 czy też i starsze Yamahy pokroju RX-V496.
Dla kogo M01G?
To malutkie urządzenie moim zdaniem sprawdzi się najlepiej szczególnie w dwóch scenariuszach:
- Biurkowy wzmacniacz do minimonitorów pasywnych – jego malutkie gabaryty i brak pilota wskazują poniekąd na takie właśnie zastosowania. A taki zestaw może bardzo fajnie konkurować z niektórymi konfiguracjami aktywnymi typowo do komputera.
- Wzmacniacz domykający mocno wyżyłowany budżet – moim zdaniem lepiej jest zainwestować w znacznie lepsze kolumny, np. używane, i wtedy dopiero dosztukować sobie M01G domykając w ten sposób założoną kwotę budżetu.
Jeśli mamy przykładowo 1000 zł, z czego planujemy zakupić kolumny, kable, wzmacniacz i do tego jeszcze jakiekolwiek sensowne źródło, to zmieszczenie tego wszystkiego będzie iście karkołomnym zadaniem. Tymczasem z M01G od razu odpada nam wzmacniacz i źródło oraz kable do niego. Wykorzystujemy bowiem wbudowane w niego albo złącze micro-USB, albo odbiornik Bluetooth. Wszystkie kable mamy w zestawie, a jedyne co ewentualnie możemy dokupić, to nadajnik BT USB do komputera. Daje nam to 140 + 25 zł = 165 zł. Zostaje się 800 zł z groszami na kolumny i za to można już kupić coś naprawdę niegłupiego z drugiej ręki, nie tylko moje Q80, jeśli już mówimy o podłogówkach, ale spokojnie jakieś Jamo, stare Cantony, Dali… albo i nowe Taga Harmony, jeśli ktoś absolutnie chce unikać rynku wtórnego.
Także jak widać opcje są i w każdym przypadku zagra to lepiej niż gdybyśmy chcieli zakupić tańsze kolumny, albo po prostu takie w gorszym stanie o nie wiadomo jakiej ostatecznie historii i żywotności/oryginalności komponentów. Tu więc postrzegałbym duże pole do zastosowań.
Rady praktyczne dla użytkowników
Nie będzie ich wiele, ale może coś z tego się komuś przyda.
- Przede wszystkim korzystajcie z wbudowanego DACa – jest na tyle odpowiedni dla tego urządzenia, razem z modułem BT, że nie ma potrzeby zamęczać się tematem doboru odpowiedniej karty dźwiękowej czy może w ogóle źródła analogowego. Podniesie to zresztą tylko koszty, a jeśli chcecie kupić coś bardzo taniego, paradoksalnie uzyskacie albo efekty zerowe, albo gorsze.
- Przed włączeniem i wyłączeniem wyróbcie sobie nawyk skręcania głośności na minimum. Nie jest to wymagane, ale zauważyłem, że słyszalny wtedy trzask jest mniejszy i tym samym można założyć, że przy kolumnach o czułych przetwornikach jest to korzystniejsza sytuacja.
- Dokupcie jakiekolwiek gumowe nóżki. Urządzenie będzie miało wtedy solidniejsze podparcie o podłoże i nie będzie się rysowało od spodu. Unikajcie przy tym podklejek z filcu albo pianki – zniszczycie sobie tylko urządzenie.
- Nie ma sensu moim zdaniem inwestować we wtyki bananowe przy tej konstrukcji. Raz że dobre wtyki wyniosą Was tyle, ile koszt samego M01G, jeśli nie więcej, a dwa, że korzystanie z przewodów bare wire jest tutaj bardzo wygodne i jednocześnie najpewniejsze.
- Dokupcie przedłużacz do zasilacza, jeśli brakuje Wam długości kabla. Możecie rozważyć też w ogóle wymianę jednostki zasilającej, ale radziłbym zrobić to tylko jeśli coś stałoby się z tą dołączoną do zestawu, gwarancji na sprzęt by już nie było, a samo urządzenie chcielibyście zachować i dalej używać.
- Unikajcie końcówek typu widełki. Złącza głośnikowe są zbyt blisko siebie i za płytko, aby móc je sensownie używać i nie powodować ryzyka zwarcia plusa z minusem.
Podsumowanie
Tym razem będzie sporo rzeczy do pochwalenia. Malutki M01G zrobił na mnie duże wrażenie i jest to kolejne urządzonko z gatunku „nie sądź książki po okładce”. Spodziewałem się bardzo przeciętnego dźwięku, boleśnie adekwatnego do ceny, wręcz upośledzonego i odpowiadającego także śmiesznie małym gabarytom. Tymczasem dostałem tutaj sprzęt nie odstający jakoś strasznie mocno od podstawowej „a-eski”, która też przecież nie jest wcale zła i gdyby zrobić ślepe testy, byłbym przekonany, że sporo osób zgadłaby, że gra im w danej chwili budżetowa klasa D, ale nie zgadłaby, że to takie maleństwo. Ogromna większość celowałaby w wyobrażenie o dużym urządzeniu, pełnowymiarowej D-klasie. A tu taka niespodzianka. M01G pokazał się jako całkiem dobrej jakości brzmienie na planie „V” z neutralnym charakterem tranzystora, do tego z przyjemnie działającą dużą gałką potencjometru, wbudowanym DACiem i modułem Bluetooth 5.0 za naprawdę śmieszne pieniądze.
Jedynymi wadami M01G są bardzo nieporęczny i ciężko pracujący przełącznik, nie wyłączanie się nadajnika USB wraz z wyłączeniem urządzenia, lekki trzask przy wyłączeniu w głośnikach, wrażliwość na siłę sygnału analogowego i subiektywnie gabaryty, które są tak malutkie, że aż za malutkie i brak mi było chociażby nóżek antypoślizgowych. Moim zdaniem spokojnie można byłoby podnieść tu cenę i dać lepszą obudowę, większą, z lepszym włącznikiem, może też wyprowadzeniem wejść bardziej praktycznie z tyłu, a nie z przodu, czy ogólnie oprzeć się na tym projekcie i zrobić coś jeszcze lepszego.
Wciąż jednak nie będą to rzeczy związane z dźwiękiem. W jego obrębie TPA3116 daje sobie spokojnie radę i jedynie można zastanowić się nad tym, ażeby kolumny docelowe nie były przesadnie jasne, bowiem M01G kompletnie tego nie zamaskuje. To typowa klasa D w bardzo kompaktowym wydaniu i kosztująca śmieszne pieniądze, a jednak wyposażona więcej niż należycie i potrafiąca „domknąć” niejeden budżet na wysoce oszczędny system, umożliwiając przesunięcie środków maksymalnie na kolumny. Widzę tu naprawdę duże zastosowania i przydatność tego maleństwa, dlatego moim zdaniem warto się nim zainteresować i wypróbować w praktyce w takich właśnie warunkach.
Sprzęt jest możliwy do zakupienia na dzień pisania recenzji w cenie ok. 140 zł. (sprawdź aktualną cenę i dostępność w sklepach)
Zalety:
- wyjątkowo małe gabaryty
- duża i poręczna gałka potencjometru
- bogate wyposażenie jak na tak niską cenę
- całkiem duży zapas mocy
- praktycznie nie wydzielanie ciepła
- brak nadmiernego szumienia tła
- brak podatności na zbieranie przebić od źródła (PC)
- zadziwiająco dojrzałe brzmienie typowe dla dużych urządzeń z klasy D
- ogólna jakość dźwięku wykraczająca poza cenę tego urządzenia
- wbudowany DAC na pokładzie
- możliwość komunikowania się za pomocą Bluetooth
- komunikaty BT po angielsku słyszane w głośnikach
- ekstremalnie atrakcyjna cena pozwalająca na maksymalizację budżetu na lepsze kolumny
Wady:
- absolutnie fatalny włącznik
- przydałyby się jakiekolwiek nóżki antypoślizgowe
- krótki kabel zasilacza sieciowego
- wrażliwość na siłę wejściową sygnału AUX
- słyszalny trzask w głośnikach przy włączaniu i wyłączaniu
Serdeczne podziękowania dla firmy MOZOS za użyczenie Audiofanatykowi sprzętu do testów
Dziękuję za tą recenzję. Jestem ciekaw jakby mógł wyglądać zestaw biurkowy zbudowany z tego wzmacniacza i małych głośników pasywnych. A szczególnie tego jakby wypadł na tle propozycji z listy polecanych głośników komputerowych 🙂
Pozdrawiam
To zależy Panie Piotrze od głośników. Jeśli udałoby się dostać jakieś stare, ale sprawne i mające bogate brzmienie głośniki używane w dobrym stanie, to takim zestawem można sporo nawalczyć.
Również pozdrawiam.
Do wad zaliczyłbym jeszcze możliwość przypadkowego zwarcia plusa z minusem na zaciskach. Normalnie we wzmacniaczu stacjonarnym czy kolumnie to nie przeszkadza, bo te złącza są z tyłu, wiszą w powietrzu (no i moja Yamaha ma te zakrętki w plastiku), ale tutaj wzmacniacz swobodnie jeździ po biurku, pociągany za kable, i teoretycznie może się natknąć na przykład na nieoplastikowany spinacz biurowy, metalową linikję czy metalowy ołówek czy co tam jeszcze kto ma na stole.
Zastanawiam się nad jakąś formą zaizolowania tych nakrętek, może ktoś ma jakieś gotowe rozwiązanie za grosze?
Sprzęt kupiłem przed tą recenzją i jestem bardzo zadowolony – miał mieć u mnie zastosowanie do monitorów niskiej klasy jako głośny odsłuch, ale rozważam właśnie zainwestowanie w lepsze pasywne monitory i wykorzystanie go na stałe. Trzy wejścia mi wystarczą (PC przez USB, komórka przez BT, aux wolne – do podłączenia miksera albo innego tymczasowego źródła).
Wystarczy użyć folii mylarowej do izolacji.
Miałem Nobsound NS-01G PRO i miał dwie wady:
– szumy własne na średnim ustawieniu głośności (nie było ich na min i max)
– dzwięki powiadomień
Czy znajdę coś takiego w podobnej cenie, tylko dodatkowo z wyjściem słuchawkowym? Tj. wzmacniacz stereo z wbudowanym DAC, który podłączę do komputera przez USB. Tylko, żeby jeszcze była możliwość podłączenia słuchawek oprócz głośników. Przeglądałem urządzenia Nobsound i niestety nie znalazłem takiego.
Pozdrawiam
150 zł to w sumie sporo jak za ten chiński wzmak klasy D oparty na chipie 3116. Podobny, z praktycznie z tą samą elektroniką, ale z inną obudową, też na 3116 i z BT 5.0, kosztuje na Aliexpress 37-42 zł. I to dopiero jest hit cenowy 🙂 Ponadto tamte nie mają trzasków przy włączaniu i wyłączaniu.
Co do mocy podawanej jako 2x50W to fikcja, chip 3116 w każdej implementacji, w jakiej go spotkałem, realnie wyciąga przy 12V ok. 7W/8ohm i 12W/4ohm. Przy maksymalnym zasilaniu 24V osiąga ok. 15W/8ohm i 22W/4ohm. Takie wyniki wychodziły podczas testów na filmach na YT. Ale nie ma obawy, to wydajne waty, u mnie spokojnie napędzają monitorki Bowers 686 jak i spore podłogówki.
Co do brzmienia potwierdzam: przejrzyste, dynamiczne, z dobrym basem. Może konkurować z budżetowymi, tańszymi „markowymi” wzmacniaczami klasy A/B. Te mega tanie chińczyki ostatecznie przekonały mnie do klasy D. Wielkość paczki fajek, a cena jak za dwie paczki fajek 🙂
I jeszcze kilka uwag co do ich brzmienia. Tak jak wspomniano w recenzji, warto te chińskie wzmacniacze klasy D, oparte na chipie 3116, łączyć z ciemniejszymi kolumnami, co łagodzi ekspresyjność góry i wyrównuje tonalnie całość brzmienia. Moim zdaniem wzmacniacze te najbardziej nadają się do muzyki rockowej i elektronicznej ze względu na swa dynamikę, przejrzystość, dokładność i nieco studyjne, klubowe brzmienie. Gorzej, choć nie wykluczam ich całkowicie w tych gatunkach, sprawują się w subtelnych klimatach jazzu i akustyki, gdzie potrzeba jednak więcej ciepła, nasycenia środka i zróżnicowania niuansów.
Jako, że sprzęt nie posiada żadnych możliwości regulacji tonów myślę, że warto do niego polecić odrobinkę softu a mianowicie EQ APO. Equalizer działać nam będzie dla każdego wyjścia z komputera, także dla transmisji bluetooth! Posiada ogrom regulatorów, zarówno graficznych jak i przepustowych, więc bez problemów poradzimy sobie nawet i z tymi wspomnianymi przez autora sopranami.
DACa używam regularnie z laptopem i przyznam, że jakość, zarówno wykonania jak i dźwięku, jest zadziwiająco dobra i satysfakcjonująca.. Z kolumnami półkowymi 30W współgra idealnie. Zasilam go jednak zasilaczem 18V 4.5A od IBM (z 2001r), ponieważ oryginalny nie budził przesadnego zaufania. Włącznik w moim egzemplarzu nie trzaska, lecz rzeczywiście chodzi dość opornie. „Chińczyki trzymają się mocno” jak widać 🙂
Jak to maleństwo zagra z kolumnami Koda CV20F? Nie zależy mi na mocy,, lecz na ciepłym brzmieniu – głównie muzyka rockowa
Używam z Tonsilami ZG-40C 4 Ohm i jakiegoś wielkiego szału nima. Basu też nie za wiele, choć wprawdzie jest czysto i dość szczegółowo. Zastanawiam się, czy z czymś typu Taga Harmony TAV-807B byłoby w temacie zauważalnie lepiej, bo i nawet taki mniejszy gabaryt bardziej mi pasuje.